Jak sobie poradzić po rozstaniu. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

1

Temat: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Oboje jesteśmy około 30stki. Spotykalismy się od pół roku. Pierwszy miesiąc był idealny. Tak bardzo mu zależało, że zaufałam mu i się również zaangażowałam. Potrafił znaleźć dla mnie czas, czułam się bezpiecznie. Mogłam na niego liczyć. Nagle po dwóch miesiącach zmieniło się, i to tak z dnia na dzień. Wariowałam, bo nie wiedziałam dlaczego. Pytałam, ale slyszałam wymówki, że zmęczony, że to ja marudzę na problemy w pracy itp. Mial coraz mniej czasu dla mnie, wkurzałam się, wiadomo. Czasem nie wytrzymałam tej niepewności i pytałam wprost, czy kogoś ma, prosiłam by mi szczerze powiedział gdy uzna, że to nie to, by nie ciągnać nic na siłę. Po 4 miesiacach gdy mnie zupełnie olał w swięta, uslyszalam, ze się czepiam, i ze on nic nie może mi obiecac, bo on niczego nie wie, co z pracą, co ze zdrowiem swoim itp. Że skoro chcę już teraz by więcej czasu mi poświecał to on się do niczego nie zmusi i że to koniec. Zapytałam czy jest pewny tego, tak był choć w głosie slyszłam, że nie, bo nie chciał się rozłączyć, prosił bym jeszcze do niego się odzywała itp. Ale po dwoch dniach odezwał się z prośbą o rozmowe. Wyjasnił mi, że ma zabroczą matkę, ze jednak te jezdzenie do mnie 30 km go meczy, ze się przeprowadzi do miasta niedaleko mnie (ma obok mnie mieszkanie) i się jakoś na pewno ułoży. Ale to mu zajeło 3 miesiace. A w tym czasie wiadomo, mial nadal coraz mniej czasu i chęci by się ze mną widywać , pytałam go o to, to w zamian slyszałam, że on ma potrzebę tylko raz w tygodniu się widzieć, i tak zawsze miał, nie tylko ze mną (ale z poprzednią dziewczyną zamieszkał po miesiacu znajomosci, u mnie nocował tylko w piatki i soboty). Wkurzyłam się, cierpiałam, bo mi zaleażlo bardziej niż mu. Lecz gdy go pytalam czy mu zalezy odpowiadal, że tak... Ale coraz więcej tez slyszałam, że mu się nie podoba to, że nie mam kolezanek, bo bym mogla się z nimi spotykac i pogadac,a to że marudzę na problemy w pracy, że jestem smutna. Ale stalam się smutna, przez to, że mnie olewał. Choć w jego odczuciu było wszystko ok, bo mnie nie zdradza, i do mnie przyjezdza.... więc czemu się czepiam...

W niedzielę zadzowniła do niego jakas dziewczyna,z ktorą się wczesniej spotykał, ale ona wybrała kogoś innego. Pwoiedział, mi, że nic od niej nie chce... zebym była spokojna. W srodę zaplanowalam by z nim spedzić wieczor, bo nie widzielismy się od niedzieli, to mi oznajmił, że o 20 wychodzi... wkurzylam się, po poczułam się, ze te rozmowy o większej ilości czasu spedzonego poszly na marnę jak i jego obietnice ,że się postara to naprawić. I stwierdził, że nie ma sensu ten związek bo ja się tylko czepiam. Ze czuje się winny jak do nie mnie przyjedzie 3 dzien z rzedu. Albo jak jestem sama w domu a on idzie z kolegami na piwo. Ale to było w jego glowie bo tak naprawdę potrafilam to zaakceptować, to on sam mial wyrzuty sumienia. Tlumaczylam mu, obiecywalam poprawę, ze może faktycznie przesadzam, ale temu, że on nie mowi, mi jasno czego chce, bądź nie, a ja się wszystkiego muszę domyslac i wariuję. Nie wierzy w to, ze się cos zmieni. Ale wychodzac poprosil o jeszcze jedno spotkanie i dogdanie się, może w czwartek, bądź piątek kiedy wolę.

Więc odezwałam się w czwartek, zadzownilam,byl zly, obojetny, mowil, ze nie przemyslal, ze nie ma czasu się spotkac, zebym jechala na swieta i robila co tam sobie chce. Powiedzialam, ze nie chce z tym zostawac na swieta. Zeby mi powiedzial jasno jak będzie. Bo z mojej strony ja chce dac nam szanse i wierze, ze się uda. On: przemysl, przemyśl jeszcze. To go zapytałam wprost:mowisz tak bym zmienila zdanie i odpuscila?” - „nie...” ale po chwili powiedzial, ze to nie ma sensu. Pisalam jeszcze smsy, ale zero odpowiedzi, to zadzownilam jeszcze raz, proszac o to bysmy się dogadali bo przeciez pasujemy do siebie... powiedzial, ze nie, więc odpuscilam już.

Plakałam, cierpialam, widzialam tylko moją winę w tym wszsytkim. Ale wczoraj wieczorem bratowa mi powiedziala, w jaki sposob on za moimi plecami o mnie mowi, ze jestem idiotka, bo za duzy stol kupilam, ze za duzy tv chcę kupić, ze za male mieszkanie kupilam, on by sobie takiego nie kupil, wysmiewajacym tonem. Nie miala mi odwagi tego wczesniej powiedzieć, a było to na początku związku więc przezyłam szok. Mama o tym wiedziala i tez nie powiedziala.

Jest mi z tym jeszcze ciezej, bo nadodatek poczulam się oszukana, bo myslalam, ze jest zupelnie innym czlowiekiem i prosilam go o szansę, mowiąc jak bardzo mi zalezy.
Z jednej strony bardzo za nim tesknie, widze tylko te dobre momenty. A z drugiej bardzo teraz cierpie przez niego, a on ma mnie gdzieś. Nie pokocha mnie jeśli do tej pory tego nie czuł. A wręcz czułam, ze coraz mniej mnie lubił. Seks tylko wtedy kiedy ja chcialam i to nie zawsze, zbywal nie slowami „jutro”. Przytulanie i przebywanie ze mną ostatnio to jak jakaś kara. Dodam, ze również chciał mi wmowić zazdrość, mimo że nie sprawdzalam jego tel, ani nie przeszkadza mi, że mieszka ze wspollokatorką. Wg niego tylko nic nie mowię, a potem mu to wypomnę.... co mnie tez rani, bo tak nie jest.

Gdy go poznałam powiedzial mi, że jest chory na czerniaka, ale to jeszcze sprawdzaja. Odwiedzalam go w szpitalu, mowilam, zze może na mnie liczyć, bo wiedzialam, że nie ma zabardzo z kim prozmawiać o tym. I zaproponował, bysmy byli razem, ze chce sprobowac ulozyc sobie życie ze mną, bo może wcale nie będzie go mial tak dużo. Dla mnie to była nie latwa decyzja, bo bylam wczesniej 5 lat z kims ,ktobył chory na depresję i cięzko mi było. Ale zgodzilam się, a co za tym idzie, nie zostawilabym go gdyby okazalo się , ze ma przerzuty i jest na prawde powaznei chory. Na szczescie tak nie jest i jest z nim wsystko ok. Dlatego m.in. tez boli mnie jego decyzja.

Jak sobie z tym poradzić? Co zrobić gdy być może jutro się odezwie z zyczeniami na swięta? Co jeśli będzie chcial wrocic? Jak mam to rozegrac?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Dodam też, nie osaczałam go. On w pracy nie może mieć telefonu, więc kontakt w tym dniu, w ktorym sie nie widzielismy był na zasadzie: jego telefon rano przed pracą, i po okolo 15 i potem az o 21 znow jego telefon, badz moj , czasem sms. Nie bombardowalam go telefonami, smsami, nie jęczałam zeby przyjechał, miał wolną rekę. nie chcialam by robił coś na siłę. Czasem go tylko pytalam, kiedy przyjedzie. Ale to go tez denerwowalo, wiec tez przestalam. I faktycznie czekałam, czekalam na niego.

3

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Tez ostatnio zakończyłam podobny związek budowany na niepewności. Jak ktoś chce to znajdzie powód, jak nie chce szuka wymówek. Gość robi z siebie ofiarę losu.
Nie brnij w to, bądź silna i nie daj się zmanipulować.

4

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Przeczytałam twój wątek, i faktycznie było identycznie jak u mnie. No cóż, moze i dobrze, ze sie tak skonczylo u mnie. Choć nie potrzebnie ciągnął to prawie pół roku, przez to stalam się niemal wrakiem człowieka. Jak spotykalismy się to bylo idealnie, ale tylko po jego wyjsciu cisza... coraz dluzsza i dluzsza.

5

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Żałuję, że nie poznałam tego forum wcześniej. Dla mnie to była zupełnie nowa sytuacja, nie rozumialam dlaczego ktoś sie tak zachowuje. Gdybym przeczytała parę wątkow podobych do mojego, odeszłabym sama duzo wcześniej i byłabym już pewnie szczęśliwą osobą.

6

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.
marta2101 napisał/a:

Żałuję, że nie poznałam tego forum wcześniej. Dla mnie to była zupełnie nowa sytuacja, nie rozumialam dlaczego ktoś sie tak zachowuje. Gdybym przeczytała parę wątkow podobych do mojego, odeszłabym sama duzo wcześniej i byłabym już pewnie szczęśliwą osobą.


Marta - nic nie stoi na drodze aby nie zacząć być szczęśliwym smile
głowa do góry cyc do przodu

7

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.
Nibyokej napisał/a:
marta2101 napisał/a:

Żałuję, że nie poznałam tego forum wcześniej. Dla mnie to była zupełnie nowa sytuacja, nie rozumialam dlaczego ktoś sie tak zachowuje. Gdybym przeczytała parę wątkow podobych do mojego, odeszłabym sama duzo wcześniej i byłabym już pewnie szczęśliwą osobą.


Marta - nic nie stoi na drodze aby nie zacząć być szczęśliwym smile
głowa do góry cyc do przodu

staram się, staram, to 4 dzień dopiero i swięta do tego, więc jest mi cięzko.

8 Ostatnio edytowany przez starr (2018-03-31 21:51:55)

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.
marta2101 napisał/a:

/.../Jak sobie z tym poradzić?

Polecam lekturę wątku: http://www.netkobiety.pl/t67911.html
Jest to na tym forum najlepsze kompendium wiedzy co i jak po rozstaniu. Szczególną uwagę zwróć na wpisy elle_88 the_pass, życzliwego.
Jest też watek wspierający: http://www.netkobiety.pl/t104391.html
Czytaj, rób notatki, układaj plan dla siebie, działaj...
Powodzenia...
~~starr

9

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Witaj,zaglądasz tu jeszcze? Zainteresował mnie temat,bo miałam dość podobną sytuację,co Ty..z tym,że u mnie sielanka trwała dłużej. Sam związek trwał 7 miesięcy,z tym,że ten siódmy miesiąc to już było jego wymigiwanie się od spotkań ze mną. Dla mnie najgorsze było to,że od wielu ludzi z najbliższego otoczenia słyszałam, że to był kilkumiesięczny związek i przesadzam z tym,że tak płaczę..
Moją historię,oraz wiele innych, znajdziesz w tym wątku:

http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … &p=141

Polecam Ci go,jest tam wiele przydatnych porad,jak sobie z tym bagnem poradzić.

10 Ostatnio edytowany przez marta2101 (2018-05-06 13:33:56)

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

zaglądam. jako tako troszkę już sobie ułożyłam to wszystko w głowie. Jednak nadal mam momenty, gdzie czuję ból, złość, tęsknotę, wstyd. Byłam jego plastrem po poprzednnim związku i przy problemach ze zdrowiem. Podbudowałam jego ego, dałam wielkie wsparcie gdy potrzebował i potem po prostu gdy już nie byłam mu potrzebna, a sama zaczęłam potrzebować wsparcia, wycofał się totalnie ze związku. Nie mam z nim żadnego kontaktu. Nie odezwał się ani razu do mnie. Widziałam go na tinderze. Nigdy nie przezywałam tak żadnego rozstania jak tego. Mimo, że miałam związki trwające po kilka lat. Ex potrafił mnie uzaleznic od siebie, i teraz cierpię przez to. Też mi mówią, że krótki związek, bo jednak trwał 8 miesięcy dokładnie, że nie powinnam sobie brać do głowy. Jednak te miesiące były bardzo intensywne. Wszystko działo się bardzo szybko. I nagle stałam mu się zupełnie obojętną osobą. I dotarło do mnie, że on mnie w sobie rozkochał, a sam do mnie nie czuł nic. Zupełnie nic. Odrzucenie przez taką osobę jest straszne.

11 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-05-06 13:50:10)

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Im mniejsza nadzieja, tym silniejsza miłość. Ulatujące uczucie, może być na tyle nagłe, że nie spostrzeżesz się jak odszedł. Od jego strony nie musiało być nieprawdziwe.

12

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Znam to. U mnie wszystko się rozpadło bez żadnej wyraźniej przyczyny. Nie było kłótni,ataków zazdrości,nic. Na początku lipca było normalnie,po tygodniu mu się odmieniło. Trzy tygodnie mi powtarzał,że ma problemy,którymi nie chce mnie obarczać,więc ja go chciałam wspierać, nawet nie wiem w czym go wspierałam. Po tych trzech tygodniach usłyszałam,że jestem cudowna,ale on się nie chce angażować. Takie tam bzdety. Ja po rozstaniu jestem już jakieś 9 miesięcy,ale nadal mnie to wszystko boli. Trochę zamknęłam się w sobie po tym wszystkim. Dlatego nie będę Ci pisała banałów,że czas leczy rany. Każdy przeżywa to w swoim własnym tempie. Nie próbuj tu nic przyspieszać. Jak musisz,to płacz,to oczyszcza emocje. Ja chciałam się z tego jak najszybciej pozbierać i co? Szłam jak burza,aż się zatrzymałam i tak stoję w miejscu od co najmniej dwóch,trzech miesięcy. Daj sobie czas,powoli się z tego zaczniesz podnosić. Czytaj sobie ten wątek,który Ci przesłałam. Mi osobiście dużo on pomógł.

13

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Przeczytałam, tak ten wątek pomaga. Nie płaczę już, nie czekam, nie mam żadnej nadziei. Wzięłam urlop, odpoczęłam, uciekłam z miasta, z mieszkania ,które mi go przypomina. Poznaje nowe osoby. Trochę randkuję. Jutro wracam do mieszkania. Będzie cieżko, ale jakoś powoli je odczaruję. Jak jestem daleko od niego, czuje sie szczesliwa smile odzyskałam siebie, swoj charakter, swoje pasje. Będąc przy nim stałam się nijaka, nudna (podporządkowalam się mu, zrezygnowalam z siebie). Teraz pracuję nad odzyskaniem pewnosci siebie, oraz nad opanowaniem "nerwicy". Zaczęłam mieć objawy i ataki paniki będąc z nim jeszcze, gdy już zaczął mnie olewać, i mną manipulować. Biorę malutką dawkę leków na uspokojenie, dzięki czemu nie nakręcam się negatywnie, nie denerwuję aż tak, że ludzi dookoła straszę;) Staram się nie zamykać w sobie.
W pierwszych tygodniach nie moglam usiedziec w miejscu, mialam w podswiadomosci gdzieś jeszcze nadzieje, ze on wroci, że zatęskni, więc robilam wszystko by ten czas szybko minął, nie czerpiąc za bardzo z tego czasu radości. Ale jak minął miesiąc doszło do mnie, że on po miesiącu znajomości, z byłą dziewczyną, zamieszkał... więc na co ja właściwie czekam? przecież on już jest dawno poszedł do przodu, pewnie kogoś ma. A ja? taplam się w tym bólu niepotrzebnie. Teraz się uspokoiłam i skupiłam się na sobie.

Kamcia, 9 miesięcy to dużo sad mam nadzieję, że ja nie wrócę już do punktu wyjścia. Na szczęście, on już sie do mnie nie odezwie więc o tyle mi łatwiej, że wiem, że nie będzie o sobie przypominał.

14

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Dobre masz podejście, skupiaj się na sobie smile Ja po tym wszystkim skupiłam się na pracy,też pomagało.
Spokojnie,nie wrócisz do punktu wyjścia..to u mnie coś źle poszło,bo zaczęłsm mieć problemy ze zdrowiem i się tym dodatkowo podłamałam.

15

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

rozumiem Cie, też jak zaczelam miec problemy ze zdrowiem, to pękłam, napisałam do niego, spotkałam się, tragedia. Jeszcze bardziej zaczęło mnie to wszystko boleć bo on ma to gdzieś, ja byłam przy nim jak był w szpitalu, jak czekal na wyniki. Jak mial operację, jak nie mógł chodzić, troszczyłam sie o niego. A teraz, zero zainteresowania z jego strony. Nie zapyta nawet jak wyniki a chodzi o nowotwór. On nie myśli ani troche o mnie. I jak jestem w dołku, jak jestem bez sił to wtedy zaczynam tesknić za nim,ale takim jaki był jak bylismy tylko znajomymi, jak mnie rozsmieszał, jak smialismy sie z tych samych rzeczy, umial odwrocic uwage od problemów, to z jaką pasją opowiadał o swoich siostrzeńcach, których uwielbiałam. To są najgorsze momenty. Wiec cię doskonale rozumiem. Tak samo i ja sie czuję, więc u ciebie nie poszło nic źle. Nie wiem ile trzeba mieć w sobie siły by w takim momencie nie wrócić myślami do osoby, którą kochaliśmy.

16

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Z tego,co piszesz,można wywnioskować,że potrzebował po prostu wsparcia od Ciebie,gdy był chory. A gdy okazało się, że ze zdrowiem już lepiej,to przestałaś być mu potrzebna. Przykre. Też mi było źle z tym,że mój były miał gdzieś moje zdrowie. Ale gorzej by było,gdyby byli przy nas z litości. Ja sobie radzę ze wszystkim sama i nie jest mi potrzebne fałszywe współczucie.
Tak,o tą siłę ciężko. Jednak trochę się przeżyło i wspomnienia wracają. Nie wzbudzają już one tyle emocji,ale jednak jeszcze bolą..

17

Odp: Jak sobie poradzić po rozstaniu.
marta2101 napisał/a:

rozumiem Cie, też jak zaczelam miec problemy ze zdrowiem, to pękłam, napisałam do niego, spotkałam się, tragedia. Jeszcze bardziej zaczęło mnie to wszystko boleć bo on ma to gdzieś, ja byłam przy nim jak był w szpitalu, jak czekal na wyniki. Jak mial operację, jak nie mógł chodzić, troszczyłam sie o niego. A teraz, zero zainteresowania z jego strony. Nie zapyta nawet jak wyniki a chodzi o nowotwór. On nie myśli ani troche o mnie. I jak jestem w dołku, jak jestem bez sił to wtedy zaczynam tesknić za nim,ale takim jaki był jak bylismy tylko znajomymi, jak mnie rozsmieszał, jak smialismy sie z tych samych rzeczy, umial odwrocic uwage od problemów, to z jaką pasją opowiadał o swoich siostrzeńcach, których uwielbiałam. To są najgorsze momenty. Wiec cię doskonale rozumiem. Tak samo i ja sie czuję, więc u ciebie nie poszło nic źle. Nie wiem ile trzeba mieć w sobie siły by w takim momencie nie wrócić myślami do osoby, którą kochaliśmy.

Ja również dołączę kilka słów od siebie, bo sam też kiedyś przechodziłem dość długi związek i wiem, jak to jest dać osobie będącej w szpitalu wiele troski i swojej energii, której już nam nic nie zwróci. Pewnie dochodzą też błędne myśli, że pewnie on teraz równolegle może wieść życie bardzo udane, kiedy Ty masz gorsze chwile. A wcale tak nie musi być. Grunt, żeby powoli oddzielać siebie od przeszłości i być otwartym na nowe znajomości :- )

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak sobie poradzić po rozstaniu.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024