Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 119 ]

1 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-07-09 19:48:58)

Temat: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Witajcie, przed prawie 3 laty to forum bardzo mi pomogło, liczę i teraz na odzew.
Jestem w zwiąku z chłopakiem ode mnie prawie 7 lat młodszym od prawie 1,5 roku, obcokrajowcem. To mój najdłuższy związek; wcześniej niestety myliłam dość sporo pożądanie z partnerstwem, przeplątałam się przez kilka "ćwieć-relacji" (tj. ja sobie wyobrażałam wesele, oni nie odpisywali nawet na sms-y) i generalnie przez większość mojego życia byłam "zdesperowanym/ stęsknionym singlem". Padła diagnoza "zaniżone poczucie własnej wartości" i zrobiłam spory kawał pracy nad sobą aby zrozumieć co to w ogóle znaczy i jak podnieść poczucie własnej wartości m.in. aby budować wartościowe relacje. Można powiedzieć, że z dobrym rezultatem, gdyż uporałam się z tosksyczną relacją, polubiłam siebie, zaczęłam żyć pełniej swoim życiem. Przy takiej postawie stałam się zapewne atrakcyjniejszą. I pojawił się on - L. Na początku nie traktowałam tego poważnie, na pierwszy rzut oka zrażała mnie różnica wieku. Jednak podobało mi się jego zaiteresowanie, on sam: fizycznie oraz (wtedy też) mentalnie, jest przyjemny, uprzejmy, troskliwy. W międzyczasie wydarzył się też wypadek, który mocno przeorganizował moje życie: wypadłam z toku pracy, wypadów ze znajomymi, beztroskości. Wtedy zbliżyliśmy się do siebie, widywaliśmy się często. Wziął mnie do swojego rodzinnego domu, zostałam ciepło przyjęta przez jego rodzinę. Podobało mi się to bo sama pochodzę z dość niestandardowej i dysfunkcyjnej rodziny. Po zakończeniu pracy w sezonie zimowym byliśmy już ugruntowaną parą. Przyjechał do mnie do Polski, przez 6 tygodni podróżowaliśmy kolorowym vanem po wybrzeżu (jak z bajki, co nie? albo przynajmniej z dobrej reklamy). Potem musiałam przejść operację w konsekwencji zimowego wypadku; zostałam w kraju, on pojechał do siebie. W jesieni ponownie przyjechał i znowu podróżowaliśmy. Niebawem rozpoczęła się kolejna zima i zamieszkaliśmy razem. Mieliśmy dobrze płatne prace, ale pracowaliśmy w różnych godzinach, ale zawsze staraliśmy się spędzić przynajmniej 2-3 godz razem i zjeść wspólnie obiad. Obecnie przenieślimy się na lato w inne piękne miejsce, gdzie niestety doświadczamy niespodzianek: niestety znaleźliśmy kijowe prace, niewiele pracujemy, niewiele zarabiamy i mamy ogrom wolnego czasu, który spędzamy bezproduktywnie. Mimo, że pomysł przyjazdu tutaj był mój, chcialam wycofać się i zmienić miejsce i prace, on jednak woli wytrwać tutaj te kilka miesięcy (jestesmy uwiazani kontraktem wynajmu mieszkania).
Niestety nasza relacja się pogarsza; coraz cześciej się kłócimy, zaczynają padać złośliwe uwagi, nieprzyjemne słowa, lekceważące gesty (łącznie z poychaniem) ... a potem jest przytulanie, całowanie, współny obiad i... nie mogę sobie wyobrazić utraty tego!

Co mnie draźni? Jego marnowanie czasu i brak pomysłów: na siebie, na spędzanie czasu, na życie. Jestem fanką aktywności fizycznej i umysłowej: pracuję w sporcie, ukończyłam też uniwersytet, mówię w 4 językach i mam ochotę nauczyć się kolejnych. W ogóle lubię uczyć się wszelkich nowych rzeczy, zbierać różne doświadczenia, poznawać inne kultury, czytam dziesiątki artykułów, zawsze cechowała mnie ambicja. Na początku zapowiadało się, ze nasz związek będzie idealny: będziemy wspólnie uprawiać sporty i jeździć po świecie, jednak szybko okazało się, że nasze wyobrażenie np. o sporcie jest inne: dla mnie to codzienna aktywność i weekendowe większe wypady np w góry, na rower, narty etc. Dla niego przejechanie na rowerze po mieście kilku km w celu załatwienia bieżących spraw to już "wypad rowerowy" (dla mnie taka nazwa by odpowiadała 3 godzinnej przejażdżce po górach). Po naszych 6-tygodniowych objazdowych wakacjach, miałam wrażenie, że większość czasu przespaliśmy, on stwierdził, że nigdy w życiu nie uprawiał tyle sportu!
Żeby go gdzieś wyciągnąć to zawsze jest moja inicjatywa, jest oporny, niechętny, próbuje oszukiwać, że pewnych rzeczy się nie da zrobić np. czasowo. Szuka też rozmaitych wymówek, w których królują "nie wyspałem się dziś" i "jestem głodny"; szukam rozwiązań, robię kanapki... Zrozumiałam już, że to jest jakaś reakcja obronna na moje "aktywne pomysły". Ma problemy ze spaniem co najmniej od pół roku: byłam wyrozumiała bo ja też kiedyś takie problemy miewałam, ale wówczas próbowałam dociec głębszej przyczyny (np. stres, zła dieta, zaburzony rytm dnia) brać przez kilka dni tabletki nasenne i potem spałam dobrze. On jednak nic z tym nie robi, cierpi i traktuje jako wymówkę.
Niestety nieuchronnie zmierzamy do układu niczym z kiepskiej relacji matka-dziecko, kiedy ja poddaję pomysły, pouczam, nakazuje (można by też pozytywniej nazwać "motywuję"), a on robi uniki i "na złość mamie, przeziębia sobie uszy". Totalnie nie podoba mi się ta rola! Chciałabym aby to facet motywował mnie do podejmowania wyzwań, ciągnął do aktywności, zarzucał pomysłami... a nie sabotował działania. Proponuję, żeby następnym razem on zoorganizował nam czas, ale niestety nie ma żadnych pomysłów (w najlepszym razie wyjście do restauracji).

Istotna jest też poziom naszego "poczucia własnej wartości/ pewności siebie": ja parę lat temu (jak pisze na początku posta) zyskałam taki "dopalacz": uwierzyłam, że mogę mieć fajne życie, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, że nawet jeśli czegoś nie umiem, to dopóki próbuję - wygrywam. W przeważającej mierze jestem asertywna, mam dobry z ludźmi, umiem odmawiać i zwracać uwagę gdy coś jest moim zdaniem nie porządku. On jest typem faceta, który np. na spalonego kotleta ponarzeka pod nosem i tak go zje, ale nigdy nie zwróci uwagi obsłudze. Ja bywam czasami widoczna tj. mam swoje zdanie i czasem je wyrażam, on będzie ostatnią osobą, która poprze mnie w towarzystwie. Peszy się gdy mamy zatańczyć, uznaje pierwszeństwo wszystkich innych. W tym roku skończyłam 30tke, on skończy 24 lata: domyślam się, że ten moment wzmocnienia pewności siebie ma przed sobą. Czy mam jednak czekać? Jak długo?

Dopóki zarabialiśmy dobrze, miałam wrażenie, że idę do przodu z moim życiem; że odkładam na przyszłe mieszkanie, że zabezpieczam przyszłość. Teraz jednak mam wrażenie straty; zarówno finansowej jak i tego, że marnujemy tyle czasu bezproduktywnie i ze sobą.
Finalnie nasza ewentualna przyszłość: on deklaluje, że nie chce dzieci, że ich nie lubi, że tylko zabierają pieniądze, że to ogromny kłopot (mimo, że pochodzi z dużej, kochającej się rodziny). Ja (jako juz 30-stka) wiem, ze chciałabym je mieć, ale mieć też na tyle uporządkowane życie, aby móc zapewnić nim to, czego mi brakowało (moi rodzice sie rozstali, doskwierala też bieda, nie mogłam spełnić sportowych marzeń przez to). Jednak zawsze byłam byłam jedną z najlepszych uczennic, wiedza ma dla mnie wielką wartość. A mój chłopak chyba nie przeczyła ani jednak książki w ciągu ostatniego roku, łatwo odpuszcza wszystkie wyzwania, nie robi planów, nie ma celów (i jeszcze w pewien sposób jest z tego dumny). Innymi słowy: jestem w stanie sobie wyobrazić, że nasze spory o wychowanie dzieci i przekazywane im wartości, byłyby nieustanne...
Jeśli jeszcze chodzi o wierność to wszystko OK; myślę, że oboje odczuwamy, że nie mamy potrzeby wkraczać w relacje z innymi; bardzo sobie cenię nasza intymność, regularne współżycie, czułość (wtedy kiedy akurat się nie kłócimy i on nie odwraca się ostentacyjne plecami, albo nie idzie szybciej).

Dodam jeszcze, że dla niego jest to pierwszy związek. Dla mnie 3-ci  (poprzednie to 3 m-ce i 6 mcy, niestety miałam podobne problemy czyli dośc mocno "kanapowych" chłopaków, na ich tle L. prezentuje się całkiem nieźle, ale to i tak bardzo daleko od tego czego bym naprawdę chciała - mowa tu mentalnej stronie osobowości oczywiście, bo z wyglądem wszystko bardzo Ok).

Czy ktoś jest mi w stanie coś doradzić? Z jednej strony nasze życie jest sielankowe: mieszkamy w miejscu jak z pocztówki, mamy lekkie życie, z drugiej strony ta lekkość jest nieznośna...

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-07-09 19:49:00)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Rozmijacie się w oczekiwaniach i macie odmienne osobowości - albo się oboje uelastycznicie na siebie i dla siebie albo przemyśl dobrze i zwiewaj bo to nie to - znaczy nie rokuje na przyszłość.
Masz poczucie, że żyjesz z dnia na dzień, prawda ? Chyba to nie dla Ciebie, teraz juz dokucza a będzie gorzej jeśli utrzymasz ten stan.
Jesteś w stanie coś zmienić - np. tylko swoją pracę ? - bo całą energię wpychasz w związek, którego tempa On nie jest w stanie utrzymać.

3

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Dzięki za przeczytanie!

Może nie z dnia na dzień bo akurat moje życie jest uporządkowane jak nigdy dotąd (praca w jednym miejscu), nasze współne, bardzo piękne mieszkanie, za które zapłaciliśmy tysiąc euro kaucji oraz stabilna sytuacja uczuciowa - to akurat największy plus tego związku. Wcześniej naprawdę dużo się "borykałam", a tu przespałam sie z kimś za szybko, a tu pisałam smsy w nieskończoność zamiast się widywać, dużo 'one night standów' które robiły spusztoszenie w mojej psychice. Także obecna stabilność jest dla mnie wspaniała, dlatego też zastanawiam się czy nie szukam dziury w całym.

Mam poczucie, że żyję do kolejnego sezonu: że pojedziemy w inne miejsce i się odmieni. Problem jest jednak taki, że ta jego pasywność nie chce sie odmieniać: za każdym razem, w każdym niemal miejscu jest oporny, za każdym razem albo zmęczony albo głodny. Jest takie powiedzenie, że kobiety wychodzą za mężczyn w nadziei, że się zmienią, a mężczyźni żenią się w nadziei, że kobiety się nie zmienią wink

Być może jestem w stanie rzucić się w przysłowiowy "wir pracy", znajdując sobie jakąś pracę dorywczą na wieczory i wtedy będzie mniej bezproduktywnego czasu z mojej strony (bo on nadal będzie siedział całe dnie w domu przed kompem), ale nie wiem czy to wyjście, raczej plaster maskujący... po prostu będę mniej patrzeć na jego bezproduktywność.

4

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

smile
Hm..., no może tak być, że dziury szukasz, słowa pisane moga brzmieć inaczej wink

Jakby to ogarnąć :
- chłopak młodszy na innym etapie - czego On chce ? bo Ty chcesz sie rozwijać jak sie wydaje
- nie zmienisz Go raczej
- stan w jakim sie znajdujesz ma plusy - hm..., przeważaja te plusy czy cały czas masz poczucie deficytu ? bo może Ty tez masz taki przejściowy etap, że Cię nosi i po jakimś czasie docenisz bardziej te plusy i one staną się sensem bez poczucia 'bezproduktywności'
- czy kiedykolwiek planowaliście, zastanawialiście się nad czymś razem i ustępowałaś dla osiągniecia kompromisu ?

5

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

- on nie wie czego chce (i przyznaje to), zachęcam go do szukania odpowiedzi , ale na razie znajduje tylko odpowiedzi negatywne, czyli czego nie chce: jesli by wierzyć literalnie jego słowom, to nie chce już nigdy iść ze mną w góry! (dzisiejsza deklaracja) ani nic więcej ze mną robić. Odpowiadam: co innego proponujesz? zostaje tylko siedzenie w restauracjach/ gotowanie w domu, czasem oglądanie jakiegoś filmu. To dla mnie zajęcia na okres klęski powodziowej/ zamknięcia w schronie;
Tak, ja bardzo chcę się rozwijać, a czuję, on mi podcina skrzydła tj. ta bezreakcyjność jest gorsza od wszystkiego;

- otóż własnie obawiam się, że nie zmienię. Wszelkie próby odnoszą odwrotny efekt, a to dla mnie porażka ogromna bo z zawodu nauczam sportu i miewam bardzo dobre rezultaty!

- mam nadzieję, że będzie mnie nosić do końca moich dni!

- ja raczej mniej ustępuje, ewentualnie szukam alternatyw, on stwierdza, że i tak nie dam mu spokoju więc przystaje nieszczęsliwy na moje pomysły


Kluczowe jest chyba to, że cenię sobie naszą relację, bliskość, zaufanie, boję się, że jeśli się rozstaniemy to będzie to rozdzierająca pustka, będę tęsknić za dotykiem, zapachem, każdym gestem... Ale nie chcę się obudzić za 10 lat w małżeństwie, które polega wyłącznie na prowadzeniu wspolnie domu. Bo rozwiązanie sytuacji widzę takie (podejrzewam, ze ktoś niebawem tutaj mi to doradzi), żeby realizować moje zainteresowania w gronie sportowych znajomych, dyskusje światopoglądowe realizować w klubach dyskusyjnych,  a nim mieć tylko sferę intymną i wspólne obiady. Już teraz trochę tak jest... Trudno mi cenić go i szanować za pasywne postawy, które prezentuje.

6 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-09 21:29:59)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Z jednej strony nasze życie jest sielankowe: mieszkamy w miejscu jak z pocztówki, mamy lekkie życie, z drugiej strony ta lekkość jest nieznośna...

Jeśli czujesz, że czegoś ci brakuje, to pewnie tak właśnie jest. Musisz się uważnie przyjrzeć temu, co powoduje, że tracisz poczucie celowości i sensowności. Skąd u ciebie to poczucie jałowości?
Na razie odnoszę wrażenie, że nie chcesz się zagłębić w sobie, aby zobaczyć czego chcesz, tylko mocno skupiłaś się na deficytach, i to deficytach swojego chłopaka, bo on tego nie robi, tamto cię drażni. Jakbyś na niego przerzucała odpowiedzialność za swoje samopoczucie. A jakbyś tak bardziej pozwoliła sobie na wyartykułowanie tego, czego pragniesz i chcesz, to co by to było?

7

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

- on nie wie czego chce (i przyznaje to), zachęcam go do szukania odpowiedzi , ale na razie znajduje tylko odpowiedzi negatywne, czyli czego nie chce: jesli by wierzyć literalnie jego słowom, to nie chce już nigdy iść ze mną w góry! (dzisiejsza deklaracja) ani nic więcej ze mną robić. Odpowiadam: co innego proponujesz? zostaje tylko siedzenie w restauracjach/ gotowanie w domu, czasem oglądanie jakiegoś filmu. To dla mnie zajęcia na okres klęski powodziowej/ zamknięcia w schronie;

O rany, odpuść mu, zamęczysz treningiem, On nie z tych wink wink wink no różnicie się – On jedno Ty drugie – żadne z Was winne nie jest – po prostu INNI jesteście – co fajne być może – lub niefajne, hm…


jolanka27 napisał/a:

Tak, ja bardzo chcę się rozwijać, a czuję, on mi podcina skrzydła tj. ta bezreakcyjność jest gorsza od wszystkiego;
- otóż własnie obawiam się, że nie zmienię. Wszelkie próby odnoszą odwrotny efekt, a to dla mnie porażka ogromna bo z zawodu nauczam sportu i miewam bardzo dobre rezultaty!

No żesz, przecież to Twój chłopak a nie obiekt do wytrenowania i osiągniecia właściwego rezultatu wink – odpuść Mu, no naprawdę, daj Mu żyć jak chce bo i Ty chcesz żyć jak chcesz


jolanka27 napisał/a:

- mam nadzieję, że będzie mnie nosić do końca moich dni!

Ale Jego nie będzie nosić raczej więc nie będziecie nosić się razem – czy możesz to zaakceptować ?


jolanka27 napisał/a:

- ja raczej mniej ustępuje, ewentualnie szukam alternatyw, on stwierdza, że i tak nie dam mu spokoju więc przystaje nieszczęsliwy na moje pomysły

Ano właśnie, coraz bardziej nieszczęśliwy, prawdopodobnie powie Ci za czas jakiś, że zupełnie odbierasz Mu poczucie sensu życia i nie dajesz Mu możliwości realizować Jego formy i tempa rozwoju i powie Ci : odchodzę bo nie umiemy ze sobą…. Jak to zniesiesz ?


jolanka27 napisał/a:

Kluczowe jest chyba to, że cenię sobie naszą relację, bliskość, zaufanie, boję się, że jeśli się rozstaniemy to będzie to rozdzierająca pustka, będę tęsknić za dotykiem, zapachem, każdym gestem... Ale nie chcę się obudzić za 10 lat w małżeństwie, które polega wyłącznie na prowadzeniu wspolnie domu. Bo rozwiązanie sytuacji widzę takie (podejrzewam, ze ktoś niebawem tutaj mi to doradzi), żeby realizować moje zainteresowania w gronie sportowych znajomych, dyskusje światopoglądowe realizować w klubach dyskusyjnych,  a nim mieć tylko sferę intymną i wspólne obiady. Już teraz trochę tak jest... Trudno mi cenić go i szanować za pasywne postawy, które prezentuje.

Hm…, ale On prezentuje nie tylko pasywne postawy jak mi się wydaje, potrzebujesz Jego czy potrzebujesz tego co od Niego dostajesz ? Powinnaś potrzebować Jego, może spisz to jakoś – za i przeciw i zobacz co Ci wyjdzie, On jest inny co nie znaczy, że ta inność może Ci się nie sprawdzić w długiej perspektywie, nie wychodziły Ci wcześniejsze związki i coś mi się wydaje, że może stawiasz poprzeczkę wysoko – może to dobrze tylko czy Ty aby dobrze wiesz czego tak naprawdę potrzebujesz ? bo może stracisz/zmarnujesz na własną prośbę to co jest bezcenne a docenić nie potrafisz ? Hm ?

8

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Fajnie, że Jesteś jeszcze. Pewnie najbardziej oczekiwane by były przez Ciebie słowa elle88. Niestety, została zbanowana i wszystko wskazuje na to, że tym razem "na zawsze".
Siedem lat różnicy wieku między Wami...
Co około siedem lat przechodzimy swoistą przemianę. Zmienia się nasze postrzeganie samych siebie, otoczenia, i inaczej postrzegamy "tu i teraz". Jesteś na innym etapie, niż Twój L, stąd tak rożne podejście do spraw codziennych i związku. Ty dodatkowo wykonałaś pracę nad sobą i teraz wiesz, czego oczekujesz od życia. Po prostu wyprzedziłaś go o jedną przemianę.
On poza gotowością do bycia z kimś, nie ma pomysłu jak to dalej prowadzić. Wykazuje charakterystyczny objaw zmęczenia sytuacją, że stale musi za Tobą nadążać...
Co w takiej sytuacji? Są dwie opcje:
- rezygnujesz ze swoich aspiracji i pozwalasz mu na dojście za siedem lat do mniej więcej tego poziomu, na jakim Jesteś teraz. Tyle, że Ty znowu mu "uciekniesz" i będziesz po kolejnej przemianie...
- nie rezygnujesz, a ten związek nie wytrzyma presji i się rozsypie...
P.S. Mam prośbę do Ciebie. Przeczytaj i skomentuj http://www.netkobiety.pl/t101439.html

9

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

O rany, odpuść mu, zamęczysz treningiem, On nie z tych wink wink wink no różnicie się – On jedno Ty drugie – żadne z Was winne nie jest – po prostu INNI jesteście – co fajne być może – lub niefajne, hm…

odpuść Mu, no naprawdę, daj Mu żyć jak chce bo i Ty chcesz żyć jak chcesz

Odpuść odpuść i co dalej? Odpuszczam i tak już wiele (tak więc jednak są kompromisy), ale nic nie daje to odpuszczanie, poza irytacją. Natomiast jeśli nie odpuszczam, przechodzi mój pomysł i go realizujemy NA KOŃCU jest w cholerę zadowolony. No i jakoś nie zauważa, że może warto częściej realizować coś, zamiast być takim opornym. Coś tak z wstawaniem rano, wiesz, że nie lubisz, ale jeśli wiesz, że jest to w dobrym celu (np. wypad w góry, albo też lepsze rozłożenie pracy w ciągu dnia), doceniasz to i potem już mniej kwęczysz. Nie widzę aby on to zauważał. A mnie to jego "pchanie" kosztuje sporo energii. Jasne, mogę znaleźć towarzystwo, ale wydaje mi się, ze wtedy szybko zostaniemy jedynie współlokatorami...

jolanka27 napisał/a:

- mam nadzieję, że będzie mnie nosić do końca moich dni!
Ale Jego nie będzie nosić raczej więc nie będziecie nosić się razem – czy możesz to zaakceptować ?

Nie chcę tego zaakceptować. Znam mnóstwo facetów którzy po wielu latach małżenstwa, narzekają na pasywność swoich żon, że nigdzie się ich nie da wyciągnąć. W ten sposób omija się ważną część życia swojego partnera, ważną część osobowości. Myślę, że to prędzej czy później prowadzi do flirtu/ fascynacji osobami z którymi jednak mamy tą "nośną" energię (czyli do zdrady). Obecnie daleko mi do tego, ale jeśli się coś nie stanie to nie wykluczam (po prostu bardzo dużo widziałam takich zjawisk).


jolanka27 napisał/a:

- ja raczej mniej ustępuje, ewentualnie szukam alternatyw, on stwierdza, że i tak nie dam mu spokoju więc przystaje nieszczęsliwy na moje pomysły
Ano właśnie, coraz bardziej nieszczęśliwy, prawdopodobnie powie Ci za czas jakiś, że zupełnie odbierasz Mu poczucie sensu życia i nie dajesz Mu możliwości realizować Jego formy i tempa rozwoju i powie Ci : odchodzę bo nie umiemy ze sobą…. Jak to zniesiesz ?

Otóż niestety obawiam się, że mojego chłopaka nie będzie stać na taką decyzję. W pewnym sensie dlatego, że jestem jego pierwszą poważną dziewczyną i wyobrażeniem związku, nie ma porównania, nie wie, że może być lepiej/ gorzej. Po drugie, no cóż, on nie ma jaj. Napisalam w tytule posta "męska decyzja", ale to raczej ja muszę ją podjąć.


jolanka27 napisał/a:

Kluczowe jest chyba to, że cenię sobie naszą relację, bliskość, zaufanie, boję się, że jeśli się rozstaniemy to będzie to rozdzierająca pustka, będę tęsknić za dotykiem, zapachem, każdym gestem... Ale nie chcę się obudzić za 10 lat w małżeństwie, które polega wyłącznie na prowadzeniu wspolnie domu. Bo rozwiązanie sytuacji widzę takie (podejrzewam, ze ktoś niebawem tutaj mi to doradzi), żeby realizować moje zainteresowania w gronie sportowych znajomych, dyskusje światopoglądowe realizować w klubach dyskusyjnych,  a nim mieć tylko sferę intymną i wspólne obiady. Już teraz trochę tak jest... Trudno mi cenić go i szanować za pasywne postawy, które prezentuje.
Hm…, ale On prezentuje nie tylko pasywne postawy jak mi się wydaje, potrzebujesz Jego czy potrzebujesz tego co od Niego dostajesz ? Powinnaś potrzebować Jego, może spisz to jakoś – za i przeciw i zobacz co Ci wyjdzie, On jest inny co nie znaczy, że ta inność może Ci się nie sprawdzić w długiej perspektywie, nie wychodziły Ci wcześniejsze związki i coś mi się wydaje, że może stawiasz poprzeczkę wysoko – może to dobrze tylko czy Ty aby dobrze wiesz czego tak naprawdę potrzebujesz ? bo może stracisz/zmarnujesz na własną prośbę to co jest bezcenne a docenić nie potrafisz ? Hm ?

Chciałabym abyśmy oboje siebie potrzebowali i umieli to wyrażać, typu:
ja: "o jak fajnie, że przygotowałeś kolację, to ja pozmywam, a później obejrzymy film i będzie uroczo" (staram sie jak najczęściej tak działać, ktoś obiektywnie musiałby zliczyć ile razy, ale naprawdę mam taką intencję)

on: "dobra, fajny spokojny wieczór był wczoraj, to może dziś spędzimy dzień aktywnie, mam pobiegać/ dotlenić organizm/ zrobić cokolwiek, masz jakieś pomysły, czy może ja coś zorganizuję?"
>>>> takich działań W OGÓLE Z JEGO STRONY NIE MA, żadnych widoków na postęp, coraz większe zniechecenie i już nie wiem co robić...

10

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
starr napisał/a:

Co około siedem lat przechodzimy swoistą przemianę. Zmienia się nasze postrzeganie samych siebie, otoczenia, i inaczej postrzegamy "tu i teraz". Jesteś na innym etapie, niż Twój L, stąd tak rożne podejście do spraw codziennych i związku. Ty dodatkowo wykonałaś pracę nad sobą i teraz wiesz, czego oczekujesz od życia. Po prostu wyprzedziłaś go o jedną przemianę.
On poza gotowością do bycia z kimś, nie ma pomysłu jak to dalej prowadzić. Wykazuje charakterystyczny objaw zmęczenia sytuacją, że stale musi za Tobą nadążać...
Co w takiej sytuacji? Są dwie opcje:
- rezygnujesz ze swoich aspiracji i pozwalasz mu na dojście za siedem lat do mniej więcej tego poziomu, na jakim Jesteś teraz. Tyle, że Ty znowu mu "uciekniesz" i będziesz po kolejnej przemianie...
- nie rezygnujesz, a ten związek nie wytrzyma presji i się rozsypie...


Yo yo starr miło Cię widzieć! też fajnie, że jesteś! fajnie, że jest forum nadal bo ja tak sobie myślę, że jak będę mieć głębszy problem to właśnie tu będę szukać rozwiązania. Nad publikacją tego posta zastanawiam się już kilka miesięcy, no i jestem.

Mam w zamyśle, że odnajdzie mnie gdzieś tutaj elle88, mimo wszystko! nie traćmy nadziei (hm, swoją drogą zbanować jednego z najbardziej aktywnych i wartościowych uczestników forum to naprawdę wyśmienity pomysł... bravo moderatorzy!)

Tak, totalnie się zgadzam, z teorią 7 lat! Dokładnie się sprawdziła w moim zyciu (zresztą nawet jak sobie przeanalizujesz etapy edukacji sa się mniej wiecej mieszczą). Myślałam też o tych 7 latach w kontekście naszego związku. I tak, na to wychodzi, że musiałabym poczekać na niego. No tylko pytanie czy chcę i czy to faktycznie będzie w tym kierunku, w którym ja poszłam, takiej pozytywnej dojrzałości. Jak to przewidziec? -nie mam pojęcia.
Nie, nie chce rezygnować z moich aspiracji, czuję, że idę w dobrym kierunku, że to ma sens (obecnie również spełniam jedno z moich marzeń, choć niestety nie oczekiwania się okazało, że zabija mnie to finansowo, chciałam aby chłopak wraz ze mną podjął decyzję o odwrocie, ale tak się martwi, że nie powinnismy poprosić o skrócenie kontaktu na mieszkanie, że woli siedzieć tutaj bezsensownie).

No i wiesz co... on nawet by się nie zaiteresował takim forum jak to, w ogóle nie ten poziom rozmowy... ech

PS: OK, zajrzę na ten wątek w najbliższym możliwym czasie

11

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Jeśli czujesz, że czegoś ci brakuje, to pewnie tak właśnie jest. Musisz się uważnie przyjrzeć temu, co powoduje, że tracisz poczucie celowości i sensowności. Skąd u ciebie to poczucie jałowości?
Na razie odnoszę wrażenie, że nie chcesz się zagłębić w sobie, aby zobaczyć czego chcesz, tylko mocno skupiłaś się na deficytach, i to deficytach swojego chłopaka, bo on tego nie robi, tamto cię drażni. Jakbyś na niego przerzucała odpowiedzialność za swoje samopoczucie. A jakbyś tak bardziej pozwoliła sobie na wyartykułowanie tego, czego pragniesz i chcesz, to co by to było?


Poczucie jałowości wynika chyba z tego, że wskutek jego pasywności, sama tę pasywność przejmuję, mam wrażenie, że to mnie demotywuje. Z tym przerzucaniem odpowiedzialności to glubsza sprawa. Niby wiem jak to działa, ale... Kiedy ostatnio poszłam na fajną imprezę, trochę czułam się winna, że on siedzi w domu i pewnie ogląda youtube, dzwonię, piszę, niech przybywa, nic nie chce. Dobra, bawię się dalej sama, fajnie, ale czuję, że jakoś nie tak. Że już nie wspomnę, że wszyscy znajomi pytają czemu go nie ma, co robi, i jakoś idiotycznie mi mówić, że woli siedzieć sam w domu, gdy któryś raz to mówię, patrzą dziwnie, a nawet nie wiem jak go wybronić bo dla mnie samej też to dziwne. Także odczuwam więcej solidarności z nimi.

Czego chcę? Marzył  mi się od zawsze związek łączący pasję, partnerstwo i szacunek. Mieć podobne marzenia i czasem realizować je wspólnie, czasem osobno. Ale w ogóle mieć pasje. Obserwuje mojego chłopaka i widzę, że nic go prostu nie kręci. Lubi pograć w piłkę, no to super, sama stanę na bramce (choć nic a nic przyjemności w tym nie mam), lubi zapalić jointa, nie mam nic przeciwko, dopóki nie robi tego dzień po dniu (sama nie zapalę). I tyle, nie wiem co więcej on lubi...

12

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Yo yo starr miło Cię widzieć! też fajnie, że jesteś! fajnie, że jest forum nadal bo ja tak sobie myślę, że jak będę mieć głębszy problem to właśnie tu będę szukać rozwiązania. Nad publikacją tego posta zastanawiam się już kilka miesięcy, no i jestem.

Mam w zamyśle, że odnajdzie mnie gdzieś tutaj elle88, mimo wszystko! nie traćmy nadziei (hm, swoją drogą zbanować jednego z najbardziej aktywnych i wartościowych uczestników forum to naprawdę wyśmienity pomysł... bravo moderatorzy!)

Cieszę się, że się cieszysz na widok moich literek. smile Mam taką nadzieję, że czasami elle podczytuje jeszcze forum i złapiecie kontakt pozaforumowy.

jolanka27 napisał/a:

Tak, totalnie się zgadzam, z teorią 7 lat! Dokładnie się sprawdziła w moim zyciu (zresztą nawet jak sobie przeanalizujesz etapy edukacji sa się mniej wiecej mieszczą). Myślałam też o tych 7 latach w kontekście naszego związku. I tak, na to wychodzi, że musiałabym poczekać na niego. No tylko pytanie czy chcę i czy to faktycznie będzie w tym kierunku, w którym ja poszłam, takiej pozytywnej dojrzałości. Jak to przewidziec? -nie mam pojęcia.


Teoria przemiany co siedem lat została potwierdzona przez mojego guru od Reiki. Po prostu, co siedem lat dojrzewa kolejna czakra.
Tyle, że w zasadzie, to nigdy nie ma pewności w jakim kierunku pójdzie przemiana. Jest tak wiele uwarunkowań, że wszystkie opcje są możliwe. W sytuacji związku równolatków, przemiany występują praktycznie w tym samym czasie. W takim wypadku, jest mało czasu na obserwowanie jak postępują moje zmiany, a jak partnera. W efekcie dość szybko dochodzi się konkluzji, że ta osoba nagle stała się zupełnie kimś innym, niż osoba z którą wchodziło się w związek. Przy różnicy wieku około pięciu lat jest czas na obserwowanie i pojęcie decyzji co do wzajemnej przyszłości, czy zmiany pozwalają na porozumienie, czy nie. Przy siedmiu i więcej latach, jest zawsze albo rezygnacja z siebie, albo "przeskakiwanie etapu". W waszym przypadku, aby związek był satysfakcjonujący dla Was obojga, L musi cały czas "Ciebie gonić" Obawiam się, że na niedługo starczy mu wytrwałości...

jolanka27 napisał/a:

Nie, nie chce rezygnować z moich aspiracji, czuję, że idę w dobrym kierunku, że to ma sens (obecnie również spełniam jedno z moich marzeń, choć niestety nie oczekiwania się okazało, że zabija mnie to finansowo, chciałam aby chłopak wraz ze mną podjął decyzję o odwrocie, ale tak się martwi, że nie powinnismy poprosić o skrócenie kontaktu na mieszkanie, że woli siedzieć tutaj bezsensownie).

Czyli płyniecie jak statek ze spuszczoną kotwicą...

jolanka27 napisał/a:

No i wiesz co... on nawet by się nie zaiteresował takim forum jak to, w ogóle nie ten poziom rozmowy... ech

To chciało by się zapytać: co Was w takim razie połączyło?... ale nie zapytam...:)

jolanka27 napisał/a:

PS: OK, zajrzę na ten wątek w najbliższym możliwym czasie

dzięki...

13

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Chciałabym abyśmy oboje siebie potrzebowali i umieli to wyrażać, typu:
ja: "o jak fajnie, że przygotowałeś kolację, to ja pozmywam, a później obejrzymy film i będzie uroczo" (staram sie jak najczęściej tak działać, ktoś obiektywnie musiałby zliczyć ile razy, ale naprawdę mam taką intencję)

on: "dobra, fajny spokojny wieczór był wczoraj, to może dziś spędzimy dzień aktywnie, mam pobiegać/ dotlenić organizm/ zrobić cokolwiek, masz jakieś pomysły, czy może ja coś zorganizuję?"
>>>> takich działań W OGÓLE Z JEGO STRONY NIE MA, żadnych widoków na postęp, coraz większe zniechecenie i już nie wiem co robić...

Hm…, wiesz… ja tak miałam, taki czas extra power i motywowałam (żeby nie powiedzieć zaganiałam wink ) z dobrym skutkiem siebie i resztę, przeszło mi po jakimś czasie, a z późniejszym  większym luzem i powolnym spokojem tez dobrze szło.

Hm…,
Czyli wychodzi Wam na dobre (obojgu) Twoje tempo (tyle, że nie ciągłe takie tempo jak mi się wydaje) – no to może podkreślaj to i wbijaj Mu  głowy, że dobrze również  On na tym wychodzi i bez tego (czyli bez tego co Ty mu dajesz) byłby uboższy. A jak poczujesz się zmęczona inicjatywą ciągłej motywacji to może odpuść i spróbuj rozsmakować się tym co jest Jego naturą (nagnij się trochę – Jego nie zmienisz – ale siebie możesz), pokieruj tym czasem tak aby był to czas kiedy On zyskuje poczucie, że to od Niego wychodzi styl, który Ty akceptujesz (i starasz się polubić ze względu na Niego). 
Może wyjdzie tak, że czas twojego tempa się wydłuży a czas jego rytmu się skróci i zaczniecie OBOJE w takiej fluktuacji funkcjonować i przywykając do tego  - OBOJGU będzie dobrze bez szczególnego naginania ? Hm ? Może tak by do tego podejść ?
Bo zgodzę się z Tobą że budowanie odrębności nie zawsze wychodzi związkowi na dobre – od razu zaznaczę – ja mam inaczej – dobrze funkcjonuję w odrębności i takiej potrzebuję – więc spokojnie – tak tez można sensownie i trwale ułożyć związek, jeśli czujesz, że nie tędy droga to trzeba RAZEM tylko że musicie wypracować  rytm dla WAS OBOJGA. 

Ty jasno artykułujesz czego chcesz , Jemu nie przychodzi z łatwością spełnienie szybko Twoich oczekiwań. On nie potrafi wyraźnie wypowiedzieć  swoich potrzeb (typowe, typowe póki co… przyzwyczaj się wink ) i zorganizować Wam czasu. Możliwe, że Ty częściej występujesz w spodniach a On czasem spódniczkę zakłada – i taki to może być związek –wypracowany i z kompromisami. Przemyśl, zrewiduj, zbilansuj : jak Ty na tym wychodzisz – jak On na tym wychodzi i – PRZEGADAJCIE WSPÓLNIE. Nie możesz go traktować instrumentalnie do spełniania Twoich oczekiwań tylko dlatego, że potrafisz być szybsza w wyrażaniu siebie.

14

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jak czytam wypowiedzi autorki to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Facetowi w końcu znudziło się latanie za tobą po tych wszystkich pagórkach jak piesek na smyczy z wywieszonym jęzorem i woli sobie posiedzieć w domu przed kompem a nie zawsze kiedy ty chcesz maszerować za tobą.
Wydaje się, że to nie jest typ faceta który rzuci wszystko, kupi łódź i popłynięcie w rejs pięcioletni. On cię w niczym nie ogranicza i nie podcina ci skrzydeł. Masz ochotę to idziesz SAMA na wyprawę w góry, masz ochotę to idziesz SAMA popływać itp. Robisz to dla siebie a nie dla siebie i dla niego ciągnąc go ze sobą bo jego celem w tym czasie może być coś innego.

Popatrz na tą Chodakowską. Czy jej facet zajmuje się fitnesem?? Może czasami jest tam gdzieś na planie jak kręcą jakiś program, lub poćwiczy z nią razem raz na jakiś czas ale nie ma raczej wyrzeźbionego ciała. Daj facetowi spokój bo go przybijasz do ściany swoimi śmiesznymi wymaganiami.

15 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-07-10 09:12:45)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Mam podobne zdanie co mój przedmówca.
Daj mu żyć i sama się zajmij sobą, zamiast na siłę go uszczęśliwiać i zmuszać do pierdół, na które człowiek może zwyczajnie nie mieć ochoty.
Sam od wielu lat regularnie trenuję sporty siłowe, jeżdżę na rowerze i gram w piłkę, a oprócz tego posiadam pasje oraz zainteresowania różne,
ale w życiu by mi do głowy nawet nie przyszło, żeby moją dziewczynę ciągnąć za włosy na siłownię czy na Grand Prix F1 na Węgry albo do Niemiec.
Nie zmuszam jej do jeżdżenia ze mną po moich znajomych z całej Polski, u których sobie słucham sprzętu, ani nie ciągam ze sobą na wystawy czy zawody.
Tak samo ona ma swoje pierdolce, którymi nie zwraca mi głowy, bo wie że średnio mnie to interesuje albo wcale nie obchodzi na przykład. Można?
Jak czytam te Twoje pretensje żale i smutki, to po pierwsze trudno mi uwierzyć że masz 30 lat, a po drugie że on tyle czasu z Tobą wytrzymał.
Żyj i daj żyć.

16

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Jeśli czujesz, że czegoś ci brakuje, to pewnie tak właśnie jest. Musisz się uważnie przyjrzeć temu, co powoduje, że tracisz poczucie celowości i sensowności. Skąd u ciebie to poczucie jałowości?
Na razie odnoszę wrażenie, że nie chcesz się zagłębić w sobie, aby zobaczyć czego chcesz, tylko mocno skupiłaś się na deficytach, i to deficytach swojego chłopaka, bo on tego nie robi, tamto cię drażni. Jakbyś na niego przerzucała odpowiedzialność za swoje samopoczucie. A jakbyś tak bardziej pozwoliła sobie na wyartykułowanie tego, czego pragniesz i chcesz, to co by to było?


Poczucie jałowości wynika chyba z tego, że wskutek jego pasywności, sama tę pasywność przejmuję, mam wrażenie, że to mnie demotywuje. Z tym przerzucaniem odpowiedzialności to glubsza sprawa. Niby wiem jak to działa, ale... Kiedy ostatnio poszłam na fajną imprezę, trochę czułam się winna, że on siedzi w domu i pewnie ogląda youtube, dzwonię, piszę, niech przybywa, nic nie chce. Dobra, bawię się dalej sama, fajnie, ale czuję, że jakoś nie tak. Że już nie wspomnę, że wszyscy znajomi pytają czemu go nie ma, co robi, i jakoś idiotycznie mi mówić, że woli siedzieć sam w domu, gdy któryś raz to mówię, patrzą dziwnie, a nawet nie wiem jak go wybronić bo dla mnie samej też to dziwne. Także odczuwam więcej solidarności z nimi.

Czego chcę? Marzył  mi się od zawsze związek łączący pasję, partnerstwo i szacunek. Mieć podobne marzenia i czasem realizować je wspólnie, czasem osobno. Ale w ogóle mieć pasje. Obserwuje mojego chłopaka i widzę, że nic go prostu nie kręci. Lubi pograć w piłkę, no to super, sama stanę na bramce (choć nic a nic przyjemności w tym nie mam), lubi zapalić jointa, nie mam nic przeciwko, dopóki nie robi tego dzień po dniu (sama nie zapalę). I tyle, nie wiem co więcej on lubi...


Widoczna jest u ciebie ciągła potrzeba ruchu. Nie tylko fizycznego wink Prezentujesz "ekonomiczny" stosunek do życia. Chcesz więcej, mocniej, szybciej, aktywniej. Inwestujesz. Robisz rachunki zysków i strat. Wciąż jest za mało. Wciąż do czegoś dążysz. Nie znosisz przestojów. Wybiegasz w przyszłość. Teraz jest dla ciebie - niewiele, niewystarczająco. Czujesz niedosyt. Dziwne i "nienormalne" wydaje ci się nawet to, że ktoś może nie mieć ochoty na spędzanie czasu tak aktywnie, rozwojowo bądź towarzysko jak ty.
To nie jest złe.
Tylko zastanów się dlaczego na twoim kursie rozwojowym pojawiła się przeszkoda w postaci BIERNOŚCI twojego chłopaka. Jakby związek z nim wykluczał twoją samorealizację, gdyż nie jest on kropka w kropkę taki, jak ty, czy też taki, jakim ty chciałabyś, aby on był. Wasze oczekiwania, wasze potrzeby i wasze sposoby ich realizacji nie są jednakowo intensywne, może nawet nie są podobne, ale nie są też na kursie kolizyjnym. Z tego, co piszesz w waszym związku jest dużo wolności, więc jest jest także duży potencjał na wypracowanie kompromisu. Bycie w związku nie musi przecież oznaczać, że wszystko robicie razem, wspólnie i tak samo. Może zatem odzywa się charakterystyczne dla ciebie podejście "ekonomiczne", nakazujące ci koncentrować swoje wysiłki na kimś, kto byłby bardziej dopasowanym do twoich potrzeb i oczekiwań. To może być twoja PUŁAPKA, bo ideałów nie ma. Szczególnie, gdy minie początkowa ekscytacja związana z zakochaniem i jak spadną różowe okulary, to trzeba zacząć żyć z człowiekiem z krwi i kości.

17

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Życie z Tobą to chyba nieustanna olimpiada. Taki sobie znalazłaś sposób na życie. Jesteś typem sportowca i życie też traktujesz jak niekończące się zawody. Obawiam się, że żaden facet czegoś takiego na dłuższą metę nie wytrzyma. Stawiasz sobie nieustanne wymagania, podwyższasz poprzeczki i to daje Ci poczucie spełnienia, poczucie szczęścia. Ok. Ale dokładnie tak samo traktujesz swoich partnerów i tu się rodzi problem. Za bardzo chcesz drugą osobę dopasowywać do siebie. Chyba masz przerost ambicji i nie bardzo umiesz wrzucić na luz. A faceci to w zdecydowanej większości leniwce. Nawet ci odpowiedzialni, obowiązkowi lubią sobie po prostu poleżeć w spokoju, albo "popykać" na kompie przy piwku. Niestety my lubimy rzeczy, które kobietom jest często ciężko zrozumieć.

18

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
wilczysko napisał/a:

A faceci to w zdecydowanej większości leniwce. Nawet ci odpowiedzialni, obowiązkowi lubią sobie po prostu poleżeć w spokoju, albo "popykać" na kompie przy piwku. Niestety my lubimy rzeczy, które kobietom jest często ciężko zrozumieć.

Hahaha, w większości tak jest. Ale nawet i takiej klasy sportowiec jak Lewandowski ma czas na odpoczynek po ciężkim sezonie, no może nie przy piwku bo mu Ania nie pozwoli wink ale jednak. Kobiety w większości nie mogą pojąć/ przyjąć do wiadomości, że dla faceta to wstrętne piwsko big_smile +gra np na kompie to też forma odpoczynku i relaksu ^^ Albo wypad z kumplem na ryby + piwko tongue
Sam dużo grałem kiedyś w piłę. Obecnie już nie gram bo nie ma z kim i samemu też średnio się chce, raczej jak już to zajęcie bardziej statyczne sportowo jakim jest siłownia, na którą jak w końcu mi się co jakiś czas włącza zajawka chodzę z dużą chęcią. No ale jakbym miał taką kobitę co z batem nademną stoi bo ona chce i ja musze iść i się szlajać po górach to chyba bym już dawno w wariatkowie wylądował ;p Czerep zryty od tych oczekiwań ^^

19 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 11:11:16)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Myślę, że wy po prostu do siebie nie pasujecie.
Nie brałabym do siebie rad typu "zwolnij, wyluzuj", bo nic w tym złego, że się rozwijasz, dokształcasz, żyjesz aktywnie, ambitnie, z planem na życie.

Potrzebujesz u swego boku kogoś podobnego, inaczej będziesz go ciągnąć jak ciężar i każdej ze stron się to w końcu znudzi.
On ma inne tempo, inny charakter, inne potrzeby i nie jest to kwestia jego wieku - ma taką osobowość i już.

Ja Ciebie widzę jako typ trenera, osoby która nie znosi "pękania", marudzenia, lenistwa, odkładania decyzji i czynów na później.
Ty idziesz jak czołg - co sobie postanowisz, to realizujesz. Ciągle podnosisz sobie poprzeczkę  -  i wielkie BRAWO!
On jest typem   - "jakoś to będzie", powoli, bez spiny, na luziku. Prawdopodobnie nigdy cię nie dogoni, a ciągłe próby będą w nim w końcu wzbudzały frustracje.
Ty się czujesz jak facet w tym związku, on dla świętego spokoju ulega twojemu "treningowi", ale nie będzie chciał nigdy pierwszy dobiegać do mety i stać na podium jak ty. Nie czuje takiej potrzeby, męczy go to.


On nie musi się zmieniać ani ty nie musisz się zmieniać i owszem, możesz się sama realizować w aktywnościach sportowych, ale jego bierność i wycofanie się przejawia we wszystkich sferach życia i będzie to dla ciebie coraz bardziej irytujące.

Inaczej byś na niego patrzyła, gdyby miał ambicje na innych płaszczyznach, odpuściłabyś mu wtedy te sportowe.

Przy takich różnicach charakteru blado to widzę niestety.

20

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:
wilczysko napisał/a:

A faceci to w zdecydowanej większości leniwce. Nawet ci odpowiedzialni, obowiązkowi lubią sobie po prostu poleżeć w spokoju, albo "popykać" na kompie przy piwku. Niestety my lubimy rzeczy, które kobietom jest często ciężko zrozumieć.

Hahaha, w większości tak jest. Ale nawet i takiej klasy sportowiec jak Lewandowski ma czas na odpoczynek po ciężkim sezonie, no może nie przy piwku bo mu Ania nie pozwoli wink ale jednak. Kobiety w większości nie mogą pojąć/ przyjąć do wiadomości, że dla faceta to wstrętne piwsko big_smile +gra np na kompie to też forma odpoczynku i relaksu ^^ Albo wypad z kumplem na ryby + piwko tongue
Sam dużo grałem kiedyś w piłę. Obecnie już nie gram bo nie ma z kim i samemu też średnio się chce, raczej jak już to zajęcie bardziej statyczne sportowo jakim jest siłownia, na którą jak w końcu mi się co jakiś czas włącza zajawka chodzę z dużą chęcią. No ale jakbym miał taką kobitę co z batem nademną stoi bo ona chce i ja musze iść i się szlajać po górach to chyba bym już dawno w wariatkowie wylądował ;p Czerep zryty od tych oczekiwań ^^

Moja żona to się nieraz dziwi: "Po co Ty grasz na tym komputerze, jak się przy tym wkurzasz big_smile" No fakt, jak mi nie idzie to lecą "faki". No ale ja to lubię.
A co do Lewandowskiego to zobaczymy jak z nim będzie jak skończy karierę piłkarską big_smile Wtedy już mu piwko będzie wolno. A po wielu byłych piłkarzach widać, że to jednak też leniwce big_smile No może Lewandowski nie. On ma Anię, a ta to też sportowiec. Może mu nie odpuścić big_smile

21

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:

Jak czytam wypowiedzi autorki to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Facetowi w końcu znudziło się latanie za tobą po tych wszystkich pagórkach jak piesek na smyczy z wywieszonym jęzorem i woli sobie posiedzieć w domu przed kompem a nie zawsze kiedy ty chcesz maszerować za tobą.
Wydaje się, że to nie jest typ faceta który rzuci wszystko, kupi łódź i popłynięcie w rejs pięcioletni. On cię w niczym nie ogranicza i nie podcina ci skrzydeł. Masz ochotę to idziesz SAMA na wyprawę w góry, masz ochotę to idziesz SAMA popływać itp. Robisz to dla siebie a nie dla siebie i dla niego ciągnąc go ze sobą bo jego celem w tym czasie może być coś innego.

Popatrz na tą Chodakowską. Czy jej facet zajmuje się fitnesem?? Może czasami jest tam gdzieś na planie jak kręcą jakiś program, lub poćwiczy z nią razem raz na jakiś czas ale nie ma raczej wyrzeźbionego ciała. Daj facetowi spokój bo go przybijasz do ściany swoimi śmiesznymi wymaganiami.


i tutaj się akurat mylisz, bo mąż Chodakowskiej jest trenerem fitness i mają te same pasje i sportowy styl życia.

22 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-10 11:00:10)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
wilczysko napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:
wilczysko napisał/a:

A faceci to w zdecydowanej większości leniwce. Nawet ci odpowiedzialni, obowiązkowi lubią sobie po prostu poleżeć w spokoju, albo "popykać" na kompie przy piwku. Niestety my lubimy rzeczy, które kobietom jest często ciężko zrozumieć.

Hahaha, w większości tak jest. Ale nawet i takiej klasy sportowiec jak Lewandowski ma czas na odpoczynek po ciężkim sezonie, no może nie przy piwku bo mu Ania nie pozwoli wink ale jednak. Kobiety w większości nie mogą pojąć/ przyjąć do wiadomości, że dla faceta to wstrętne piwsko big_smile +gra np na kompie to też forma odpoczynku i relaksu ^^ Albo wypad z kumplem na ryby + piwko tongue
Sam dużo grałem kiedyś w piłę. Obecnie już nie gram bo nie ma z kim i samemu też średnio się chce, raczej jak już to zajęcie bardziej statyczne sportowo jakim jest siłownia, na którą jak w końcu mi się co jakiś czas włącza zajawka chodzę z dużą chęcią. No ale jakbym miał taką kobitę co z batem nademną stoi bo ona chce i ja musze iść i się szlajać po górach to chyba bym już dawno w wariatkowie wylądował ;p Czerep zryty od tych oczekiwań ^^

Moja żona to się nieraz dziwi: "Po co Ty grasz na tym komputerze, jak się przy tym wkurzasz big_smile" No fakt, jak mi nie idzie to lecą "faki". No ale ja to lubię.

Hahahaha, ja grałem masakrycznie dużo w różne gry online i też był wkurw nie raz ale to taki pozytywny wkurw bo działający na dyspozycję w następnej rozgrywce - większa koncentracja i chęć bycia najlepszym. Takie "sportowe" zacięcie.

wilczysko napisał/a:

A co do Lewandowskiego to zobaczymy jak z nim będzie jak skończy karierę piłkarską big_smile Wtedy już mu piwko będzie wolno. A po wielu byłych piłkarzach widać, że to jednak też leniwce big_smile No może Lewandowski nie. On ma Anię, a ta to też sportowiec. Może mu nie odpuścić big_smile

Ania mu raczej nie pozwoli grillować w kapciach Kuboty wink big_smile z kumplami i piwkiem w ręku w wolnym czasie jak skończy już karierę piłkarską big_smile big_smile

mallwusia napisał/a:

i tutaj się akurat mylisz, bo mąż Chodakowskiej jest trenerem fitness i mają te same pasje i sportowy styl życia.

Może być nawet i trenerem ale nie lansuje się tak jak ona w mediach smile To jest właśnie to pojęcie różnych prędkości w życiu.

23 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 11:06:06)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:
wilczysko napisał/a:

A faceci to w zdecydowanej większości leniwce. Nawet ci odpowiedzialni, obowiązkowi lubią sobie po prostu poleżeć w spokoju, albo "popykać" na kompie przy piwku. Niestety my lubimy rzeczy, które kobietom jest często ciężko zrozumieć.

Hahaha, w większości tak jest. Ale nawet i takiej klasy sportowiec jak Lewandowski ma czas na odpoczynek po ciężkim sezonie, no może nie przy piwku bo mu Ania nie pozwoli wink ale jednak. Kobiety w większości nie mogą pojąć/ przyjąć do wiadomości, że dla faceta to wstrętne piwsko big_smile +gra np na kompie to też forma odpoczynku i relaksu ^^ Albo wypad z kumplem na ryby + piwko tongue
Sam dużo grałem kiedyś w piłę. Obecnie już nie gram bo nie ma z kim i samemu też średnio się chce, raczej jak już to zajęcie bardziej statyczne sportowo jakim jest siłownia, na którą jak w końcu mi się co jakiś czas włącza zajawka chodzę z dużą chęcią. No ale jakbym miał taką kobitę co z batem nademną stoi bo ona chce i ja musze iść i się szlajać po górach to chyba bym już dawno w wariatkowie wylądował ;p Czerep zryty od tych oczekiwań ^^

i tu także się mylisz, bo są faceci, których siedzenie przy piwku kompletnie nie interesuje i tak jak np. mój Przyjaciel, po awf, odpoczywa najlepiej w ruchu, wyżywając się sportowo (pływanie, rower, siłownia) i siedzi w domu tylko wtedy, gdy ma kontuzję.
Nie wrzucaj więc mężczyzn do jednego worka. Każdy ma inny styl życia i najlepiej się dobierać tak, aby razem można było się rozwijać. Bo co fajnego w samotnym chodzeniu po górach czy żeglowaniu? Owszem, można jak najbardziej, ale razem to dopiero jest coś! Choćby tylko jakąś część mieć wspólną.

Widzę to doskonale po moim koledze. Gdy poznał dziewczynę, ona była aktywna, siłownia, bieganie itp. Po zamieszkaniu razem, jej się nic nie chce. On ma już dosyć wyciągania jej na rower, miał nieudane wakacje (ona wolałaby spacery po bulwarze, on rowerowe wyprawy) i tak się to powoli psuje.

24

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:
wilczysko napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:

Hahaha, w większości tak jest. Ale nawet i takiej klasy sportowiec jak Lewandowski ma czas na odpoczynek po ciężkim sezonie, no może nie przy piwku bo mu Ania nie pozwoli wink ale jednak. Kobiety w większości nie mogą pojąć/ przyjąć do wiadomości, że dla faceta to wstrętne piwsko big_smile +gra np na kompie to też forma odpoczynku i relaksu ^^ Albo wypad z kumplem na ryby + piwko tongue
Sam dużo grałem kiedyś w piłę. Obecnie już nie gram bo nie ma z kim i samemu też średnio się chce, raczej jak już to zajęcie bardziej statyczne sportowo jakim jest siłownia, na którą jak w końcu mi się co jakiś czas włącza zajawka chodzę z dużą chęcią. No ale jakbym miał taką kobitę co z batem nademną stoi bo ona chce i ja musze iść i się szlajać po górach to chyba bym już dawno w wariatkowie wylądował ;p Czerep zryty od tych oczekiwań ^^

Moja żona to się nieraz dziwi: "Po co Ty grasz na tym komputerze, jak się przy tym wkurzasz big_smile" No fakt, jak mi nie idzie to lecą "faki". No ale ja to lubię.

Hahahaha, ja grałem masakrycznie dużo w różne gry online i też był wkurw nie raz ale to taki pozytywny wkurw bo działający na dyspozycję w następnej rozgrywce - większa koncentracja i chęć bycia najlepszym. Takie "sportowe" zacięcie.

wilczysko napisał/a:

A co do Lewandowskiego to zobaczymy jak z nim będzie jak skończy karierę piłkarską big_smile Wtedy już mu piwko będzie wolno. A po wielu byłych piłkarzach widać, że to jednak też leniwce big_smile No może Lewandowski nie. On ma Anię, a ta to też sportowiec. Może mu nie odpuścić big_smile

Ania mu raczej nie pozwoli grillować w kapciach Kuboty wink big_smile z kumplami i piwkiem w ręku w wolnym czasie jak skończy już karierę piłkarską big_smile big_smile

mallwusia napisał/a:

i tutaj się akurat mylisz, bo mąż Chodakowskiej jest trenerem fitness i mają te same pasje i sportowy styl życia.

Może być nawet i trenerem ale nie lansuje się tak jak ona w mediach smile To jest właśnie to pojęcie różnych prędkości w życiu.

a skąd ty możesz wiedzieć, jak to u niego wygląda? On się może realizować na innych płaszczyznach, a sport ich na pewno łączy. Mają wspólną pasję.

25

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Ehhh, no właśnie może się realizować w inny sposób i mimo, że jest nawet i trenerem to raczej nie ma super wyrzeźbionego ciała oraz nie musi się tak lansować jak jego partnerka. Widać, że ona też od niego tego nie wymaga bo sytuacja była by zgoła inna. Jednym słowem facet ma wybór.

26 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 11:23:19)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:

Ehhh, no właśnie może się realizować w inny sposób i mimo, że jest nawet i trenerem to raczej nie ma super wyrzeźbionego ciała oraz nie musi się tak lansować jak jego partnerka. Widać, że ona też od niego tego nie wymaga bo sytuacja była by zgoła inna. Jednym słowem facet ma wybór.

A po co miałby się lansować? Ona w ten sposób zarabia, on :

"Przystojny Grek jest absolwentem Uniwersytetu Narodowego im. Kapodistriasa w Atenach. Pracuje jako marketing menedżer w fitnessandhealthexperts.com i fitness edytor w magazynie "Shape". Lefteris Kavoukis jest też założycielem portalu personaltrainers.gr."

Każdy z nich ma swoje pole do popisu i rozwoju, a pasję mają wspólną i myślę też, że jedno imponuje drugiemu, że się wzajemnie nakręcają.

27

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
mallwusia napisał/a:

Nie wrzucaj więc mężczyzn do jednego worka. Każdy ma inny styl życia i najlepiej się dobierać tak, aby razem można było się rozwijać. Bo co fajnego w samotnym chodzeniu po górach czy żeglowaniu? Owszem, można jak najbardziej, ale razem to dopiero jest coś! Choćby tylko jakąś część mieć wspólną.

Widzę to doskonale po moim koledze. Gdy poznał dziewczynę, ona była aktywna, siłownia, bieganie itp. Po zamieszkaniu razem, jej się nic nie chce. On ma już dosyć wyciągania jej na rower, miał nieudane wakacje (ona wolałaby spacery po bulwarze, on rowerowe wyprawy) i tak się to powoli psuje.

Bo zazwyczaj to jest tak, że ten największy szał aktywności trwa jakiś czas i w końcu mija. Nie mieszajmy w to celebrytów i sportowców zawodowych,
którzy z tego żyją, bo to jest zupełnie inna grupa ludzi, zupełnie inna motywacja, zupełnie inne środki i możliwości rozwoju, zupełnie odmienny styl życia.
U amatorów najczęściej mamy do czynienia z etapem fascynacji, który pojawia się gwałtownie, dominuje wszystko inne, przynajmniej na jakiś czas,
po czym zaczyna opadać i wszystko wraca do normy czyli stanu początkowego, kiedy człowiek sobie żyje spokojnym nudnym i zwyczajnym życiem.
W przypadku autorki też podejrzewam, że przechodzi właśnie etap fascynacji tzw. "aktywnym trybem życia" i wszystko jest podporządkowane tylko temu,
ale wcześniej wiodła zapewne całkiem normalne życie i prędzej czy później do niego wróci, to jest tylko kwestia czasu moim skromnym zdaniem.

28

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
mallwusia napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Moja żona to się nieraz dziwi: "Po co Ty grasz na tym komputerze, jak się przy tym wkurzasz big_smile" No fakt, jak mi nie idzie to lecą "faki". No ale ja to lubię.

Hahahaha, ja grałem masakrycznie dużo w różne gry online i też był wkurw nie raz ale to taki pozytywny wkurw bo działający na dyspozycję w następnej rozgrywce - większa koncentracja i chęć bycia najlepszym. Takie "sportowe" zacięcie.

wilczysko napisał/a:

A co do Lewandowskiego to zobaczymy jak z nim będzie jak skończy karierę piłkarską big_smile Wtedy już mu piwko będzie wolno. A po wielu byłych piłkarzach widać, że to jednak też leniwce big_smile No może Lewandowski nie. On ma Anię, a ta to też sportowiec. Może mu nie odpuścić big_smile

Ania mu raczej nie pozwoli grillować w kapciach Kuboty wink big_smile z kumplami i piwkiem w ręku w wolnym czasie jak skończy już karierę piłkarską big_smile big_smile

mallwusia napisał/a:

i tutaj się akurat mylisz, bo mąż Chodakowskiej jest trenerem fitness i mają te same pasje i sportowy styl życia.

Może być nawet i trenerem ale nie lansuje się tak jak ona w mediach smile To jest właśnie to pojęcie różnych prędkości w życiu.

a skąd ty możesz wiedzieć, jak to u niego wygląda? On się może realizować na innych płaszczyznach, a sport ich na pewno łączy. Mają wspólną pasję.

Przecież nigdzie nie napisałem, że wiem. Gdybam sobie. No chyba wolno smile To żaden hejt. I chodzi o pewną grupę statystyczną facetów (wg mnie większość), a nie o cały, jak to piszesz, wór. Oczywiście zawsze są tacy, którzy "na dupie nie usiedzą" big_smile

29

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Ale gdzie jest powiedziane, ze facet ma dzielic zainteresowania kobiety? Jakby autorka byla maniaczką spa i salonow manicure to tez facet mialby tam za nia latac?

Jak facet jest zapalonym milosnikiem starych samochodow to kobieta tez musi pokochac grzebanie w silnikach i zapach smarow?

Mozna miec rozne zainteresowania i najgorsze czego mozna oczekiwac to to, ze partner bedzie lubil to samo tylko dlatego, ze "ja to lubie".

Ilu facetow wymaga od zon by jezdzily z nimi na ryby? lol

30

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Łolaboga.

Chcesz faceta, który żyje innym tempem, niż Ty, zmienić w siebie.

Co jest nonsensem kompletnym pod wieloma względami.

Jeżeli jest to aż takim priorytetem dla Ciebie, by Twój partner robił z Tobą wszystko, a nie żył swoim życiem w swoim tempie, to cóż - niestety, czas zmienić partnera. Ale uważaj, bo i na tym możesz się przejechać. Może się okazać, że Twój nowy partner może i jest bardziej aktywny od starego, ale też w ogóle mu nie pasuje Twój sposób działania. I też się nie dogadacie.

31

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Nie ma co się przerzucać "worami" bo prawda jest taka, że jak zwykle chodzi o kasę smile
Dopóki zarabiali dobrze wszystko było cacy. Jak się skończyło, to nagle milion problemów się pojawił.
A bo za młody, a bo w domu siedzi, a bo to, a bo siamto... No przecież to historia stara jak świat.
Jak jest kasa, to nie widzi się dupereli, które urastają do rangi katastrofy, gdy tej kasy niem ma tyle co kiedyś.
Kto z nas tego nie przechodził...

32

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Nie wrzucaj więc mężczyzn do jednego worka. Każdy ma inny styl życia i najlepiej się dobierać tak, aby razem można było się rozwijać. Bo co fajnego w samotnym chodzeniu po górach czy żeglowaniu? Owszem, można jak najbardziej, ale razem to dopiero jest coś! Choćby tylko jakąś część mieć wspólną.

Widzę to doskonale po moim koledze. Gdy poznał dziewczynę, ona była aktywna, siłownia, bieganie itp. Po zamieszkaniu razem, jej się nic nie chce. On ma już dosyć wyciągania jej na rower, miał nieudane wakacje (ona wolałaby spacery po bulwarze, on rowerowe wyprawy) i tak się to powoli psuje.

Bo zazwyczaj to jest tak, że ten największy szał aktywności trwa jakiś czas i w końcu mija. Nie mieszajmy w to celebrytów i sportowców zawodowych,
którzy z tego żyją, bo to jest zupełnie inna grupa ludzi, zupełnie inna motywacja, zupełnie inne środki i możliwości rozwoju, zupełnie odmienny styl życia.
U amatorów najczęściej mamy do czynienia z etapem fascynacji, który pojawia się gwałtownie, dominuje wszystko inne, przynajmniej na jakiś czas,
po czym zaczyna opadać i wszystko wraca do normy czyli stanu początkowego, kiedy człowiek sobie żyje spokojnym nudnym i zwyczajnym życiem.
W przypadku autorki też podejrzewam, że przechodzi właśnie etap fascynacji tzw. "aktywnym trybem życia" i wszystko jest podporządkowane tylko temu,
ale wcześniej wiodła zapewne całkiem normalne życie i prędzej czy później do niego wróci, to jest tylko kwestia czasu moim skromnym zdaniem.


ale autorka jest ambitna we wszystkich sferach życia smile Jeśli minie jej w sporcie, w co nie wierzę, to znajdzie sobie inną płaszczyznę rozwoju, taki typ smile

33 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-10 11:44:33)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Iceni napisał/a:

Ale gdzie jest powiedziane, ze facet ma dzielic zainteresowania kobiety? Jakby autorka byla maniaczką spa i salonow manicure to tez facet mialby tam za nia latac?

No właśnie nasza autorka-sportsmenka wink nie może zrozumieć tego, że nawet mając te same zainteresowania komuś wystarczy przejechać się na rowerze 10km powiedzmy dziennie bo lubi sobie pojeździć rekreacyjnie a ona to widzi jako lipę i wymaga od niego aby trzepnął z nią trasę 50-100km ;p tongue Inaczej nie jesteś ambitnym kolesiem i ją ograniczasz i podcinasz skrzydła wink  Taka manipulacja.
Ona musi nauczyć się żyć własnym życiem i nie być uczepiona do kogoś jak rzep do psiego ogona smile

34 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 11:45:09)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Iceni napisał/a:

Ale gdzie jest powiedziane, ze facet ma dzielic zainteresowania kobiety? Jakby autorka byla maniaczką spa i salonow manicure to tez facet mialby tam za nia latac?

Jak facet jest zapalonym milosnikiem starych samochodow to kobieta tez musi pokochac grzebanie w silnikach i zapach smarow?

Mozna miec rozne zainteresowania i najgorsze czego mozna oczekiwac to to, ze partner bedzie lubil to samo tylko dlatego, ze "ja to lubie".

Ilu facetow wymaga od zon by jezdzily z nimi na ryby? lol


Nigdzie nikt tak nie napisał smile Chodzi o posiadanie ambicji, planów, stawianie sobie wysoko poprzeczek, w różnych sferach życia. I o posiadanie pasji, jakichkolwiek.

35 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 12:16:12)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Ale gdzie jest powiedziane, ze facet ma dzielic zainteresowania kobiety? Jakby autorka byla maniaczką spa i salonow manicure to tez facet mialby tam za nia latac?

No właśnie nasza autorka-sportsmenka wink nie może zrozumieć tego, że nawet mając te same zainteresowania komuś wystarczy przejechać się na rowerze 10km powiedzmy dziennie bo lubi sobie pojeździć rekreacyjnie a ona to widzi jako lipę i wymaga od niego aby trzepnął z nią trasę 50-100km ;p tongue Inaczej nie jesteś ambitnym kolesiem i ją ograniczasz i podcinasz skrzydła wink  Taka manipulacja.
Ona musi nauczyć się żyć własnym życiem i nie być uczepiona do kogoś jak rzep do psiego ogona smile


przeczytaj uważnie, co napisała:

"Co mnie draźni? Jego marnowanie czasu i brak pomysłów: na siebie, na spędzanie czasu, na życie. Jestem fanką aktywności fizycznej i umysłowej: pracuję w sporcie, ukończyłam też uniwersytet, mówię w 4 językach i mam ochotę nauczyć się kolejnych. W ogóle lubię uczyć się wszelkich nowych rzeczy, zbierać różne doświadczenia, poznawać inne kultury, czytam dziesiątki artykułów, zawsze cechowała mnie ambicja."

Problem nie dotyczy tylko sportu, ale całości. Podejścia do życia, braku ambicji, braku chęci rozwoju.
W tym momencie to wygląda tak, że ona zwalnia dla niego, a on z językiem po pas próbuje ją doganiać, często już rezygnując z biegu.

Nie pasują do siebie po prostu. Dlaczego ona miałaby zwalniać i rezygnować z ambicji? Tacy ludzie osiągają sukcesy, zachodzą daleko.
Dlaczego on miałby wciąż się sprężać, skoro jemu jest dobrze tak sobie żyć z dnia na dzień, bo "jakoś to będzie"? Tacy ludzie cieszą się z tego, co mają, delektują spokojnym życiem bez spiny.

On się męczy, ona się irytuje. On jej nie imponuje, ona się zaczyna w tym związku czuć jak facet. Wot szto.

36 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-10 12:27:27)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
mallwusia napisał/a:

Chodzi o posiadanie ambicji, planów, stawianie sobie wysoko poprzeczek, w różnych sferach życia. I o posiadanie pasji, jakichkolwiek.

Byłabym tu trochę ostrożna. Super mieć plany, marzenia, ambicje i je realizować. Ale to, że Jolanka właściwie unika "przerw w działaniu" a nawet "spowolnienia", MOŻE świadczyć o tym, że jest to jej sposób na odwrócenie uwagi od czegoś innego. Często jest tak, gdy ktoś nie chce kontaktu z własnymi uczuciami. Wówczas szuka się stymulacji i ekscytacji niemal wszędzie (w aktywności fizycznej, umysłowej, towarzyskiej, itd.), bo gdy tylko się "zatrzyma" na chwilę, to pojawia się uczucie pustki, znudzenia i przygnębienia. Wtedy całe życie staje się gonitwą za "czymś", co może przybierać różne nazwy jak "samorealizacja", "rozwój", itp.

37 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-10 12:31:39)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Być może tak jest, nie znam się na psychologii, a być może ona jest z tych, którzy nie usiedzą w miejscu i których energia ciągle rozpiera smile (nie mam tu na myśli tylko aktywności fizycznej)

Tutaj jest fajny wątek:
http://www.netkobiety.pl/t97847.html

38 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-10 12:50:44)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
mallwusia napisał/a:

Być może tak jest, nie znam się na psychologii, a być może ona jest z tych, którzy nie usiedzą w miejscu i których energia ciągle rozpiera smile (nie mam tu na myśli tylko aktywności fizycznej)

Też się nie znam na psychologii, ale moje zainteresowania płyną także w tym kierunku. Nie jesteś pierwsza, która mi przypina łatkę psychologa, ostatnio nawet dostałam tutaj tyradę za brak profesjonalizmu yikes big_smile (oczywiście subiektywnie pojmowanego).
Mam trochę tak jak Jolanka, że szukam różnych stymulacji, także intelektualnych wink

39

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
mallwusia napisał/a:

Problem nie dotyczy tylko sportu, ale całości. Podejścia do życia, braku ambicji, braku chęci rozwoju.
W tym momencie to wygląda tak, że ona zwalnia dla niego, a on z językiem po pas próbuje ją doganiać, często już rezygnując z biegu.

Nie pasują do siebie po prostu. Dlaczego ona miałaby zwalniać i rezygnować z ambicji? Tacy ludzie osiągają sukcesy, zachodzą daleko.

Pozwolę sobie na kilka słów odnośnie przewijających się przez cały temat ambicji, poprzeczek, sukcesów i tym podobnych... pierdół smile
Złoty medal albo chociaż sam udział w olimpiadzie, to może być poprzeczka, spełnienie ambicji czy osobisty sukces,
ale nie róbmy sobie jaj z pogrzebu i rekreacyjnego jeżdżenia coraz dłuższych tras na rowerze nie nazywajmy sukcesem, no błagam smile
Takie odnoszę wrażenie (graniczące z pewnością) że autorka przywiązuje zbyt dużą wagę do tak naprawdę mało istotnych spraw,
na które jej face mówiąc kolokwialnie ma po prostu wylane, co jakoś mnie nie dziwi zresztą, bo niby dlaczego miałby spełniać jej ambicje.
Oczywiście samo jeżdżenie na rowerze, to tylko przykład, ale cała reszta problemów opisanych w wątku ma podobny kaliber,
dlatego jak najbardziej zasadnym w tej sytuacji jest postawienie pytania: 

mallwusia napisał/a:

Dlaczego on miałby wciąż się sprężać, skoro jemu jest dobrze tak sobie żyć z dnia na dzień, bo "jakoś to będzie"?

No właśnie, dlaczego. Żyje sobie człowiek spokojnie nie wadząc nikomu, po co ona go ciąga w te góry czy gdzie tam jak on nie chce?
Może dla niego podnoszeniem poprzeczki jest przejście nowej gry na poziomie hard w jeden wieczór
a sukcesem obejrzenie całego sezonu Gry o Tron jednym ciągiem i co teraz, ona ma siedzieć razem z nim i grać albo oglądać jak nie chce?
No przecież to jest bez sensu. Poza tym nadal uważam, że wcale nie o to tutaj chodzi, tylko o frustracje spowodowane
obniżonym standardem życia i tym że nic się nie dzieje, co jest raczej normalne jak nie ma kasy na zbytki, to dzieje się niewiele,
wszystko prędzej czy później zaczyna nudzić, później ta sytuacja zaczyna irytować, aż w końcu szuka się odpowiedzialnego za ten stan rzeczy.
Padło na bogu ducha winnego kolesia i tyle w temacie smile

40 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2017-07-10 13:43:19)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Aż się dziwię, że jeszcze nikt nie poruszył tematu tego sławnego "marnowania czasu".

Co w sytuacji, gdy facet uważa, że wielogodzinna jazda na rowerze to marnowanie czasu?

Ma prawo tak uważać? Ma. Co więcej, nie stwierdzono w tej materii prawdy absolutnej. Poczucie marnowanie czasu jest stricte subiektywne. Można przytoczyć argumenty na za i przeciw, w zależności od podejścia.

Wielu ludzi kocha imprezować. Dla mnie to marnowanie czasu. Kto ma rację? I ja, i "wielu". Dla każdego z osobna czynność ta jest sensowna, lub nie.

Jaki sens ma projektowanie własnych odczuć na innych?

41

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Ojejku, dziekuje za zainteresowanie, wypowiedzi i podlinkowane posty, nie nadarzam z odpisywaniem!
Ale kilka najwazniejszych kwestii:

Nie chodzi mi o to aby robil wszystko ze mna, ale chociaz by przejawial aktywnosc i dawal motywacje do realizacji celow. Mialam tak w przyjazni: rozne zainteresowania kolezanka jest piosenkarka, inna malarka, inna lekarka. Ja bylam typ typem sportowym, tak bylo od dziecka, rodzice sa po AWF, ja bralam udzial w roznej rywalizacji w 3 dyscyplinach, przez okres szkoly i studiow (tak wiec dementuje domysly aby "mi przeszlo", nie nie przejdzie). Ale trzymalam sie z osobami, ktore w innych dziedzinach mialy swoje cele: przechodzilo to na poziom naszych rozmow, chcialyamy cos znaczyc, wyrazac sie. Po szkole kazda szla w swoja strone, a potem przegadywalysmy co sie wydarzylo, co dalej etc. Teraz widzimy sie kilka razy w roku, ale nasz kontakt jest silny, mamy o czym rozmawiac mimo, ze nie dzielimy juz zycia.Cenie to sobie.
Wiecie ile razy bym chciala uslyszec od mojwgo chlopaka, ze jest zbyt zajety swoimi planami aby pojsc ze mna na rower? Albo po prostu nie zastac go w domu bo np. poznal jakis chlopakow i gra w pilke. Wieczorami moglibysmy to sobie przegadywac...

Dzieki za porownania do Lewandowskich, czy Chodakowskiej, wrecz mi to schlebia, ale daleko mi do tego poziomu! 2-3 aktywne spedzenie popoludnia raczej. Piwa to chyba wiecej pije niz on, nie mam nic przeciwko odpoczynkowi PO jakims wysilku, fizycznym, intelektualnym. A co jesli funkcjowanie sklada sie z niemal samego wypoczynku? Spanie w srodku dnia po zle przespanej nocy (spanie do 14ej), obiad, komputer, ewentualnie biezace sprawy, kolacja, komputer, spanie. Cholera az mi glupio ze tak po nim jade, ale to fakty, tak wyglada wiekszosc dni. Chyba ze zrobie jakis plan i na sile go zrealizuje wspolnie z nim... Napsioczy, a pare miesiecy pozniej z duma opowiada gdzie to bylismy...

W szkoke narzekamy na wymagajacych nauczycieli, po czasie doceniamy wiedze, ktora nam przekazali. Potem juz jestesmy ostrzozniejsi w krytyce, rozumiemy zwiazki przyczy i skutku, rozumiemy ze jesli ktos poświeca nam swoją uwage i energię, to po to aby nas rozwinac.
Nie chce jego pochlebnych słów, chcialabym zobaczyc, że złapał którąkolwiek z zajawek i ją realizuje. A on tylko śpi...

Nawet jego rodzice dziwią sie tym trybem życia, co tym bardziej daje mi do myslenia, ze kiedys byl choc troche bardziej aktywny i że ta permanentna pasywnosc jest w reakcji na moje "trenowanie". I tutaj wlasnie tkwi porazka: czuje ze negatywnie na niego wplywam, zanizam jego poczucie wlasnej wartosci, odbieram checi. Choc intencja jest zupelnie odwrotna!!!
Wiecie co, zaczelam czytac artykuly o wychowywaniu dzieci, radzeniu sobie z pasywnoscia (w tym rowniez depresja, on ja rowniez kiedys przechodzil, ja rowniez, mam wrazenie, ze poradzilqm sobie dobrze). No i ten sposob stawiam siebie w roli matki/terapeuty/trenera... Bez sensu!

Dzieki tez za pozytywne postrzeganie moich zainteresowan/ ambicji. Tak, wierze, że moge odniesc sukces zawodowy i w sporcie (kilka mniejszych celow udalo sie zrealizowac). Niestety tez cecha aktywnych ludzi jest umiejetnosc odcinania przytlaczajacych rzeczy/ osob/ odwrot od nieudanych decyzji... boli mnie ogromnie, ale pomału chyba dojrzewam do tego. Bo nie wierze w zmienianie, ktos napisal "jego nie zmienisz, ale siebie mozesz". Ale dlaczego? Dzieki mojemu nastawieniu odnioslam kilka sukcesow, ktore napelniaja mnie duma i wiara w siebie - a on mam wrazenie, ze nie przezyl takich momentow, nie zna ich wartosci. Mysle czasem o dzieciach: chcialbym aby byly silne, odwazne, podążały za swoimi marzeniami i wytrwale znosiły trudnosci. A nie aby odpuszczaly wszystko, stwierdzaly, ze "lepiej nic nie oczeliwac, to wtedy wszystko co przyjdzie bedzie i tak OK"

42

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

nadal uważam, że wcale nie o to tutaj chodzi, ty8lko o frustracje spowodowane
obniżonym standardem życia i tym że nic się nie dzieje, co jest raczej normalne jak nie ma kasy na zbytki, to dzieje się niewiele,
wszystko prędzej czy później zaczyna nudzić, później ta sytuacja zaczyna irytować, aż w końcu szuka się odpowiedzialnego za ten stan rzeczy.
Padło na bogu ducha winnego kolesia i tyle w temacie smile

Oboje zarabialismy dobrze, teraz oboje słabo (mamy wlasne budżety, nie raz za wspolny obiad placi on, nie raz ja, nikt nikogo nie utrzymuje). Nie wyszlo nam tutaj, mowie "zwijajmy sie, pogadajmy z wlascicielka, moze znajdziemy kogos za nas do tego mieszkania, oferta jest przeciez atrakcyjna". On nie chce, mam wrazenie, ze to za duzy wysilek dla niego. Dla mnie tez, ale nie chce trwac w kiepskim. Moze powinnam rozwazyc wyjazd sama? Zostawie go z duzym klopotem, ale coz, w koncu mam wyluzowac i nie przymuszac, to moze i siebie nie bede przymuszac do trwania w tym miejscu?

A czas mozna spedzac ciekawie bez pieniedzy (chocby dlatego proponuje wycieczki rowerowe czy spedzanie czasu na wodzie, czytanie ksiazek, uczenie sie jezyka) . Potrzeba  tylko pomyslow i checi - czyli dokladnie tego, czego mu brak.

43

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Byłabym tu trochę ostrożna. Super mieć plany, marzenia, ambicje i je realizować. Ale to, że Jolanka właściwie unika "przerw w działaniu" a nawet "spowolnienia", MOŻE świadczyć o tym, że jest to jej sposób na odwrócenie uwagi od czegoś innego. Często jest tak, gdy ktoś nie chce kontaktu z własnymi uczuciami. Wówczas szuka się stymulacji i ekscytacji niemal wszędzie (w aktywności fizycznej, umysłowej, towarzyskiej, itd.), bo gdy tylko się "zatrzyma" na chwilę, to pojawia się uczucie pustki, znudzenia i przygnębienia. Wtedy całe życie staje się gonitwą za "czymś", co może przybierać różne nazwy jak "samorealizacja", "rozwój", itp.

Dzięki za to spostrzeżenie. Może być taki objaw, ale też nie przesadzajmy: bywam też i sama, miewam dni odpoczynku w których bardzo dobrze czuję sie ze sobą. Z natury bywałam depresyjna - właśnie wtedy kiedy brakowało mi albo raczej nie miała odwagi robić planów, działać w życiu. Kiedy co nieco odkryłam siebie, przepracowałam pewne zamierzchłości psychiki, nie miewam takich momentów (albo i miewam, ale wiem też, że szybko zmikną). Generalnie z samopoczuciem u mnie w porządku.

Raczej bym podejrzewała mojego chłopca o takie "doły", to przesypianie dni, unikanie planów, chęć "unikania życia", unikania konfrontacji... Miewa takie momenty smutku, nie chce wtedy rozmawiać, odsuwa się...
To ja już wolę moją gonitwę, prowadzoną w miarę racjonalnie, przy okazji osiągając cele, ktore od razu podnoszę samopoczucie.

44

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

Pozwolę sobie na kilka słów odnośnie przewijających się przez cały temat ambicji, poprzeczek, sukcesów i tym podobnych... pierdół smile
Złoty medal albo chociaż sam udział w olimpiadzie, to może być poprzeczka, spełnienie ambicji czy osobisty sukces,
ale nie róbmy sobie jaj z pogrzebu i rekreacyjnego jeżdżenia coraz dłuższych tras na rowerze nie nazywajmy sukcesem, no błagam smile
Takie odnoszę wrażenie (graniczące z pewnością) że autorka przywiązuje zbyt dużą wagę do tak naprawdę mało istotnych spraw,
na które jej face mówiąc kolokwialnie ma po prostu wylane, co jakoś mnie nie dziwi zresztą, bo niby dlaczego miałby spełniać jej ambicje.
Oczywiście samo jeżdżenie na rowerze, to tylko przykład, ale cała reszta problemów opisanych w wątku ma podobny kaliber,
dlatego jak najbardziej zasadnym w tej sytuacji jest postawienie pytania: 

mallwusia napisał/a:

Dlaczego on miałby wciąż się sprężać, skoro jemu jest dobrze tak sobie żyć z dnia na dzień, bo "jakoś to będzie"?

No właśnie, dlaczego. Żyje sobie człowiek spokojnie nie wadząc nikomu, po co ona go ciąga w te góry czy gdzie tam jak on nie chce?
Może dla niego podnoszeniem poprzeczki jest przejście nowej gry na poziomie hard w jeden wieczór
a sukcesem obejrzenie całego sezonu Gry o Tron jednym ciągiem i co teraz, ona ma siedzieć razem z nim i grać albo oglądać jak nie chce?
No przecież to jest bez sensu. Poza tym nadal uważam, że wcale nie o to tutaj chodzi, tylko o frustracje spowodowane
obniżonym standardem życia i tym że nic się nie dzieje, co jest raczej normalne jak nie ma kasy na zbytki, to dzieje się niewiele,
wszystko prędzej czy później zaczyna nudzić, później ta sytuacja zaczyna irytować, aż w końcu szuka się odpowiedzialnego za ten stan rzeczy.
Padło na bogu ducha winnego kolesia i tyle w temacie smile


Z sukcesami to chyba jest tak, że sami odczuwamy najlepiej co jest dla nas sukcesem, a co nie.
Dla jednego sportowca największą chwilą chwały będzie sam udział u olimpiadzie, dla innego (który na przykład brał udział już 3 razy i to jego ostatni start) będzie liczył sie tylko medal.

Jasne, moje ambicje nie są jakieś wielkie i nie zmienią losów świata, ale są małymi krokami do przodu, które właśnie nadają sens wstawaniu rano z łóżka. Wszystko zaczyna sie od małych kroków i od konsekwencji w ich podejmowaniu (albo zmiany kursu), jesli stwierdzisz, ze nawet nie podejmujesz działania to przegrywasz siebie jeszcze przed startem. Nie jest tak?
Tak więc możemy się spierać czy przejechanie na rowerze 40 km to sukces czy nie; jeśli wcześniej nie umiałam przejechać 25, to ukończenie takiego dystansu napawa mnie powodem do dumy. I moim największym marzeniem jest dzielenie tego uczucia z partnerem. Podjęchałam wysiłek + nie poddałam się w chwili słabości + spełniłam założony cel = sukces.
To buduje wiarę w siebie nie tylko w sporcie, przekłada się na wiele dziedzin, uczy Cię wytrwałości.

A dla mojego chłopaka to obce. Nie podejmuje wyzwań, tkwi w nie kwalifikowanej pracy, nie rozważa możliwości rozwoju.

Nie wiem jak mu idzie w tych grach, mam wrażenie, że robi to raczej dla zabicia czasu.

45

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Wg. mnie nikt nie może opierać swoich sukcesów tylko na kimś, nie możesz wymagać aby to on swoimi wymuszonymi przez ciebie czynami wzbudzał wzrost twojej motywacji. Wzrost swojej motywacji można podwyższać samemu - patrząc na wyniki innych ludzi w danej dyscyplinie i mówiąc sobie, że za "x" czasu też będę takie osiągi mieć i idziesz na trening i zasuwasz. Albo też możesz opierać swoją motywację do działania na samym "posiadaniu" partnera tongue, na chęci pokazaniu mu, że możesz być lepsza w swojej pasji, na pokazaniu mu że możesz lepiej wyglądać itp. Wtedy ten partner powinien zauważyć i docenić wysiłki i powinien docenić osiągnięty sukces  smile

46

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:

Wg. mnie nikt nie może opierać swoich sukcesów tylko na kimś, nie możesz wymagać aby to on swoimi wymuszonymi przez ciebie czynami wzbudzał wzrost twojej motywacji. Wzrost swojej motywacji można podwyższać samemu - patrząc na wyniki innych ludzi w danej dyscyplinie i mówiąc sobie, że za "x" czasu też będę takie osiągi mieć i idziesz na trening i zasuwasz. Albo też możesz opierać swoją motywację do działania na samym "posiadaniu" partnera tongue, na chęci pokazaniu mu, że możesz być lepsza w swojej pasji, na pokazaniu mu że możesz lepiej wyglądać itp. Wtedy ten partner powinien zauważyć i docenić wysiłki i powinien docenić osiągnięty sukces  smile

Porównywać się najlepiej do siebie: do siebie z wcześniej z sobą późnniej - tak jest najzdrowiej.

A on niewiele zauważa: mam wrażenie, że choćbym się roztyła zupełnie zaniechala pielęgnacji siebie, to i tak nie będzie mu się chciało podjąć wysiłku zerwania ze mną (to również efekt "pierwszej dziewczyny"). Uznaje, że i tak jestem torpedą, że za dużo tego sportu, za dużo czytania, po co podejmowac wysiłki...

47 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-07-10 16:17:48)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Moze powinnam rozwazyc wyjazd sama? Zostawie go z duzym klopotem, ale coz, w koncu mam wyluzowac i nie przymuszac, to moze i siebie nie bede przymuszac do trwania w tym miejscu?

Wybacz... ale jesteś pewna że on, pomijając kwestie finansowe(wynajem), w ogóle zauważyłby Twój wyjazd?

Wygląda na to, że on nie potrzebuje tego co możesz (chcesz) mu "dać". I to nie jest nawet kwestia tego, że on tego nie chce/odrzuca. On po prostu jeszcze do tego nie dorósł (nie poznał, a więc i nie zaczął tego doceniać/szukać w partnerce).
Mentalnie jest drugie 7 lat za Tobą, a Ty się przy nim "marnujesz". Myślę, że to Cię głównie boli- czujesz że masz dużo do zaoferowania, a nic z tego nie wynika- bo nie ma "odbiorcy". Tym bardziej, że masz za sobą "chude lata" i chcesz- po tej sporej zapewne pracy, którą nad sobą wykonałaś- jakoś zdyskontować efekty tejże.
Niestety fatalny był Twój wybór (partnera), bo kompletnie zlekceważyłaś szeroko rozumianą "zgodność intelektualną". Z tego co piszesz wynosi ona około 0%. Pytanie dlaczego? 
Widzieliście się chyba dostatecznie wiele razy/długo by poruszyć pewne głębsze tematy, zaprezentować się jako nie tylko "miła atrakcyjna babka" (za jaką Cię zapewne ma Twój chłopak i co mu wystarcza), ale też jako inteligentna, ambitna, ciekawa życia we wszystkich możliwych aspektach dojrzała (w miarę) kobieta, itp. itd.?
Jak to możliwe, że nie odgadłaś jego prawdziwej natury?
Tzn. domyślam się dlaczego tak się stało- było aż tak "miło" (emocje+) oraz rozkosznie (fizyczność/seks+), że chłodną analizę rzuciłaś w kąt, jak plecak po wyjątkowo wyczerpującym treningu, i dopiero od momentu kiedy z emocjami nie jest już tak pięknie jak na początku, o tym "plecaku" sobie przypomniałaś.
Oj, tym razem Elle chyba nie byłaby z Ciebie dumna...

Co powinnaś zrobić, to wydaje mi się że już w głębi ducha wiesz... Forma rozstania to chyba drugorzędna sprawa. Chociaż specyfika Waszej sytuacji narzuca rozwiązanie tego typu: - rozstanie się "jak przyjaciele",  dokończenie kontraktu wynajmu już w tego rodzaju relacji i pożegnanie się w przyjaznej atmosferze, mając w pamięci wszystkie piękne chwile, których razem doświadczyliście. Takie "miękkie lądowanie". Czy to jest realne, musisz ocenić sama.
Potem wyciągnięcie wniosków, nierozstawanie się z "plecakiem" i do czterech razy sztuka.

48

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Z sukcesami to chyba jest tak, że sami odczuwamy najlepiej co jest dla nas sukcesem, a co nie.
Dla jednego sportowca największą chwilą chwały będzie sam udział u olimpiadzie, dla innego (który na przykład brał udział już 3 razy i to jego ostatni start) będzie liczył sie tylko medal.

Jasne, moje ambicje nie są jakieś wielkie i nie zmienią losów świata, ale są małymi krokami do przodu, które właśnie nadają sens wstawaniu rano z łóżka. Wszystko zaczyna sie od małych kroków i od konsekwencji w ich podejmowaniu (albo zmiany kursu), jesli stwierdzisz, ze nawet nie podejmujesz działania to przegrywasz siebie jeszcze przed startem. Nie jest tak?
Tak więc możemy się spierać czy przejechanie na rowerze 40 km to sukces czy nie; jeśli wcześniej nie umiałam przejechać 25, to ukończenie takiego dystansu napawa mnie powodem do dumy. I moim największym marzeniem jest dzielenie tego uczucia z partnerem. Podjęchałam wysiłek + nie poddałam się w chwili słabości + spełniłam założony cel = sukces.
To buduje wiarę w siebie nie tylko w sporcie, przekłada się na wiele dziedzin, uczy Cię wytrwałości.

Ależ ja Ciebie doskonale rozumiem, bo wiem jak to jest, kiedy możesz wreszcie założyć wymarzone 160kg na sztangę,
samodzielnie zbudować wysokiej klasy kolumny głośnikowe bez niczyjej pomocy czy wykonać obrót autem o 180 stopni
wrzucając równocześnie wsteczny, pojechać tyłem, znów się obrócić, pojechać przodem i ani razu się nie zatrzymać.
Oczywiście że wiem jak to jest i akurat mi nie trzeba tego tłumaczyć. Wolałbym raczej, żeby ktoś mi wytłumaczył
po co moja życiowa partnerka ma robić dokładnie to samo co ja albo brać w tym wszystkim czynny udział,
kiedy jej to zwyczajnie nie kręci, nie interesuje się kulturystyką, nie zna się na głośnikach i jeździ Citroenem C3 w automacie.
Tego nie rozumiem. Moje pasje, ambicje, sukcesy, są moje i dla mnie. Ona ma własne i też nie widzi potrzeby,
żebym razem z nią siedział w domu i czytał książkę albo nie wiem, jechał do mamy na działkę i babrał się w ziemi.
Mogę jej tam podrzucić jakiś ciężki worek czegoś czy pomalować altanę, ale na tym się kończy moje zaangażowanie
i nikt mi nie sapie nad uchem, że za mało się interesuję jej pasjami, ambicjami czy sukcesami w dziedzinach ogrodniczych smile

jolanka27 napisał/a:

Nie wiem jak mu idzie w tych grach, mam wrażenie, że robi to raczej dla zabicia czasu.

No właśnie i teraz co, on tu teraz przyjdzie na forum i zacznie Ci ciosać wirtualne kołki na głowie, że z nim nie grasz?
Że nie siedzisz i nie patrzysz jak on gra? Że nawet się nie interesujesz jego pasjami, skoro nie wiesz jak mu idzie?
To jest dokładnie to samo co robisz Ty, tylko zamiast roweru wstaw w swój tekst konsolę do gier i masz identyko smile

49

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

Moje pasje, ambicje, sukcesy, są moje i dla mnie

Racja.
Moja słabość w tym, że szukam partnerstwa w tym.

No właśnie i teraz co, on tu teraz przyjdzie na forum i zacznie Ci ciosać wirtualne kołki na głowie, że z nim nie grasz?
Że nie siedzisz i nie patrzysz jak on gra? Że nawet się nie interesujesz jego pasjami, skoro nie wiesz jak mu idzie?

Nigdy mnie nie zaprosił smile

50 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-10 17:03:30)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

Ależ ja Ciebie doskonale rozumiem, bo wiem jak to jest, kiedy możesz wreszcie założyć wymarzone 160kg na sztangę,
samodzielnie zbudować wysokiej klasy kolumny głośnikowe bez niczyjej pomocy czy wykonać obrót autem o 180 stopni
wrzucając równocześnie wsteczny, pojechać tyłem, znów się obrócić, pojechać przodem i ani razu się nie zatrzymać.
Oczywiście że wiem jak to jest i akurat mi nie trzeba tego tłumaczyć. Wolałbym raczej, żeby ktoś mi wytłumaczył
po co moja życiowa partnerka ma robić dokładnie to samo co ja albo brać w tym wszystkim czynny udział,
kiedy jej to zwyczajnie nie kręci, nie interesuje się kulturystyką, nie zna się na głośnikach i jeździ Citroenem C3 w automacie.

I to jest skwitowanie całej dotychczasowej dyskusji.
A jeżeli cię nie zaprosił do wspólnego grania, do wspólnego spędzania czasu w ten sposób to siadasz koło niego i mówisz:
Oddaj mi te "stery", teraz ja ich pozabijam big_smile Może następnym razem dzięki temu sam ochoczo zaproponuje ten wymarsz w góry wink

51

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Naprędce napisał/a:

Wybacz... ale jesteś pewna że on, pomijając kwestie finansowe(wynajem), w ogóle zauważyłby Twój wyjazd?

Wygląda na to, że on nie potrzebuje tego co możesz (chcesz) mu "dać". I to nie jest nawet kwestia tego, że on tego nie chce/odrzuca. On po prostu jeszcze do tego nie dorósł (nie poznał, a więc i nie zaczął tego doceniać/szukać w partnerce).
Mentalnie jest drugie 7 lat za Tobą, a Ty się przy nim "marnujesz". Myślę, że to Cię głównie boli- czujesz że masz dużo do zaoferowania, a nic z tego nie wynika- bo nie ma "odbiorcy". Tym bardziej, że masz za sobą "chude lata" i chcesz- po tej sporej zapewne pracy, którą nad sobą wykonałaś- jakoś zdyskontować efekty tejże.
Niestety fatalny był Twój wybór (partnera), bo kompletnie zlekceważyłaś szeroko rozumianą "zgodność intelektualną". Z tego co piszesz wynosi ona około 0%. Pytanie dlaczego? 
Widzieliście się chyba dostatecznie wiele razy/długo by poruszyć pewne głębsze tematy, zaprezentować się jako nie tylko "miła atrakcyjna babka" (za jaką Cię zapewne ma Twój chłopak i co mu wystarcza), ale też jako inteligentna, ambitna, ciekawa życia we wszystkich możliwych aspektach dojrzała (w miarę) kobieta, itp. itd.?
Jak to możliwe, że nie odgadłaś jego prawdziwej natury?
Tzn. domyślam się dlaczego tak się stało- było aż tak "miło" (emocje+) oraz rozkosznie (fizyczność/seks+), że chłodną analizę rzuciłaś w kąt, jak plecak po wyjątkowo wyczerpującym treningu, i dopiero od momentu kiedy z emocjami nie jest już tak pięknie jak na początku, o tym "plecaku" sobie przypomniałaś.
Oj, tym razem Elle chyba nie byłaby z Ciebie dumna...

Co powinnaś zrobić, to wydaje mi się że już w głębi ducha wiesz... Forma rozstania to chyba drugorzędna sprawa. Chociaż specyfika Waszej sytuacji narzuca rozwiązanie tego typu: - rozstanie się "jak przyjaciele",  dokończenie kontraktu wynajmu już w tego rodzaju relacji i pożegnanie się w przyjaznej atmosferze, mając w pamięci wszystkie piękne chwile, których razem doświadczyliście. Takie "miękkie lądowanie". Czy to jest realne, musisz ocenić sama.
Potem wyciągnięcie wniosków, nierozstawanie się z "plecakiem" i do czterech razy sztuka.


Trafiasz.
Tak, czuję, że nie mam odbiorcy. Czuję, że przekaz jest ważny, że to ma sens, ale po prostu celuję w próżnię z moimi pomysłami. I może i powinnam odpuścić, jak co niektórzy doradzają, on na ryby, ja do lasu i gdzieś tam udawać, że doskonale się uzupełniamy. Odpuszcząć - irytować - odpuszczać - wku*wiać... 
A jednak widzę, że sa takie pary, które umeiją połączyć wspólne zainteresowania i partnerstwo; wzajemnie sie inspirują i motywują, a nie tylko prowadzą gospodarstwo domowe. I też bym tak chciała.

Co nas skłoniło do bycia razem?

To i tak krok milowy w moich relacjach: nauczyłam się przyjmować dobro, cieszyłam się z szacunku jaki jest między nami, czułość, oparcie, przyjaciel. Zgodność intelektualna - jest, dobrze się rozumiemy. Na jakimś innym poziome mentalnym coś zgrzyta, na poziomie swiatopoglądowym, albo po prostu ta róźnica wieku. On naprawdę czasami robi na złość, udaje, że mnie nie słyszy. Widzę jak czasami sie stresuje pracą, tak że wszystko temu podporządkowuje. Najzabawniejsze, że mam wrażenie, że kiedyś sama byłam podobna... Teraz rozumiem już, że brak komunikacji i unikanie niczego nie rozwiązuje, a praca ma mi dawać satysfakcję i relacja z szefem powinna być partnerska.
Jestem te kilka kroków przed nim, te kilka lat. Wcześniej nie odczuwałam tego tak dotkliwie. Dlaczego? On nie miał etapu studiów, po szkole średniej poszedł do pracy i sie usamodzielnił, dlatego wydawał się dojrzalszy (plus z wyglądu takie bardziej 26-27 lat, niż 23) Ja na studiach sporo sie opierniczałam, dorabiałam ale miałam też pomoc  domu. Nauczyłam się też na nich sporo, byłam na wyjazdach zagranicznych, grałam ligi sportowe - on tego wszystkiego nie zrobił.

No i cóż, szukam i szukam jakby to przeskoczyć, ale coraz bardziej ta różnica wieku/ mentalności daje mi się we znaki.

Kiedy jednak pomyślę o rozstaniu... ojeku, nie chce nawet myśleć jakie to może być bolesne...

52 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-07-10 19:19:20)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Tak, czuję, że nie mam odbiorcy. Czuję, że przekaz jest ważny, że to ma sens, ale po prostu celuję w próżnię z moimi pomysłami. I może i powinnam odpuścić, jak co niektórzy doradzają, on na ryby, ja do lasu i gdzieś tam udawać, że doskonale się uzupełniamy. Odpuszcząć - irytować - odpuszczać - wku*wiać... 
A jednak widzę, że sa takie pary, które umeiją połączyć wspólne zainteresowania i partnerstwo; wzajemnie sie inspirują i motywują, a nie tylko prowadzą gospodarstwo domowe. I też bym tak chciała.

Jejku, kobito... wiesz co ja bym chciał? No właśnie smile
Może i są takie pary, ale ile takich znasz osobiście? Nie ma co się porównywać do osób znanych z pierwszych stron gazet,
bo ci ludzie z tego żyją i muszą dobrze wyglądać, muszą się pokazywać, muszą lansować odpowiednie wzorce i prezentować odpowiedni styl życia
oraz "przy okazji" reklamować swoich sponsorów, którzy im zapewniają takie warunki rozwoju, o jakich zwykły śmiertelnik może tylko pomarzyć.
No więc wróćmy na ziemię i proszę słucham ile znasz prywatnie takich par, bo jestem skłonny się założyć, że góra dwie może trzy.
Mam rację?

53

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Ja w ogóle nie znam takich par.

A nawet, jeśli obie strony coś ćwiczą, czy hobbystycznie robią coś razem, to i tak na ogół każdy robi to w swoim tempie.

54 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-10 20:06:04)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Byłabym tu trochę ostrożna. Super mieć plany, marzenia, ambicje i je realizować. Ale to, że Jolanka właściwie unika "przerw w działaniu" a nawet "spowolnienia", MOŻE świadczyć o tym, że jest to jej sposób na odwrócenie uwagi od czegoś innego. Często jest tak, gdy ktoś nie chce kontaktu z własnymi uczuciami. Wówczas szuka się stymulacji i ekscytacji niemal wszędzie (w aktywności fizycznej, umysłowej, towarzyskiej, itd.), bo gdy tylko się "zatrzyma" na chwilę, to pojawia się uczucie pustki, znudzenia i przygnębienia. Wtedy całe życie staje się gonitwą za "czymś", co może przybierać różne nazwy jak "samorealizacja", "rozwój", itp.

Dzięki za to spostrzeżenie. Może być taki objaw, ale też nie przesadzajmy: bywam też i sama, miewam dni odpoczynku w których bardzo dobrze czuję sie ze sobą. Z natury bywałam depresyjna - właśnie wtedy kiedy brakowało mi albo raczej nie miała odwagi robić planów, działać w życiu. Kiedy co nieco odkryłam siebie, przepracowałam pewne zamierzchłości psychiki, nie miewam takich momentów (albo i miewam, ale wiem też, że szybko zmikną). Generalnie z samopoczuciem u mnie w porządku.

Raczej bym podejrzewała mojego chłopca o takie "doły", to przesypianie dni, unikanie planów, chęć "unikania życia", unikania konfrontacji... Miewa takie momenty smutku, nie chce wtedy rozmawiać, odsuwa się...
To ja już wolę moją gonitwę, prowadzoną w miarę racjonalnie, przy okazji osiągając cele, ktore od razu podnoszę samopoczucie.

Chyba o to chodzi, żeby sukces był przyjemnym "skutkiem ubocznym" podejmowanego działania i doskonalenia siebie smile W przeciwieństwie do sytuacji, kiedy staje się on celem samym w sobie, który ma np. podnieść samoocenę. Zresztą tak samo jest z ambicją. Sama ambicja jest OK. Ale ważne jest także to, co ją nakręca. Czyli jaka jest motywacja, co leży u podłoża "głodu", którego wyrazem jest ambicja.

Jeszcze chciałabym się odnieść do różnicy wieku w twoim związku. Uważam, że 6-7 lat różnicy w tym okresie to przepaść. Wg neurologów kora czołowa u człowieka rozwija się do 25 albo nawet 30 r.ż., więc kierując się tymi kryteriami twój chłopak wciąż dojrzewa, podczas gdy ty jesteś już "gotowa".

Resztę już chyba można sobie darować. Mam wrażenie, że przyszłaś tu z gotową koncepcją, zgodnie z którą twój facet to "kanapowiec", który tobie do pięt nie dorasta, więc czas się z nim pożegnać. Reszta to tylko bicie piany i racjonalizowanie podjętej już wcześniej decyzji.

55

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

.
No więc wróćmy na ziemię i proszę słucham ile znasz prywatnie takich par, bo jestem skłonny się założyć, że góra dwie może trzy.

Znam 4 takie pary; które razem razem realizują swoje pasje.

Znam kolejne kilka w których np. ona jest dobra w swojej dziedzine, on w swojej i razem idą "do przodu".

W ogóle nie mówię o ludziach z telewizji, bo dokładnie jak pisałeś wchodzą w to kontakty, marketing etc, to obcy ludzie.

Znam też sporo par, które stale narzekają, że po jakimś czasie zamknęli się w 4 ścianach, przestali udzielać się towarzystko, sportowo, skupiając uwagę tylko na tym żeby lodówka była pełna no i pewnie czyniąc kroki w celu powiekszenia rodziny. Mi się taki model nie podoba. Widzę jak któryś z partnerów ciagnie w dół, niczym kotwica, a druga strona "z miłości" stwierdza, że w sumie te moje zajęcia nie są takie ważne, nie chcę zamęczać wspólnymi wyjazdami, za dużo ambarasu, lepiej iść do kina... Mogę tak nie chcieć?

56

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:
jolanka27 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Byłabym tu trochę ostrożna. Super mieć plany, marzenia, ambicje i je realizować. Ale to, że Jolanka właściwie unika "przerw w działaniu" a nawet "spowolnienia", MOŻE świadczyć o tym, że jest to jej sposób na odwrócenie uwagi od czegoś innego. Często jest tak, gdy ktoś nie chce kontaktu z własnymi uczuciami. Wówczas szuka się stymulacji i ekscytacji niemal wszędzie (w aktywności fizycznej, umysłowej, towarzyskiej, itd.), bo gdy tylko się "zatrzyma" na chwilę, to pojawia się uczucie pustki, znudzenia i przygnębienia. Wtedy całe życie staje się gonitwą za "czymś", co może przybierać różne nazwy jak "samorealizacja", "rozwój", itp.

Dzięki za to spostrzeżenie. Może być taki objaw, ale też nie przesadzajmy: bywam też i sama, miewam dni odpoczynku w których bardzo dobrze czuję sie ze sobą. Z natury bywałam depresyjna - właśnie wtedy kiedy brakowało mi albo raczej nie miała odwagi robić planów, działać w życiu. Kiedy co nieco odkryłam siebie, przepracowałam pewne zamierzchłości psychiki, nie miewam takich momentów (albo i miewam, ale wiem też, że szybko zmikną). Generalnie z samopoczuciem u mnie w porządku.

Raczej bym podejrzewała mojego chłopca o takie "doły", to przesypianie dni, unikanie planów, chęć "unikania życia", unikania konfrontacji... Miewa takie momenty smutku, nie chce wtedy rozmawiać, odsuwa się...
To ja już wolę moją gonitwę, prowadzoną w miarę racjonalnie, przy okazji osiągając cele, ktore od razu podnoszę samopoczucie.

Chyba o to chodzi, żeby sukces był przyjemnym "skutkiem ubocznym" podejmowanego działania i doskonalenia siebie smile W przeciwieństwie do sytuacji, kiedy staje się on celem samym w sobie, który ma np. podnieść samoocenę. Zresztą tak samo jest z ambicją. Sama ambicja jest OK. Ale ważne jest także to, co ją nakręca. Czyli jaka jest motywacja, co leży u podłoża "głodu", którego wyrazem jest ambicja.

Nie koniecznie bym tak racjnonalizowała ambicję, wiele osób (dziś znanych) było motywowanym tym aby "coś komuś udowodnić" i w międzyczasie przeskoczyli swoich mistrzów, nie widze w tym nic złego.

Jeszcze chciałabym się odnieść do różnicy wieku w twoim związku. Uważam, że 6-7 lat różnicy w tym okresie to przepaść. Wg neurologów kora czołowa u człowieka rozwija się do 25 albo nawet 30 r.ż., więc kierując się tymi kryteriami twój chłopak wciąż dojrzewa, podczas gdy ty jesteś już "gotowa".

Resztę już chyba można sobie darować. Mam wrażenie, że przyszłaś tu z gotową koncepcją, zgodnie z którą twój facet to "kanapowiec", który tobie do pięt nie dorasta, więc czas się z nim pożegnać. Reszta to tylko bicie piany i racjonalizowanie podjętej już wcześniej decyzji.

Przyszłam tutaj głownie po:

- natrafić na kogoś kto moze mieć podobne doświadczenie, czyli związek z młodszym i jak to wyglądało, może jak post trochę poleży to ktoś się znajdzie;

- zobaczyć jak inni interperetują co ja piszę, jaka energia z tego bije, zobaczyć z dystansu;

- może faktycznie któś mi znajdzie jakies drugie dno tej sytuacji;

W tytule posta dopisałam "męska decyzja" mając w tle główy, tą najtrudnniejszą decyzję czyli decyzję o rozstaniu. Wiem, że będę ją musiała podjąć ja więc konkrontuje się z tym... albo i odwlekam bo będzie boleć w cholerę.

57

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Hm..., no jeśli aż tak boleć będzie to przemysl dogłębnie.
Drugim dnem wydajesz się Ty kiedy brakuje Ci otwartości, może elastyczności, może jakby empatii dla odmiennego partnera (przyznaję mocno odmiennego bo i młodszy i natura inna), natomiast Twój temperament akurat mi się podoba wink. To nigdy łatwe nie jest, mam na myśli odcięcie się od budowanej przez siebie bliskości po to aby budować ją pełniej na nowo, ale nie należy tkwić w bylejakości jak mi sie wydaje. Jeśli faktycznie wyczerpuje Ci się przekonanie co do związku to nie ma co przeciągać bo jeszcze bardziej biedaka zamęczysz a i samą siebie też. Nie wiem co tak naprawdę (i mocno jak piszesz) Cię przy nim trzyma...

58

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
anderstud napisał/a:

.
No więc wróćmy na ziemię i proszę słucham ile znasz prywatnie takich par, bo jestem skłonny się założyć, że góra dwie może trzy.

Znam 4 takie pary; które razem razem realizują swoje pasje.

Znam kolejne kilka w których np. ona jest dobra w swojej dziedzine, on w swojej i razem idą "do przodu".

W ogóle nie mówię o ludziach z telewizji, bo dokładnie jak pisałeś wchodzą w to kontakty, marketing etc, to obcy ludzie.

Znam też sporo par, które stale narzekają, że po jakimś czasie zamknęli się w 4 ścianach, przestali udzielać się towarzystko, sportowo, skupiając uwagę tylko na tym żeby lodówka była pełna no i pewnie czyniąc kroki w celu powiekszenia rodziny. Mi się taki model nie podoba. Widzę jak któryś z partnerów ciagnie w dół, niczym kotwica, a druga strona "z miłości" stwierdza, że w sumie te moje zajęcia nie są takie ważne, nie chcę zamęczać wspólnymi wyjazdami, za dużo ambarasu, lepiej iść do kina... Mogę tak nie chcieć?


kierowałam klubem sportowym i znam wiele takich par, zwykle on i ona spełniali się w innych dziedzinach sportu

59

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
random.further napisał/a:

To nigdy łatwe nie jest, mam na myśli odcięcie się od budowanej przez siebie bliskości po to aby budować ją pełniej na nowo, ale nie należy tkwić w bylejakości jak mi sie wydaje. Jeśli faktycznie wyczerpuje Ci się przekonanie co do związku to nie ma co przeciągać bo jeszcze bardziej biedaka zamęczysz a i samą siebie też. Nie wiem co tak naprawdę (i mocno jak piszesz) Cię przy nim trzyma...

Otóż trzyma mnie ta bliskość; to pierwszy prawdziwy związek, który zbudowałam, najdłuższy (choć zaledwie 1,5 roku). Wcześniej miałam naprawdę duże problemy z wchodzeniem w zdrowe relacje, mało kto traktował mnie poważnie, spotkało mnie wiele rozczarowań i odrzucenia: więc on, gotowy do związku, sympatyczny, uroczy, przekonał mnie do siebie. Dziś myślę, że może wtedy powinnam podejść do tego bardziej logicznie, bo sygnały o tym, że ma problemy z motywacją były już od samego początku: zaspał na nasz pierwszy wspólny wypad narciarski (choć wcześniej mówił, że to jego ulubiony sport, że uwielbia i w ogóle). Ten dzień ma ogromne konsekwencje dla mojego życia, bo właśnie wtedy wydarzył się wypadek po którym musiałam przejść operację kolona (a skutki są do dzis). Gdzieś tam nad nami wisi ta sytuacja, kiedyś mówił, że czuje się winny. Potem kiedy miałam te wszystkie problemy zdrowotne, to był mi pomocny i jakoś tak to nas połączyło.

Wtedy byłam zachwycona, że nareszcie mam chłopaka, który lubi sport! Wyobraziłam sobie tysiące wypadów, które zrobimy, wspólne cele, wyprawy narciarskie, wodne... Kilka z nich (nawet pomimo mojej kontuzji zrealizowaliśmy. Róznie ludzie wyrazają się; sądziłam, że po prostu ma taki spokojny temperament, że nie skacze z radości. Ale potem ta bezreakcyjność zaczęła się przeradzać w niechęć: "znowu? znowu musimy coś robić?" Otwierałam usta z niedowieżania, nie mogłam zrozumieć tego punktu widzenia... Nadal nie mogę. Otwieram się, empatyzuję i zaczynam dostrzegać, że za tym przystojnym, wyglądacym na usportowanego chłopaka, kryje się ciężki, apatyczny charakter. I takie szczegóły się przypominają: jak np. jego mama powiedziała mi, że w tej rodzinie "mężczyźni są cieżcy" - teraz nabiera to znaczenia. Jego rodzice są fajną parą, bardzo ich lubie (kolejna rzecz, której będzie mi brakować gdybyśmy się rozstali) i mam wrażenie, że gdy słyszą nasze rozmowy to są bliżej mojego zdania. Np. ostatnio mieliśmy zrobić wspólną wycieczkę górską (zaledwie 2 godzinny spacer), on o 13 (!) stwierdził, że nie zdąrzy bo na 17 (!) ma do pracy. Wygadywanie się na ten temat zajęło mnóstwo energii i zaczęło zabierać czas, w końcu postawiłam na swoim, poszliśmy; oni byli zachwyceni miejscem które im pokazałam, a on cały czas nas poganiał (myślałam, że go zabiję). Zrobiliśmy wycieczke zgodnie z planowanym czasem, miał jeszcze godzinę na prysznic i odpoczynek przed pracą. A rodzice mają piękne wspomnienie! Ale co się nawkurzałam... kiedyś jeszcze umiałam zamieść w niepamięć takie rzeczy, ale teraz gdy mam znowu coś planować, już widzę przed oczami jego niechętną minę i wymówki typu "nie ma czasu/ nie wyspałem się/ znowu, znowu coś muszę robić" i odechciewa mi się wszystkiego... Nie wiem czy chce tak przez całe życie.

60 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-07-10 21:59:59)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Powiem szczerze, że gdyby mnie ktoś przeganiał na wycieczkę górską tuż przed pójściem do pracy, i to po południu (czyli praca pewnie do późnego wieczora co najmniej, a pewnie od rana na nogach), to by mnie szlag trafił, mimo że wycieczki górskie bardzo lubię...

Nie mogłaś sama z rodzicami iść, spokojnie pokazać im ciekawe okolice, a on by się równie spokojnie przygotował do pracy? Podejrzewam, że wszyscy bylibyście bardziej zadowoleni, bez wyliczania czasu i zbędnych nerwów... Wszystko musisz robić razem z nim?

61

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
santapietruszka napisał/a:

Powiem szczerze, że gdyby mnie ktoś przeganiał na wycieczkę górską tuż przed pójściem do pracy, i to po południu (czyli praca pewnie do późnego wieczora co najmniej,a pewnie od rana na nogach), to by mnie szlag trafił, mimo że wycieczki górskie bardzo lubię...


Ja tego dnia z kolei pracowałam do 13 i byłam wykończona tuż przed startem. Jednak zawzięłam się, zjadłam coś, odzyskałam energię bo wiedziałam, że będzie warto! I tak to bywa, gdzieś tam chwila zmęczenia, ale jeśli wiesz, że później możesz odpocząć to warto trochę przycisnąć (on np. mój to sobie odespać całym kolejnym dniem).

Jak go poznałam to pięknie mi zadeklarował, że "nie żyje po to aby pracować". O! - pomyśłam, coś dla mnie!
Ale w realności jest zupełnie przeciwieństwem tego: kiedy ma pracę zajmującą niemal cały dzień, to skrupulatnie ją wykonuje, nie spóźni się ani minuty, wszytsko pod nią podporządkuje, nic nie można zorganizować, nie można poprosić szefa o wolne (tylko szef łaskawie musi o tym zdecydować). Ja, choć pracę swoją lubię, to staram się (akurat taka specyfika zawodu, że mogę) dostosować do moich planów (ale oczywiście również mogłabym być apodyktyczna i twierdzić, że nie należy zmieniać  żadnych ustaleń). Kwestia piorytetów, chyba nie do przeskoczenia.

62 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-07-10 22:12:38)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Powiem szczerze, że gdyby mnie ktoś przeganiał na wycieczkę górską tuż przed pójściem do pracy, i to po południu (czyli praca pewnie do późnego wieczora co najmniej,a pewnie od rana na nogach), to by mnie szlag trafił, mimo że wycieczki górskie bardzo lubię...


Ja tego dnia z kolei pracowałam do 13 i byłam wykończona tuż przed startem. Jednak zawzięłam się, zjadłam coś, odzyskałam energię bo wiedziałam, że będzie warto! I tak to bywa, gdzieś tam chwila zmęczenia, ale jeśli wiesz, że później możesz odpocząć to warto trochę przycisnąć (on np. mój to sobie odespać całym kolejnym dniem).

No, ale to Ty. On nie musi myśleć tak jak Ty, a Ty nie masz prawa mu tego nakazywać... Mnie się zdaje, że Ty za bardzo go chcesz urobić "na swoją modłę"... a gość jest pewnie już tym zmęczony... On pewnie i lubi pojeździć na nartach i wcale nie kłamał, tylko nie z taką intensywnością, to samo z innymi rzeczami...

kiedy ma pracę zajmującą niemal cały dzień, to skrupulatnie ją wykonuje, nie spóźni się ani minuty, wszytsko pod nią podporządkuje, nic nie można zorganizować, nie można poprosić szefa o wolne (tylko szef łaskawie musi o tym zdecydować).

Czyli jednak ma jakieś zalety... Co w tym złego, że skrupulatnie wykonuje swoją pracę i się nie spóźnia, bo nie bardzo rozumiem? Co złego w tym, że jeśli wie, że jest praca do wykonania, to nie wygłupia się z proszeniem o wolne? Co złego w tym, że człowiek jest obowiązkowy i solidny?

Kwestia piorytetów, chyba nie do przeskoczenia

Nie do przeskoczenia, jeśli Ty nie odpuścisz i nie każesz mu żyć według tego, jak Ty lubisz żyć... A ponadto w innych związkach, jeśli ten zakończysz, będziesz miała takie same odczucia - nikt nigdy nie będzie w 100% taki, jak Ty chcesz, to się zdarza tylko w bajkach.
Zastanów się - kochasz go dlatego, że "myślałaś, że trafiłaś na kogoś, kto lubi sport" czy kochasz go z innego powodu? Kochasz JEGO czy swoje wyobrażenie o nim, do którego mu nieco brakuje, a Ty na siłę chcesz zrobić z niego ten wymarzony ideał?

63

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

/.../
Przyszłam tutaj głownie po:

- natrafić na kogoś kto moze mieć podobne doświadczenie, czyli związek z młodszym i jak to wyglądało, może jak post trochę poleży to ktoś się znajdzie;

W tym dziale chyba o to będzie najtrudniej. Co prawda rozstanie jest jakby w dalekim tle, ale Twój związek jest dość nietypowy jeżeli chodzi o różnicę Waszego wieku. Przy odwrotnej relacji nie było by to takie egzotyczne.

jolanka27 napisał/a:

- zobaczyć jak inni interperetują co ja piszę, jaka energia z tego bije, zobaczyć z dystansu;

- może faktycznie któś mi znajdzie jakies drugie dno tej sytuacji;

Mam nadzieję, że odzew na obie intencje doczytałaś w komentarzach. Nie da się ukryć, że trochę się działo na wątku i nie zdziwię się, jak jutro rano będzie w polecanych... smile
W każdym razie Masz sporo materiału do przestudiowania, sporo rzeczy do przemyślenia i którąś decyzję do podjęcia i realizacji.

jolanka27 napisał/a:

W tytule posta dopisałam "męska decyzja" mając w tle główy, tą najtrudnniejszą decyzję czyli decyzję o rozstaniu. Wiem, że będę ją musiała podjąć ja więc konkrontuje się z tym... albo i odwlekam bo będzie boleć w cholerę.

Na pewno będzie bolało o ile decyzję o rozstaniu podejmiesz. Ale zanim ją podejmiesz, możesz przygotować się na to, co Ciebie czeka co czeka L, czytając wątek Iceman'a - Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. Jest pod koniec tej strony.

P.S. dzięki smile

64 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-07-10 23:25:35)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
starr napisał/a:

Na pewno będzie bolało o ile decyzję o rozstaniu podejmiesz. Ale zanim ją podejmiesz, możesz przygotować się na to, co Ciebie czeka co czeka L, czytając wątek Iceman'a - Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. Jest pod koniec tej strony.

No tak, najdłuższy, najbardziej polecany wątek na forum; możliwe, że czekają mnie długie, bezsenne noce to sobie poczytam.



Heh, na ten moment czuję, że przydałaby się jakaś dłuższa przerwa w tym związku... ale się nie zapowiada.

Próbowałam pogadać teraz z moim ukochanym; bo właśnie zaczęliśmy planować kolejny wypad i tak w połowie zaświeciła mi się czerwona lampka "...zaraz zaraz, teraz mówisz Ok, ja się nastawiam, rano usłyszę, że znowu nie spałeś całą noc, że jednak nie jeźdźmy, powiedzmy, że pojedziemy i znowu będzie jęczenie po drodze, pretensje, że wcale nie lubię rowerów, dowiem się znowu, że musi robić to co ja chcę..." Oj, nie dziękuję, odpuszczam. Odpuszczam, zrealizuję sobie ten plan sama w dogodniejszym terminie czasowym i nie będę targać nieszczęsnego za sobą... Żalem pałam już na samą myśl

PS. Mam ochotę pogrzebać w tamtym wątku, to tak niesamowicie podobne do mojej poprzedniej historii! (i wielu innych podobnych wątków!). Mam wrażenie, że ona ma jeszcze daleko do realnej przemiany i zakończenia tego związku emocjonalnie, ciekawa jestem czy sie odezwie

65

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Otóż trzyma mnie ta bliskość;

Hm…, pierwsza głębsza bliskość… no cóż, może : daj spokojnie umrzeć jej.
Możliwe, że znów nie trafiłaś ale już lepiej obserwujesz i wyciągasz wnioski – decyzja ma Twoja być, niech nie będzie pospieszną, jakoś usiłuję Cię na siłę przytrzymać przy przemyśleniu Twojego związku – sama nie wiem czemu to tak istotne mi się wydaje wink


jolanka27 napisał/a:

Wcześniej miałam naprawdę duże problemy z wchodzeniem w zdrowe relacje, mało kto traktował mnie poważnie, spotkało mnie wiele rozczarowań i odrzucenia:

Rozpoznałaś co było przyczyną takiego stanu ?


jolanka27 napisał/a:

więc on, gotowy do związku, sympatyczny, uroczy, przekonał mnie do siebie. Dziś myślę, że może wtedy powinnam podejść do tego bardziej logicznie,

Tak i mi się wydaje, że ostrożniej powinnaś podejść, bo chłopak młodszy i chyba za bardzo chciałaś być w parze


jolanka27 napisał/a:

bo sygnały o tym, że ma problemy z motywacją były już od samego początku: zaspał na nasz pierwszy wspólny wypad narciarski (choć wcześniej mówił, że to jego ulubiony sport, że uwielbia i w ogóle).

Tutaj chyba szczegółów się czepiasz, no bez przesady, każdemu może coś tam nie zgrać


jolanka27 napisał/a:

Potem kiedy miałam te wszystkie problemy zdrowotne, to był mi pomocny i jakoś tak to nas połączyło.

Hm…, czyli On sprawdza się w dramatyczniejszych okolicznościach a w codzienności to już Cię drażni…


jolanka27 napisał/a:

Wtedy byłam zachwycona, że nareszcie mam chłopaka, który lubi sport! Wyobraziłam sobie

Ano właśnie, wyobraziłam, a to wizja jedynie jak się wydaje, do której się przywiązałaś coś jakby ciut mitomańsko


jolanka27 napisał/a:

Otwierałam usta z niedowieżania, nie mogłam zrozumieć tego punktu widzenia... Nadal nie mogę. Otwieram się, empatyzuję i zaczynam dostrzegać, że za tym przystojnym, wyglądacym na usportowanego chłopaka, kryje się ciężki, apatyczny charakter.

Spokojnie, z dytansem Go wyceniaj, On Cię drażni apatycznością a poza tą apatycznością coś Ci w Nim spasowało i musisz rozstrzygnąć czy sama się błędnie wkręciłaś czy może coś w Nim jest poza tym czego w Nim nie trawisz a co tylko On może Ci dać…


jolanka27 napisał/a:

Ale co się nawkurzałam... kiedyś jeszcze umiałam zamieść w niepamięć takie rzeczy

Ano właśnie, coraz bardziej wkurza… hm… niedobrze, kiedyś byłaś gotowa zamykać oczy i niedobrze, że zamykałaś a teraz już wiesz, że należy oczy zawsze mieć otwarte. No to trzymaj oczyska otwarte, obserwuj i myśl, no i decyduj.


jolanka27 napisał/a:

Nie wiem czy chce tak przez całe życie.

Nie chcesz raczej ale czy Ty kiedykolwiek siadłaś na 4 literach i świadomie wyartykułowałaś  :  co mi jest potrzebne bez podparcia oczekiwanej bliskości ? Zresztą i bliskość  powinnaś przemyśleć bo jak widać właśnie On może wzbudza v w Tobie ten jedyny-właściwy odbiór bliskości (tyle, że innych nie doświadczyłaś, stąd moja obawa – że zrezygnujesz z właściwego tylko dlatego że nie potrafisz rozpoznać właściwego, bo punktu odniesienia nie ma a charakter chłopaka się nie sprawdza). Typowo to bym powiedziała : daj sobie z Nim spokój i poznawaj innych z otwartymi oczami i głową i : wybieraj co Ci pasuje i wybieraj świadomie. Ale też z jakiegoś powodu podtrzymywałaś ten związek i na swoją modłę wciskasz uparcie dalej to podtrzymywanie w związek – nie mogę rozpoznać na ile świadomie bo może trzyma Cię  coś od czego nie powinnaś się jednak odrywać, hm…,  na ile Ty dojrzała jesteś , u licha ? Nie umiem wyłapać… wink

Posty [ 1 do 65 z 119 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024