Jesteśmy ze sobą już kilka lat. Ogólnie układa się dobrze, ale jest jedna rzecz która mnie boli. Był czas gdy on miał kłopoty finansowe. Pożyczyłam mu pieniądze. Wiedziałam że zwrócenie mi takiej kwoty będzie dla niego kłopotliwe i doprowadzi go do kolejnego dołka finansowego. Nie jestem bogata, ale umiem sobie odmówić przyjemności, żeby Jemu było lepiej, więc poprosiłam o zwrot tylko polowy długu.
Teraz to ja mam gorszy czas delikatne ujmując (mam mniej niż 300zl na życie), a chłopak tylko zapytał "ale to co pożyczyłaś to oddasz?"(miesiąc temu pożyczył mi 100zl i dziś upływa termin spłaty). Powiedziałam mu że mi przykro, a on na to że te pieniądze to jego rachunek za telefon, więc mi nie może odpuścić. On dziennie na jedzenie wydaje 35-40zl plus kilkadziesiąt zl na zdrapki. Ogólnie stać go na odpuszczenie mi tej stówy. Mówi że będę u niego mogła jeść, ale widzimy się 2 do 3 razy w tygodniu wieczorem.A co dalej? To nie pierwsza tego typu sytuacja. Myślę ze mnie kocha, ale jeszcze bardziej kocha pieniądze. Co mogę na to zaradzić?
1 2018-01-15 16:36:33 Ostatnio edytowany przez emila22 (2018-01-15 17:41:16)
Jesteśmy ze sobą już kilka lat. Ogólnie układa się dobrze, ale jest jedna rzecz która mnie boli. Był czas gdy on miał kłopoty finansowe. Pożyczyłam mu pieniądze. Wiedziałam że zwrócenie mi takiej kwoty będzie dla niego kłopotliwe i doprowadzi go do kolejnego dołka finansowego. Nie jestem bogata, ale umiem sobie odmówić przyjemności, żeby Jemu było lepiej, więc poprosiłam o zwrot tylko polowy długu.
Teraz to ja mam gorszy czas delikatne ujmując (mam mniej niż 300zl na życie), a chłopak tylko zapytał "ale to co pożyczyłaś to oddasz?"(miesiąc temu pożyczył mi 100zl i dziś upływa termin spłaty). Powiedziałam mu że mi przykro, a on na to że te pieniądze to jego rachunek za telefon, więc mi nie może odpuścić. On dziennie na jedzenie wydaje 35-40zl plus kilkadziesiąt zl na zdrapki. Ogólnie stać go na odpuszczenie mi tej stówy. Mówi że będę u niego mogła jeść, ale widzimy się 2 do 3 razy w tygodniu wieczorem.A co dalej? To nie pierwsza tego typu sytuacja. Myślę ze mnie kocha, ale jeszcze bardziej kocha pieniądze. Co mogę na to zaradzić?
MAsz jak na dłoni jakie jest jego podejście do finasów.
Co Twoje, to wasze, co jego, to nie rusz.
Oddałabym mu najszybciej jak bym mogła. Tyle, że problemy finansowe cholernie rzutują na związek - wiem coś o tym. Jak się raz zaczniesz kłócić o kasę, to nigdy się to nie skończy, wkrada sie jakaś nieufność między partnerów. Ciężko coś potem na to poradzić i planować przyszłość.
Jesteśmy ze sobą już kilka lat (...) On dziennie na jedzenie wydaje (...) plus kilkadziesiąt zl na zdrapki.
Dobrze rozumiem?
Kilkadziesiąt PLNów co dzień?
na zdrapki?
od lat?
Czy to jednak wielkie przejaskrawienie , bo jak nie to to się robi problem.
Serio chcesz być z uzależnionym hazardzistą?
Co z tego, że on Cię kocha (o ile faktycznie tak jest), jeśli jest wobec Ciebie nieuczciwy. Myślę, że raczej nie doczekasz się zwrotu jego długu, więc dziwie się, że zgodziłaś się na ustalenie terminu na zrot tej stówki, ale skoro obiecałaś...
Większym problemem jest wizja Waszej wspólnej przyszłości. Facet wydaje na zdrapki, ile on ma lat?
Jak wyobrażasz sobie życie z takim człowiekiem, nieuczciwy, niesłowny, wykorzystuje Cię, ma skłonności do hazardu. Będziesz go w przyszłości holować, utrzymywać, spłacać jego długi?
Przejrzyj na oczy, szkoda Twojego czasu.
Tak, kilkadziesiąt na jedzenie i czasem nawet 50zl na zdrapki, ale ta kasa za zdrapki zwykle mu się zwraca. O tym uzależnieniu już z nim rozmawiałam. Nic z tym nie zrobi, bo to jedną rzecz jaka go cieszy. Beznadziejnie się w nim zakochałam.
Te pieniadze które mi wisiał już je oddał tzn. tę umówioną część długu. O reszcie umownie zapomnieliśmy.
Tak, kilkadziesiąt na jedzenie i czasem nawet 50zl na zdrapki, ale ta kasa za zdrapki zwykle mu się zwraca. O tym uzależnieniu już z nim rozmawiałam. Nic z tym nie zrobi, bo to jedną rzecz jaka go cieszy. Beznadziejnie się w nim zakochałam.
Te pieniadze które mi wisiał już je oddał tzn. tę umówioną część długu. O reszcie umownie zapomnieliśmy.
Zapomnieliście, ale fakt jest faktem - oddał Ci pół tego co wisiał, czyli teoretycznie tę stówkę możesz sobie zatrzymać na poczet długu, który on ma u Ciebie, a o którym szybko zapomniał.
Ciężko Ci z nim będzie w życiu.
7 2018-01-15 20:54:54 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-15 20:58:16)
Zapomnieliście, ale fakt jest faktem - oddał Ci pół tego co wisiał, czyli teoretycznie tę stówkę możesz sobie zatrzymać na poczet długu, który on ma u Ciebie, a o którym szybko zapomniał.
Skoro powiedziała żeby nie oddawał to słowo się rzekło. Długu już nie ma.
Co mogę na to zaradzić?
Rozstać się. Chociaż w sumie chyba żyjecie osobno. Albo zaakceptować, że tak będzie.
Powiedziałam mu że mi przykro, a on na to że te pieniądze to jego rachunek za telefon, więc mi nie może odpuścić. On dziennie na jedzenie wydaje 35-40zl plus kilkadziesiąt zl na zdrapki.
Być może nie chce ograniczać swoich potrzeb, kosztem pożyczonych pieniędzy. W odróżnieniu od Ciebie. Masz lekcję życia.
Już teraz widzisz jakie on ma podejście do pieniędzy. Jak od Ciebie pożyczył więcej pieniędzy i potem masz kłopoty finansowe i brakuje Ci na jedzenie, to jego to nie interesuje. Widać, że nie dość, że nie dotrzymuje słowa to mało mu na Tobie zależy. Inaczej zrobiłby wszystko, by oddać Ci jak najszybciej, zwłaszcza że masz ciężko. On teraz chce od Ciebie pożyczyć, mimo że nadal Ci nie oddał i masz ciężko, ale jego to nie obchodzi, mógłby zrezygnować ze zdrapek i nie pożyczać od Ciebie, ale woli to zrobić. Jak widać zdrapki są dla niego ważniejsze niż to, żebyś miała co jeść. "Cudowny" facet z niego ech... No i byś się zgodziła mówi, że będziesz mogła jeść u niego, jaki łaskawy... Nic mu nie pożyczaj, co to w ogóle za brak rozsądku wydawać codziennie tyle na zdrapki. Co innego kupić od czasu do czasu, sama z raz na miesiąc kupię zdrapkę czy dwie, ale wydam na to góra 5-15 zł, więcej by mi było szkoda. No i znam granice, częściej bym nie kupowała. Nie wierzę też, że tak mu się zwraca, raczej to nie jest opłacalne i często nie wygra. Szansę są małe albo mało wygrywa.
CatLady napisał/a:Zapomnieliście, ale fakt jest faktem - oddał Ci pół tego co wisiał, czyli teoretycznie tę stówkę możesz sobie zatrzymać na poczet długu, który on ma u Ciebie, a o którym szybko zapomniał.
Skoro powiedziała żeby nie oddawał to słowo się rzekło. Długu już nie ma.
Masz lekcję życia.
Racja - sama zaproponowała by oddał połowę i głupio zrobiła. To jest lekcja dla niej na przyszłość.
Ale koleś niewdzięcznik, szybko zapomniał o długu. Będąc w sytuacji takiej jak autorka, że najpierw zrobiłam komuś prezent w postaci darowania połowy sporego długu, a potem nie mam co do ust włożyć, a on się dopomina zwrotu pieniędzy, nie zawahałabym sie mu przypomnieć: "a pamiętasz, kto Ci wtedy tyle a tyle pożyczył"? Nie po to, by wymusić na nim oddanie, ale po to by mu gębę zamknąć, żeby mu się głupio zrobiło.
Emilio, mieszkacie razem? Jak nie, to weź oddaj mu to, co chce i z nim zerwij. Widać, że Ty i Twoje problemy mało go interesują.
Już teraz widzisz jakie on ma podejście do pieniędzy. Jak od Ciebie pożyczył więcej pieniędzy i potem masz kłopoty finansowe i brakuje Ci na jedzenie, to jego to nie interesuje. Widać, że nie dość, że nie dotrzymuje słowa to mało mu na Tobie zależy. Inaczej zrobiłby wszystko, by oddać Ci jak najszybciej, zwłaszcza że masz ciężko. On teraz chce od Ciebie pożyczyć, mimo że nadal Ci nie oddał i masz ciężko, ale jego to nie obchodzi, mógłby zrezygnować ze zdrapek i nie pożyczać od Ciebie, ale woli to zrobić. Jak widać zdrapki są dla niego ważniejsze niż to, żebyś miała co jeść. "Cudowny" facet z niego ech... No i byś się zgodziła mówi, że będziesz mogła jeść u niego, jaki łaskawy... Nic mu nie pożyczaj, co to w ogóle za brak rozsądku wydawać codziennie tyle na zdrapki. Co innego kupić od czasu do czasu, sama z raz na miesiąc kupię zdrapkę czy dwie, ale wydam na to góra 5-15 zł, więcej by mi było szkoda. No i znam granice, częściej bym nie kupowała. Nie wierzę też, że tak mu się zwraca, raczej to nie jest opłacalne i często nie wygra. Szansę są małe albo mało wygrywa.
Totalnie pomieszałaś. On jakieś 2 msc temu był mi winny, ale oddał tyle ile się umówiliśmy i już nie jest winny. Tydzień temu lub więcej ja pożyczyłam od niego pieniądze i dziś mu zwróciłam, bo nalegał.
Totalnie pomieszałaś.
On jakieś 2 msc temu był mi winny, ale oddał tyle ile się umówiliśmy i już nie jest winny. Tydzień temu lub więcej ja pożyczyłam od niego pieniądze i dziś mu zwróciłam, bo nalegał.
Momento! Temat założyłaś dzisiaj i zatytułowałaś go "On nie chce dać mi pieniędzy", więc to Ty mieszasz, ewentualnie w swoim zaślepieniu próbujesz go wybielać.
Jakby nie było, fatalnie ulokowałaś swoje uczucia.
12 2018-01-15 23:35:29 Ostatnio edytowany przez emila22 (2018-01-15 23:36:45)
emila22 napisał/a:Totalnie pomieszałaś.
On jakieś 2 msc temu był mi winny, ale oddał tyle ile się umówiliśmy i już nie jest winny. Tydzień temu lub więcej ja pożyczyłam od niego pieniądze i dziś mu zwróciłam, bo nalegał.
Momento! Temat założyłaś dzisiaj i zatytułowałaś go "On nie chce dać mi pieniędzy", więc to Ty mieszasz, ewentualnie w swoim zaślepieniu próbujesz go wybielać.
Jakby nie było, fatalnie ulokowałaś swoje uczucia.
Dając taki tytuł miałam na myśli to, że chłopak nie chcę umorzyć mi długu tudzież dać jeszcze dodatkowej gotówki tak, jakbym to ja zrobiła dla niego. No przyznam też, że chciałam żeby temat brzmiał kontrowersyjnie i ściągnął dużą grupę odpowiadających.
Chłopaka nie wybielam, bo to sprawiłoby, że nie uzyskałabym porady adekwatnej do sytuacji.
truskaweczka19 napisał/a:Już teraz widzisz jakie on ma podejście do pieniędzy. Jak od Ciebie pożyczył więcej pieniędzy i potem masz kłopoty finansowe i brakuje Ci na jedzenie, to jego to nie interesuje. Widać, że nie dość, że nie dotrzymuje słowa to mało mu na Tobie zależy. Inaczej zrobiłby wszystko, by oddać Ci jak najszybciej, zwłaszcza że masz ciężko. On teraz chce od Ciebie pożyczyć, mimo że nadal Ci nie oddał i masz ciężko, ale jego to nie obchodzi, mógłby zrezygnować ze zdrapek i nie pożyczać od Ciebie, ale woli to zrobić. Jak widać zdrapki są dla niego ważniejsze niż to, żebyś miała co jeść. "Cudowny" facet z niego ech... No i byś się zgodziła mówi, że będziesz mogła jeść u niego, jaki łaskawy... Nic mu nie pożyczaj, co to w ogóle za brak rozsądku wydawać codziennie tyle na zdrapki. Co innego kupić od czasu do czasu, sama z raz na miesiąc kupię zdrapkę czy dwie, ale wydam na to góra 5-15 zł, więcej by mi było szkoda. No i znam granice, częściej bym nie kupowała. Nie wierzę też, że tak mu się zwraca, raczej to nie jest opłacalne i często nie wygra. Szansę są małe albo mało wygrywa.
Totalnie pomieszałaś.
On jakieś 2 msc temu był mi winny, ale oddał tyle ile się umówiliśmy i już nie jest winny. Tydzień temu lub więcej ja pożyczyłam od niego pieniądze i dziś mu zwróciłam, bo nalegał.
Ok no pomieszałam, ale chyba nie totalnie, bez przesady. On oddał Ci połowę jak chciałaś, ale i tak widział, że masz ciężką sytuację. Ty pożyczyłaś mniej, a on i tak widząc, że prawie nie masz już nic do jedzenia i tak kazał Ci oddać 100 zł. No i piszesz, że pomieszałam, bo mu dziś oddałaś, ale tutaj nie pomieszałam, bo jak pisałaś posta to pisałaś, że on naciska, nie pisałaś jeszcze, że oddałaś. Widocznie później mu oddałaś. Także jak to wygląda? On ma gdzieś, że może nie będziesz mieć co jeść, Ty umiesz mu odpuścić większą część długu, a on Ci nie odpuści 100 zł, bo dla niego są ważniejsze zdrapki... Także nadal widać, że jemu za bardzo nie zależy... Nie chciałabym być z kimś takim.
14 2018-01-16 01:26:40 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-16 01:28:57)
Racja - sama zaproponowała by oddał połowę i głupio zrobiła. To jest lekcja dla niej na przyszłość.
Ale koleś niewdzięcznik, szybko zapomniał o długu. Będąc w sytuacji takiej jak autorka, że najpierw zrobiłam komuś prezent w postaci darowania połowy sporego długu, a potem nie mam co do ust włożyć, a on się dopomina zwrotu pieniędzy, nie zawahałabym sie mu przypomnieć: "a pamiętasz, kto Ci wtedy tyle a tyle pożyczył"? Nie po to, by wymusić na nim oddanie, ale po to by mu gębę zamknąć, żeby mu się głupio zrobiło.
Niestety, ale lepiej szybciej, niż później się o tym przekonać. Ludzi takich w brud.
Co to za przyszłość z takim partnerem?
Moze pojawić się dziecko/choroba/inne problemy...
I co wtedy?
Myślisz,że z takim podejściem partnera możesz czuć się bezpiecznie?
Weź rozmach i pomysl o tym co może byc za rok lub trzy.
16 2018-01-16 03:11:43 Ostatnio edytowany przez Xaron (2018-01-16 03:12:32)
i czasem nawet 50zl na zdrapki, ale ta kasa za zdrapki zwykle mu się zwraca.
Około 40% się zwraca. Wiem bo sam kiedyś przez pewien czas kupowałem ogromne ilości zdrapek i wiem jak to działa.
Dopóki nie trafi jakiejś wielkiej wygranej to zwraca się tylko około 40% tego co danego dnia wyda na zdrapki. Czyli mniej niż połowa kasy. A to co się zwróci i tak wydaje potem na kolejne, więc...
Zdrapki to wyrzucanie kasy w błoto. Mówię z doświadczenia. Szansa na wygraną jest zbyt mała aby to się opłacało. Można całe życie kupować mnóstwo zdrapek i nigdy nic dużego nie wygrać.
Ile ty mu pozyczylas?