Żyje z żoną 2 miesiące po jej zdradzie, przez kilka miesięcy spotykała się potajemnie z facetem, który zawrócił jej w głowie, jak to stwierdziła ozywil monotonie 10 letniego związku. No nic było minęło postanowiłem wybaczyć, ona szybko usunęła go ze swojego życia, ale jest problem. Dowiedziałem się wielu pikantnych rzeczy o jej romansie i po prostu nie ma dnia żeby te sceny nie pojawiały się w mojej głowie, często tak mam że się na nią spojrzę i nawet jak się uśmiecha to czuję wewnętrznie jakąś niechęć a nawet wstręt, mam ochotę wyjść... Nie okazuje jej tego staram się żeby było normalnie, ona równiez się stara, od czasu do czasu rozmawiamy o tym i oboje zdajemy sobie sprawę że jest ciężko, bo ona i ja żyjemy że świadomością tego co się stało. Z jednej strony wydaje mi się że ja kocham, ale z drugiej strony jest we mnie taka dziwna świadomość że już nigdy nie będzie tak samo. O ile kiedyś zrobił bym dla niej wszystko to teraz już chyba bym kalkulowal czy wolę zadbać o siebie czy o nią. Do tego pojawiają się we mnie pokusy żeby zrobić to samo, może poczuje się lepiej? Sam nie wiem...
Czy po zdradzie wszystko może być jeszcze normalnie tak jak kiedyś? Czy już zawsze będę widział w umyśle jak ona uprawia seks z tamtym facetem i to całe g... które do niego pisała w pikantnych wiadomościach...
1 2017-04-03 23:48:07 Ostatnio edytowany przez Spartan30 (2017-04-03 23:56:38)
2 2017-04-04 00:23:27 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-04 00:24:21)
Do tego pojawiają się we mnie pokusy żeby zrobić to samo, może poczuje się lepiej? Sam nie wiem...
Odezwała się zraniona duma - bardzo brzydka sprawa. Po co rozdrapujesz przeszłość, gdy postanowiłeś już że idziecie dalej razem?
Jak widać nie wybaczyłeś, bo gdybyś to zrobił to zamknąłbyś temat i nie drążył. Polecam porozmawiać z żoną (bez wyżywania się na niej - nie wypominaj, jak dałeś szansę) i pójść na terapię. Albo wygrasz ty, albo twoje wyobrażenia w głowie. Wybór należy do ciebie.
3 2017-04-04 01:21:49 Ostatnio edytowany przez misiando (2017-04-04 01:23:14)
Terapia par
Nic innego nie umiem zaproponować
Albo kontynuacja, albo rozstanie.
4 2017-04-04 09:21:55 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-04 09:24:32)
Nie oszukujmy się - wybaczyć zdradę czasem można, ale zapomnieć się nie da.
To już zawsze będzie stało między Wami, i nigdy o tym nie zapomnisz.
Kwestia czy nauczysz się z tym żyć.
Po zdradzie - tym bardziej takiej jak w Waszym przypadku - już nigdy nic nie będzie tak samo.
Gdy patrzysz na żonę widzisz ją jak uprawia seks z tamtym facetem...
A co będzie gdy przypadkiem zobaczysz jego?
Wytrzymasz upokorzenie?
Masz wybór - albo pogodzić się z faktem że Twoja żona jest kim jest, albo się z nią rozstać.
Z tego co piszesz wnioskuję że lepsza ta druga opcja.
Bo ciągnięcie tego związku na siłę sprawi że oboje będziecie się męczyć, albo się znienawidzicie.
2 m-ce to bardzo krótki czas po zdradzie. Masz siłę to trwaj i miej nadzieję, ze zapomnisz ale upłynie dużo czasu i na to się musisz nastawić, ze to będzie długi proces. Ale wielu wychodzi z niego wygranym więc masz szanse.
To co było nie wróci, ale nie oznacza, że nie można stworzyć związku na nowo. Rzadko się to zdarza, ale gdy jest dwójka chcących jest to możliwe. Zajrzyj na ten wątek: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=70840
Pytanie czy w tym przypadku jest dwoje chcących?
Czy żona sama przyznała się do zdrady, czy wyszło to przypadkiem?
Czy zakończyła relację z gachem z własnej woli, czy została do tego zmuszona?
Czy wrocila do męża bo chciała, czy dlatego że nie miała innej opcji?
I wreszcie - czy autor postanowił wybaczyć bo ją kocha, czy też z innych powodów - przyzwyczajenie, obowiązki, dzieci, strach przed rozstaniem?
Wiele tu pytań, na które autor sam sobie musi odpowiedzieć.
No i podstawowe pytanie - czy potrafi pogodzić się z tym co go spotkało?
Pytanie czy w tym przypadku jest dwoje chcących?
Czy żona sama przyznała się do zdrady, czy wyszło to przypadkiem?
Czy zakończyła relację z gachem z własnej woli, czy została do tego zmuszona?
Czy wrocila do męża bo chciała, czy dlatego że nie miała innej opcji?
I wreszcie - czy autor postanowił wybaczyć bo ją kocha, czy też z innych powodów - przyzwyczajenie, obowiązki, dzieci, strach przed rozstaniem?Wiele tu pytań, na które autor sam sobie musi odpowiedzieć.
No i podstawowe pytanie - czy potrafi pogodzić się z tym co go spotkało?
Nie przyznała się sama, miałem wokół niej tyle podejrzeń, że w końcu zaczałęm grzebać w jej rzeczach i znalazłem dowody, ale do końca szła w zaparte, że to tylko kolega i nic się nie stało, no ale w końcu przyciśnięta do muru musiała się przyznać. Stwierdziała, że chciała to skończyć tak żebym się nie dowiedział, ale jakoś jej nie wierzę, bo do ostatniej chwili prowadziła z nim namiętną korespondencję i nie wynikało z tego że miała zamiar skończyć gdybym się nie dowiedział.
Nie musiała do mnie wrócić, bo tamten facet jest bardzo bogaty, więc dałby jej wszystko co by chciała, a dzieci jeszcze nie mamy.
Teraz to wszystko jest takie dziwne, bo z jednej strony mam ochotę codziennie ją opier.... za to co zrobiła, ale z drugiej strony skoro jej wybaczyłem powinienem wgryźć zęby w ścianę i nigdy nie wracać do tematu, ale oboje mamy świadomość, że to wszystko jest sztuczne, tymbardziej, że ona mi mówi, że nawet ją irytuje to że jestem dla niej taki dobry i się za bardzo staram, a ona chciałaby po prostu być więcej sama.
ale oboje mamy świadomość, że to wszystko jest sztuczne, tymbardziej, że ona mi mówi, że nawet ją irytuje to że jestem dla niej taki dobry i się za bardzo staram, a ona chciałaby po prostu być więcej sama.
Dobrze to nie wygląda. Raczej zmierzacie ku końcowi idąc tym tokiem myślenia... Ona nie chce, żebyś jej wybaczył, a Ty wybaczasz, ale tak naprawdę nie wybaczyłeś. Ten robal was z czasem zje
Spartan30 napisał/a:ale oboje mamy świadomość, że to wszystko jest sztuczne, tymbardziej, że ona mi mówi, że nawet ją irytuje to że jestem dla niej taki dobry i się za bardzo staram, a ona chciałaby po prostu być więcej sama.
Dobrze to nie wygląda. Raczej zmierzacie ku końcowi idąc tym tokiem myślenia... Ona nie chce, żebyś jej wybaczył, a Ty wybaczasz, ale tak naprawdę nie wybaczyłeś. Ten robal was z czasem zje
To raczej nie do końca tak, bo ona twierdzi, że zrozumiała swój błąd i chce go naprawić, ale mówi że ma problem sama ze sobą, że musi się z tym uporać, że to nie jest takie proste i nie chce mnie oszukiwać, że teraz z dnia na dzień będzie latać wokół mnie cała w skowronkach, bo źle się z tym czuje i samotność bardziej ją uspokaja, nie wiem być może kobiety tak mają, a ja się za bardzo narzucam z moją wszechobecnosćią od rana do wieczora...
Są to wyrzuty sumienia pogłębione dodatkowo Twoim wielkodusznym co tu dużo mówić podejściem. Ponadto czy aby na pewno zrozumiała i czy dokonała wyboru którego chciała? Odpowiedzi przyjdą z czasem.
Może się to potoczyć tak:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=66806
a może i tak:
http://www.netkobiety.pl/t87191.html
Czytaj wątki na forum, obserwuj, wyciągaj wnioski dla siebie i dla was.
"
Nie musiała do mnie wrócić, bo tamten facet jest bardzo bogaty, więc dałby jej wszystko co by chciała, a dzieci jeszcze nie mamy."
A ty myślisz ze każdy bogaty to ma ochotę utrzymywać kurewnę?
Pobzykał bez zobowiązań, za darmo, mając dodatkową satysfakcję że jest lepszy od głupiego męża - ale to nie to samo co utrzymywać.
Może za żonę to on sobie weźmie uczciwa kobietę, twoją już zna z puszczania się.
13 2017-04-04 17:31:03 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-04 17:35:41)
Nie przyznała się sama, miałem wokół niej tyle podejrzeń, że w końcu zaczałęm grzebać w jej rzeczach i znalazłem dowody, ale do końca szła w zaparte, że to tylko kolega i nic się nie stało, no ale w końcu przyciśnięta do muru musiała się przyznać. Stwierdziała, że chciała to skończyć tak żebym się nie dowiedział, ale jakoś jej nie wierzę, bo do ostatniej chwili prowadziła z nim namiętną korespondencję i nie wynikało z tego że miała zamiar skończyć gdybym się nie dowiedział.
Nie musiała do mnie wrócić, bo tamten facet jest bardzo bogaty, więc dałby jej wszystko co by chciała, a dzieci jeszcze nie mamy
Pytanie czy on by tego chciał?
Ja myślę że ona nie była tego pewna, i dlatego wybrała Ciebie - jako bezpieczniejszą opcję.
Tak to już jest - nie puści się jednej gałęzi, dopóki nie złapie drugiej.
Teraz dręczy ją sumienie, pytanie tylko z jakiego powodu?
Czy dlatego że Cię zdradziła, czy dlatego że z tamtym nie wyszło?
Od niej prawdy się nie dowiesz.
Ale jest coś jeszcze - piszesz że poznałeś szczegóły z ich seksu - i w tym problem.
Bo Cię to dręczy.
Ale to także daje pewien obraz tego, co dalej.
Skoro znasz pikantne szczegóły na temat jej seksu z gachem, to porównaj je z seksem z Tobą.
Jeśli z Tobą i z nim było podobnie, to jakoś się z tym pogodzisz.
Ale jeśli z nim robiła rzeczy których z Tobą nie chciała - to lepiej ją zostaw, bo się zadręczysz.
Zawsze będzie wracać myśl, że jemu dała coś czego nie chciała dać Tobie, a więc jesteś ten gorszy.
Znam przypadek małżeństwa z dwudziestoletnim stażem, gdzie żona przez kilka tygodni zdradzała męża, ale rozum jej wrócił, gacha pogoniła, mężowi się przyznała i... Wybaczył, poszli na terapię, wszystko zaczęło się układać.
Niestety po kilku miesiącach mąż przypadkiem trafił na szczegóły z jej zdrad, i się kompletnie załamał.
Poszło o to, że gachowi robiła tzw. Loda z połykiem, a tymczasem mężowi nigdy nie pozwoliła nawet skończyć w ustach twierdząc że się brzydzi.
Chłop po prostu z tą wiedzą sobie nie poradził, uznał że jest gorszy, że nie zasługuje na coś co tamten miał bez problemu i to z jej inicjatywy.
Małżeństwo się rozpadło przez ten jeden szczegół, który zadręczył faceta.
Ja życzę Ci jak najlepiej, ale radzę abyś dobrze się zastanowił.
Bo moim zdaniem zbyt szybko podjąłeś decyzję o wybaczeniu, nie będąc pewnym czy chcesz i czy potrafisz wybaczyć
Bo moim zdaniem zbyt szybko podjąłeś decyzję o wybaczeniu, nie będąc pewnym czy chcesz i czy potrafisz wybaczyć
Też pomyślałam, że poszło to jak z bicza, co nie służy dobremu przetrawieniu, ale zamieceniu pod dywan jak znalazł...
mrd napisał/a:Bo moim zdaniem zbyt szybko podjąłeś decyzję o wybaczeniu, nie będąc pewnym czy chcesz i czy potrafisz wybaczyć
Też pomyślałam, że poszło to jak z bicza, co nie służy dobremu przetrawieniu, ale zamieceniu pod dywan jak znalazł...
Również uważam, że najpierw powinieneś to przetrawić a potem zdecydować - czy potrafisz z tym żyć - bo, że nigdy o tym nie zapomnisz to pewne.
Zdrada zmienia nieodwracalnie każdy związek.
16 2017-04-04 18:16:51 Ostatnio edytowany przez Spartan30 (2017-04-04 18:20:54)
Pytanie czy on by tego chciał?
Ja myślę że ona nie była tego pewna, i dlatego wybrała Ciebie - jako bezpieczniejszą opcję.
Tak to już jest - nie puści się jednej gałęzi, dopóki nie złapie drugiej.Teraz dręczy ją sumienie, pytanie tylko z jakiego powodu?
Czy dlatego że Cię zdradziła, czy dlatego że z tamtym nie wyszło?
Od niej prawdy się nie dowiesz.
Z tego co przeczytałem na szybko w ich korespondencji ona się go pytała czy on ją kocha, co on jej potwierdzał, pisała mu jak bardzo za nim tęskni i pytała go kiedy powie o nich swojej żonie, poza tym on też jej wysyłał jakieś linki do drogiej biżuterii z diamentami, podejrzewam, że miała sobie coś wybrać, ale przeszukałem dokładnie jej rzeczy i nic takiego nie znalazłem...
Ale jest coś jeszcze - piszesz że poznałeś szczegóły z ich seksu - i w tym problem.
Bo Cię to dręczy.
Ale to także daje pewien obraz tego, co dalej.
Skoro znasz pikantne szczegóły na temat jej seksu z gachem, to porównaj je z seksem z Tobą.
Jeśli z Tobą i z nim było podobnie, to jakoś się z tym pogodzisz.
Ale jeśli z nim robiła rzeczy których z Tobą nie chciała - to lepiej ją zostaw, bo się zadręczysz.
Zawsze będzie wracać myśl, że jemu dała coś czego nie chciała dać Tobie, a więc jesteś ten gorszy.
W tym właśnie jest problem, że wiem, że z nim posunęła się do pewnych ekstremów które u nas były zawsze tematem tabu, ale ona stwierdziła, że nasz seks zawsze był wstydliwy (częściowo ma rację, raczej nie rozmawialiśmy o seksie zbyt wiele i był to po prostu zwyczajny standardowy seks bez żadnych fajerwerków), a ja byłem dla niej bardziej opiekuńczym partnerem niż namiętnym kochankiem.
Moja teoria jest taka, że po prostu chciała zrealizować jakieś swoje perwersje o których mi otwarcie nie mówiła, z drugiej strony faceci robią to samo jak żona nie chce robić tego co na filmach porno, ale widocznie po prostu nie znałem potrzeb swojej żony i nie byłem dla niej materiałem do ich realizacji, albo po prostu nie nadajemy na tych samych falach seksualnych, skoro przez tyle lat było średnio, a tam od razu było jej tak cudownie...
"
Nie musiała do mnie wrócić, bo tamten facet jest bardzo bogaty, więc dałby jej wszystko co by chciała, a dzieci jeszcze nie mamy."
A ty myślisz ze każdy bogaty to ma ochotę utrzymywać kurewnę?
Pobzykał bez zobowiązań, za darmo, mając dodatkową satysfakcję że jest lepszy od głupiego męża - ale to nie to samo co utrzymywać.
Może za żonę to on sobie weźmie uczciwa kobietę, twoją już zna z puszczania się.
Facet jest podobno nieszczęśliwe żonaty, więc typowy układ pocieszycielski...
18 2017-04-04 18:32:53 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-04-04 18:35:17)
Facet jest podobno nieszczęśliwe żonaty, więc typowy układ pocieszycielski...
A który kochanek jest szczęśliwy. Standardzik
Nie, żeby znowu każdy romans wynikał z wielkiego nieszczęścia w związku. Po prostu, kto chce mieć kochankę, ten najczęściej jest biednym misiem, a czy tak naprawdę jest to już inna bajka
W drugą stronę działa to samo.
Z tego co przeczytałem na szybko w ich korespondencji ona się go pytała czy on ją kocha, co on jej potwierdzał, pisała mu jak bardzo za nim tęskni i pytała go kiedy powie o nich swojej żonie, poza tym on też jej wysyłał jakieś linki do drogiej biżuterii z diamentami, podejrzewam, że miała sobie coś wybrać, ale przeszukałem dokładnie jej rzeczy i nic takiego nie znalazłem...
Czyli szykował się koniec waszego związku. On nie powiedział żonie, to i poszła po rozum do głowy i wróciła na stabilne, stare śmieci.
19 2017-04-04 18:47:08 Ostatnio edytowany przez Spartan30 (2017-04-04 18:53:45)
Czyli szykował się koniec waszego związku. On nie powiedział żonie, to i poszła po rozum do głowy i wróciła na stabilne, stare śmieci.
To były ich ostatnie rozmowy na kilka dni przed tym jak się dowiedziałem (a wszystko trwało ok. 3-4 miesiące), więc sam sobie zadaje pytanie co by się stało, gdybym się w tym momencie nie dowiedział gdyby to trwało jeszcze kilka miesiecy... ona twierdzi, że nie szukała kochanka, że on ją uwiódł i że nigdy nie przestała mnie kochać, na moje pytania czy za nim tęskni odpowiada stanowczo że nie, ale jak ją zapytałem czy chciała do niego odejść, zawahała się i powiedziała, że może przez moment jej to przeszło przez głowę, ale nigdy na poważnie o tym nie myślała...
Problem w tym, że moja żona naprawdę dobrze zarabia i jest niezależna finansowo, spokojnie poradziłaby sobie beze mnie, więc nie musiałaby ze mną być, gdyby było inaczej mógłbym ją podejrzewać, że została ze mną dla stabilności...
Zdaję sobie sprawę, że zadawanie jej jakichkolwiek pytań w tym temacie nie ma już sensu, bo powie mi to co chciałbym usłyszeć, dlatego życie z tym jest takie męczące, bo po pierwsze ma się świadomość, że mogłabyć gotowa ode mnie odejść i tylko jakieś racjonalizowanie ją przed tym powstrzymało, a po drugie otworzyła się w seksie z obcym facetem po krótkiej znajomości na rzeczy których ze mną nie robiła, więc również mogę mieć przekonanie, że ze mną nie ma takiej satysfakcji jak z nim.
Najbardziej mnie dziwi fakt, że mi naprawdę wydawało się, że między nami jest wszystko w porządku, ok motyle w brzuchu się skończyły, życie może trochę spowszedniało i nie było jakiejś super namiętności, ale ona nigdy mi tego nie powiedziała, że to jest jakiś problem. Przecież to jest naturalne i oczywiste, że każdy będzie miał większe emocje z kimś nowym tymbardziej w seksie niż po raz 2000 z tym samym partnerem, ale sądziłem, że od tego mamy mózg, żeby nie dopuszczać do takich sytuacji.
20 2017-04-04 19:09:19 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-04 19:21:40)
Każdy gach wciska kochance kit jak to jest nieszczęśliwy, że żona go nie kocha, nie rozumie, że on ją zostawi itp.
Standard.
Twoja żona dawała mu w łóżku to czego chciał, a prawdopodobnie nie miał odwagi proponować tego swojej żonie.
Seks w wersji xtreme z Tobą to tabu, a z gachem już nie?
Co za hipokrytka...
Dobre zarobki to jedno, a zostanie na lodzie to drugie.
Nie myl pojęć.
Nie chcę Cię martwić, ale z tego co piszesz wynika że ona CHCIAŁA Cię zostawić.
Kwestia czasu gdy spróbuje ponownie.
Nie wyszło z tym gachem, może wyjdzie z innym.
Niestety, z tej mąki chleba już nie będzie...
ona twierdzi, że nie szukała kochanka, że on ją uwiódł i że nigdy nie przestała mnie kochać, na moje pytania czy za nim tęskni odpowiada stanowczo że nie, ale jak ją zapytałem czy chciała do niego odejść, zawahała się i powiedziała, że może przez moment jej to przeszło przez głowę, ale nigdy na poważnie o tym nie myślała...
Taaa.... Między bajki to włóż.
Sprawy, które być może przyczyniły się do tego, że realizacji niektórych swoich potrzeb szukała poza związkiem zostały zamiecione pod dywan. Teraz jest "ratowanie" związku w panice, ale z czasem kurz opadnie i wtedy wrócą niepozałatwiane sprawy... Za szybko próbujecie wszystko poskładać i nie wychodzi wam to. Pewnych emocji nie da się ot tak wyprzeć, bo jak sam na swoim przykładzie widzisz, wypierasz, wypierasz, a i tak wraca. Jeżeli będziecie udawać dalej, że jest po staremu i wszystko wybaczone, to to wróci za jakiś czas ze zdwojoną siłą. Przestańcie udawać. Rozważ terapię dla par i tak jak pisałam czytaj forum, a zaczniesz z czasem odnajdywać swoją drogę.
ona cię nie kocha, pogódź się z tym albo nie
płyn albo idź na dno
Czyli co lepiej spróbować odejść teraz niż próbować?
Nie jestem gotowy mentalnie żeby zostać sam.
Czyli co lepiej spróbować odejść teraz niż próbować?
Nie jestem gotowy mentalnie żeby zostać sam.
Posłuchaj Klio.
Teraz jesteś sam, w przyszłości możesz postanowić żyć pojedynczo.
25 2017-04-05 06:53:11 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-05 09:24:47)
...
Czyli co lepiej spróbować odejść teraz niż próbować?
Nie jestem gotowy mentalnie żeby zostać sam.
Czyli tak naprawdę Ty postanowiłeś jej wybaczyć tylko dlatego że boisz się zostać sam.
Ale sam przed sobą nie potrafisz tego przyznać.
Efekt taki że się męczysz, zadręczasz, i jak tak dalej pójdzie wykończysz sobie psychikę.
Może lepiej odpuść, rozstańcie się, dajcie sobie czas - jeśli uczucia wrócą, warto spróbować terapii.
Ale jeśli nie - wszystko jasne.
Czyli co lepiej spróbować odejść teraz niż próbować?
Nie jestem gotowy mentalnie żeby zostać sam.
Pytasz się obcych ludzi na forum? Czy to przypadkiem nie zbyt ważna decyzja, aby polegać na internetowym forum? To jest twoja decyzja i musisz dojść do tego czego chcesz. Niestety czytając twój temat mam dziwne poczucie, że dopóki nie postąpisz jak czujesz to później będziesz narzekał.
Spartan30 napisał/a:Czyli co lepiej spróbować odejść teraz niż próbować?
Nie jestem gotowy mentalnie żeby zostać sam.Pytasz się obcych ludzi na forum? Czy to przypadkiem nie zbyt ważna decyzja, aby polegać na internetowym forum? To jest twoja decyzja i musisz dojść do tego czego chcesz. Niestety czytając twój temat mam dziwne poczucie, że dopóki nie postąpisz jak czujesz to później będziesz narzekał.
Wiem że sam muszę podjąć decyzję, niemniej jednak czytając różne tematy na forum zauważyłem, że większość facetów jednoznacznie ocenia, że odeszłoby od kobiety która zdradziła ich emocjonalnie i seksualnie. Wydaje mi się jednak, że dopóki ktoś nie znajdzie się w pewnej sytuacji jest mu znacznie łatwiej "podejmować" decyzje hipotetyczne, a rzeczywistość niestety nie jest czarno-biała, to nie jest decyzja czy wyrzucić stare spodnie do śmieci, tylko decyzja czy zmienić swoje życie o 180 stopni. Dlatego podjąłem decyzję, że nie będę już opierał się na żadnych poradach innych osób.
Dokładnie.
To wyłącznie Twoja decyzja.
Obyś nie żałował.
Powodzenia.
30 2017-04-05 16:27:40 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-05 16:32:42)
Wiem że sam muszę podjąć decyzję, niemniej jednak czytając różne tematy na forum zauważyłem, że większość facetów jednoznacznie ocenia, że odeszłoby od kobiety która zdradziła ich emocjonalnie i seksualnie. Wydaje mi się jednak, że dopóki ktoś nie znajdzie się w pewnej sytuacji jest mu znacznie łatwiej "podejmować" decyzje hipotetyczne, a rzeczywistość niestety nie jest czarno-biała, to nie jest decyzja czy wyrzucić stare spodnie do śmieci, tylko decyzja czy zmienić swoje życie o 180 stopni. Dlatego podjąłem decyzję, że nie będę już opierał się na żadnych poradach innych osób.
Oczywiście, że masz rację . Brawo! Szukanie odpowiedzi czy podjąć jakoś decyzję, a co robić już po jej podjęciu to dwie różne sprawy. Pamiętaj osoby komentujące posiadają własne przeżycia, a co z tym związane osobiste zdanie, które próbują wplatać w decyzje innych . Zdałeś sobie z tego sprawę. W pierwszym przypadku lepiej samemu podjąć decyzję, w drugim przypadku możesz (nie musisz) prosić o zdanie innych, bo może podsuną dobre rozwiązanie - burzę mózgów?
Wiesz trudna decyzja przed tobą. Moim zdaniem zbyt bardzo naciskasz na siebie nie znając odpowiedzi.
Dokładnie.
To wyłącznie Twoja decyzja.Obyś nie żałował.
Powodzenia.
Oczywiście, że nie będzie. Są konsekwencje, ale ludzie nie są klonami. Przeżywają inaczej, a co najważniejsze oczekują czegoś innego. Niektórzy wolą przeboleć, aby liczyć na coś lepszego. Gdy nie nadejdzie czuć, że coś zrobili. Inni boją się bólu i kategorycznie przystają na odejściu, aby odciąć się od tego co ich wyniszcza. Żadna z tych decyzji nie jest zła. Problem w tym, iż ludzie z jakimś negatywnym bagażem (który bardzo wpłynął na ich aktualną osobowość/poglądy) nie lubią jak innym się udaje w sytuacji, gdy oni przechodząc podobną ścieżkę przegrali.
31 2017-04-05 16:55:58 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-05 17:21:21)
Problem w tym, iż ludzie z jakimś negatywnym bagażem (który bardzo wpłynął na ich aktualną osobowość/poglądy) nie lubią jak innym się udaje w sytuacji, gdy oni przechodząc podobną ścieżkę przegrali.
Z tym się nie zgodzę.
Owszem, zdarzają się i tacy, ale częściej ludzie dzielą się z innymi swoimi doświadczeniami, by przestrzec ich przed popełnieniem błędów które sami popełnili.
Skoro ktoś zakłada temat na forum prosząc o poradę, to nie może myśleć że inni będą mu źle życzyć - bo wtedy zakładanie tematu mija się z celem.
To że ktoś w podobnej sytuacji przegrał wcale nie znaczy że będzie złym doradcą.
Tak samo jak ten który wygrał wcale nie musi być dobrym.
Spartan - to że większość facetów odeszła by od kobiety która zdradziła emocjonalnie i fizycznie to coś zupełnie normalnego.
Nie bierze się to znikąd, tylko poparte jest wieloma doświadczeniami.
Po prostu w takich sytuacjach ratowanie związku to reanimacja trupa.
Owszem, czasem się udaje - ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę.
Kobiety i mężczyźni mają inaczej skonstruowaną psychikę, i na wiele rzecze patrzą zupełnie inaczej.
Także na zdradę.
I to właśnie kobiety są bardziej skłonne wybaczyć.
Natomiast faceci - cóż, są różni, ale w wielu sprawach mają podobne zdanie które - jak już pisałem - nie jest dziełem przypadku.
I nie można ich skreślić za to że piszą nie to czego oczekujesz, tylko to co myślą - bo piszą w dobrej wierze.
Mam nadzieję że wrócisz tu za jakiś czas aby napisać nam że ułożyło Ci się w życiu (nieważne czy z żoną czy bez).
Powodzenia.
Moim zdaniem to jesteś bardzo daleko od wybaczenia jej. I dobrze. Bo z jakiej racji miałbyś wybaczyć?
Ani się sama nie przyznała, ani nie jest jej chyba szczególnie przykro, miała w myślach zakończenie związku, ani nie wygląda na to, żeby się wysilała, żeby ci to wynagrodzić, ani żeby nad sobą pracować (bo co to za stwierdzenie, że ma problem sama ze sobą? To niech go rozwiąże!), nie piszesz, żeby coś w jej zachowaniu się zmieniło, co miałoby ci dać pewność, że to się nie zdarzy. Słowa słowami, ale co ona zrobiła takiego, żebyś chciał jej wybaczyć?
Nie pozwoliłeś sobie być na nią wściekły. Nie pozwoliłeś sobie naprawdę mieć do niej żal. Nie pozwoliłeś sobie poczuć, że złamała ci serce. Nie pozwoliłeś jej odczuć, że zrobiła coś naprawdę, NAPRAWDĘ nie w porządku. Nie pokazałeś jej, że jest ci ciężko. Nie pozwoliłeś sobie przeżyć żalu i bólu. Kurde, ona zdradzała cię 3 miesiące! A ty hop siup, postanowiłeś wybaczyć.
Wybaczenie to nie tylko decyzja umysłu. To też przebolenie jakiejś straty - bo coś straciłeś - straciłeś do niej zaufanie, na pewno straciłeś do niej szacunek, poczucie bezpieczeństwa.
Zapytaj ją, jak ona ma zamiar odbudować te straty, jak ponownie wzbudzać twoje zaufanie, zasłużyć na twój szacunek, sprawić, żebyś poczuł się przy niej bezpiecznie? Jak ona zamierza zadbać o ciebie, żebyś nigdy nie musiał więcej przeżyć tego bólu i tej straty?
Moim zdaniem to jesteś bardzo daleko od wybaczenia jej. I dobrze. Bo z jakiej racji miałbyś wybaczyć?
Ani się sama nie przyznała, ani nie jest jej chyba szczególnie przykro, miała w myślach zakończenie związku, ani nie wygląda na to, żeby się wysilała, żeby ci to wynagrodzić, ani żeby nad sobą pracować (bo co to za stwierdzenie, że ma problem sama ze sobą? To niech go rozwiąże!), nie piszesz, żeby coś w jej zachowaniu się zmieniło, co miałoby ci dać pewność, że to się nie zdarzy. Słowa słowami, ale co ona zrobiła takiego, żebyś chciał jej wybaczyć?
Nie pozwoliłeś sobie być na nią wściekły. Nie pozwoliłeś sobie naprawdę mieć do niej żal. Nie pozwoliłeś sobie poczuć, że złamała ci serce. Nie pozwoliłeś jej odczuć, że zrobiła coś naprawdę, NAPRAWDĘ nie w porządku. Nie pokazałeś jej, że jest ci ciężko. Nie pozwoliłeś sobie przeżyć żalu i bólu. Kurde, ona zdradzała cię 3 miesiące! A ty hop siup, postanowiłeś wybaczyć.
Wybaczenie to nie tylko decyzja umysłu. To też przebolenie jakiejś straty - bo coś straciłeś - straciłeś do niej zaufanie, na pewno straciłeś do niej szacunek, poczucie bezpieczeństwa.Zapytaj ją, jak ona ma zamiar odbudować te straty, jak ponownie wzbudzać twoje zaufanie, zasłużyć na twój szacunek, sprawić, żebyś poczuł się przy niej bezpiecznie? Jak ona zamierza zadbać o ciebie, żebyś nigdy nie musiał więcej przeżyć tego bólu i tej straty?
W tamtych chwilach kierował mną strach, obawiałem się, że jak będę się na niej wyżywał psychicznie to będzie dla niej argument żeby odejść do tego faceta, a nie zostać ze mną, więc postanowiłem zacisnąć zęby i szybko to przetrawić, co nie zmienia faktu, że w pierwszych kilku dniach nie wygarnąłem jej wszystkiego kilkukrotnie... no ale ile można? Mam do tego ciągle wracać? Zamęczać ją i siebie?
To trudna sytuacja i naprawdę nie ma idealnego rozwiązania...
34 2017-04-05 22:03:57 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-05 22:09:03)
Niestety ale Tobą wciąż kieruje strach przed rozstaniem...
To osoba która zdradziła powinna dużo bardziej walczyć o związek, starać się niż zdradzona.
Tymczasem w Waszym przypadku jest odwrotnie.
Tu nie chodzi o wyżywanie się - to nie jest dobry sposób.
Chodzi o to byś powiedział jej co czujesz, nawet jeśli będzie to dla niej przykre - powinna zrozumieć, bo to ona do tego doprowadziła.
Rozmowa to PODSTAWA - szczera rozmowa.
Bo gdy ludzie ze sobą nie gadają - rodzą się problemy.
Widzisz - gdybyś wiedział czego chce, być może ona swoje fantazje seksualne zrealizowałaby z Tobą, a nie z gachem.
A tak - był to temat tabu, i...
Co jednak absolutnie jej nie usprawiedliwia - zdrada to WYŁĄCZNIE JEJ wina.
Zanim podejmiesz decyzję - pogadaj z żoną, ale tak szczerze, na spokojnie - powiedz jej co czujesz, co myślisz - także o tych scenach seksu z gachem które Cię dręczą, powinna Cię wysłuchać i się do Twoich słów ustosunkować.
Będzie Ci łatwiej gdy się wygadasz, a jej reakcja może Ci pomóc w podjęciu właściwej decyzji - co dalej.
Monoceros napisał/a:Moim zdaniem to jesteś bardzo daleko od wybaczenia jej. I dobrze. Bo z jakiej racji miałbyś wybaczyć?
Ani się sama nie przyznała, ani nie jest jej chyba szczególnie przykro, miała w myślach zakończenie związku, ani nie wygląda na to, żeby się wysilała, żeby ci to wynagrodzić, ani żeby nad sobą pracować (bo co to za stwierdzenie, że ma problem sama ze sobą? To niech go rozwiąże!), nie piszesz, żeby coś w jej zachowaniu się zmieniło, co miałoby ci dać pewność, że to się nie zdarzy. Słowa słowami, ale co ona zrobiła takiego, żebyś chciał jej wybaczyć?
Nie pozwoliłeś sobie być na nią wściekły. Nie pozwoliłeś sobie naprawdę mieć do niej żal. Nie pozwoliłeś sobie poczuć, że złamała ci serce. Nie pozwoliłeś jej odczuć, że zrobiła coś naprawdę, NAPRAWDĘ nie w porządku. Nie pokazałeś jej, że jest ci ciężko. Nie pozwoliłeś sobie przeżyć żalu i bólu. Kurde, ona zdradzała cię 3 miesiące! A ty hop siup, postanowiłeś wybaczyć.
Wybaczenie to nie tylko decyzja umysłu. To też przebolenie jakiejś straty - bo coś straciłeś - straciłeś do niej zaufanie, na pewno straciłeś do niej szacunek, poczucie bezpieczeństwa.Zapytaj ją, jak ona ma zamiar odbudować te straty, jak ponownie wzbudzać twoje zaufanie, zasłużyć na twój szacunek, sprawić, żebyś poczuł się przy niej bezpiecznie? Jak ona zamierza zadbać o ciebie, żebyś nigdy nie musiał więcej przeżyć tego bólu i tej straty?
W tamtych chwilach kierował mną strach, obawiałem się, że jak będę się na niej wyżywał psychicznie to będzie dla niej argument żeby odejść do tego faceta, a nie zostać ze mną, więc postanowiłem zacisnąć zęby i szybko to przetrawić, co nie zmienia faktu, że w pierwszych kilku dniach nie wygarnąłem jej wszystkiego kilkukrotnie... no ale ile można? Mam do tego ciągle wracać? Zamęczać ją i siebie?
To trudna sytuacja i naprawdę nie ma idealnego rozwiązania...
Ile można? Aż poczujesz, że możesz przestać, że już nie jesteś zły, że już nie masz żalu, że już nie masz ochoty na nią wrzeszczeć. Zrobiłeś sobie autocenzurę - ze strachu.
Tak jak napisano powyżej - nie chodzi o wyżywanie się. Ale kurde, jak mi ktoś robi krzywdę, ale chce utrzymać relację, to MUSI się zmierzyć z tym, że MI jest przykro, że ja to przeżywam i że będę drążyć i wracać i płakać i będę smutna i MAM DO TEGO PRAWO. Aż nie poczuję, że uzyskałam zadośćuczynienie.
Popatrz na perspektywę - ona cię zdradzała miesiącami, a ty nie byłeś w stanie dłużej się na nią gniewać niż kilka dni.
Poza tym, zignorowałeś pozostałe pytania o to, co zrobiła żona w kierunku dbania o ciebie, więc pozostaje to zinterpretować - nic nie zrobiła i nadal nic nie robi. Jesteś jedyną osobą, której zależy na tym związku.
36 2017-04-05 22:51:16 Ostatnio edytowany przez Spartan30 (2017-04-05 22:53:43)
Żona, cóż czuje się ofiarą sił wyższych, nie rozumie jak do tego mogło dojść, niby żałuje i przeprasza, ale woli być sama, a ja i tak wychodzę z inicjatywą prawie wszystkiego...
Tak szczerze to sporo o tym wszystkim myślałem i doszedłem do wniosku, że po prostu muszę się teraz głównie skupić na sobie, na swojej karierze, na swoich pasjach, bo przez ostatnie 2 miesiące wszystko położyłem, jeśli jej będzie zależeć to zawalczy o przywrócenie fajnego związku, dam nam na to 3 miesiące, a jak nie to prawdopodobnie podejmę decyzję o zakończeniu.
Dzięki wszystkim za rady.
Myślę też, że warto jej powiedzieć, że niestety, ale twoim zdaniem nie jest między wami w porządku i że pewnych rzeczy od niej oczekujesz. Niech nie żyje w błogim przeświadczeniu, że "przecież wybaczyłeś!" a po jakimś czasie, kiedy stracisz ostatecznie cierpliwość, bez ostrzeżenia zakończysz związek. To znaczy, jeśli ci zależy, żeby ona coś z tym zrobiła. Kto wie, może kubeł zimnej wody na głowę to to, czego jej teraz trzeba.
Popieram, że chcesz zająć się sobą, powodzenia życzę.
Żona, cóż czuje się ofiarą sił wyższych, nie rozumie jak do tego mogło dojść, niby żałuje i przeprasza, ale woli być sama, a ja i tak wychodzę z inicjatywą prawie wszystkiego...
Tak szczerze to sporo o tym wszystkim myślałem i doszedłem do wniosku, że po prostu muszę się teraz głównie skupić na sobie, na swojej karierze, na swoich pasjach, bo przez ostatnie 2 miesiące wszystko położyłem, jeśli jej będzie zależeć to zawalczy o przywrócenie fajnego związku, dam nam na to 3 miesiące, a jak nie to prawdopodobnie podejmę decyzję o zakończeniu.
Dzięki wszystkim za rady.
Gorąco polecam ci przeczytać przemyślenia na forum osób, które zdradziły.
Powodzenia i powtórzę przestań tak siebie cisnąć. Fakt podjąłeś decyzję o pozostaniu z irracjonalnego powodu - strachu przed jej odejściem, moim zdaniem zazdrości o nią. Zobacz z jednej strony jesteś na nią wściekły, że ciebie zdradziła z obcym mężczyzną. Z drugiej strony na siłę chciałeś, aby pozostała. Jednocześnie zderzyły się dwie przeciwstawne wartości, które obustronnie zaprzeczają sobie.
dam nam na to 3 miesiące, a jak nie to prawdopodobnie podejmę decyzję o zakończeniu.
Nie zrobisz tego. Już podjąłeś decyzję.
Spartan - ona kłamie.
Nie wie jak do tego mogło dojść?
Wie doskonale.
To nie była jednorazowa zdrada po pijaku, jakiś impuls, chwilowe zaćmienie umysłu.
To trwało kilka miesięcy, ona myślała o tym by Cię zostawić - i doskonale wiedziała co robi.
A teraz swoim zachowaniem pokazuje że nie żałuje tego że Cię zdradziła, tylko tego że z gachem nie wyszło.
Czytałeś historie ludzi którym udało się uratować związki po zdradzie?
Wszystkie mają jedną wspólną cechę - to osoba która zdradziła walczyła o związek, starała się, a u Ciebie?
To Ty się starasz. I wychodzi na to że się przed nią poniżasz, płaszczysz, byle tylko nie odeszła.
Takim postępowaniem tylko tracisz w jej oczach, i utwierdzasz ją w przekonaniu że cokolwiek nie zrobi - i tak jej nie zostawisz.
Gdy pojawi się nowy gach ona bez obaw pójdzie się z nim pieprzyć, bo wie że Ty ze strachu przed rozstaniem i tak jej wybaczysz.
Dobrze że postanowiłeś zająć się sobą.
Tak zrób.
Głowa do góry i więcej wiary w siebie.
Niech ona zacznie się starać, zawalczy o Was.
Jeśli tego nie zrobi - jej strata.
Żona, cóż czuje się ofiarą sił wyższych, nie rozumie jak do tego mogło dojść, niby żałuje i przeprasza, ale woli być sama, a ja i tak wychodzę z inicjatywą prawie wszystkiego...
Tak szczerze to sporo o tym wszystkim myślałem i doszedłem do wniosku, że po prostu muszę się teraz głównie skupić na sobie, na swojej karierze, na swoich pasjach, bo przez ostatnie 2 miesiące wszystko położyłem, jeśli jej będzie zależeć to zawalczy o przywrócenie fajnego związku, dam nam na to 3 miesiące, a jak nie to prawdopodobnie podejmę decyzję o zakończeniu.
Dzięki wszystkim za rady.
Spartan,
Samo nic się nie naprawi.
Sami będziecie mieli małe szanse to naprawić .
A tak naprawdę to nie ma czego naprawiać.
Trzeba zbudować nowe.
Zdrada zmiata z powierzchni stary związek.
Wszystkie ustalenia, zasady, sposób wzajemnego postrzegania siebie i siebie samego w związku i tysiące innych nitek które tworzą związek zostało zerwanych.
Trzeba to wszystko poskładać na nowo, w nowej konfiguracji, może na wzór tego co było ale zawsze choć trochę inaczej .
Druga sprawa to przepracowanie tematu zdrady.
Inaczej za jakiś czas czeka Cię powtórka .
Nie ma zamiatania pod dywan, tłumaczenia ze "nie wiem dlaczego" " bo głupi byłem " " bo Ty byłeś xxxxxx(dowolny powód)" itd.
Powód jest w tym który podjął decyzje o zdradzie.
Dopóki nie określi dlaczego - sam dla siebie i nie zacznie nad tym pracować , to wszelkie deklaracje można od razu wrzucić do kosza.
A do takiej analizy trzeba by zawołać fachowca.
Zaufanie tez nie odbuduje się samo .
Nic w Waszym przypadku nie zrobi się samo.
Jeżeli nie macie planu co chcecie zrobić z Waszym związkiem i ze sobą samymi przez te 3 miesiące i jak je chcecie przepracowac , to lepiej nie tracić czasu na coś co i tak się nie uda i od razu to skończyć .
Lepiej porozmawiać, szczerze i uczciwie. Na spokojnie. Wiem, że są myśli.. a jak ją dotykał, bzykał... ale może warto dać szansę? I iść na terapię. Odejść zawsze można i każdy może, ale walczyć rzadko kto potrafi...
Tak, tylko że tutaj walczy tylko jedna strona - ta zdradzona.
A ta która zdradziła uważa się za pokrzywdzoną przez los i chęci walki nie wykazuje...
44 2017-04-06 20:51:32 Ostatnio edytowany przez Spartan30 (2017-04-06 20:52:48)
Jednej rzeczy o mojej żonie jeszcze nie napisałem, bo to też może rzuci nieco inne światło na sprawę, byłem jej pierwszym i jedynym poważnym facetem, bo poznałem ją jeszcze jako licealistkę i jak mi powiedziała podczas jednej z niedawnych rozmów (już po zdradzie) to był błąd, że nie miała okazji się wyszaleć jak inni podczas studiów, bo ja zawsze jej "pilnowałem", że od początku byłem tylko ja i nigdy nie przekonała się jak to jest z innym facetem. A że nasz seks nie był jej zdaniem nigdy zbyt udany, to dopiero zdrada jej uświadomiła, że może być inaczej niż między nami, tylko tak jak napisałem u nas to był zawsze temat tabu, po prostu o tym nie rozmawialiśmy. Sam się przyznam, że czasami mnie irytowała jej bierność seksualna, ale z czasem do tego przywykłem, bo sam nie mam w tym zakresie widocznie jakiś wygórowanych potrzeb, ale teraz rozumiem, że ona po prostu to w sobie tłamsiła przez lata i nigdy mi nie powiedziała, że jest jej beznadziejnie, poza tym twierdzi, że przez te lata bardziej odkryła i zrozumiała swoje potrzeby, których ja nie spełniałem jako kochanek.
Poza tym nasz związek był oparty na bardzo udanym partnerstwie i przyjaźni, ale jak widać w połączeniu z beznajdziejnym seksem skończyło się jak skończyło...
Jednej rzeczy o mojej żonie jeszcze nie napisałem, bo to też może rzuci nieco inne światło na sprawę, byłem jej pierwszym i jedynym poważnym facetem, bo poznałem ją jeszcze jako licealistkę i jak mi powiedziała podczas jednej z niedawnych rozmów (już po zdradzie) to był błąd, że nie miała okazji się wyszaleć jak inni podczas studiów, bo ja zawsze jej "pilnowałem", że od początku byłem tylko ja i nigdy nie przekonała się jak to jest z innym facetem. A że nasz seks nie był jej zdaniem nigdy zbyt udany, to dopiero zdrada jej uświadomiła, że może być inaczej niż między nami, tylko tak jak napisałem u nas to był zawsze temat tabu, po prostu o tym nie rozmawialiśmy. Sam się przyznam, że czasami mnie irytowała jej bierność seksualna, ale z czasem do tego przywykłem, bo sam nie mam w tym zakresie widocznie jakiś wygórowanych potrzeb, ale teraz rozumiem, że ona po prostu to w sobie tłamsiła przez lata i nigdy mi nie powiedziała, że jest jej beznadziejnie, poza tym twierdzi, że przez te lata bardziej odkryła i zrozumiała swoje potrzeby, których ja nie spełniałem jako kochanek.
Poza tym nasz związek był oparty na bardzo udanym partnerstwie i przyjaźni, ale jak widać w połączeniu z beznajdziejnym seksem skończyło się jak skończyło...
Wychodzi, że jej zdrada to albo wina kochanka bo uwiódł, albo Twoja wina. Jakoś jej sprawczości w całym tym zdarzeniu ani widu, ani słychu... Jak tak będziecie do tego podchodzić to będzie powtórka z rozrywki za jakiś czas. Zbliżasz się wielkimi krokami do sytuacji Przemo... On też wiele był w stanie zrozumieć
46 2017-04-06 22:09:46 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-04-06 22:17:26)
Sprtan, to kpina... okazało się ze to Ty jesteś winny jej zdrady.
Wg szanownej kqrlewny winny jesteś Ty bo za wcześnie byłeś jej facetem i nie miała kiedy nóg przed innymi rozkładać ... sorry za dosadność ale taki w iosek z jej opowieści wynika.
Kiedy doszła do takiego wniosku zanim ściągnęła majtki przed obcym facetem czy po.
Jeszcze wiele innych doświadczeń nie zaznała - w kiblu z przypadkowym facetem, sexy z dziesięcioma murzynami naraz i wiele innych doświadczeń jeszcze nie miała okazji.
To niech sobie idzie poszaleć i niech nie zawraca Ci głowy jakimś niby związkiem .
Jak pisałam długa droga, ciężka praca przed Wami.
Najpierw Szczera aż do bólu analiza przeprowadzona przez żonę co do samej siebie.
Ale podstawa to chęć zmian w niej samej i przyznanie się ze to jej wina, jej problem .
Jeżeli już teraz szuka wymówek , winnych poza sobą to uciekaj zanim Cebie unicestwi następnymi poszukiwaniami utraconego szaleństwa .
A za kasę już dawała ?
Znowu straciła jakieś doznanie ?
Filmik porno, ze zwierzętami itd ma dużo do nadrobienia....
To tez Twoja wina ?
A pytała Ciebie czy chciałbyś z nią być po takich szaleństwach "młodości" ?
Byłeś Ty i Wasz związek w takim usprawiedliwiani ?
47 2017-04-06 22:27:26 Ostatnio edytowany przez mrd (2017-04-06 22:34:14)
Skoro jej nie było dobrze w łóżku z Tobą, to dlaczego nic Ci nie powiedziała, tylko była bierna?
Jakoś z gachem tego problemu nie miała...
Mi to wygląda na kolejną wymówkę, usprawiedliwienie zdrady.
Mało tego - ona próbuje przerzucić cześć winy na Ciebie.
Drugą część na gacha że uwiódł, i wychodzi że ona biedne niewiniątko.
Klasyka gatunku.
Zapamiętaj jedną zasadę - problemy w związku to wina obu stron, ale za zdradę winna jest tylko zdradzająca.
Gdyby jej naprawdę zależało - nie szukała by wymówek czy usprawiedliwień, tylko próbowała by ratować Wasz związek, odbudować relacje, poukładać Wasze życie na nowo.
Tymczasem ona - jak piszesz - woli być sama.
Niby przeprasza, niby żałuje, ale jej słowa nie mają pokrycia w czynach.
Wiesz dlaczego?
Bo jej nie zależy.
W tym cały problem.
Swoją drogą - moja żona też się nie wyszalała.
I jakoś nie w głowie jej zdrady.
Jeśli ma ochotę na eksperymenty czy perwersje - po prostu mówi i realizujemy je razem.
Można?
Można.
Niestety to jest problem forów, nikt nie jest w stanie zrozumieć sedna problemu bez dogłębnej analizy i znajmości konkretnego przypadku, a przede wszystkim bez znajomości osób.
Nie obwiniam, napisaliście to co uważacie, ja wyciągam wnioski, ale ostateczną decyzję podejmuję sam na podstawie własnego rozumu.
Niemniej jednak to był mój ostatni post w tym temacie. Dzięki i pozdrawiam.
Zastanawia mnie, że prawie wszystkie wypowiedzi były takie negatywne. Czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, że ona nie walczy (przynajmniej na razie), bo nie ma na to siły? Że może dotarło do niej jak bardzo go skrzywdziła? Jak bardzo zraniła, rozwaliła to co zbudowali? Może wina ją przytłoczyła i uznała, że na niego nie zasługuje? Potrzebuje czasu by się otrząsnąć. Można po fakcie dostrzec jak wielki błąd się popełniło i może to ją przerosło? Dlatego ta potrzeba samotności? Ludzie są przecież różni...
Zastanawia mnie, że prawie wszystkie wypowiedzi były takie negatywne. Czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, że ona nie walczy (przynajmniej na razie), bo nie ma na to siły? Że może dotarło do niej jak bardzo go skrzywdziła? Jak bardzo zraniła, rozwaliła to co zbudowali? Może wina ją przytłoczyła i uznała, że na niego nie zasługuje? Potrzebuje czasu by się otrząsnąć. Można po fakcie dostrzec jak wielki błąd się popełniło i może to ją przerosło? Dlatego ta potrzeba samotności? Ludzie są przecież różni...
Obawiam się, że to nie empatia wobec męża jest głównym motywem jej zachowania. Tak, ona żałuje, ale przede wszystkim tego, że się wydało, że przyparta do muru została przymuszona do zerwania z kochankiem, zanim zdążyła przygotować się na podjęcie ostatecznej decyzji.
Być może nawet odczuwa jakis żal z powodu przykrości (delikatnie mówiąc), jaką sprawiła mężowi, ale przede wszystkim użala się nad sobą.
Oczywiście kłamie mówiąc, że tylko przez moment pomyślała o rozstaniu z mężem, jej koresponedncja świadczy o czymś wręcz przeciwnym.
Gdyby tamten odszedł od żony i zechciał związać się z nią "na poważnie", ona poszłaby za nim jak w dym, nie oglądając sie nawet na męża.
Teraz szuka spokoju i samotności, bo jest zakochana w tamtym i zawiedziona tym, że sprawy przybrały taki obrót.
Seks? Przykra sprawa, ale uważam, że okrężną drogą dała mężowi do zrozumienia, że ten jej po prostu nie kręci, przykre.
Szkoda człowieka, bo raczej pozwala się oszukiwać i sam się oszukuje.
Zastanawia mnie, że prawie wszystkie wypowiedzi były takie negatywne. Czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, że ona nie walczy (przynajmniej na razie), bo nie ma na to siły? Że może dotarło do niej jak bardzo go skrzywdziła? Jak bardzo zraniła, rozwaliła to co zbudowali? Może wina ją przytłoczyła i uznała, że na niego nie zasługuje? Potrzebuje czasu by się otrząsnąć. Można po fakcie dostrzec jak wielki błąd się popełniło i może to ją przerosło? Dlatego ta potrzeba samotności? Ludzie są przecież różni...
Hłe hłe hłe
Zastanawia mnie, że prawie wszystkie wypowiedzi były takie negatywne. Czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, że ona nie walczy (przynajmniej na razie), bo nie ma na to siły? Że może dotarło do niej jak bardzo go skrzywdziła? Jak bardzo zraniła, rozwaliła to co zbudowali? Może wina ją przytłoczyła i uznała, że na niego nie zasługuje? Potrzebuje czasu by się otrząsnąć. Można po fakcie dostrzec jak wielki błąd się popełniło i może to ją przerosło? Dlatego ta potrzeba samotności? Ludzie są przecież różni...
Kpisz czy żartujesz?
Bo trudno mi uwierzyć że ktoś jest aż tak naiwny...
Ale w jednym masz rację - ona na niego nie zasługuje.
Bedzie Cię to dręczyć. Długo. Jakieś 5 lat. Może trochę więcej. Zależy jak bardzo kochałeś gdy dostałeś cios. Zmieni się tyle,że nauczysz się z tym żyć , bo nie masz innego wyjścia. Z tym co było -już nic nie zrobisz. Na przyszłość -ustalcie wspólnie zasady które powinny panować w zwiazku. Może to zabrzmi dziwnie , ale po coś tworzy się prawo-przepisy według których funkcjonujemy w społeczeństwie. Jest kodeks karny, kodeks cywilny... kodeksu partnerskiego nie ma. Dla większości normalnych ludzi zasady są jasne. Ale niektórym trzeba je wyłożyć , bo są zbyt tępi , żeby pojąć na czym polega szacunek , albo jakie zachowanie może skrzywdzić partnera. Moja partnerka wie , że gdyby mnie zdradziła -ja natychmiast zrobię to samo i odetnę ją od kasy na pięć lat.
I żyj tak , żeby to Tobie było dobrze. Dawaj z siebie tyle ile dostajesz. Nie więcej. Ale też nie mniej. Brutalne ? Sorry.
Ciężka sprawa, terapia byłaby chyba najlepszą opcją, jeśli chcesz z nią być i walczyć o to, żeby było dobrze. Na pewno nie będzie tak jak było kiedyś, zrobiła coś strasznego, ale dałeś jej drugą szansę, tylko to, że serce wybaczyło i dalej chce kochać, nie znaczy, że umysł tak łatwo zapomni. Nie wiem nawet czy terapia tutaj pomoże, porozmawiasz z nią i co, na pewno nie raz o tym dyskutowaliście, a pojawiające się obrazy w głowie to od ciebie zależy.
Chcesz z nią być, ale ciągle widzisz ją z innym. To może też oznaczać, że podświadomie boisz się, że znowu wywinie taki numer. Wiadomo, że nie jest łatwo odzyskać zaufanie drugiej osoby i pytanie czy nadal jej ufasz? Jeśli nie, to te obrazy będą się pojawiać i związek nie ma sensu, bo ciągle ci to bedzie siedzieć w głowie.
Trzymam kciuki żeby jednak wszystko się jakoś ułożyło i żeby może ta terapia coś dała Powodzenia!