Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Z góry przepraszam za tak długi post. Byłam w związku z mężczyzną (27 lat, ja 25) prawie 1,5 roku, po czym on ze mną zerwał. Oboje byliśmy emigrantami w europejskim mieście, pochodzącymi z różnych krajów. Na początku nie byłam pewna, czy mnie w ogóle pociąga czy raczej traktuję go jak przyjaciela. Ale po kilku randkach zaczęłam się zakochiwać i po dwóch miesiącach staliśmy się parą.

Nie byłam wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie z powodu wielu problemów, ale bardzo starałam się radzić sobie z nimi na własną rękę. Poświęcałam się związkowi, pracy i nauce języka, czułam się coraz bardziej szczęśliwa. Jednak związek nie do końca był dla mnie satysfakcjonujący, mimo że starałam się o niego dbać.

Po pierwsze, mój były jest bardzo niezależną osobą. Potrzebuje czasu dla siebie, czasu dla przyjaciół itp., co jest dla mnie całkowicie w porządku i do zrozumienia, ale czułam się źle, że po roku czasu spotykaliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu (mieszkaliśmy od siebie jakieś 500 metrów). Dla mnie, jeśli kochasz kogoś, chcesz spędzać z nim czas, szczególnie w okresie zakochania, aby lepiej ją poznać. Posiadanie własnego hobby, przyjaciół itp. jest bardzo ważne, ale wiem, że często mój były się nudził i był sam, ale nie chciał się spotkać. Tłumaczył mi, że jest mu trudno zaufać, że ma emocjonalną barierę, którą znosi krok po kroku. Starałam się być cierpliwa.

Po drugie, zawsze był otoczony przez przyjaciółki. Nie jestem osobą bardzo zazdrosną, więc nigdy nie narzekałam na to, w końcu to jego najlepsze przyjaciółki, które zna od wielu lat. Ale poznał inną dziewczynę, kiedy już byliśmy razem. I powiedział mi, że nadają na tych samych falach, rozumieją się bez słów. Od momentu, kiedy się spotkali, mogli rozmawiać o wszystkim. Pracowali dla tej samej firmy, ale w różnych miastach. Dzwonili do siebie każdego dnia, czasami mówił jej rzeczy, których nie chciał dzielić ze mną. Pewnego dnia powiedział mi, że uważa, że jest bardzo pociągającą kobietą, ale jest tylko jego przyjaciółką. Zdarzało się, że jeździł do niej na cały weekend albo ona przyjeżdżała do niego. Spali nawet w jednym łóżku. Nie byłam o nią zazdrosna w seksualny sposób, naprawdę mu ufałam. Jednak nie mogłam zrozumieć, że do mnie nie dzwoni nawet raz w tygodniu, ale do niej każdego dnia. Że nazywa ją "sweetie".  Kiedy w końcu mu o tym powiedziałam, stwierdził, że jestem zazdrosna, że on taki już jest, że lepiej dogaduje się z dziewczynami, że jest dla niego kumplem, że jak ją poznam to zobaczę jak się zachowują razem itd. Faktycznie, poznałam ją, ale niczego to nie zmieniło. Z czasem zaczęłam zachowywać się jak jakaś toksyczna dziewczyna, za każdym razem, kiedy on jechał do niej na weekend, ja czułam się źle, płakałam, zawsze miałam problem akurat, kiedy on wyjeżdżał. Dlatego, kiedy wracał, często widział mnie smutną i bardzo go to rozdrażniało.

Jeszcze gorsze było, gdy dowiedziałam się, że jedną z jego koleżanek jest jego była ‘friend with benefits”. Poznał ją 3 lata wcześniej, przez rok byli ‘friends with benefits’, a później ona się w nim zakochała, był wielki dramat i urwali kontakt. Po 2 latach przez przypadek znowu się spotkali, ona miała już chłopaka i zostali dobrymi znajomymi. Podczas naszego związku kilka razy się spotkali.

Często chodził też na imprezy sam na sam z jedną z koleżanek. Kiedyś zdarzyło się, że byliśmy na tej samej imprezie oboje, ja z koleżanką, on ze znajomymi z pracy. Trochę czasu spędził ze mną, ale po pewnym czasie wszedł tańczyć na bar, koleżanka się dołączyła i zaczęli tańczyć razem, w sposób, który za bardzo mi się nie spodobał i zrobiło mi się bardzo przykro.

Po trzecie, mój były jest bardzo blisko z matką. Na początku tak naprawdę tego nie widziałam. Wtedy myślałam, że to dobrze, ponieważ bardzo dobrze odnosił się do kobiet, potrafił je rozumieć. Ale wysyłał SMS-y do swojej matki codziennie rano i wieczorem, a także w ciągu dnia. Dzwoniła do niego praktycznie każdego dnia. Przesyłał jej zdjęcia, wiadomości przez cały czas, kiedy byliśmy razem. Kilka razy przyleciała go odwiedzić i została na tydzień, a ja wiem, że omawiali naszą relację bardzo szczegółowo. Chodzili razem na zakupy, ona wybierała dla mnie prezenty, pomagała mu w wyborze ubrań, martwiła się, że dużo schudł.

Po czwarte, jeśli chodzi o intymność. Był moim pierwszym poważnym chłopakiem. Zawsze mówił o seksie i o tym, jakie to jest niesamowite, ale odkładał nasz "pierwszy raz". Miał jakieś koszmary, powiedział mi, że wraca do niego jego przeszłość, ale nie chciał o tym rozmawiać. Próbowałam zrozumieć i dać mu czas. Po 6 miesiącach w końcu powiedział mi, że był wykorzystany seksualnie, kiedy miał 16 lat, nigdy z nikim o tym nie rozmawiał. Nawet ze swoją mamą. Porozmawialiśmy i ostatecznie zdecydował się pójść do psychologa. Ale zrezygnował po kilku tygodniach, bo stwierdził, że czuje się lepiej. Ale wciąż nigdy nie uprawialiśmy seksu. Powtarzał mi, że nikt nie był dla niego nigdy tak ważny jak ja, że tylko mi na tyle ufał żeby o tym opowiedzieć. Że pociągam go, że mnie pragnie, ale po prostu nie może.

Wszystkie te rzeczy sprawiały, że czułam się coraz gorzej. Zastanawiałam się czy naprawdę go pociągam, skoro jeszcze rok czy dwa lata temu miał „friend with benefits” i nie miał problemu ze zbliżeniami i często o tym temacie mówił, natomiast nigdy między nami nie doszło do zbliżenia. On wmawiał mi, że jestem ‘potrzebująca’, że potrzebuję dużo uwagi, że jestem niepewna siebie i dlatego jestem zazdrosna. W tym okresie faktycznie dużo płakałam. Miałam zmienne nastroje, nie lubiłam siebie, nie mogłam zrozumieć swoich reakcji. On jednak mówił mi piękne rzeczy, zapewniał, że mnie kocha, że jestem ideałem, wyjeżdżaliśmy razem na weekendy, mówił o mnie swoim znajomym, planował przyszłość. Mówił, że przy mnie czuje się mężczyzną. A ja byłam zakochana.

W pewnym momencie oboje byliśmy niezadowoleni z naszych prac. Ja zawsze chciałam wyjechać na wizie ‘Zwiedzaj & pracuj’. On pomagał mi i naciskał, żebym pojechała, przynajmniej na kilka miesięcy, bo nie chciał mnie ograniczać. Był gotowy dołączyć do mnie na kilka tygodni. Plan był taki, że kiedy wrócę, wprowadzimy się razem. Powiedział mojej przyjaciółce, że chce się oświadczyć. Mówił mi, że mnie kocha, ponieważ rozumiem go tak, jak nikt inny. Próbowałam go wspierać, jak tylko mogłam, postanowił odejść z pracy, więc razem pracowaliśmy nad jego CV. Przeniósł się do mojego mieszkania na trochę, po jakimś czasie znalazł pracę, więc postanowił wyprowadzić się i wprowadzić do kawalerki. Zaczął bardzo angażować się w swoją nową pracę z nowymi kolegami. Czułam się pominięta, ale byłam szczęśliwa dla niego. Mówiłam sobie, że pojawi się w naszym życiu balans, gdy zamieszkamy razem, bo łatwiej będzie nam się spotykać. Nadal byłam w mojej starej pracy, pracując od 8 do 19, próbując znaleźć coś innego. W pewnym momencie mój były był tak zajęty, że nie spotkaliśmy się przez 2 tygodnie. Więc zapytałam go, czy chce się spotkać w piątek. Jego odpowiedź brzmiała: nie jestem pewien, zależy, czy koledzy z mojej pracy zorganizują imprezę, czy nie. Dodam, że on często się z nimi spotykał, byli kilka lat młodsi, głownie dziewczyny, kilku chłopaków. Mówił mi, że nie łapie z nimi jakoś bardzo kontaktu, bo są za młodzi, ale mimo wszystko wychodził z nimi kilka razy w tygodniu (oczywiście nie pytając mnie czy chciałabym dołączyć).
Tego dnia dostałam odmowną odpowiedź z pracy, na którą aplikowałam, czułam się naprawdę źle. Więc moja odpowiedź na jego wiadomość była po prostu: OK, nie mam ochoty być planem zapasowym, więc po prostu zachowaj piątek dla znajomych. Jego reakcja była okropna, była to nasza pierwsza wielka kłótnia. Powiedział, że przecież dobrze wiem, że nie jestem planem awaryjnym, że jestem dla niego ważna, a on próbuje znaleźć dla mnie czas itp. Że on ma pracę, znajomych, rodzinę i mnie, i wszystko jest dla niego ważne. A że dla mnie istnieje tylko on (co nie jest prawdą, również wychodziłam ze znajomymi, miałam hobby, pracę itd.) Powiedział, że nie chce rozmawiać, nie pozwolił mi niczego wyjaśnić.

Czułam się okropnie, próbowałam go przeprosić, mimo że nie czułam się bardzo winna. Po kilku dniach pogodziliśmy się, obchodziliśmy naszą rocznicę. Dostałam od niego bransoletkę, którą miały wszystkie kobiety w jego rodzinie, ponieważ uważał, że ja też już do niej należę. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Jego mama odwiedziła go znowu na kilka dni. Po tym, on przyszedł do mnie i nagle zaczął mówić: „Wiesz, czasem jest tak, że ludzie się kochają, ale mają inne wyobrażenie o związku. Ty chciałabyś dużo czasu spędzać ze mną. Jesteś zagubiona, polegasz tylko na mnie. Rozmawiałem o tym z mamą i wiesz, jak mogę wiedzieć czy chcę z Tobą być, skoro sama nie wiesz, kim jesteś. Czasami lepiej, żeby ludzie się rozstali, jeśli nie są w 100% dopasowani.” Byłam w totalnym szoku. Powiedziałam, że jestem zdziwiona, że tak łatwo mu to przeszło przez gardło, próbowałam coś tłumaczyć przez łzy. Na co on znowu wybuchł gniewem, że wcale nie przeszło mu to łatwo przez gardło, że myślał o tym całą noc itd. W każdym razie jakoś to przegadaliśmy. Nie został na noc.

Mieliśmy zaplanowany urlop. Wyjechaliśmy na kilka dni, wszystko wydawało się być okay, jednak wieczorami on zaczynał rozmowy, które ja nie do końca mogłam zrozumieć. Z jednej strony mówił mi, że jestem niesamowita, że tak go wspieram, że tak go rozumiem, że nie naciskam, że na mnie nie zasługuje. Z drugiej mówił, że chciałby w końcu spróbować czegoś nowego (jeśli chodzi o seks), zaczął mówić, że chciałby wziąć razem prysznic itd. (dodam, że on bardzo nie lubił swojego ciała i było to dla niego problemem, żebym widziała go kompletnie nago. Z jego ciałem wszystko było w porządku, jednak on postrzegał je w jakiś zaburzony sposób), że ja powinnam być bardziej proaktywna w inicjowaniu kontaktów seksualnych itd. Zabolało mnie to, ponieważ próbowałam wielokrotnie wychodzić z inicjatywą, jednak on zawsze odmawiał, migał się, mówił, że wracają problemy z przeszłości, więc w końcu przestałam naciskać, ponieważ chciałam dać mu czas. We wszystkich tych rozmowach on z jednej strony planował przyszłość- ślub, dzieci, detale w naszym mieszkaniu itd., ale jednocześnie krytykował wiele rzeczy. Każda rozmowa była taka jakby ze skrajności w skrajność. „Nie inicjujesz kontaktów seksualnych, ale tak w ogóle to dla mnie jest u nas za dużo pocałunków i przytulasków.”. „ Wiem, że jesteś osobą, która gdyby teraz odeszła, to zraniłaby mnie najbardziej na świecie, ale wiem, że Ty nigdy ze mną nie zerwiesz.” „Jesteś dla mnie za dobra, jesteś wspaniała”. Byłam skołowana, próbowałam się bronić, próbowałam go bronić. Prosiłam żebyśmy poszli razem do psychologa. Powiedział, że póki co chce się skupić na karierze.

Wróciliśmy z urlopu i on praktycznie przestał się odzywać. Jeszcze w drodze powrotnej spotkaliśmy jednego z jego kolegów z pracy, mój były przedstawił mnie, jako swoją dziewczynę, opowiedział koledze jak się poznaliśmy i „że to było przeznaczenie, że się znaleźliśmy.” Ale potem milczał. Po kilku dniach miałam duże spięcie z menadżerem w pracy, czułam się okropnie. Powiedziałam, że odchodzę z pracy. Tak, więc po 2 latach zwolniłam się. Wieczorem bardzo chciałam porozmawiać z moim chłopakiem. Powiedziałam mu w skrócie, co się stało i powiedziałam, że bardzo potrzebowałabym się z nim chociaż na chwilę zobaczyć. On powiedział, że wie, że jeśli dzisiaj się zobaczymy to coś pęknie. Było mi już wszystko jedno, było tego wszystkiego za dużo. Na spotkaniu oboje płakaliśmy, powiedział mi, że nie kocha mnie już w ten sam sposób, co kiedyś. Że zależy mu na mnie, że jestem ważna, ale że nie jest zakochany. Mówiłam mu, że miłość się zmienia, że po roku trudno mieć wiecznie motyle w brzuchu itd., Ale on wciąż powtarzał to samo. Powiedział, że potrzebuje kilku dni, żeby wszystko przemyśleć, że pojedzie na weekend do swojej przyjaciółki (tej, o którą byłam zazdrosna) i potem pogadamy. Ja zdecydowałam się pojechać do Polski, do rodziny na kilka dni. Z naszej rozmowy zrozumiałam, że potrzebuje trochę spokoju żeby pomyśleć, jednak nie było to dla mnie zerwanie. Po kilku dniach ciszy, on usunął wszystkie nasze wspólne zdjęcia na Facebooku, a jego przyjaciółka usunęła mnie ze znajomych. Byłam tak zaskoczona tym dziecinnym zachowaniem, że napisałam do niego z pytaniem czy to ma oznaczać zerwanie. On powiedział, że przecież zerwaliśmy kilka dni temu, bo powiedział, że mnie nie kocha. I że jego przyjaciółka doradziła mu wyczyszczenie Facebooka, żeby mógł mieć czysty umysł.

Po tym wymienialiśmy jeszcze kilka wiadomości, ja nie mogłam zrozumieć, co się stało i prosiłam go, żebyśmy spróbowali porozmawiać, popracować nad tym, zobaczyć, co się da zrobić. Na co on powiedział, że jemu też jest ciężko, ale nie da się pracować nad ponownym zakochaniem, że jego emocjonalne bariery, które dla mnie opuścił znowu się zamknęły, bo byłam tak „potrzebująca”, mimo że on się starał być dla mnie dobry. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, pierwsze spotkanie było trudne, oddałam mu jego rzeczy. Widziałam, że cierpi, ale równocześnie to, co mówił, raniło mnie. Wypowiadał się w taki sposób, tak jakbym tylko ja cierpiała, że wie, że musi mi to wyjaśnić żebym mogła zamknąć ten temat. Że chce żebyśmy zostali przyjaciółmi, że nie ma nikogo innego tak ważnego w tym mieście. Spotkaliśmy się jeszcze 3 razy, próbując być znajomymi, ale było to dziwne i mało naturalne. Raz przygotował dla mnie kolację u siebie, ale wciąż wszystko na bardzo koleżeńskich zasadach. Mimo, że na jego lodówce nadal wisiało nasze wspólne zdjęcie. Prawie ze sobą nie pisaliśmy. Ja w końcu zdecydowałam wrócić na jakiś czas do Polski a w międzyczasie dostałam swoją wizę i niedługo wyjeżdżam. W dniu mojej wyprowadzki napisał: „Nie mogę uwierzyć, że już Cię tu nie będzie. Dawaj mi znać, co u Ciebie słychać.” Chwilę pisaliśmy, on najpierw stwierdził, że powinniśmy dzwonić do siebie raz w miesiącu, żeby nie stracić kontaktu. Ale potem jednak powiedział, że widzi, że mi jeszcze nie przeszło, więc że nie będzie do mnie pierwszy pisał, że mam odzywać się jak będę chciała wiedzieć, co u niego. Po dwóch tygodniach napisałam, że zmieniłam numer, że wszystko u mnie ok, i co u niego. Nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi. Natomiast jego mama pisze do mnie około raz w tygodniu. Wysyła mi ich zdjęcia. Mówi, co robią (on pojechał na jakiś czas do rodziny), jak się czują. Powiedziała mi, że jej syn jest osobą bardzo namiętną i widocznie między nami tej namiętności już nie było. Że, mimo że on ze mną zerwał, to ona chciałaby zostać ze mną w kontakcie (nie umiała sprecyzować, po co).

Minęły już ponad 3 miesiące, a ja wciąż próbuję znaleźć winnych i wytłumaczenie. Z jednej strony wiem, że jego kontakty z dziewczynami, stawianie mamy na pierwszym miejscu i to, jak często wyjeżdżał beze mnie i jak rzadko mnie widywał, nie były dla mnie odpowiednie. Z drugiej jednak tłumaczę sobie jego zachowanie tym, co stało się w jego przeszłości i tym, że wychowywany był głównie przez mamę, babcię i siostrę, praktycznie bez ojca. Zastanawiam się czy coś ze mną jest nie tak, czy faktycznie byłam zbyt potrzebująca? Czy za dużo od niego wymagałam? Próbowałam walczyć o nasz związek, on stwierdził, że byłam pierwszą dziewczyną, która próbowała o niego walczyć, więc nie rozumiem, czemu on nie mógł dać temu szansy.

Mieliśmy dużo dobrych momentów, on, szczególnie na początku był bardzo wrażliwy i uczuciowy, dużo mówił o tym, jaka jestem dla niego idealna, dlatego tak ciężko było mi znieść to jak szorstki był na koniec i jakie zarzuty wobec mnie skierował. W sumie nawet nie wiem, po co o tym tutaj piszę, chyba po to, żeby usłyszeć: dziewczyno, to nie Twoja wina. Albo: dziewczyno, wyciągnij do niego pomocną dłoń, bo on ewidentnie jej potrzebuje. Albo: faktycznie byłaś potrzebująca….

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Zostałaś tak zmanipulowana, że nawet nie jesteś świadoma tego.

3

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

"Zdarzało się, że jeździł do niej na cały weekend albo ona przyjeżdżała do niego. Spali nawet w jednym łóżku. Nie byłam o nią zazdrosna w seksualny sposób, naprawdę mu ufałam."

powaznie??ty masz 25 lat i tego nie wiesz?
ze jesli chcesz z chlopakiem byc na powaznie i by on cie szanowal, nie wolno ci pozwalac na to aby on sypial z innymi dziewczynami, to skandal!!!
szanuj sie prosze......

4

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

On Cię wcale nie kochał....

5

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Nie byłaś absolutnie zaborcza, tylko wręcz za bardzo wyrozumiała. Chłopak kompletnie nie wie na czym związek polega i nie wyglądał na zakochanego. Taki niby związek to był, ale tak naprawdę nic poważnego.

6

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy
liebe21 napisał/a:

"Zdarzało się, że jeździł do niej na cały weekend albo ona przyjeżdżała do niego. Spali nawet w jednym łóżku. Nie byłam o nią zazdrosna w seksualny sposób, naprawdę mu ufałam."

powaznie??ty masz 25 lat i tego nie wiesz?
ze jesli chcesz z chlopakiem byc na powaznie i by on cie szanowal, nie wolno ci pozwalac na to aby on sypial z innymi dziewczynami, to skandal!!!
szanuj sie prosze......

dokładnie tak....jak można być z kimś w związku i niewinnie sypiać (o śnie mówię) z inną kobietą???? To już spore przekroczenie granicy!!!

7 Ostatnio edytowany przez authority (2018-08-15 16:56:14)

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Tacy jak on  się nie zmieniają to są typy niereformowalne.
Podsumowując za dużo wiary z mało rozumu.

8

Odp: Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy
matil2125 napisał/a:

... ale czułam się źle, że po roku czasu spotykaliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu (mieszkaliśmy od siebie jakieś 500 metrów). Dla mnie, jeśli kochasz kogoś, chcesz spędzać z nim czas, szczególnie w okresie zakochania, aby lepiej ją poznać. Posiadanie własnego hobby, przyjaciół itp. jest bardzo ważne, ale wiem, że często mój były się nudził i był sam, ale nie chciał się spotkać. Tłumaczył mi, że jest mu trudno zaufać, że ma emocjonalną barierę, którą znosi krok po kroku. Starałam się być cierpliwa.

Już po przeczytaniu tego wstępu, pomyślałam, że wdepnęłaś w niezłą kupę. Facet, który olewa, nie stara się, a w zamian funduje jakąś pseudofilozoficzną papkę.
Dalej to już jazda bez trzymanki. Faktycznie, trudno uwierzyć, że mając 25 lat pozwoliłaś przez tak długi czas nawijać sobie makaron na uszy, lekceważąc fakty.
Naprawdę uwierzyłaś, że miłość, związek musi być drogą krzyżową, nie masz jakiejś bariery ochronnej, nie znasz granic lekceważenia, poniżania Cię?
Nie zauważyłaś, że jego piękne słowa (pomijając bezsensowny bełkot) absolutnie nie mają pokrycia w czynach?
Myślę, że powinnaś skorzystać z pomocy psychologa, bo z takim poziomem naiwności, jesteś i będziesz w przyszłości łatwym kąskiem dla wszelkiej maści popaprańców.
Tymczasem we własnym interesie, zerwij z tym typem wszelkie kontakty (zresztą on już to zrobił, ale może kiedyś odezwie się... z nudów?) i z jego dziwną mamusią, po co Ci to?
Zamknij ten rozdział i wyciągnij wnioski, dlaczego pozwoliłaś tak deptać po sobie?

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie potrafię zrozumieć dlaczego się rozstaliśmy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024