Zdradziła po dwudziestu latach. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradziła po dwudziestu latach.

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 168 ]

1 Ostatnio edytowany przez rumpel (2014-06-07 16:29:03)

Temat: Zdradziła po dwudziestu latach.

Witam, wiem że jest to forum kobiet ale może wy mi pomożecie zrozumieć zdradzającą żonę.Ale od początku? Jesteśmy prawie dwadzieścia lat po ślubie mamy dwójkę wspaniałych synów 18 i 17 lat. Nasze życie wcale nie było łatwe ,często gęsto pod górkę ale kochaliśmy się jak wariaci i to pomogło nam przezwyciężyć  wszystkie trudności. Wiadomo że jak w każdym małżeństwie zdarzały się nieporozumienia, ale byliśmy szczęśliwi. Do czasu aż los nas trochę doświadczył. Ja całkiem nie źle zarabiający facet zacząłem mieć pewne problemy finansowe, do tego doszło chore biodro które mnie bardzo ograniczało nie dając możliwości dodatkowych dochodów. Efektem tego było to że żona poszła do pracy. Dokładając do tego fakt że opiekując się chorą na schzofremię mamą widywaliśmy się  godzinę  dziennie a w soboty i niedziele padaliśmy z zmęczenia nie mając sił dla siebie i tak od dwóch  lat to ciągniemy. No i stało się ?Ja  wyjeżdzając do pracy  o 1.30  (tak pracuje od trzydziestu lat) przez przypadek usiadłem pijąc kawę na jej fotelu. Obok fotela leżała jej torebka i zaglądnąłem do środka  znajdując  dziesięć globulek antykoncepcyjnych  (w opakowaniu jest 12) których  sami nie używaliśmy od trzech lat.  Pojechałem do pracy uspokoiłem się trochę i postanowiłem nic nie mówić ze wiem. Łatwo powiedzieć gorzej zrobić .Po powrocie do domu niby to w formie żartobliwego pytania ?dlaczego kochanie przyprawiasz mi rogi? dałem je sygnał ze chyba coś podejrzewam. Na drugi dzień globulek w torebce nie było i na moje już poważne pytanie  o nie , tłumaczeń żadnych -  ani słowa. Trzymając swe emocje na granicy wytrzymałości dałem jej dwa dni na opuszczenie domu z zaznaczeniem że dziś opowiem wszystko chłopcom.  Zaczeła się pakować .Po zapakowaniu jednej torby przyszła po kluczyki od samochodu .Nie dałem  mówiąc że niech przyjedzie sobie po nią ten jej ?dupcyngiel?. Nie pojechała ?..stała smutna ,zrezygnowana ,a ja patrząc na nią pomimo swojej wściekłości miałem nie pohamowaną ochotę ją przytulić?. I zmiękłem pozwoliłem jej zostać. Postanowiłem drążyć temat. Zdradzała mnie niecałe dwa miesiące z kolegą z pracy (który też ma rodzinę i dwoje dzieci) , jakieś  jedno lub dwugodzinne siedzenie w samochodzie po pracy tłumaczone w domu nadgodzinami .Zrozumiałem  że była tylko zabawką w jego rękach.  Najpierw kazałem jej z nim zerwać ,co zrobiła niezwłocznie , potem na zamiast do pracy to na L-4. Odczekałem dwa dni i wysłałem do niego z jej telefonu  sms a- zrozpaczonej i nie wiedzącej co ma dalej robić kobiety, pokazałem jej to ?.. do dziś się nie odezwał ..mam nadzieję że  zrozumiała kim dla niego była. Wszystko to boli. boli, boli, jednak postanowiłem  walczyć  o nasze małżeństwo. Czy się uda?  Czas pokaże ......
rumpel - baba nie chłop, bo się rozkleił


W gwoli wyjaśnienia to żeby spróbować raz jeszcze wyszło z obu stron, z jej strony były łzy, przeprosiny,(co prawda trudno mi jej uwierzyć w szczerość tych gestów i zapewnień -  zbyt świeże)ale co mamy do stracenia gorzej być już nie może więc jedynie może być lepiej........,staramy się spędzać na różnych wspólnych pracach, rozmowach wyjaśnieniach,wylewaniu starych żali, bardzo wiele czasu i przekonywaniu się nawzajem że "TO SIĘ MUSI UDAĆ !!!!!"

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

WIELKI SZACUNEK;) Twoja zona jest szczęściarą:) Zawsze warto walczyć o małzeństwo. A dlaczego kobiety zdradzają, bo sa tylko ludźmi, bo się same gubią i tracą jasnośc widzenia, bo może czują sie samotne, nawet jesli to jest tylko ich samotność w głowie- dla nich jest ona dojmująca i  realna jak woda w kranie. Takie momenty sie zdarzają- wiele małżeństw sie tak kończy, potem żałują obie strony.Moim zdaniem nie warto rezygnowąć łatwo z małżeństwa, bo łatwiej nie będzie na pewno, wręcz przeciwnie. Tobie gratuluję mądrości i serca, żonie męża- teraz musicie duuuuuuuuuużo rozmawiać, nie ma większego afrodyzjaka od słów;) PS zdrada jest wypadkową wielu zmiennych, nie szukajcie winnych, tylko przyczyn.

3

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

to takie wkurzające jest, widać ze mądry facet a zona zdradza, no skoro było jej smutno czy czula się samotna to nie mogla się przytulic do własnego meza? porozmawiać? tylko do obcego chłopa leźć?  Przepraszam z góry za ton mojej wypowiedzi ale się trochę zdenerwowałam;-)

4 Ostatnio edytowany przez Mały_Książe (2014-06-07 14:16:54)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

Wszystko to boli. boli, boli, jednak postanowiłem  walczyć  o nasze małżeństwo. Czy się uda?  Czas pokaże ......
rumpel - Baba nie chłop, bo się rozkleił

Sory ale to nie tędy droga. To nie Ty powinieneś walczyć to małżeństwo ale żona.
Swoją drogą to żona wyszła na tym najlepiej. Miała romans, poszalała na boku i zamiast konsekwencji ma bardziej starającego się męża.
Kup jej jeszcze kwiaty, przeproś za to że ją zaniedbywałeś i zabierz na wycieczkę jej życia... a potem szykuj tylko rogi na kolejną zdradę. Bo będzie jak nic.

Musisz sobie uzmysłowić, że ta zdrada to nie był wypadek po alkoholu, lecz świadoma i przemyślana decyzja. Sex też nie był przypadkowy, bo skoro miała czas by zakupic odpowiednie środki antykoncepcyjne, to miała czas na przemyślenie tej decyzji i mimo tego weszła w to.
Wiedz, że żona miała Cię gdzieś, i gdybyś przypadkiem nie odkrył zawartości torebki żony, to ona do dziś bzykała by się z kolegą z pracy a Ty bys  o niczym nie wiedział.
Musisz więc sobie uzmysłowić że żona Cię nie kocha... bo jak się kogoś kocha to nie wyrządza się mu takiej krzywdy, a jej obawy i strach przed rozstaniem to tylko wygodnictwo... bo co ludzie powiedzą, bo wspólny dom, bo co dzieci o niej pomyslą.

Pomysl o sobie, jesli chcesz to ratować, to nie ty masz walczyć lecz ona i to ona musi pokazaćże jej na was jeszcze zależy.

Jak jej nie przeciągniesz porządnie (ona musi poczuć konsekwencje swych czynów - np separacja, lub wniosek o rozwód który nota bene zawsze możesz wycofać) to nic do jej główki nie dojdzie i w najbliżej przyszłości masz ogromne szanse na powtórkę.

Jak to się mówi "nie ma konsekwencji to nie ma refleksji".

5 Ostatnio edytowany przez 67Eve (2014-06-07 14:16:07)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Popełniła wielki błąd. Dla niej to też jest bardzo trudne, zwłaszcza że kochanek ją olał, gdy romans się wydał. Ale skoro wybaczyłeś, to jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.

6

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Aha i radze zrobić badania na choroby weneryczne, bo kto wie co zona mogła przywlec do domu.

7

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
67Eve napisał/a:

Popełniła wielki błąd. Dla niej to też jest bardzo trudne, zwłaszcza że kochanek ją olał, gdy romans się wydał. Ale skoro wybaczyłeś, to jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.

No własnie jakaż ona biedna... bidulka, na pewno jest załamana. Kochanek ja olał, toz to dramat. Może psycholog by się jej przydał, i wakcje by odpocząć?
Dobrze, że na autorze wątku ta zdrada nie odcisnęła piętna... bo w końcu to żona jest ofiarą:P

8

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Rumpel
szacunek dla ciebie smile
jeśli twoja żona zrozumiała swój błąd, ohydny czyn jakiego się dopuściła i go żałuje to wtedy warto zawalczyć o istnienie małżeństwa, macie wspólne dzieci, wspomnienia,  mimo wszystko zapewne wiele was jednak łączy i choćby dlatego warto jest czasem przebaczyć, choć boli i nigdy już nie będzie tak jak było to wzajemne docenianie siebie i (może) szacunek pomogą wam przezwyciężyć ten kryzys.
Przemyśl wszystko i... jeśli już żonie naprawdę przebaczysz to wtedy staraj się nie wykorzystywać tego w przyszłości bo nic dobrego by to (takie rozdrapywanie ran) nie dało.  Życzę wam obojgu powodzenia.

9 Ostatnio edytowany przez rumpel (2014-06-07 15:45:28)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

W gwoli wyjaśnienia to żeby spróbować raz jeszcze wyszło z obu stron, z jej strony były łzy, przeprosiny,(co prawda trudno mi jej uwierzyć w szczerość tych gestów i zapewnień -  zbyt świeże)ale co mamy do stracenia gorzej być już nie może więc jedynie może być lepiej........,staramy się spędzać na różnych wspólnych pracach, rozmowach wyjaśnieniach,wylewaniu starych żali, bardzo wiele czasu i przekonywaniu się nawzajem że "TO SIĘ MUSI UDAĆ !!!!!"

10

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

W pełni zgadzam się z Małym Księciem.
Zostałeś Autorze obdarzony za danie szansy szacunkiem przez niektórych komentujących, dobre i to, bo żona niestety raczej Ciebie nie szanuje...

11 Ostatnio edytowany przez madoja (2014-06-07 16:11:19)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Wiece co jest zabawne? Że gdyby facet zdradził żonę, NIKT by nie napisał:
"Popełnił wielki błąd. Dla niego to też jest bardzo trudne, zwłaszcza że kochanka go olała, gdy romans się wydał."
albo:
"A dlaczego mężczyźni zdradzają, bo sa tylko ludźmi, bo się sami gubią i tracą jasnośc widzenia, bo może czują sie samotni"

12

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

No rumpel, po mesku zalatwiles sprawe. I niech ktos powie ze faceci nie sa twardzi a z drugiej strony jednak miekkie serce maja.
Wiesz ja sie zawsze zastanawiam nad tym co kogo naklania do zdrady. Mam swoje doswiadczenia ale z tej drugiej strony. Jakby powiedziec ze strony kolegi Twojej zony z pracy. Tylko ze.. ja zadnemu mezowi nie przyprawilem rogow, bo albo rozwodka albo panna. Ja zonaty, wiec ok, przyprawilem rogi mojej zonie, ale tyle o mnie.

Rumpel, a jak to wygladalo od strony lozkowej u was? Kobitka nie miala na co narzekac?, a jak z komunikacja?

Nie mow synom, nic na tym nie zyskasz, a ich obraz matki bedzie skrzywiony. Nie mow teraz, kiedys kiedys tam moze bapomkniesz ze u was tez nie zawsze slonce swiecilo.
Nieprawda ze ona dobrze na tym wyszla, wcale nie. Mysle ze dobrze i prawidlowo podkopales jej ego. To wszystko nie takie proste jest, tutaj na wiele pytan trzeba dac odpowiedz.

Nie rozumie tego ze wszyscy po niej jada. Moim zdaniem Ty wiesz kogo masz w domu i czy stac Cie na wybaczenie. Tu nie ma co podjudzac wywal, wygon spakuj itd. Z tego co ja zrozumialem Tobie zalezy. Czy ona Cie szanuje? mysle ze tak. Jak postawiles ja pod sciana to czego sie spodziewales? ze rzuci sie na kolana i zacznie przepraszac? ze zacznie zaprzeczac? Co miala zrobic? spuscila glowe tak jakby chciala powiedziec rob ze mna co chcesz. Wiesz to cholernie ciezko wytlumaczyc dlaczego sie zdradzilo.
Ktos tu powiedzial ze ma zrobic badania. nieglupie, ale cholernie upokarzajace, jak jeszcze zazadasz wynikow, uuuuu pewno splonie.
No wiec plazem puscic? Konsekwencje musza byc, ale tez jej nie zlam, bo wtedy juz nie bedziesz miec zony.
Dobrze wszystkim tak mowic zrob tak albo tak, a najlepiej wywal...
Zreszta TY wiesz najlepiej.
Acha a co z kochankiem? nie przeszlo Ci przez mysl sie mu odwdzieczyc? No i co masz tez wolny bilet na zdrade? oczywiscie to zarty, mysle ze troche Cie rozchmurzyly.

13

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Ja nie uważam, że powinien się z nią rozstać. Jestem jak najbardziej za dawaniem komuś szansy.
Ale bezgraniczna wyrozumiałość (wobec zdradzającej żony), jaka wypływa z niektórych postów jest po prostu śmieszna. smile Rozumiem solidarność jajników, ale bez przesady.

14

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

W gwoli wyjaśnienia to żeby spróbować raz jeszcze wyszło z obu stron, z jej strony były łzy, przeprosiny,(co prawda trudno mi jej uwierzyć w szczerość tych gestów i zapewnień -  zbyt świeże)ale co mamy do stracenia gorzej być już nie może więc jedynie może być lepiej........,staramy się spędzać na różnych wspólnych pracach, rozmowach wyjaśnieniach,wylewaniu starych żali, bardzo wiele czasu i przekonywaniu się nawzajem że "TO SIĘ MUSI UDAĆ !!!!!"

Tym lepiej, że to wyszło obopólnie. Wiesz, tak mi się wydaje, iż może zaistnieć taka sytuacja, że ona zmądrzała i teraz może jeszcze bardziej doceniać Ciebie i szanować również za Twoją taką  a nie inną decyzję. Świetnie że dużo rozmawiacie bo brak wymiany myśli oddala ludzi. Nie szukajcie popleczników swoich racji bo z pewnością sami poradzicie sobie z tym problemem (mam tu na myśli dzieci, czy ewentualnie dalszą rodzinę). Działasz mądrze więc musi się WAM udać.

15 Ostatnio edytowany przez Tom94 (2014-06-07 17:36:58)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Dla mnie to głupota wybaczyć zdradę.
No ja rozumiem że 20 lat małżeństwa, wszak to tyle co ja żyje ale jak ona raz zdradziła to i zdradzi ponownie chcesz tego?
Rozumiem jest sentyment i po tylu latach trudno się rozstać ale powinieneś mieć jaja i wyrzucić ją na zbity pysk, ona doskonale wiedziała w co się pakuje a wybaczeniem sprawiasz że ona zrobi to jeszcze raz.
Co do synów to ja bym im powiedział, prawdę powinni znać są już duzi a jak to przyjmą to zapewne negatywnie ale prawdę znać powinni.
I tak na koniec, w małżeństwie nie ma prawda na zdradę, jeszcze raz powtórzę, ONA W PEŁNI ŚWIADOMIE SIĘ W TO WPAKOWAŁA, a najlepsze jest to że drogie Netkobiety będą ją bronić, ale gdyby role się odwróciły to tutaj byłby duży hejt na faceta.
Tak więc zastanów się, czy chcesz być z kobietą która nie miała oporów obciągać innemu kolesiowi? Myśl o sobie, z dziećmi ona i tak będzie mogła się spotykać, a ty zacznij się rozglądać za prawdziwą kobietą.

16

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Czytając niektóre posty można dojść do wniosku, że zdrada to mały pikuś z którym można od tak przejść do porządku dziennego.
Niestety tak się nie da., Tym bardziej, że żona sama się nie opamiętała, a koniec romansu wynika jedynie z jego wykrycia i tego, że kochaś się wystraszył i zwiał.
Żona szła w zaparte i nadal by szła gdyby autor wątku o zdradzie się nie dowiedział.
Napisze raz jeszcze to była jej świadoma i przemyślana decyzja aby zdradzić, a obecna postawa żony wynika jedynie ze strachu... o swoją własną dupę. (utrata lokum, dobrego imienia- to tego się boi i to ją motywuje a nie miłość do męża której notabene nie ma)
Autorze jak nic nie zrobisz, to żona zyska przekonanie, że wszystko jesteś w stanie jej wybaczyć. Po co więc będzie miała się zmieniać?

Dalszy ciąg tej historii będzie wyglądał tak :
żyli długo i szczęśliwe... aż do następnego razu. tongue

17

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

A Moim zdaniem jedna zdrada wcale jeszcze nie musi świadczyć o tym, że jakieś następne będą, dużo zależy także od postawy tej osoby, która wybacza bo jeśli np. niby mówi się o wybaczeniu lecz później przy każdej okazji wypomina się zdradę z przeszłości to jaka tu mowa o wybaczeniu? Nie usprawiedliwiam zdrady lecz jeśli naprawdę wybaczam to już więcej nie wypominam i koniec.

Nie znaczy, że zapomni ale nie rozkoszuje się bólem wypominania, nie zadręcza siebie i jej - jest jakby ponad to właśnie dla dobra związku. Gdy ktoś czuje, że wybaczyć nie jest w stanie to już lepiej się rozstać niż nawzajem zadręczać.
Inna sprawa, że boli i to bardzo ponieważ zdrada jest zawsze najohydniejsza i najtrudniejsza do przebaczenia lecz możliwa.

Poza tym KAŻDY przypadek jest inny i nie powinno się tak generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka. Wszystko ma znaczenie bo to nie jest rok po ślubie... są dzieci, istotne jest też to czy ona żałuje etc... ale z drugiej strony nie oznacza to, że ta strona winna ma przez resztę swojego życia pełzać na kolanach.

Nikt lepiej od samych zainteresowanych nie zna wszystkich szczegółów dlatego też nie należy tak z marszu potępiać osoby, której zupełnie nie znamy ponieważ poza wadami (które WSZYSCY mamy) ta "oskarżona" posiada również niewątpliwie i cały szereg zalet o których przez te dwadzieścia wspólnie spędzonych lat bezpośredni zainteresowany zdążył się z pewnością przekonać i podejrzewam, iż m.in. dlatego postanowił dać szansę ich małżeństwu. I dobrze.

18 Ostatnio edytowany przez marghul (2014-06-07 20:45:28)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

hmm

Rumpel podjął decyzję.
Zwróćcie uwagę, ze tu napisał, znaczy się łatwo mu nie jest.
Kolega potrzebuje wsparcia a nie bandy jazgoczących "wiedzących lepiej".

Nie będę komentował skuteczności tego, co zrobił, bo nie znam dobrze ani jego, ani żony.
Ale wiem, że lepsza jakakolwiek konkretna decyzja niż wiele postaw, które tutaj widziałem.

Powiem tak, Rumpel, szacunek za to, że wybrałeś swoje rozwiązanie i się go trzymasz.
Że nie poszedłeś na łatwiznę.
Życzę Ci, żeby twoja wspaniałomyślność została zrozumiana i doceniona.
I żebyś umiał ułożyć sobie z nią życie.

Pisz nam dalej, co czujesz, jak to się układa.

19

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Tom94 > w Twoim wieku każdy uważał, że zdrady nie wybaczy nigdy i każdy zaklinał się że poglądów nigdy nie zmieni. big_smile
A jednak wg statystyk zdrada jest w 70% małżeństw (moim zdaniem te statystyki są nieprawdziwe, obstawiałabym 80-90% patrząc oczywiście na całą długość życia małżonków) i bardzo rzadko ludzie rozwodzą się z tego powodu (chyba że osoba zdradzająca chce odejść). Słowem: życie weryfikuje poglądy. Twoje tez pewnie kiedyś zweryfikuje.

20

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
madoja napisał/a:

A jednak wg statystyk zdrada jest w 70% małżeństw (moim zdaniem te statystyki są nieprawdziwe, obstawiałabym 80-90% patrząc oczywiście na całą długość życia małżonków) i bardzo rzadko ludzie rozwodzą się z tego powodu (chyba że osoba zdradzająca chce odejść)

Mhm, taa.

21

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
madoja napisał/a:

Tom94 > w Twoim wieku każdy uważał, że zdrady nie wybaczy nigdy i każdy zaklinał się że poglądów nigdy nie zmieni. big_smile
A jednak wg statystyk zdrada jest w 70% małżeństw (moim zdaniem te statystyki są nieprawdziwe, obstawiałabym 80-90% patrząc oczywiście na całą długość życia małżonków) i bardzo rzadko ludzie rozwodzą się z tego powodu (chyba że osoba zdradzająca chce odejść). Słowem: życie weryfikuje poglądy. Twoje tez pewnie kiedyś zweryfikuje.

Dam sobie rękę i nogę uciąć że moje poglądy dotyczące zdrady pozostaną takie jakie są wink
Znam kilka małżeństw i gdybym się kierował swoimi obserwacjami to wychodziło by na to że 100% małżeństw jest sobie nie wierne, no ale faktycznie jeśli wziąć pod uwagę absolutnie wszystkie małżeństwa to tylko 10% z nich ( a może i mniej) jest sobie wiernych do końca.
Tak czy owak, zdrada w moim rozumowaniu oznacza że jeden z partnerów stracił już miłość którą darzył drugą osobę a wówczas należy się rozejść bez względu na wymówki, a ludzie wybaczają zdrady przede wszystkim bo są słabi, boją się samotności no i już są przyzwyczajeni do tej drugiej osoby.
Ja właśnie przez tą panującą niewierność w związki już nie planuje wchodzić ale jak będę mieć kiedyś żonę to niezależnie od tego czy nasze małżeństwo będzie trwać rok, dwa czy piętnaście lat to zdrada zniszczy wszystko i nie będzie mnie obchodzić "co razem przeżyliśmy" tylko będzie się liczyć teraźniejszość, tak czy siak to byłby definitywny koniec małżeństwa.
Tak więc jeśli autor ma jaja i zasady to powinien to zakończyć, a jeśli nie to powinien psychicznie się nastawić że któregoś dnia jego żonka wytnie podobny numer.

22

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

W ogóle istnieje na tym świecie taki termin jak szczęśliwy, długotrwały związek?

23

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
thepass napisał/a:

W ogóle istnieje na tym świecie taki termin jak szczęśliwy, długotrwały związek?

Raczej nie, choć jakiś jeden na milion się zdarzy ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

24 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2014-06-08 03:09:16)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Tom94 napisał/a:

Dla mnie to głupota wybaczyć zdradę.
No ja rozumiem że 20 lat małżeństwa, wszak to tyle co ja żyje ale jak ona raz zdradziła to i zdradzi ponownie chcesz tego?
Rozumiem jest sentyment i po tylu latach trudno się rozstać ale powinieneś mieć jaja i wyrzucić ją na zbity pysk, ona doskonale wiedziała w co się pakuje a wybaczeniem sprawiasz że ona zrobi to jeszcze raz.
Co do synów to ja bym im powiedział, prawdę powinni znać są już duzi a jak to przyjmą to zapewne negatywnie ale prawdę znać powinni.
I tak na koniec, w małżeństwie nie ma prawda na zdradę, jeszcze raz powtórzę, ONA W PEŁNI ŚWIADOMIE SIĘ W TO WPAKOWAŁA, a najlepsze jest to że drogie Netkobiety będą ją bronić, ale gdyby role się odwróciły to tutaj byłby duży hejt na faceta.
Tak więc zastanów się, czy chcesz być z kobietą która nie miała oporów obciągać innemu kolesiowi? Myśl o sobie, z dziećmi ona i tak będzie mogła się spotykać, a ty zacznij się rozglądać za prawdziwą kobietą.

Wiesz, tak naprawdę to my nigdy nie byliśmy jeszcze w tak długim związku czy małżeństwie, więc łatwo powiedzieć. Jeśli oboje chcą spróbować na nowo, to chyba przesadą jest pisać "w małżeństwie nie ma prawa na zdradę", bo jeśli chce jej wybaczyć, a ona szczerze żałuje, to nic nie stoi na przeszkodzie. Nie wiem czy ja bym umiała, na tę chwilę nie, ale każdy człowiek jest inny i każdy związek też. Nie możemy też przewidzieć czy na pewno zdradzi ponownie, bo podobno i z tym różnie bywa. Podobnie jak i facet zdradzi, to też niekoniecznie zdradzi ponownie, potępiam ten czyn, ale rozumiem, że mogą być ludzie, którzy wyciągnęli wnioski i już nie zdradzają. Niemniej oczywiście, że postąpiła ohydnie, ale to czy z nią zostanie czy nie to już kwestia autora. Ja zgadzam się z Małym_Księciem, że warto chociaż jakoś nią wstrząsnąć, że może być rozstanie (nawet jeśli nie będzie go potem), żeby ona wiedziała, że musi się starać jak jej zależy.

A tak to Ty autorze kazałeś jakby, by poszła na L4 czy inne, by zerwała z kochankiem, a to powinno wyjść od niej. Chyba, że wyszło od niej, a Ty po prostu dodałeś swoje warunki.No i to nie powinno być tak, że Ty "ratujesz", Ty starasz się, ona powinna tutaj dać teraz od siebie zdecydowanie więcej. Samemu nic się nie zrobi, ale jeśli chce, to dobrze, wtedy można mówić o tym, że może się uda. Sama mogę o sobie powiedzieć praktycznie z duzą dozą pewności, że nie zdradzę, bo taka jestem, dla mnie to jest ważne, ale też wiem, że ludzie są różni i możliwe, że nie zawsze zdradzą ponownie jak zdradzili. To jest zawsze okropny czyn, ale jeśli ktoś czuje się w stanie być nadal z tą osobą, to nie zawsze z powodu desperacji. Po prostu ludzie różnie pojmują te rzeczy, co dla jednego jest nie do przejścia, dla drugiego może być.

25

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
truskaweczka19 napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Dla mnie to głupota wybaczyć zdradę.
No ja rozumiem że 20 lat małżeństwa, wszak to tyle co ja żyje ale jak ona raz zdradziła to i zdradzi ponownie chcesz tego?
Rozumiem jest sentyment i po tylu latach trudno się rozstać ale powinieneś mieć jaja i wyrzucić ją na zbity pysk, ona doskonale wiedziała w co się pakuje a wybaczeniem sprawiasz że ona zrobi to jeszcze raz.
Co do synów to ja bym im powiedział, prawdę powinni znać są już duzi a jak to przyjmą to zapewne negatywnie ale prawdę znać powinni.
I tak na koniec, w małżeństwie nie ma prawda na zdradę, jeszcze raz powtórzę, ONA W PEŁNI ŚWIADOMIE SIĘ W TO WPAKOWAŁA, a najlepsze jest to że drogie Netkobiety będą ją bronić, ale gdyby role się odwróciły to tutaj byłby duży hejt na faceta.
Tak więc zastanów się, czy chcesz być z kobietą która nie miała oporów obciągać innemu kolesiowi? Myśl o sobie, z dziećmi ona i tak będzie mogła się spotykać, a ty zacznij się rozglądać za prawdziwą kobietą.

Wiesz, tak naprawdę to my nigdy nie byliśmy jeszcze w tak długim związku czy małżeństwie, więc łatwo powiedzieć. Jeśli oboje chcą spróbować na nowo, to chyba przesadą jest pisać "w małżeństwie nie ma prawa na zdradę", bo jeśli chce jej wybaczyć, a ona szczerze żałuje, to nic nie stoi na przeszkodzie. Nie wiem czy ja bym umiała, na tę chwilę nie, ale każdy człowiek jest inny i każdy związek też. Nie możemy też przewidzieć czy na pewno zdradzi ponownie, bo podobno i z tym różnie bywa. Podobnie jak i facet zdradzi, to też niekoniecznie zdradzi ponownie, potępiam ten czyn, ale rozumiem, że mogą być ludzie, którzy wyciągnęli wnioski i już nie zdradzają. Niemniej oczywiście, że postąpiła ohydnie, ale to czy z nią zostanie czy nie to już kwestia autora. Ja zgadzam się z Małym_Księciem, że warto chociaż jakoś nią wstrząsnąć, że może być rozstanie (nawet jeśli nie będzie go potem), żeby ona wiedziała, że musi się starać jak jej zależy.

A tak to Ty autorze kazałeś jakby, by poszła na L4 czy inne, by zerwała z kochankiem, a to powinno wyjść od niej. Chyba, że wyszło od niej, a Ty po prostu dodałeś swoje warunki.No i to nie powinno być tak, że Ty "ratujesz", Ty starasz się, ona powinna tutaj dać teraz od siebie zdecydowanie więcej. Samemu nic się nie zrobi, ale jeśli chce, to dobrze, wtedy można mówić o tym, że może się uda. Sama mogę o sobie powiedzieć praktycznie z duzą dozą pewności, że nie zdradzę, bo taka jestem, dla mnie to jest ważne, ale też wiem, że ludzie są różni i możliwe, że nie zawsze zdradzą ponownie jak zdradzili. To jest zawsze okropny czyn, ale jeśli ktoś czuje się w stanie być nadal z tą osobą, to nie zawsze z powodu desperacji. Po prostu ludzie różnie pojmują te rzeczy, co dla jednego jest nie do przejścia, dla drugiego może być.

Ja wiem że to bardzo trudna decyzja ale autor powinien się szanować i zakończyć te małżeństwo.
A jego żona to żałuje na bank, ale tego że może stracić dom, dzieci czy dobrą opinię, wdała się w romans w pełni świadoma konsekwencji.
No ale jak autor chce wybaczyć to jego życie jego sprawa, ja bym nie potrafił.

26

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Aha rozumiem.
Jasne, jeśli żałuje, ale właśnie tylko dlatego, to dla mnie kiepsko. Jeśli jednak żałuje, wie, że źle zrobiła, chce się zmienić, to inna sprawa. Wiadomo, najbardziej smutne jest to, że on sam to znalazł, że ona nie przyznała się. No trudna sprawa.

27

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Dla mnie to byłaby tylko jedna droga.
Skoro wlazła do łóżka innego faceta, skoro z pełną świadomością kupiła globulki to wiedziała o co biega.
Ja zapakowałbym walizki i wystawił za drzwi.
Zdrady nie toleruję.
Jak zdradza to nie kocha.

28

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Mały_Książe napisał/a:
67Eve napisał/a:

Popełniła wielki błąd. Dla niej to też jest bardzo trudne, zwłaszcza że kochanek ją olał, gdy romans się wydał. Ale skoro wybaczyłeś, to jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.

No własnie jakaż ona biedna... bidulka, na pewno jest załamana. Kochanek ja olał, toz to dramat. Może psycholog by się jej przydał, i wakcje by odpocząć?
Dobrze, że na autorze wątku ta zdrada nie odcisnęła piętna... bo w końcu to żona jest ofiarą:P

Jeżeli żona tego żałuje, a mąż wybaczył, to na pewno będzie dobrze.

29

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

No cóż panowie może taka mała prowokacja smile
  - kto nigdy nie zdradził - ręka do góry!
   Ja podnoszę.

30

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Walczcie jeśli oboje tego chcecie i zależy wam na sobie.
A przy okazji szczerej rozmowy dowiesz się czego brakowało żonie i dlaczego tak się stało.
Ty również masz prawo powiedzieć jej co ciebie boli i co byś chciał zmienić.
Jeśli jest skrucha i chęci po obu stronach  to się musi udać ,choć nie będzie łatwo!!!!!! Ja nie mam takiego szczęścia ! Moja druga połowa choć zdradziła, nie żałuje tego i nigdy nie powiedział zawalczmy o nas .
Wam może się udać!! Powodzenia!!!

31 Ostatnio edytowany przez Dominisia21 (2014-06-08 16:32:28)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Jakoś się tu pesymistycznie zrobiło... Ja nie mam zamiaru zgadywać w ilu procentach małżeństw była/jest/będzie zdrada chociażby jednego z małżonków (ale jakiś czas temu tak bym robiła). To bez sensu, lepiej już zastanowić się nad tym czy ja jestem w stanie zdradzić (i w jakich okolicznościach) oraz jak można zdradzie zapobiegać, bo tak można obniżyć statystyki. big_smile A, wiem, że nie można mieć 100-procentowej pewności, czy się nie zdradzi, ale warto temu poświęcić trochę czasu.

Tom94 napisał/a:
thepass napisał/a:

W ogóle istnieje na tym świecie taki termin jak szczęśliwy, długotrwały związek?

Raczej nie, choć jakiś jeden na milion się zdarzy ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

Z tym jednym na milion przesadziłeś moim zdaniem. Bo z tego by wychodziło, że np. w Polsce jest 38 szczęśliwych związków. big_smile

Co do tego określenia "długotrwały, szczęśliwy związek" to sądzę, że to trochę niefortunne wyrażenie, ponieważ życie jest zmienne, więc i relacje między ludźmi też, więc warto patrzyć na związek kiedy się zakończył (mam na myśli śmierć), a nie gdy jeszcze trwa.

Widzę, że w tej chwili autor nie jest gotowy na szykowanie się do rozwodu, dlatego radzę jemu, żeby się uważnie przypatrywał czynom swojej żony, i od teraz zamiast mówić jej co ma robić, poczekać co żona zechce uczynić dobrego dla ratowania małżeństwa. Bo na razie daje jej za dużo wskazówek, przez co jeszcze trudniej ocenić czy żona autora szczerze żałuje, czy może po prostu się boi i dlatego robi to, o co ten prosi. No i niech rumpel nie zapomni o sobie, żeby nie skupiał się tylko i wyłącznie na żonie.

32

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

czytam i kiwam glowa, tak tak, wszystko proste jak drut, spakowac wywalic. Nie kocha sie rozejsc, i wszyscy uczciwi i z zasadami kregoslupem moralnym sztywnym jak belka.
Zeby wszystko bylo takie proste, to byloby swietnie. Dzieci, a kij tam przyzwyczaja sie bo ludzie sie rozchodza i juz. Korzysci z malzenstwa a kij tam, niewazne kazdy sobie da rade.
Roznimy sie moze tym, ze ja nie tylko widze ze nie zawsze wszystko wspaniale funkcjonuje. Rozne sa powody zdrady, ogolnie tyle ile zdradzajacych tyle powodow i tyle ilu zdradzanych tyle powodow. Ale co dalej?
KItos zna jakiegos starego kawalera? moze byc nawet z odzysku. WIe jak zyje? wie jak ma sie z czego cieszyc? Ktos zna jakiegos faceta co zonce wystawil walizki? wie jak zyje wie jak teskni za tym co bylo? Ktos zna jakas za przeproszeniem "stara panne" i wie jak takiej osobie teskno do milosci? do tego by miec kogos?
Bardzo latwo powiedziec a co mi tam, kopa w dupe, bedzie ktos nastepny albo i nie bedzie., dam rade. Dasz? jestes tego tak pewny? byles w sytuacji sam chory w domu? byles w sytuacji gdzie swieta spedziles tylko raz sam, jeden jedyny jak palec? I to powiedzmy z wyboru, bo czesto sie jest zapraszanym prz rodzine i znajomych, ale moga sie takie zaproszenia tez skonczyc.
Dobrze jest powiedziec ta kobieta winna isc. A pozniej i co rumpel? Chory jestes... nieodpowiednia kobiete sobie wybrales, rumpel smutno Ci? nieodpowiednia kobiete sobie wybrales, rumpel brak Ci sexu, nieodpowiednia kobiete sobie wybrales. Niedaj Boze ze rumpel dojdzie do przekonania ze co tam ja zdadzony wiec bede sobie zrywal babki jedna po drugiej, i wpadnie na kobiete na przyklad Lexpara. Ta sie oprze bo kocha, oprze sie jednemu z tej sorty, dwum trzem, ale czy dziesiatemu?? to by sie dopiero narobilo.

Dziwie sie, tak ostrym zdaniom, ale pewno wiecie lepiej jak przezyc 20, 30 czy 40 lat w zwiazku.

Pozytyw8, moje obie rece na dole, az cisnie sie pytanie, czego Ty szukasz tutaj, jakie i mnie zadano kiedys.

33 Ostatnio edytowany przez Dominisia21 (2014-06-08 18:40:17)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

No mi na pewno nie chodziło o to, żeby rumpel zaczął chodzić na boki. Ale żeby nie było też tak, że myśli zajmuje tylko żona, żona i jeszcze raz żona.

Ale może warto dać szansę, czyli poczekać jak wam się będzie układało, co żona będzie robiła dla ratowania małżeństwa, a jak niewiele będzie robiła, to wtedy pomyśleć o separacji czy rozwodzie.

Życzę powodzenia. smile

34

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

To nie jest tak, że jak zdradza to nie kocha. Wiem to na własnym przykładzie. Może nie kocham męża taką szaleńczą miłością jak kiedyś, ale kocham. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć bez niego. A dlaczego zdradzam? Bo czuję się samotna, bo chcę być adorowana, bo mąż już się nie stara, bo chcę odreagować... Powodów jest wiele. Może głupie, na pewno nie usprawiedliwiają tego co robię, a mimo to robię to nadal. I nie dlatego, że nie kocham męża czy czuję coś do kochanka. Z kochankiem to czysty układ...

35

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

przeciez ja to ciagle mowie. Rozne sa oblicza milosci, to jest zlozony komplex uczuc.
A jezeli chodzi o rumpel, przeciez juz podjal jakas decyzje, Teraz tylko chodzi o to, ze pewno szuka potwierdzenia.
Pewno je znajdzie bo jedni wypowiadaja sie tak a inni inaczej

36

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Pozytyw 8 napisał/a:

No cóż panowie może taka mała prowokacja smile
  - kto nigdy nie zdradził - ręka do góry!
   Ja podnoszę.

Ja też podnoszę łapę do góry.

37

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
samotnax4 napisał/a:

To nie jest tak, że jak zdradza to nie kocha. Wiem to na własnym przykładzie. Może nie kocham męża taką szaleńczą miłością jak kiedyś, ale kocham. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć bez niego. A dlaczego zdradzam? Bo czuję się samotna, bo chcę być adorowana, bo mąż już się nie stara, bo chcę odreagować... Powodów jest wiele. Może głupie, na pewno nie usprawiedliwiają tego co robię, a mimo to robię to nadal. I nie dlatego, że nie kocham męża czy czuję coś do kochanka. Z kochankiem to czysty układ...

To niestety między wami nie ma porozumienia.
Powiedz mężowi, że masz kochanka i masz go dla tego, że czujesz się samotna, nie adorowana, bo on się nie stara. Ciekawy jestem czy pogłaszcze Ciebie po główce i walnie się w klatę mówiąc, że to jego wina http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech2.gif
A Ty się starałaś?
Rozmawiałaś z nim?
Mówiłaś co Ciebie boli?
Myślę, że nie i poszłaś na skróty znajdując kochanka.

38

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Do Lexpar. Owszem starałam się z nim rozmawiać, setki razy mu mówiłam,że jest źle. Nie mówię, że to jego wina. Czy się starałam? Owszem, chociaż zdaję sobie sprawę, że mam trudny charakter i powinnam być bardziej kompromisowa.
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?pid=2018663#p2018663 poczytaj zanim ocenisz. Pozdrawiam

39 Ostatnio edytowany przez Pozytyw 8 (2014-06-08 20:26:01)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
TEO50 napisał/a:

Pozytyw8, moje obie rece na dole, az cisnie sie pytanie, czego Ty szukasz tutaj.

Tak naprawdę to nikogo ani niczego tu nie szukam, na razie zabijam czas smile


Ja też podnoszę łapę do góry.
  Gratuluję Lexpar    smile

40

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
samotnax4 napisał/a:

Do Lexpar. Owszem starałam się z nim rozmawiać, setki razy mu mówiłam,że jest źle. Nie mówię, że to jego wina. Czy się starałam? Owszem, chociaż zdaję sobie sprawę, że mam trudny charakter i powinnam być bardziej kompromisowa.
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?pid=2018663#p2018663 poczytaj zanim ocenisz. Pozdrawiam

OK.
Poczytam i się odezwę.
Pozdrawiam i nie wieszam na Tobie psów.
Zapoznam sie i zajmę stanowisko.

41

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Pozytyw 8 napisał/a:

Gratuluję Lexpar    smile

Nie masz czego gratulować.
Ja po prostu rano goląc się chciałbym temu " facetowi " będącemu w lustrze spojrzeć prosto w oczy i się nie wstydzić.
Czy to dużo? http://emotikona.pl/emotikony/pic/zdziwko.gif

42 Ostatnio edytowany przez fajny2014 (2014-06-08 21:14:09)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
wodanaupaly napisał/a:

WIELKI SZACUNEK;) Twoja zona jest szczęściarą:) Zawsze warto walczyć o małzeństwo. A dlaczego kobiety zdradzają, bo sa tylko ludźmi, bo się same gubią i tracą jasnośc widzenia, bo może czują sie samotne, nawet jesli to jest tylko ich samotność w głowie- dla nich jest ona dojmująca i  realna jak woda w kranie. Takie momenty sie zdarzają- wiele małżeństw sie tak kończy, potem żałują obie strony.Moim zdaniem nie warto rezygnowąć łatwo z małżeństwa, bo łatwiej nie będzie na pewno, wręcz przeciwnie. Tobie gratuluję mądrości i serca, żonie męża- teraz musicie duuuuuuuuuużo rozmawiać, nie ma większego afrodyzjaka od słów;) PS zdrada jest wypadkową wielu zmiennych, nie szukajcie winnych, tylko przyczyn.

wiedziała to robi to niech poniesie konsekwencje ...

Mały_Książe napisał/a:
rumpel napisał/a:

Wszystko to boli. boli, boli, jednak postanowiłem  walczyć  o nasze małżeństwo. Czy się uda?  Czas pokaże ......
rumpel - Baba nie chłop, bo się rozkleił

Sory ale to nie tędy droga. To nie Ty powinieneś walczyć to małżeństwo ale żona.
Swoją drogą to żona wyszła na tym najlepiej. Miała romans, poszalała na boku i zamiast konsekwencji ma bardziej starającego się męża.
Kup jej jeszcze kwiaty, przeproś za to że ją zaniedbywałeś i zabierz na wycieczkę jej życia... a potem szykuj tylko rogi na kolejną zdradę. Bo będzie jak nic.

Musisz sobie uzmysłowić, że ta zdrada to nie był wypadek po alkoholu, lecz świadoma i przemyślana decyzja. Sex też nie był przypadkowy, bo skoro miała czas by zakupic odpowiednie środki antykoncepcyjne, to miała czas na przemyślenie tej decyzji i mimo tego weszła w to.

Wiedz, że żona miała Cię gdzieś, i gdybyś przypadkiem nie odkrył zawartości torebki żony, to ona do dziś bzykała by się z kolegą z pracy a Ty bys  o niczym nie wiedział.
Musisz więc sobie uzmysłowić że żona Cię nie kocha... bo jak się kogoś kocha to nie wyrządza się mu takiej krzywdy, a jej obawy i strach przed rozstaniem to tylko wygodnictwo... bo co ludzie powiedzą, bo wspólny dom, bo co dzieci o niej pomyslą.

Pomysl o sobie, jesli chcesz to ratować, to nie ty masz walczyć lecz ona i to ona musi pokazaćże jej na was jeszcze zależy.

Jak jej nie przeciągniesz porządnie (ona musi poczuć konsekwencje swych czynów - np separacja, lub wniosek o rozwód który nota bene zawsze możesz wycofać) to nic do jej główki nie dojdzie i w najbliżej przyszłości masz ogromne szanse na powtórkę.

Jak to się mówi "nie ma konsekwencji to nie ma refleksji".

nic dodac Dalszy ciąg tej historii będzie wyglądał tak :
żyli długo i szczęśliwe... aż do następnego razu.
smile macie dorosłych synów powiedz im , mozecie niby zaczac wszystko od nowa ,ale zona musi pokazac ze sie stara ,ale wiedz ze wkrótce moze byc nowy kochanek

Lexpar napisał/a:

Dla mnie to byłaby tylko jedna droga.
Skoro wlazła do łóżka innego faceta, skoro z pełną świadomością kupiła globulki to wiedziała o co biega.
Ja zapakowałbym walizki i wystawił za drzwi.
Zdrady nie toleruję.
Jak zdradza to nie kocha.

własnie , miała tabletki więc napewno było nie raz,tylko wiecej

TEO50 napisał/a:

czytam i kiwam glowa, tak tak, wszystko proste jak drut, spakowac wywalic. Nie kocha sie rozejsc, i wszyscy uczciwi i z zasadami kregoslupem moralnym sztywnym jak belka.
Zeby wszystko bylo takie proste, to byloby swietnie. Dzieci, a kij tam przyzwyczaja sie bo ludzie sie rozchodza i juz. Korzysci z malzenstwa a kij tam, niewazne kazdy sobie da rade.
Roznimy sie moze tym, ze ja nie tylko widze ze nie zawsze wszystko wspaniale funkcjonuje. Rozne sa powody zdrady, ogolnie tyle ile zdradzajacych tyle powodow i tyle ilu zdradzanych tyle powodow. Ale co dalej?
KItos zna jakiegos starego kawalera? moze byc nawet z odzysku. WIe jak zyje? wie jak ma sie z czego cieszyc? Ktos zna jakiegos faceta co zonce wystawil walizki? wie jak zyje wie jak teskni za tym co bylo? Ktos zna jakas za przeproszeniem "stara panne" i wie jak takiej osobie teskno do milosci? do tego by miec kogos?
Bardzo latwo powiedziec a co mi tam, kopa w dupe, bedzie ktos nastepny albo i nie bedzie., dam rade. Dasz? jestes tego tak pewny? byles w sytuacji sam chory w domu? byles w sytuacji gdzie swieta spedziles tylko raz sam, jeden jedyny jak palec? I to powiedzmy z wyboru, bo czesto sie jest zapraszanym prz rodzine i znajomych, ale moga sie takie zaproszenia tez skonczyc.
Dobrze jest powiedziec ta kobieta winna isc. A pozniej i co rumpel? Chory jestes... nieodpowiednia kobiete sobie wybrales, rumpel smutno Ci? nieodpowiednia kobiete sobie wybrales, rumpel brak Ci sexu, nieodpowiednia kobiete sobie wybrales. Niedaj Boze ze rumpel dojdzie do przekonania ze co tam ja zdadzony wiec bede sobie zrywal babki jedna po drugiej, i wpadnie na kobiete na przyklad Lexpara. Ta sie oprze bo kocha, oprze sie jednemu z tej sorty, dwum trzem, ale czy dziesiatemu?? to by sie dopiero narobilo.

Dziwie sie, tak ostrym zdaniom, ale pewno wiecie lepiej jak przezyc 20, 30 czy 40 lat w zwiazku.

Pozytyw8, moje obie rece na dole, az cisnie sie pytanie, czego Ty szukasz tutaj, jakie i mnie zadano kiedys.

daleko szukać nie muszę wujek , tak miał ze zonka zdradziła go z kolegą z pracy ,rozwód .. znalazł sobie porządna drugą zonę a była zona niby jest w zwiazku z tamtym co zdradzila ale on na boku ma kilka oprocz niej:)


samotnax4 napisał/a:

To nie jest tak, że jak zdradza to nie kocha. Wiem to na własnym przykładzie. Może nie kocham męża taką szaleńczą miłością jak kiedyś, ale kocham. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć bez niego. A dlaczego zdradzam? Bo czuję się samotna, bo chcę być adorowana, bo mąż już się nie stara, bo chcę odreagować... Powodów jest wiele. Może głupie, na pewno nie usprawiedliwiają tego co robię, a mimo to robię to nadal. I nie dlatego, że nie kocham męża czy czuję coś do kochanka. Z kochankiem to czysty układ...

hahahaha a mąż o tym wie? ciekawe jak by Cię poadorował jak by to odkrył
chcesz układów bardzo prosze , na własny rachunek , waliczeczki rachuneczki i do kochaneczka


samotna  mąz się nie stara? z twojego tematu z 1 posta"
"Potrafi mi kupić kwiaty bez okazji, raz w miesiącu zabiera mnie na randkę do kina, restauracji czy potańczyć"

43

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

rumpel! Jeśli kochasz żonę, a pewnie kochasz ją, jeśli ona kocha Ciebie, a pewnie tak jest, tylko poszłą się zabawić, to bądźcie dalej razem. Dajcie spokój ze zdradą, odbudowywaniem związku, wyjaśnianiem przyczyn. Nie róbcie tego śledztwa. Stało się, zamiećcie sprawę "pod dywan" i dalej życie razem. Zabrzmi okrutnie, ale NIC SIĘ NIE STAŁO.

W szczególności -- jeśli "olejesz" wszystko, bez wyjaśnień, śledztwa, naprawiania -- to wcale nie znaczy, że jesteś "miękki gość". Nie wierz tym co twierdzą, że walizki za drzwi to męskie postępowanie.

44

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Gary napisał/a:

to bądźcie dalej razem

jeśli potraficie...reszta niech pozostanie - milczeniem...

45

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Gary napisał/a:

rumpel! Jeśli kochasz żonę, a pewnie kochasz ją, jeśli ona kocha Ciebie, a pewnie tak jest, tylko poszłą się zabawić, to bądźcie dalej razem. Dajcie spokój ze zdradą, odbudowywaniem związku, wyjaśnianiem przyczyn. Nie róbcie tego śledztwa. Stało się, zamiećcie sprawę "pod dywan" i dalej życie razem. Zabrzmi okrutnie, ale NIC SIĘ NIE STAŁO.

W szczególności -- jeśli "olejesz" wszystko, bez wyjaśnień, śledztwa, naprawiania -- to wcale nie znaczy, że jesteś "miękki gość". Nie wierz tym co twierdzą, że walizki za drzwi to męskie postępowanie.

Taa, zamieć pod dywan przecież nic się nie stało, co z tego że żona obciągała innemu facetowi w końcu to nic takiego.

46 Ostatnio edytowany przez rumpel (2014-06-09 12:54:53)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

No tak ?..przeczytałem wszystkie posty   za które niezmiernie dziękuję!  Jedne są bardzo łagodne inne bardzo ostre ale wszystkie takie ewentualności wcześniej brałem pod uwagę. Najbardziej trafia do mnie post Garego ,choć nie da się tego zapomnieć jak proponuje czy zamieść pod dywan. Dla poparcia mej decyzji  dodam  też jeszcze parę dość istotnych szczegółów. Otóż  jestem tutaj chyba najstarszy bo mam 54 lata moja żona ma 43. Oboje jesteśmy pomimo wieku bardzo atrakcyjni. Z racji wieku moje doświadczenia życiowe są niemałe .Mój pogląd na zdrady  i ich przyczyny jest taki  że większość  ludzi wiążąc się z sobą w młodym wieku  niestety   po kilku latach zastanawia się czy spróbowało w życiu wszystkiego  ,czy czegoś nie straciło i sprawdza to gdzieś na boku. Dobrze jak nic ich nowego nie spotka wtedy chowają ten fakt bardzo głęboko i żyją swym życiem  dalej. Jeżeli zaś znajdują coś co ich zafascynuje to zostawiają wszystko męża ,żonę  ,rodzinę ,dom  i lecą w kierunku tego nowego. Tu moja teoria pasuje jak ulał .Pobieraliśmy się z MIŁOŚCI, MIŁOŚCI ,MIŁOŚCI  ja miałem 34 lata i kupę związków za sobą (szukałem naprawdę tej jedynej miłości i ZNALAZŁEM) ona miała 23 i była jeszcze dziewicą (nieprawdopodobne ale prawdziwe).Mnie w seksie nie za wiele mogło zaskoczyć ,ale ją ????? ?????? Przez te dwadzieścia lat dała naprawdę wiele dowodów jej miłości i bezgranicznego oddania mi .Za to ja w ostatnich dwóch latach sfrustrowany sytuacją życiową popadłem  w rutynę ,sexu  coraz mniej na dodatek  coraz rzadziej okazywałem jej czułość  a wierzcie mi z mojego przedmałżeńskiego doświadczenia wiem że najłatwiejszym łupem mężczyzny jest ?kobieta w dołku? .Wtedy wystarczy parę miłych słów ,gestów, dotknięcie ręki delikatny pocałunek??? i ręka w jej majtkach dokończy dzieła .Zresztą o ironio?.ja mając  28 lat spotkałem o 10 lat starszą bardzo atrakcyjną kobietę  okazało się że właśnie mąż jej nie doceniał albo nie dawał jej tego odczuć i co????? Poużywałem sobie trochę i bezpiecznie się wycofałem Nie myślcie sobie że usprawiedliwiam moją żonę ale staram się zrozumieć  co do tego ją pchnęło. MĄDRY PO SZKODZIE?..

rumpel


Jak na razie idzie nam chyba dobrze ,rozmawiamy wyjaśniamy, planujemy naszą przyszłość  zajmujemy się razem domem spędzamy z sobą bardzo wiele czasu  po prostu wszystko robimy razem do tego łóżko przynajmniej  raz dziennie (jest trochę inny z jej strony niż przed zdradą) W mym zamyśle  jeszcze jest jeden pomysł a mianowicie ?.Kolacja we dwoje, pokój hotelowy, duża wanna, Viagra  i dziki ale finezyjny......do rana,taki aby przez tydzień chodziła na rozchylonych nogach!

Teraz to sobie na mnie POUŻYWACIE !!!!!!
rumpel

47

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Może niech poużywają sobie ci, którzy mimo wszystko będą  zazdrościć tego, że udało się wam zażegnać kryzys i możecie nadal cieszyć się sobą - ja życzę WAM powodzenia smile

48

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

ja sobie rumpel jako pierwszy pouzywam ale nie za duzo.

Hej bumerang wrocil, co, po latach ale wrocil. Nic w przyrodzie nie ginie...

Wow, moze cos jeszcze popiszesz, dawkowanie po porcyjce sprawia ze watek zyje.
Nie martwie sie o Ciebie rumpel, powiedz tak szczerze, to ze sie tu zawieruszyles to tylko chwila slabosci jest.
Dobre, naprawde dobre!! Jak tylko cos napiszesz od razu czytam!

49

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Trafił swój na swego i tyle w temacie.

Rumpel w zasadzie po co ten temat? Skoro sam nie miałeś zahamować, by zdradzić żonę, to czemu boli cię to, że ona też postanowiła zabawić się na boku?
Czyżby odzywał się w Tobie pies ogrodnika? tongue

Jednym słowem jesteście siebie warci...
A tak na marginesie, to skoro oboje zdradzacie, to chociaż dobrze się pilnujcie, żeby nie pozarażać się na wzajem jakimś świństwem.

50

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Mały_Książe,
sorry, rumpel napisal ze nie zdradzal zony. Jego przygoda z mezatka byla jeszcze przed malzenstwem, tak ja to zrozumialem. Tu powstaje dylemat.. jak sie juz ozenil to on jej nie zdradzal. Ale moralnosc Kaliego.. Kali ukrasc krowy to dobrze, kaliemu ukrasc krowy to zle, i dlatego odemnie ten bumerang...
Rumpel, to czlowiek czolg, trafil na mine i wybuchl,,, ale czolgiem pozostaje nadal.
Ja wierze w to ze ludzie sie zmieniaja, i pewno rumpel cos tez tam sie zmienil, ale tez historia kazdego czlowieka ma moim zdaniem bezposredni wplyw na jego samego.
Rumpel dla Ciebie tylko: nosil willk razy kilka poniesli tez wilka. Tylko tego jeczenia nie rozumie. Masz cialo cos chcialo.

51

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
TEO50 napisał/a:

Mały_Książe,
sorry, rumpel napisal ze nie zdradzal zony. Jego przygoda z mezatka byla jeszcze przed malzenstwem, tak ja to zrozumialem. Tu powstaje dylemat.. jak sie juz ozenil to on jej nie zdradzal. Ale moralnosc Kaliego.. Kali ukrasc krowy to dobrze, kaliemu ukrasc krowy to zle, i dlatego odemnie ten bumerang...
Rumpel, to czlowiek czolg, trafil na mine i wybuchl,,, ale czolgiem pozostaje nadal.
Ja wierze w to ze ludzie sie zmieniaja, i pewno rumpel cos tez tam sie zmienil, ale tez historia kazdego czlowieka ma moim zdaniem bezposredni wplyw na jego samego.
Rumpel dla Ciebie tylko: nosil willk razy kilka poniesli tez wilka. Tylko tego jeczenia nie rozumie. Masz cialo cos chcialo.

Chodziło mi o to, że Rumpel sam kiedyś bzykał mężatkę.
Nie ważne, że był wtedy wolny... miał świadomość że kobieta z którą sypiał miała męża. Dla mnie jest więc winny zdrady tej kobiety z którą sypiał. Bo on też ponosi winę, ze jej zdradę.

Był niczym gość, który aktualnie bzyknął mu żonę. Mówi się, że wszystko do nas wraca i do Rumpla wróciło.

Rumpel nie miał jakoś wyrzutów sumienia, bzykając komuś żonę, a gdy jemu żonę wybzykali to nagle raban. Dziwne podejście... co siejesz sam zbierasz... Rumpel czyżbyś o tym nie wiedział?

52 Ostatnio edytowany przez Darkness (2014-06-09 16:16:23)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Lexpar napisał/a:
samotnax4 napisał/a:

To nie jest tak, że jak zdradza to nie kocha. Wiem to na własnym przykładzie. Może nie kocham męża taką szaleńczą miłością jak kiedyś, ale kocham. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć bez niego. A dlaczego zdradzam? Bo czuję się samotna, bo chcę być adorowana, bo mąż już się nie stara, bo chcę odreagować... Powodów jest wiele. Może głupie, na pewno nie usprawiedliwiają tego co robię, a mimo to robię to nadal. I nie dlatego, że nie kocham męża czy czuję coś do kochanka. Z kochankiem to czysty układ...

To niestety między wami nie ma porozumienia.
Powiedz mężowi, że masz kochanka i masz go dla tego, że czujesz się samotna, nie adorowana, bo on się nie stara. Ciekawy jestem czy pogłaszcze Ciebie po główce i walnie się w klatę mówiąc, że to jego wina http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech2.gif
A Ty się starałaś?
Rozmawiałaś z nim?
Mówiłaś co Ciebie boli?
Myślę, że nie i poszłaś na skróty znajdując kochanka.

To czemu dobrej napisałeś że mądrze postępuje a przypadku niej maż wahał się pomiędzy żona a kochanką czyli sytuacja była gorsza. Napisałeś że na jej miejscu postąpił byś TAK SAMO. Jak chcesz to znajdę ci ten cytat tylko po co każdy może to zrobić. Więc jak to jest wybaczyłbyś zdradę czy nie ?
Mi to obojętne ale nie lubię jak ktoś kłamie i jest hipokrytą.
Ja ciebie zobaczyłem pierwszy raz właśnie przy tamtych postach ponieważ temat mnie bardzo poruszył.

53

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

W takim razie wcale mi ciebie nie żal Rumpel.
Sprawiedliwość ciebie dopadła, ty nie miałeś oporów komuś bzykać żony to i ktoś nie miał oporów zaliczyć twojej.
Cóż jedno jest pewne, z tymi kobietami jest coś bardzo nie tak, byle dołek, jakieś gorszy dzień i prawie każda ściągnie majtki przed innym, tragedia.

54

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

i vice versa...

55 Ostatnio edytowany przez Dominisia21 (2014-06-09 19:21:55)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Hmmm, akurat u rumpela sprawdziło się powiedzenie, że wszystko do nas wraca. No cóż, stało się, źle wtedy zrobił, ale przecież czasu nie cofnie. Ale i tak życzę, aby jemu i żonie się udało. Wolę szczęśliwe zakończenia. Powodzenia. smile

Tom94, czasami trafiam na twoje posty i prawie w każdym z nich widzę jak nagminnie generalizujesz (zwłaszcza wobec kobiet)... po co to robisz? hmm Teraz odniosę się do twojego postu: a mężczyźni to co? Ile się słyszy zdań typu (jak facet tłumaczy swoją zdradę): "bo żona nie chce seksu", "ja żonę nie kocham, tylko kredyty i dzieci mnie z nią łączą", "żona mnie nie rozumie", "żona nie chce urozmaicić naszego pożycia", "z żoną będę się rozwodził" itp., więc czemu niby tylko prawie wszystkie kobiety złe/łatwe są? Żeby nie było, ja nikogo nie chcę urazić, to tylko odp. w stylu Toma.

56

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
TEO50 napisał/a:

ja sobie rumpel jako pierwszy pouzywam ale nie za duzo.

Hej bumerang wrocil, co, po latach ale wrocil. Nic w przyrodzie nie ginie...

Wow, moze cos jeszcze popiszesz, dawkowanie po porcyjce sprawia ze watek zyje.
Nie martwie sie o Ciebie rumpel, powiedz tak szczerze, to ze sie tu zawieruszyles to tylko chwila slabosci jest.
Dobre, naprawde dobre!! Jak tylko cos napiszesz od razu czytam!

Zgadza się to była chwila słabości.....Należę do ludzi twardych próbujących rozwiązać każdy  problem jak najlepiej.Faktem jest że w trakcie małżeństwa była dla mnie tą jedyną,nigdy jej nie zdradziłem.Próbuję wam pokazać motywy które spowodowały że próbuję raz jeszcze..... a co do przygody ż mężatką to przypomnijcie sobie wasze życie przed ślubem..... nie szukali8ście jakiej kolwiek kretowiny żeby sobie włożyć. A że los płata figle i wraca to pozwala mi dziś podejść do sprawy zdrady mojej żony trochę inaczej niż cięcie chirurgiczne. chciałbym wam uzmysłowi że życie jest naprawdę popierdolone i warto walczyć o szczęście miłości bo jeżeli się KOCHA to można wulkan zatkać i nie wybuchnie.uświadomcie sobie że człowiek KOCHAJĄCY często gęsto robi rzeczy niezrozumiałe dla innych,takich  irracjonalnych.I zrozumcie że w imię miłości TRZEBA  wszystko poświęcić ....BO WARTO

rumpel

57

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
Dominisia21 napisał/a:

Hmmm, akurat u rumpela sprawdziło się powiedzenie, że wszystko do nas wraca. No cóż, stało się, źle wtedy zrobił, ale przecież czasu nie cofnie. Ale i tak życzę, aby jemu i żonie się udało. Wolę szczęśliwe zakończenia. Powodzenia. smile

Tom94, czasami trafiam na twoje posty i prawie w każdym z nich widzę jak nagminnie generalizujesz (zwłaszcza wobec kobiet)... po co to robisz? hmm Teraz odniosę się do twojego postu: a mężczyźni to co? Ile się słyszy zdań typu (jak facet tłumaczy swoją zdradę): "bo żona nie chce seksu", "ja żonę nie kocham, tylko kredyty i dzieci mnie z nią łączą", "żona mnie nie rozumie", "żona nie chce urozmaicić naszego pożycia", "z żoną będę się rozwodził" itp., więc czemu niby tylko prawie wszystkie kobiety złe/łatwe są? Żeby nie było, ja nikogo nie chcę urazić, to tylko odp. w stylu Toma.

Dominisia, po swoim otoczeniu widzę jakie są kobiety, znam kilkanaście par i za każdym razem powodem rozstania była zdrada kobiety.
Nie przeczę że są gdzieś te normalne i nie wkładam wszystkich do jednego worka, a co do facetów to powiem ci że są jeszcze gorsi, nie bronię ich.
Facet który nie ma oporów aby zabawiać się z zajętą dziewczyną jest dla mnie zwykłym zerem (by nie powiedzieć ostrzej) tak więc to nie jest tak że tylko kobiety takie są złe a faceci świeci, nie, nie.

58 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-06-09 20:07:53)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

..... nie szukali8ście jakiej kolwiek kretowiny żeby sobie włożyć

to wiesz już wszystko, ktoś znalazł sobie kretowinę i to JEST TWOJA ŻONA i sobie włożył ...
mnie zawsze powala taki język u facetów, skąd tyle no właśnie czego jak to do cholery nazwać ... pogardy  ???????????
i jak będzie tobie się dalej żyło z kretowiną...mam nadzieję, że dobrze ...

59 Ostatnio edytowany przez Dominisia21 (2014-06-09 20:13:51)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Tom94, rozumiem. Widocznie za mało twoich postów widziałam. smile

Ja nie mam odpowiedzi na to, czemu aż tyle wyrachowanych/zdradzających czy jakiś tam innych kobiet znasz. Np. ja widzę sporo "normalnych" - wzięłam w cudzysłowie, bo normalność to pojęcie względne. No nie wiem, kwestia środowiska może?

PS. In_ka, rumpel rzeczywiście niefortunnie wspomniał o tej kretowinie. hmm

60

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

. a co do przygody ż mężatką to przypomnijcie sobie wasze życie przed ślubem..... nie szukali8ście jakiej kolwiek kretowiny żeby sobie włożyć. A że los płata figle i wraca to pozwala mi dziś podejść do sprawy zdrady mojej żony trochę inaczej niż cięcie chirurgiczne. chciałbym wam uzmysłowi że życie jest naprawdę popierdolone i warto walczyć o szczęście miłości bo jeżeli się KOCHA to można wulkan zatkać i nie wybuchnie.uświadomcie sobie że człowiek KOCHAJĄCY często gęsto robi rzeczy niezrozumiałe dla innych,takich  irracjonalnych.I zrozumcie że w imię miłości TRZEBA  wszystko poświęcić ....BO WARTO

rumpel

no to poświęć, świadomość, że Twoja żona jest taką krętowiną w którą ktoś kto szukał okazji żeby włożyć, włożył
Tak samo, jak Ty znalazłeś tą krętowinę, w którą pozwoliła Tobie włożyć, mimo że była "kochającą" żoną.

Szoook, żeby tak traktować kobiety i jeszcze paplać coś o miłości....

61

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Rumpel zrób jak niektórzy radzą- nie wybaczaj zdrady, zapomnij o latach wspólnego życia, wybierz rozwód, potem samotność, tęsknotę, smutną codziennosc w imię ZASAD, jak niektórzy tu piszą - nawet bardzo młodzi ludzie powinni sie rozejrzeć dookoła, jeśli nie znają tego z autopsji niech uwaznie przyjrzą sie małżeńswtom po rozwodzie! Rozwód to ostateczność, po nim zostają zgliszcza po obu stronach- zdradzonych i zdradzających. Namawianie do odejscia to zła rada.

62 Ostatnio edytowany przez TEO50 (2014-06-10 10:03:28)

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.

Rumpel, fajnie sie Ciebie czyta, szczegolnie ze za kazdym razem moge troche dowalic, a i powoli Cie poznaje. Tak przypominam sobie moje mlodziencze lata, retrospekcja moich podbojow, i wyobraz sobie tak byla jedna mezatka. Moja zona. (Zart, nie zeby ktos pomyslal ze ona byla z kims innym zonata). I nie wodz mnie na pokuszenie bym sam siebie gdzies w dobrym swietle stawial, na tym akurat mi nie zalezy. Nigdy zadnej kretowiny nie szukalem. Mysle ze nawet po ilus tam latach u zadnej nie pozostawilem takiego wrazenia, a nie miewam zapedow do ziemi. Chciales zartem rozladowac sytuacje a poszlo w bok. To nie Twoje rewiry, nie Twoje towarzystwo, tu sie nie tanczy jak Ty zagwizdzesz. Idac dalej tym tokiem myslenia i sumujac do tego to co wczesniej powiedzialem, wcale bym sie nie zdziwil gdyby Twoja zona sie dusila w tym zwiazku. Ja mysle ze nie tyle jestes silny co despotyczny. Zdajsie ze zostaniesz w tym zwiazku, ale jestem pewien ze na tym ugrasz i to nie malo. Dziwilem sie troche ze w chwili odkrycia zdrady, i postawienia Twojej zony w konfrontacji do Twojej wiedzy, ona nie zareagowala. Nic nie piszesz o jej reakcji. Zastanow sie czy ona sie nie dusi u Twojego boku. Oczywiscie ja jej nie usprawiedliwiam, Ciebie tym bardziej. Troche jestes jak moje odbicie w lustrze, z tym ze u mnie wiecej oglady i empatii.
Nie dziw sie ze wraca wszystko, moze nadszedl wlasnie teraz czas zebys odpokutowal. Jak juz sie zdobyles na szczerosc tu, bo wiem ze piszesz szczerze, to nie ulega watpliwosciom, to pisz wszystko. Wiem ze stac Cie na to by stawic czola wszystkiemu i wszystkim. Pytanie tylko czy zechcesz.
Traktujesz (traktowales) kobiety instrumentalnie, wiec wiesz jak to jest, i nie wkurzaj sie ze Ciebie ktos moze instrumentalnie potraktowac. Jak Kuba Bogu tak Bog Kubie. Jednym slowem u mnie jestes silny macho, ale becwal.
Nie znaczy to jednak ze jakiegos wspolczucia do Ciebie nie mam, i ze Cie nie respektuje. Na razie pisze jeszcze grzecznie zwracajac sie do Ciebie z duzej litery.

Inka,
rozumie Twoje zniesmaczenie, nawet nie wiem jak je zlagodzic. No coz zonka rumpela tez zawinila wiec niech bedzie kretowinka....... Ach zycie bywa czasami okrutne...

63

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
TEO50 napisał/a:

Rumpel, fajnie sie Ciebie czyta, szczegolnie ze za kazdym razem moge troche dowalic, a i powoli Cie poznaje. Tak przypominam sobie moje mlodziencze lata, retrospekcja moich podbojow, i wyobraz sobie tak byla jedna mezatka. Moja zona. (Zart, nie zeby ktos pomyslal ze ona byla z kims innym zonata). I nie wodz mnie na pokuszenie bym sam siebie gdzies w dobrym swietle stawial, na tym akurat mi nie zalezy. Nigdy zadnej kretowiny nie szukalem. Mysle ze nawet po ilus tam latach u zadnej nie pozostawilem takiego wrazenia, a nie miewam zapedow do ziemi. Chciales zartem rozladowac sytuacje a poszlo w bok. To nie Twoje rewiry, nie Twoje towarzystwo, tu sie nie tanczy jak Ty zagwizdzesz. Idac dalej tym tokiem myslenia i sumujac do tego to co wczesniej powiedzialem, wcale bym sie nie zdziwil gdyby Twoja zona sie dusila w tym zwiazku. Ja mysle ze nie tyle jestes silny co despotyczny. Zdajsie ze zostaniesz w tym zwiazku, ale jestem pewien ze na tym ugrasz i to nie malo. Dziwilem sie troche ze w chwili odkrycia zdrady, i postawienia Twojej zony w konfrontacji do Twojej wiedzy, ona nie zareagowala. Nic nie piszesz o jej reakcji. Zastanow sie czy ona sie nie dusi u Twojego boku. Oczywiscie ja jej nie usprawiedliwiam, Ciebie tym bardziej. Troche jestes jak moje odbicie w lustrze, z tym ze u mnie wiecej oglady i empatii.
Nie dziw sie ze wraca wszystko, moze nadszedl wlasnie teraz czas zebys odpokutowal. Jak juz sie zdobyles na szczerosc tu, bo wiem ze piszesz szczerze, to nie ulega watpliwosciom, to pisz wszystko. Wiem ze stac Cie na to by stawic czola wszystkiemu i wszystkim. Pytanie tylko czy zechcesz.
Traktujesz (traktowales) kobiety instrumentalnie, wiec wiesz jak to jest, i nie wkurzaj sie ze Ciebie ktos moze instrumentalnie potraktowac. Jak Kuba Bogu tak Bog Kubie. Jednym slowem u mnie jestes silny macho, ale becwal.
Nie znaczy to jednak ze jakiegos wspolczucia do Ciebie nie mam, i ze Cie nie respektuje. Na razie pisze jeszcze grzecznie zwracajac sie do Ciebie z duzej litery.

Inka,
rozumie Twoje zniesmaczenie, nawet nie wiem jak je zlagodzic. No coz zonka rumpela tez zawinila wiec niech bedzie kretowinka....... Ach zycie bywa czasami okrutne...

Masz rację.....Ogłady mi też nie brakuje,a swymi wypowiedziami specjalnie prowokuję.Trafiłem na to forum chcąc poznać przez pryzmat myślenia innych kobiet motywy mojej żony (fszak to forum kobiet),Lecz większość wypowiedzi na ten temat podnosi mi ciśnienie.BLA,BLA.BLA...Ja.. itd.Same się wiecznie nad sobą rozczulają jakie to one pokrzywdzone.... bidulki jedne.Bo mąż mnie zdradza...nie kocha ....albo wyrzuć ....zakończ...., itp, a niech też popatrzą w lustro i zrobią sobie taki naprawdę rachunek sumienia.
Piszę trochę w złości i żalu do kobiet (a tu jest ich wiele) stąd mój ton wypowiedzi.Przepraszam jezeli któreś poczuły się dotknięte.

rumpel

64

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

Masz rację.....Ogłady mi też nie brakuje,a swymi wypowiedziami specjalnie prowokuję.Trafiłem na to forum chcąc poznać przez pryzmat myślenia innych kobiet motywy mojej żony (fszak to forum kobiet),Lecz większość wypowiedzi na ten temat podnosi mi ciśnienie.BLA,BLA.BLA...Ja.. itd.Same się wiecznie nad sobą rozczulają jakie to one pokrzywdzone.... bidulki jedne.Bo mąż mnie zdradza...nie kocha ....albo wyrzuć ....zakończ...., itp, a niech też popatrzą w lustro i zrobią sobie taki naprawdę rachunek sumienia.
Piszę trochę w złości i żalu do kobiet (a tu jest ich wiele) stąd mój ton wypowiedzi.Przepraszam jezeli któreś poczuły się dotknięte.

rumpel

chcesz poznać motywy Twojej żony, to nie doczytuj sie w pryzmatach kobiet,
ale poczytaj co sam tutaj napisałeś.
Tam znajdziesz odpowiedź na motywy swojej żony.
We własnych słowach.

65

Odp: Zdradziła po dwudziestu latach.
rumpel napisał/a:

a niech też popatrzą w lustro i zrobią sobie taki naprawdę rachunek sumienia.

może twoja zona zrobiła...i dlatego masz rogi wink

Posty [ 1 do 65 z 168 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradziła po dwudziestu latach.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024