Rozstanie :((( - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Rozstanie :(((

Muszę to gdzieś napisać, wyrzucić z siebie. Byłam w związku około roku i w ostatnim czasie się rozstaliśmy. Dlaczego? Poszło o ważne wartości on nie chce dzieci w ogóle a ja chcę. Byliśmy sobie bardzo bliscy, dużo rozmów, wspólnie spędzonego czasu. Bardzo za nim, za nami tęsknię.
Uważam, że to jest dobra decyzja - natomiast jest mi bardzo smutno, bo się zbliżyliśmu do siebie.
Tak piszę bo zaczynam tęsknić.  sad((

Może ktoś jest teraz w takiej sytuacji, w sumie piszę o wsparcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie :(((

No bo to jest dobra decyzja.. smile
Ludzi łączą wspólne cele a Wasze są różne. Dobrze, że uzgodniliście to dość szybko.
A tęsknota... no cóż.. to trzeba po prostu przeżyć..

3

Odp: Rozstanie :(((

Ja również uważam, że to dobra decyzja smile
Bylam z partnerem, który nie chciał mieć dzieci, później pod moim wpływem troszkę się to zmieniło. Niestety, miał syndrom Piotrusia Pana, więc chęć posiadania dzieci i obowiązków, było tylko łudzeniem mnie i mydleniem oczu. Nie zmusisz go do tego, a szkoda czasu smile
Uwierz, że na świecie jest mnóstwo "normalnych" facetów, dla których rodzina jest bardzo ważna. Warto poczekać...
Tęsknota minie... smile
Trzymam kciuki!

4 Ostatnio edytowany przez Lalaland (2017-04-19 16:13:57)

Odp: Rozstanie :(((
anita4321 napisał/a:

No bo to jest dobra decyzja.. smile
Ludzi łączą wspólne cele a Wasze są różne. Dobrze, że uzgodniliście to dość szybko.
A tęsknota... no cóż.. to trzeba po prostu przeżyć..


Generalnie  mieliśmy bardzo dużo wspólnych celów a jak się okazało te fundamentalne nie do pogodzenia.
Z racji tego, że to jest świeże to mam różne myśli - z jednej strony bardzo tęsknię,  z drugiej strony patrzę optymistycznie w przyszłość.

miloszka napisał/a:

Ja również uważam, że to dobra decyzja smile
Bylam z partnerem, który nie chciał mieć dzieci, później pod moim wpływem troszkę się to zmieniło. Niestety, miał syndrom Piotrusia Pana, więc chęć posiadania dzieci i obowiązków, było tylko łudzeniem mnie i mydleniem oczu. Nie zmusisz go do tego, a szkoda czasu smile
Uwierz, że na świecie jest mnóstwo "normalnych" facetów, dla których rodzina jest bardzo ważna. Warto poczekać...
Tęsknota minie... smile
Trzymam kciuki! .

Dziękuję, własnej takich słów potrzebuję. smile Zmuszanie uważam za bez sensu,  bo z tego nic dobrego nie wychodzi.
A powiedz mi jak Ci się teraz ułożyło - masz rodzinę, dzieci? Długo czekałaś na tego "normalnego" wink?

Jak tak bardzo nie tęsknię to zaczynam myśleć w optymistyczny sposób, że będzie dobrze, że aż jestem ciekawa kim będzie ta nowa osoba w moim życiu, mój nowy partner, mąż  wink?

5

Odp: Rozstanie :(((

Nie masz za co dziękować, jesteśmy tutaj po to, aby się wspierać:)
Mój były partner nie lubił dzieci, bo uważał, że cyt. śmierdzą. Szczerze mówiąc nigdy nie miał do czynienia z małym dzieckiem, więc nie mam pojęcia skąd to przekonanie i niechęć do dzieci. Mogę jedynie się domyśleć, że przez toksyczną matkę, przez które żadne z jej dzieci ( oprócz mojego byłego partnera ma jeszcze dwie siostry oraz brata )  nikt z nich nie chce mieć dzieci. Dwójka z nich już jest po ślubie kilka dobrych lat. Niestety, synów wychowała na maminsynków, a córki od dziecka musiały usługiwać maminsynkom. Najważniejsza w domu była praca oraz pieniądze. Ja troszkę wyciągnęłam go od negatywnego myślenia o dzieciach, jednakże nigdy nie mogłam sobie wyobrazić np. tego, że nasze dziecko, przebiera, karmi itd. Bawić może i by się z nim bawił, ale wstać w nocy do płaczącego dziecka już z pewnością nie. Dla mnie nie miał czasu w związku, walczyłam o każdą minutę, pomimo wspólnego zamieszkania, a gdzie jeszcze cierpliwość do dziecka. Niemożliwe. Szkoda czasu na takich facetów, teraz to wiem. Uwierz, że po rozstaniu przechodziłam sama ze sobą piekło. Nie spałam, nie jadłam, straciłam sens życia obwiniając się. Teraz stanęłam na nogi i na nowo potrafię się nim cieszyć.

Czy sobie ułożyłam życie? Nie do końca jeszcze mogę tak powiedzieć. Minęło kilka miesięcy od rozstania. Nie mam męża, faceta i dzieci też nie, ale potrafię cieszyć się ze swojego życia i pokochałam siebie samą. Musiałam stanąć na nogi sama, bez pocieszenia się innym facetem. Stwierdziłam, że tak będzie fair w stosunku do nowego partnera, nie chciałam nikogo ranić i pocieszać się na siłę. Teraz już jestem gotowa na nową miłość i czekam cierpliwie smile Spotykałam się od tamtego czasu z kilkoma facetami...a to na obiad, a to na spacer. Niestety, zawsze coś nie grało, a z racji tego, że jestem zadbaną kobietą , zazwyczaj trafiam na facetów równie zadbanych, co nie idzie zawsze w parze z intelektem. Absolutnie nie oznacza to, że czekam na księcia z bajki, bo wygląd jest dla mnie jednym z mniej znaczących cech. Mój były partner odbiegał od kanonu piękna i nie dbał zbytnio o siebie, ale jak to u Piotrusiów Panów bywa, miał coś w sobie to coś, co przyciągnęło mnie jak magnes i to ja dbałam o niego. Dwa miesiące po rozstaniu, po tej ciężkiej walce wzięłam się w garść i znalazłam wymarzoną pracę w której się spełniam i tylko za to mu mogę podziękować. Miałam taką determinację w sobie po tym wszystkim, że teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych smile On ma już nową partnerkę. Nie czuję zazdrości, bo daleko to już za mną, a mogę jej tylko współczuć. Wiem kim ona jest, bo mamy wspólnych znajomych. Jest zupełnym przeciwieństwem mnie, bo daje sobą rządzić, sterować i robi to na co on ma tylko ochotę. To może spowodować, że będzie to udany związek. Nie będzie mu stawiać granic, jak ja to robiłam, więc z nią zostanie. Tak mu będzie wygodnie, bo ona nie ma swojego zdania. Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Nawiązując do Twojej sytuacji, to tylko pozytywne myślenie daje wiarę w lepsze jutro. Wyjdź z domu, spotykaj się z przyjaciółmi, bo to oni potrafią zdziałać cuda z załamanym człowiekiem. Ja dziękuję Bogu, że ich mam, że mogłam zawsze na nich liczyć, a oni ze spokojem słuchali moich dramatycznych przeżyć. Teraz się z tego wzajemnie śmiejemy i słyszę tylko "Jeju, już nie mogłam Cię słuchać i patrzeć co się z Tobą dzieję, cieszę się, że już to za nami". Zobaczysz, że nowa osoba pojawi się szybciej niż Ci się wydaje. Nie zamykaj się na ludzi i spróbuj znaleźć pozytywne strony. To buduje, uwierz smile

6

Odp: Rozstanie :(((
miloszka napisał/a:

Nie masz za co dziękować, jesteśmy tutaj po to, aby się wspierać:)
Mój były partner nie lubił dzieci, bo uważał, że cyt. śmierdzą. Szczerze mówiąc nigdy nie miał do czynienia z małym dzieckiem, więc nie mam pojęcia skąd to przekonanie i niechęć do dzieci. Mogę jedynie się domyśleć, że przez toksyczną matkę, przez które żadne z jej dzieci ( oprócz mojego byłego partnera ma jeszcze dwie siostry oraz brata )  nikt z nich nie chce mieć dzieci. Dwójka z nich już jest po ślubie kilka dobrych lat. Niestety, synów wychowała na maminsynków, a córki od dziecka musiały usługiwać maminsynkom. Najważniejsza w domu była praca oraz pieniądze. Ja troszkę wyciągnęłam go od negatywnego myślenia o dzieciach, jednakże nigdy nie mogłam sobie wyobrazić np. tego, że nasze dziecko, przebiera, karmi itd. Bawić może i by się z nim bawił, ale wstać w nocy do płaczącego dziecka już z pewnością nie. Dla mnie nie miał czasu w związku, walczyłam o każdą minutę, pomimo wspólnego zamieszkania, a gdzie jeszcze cierpliwość do dziecka. Niemożliwe. Szkoda czasu na takich facetów, teraz to wiem. Uwierz, że po rozstaniu przechodziłam sama ze sobą piekło. Nie spałam, nie jadłam, straciłam sens życia obwiniając się. Teraz stanęłam na nogi i na nowo potrafię się nim cieszyć.

Czy sobie ułożyłam życie? Nie do końca jeszcze mogę tak powiedzieć. Minęło kilka miesięcy od rozstania. Nie mam męża, faceta i dzieci też nie, ale potrafię cieszyć się ze swojego życia i pokochałam siebie samą. Musiałam stanąć na nogi sama, bez pocieszenia się innym facetem. Stwierdziłam, że tak będzie fair w stosunku do nowego partnera, nie chciałam nikogo ranić i pocieszać się na siłę. Teraz już jestem gotowa na nową miłość i czekam cierpliwie smile Spotykałam się od tamtego czasu z kilkoma facetami...a to na obiad, a to na spacer. Niestety, zawsze coś nie grało, a z racji tego, że jestem zadbaną kobietą , zazwyczaj trafiam na facetów równie zadbanych, co nie idzie zawsze w parze z intelektem. Absolutnie nie oznacza to, że czekam na księcia z bajki, bo wygląd jest dla mnie jednym z mniej znaczących cech. Mój były partner odbiegał od kanonu piękna i nie dbał zbytnio o siebie, ale jak to u Piotrusiów Panów bywa, miał coś w sobie to coś, co przyciągnęło mnie jak magnes i to ja dbałam o niego. Dwa miesiące po rozstaniu, po tej ciężkiej walce wzięłam się w garść i znalazłam wymarzoną pracę w której się spełniam i tylko za to mu mogę podziękować. Miałam taką determinację w sobie po tym wszystkim, że teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych smile On ma już nową partnerkę. Nie czuję zazdrości, bo daleko to już za mną, a mogę jej tylko współczuć. Wiem kim ona jest, bo mamy wspólnych znajomych. Jest zupełnym przeciwieństwem mnie, bo daje sobą rządzić, sterować i robi to na co on ma tylko ochotę. To może spowodować, że będzie to udany związek. Nie będzie mu stawiać granic, jak ja to robiłam, więc z nią zostanie. Tak mu będzie wygodnie, bo ona nie ma swojego zdania. Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Nawiązując do Twojej sytuacji, to tylko pozytywne myślenie daje wiarę w lepsze jutro. Wyjdź z domu, spotykaj się z przyjaciółmi, bo to oni potrafią zdziałać cuda z załamanym człowiekiem. Ja dziękuję Bogu, że ich mam, że mogłam zawsze na nich liczyć, a oni ze spokojem słuchali moich dramatycznych przeżyć. Teraz się z tego wzajemnie śmiejemy i słyszę tylko "Jeju, już nie mogłam Cię słuchać i patrzeć co się z Tobą dzieję, cieszę się, że już to za nami". Zobaczysz, że nowa osoba pojawi się szybciej niż Ci się wydaje. Nie zamykaj się na ludzi i spróbuj znaleźć pozytywne strony. To buduje, uwierz smile

Mój były partner był ojcem, więc ma już w tym doświadczenie. Jest nawet bardzo dobrym ojcem - czułym, wrażliwym - bardzo dbającym. Natomiast nie chce mieć ich więcej. Nie pozostaje mi nic innego jak to uszanować.

Też mam takie zdanie, jak Ty, że najpierw  trzeba siebie ogarnąć a potem szukać partnera.

Po tym co piszesz, widać, że jesteś pełna optymizmu. smile Na pewno spotkasz kogoś fajnego.

Generalnie jestem zdania, że jak koniec to koniec. Nie umiem się przyjaźnić po zakończeniu. On chciałby mieć kontakt w sumie nie wiem po co, skoro nic między nami już ma nie być.
Powiedziałam, że się zastanowię, może za jakiś czas.

A jak to wygląda u Ciebie?

7

Odp: Rozstanie :(((
miloszka napisał/a:

Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Ja generalnie rozumiem tego faceta, nie chciał tracić kontaktu z matką i nie ma tu znaczenia, że ma prawie 30 lat. Można powiedzieć, że kobiet są miliony (na świecie) ale matka będzie zawsze tylko jedna. I jak widać to się sprawdza ponieważ koleś znalazł sobie inną dziewczynę. I nie masz co na niego narzekać, nie pasowaliście do siebie w podstawowych kwestiach i się rozeszliście.

8

Odp: Rozstanie :(((
On-WuWuA-83 napisał/a:
miloszka napisał/a:

Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Ja generalnie rozumiem tego faceta, nie chciał tracić kontaktu z matką i nie ma tu znaczenia, że ma prawie 30 lat. Można powiedzieć, że kobiet są miliony (na świecie) ale matka będzie zawsze tylko jedna. I jak widać to się sprawdza ponieważ koleś znalazł sobie inną dziewczynę. I nie masz co na niego narzekać, nie pasowaliście do siebie w podstawowych kwestiach i się rozeszliście.

Wuwuś dlaczego mnie nie dziwi to co napisałeś ;-)

9

Odp: Rozstanie :(((
On-WuWuA-83 napisał/a:
miloszka napisał/a:

Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Ja generalnie rozumiem tego faceta, nie chciał tracić kontaktu z matką i nie ma tu znaczenia, że ma prawie 30 lat. Można powiedzieć, że kobiet są miliony (na świecie) ale matka będzie zawsze tylko jedna. I jak widać to się sprawdza ponieważ koleś znalazł sobie inną dziewczynę. I nie masz co na niego narzekać, nie pasowaliście do siebie w podstawowych kwestiach i się rozeszliście.

Odszedł, bo w końcu po takim czasie postawiłam mu jakąkolwiek granicę, czego Piotruś Pan nie uznaje i ucieka, bo tak najłatwiej. Powiedział też, że on zdaje sobie sprawę, że krzywdzi mnie z powodu zaborczej matki, ale on nie wie co ma na to poradzić i co mi powiedzieć. Jak widać wolał zrezygnować ze mnie, aniżeli cokolwiek zmienić.

Ja absolutnie nie chciałam, aby stracił kontakt z matką. Chciałam tylko, aby w końcu z nimi porozmawiał i nie dał się wykorzystywać, co najbardziej odbijało się na naszym związku. Wynajmowaliśmy razem mieszkanie w miejscowości odległej od jego rodzinnego domu o 70 kilometrów. Pomimo takiej odległości, on codziennie tam był. Jak zostawał na noc w naszym meiszkaniu, co zdarzało się może 3 dni w tygodniu, bo kolejne 4 zostawał na noc w domu rodzinnym, to każdego dnia o 6 rano wstawał i już jechał do mamy. Stamtąd jechał do pracy, po pracy do mamy i jak nie narzuciła mu zbyt wielu obowiązków, to wracał do mnie około 21 i tak non stop. Wielokrotnie wystawiał mnie pół godziny przed ważnym wyjściem, że jednak nie wyrobi się z obowiązkami, które otrzymał i nie przyjedzie. A ja jak głupia wyszykowana i czekająca, jak zwykle musiałam świecić oczami i odwoływac spotkania. W naszym wspólnym mieszkaniu nie robił nic, tylko od czasu do czasu bywał.  Zdarzało mi się wyciągnąć go na weekend do mojego domu rodzinnego, to co 10 minut telefon: a gdzie jestes? co robisz? kiedy bedziesz? bo trzeba zrobić to i to i to. Wielokrotnie wymyślała zadania, które sama mogła zrobić, ale po co, jak on wsiadał momentalnie w samochód i jechał bez słowa. Ojcu również zdarzało się go wykorzystywać, ale w mniejszym stopniu. Przez swoje zachowanie i zawsze z tego samego powodu rozwalił już 3 poważne związki.

Po naszym rozstaniu wrócił do rodzinnego domu, gdzie miesiąc później powiedział bratu, że ma już dosyć tam mieszkania, bo matka do wszystkiego go wykorzystuje, jednakże nadal w tym tkwi. Reszta rodzeństwa potrafiła się jej postawić i ułożyć życie, on niestety nie potrafi. Wracał o 17 z pracy, a do 22 zawsze znalazła mu jakies zajęcie.  Nie wynajmie mieszkania, bo jest mu wygodnie, bo rodzicom nie płaci nic, a nic za mieszkanie, nie dokłada się do zakupów, a mama wynosi mu brudne ubrania z pokoju i przynosi czyste i wyprasowane, poda obiadek pod nos i pozbiera brudne naczynia i je za nim umyje.

Obecna jego partnerka jest osobą, która nie będzie stawiała mu żadnych granic. Zatańczy tak jak on jej zagra, więc taki związek ma rację bytu. Świąt Wielkanocnych również nie spędzili razem, bo chyba, aż tak powaznie nie podchodzi do ich relacji. Wolał siedziec z mamaą w domu. Dlatego też nie pisz, że to się sprawdza, bo on znalazł sobie już dziewczynę. Nie jest to znaleziona przez niego dziewczyna, a poznana na siłę przez jego koleżankę, bo on sam nie ma czasu na szukanie i bierze to, co los mu akurat da. Znają się już prawie rok, wczesniej nic nie zaiskrzyło i spotykają się od 2 miesięcy - bardzo dziwne. On nie chce byc sam, bo jest facetem i tez ma potrzeby,a dziewczyna, z którą spotykal się przed nią, również dosyc szybko się zorientowała z kim ma do czynienia i przestala się z nim spotykać. Może ta również się kiedyś opamięta...

10

Odp: Rozstanie :(((
Lalaland napisał/a:
miloszka napisał/a:

Nie masz za co dziękować, jesteśmy tutaj po to, aby się wspierać:)
Mój były partner nie lubił dzieci, bo uważał, że cyt. śmierdzą. Szczerze mówiąc nigdy nie miał do czynienia z małym dzieckiem, więc nie mam pojęcia skąd to przekonanie i niechęć do dzieci. Mogę jedynie się domyśleć, że przez toksyczną matkę, przez które żadne z jej dzieci ( oprócz mojego byłego partnera ma jeszcze dwie siostry oraz brata )  nikt z nich nie chce mieć dzieci. Dwójka z nich już jest po ślubie kilka dobrych lat. Niestety, synów wychowała na maminsynków, a córki od dziecka musiały usługiwać maminsynkom. Najważniejsza w domu była praca oraz pieniądze. Ja troszkę wyciągnęłam go od negatywnego myślenia o dzieciach, jednakże nigdy nie mogłam sobie wyobrazić np. tego, że nasze dziecko, przebiera, karmi itd. Bawić może i by się z nim bawił, ale wstać w nocy do płaczącego dziecka już z pewnością nie. Dla mnie nie miał czasu w związku, walczyłam o każdą minutę, pomimo wspólnego zamieszkania, a gdzie jeszcze cierpliwość do dziecka. Niemożliwe. Szkoda czasu na takich facetów, teraz to wiem. Uwierz, że po rozstaniu przechodziłam sama ze sobą piekło. Nie spałam, nie jadłam, straciłam sens życia obwiniając się. Teraz stanęłam na nogi i na nowo potrafię się nim cieszyć.

Czy sobie ułożyłam życie? Nie do końca jeszcze mogę tak powiedzieć. Minęło kilka miesięcy od rozstania. Nie mam męża, faceta i dzieci też nie, ale potrafię cieszyć się ze swojego życia i pokochałam siebie samą. Musiałam stanąć na nogi sama, bez pocieszenia się innym facetem. Stwierdziłam, że tak będzie fair w stosunku do nowego partnera, nie chciałam nikogo ranić i pocieszać się na siłę. Teraz już jestem gotowa na nową miłość i czekam cierpliwie smile Spotykałam się od tamtego czasu z kilkoma facetami...a to na obiad, a to na spacer. Niestety, zawsze coś nie grało, a z racji tego, że jestem zadbaną kobietą , zazwyczaj trafiam na facetów równie zadbanych, co nie idzie zawsze w parze z intelektem. Absolutnie nie oznacza to, że czekam na księcia z bajki, bo wygląd jest dla mnie jednym z mniej znaczących cech. Mój były partner odbiegał od kanonu piękna i nie dbał zbytnio o siebie, ale jak to u Piotrusiów Panów bywa, miał coś w sobie to coś, co przyciągnęło mnie jak magnes i to ja dbałam o niego. Dwa miesiące po rozstaniu, po tej ciężkiej walce wzięłam się w garść i znalazłam wymarzoną pracę w której się spełniam i tylko za to mu mogę podziękować. Miałam taką determinację w sobie po tym wszystkim, że teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych smile On ma już nową partnerkę. Nie czuję zazdrości, bo daleko to już za mną, a mogę jej tylko współczuć. Wiem kim ona jest, bo mamy wspólnych znajomych. Jest zupełnym przeciwieństwem mnie, bo daje sobą rządzić, sterować i robi to na co on ma tylko ochotę. To może spowodować, że będzie to udany związek. Nie będzie mu stawiać granic, jak ja to robiłam, więc z nią zostanie. Tak mu będzie wygodnie, bo ona nie ma swojego zdania. Rozstaliśmy się po tym, jak powiedziałam, że ma postawić się rodzicom ( głównie matce )i powiedzieć, że dosyć wtrącania w nasz związek, że chce więcej czasu poświęcać swojej dziewczynie i że koniec z wykorzystywaniem go do wszystkiego. Nie zrobił tego, spakował się i zamieszkał ponownie u rodziców. Facet, który ma prawie 30 lat smile

Nawiązując do Twojej sytuacji, to tylko pozytywne myślenie daje wiarę w lepsze jutro. Wyjdź z domu, spotykaj się z przyjaciółmi, bo to oni potrafią zdziałać cuda z załamanym człowiekiem. Ja dziękuję Bogu, że ich mam, że mogłam zawsze na nich liczyć, a oni ze spokojem słuchali moich dramatycznych przeżyć. Teraz się z tego wzajemnie śmiejemy i słyszę tylko "Jeju, już nie mogłam Cię słuchać i patrzeć co się z Tobą dzieję, cieszę się, że już to za nami". Zobaczysz, że nowa osoba pojawi się szybciej niż Ci się wydaje. Nie zamykaj się na ludzi i spróbuj znaleźć pozytywne strony. To buduje, uwierz smile

Mój były partner był ojcem, więc ma już w tym doświadczenie. Jest nawet bardzo dobrym ojcem - czułym, wrażliwym - bardzo dbającym. Natomiast nie chce mieć ich więcej. Nie pozostaje mi nic innego jak to uszanować.

Też mam takie zdanie, jak Ty, że najpierw  trzeba siebie ogarnąć a potem szukać partnera.

Po tym co piszesz, widać, że jesteś pełna optymizmu. smile Na pewno spotkasz kogoś fajnego.

Generalnie jestem zdania, że jak koniec to koniec. Nie umiem się przyjaźnić po zakończeniu. On chciałby mieć kontakt w sumie nie wiem po co, skoro nic między nami już ma nie być.
Powiedziałam, że się zastanowię, może za jakiś czas.

A jak to wygląda u Ciebie?

Skoro on sam jest już rodzicem, to powinien wiedziec, że dziecko, to najpiekniejsze co może się pojawić w życiu. Powinien zrozumieć, że my kobiety przecież mamy instynkt macierzyński, który prędzej czy później daje o sobie znać. Uważam, że to troszkę egoistyczne z jego strony. Warto o tym porozmawiać, a jezeli to nie przynosi skutku, a wiesz, że chcesz mieć dzieci, to nie ma sensu go zmuszać, ani też tkwić w związku, który nie da Ci tego, czego pragniesz i oczekujesz.

Ja ogarniam się każdego dnia na nowo. Przychodzą ciężkie dni, wieczory, czasami poranki. Nikt nie mówi, że jest łatwo, kiedy brakuje Ci tego, aby się do kogoś tak po prostu przytulić. Jednakże trzeba sobie z tym radzić. Zajmuję swój czas dbaniem o siebie, chodzeniem na siłownię, na basen, gdyż na szczęście jestem aktywna osobą, gdzie wszędzie mnie pełno smile Gdy mam ciężkie dni, to siędzę na głowie przyjaciołom, którzy zawsze wyciągną do mnie pomocną dłoń, dlatego tez warto ich mieć w pobliżu. Ale tylko tych lojalnych smile Dużo we mnie optymizmu, bo już dosyć zamartwiania się i płaczu w poduszkę. Wierzę w karmę i że to co dobre wraca, więc na mnie spadnie jak grom z jasnego nieba, bo byłam za dobra. Szkoda czasu na zamartiwanie się i życie dawnymi problemami i zagwostkami. Życie jest za krótkie... smile

Ja ze swoim byłym partnerem nie mam żadnego kontaktu, ale za to z jego rodzeństwem i rodziną, owszem. Rozstaliśmy się podczas rozmowy telefonicznej, kiedy powiedziałam, że ma w końcu porozmawiac z rodzicami i od tamtej pory się nie widzieliśmy. Swoje rzeczy zabrał pod moją nieobecność i zniknął jak tchórz. Nie chciał się spotkac i porozmawiać twarzą w twarz, chociaż ja wielokrotnie go o to przez pierwsze tygodnie po rozstaniu prosiłam. Zatem nawet nie mieliśmy okazji do rozmowy, bo on w gruncie rzeczy nie potrafi powaznie porozmawiać, bał się, jest dzieckiem we mgle.  Nie zamierzam zatem zabiegac o kontakt z nim, chociaż zdarzały się od niego pomyłkowe smsy i głuche telefony, na które ja nie odpowiadałam. Nie dążę do kontaktu i nigdy tego nie zrobię, a milczenie jest najlepszą drogą do zapomnienia.

11

Odp: Rozstanie :(((

Miloszko, on doskonale wiedział i nie raz o tym mówił, że wspaniale jest mieć dziecko i że mnie rozumie. Natomiast nie chce mieć kolejnych. Przegadaliśmy ten temat już kilka razy. Bardzo żałuję, że już nie ma nas i że on tak myśli. Bardzo mi go brakuje - w sumie najbardziej to z rana. Jak się budzę a go nie ma. Nie możemy się przytulić, pogadać, pożartować. Później jak w ciągu dnia się czymś zajmę to już jest lepiej, nawet wieczory nie są takie złe - tylko te poranki sad
W tej chwili mam tak, że bardzo dużo rozpamietuje, przypomina mi się wiele rozmów, chwil, wyjazdów, naszych planów.
Zdjęć nie chcę oglądać bo to by było dla mnie za dużo.

Raczej jestem osobą towarzyską, ale w tej chwili wolę pobyć sama. Dojść do siebie. W sumie mam jedną koleżankę, która mnie rozumie - która omówi ze mną to co się dzieje, to co się stało.
U nas to jest świeża sprawa, więc jak na razie wszystko się dopiero wyklaruje.
Dobrze, że dzisiaj jestem poumawiana - to zajmę czymś myśli.

Cieszę się, że zaczęłaś pisać w moim wątku smile

Udanej niedzieli smile

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024