Witam.
Trafiłem na to forum jak większość z was, niestety moja druga połówka za którą oddałbym wszystko okazała sie być całkowicie inna niż sie wydawała. Wiem że to co był między nami jest skończone i nie liczę na powrót , ale czuje wewnętrzne potrzebę opisania tego wszystkiego. Mija drugi miesiąc, a ja co jakiś czas czuje takie straszne rozdarcie od środka że nie chce mi się po prostu żyć. Przeczytałem tyle różnych tematów tutaj na forum porównując swoje nieszczęście i wiem że muszę obudzić się z tego.
Moją już byłą narzeczoną poznałem bardzo dawno temu(aktualnie ona 25 lat , ja 28). Widywałem ją na imprezach u wspólnych znajomych, zawsze mieliśmy dobry kontakt ze sobą i od zawsze bardzo podobała mi się lecz nigdy nie dokonałem tego kroku, aby umówić się z nią. W końcu jej przyjaciel, a mój bardzo dobry kolega napisał do mnie że po rozmowie z nią wie że także ja jej podobam się. Tak wiec bez zastanowienia napisałem do niej i zaczęło się. Wielogodzinne rozmowy poprzez komunikatory, spotkania wieczorem, wspólne spacery przerodziły się w w głębokie uczucie. Z biegiem czasu okazało się, że moja była kobieta cierpi na nerwice lękową z którą i ja miałem do czynienia lecz w moim przypadku był to tylko epizod z którym sobie szybko poradziłem. Byłem zawsze przy niej, przy każdym ataku paniki starałem się jej pomóc, widziałem co się z nią dzieje i serce mi pękało bo bardzo chciałem jej pomóc. Przeszliśmy przez to razem, dzięki psychoterapii i lekach(antydepresantach) zaczęła żyć w miarę normalnie choć czasem zdarzały się jej gorsze momenty.
Zawsze wydawało mi się że byliśmy dobrą parą. Mieliśmy dużo wspólnych tematów, praktycznie nie kłóciliśmy się, a jeżeli doszło do spięć to zaraz któraś ze stron przeprosiła i zaraz było normalnie. Spotykaliśmy prawie codziennie, spaliśmy ze sobą, budziliśmy si€ obok siebie. Moi rodzice wręcz ją kochali, byli bardzo szczęśliwi że w końcu znalazłem tą jedyną kobieta. Tak samo jej rodzina, bardzo mnie lubili(ze wzajemnością). Eks co chwile wspominała o pierścionku zaręczynowym, że nie ma go na palcu(dawała mi znać że chce tego) to samo wspominała do moich rodziców. Wiele nie trzeba było mnie namawiać, bo wiedziałem ze to jest ta jedyna. Kupiłem i dałem jej go. Przy zaręczynach płakała, tuliła mnie, mówiła że jest najszczęśliwszą osobą na świecie i powiedziała tak. No i się zaczęło... Ostatnimi czasy bardzo dużo pracowałem. Znalazłem drugą prace i praktycznie codziennie pracowałem po 16 godzin dziennie z myślą żeby odłożyć na wesele( nie jestem człowiekiem który oczekuje żeby coś dostać, tylko sam zarobić )oczywiście po pracy chociaż wycieńczony chciałem zainicjować spotkanie i chociaż na chwile zobaczyć moją narzeczoną i powiedzieć jej że ją kocham. Dodatkowo miałem wiele zmartwień, mój tata zaczął chorować na raka, w ciągu dwóch miesięcy przeszedł 3 operacje. Naprawdę był to ciężki okres dla mnie i widziałem szczeście na jego twarzy jak mu powiedziałem o moich planach. Po miesiącu od zaręczyn moja była narzeczona powiedziała mi że potrzebuje czasu.. Zapytałem się jak to czasu ?(nie jestem głupi, ani niedoświadczony, wiem co to znaczy). Tłumaczyła się tym że znowu czuje się zdrowa i wie że lata które spędziła na nerwicy chciałaby odrobić i w jakiś sposób sobie zrekompensować. Przyrzekała że to nie chodzi o nas i po tym czasie wróci 1000 razy lepsza do mnie. Tak jak wspominałem wyżej wiem co to znaczy dać sobie czas, wiedziałem też że to jest troche inny przypadek niż z innymi dziewczynami. Do czasu... kiedy dostałem smsa rano przed pracą, że już nie czuje tego do mnie co dawniej. Nie umiem sobie przypomnieć co czułem ale płakałem jak dziecko, nie poszedłem do pracy i załamałem sie. Moje serce zaczeło intensywniej pracować, głowa mniej i chciałem to w jakiś sposób sobie wytłumaczyć. Nalegałem na spotkanie i spotkała sie ze mną. Oddała mi pierścionek zaręczynowy.Chiciałęm dowiedzieć co sie stało, czy to chodzi o kogoś innego ale dalej twierdziała ze to co czuje to nie przez inna osobe. Minał miesiąc a ja miałem zobowiązanie dokończenia u niej w domu malowania. Było to straszne dla mnie żeby tam wogólę pójść ale jakoś dałem rade. Zrobiłem wtedy złą rzecz(nigdy wtedy tego nie robiłem) i wkradłem sie jej na laptopa,przeczytałem wiadomości z gościem który był moim znajomym, a pamietam kiedyś że ją zaczepił na fb( sama mi to pokazywała).. No i zobaczyłem jak to bardzo sie kochaja, jak to szcześliwi są. Pomyślałem że zrobie podpuche i napisałem do niej ze okłamała mnie, bo mówiła mi że to nie chodzi o osobe trzecią, a mój znajomy niby ja widział własnie z tym gościem z którym pisałą. Siedząc na jej fb widziałem jak pisze do niego..."skąd ja to wiem, że ktoś nas widział...że jest przerażona itp" Oczwiście odrazu wykrety że jestem nienormalny a ja odrazu napisałem jej że wykreślam ją kompletnie z życia( w okresie po zerwaniu co chwile pisała do mnie). Błagała żebym sie z nią spotkał i tak zrobiliśmy..dalej twierdziła że ktoś sie pomylił, wtedy przytoczyłem jej tekst jaki ona napisał do niej, a mianowicie "nie pisz do niego, bo bedzie Ci mydlił w głowie". Tyle mojego bo jej reakcja była dla mnie satysfakcjonująca. Chyba nie ma nic gorsze, jak złapanie oszusta i kłamcy na gorącym uczynku. Trzasnąłem drzwiami w aucie i poszedłem do domu. Pisała mi wtedy że zaczeła rozumieć co mi tak naprawde zrobiła, że załuje, miała załamanie nerwowe. Zrobiłem zły krok bo zacząłem jej wierzyć, moje emocje były wtedy bardzo silne nastawione na danie jej jeszcze jednej szany, pomimo tego co widziałem. Zaprosiła mnie na obiad, pózniej mielismy na spokojnie o tym rozmawiać. Zapytałem sie czy wie co to znaczy kogoś kochać..odpowiadziała mi że teraz nie wie. Zapytałem sie jak to sie zaczeło i kiedy, mówiła ze od dwóch miesiecy przed zaręczynami zaczeli intensywnie pisać do siebie. Przyznała sie że w dzień naszych zaręczyn on napisał jej, że ją kocha po miesiącu znajomośći i bedzie czekał. Teraz którko o nim( gościu 35 lat, mieszka za granicą w Holandii, przyjeżdza raz na jakiś czas do Polski). Zapytałem sie pózniej kiedy powiedziała do niego ostatni raz że go kocha, odpowiedziała że w przed dzień. Nogi ugieły mi sie i łzy mi sie same cisneły na twarz. Chciałem odejść, ona mnie przytrzymała że to ja jestem jej prawdziwą miłościa i ze mną chce być, strasznie przy tym płakała. Szkoda że nastepnego dnia rozmawiałem już z tą samą osobą która już jednak nie była tego pewna. Napisała mi że dalej potrzebuje czasu zeby zrozumieć że to uczucie do mnie jest prawdziwe i bedzie walczyła o mnie. Napisałem jej że kocham ją ale nie jestem nagrodą pocieszenia, jak tamten jej sie znudzi. Może mi ktoś wytłumaczyć jak można kochac dwie osoby ? Od tamtej pory urwałem kontakt( na drugi dzien napisała ze nie może sobie miejsca znależć) odpisałem że ten nowy jej w tym pomoże. Robie głupią rzecz bo patrze na jej aktywność na FB. Mama wspomniała mi że widziała zmiane jej statusu na w związku z tym własnie gosciem, leczy ukryła to wydarzenie przed wszystkimi.
Nie kochałem jej za wygląd, chociaż była dla mnie piękna, kochałem ją za dobroć w sercu, wiedziałem, że jest szczerą i prawdziwą kobietą, wszyscy tak myśleli. Okazała sie jak cała reszta tych złych kobiet, a miała być tą jedyną
Mam tak bardzo złamane serce że nie umiem funkcjonować normalnie. Pomimo że prowadze aktywny tryb życia, przestałem sie cieszyć z czegokolwiek. Dlaczego człowiek robi coś takiego drugiemu ?
1 2018-05-24 15:00:00 Ostatnio edytowany przez manaveru (2018-05-24 15:20:54)
Boli i będzie bolało szczególnie gdy miałeś w głowie ułożony obraz swojego życia i nagle ktoś go roztrzaskał...
Tego nie wiem czemu ludzie sobie tak robią.. moje życie też zostało roztrzaskane..
W oczekiwaniu na lepsze chwile
Na pocieszenie dobrze że to teraz nastąpiło a nie po ślubie lub kilka lat po ślubie gdy byłyby dzieci. Widzisz niektóre dziewczyny są bardzo łatwe do zbajerowania, kilka pustych komplementów zwykłe mydlenie oczu i to wystarczy żeby zaczęła wchodzić w relacje z facetem którego tak naprawdę nie zna.
Dobrze że nie dałeś się zmanipulować bo Ty tak naprawdę miałeś być spokojnym portem do którego chciała wrócić gdyby jej nie wyszło z tamtym.
Dziwię się takim dziewczynom które dają się zbajerować przez faceta którego nie mogą zweryfikować a jeśli on tam ma żonę? dzieci? czym one się kierują? motylami?
Pytasz czym ona się kierowała? to proste miałeś nie wiedzieć o tamtym człowieku może nie wiąże z nim przyszłości ale zawsze mogła się z nim czy też nim pobawić a Ty pewnie byś czekał aż ona w końcu do Ciebie wróci. Oddała Ci pierścionek? czy tez zostawiła na pamiątkę?
Okazała sie jak cała reszta tych złych kobiet, a miała być tą jedyną
No widzisz jaki jesteś biedny, a kobiety są złe. Straszne rzeczy...
Mam tak bardzo złamane serce że nie umiem funkcjonować normalnie.
O ile rozumiem załamanie uczuciowe... wiem, że cierpisz, że jest Ci ciężko, to jednak powinieneś się rozumem kierować. Teraz będzie bolało, a potem znajdź inną.
Dlaczego człowiek robi coś takiego drugiemu ?
Ona miała pełne prawo skierować uczucia do kogo innego. Ona Ci nic złego nie zrobiła. To Ty byłeś bluszczem, który ją obrastał -- po przeczytaniu twojego postu odniosłem wrażenie, że "złapałeś" dziewczynę i ona stała się dla Ciebie celem życia, instalowałeś ją w swoim życiu, uzależniałeś od siebie bo jej pomagałeś niebezinteresownie tylko w zamian za uczucia, a teraz pracowałeś, aby było na wesele, bo przecież Ty musisz się wykazać.
Sorki kolego... ale ... serca kobiety nie zdobędziesz przez opiekowanie się nią, albo przez zarobienie na wesele, albo że rodzice ją uwielbiają. To że ona była/jest chora również nie sprawia, że bardziej będzie Cię pożądać, bo Ty z nią chcesz być.
Po prostu cały plan Ci się wysypał.
5 2018-05-24 16:28:39 Ostatnio edytowany przez bullet (2018-05-24 16:31:45)
ty farciarzu ... nie wszyscy dowiadywali się o tym po ślubie. Twoja Pani miała dwa życia. Ten typ tak ma więc ciesz się i raduj, ze dostałeś szansę poznać kobietę wartą Ciebie. Blerw będzie siedzieć w głowie ale z czasem przejdzie.
Zagraj w totka, los się do Ciebie uśmiechnął !!!
Gary: nie zgadzam się z Tobą w każdym calu powyższego posta
Pani nie czuła się specjalnie obrośnięta, szybko się otrząsnęła
Dlaczego człowiek robi coś takiego drugiemu ?
Lepiej wyzbyć się takiego myślenia, że ona zrobiła coś takiego tobie. Ciebie nie było i nie ma w jej myślach, ona myślała i myśli tylko o sobie. Jej zachowanie miało na celu zrobienie jej dobrze, a NIE zrobienie tobie źle. Ty pojawiłeś się w jej polu zainteresowania tylko wówczas, gdy przyszło jej do głowy, że z tym nowym facetem może nie wyjść i ONA zostanie sama, na lodzie, co jej nie pasuje, stąd próby wynegocjowania czasu dla NIEJ.
Przykra sprawa, gdy ktoś nadużywa twojego zaangażowania i zawodzi uczucia. Rozumiem, że cierpisz To minie. Pozwól sobie na złość, żal, rozpacz. A potem wyciągnij wnioski, na co zwrócić uwagę przy wyborze kolejnej partnerki, żeby uniknąć podobnej historii.
Okazała sie jak cała reszta tych złych kobiet, a miała być tą jedyną
No widzisz jaki jesteś biedny, a kobiety są złe. Straszne rzeczy...
Mam tak bardzo złamane serce że nie umiem funkcjonować normalnie.
O ile rozumiem załamanie uczuciowe... wiem, że cierpisz, że jest Ci ciężko, to jednak powinieneś się rozumem kierować. Teraz będzie bolało, a potem znajdź inną.
Dlaczego człowiek robi coś takiego drugiemu ?
Ona miała pełne prawo skierować uczucia do kogo innego. Ona Ci nic złego nie zrobiła. To Ty byłeś bluszczem, który ją obrastał -- po przeczytaniu twojego postu odniosłem wrażenie, że "złapałeś" dziewczynę i ona stała się dla Ciebie celem życia, instalowałeś ją w swoim życiu, uzależniałeś od siebie bo jej pomagałeś niebezinteresownie tylko w zamian za uczucia, a teraz pracowałeś, aby było na wesele, bo przecież Ty musisz się wykazać.
Sorki kolego... ale ... serca kobiety nie zdobędziesz przez opiekowanie się nią, albo przez zarobienie na wesele, albo że rodzice ją uwielbiają. To że ona była/jest chora również nie sprawia, że bardziej będzie Cię pożądać, bo Ty z nią chcesz być.
Po prostu cały plan Ci się wysypał.
Masz racje z tym że miała pełne prawo skierować uczucia do kogoś innego, ale w takim razie po co ta cała szopka z przyjmowaniem pierścionka ? Po co kłamała w żywe oczy że jest szczęśliwa, a zaraz mówi że jednak nie. Troche mnie źle zrozumiałeś, bo nigdy nie nalegałem żeby ze mną była lub mnie kochała. W trakcie związku to ona co chwile mi mówiła żebym jej nie skrzywdził. Co chwile miałem telefon od niej z płaczem że sniły jej sie koszmary, w których to ja odchodze od niej(to nie było tak dawno). To że jestem odpowiedzialną i zaradną osobą to chyba dobrze znaczy i napewno nie chciałem jej kupić poprzez zbieranie pieniędzy na wesele. Chciałem stworzyć dom, normalną rodzine, a ona zerwała ze mna przez smsa.
Mam tak bardzo złamane serce że nie umiem funkcjonować normalnie. Pomimo że prowadze aktywny tryb życia, przestałem sie cieszyć z czegokolwiek. Dlaczego człowiek robi coś takiego drugiemu ?
Zamiast podglądać ich na fb, radzę najpierw zapoznać się z tym wątkiem: http://www.netkobiety.pl/t112352.html choć podejrzewam, że już go znasz...
A teraz najważniejsze - Jest tu na forum taki watek dla tych co po rozstaniu. Zacznij od początku, gdy doczytasz do końca, Masz ją z głowy. Zwracaj szczególną uwagę na wpisy icemena, the_pass, życzliwego, a mega szczególnie wnikliwie czytaj wpisy elle_88. : http://www.netkobiety.pl/t67911.html
Na pocieszenie dobrze że to teraz nastąpiło a nie po ślubie lub kilka lat po ślubie gdy byłyby dzieci. Widzisz niektóre dziewczyny są bardzo łatwe do zbajerowania, kilka pustych komplementów zwykłe mydlenie oczu i to wystarczy żeby zaczęła wchodzić w relacje z facetem którego tak naprawdę nie zna.
Dobrze że nie dałeś się zmanipulować bo Ty tak naprawdę miałeś być spokojnym portem do którego chciała wrócić gdyby jej nie wyszło z tamtym.
Dziwię się takim dziewczynom które dają się zbajerować przez faceta którego nie mogą zweryfikować a jeśli on tam ma żonę? dzieci? czym one się kierują? motylami?
Pytasz czym ona się kierowała? to proste miałeś nie wiedzieć o tamtym człowieku może nie wiąże z nim przyszłości ale zawsze mogła się z nim czy też nim pobawić a Ty pewnie byś czekał aż ona w końcu do Ciebie wróci. Oddała Ci pierścionek? czy tez zostawiła na pamiątkę?
Też tak sądze, że jestem tym farciarzem który nie musi tego przechodzić po ślubie To mnie boli że przekreśliła prawie 2 letni związek dla gościa który ją zaczepił na fb, a cała znajomość opiera sie na rozmowiie przez messangera. Naprawde nie jestem nachalnym gościem, nigdy nie byłem też jakimś pantoflem. Dbałem o nią, rozmawiałem, nigdy jej nie olewałem. Pierwszy raz w życiu otwarłem sie przed kimś, pokochałem szczerą miłością która teraz mnie zabija. Wiem że to przejdzie, ale tak jak piszecie nie chce zaznać podobnej sytuacji. Bedzie mnie to meczyło do końca życia.
Starr dziekuje za linki biorę sie do czytania
Masz racje z tym że miała pełne prawo skierować uczucia do kogoś innego, ale w takim razie po co ta cała szopka z przyjmowaniem pierścionka ? Po co kłamała w żywe oczy że jest szczęśliwa, a zaraz mówi że jednak nie. Troche mnie źle zrozumiałeś, bo nigdy nie nalegałem żeby ze mną była lub mnie kochała. W trakcie związku to ona co chwile mi mówiła żebym jej nie skrzywdził. Co chwile miałem telefon od niej z płaczem że sniły jej sie koszmary, w których to ja odchodze od niej(to nie było tak dawno). To że jestem odpowiedzialną i zaradną osobą to chyba dobrze znaczy i napewno nie chciałem jej kupić poprzez zbieranie pieniędzy na wesele. Chciałem stworzyć dom, normalną rodzine, a ona zerwała ze mna przez smsa.
Moim zdaniem Gary też przesadził w swoim poście, ale ty nie znałeś jednej zasady życiowej. Z osobami niestabilnymi psychicznie i emocjonalnie, stworzenie szczęśliwej rodziny zdarza się bardzo rzadko (jeśli w ogóle). Wasz związek to była tykająca bomba, która wybuchła na szczęście przed ślubem, a nie po.
Zachowałes się dobrze, z godnością. Widać, że masz poczucie wartości na właściwym miejscu.
Odetnij się całkowicie. Żadnych statusow nie oglądaj. Ta osoba ma przestać istnieć dla Ciebie.
13 2018-05-24 23:41:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-24 23:43:09)
Związki ratownika i ratowanego często kończą się bardzo podobnie- uratowany odchodzi.. I tak, miała prawo, bo każdy musi dbać o swoje szczęście,
wiem, że odczuwasz to jako niesprawiedliwość i niewdzięczność. Ale jak wspomniał Biały wyżej, dobrze że teraz, bo uwierz, wiele osób przechodzi przez to, co ty, gdy są małżeństwa, dzieci.
wiem, że dzisiaj myśli masz daleko od tego, ale poznasz inną dziewczynę. dbaj o to, by w następnym związku była równowaga.. żebyś dostawał ile bierzesz.. to ważniejsze niż myślisz, gdy nikt ie czuje się niczyim dłużnikiem, uratowanym..
Powodzenia. życie nie znosi próżni- Twoje też nie zniesie..
14 2018-05-25 02:57:29 Ostatnio edytowany przez manaveru (2018-05-25 02:59:24)
Związki ratownika i ratowanego często kończą się bardzo podobnie- uratowany odchodzi.. I tak, miała prawo, bo każdy musi dbać o swoje szczęście,
wiem, że odczuwasz to jako niesprawiedliwość i niewdzięczność. Ale jak wspomniał Biały wyżej, dobrze że teraz, bo uwierz, wiele osób przechodzi przez to, co ty, gdy są małżeństwa, dzieci.
wiem, że dzisiaj myśli masz daleko od tego, ale poznasz inną dziewczynę. dbaj o to, by w następnym związku była równowaga.. żebyś dostawał ile bierzesz.. to ważniejsze niż myślisz, gdy nikt ie czuje się niczyim dłużnikiem, uratowanym..
Powodzenia. :) życie nie znosi próżni- Twoje też nie zniesie.. :)
Właśnie o to chodzi że ja jej nie ratowałem, ona sama sobie poradziła z tym, mam nadzieję że tak jest ;) byłem jej wsparciem w tym wszystkim, wiedziała że o każdej godzienie w ciągu dobry może liczyć na mnie. Wiem że ciężko miałabym w życiu gdyby jednak udało się i doszłoby do ślubu. Czułem jakie jest ryzyko bo widzę co się dzieje z jej matką, lecz wtedy zrobiłbym dla niej wszystko i chciałem pójść z nią przez to jedno życie.
Ela210 napisał/a:. dbaj o to, by w następnym związku była równowaga.. żebyś dostawał ile bierzesz.. to ważniejsze niż myślisz, gdy nikt ie czuje się niczyim dłużnikiem, uratowanym..
...byłem jej wsparciem w tym wszystkim, wiedziała że o każdej godzienie w ciągu dobry może liczyć na mnie...
...Czułem jakie jest ryzyko bo widzę co się dzieje z jej matką...
Hm, a czy Ty o każdej godzinie doby miałeś poczucie że możesz na Niej całkowicie polegać ?
Ryzyko związane z matką ? - nie doczytałam chyba...
Odniosłam wrażenie, że nie znalełeś Jej za dobrze, może zbyt prosto, może zbyt naiwnie skoncentrowałeś się na SWOIM życiowym celu - to tak nie działa, Ona prawdopodobnie wbrew 'objawom' nie była na takim etapie na jakim Ty byłeś, może nie ma tego poziomu świadomości siebie i celu, a może zyczajnie : to nie byłeś jednak TY - właściwy dla Jej życia.
Przeczytaj te wątki i oby Ci nadmierna ostrożność nie przysłoniła następnej szansy 'wypełnienia próżni' .
16 2018-05-25 13:01:00 Ostatnio edytowany przez manaveru (2018-05-25 13:14:09)
manaveru napisał/a:Ela210 napisał/a:. dbaj o to, by w następnym związku była równowaga.. żebyś dostawał ile bierzesz.. to ważniejsze niż myślisz, gdy nikt ie czuje się niczyim dłużnikiem, uratowanym..
...byłem jej wsparciem w tym wszystkim, wiedziała że o każdej godzienie w ciągu dobry może liczyć na mnie...
...Czułem jakie jest ryzyko bo widzę co się dzieje z jej matką...Hm, a czy Ty o każdej godzinie doby miałeś poczucie że możesz na Niej całkowicie polegać ?
Ryzyko związane z matką ? - nie doczytałam chyba...
Odniosłam wrażenie, że nie znalełeś Jej za dobrze, może zbyt prosto, może zbyt naiwnie skoncentrowałeś się na SWOIM życiowym celu - to tak nie działa, Ona prawdopodobnie wbrew 'objawom' nie była na takim etapie na jakim Ty byłeś, może nie ma tego poziomu świadomości siebie i celu, a może zyczajnie : to nie byłeś jednak TY - właściwy dla Jej życia.
Przeczytaj te wątki i oby Ci nadmierna ostrożność nie przysłoniła następnej szansy 'wypełnienia próżni'.
Tak myslalem że moge na niej polegać...ale jak widać
Myślałem że ją znam ale tak jak widać...masz rację. Czuje że kocham jej wyimaginowany obraz stworzony przeze mnie.. Jestem bardzo prostym chłopakiem, jeżeli mówie coś to znaczy że tak myśle. Porównywałem jej charakter do swojego i myślałem że jak daje sygnał o pierścionek to znaczy że chce zostać moją żoną.
Jest mi tylko strasznie przykro, że nie zerwała ze mną tak jak zasługuje. Okłamała mnie, oszukała mnie. Przyjąłbym na klate że znalazła kogoś innego bo chce żeby była szcześliwa ale zrównała mnie z ziemią jak pokazała ile szacunku dla mnie miała, kończąc to wszystko smsem i kłamiąc. Dziekuję za Twoje odpowiedzi, dały mi do myślenia
Zagubiłem sie w tym wszystkim. Napewno jest to dla mnie bardzo ważna lekcja. Narazie nie potrafie z tego wyciągnąć wniosków bo jestem załamany tym wszystkim. Mam nadzieje że A. jest szcześliwa i jej nowy chłopak bedzie ją dobrze traktował.
Wybacz ale jej szczęście to teraz nie twój interes, czy jak ona robiła z Ciebie wała to martwiła się Twoim szczęściem? Ona ma się stać Tobie obojętna.
Czuje że kocham jej wyimaginowany obraz stworzony przeze mnie.. Jestem bardzo prostym chłopakiem, jeżeli mówie coś to znaczy że tak myśle. Porównywałem jej charakter do swojego i myślałem że jak daje sygnał o pierścionek to znaczy że chce zostać moją żoną.
To nie tak działa – znaczenie i waga przykładane do zdarzenia różne zupełnie mogą być, piszę tylko dlatego, że może Ci się przydać na przyszłość – nie chciałabym ‘dobijać’ bo i tak pewnie u Ciebie ledwo, ledwo na razie… ale spokojnie, nie będzie łatwo, będzie trwało ale wyjdziesz na prostą – choćby dlatego, że to tak raczej działa, że się wychodzi, a Ty na konkretnego wyglądasz więc i w końcu konkretnie się ogarniesz
Jest mi tylko strasznie przykro, że nie zerwała ze mną tak jak zasługuje. Okłamała mnie, oszukała mnie. Przyjąłbym na klate że znalazła kogoś innego bo chce żeby była szcześliwa ale zrównała mnie z ziemią jak pokazała ile szacunku dla mnie miała, kończąc to wszystko smsem i kłamiąc.
Boli bo to zawsze boli, kogoś prostolinijnego tym bardziej, zebrałeś cięgi, ale może, hm…, może pomyśl tak : Ty WIESZ/CZUJESZ że zasługujesz na szacunek niezależnie od tego jak Cię potraktowano, prawda ? Bo tak JEST, i fakt, że ktoś nie umiał Ci tego szacunku okazać straci na znaczeniu wraz ze znaczeniem tej osoby, a tak naprawdę i teraz nie ma znaczenia tylko TEGO JESZCZE nie czujesz.
Zagubiłem sie w tym wszystkim. Napewno jest to dla mnie bardzo ważna lekcja. Narazie nie potrafie z tego wyciągnąć wniosków bo jestem załamany tym wszystkim.
Przeczytaj uważnie podane linki, nie po ‘łebkach’, mam na myśli abyś spróbował zobaczyć ‘żywe’ osoby spoza pisaniny, bo one na ‘żywca’ wyszły z podobnych sytuacji. Uda Ci się choć na razie wydaje się to nieprawdopodobne. Zastosuj ich rady co do codzienności i pomyśl czym możesz dopełnić SWOJĄ codzienność, i myśl przede wszystkim o tym że TY masz być szczęśliwy (jeśli i Twojej byłej szczęście jest pisane to ok) ale to TY masz zadbać o SWOJE przyszłe szczęście.
Wybacz ale jej szczęście to teraz nie twój interes, czy jak ona robiła z Ciebie wała to martwiła się Twoim szczęściem? Ona ma się stać Tobie obojętna.
Od miesiąca taki właśnie byłem, kompletnie obojętny. Od dwóch dni zacząłem sie zastanawiać nie potrzebnie o wszystkim, stąd ten post. Wiem że to przejdzie.Poprostu gorszy dni które deptają moje poczucie wartości