Cześć,
Mam pytanie. Bardzo bliska mi osoba, wręcz prawie dziewczyna stawia mi ultimatum, albo ona, albo przyjaciółka. Z tym tylko, że to naprawdę przyjaciółka, prawdziwa i nic więcej. Co w takiej sytuacji zrobić? Moim zdaniem nie może czegoś takiego wymagać, czy mam rację? Jest o nią strasznie zazdrosna.
1 2017-12-29 12:57:51 Ostatnio edytowany przez DougWeltMeister (2017-12-29 12:59:11)
Niech się "prawie dziewczyna" określi, czy jest "prawie", czy Twoją dziewczyną. Bo jeśli jest "prawie" to kompletnie nie ma prawa wysuwać takich żądań. Natomiast jeśli jest Twoją dziewczyną to powinna z Tobą porozmawiać o swojej zazdrości i tej przyjaciółce, a nie od razu walić z grubej rury. Zazdrość, zwłaszcza w nadmiarze to parszywa cecha i powinna z nią walczyć.
Nie masz racji. Ma prawo wymagać i bardzo dobrze, że to robi od razu, zamiast się obudzić z ręką w nocniku po czasie,
kiedy już się zaangażuje w relację i trudniej będzie ją zakończyć. Nikt poważny nie traktuje poważnie bajek o męsko damskiej przyjaźni,
bo zawsze, ale to ZAWSZE coś się za tym kryje i z definicją przyjaźni nie ma nic wspólnego. Wspólne kawki, spotkania, spędzanie czasu,
a w tle kombinowanie żeby zaciągnąć ją do łóżka / żeby podtrzymać jego nadzieję. O nic innego w tych pseudo przyjaźniach nie chodzi.
Dlatego na przykład ja, tak samo jak ta twoja koleżanka, już na samym początku znajomości reguluję pewne ważne dla mnie kwestie,
a jedną z nich jest właśnie absolutny szlaban na jakieś wyjścia czy spotkania sam na sam z jakimiś śliniącymi się frajerami ups... przyjacielami.
Też mi się nie podoba to ultimatum, ale każdy ma prawo do najbardziej dziwacznych wymagań - z tym że druga osoba nie musi ich spełniać. Jak nie ma pola do kompromisu, to po prostu nie pyknie; szukajcie kogoś, kto wam będzie odpowiadał.
Nie wiem, dlaczego "prawie" - czy właśnie dlatego, że ona czuje się niepewnie, kogo wybierzesz ją czy tę drugą, czy w drugą stronę, to ty jesteś "prawie" chłopakiem, ale zostało ci trochę do "bycia jej chłopakiem" (innymi słowy musisz się bardziej postarać np. usunąć tę drugą)
Nie masz racji. Ma prawo wymagać i bardzo dobrze, że to robi od razu, zamiast się obudzić z ręką w nocniku po czasie,
kiedy już się zaangażuje w relację i trudniej będzie ją zakończyć. Nikt poważny nie traktuje poważnie bajek o męsko damskiej przyjaźni,
bo zawsze, ale to ZAWSZE coś się za tym kryje i z definicją przyjaźni nie ma nic wspólnego. Wspólne kawki, spotkania, spędzanie czasu,
a w tle kombinowanie żeby zaciągnąć ją do łóżka / żeby podtrzymać jego nadzieję. O nic innego w tych pseudo przyjaźniach nie chodzi.
Dlatego na przykład ja, tak samo jak ta twoja koleżanka, już na samym początku znajomości reguluję pewne ważne dla mnie kwestie,
a jedną z nich jest właśnie absolutny szlaban na jakieś wyjścia czy spotkania sam na sam z jakimiś śliniącymi się frajerami ups... przyjacielami.
Jakoś w życiu przyjaźniłem i dotąd przyjaźnię się z kobietami i nie stanowiło to nigdy żadnego problemu. Masz swoje uprzedzenia i stereotypy to Twoja sprawa, ale nie znaczy, że są prawdą objawioną.
Ja też nie wierzę w przyjaźnie damsko-męskie. Zawsze coś już było albo będzie między tymi ludźmi. Mam to szczęście, że mój mąż uważam tak samo.
8 2017-12-29 14:27:02 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2017-12-29 14:29:00)
Również nie wierzę w takie przyjaźnie. Zawsze kryją się za nimi czyjeś niespełnione nadzieje. Ktoś chce, ktoś nie chce - relacja przechodzi w "przyjaźń".
Nawet mi samej kilka razy wydawało się, że szczerze się przyjaźnię, ale prędzej czy później okazywało się, że panowie po cichu liczyli na coś więcej.
A jak wygląda ta przyjaźń? Spotykacie się, odwiedzacie, zwierzacie sobie, radzicie w różnych sprawach? Twoja dziewczyna nie będzie się nigdy z tym czuć dobrze ani bezpiecznie. Sama pewnie chciałaby być dla Ciebie nie tylko dziewczyną, ale i też przyjacielem, kimś bliskim, kimś, komu będziesz się zwierzał. A tymczasem Ty tą rolę masz już obsadzoną.
I rzeczywiście mądra jest, że najpierw woli zobaczyć, jak Ty to widzisz. Zaangażuje się, a później będzie rywalizować z "przyjaciółką o Twój czas, uwagę, przyjaźń. Widać, że się ceni i że nie zamierza ładować się w niszczącą ją relację.
W życiu nie można mieć wszystkiego. Tak to jest poukładane. Może też nie chodzi jej, byś całkowicie zerwał z tamtą dziewczyną znajomość. Możesz ją ograniczyć, możecie przecież czasem nawet spotkać się we trójkę (skoro to tylko przyjaciółka, to na pewno nie będzie mieć nic przeciwko). A może dziewczyny z czasem się polubią. Jednak czujność u Twojej dziewczyny na pewno pozostanie. I to jest naturalne i zdrowe.
Ale możesz oczywiście zrezygnować z dziewczyny i pozostać w wielkiej przyjaźni z Twoją przyjaciółką (nie zdziw tylko się, jak Twoja przyjaciółka pewnego dnia pozna kogoś i Ciebie bez skrupułów odstawi na boczny tor).
Jak dla mnie to jeśli dziewczyna w ogóle dojrzała na samym początku problem Waszej przyjaźni, jeśli już na wstępie poczuła się zagrożona, znaczy, że ta Wasza przyjaźń jest mocno rzucająca się w oczy.
A później co? Będziesz mieć żonę i przyjaciółkę?
Jakoś w życiu przyjaźniłem i dotąd przyjaźnię się z kobietami i nie stanowiło to nigdy żadnego problemu.
Masz swoje uprzedzenia i stereotypy to Twoja sprawa, ale nie znaczy, że są prawdą objawioną.
Jakoś przywykłem już do tego, że tylko twoje zawsze nią są, dlatego nawet mi się nie chce wchodzić w jałową polemikę,
bo i tak nikt nikogo nie przekona. Dla mnie męsko damska przyjaźń, to jest bujda na resorach i ściema na maksa
podszyta z jednej strony łudzeniem się, że warto inwestować energię i czas, bo kiedyś coś być może w przyszłości kto wie,
a z drugiej strony podtrzymywaniem tej nadziei w jakimś tam swoim interesie, najczęściej pompowania sobie ego,
bo jak laska durna nie jest, to doskonale zdaje sobie sprawę po coś jakiś facet akurat z nią chciałby się przyjaźnić,
jakby mało miał chłopaków w swoim wieku z którymi może robić to samo co z nią, a oprócz tego znacznie więcej, także...
także ja tego nie kupuję, ale na całe szczęście żyjemy w wolnym kraju i każdy może sobie wierzyć w co chce.
Dla mnie takie przyjaźnie, to tylko robienie z siebie debila i kompletna strata czasu, bo jak tylko przyjaciel/przyjaciółka
przestanie być potrzebny/kogoś sobie znajdzie,znudzi się zwyczajnie, nagle wielka przyjaźń zamienia się w luźną znajomość,
kontakt samoistnie zanika i wszystko umiera śmiercią naturalną. I co się jeden z drugim nabiegał, to i tak poszło psu w dupę
Nie masz racji. Ma prawo wymagać i bardzo dobrze, że to robi od razu, zamiast się obudzić z ręką w nocniku po czasie,
kiedy już się zaangażuje w relację i trudniej będzie ją zakończyć. Nikt poważny nie traktuje poważnie bajek o męsko damskiej przyjaźni,
bo zawsze, ale to ZAWSZE coś się za tym kryje i z definicją przyjaźni nie ma nic wspólnego. Wspólne kawki, spotkania, spędzanie czasu,
a w tle kombinowanie żeby zaciągnąć ją do łóżka / żeby podtrzymać jego nadzieję. O nic innego w tych pseudo przyjaźniach nie chodzi.
Dlatego na przykład ja, tak samo jak ta twoja koleżanka, już na samym początku znajomości reguluję pewne ważne dla mnie kwestie,
a jedną z nich jest właśnie absolutny szlaban na jakieś wyjścia czy spotkania sam na sam z jakimiś śliniącymi się frajerami ups... przyjacielami.
Nie ma żadnego prawa wymagać. Jest wolnym człowiekiem i ma prawo spotykać się z kim chce. Ogarnięci ludzie mają relacje damsko-męskie i są poważni.
Dalsza polemika z Tobą nie ma sensu jesteś strasznie zaborczym zazdrośnikiem, który by od początku zakazywał.
wilczysko napisał/a:Jakoś w życiu przyjaźniłem i dotąd przyjaźnię się z kobietami i nie stanowiło to nigdy żadnego problemu.
Masz swoje uprzedzenia i stereotypy to Twoja sprawa, ale nie znaczy, że są prawdą objawioną.Jakoś przywykłem już do tego, że tylko twoje zawsze nią są, dlatego nawet mi się nie chce wchodzić w jałową polemikę,
bo i tak nikt nikogo nie przekona. Dla mnie męsko damska przyjaźń, to jest bujda na resorach i ściema na maksa
podszyta z jednej strony łudzeniem się, że warto inwestować energię i czas, bo kiedyś coś być może w przyszłości kto wie,
a z drugiej strony podtrzymywaniem tej nadziei w jakimś tam swoim interesie, najczęściej pompowania sobie ego,
bo jak laska durna nie jest, to doskonale zdaje sobie sprawę po coś jakiś facet akurat z nią chciałby się przyjaźnić,
jakby mało miał chłopaków w swoim wieku z którymi może robić to samo co z nią, a oprócz tego znacznie więcej, także...
także ja tego nie kupuję, ale na całe szczęście żyjemy w wolnym kraju i każdy może sobie wierzyć w co chce.
Dla mnie takie przyjaźnie, to tylko robienie z siebie debila i kompletna strata czasu, bo jak tylko przyjaciel/przyjaciółka
przestanie być potrzebny/kogoś sobie znajdzie,znudzi się zwyczajnie, nagle wielka przyjaźń zamienia się w luźną znajomość,
kontakt samoistnie zanika i wszystko umiera śmiercią naturalną. I co się jeden z drugim nabiegał, to i tak poszło psu w dupę
Znam pełno przykładów koleżeństw damsko-męskich które były nigdy nawet na etapie klepnięcia w tyłek. Poznałem pełno dziewczyn które, były dla mnie zupełnie obojętne seksualnie, ale mieliśmy wspólnych tematów dotyczących filmów, mangi i anime, a nawet gier komputerowych, na które nie mógłbym porozmawiać z wieloma facetami, większość z nich już była w związkach, ale nigdy nie przyszło mi namyśl: "chciałbym, aby była moją dziewczyną" i prawdopodobnie nawet gdyby były wolne, to nie byłyby to związki udane. Tak więc prawie dziewczyna przesadza. Najpierw odizoluje go od innych dziewczyn, a potem od kolegów, bo też będzie, zazdrosna ("a co przyjdą mu na myśl jakieś biseksualne eksperymenty"?). Chociaż wątpię czy to w ogóle zazdrość, panna zwyczajnie cie tresuje.
Cześć,
Mam pytanie. Bardzo bliska mi osoba, wręcz prawie dziewczyna stawia mi ultimatum, albo ona, albo przyjaciółka. Z tym tylko, że to naprawdę przyjaciółka, prawdziwa i nic więcej. Co w takiej sytuacji zrobić? Moim zdaniem nie może czegoś takiego wymagać, czy mam rację? Jest o nią strasznie zazdrosna.
Sprawa, wg mnie, prosta. Po usłyszeniu owego ultimatum od prawie dziewczyny, podziękowałabym jej za dotychczasowy czas i pożegnała się. Nie zgodziłabym się na ponoszenie kosztów jej kiepskiego poczucia wartości.
Zastanów się, czy ma jakieś powody do zazdrości. Czy znajomość z Twoją przyjaciółką ma drugie dno albo może tak wyglądać? Czy możliwe, że ona leci na Ciebie? Czy szuka mocniej z Tobą kontaktu, kiedy wchodzisz głębiej w relację z tą "prawie"?
Jeżeli coś jest na rzeczy, to przede wszystkim należy to przemyśleć i przegadać. Jeśli jednak to takie "kopnij ją w zad, bo nie będziesz miał przyjaciółki, BO NIE" - ja tam kazałabym jej się bujać. Sama mam przyjaciela, nic romantycznego między nami nie ma, napięcia erotycznego też nie i na pewno nie zgodziłabym się, aby partner, potencjalny zwłaszcza, decydował o tym, czy mnie się wolno z bliską mi osobą widywać.
Również nie wierzę w takie przyjaźnie. Zawsze kryją się za nimi czyjeś niespełnione nadzieje. Ktoś chce, ktoś nie chce - relacja przechodzi w "przyjaźń".
Nawet mi samej kilka razy wydawało się, że szczerze się przyjaźnię, ale prędzej czy później okazywało się, że panowie po cichu liczyli na coś więcej.A jak wygląda ta przyjaźń? Spotykacie się, odwiedzacie, zwierzacie sobie, radzicie w różnych sprawach? Twoja dziewczyna nie będzie się nigdy z tym czuć dobrze ani bezpiecznie. Sama pewnie chciałaby być dla Ciebie nie tylko dziewczyną, ale i też przyjacielem, kimś bliskim, kimś, komu będziesz się zwierzał. A tymczasem Ty tą rolę masz już obsadzoną.
Partner i przyjaciel to dwie różne osoby, odgrywają inne role w naszym życiu. Oczywiście pewne cechy tych relacji się pokrywają, ale są rzeczy, które robi się w związku, a nie robi z przyjaciółmi i odwrotnie.
To oczywiste, że przyjacielem może być osoba, z którą dobrze się dogadujemy i której ufamy, ale do której nie odczuwamy pociągu seksualnego. Jak choć jedna strona taki pociąg odczuwa, to nic dziwnego, że taka przyjaźń wymyka się spod kontroli. Dla ludzi niewierzących w przyjaźń damską-męską najwyraźniej każdy przedstawiciel płci przeciwnej jest seksualnie nieobojętny i chyba trudno im dostrzec w drugiej osobie w pierwszej kolejności człowieka, a nie kobietę czy mężczyznę.
Również nie wierzę w takie przyjaźnie.
Można wierzyć, lub nie, ale lepiej obserwować rzeczywistość, a już najlepiej jej doświadczyć. Wtedy przekonamy się, że takie czyste przyjaźnie istnieją, tylko po prostu nie każdy się do nich nadaje. A ten, kto się nie nadaje rozszerza to na ogół populacji.
16 2017-12-29 16:46:22 Ostatnio edytowany przez Unreal (2017-12-29 16:48:27)
Nie masz racji. Ma prawo wymagać i bardzo dobrze, że to robi od razu, zamiast się obudzić z ręką w nocniku po czasie,
kiedy już się zaangażuje w relację i trudniej będzie ją zakończyć. Nikt poważny nie traktuje poważnie bajek o męsko damskiej przyjaźni,
bo zawsze, ale to ZAWSZE coś się za tym kryje i z definicją przyjaźni nie ma nic wspólnego. Wspólne kawki, spotkania, spędzanie czasu,
a w tle kombinowanie żeby zaciągnąć ją do łóżka / żeby podtrzymać jego nadzieję. O nic innego w tych pseudo przyjaźniach nie chodzi.
Dlatego na przykład ja, tak samo jak ta twoja koleżanka, już na samym początku znajomości reguluję pewne ważne dla mnie kwestie,
a jedną z nich jest właśnie absolutny szlaban na jakieś wyjścia czy spotkania sam na sam z jakimiś śliniącymi się frajerami ups... przyjacielami.
Chyba żartujesz : ) Gdybym od swojej żony usłyszał że mam jakieś swoje relacje zakończyć, bo jej się coś nie podoba to jedyne, co by to spowodowało, to moje rozbawienie przeplatane z zażenowaniem. I vice versa. To freblówka czy związek dorosłych ludzi? Jak Pani albo Pan będą chcieli iść na bok, to to zrobią, nawet przy pełnej kontroli. Dziecinada.
Autorze wątku, wyhoduj jaja i się nie zgadzaj. Dlaczego? Z prostego powodu. Pani ma nadzieję, że ulepi Cię jak plastelinę. A lepienie takiego dopasowanego w stu procentach misia kończy się z reguły źle, dla samego misia. Znudzisz się jej, spełniając każdą prośbę.
Ja mam dwie przyjaciółki w tym jedna ponad 8 lat i nikt nigdy nie wpadł na pomysł ze to może być inna relacja niż przyjacielska. Jeśli będzie twoja dziewczyna to zrob wszystko żeby nie miała żadnych wątpliwości co do przyjaźni. Jeśli mimo to będzie miała z tym problemy to pozegnaj się czym prędzej.
18 2017-12-29 17:42:44 Ostatnio edytowany przez X77 (2017-12-29 17:46:58)
KajkaKa ma rację.
Zresztą już nie raz się widziało/słyszało bądź czytało przypadki zdrady z rzekomymi "przyjaciółmi", podczas gdy zdradzające osoby wcześniej też głosiły teorie podobne do większości osób tutaj piszących, zarzucając drugiej osobie chorą, zazdrość, zaborczość itp. Potem jednak okazywało się że obawy drugiej osoby były słuszne a podejrzenia trafne. I wcale nie były to takie rzadkie przypadki.
Nawet gdzieś czytałem na innym portalu o tym, że mąż ostro zarzucał żonie, że ta go ogranicza, że jest zazdrosna, zaborcza i w ogóle że nie widzi z nią życia bo ta nie pozwala mu się codziennie spotykać z jego najlepszą i najbliższą przyjaciółką ze szkolnych lat. Nawet przysięgał że to tylko przyjaciółka i że nic go z nią nie łączy poza przyjaźnią.
Po jakimś dłuższym czasie wyszło na jaw że ten zmiał z nią(z tą "tylko przyjaciółką i nic więcej") od dobrych kilku lat romans oraz że nawet jest z nim w ciąży.
Nie jest to co prawda reguła, ale zawsze lepiej mieć oczy i uszy bardzo szeroko otwarte.
Cześć,
Mam pytanie. Bardzo bliska mi osoba, wręcz prawie dziewczyna stawia mi ultimatum, albo ona, albo przyjaciółka. Z tym tylko, że to naprawdę przyjaciółka, prawdziwa i nic więcej. Co w takiej sytuacji zrobić? Moim zdaniem nie może czegoś takiego wymagać, czy mam rację? Jest o nią strasznie zazdrosna.
To wreszcie w jakiej relacji jesteście? Dla mnie to nienormalne.
20 2017-12-29 18:18:33 Ostatnio edytowany przez prawiezalamana (2017-12-29 18:21:59)
Ile macie lat? Jeśli od 15-21 to odpuść sobie związek. Oboje wydajecie się być bardzo niedojrzali.
No właśnie dla mnie kluczowy jest stopień zażyłości relacji z przyjaciółką. "Przyjaźń" to bardzo pojemne słowo. Ja mówię, że mam przyjaciółkę wakacyjną, a spotykam się z nią raptem kilka razy w roku, ot gdy jestem w jej stronach. Inni tak mówią o kolegach/koleżankach, które należą do wspólnej paczki. I owszem jakaś to przyjaźń jest, choć spotkania na ogół w większym gronie.
Jak ktoś pisze: "ja to mam dwie przyjaciółki" to ja się zaraz zastanawiam, ile tym przyjaciółkom poświęca czasu, jak często się spotyka. Jeśli do tego ma stałą partnerkę, to nie sądzę, by to były spotkania kilka razy w tygodniu.
Myślę, że w większości przypadków trafniej byłoby powiedzieć "dobra kumpela". Tak jak mężczyzna o swoich kolegach w większości nie powie "przyjaciel".
Więc wiele zależy od tego, co autor ma na myśli pisząc "mam przyjaciółkę". Ferujemy wyroki (owszem, ja też), a nie wiemy, jak tu sprawy się mają, ile czasu ten chłopach poświęca swojej przyjaciółce, jak często o niej wspomina kandydatce na dziewczynę. Może i dziewczyna jest zakompleksiona. Może i jest zaborcza... Ale może i jest zupełnie normalna, tylko widzi w tej relacji coś niepokojącego. Główny zainteresowany na pewno tego nie dostrzeże, tak to już jest.
I owszem i mi zdarzyło się mieć bliskie relacje z mężczyznami, którzy mnie absolutnie nie pociągali i siebie byłam w 100% pewna, że nic być nie może, jednak zawsze mam szacunek do partnera i wiem, że w mojej głowie nie siedzi... Jeśli mu z tym źle, jeśli ma czuć się niepewnie, to relacje ograniczam i tyle.
A rzeczywiście i tu na forum mnóstwo było historii, gdzie osoby pisały o "przyjaciółkach", "przyjaciołach" swoich partnerów... i jak to może (oczywiście nie musi) wyglądać w praktyce. I wtedy już nikt nie ma wątpliwości, że granice zostały przekroczone.
Więc od definicji "przyjaciółka" należałoby na pewno zacząć. Od tego, jak ta przyjaźń wygląda, co takiego niepokojącego dostrzegła ta dziewczyna? Czy są to tylko wyobrażenia i stereotypy, czy może jednak ta przyjaźń istotnie jest zbyt zażyła.
jesteś strasznie zaborczym zazdrośnikiem, który by od początku zakazywał
Och jej, no popatrz tylko...
Wiesz co, jeśli o mnie chodzi, to szczerze mówiąc wolę być zaborczym zazdrośnikiem, niż frajerem rysującym rogami sufit
i jeszcze szczerzyć ryj do fajansiarza, który pod moim nosem obraca moją panią pod przykrywką jakiejś pseudo przyjaźni.
Zaskakującym zbiegiem okoliczności w większości przypadków jakie znam, takie przyjaźnie tworzą albo byli partnerzy albo niedoszli,
bardzo jestem ciekaw co ich tak do siebie ciągnie, że nie mogą tego załatwić przez telefon czy fejsbuka, tylko muszą się ze sobą spotykać.
Urodzinki, imieninki, kawki, srawki, to na grilla, to na basen, to na weekend z dziećmi, bo to mój przyjaciel tylko... Koniowi zamelduj
bardzo jestem ciekaw co ich tak do siebie ciągnie, że nie mogą tego załatwić przez telefon czy fejsbuka, tylko muszą się ze sobą spotykać.
Może niektórzy, najzwyczajniej w świecie, nie lubią wisieć długo na telefonie albo klepać na fejsie?
Trzeba sobie odpowiedziec na pytanie, co jest dla nas wazniejsze: milosc czy przyjazn?
Ja mam w swoim zyciu jedna relacje damsko-meska - malzenstwo. W inne damsko-meskie relacje - NIE WIERZE i nie wchodze.
Mam za soba takie doswiadczenia, zawsze cos krylo poza zwyklym dogadywaniem sie.
25 2017-12-29 21:35:39 Ostatnio edytowany przez DougWeltMeister (2017-12-29 21:39:15)
nazwałem ją prawie dziewczyną, ponieważ zaczęła palić. Powiedziałem jej, że to jej decyzja, ale jak ona będzie palić to nie będę się z nią spotykał i ma prosty wybór. Sama obiecała, że w ogóle nie zapali, a jeśli to zrobi, to pożegna się. I pewnego dnia gdzieś po 4 spotkaniu sama zadzwoniła do mnie, że zapaliła i, że jest jej przykro i prosiła, żebym nie żegnał się z nią. Powiedziałem, że w porządku, ale ma już więcej nie palić. No i to trochę dało mi do myślenia, zaproponowała, żebyśmy byli razem, powiedziałem, że będziemy, ale jak rzuci, bo ja to nie toleruję tego, że pali. Żeby nie było, że jestem jakimś tyranem czy coś zaproponowałem, że mogę kupić jej na prezent jakieś plastry typu niquitin itp, jednak nie chciała.
Tą przyjaciółkę, bardziej można nazwać koleżanką, po prostu zwykła znajoma. Znamy się już z rok, a gdzieś razem byliśmy może 3-4 razy. Postawiła to ultimatum, bo przyszedłem do niej oddać jej książkę.
PS. Zapomniałem powiedzieć, to jest drugie wejście do tej samej wody. Ona zerwała i przez pół roku nie mieliśmy kontaktu, jako powód zerwania podała to, że jestem z nią, po prostu dla samego faktu posiadania dziewczyny, a nie z miłości, co było dla mnie totalnym absurdem i jak zaczęliśmy znowu rozmawiać sama przyznała, że to było głupie i tego żałuje.
(...) Bardzo bliska mi osoba, wręcz prawie dziewczyna stawia mi ultimatum, albo ona, albo przyjaciółka. (...)
nazwałem ją prawie dziewczyną, ponieważ zaczęła palić. Powiedziałem jej, że to jej decyzja, ale jak ona będzie palić to nie będę się z nią spotykał i ma prosty wybór. (...)
Wart Pac pałaca, a pałac Paca.
27 2017-12-29 21:40:24 Ostatnio edytowany przez DougWeltMeister (2017-12-29 21:42:09)
uważam, że palenie a znajoma to różnica, i to drastyczna. Nienawidzę zapachu dymu tytoniowego to raz, a dwa źle mi się to kojarzy, mój dziadek zmarł na raka płuc i prosiłem ją, żeby nie paliła, jednak podczas naszej znajomości zaczęła to robić nałogowo.
Jak Kali ukraść krowę, to bardzo dobrze.
Jak Kalemu ukraść krowę, to bardzo źle.
29 2017-12-29 21:51:12 Ostatnio edytowany przez Autoamatorka (2017-12-29 21:53:53)
Ja Ciez pierniczez...
Czyli to znajoma... i az tak Ci jej zal?
Chcesz byc z Ta swoja czy nie?
Rozumiem, ze chodzi o to Dziewczyna mowi Ci co ma robic... Ty jej tez. Ona tez moze miec jakies doswiadczenia z bylymi i ich kolezankami.
Jesli zaczniesz w koncu byc na powaznie ze swoja dziewczyna, to kolezenstwo z tamta sie samo rozluzni i umrze smiercia natutalna. Co, MOIM ZDANIEM, jest naturalne.
Zgadzam się z Wielokropkiem. Hipokryzja.
A już chciałam pisać, że nie ,,prawie" dziewczyna nią ma prawa wymagać, choć osobiście w damsko-męskie przyjaźnie nie wierzę...
Skoro Ty wymagasz, ona też może.
Cytat przytoczony przez wielokropka- bardzo, bardzo trafny, aż człowiek uśmiechnął się z rana
Pierwszy, drugi czy oba?
Pierwszy niezły, ale ten drugi podbił mi serducho
uważam, że palenie a znajoma to różnica, i to drastyczna. Nienawidzę zapachu dymu tytoniowego to raz, a dwa źle mi się to kojarzy, mój dziadek zmarł na raka płuc i prosiłem ją, żeby nie paliła, jednak podczas naszej znajomości zaczęła to robić nałogowo.
Nie ma żadnej różnicy! Ona źle się czuje, gdy spotykasz się ze swoją przyjaciółką (być może ma złe doświadczenia, bądź pogląd na temat przyjaźni damsko-męskich), a Ty gdy Ona pali. Dlaczego ty możesz stawiać ultimatum, a Ona nie?
Co więcej Twoje jest śmieszniejsze godne ucznia gimnazjum . To jak ja mam ojca alkoholika to mąż ma mieć "bana" na alkohol? Napisz jeszcze, że Ona paliła gdy chciałeś z Nią być i śmiech na sali gotowy.
Jeśli Ty wymagasz czegoś od niej, to ona ma prawo wymagać czegoś od Ciebie, proste.
Dlaczego ty możesz stawiać ultimatum, a Ona nie?
Co więcej Twoje jest śmieszniejsze godne ucznia gimnazjum. To jak ja mam ojca alkoholika to mąż ma mieć "bana" na alkohol? Napisz jeszcze, że Ona paliła gdy chciałeś z Nią być i śmiech na sali gotowy.
a niby dlaczego jego ultimatum jest godne ucznia z gimnazjum? nie lubi papierosów. ja tez nie lubię. też bym chciała żeby mój facet był niepalący.
a wymaganie zerwania znajomości nie jest już śmieszne? jeśli już to jest porównywalne.
mam kolegów, których znam od podstawówki, czasami się z nimi widuję. mogę sobie z nimi wypić kawę, drinka i to i tak nic więcej nie znaczy, oni nic nie chcą ode mnie ani ja od nich. i co mam zerwać znajomość, bo ktoś mi karze.
trzeba rozróżnić przyjaźnie powstałe pół roku temu a te od przedszkola. tu akurat jest znacząca różnica. ja myślę, że przyjaźń damsko-męska istnieje, tylko ta właśnie od dzieciństwa.
Leśny_owoc napisał/a:Dlaczego ty możesz stawiać ultimatum, a Ona nie?
Co więcej Twoje jest śmieszniejsze godne ucznia gimnazjum. To jak ja mam ojca alkoholika to mąż ma mieć "bana" na alkohol? Napisz jeszcze, że Ona paliła gdy chciałeś z Nią być i śmiech na sali gotowy.
a niby dlaczego jego ultimatum jest godne ucznia z gimnazjum? nie lubi papierosów. ja tez nie lubię. też bym chciała żeby mój facet był niepalący.
a wymaganie zerwania znajomości nie jest już śmieszne? jeśli już to jest porównywalne.mam kolegów, których znam od podstawówki, czasami się z nimi widuję. mogę sobie z nimi wypić kawę, drinka i to i tak nic więcej nie znaczy, oni nic nie chcą ode mnie ani ja od nich. i co mam zerwać znajomość, bo ktoś mi karze.
trzeba rozróżnić przyjaźnie powstałe pół roku temu a te od przedszkola. tu akurat jest znacząca różnica. ja myślę, że przyjaźń damsko-męska istnieje, tylko ta właśnie od dzieciństwa.
Bo jest . Nikt normalny jeśli ma takie awersje do czegoś nie wiąże się z drugą osobą, której to nie przeszkadza np. wegetarianka i mięsożerca. Jeśli jedna strona poprzez szantaże emocjonalne wymusza zmianę to świadczy tylko o niej/nim. Ich oprócz znajomości (nie są nawet w związku) nic nie łączy i chyba tylko jakaś "nastka"/"nastek" uległby takim szantażom. To typowy przykład związków, gdzie druga strona wedle własnego uznania (bo wiedział/wiedziała o pewnych kwestiach) dokonuje zmian u drugiej osoby nie akceptując jej/jego własnej woli.
filezila napisał/a:Leśny_owoc napisał/a:Dlaczego ty możesz stawiać ultimatum, a Ona nie?
Co więcej Twoje jest śmieszniejsze godne ucznia gimnazjum. To jak ja mam ojca alkoholika to mąż ma mieć "bana" na alkohol? Napisz jeszcze, że Ona paliła gdy chciałeś z Nią być i śmiech na sali gotowy.
a niby dlaczego jego ultimatum jest godne ucznia z gimnazjum? nie lubi papierosów. ja tez nie lubię. też bym chciała żeby mój facet był niepalący.
a wymaganie zerwania znajomości nie jest już śmieszne? jeśli już to jest porównywalne.mam kolegów, których znam od podstawówki, czasami się z nimi widuję. mogę sobie z nimi wypić kawę, drinka i to i tak nic więcej nie znaczy, oni nic nie chcą ode mnie ani ja od nich. i co mam zerwać znajomość, bo ktoś mi karze.
trzeba rozróżnić przyjaźnie powstałe pół roku temu a te od przedszkola. tu akurat jest znacząca różnica. ja myślę, że przyjaźń damsko-męska istnieje, tylko ta właśnie od dzieciństwa.
Bo jest
. Nikt normalny jeśli ma takie awersje do czegoś nie wiąże się z drugą osobą, której to nie przeszkadza np. wegetarianka i mięsożerca. Jeśli jedna strona poprzez szantaże emocjonalne wymusza zmianę to świadczy tylko o niej/nim. Ich oprócz znajomości (nie są nawet w związku) nic nie łączy i chyba tylko jakaś "nastka"/"nastek" uległby takim szantażom. To typowy przykład związków, gdzie druga strona wedle własnego uznania (bo wiedział/wiedziała o pewnych kwestiach) dokonuje zmian u drugiej osoby nie akceptując jej/jego własnej woli.
no bez sensu wiązać się z kimś kto nam nie odpowiada ale mi chodziło o to, że i jego i jej wymuszenia są bez sensu a nie tylko jego.
no bez sensu wiązać się z kimś kto nam nie odpowiada ale mi chodziło o to, że i jego i jej wymuszenia są bez sensu a nie tylko jego.
Czy ja napisałam, że Ona dobrze robi? Też nie, ale tylko Jej podnoszenie ultimatum do rangi "albo to, albo koniec z nami" można jeszcze zrozumieć choćby patrząc na różnicę zdań na temat przyjaźni damsko-męskiej. Natomiast takie palenie - to pierdoła. To nawet nie cecha charakteru/osobowości. Tylko palenie... ciekawe czy może pić alkohol (alkoholizm, rak wątroby), niezdrowo się odżywiać (rak jelita grubego) itp. itd. Codziennie jesteśmy narażeni na spaliny, zanieczyszczone powietrze odpadami itp. zatem o co Mu chodzi? Dlaczego nie chce uchronić Siebie i "jakby" dziewczyny przed innymi nowotworami? Jego rozumowanie (teoria dlaczego to wymaga) jest pełna dziur, jak ser szwajcarski oraz posiada podłoże emocjonalne - brak akceptacji śmierci bliskiej osoby i tyle.
Mnie zastanawia jak wygląda u Niego taka higiena snu, radzenia sobie ze stresem, zdrowe odżywianie, profilaktyka antynowotworowa ogólnie.
filezila napisał/a:no bez sensu wiązać się z kimś kto nam nie odpowiada ale mi chodziło o to, że i jego i jej wymuszenia są bez sensu a nie tylko jego.
Czy ja napisałam, że Ona dobrze robi? Też nie, ale tylko Jej podnoszenie ultimatum do rangi "albo to, albo koniec z nami" można jeszcze zrozumieć choćby patrząc na różnicę zdań na temat przyjaźni damsko-męskiej. Natomiast takie palenie - to pierdoła. To nawet nie cecha charakteru/osobowości. Tylko palenie... ciekawe czy może pić alkohol (alkoholizm, rak wątroby), niezdrowo się odżywiać (rak jelita grubego) itp. itd. Codziennie jesteśmy narażeni na spaliny, zanieczyszczone powietrze odpadami itp. zatem o co Mu chodzi? Dlaczego nie chce uchronić Siebie i "jakby" dziewczyny przed innymi nowotworami? Jego rozumowanie (teoria dlaczego to wymaga) jest pełna dziur, jak ser szwajcarski oraz posiada podłoże emocjonalne - brak akceptacji śmierci bliskiej osoby i tyle.
Mnie zastanawia jak wygląda u Niego taka higiena snu, radzenia sobie ze stresem, zdrowe odżywianie, profilaktyka antynowotworowa ogólnie.
no właśnie nie zgodzę się, że jej ultimatum można jeszcze zrozumieć, i dla mnie nałogowe palenie to nie jest pierdoła.
ale tutaj mamy jednak różne zdania i chyba tak zostanie