Jestem z nią od półtora roku. Daje jej luz największy jak tylko możliwe, ma dach nad głową, ma jedzenie, ma moje wsparcie, przez cały rok pracowałem nad poprawą jej nastawienia do wszystkiego tylko po to, aby się zachowywała jak rok przedtem. Mianowicie, robi z siebie ofiarę, bo jak jest coś dla niej niewygodne, to gdzieś ukryje się w kąt i próbuje robić sobie krzywdę. Niedawno nie pasowało jej to, że prosiłem ją, aby przestała siedzieć 24/7 przed kompem i oglądać seriale i chociaż posprzątać dom, to nie, oczywiście w płacz, że ja ją źle traktuje, chce się ciąć, bije się w ścianę, a ostatnio to samo, bo w rozmowie przeszedłem na temat utrzymania, pracy i przyszłych planów.
Czy to jest normalne? Co powinienem zrobić?