Witam,
miesiąc temu rozstałam się z facetem, jednak wciąż go kocham. Poniżej opiszę naszą sytuację i proszę o pomoc czy da radę jakoś to jeszcze uratować i co można robić w tym kierunku.
Otóż poki nie zamieszkaliśmy razem wszystko było ok. Dogadywaliśmy się wszędzie (także w pracy, bo pracujemy razem).
Gdy tylko zamieszkaliśmy razem zaczęły się problemy z Jego strony. Mój były facet ma gospodarstwo, a dokładniej jest jego współwłaścicielem. Po pracy wraca do domu i wpada w wir drugiej pracy na gospodarce. Ja po pracy wracałam do domu i zajmowałam się obowiązkami domowymi (on w domu nic nie robił). Jednak dla niego to było za mało, chciał żebym jeszcze mu pomagała w gospodarstwie i ogrodzie. Dodam, że mam jeszcze dziecko (moje, nie nasze wspólne) dla niego też muszę poświęcać czas, to oczywiste, i chciałam również mieć czas dla siebie. Jak chciałam iść na rower to mówił, że z tego to nic nie ma. Było mi przykro zaczęłam mówić "nie" i zaczęły się kłótnie. Zaczęłam stawiać granice. Wtedy powiedział, że żadne z nas nie umie ustąpić i po co nam taki związek skoro mamy się ciągle kłócić.
Wyprowadziłam się, jednak próbowałam z nim jeszcze rozmawiać, dojść do jakiegoś kompromisu. Najpierw mówił, że rozumie, że chcę mieć czas dla siebie, ale że on potrzebuje partnerki, która cały czas coś robi i działa tak jak on. Wykonywałam wszystkie obowiązki domowe, czasem mu pomagałam w ogrodzie. Ale chciałam być też doceniana i akceptowana, przecież to normalne, że każdy potrzebuje także czasu dla siebie. Poza tym gospodrstwo nie jest moje...
Potrzebuję rady i opinii osoby postronnej. Dalej go kocham i nie mogę przestać o nim myśleć. Chciałabym żebyśmy zaczęli się w końcu dogadywać, chodzić na kompromisy itp.