Hej Wszystkim ! Przejdę od razu do rzeczy.
Spotykałam się rok z 29 l facetem ( ja mam 24). Pierwsze pół roku się kumplowaliśmy, później zaczęło iskrzyć i przez kolejne 4 miesiące zachowywaliśmy się jak para. Problem polegał na tym, że on ciągle nie chciał się określić... czy jesteśmy parą czy tylko kumplami. Dlatego z nim zerwałam. Usłyszałam,że to ja wszystko niszczę i nie daję nam szansy - no więc całe wakacje ( czyli 3 miesiące) inicjowałam kontakt - pisałam do niego i dzwoniłam ( byłam w innym mieście niż on i nie spotykaliśmy się). Przed tymi wakacjami poprosiłam go,żeby był mi wierny. Po wakacjach zapytałam czy był, a on mi odp,że nie... No i wtedy powiedziałam mu,że z mojej strony to jest koniec, że życzę mu szczęścia, przytuliłam go i koniec. Dostałam od niego później smsy ,,nie powinnaś zadawać mi tego pytania. Czuję ,że moje życie nie ma sensu" i ,,jest mi naprawdę bardzo niedobrze". Odp mu ,,Na pewno w swoim czasie znajdziesz właściwą kobietę dla siebie. Ja chcę zapomnieć i proszę nie pisz do mnie". Pewnie, że chciałabym, żeby to wyglądało zupełnie inaczej,ale my już nie utrzymujemy kontaktu tak od miesiąca. Oczywiście robię wszystko,żeby zapomnieć. Mam problem z nieustannym poczuciem winy. Miałam przesrane dzieciństwo i jakoś tak mi zostało,że zawsze biorę winę na siebie. I piszę tutaj,bo chciałabym takiej obiektywnej opinii na pewne zachowania, które miały miejsce - może mi to pomoże spojrzeć trzeźwo na sprawę.
No więc co ja sknociłam....
- raz powiedziałam mu ,,pierdol się" i pokazałam fucka, bo on symylował, że wali sobie konia podczas naszej wyprawy autostopem w świat. Robił to przy obcych ludziach - innych uczestnikach stopowania. Było mi wstyd, więc mu tak powiedziałam. On powiedział,że nigdy jeszcze nie odezwał się do niego tak chamsko i że wkurza go,że ja tak się przejmuję opinią ludzi.
- ciągle nalegałam,żeby się określił, czy jesteśmy parą czy nie... ( po pół roku kumplowania zaczęliśmy się całować i sypiać razem, chciałam móc nazywać go swoim chłopakiem, a kiedy w odpowiedzi słyszałam,że on nie wie czego chce, to cóż miałam zrobić...)
- twierdził,że przeinaczam jego zdania, że zupełnie źle go interpretuje
- spotkałam się z jego byłą dziewczyną, chciałam sobie pomóc, miałam nadzieję,że jak pogadam z kimś, kto przez to przechodził z nim, to mi szybciej minie. To on ją zostawił. Ona mi powiedziała,że on nie jest wart łez, ale w porównaniu do mnie to traktował ją o wiele lepiej. Bardzo o nią zabiegał i starał się. Napisałam mu ,że się z nią spotkałam,że nasza znajomość to jakaś gruba pomyłka, bo w porównaniu do niej to traktował mnie okropnie. Że jest śliczna, mądra i kiedyś będzie żałował,że ją zostawił. I że mógł mi powiedzieć,że ma problemy z ziołem, to bym spróbowała mu pomóc. Przy mnie nadużywał alkoholu,ale nigdy nie zataczał się, ani nigdy nie widziałam go zjaranego. On mi nic nie odpisał. To było już po tym rozstaniu ( po tych smsach,że jego życie nie ma sensu i po tym jak ja mu napisałam,że nie chcę kontaktu). Za to napisał do niej bardzo miłęgo smsa ( wysłała mi screena),że chciałby pisać do niej teraz w innej sprawie ( wkurzyłam się, bo w niby jakiej.... ) i że doszły go słuchy,że pewna osoba ( czyli ja) knuje coś za jego plecami,a jemu i tak jest ciężko... Ona mu nie odp. On później napisał do mnie ,, może zadzwoń do mojej matki i zapytaj jakie mam problemy". Odp mu,że uważam,że jest zakłamanym człowiekiem i nie chcę żeby do mnie pisał i że do nikogo nie zamierzam wypisywać. On później mi napisał ,,chu* ze mną, chcesz to się wyżywaj na mnie,ale nie angażuj w to innych osób. Wiesz jak ta moja była dziewczyna teraz się czuje, po co jej to przypominałaś". Odp mu,że nie zrobiłam mu żadnego świństwa ani tym bardziej jej. Że nie chcę z nim kontaktu i że z nikim nie zamierzam się kontaktować w jego sprawie.
Mam mega wyrzuty sumienia,że to ja spartoliłam to. Że gdybym nie zrobiła tych głupot, to moze jednak... ale no już nie ma opcji na cokolwiek. Jeszcze ja mam taki jakiś okropny nawyk,że czasami nie umiem się powstrzymać i odezwę się do niego... a on mi nie odp i ja czuję się upokorzona,że się ośmieszyłam. Myślałam,żeby zmienić numer,żeby nie odezwać się do niego...ale to kosztuje 2 stówy i szkoda mi kasy szczerze pisząc. Jestem mało kochliwa i klin klinem to u mnie słaba opcja. Ten chłopak mnie totalnie zlewał....tylko dlaczego mnie do takiego ciągnie ? Mam hobby, pracę, studia, znajomych...radzę sobie jakoś,ale jeśli chodzi o związki to totalnie kuleję.