Ja mam chyba pecha do facetów. Bo albo poznaje takich co po 10 spotkaniach nawet za rękę mnie nie chwyca na spacerze albo na ich przeciwieństwa czyli na takich co na pierwszym spotkaniu przytulaja się glaskaja mnie chcieli by całować (na to akurat nie pozwalam tak szybko ).
I w ten weekend własne miałam spotkanie z panem z tej drugiej grupy. Ogólnie przypadł mi do gustu fajnie się rozmawiało podobne poczucie humoru.tylko właśnie to szybkie nawiązanie kontaktu fizycznego. Powiedziałam mu o tym ze ma szybkie tempo. . Tłumaczył to tym ze pewnie inaczej by to wyglądało gdyby miał świadomość że spotkamy się za 3 dni (mieszkamy daleko od siebie i pewnie kolejne spotkanie jeśli się nie wycofam nie nastąpi prędzej niż za miesiąc ). Nie wiem gdzieś mi tam się zapala czerwona lampka ze z takiej znajomości raczej nie może być fajnego związku. Jestem stara a mam dylematy 15 latki. Dodam że zależy mi na dobrym związku a nie tylko na seksie.
Na to nie ma złotego środka.. Albo wszystko ci pasuje i czujesz, że to już... Albo piszesz na forum, że nie wiesz kiedy będzie dobrze...
Ja też nie wiem:)
Ale jesli ty nie wiesz, to znaczy że za wcześnie:)
Ogólnie przypadł mi do gustu fajnie się rozmawiało podobne poczucie humoru.tylko właśnie to szybkie nawiązanie kontaktu fizycznego. Powiedziałam mu o tym ze ma szybkie tempo.
Odczuwałaś z tego powodu rzeczywisty dyskomfort czy po prostu wyznajesz i trzymasz się zasady, że na pierwszej randce "nie, bo nie"?
Pytam, bo tak naprawdę nie ma żadnej reguły, która dawałaby gwarancję, lub nie, na przyszłość, dlatego nastawianie się, że "z takiej znajomości nie może być fajnego związku" niespecjalnie ma uzasadnienie. Moim zdaniem szanse są podzielone po połowie. Nie wiem ile macie lat, ale randki dorosłych osób wyglądają jednak nieco inaczej niż małolatów, choć oczywiście i tu bywa różnie. Ważne, a nawet najważniejsze, aby nie robić niczego wbrew sobie.
4 2018-08-06 10:41:14 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-06 10:44:10)
Spotykasz się z kimś, to masz na tym pierwszym spotkaniu wiele różnych możliwości do zorientowania się co do charakteru znajomości.
a Ty ukułaś sobie w głowie sztywny schemacik- za rączkę wtedy, buzi wtedy.. i nich no ktoś nie przystaje do ramki..
Takie spotkania to stres obustronny. Po co Ci aż 10 spotkań z myślą o związku z kimś, kto nie chce wziąć Cię za rękę, czy przytulić po np.?
To chyba szuflada "kolega" a nie mężczyzna na związek, więc wszystko jasne.
Co się stało z Panem, którego tu opisałaś? upierał się przy swoim, na siłę łamał Twoje nie?
jeśli tak- do skreślenia. Po co wybierasz kogoś kto mieszka setki kilometrów od Ciebie, jeśli chcesz związku?
PS. Tyle spotkań i klapa - nie zastanawiaj się co z nimi, tylko co z Tobą..
5 2018-08-06 11:17:16 Ostatnio edytowany przez Summertime (2018-08-06 11:24:01)
Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.Bardzo dużo teraz mężczyzn nie stara się nawet zadbać o komfort kobiety i budować więz emocjonalną.Obecnie kobiety są zaledwie elementami życia faceta, a nie ich głównym ważnym celem.Traktują Nas jak jedynie wspomagacze do dobrego samopoczucia.Jak deserki, przedmiotowo - zabawowo.
Autorko luknij na @
Dziękuję za zainteresowanie moim tematem.
Olinka nie czułam dyskomfortu tylko właśnie mam taką zasadę ze na pierwszym spotkaniu raczej nie ma tej bliskości. I może właśnie przez ta myśl maleńki dyskomfort jednak był.
Ela z pierwszym panem spotkałam się może nie 10 a w sumie 6 razy.Dałam mu szansę bo wiele rzeczy mi w nim odpowiadało . Znajomość jskos sama się rozmyla. I tyle. Mimo wszystko dobrze wspominam tego pana.
Z drugim panem spotkałam się dopiero raz i nie dzielą nas aż takie wielkie kilometry żeby nie mogło cos z tego wyjść jeśli oboje tego będziemy chcieć.
Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.
Bzdura. Nie potrzebują aż tyle, co kobiety. Ale powiedzenie, że wcale nie potrzebują jest ogromnym nadużyciem.
8 2018-08-06 11:55:37 Ostatnio edytowany przez Summertime (2018-08-06 11:56:54)
Summertime napisał/a:Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.
Bzdura. Nie potrzebują aż tyle, co kobiety. Ale powiedzenie, że wcale nie potrzebują jest ogromnym nadużyciem.
Bzdura?To dlaczego faceci na pierwszych spotkaniach ciągną mnie do łóżka? Ani nie mam ubrania wyzywającego, ani zachowania ! Chodzisz na randki?
Ale w sumie, to przypomniałam sobie rozkimnę jednego tu użytkownika to faktycznie masz rację
Lady Loka napisał/a:Summertime napisał/a:Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.
Bzdura. Nie potrzebują aż tyle, co kobiety. Ale powiedzenie, że wcale nie potrzebują jest ogromnym nadużyciem.
Bzdura?To dlaczego faceci na pierwszych spotkaniach ciągną mnie do łóżka? Ani nie mam ubrania wyzywającego, ani zachowania ! Chodzisz na randki?
Ale w sumie, to przypomniałam sobie rozkimnę jednego tu użytkownika
to faktycznie masz rację
Może na takich trafiasz? Ja z moim facetem dwa miesiące chodziłam na randki i budowałam bliskość emocjonalną zanim zaczęliśmy być w związku.
10 2018-08-06 12:06:03 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-06 12:10:00)
Summertime napisał/a:Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.
Bzdura. Nie potrzebują aż tyle, co kobiety. Ale powiedzenie, że wcale nie potrzebują jest ogromnym nadużyciem.
też tak uważam.
Summertime- my Ci nie odpowiemy - wariantów jest parę:
- na spotkaniu uznają, że nie ma o czym z Tobą gadać, to może tylko przynajmniej seks będzie
- umawiasz się w momencie owulacji i czują kocimiętkę
- nie czują się onieśmieleni bo żadna z Ciebie superlaska tylko zwyczajna fajna babka
- rekrutujesz ich z miejsca gdzie sami napaleńcy..
W innym temacie napisałąś mi, że nie wyobrażasz sobie randki bez szpilek i pokazania się z seksi strony itp..- temat o bilardzie...
Lady Loka napisał/a:Summertime napisał/a:Facet nie potrzebuje bliskości emocjonalnej Dlatego patrząc na kobietę ma ochotę ją dotykać.
Bzdura. Nie potrzebują aż tyle, co kobiety. Ale powiedzenie, że wcale nie potrzebują jest ogromnym nadużyciem.
też tak uważam.
Summertime- my Ci nie odpowiemy - wariantów jest parę:
- na spotkaniu uznają, że nie ma o czym z Tobą gadać, to może tylko przynajmniej seks będzie
- umawiasz się w momencie owulacji i czują kocimiętkę
- nie czują się onieśmieleni bo żadna z Ciebie superlaska tylko zwyczajna fajna babka
- rekrutujesz ich z miejsca gdzie sami napaleńcy..W innym temacie napisałąś mi, że nie wyobrażasz sobie randki bez szpilek i pokazania się z seksi strony itp..- temat o bilardzie...
To prawda jeśli chodzi o ubiór szpilki noszę od zawsze lub koturny latem.Takie obuwie uwielbiam i mam styl nie sportowy, jednak jest on codziennością nie obnoszę się z wywalonym cycem i odkrytym tyłkiem.Nikogo nie rekrutuje.Ot poznaję kogoś jeśli wydaje się być na poziomie , to umawiam się.Takie mam doświadczenia.Jedynie co mogę poprawnego powiedzieć, to za granicą z obcokrajowcem nigdy nie spotkała mnie taka sytuacja.Natomiast w kraju... nagminnie.
Daruj sobie te obrażanie mnie, że nie ma o czym ze mną rozmawiać...Bo uwierz mi, co jak co, ale umięjętności konwersacji posiadam.To co się dzieje w dzisiejszym świecie randek, epatuje pustością i przedmiotowością.A faceci szukają i się bawią
napisałam: WARIANTY- czyli do wyboru..
I odpowiedź znalazłaś-- bo są Polakami.
[
Summertime- my Ci nie odpowiemy - wariantów jest parę:
- na spotkaniu uznają, że nie ma o czym z Tobą gadać, to może tylko przynajmniej seks będzie
- umawiasz się w momencie owulacji i czują kocimiętkę
- nie czują się onieśmieleni bo żadna z Ciebie superlaska tylko zwyczajna fajna babka
- rekrutujesz ich z miejsca gdzie sami napaleńcy..
tutaj chyba troche przesadzilas, kazdy ma inne odczucia i doswiadczenia a Ty raczej nie jestes w skorze faceta lub w glowie innego czlowieka zeby od razu wyciagac takie wnioski. Kolejny Twoj malo gornolotny komentarz obrazajacy innych. Moze opowiedz o swoich doswiadczeniach ?
Ela210 napisał/a:[
Summertime- my Ci nie odpowiemy - wariantów jest parę:
- na spotkaniu uznają, że nie ma o czym z Tobą gadać, to może tylko przynajmniej seks będzie
- umawiasz się w momencie owulacji i czują kocimiętkę
- nie czują się onieśmieleni bo żadna z Ciebie superlaska tylko zwyczajna fajna babka
- rekrutujesz ich z miejsca gdzie sami napaleńcy..tutaj chyba troche przesadzilas, kazdy ma inne odczucia i doswiadczenia a Ty raczej nie jestes w skorze faceta lub w glowie innego czlowieka zeby od razu wyciagac takie wnioski. Kolejny Twoj malo gornolotny komentarz obrazajacy innych. Moze opowiedz o swoich doswiadczeniach ?
Kolejna, której brakuje argumentów i wyciąga te ad personam.
Gratulacje.
15 2018-08-06 14:40:04 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-08-06 16:20:50)
Bo nie wszystko jest takie czarne i biale. Nie rozumiem jak mozna wymienic w podpunktach " co mysli facet "... smierdzi mi tutaj tanim poradnikiem dla kobiet ..
Kazdy czlowiek jest przeciez inny i jest na innym etapie zycia. Wazne zeby sie dotrzec z drugim czlowiekiem i chyba to jest kluczem do udanej relacji . Jesli autorka nie czuje sie komfortowo jak na drugim spotkaniu jest " trzymanie za reke " to chyba warto o tym powiedziec ... Nikt nam w myslach czytac nie bedzie..
To samo:
"na spotkaniu uznają, że nie ma o czym z Tobą gadać, to może tylko przynajmniej seks będzie"
Litosci ... Skad taki wniosek ... ? Nie zawsze tak jest bo sama znam pary , ktory zaczely swoj zwiazek od lozka ,ale wlasnie dokladnie obie strony tego chcialy...
Wiec autorko nie mysl ze to od razu napaleniec, moze byc spoko facet. Powiedz mu ze nie masz ochoty i juz , jesli faktycznie mu zalezalo tylko na jednym ucieknie a jesli nie to poczeka.
----------------
Post został edytowany z powodu naruszenia 10 punktu Regulaminu Forum.
Jaki jest mężczyzna? Dowiesz się POOOOO seksie. Wtedy będzie wiadomo czy mu zależało na seksie, czy na związku.
Szukasz innego potwierdzenia? Okej... poczekaj, poznaj, na spokojnie. Jaki on naprawdę jest? Dowiesz się POOOO seksie.
Jeśli długo będziesz czekać z seksem, to poznasz to lepiej i może nawet zerwiesz znajomość. Co w ten sposób wygrasz? To że nie miałaś z nim seksu. Ale czy to wygrana? Tego nie wiadomo, bo dowiedziałabyś się tego POOOO seksie.
Dlatego seks, dotyk, całowanie, bliskość fizyczną należy "uprawiać" jak dwoje ma na to ochotę. Zasady wyuczone nie mają tutaj dobrego zastosowania -- raczej szkodzą.
Weź pod uwagę, że wielu mężczyzn boi się zakwalifikowania jako przyjaciel, a więc żeby tego uniknąć, wysyłają bardzo wcześnie wyraźne sygnały zainteresowania seksualnego. Realia są takie, że - o ile jest to wykonane z taktem, wyczuciem i wrażliwością na reakcje drugiej strony - lepiej jest zrobić to zbyt wcześnie niż zbyt późno. Lepiej więc nie dyskwalifikować mężczyzny na podstawie samego faktu, że próbuje nawiązać kontakt fizyczny, tylko obserwować sposób, w jaki to robi, oraz sposób reagowania na ewentualne "nie".
Postawiłam granicę ze z pocalunkiem jeszcze za wcześnie i uszanowal to. Inna sprawa ze byliśmy wtakim miejscu (publicznym )ale akurat byliśmy sami wygodne siedzenia i być może to troszeczkę wpłynęło na jego zachowanie. Nadal mam mętlik w głowie choć nie sądzę że zależy mu tylko na seksie.
Natalia zapotoczna cytujesz fragmenty mojego posta kompletnie bez zrozumienia...przeczytaj jeszcze raz calosc jak chcesz wytłuszczać coś zwłaszcza.
Moja wypowiedz nie odnosila się do autorki tylko do Summertime i jej generalizacji dotyczącej facetów z czym ani ja ani Lady Loka się nie zgodzilysmy.
I sprawdź co to wniosek, co to wariant .
Ten sam problem ze zrozumieniem tekstu mialas w innym wątku, pomyslalam ze moze dlugo mieszkasz za granicą i to kwestia poslugiwabia się j.polskim nawet..
20 2018-08-06 18:41:21 Ostatnio edytowany przez natalia.zapotoczna (2018-08-06 18:43:49)
Natalia zapotoczna cytujesz fragmenty mojego posta kompletnie bez zrozumienia...przeczytaj jeszcze raz calosc jak chcesz wytłuszczać coś zwłaszcza.
Moja wypowiedz nie odnosila się do autorki tylko do Summertime i jej generalizacji dotyczącej facetów z czym ani ja ani Lady Loka się nie zgodzilysmy.
I sprawdź co to wniosek, co to wariant .
Ten sam problem ze zrozumieniem tekstu mialas w innym wątku, pomyslalam ze moze dlugo mieszkasz za granicą i to kwestia poslugiwabia się j.polskim nawet..
To akurat prawda mieszkam za granica . Rozumiem jednak Twoj tekst ( jak wspomnialam malo gornolotny) i wiem dlaczego tak skomentowalam a nie inaczej . Radze sie zajac tématem a nie obrazaniem innych . Každý má prawo sie wypowoedziec náwet uposledzony i nie Tobie oceniac kto má jakie zdanie w tym temacie . Kim Ty wlasciwe jestes ze nadajesz sobie takie prawo. W innym poscie podsumowalas mnie ze mam romans a w tym jakas dziewczyne i jej relacje z mezczyznami.
21 2018-08-06 18:45:07 Ostatnio edytowany przez Lady Siggy (2018-08-06 18:46:13)
Ela210 napisał/a:Natalia zapotoczna cytujesz fragmenty mojego posta kompletnie bez zrozumienia...przeczytaj jeszcze raz calosc jak chcesz wytłuszczać coś zwłaszcza.
Moja wypowiedz nie odnosila się do autorki tylko do Summertime i jej generalizacji dotyczącej facetów z czym ani ja ani Lady Loka się nie zgodzilysmy.
I sprawdź co to wniosek, co to wariant .
Ten sam problem ze zrozumieniem tekstu mialas w innym wątku, pomyslalam ze moze dlugo mieszkasz za granicą i to kwestia poslugiwabia się j.polskim nawet..To akurat prawda mieszkam za granica . Rozumiem jednak Twoj tekst ( jak wspomnialam malo gornolotny) i wiem dlaczego tak skomentowalam a nie inaczej . Radze sie zajac tématem a nie obrazaniem innych . Každý má prawo sie wypowoedziec náwet uposledzony i nie Tobie oceniac kto má jakie zdanie w tym temacie . Kim Ty wlasciwe jestes ze nadajesz sobie takie prawo. W innym poscie podsumowalas mnie ze mam romans a w tym jakas dziewczyne i jej relacje z mezczyznami.
no właśnie chyba od tego jest forum, aby skonfrontować różne wypowiedzi i punkty widzenia.
i forum również trak działa, że jak opisujemy swoją sytuację, albo wyrażamy swoje zdanie to musimy się liczyć, że ktoś może to skomentować. I ma do tego jak najbardziej prawo.
22 2018-08-06 22:23:04 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-06 23:15:33)
Mam podobne przeżycia i odczucia jak autorka: albo po iluś tam spotkaniach taki Sąsiadunio ani myśli mnie wziąć za rękę, choć widzimy się po raz enty, albo praktycznie nieznajomi faceci roszczą sobie do mnie jakieś "prawa". A dla mnie nawet spacerowanie za rękę z kimś zupełnie obcym jest mało komfortowe. Czułam na sobie spojrzenia połowy mojego niewielkiego miasta na jednej z takich randek. Chcę chodzić za rękę, i w objęciach, i do łóżka przekonaniem.
Mam w nosie zasady slużące wyłącznie zasadom. Mnie jest źle, gdy wbrew sobie mam się godzić na coś, co mnie krępuje i powoduje brak komfortu.
Próbowałam to swoje podejście skonfrontować na Netkobietach, ale wyniosłam tylko poczucie, że jestem osobliwością przyrody. Po kilku jednorazowych spotkaniach i jednym krótkim, choć bogatym w emocje epizodzie z panem M. doszłam jednak do wniosku, że nie chcę rezygnować z siebie nawet za cenę samotności. Nie chcę samej siebie, za przeproszeniem gwałcić, a tak odczuwam godzenie się na niechciane poufałości.
I nie chcę więcej "rozkminiać", co robię źle, dlaczego mi nie wychodzi i co "powinnam" zrobić, żeby wyszło. Albo będzie mi z kimś dobrze, albo będę sama - i też mi calkiem nieźle
Spotykasz się z kimś, to masz na tym pierwszym spotkaniu wiele różnych możliwości do zorientowania się co do charakteru znajomości.
a Ty ukułaś sobie w głowie sztywny schemacik- za rączkę wtedy, buzi wtedy.. i nich no ktoś nie przystaje do ramki..
Jak czytam takie rzeczy, to wybacz, Elu, ale ciśnienie mi się podnosi. Dlaczego schemacik? Czy naprawdę każda kobieta musi być chętna już teraz, natychmiast i z punktu? Napisałam na zdublowanym wątku, że w pewnych sytuacjach nawet chodzenie za rękę nie jest komfortowe, a zupełnie inaczej zaczyna się je odczuwać, gdy facet staje się kimś bliższym, ważnym.
Jeszcze mi się nie zdarzyło czuć bliskości wobec kogoś, kogo pierwszy raz w życiu widzę na oczy (no, raz za młodu wzięłam powierzchowne zainteresowanie za bliskość i paskudnie się przekonałam o własnej naiwności). Nie mogę pojąć ani uwierzyć, że jestem tak odosobniona w swoim stanowisku.
P.S. A jednak napisałam posty na jednym wątku. A cóż mi się zdawało, że to dwa takie same?
Akurat chodzenie za rękę nie jest dla mnie żadnym dyskomfortem. Ale na pierwsze spotkania raczej umawiamy się na neutralnym gruncie czyli w innym mieście. Mieszkam w małej miescinie chociaż prawdę mówiąc mam w nosie co powiedzą inni widząc mnie z kimś w objęciach czy za rękę bo przecież skąd niby mogą wiedzieć jak długo się znany? Raczej umawiam się w innym większym mieście bo przecież nie wiem na 100 procent kto się pojawi na tym spotkaniu i wolałabym żeby nie wiedział gdzie mieszkam zwłaszcza ze to mala miescina. Słyszałam historie o nękanIu gdy kobieta nie chciała się spotkać 2 raz .
Raczej chociaż mi o to ze mam gdzieś wyryte w głowie ze jak facet tak szybko nawiązuje kontakt fizyczny to raczej nie wróży to trwałego związku
Raczej chociaż mi o to ze mam gdzieś wyryte w głowie ze jak facet tak szybko nawiązuje kontakt fizyczny to raczej nie wróży to trwałego związku
Bo?
27 2018-08-06 22:57:51 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-06 23:02:53)
Ja się bezpieczniej czuję na własnym gruncie (lecz nie w domu), ale po co mają się na mnie gapić wszyscy znajomi i nieznajomi? Nie kieruję się opinią otoczenia, jednak trema i skrępowanie nie są mi obce. Na wszystko przychodzi czas.
Przykład banalny: uwielbiam śpiewać, ale przy obcych się wstydzę, bo nie mam słowiczego głosu. Kiedy już się oswoję, wyśpiewuję całe arie. Tak jest ze wszystkim, potrzebuję się oswoić. Wkurza mnie nieziemsko, że faceci nie rozumieją czegoś tak prostego.
Ela210 napisał/a:Spotykasz się z kimś, to masz na tym pierwszym spotkaniu wiele różnych możliwości do zorientowania się co do charakteru znajomości.
a Ty ukułaś sobie w głowie sztywny schemacik- za rączkę wtedy, buzi wtedy.. i nich no ktoś nie przystaje do ramki..Jak czytam takie rzeczy, to wybacz, Elu, ale ciśnienie mi się podnosi. Dlaczego schemacik? Czy naprawdę każda kobieta musi być chętna już teraz, natychmiast i z punktu? Napisałam na zdublowanym wątku, że w pewnych sytuacjach nawet chodzenie za rękę nie jest komfortowe, a zupełnie inaczej zaczyna się je odczuwać, gdy facet staje się kimś bliższym, ważnym.
Jeszcze mi się nie zdarzyło czuć bliskości wobec kogoś, kogo pierwszy raz w życiu widzę na oczy (no, raz za młodu wzięłam powierzchowne zainteresowanie za bliskość i paskudnie się przekonałam o własnej naiwności). Nie mogę pojąć ani uwierzyć, że jestem tak odosobniona w swoim stanowisku.
Piegowata, ale tu nie o to chodzi, że masz być chętna teraz, natychmiast.
Chodzi o to, że z każdym facetem chętna będziesz w innym momencie i tyle.
A stawianie sobie sztywnego schematy na zasadzie: za rękę po 3 tygodniach, pocałunek po 5 tygodniach itd. jest po prostu głupie.
Swoją drogą ja bym tutaj rozdzieliła randkowanie w wieku lat 20+, a randkowanie w wieku lat 40+/po rozwodzie.
Tak obserwuję osobę z grona znajomych, która właśnie ma lat 40+, dziecko w wieku podstawówkowym i próbuje znaleźć sobie jakiegoś faceta i po pierwsze, ci faceci się nie patyczkują z nią i nie pozwalają na to, żeby ona ich najpierw przez kilka miesięcy wodziła za nos czy ona chce związku z nimi czy nie chce. Tu jest krótka piłka, bo jak facet jest koło 50tki to najnormalniej w świecie nie chce mu się czekać na to, czy z tej mąki chleb będzie czy nie. Nawet gdyby miało się potem rozwalić, to daje z siebie tyle, ile może.
Jasne, można nie szukać na siłę. Ale jak już się chce znaleźć to może to jest odpowiedni kierunek?
A po drugie mam wrażenie, że kobieta w tym wieku sama nie za bardzo wie, czego chce. Z jednej strony własne życie ma poukładane i niespecjalnie jej się chce jej zmieniać pod kogoś, z drugiej strony fajnie, gdyby ktoś się jednak pojawił, ale nie ma ze strony kobiety żadnych rozmyślań na temat tego, jaki facet musiałby być, żeby jej się spodobać.
I widzę takie same problemy u koleżanki jak u Ciebie, Piegowata
Lady, ale to jest właśnie błędne i schematyczne założenie, że kobieta się na coś nie zgadza, bo jej "nie wypada". O dziwo, czasami wypływa to z autentycznych potrzeb.
Uwierz, olewam, co mi wypada. Mam zresztą, pod wpływem forum chociażby, wrażenie, że "nie wypada" dojrzałym kobietom na coś się nie zgadzać, mieć jakieś opory itd. Mocno mnie to uwiera, czuję się cudakiem, a tak bym chciała szacunku i zrozumienia dla swojego "cudactwa".
Piegowata, ale ja nigdzie w moim poście nie napisałam o tym, co wypada albo co nie wypada.
Chodziło mi o to, że przy każdej osobie czujemy się inaczej, więc przy każdej granica kolejnych kroków jest w innym miejscu.
I właśnie o to mi chodzi, żeby iść w kierunku tego, co się czuje, a nie wyznaczać przed pierwszym spotkaniem konkretne ramy na konkretne gesty bliskości.
A druga część mojego postu jest na temat tego, że inaczej do bliskości podchodzi osoba w wieku 20 lat, dla której często gęsto są to pierwsze poważne związki, przełamywanie się, budowanie czegoś na poważnie, a zupełnie inaczej osoba w wieku 40+, która te pierwsze próby ma już za sobą.
31 2018-08-06 23:15:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-06 23:25:03)
Ela210 napisał/a:Spotykasz się z kimś, to masz na tym pierwszym spotkaniu wiele różnych możliwości do zorientowania się co do charakteru znajomości.
a Ty ukułaś sobie w głowie sztywny schemacik- za rączkę wtedy, buzi wtedy.. i nich no ktoś nie przystaje do ramki..Jak czytam takie rzeczy, to wybacz, Elu, ale ciśnienie mi się podnosi. Dlaczego schemacik? Czy naprawdę każda kobieta musi być chętna już teraz, natychmiast i z punktu? Napisałam na zdublowanym wątku, że w pewnych sytuacjach nawet chodzenie za rękę nie jest komfortowe, a zupełnie inaczej zaczyna się je odczuwać, gdy facet staje się kimś bliższym, ważnym.
Jeszcze mi się nie zdarzyło czuć bliskości wobec kogoś, kogo pierwszy raz w życiu widzę na oczy (no, raz za młodu wzięłam powierzchowne zainteresowanie za bliskość i paskudnie się przekonałam o własnej naiwności). Nie mogę pojąć ani uwierzyć, że jestem tak odosobniona w swoim stanowisku.
Ależ oczywiście nie musi. Ale autorka nie za bardzo opisywała odczucia względem tych Panów, tylko właśnie czas, w którym coś się dzieje, stąd moje wrażenie że kalkuluje co wypada a co nie.
A moim zdaniem ludzie powinni dotykać się wtedy, gdy jest im przyjemnie, niezależnie która to randka. Jeżeli z taką inicjatywą wyszedłby On, a ja poczułabym się niekomfortowo, to na pewno bym się dla zasady nie zmuszała!
Ale też nie skreślałabym go za taką próbę.
A jakby fajny Sąsiadunio bał się mnie po 6 spotkaniach { tak Piegusku, BAŁ, bo z nudów z Tobą nie spacerował} to trzeba użyć kobiecych sposobów 100 by musiał podać Ci dłoń, czy otulić swoim sweterkiem..
)) ale może kobieta się blokować, myśląc że jak da się palec to całą rękę porwie.
Ale nie wszyscy mężczyźni tacy są. Jak się boisz czy kogoś wyczujesz, to lepiej może wprost o wszystkim mówić.?
Lady, ale znowu przebija z Twoich słów założenie, że w starszym wieku to już krygowanie się. Otóż niekoniecznie.
Ja nie tworzę, odgórnego scenariusza i nie zakładam, że zawsze zachowam się tak, a nie inaczej. Ale trochę już tych randek "zaliczyłam" i wiele razy powtórzył się ten sam wątek: oni nie zwracali uwagi, że ja nie czuję się gotowa na całowanie po rękach w miejscu publicznym, że jest mi dziwnie i dziko spacerować za rękę z kimś, kogo przed sekundą zobaczyłam pierwszy raz na oczy (zdarzyło się ze trzy razy umówić przez internet na zasadzie "a co będę w domu siedzieć").
Gdyby mnie wziął za rękę ktoś, o kim już wiem, że mi się podoba, że mi przy nim dobrze, że jest fajny - o, to co innego.
Vinnga -poniekąd wynika to z jakichś moich doświadczeń. Kiedyś spotkałam faceta który też był taki szybki ,ale mimo to nie skreślilam go.ale na szczęście w łóżku nie wylądowalismy .później jak mi w przypływie szczerości powiedział co nieco o swojej przeszłości seksualnej to byłam szczęśliwa ze jednak miałam jakieś tam swoje granice których broniłam.
34 2018-08-06 23:23:19 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-06 23:24:24)
Elu, "zmarzłam" kiedyś na kinowej projekcji pod chmurką - a Sąsiadunio nic Za ręke złapałam w tłumie, żeby sie nie zgubić, a on puścił moją dłoń, kiedy tylko tłum się przerzedził.
No cóż... Jesteśmy dobrymi znajomymi.
Elu, "zmarzłam" kiedyś na kinowej projekcji pod chmurką - a Sąsiadunio nic
Za ręke złapałam w tłumie, żeby sie nie zgubić, a on puścił moją dłoń, kiedy tylko tłum się przerzedził.
No cóż... Jesteśmy dobrymi znajomymi.
Było mu powiedzieć zmarzłam, przytul mnie, jakby wtedy uciekł to jego strata..
Wiesz, Elu, czas i tak pokazał, że Sąsiadunio, choć ogromnie go lubię i szanuję, to nie jest facet na związek. Nie mogę tego wyjaśnić, bo to jego osobiste sprawy, ale fakty są faktami.
Mimo to mam do niego wiele sympatii.
Lady, ale znowu przebija z Twoich słów założenie, że w starszym wieku to już krygowanie się. Otóż niekoniecznie.
Ja nie tworzę, odgórnego scenariusza i nie zakładam, że zawsze zachowam się tak, a nie inaczej. Ale trochę już tych randek "zaliczyłam" i wiele razy powtórzył się ten sam wątek: oni nie zwracali uwagi, że ja nie czuję się gotowa na całowanie po rękach w miejscu publicznym, że jest mi dziwnie i dziko spacerować za rękę z kimś, kogo przed sekundą zobaczyłam pierwszy raz na oczy (zdarzyło się ze trzy razy umówić przez internet na zasadzie "a co będę w domu siedzieć").
Gdyby mnie wziął za rękę ktoś, o kim już wiem, że mi się podoba, że mi przy nim dobrze, że jest fajny - o, to co innego.
Piegowata, a przeczytałaś, co napisałam w pierwszym swoim poście tutaj?
Naprawdę jestem przekonana, że z 80% facetów w wieku 50-60 po prostu chce jak najszybciej zakończyć etap randkowania bez celu i zacząć etap wspólnego życia.
I widzę to po facetach, z którymi spotyka się moja koleżanka, a spotkałam ich już kilku. Oni potrafią po pierwszej randce opowiadać o tym, jak pomogą jej z przeglądem samochodu, remontem domu i pojadą z nią na wakacje.
Ja naprawdę rozumiem Twoje podejście i rozumiem, że można się czuć niekomfortowo, nie być gotowym itd.
Jasne. Ale można to powiedzieć danemu facetowi wprost zaznaczając jednocześnie, że ma się wobec niego jakieś plany na przyszłość. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Bo trzymając wszystkich na ogromny dystans, można przegapić perłę.
Naprawdę jestem przekonana, że z 80% facetów w wieku 50-60 po prostu chce jak najszybciej zakończyć etap randkowania bez celu i zacząć etap wspólnego życia.
Brzmi jak desperacja. Mnie tam się nie spieszy.
39 2018-08-07 17:43:49 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-07 17:58:54)
Ja naprawdę rozumiem Twoje podejście i rozumiem, że można się czuć niekomfortowo, nie być gotowym itd.
Jasne. Ale można to powiedzieć danemu facetowi wprost zaznaczając jednocześnie, że ma się wobec niego jakieś plany na przyszłość. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Bo trzymając wszystkich na ogromny dystans, można przegapić perłę.
Hmm... Nieraz już się przekonałam, że facetom trzeba mówić wprost, sama zresztą lubię taką komunikację, ale żeby aż tak? Przecież to nie idioci (poza indywidualnymi przypadkami ).
Kilka dni temu zaczepił mnie jeden na Badoo. Niezły przystojniak, brunet z sympatycznym wyrazem twarzy. Zagadnął mnie dość banalnie, ale zupełnie o.k., więc odpowiedziałam. W pierwszej rozmowie zgadało się o Bieszczadach, że on uwielbia, ale samemu mu się nie chce, a ja uwielbiam, ale jakoś kiepsko z możliwościami. I padła propozycja wspólnego wyjazdu na dwa dni w najbliższy weekend. Odpowiedziałam, że nie pojadę na taką wyprawę z obcym mężczyzną. On napisał, że że nie ma "złych zamiarów", więc odpisałam mu, że bardzo to możliwe, ale wolę nie sprawdzać. I na tym konwersacja się urwała.
No, sorry, mogłabym wyjaśnić, że wolałabym najpierw wypić wspólną kawę w moim mieście, zapoznać się, ale dlaczego i po co? Czy naprawdę nie jest oczywisty jakiś savoir-vivre?
Naprawdę nie wymyślono go bez potrzeby i sensu.
Lady Loka wiesz to chyba nie do końca tak jest. Właśnie pan nr 1 byl chętny do pomocy typu :nauczę Cię jeśli będziesz chciała, pomogę ci itp.itd.Ale nigdy nie usłyszałam, że mu się podobam żadnego miłego słowa na swój temat,zero rozmów o nas,co dalej.
Nie lubię gdy facet non stop komplementuje bo wtedy wydaje mi się to takie nieszczere. Ale jak każda kobieta Lubie od czasu do czasu usłyszeć coś miłego :-)
Lady Loka napisał/a:Ja naprawdę rozumiem Twoje podejście i rozumiem, że można się czuć niekomfortowo, nie być gotowym itd.
Jasne. Ale można to powiedzieć danemu facetowi wprost zaznaczając jednocześnie, że ma się wobec niego jakieś plany na przyszłość. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Bo trzymając wszystkich na ogromny dystans, można przegapić perłę.Hmm... Nieraz już się przekonałam, że facetom trzeba mówić wprost, sama zresztą lubię taką komunikację, ale żeby aż tak? Przecież to nie idioci (poza indywidualnymi przypadkami
).
Kilka dni temu zaczepił mnie jeden na Badoo. Niezły przystojniak, brunet z sympatycznym wyrazem twarzy. Zagadnął mnie dość banalnie, ale zupełnie o.k., więc odpowiedziałam. W pierwszej rozmowie zgadało się o Bieszczadach, że on uwielbia, ale samemu mu się nie chce, a ja uwielbiam, ale jakoś kiepsko z możliwościami. I padła propozycja wspólnego wyjazdu na dwa dni w najbliższy weekend. Odpowiedziałam, że nie pojadę na taką wyprawę z obcym mężczyzną. On napisał, że że nie ma "złych zamiarów", więc odpisałam mu, że bardzo to możliwe, ale wolę nie sprawdzać. I na tym konwersacja się urwała.
No, sorry, mogłabym wyjaśnić, że wolałabym najpierw wypić wspólną kawę w moim mieście, zapoznać się, ale dlaczego i po co? Czy naprawdę nie jest oczywisty jakiś savoir-vivre?
Naprawdę nie wymyślono go bez potrzeby i sensu.
Dokładnie.
Ja rozumiem,że pan jest napalony, bo dawno,.. itd, i w ogóle jestesmy seksowne itd. ale
KULTURALNY i OBYTY MĘŻCZYZNA
wie,że jesli chce miec kobiete na dłuzej, to takim szybkim billem ODSTRASZY kazdą ktora szukaz związku
a załapie się na tą , która szuka seksu.
ERGO
ci panowie mogą ci słodkie słowka mówic, jak to szukają cudownego ZWIĄZKU, ale swoim zachowaniem pokazują,że szukają wyłącznie szybkich numerków, co by wczesniej nie mówili
pokazują równiez,że w d.. mają savoir vivre oraz TWÓJ KOMFORT PSYCHICZNY
a już tylko to ostatnie jest powodem, dla którego takiego pana należy zostawić w jego bagienku
Taki mały offtop, ale muszę
a już tylko to ostatnie jest powodem, dla którego takiego pana należy zostawić w jego bagienku
Przeczytałam w pierwszej chwili "w jego bagażniku" i nie chcesz, Cataga, wiedzieć, co zobaczyłam oczami wyobraźni
43 2018-08-15 21:11:28 Ostatnio edytowany przez cataga (2018-08-15 21:13:09)
domyślam się:D:D:D haha
ale spokojnie, nie jestem aż tak krwiożercza.
ja tylko mam alergię na wszelkiej maści palantów
Teraz dopiero zauważyłam, że były odpowiedzi do mnie
więc tak, ja jestem wielką zwolenniczką mówienia tak bardzo wprost jak się tylko da. I widzę, że w moim związku to procentuje. Kiedy nie wiem co powiedzieć, mam miks uczuciowy, to mówię, że na chwilę obecną ciężko mi się określić i wracam do tematu po czasie kiedy emocje opadną. Co w sumie mnie się często zdarza ale ja ogólnie mocno uczuciową i emocjonalną osobą jestem.
No i od początku stawiałam kawę na ławę. Jak coś dla mnie było za wcześnie to mówiłam, jak coś było ok to też mówiłam. Chwalę za dobre rzeczy, staram się wspólnie naprawiać złe.
Więc ja bym powiedziała aż tak wprost, ale to nie byłaby dla mnie oznaka, że traktuję faceta jak debila, tylko, że myślę poważnie i chcę coś budować.
ja też bym powiedziała wprost, ale jak pan tego nie rozumie i trzeba mu takie rzeczy mówic wprost, to ( łagodnie mówiąc) nie jesteśmy z tej samej bajki
zniechęciłabym sie