Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 43 ]

1 Ostatnio edytowany przez baatt57 (2018-01-15 16:58:16)

Temat: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Witam wszystkie Panie i Panów.
Chciałbym poradzić się tutejszych forumowiczów - bardzo proszę o wnikliwą analizę tematu i pomoc.
Niektóre treści powtórzę tutaj zapewne niejednokrotnie, zapewne w celu podkreślenia , proszę się nie zrażać.

Mam na imię Paweł, mam 28 lat i jestem z 5 lat od siebie starszą kobietą od 2 lat. Moja luba miała przede mną około 8-10 partnerów, ja miałem jedną partnerkę przez około 8 lat (od 17roku życia - czasy liceum - do 25roku) . Czasem i ztym był problem, ale po rocznej walce udało się w końcu wyperswadować mojej lubej, że jestem z nią na poważnie a nie na "otarcie łez".
Poprzedni związek rozwalił się z winy obojga, po mojej stronie była chora zazdrość.
Chwilę czasu zajęło mi zbudowanie pewności siebie od nowa i teraz jestem w takim a nie innym miejscu w  życiu, ale mam problem w obecnym związku i to spory.

Jestem dość mocno przekonany, że jestem dobrym partnerem (może to brzmi narcystycznie, ale mam świadomość jakim jestem człowiekiem) o czym wielokrotnie słyszałem od mojej kobiety - że jest ze mną jej najlepiej z dotychczasowych związków - i nie mówiła tego jako odpowiedź na moje pytanie - jesst czuła i robi to sama.

Poznaliśmy się na lekcjach tańca. Gdy zaczęło między nami iskrzyć byłem zadowolony, poneiważ w poprzednim związku przeszkadzał mi fakt, że moja ex nie miała ŻADNYCH hobby, pasji i generalnie nie dało się spędzić czasu razem robiąc coś ciekawego. Zadowolenie wynikło z tego, że obecną dziewczynę poznałem na lekcjach tańca - coś nas łączyło, tańczyliśmy na kursie i na imprezach, weselach.
Dziewczyna gdy ją poznałem była na etapie kupienia mieszkania.
Kupiła je i przez 3-4 miesiące byliśmy pochłonięci remontem (kapitalka). Przez to zaniedbaliśmy kurs i odpadliśmy z niego (mimo prób, już nie udało mi się jej namówić na powrót - twierdziła, że nigdy nie była fanką, robiła to z "braku laku- czemu nie").
W remoncie pomagałem każdy dzień wolny po pracy, weekendy i sobota i niedziela do późnych godzin (nawet do północy). Oczywiście w wolnym czasie leżeliśmy przytuleni patrząć w TV albo sobie w oczy smile

Remont się skończył a my trwamy dalej. Jako, że tańce nie wróciły - udaje mi się czasem namówić moją kobietę na wyjścia np. w góry. (także eventy outdoorowe).

Zostałem wychowany w domu jednorodzinnym (piszę o tym, gdyż w mieszkaniu w bloku bywa czasem inaczej) gdzie obowiązki po pracy były również w okół domu - sprzątanie - ogród - piwnica - stolarka, naprawa płotu, sianie trawy itd itd itd. To wykształtowało u mnie w psychice (tak sądzę) niezależność współdomowników w gospodarowaniu czasem. Gdy mężczyźni mieli swoje obowiązki - mama i babcia szukały sobie swoich zajęć - czy to relaks czy praca.

Mam wiele pasji - jazda na snowboardzie, 10letnia aktywność w grupie airsoftowej (paintballo podobne), strzelectwo sportowe (licencja, pozwolenie etc), piesze wycieczki górskie, jazda na rowerze górskim, pływanie, dobry film, dobra książka, gry planszowe, GRY KOMPUTEROWE (uwaga, rzecz dla dzieci - o czym dalej i jeszcze dalej).

Niektóre z tych aktywności oczywiście robię sam, ale np piesze wycieczki można robić razem i gry planszowe (albo karty - poker)- i tak się staram.

Problem zaczął się pojawiać od paru miesięcy.
W domu uważam, że jestem dobrym gospodarzem. Jak wracam z pracy przed moją, zawsze pierwsze są obowiązki - rozwieszę pranie, opróżnię zmywarkę, posprzątam naczynia itd.
NIDY nie uciekam od obowiązków - moja zawsze może na mnie liczyć na super ekstra umycie łazienki, odkurzanie, mycie szmatą podłóg przed imprezą, albo po prostu co sobotę.
I tu gwóźdź programu - czas wolny. Czas wolny to coś co sobie cenię i uważam, że każdy ma prawo mieć swój własny na wyłączność. Oczywiście nie jest to wychodzenie do baru i powrót ze smrodem wódki i fajek do domu.  Lubię grać na komputerze. Co dla większości dziewczyn wciąż pozostaje tematem dzieciniady.
Wyznaję zasadę podobną do "jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie". Jeśli coś wydaje się drugiej osobie za głupie/dziecinne, ale mi sprawia przyjemność, relaks, odstresowanie - to nie jesst głupie. A niech i będzie dziecinne - ale mniejsza o to ! To jest mój czas - ona nie musi grać ze mną,  nie musi nawet tego słyszeć (mam słuchawki).
Gdy wracam z pracy (własna firma, praca po 10-11 godzin) i ogarnę wszystko, zjemy razem obiad, porozmawiamy razem godzinkę, przytulimy się, wysłucham co u niej w pracy i tak dalej - nie chcę marnować swojej wolnej chwili tylko zasiadam przed PC.
Tu zaznaczę, że weekendy oprócz moich strzeleckich zabaw - spędzamy razem na aktywnościach - lub siedzimy w domu i wtedy znów - albo posprzątamy razem, obejrzymy fajny film RAZEM, albo pójdę na PC - i wtedy jest wzrok pełen wyrzutów lub jakaś drażniąca uwaga.

Za przykład podam ostatni tydzień który był świeżo po kłótni.

Poniedziałek - po obiedzie, ogarnianiu m ieszkania, pograłem 2 godziny.
Wtorek - obiad, dobry film, po drineczku, trochę rozmowy, siedzenia na kanapie - sen.
Środa - siłownia, po siłowni kanapa razem - patrzenie w TV.
Czwartek - wspólne zakupy, później kanapa razem tv .
Piątek siłownia - wracam z siłowni, mojej nie ma, więc co będę patrzeć w sufit - wykąpałem się i poszedłem sobie pograć cholerną godzinkę. Wróciła i już chyba zapisała sobie w kalendarzu (w piątek moj facet grał).
Sobota - byłem rano w pracy, po powrocie razem sprzątaliśmy.
Chciałem obejrzeć razem film, może planszówka - mówi, że chce odpocząć, odmóżdżyć się przed TV. Nie będę oglądać TV na siłę, nie będę typem faceta który MUSI SIEDZIEĆ U BOKU PANI, poszedłem pograć i pograłem długo bo 4 godzinki - bo moja pani się drzemnęła.
W niedzielę wyskoczyliśmy w góry od rana, fajna wycieczka, obiad w schronisku, parę zdjęć razem (lubimy razem robić ładne fotki) wróciliśmy do domu. Odpoczywamy - ja mówię, że idę ściągnąć dobry film na wieczór - a ona na to "i już pewnie tam zostaniesz a ja tu (w salonie) zostanę sama". No i zadziałało to jak płachta na byka, bo zdarzyło się to kolejny raz.
I znów, że granie jest dla dzieci, że to jest głupie, że nie posiedzimy razem. Oczywiście twierdzi, że nie ZABRANIA mi, tylko stwierdza fakt - stwierdzenie faktu to trucie tyłka, że ona będzie sama, że "ZNOWU GRASZ" itd. Wg niej gram codziennie - i tu ja uważam, że nawet jeśli to CO Z TEGO.

Moja kobieta uwielbia oglądac fotki na instagramie, czasem gdy chce posiedzieć razem na kanapie, widzę, że ona siada, ja obok, ale ona odpłynęła w świat telefonu, insta, facebooka, a ja wtedy nie mogę iść na PC bo przecież nie spędzę z nią czasu RAZEM !

Dodam, że są właśnie dni typu "kochanie, pogramy w planszówkę?" "obejrzyjmy film" i wtedy spotykam się z odmową.

Sytuacja kolejna, któryś dzień po siłowni, mówi chodźmy do sypialni przed TV. Ja mówię, że "o, super, ja sobie poczytam książkę obok Cibie". I to TEŻ BYŁO ZŁE. Powiedziała "no tak,  jak zwykle robisz coś osobno". I znów  była jatka, że ja nigdy nie robie nic z nią !
Jak trzeba piec ciasteczka to nawet pomaluje z nią, polepimy razem pierogi, pogotujemy trochę razem, ale ona za niedługo o tym zapomina, będąc przeświadczona, że ja robię wszystko OSOBNO.

Raz mówiła, że mógłbym robić cokolwiek innego byle nie gry - ale przykład z książką to dowód, że problem tkwi gdzie indziej !

Mam też stare klasyczne auto i są dni, że coś przy nim robię (w lecie). Wymiana zawieszenia, polerka lakieru. I słyszę czasem teksty "znów z autem będziesz robić a ja tu będę siedzieć sama". No tak, jak trzeba było pół roku tyrać na remoncie to super - bo ona potrzebowała. Jak moje auto wymaga mechanicznej naprawy to nie .

Jeszcze chcę powiedzieć - nigdy nie odmówiłem wyjścia do jej rodziców, do znajomych, olanie wspólnych PLANÓW z powodu komputera czy innej mojej wycieczki. Zawsze jeśli coś było w planie to tego się trzymam, to jest priorytetem. Tak jak obowiązki - najpierw sprzątanie, naprawa czegoś, dopiero potem czas wolny.

Chcę przy tym jeszcze powiedzieć, że ja nie siedzę przed PC codziennie po 5 godzin - zjem obiad i tyle mnie widziano. Zjem, porozmawiamy, pośmiejemy się, i później sobie 2 godzinki pogram. Czasem 1-2 razy w tygodniu, czasem 4-5. Staram się w życiu robić to na co mam ochotę.

Dodam, że gdy ja idę np na 24-48 godzin do lasu (airsoft) to moja zwykle wtedy wyjdzie na miasto, na imprezę z dziewczynami. Nie mam z tym problemu, zazdrość wyleczyłem z poprzedniego związku - ale trochę śmieszy mnie to, że ona nie ma żadnych zajęć hobbystycznych - po prostu wyjdzie na imprezę. Ale okej - jeśli to lubi niech to robi i NIC MI DO JEJ WOLNEGO CZASU.

Nie jestem złym facetem. Niespodzianki, kwiaty do pracy, przyszykowana kąpiel, zrobienie obiadu niespodzianki się zdarzają. Kwiaty bez okazji często.
Gdy pojechała na 2 dniowe szkolenie z pracy, w tajemnicy poskładałem nowo zakupione łóżko (powiedziałem jej, że będzie do odbioru w przyszłym tygodniu, tymczasem odebrałem w piątek), cały weekend się z tym pieprząc, zorganizowałem wywózkę starego łóżka i gdy wróciła to z nową pościelą było poskładane nowe łóżko z różą na środku pościeli smile.



Właśnie na tym polega wolność w związku. A ja się w moim zaczynam dusić. I moja luba ma milion zalet, ale ma też wady, które są dla mnie nie do przeskoczenia.



Wszystkich wytrwałych i cierpliwych, którzy mieli czas i ochotę przeczytać całość, proszę o konstruktywne porady.

Mam nadzieję, że chaotyczność tekstu nie przeraża, proszę wybaczyć, pisałem w pośpiechu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Kolego,
jednym z pierwszych objawów upupiania, kastracji mężczyzny jest wyśmiewanie, a potem pozbawianie go swoich pasji. Męskie pasje to rzecz święta i kobieta jest ostatnią osobą, która mogłaby na nie wpłynąć : ) Co robić? Wyśmiać jej fumy i robić swoje. To ona powinna znajdować radość w tym, że dzielisz z nią swój męski czas wolny. To taka męska jaskinia. To Ty zapraszasz ją do swego świata. Albo to doceni, albo może szkoda Twego czas na codzienne handryczenie o rzeczy ważne dla mężczyzny? Człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi. Tyczy się to mężczyzn, jak i kobiet. Wiesz, co będzie dalej? Powiem Ci - stopniowe wykastrowanie Twych pasji (jeżeli oczywiście poszedłbyś na taki żałosny układ) sprowadzi Cię do roli kapcia, a Pani poszuka nowej gałęzi, bo staniesz się nudny. Bo to, co Cię interesuje, ją też w Tobie zainteresowało, kręciło i przyciągnęło do Ciebie.

Pomyśl o tym.

3

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Dzięki za odpowiedź. Z całym szacunkiem, ale nie do końca na temat odpowiedź wink.

Akurat w kwestii pasji strzeleckich, nie spotkałem się z ograniczaniem. Przy zdaniu patentu strzeleckiego wspierała mnie. Choć gdybym chodził co weekend z chłopakami w las, na pewno byłaby z tego burza.

Tu się rozchodzi o siedzenie ze sobą i oczywiście problem, że gry są dla dzieci etc.

4

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Brzmi dość toksycznie. Jakby nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że jesteś drugim człowiekiem, nie dopełnieniem czasu i przestrzeni dookoła niej. Może w tę stronę coś zdziałasz? Nie broniąc się, że przecież zrobiłeś to, to i tamto, ale apelując do jej empatii, żeby zrozumiała, że masz też swoje własne potrzeby, że nie włączasz się na stand-by, czekając, aż ona zechce coś zrobić?

Wyjściem innym jest odcięcie jej od komfortu, by zobaczyła, jak ma na co dzień, doceniła - i dopiero powrót do "po dobroci". Ale to już w zasadzie gierka - i każdy musi sam ocenić, czy większą wartością jest wystrzeganie się gierek, czy potencjalne efekty, jakie można z nimi osiągnąć.

5

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
baatt57 napisał/a:

Dzięki za odpowiedź. Z całym szacunkiem, ale nie do końca na temat odpowiedź wink.

Akurat w kwestii pasji strzeleckich, nie spotkałem się z ograniczaniem. Przy zdaniu patentu strzeleckiego wspierała mnie. Choć gdybym chodził co weekend z chłopakami w las, na pewno byłaby z tego burza.

Tu się rozchodzi o siedzenie ze sobą i oczywiście problem, że gry są dla dzieci etc.

Może warto spróbować parę takich weekendów, by ustalić nowe granice? Kto w związku spodnie nosi? smile Oczywiście, bez przeginania. Mam kumpla, też fana ASG, co weekend, a max co drugi z żoną i psem po lesie lata. Fajna pasja, swoją drogą. No ale dla mnie każda ze strzelaniem będzie fajna. Co do drugiej części - nawet jeżeli gry byłyby dla dzieci (co jest wierutną bujdą, bo wielu gier w życiu bym dziecku nie pokazał, jakie lubię albo lubiłem), to nie ma żadnego znaczenia. Gdyby tak było, a nie jest, to jedyna riposta brzmi następująco: miarą człowieka dorosłego jest świadomość, iż może sobie zawsze pozwolić na infantylne zachowania, kiedy chce smile

6

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Po pierwsze: gry nie są TYLKO dla dzieci, a ja nie jestem dzieckiem tylko dorosłą osobą, która uwielbiał grać w gry. I piszę to jako kobieta.
Rozmawiaj z nią, bo Twoja pani nie ma racji. Siedząc z nią w domu, nie musisz poświęcać jej całkowitej i absolutnej uwagi, olewając swoje potrzeby zrobienia czegoś dla siebie. Np: pogrania w gry.

7

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

kobieta bluszcz. Osaczania początek, będzie gorzej.

8 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-01-15 21:04:18)

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

No ale właściwie czego oczekujesz od forum?
Porady? Pocieszenia?

Ona taka już jest i moim zdaniem się nie zmieni. Podobnie jak moja żona, która również często czepia się mnie, gdy ja poświęcam się swojej pasji. Naucz się ignorować jej zachowanie albo zmień partnerkę.
Niektóre kobiety po prostu nie są w stanie zrozumieć, że można robić coś, co je nudzi. Ja po prostu nauczyłem się olewać taką dezaprobatę i tyle. W końcu jeśli to jest największa wada partnerki to naprawdę nie jest źle i nie ma co robić afery z takiego drobnego niedopasowania.

9

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
pannapanna napisał/a:

kobieta bluszcz. Osaczania początek, będzie gorzej.

Też mi tak bluszczem trąci. Bo to już mimo wszystko paranoja, oglądać razem TV, a ona siedzi z nosem w telefonie - spoko, on czyta siedząc obok - jest "osobno". Mam znajome narzekające na grających facetów, ale wielu z nich rzeczywiście zaniedbuje jakieś inne części życia na rzecz swojej rozrywki - własnymi dziećmi się nie zajmą, niczego nie sprzątną, do kina nie dadzą się wyciągnąć. A jak ktoś tego nie zaniedbuje, to przecież nie ma nic złego w relaksie, choćby nawet ktoś w ramach tego relaksu składał całą bułkę z tartej co któreś popołudnie tongue Ale może się nie znam, skoro zajęłam kompa swego samca i ja sobie osobno gram, a on sobie osobno majsterkuje wink

10

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Odpowiedzi czy to ze mna czy z nia jest cos nie tak...

11

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
baatt57 napisał/a:

Odpowiedzi czy to ze mna czy z nia jest cos nie tak...

Oczywiście, że z nią smile Masz jeszcze wątpliwości?

12

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
baatt57 napisał/a:

Odpowiedzi czy to ze mna czy z nia jest cos nie tak...

Wyedytowałem poprzedni wpis i tam jest moja opinia.

13

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Ona przesadza i to bardzo. Powiedz jej otwarcie, że to też Twoje hobby, tak samo jak obejrzenie w telewizji. Nie grasz i tak bardzo dużo, nie zaniedbujesz jej kosztem gier, bo fakt wtedy mogłoby być jej przykro. Po prostu każdy ma też czasem chwilę dla siebie, godzinę, dwie czy dłużej, gdy robi co chce, ona może oglądać telewizję, Ty np zagrasz w gry. No i ma do Ciebie pretensje, a gdybyś nie grał wcale, to i tak pewnie jak teraz jej nie chciałoby się akurat nic z Tobą robić. To na siłę mielibyście tak siedzieć? Sam proponujesz by coś robić, a jak piszesz często jej się nie chce. No i że nie chcesz więcej pretensji o to. Ona lubi obejrzeć telewizję, a Ty czasem pograć, a przy tym lubisz też wiele innych rzeczy, masz swoje pasje. Ona nie ma i może jest zazdrosna, że Ty znalazłeś coś dla siebie, ale to niech ona coś z tym zrobi. Może zachęć ją, żeby sama sobie znalazła jakieś pasje, jak to tak jej przeszkadza. Nie będziesz zmieniał czegoś normalnego, bo w końcu zostaniesz bez pasji, byle tylko ona była zadowolona, a to chore. Gry nie są dziecinne, możesz jej pokazać jakiś artykuł jak rozwijają koncentrację, bo to prawda i w umiarze naprawdę mogą dobrze działać, rozwijają też inne obszary mózgu. W magazynie "Świat wiedzy" wiele razy o tym pisali, ale na pewno nie tylko. Grając trzeba myśleć, a nie jak w przypadku oglądania telewizji, że tylko relaks. Sama nie gram, nie przepadam, ale nie przeszkadza mi, że mój facet gra. To normalne, a niczego tym nie zaniedbuje. Każdy ma prawo do swoich zajęć i fajnie jak je ma.

14

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Z kobiecego (a przynajmniej mojego) punktu widzenia ona chce więcej RELACJI. Być może nie potrafi tego nazwać, czegoś jej brakuje i zaczyna się miotać. Nie mówię, że to ją usprawiedliwia. Wyobrażam sobie, ze ona by chciała, żebyś Ty chciał spędzać z nią więcej czasu, ale nie ilościowo, tylko jakościowo. Każdy może mieć w tym względzie różne potrzeby, ale jak piszesz to tak

Poniedziałek - po obiedzie, ogarnianiu m ieszkania, pograłem 2 godziny.
Wtorek - obiad, dobry film, po drineczku, trochę rozmowy, siedzenia na kanapie - sen.
Środa - siłownia, po siłowni kanapa razem - patrzenie w TV.
Czwartek - wspólne zakupy, później kanapa razem tv .
Piątek siłownia - wracam z siłowni, mojej nie ma, więc co będę patrzeć w sufit - wykąpałem się i poszedłem sobie pograć cholerną godzinkę. Wróciła i już chyba zapisała sobie w kalendarzu (w piątek moj facet grał).
Sobota - byłem rano w pracy, po powrocie razem sprzątaliśmy.
Chciałem obejrzeć razem film, może planszówka - mówi, że chce odpocząć, odmóżdżyć się przed TV. Nie będę oglądać TV na siłę, nie będę typem faceta który MUSI SIEDZIEĆ U BOKU PANI, poszedłem pograć i pograłem długo bo 4 godzinki - bo moja pani się drzemnęła.
W niedzielę wyskoczyliśmy w góry od rana, fajna wycieczka, obiad w schronisku, parę zdjęć razem (lubimy razem robić ładne fotki) wróciliśmy do domu. Odpoczywamy

to ja osobiście widzę, że relacja zadziała się w "trochę rozmowy" i na wypadzie w góry. Reszta? Nie wiem, na ile dla niej robienie razem zakupów, oglądanie tv, wspólne sprzątanie jest budowaniem relacji, budowaniem związku, byciem razem. Być może brakuje je bliskości, zrozumienia, poczucia przynależności, zaufania, bycia ważną itd itp. Jeśli wspólne spędzanie czasu sprowadza się do tego, to nie wiem, czy nazwałabym to związkiem. Czegoś by mi brakowało. I nie chodzi o zabieranie Tobie czasu z Twoich pasji, ale o to, czy każdy dostaje to, czego potrzebuje. Ona Ci wyraźnie mówi, że czuje, że za mało ma z Tobą kontaktu. Mówi to dziecinnie, beznadziejnie, ale mówi.

15

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Zaczyna wyłaniać się z Niej mały dyktatorek tongue. Nie wiem czy to wynika z złej organizacji własnego czasu i dlatego szuka zaczepienia u Ciebie, czy masz w 100% dopasować się do Jej wizji "mężczyzny". Zauważ, że na część hobby masz przyzwolenie, a na gry już nie. To jest dziwne jakby traktowała Ciebie jak matka małego chłopca.  To możesz, a to jest be.

16

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Na pewno moja wypowiedź jest mocno subiektywna i oczywiścia moja pani przedstawiłaby to w inny sposób - cały czas grasz !! big_smile

Oczywiście są dwie opcje - rozmowa lub ignorancja. Rozmowa zwykle jest trudna, bo 90% kłótni kończy się na tym, że to ja jestem czemuś winien, ona ma zwykle racje...
Opcja ignorowania może być dobra, nie będę reagować na jej docinki, zrzędzenie, tylko będę robić swoje i pokażę tym samym, że jestem niezależny.


Monoceros napisał/a:

Z kobiecego (a przynajmniej mojego) punktu widzenia ona chce więcej RELACJI. Być może nie potrafi tego nazwać, czegoś jej brakuje i zaczyna się miotać. Nie mówię, że to ją usprawiedliwia. Wyobrażam sobie, ze ona by chciała, żebyś Ty chciał spędzać z nią więcej czasu, ale nie ilościowo, tylko jakościowo. Każdy może mieć w tym względzie różne potrzeby, ale jak piszesz to tak

Poniedziałek - po obiedzie, ogarnianiu m ieszkania, pograłem 2 godziny.
Wtorek - obiad, dobry film, po drineczku, trochę rozmowy, siedzenia na kanapie - sen.
Środa - siłownia, po siłowni kanapa razem - patrzenie w TV.
Czwartek - wspólne zakupy, później kanapa razem tv .
Piątek siłownia - wracam z siłowni, mojej nie ma, więc co będę patrzeć w sufit - wykąpałem się i poszedłem sobie pograć cholerną godzinkę. Wróciła i już chyba zapisała sobie w kalendarzu (w piątek moj facet grał).
Sobota - byłem rano w pracy, po powrocie razem sprzątaliśmy.
Chciałem obejrzeć razem film, może planszówka - mówi, że chce odpocząć, odmóżdżyć się przed TV. Nie będę oglądać TV na siłę, nie będę typem faceta który MUSI SIEDZIEĆ U BOKU PANI, poszedłem pograć i pograłem długo bo 4 godzinki - bo moja pani się drzemnęła.
W niedzielę wyskoczyliśmy w góry od rana, fajna wycieczka, obiad w schronisku, parę zdjęć razem (lubimy razem robić ładne fotki) wróciliśmy do domu. Odpoczywamy

to ja osobiście widzę, że relacja zadziała się w "trochę rozmowy" i na wypadzie w góry. Reszta? Nie wiem, na ile dla niej robienie razem zakupów, oglądanie tv, wspólne sprzątanie jest budowaniem relacji, budowaniem związku, byciem razem. Być może brakuje je bliskości, zrozumienia, poczucia przynależności, zaufania, bycia ważną itd itp. Jeśli wspólne spędzanie czasu sprowadza się do tego, to nie wiem, czy nazwałabym to związkiem. Czegoś by mi brakowało. I nie chodzi o zabieranie Tobie czasu z Twoich pasji, ale o to, czy każdy dostaje to, czego potrzebuje. Ona Ci wyraźnie mówi, że czuje, że za mało ma z Tobą kontaktu. Mówi to dziecinnie, beznadziejnie, ale mówi.

Dobrze, że próbujesz spojrzeć również na tą stronę - na zrozumienie jej.
To tak : to jest tylko przykładowy tydzień, są tygodnie gdzie spędzamy czas fajniej, ciekawiej, koncert, romantycznie itd.
Z ciekawości chciałbym zobaczyć jak Ty spędzasz ze swoim facetem dzień za dniem, w tygodniu.
Ciągle "coś robić" się nie da - w sensie - specjalna aktywność. Czasem po prostu siedzi się na dupie.
Jeśli ona potrzebuje relacji to nie pomaga sobie zrzędzeniem i ograniczaniem mnie - osiąga efekt odwrotny do zamierzonego - bo dziś mija 2gi dzień jak się do siebie nie odzywamy.
Rozmowy były, a raczej ich próby, kończy się tylko na wysłuchiwaniu "gry są dla dzieci, to jest głupie, nie rozumiem jak możesz to lubieć, żaden mój znajomy nie gra w gry, robią inne rzeczy (inne = bliżej nei określone, mimo, że spytałem)".

Znalazłem parę fajnych cytatów w książce pt. "dlaczego mężczyźni kochają zołzy".

cyt1 "Nie sprawiaj wrażenia, że go kontrolujesz, i nie każ mu się opowiadać.
         Nie oczekuj od niego (jeśli o to wcześniej nie poprosisz) żeby spędzał z tobą cały swój wolny czas
         Nie proś, żeby rozliczał się z czasu, który spędza bez ciebie"

cyt2. "Nie dawaj mu odczuć, że musi prosić o pozwolenie, żeby robić zwykłe rzeczy, które ma ochotę robić.
To dla niego deprymujące, jeśli nie spuszczasz go z oka. Czuje się jak pod mikroskopem i chce przed tym uciec"

cyt3. "jeśli zawsze dajesz mu odczuć, że ma mnóstwo swobody i może robić to, co lubi, zawsze będzie czuł to iskrzenie.
Będziesz dla niego kochanką, a nie matką. Będzie postrzegał cię jak przywilej, a nie obowiązek i będzie wyuchodził naprzeciw twoim potrzebom"

cyt4. "Kiedy traktujesz wspólne spędzanie czasu jak coś, co on musi robić, zamieniasz przyjemność w obowiązek. Jeśli jesteś miła, ale angażujesz się
na sto procent, żądanie wzajemności go wystraszy. Zawsze kiedy dajesz mu odczuć, że musi być z tobą, nie różni się to dla niego od pracy.
Kiedy nie spotyka się z tobą z obowiązku, staje się to dla niego przyjemnością".



Problem chciałbym rozwiązać, bo jest między nami poza tą kwestią (która baaaardzo mocno uprzykrza mi przebywanie z nią w mieszkaniu, czując że muszę robić coś innego niż faktycznie bym chciał) bardzo fajnie.
Rozmowy się boję, bo zwykle i tak nie dociera do niej moja logika - przeto kobiety ponoć podchodzą emocjonalnie. Rozmowa z pokazaniem cytatów w książce może być rozwiązaniem, choć pewnie to zaboli.

Innym rozwiązaniem o którym już pisaliście i wspomniałem na początku tego postu jest ignorowanie. W najgorszym wypadku powie mi "ja z takim gościem nie chce być, wyprowadź się". No i najwyżej tak się stanie,
jeśli nie jestem szmaciorzem, który trzyma się jej spódnicy każdego wieczoru - widocznie tak musi być smile.

Pozdr!

17

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Skoro ona uważa, że granie jest dla dzieci to może raczej na temat gier pogadajcie bardziej niż na temat kontroli? Może pokaż jej jakąś logiczną albo platformówkę, żeby ona też mogła pograć i zobaczyć jak to wciąga?

Ja mam grającego faceta, ale ja też czasami sobie gram, tylko w zupełnie coś innego. Ja lubię czytać, więc czasami mówię nawet "potrzebuję godzinki dla siebie, nie chciałbyś sobie pograć?" i wszystko jest ok.
Mój ostatnio sam się złapał na tym, że za długo gra jak zaczął chodzić spać o 3 w nocy. I ograniczył.

18

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Lubię grać na komputerze. Co dla większości dziewczyn wciąż pozostaje tematem dzieciniady.
Wyznaję zasadę podobną do "jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie". Jeśli coś wydaje się drugiej osobie za głupie/dziecinne, ale mi sprawia przyjemność, relaks, odstresowanie - to nie jesst głupie. A niech i będzie dziecinne - ale mniejsza o to ! To jest mój czas - ona nie musi grać ze mną,  nie musi nawet tego słyszeć (mam słuchawki).

Znam facetów grubo po 30-stce, z pracą, żoną, kilkuletnimi dziećmi i dalej grają w gry tak jak za młodu (tylko już trochę mniej bo czasu mniej jak ciągle dzieciaki zawracają głowę).

Nigdy nie daj sobie wmówić, że gry są dla dzieci bo to jedna z najgorszych bzdur jakie słyszałem/czytałem. Zawsze takie stwierdzenie wychodzi od osób które na grach kompletnie się nie znają, w ogóle nie ogarniają na czym to polega, nie rozumieją, a co więcej najczęściej nie mają też żadnych własnych pasji, więc nie rozumieją, ze ktoś gra bo to jego hobby.



Ale z tego co piszesz to nie gry chodzi bo jak robisz inne rzeczy hobbistyczne to też jej nie pasuje. Wszystko wskazuje na to, że ona po prostu nie rozumie co to jest pasja/hobby bo sama nigdy w życiu czegoś takiego nie miała oraz zazdrości Ci tego, dlatego próbuje Twoje pasje zniszczyć,  po to abyś stał się bardziej zwykły, abyś nie miał czegoś czego ona nie ma i co jest dla Ciebie odskocznią od świata i wielką frajdą, podczas gdy ona w tym czasie się koszmarnie nudzi albo przegląda posty na facebooku.

Jest chyba sporo dziewczyn reprezentują taki typ. I wielu mężczyzn ma ten problem co Ty. Kiedyś nawet widziałem jakiś artykuł, chyba anglojęzyczny opisujący ten problem i wyjaśniający dlaczego kobiety próbują zduszać w swoich facetach ich pasje.


Nie wiem czy dasz radę coś z tym zrobić. Nie zmienisz jej. Nie zainteresujesz jej czymś na siłę, bo jak kogoś dane zajęcie nie pasjonuje to nagle nie zacznie choćby nawet było to coś super ekscytującego z Twojego punktu widzenia.




Ja nie chciałbym nigdy być z kobietą taką jak Twoja. Która nie dość, ze nie miałaby żadnych pasji ani żadnych ciekawych (dla niej, mnie nie muszą interesować) sposobów spędzania czasu wolnego i żyłaby wyłącznie sprawami szarej codzienności i naszym związkiem to jeszcze próbowałaby dyskredytować i ośmieszać moje pasje i próbować je we mnie zdusić... okropne. Jeszcze od biedy można przełknąć to, że dziewczyna/kobieta nie ma żadnych swoich pasji (choć trochę to lipa), ale jeśli jeszcze do tego próbuje zniszczyć Twoje pasje to jest to okropny egoizm z jej strony. Trochę jak syndrom psa ogrodnika ,,ja nie mam to niech on też nie ma''.
Nie wiem czy zdołasz coś z tym zrobić bo to jest głęboko zakorzenione w mentalności takich osób. Jak pisałem wyżej ten problem jest znany i wielu facetów przed coś takiego przechodziło w swoim związku.

19

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Absolutnie nie daj sie upupic. Masz hobby, tak sie relaksujesz i nie widze zadnego powodu dla ktorego mialbys to zaniechac. Ona chce Cie po prostu kontrolowac. Jakbys zamiast grania w gry czytal ksiazki historyczne dla rozrywki, to tez by Ci stala nad glowa i marudzila. Mnie tu wieje nie tyle bluszczem, co kobieta, ktora nie ma wlasnych zainteresowan ioczekuje od partnera, ze bedzie jej ciagle dostarczal rozrywki.

20

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

2 godziny gry..4 godziny gry... a wcześniej 11 godzin w pracy  - masz ty z nią czas na sex ? big_smile

21

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Ty:

baatt57 napisał/a:

Mam wiele pasji - jazda na snowboardzie, 10letnia aktywność w grupie airsoftowej (paintballo podobne), strzelectwo sportowe (licencja, pozwolenie etc), piesze wycieczki górskie, jazda na rowerze górskim, pływanie, dobry film, dobra książka, gry planszowe, GRY KOMPUTEROWE (uwaga, rzecz dla dzieci - o czym dalej i jeszcze dalej).

Twoja kobieta:

baatt57 napisał/a:

mówi, że chce odpocząć, odmóżdżyć się przed TV. (...) Moja kobieta uwielbia oglądac fotki na instagramie (...)ale trochę śmieszy mnie to, że ona nie ma żadnych zajęć hobbystycznych - po prostu wyjdzie na imprezę

Spójrz.. ty jesteś ciekawym człowiekiem z całym wachlarzem zainteresowań i zajawek. Twoja kobieta lubi imprezy, scrollowanie instagrama i oglądanie tv. Nic dziwnego, że próbuje wyszarpać od ciebie coś, co powinna dać sobie sama. Jej się po prostu nudzi i kiedy ty jesteś pochłonięty czynnością, która cię relaksuje i bawi, ona bębni palcami w stół. A to rodzi pretensje, że nie poświęcasz jej wystarczająco czasu, że jak możesz zajmować się sam sobą, kiedy ona się nudzi. Problem w tym, że ludzie nudni (z całym szacunkiem do twojej kobiety, ale w tym temacie - pasji - to prawda) zawsze będą nudzić się ze sobą, podczas gdy ci ciekawsi potrafią zorganizować sobie czas. Szczerze to nie wiem co ci poradzić, bo taką ona ma osobowość i ciężko to zmienić. Może spróbuj zachęcić ją do jakiejś gry we dwójkę - jakaś bijatyka, platformówka, może jej się spodoba, kto wie..

Swoją drogą... to jest prawdziwa ironia losu, że zwykle osoby pełne pasji trafiają w życiu na zupełne przeciwieństwa, zauważyliście to? Mam wśród znajomych sporo takich ludzi, ba.. Byłam kiedyś w takim związku - moje zainteresowania (bardzo podobne do twoich zresztą - góry, snowboard, gry, kultura itd. no lubię jak coś się dzieje po prostu) a facet z którym wtedy byłam - filmy i.. i to by było w sumie na tyle smile Cinżko, oj cinżko.

22

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste. Wciągnij ją w granie big_smile
Poważnie mówię. Moja eks też mi suszyła głowę o granie. Do momentu gdy zainstalowałem jej na tablecie Minercrafta - nie wiem ile godzin spędziła na budowaniu domu i hodowli krów i świń ale dużo big_smile Potem jeszcze pokazałem jej World of Tanks, z racji że ja to lubię. Też na tym tablecie sporo w to grała. A skoro sama grała to nie mogła mnie krytykować jak również ja miałem wtedy czas na siebie.
Prawdopodobnie Twoja dziewczyna nigdy nawet nie próbowała grać w gry i dlatego tak uważa. Odpal jej The Sims, wkręci się szybko big_smile

23

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Szczerze jako kobieta robię tak samo. Po prostu nienawidzę jak mój facet gra. Moze robić wszystko ale tych gier po prostu nie znoszę. Mamy ten sam problem nie wiem jak to rozwiążemy ale za każdym razem kiedy widzę go jak gra dostaje szału i przypominam sobie ze nie spędza za mną czasu mam myśli ze jest taki niedojrzały. Jak robi cokolwiek innego wtedy mi to nie przeszkadza. Nie wiem moze kobiety takie są ? (Niektóre) moze w związku musza byc rzeczy które bedą nam nieodpowiadac inaczej byłoby zbyt idealnie ?

24

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Navy3 napisał/a:

Szczerze jako kobieta robię tak samo. Po prostu nienawidzę jak mój facet gra. Moze robić wszystko ale tych gier po prostu nie znoszę. Mamy ten sam problem nie wiem jak to rozwiążemy ale za każdym razem kiedy widzę go jak gra dostaje szału i przypominam sobie ze nie spędza za mną czasu mam myśli ze jest taki niedojrzały. Jak robi cokolwiek innego wtedy mi to nie przeszkadza. Nie wiem moze kobiety takie są ? (Niektóre) moze w związku musza byc rzeczy które bedą nam nieodpowiadac inaczej byłoby zbyt idealnie ?

A może po prostu niektórzy nie szanują tego, że można mieć własną wizję spędzenia chwili samemu ze sobą? Nie mówię o sytuacjach, kiedy się dla gry albo czegokolwiek na świecie zaniedbuje dom czy najbliższych, ale jak ktoś się dwie godziny relaksuje, to nie ma znaczenia, czy odmalowuje stare szafki, piecze ciasteczka czy gra, bo dla każdego coś innego jest przyjemnością.

25

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Oglądnij sobie najnowszy film Anny Szlęzak na yt. Mam wrażenie, że Twoja dziewczyna to typ dziewczyny, która Cie właśnie włożyła w taką dziure w brzuchu i teraz jesteście w jej mniemaniu jednością. Jej "ja" to "ty". Nie ma hobby, ani potrzeby powrotu na kursy tańca, bo po co jej one - faceta już ma, który zapełnia wszystkie braki w jej życiu.

Opisałeś, że ona uwielbia insta oraz że podczas wyjazdów uwielbiacie sobie robić zdjęcia. Niby nic, ale mam takie być może mylne poczucie, że dla niej te zdjęcia (a głównie pochwalenie się nimi w mediach) są bardziej ważne niż same wycieczki i czas z Tobą. #MamMężczyznę #KrólowaŻycia #Mam #Posiadam #KobietaSukcesu. Liczę na to, że nie jest tak źle i się mylę.

Nie zwariowałeś. Nie przeginasz z graniem. Nie daj się. Nie pozwól sobie, żeby tłamsiła to kim jesteś dla jej własnych bezsensownych, egoistycznych pobudek, bo stracisz radość życia. Pamiętaj też, że Ty również możesz miec wymagania. Postaw jej granice. Chciałam też zaznaczyć, że wygląda na to, że bardzo o nią dbasz i to fajnie, ale mam nadzieje, że wiesz, że człowiek jak ciągle coś dostaje bierze to za pewnik, wymóg, obowiązek i norme (nie jako Twój wysiłek i opiekę). Jeśli nie będziesz od razu ukrócał jej negatywnych zachowań, to będziesz je tylko wzmacniał.

No i powodzenia życze, bo zapowiada się, że ten związek będzie Cie kosztował wiele wysiłku.   I hope so, że się ułoży:)

26 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-01-18 10:04:50)

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Navy3 napisał/a:

Szczerze jako kobieta robię tak samo. Po prostu nienawidzę jak mój facet gra. Moze robić wszystko ale tych gier po prostu nie znoszę. Mamy ten sam problem nie wiem jak to rozwiążemy ale za każdym razem kiedy widzę go jak gra dostaje szału i przypominam sobie ze nie spędza za mną czasu mam myśli ze jest taki niedojrzały. Jak robi cokolwiek innego wtedy mi to nie przeszkadza. Nie wiem moze kobiety takie są ? (Niektóre) moze w związku musza byc rzeczy które bedą nam nieodpowiadac inaczej byłoby zbyt idealnie ?

Mój exu siadał i układał 2h plan dnia, którego nigdy nie realizował. Też mnie w środku skręcało. Ale nigdy nic mu nie powiedziałam, bo co mi do tego? Widocznie miało mu to jakoś pomóc. Jeżeli on miał się po tym lepiej czuć to dlaczego mam mu to niszczyć? Bo nie lubie jak to robi? Jeżeli gry mu pomagają zmniejszyć napięcie, stres, to czy jest to warte żeby mu na to nie pozwalać i zmuszać do substytutów (najlepiej siebie), a on i tak nie odpocznie przy Twoich pomysłach na jego życie i będzie chodził rozdrażniony. Serio jest to warte tego? Jak mój zasiadał do klawiatury z tym planem i czułam rozdrażnienie podawałam mu sok pomarańczowy (żeby wiedział, że teraz daje mu spokój) i szłam zająć się sobą, co by mnie oczy nie kuły.

Poza tym mówienie, że coś jest niedojrzałe jak dla mnie jest smutne. Bycie tylko poważnym zabija radość życia. Sama raz w roku zawijam się w koc z kakao i robie seans disnaya z dniem dziecka. I nic komu do tego. Dzieciństwo to był mój błogi czas. Bardzo je sobie cenię i jak mam naprawdę silny stres i czas na rozluźnienie nie będę sobie żałować, bo nie wypada. TO JEST DOPIERO DZIECINNE i dobrze mi z tym. Dzieci cieszą się życiem naprawdę. Nie rozumiem jak można to zabijać w sobie

27

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

>Być może brakuje je bliskości, zrozumienia, poczucia przynależności, zaufania, bycia ważną itd itp.

To mi się podoba, mogę z tym empatyzować. Niektórzy sugerowali, że to taka tępa dzida bez zainteresowań, są tacy ludzie (faceci: sport, telewizja, samochody, kobiety: celebrytki, muzyka, moda), ale może spróbuj ją wciągnąć w coś, co ciebie samego nie interesuje - może zapiszcie się na kurs jakiegoś egzotycznego języka, może pójdźcie gdzieś, gdzie normalnie nie chodzicie. Może właśnie problem nie jest w tym, że niczym się nie interesuje, tylko interesuje sie tobą

28

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
slodkakicia6 napisał/a:

>Być może brakuje je bliskości, zrozumienia, poczucia przynależności, zaufania, bycia ważną itd itp.

To mi się podoba, mogę z tym empatyzować. Niektórzy sugerowali, że to taka tępa dzida bez zainteresowań, są tacy ludzie (faceci: sport, telewizja, samochody, kobiety: celebrytki, muzyka, moda), ale może spróbuj ją wciągnąć w coś, co ciebie samego nie interesuje - może zapiszcie się na kurs jakiegoś egzotycznego języka, może pójdźcie gdzieś, gdzie normalnie nie chodzicie. Może właśnie problem nie jest w tym, że niczym się nie interesuje, tylko interesuje sie tobą

swoje potrzeby i pragnienia też trzeba umieć wyrażać - najlepie wprost

nikt nie jest wróżką i nie czyta w myślach, zeby wiedzieć o co komuś chodzi, jak mówi o czym innym

29 Ostatnio edytowany przez hehheh (2018-01-18 11:50:14)

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
slodkakicia6 napisał/a:

>Być może brakuje je bliskości, zrozumienia, poczucia przynależności, zaufania, bycia ważną itd itp.

To mi się podoba, mogę z tym empatyzować. Niektórzy sugerowali, że to taka tępa dzida bez zainteresowań, są tacy ludzie (faceci: sport, telewizja, samochody, kobiety: celebrytki, muzyka, moda), ale może spróbuj ją wciągnąć w coś, co ciebie samego nie interesuje - może zapiszcie się na kurs jakiegoś egzotycznego języka, może pójdźcie gdzieś, gdzie normalnie nie chodzicie. Może właśnie problem nie jest w tym, że niczym się nie interesuje, tylko interesuje sie tobą

Eee, jakby się interesowała wyłącznie nim, to chyba powinno jej się podobać właśnie coś, co jego interesuje. Nie rozumiem, dlaczego lepsze miałoby coś, co jego by nie interesowało. Brzmi jak chęć tuszowania problemu, jakieś podporządkowywanie głupie formalne sobie faceta.
I widać po języku, jakiego używasz, że to Ty sugerujesz źle. Bo oni nie używali określenia "tępa dzida".

Ja współczuję autorowi wątku. Oczywiście, że nie zwariował. Jak w ogóle Jovanna mogła to sugerować?? Cóż niestety łatwo nadziać się na ładną kobietę, z którą potem okazuje się życie mało wesołe.
Oczywiście podobnie jest w przypadku odwrócenia płci.

Navy3 napisał/a:

Szczerze jako kobieta robię tak samo. Po prostu nienawidzę jak mój facet gra. Moze robić wszystko ale tych gier po prostu nie znoszę. Mamy ten sam problem nie wiem jak to rozwiążemy ale za każdym razem kiedy widzę go jak gra dostaje szału i przypominam sobie ze nie spędza za mną czasu mam myśli ze jest taki niedojrzały. Jak robi cokolwiek innego wtedy mi to nie przeszkadza.

A dojrzały facet może sobie pograć? Czy wolno takiemu tylko oglądać telewizor? I Instagrama? Czy co tam pozwoliłabyś?
W ogóle ciekawe czy tak się wypowiadająca kobieta sama jest taka dojrzała.

Navy3 napisał/a:

Nie wiem moze kobiety takie są ? (Niektóre) moze w związku musza byc rzeczy które bedą nam nieodpowiadac inaczej byłoby zbyt idealnie ?

No jak sama taka jesteś, to po co dajesz to pytanie takie retoryczne? tongue Chyba dobrze wiesz, że takie są i nam dajesz tego wyraz... Tylko głupio się przyznać. tongue
Naturalne jest dla kobiet, żeby szukać dziury w całym.

30

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Dwie godziny gier 5 razy w tygodniu. Praca po 11 godzin. Sen pewnie jakieś 8. To juz 21 godzin. Zostają Ci 3 godziny na życie i dla partnerki. Słabo.

31

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Nawet jak liczyłaś pracę 11 godzin w niedziele, soboty i święta, to zostaje 25 a nie 21. I zabawne, że liczysz mu 11 godzin pracy. Napisał, że 10-11. I łaskawie byś dodała, że 3 godziny nie tygodniowo, ale dziennie .
Więc policzmy 10 a nie 11. tongue Wtedy wychodzą 52 godziny.
Sama słabo liczysz, to weź się za coś innego. tongue

32

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Esthere napisał/a:

Dwie godziny gier 5 razy w tygodniu. Praca po 11 godzin. Sen pewnie jakieś 8. To juz 21 godzin. Zostają Ci 3 godziny na życie i dla partnerki. Słabo.

Zgadzam sie, mimo bledu w obliczeniach.

33

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
baatt57 napisał/a:

Witam wszystkie Panie i Panów.
Chciałbym poradzić się tutejszych forumowiczów - bardzo proszę o wnikliwą analizę tematu i pomoc.
Niektóre treści powtórzę tutaj zapewne niejednokrotnie, zapewne w celu podkreślenia , proszę się nie zrażać.

Mam na imię Paweł, mam 28 lat i jestem z 5 lat od siebie starszą kobietą od 2 lat. Moja luba miała przede mną około 8-10 partnerów, ja miałem jedną partnerkę przez około 8 lat (od 17roku życia - czasy liceum - do 25roku) . Czasem i ztym był problem, ale po rocznej walce udało się w końcu wyperswadować mojej lubej, że jestem z nią na poważnie a nie na "otarcie łez".
Poprzedni związek rozwalił się z winy obojga, po mojej stronie była chora zazdrość.
Chwilę czasu zajęło mi zbudowanie pewności siebie od nowa i teraz jestem w takim a nie innym miejscu w  życiu, ale mam problem w obecnym związku i to spory.

Jestem dość mocno przekonany, że jestem dobrym partnerem (może to brzmi narcystycznie, ale mam świadomość jakim jestem człowiekiem) o czym wielokrotnie słyszałem od mojej kobiety - że jest ze mną jej najlepiej z dotychczasowych związków - i nie mówiła tego jako odpowiedź na moje pytanie - jesst czuła i robi to sama.

Poznaliśmy się na lekcjach tańca. Gdy zaczęło między nami iskrzyć byłem zadowolony, poneiważ w poprzednim związku przeszkadzał mi fakt, że moja ex nie miała ŻADNYCH hobby, pasji i generalnie nie dało się spędzić czasu razem robiąc coś ciekawego. Zadowolenie wynikło z tego, że obecną dziewczynę poznałem na lekcjach tańca - coś nas łączyło, tańczyliśmy na kursie i na imprezach, weselach.
Dziewczyna gdy ją poznałem była na etapie kupienia mieszkania.
Kupiła je i przez 3-4 miesiące byliśmy pochłonięci remontem (kapitalka). Przez to zaniedbaliśmy kurs i odpadliśmy z niego (mimo prób, już nie udało mi się jej namówić na powrót - twierdziła, że nigdy nie była fanką, robiła to z "braku laku- czemu nie").
W remoncie pomagałem każdy dzień wolny po pracy, weekendy i sobota i niedziela do późnych godzin (nawet do północy). Oczywiście w wolnym czasie leżeliśmy przytuleni patrząć w TV albo sobie w oczy smile

Remont się skończył a my trwamy dalej. Jako, że tańce nie wróciły - udaje mi się czasem namówić moją kobietę na wyjścia np. w góry. (także eventy outdoorowe).

Zostałem wychowany w domu jednorodzinnym (piszę o tym, gdyż w mieszkaniu w bloku bywa czasem inaczej) gdzie obowiązki po pracy były również w okół domu - sprzątanie - ogród - piwnica - stolarka, naprawa płotu, sianie trawy itd itd itd. To wykształtowało u mnie w psychice (tak sądzę) niezależność współdomowników w gospodarowaniu czasem. Gdy mężczyźni mieli swoje obowiązki - mama i babcia szukały sobie swoich zajęć - czy to relaks czy praca.

Mam wiele pasji - jazda na snowboardzie, 10letnia aktywność w grupie airsoftowej (paintballo podobne), strzelectwo sportowe (licencja, pozwolenie etc), piesze wycieczki górskie, jazda na rowerze górskim, pływanie, dobry film, dobra książka, gry planszowe, GRY KOMPUTEROWE (uwaga, rzecz dla dzieci - o czym dalej i jeszcze dalej).

Niektóre z tych aktywności oczywiście robię sam, ale np piesze wycieczki można robić razem i gry planszowe (albo karty - poker)- i tak się staram.

Problem zaczął się pojawiać od paru miesięcy.
W domu uważam, że jestem dobrym gospodarzem. Jak wracam z pracy przed moją, zawsze pierwsze są obowiązki - rozwieszę pranie, opróżnię zmywarkę, posprzątam naczynia itd.
NIDY nie uciekam od obowiązków - moja zawsze może na mnie liczyć na super ekstra umycie łazienki, odkurzanie, mycie szmatą podłóg przed imprezą, albo po prostu co sobotę.
I tu gwóźdź programu - czas wolny. Czas wolny to coś co sobie cenię i uważam, że każdy ma prawo mieć swój własny na wyłączność. Oczywiście nie jest to wychodzenie do baru i powrót ze smrodem wódki i fajek do domu.  Lubię grać na komputerze. Co dla większości dziewczyn wciąż pozostaje tematem dzieciniady.
Wyznaję zasadę podobną do "jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie". Jeśli coś wydaje się drugiej osobie za głupie/dziecinne, ale mi sprawia przyjemność, relaks, odstresowanie - to nie jesst głupie. A niech i będzie dziecinne - ale mniejsza o to ! To jest mój czas - ona nie musi grać ze mną,  nie musi nawet tego słyszeć (mam słuchawki).
Gdy wracam z pracy (własna firma, praca po 10-11 godzin) i ogarnę wszystko, zjemy razem obiad, porozmawiamy razem godzinkę, przytulimy się, wysłucham co u niej w pracy i tak dalej - nie chcę marnować swojej wolnej chwili tylko zasiadam przed PC.
Tu zaznaczę, że weekendy oprócz moich strzeleckich zabaw - spędzamy razem na aktywnościach - lub siedzimy w domu i wtedy znów - albo posprzątamy razem, obejrzymy fajny film RAZEM, albo pójdę na PC - i wtedy jest wzrok pełen wyrzutów lub jakaś drażniąca uwaga.

Za przykład podam ostatni tydzień który był świeżo po kłótni.

Poniedziałek - po obiedzie, ogarnianiu m ieszkania, pograłem 2 godziny.
Wtorek - obiad, dobry film, po drineczku, trochę rozmowy, siedzenia na kanapie - sen.
Środa - siłownia, po siłowni kanapa razem - patrzenie w TV.
Czwartek - wspólne zakupy, później kanapa razem tv .
Piątek siłownia - wracam z siłowni, mojej nie ma, więc co będę patrzeć w sufit - wykąpałem się i poszedłem sobie pograć cholerną godzinkę. Wróciła i już chyba zapisała sobie w kalendarzu (w piątek moj facet grał).
Sobota - byłem rano w pracy, po powrocie razem sprzątaliśmy.
Chciałem obejrzeć razem film, może planszówka - mówi, że chce odpocząć, odmóżdżyć się przed TV. Nie będę oglądać TV na siłę, nie będę typem faceta który MUSI SIEDZIEĆ U BOKU PANI, poszedłem pograć i pograłem długo bo 4 godzinki - bo moja pani się drzemnęła.
W niedzielę wyskoczyliśmy w góry od rana, fajna wycieczka, obiad w schronisku, parę zdjęć razem (lubimy razem robić ładne fotki) wróciliśmy do domu. Odpoczywamy - ja mówię, że idę ściągnąć dobry film na wieczór - a ona na to "i już pewnie tam zostaniesz a ja tu (w salonie) zostanę sama". No i zadziałało to jak płachta na byka, bo zdarzyło się to kolejny raz.
I znów, że granie jest dla dzieci, że to jest głupie, że nie posiedzimy razem. Oczywiście twierdzi, że nie ZABRANIA mi, tylko stwierdza fakt - stwierdzenie faktu to trucie tyłka, że ona będzie sama, że "ZNOWU GRASZ" itd. Wg niej gram codziennie - i tu ja uważam, że nawet jeśli to CO Z TEGO.

Moja kobieta uwielbia oglądac fotki na instagramie, czasem gdy chce posiedzieć razem na kanapie, widzę, że ona siada, ja obok, ale ona odpłynęła w świat telefonu, insta, facebooka, a ja wtedy nie mogę iść na PC bo przecież nie spędzę z nią czasu RAZEM !

Dodam, że są właśnie dni typu "kochanie, pogramy w planszówkę?" "obejrzyjmy film" i wtedy spotykam się z odmową.

Sytuacja kolejna, któryś dzień po siłowni, mówi chodźmy do sypialni przed TV. Ja mówię, że "o, super, ja sobie poczytam książkę obok Cibie". I to TEŻ BYŁO ZŁE. Powiedziała "no tak,  jak zwykle robisz coś osobno". I znów  była jatka, że ja nigdy nie robie nic z nią !
Jak trzeba piec ciasteczka to nawet pomaluje z nią, polepimy razem pierogi, pogotujemy trochę razem, ale ona za niedługo o tym zapomina, będąc przeświadczona, że ja robię wszystko OSOBNO.

Raz mówiła, że mógłbym robić cokolwiek innego byle nie gry - ale przykład z książką to dowód, że problem tkwi gdzie indziej !

Mam też stare klasyczne auto i są dni, że coś przy nim robię (w lecie). Wymiana zawieszenia, polerka lakieru. I słyszę czasem teksty "znów z autem będziesz robić a ja tu będę siedzieć sama". No tak, jak trzeba było pół roku tyrać na remoncie to super - bo ona potrzebowała. Jak moje auto wymaga mechanicznej naprawy to nie .

Jeszcze chcę powiedzieć - nigdy nie odmówiłem wyjścia do jej rodziców, do znajomych, olanie wspólnych PLANÓW z powodu komputera czy innej mojej wycieczki. Zawsze jeśli coś było w planie to tego się trzymam, to jest priorytetem. Tak jak obowiązki - najpierw sprzątanie, naprawa czegoś, dopiero potem czas wolny.

Chcę przy tym jeszcze powiedzieć, że ja nie siedzę przed PC codziennie po 5 godzin - zjem obiad i tyle mnie widziano. Zjem, porozmawiamy, pośmiejemy się, i później sobie 2 godzinki pogram. Czasem 1-2 razy w tygodniu, czasem 4-5. Staram się w życiu robić to na co mam ochotę.

Dodam, że gdy ja idę np na 24-48 godzin do lasu (airsoft) to moja zwykle wtedy wyjdzie na miasto, na imprezę z dziewczynami. Nie mam z tym problemu, zazdrość wyleczyłem z poprzedniego związku - ale trochę śmieszy mnie to, że ona nie ma żadnych zajęć hobbystycznych - po prostu wyjdzie na imprezę. Ale okej - jeśli to lubi niech to robi i NIC MI DO JEJ WOLNEGO CZASU.

Nie jestem złym facetem. Niespodzianki, kwiaty do pracy, przyszykowana kąpiel, zrobienie obiadu niespodzianki się zdarzają. Kwiaty bez okazji często.
Gdy pojechała na 2 dniowe szkolenie z pracy, w tajemnicy poskładałem nowo zakupione łóżko (powiedziałem jej, że będzie do odbioru w przyszłym tygodniu, tymczasem odebrałem w piątek), cały weekend się z tym pieprząc, zorganizowałem wywózkę starego łóżka i gdy wróciła to z nową pościelą było poskładane nowe łóżko z różą na środku pościeli smile.



Właśnie na tym polega wolność w związku. A ja się w moim zaczynam dusić. I moja luba ma milion zalet, ale ma też wady, które są dla mnie nie do przeskoczenia.



Wszystkich wytrwałych i cierpliwych, którzy mieli czas i ochotę przeczytać całość, proszę o konstruktywne porady.

Mam nadzieję, że chaotyczność tekstu nie przeraża, proszę wybaczyć, pisałem w pośpiechu.

Niezmiennie zaskakuje mnie fakt,że ludzie nie dobierają się pod względem zainteresowań i sposobu spędzania czasu.Prędzej czy później wynikną z tego problemy.
Twoja poprzednia dziewczyna jak i Twoja obecna nie mają żadnych zainteresowań,no może prócz oglądania tivi.To,że poznaliście się na tańcach pewnie wynikało z tego,że panna chciała kogoś poznać i zapisała się na tańce.Poznała-skończyły się tańce smile
Z tego co piszesz ona ciągle siedzi przed telewizorem.Masz więc wybór-albo siedzisz z nią przed pudłem albo siedzisz sam przed innym pudłem smile
Powiedz jej,że ograniczysz granie jak ona ograniczy fejsa,insta i tivi

34 Ostatnio edytowany przez Esthere (2018-01-20 12:30:53)

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
hehheh napisał/a:

Nawet jak liczyłaś pracę 11 godzin w niedziele, soboty i święta, to zostaje 25 a nie 21. I zabawne, że liczysz mu 11 godzin pracy. Napisał, że 10-11. I łaskawie byś dodała, że 3 godziny nie tygodniowo, ale dziennie .
Więc policzmy 10 a nie 11. tongue Wtedy wychodzą 52 godziny.
Sama słabo liczysz, to weź się za coś innego. tongue

Uczepiles się matematyki, a tu chodzi o coś innego. Liczenie 10 godzin ma taki sam sens jak liczenie 11. Bo niby dlaczego 10 jest bardziej prawidłowe?

Oczywiście że że 3 godziny dziennie a nie tygodniowo.

Te 3 godziny to śmieszny wynik - obliczony jest tylko na zasadzie praca, sen i gry. To chyba przy założeniu, że facet nie je, nie kąpie się, nie robi zakupów, nie poświęca czasu na dojście do pracy i powrót z niej, nie ma innych potrzeb, zobowiązań.

Dwie bite godziny gier dziennie to jest MASA czasu przy takim trybie pracy i życia.

Naprawdę nikt tutaj tego nie widzi?

Na pewno gość nie poświęca partnerce tyle czasu co na gry, bo to się zwyczajnie nie mieści w grafiku.

Mój ex mąż tak siedział w komputerze. Dla jasności, pomagał w domu. Ale widok faceta z nosem non stop w kompie jest tak słaby, że rzygać się chce.
Teraz mam partnera, który ma o wiele ciekawsze, ambitniejsze pomysły na swój czas wolny i bardzo sobie to cenie. Przez dwie godziny to się uczy albo rozwija a nie napieprza kolejne levele w grach. Chyba bym umarła.

Dziewczyna źle robi bo toleruje coś co jej nie pasuje, czego nie znosi. To ona ma problem. Bo próbuje gościa zmienić. Niech poszuka innego, a ten dalej niech skacze joystikiem po ekranie, po 11 czy 10 godzinach pracy. Najlepiej z dziunią, która lubi to samo.
Ja nie lubię i w życiu nie wybiorę faceta z takim " hobby".

Ps. Autor , jak każdy nałogowiec, pięknie tu nam zacukrował sytuację, robiąc z siebie idealnego partnera, a Wy to łyknęliście jak pelikan rybki. Właśnie dlatego liczę godziny bo nie jest możliwe mając 3 godziny dziennie: dbać o dom, spędzać czas z partnerką, wykonywać inne czynności ( jedzenie, higiena, inne sprawy okolodomowe). Autor gdzieś tu rozmija się z prawdą. Ten jego przypudrowany post jest obliczony na to by sie maksymalnie wybielic. Ale niestety ...ja tego nie kupuję.
A na widok wszelakiej maści graczy i innych interneto-holikow mam mdłości.

35

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Z przykładu, który autor podał wychodzi, że grał 3 razy w tygodniu (pon, pt, sob). I w któryś dzień też tylko dlatego, że jego kobiecie nie chciało się robić nic innego jak oglądanie tv. Wg mnie to ona więcej czasu spędza przy tv niż on przy grach.

36

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Esthere napisał/a:

Uczepiles się matematyki, a tu chodzi o coś innego.

Ja się uczepiłem matematyki? To Ty to zrobiłaś zanim ja w ogóle cokolwiek policzyłem. A najgorsze, że uczepiłaś się pseudomatematyki . Tutaj to zrobiłaś:

Esthere napisał/a:

Dwie godziny gier 5 razy w tygodniu. Praca po 11 godzin. Sen pewnie jakieś 8. To juz 21 godzin. Zostają Ci 3 godziny na życie i dla partnerki. Słabo.

Esthere napisał/a:

Liczenie 10 godzin ma taki sam sens jak liczenie 11. Bo niby dlaczego 10 jest bardziej prawidłowe?

Że co taki sam sens? Ok, powiedzmy że taki sam sens dla półgłówka, który nie wie że jest coś takiego jak 10 i pół. Jednak jest tutaj na forum ktoś taki?

Esthere napisał/a:

Te 3 godziny to śmieszny wynik - obliczony jest tylko na zasadzie praca, sen i gry. To chyba przy założeniu, że facet nie je, nie kąpie się, nie robi zakupów, nie poświęca czasu na dojście do pracy i powrót z niej, nie ma innych potrzeb, zobowiązań.

Ma własną firmę, więc ma nie mal na pewno dość blisko. Kto wie, może nawet obok zaraz mieszkania. Je na pewno częściowo w pracy.

Esthere napisał/a:

Na pewno gość nie poświęca partnerce tyle czasu co na gry, bo to się zwyczajnie nie mieści w grafiku.

Czyli spośród tych 52 godzin pozostałych 6 poszło na gry, ale na partnerkę mniej? Tak mu rozplanowałaś grafik cały?
W sumie należałoby dodać jeszcze 4, bo policzyłaś mu za dużo godzin przy grach. Wcześniej już tego nie sprawdzałem.

Esthere napisał/a:

Mój ex mąż tak siedział w komputerze. Dla jasności, pomagał w domu. Ale widok faceta z nosem non stop w kompie jest tak słaby, że rzygać się chce.

Rzygać mi się chce jak to czytam...

Esthere napisał/a:

Przez dwie godziny to się uczy albo rozwija a nie napieprza kolejne levele w grach. Chyba bym umarła.

No przy oglądających telewizję można umrzeć - to prawda. Więc cóż trochę Cię rozumiem.

Esthere napisał/a:


Dziewczyna źle robi bo toleruje coś co jej nie pasuje, czego nie znosi. To ona ma problem. Bo próbuje gościa zmienić. Niech poszuka innego, a ten dalej niech skacze joystikiem po ekranie, po 11 czy 10 godzinach pracy.

On powinien ją zmienić.

Esthere napisał/a:


Ps. Autor , jak każdy nałogowiec, pięknie tu nam zacukrował sytuację, robiąc z siebie idealnego partnera, a Wy to łyknęliście jak pelikan rybki.

Nałogowiec? Omg. Czy Ty nie rozumiesz, że na forum gdzie go nie znasz nie możesz podważać od tak? Żeby podważać powinnaś znaleźć wewnętrzną sprzeczność w tym, co napisał. Gdzie jest coś takiego? Nic takiego nie pokazałaś, więc wyraźnie widać, że swoje wnioski wyprowadzasz z uprzedzenia do gier.
Łykasz jak pelikan wątpliwości. Tylko kto z jakiego źródła? Może nam przytocz a nie każ się domyślać. Z kosmosu? tongue

Esthere napisał/a:


Właśnie dlatego liczę godziny bo nie jest możliwe mając 3 godziny dziennie: dbać o dom, spędzać czas z partnerką, wykonywać inne czynności ( jedzenie, higiena, inne sprawy okolodomowe). Autor gdzieś tu rozmija się z prawdą. Ten jego przypudrowany post jest obliczony na to by sie maksymalnie wybielic. Ale niestety ...ja tego nie kupuję.

A tutaj niby była w nim sprzeczność? Tylko że przypominam, że to nie 3 godziny, bo policzyłaś mu nierealistycznie pracę 11 godzin nawet w niedziele, soboty, święta.
Dla średniej pracy 10,5 zostaje 53.5 godzin, czyli prawie 8 na dzień. Policzyłem tym razem 6 godzin a nie 10, bo je też zawyżyłaś jednak. Wcześniej już tego nie sprawdzałem. To Ty cukrujesz swoje życie i najgorsze, że psujesz innym przy okazji.

Esthere napisał/a:

A na widok wszelakiej maści graczy i innych interneto-holikow mam mdłości.

Mdłości estetyczne na pewno wpływają na niedomiar trzeźwości w ocenie.

37

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
hehheh napisał/a:
Esthere napisał/a:

Uczepiles się matematyki, a tu chodzi o coś innego.

Ja się uczepiłem matematyki? To Ty to zrobiłaś zanim ja w ogóle cokolwiek policzyłem. A najgorsze, że uczepiłaś się pseudomatematyki . Tutaj to zrobiłaś:

Esthere napisał/a:

Dwie godziny gier 5 razy w tygodniu. Praca po 11 godzin. Sen pewnie jakieś 8. To juz 21 godzin. Zostają Ci 3 godziny na życie i dla partnerki. Słabo.

Esthere napisał/a:

Liczenie 10 godzin ma taki sam sens jak liczenie 11. Bo niby dlaczego 10 jest bardziej prawidłowe?

Że co taki sam sens? Ok, powiedzmy że taki sam sens dla półgłówka, który nie wie że jest coś takiego jak 10 i pół. Jednak jest tutaj na forum ktoś taki?

Esthere napisał/a:

Te 3 godziny to śmieszny wynik - obliczony jest tylko na zasadzie praca, sen i gry. To chyba przy założeniu, że facet nie je, nie kąpie się, nie robi zakupów, nie poświęca czasu na dojście do pracy i powrót z niej, nie ma innych potrzeb, zobowiązań.

Ma własną firmę, więc ma nie mal na pewno dość blisko. Kto wie, może nawet obok zaraz mieszkania. Je na pewno częściowo w pracy.

Esthere napisał/a:

Na pewno gość nie poświęca partnerce tyle czasu co na gry, bo to się zwyczajnie nie mieści w grafiku.

Czyli spośród tych 52 godzin pozostałych 6 poszło na gry, ale na partnerkę mniej? Tak mu rozplanowałaś grafik cały?
W sumie należałoby dodać jeszcze 4, bo policzyłaś mu za dużo godzin przy grach. Wcześniej już tego nie sprawdzałem.

Esthere napisał/a:

Mój ex mąż tak siedział w komputerze. Dla jasności, pomagał w domu. Ale widok faceta z nosem non stop w kompie jest tak słaby, że rzygać się chce.

Rzygać mi się chce jak to czytam...

Esthere napisał/a:

Przez dwie godziny to się uczy albo rozwija a nie napieprza kolejne levele w grach. Chyba bym umarła.

No przy oglądających telewizję można umrzeć - to prawda. Więc cóż trochę Cię rozumiem.

Esthere napisał/a:


Dziewczyna źle robi bo toleruje coś co jej nie pasuje, czego nie znosi. To ona ma problem. Bo próbuje gościa zmienić. Niech poszuka innego, a ten dalej niech skacze joystikiem po ekranie, po 11 czy 10 godzinach pracy.

On powinien ją zmienić.

Esthere napisał/a:


Ps. Autor , jak każdy nałogowiec, pięknie tu nam zacukrował sytuację, robiąc z siebie idealnego partnera, a Wy to łyknęliście jak pelikan rybki.

Nałogowiec? Omg. Czy Ty nie rozumiesz, że na forum gdzie go nie znasz nie możesz podważać od tak? Żeby podważać powinnaś znaleźć wewnętrzną sprzeczność w tym, co napisał. Gdzie jest coś takiego? Nic takiego nie pokazałaś, więc wyraźnie widać, że swoje wnioski wyprowadzasz z uprzedzenia do gier.
Łykasz jak pelikan wątpliwości. Tylko kto z jakiego źródła? Może nam przytocz a nie każ się domyślać. Z kosmosu? tongue

Esthere napisał/a:


Właśnie dlatego liczę godziny bo nie jest możliwe mając 3 godziny dziennie: dbać o dom, spędzać czas z partnerką, wykonywać inne czynności ( jedzenie, higiena, inne sprawy okolodomowe). Autor gdzieś tu rozmija się z prawdą. Ten jego przypudrowany post jest obliczony na to by sie maksymalnie wybielic. Ale niestety ...ja tego nie kupuję.

A tutaj niby była w nim sprzeczność? Tylko że przypominam, że to nie 3 godziny, bo policzyłaś mu nierealistycznie pracę 11 godzin nawet w niedziele, soboty, święta.
Dla średniej pracy 10,5 zostaje 53.5 godzin, czyli prawie 8 na dzień. Policzyłem tym razem 6 godzin a nie 10, bo je też zawyżyłaś jednak. Wcześniej już tego nie sprawdzałem. To Ty cukrujesz swoje życie i najgorsze, że psujesz innym przy okazji.

Esthere napisał/a:

A na widok wszelakiej maści graczy i innych interneto-holikow mam mdłości.

Mdłości estetyczne na pewno wpływają na niedomiar trzeźwości w ocenie.

Nie liczyłam niczego w weekendy.

Jak byś policzył 10.5 to owszem. A Ty liczysz 10 kontra moje 11. Śmieszne.

Partnerzy z wątku się nie dobrali i co tu dywagować.

Ona ma się zmienić powiadasz???

O, jakie to mądre! Mądrość z czterech liter.

Nikt się nie ma zmieniać i naginać wbrew sobie do kogoś. Należy rozważniej dobierac partnerów.

Koniec tematu.

38

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Esthere napisał/a:

Nie liczyłam niczego w weekendy.

To, że liczyłaś w weekendy jest jedynym rozsądnym wytłumaczeniem Twoich 3 godzin. Już o tym wcześniej napisałem w tamtym krótkim post'cie. Ciekawe, że przeoczyłaś.
To pokaż jak Ci wyszło w takim razie?

Esthere napisał/a:

Jak byś policzył 10.5 to owszem. A Ty liczysz 10 kontra moje 11. Śmieszne.

Liczyłem 10,5. Napisałem to.
24*7-10.5*5-7*8-6=53,5? czy nie, Mądralińska? Bardzo Śmieszne.

Esthere napisał/a:

Partnerzy z wątku się nie dobrali i co tu dywagować.

Z tym się oczywiście zgadzam.

Esthere napisał/a:

Ona ma się zmienić powiadasz???

Skąd. Łaskawie nie sugeruj mi czegoś, czego nie powiedziałem. Ale w takim razie pewnie Ty postulujesz, żeby on się zmienił?? Bo ja tam napisałem tylko, żeby to on z niej zrezygnował gdy Ty napisałaś, żeby ona zrezygnowała. Mi się wydawało, że to coś innego niż zmienianie się, ale może to jest tożsame dla Ciebie?

Esthere napisał/a:

O, jakie to mądre! Mądrość z czterech liter.

Z parszywych czterech liter jest to, co Ty napisałaś.

Esthere napisał/a:

Nikt się nie ma zmieniać i naginać wbrew sobie do kogoś. Należy rozważniej dobierac partnerów.

Tak, ale po co mi to piszesz? Nie musisz poprawiać takiego błędnego stwierdzenia, bo go nie napisałem.

Esthere napisał/a:

Koniec tematu.

Hahaha big_smile

39 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-01-20 16:27:03)

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

baatt57 z tymi teoriami na temat emocjonalnego i logicznego podejścia to daj sobie spokój. Każdy analizuje sprawy pod kątem emocji i logiki. W tym również Ty, inaczej nie prosiłbyś o opinie na forum - przecież Twoja logika wyczerpała temat wink. To, że nie rozumiesz Jej podejścia wcale nie musi świadczyć o braku logiki w Jej myśleniu. Po prostu Ona uważa to za zbyt oczywiste, aby prowadzić Ciebie przez rączkę i przez to denerwuje się przy rozmowie. Macie problem z komunikacją.
Tak teraz sobie pomyślałam, że w sumie jeśli ktoś poprzez swoje zachowanie (nie podejście i myśli) nadal stwarza wrażenie nastoletniego chłopaka to gry mogą to potęgować.

40

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Nikt nie kwestionuje tego, że są niedobrani jeśli chodzi o sposób spędzania wolnego czasu. Pytanie co teraz z tym zrobić. Zgadzam się, że nazywanie czyjegoś zajęcia dziecinnym (czy to granie na kompie, czy układanie puzzli czy zbieranie znaczków) jest strasznie słabe i nie mam mowy, żebym miała ochotę robić coś dla kogoś, kto w ten sposób deprecjonuje coś, co jest dla mnie ważne. Wkurzyłabym się, zbuntowała, pewnie miałabym ochotę na to, żeby wytknąć drugiej osobie, że jej zainteresowania też nie są najwyższych lotów. Ale osobiście sama nigdy nie wyśmiewam czyjegoś wyboru co do sposobu relaksu - sama czytam fanfiction i dla niektórych może to być śmieszne, ale ja będę tego bronić. Gdyby ktoś mi zaczął wrzucać, że to marnowanie czasu itd. to byśmy długo razem nie byli.

Dlatego wiem, że problem w związku jest poważny. Już nawet nie chodzi o to, czy to gry czy coś innego. Pewnie gdybyś inaczej spędzał czas (np. czytając literaturę piękną) to też by kobieta miała pretensje.

Dlatego nie o grach powinieneś z nią gadać tylko o was. Jak wy to dalej widzicie? Sprzeczki o to, czyje hobby ma sens? Blisko stąd do żalu do partnera/partnerki o wszystko.

Jak ja spędzam czas, gdy kogoś mam? Bliżej mi do twojej dziewczyny niż do Ciebie, bo jestem typem domatorki. Czy ja się wtedy nudzę? Nigdy, albo prawie nigdy.
Są ludzie, którzy potrzebują zewnętrznej stymulacji (sporty, wyjścia, wycieczki), są ludzie, dla których to jest za dużo i to kwestia tylko (albo aż) temperamentu. Nie mogłabym być z kimś, kto czułby się nieszczęśliwy, że nie może ze mną wszędzie chodzić, jeździć, uprawiać sportów itd. Nie lubię tego, nie lubię tłumów, nie lubię nadmiaru nowych rzeczy, nie przepadam za dreszczykiem emocji. Więc być może mimo najszczerszych chęci nie dałoby się być ze sobą. Nie ma tu nic do tego moje traktowanie czyichś zainteresowań z góry (moje lepsze, twoje dziecinne), tylko z tego powodu, że chcę razem spędzać czas, ale nie w taki sposób. Tylko też wiem, że osoba która spędza dni w biurze ma ochotę na weekend w ruchu, w trasie, i czuje się nieszczęśliwa, gdy partner/partnerka marzy tylko o tym, by zwinąć się razem pod kocem i oglądać wciągający serial.

Czy da się to pogodzić? Pewnie, może, gdyby obie osoby wykazały się dojrzałością i otwartością umysłu, to wierzę, że prawie we wszystkim da się dogadać. Ale jak widać, masz dziewczynę, której łatwo przychodzi foch oraz patrzenie z góry na twoje zajęcia.

41

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Czy ja jestem jedyną osobą, która wręcz faceta wysyła do grania jak potrzebuje chwili dla siebie? big_smile
czasami potrzebuję sobie poczytać, pomalować, poukładać puzzle i po co mi wtedy patrzący na mnie facet? Niech sobie gra. Nie musimy spędzać każdej minuty wpatrzeni w siebie.

42

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Jestem pod wrażeniem zdolności autora do przełożenia skomplikowanych idei na prosty, zrozumiały język.

43

Odp: Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.
Lady Loka napisał/a:

Czy ja jestem jedyną osobą, która wręcz faceta wysyła do grania jak potrzebuje chwili dla siebie? big_smile
czasami potrzebuję sobie poczytać, pomalować, poukładać puzzle i po co mi wtedy patrzący na mnie facet? Niech sobie gra. Nie musimy spędzać każdej minuty wpatrzeni w siebie.

O kurcze... szacun, fajne kobiety jednak istnieją.

Autorze; to ilu partnerów miała Twoja kobieta? ;P 8 czy 10? Jesteś z kobietą która nie wie z iloma spała?

Posty [ 43 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem w związku. Granie w gry. Czas wolny. Proszę o pomoc - FACET.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024