Macie taką Wigilię, a może całe święta Bożego Narodzenia, dla większości z nas najpiękniejsze z polskich świąt, które z określonego powodu najbardziej zapadły Wam w pamięć? Jeśli tak, to z czym się to wspomnienie wiąże - są to okoliczności wyjątkowo radosne, smutne, może zaskakujące albo zabawne?
Dwa wspomnienia humorystyczno - obrzydliwe sprzed lat, w tym moja 18-tka. No działo się... ale to jedne z ostatnich radosnych świąt. Potem po śmierci może najbliższej mi osoby święta już nie były takie same. Po latach trochę się to już zatarło i jest lepiej ale impreza sprzed ćwierć wieku wciąż rules!
Święta nie za dobrze mi się kojarzą. Raz jeszcze jako nastolatka robiłam pranie i coś się stało z pralką wylała się woda z węża. Oczywiście wszystko szybko zebrałam, ale bałam się, że ojciec zrobi awanturę, że przybiegnie sąsiadka z dołu też z gębą. W tym roku - prawie cała rodzina choruje moja matka dostanie "przepustkę" ze szpitala, mój facet ma ostrą depresję, roczny wnuczek mojego brata właśnie wyszedł ze szpitala po zapaleniu płuc, wirusówce, itd
Najfajniejsze święta - jeszcze za czasów LO byłam u koleżanki w Koszalinie i z jakiegoś powodu nie mogłam wrócić (odwołali pociąg, czy coś w tym stylu), no i zostałam u nich na wigilię. Bardzo serdeczni ludzie, bardzo ciepłe wspomnienie zostało z tamtych świąt.
To będzie jedno z tych wspomnień, które bardziej niszczy dzieciństwo, ale dobra...
Byliśmy całą rodziną u babci w Pierwszy Dzień Świąt. Miałem może z 5-6 lat. Siedziałem w pokoju stryja, który de facto starszy jest ode mnie raptem o 5 lat. Zawsze bylem ciekawskim dzieciakiem, a że się nudziłem postanowiłem poszperać i zobaczyć co też ciekawego ma w pokoju ten mój stryj. Stoliczek z prasą... biorę jedno czasopismo, drugie, trzecie... Rodzice uczyli mnie w domu od wczesnego dzieciństwa, więc w wieku 5 lat bylem już w stanie przeczytać pojedyncze, krótkie wyrazy, takie jak tytuły gazet, stąd tak dobrze to pamiętam...
Natknąłem się na... Playboya schowanego pod stertą gazet Oczywiście jak się domyślacie był tam schowany nie bez powodu
Nikomu nigdy nic nie powiedziałem, nawet stryj o tym nie wie. To był pierwszy raz w życiu kiedy zobaczyłem gołe cycki i to nie byle jakie cycki, bo cycki Agnieszki Włodarczyk!! Także było warto
To będzie jedno z tych wspomnień, które bardziej niszczy dzieciństwo, ale dobra...
W sumie wykazałeś się sporym taktem, że przy wszystkich nie pochwaliłeś się swoim znaleziskiem .
Mnie najbardziej zapadła w pamięć Wigilia, która miała miejsce wiele lat temu. Spędziłam ją na wsi u dziadków, ale to była wieś z prawdziwego zdarzenia - pięć domów na krzyż, drewniane ogrodzenie, brak porządnej drogi, o komunikacji nie wspominając, jednym słowem wieś na końcu świata . Właśnie wtedy, w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, miał odbyć się ślub wujka, na który nieco wcześniej zjechała całkiem spora część rodziny, a pozostała część mieszkała gdzieś w okolicy. Biorąc pod uwagę, że w tamtym czasie mało kto miał w domu telefon, a goście się nie zapowiadali, to trochę to babcię zaskoczyło, bo nie była przygotowana na przyjęcie tak licznej gromady. Zresztą biorąc pod uwagę, że była już w sile wieku, to nawet nikomu nie przyszło do głowy, by ją tym obciążyć, dlatego goście przygotowaniem wigilijnej kolacji zajęli się sami. Wszystko odbyło się spontanicznie, osobiście z piłą i siekierką poszłam z ciotką do lasu po choinkę, a potem robiłyśmy na nią ozdoby z tego, co miałyśmy w zasięgu rąk - z szyszek, papieru, pierników. Ktoś na szybko ogarnął jakąś rybę, ktoś lepił pierogi, ktoś przywiózł ze sobą ciasto. Jedna wielka improwizacja
. Panowała jednak wspaniała atmosfera, na zewnątrz leżało mnóstwo śniegu, a przy tym czuć było taki prawdziwy wiejski, świąteczny, a przede wszystkim rodzinny klimat. Naprawdę pięknie było
.
Niestety dwukrotnie przeżyłam też bardzo smutne święta, kiedy byliśmy pogrążeni w żałobie i przy stole po raz pierwszy zabrakło moich najbliższych, którzy zawsze z nami do niego zasiadali. Pierwsze odejście było zupełnie niespodziewane, a drugie to przegrana walka z ciężką chorobą, a choć lekarze uprzedzali, że może to być nasze ostatnie wspólne Boże Narodzenie, to mieliśmy nadzieję, że się mylą, a przynajmniej, że jeszcze zdążymy spędzić je razem. Z drugiej strony te święta były na swój sposób wyjątkowe, bo jeszcze bardziej czuliśmy, jakie to ważne, że mamy siebie nawzajem.
W sumie wykazałeś się sporym taktem, że przy wszystkich nie pochwaliłeś się swoim znaleziskiem
.
Prawda? Jak na 5-6 latka powiem nieskromnie że bardzo po dżentelmeńsku Choć powiem szczerze, że żałowałem później tego. Mógłbym przecież wykorzystać ten fakt do chamskiego szantażowania stryja dla własnych korzyści
Mnie najbardziej zapadła w pamięć Wigilia, która miała miejsce wiele lat temu. Spędziłam ją na wsi u dziadków...
Jejku jak bardzo ci zazdroszczę!! Ja bardzo bym chciał przeżyć takie święta choć raz... Święta takie nieplanowane, gdzie ktoś wyskakuje z pomysłem "dawajcie urządzimy sobie wigilię!!" i każdy pomaga jak może i ile może... święta gdzie nie liczy wystawność stołu, ale to że jesteśmy razem i wszystko zrobiliśmy wspólnie. To takie moje małe marzenie
Niestety dwukrotnie przeżyłam też bardzo smutne święta, kiedy byliśmy pogrążeni w żałobie i przy stole po raz pierwszy zabrakło moich najbliższych, którzy zawsze z nami do niego zasiadali...
Bardzo współczuję... Latem zeszłego rogu odeszła moja babcia, ostatnia z pokolenia dziadków. Odeszła nagle i niespodziewanie, bo w wieku 67 lat. Pierwsze święta bez niej były naprawdę dziwne. Zwłaszcza, że babcia mieszkała od zawsze po drugiej stronie ulicy więc ta świadomość, że praktycznie zawsze mam ją pod ręką czyniła ją jeszcze bardziej naturalną częścią mojego życia. Świadomość, że ktoś jest jest jest i nagle boom!! ten ktoś znika z twojego życia, jest bardzo dziwnym przeżyciem i bardzo smutnym...
swieta z mojej młodosc to tez jedne i to nie miłe bo
w dzien wigilii zapaliło sie u nas w domu poddasze
byłam w domu z rodzenstwem sami bo mama byla dopołudnia jeszcze w pracy .
brat lezał chory .
gdy wyszlam na korytarz było pełno dymu .
pamietam tylko tyle ze biegłam do sasiadow , ze dom nam sie pali , a z drugiej strony inni sasiedzi juz lecieli z wiadrami wody
bo ogien było widac w oknie w pokoiku letnim na poddaszu .
to był moj pokoik i spaliło sie tam fszystko .
i takie mielismy swieta po pozarze