Witam, mam bardzo duży problem z moim mężem od kilku miesięcy zastanawiam się nad wizyta u psychologa ale boje sie.
Z M jestem od 10lat razem i 7 lat po ślubie mamy córkę (6lat). M ma bardzo ciężki charakter, jest wulgarny do mnie ciągle robi do mnie awantury o wszystko. Jest w stanie nawet w miejscu publicznym mnie zwyzywac, nie trafiają do niego moje prośby najgorsze jest to ze od pół roku ma problem z alkoholem a po nim wariuje uciekaz domu wraca rano i twierdzi ze nic złego nie robi ze on będzie wychodził i nic mi do tego. Nie radzę sobie juz jestem teraz po operacji kręgosłupa pomaga w domu we wszystkim wziął urlop ale wieczorem zaczyna sie znowu picie a coraz częściej zdarza sie ze rano na kacu zaczyna od nowa pic przez caly dzień. Już mu zagrozilam ze sie wyprowadze do moich rodziców ale tam tez nie jest wesolo nie mam dokąd pójść nie poradzę sobie z naszym utrzymaniem. Nie wiem co robic, on juz mnie wykańcza psychicznie tak bardzo zaburzyl moja wartość samoocene ciagle słyszę ze mam schudnąć zr jestem okropna ze sobie nie poradze i on mnie skonczy jak tylko odejde. Rodzice jego nie widzą problemu i mówią ze teraz to od malego problemu od razu rozwody.
A później jest dzień ze jest czuły kochany i znowu mu to wszystko wybaczam.
Przepraszam za zagmatwanie ale dziś znowu jest pijany awanturuje sie brak mi sil gdyby nie córka ktora chronie jak tylko mogę to juz chyba by mnie nie było.
Co byście zrobili ma moim miejscu?
2 2018-07-08 12:53:33 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-07-08 12:54:19)
Córka ma 6 lat, powoli przestaje być małym dzieckiem które niewiele rozumie. Spójrz obiektywnie, z boku, na swoją i jej sytuację. Ty, zahukana, poniżana właściwie codziennie, werbalnie i w każdy inny sposób i ona... Pewnie żyjąca w ciągłym strachu przed ojcem awanturnikiem i alkoholikiem...
Czujesz się słaba, bo wciąż się boisz jego agresji i tu kółko się zamyka.
Jesli nie przerwiesz tego zaklętego kręgu, to sama przypłacisz to co najmniej zdrowiem, a córka pewnie jakąś nerwicą i z czasem brakiem szacunku do ojca i do ciebie także.
Musisz postawić mężowi sprawę jasno; albo zacznie się leczyć z uzależnienia od alkoholu, albo odejdziesz i wystąpisz o rozwód. Znajdziesz w sobie na to siłę? Jeśli tak, to musisz być konsekwentna i się nie ugiąć, ani jego groźbom ani prośbom. Trudne, ale nie niemożliwe do zrealizowania.
Rozwód? Sama terapia, nawet jeśliby na nią przystał, chyba nie rozwiąże problemów, skoro piszesz, że on "ma bardzo ciężki charakter, jest wulgarny do mnie ciągle robi do mnie awantury o wszystko. Jest w stanie nawet w miejscu publicznym mnie zwyzywac,".
To co ty kobieto jeszcze z nim robisz...
4 2018-07-08 13:26:13 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-07-08 13:28:51)
Witam, mam bardzo duży problem z moim mężem od kilku miesięcy zastanawiam się nad wizyta u psychologa ale boje sie.
Z M jestem od 10lat razem i 7 lat po ślubie mamy córkę (6lat). M ma bardzo ciężki charakter, jest wulgarny do mnie ciągle robi do mnie awantury o wszystko. Jest w stanie nawet w miejscu publicznym mnie zwyzywac, nie trafiają do niego moje prośby najgorsze jest to ze od pół roku ma problem z alkoholem a po nim wariuje uciekaz domu wraca rano i twierdzi ze nic złego nie robi ze on będzie wychodził i nic mi do tego. Nie radzę sobie juz jestem teraz po operacji kręgosłupa pomaga w domu we wszystkim wziął urlop ale wieczorem zaczyna sie znowu picie a coraz częściej zdarza sie ze rano na kacu zaczyna od nowa pic przez caly dzień. Już mu zagrozilam ze sie wyprowadze do moich rodziców ale tam tez nie jest wesolo nie mam dokąd pójść nie poradzę sobie z naszym utrzymaniem. Nie wiem co robic, on juz mnie wykańcza psychicznie tak bardzo zaburzyl moja wartość samoocene ciagle słyszę ze mam schudnąć zr jestem okropna ze sobie nie poradze i on mnie skonczy jak tylko odejde. Rodzice jego nie widzą problemu i mówią ze teraz to od malego problemu od razu rozwody.
A później jest dzień ze jest czuły kochany i znowu mu to wszystko wybaczam.
Przepraszam za zagmatwanie ale dziś znowu jest pijany awanturuje sie brak mi sil gdyby nie córka ktora chronie jak tylko mogę to juz chyba by mnie nie było.
Co byście zrobili ma moim miejscu?
Pytasz o to, jak znaleźć w sobie siłę? Nie musisz niczego znajdować, bo jesteś silna. Jesteś, żyjąc tyle lat z mężem, który zachowuje się wobec Ciebie w opisany wyżej sposób. Jesteś silna, tyle tylko, że używasz jej - moim zdaniem - w nieodpowiedni sposób. Nieodpowiedni, gdyż starasz się przetrwać w związku, zamiast znaleźć sposoby poradzenia sobie bez męża.
Pytasz o to, co bym zrobiła na Twym miejscu.
Przestałabym wierzyć mężowi w jego "bycie czułym i kochanym", bo on czasem jest taki, byś niczego nie zmieniła. Sposób, jak napisałaś, niezwykle skuteczny, bo Ty tylko grozisz odejściem i z tego grożenia nie wynika nic.
Zastanowiłabym się nad tym, co zrobić (skąd wziąć pieniądze, gdzie zamieszkać), by żyć spokojnie, z dala od awantur i alkoholu.
Poszukałabym poradni dla osób uzależnionych i... podjęła własną terapię.
Znalazłabym w internecie strony Niebieskiej Linii (jest kilka) i przeczytała informacje dotyczące przemocy, skorzystałabym też z oferowanej przez nich pomocy prawnej, psychologicznej.
Dziękuję wam ze rozjasnilyscie mi trochę w głowie. Rzeczywiście córka już bardzo dużo rozumie i kiedy on chodź trochę zaczyna krzyczeć ciągle mnie przytula i mówi ze mnie Kocha. Juz raz wyprowdzilam sie na miesiąc i zmienił sie na chwile wiem ze musze w koncu cos zrobić, ale boje sie postawic ten pierwszy krok. Tym bardziej ze mieszkamy 5km od rodziców wiec daleko nie uciekne. I to prawda ze nie szanuje on mnie w ogole, wiem to i sama jestem zla na siebie, ze nic z tym nie robię.
Zacznij nagrywać męża i te jego wybuchy.
Jeśli planujesz odejść-przydadzą się takie nagrania.