Jak chodzi o zwykłe odrzucenie czyichś amorów, to chyba nie ma na świecie człowieka, któremu się to nie zdarzyło (i to w sensie dwojakim: został odrzucony, jak i sam kogoś odrzucił). To zwykłe koleje życia.
"Friendzone" zawsze było i będzie. Bo zawsze jest ktoś, kogo lubimy, ale nie kochamy. I to na ogół w ciągu życia jest wiele takich osób, więc któraś z nich - choćby ze statystycznego punktu widzenia
- się pewnie zakocha. A że my tą osobę tylko lubimy, no to cóż, sama wlazła do "friendzone", bo chciała czegoś więcej, a nie dostała.
Kobiety może tak nie narzekają, jak faceci, bo nie są programowane od małego, że głównie sex jest w życiu ważny. Więc jeśli facet obdarzy je choćby przyjaźnią, to i to docenią (choć nie zawsze, zalezy od osobowości oczywiście, no ale pewnie częściej niż u facetów jest to pogodzenie sie ze stanem rzeczy).
Z drugiej strony, moje zdanie jest takie, że jeśli ja w kimś bym się zakochała, a ten we mnie nie - to po prostu urywam znajomość. Raczej nie ciągnę tej przyjaźni. Bo dla mnie to już nie jest tylko przyjaźń. Więc ja sama się nie pcham do friendzone. Ale znam też osoby, które tak jak Piegowata umieją odpuścić i nie miec żalu (choć czy ja im w głowie siedziałam? tak się wydaje jednak, że żalu nie mają
). Ja mam chyba jednak zbyt niską samoocenę na coś takiego, przyznam bez bicia
A może to jakiś kompleks odrzucenia, no nie wiem, ale coś takiego mam, w ten deseń. Czułabym się w jakiś sposób odepchnięta na pewno. I samoocena by od razu zaczęła szwankować (wiem, że tak nie powinno być, samoocena powinna być stała... no ale cóż, nikt idealny nie jest, ja też). A to nie sprawiłoby raczej, że chciałabym się jeszcze z taką osobą przyjaźnić. Bo po co cierpieć?
Ogółem uważam, że ludzie nie "trafiają" do friendzone, ale sami się tam pchają. Zawsze mają przecież wybór - zakończyć znajomość, albo kontynuować. Jak już widzą, że można kontynuować tylko we friendzone, to mogą zawsze odpuścić, na siłę ich nikt tam nie trzyma
A w międzyczasie, zamiast siedzieć we friendzone i wzdychać do kogoś, z kim i tak nic nie będzie, to można przecież poznać kogoś innego. Kto nas nie tylko polubi, ale też pokocha, w sensie fizycznym również 