Witam, na tydzień przed walentynkami dziewczyna zerwała ze mną przez messengera. nie rozumiem tego zupełnie. Spędzaliśmy na początku całą masę czasu razem, ja ją kochałem mocno i czułem że ona też mnie kocha, byłem szczęśliwy przy niej i ona również była szczęśliwa. W dniu zerwania w wiadomości napisała że to nie ma sensu. Żebym nie pisał i nie dzwonił. Gdy napisałem że tylko ją kocham i że za nią tęsknię ( praktycznie przez miesiąc się nie widzieliśmy, bo sesja na studiach niestacjonarnych w innym mieście, a do tego pisanie magisterki, i musiała coś oddać promotorce, a jej ciężko to pisanie szło). Wówczas odpisała że ona mnie nie kocha, żebym odpuścił, ze znajdę sobie jakąś fajniejszą laskę (jej słowa). Napisała także, że wie co czuje i nie ma zamiaru ciągnąć na siłę czegoś co i tak nie istnieje. A gdy zapytałem, ze dopiero po takim czasie odkryła że jej nie zależy, wówczas odpisała, że mogę ją znienawidzić. Natomiast na pytanie dlaczego zerwała odpowiedziała: "Nie martw się nie zdradziłam cię, po prostu do siebie nie pasujemy, tyle." To tylko najważniejsze fragmenty, jednakże przeżyłem to bardzo bardzo mocno. Gdy tylko o niej pomyślałem to łzy same napływały do oczu (tak mam to nieszczęście być jednym z tych wrażliwych facetów). To zerwanie bolało tym bardziej że ją bardzo mocno kochałem. A w zamian, zerwała ze mną przez wiadomość. Nie podając żadnego konkretnego powodu. Udałem się następnego dnia pod urząd, gdzie miała staż i gdzie się poznaliśmy, gdy w końcu wyszła z urzędu próbowałem dowiedzieć się co się stało, co było przyczyną. Ale za dużo nie udało mi się dowiedzieć, poza tym, że to nie moja wina, że niczym nie zawiniłem i to nic po mojej stronie. Gdy w końcu doszliśmy do jej samochodu na sam koniec powiedziała że zasługuję na kogoś lepszego, na dziewczyna z którą będę spędzał wspólnie czas, dzielił swoje pasje hobby ( coś w tym stylu, bo dokładnie nie pamiętam). Odpowiedziałem że to chyba najdurniejsza rzecz jaką można powiedzieć, że nie szukam żeńskiego odpowiednika samego siebie, że to na niej mi zawsze zależało, że to ona mnie uzupełniała. na tym chyba się skończyło. odszedłem z dziurą w sercu i łzami w oczach. Zbyt ciężkie do dla mnie. bo ją szczerze mocno kochałem. Następnego dnia napisałem do niej ostatnią wiadomość. napisałem że wyszedłem wtedy po nią bo uznałem, że jest osoba o którą warto walczyć, że to jaw wiem co dla mnie jest najlepsze, i że to ona była własnie tą lepszą częścią mnie ( to było takie podsumowanie tego że zasługuje na kogoś lepszego). Później nie pisałem już nic do niej, łudziłem się że może się odezwie, może w walentynki, a może chociaż w moje urodziny, które są tydzień później. Jednak dziś na FB zobaczyłem że mnie jej nie ma, okazało się że mnie usunęła ze znajomych. Co o tym wszystkim myślicie dziewczyny? Próbuję to jakoś ogarnąć, ale jeszcze mi ciężko, minie czasu nim moje życie wróci do normy.
Wow jakby swoja historie czytal tylko nie wiem ile masz lat bo to takie szczeniackie zachowanie z jej strony chociaz ja tak samo zostalem potraktowany.Smsem i tez wylecialem z fb.Nie placze z tego powodu chociaz mamy po 30-tce stad nie dziwie sie ze w tych czasach ludzie koncza zwiazki smsami zamiast powiedziec to prosto w oczy ale to strach i tyle.Olej to i daj sobie czas.Mi to pomoglo i tobie tez pomoze.Nie to nie i to wbij sobie do glowy.
Przeczytaj, może to Ci pomoże.. http://www.netkobiety.pl/t110509.html
Mogę powiedzieć, że lepiej teraz niż za dwa lata jakby miała Ci tak powiedzieć, albo po ślubie, więc nie ma tego złego..
Po prostu, zupełnie nie rozumiem jej motywów. Gdybyśmy faktycznie do siebie nie pasowali, to by zerwała na początku znajomości, a nie po ośmiu miesiącach. Przecież jak spędza się z kimś prawie każdy dzień to chyba się poznaje lepiej daną osobę. Co do jej wieku to 27 lat. na samym początku gdy ją poznałem, zapytała pewnego dnia czemu jestem z nią, przecież jest tyle innych lasek (jej słowa). Zupełnie na początku nie wierzyła że mi się podoba. Gdy byłem po zabiegu na kolano uziemiony w domu przyjeżdżała do mnie i spędzaliśmy czas razem. Było widać, że jej zależy, mi też na niej zależało. I jak to się skończyło? Rzuciła mnie w wiadomości, nie wyjaśniła dlaczego jej już przestało zależeć na mnie, dlaczego mnie nie kocha, ani dlaczego uważa że nie pasujemy do siebie. Okazywałem jej wsparcie jeżeli go potrzebowała, pokazywałem że mi na niej zależy, zawsze byłem w porządku, nawet się nie kłóciliśmy, a ona tak po prostu odeszła bez żadnych wyjaśnień dlaczego.
Szary80, wiem że muszę sobie dać czas, już jest trochę lepiej, w dzień w którym się z nią spotkałem by postarać się dowiedzieć dlaczego, poszedłem wieczorem na trening i to mi pomaga, później był trening w następny dzień i następnego dnia też poszedłem. Gdy jestem na treningach skupiam się wówczas na ćwiczeniach i zapominam o problemach. Ale jeszcze minie trochę czasu nim przejdzie mi zupełnie.
Życzliwy, masz rację co do tego że lepiej teraz niż np. za dwa lata, ale jednak trochę szkoda że doszło do takiej sytuacji. Przyjaciół praktycznie nie mam, a znajomi z treningów to tylko znajomi z treningów, mimo iż wiele lat ćwiczę z tymi samymi osobami, to poza salą nie mam z nimi żadnego kontaktu. Ogólnie ciężko mi nawiązywać kontakty, a gdy byłem z tą dziewczyną, czułem że ktoś mnie rozumie, że komuś jestem potrzebny, że komuś na mnie zależy. Dzięki temu byłem najbardziej szczęśliwy. W momencie gdy zerwała to chyba ta myśl o samotności mnie tak dobiła, do tego jeszcze pogoda na zewnątrz była kiepska, dołująca (nie cierpię zimy, a szczególnie jak jest na zewnątrz szaro i ponuro). Jeżeli zaś chodzi o ten poradnik, to coś przeczuwałem wcześniej przed zerwaniem, obawiałem się ją ją stracić. No i okazało się że słusznie, bo mnie rzuciła.
Najgorszy jest ten okres w którym to zrobiła, planowałem coś na walentynki, chciałem z nią ten dzień spędzić jakoś fajnie miło, teraz nie mam z kim spędzić tego dnia, a do tego jak człowiek się przejdzie po mieście, to wszędzie kwiaty, serduszka, misie, trochę to dołuje jak się jest ledwo co porzuconym. A tydzień po walentynkach, moje urodziny i kolejny samotny dzień.
5 2018-02-12 18:26:37 Ostatnio edytowany przez beckett (2018-02-12 18:26:57)
Będę brutalny. Co jeszcze chciałbyś od niej usłyszeć? Nie kocha Cię stary, przykro mi. Na pocieszenie - każdego to w życiu spotkało i każdy się z tej sytuacji podniósł.
Im szybciej to zaakceptujesz, tym lepiej dla Ciebie.
Gdyby to jeszcze był wieloletni, poważny związek, to można się doszukiwać głębszych powodów rozstania, może próbować naprawiać za jakiś czas.
A tu...po prostu nie zagrało na pierwszym etapie, bywa
Na samym początku piszesz, że przez miesiąc się nie widzieliście, bo studia bo coś tam, a kilka linijek niżej piszesz,
że udałeś się pod urząd w którym pracuje... możesz to objaśnić? Mieszkacie w tym samym mieście i przez miesiąc się nie widzicie?
Czy mieszkacie w różnych miastach i pojechałeś do niej pod ten urząd. Zresztą czytając dalej, to tak naprawdę nie ma znaczenia.
Prośba o to, żebyś nawet nie próbował nawiązać kontaktu oraz wywalenie ze znajomych na fejsie oznacza zawsze jedno - nowy bolec.
Za długo była sama i kogoś w tym czasie musiała poznać. Może poznała go wcześniej i stąd wasza miesięczna przerwa, nieistotne.
Tak czy siak jej postawa nie pozostawia złudzeń, że zostałeś zastąpiony kimś innym, a z fejsa wyleciałeś właśnie dlatego, żeby:
a) ten nowy nie widział ciebie i b) żebyś ty nie widział jego. Każda łajza, która chce uchodzić za porządną, pierwsze co robi,
to blokuje na fejsie element niepożądany, czyli byłego faceta któremu dopiero co ze łzami w oczach opowiadała rzewne historie
jak to z nikim go nie zdradziła i nikogo innego nie ma i że w ogóle ona teraz nie myśli o facetach, bo chce być teraz sama
a po tygodniu wstawia już zdjęcia z nowym i żeby było weselej, to sobie ustawiają datę zawarcia związku na dwa miesiące do tyłu
i nagle się okazuje, że gdy tobie chlipała w rękaw od koszuli jak to ona sama nie wie dlaczego, ale czuje że to nie to i musi odejść...
to tamten już regularnie w niej pulsował i właśnie dlatego zostałeś usunięty ze znajomych, żeby pewnych rzeczy nie móc zobaczyć.
Klasyka.
Wiem walentynki, srynki, urodzinki... myślisz sobie, że jak wytrzymasz jeszcze dwa dni, to ona się odezwie, coś się wydarzy, musi...
Heh, stary. Nie musi i się nie wydarzy. Ale wiesz co? Jeśli potrafisz wytrzymać dwa dni bez pisania, łażenia, skamlenia i robienia za szmatę,
to wytrzymasz też kolejne dwa dni, a później następne i w sumie wytrzymasz tydzień. Później kolejny i następny. Zaraz minie miesiąc.
A po miesiącu laska będzie ci kalafiorem wisieć, tylko warunek jest taki, że masz ją w dupie i nic nie kombinujesz. Dla niej i tak nie istniejesz,
więc nie martw się, nic nie ryzykujesz i nic nie tracisz. Jedyne co możesz teraz stracić, to szacunek do samego siebie jak się jednak złamiesz.
Nawet jeśli ona się do ciebie pierwsza odezwie, to nie masz się czym podniecać. One zawsze to robią, żeby sprawdzić czy jeszcze chlipiesz
albo z braku laku jak nowy Romeo zawinie żagle i twoja królewna chwilowo dysponuje nadmiarem wolnego czasu, który możesz wypełnić.
Nie idź tą drogą Znajdziesz sobie inną, lepszą i taką, która (być może) nie kopnie cię w tyłek przy pierwszej okazji.
bolec stolec.
wcale nie musi być nowego bolca, zresztą to nie ma znaczenia.
liczy się to że po początkowym okresie nie pojawiło się głębsze uczucie i nie ma co drążyć.
No jak się widywali raz na miesiąc, to co się miało pojawić, tylko nuda, zniechęcenie i w konsekwencji szukanie gdzie indziej.
Mieszkamy w tym samym mieście, zaś ona studiuje zaocznie w innym, więc widywanie w weekendy odpadało bo na uczelni od rana do wieczora, a potem wracała do domu, a następnego dnia znowu na uczelnie na cały dzień. Na co dzień praca w urzędzie w urzędzie, do 15.30, potem do domu. Mieszkała z rodzicami (których poznałem), jak tylko wracała do domu to najczęściej ona musiała zrobić obiad, a teraz w styczniu, jak pisałem była sesja więc, do tego nauka, pisanie magisterki. Powiedzmy że tą sytuację jestem w stanie zrozumieć, bo miałem podobną sytuację jak ja robiłem swoje studia zaoczne, pisanie prac zaliczeniowych, masa terminów, później jeszcze pisanie pracy dyplomowej, na nic nie miałem czasu w okresie sesji więc to jestem w stanie zrozumieć. Czy kogoś poznała nie sądzę, wszystkie jej koleżanki mieszkają w innych miastach, więc po za rodziną nie ma tutaj znajomych, z którymi mogłaby gdzieś wyjść, a w urzędzie w jej wydziale pracują same starsze babki wiec poznać tam kogoś jest ciężko, ja byłem też tam stażystą tylko że trochę inny wydział. Z tym widywaniem to nie jest tak, że nie próbowałem się umówić mimo iż miała sesje, próbowałem i to nie raz. Ale wychodzi na to że to ona nie chciała. Co chciałbym od niej usłyszeć? Całą prawdę, a nie jakieś ogólniki. Bo przecież nikt nie odkochuje się bez powodu. Przed świętami w grudniu, gdy to ona zaprosiła mnie do kina, wspominała, że zastanawiała się czy by nie zabrać brata też na ten film (Ostatni Jedi - jej inicjatywa, ja nawet nie zamierzałem iśc na ten film, bardziej myślałem by iść z nią na jakąś komedię) żebyśmy się poznali (brat przyjechał specjalnie na święta z innego miasta), ale uznała że brat chyba był, albo będzie chciał iść ze swoją dziewczyną. Spędziliśmy sylwestra razem w towarzystwie jej znajomych. Jej znajomych poznałem dużo wcześniej, parę razy się z nimi widziałem, byliśmy nawet razem na weselu jej najlepszej przyjaciółki, która jakiś czas temu przeprowadziła się po ślubie do innego miasta razem z mężem. Jeszcze na tydzień przed tym jak zerwała, rozmawialiśmy o tym by się spotkać, wyszło że spotkamy się na spokojnie za tydzień. Po tym tygodniu gdzie starałem się utrzymywać kontakt z nią, gdy zaproponowałem spotkanie, to nie ,ze to nie ma sensu itd. i w rezultacie zerwała. Dlatego tego nie rozumiem, bo po co chciała mnie poznać z jej bratem, jeżeli zamierzała zerwać. Z FB zostałem wywalony, nie zablokowany, po za tym nigdy niczego nie wrzuca na tablicę, zwłaszcza swoich zdjęć. Może na początku faktycznie myślałem,z że się odezwie, ale z czasem gdy do głosu doszła moja zdroworozsądkowa część to zacząłem się zastanawiać jak by to miało wyglądać dalej, ja nie mam czego naprawiać, bo niczym nie zawiniłem, więc ten kontakt i tak by pewnie zanikł. Największy teraz dylemat mam co zrobić z jej znajomymi. Bo mam na FB kilku jej znajomych, których w sumie nawet polubiłem. To że ona ze mną zerwała i wywaliła ze znajomych, nie oznacza chyba przecież że ja mam zrobić tak samo w stosunku do tych osób. Nawet nie wiem czy wiedzą o naszym zerwaniu. Chcę być po prostu w porządku odnośnie tych osób. ktoś coś podpowie co z tym zrobić?
Jest takie mądre chińskie przysłowie. A może greckie... Nieważne. Idzie to mniej więcej tak:
"Jak ktoś chce, znajdzie sposób. Jak ktoś nie chce, znajdzie powód."
Nie ma takich studiów i nie ma takiej pracy, żeby przez tydzień nie znaleźć czasu na spotkanie, a mówimy o miesiącu.
Halo ziemia! Jak mnie słyszysz? Odbiór!
Co chcesz od niej usłyszeć? Prawdę? Jaką prawdę? Prawda jest taka, że to nie ma sensu, przecież już ci to powiedziała.
Przestań męczyć siebie, przestań dręczyć dziewczynę, a już wybij sobie z głowy zawracanie tym dupy waszym znajomym.
Chcesz być wobec nich w porządku? Wcale nie. Chcesz ich wciągnąć w jakąś głupią grę, dzięki której odzyskasz dziewczynę.
Nie rób tego. Daj wszystkim spokój, a przede wszystkim sobie. Pytasz co z tym zrobić. Pogodzić się z faktami i pozwolić jej odejść.
Jeszcze wiele razy w swoim życiu będziesz przeżywał podobne momenty, więc potraktuj to jako naukę i okazję do trenowania
co w takich sytuacjach należy robić. I nie kombinuj, bo ja bardzo dobrze wiem o czym teraz myślisz i co tam sobie planujesz.
Już teraz mogę ci obiecać, że będziesz tego żałował.
Masz rację, jeżeli ktoś chce to znajdzie sposób by się spotkać, Chyba po prostu potrzebowałem, aby ktoś mi to uświadomił. Dzięki.
Może za bardzo nad tym wszystkim myślałem, ale skoro to nie ma sensu, to może faktycznie nie ma co tego analizować.
Nie mam zamiaru jej dręczyć, skoro postanowiła zerwać kontakt na dobre, to nie mam najmniejszego zamiaru do niej pisać.
Co do znajomych, to wcale nie liczę, ze dzięki nim bym ją odzyskał, to by tylko pogorszyło sprawę i wiem że bym tego żałował.
Zresztą nawet nie widzę tego jej powrotu, może zdarzają się przypadki że dwoje ludzi do siebie wraca po jakimś czasie, ale tutaj tego
nie widzę, nie mam co do tego żadnych złudzeń. Pora skupić się na sobie i ruszyć naprzód.
Jak mawia mędrzec. Alleluja i do przodu.