Nie wiem czy mam prawo do rozwodu. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Mam 44 lata i odchowaną dwójkę dzieci - na studiach. Nie kocham żony od kilku lat, ona ma ciągle pretensje o rożne rzeczy.  Mam ochotę wreszcie pożyć, kupić motor na końcu świata i przejechać 2 tysiące kilometrów na nim albo pożeglować  na pacyfiku. Spotykać nowych ludzi. Wreszcie mam super sytuację finansową, jestem w doskonałej kondycji bo całe życie regularnie uprawiałem sport, nie paliłem, piłem okazyjnie. Kobiety się za mną oglądają. Reasumując, skoro nie jestem szczęśliwy po co w tym trwać? Próby naprawy małżeństwo były by bezsensowne, moja 46 letnia, puszysta żona jest dla mnie zupełnie nie atrakcyjna. Czy mam prawo do szczęścia? Czy powinienem zostać z żoną z litości?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

smile
O rozwód można wnosić, jeśli  między małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia. Rozkład pożycia jest trwały, jeżeli ustały wszystkie więzi łączące małżonków, zaś zupełny, jeżeli więzi te ustały na tyle dawno, że wedle zasad doświadczenia życiowego powrót małżonków do wspólnego pożycia nie nastąpi  (Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 12 marca 2010 r. I ACa 51/2010 LexPolonica nr 2790771).

To proste czasem a na ile proste dla Ciebie sam wyceń, co też druga strona o tym sądzi ? co też odchowane dzieci powiedzą ? Wysondowałeś może jeszcze istniejącą rodzinę ?

3

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
random.further napisał/a:

smile
O rozwód można wnosić, jeśli  między małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia. Rozkład pożycia jest trwały, jeżeli ustały wszystkie więzi łączące małżonków, zaś zupełny, jeżeli więzi te ustały na tyle dawno, że wedle zasad doświadczenia życiowego powrót małżonków do wspólnego pożycia nie nastąpi  (Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 12 marca 2010 r. I ACa 51/2010 LexPolonica nr 2790771).

To proste czasem a na ile proste dla Ciebie sam wyceń, co też druga strona o tym sądzi ? co też odchowane dzieci powiedzą ? Wysondowałeś może jeszcze istniejącą rodzinę ?

Przepisy mnie za bardzo nie obchodzą, jeśli postanowię odejść do nie zatrzyma mnie żaden papierek. Obie bliźniaczki mają narzeczonych i swoje życie w stolicy,  300 km od domu. Trudno mi powiedzieć jak zareagują. Żona na pewno się wścieknie i będzie kompletnie zaskoczona. Ona nasze małżeństwo ma za pewnik.   Alimenty nie są dla mnie problemem, dam jej tyle ile powie.

4

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mariuszzeglaz napisał/a:

Przepisy mnie za bardzo nie obchodzą,

Powinny raczej ze względu na nieprzewidziana reakcję drugiej strony i rodziny


mariuszzeglaz napisał/a:

jeśli postanowię odejść do nie zatrzyma mnie żaden papierek.

Zapewne skoro niewiele znaczy jak się wydaje, trudno mi ocenić co dla Ciebie waqżne skoro opinia do tej pory najbliższych nie stanowi przeciwwagi nawet


mariuszzeglaz napisał/a:

Obie bliźniaczki mają narzeczonych i swoje życie w stolicy,  300 km od domu. Trudno mi powiedzieć jak zareagują.

No cóż, nie bardzo je znasz najwyraźniej a priorytetem w tej chwili jesteś dla siebie TYLKO Ty


mariuszzeglaz napisał/a:

Żona na pewno się wścieknie i będzie kompletnie zaskoczona.

Czyli rozmyślnie i z pełnym przekonaniem burzysz Jej ustalony porządek, tak ? Rozważ dobrze bo powrotów może nie być i drugich szans też - niezależnie czy którakolwiek ze stron by chciała


mariuszzeglaz napisał/a:

Ona nasze małżeństwo ma za pewnik.   Alimenty nie są dla mnie problemem, dam jej tyle ile powie.

Alimenty to nie jedyny problem przy rozwodzie smile jak mi się wydaje, prócz dookreslenia bytu jeszcze wszyscy, których on dotknie muszą zmierzyć się psychiką (mocniejszą lub słabszą) ze zmianami, w tym niekorzystnymi zmianami dla niektórych...

5

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Czy jestes pewien ze Twojego malzenstwa nie da sie juz uratowac czy juz nic ono dla Ciebie nie znaczy?Zawsze warto porozmawiac z zona jesli przeszkadza Ci Jej puszystosc porozmawiaj o tym moze znajdziecie rozwiazanie.Chyba ze myslisz tylko o sobie .

6

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Twój post zabrzmiał tak strasznie egoistycznie... nawet nie chce mi się go komentować.

Dzieciom będzie strasznie przykro, strasznie. Są w narzeczeństwie, pewno marzą o weselach... Wesele to taka szczęśliwa, rodzinna uroczystość, a wy będziecie siedzieć z żoną osobno, kto wie, czy ona nie wpadnie przez to w depresję..

Ale nie ma w tobie ani grama ciepła dla żony, która pewno zajmowała się dziećmi i miała na sobie ciężar ich wychowywania, skoro ty zrobiłeś karierę w tym czasie, więc lepiej idź , bo co jej z takiego człowieka u boku!

Teraz jest otyła, za chwilę może będzie jeszcze chora. Idź! Takiego się nie zatrzymuje.

7

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mallwusia napisał/a:

Dzieciom będzie strasznie przykro, strasznie. Są w narzeczeństwie, pewno marzą o weselach... Wesele to taka szczęśliwa, rodzinna uroczystość, a wy będziecie siedzieć z żoną osobno, kto wie, czy ona nie wpadnie przez to w depresję..

Nie przesadzasz aby? Co mają dorosłe dzieci do szczęścia naszego Autora? To już nie ich sprawa.
Co do rozwodu to myślę, że bez większego problemu rozwód dostaną. Tu już dawno nie ma pożycia małżeńskiego. Małżeństwo istnieje tylko teoretycznie.

8

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Powinny raczej ze względu na nieprzewidziana reakcję drugiej strony i rodziny

wyjaśnij proszę co mają do tego przepisy.

Czy jestes pewien ze Twojego malzenstwa nie da sie juz uratowac czy juz nic ono dla Ciebie nie znaczy?Zawsze warto porozmawiac z zona jesli przeszkadza Ci Jej puszystosc porozmawiaj o tym moze znajdziecie rozwiazanie.Chyba ze myslisz tylko o sobie .

Na pewno nie da się już nic zrobić.

To co było miedzy nami wypaliło się kilkanaście lat temu. Nie chciałem rozbijać rodziny, chciałem aby było normalnie, dzieci miały dzieciństwo normalną młodość, zaciskałem zęby.

Nie jest tak, że ja chce ranić wszystkich wokół. Dlatego zakładam ten temat, żeby poznać zdanie innych. Czy mam poświecić swoje szczęście dla żony której nie kocham? Jakie jest tego uzasadnienie? Mam być codziennie nieszczęśliwy bo żeby dzieci które przyjadą raz na 3 miesiące czuły się komfortowo?

Ze względu na śluby mogę oczywiście poczekać rok dwa chociaż zmęczenie i frustracja jest już bardzo wysoka.


,,Twój post zabrzmiał tak strasznie egoistycznie... nawet nie chce mi się go komentować. "
wiesz, jestem anonimowy i chciałem być zupełnie szczery, bo nie szukam tu rozgrzeszenia tylko odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie. Nie zrobiłem jeszcze żadnego ruchu.  Zastanawiam się tylko co zrobiłem żle w życiu że przez następne 40 lat mam być nieszczęśliwy, aby wszyscy pozostali byli szczęśliwi. Żona myślę tez jest nieszczęśliwa. Myślę, że ją najbardziej przeraża że jako rozwodniczka straci swój status społeczny, co powiedzą znajomi itd. a nie to że mnie straci. Mam ochotę na nowe życie, jestem jeszcze w pełni sił, startuje w Ironman Triathlon, w końcu po długich latach ustawiłem się i chciałbym pożyć tak jak ja chce. Całe życie dostosowywałem się do norm społecznych. Co do dzieci - to dla nich nie rozwiodłem się kilkanaście lat temu.

9

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mariuszzeglaz napisał/a:

wyjaśnij proszę co mają do tego przepisy.

Miałam na myśli konieczność dookreślenia :
- dla Twojego rozeznania jaki rozwód chcesz przeprowadzić
- w kontekscie drugiej strony - Jej reakcja może zmusić Cię do poznania rozwiązań, których nie znasz na razie


mariuszzeglaz napisał/a:

Na pewno nie da się już nic zrobić.

To co było miedzy nami wypaliło się kilkanaście lat temu. Nie chciałem rozbijać rodziny, chciałem aby było normalnie, dzieci miały dzieciństwo normalną młodość, zaciskałem zęby.

Nie jest tak, że ja chce ranić wszystkich wokół. Dlatego zakładam ten temat, żeby poznać zdanie innych. Czy mam poświecić swoje szczęście dla żony której nie kocham? Jakie jest tego uzasadnienie? Mam być codziennie nieszczęśliwy bo żeby dzieci które przyjadą raz na 3 miesiące czuły się komfortowo?

Ze względu na śluby mogę oczywiście poczekać rok dwa chociaż zmęczenie i frustracja jest już bardzo wysoka.

Hm...  ciut zastanawiające... wytrzymywałeś całe swoje dorosłe życie, gotów jesteś jeszcze wytrzymać ze 2 lata... Całą swoją postawa pokazujesz : należy wytrzymywać i szukasz teraz odpowiedzi na forum : jakie jest tego uzasadnienie - u licha - sam powinieneś to wiedzieć najlepiej bo dokładnie to robiłeś przez ostatnie lata. Dlaczego trzymałeś się rodziny tak długo ? Czy nie zaszkodzi Tobie brak tej rodziny (nie tylko pozostałym : Żonie czy Córkom) ?


mariuszzeglaz napisał/a:

,,Twój post zabrzmiał tak strasznie egoistycznie... nawet nie chce mi się go komentować. "
wiesz, jestem anonimowy i chciałem być zupełnie szczery, bo nie szukam tu rozgrzeszenia tylko odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie. Nie zrobiłem jeszcze żadnego ruchu.  Zastanawiam się tylko co zrobiłem żle w życiu że przez następne 40 lat mam być nieszczęśliwy, aby wszyscy pozostali byli szczęśliwi. Żona myślę tez jest nieszczęśliwa. Myślę, że ją najbardziej przeraża że jako rozwodniczka straci swój status społeczny, co powiedzą znajomi itd. a nie to że mnie straci. Mam ochotę na nowe życie, jestem jeszcze w pełni sił, startuje w Ironman Triathlon, w końcu po długich latach ustawiłem się i chciałbym pożyć tak jak ja chce. Całe życie dostosowywałem się do norm społecznych. Co do dzieci - to dla nich nie rozwiodłem się kilkanaście lat temu.

Hm..., no cóż, chyba próbujesz podejmować spóźnione decyzje, których nie byłeś w stanie podjąć wcześniej - tylko czy teraz potrafisz udźwignąć konsekwencje takich decyzji ?

10

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Jesli uwazasz ze zona rowniez jest nieszczesliwa porozmawiajcie o tym i podejmnijcie wspolna decyzje rozstancie sie bez zalu i pretensji Moze obydwoje sie meczycie w zwiazku bo zapewne ona widzi twoja obojetnosc.A kazdy ma prawo do szczescia.

11

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
balin napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Dzieciom będzie strasznie przykro, strasznie. Są w narzeczeństwie, pewno marzą o weselach... Wesele to taka szczęśliwa, rodzinna uroczystość, a wy będziecie siedzieć z żoną osobno, kto wie, czy ona nie wpadnie przez to w depresję..

Nie przesadzasz aby? Co mają dorosłe dzieci do szczęścia naszego Autora? To już nie ich sprawa.
Co do rozwodu to myślę, że bez większego problemu rozwód dostaną. Tu już dawno nie ma pożycia małżeńskiego. Małżeństwo istnieje tylko teoretycznie.

Dzieci nie mają na to żadnego wpływu, układają sobie właśnie swoje szczęście.
Jeśli są blisko emocjonalnie związane z matką, to mocno to przeżyją.
Autor napisał, że żona się tego kompletnie nie spodziewa - "się wścieknie i będzie kompletnie zaskoczona".
Tzn. że nie było z jego strony żadnych sygnałów, ani też prób naprawiania małżeństwa. Przekreślił je już dawno.
Skoro przekreślił, to zajmował się tylko sobą.

Ja zaczęłam chodzić na siłkę w wieku 45 lat, schudłam 15 kg w 3miesiące (tyłam przez leki). Zrobiłam to tylko dla siebie samej.
Może żona jest chora? Tarczyca ? Złe nawyki odżywiania  - nad nimi można popracować wspólnie.

Ale tak jak napisałam wcześniej, nie widzę tu zupełnie ani miłości dla żony, ani szacunku, więc nie bardzo jest tu co naprawiać w tej sytuacji.

12

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Śmierdzi mi tu trollem na odległość, ale jeżeli jest w tym choć cień prawdy, to wsiadaj choćby na motorower i jedź w świat. By twoja "puszysta" żona jak to delikatnie ująłeś, ułożyła sobie życie z prawdziwym mężczyzną

13

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Musisz porozmawiać z żoną. To podstawa, będzie to nieprzyjemna rozmowa, ale lepiej to niż oznajmić żonie że się rozwodzisz. Przygotuj sie do tej rozmowy. Może zrób sobie punkty. Tak abyś spokjnie przedsatwił żonie co czujesz.

14

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mariuszzeglaz napisał/a:

Mam 44 lata i odchowaną dwójkę dzieci - na studiach. Nie kocham żony od kilku lat, ona ma ciągle pretensje o rożne rzeczy.  Mam ochotę wreszcie pożyć, kupić motor na końcu świata i przejechać 2 tysiące kilometrów na nim albo pożeglować  na pacyfiku.Spotykać nowych ludzi. Wreszcie mam super sytuację finansową, jestem w doskonałej kondycji bo całe życie regularnie uprawiałem sport, nie paliłem, piłem okazyjnie.

Są ludzie, ktrórym nie przeszkadza małżonka/ek w realizacji swoich marzeń.

mariuszzeglaz napisał/a:

Kobiety się za mną oglądają.

Tutaj jest konflikt interesów i przyczyna problemu.

mariuszzeglaz napisał/a:

Reasumując, skoro nie jestem szczęśliwy po co w tym trwać? Próby naprawy małżeństwo były by bezsensowne, moja 46 letnia, puszysta żona jest dla mnie zupełnie nie atrakcyjna. Czy mam prawo do szczęścia? Czy powinienem zostać z żoną z litości?

Masz prawo do szczęścia, podobnie jak Twoja żona.  Rozstań się z grubą, niekochaną przez Ciebie żoną, zanim ją znienawidzisz za zmarnowane życie.

15 Ostatnio edytowany przez josz (2017-07-09 16:47:02)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Ja także jestem zdania, że nie ma sensu tkwić w martwym związku, jeśli od dawna nie kochasz, nawet jeśli żona kocha Ciebie, bo być może tak jest. Jednak, jak sądzę, nie robi to już na Tobie wrażenia.
Lepiej najpierw się rozstać, a potem układać życie na nowo, z kimś nowym, a nie np. zdradzać.
Oczywiście, z żoną musisz porozmawiać, a nie odjechać wymarzonym motocyklem w siną dal nagle i niespodziewanie, tak robią tchórze. Jednak bądź przygotowany na najgorsze; szok, rozpacz, próby zatrzymania Cię, być może szantaż. Dla Twojej żony taka wiadomość będzie ciosem i  ciężkim przeżyciem z wszelkimi tego konsekwencjami.
Licz się także z tym, że Twoje dzieci mogą odwrócić się od Ciebie i nigdy nie wybaczyć Ci odejścia od ich matki.
Jeżeli wszystko sobie przemyślałeś i zaplanowałeś, tzn rozwód, podział majątku, godziwe zabezpieczenie finansowe rodziny (miałeś na myśli dzieci, czy żonę?), to zrób to.
Z pewnością będzie to bardzo ciężki czas dla całej Waszej rodziny, ale w efekcie będziesz wolny.
I co dalej?
Spełnienie marzeń, szleństwa, podróże, druga młodość,  nowa kobieta, która będzie żeglowała z Tobą przez Pacyfik, będzie przytulona do Twoich pleców dzielnie pokonywać na motocyklu afrykańskie bezdroża smile, nie utyje, nie zapragnie stabilizacji i dziecka (z pewnością będzie znacznie młodsza od puszystej), a przecież nadal będziesz musiał pracować, wrócić do bazy, swojego (nowego) domu i...w pewnym momencie spostrzeżesz, że znalazłeś się w punkcie wyjścia.
Zastanów się więc, zanim rozniecisz burzę w aktualnej rodzinie.

16

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Mariusz a jest jakiś problem w tym byś wynajął mieszkanie,urzadził się i wówczas poinformował żonę że  skoro nic was nie łączy od ....mieszkasz osobno,bo tak ci wygodniej?ustanawiasz separację oficjalna lub nie.
Robisz co chcesz,jeździsz gdzie chcesz ,jak żona  ,,zadręcza"wiadomościami to zmieniasz numer.Z czasem formalizujesz,,rozpad pożycia"Chyba ze od dawna odstawiłeś zonę od łoża.....i nic nie musi nabierać mocy urzędowej.
Dzieci masz dorosłe i może będą Cię namawiać do pozostania (bo pewnie matka bedzie potrzebowała ich wsparcia)ale to nie do nich należy decyzja.
Argumenty slubu dzieci trochę naiwne ,tak jakby dzieci rozwodników nie wychodziły za mąż.Jeżeli za ślub zapłaci tato to łatwej bedzie przełkąć rozstanie.
Później przy wnukach też się będą spotykać,Ważne  by dzieci nie musiały wybierać dnia ,kiedy z którym się spotykają.

17 Ostatnio edytowany przez haha03333 (2017-07-09 21:42:17)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Nasz autor to klasyczny przykład - aczkolwiek w ostrej postaci - tzw. syndromu kryzysu wieku średniego. Te motory, jachty, podróże...
Ha, ha ha big_smile
A za rok, dwa lub trzy wróci tu zasmarkany i zapłakany, że jest sam, rodzina się odwróciła a żadna kobieta nie chce....
Drogi autorze: czy żona w jakiś sposób "koliduje" z realizacją twoich marzeń? Cóż za problem kupić motor i dać wygwizdać swój tyłek na jakiejś dłuższej trasie? Fajnie byłoby złapać lumbago - twoja "stara, gruba i brzydka" żona mogłaby okazać się niezastąpiona...
To samo z jachtem, z podróżami.
Jak rozumiem twoja żona zrobiła się "gruba, stara i brzydka" ...nagle? Bo - oczywiście - nie widzisz jakiejś zależności między posiadaniem dzieci (także twoich!) i jej wyglądem, nieprawdaż?
Może za dobrze ci się żyje i w dupie zaczyna się przewracać?

18 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-09 22:13:07)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
josz napisał/a:

Ja także jestem zdania, że nie ma sensu tkwić w martwym związku, jeśli od dawna nie kochasz, nawet jeśli żona kocha Ciebie, bo być może tak jest. Jednak, jak sądzę, nie robi to już na Tobie wrażenia.
Lepiej najpierw się rozstać, a potem układać życie na nowo, z kimś nowym, a nie np. zdradzać.
Oczywiście, z żoną musisz porozmawiać, a nie odjechać wymarzonym motocyklem w siną dal nagle i niespodziewanie, tak robią tchórze. Jednak bądź przygotowany na najgorsze; szok, rozpacz, próby zatrzymania Cię, być może szantaż. Dla Twojej żony taka wiadomość będzie ciosem i  ciężkim przeżyciem z wszelkimi tego konsekwencjami.
Licz się także z tym, że Twoje dzieci mogą odwrócić się od Ciebie i nigdy nie wybaczyć Ci odejścia od ich matki.
Jeżeli wszystko sobie przemyślałeś i zaplanowałeś, tzn rozwód, podział majątku, godziwe zabezpieczenie finansowe rodziny (miałeś na myśli dzieci, czy żonę?), to zrób to.
Z pewnością będzie to bardzo ciężki czas dla całej Waszej rodziny, ale w efekcie będziesz wolny.
I co dalej?
Spełnienie marzeń, szleństwa, podróże, druga młodość,  nowa kobieta, która będzie żeglowała z Tobą przez Pacyfik, będzie przytulona do Twoich pleców dzielnie pokonywać na motocyklu afrykańskie bezdroża smile, nie utyje, nie zapragnie stabilizacji i dziecka (z pewnością będzie znacznie młodsza od puszystej), a przecież nadal będziesz musiał pracować, wrócić do bazy, swojego (nowego) domu i...w pewnym momencie spostrzeżesz, że znalazłeś się w punkcie wyjścia.
Zastanów się więc, zanim rozniecisz burzę w aktualnej rodzinie.

ale za to będzie miał nowy, młodszy model i jest opcja, że zanim ona się roztyje, jemu wysiądą stawy od tych maratonów, więc już nie będzie tak grymasił wink
I jeszcze inna opcja, że młoda żona zamieni go na lepszy model wink

A tak serio, to skoro nie ma już czego naprawiać, żony nie kocha od kilkunastu lat, nie starał się naprawy związku tylko uciekał w pracę i sport, to nie ma sensu ciągnąć dalej tego teatrzyku.

A co do ślubów córek, może i naiwnie, ale źle by było, gdyby się one zbiegły z rozwodem, żona może nie chcieć się rozejść, będzie wiele złych emocji.. I nie wszystkim dzieciom zależy na kasie.

19

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Hm...  ciut zastanawiające... wytrzymywałeś całe swoje dorosłe życie, gotów jesteś jeszcze wytrzymać ze 2 lata... Całą swoją postawa pokazujesz : należy wytrzymywać i szukasz teraz odpowiedzi na forum : jakie jest tego uzasadnienie - u licha - sam powinieneś to wiedzieć najlepiej bo dokładnie to robiłeś przez ostatnie lata. Dlaczego trzymałeś się rodziny tak długo ? Czy nie zaszkodzi Tobie brak tej rodziny (nie tylko pozostałym : Żonie czy Córkom) ?

Nie rozwodziłem się bo czułem się odpowiedzialny za małe dzieci. Przedłożyłem ich dobro nad swoje.
Brak ,,tej" rodziny jak piszesz zaszkodzi na pewno żonie, córkom mniej ale również. Mi w najmniejszym stopniu nie - nic kompletnie nie mam z tego małżeństwa. To był układ bardzo wygodny dla mojej żony ale nie dla mnie. Nie mam do niej pretensji, urodziła mi córki a ja byłem przez te dwadzieścia kilka lat, nie zdradzałem, nie piłem, niczego nie brakowało.

Hm..., no cóż, chyba próbujesz podejmować spóźnione decyzje, których nie byłeś w stanie podjąć wcześniej

uważasz, że lepiej było się rozstać gdy dzieci miały po 11 lat?

Jesli uwazasz ze zona rowniez jest nieszczesliwa porozmawiajcie o tym i podejmnijcie wspolna decyzje

nie, ona na pewno nie podejmie wspólnej decyzji ze mną.

Ale tak jak napisałam wcześniej, nie widzę tu zupełnie ani miłości dla żony, ani szacunku, więc nie bardzo jest tu co naprawiać w tej sytuacji.

gdzie widzisz brak szacunku? Mam dużo szacunku do żony, tylko jej nie kocham, jest dla mnie kompletnie nie atrakcyjna. Pomagałem jej przez wiele lat.




Jeżeli wszystko sobie przemyślałeś i zaplanowałeś, tzn rozwód, podział majątku, godziwe zabezpieczenie finansowe rodziny (miałeś na myśli dzieci, czy żonę?), to zrób to.

tak, zostawie jej dom, samochód alimenty żeby standard życia jej nie spadł, nie ma to dla mnie znaczenia.

W ogóle może źle nazwałem temat: pisząc rozwód miałem na myśli rozstanie na zawsze a nie konkretną sentencję wyroku. Ludzie mają jakąś fiksację na punkcie tego co tam pisze dokładnie w aktach stanu cywilnego. Brak rozwodu nie ma dla mnie większego znaczenia, sprawa się tam może toczyć nawet 3 lata jak dla mnie. A nawet jak się skończy nie pomyślnie to duzo to w moim życiu nie zmieni. Chce się wyprowadzić i wieść życie   ja chce. 





]Nasz autor to klasyczny przykład - aczkolwiek w ostrej postaci - tzw. syndromu kryzysu wieku średniego. Te motory, jachty, podróże...
Ha, ha ha big_smile

myślę, że częściowo masz rację ale wydaje mi się, że kryzys to tylko katalizator, impuls do zmian, których chciałem już dawno. Całe życie rodzinna była na pierwszym miejscu więc może czas na siebie?

A za rok, dwa lub trzy wróci tu zasmarkany i zapłakany, że jest sam, rodzina się odwróciła a żadna kobieta nie chce....

hmmm dlaczego miałby się wydarzyć taki scenariusz? Wydaje mi się nieprawdopodobny.

Drogi autorze: czy żona w jakiś sposób "koliduje" z realizacją twoich marzeń? Cóż za problem kupić motor i dać wygwizdać swój tyłek na jakiejś dłuższej trasie?

tak, męczy mnie psychicznie je obecność. Podróże z nią zupełnie odpadają, ani tego nie lubi, ani nie ma kondycji, anie języka nie zna, ani nie jest otwarta.

20 Ostatnio edytowany przez haha03333 (2017-07-10 20:20:34)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mariuszzeglaz napisał/a:

(Drogi autorze: czy żona w jakiś sposób "koliduje" z realizacją twoich marzeń? Cóż za problem kupić motor i dać wygwizdać swój tyłek na jakiejś dłuższej trasie?)
tak, męczy mnie psychicznie je obecność. Podróże z nią zupełnie odpadają, ani tego nie lubi, ani nie ma kondycji, anie języka nie zna, ani nie jest otwarta.

Czyli małżonka twoja to gruba, nieruchawa, ograniczona niedojda, która prócz urodzenia tobie dzieci ...do niczego się nie nadaje i cię całkowicie we wszystkim ogranicza.
Cóż, daj wolność tej kobiecie... Aż przykro się robi jak czyta się taką opinię ze strony jej małżonka.
Im szybciej tym lepiej - będzie mieć szansę spotkać jeszcze jakiegoś wartościowego (do autora: nie ma to związku z napakowanym portfelem), normalnego i prawdziwego mężczyznę smile

21

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
mariuszzeglaz napisał/a:

Nie rozwodziłem się bo czułem się odpowiedzialny za małe dzieci. Przedłożyłem ich dobro nad swoje.

Ok, rozumiem chyba dobrze, jedyne co to nie uważam, że należy pogłębiać fikcję bo jakby nie było : taki obraz rodziny zapodałeś (zapodaliście) córkom – krzywy i oszukańczy bo tego co powinno scalać rodzinę – jak rozumiem – w ogóle nie było.


mariuszzeglaz napisał/a:

Brak ,,tej" rodziny jak piszesz zaszkodzi na pewno żonie, córkom mniej ale również. Mi w najmniejszym stopniu nie - nic kompletnie nie mam z tego małżeństwa. To był układ bardzo wygodny dla mojej żony ale nie dla mnie. Nie mam do niej pretensji, urodziła mi córki a ja byłem przez te dwadzieścia kilka lat, nie zdradzałem, nie piłem, niczego nie brakowało.

I nie żyłeś też prawdziwie i taki fałszywy obrazek sprzedałeś córkom – tutaj mi Twoja postawa nie koresponduje, oczywiście i Żona nie żyła prawdziwie jak mi się wydaje.
Moim zdaniem brakowało : miłości, szczerości, było : bylejako i sam sobie musisz wyważyć, ile było dobrego w tej bylejakości.
Hm…, brzmisz jakbyś żałował czasu poświęconego Twojej bylejakiej rodzinie, jakbyś dopiero teraz mógł odetchnąć jak należy, jak zawsze chciałeś – odcinasz się od tego czemu się poświęciłeś, przykre, bo budzi obawy, że Ty byłeś dla rodziny bylejaki czyli mimo, że się poświęciłeś nie dałeś im tego co naprawdę powinni od Ciebie otrzymać – Ciebie prawdziwego a nie poświęcającego się.


mariuszzeglaz napisał/a:

uważasz, że lepiej było się rozstać gdy dzieci miały po 11 lat?

Tak, nie ma fundamentu – nie ma RODZINY – nie ma prawdy – nie podtrzymujemy fikcji. Wiem, wiem… brzmi jakby ZBYT bezkompromisowo ale : ŻYCIE jedno każdy ma i należy przeżyć je wiarygodnie moim zdaniem. Rozumiem chyba, że jeśli Twoją zasadą jest taki rodzaj odpowiedzialności, który nie pozwala opuścić córek do lat (no nie wiem) 18-20 to może i jest w tym Twoja prawda (ja akurat mam inne podejście i nie upieram się, że jest ono jedynym słusznym, tyle, że moje mi się wydaje sensowniejsze).

22

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Załatw to jak najszybciej. Porozmawiaj z żoną,  napewno będzie w szoku, bo podejrzewam, że przez lata udawałeś- tak swoją drogą,  jak można być takim hipokrytą ?
Daj jej szansę na szczęście.  Napewno gdy odejdziesz wreszcie będzie miała.czas by zacząć robić coś dla siebie.
Nic nie jest gorsze niż trwanie w stanie zawieszenia, ani niczego się nie naprawia ani nie kończy . Mój mąż tak właśnie robi. Nie ma zamiaru niczego naprawiać ale rozwodu też nie chce. Zamierza teraz robić coś dla siebie, sam. Kupil motor, realizuje marzenia i rodzina jest dla niego na ostatnim miejscu. Nie chce odejść, dla dobra dzieci. Ja chcę aby dla dobra dzieci odszedł- one mają skrzywiony obraz rodziny " niby szczęśliwej".
Szkoda, że nie zrobiłeś tego już dawno.

23 Ostatnio edytowany przez misiando (2017-07-11 17:25:47)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Mariusz

Nie powiem ci Ty powinieneś zrobić, za to powiem, ci ja bym zrobił.

Ja bym odszedł. Życie mamy tylko jedno i o ile jeszcze rozumiem odpowiedzialność za dzieci, to za żonę już nie. Jesteśmy dorośli. Jeśli załamie się psychicznie, jesteś, jako sprawca, zobowiązany jej pomóc, i to wszystko.

24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-07-11 19:06:35)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

1. rozwody nie są w Polsce zakazane prawem.- ale to chyba wiesz?
Tak samo jak wiesz w jakim stopniu Ty odpowiadasz za stan Waszego małżeństwa, a w jakim żona.
prosty test- czy ona miała prawo i możliwości wydać tyle pieniędzy na inwestycje w swój wygląd co ty, uprawiając swoje hobby?
Gdy Ty biegałeś dla własnej satysfakcji i by zyskać podziw kobiet które się za Tobą oglądają, kto zajmował się domem?
Skoro dla żony będzie to zaskoczeniem, to znaczy że dotychczas bałeś się jej jak synek mamy i nie pozwalałeś sobie na szczerość.
PS wcześniej nie oglądały się za Tobą kobiety?
Żona nie podobała Ci się przed ślubem?
I teraz jeszcze wisienka na torcie: dlaczegóż to nie zależy Ci na szybkim rozwodzie?- Boisz się zatrzasnąć furtkę wink ?
Jeśli nie chce Ci się nad tym wszystkim zastanawiać i jesteś pewien decyzji- zrób to szybko.
Ale nie wyglądasz na takiego co jest w stanie podjąć szybką decyzję. Ktoś kto całe życie boi się żony, miałby się zdobyć na taki krok?

25

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.
misiando napisał/a:

Mariusz

Nie powiem ci Ty powinieneś zrobić, za to powiem, ci ja bym zrobił.

Ja bym odszedł. Życie mamy tylko jedno i o ile jeszcze rozumiem odpowiedzialność za dzieci, to za żonę już nie. Jesteśmy dorośli. Jeśli załamie się psychicznie, jesteś, jako sprawca, zobowiązany jej pomóc, i to wszystko.

Chyba masz rację. Oczywiście zrobię to możliwe delikatnie i udzielę wszelkiej pomocy poza zostaniem z nią.

Ok, rozumiem chyba dobrze, jedyne co to nie uważam, że należy pogłębiać fikcję bo jakby nie było : taki obraz rodziny zapodałeś (zapodaliście) córkom – krzywy i oszukańczy bo tego co powinno scalać rodzinę – jak rozumiem – w ogóle nie było.

Tak, tak własnie zrobiliśmy z żoną. I pora to chyba wyprostować. Mimo wszystko nie żałuję, bądź co bądź były wspólne niedziele święta, urlopy, śniadania, kolację i normalny dom. A nie rozbita rodzina, osobne święta i weekendowe odwiedzanie czy opieka naprzemienna.

Załatw to jak najszybciej. Porozmawiaj z żoną,  na pewno będzie w szoku, bo podejrzewam, że przez lata udawałeś- tak swoją drogą,  jak można być takim hipokrytą ?

jakim hipokrytą? Miałem zrobić piekło małym dzieciom żeby nie być hipokrytą? To chyba faktycznie wole być.


prosty test- czy ona miała prawo i możliwości wydać tyle pieniędzy na inwestycje w swój wygląd co ty, uprawiając swoje hobby?
Gdy Ty biegałeś dla własnej satysfakcji i by zyskać podziw kobiet które się za Tobą oglądają, kto zajmował się domem?


tak, miała. W pierwszych latach była pomoc zarówno moich jak i jej rodziców, później zatrudniliśmy Panią która pomogła ogarniać, zakupy, sprzątanie, a nawet zawożenie i przywożenie dzieci różnych zajęć. Moja żona nigdy nie padała zmęczona po całym dniu a ja owszem.
Moja żona jest pozbawiona takich ambicji, ona lubi seriale i rajdać z koleżankami. Bieganie jest za męczące dla niej. Fakt- od początku się źle dobraliśmy uważam, że wina jest dokładnie po środku. Byłem bardzo młodym chłopakiem ona była wtedy bardzo atrakcyjna i nie nasycona seksualnie, to wtedy wystarczyło. Dziś wszystko jest inaczej - ludzie którzy nas poznają nie mogą uwierzyć, że jesteśmy małżeństwem, taka jest dysproporcja w naszym wyglądzie czy poziomie rozmowy.

Dzięki wszystkim za odpowiedź smile

26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-07-13 21:05:02)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

I naprawde od tych kilkunastu lat spostrzegasz żone jako mniej atrakcyjną i głupszą od siebie?. Nigdy nie zdobyłeś sie na szczerą rozmowę- a nie rzucane w biegu docinki?
Mariusz , sorry, ale Ci nie wierzę. Mysle natomiast że za tym wszystkim stoi konkretna fascynacja kimś innym. To anonimowe forum, mozesz przyznać sie bezpiecznie.
A jeśli ja sie jednak mylę- to jesteś MEGAHIPOKRYTĄ, bo nie rozumiem, jak mozna kilkanascie lat tak żyć- i chyba jesteś w tym dobry- skoro żona bedzie zaskoczona i uważa że wszystko jest ok... sad((

Tak, zona ma prawo do rozwodu z takim "mężem"

27

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Zostaw  swoją żone. Szkoda jej reszte życia marnować.

28

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

"gdzie widzisz brak szacunku? Mam dużo szacunku do żony, tylko jej nie kocham, jest dla mnie kompletnie nie atrakcyjna. Pomagałem jej przez wiele lat."

A co to za szacunek, skoro ją okłamywałeś przez kilkanaście lat? Bardzo nieciekawe wzorce małżeństwa pokazałeś swoim córkom.

29

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

I naprawde od tych kilkunastu lat spostrzegasz żone jako mniej atrakcyjną i głupszą od siebie?. Nigdy nie zdobyłeś sie na szczerą rozmowę- a nie rzucane w biegu docinki?

oczywiście, że nie.

Większość mężczyzn nie podejmuje ,,szczerych rozmów" w tego typu tematach.  To jest właśnie generalnie problem kobiet, że tego nie rozumieją.

Podjęcie tematu i ,,szczera rozmowa" prowadzi do ujawnienia nierozwiązywalnego konfliktu. Nic absolutnie nie zmienia ta ,,szczerość" poza tym że obie osoby czują się źle. Bo dla żony to by nie był impuls żeby się rozchodzić.

Kobiety przez te ,,szczere rozmowy" chcą od razu sprawę wyjaśnić czy rozwiązać a wiele rzeczy jest nierozwiązywalna. Ktoś w temacie obok pisze że nie pociąga go żona. Po co ma jej to mówić? Przez to że sobie pogadają ona stanie się atrakcyjna ? Kobiety myślą, że dzięki rozmowie zmienią prawa fizyki albo biologi.

Ktoś ma żonę, która nie lubi np. podróżować i go to mega wku..... a ona nie akceptuje jego podróżowania. I mają np. 5 dzieci - o czym tu gadać? Nie będą się z tego powodu rozwodzić, więc po co toksyczna dyskusja. Przykładów jest mnóstwo , co drugi temat z tego forum jest tego przykładem.

Po prostu dwoje ludzi często jest innych i trzeba to zaakceptować. Albo się rozejść. A nie myśleć, że dzięki,,szczerej rozmowie" ktoś się zmieni, zacznie odczuwać pociąg seksualny, albo lubić coś czego wcześniej nie lubił.

Mariusz , sorry, ale Ci nie wierzę. Myślę natomiast że za tym wszystkim stoi konkretna fascynacja kimś innym. To anonimowe forum, możesz przyznać się bezpiecznie.

mogę szczerze powiedzieć że to fascynacja nowym prawdziwym życiem i pewnie innymi kobietami - ale nie mam żadnej upatrzonej.


A córkom, cóż nie przekazałem obrazu ojca jaki chcecie tutaj lansować zgodni z którym ma rozbijać rodzinę jak dzieci są małe bo ,,najważniejsza jest szczerość ".  Wole im przekazać wartości takie jak ,,odpowiedzialność".

30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-07-14 19:21:25)

Odp: Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Myslę, ze jesteś trollem jednak. I całe szczęscie.bo prawdziwy facet z takimi pogladami na małżeństwo i jeszcze uważajacy się za przykładnego męża który poswiecił sie szlachetnie dla rodziny- to byłoby dopiero kuriozum...
O tym co kobiety sądzą o takim ideale męża- usłyszałeś na forum.
Co sądzi żona i córki- hipotetyczny Mariusz gdyby był prawdziwy mógłby się przekonać na żywo.
A troll moze skorzystać z jakiejś akcji "lato w mieście" itp, odwiedzić babcię i pomóc w żniwach
ewentualnie przejrzeć podręczniki by przygotować się do matury..
Wiesz na czym wpadłeś?- żaden facet po 20 latach małżeństwa nie pisałby tak o pożytkach z rozmowy.
W podziękowaniu za poświęcony czas napisz co Cie skłoniło do wklepania takiego wątku?

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie wiem czy mam prawo do rozwodu.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024