Cześć,
zawsze byłam osobą, która szła do przodu sama. Mialam kilku przyjaciół, wielu znajomych, ale zawsze osiągalam to co chciałam ( w miarę, powiedzmy w 80%).Wiedziałam, ze mogę na sobie polegać. Problem był taki, że od zawsze, od gimnazjum, podstawówki byłam skupiona na sobie. Powodowało to, że mimo posiadania dużej ilosci znajomych były to zazwyczaj kobiety.
Pamietam jak w liceum zaczęłam robić dodatkowe rzeczy, pozaszkolne. Chodziłam na kółko informatyczne do domu kultury. Byłam jedną z 3 dziewczyn na 40 osób.
Powiem tak, podobało mi się, że miałam atencję. Miałam z tamtąd też pierwszego chłopaka.
Pamiętam, ze zawsze ( do tej pory) miałam w sobie coś takiego, że mogę byc kolezenska, miła , otwarta, otoczona ludźmi ale tylko do pewnego momentu. Nie mowilam o swoich prywatnych sprawach za wiele, nie potrzebowąłam konferencji na gadu gadu czy na naszej klasie, obgadywania facetow z klasy w trakcie robienia ciezkiej pracy domowej. Wolalam sie skupic na zadaniu a dopiero pozniej 'poplotkowac'.
I tutaj sie zaczelo.
Kiedy w pewnym okresie zycia chcialam kogos poznawac, kolezanki zapraszaly mnie do swoich grup znajomych. Jako wolny elektron, bylam serdeczna, mila, podobałam sie chlopakom. Jednak te kolezanki zwykle bywaly o to zazdrosne. Poniewaz ja nie dawalam nic im w zamian.
Zawsze było tak, ze bylam tą dochodzącą do grupy , robiącą swoje indywidualistką, niemowiącą o sobie. jednak zawsze mialam z tylu glowy, ze powinnam czyms sie rewaznowac. Pamietam jak dzis, ze bardzo weszlam w dwie grupy znajomych. Tak bardzo, ze dziewczyny wiedzialy o mnie zbyt duzo i plotkowaly o mnie facetom ktorzy mi sie podobali. Wyszlo to po latach. Dlatego przestali sie ze mna spotykac etc, poniewaz ktos z grupy jakby mnie 'blokował'.
Od tego momentu przestalam dzielic sie znowu swoimi sprawami, jestem znowu jednostką ktora robi swoje, robi to co chce. I problem jest taki, ze dążę sama do szczęścia. Znowu, jak w liceum jestem otoczona mezczyznami ( praca, studia, zajecia poza praca).
Nie wiem czy jest to spowodowane moim zbyt wybuchowym charakterem, charakterem businesswoman, osoby mocno stąpającej po ziemi?
Powiem tak- ogladam od pewnego czasu w internecie filmiki i czytam artykuly na temat sukcesu finansowego i prywatnego w zyciu. 85% osób wypowiadających się z roznych swiatowych kanałów to mezczyzni. Jesli kobiety - to albo są najwiekszymi gwiazdami swiatowej estrady albo paniami businesswoman ktore samolubnie poszly po swoje.
I wlasnie to mnie zastanawia. Kiedy nalezalam do tych 2 grup znajomych wewnatrz czulam blokade przed tym, ze ludzie tak naprawde spowalniają mnie w moich przekonaniach i czynach. Oczywiscie umiem isc na kompromisy i wiele razy bylam osoba ktora nawet chciala dosc do kompromisu jako pierwsza, wykazywala inicjatywę aby nie bylo klotni. Zauwazylam, ze dzialam lepiej i sprawniej sama. Tylko wtedy ludzi eodbierają mnie jako zimną, panią biznesswoman, osobe nawet w grupach rownolatków ktora tak tylko na chwile dochodzi do znajomych a pozniej odchodzi robic swoje.
Wiekszosc moich starych kolezanek z licuem i ze studiów nadal mają grupy znajomych, gdzie w parach lub nie nadal się spotykają. Ludzie migrują. Mieszkają razem, chodzą razem na zakupy, festiwale. Tworzą takie rodziny. Ja nigdy nie chcialam tworzyc az tak bliskich relacji ze znajomymi, poniewaz wolałam isc do pracy, wolalam zarabiac pieniądze niz mowic o facetach i zakupach. Jednak zawazylo to na tym, ze jednak nadal nie mam chlopaka, a jesli juz to koledzy z pracy czy ze srodowiska odbierają mnie tylko jak kolezankę. LUB jesli ladnie sie ubiorę i jestem atrakcyjna ( jestem szczupla, ubieram sie kobieco) pozwalają sobie na seksualne docinki w stosunku do mnie i wtedy muszę stać sie szorstką dziewczyną aby sie chronic przed jakimis textami.
I wlasnie zastanawiam sie co jest ze mną nie tak od jakis 12-14 lat? Moze powinnam po prostu miec grupę przyjaciolek, z nimi zdjęcia w social media, wspomnienia. Moze powinnam z kolezankami umawiac sie na ploty, spotkania, wspolne make upy i naukę?
Ja mam mlodszą siostre. W naszej relacji to ja jestem facetem. Do tej pory przyciagalam tylko i wylacznie slabych mezczyzn. Moze dlatego, ze jestem ZBYT silna? Moze powinnam byc bardziej kobieca? A jesli juz to jak ?
Umiem flirtowac, jednak mam wrazenie, ze czegos nadal mi brakuje.
Jestem skupiona na pracy, na moim JA obecnie, poniewaz zmieniam zyciowy etap, potrzebuje czasu dla siebie. Od pewnego czasu tez jestem jeszcze wieksza egoistką, poniewaz tak jak pisalam wczesniej, z tych 2 grup znajomych do tej pory " łapią mnie macki' nieprzychylnych ludzi, czy niefajnych komentarzy na moj temat. A ja po prostu robilam wiecej przez cale studia- nie op****dalalam sie, nie imprezowalam tyle i po prostu mam PROFIT w postaci dobrej pracy i CV. Zawdzieczam to TYLKO i wylacznie mojej pracy i czasu jaki poswiecilam jezdzac i doksztalcajac sie poza uczelnia. ZNAJOMI /ZNAJOME NIE CHCIALY np wyjezdzac na konferencje czy kursy nawet po kilku moich dopominaniach. A TERAZ mają czelnosc na mnie mówić za plecami
Jednak nie chcialabym miec obrazu takiej szorstkiej ostrej pani biznes. Boje sie tego, ze nikogo nie znadję. Ze nawet teraz w pracy czy na kursach , konferencjach chce byc najlepsza, doruwnując mezczyznom. Nawet kobiety z pracy czy kursów w pewnym momencie odpuszczaja a ja nawet nie chcę. I idę dalej tak jak mezczyzna.
PO prostu zastanawiam sie nawet po tych wszystkich motywujących filmikach, artykułach- czy naprawde tylko samolubni ludzie mają szczescie w zyciu?
Obecnie najbardziej chodzi mi o profit finansowy, a takze osobisty. Mozna powiedziec ze finansowy jest na 1 miejscu.
Czy macie dla mnie jakies rady?
Mozliwe, ze ja juz taka meska jestem. Jelsi tak to czy kiedykolwiek znajde kogos?
Dziekuje