Cześć uprzedzam, może być długie ale może ktoś coś dotrwa do konca i doradzi. Do rzeczy
Mam 29lat i problem rodem z liceum chyba...
Jakis czas temu zalogowałam się na pewnym portalu dla samotnych. Napisało do mnie kilku facetów ale tylko z jednym dobrze mi się rozmawiało. Od razu uprzedziłam, że nie szukam nikogo na siłę a co będzie to czas pokaże. Młodszy, bardzo zabawny, inteligentny z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Po kilku dniach odezwał sie drugi ale podchodziłam do tego z dystansem, niespecjalnie chciało mi się rozmawiać bo nie jestem typem czlowieka, który potrafi grać na kilka frontów ale on nie odpuszczał, nie naciskał i nie robił wyrzutów tylko po prostu podtrzymywał kontakt aż w końcu się do niego przekonałam bo zobaczyłam, że jest bardzo wrażliwym, sympatycznym facetem. Starszy o rok. Ma w sobie to coś... ustaliliśmy termin spotkania. I niestety jak można się domyślić ten pierwszy się odsunął a raczej ja go odsunęłam.
Przez chwilę ten drugi zaczął byc tym z kim rozmawiałam dużo więcej ale nagle on się wycofał. Czułam o co chodzi i miałam rację spotkał się z inną. Bardzo zabolało, poczułam się strasznie bezwartościowa znowu. Przeżyłam to bardziej niż powinnam.. on oczywiście powiedział, że miał prawo sie spotkać z inną i że przesadzam bo on nawet niczego z tą dziewczyną nie chciał. Że to tylko koleżanka. Ok. Odpuściłam.
I właśnie w tym momencie wkroczył pierwszy, mimo tego co mu powiedziałam o tym drugim, on został i przeczekał moje podłamanie, zblizył mnie do siebie. Spotkaliśmy się i było pięknie, kilka godzin zlecialo jak pół godziny. Zaczęłam czuć, że warto chyba dać temu szansę chociaż on powiedział, że chce odpocząć od związków. I wtedy odezwał się ten drugi... napisał, ze
Chciałby spróbować jeszcze raz, że on naprawdę nie miał planów co do tamtej dziewczyny. Ale jednak milczał w tamtym czasie. Ok dałam mu szansę, i zaczął naprawdę konkretne kroki podejmować, widziałam zaangażowanie i coraz większy zapał u niego i jednak poczulam, ze gram nie fair. Szczerze mu napisalam, że z kimś się spotykam i nie wiem jak to się potoczy ale że nie potrafię grac na dwa fronty. On to zrozumiał i uszanował chociaż widziałam, że bylo mi przykro. I w tym samym momencie kiedy to powiedziałam, pożałowałam tego. Brakuje mi go, rozmów z nim i czuję sie źle po tym jak go potraktowałam... wiem też, że nie mogę tak o zostawić tego pierwszego bo to byłoby chamstwo. Nie wiem co robic, jestem między młotem a kowadłem, w potrzasku. Nie chcę nikogo krzywdzić ale nie chcę też robić tego co powinnam dla kogoś, samej będąc nieszczęśliwą... czuję po prostu, że nie zrobiłam tego w zgodzie ze sobą
Cześć
uprzedzam, może być długie ale może ktoś coś dotrwa do konca i doradzi. Do rzeczy
Mam 29lat i problem rodem z liceum chyba...
Jakis czas temu zalogowałam się na pewnym portalu dla samotnych. Napisało do mnie kilku facetów ale tylko z jednym dobrze mi się rozmawiało. Od razu uprzedziłam, że nie szukam nikogo na siłę a co będzie to czas pokaże. Młodszy, bardzo zabawny, inteligentny z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Po kilku dniach odezwał sie drugi ale podchodziłam do tego z dystansem, niespecjalnie chciało mi się rozmawiać bo nie jestem typem czlowieka, który potrafi grać na kilka frontów ale on nie odpuszczał, nie naciskał i nie robił wyrzutów tylko po prostu podtrzymywał kontakt aż w końcu się do niego przekonałam bo zobaczyłam, że jest bardzo wrażliwym, sympatycznym facetem. Starszy o rok. Ma w sobie to coś... ustaliliśmy termin spotkania. I niestety jak można się domyślić ten pierwszy się odsunął a raczej ja go odsunęłam.
Przez chwilę ten drugi zaczął byc tym z kim rozmawiałam dużo więcej ale nagle on się wycofał. Czułam o co chodzi i miałam rację spotkał się z inną. Bardzo zabolało, poczułam się strasznie bezwartościowa znowu. Przeżyłam to bardziej niż powinnam.. on oczywiście powiedział, że miał prawo sie spotkać z inną i że przesadzam bo on nawet niczego z tą dziewczyną nie chciał. Że to tylko koleżanka. Ok. Odpuściłam.
I właśnie w tym momencie wkroczył pierwszy, mimo tego co mu powiedziałam o tym drugim, on został i przeczekał moje podłamanie, zblizył mnie do siebie. Spotkaliśmy się i było pięknie, kilka godzin zlecialo jak pół godziny. Zaczęłam czuć, że warto chyba dać temu szansę chociaż on powiedział, że chce odpocząć od związków. I wtedy odezwał się ten drugi... napisał, ze
Chciałby spróbować jeszcze raz, że on naprawdę nie miał planów co do tamtej dziewczyny. Ale jednak milczał w tamtym czasie. Ok dałam mu szansę, i zaczął naprawdę konkretne kroki podejmować, widziałam zaangażowanie i coraz większy zapał u niego i jednak poczulam, ze gram nie fair. Szczerze mu napisalam, że z kimś się spotykam i nie wiem jak to się potoczy ale że nie potrafię grac na dwa fronty. On to zrozumiał i uszanował chociaż widziałam, że bylo mi przykro. I w tym samym momencie kiedy to powiedziałam, pożałowałam tego. Brakuje mi go, rozmów z nim i czuję sie źle po tym jak go potraktowałam... wiem też, że nie mogę tak o zostawić tego pierwszego bo to byłoby chamstwo. Nie wiem co robic, jestem między młotem a kowadłem, w potrzasku. Nie chcę nikogo krzywdzić ale nie chcę też robić tego co powinnam dla kogoś, samej będąc nieszczęśliwą... czuję po prostu, że nie zrobiłam tego w zgodzie ze sobą
Bardzo ciekawe stwierdzenie , nie potrafisz grać na dwa fronty, a dokładnie to właśnie robisz. Rzeczywiście problem nie tylko jak z Liceum, ale jak z Gimnazium. Masz 29 lat i zawierasz znajomości przez Internet? przecież ani o jednym ani o drugim niczego nie wiesz.Obyś tylko nie żałowała tych znajomości. Przepraszam, ale w dzisiejszych czasach trzeba dmuchać na zimne.
Silentnoise napisał/a:Cześć
uprzedzam, może być długie ale może ktoś coś dotrwa do konca i doradzi. Do rzeczy
Mam 29lat i problem rodem z liceum chyba...
Jakis czas temu zalogowałam się na pewnym portalu dla samotnych. Napisało do mnie kilku facetów ale tylko z jednym dobrze mi się rozmawiało. Od razu uprzedziłam, że nie szukam nikogo na siłę a co będzie to czas pokaże. Młodszy, bardzo zabawny, inteligentny z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Po kilku dniach odezwał sie drugi ale podchodziłam do tego z dystansem, niespecjalnie chciało mi się rozmawiać bo nie jestem typem czlowieka, który potrafi grać na kilka frontów ale on nie odpuszczał, nie naciskał i nie robił wyrzutów tylko po prostu podtrzymywał kontakt aż w końcu się do niego przekonałam bo zobaczyłam, że jest bardzo wrażliwym, sympatycznym facetem. Starszy o rok. Ma w sobie to coś... ustaliliśmy termin spotkania. I niestety jak można się domyślić ten pierwszy się odsunął a raczej ja go odsunęłam.
Przez chwilę ten drugi zaczął byc tym z kim rozmawiałam dużo więcej ale nagle on się wycofał. Czułam o co chodzi i miałam rację spotkał się z inną. Bardzo zabolało, poczułam się strasznie bezwartościowa znowu. Przeżyłam to bardziej niż powinnam.. on oczywiście powiedział, że miał prawo sie spotkać z inną i że przesadzam bo on nawet niczego z tą dziewczyną nie chciał. Że to tylko koleżanka. Ok. Odpuściłam.
I właśnie w tym momencie wkroczył pierwszy, mimo tego co mu powiedziałam o tym drugim, on został i przeczekał moje podłamanie, zblizył mnie do siebie. Spotkaliśmy się i było pięknie, kilka godzin zlecialo jak pół godziny. Zaczęłam czuć, że warto chyba dać temu szansę chociaż on powiedział, że chce odpocząć od związków. I wtedy odezwał się ten drugi... napisał, ze
Chciałby spróbować jeszcze raz, że on naprawdę nie miał planów co do tamtej dziewczyny. Ale jednak milczał w tamtym czasie. Ok dałam mu szansę, i zaczął naprawdę konkretne kroki podejmować, widziałam zaangażowanie i coraz większy zapał u niego i jednak poczulam, ze gram nie fair. Szczerze mu napisalam, że z kimś się spotykam i nie wiem jak to się potoczy ale że nie potrafię grac na dwa fronty. On to zrozumiał i uszanował chociaż widziałam, że bylo mi przykro. I w tym samym momencie kiedy to powiedziałam, pożałowałam tego. Brakuje mi go, rozmów z nim i czuję sie źle po tym jak go potraktowałam... wiem też, że nie mogę tak o zostawić tego pierwszego bo to byłoby chamstwo. Nie wiem co robic, jestem między młotem a kowadłem, w potrzasku. Nie chcę nikogo krzywdzić ale nie chcę też robić tego co powinnam dla kogoś, samej będąc nieszczęśliwą... czuję po prostu, że nie zrobiłam tego w zgodzie ze sobąBardzo ciekawe stwierdzenie , nie potrafisz grać na dwa fronty, a dokładnie to właśnie robisz. Rzeczywiście problem nie tylko jak z Liceum, ale jak z Gimnazium. Masz 29 lat i zawierasz znajomości przez Internet? przecież ani o jednym ani o drugim niczego nie wiesz.Obyś tylko nie żałowała tych znajomości. Przepraszam, ale w dzisiejszych czasach trzeba dmuchać na zimne.
Wydaje mi się, że gdybym grała na dwa fronty nie urwałabym jednej znajomości tylko kłamałabym jednemu i drugiemu. Po prostu żałuję decyzji, może po prostu się jakoś przywiązałam. Wiem o nich sporo, o jednym i drugim tyle na ile pozwala to ten etap znajomości. Co do tego w jaki sposób poznaje ludzi to chyba nie jest ważne, mam powody dla których w tym momencie inaczej nie mogę jestem ostrożna aż za bardzo, inaczej miałabym już conajmniej kilka takich znajomości za sobą i kto wie co mogłoby się stać. Bardzo ostrożnie dobieram ludzi w życiu...mam za sobą ciężkie przeżycia. Może dlatego nie ma wielu ludzi dookoła mnie o muszę prosić o poradę na forum;) To było opisane wszystko w dużym skrócie
Cześć
uprzedzam, może być długie ale może ktoś coś dotrwa do konca i doradzi. Do rzeczy
Mam 29lat i problem rodem z liceum chyba...
Jakis czas temu zalogowałam się na pewnym portalu dla samotnych. Napisało do mnie kilku facetów ale tylko z jednym dobrze mi się rozmawiało. Od razu uprzedziłam, że nie szukam nikogo na siłę a co będzie to czas pokaże. Młodszy, bardzo zabawny, inteligentny z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Po kilku dniach odezwał sie drugi ale podchodziłam do tego z dystansem, niespecjalnie chciało mi się rozmawiać bo nie jestem typem czlowieka, który potrafi grać na kilka frontów ale on nie odpuszczał, nie naciskał i nie robił wyrzutów tylko po prostu podtrzymywał kontakt aż w końcu się do niego przekonałam bo zobaczyłam, że jest bardzo wrażliwym, sympatycznym facetem. Starszy o rok. Ma w sobie to coś... ustaliliśmy termin spotkania. I niestety jak można się domyślić ten pierwszy się odsunął a raczej ja go odsunęłam.
Przez chwilę ten drugi zaczął byc tym z kim rozmawiałam dużo więcej ale nagle on się wycofał. Czułam o co chodzi i miałam rację spotkał się z inną. Bardzo zabolało, poczułam się strasznie bezwartościowa znowu. Przeżyłam to bardziej niż powinnam.. on oczywiście powiedział, że miał prawo sie spotkać z inną i że przesadzam bo on nawet niczego z tą dziewczyną nie chciał. Że to tylko koleżanka. Ok. Odpuściłam.
I właśnie w tym momencie wkroczył pierwszy, mimo tego co mu powiedziałam o tym drugim, on został i przeczekał moje podłamanie, zblizył mnie do siebie. Spotkaliśmy się i było pięknie, kilka godzin zlecialo jak pół godziny. Zaczęłam czuć, że warto chyba dać temu szansę chociaż on powiedział, że chce odpocząć od związków. I wtedy odezwał się ten drugi... napisał, ze
Chciałby spróbować jeszcze raz, że on naprawdę nie miał planów co do tamtej dziewczyny. Ale jednak milczał w tamtym czasie. Ok dałam mu szansę, i zaczął naprawdę konkretne kroki podejmować, widziałam zaangażowanie i coraz większy zapał u niego i jednak poczulam, ze gram nie fair. Szczerze mu napisalam, że z kimś się spotykam i nie wiem jak to się potoczy ale że nie potrafię grac na dwa fronty. On to zrozumiał i uszanował chociaż widziałam, że bylo mi przykro. I w tym samym momencie kiedy to powiedziałam, pożałowałam tego. Brakuje mi go, rozmów z nim i czuję sie źle po tym jak go potraktowałam... wiem też, że nie mogę tak o zostawić tego pierwszego bo to byłoby chamstwo. Nie wiem co robic, jestem między młotem a kowadłem, w potrzasku. Nie chcę nikogo krzywdzić ale nie chcę też robić tego co powinnam dla kogoś, samej będąc nieszczęśliwą... czuję po prostu, że nie zrobiłam tego w zgodzie ze sobą
A czy Ty chcesz odpocząć od związków? Jeśli nie to nie puszczaj mimo uszu takich tekstów. Nie domagaj się też wyjaśnień, rozwinięć itp, bo on już Cię ostrzegł w jakim kierunku z jego strony to zmierza. Ty z kolei ze względu na swoje chciejstwo wolałaś tego nie słyszeć i obecne wyjaśnienia tłumaczyć będziesz na jego korzyść z tego samego powodu. Pierwszemu jak najbardziej możesz podziękować za znajomość, właśnie z powodu jego niechęci do związków, jeśli Ty sama takiej niechęci nie przejawiasz. Nie ma w tym chamstwa. Po prostu wasze potrzeby w tym momencie rozbiegają się, szukacie czego innego. Zarówno Ci mężczyźni, jak i Ty, poprzez rozmowę nie podpisaliście cyrografu względem siebie, który zmusza do czegokolwiek.
Co do tego drugiego, to skontaktuj się i zobacz. Albo coś z tego będzie, albo nic. To już od was zależeć będzie. Jeśli i ten będzie miał Ci do powiedzenia, że związki są passe, to ponownie: nie puszczaj tego mimo uszu z powodu chciejstwa, bo sprowadzi Cie to na manowce.
Rozmawiałam dziś z tym, który nie chciał się wiązać. Otóż okazuje się, że zmienił zdanie po tym jak mu powiedziałam, że to nie dla mnie... nie rozumiem facetów. Czuję się jak idiotka
hmm.. znajomości można mieć wiele i tak Natolinko- poznają się ludzie przez internet w wieku 29 lat, ale kółko różańcowe czy z polecenia cioci też ok.
Rzecz w tym, że jeśli w danym momencie oczekujemy romantycznego związku, to raczej większość ludzi dochodząc do decyzji działa w kierunku konkretnej osoby, a nie raz tu, raz tu. I na tym się koncentruje. Więc może najpierw trzeba było dokłądniej poznać obu Panów na przyjacielskiej stopie, a z działaniem ruszyć w kierunku jednego i tego się trzymać.?
hmm.. znajomości można mieć wiele i tak Natolinko- poznają się ludzie przez internet w wieku 29 lat, ale kółko różańcowe czy z polecenia cioci też ok.
Rzecz w tym, że jeśli w danym momencie oczekujemy romantycznego związku, to raczej większość ludzi dochodząc do decyzji działa w kierunku konkretnej osoby, a nie raz tu, raz tu. I na tym się koncentruje. Więc może najpierw trzeba było dokłądniej poznać obu Panów na przyjacielskiej stopie, a z działaniem ruszyć w kierunku jednego i tego się trzymać.?
Masz rację, nie wiem dlaczego nie pomyślałam i nie zrobiłam w ten sposób. No ale teraz to juz za późno