Hej. Mam 23 lata. Jakiś, na prawdę długi czas temu przespałem się z dziewczyną. Byliśmy ze sobą ze 2 dni i poszliśmy nocować do jej koleżanki. Trochę przez ten dzień oboje piliśmy, ale nie jakoś specjalnie dużo. Tak raczej bez przesady. Ona może więcej wypiła, ale nie jakoś specjalnie więcej. Kiedy kładliśmy się do łóżka, ona się rozebrała do bielizny jeszcze nim ja się zdążyłem rozebrać. Przytuliła się do mnie, zaczęliśmy się całować, czułem lekkie napięcie. Położyliśmy się do łóżka, ona była do mnie plecami, trochę się całowaliśmy, powodziłem ręką po jej brzuchu, biodrach. Zasnęliśmy, ale nie wiem na jak długo. Dla mnie to było może z 10-15 minut? Gdy się rozbudziłem, to się wierciłem, kaszlałem, słyszałem że i ona coś mamrotała, myślałem, że nie śpi. Nie wiem czemu, ale zacząłem ją po prostu zaczepiać. Piersi, potem niżej. Ona zaczęła reagować tak jak by się jej to podobało. Obróciłem ją na plecy, chyba trochę zbyt gwałtownie... Zacząłem całować ją po brzuchu, zdjąłem stanik, ona nawet słowem nie pisnęła, że coś jest nie tak. Kiedy chciałem zdjąć majtki to na chwilę się jakby zaparła. Spojrzałem na nią, czekałem, przez chwilę myślałem, żeby odpuścić, ale wtedy poczułem jak ona poluźnia biodra i pozwala mi je zdjąć. Zrobiłem jej dobrze, nawet pamiętam, że się za ręce trzymaliśmy. Zaczęliśmy się kochać bez, dosłownie chwilę, ja się położyłem na plecy i chciałem żeby ona usiadła na mnie. Wtedy powiedziała "STOP. Jeżeli już mamy to zrobić, to musisz mieć gumkę". Spytała się czy mam, ja zrobiłem głupią minę i pomyślałem "O cholera, zapomniałem o najważniejszym", jednak nim zdążyłem się zastanowić, czy na pewno mam w portfelu gumkę, to ona sięgnęła do torebki, która stała przy łóżku i dała mi gumkę. Prawdę mówiąc nawet nie mogę powiedzieć, że skończyliśmy, bo po jakiś 15 minutach mi opadł - zacząłem się stresować. Rankiem jak wstaliśmy widziałem, po jej minie że nie jest jakoś szczególnie zadowolona. Pocałowałem ją i... Znowu zacząłem zaczepiać, ale tak trochę tylko. Po chwili przestałem. Gdy się ubraliśmy ona zaczęła się dziwnie zachowywać, jak by byłą zdenerwowana, usiedliśmy przy kawie, wziąłem ją za rękę, pocałowałem i powiedziałem coś miłego żeby ją zapewnić, że jest wszystko okay. Dodam, że wieczór wcześniej, nim oficjalnie zaczęliśmy być ze sobą pierwsze jej słowa które usłyszałem, zanim mi powiedziała, że chce ze mną być to "Mam dla Ciebie propozycję, chodźmy do Ciebie.". Dwa tygodnie po seksie ze mną zerwała, twierdząc, że to było za szybko i mówiąc mi, że ona się nie nadaje do związku i że mnie przeprasza. Ja dosłownie ryczałem i przepraszałem ją, tłumacząc się, że nie chciałem jej skrzywdzić. Najlepsze jest to, że już tego samego dnia co ze mną zerwała napisała do koleżanki że czuła że chciałem ją zgwałcić, ale seks był przyjemny. Problem w tym, że minęło 9 miesięcy od tamtego wydarzenia, ona powiedziała paru osobom, że ją zgwałciłem i jeszcze poszła w świat plotka, że jest w ciąży. Oczywiście w ciąży nie była i nie jest, a ja nawet nie zareagowałem na tą informację, bo nie mogłem w nią uwierzyć. Co więcej chodzi z moim kolegą, który, jak sądzę, we wszystkim jej pomaga i mnie sprawdza. Nie wiem co ona mu nagadała, bo on nie raczył mi nic powiedzieć, a najgorsze jest to, że przez ten cały czas nie umiałem ani z nią ani z nim o tym pogadać, mimo że się prawie codziennie spotykaliśmy. Bałem się, bo nie rozumiałem i do tej pory nie rozumiem, czy to był gwałt, czy nie, czy coś jest ze mną nie tak, czy z tą dziewczyną i co mam zrobić ze sobą i z tym wszystkim... Nie było by tak źle, gdyby to się nie rozeszło dalej. Najbardziej boli mnie to, że czuję, że ją zraniłem, że straciłem przyjaciół i że teraz wszyscy myślą, że jestem gwałcicielem, co wykorzystuje kobiety a potem je zostawia swoim kolegom. Z drugiem strony, jestem na nią wściekły. W tej chwili na prawdę się waham co mam zrobić ze sobą i swoim życiem.
No i ta historia jest o wiele, wiele dłuższa, bo jest w niej sporo błędów które sam zrobiłem.
1 2018-05-09 11:29:55 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 11:47:23)
Hej. Mam 23 lata. Jakiś, na prawdę długi czas temu przespałem się z dziewczyną. .... ona sięgnęła do torebki, która stała przy łóżku i dała mi gumkę.
To wszystko jest okej.
... Dwa tygodnie po seksie ze mną zerwała, twierdząc, że to było za szybko i mówiąc mi, że ona się nie nadaje do związku i że mnie przeprasza. Ja dosłownie ryczałem i przepraszałem ją, tłumacząc się, że nie chciałem jej skrzywdzić.
I tutaj jest twój błąd. Po co ryczeć? Hę? Jedyna ona jest na świecie?
Drugi błąd -- po co od razu mówić, że skrzywdziłeś. Naprawdę skrzywdziłeś?
Robisz wokół siebie zły PR, zły Public Relations, tłumaczysz się ze skrzywdzenia jej ... ale czy jest sens się tłumaczyć?
Tłumaczy się tylko winny.
... że czuła że chciałem ją zgwałcić, ale seks był przyjemny. ... powiedziała paru osobom, ... ... że jest w ciąży. ... chodzi z moim kolegą, który, jak sądzę, we wszystkim jej pomaga i mnie sprawdza.
Wariatka.
Nie wiem co ona mu nagadała, bo on nie raczył mi nic powiedzieć,
Ojej... a powinien Ci mówić?
a najgorsze jest to, że przez ten cały czas nie umiałem ani z nią ani z nim o tym pogadać, mimo że się prawie codziennie spotykaliśmy. Bałem się, bo nie rozumiałem i do tej pory nie rozumiem, czy to był gwałt,
I teraz najważniejsze... musisz chłopcze zdecydować się czy to był gwałt czy nie był.
Według mnie nie był i to jest oczywiste.
Jak już postanowisz, zdecydujesz, to wtedy będziemy się zastanawiać co dalej.
czy nie, czy coś jest ze mną nie tak, czy z tą dziewczyną i co mam zrobić ze sobą i z tym wszystkim...
Oboje jesteście młodzi, i nierozsądni. Dlaczego? Dlatego że Ty nie wiesz czy to był gwałt, a ona rozsiewa plotki. Oboje robicie źle. Nie bądź ciapa, weź się w garść i zacznij analizować fakty.
Nie było by tak źle, gdyby to się nie rozeszło dalej. Najbardziej boli mnie to, że czuję, że ją zraniłem,
Bosszzzz... albo coś przed nami ukrywasz, albo jesteś jakąś ciapą, która nie wie co robi, nei rozumie życia wokół siebie. Jak ją zraniłeś... opowiedz.
... że straciłem przyjaciół i że teraz wszyscy myślą, że jestem gwałcicielem, co wykorzystuje kobiety a potem je zostawia swoim kolegom. Z drugiem strony, jestem na nią wściekły. W tej chwili na prawdę się waham co mam zrobić ze sobą i swoim życiem.
No i ta historia jest o wiele, wiele dłuższa, bo jest w niej sporo błędów które sam zrobiłem.
Przyjaciół? Straciłeś? Serio? Bo jakaś laska rozpowiada że była zgwałcona?
Nie bierz się za seks po pijaku, a przede wszystkim nie tykaj pijanych kobiet, bo to trefny towar...
A sprawa z czasem sama rozejdzie się po kościach
4 2018-05-09 12:22:26 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 12:36:09)
To wszystko jest okej.
No pozwoliła zdjąć majtki i dała prezerwatywę widzę to, ale dalej gdzieś mój mózg mówi mi, że nie jest.
... Dwa tygodnie po seksie ze mną zerwała, twierdząc, że to było za szybko i mówiąc mi, że ona się nie nadaje do związku i że mnie przeprasza. Ja dosłownie ryczałem i przepraszałem ją, tłumacząc się, że nie chciałem jej skrzywdzić.
I tutaj jest twój błąd. Po co ryczeć? Hę? Jedyna ona jest na świecie?
Drugi błąd -- po co od razu mówić, że skrzywdziłeś. Naprawdę skrzywdziłeś?
Robisz wokół siebie zły PR, zły Public Relations, tłumaczysz się ze skrzywdzenia jej ... ale czy jest sens się tłumaczyć?
Tłumaczy się tylko winny.
Bo - niestety - jestem taki, że zawsze biorę winę na siebie. To jest coś czego nie umiem zmienić od lat.
Nie wiem, tak czułem. No to ja zacząłem się dobierać, ale ona mi dała całe mnóstwo znaków, że też ma ochotę na mnie. Przynajmniej tak to odebrałem. Może mam wyrzuty, bo jej koleżanka opowiadała historię jak kiedyś jakiś koleś też przespał się z jej koleżanką u niej w domu. Nie wiem. Nie umiem tego wyjaśnić. To wewnętrzne odczucie.
Może masz rację z tą opinią tworzoną o sobie... Ale od kiedy ona ze mną zerwała i usłyszałem słowo "gwałt" to mi odbiło. Przez kolejne rzeczy, które dział się potem i których nie ogarnąłem przez zamieszanie miałem depresję. Nadal mam stany.
I nikomu nic nie tłumaczyłem i nikomu z osób które w tym były nie opowiadałem o tym. Wiedziało o tym tylko 3 osoby, które mnie o to pytały.
... że czuła że chciałem ją zgwałcić, ale seks był przyjemny. ... powiedziała paru osobom, ... ... że jest w ciąży. ... chodzi z moim kolegą, który, jak sądzę, we wszystkim jej pomaga i mnie sprawdza.
Wariatka.
Chyba masz rację.
Nie wiem co ona mu nagadała, bo on nie raczył mi nic powiedzieć,
Ojej... a powinien Ci mówić?
No, chyba mógł to ze mną przedyskutować, jeżeli słyszał, że ona rozpowiedziała mu jakieś rzeczy a my się przyjaźniliśmy.
a najgorsze jest to, że przez ten cały czas nie umiałem ani z nią ani z nim o tym pogadać, mimo że się prawie codziennie spotykaliśmy. Bałem się, bo nie rozumiałem i do tej pory nie rozumiem, czy to był gwałt,
I teraz najważniejsze... musisz chłopcze zdecydować się czy to był gwałt czy nie był.
Według mnie nie był i to jest oczywiste.Jak już postanowisz, zdecydujesz, to wtedy będziemy się zastanawiać co dalej.
czy nie, czy coś jest ze mną nie tak, czy z tą dziewczyną i co mam zrobić ze sobą i z tym wszystkim...
Oboje jesteście młodzi, i nierozsądni. Dlaczego? Dlatego że Ty nie wiesz czy to był gwałt, a ona rozsiewa plotki. Oboje robicie źle. Nie bądź ciapa, weź się w garść i zacznij analizować fakty.
I stąd chaos w mojej głowie, bo mimo logicznych argumentów, dalej mam jakieś dziwne odczucie jakbym coś zrobił, mimo że ona się zgodziła.
Nie było by tak źle, gdyby to się nie rozeszło dalej. Najbardziej boli mnie to, że czuję, że ją zraniłem,
Bosszzzz... albo coś przed nami ukrywasz, albo jesteś jakąś ciapą, która nie wie co robi, nei rozumie życia wokół siebie. Jak ją zraniłeś... opowiedz.
Czuję, że ją zraniłem, bo znaliśmy się 3-4 miesiące. Na początku jak ją poznałem, to do niej coś trochę próbowałem, ale jak zwykle zacząłem sobie odpuszczać. Sądziłem, że ona się lepiej dogaduje z moim przyjacielem z którym teraz jest. Przez te miesiące czasem ze sobą rozmawialiśmy, ale mniej niż na początku. No i za sprawą kolegi i koleżanki ona zaczęła być ze mną. A ja po dość krótkim czasie zainicjowałem seks z nią, po znakach które mi dała. No i mam wyrzuty za to, że ją ze snu wyrwałem. Dlatego mimo że się zgodziła na seks czuję że ją zraniłem. Nie umiem tego inaczej wyjaśnić.
... że straciłem przyjaciół i że teraz wszyscy myślą, że jestem gwałcicielem, co wykorzystuje kobiety a potem je zostawia swoim kolegom. Z drugiem strony, jestem na nią wściekły. W tej chwili na prawdę się waham co mam zrobić ze sobą i swoim życiem.
No i ta historia jest o wiele, wiele dłuższa, bo jest w niej sporo błędów które sam zrobiłem.Przyjaciół? Straciłeś? Serio? Bo jakaś laska rozpowiada że była zgwałcona?
Taaa, bo widzę, że ludzie się na mnie dziwnie gapią, znajomi nie chcą mi ręki podawać, koleżanki się ode mnie odsuwają. I to są wszyscy Ci wspólni znajomi, którzy wokół tego się kręcą. Wszystko pewnie przez to, że przez kilka miesięcy miałem depresję i wertowałem całe moje życie w głowie i nie umiałem z nikim o niczym pogadać i się tylko od ludzi odsuwałem.
Nie bierz się za seks po pijaku, a przede wszystkim nie tykaj pijanych kobiet, bo to trefny towar...
A sprawa z czasem sama rozejdzie się po kościach
Szczerze mówiąc nie wiem czy rozejdzie, mam wrażenie, że oni chcą się na mnie mścić. Przynajmniej ten mój "przyjaciel".
Myślicie, że jak z nimi po prostu porozmawiam, to da się coś zmienić? Tak mi parę osób doradziło...
Wiesz, na dobrą sprawę to mógłbyś ją nawet podać o zniesławienie - wiec tak, porozmawiaj z nimi i poinformuj dziewczynę, że jezeli bedzie rozpuszczac plotki to ona skonczy w sądzie, a nie Ty...
8 2018-05-09 12:38:49 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 12:43:58)
Wiesz, na dobrą sprawę to mógłbyś ją nawet podać o zniesławienie - wiec tak, porozmawiaj z nimi i poinformuj dziewczynę, że jezeli bedzie rozpuszczac plotki to ona skonczy w sądzie, a nie Ty...
Już miałem taką propozycję. Boję się iść do sądu bo wiem, że mogę przegrać, jeżeli 5-10 osób (ta liczba to nie hiperbola) zacznie zeznawać przeciwko mnie. Co więcej nie chcę się bujać po sądach, wiem jaki to będzie problem dla mnie i dla nich i dla wszystkich naszych znajomych.
Tzn, też nie wiem czy to ona rozpuszcza plotki, czy ten mój przyjaciel, czegoś nie robi. Nic nie wiem, bo mi nikt nic nie mówi. A o plotce dowiedziałem się przypadkiem.
Nooo... Też zrobiłem błąd, bo gdy padła plotka o ciąży i koleżanki dwa razy poruszyły ten temat, to ja milczałem. Sądziłem, że gdy się okaże, że ona w ciąży nie jest to nikt nie uwierzy w to, że mogłem ją zgwałcić. Albo może nie chodzi o gwałt, tylko to że ją źle potraktowałem. Sam nie wiem o co chodzi, bo nikogo o to nie pytałem nawet.
Uprawiales seks przy swiadkach?
Z kazdego twojego postu bije taka aura miekkiej pipy - ta laska tez pewnie to czuje i wie, że może się wybielić twoim kosztem. Wyleczy wlasnego kaca moralnego, a ty sie bedziesz tlumaczyl... A
10 2018-05-09 12:49:46 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 13:05:19)
Uprawiales seks przy swiadkach?
Z kazdego twojego postu bije taka aura miekkiej pipy - ta laska tez pewnie to czuje i wie, że może się wybielić twoim kosztem. Wyleczy wlasnego kaca moralnego, a ty sie bedziesz tlumaczyl... A
Nie, nie uprawiałem seksu przy świadkach. No, jedynie jej koleżanka była w pokoju obok.
Może masz rację... Po prostu nie wiem co zrobić. Jestem w kropce.
11 2018-05-09 13:09:15 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-05-09 13:10:18)
Co te przykładowe osoby mogą zeznawać przeciwko Tobie?
Slyszeli jej krzyki? Widzieli jakies slady na ciele? Swiadkiem jest ktos, kto cos widzial lub slyszal bezposrednio, a nie ten, komu domniemana ofiara cos opowiedziała.
Zdajesz sobie sprawę, ze oni WSZYSCY musieli by opowiadać tę samą historię zgodną w szczegółach?
Normalna kobieta jezeli jest zgwalcona to albo idzie na policje, bo się tego nie wstydzi i chce ukarac sprawce, albo nie mowi nikomu, bo sie wstydzi.
Zadna zdrowa na umysle kobieta po traumie jakim jest zgwalcenie nie lata i nie rozpowiada o tym znajomym!
(No chyba, ze jestescie oboje z patologicznego srodowiska gdzie samosąd to forma sprawiedliwosci)
Co te przykładowe osoby mogą zeznawać przeciwko Tobie?
Slyszeli jej krzyki? Widzieli jakies slady na ciele? Swiadkiem jest ktos, kto cos widzial lub slyszal bezposrednio, a nie ten, komu domniemana ofiara cos opowiedziała.
Zdajesz sobie sprawę, ze oni WSZYSCY musieli by opowiadać tę samą historię zgodną w szczegółach?
Normalna kobieta jezeli jest zgwalcona to albo idzie na policje, bo się tego nie wstydzi i chce ukarac sprawce, albo nie mowi nikomu, bo sie wstydzi.
Zadna zdrowa na umysle kobieta po traumie jakim jest zgwalcenie nie lata i nie rozpowiada o tym znajomym!
(No chyba, ze jestescie oboje z patologicznego srodowiska gdzie samosąd to forma sprawiedliwosci)
Okay, zrozumiałem. Widocznie oboje mamy problemy ze sobą.
Tylko teraz nie wiem jak rozmową to załatwić. Szczerze wolę po prostu zamknąć temat i mieć to za sobą i wiedzieć, że żadnych plot o mnie nikt słać nie będzie.
Jak masz rozmawiac z nią, czy z innymi?
Nie dasz rady odkręcić plotek. Nie dasz rady jej oświecić rozmową.
Możesz się jedynie bronić:
(1) dziewczynie powiedz "Jeśli dalej będziesz szerzyć plotki na mój temat, to podejmę kroki prawne o zniesławienie.". Wiem, że tego nie zrobisz, ale niech się trochę boi.
(2) w przypadku konfrontacji -- np. grupa znajomych i pada hasło, że zgwałciłeś -- to natychmiast dementuj ale się nie tłumacz
Przykład... w towarzystwie ktoś mówi:
-- Krzysiek... Ty ją zgwałciłeś i zrobiłeś jej krzywdę...
-- Bzudry. Kto Ci tak naopowiadał? Wierzysz w to?
-- Bo Kasia mówiła, że dobierałeś się do niej, a ona nie chciała... no i stało się, bo była pijana...
-- Sorki... nie będę dyskutował o szczegółach tamtego seksu.
-- Ale skoro zgwałciłeś, too...
-- Już Ci potwierdziłem, że to nieprawda. Nie czaisz bazy? Karmisz się plotkami.
Czyli:
(1) być przekonanym, że nie zgwałciłeś... to powinno być w twojej głowie oczywiste...
(2) nie tłumaczyć się i nie opowiadać o swoich prywatnych sprawach
Chyba z tymi dwoma punktami (1) i (2) masz problem.
Jak masz rozmawiac z nią, czy z innymi?
Nie wiem czy z nią porozmawiać na ten temat, a z innymi już na ten temat nie chcę gadać. Nie tylko dlatego, że sporo ludzi już o tym wie, ale dlatego, że nie chcę się tłumaczyć z niczego.
16 2018-05-09 13:45:57 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 13:50:54)
Nie dasz rady odkręcić plotek. Nie dasz rady jej oświecić rozmową.
Możesz się jedynie bronić:
(1) dziewczynie powiedz "Jeśli dalej będziesz szerzyć plotki na mój temat, to podejmę kroki prawne o zniesławienie.". Wiem, że tego nie zrobisz, ale niech się trochę boi.
(2) w przypadku konfrontacji -- np. grupa znajomych i pada hasło, że zgwałciłeś -- to natychmiast dementuj ale się nie tłumacz
Przykład... w towarzystwie ktoś mówi:
-- Krzysiek... Ty ją zgwałciłeś i zrobiłeś jej krzywdę...
-- Bzudry. Kto Ci tak naopowiadał? Wierzysz w to?
-- Bo Kasia mówiła, że dobierałeś się do niej, a ona nie chciała... no i stało się, bo była pijana...
-- Sorki... nie będę dyskutował o szczegółach tamtego seksu.
-- Ale skoro zgwałciłeś, too...
-- Już Ci potwierdziłem, że to nieprawda. Nie czaisz bazy? Karmisz się plotkami.Czyli:
(1) być przekonanym, że nie zgwałciłeś... to powinno być w twojej głowie oczywiste...
(2) nie tłumaczyć się i nie opowiadać o swoich prywatnych sprawachChyba z tymi dwoma punktami (1) i (2) masz problem.
Tak mam ogromny. Bo gdy ten mój "przyjaciel" wciskał gdzieś w rozmowę słowo "gwałt" to zazwyczaj nic nie mówiłem, albo ostatnio spytałem "Czemu gwałt?" i spojrzałem mu w oczy.
I tak chyba za dużo mówię o sobie... Ale tym osobom którym to powiedziałem wprost ufam i wiem że one mnie znają dobrze. A ja miałem mętlik w głowie. Ale już ktoś mi dał radę na to.
Problem też w tym, że minęło 9-10 miesięcy od tego wydarzenia. Skąd mam wiedzieć, że ludzie mi uwierzą? Już czuję, że mi nikt nie ufa...
Szkoda, że dopiero teraz wiem jak się zachować w takich sytuacjach.
Chyba zbyt mocno ufam innym ludziom.
Iceni napisał/a:Co te przykładowe osoby mogą zeznawać przeciwko Tobie?
Slyszeli jej krzyki? Widzieli jakies slady na ciele? Swiadkiem jest ktos, kto cos widzial lub slyszal bezposrednio, a nie ten, komu domniemana ofiara cos opowiedziała.
Zdajesz sobie sprawę, ze oni WSZYSCY musieli by opowiadać tę samą historię zgodną w szczegółach?
Normalna kobieta jezeli jest zgwalcona to albo idzie na policje, bo się tego nie wstydzi i chce ukarac sprawce, albo nie mowi nikomu, bo sie wstydzi.
Zadna zdrowa na umysle kobieta po traumie jakim jest zgwalcenie nie lata i nie rozpowiada o tym znajomym!
(No chyba, ze jestescie oboje z patologicznego srodowiska gdzie samosąd to forma sprawiedliwosci)
Okay, zrozumiałem. Widocznie oboje mamy problemy ze sobą.
Tylko teraz nie wiem jak rozmową to załatwić. Szczerze wolę po prostu zamknąć temat i mieć to za sobą i wiedzieć, że żadnych plot o mnie nikt słać nie będzie.
No to zdecyduj się czy chcesz rozmawiac i wyjasnic, czy zakonczyc dyskusje z innymi.
A Gary napisal Ci jak masz ucinac dyskusje.
Musialaby miec pół rodziny w prokuraturze zeby miec szanse w sadzie udowodnic ci, ze zostala zgwalcona.
Właśnie chciałbym wyjaśnić i chciałbym żeby wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Tylko wiem, że się tak nie da. Więc chyba tylko wyjaśnienia zostaną.
Właśnie chciałbym wyjaśnić i chciałbym żeby wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Tylko wiem, że się tak nie da. Więc chyba tylko wyjaśnienia zostaną.
Ok.. Odejdz od kompa i idz na spacer, bo juz piszesz bez sensu...
Skoro nie da się wyjasnic, to jakie wyjasnienia zostana?
Skoro to bylo 10 miesiecy temu i dziewczyna nadal nie zglosila gwaltu na policje, a tobie zaden z jej kumpli mordy nie obil, to znaczy, ze wiekszosc znajomych ma to w dupie, a pozostali nie pamietaja.
Jak dostaniesz wezwanie na policję, albo o ustalenie ojcostwa i alimenty... to się dowiesz, co i jak.
21 2018-05-09 14:53:51 Ostatnio edytowany przez bamak895 (2018-05-09 14:55:33)
bamak895 napisał/a:Właśnie chciałbym wyjaśnić i chciałbym żeby wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Tylko wiem, że się tak nie da. Więc chyba tylko wyjaśnienia zostaną.
Ok.. Odejdz od kompa i idz na spacer, bo juz piszesz bez sensu...
Skoro nie da się wyjasnic, to jakie wyjasnienia zostana?Skoro to bylo 10 miesiecy temu i dziewczyna nadal nie zglosila gwaltu na policje, a tobie zaden z jej kumpli mordy nie obil, to znaczy, ze wiekszosc znajomych ma to w dupie, a pozostali nie pamietaja.
Okay, inaczej. Chciałbym coś wyjaśnić, ale zastanawiam się czy jeszcze się da.
Chyba masz rację. Fakt. Ludzie raczej mają to gdzieś.
Okay, chcę to spróbować załatwić przez rozmowę w jakiś sposób, bo wiem że to zaszło daleko już. Boję się, że mimo paru szczegółów to się może nie udać, ale muszę spróbować...