Rozstanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 26 ]

Temat: Rozstanie

Mam 27 lat i praktycznie nie mam sie komu wyzalic. Rozstalam sie z facetem z ktorym bylam 4 lata. Zaczelo sie psuc dosyc szybko, bo po 1.5 roku zwiazku. Wiecznie klotnie i jakies pretensje w stosunku do mnie. Slyszalam tylko masz wyjebane na mnie. Bardziej sie staraj. Jak to ja kobieta zaczelam sie bardziej starac. Seksowane stroje, pyszne obiadki, mizianie kupowanie ulubionego piwa plus codzienne obowiazki podczas gdy on siedzial przed kompem i gral. Zero pomocy bo on wiecej zarabial to nie musial tego robic. Tak mowil. Zaczelo sie z jego strony wyzywanie mowienie spierdalaj i nie odzywanie sie. Doprowadzalo mnie to do szalu placzu ciaglego obwiniania siebie za to ze on czuje sie nieszczesliwy. Dochodzilo do sytuacji ze czulam ogromne zmeczenie. Zreszta zycie nie rozpieszczalo. Ciezko pracowalam. Stracilam prace. Podnioslam sie i znalazlam nowa. Trwalo to miesiac. Jesten z natury osoba ktora wczesnie kladzie sie spac. Gdy tylko wczesnie sie kladlam spac mialam awantury ze tylko spie i ze nie ma seksu. Gdy budzilam badz bardziej przebudzalam w nocy bo mialam potrzebe wyjscia do toalety albo po prostu budzily mnie glosy z jego komputera. Rozmawialam z chlopakami przez komunikator. Mialam awantury ze sie na niego patrze i ze wzdycham. Wierzcie mi bylam zaspana a czasami nie do konca swiadoma co sie dzieje. On caly czas myslal ze go kontroluje. Teraz juz wiem dlaczego. To zle traktowanie i generalnie rozpad dalo mi do myslenia. Zrobilam cos czego pewnie nie powinnam. Sprawdzilam tego komputer. Codzienne ogladanie pornosow 800 gb porno na komputerze i portale randkowe i erotyczne. Nie zostawilam tego. Chociaz dlugo chodzilam przygnebiona bo nie mialam pojecia co mam zrobic.w koncu to on zmusil mnie do rozmowy. Powiedzialam co i jak. Obiecal mi ze usunie to wszystko oprocz porno. To chyba az tak bardzo mi nie przeszkadzalo. Zaufalam mu na nowo. Zblizaly sie jego imieniny zrobilam mu swietna impreze. Zaprosilam najblizszych przyjaciol i znajomych. Kupilam eksprrs do kawy bo wiedzialam ze marzyl o nim. Wydawalo mi sie ze juz miedzy nami lepiej. 3 godziny przed impreza moja kolezanka dala mi sygnal ze moj facet jest na portalu. Odkliknal ja. Bylo za pozno zeby cokolwiek odwolywac ale teraz wiem ze powinnam to zrobic. Nie mialam pewnosci tez czy to on. Impreza sie odbyla ale to co dostalam od kolezabki nie dawalo mi spokoju. Sprawdzilam jego telefon i znalazlam rozmowy z dziewczynami. Zalamalam sie i pojechalam do kolezanki upewnic sie czy to on. To byl on. Mial kilka aplikacji na telefonie. Nie sprawdzalam wszystkich. Zalamana i wsciekla. Kazalam mu sie wyprowadzic z mieszkania i oczywiscie zabralam mu prezent. Kredyt na niego sam sie nie splaci. Nie wiem czy zrobilam dobrze z tym prezentem. Przeszlam zalamanie. On probowal sie tlumaczyc ze mnie nigdy nie zdradzil. Wczesniej znalazlam u niego paczke prezerwatyw i nie bylo 2. My nie uzywalismy ich. Mowil ze szuka blizniej duszy. Ze psulo sie miedzy nami ze mialam na niego wyjebane ze sie nie staralam. Nie umialam mu tego wybaczyc. Rozstalismy sie. Cierpialam bo go bardzo kochalam. Nie potrafilam funkcjonowac bez niego. Swieta byly tragiczne. Na sylwestra mialam jechac do zakopanego. W polowie drogi wiedzialam ze chce wrocic i z nim porozmawiac. Nie potrafilam zyc bez niego. Pojechalam do jego rodzicow. Zanim wyszedl on, jego tata powiedzial mi zebym nie probowala do niego wrocic bo to wariat. Doslownie. Byl wciety. To bylo przed sylwestrem. Nie chcial ze mna za bardzo rozmawiac bo szykowal sie na impreze i ze da znac po nowym roku.sylwestra spedzilam sama placzac w poduszke. Po 2 tygodbiach odezsal sie i zaproponowal zebym przyjechala do niego do miezzkania. Wyprowadzil sie od rodzicow. Na poczatku wypominal mi co chwila ze go wyrzucilam i zabralam prezent. Nie dziwie sie. W koncu stracil zaufanie. Jednak nie zrozumial ze bardzo bolalo mnie to ze pisze z obcymi kobietami i odzywa sie do mnie w sposob wulgarny. Po wielu rozmowach postanowilismy zaczac od nowa. Jednak co chwila slyszalam ze to wszystko moja wina ze on teraz mieszka tutaj bo go wyrzucilam. Chwile pozniej bylo dobrze. Wyjechalismy do Pragi i bylo genialnie. Po przyjezdzie do Polski czar prysnal. Zaczely sie klotnie o to ze nie tam polozylam torbe. Bo np wchodzac do mieszkania zaczelam od razu robic obiad bo byl glodny. A przeciez zwracal mi uwage ze mam tu nie klasc torby. Ok wiem ze to moze denerwowac i to bardzo. Sama sie o takie rzeczy wkurzam. Tylko nie przestaje sie odzywac i nie mowie ze ma na mnie wyjebane. Jestem osoba roztrzepana to fakt ale ja caly czas staralam sie robic tak zeby jenu nic nie przeszkadzalo. Czasami niestety nie do konca wystarczajaco sie kontrolowalam i zapomibalam o czyms co mowil. Wtedy byla cisza wkurzenie. No i wiedzialam ze to zle sie skonczy. Czasami ja reagowalam juz emocjonalnie i zbyt przesadnie mowiac i co znow masz focha czadami czekalam az cos powie a czasami pytalam o co chodzi. Przewznie byla cisza i dopiero potem szereg argumentow co znow zrobilam zle i ze juz mi to mowil i ile razy ma mi moeic jak cos zrobic a ja i tak zrobie po swojemu. Dochodzilo do tego zr kazal mi wypierdalac. Po czasie ja sama sie ubieralam i wychodzilam bo balam sie ze moge cos mu zrobic i nie mialam sily juz rozmawiac. Plakalam co go irytowalo. Mowil ze potrafie tylko plakac a nie potrafie go przeprosic. Kiedy go przepraszalam to znowu mowil ze to nieszcsre i ze slowa nic nie znacza. Skoro juz mupopsulam humor to powinnam teraz poprawic. Wierzcie mi nie bylo mi wtedy do smiechu. Czulam w sobie ze siegam dna a mialam go pocieszac. Przestalam sie cieszyc zawsze narzekalam bylam wiecznie zmeczona spiaca. Zero seksu. Czulosc jakas byla. Bardziej z moej strony bo go mizialam przytulalam calowalam. On mnie przytulal czasem jak cos gotowalam i jak kladl sie spac. Lubilam to. Bo byl spokoj. Nie dalam rady jednak.pare dni temu bapisalam mu sms ze chyba nie chce z nim byc ze mam watpliwosci i czuje sie nieszczesliwa. Dwa dni pozniej umowilam sie z nim na rozmowe. Oczywiscie pierwsze co uslyszalam to dlaczego nie kupialm w sobote hak mnie prosil bieltow na tramwaj. Powiedzialam mu ze sa biletomaty w tramwaju w ktorym jedziemy to sie zdenerwoaal ze znowu mi sie nie chxialo go posluchac. Dodam ze 2 tyg temu dostalam wypowiedzenie umoey bo zamykaja mi dzial. Mieszkalismy osobno przez 2 tyg non stop rozmowy o prace. W obecnej pracy sie okazalo ze prezes chce mnie przerzucic na inne stanowisko. Ze jest zadowolony i generalnie cyrk.przezywalam koszmar. Na dodatek co dwa dni non stop klotnie z facetem. Czulam sie fatalnia bo wiedzialam ze to wszystlo moja wina. Czulam ze on ma racje ze ja mam po prosfu zwis juz na to. W koncu nie wytrzymalam. On probowal mnie zatrzymac. Powiedzial mi ze ja sie nie staralam to on tez nie ze ja zaczne sie starac to bedzie dobrze. Jak przestane spac i bede sie krefic wokol niego to bedzmy uprawiac seks. Zwalil wine na mnie zupelnie. Powiedzial ze przez rok czasu w ogole nie naprawilam bledu sprzed roku i ze to ze on ma nadal aplikacje to dlateho ze chce mnie sprawdzic i dopoki mnie to boli to on bedzie je mial. Ze nie krece go seksualnie a jego kreci wszystko doslownje. Stracilam wszystkie checi jakie mialam jeszcze zeby cokolwiek znowu naprawic. Zapytalam sie czy jak mnie zdradzi to tez bedzie moja wina. Odpowiedzial ze taK. Chcialam stantad wyjsc. On powiedzial ze jesli chcialam sie z nim dogadac a tego nie zrobilam to jesli wyjde to koniec. Teraz czuje sie fatalnie. Mam poczucie winy ze wszystko zepsulam i jestem zlym czlowiekiem ktory nie potrafi sie wystarczjaco starac i jest po prostu do niczego. Blagam pomozcie mi.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie

Jedyne co zepsułaś to swoje poczucie własnej wartości. On Cię traktuje jak śmiecia, a Ty się jeszcze podkładasz i pytasz, jak to naprawić. Serio?
Przecież to nie Twoja wina, że on używa aplikacji. Miej swoją wartość. Uciekaj od niego i więcej nie wracaj.

3

Odp: Rozstanie

Kochana, szczerze Ci radzę żybyś zerwała jakikolwiek z nim kontakt mawet jeżeli to bardzo trudne.
Najpierw będzie ciężko ale potem zrozumiesz że to była dobra decyzja.

On Cię NIE kocha, ma Cię za "sprzątaczko pomywaczke i kucharkę"
Nie ma co Ciebie żadnego szacunku.
I nie miej nadzieji że on się zmieni bo nie zmieni.

Zobacz na to jaka byłaś przed związkiem i co z Ciebie zrobił (???)
Chcesz dalej funkcjonować w kłótniach i poniżaniu i wiecznym poczuciu winy (?)

Zasługujesz na kogoś kto Cię doceni i pokocha w pełni znaczeniu tego słowa pokocha, będzie szanował wspierał będzie przyjacielem i kochankiem a nie potworem który Cię ma za nic.


Macie wspólny kredyt n mieszkanie,
Jak dobrze pamiętam.
Zawsze możesz wynająć komuś pokój będzie Ci wtedy lżej


Nie wracaj do niego bo tacy ludzie się nie zmieniają będzie tylko gorzej bo może zacząć Cię bić.....chyba z takim człowiekiem nie chcesz tworzyć rodziny i wspólnego życia.

Jesteś silna i poradzisz sobie lepiej bez niego jak z nim.

4

Odp: Rozstanie

Wbij wpierw sobie ze starać maja sie obie strony i żeby nie wiadomo jak bardzo starała się jedna to przy biernej postawie drugiej będzie źle.

Teraz przeczytaj to co napisałaś.

Ty nie staralas  się za mało. Ty wybrałaś sobie złego faceta. Ty za bardzo przymykalas oczy na jego zachowanie. Ty staralas się za bardzo. To sa twoje błędy. Tak samo jak ciągła myśl że on się zmieni lub to co Ty zrobisz jego zmieni. Poczytaj inne tematy w tym dziale. Są dokładnie o tym samym, to są dokładnie te same historie i dokładnie ten sam błąd.

Błąd polegający na trzymaniu się na sile gowna  i tłumaCZenia go  ... Liczenia  ze to Głowno nagle cudownie zmieni się w diament

5

Odp: Rozstanie

Kolejny okropny wpis dowodzący tego, jak bardzo miłość potrafi być ślepa.
Co jest w nim takiego, że jesteś z nim wciąż w związku ? Potrafiłabyś wypisać jego zalety (o ile jakiekolwiek ma) ?
Uważam, że wnioski co powinnaś zrobić są tak bardzo oczywiste, że nie wymagają dodatkowych komentarzy

6

Odp: Rozstanie

Jesteś totalnie zmanipulowana przez tego dupka i pasożyta.

Dziewczyno, nie zrobiłaś NIC złego. Dałaś z siebie wszystko, znosiłaś wiele przykrości. JUŻ WYSTARCZY.

7

Odp: Rozstanie

A co powiecie na to ze ja nie jestem dluzna? Tzn wybucham zloscia i agresja w stosunku do niego? Czuje ze nie powinnam i ze nie moge tak robic ale nie wytrzymuje i przestaje panowac nad soba gdy po raz kolejny slysze jaka jestem zla. Nie tlumacze swojego zachowania ale czuje ze trace kontrole nad soba i swoim zachowaniem. Boje sie jego bo sam nie raz mnie szarpal czy pchnal a tlumaczyl sie tym ze go wkurw**** i wywolalam w nim taka agresje.

8

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

A co powiecie na to ze ja nie jestem dluzna? Tzn wybucham zloscia i agresja w stosunku do niego?

Nie szukaj winy w sobie, nic dziwnego że w taki sposób reagujesz. Świętego wyprowadziłby z równowagi, uwierz mi smile

9

Odp: Rozstanie

Gdybyś tego nie robiła to odeslalibysmy Cie do psychiatry.

10

Odp: Rozstanie

Chyba generalnie nadaje sie na odesłanie do psychiatry/psychologa.

11

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

Chyba generalnie nadaje sie na odesłanie do psychiatry/psychologa.

Do psychiatry nie potrzeba skierowania. Umów się, nie zaszkodzi.

12

Odp: Rozstanie

Nie wytrwałam, wróciłam do niego. Po raz kolejny przeżywam z nim rozstanie... dramat. Po prostu nie chciałam z nim rozmawiać, bo już dalej nie chciałam tego ciągnąć. Czuję się znowu fatalnie. Tym razem to on zerwał, dając mi do zrozumienia, że sama tego chce i zrzucając winę na mnie. To akurat prawda. Nie potrafiłam wtedy tego zakończyć i w sumie, gdyby on teraz ze mną nie zerwał, pewnie nie zrobiłabym tego nigdy. To chore, ale czuję się znów winna. Ostatnio,jak się pokłóciliśmy szarpał mnie nie chciał wypuścić z mieszkania i zabrał moje rzeczy. Cudem udało mi się uciec. Ale dogonił mnie. Bałam się go. On mnie przepraszał, powiedział, że nie podniesie na mnie ręki. Wróciłam. W tym czasie naprawił mi auto, tzn ja płaciłam za części, on naprawił auto. Nie prosiłam o to, zrobił to sam z własnej woli. Nawet myślałam sobie, że nie chce żeby to robił, bo wiedziałam, że będzie mi wypominał, co dla mnie zrobił, a ja nic nie robię dla niego. Wczoraj byłam u niego. Powiedział mi, że musi naprawić swoje auto i to będzie kosztować dwie stówy. Trochę się zmartwiłam, bo jednak to jest kasa. Wiedziałam, że pomógł mi naprawić auto i ponieważ mam w sobie coś takiego, jak wdzięćzność, zastanawiałam się, jak mu pomóc, może dołożyć. Spłukałam się niestety, przez auto, które trochę mnie kosztowało no i prezenty dla wszystkich. Wiedziałam, że po prostu nie dam rady mu pomóc. Będąc u niego, wiedziałam, że ma karmi. Położyłam na stole, żeby trochę nabrało temperatury, bo nie mogę pić zimnego. Poprosiłam go o otwieracz, a on z pytaniem: a zapytałaś się czy możesz? Po czym dodał, a może dasz mi dwie stówy na naprawę? No dobra, powinnam się go zapytać, czy mogę to "piwo", tylko nie sądziłam, że on po prostu tak zareaguje, może dlatego, że nie robił tak do tej pory, ani ja mu niczego nie żałowałam,kiedy był u mnie. Dodam, że bywałam u niego częściej niż on u mnie, gdyż u mnie on nie chciał bywać, bo nie miał tam komputera, na którym mógł grać i przeglądać neta. Rzadko kupowałam piwo, ale też rzadko go piję ostatnio, bo walczę z trądzikiem, a alkohol jest po prostu niewskazany. Jedn łyk od niego. I czasem też coś mu kupowałam, jak akurat byłam w sklepie i było jakieś fajne regionalne piwo. Wracając do sytuacji, zamurowało mnie. Mówiłam mu wcześniej, że nie mam kasy już i generalnie zostało na życie. Słabo, bo nie mam żadnych oszczędności (to mnie dobija), mimo, że staram się oszczędzać, po prostu liczę każdy grosz. Samochód to był mus, a i tak długo zwlekałam z naprawą bo musiałam odłożyć kase i wszystko skalkulować. Grudzień morderczy miesiąc. Nie odpowiedziałam mu a on po prostu sie odwrócił i przestał odzywać. Poniosło mnie, gdy widziałam jego obrażoną minę. Wiedziałam, że oczekiwał, że mu dam kasę, chociaż później w smsie napisał, że nie wziąłby jej ode mnie. Mi było przykro i żle, że nie mogę mu pomóc, poza tym on wcześniej mi pomógł:/ i fatalnie się z tym czułam, jak widziałam, że się obraził i nic nie mówił, wkurzyłam się niemiłosiernie. Złapałam go za brodę i wykrzyczałam, czemu nic nie mówisz. Bałam się, że coś mu zrobię i po prostu wyszłam. Napisałam mu tylko, dlaczego wyszłam. Oczywiście napisał, żebym wróciła i go przytuliła. Ale nie chciał ze mną rozmawiać, tylko grał. Zasnęłam. Rano napisał, że musimy porozmawiać, a ja po prostu poczułam, że nie chcę dalej tego ciągnąć, ale wciąż miałam wyrzuty sumienia, że nie mogłam mu pomóc. Próbowałam mu napisać o co mi chodzi, że chciałabym mu pomóc etc. Gdy zbliżała sie 16, ogarnęło mnie coś dziwnego, że ja już nie chcę z nim ani rozmawiać, ani spotykać się. Ot tak. Cały dzień walczyłam z bólem głowy, zresztą ostatnie 2 tygodnie z nim walczę codziennie. Może to było to, on dzwonił i chciał rozmawiać, ja nie. W końcu powiedział, że to koniec. I nie chce mieć takiej księżniczki. Wiem, że po części miał rację, wiem, że nawaliłam, wiem, że powinnam z nim porozmawiać, tylko nie potrafiłam już tego...

13

Odp: Rozstanie

Z góry przepraszam moderację i Ciebie, ale...
Jakby nasr*ł Ci na głowę i powiedział: ,,To Twoja wina", też byś mu uwierzyła?
On jest dupkiem, a Ty nie zrobiłaś nic złego (no, może prócz tego, że pozwoliłaś mu na tak parszywe traktowanie i że do niego wróciłaś).
Zerwał z Tobą? Świetnie, od takich to trzymać się z daleka.
Bardzo dobrze, że nie chcesz z nim gadać. Trudno gadać z kimś, kto strzela fochami lepiej jak nasza reprezentacja.
Dobrego- po takim kimś naprawdę Ci się należy smile

14

Odp: Rozstanie

Masakra i ze ty jeszcze potrafisz spojrzec na takiego faceta co slowo ''szacunek'' ma w dupie.Olej go tak jak on olewa Ciebie.Jest wielu innych fajnych gosci ktorym on nawet nie dorownuje.Szkoda twojego zycia na takiego pacana.

15

Odp: Rozstanie

Oho, nareszcie psychol na miarę mojego byłego, a nie jakieś popierdółki big_smile
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest całkowite zerwanie kontaktu. Rozumiem, że to może zająć trochę czasu - mi zajęło 1,5 roku zanim miałam siłę odejść na zawsze - ale naprawdę nic innego nie wchodzi w grę. A im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla Ciebie, chociaż po czymś takim i tak będziesz potrzebować terapii (ja nie poszłam; minęły 2 lata, a nadal jestem rozchwiana jak cholera, to samo się nie uleczy). Po pierwsze musisz sobie uświadomić, że ON SIĘ NIE ZMIENI. Nie zmieni go Twoja miłość, Twoje poświęcanie się, Twoje zaangażowanie. Możesz być najlepszą kobietą świata, a on i tak będzie Cię gnoił, bo to mu daje kontrolę nad Tobą. I niestety właśnie te uczuciowe, dobre kobiety z marzeniami i ideałami padają ofiarą takich degeneratów. Po drugie TO NIE JEST TWOJA WINA. A to, że momentami wybuchasz... no cholera, nikt nie jest ze stali. Traktuje Cię jak g..., więc psychika ostatnimi siłami się broni. Szczerze współczuję, bo wiem, jak ciężko Ci jest i jak trudno z tego wyjść, ale tym samym nie popadaj w otępienie, że jesteś biedna i ojojoj, tylko się zmobilizuj i uciekaj od niego. Na jojczenie będziesz miała multum czasu z psychologiem. Umiesz dbać o swojego mężczyznę, o związek, i nie zasługujesz na takie traktowanie. On Ci świadomie robi krzywdę i nie ma to nic wspólnego z miłością, bo on Cię nie kocha. I to też nie jest Twoją winą - to po prostu zaburzony typ, który nie obdarzy zdrową miłością nikogo. Piszę to dlatego, żebyś się nie martwiła, że "ty jesteś beznadziejna i nie zniesiesz, jeśli pewnego dnia on znajdzie sobie kolejną, którą pokocha i będzie traktować inaczej" - zapewniam Cię, że tak nie będzie. Zawsze wszystko będzie sprowadzać się do punktu 0, czyli do jego psychopatii. Zostaw ścierwo za sobą.

16

Odp: Rozstanie

Już się z nim rozstawałam rok temu... Kiedy on szukał szczęścia na portalach randkowych. Nie dałam rady wtedy psychicznie. Mieszkaliśmy razem i po prostu kazałam mu się wynosić. Nie było łatwo,bo on chciał rozmów i mówił, że mnie nigdy nie zdradził, że szukał bratniej duszy, bo tutaj jej nie miał. Wiecie jak się czułam? Jak gówno, że nie jestem wystarczająca dla niego, że mnie zostawi dla innej. Pomogła mi wtedy jego koleżanka, wywalić go i dać do zrozumienia, że mnie krzywdził. To nie był pierwszy raz,kiedy zalogował się na portalu, ale za pierwszym razem go usunął i jakiś czas było dobrze. Później, ja robiłam dla niego wszystko. Ale cóż, kłótnie, wyzwiska, do tej pory dźwieczy mi jego spierdalaj, kiedy czegoś nie chciałam zrobić albo kiedy chciał ode mnie kasę, a ja po prostu nie miałam,słyszałam od niego: zarabiaj więcej. Wiecie jak to jest, jak on siedzi w domu, bo właśnie stracił pracę i zwichnął nogę, ty zapierdalasz, żeby było wszystko w domu, żeby starczyło. On płacił pół na pół za mieszkanie i za swoje auto,którym, ja jeździłam, tylko wtedy, kiedy on tego potrzebował. Pożyczenie auta było cudem, bo przecież źle prowadzę... Kiedy dostałam auto w prezencie, usłyszałam tylko, że nie będzie mnie na nie stać i to głupota. Tylko wtedy dojeżdzałam do pracy 20 km, a nie było zbytnio tam komunikacji miejskiej, a osoba, z którą zabierałam się, wyjeżdżała na półtora miesiąca do Rosji. Wiedziałam, że auto to skarbonka i nie tylko paliwo, ale wtedy jeszcze mieszkaliśmy razem, także odłozyłabym na pewno sporo kasy. Niestety zepsuło się. W listopadzie robiłam dla niego imprezę imieninową, kupiłam mu coś, czego bardzo chciał, ekspres do kawy, wzięłam kredyt, ale raty były nieduże i w sumie spłaciłam je w niecały rok. Dzień imienin był strszny, napisała do mnie koleżanka, że mój facet odkliknął ja w aplikacji randkowej TINDER. Z lekka załamałam się, ale nie miałam pewności, czy to prawda. Goście już jechali z różnych części Polski, nie mogłam tego odwołać. Teraz wiem, że powinnam. Złożyli się po 30 zł na prezent. To było ok 300 zł. Dałam mu prezent. On był szczęśliwy, a ja nie wiedziałam, co mam robić. Sprawdziłam jego telefon i chyba mnie zamurowało... TINDER to nie była jedna taka apka. Przeczytałam wiadomości i już wtedy wiedziałam, że nie wytrzymam. Rozumiecie, zorganizowałam imprezędla niego, zaprosiłam wszystkich,kupiłam zajebisty prezent, a tu takie coś. Tydzień czasu albo dwa juz nie pamiętam zajęło mi to, żeby zrozumieć, co się stało... Nie dałam mu szansy na wyjaśnienie. Nie dałammu wtedy żadnej szansy. Wywaliłam go i zabrałam prezent. Co mną kierowało? Chyba to, że będę mogła to sprzedać i po prostu sama sobie jakoś poradzę. Wiedziałam też, że od nowego roku będę więcej zarabiać i sobie poradzę. Poza tym rodzice wtedy mnie wsparli. Wiedzieli, że przeżywam koszmar... wiedzieli też, jak mnie traktował i potraktował na końcu. Powiedział, że to wszystko moja wina, że nie zabiera się prezentu, że jestem zerem. Po fali złości próbował mnie odzyskać, nie wyszło mu wtedy to. Jednak ja po miesiącu nie wytrzymałam. Wróciłam do niego, tzn on łaskawie mnie przyjął... nie zamieszkaliśmy razem, na szczęście. Pod tym względem byłam w jakiś sposób wolna. Wypominał mi, że go wyrzuciłam i zabrałam prezent kilka miesięcy i że to moja wina, że tak się stało. Zero skruchy. Gdzie ja miałam głowę i gdzie ja ją mam? Od lutego do maja było bardzo dobrze, dużo rozmawialiśmy bawiliśmy się i nawet wyjechaliśmy do Pragi. Potem było coraz gorzej, znów pretensje, gdy cośpowiedziałam było źle, gdy nic nie mówiłam było też źle. Zwrócenie mu uwagi groziło kłótnią, a on zwracał uwagę mnie codziennie, nawet za to, że dziwnie się na niego spojrzałam, albo gdy on grał chciałam coś od niego się dowiedzieć. Wiecie, sprawy organizacyjne, ale już nie wspomnę o tym, że jak miałam jakiś problem, to mówił, że jesteś taka mądra, wymyśl coś. Właśnie wtedy, kiedy go potrzebowałam. A kiedy po prostu rozmawialiśmy na jakiś temat (chociaż rzadko) i mówiłam mu, co zrobię i jak to zrobię, to wtedy wtrącał swoje trzy grosze. Inne zdanie oprócz jego, to niemożliwe. Totalnie się zamknęłam do tego stopnia, że znajomym koleżankom nie powiedziałam, że z nim jestem. Wstydziłam się. Nie miałam z kim porozmawiać, bo też nie chciałam żeby każdy miał mnie za idiotkę i osobę,którą można pomiatać. Kiedy byłam bez niego, podobno byłam bardziej radosna (tak mi powiedziała mama), kiedy był on, ja się uciszałam. Dodam też, że on po prostunie dbał o siebie, chodził spać śmierdzący, a już nie wspomnę o tym, że jego ciuchy po prostu śmierdziały okropnie potem. Próbowałam zwrócić mu uwagę, skończyło się jak wtedy,kiedy powiedziałam mu, że śmierdzi mu z ust, czyli kłótnią, a później wyparciem, przecież nie śmierdzi. Kupiłammu płyn do płukania tkanin, podpowiedziałam, że sąspecjlane środki przeciwpotowi, a on nadal nic. Był wypachniony umyty etc kiedy chciał się bzykać i tylko wtedy, a to było rzadko, oj bardzo rzadko. Przepraszam Was, że was zanudzam, ale nie mogę o tym wszystkim nikomu powiedzieć...

17 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-16 12:40:29)

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

Nie było łatwo,bo on chciał rozmów i mówił, że mnie nigdy nie zdradził, że szukał bratniej duszy, bo tutaj jej nie miał. Wiecie jak się czułam? Jak gówno, że nie jestem wystarczająca dla niego, że mnie zostawi dla innej.

Ty się czułaś jak gówno, bo on kręcił na boku? Litości. Nieraz jak czytam jakie bzdury, niektórzy do własnej głowy pchają to można się złapać tylko za swoją, żeby coś się do własnej nie przedostało.

18 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-12-16 12:50:35)

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

Przepraszam Was, że was zanudzam, ale nie mogę o tym wszystkim nikomu powiedzieć...

Nie masz za co przepraszać. Związałaś się nie tylko z brudasem (jestem zaskoczona, że w ogóle chciałaś z kimś takim być), ale również facetem z cechami psychopaty. Musisz przeanalizować to wszystko i wyciągnąć poważne wnioski, aby w przyszłości szybko reagować i dziękować typom jak On. Musisz nauczyć się, że miłość się odwzajemnia. On tego nie robił to Ci już powinna zapalić się czerwona lampka.
Nie musisz przeżywać tego związku, bo chciałaś dobrze. To On miał (i dalej ma) problemy. Nie ratuje się tonącego jeśli ciągnie nas pod wodę smile. Więcej wiary w Siebie i szukaj prawdziwej miłości. Masz wsparcie u mamy. Dziewczyno wyjdź z koleżankami na miasto wink.

19

Odp: Rozstanie

Dziękuję, że jesteście, bo chyba zwariowałabym z własnymi myślami. Będę przeżywać, tak czy siak. Jednak trochę czasu ze sobą byliśmy. Dzisiaj wychodzę na kręgle z nowymi znajomymi. Chociaż szczerze mówiąc najchetniej zostałabym w łóżku cały dzień...

20

Odp: Rozstanie

Mam kryzys... minal weekend a ja nie moge przestac myslec o nim i o tym ze mi brakuje jego... dramat... myslalam ze skoro tak zle sie skonczylo to bedzie mi latwiej. Teraz czuje sie jak wielka kupa. Doslownie. Mysle o kontakcie z nim. Nie chce tego ale doslownie mnie nosi. Mam poczucie winy ze przeze mnie to wszystko i ze powinnam za wszwlka cene go odzyskac. Co ja mam w takiej sytuacji zrobic?

21

Odp: Rozstanie

Dodam ze napisal do mnie ze mnie kocha sad co sprawilo ze rozbilam sie na male kawaleczki.

22

Odp: Rozstanie

Wiem, że fajnie się czyta/ słucha wyznania tytułem: kocham. Wiem, że trudno Ci przestać o nim myśleć, bo 4 lata to jakiś kawałek czasu
Ale prócz pisania i mówienia, on nic dla Ciebie nie zrobił. Jeśli się złamiesz i do niego wrócisz- będziesz na najlepszej drodze do zmarnowania sobie więcej czasu jak te 4 lata.
Mówić i pisać to on może wszystko, ale co z tego, jeśli prędzej czy później i tak wszystko wraca do normy, czyli traktuje Cię jak zero.

23

Odp: Rozstanie

Staram się myśleć konstruktywnie, o swoim życiu. Nie wyobrażam sobie życia z takim człowiekiem. Co się stanie, kiedy mielibyśmy dziecko? Jeśli będzie mu przeszkadzać płacz, to co zamknie nas w pokoju i wypuści na karmienie? Bo akurat gra i nikt mu przeszkadzać nie może? A dziecko ma kolke czy jest chore? Ja mogę siedzieć cicho, ale nie chciałabym, żeby moje dziecko kiedykolwiek wychowywało się w strachu.

24

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

Ja mogę siedzieć cicho, ale nie chciałabym, żeby moje dziecko kiedykolwiek wychowywało się w strachu.

No i własnie Ty nie powinnaś siedzieć cicho! smile Dlaczego miałabyś dostosować się do takiego psychopaty? Nie wierz w jego zapewnienia o miłości, zablokuj gdzie się da i olej. Trzymam kciuki!

25

Odp: Rozstanie

Właśnie dostałam od niego kolejną wiadomość... że w sobotę i niedzielę miał ważną robotę i musiał się na niej skupić więc do 12 w nocy mnie zablokował w telefonie. (Dodam, że nie pisałam do niego). Jeśli chcę coś zmienić to dzisiaj do 22. To jest ostateczny termin nie ze względu na święta. Tak jak jest dalej być nie może. Albo wóz albo przewóz. Ja nie będę dłużej czekał a ty sobie w sylwestra przyjedziesz (w tamtym roku w sylwestra pojechałam do niego, że naprawić). Myslę, że oboje mielismy czas do namysłu i trzeba podjąć decyzję. Nie obrażaj się Nie taki jest mój cel. Przemyśl" Tak wygląda jego sms do mnie... ja wariuje... nie chce się złamać tak jak w tamtym roku.

26 Ostatnio edytowany przez polkaolka (2017-12-21 07:34:44)

Odp: Rozstanie
dariaslonce napisał/a:

Właśnie dostałam od niego kolejną wiadomość... że w sobotę i niedzielę miał ważną robotę i musiał się na niej skupić więc do 12 w nocy mnie zablokował w telefonie. (Dodam, że nie pisałam do niego). Jeśli chcę coś zmienić to dzisiaj do 22. To jest ostateczny termin nie ze względu na święta. Tak jak jest dalej być nie może. Albo wóz albo przewóz. Ja nie będę dłużej czekał a ty sobie w sylwestra przyjedziesz (w tamtym roku w sylwestra pojechałam do niego, że naprawić). Myslę, że oboje mielismy czas do namysłu i trzeba podjąć decyzję. Nie obrażaj się Nie taki jest mój cel. Przemyśl" Tak wygląda jego sms do mnie... ja wariuje... nie chce się złamać tak jak w tamtym roku.

Daria, bardzo Ci współczuję, bo zdaję sobie sprawę z tego co przeżywasz.
Też kiedyś byłam w takim chorym związku, gdzie duża część była mojej winy - wg niego oczywiście. Też tak jak Ty wróciłam powtórnie. I podobnie jak u Ciebie chciał wracać po raz trzeci, też czułam się samotna. Natomiast zdałam sobie sprawę, że jeśli trzeci raz wrócę to będzie dokładnie tak samo, będą te same rzeczy, które mnie ranią. I uwierz mi nie warto sobie to robić.
U mnie było to z 6 lat temu, od tego czasu miałam już bardziej satysfakckonujące związki, z szacunkiem, miłością, wsparciem, a nie z byle jakością.
Generalnie, moim zdaniem warto przetrzymac, zgodzić się na tą pustkę, na samotność. Wiadomo, że nie trwa wiecznie, natomiast warto w życiu postawić na jakość. Myślę, że z  tym partnerem tego nie osiągniesz.

Sama teraz jestem po rozstaniu, natomiast ten związek był bardzo udany, z szacunkiem, miłością. Odeszłam ze względu na wartości, które nas dzieliły, na plany na przyszłość, które są różne.

Też czasami bardzo tęsknię, wiem, że teraz jest taki czas.
Daj sobie czas i dopiero z perspektywy zobaczysz więcej.

Trzymam kciuki za Ciebie!!!!

Posty [ 26 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024