Agrersja żony, wypalające się małżeństwo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

1 Ostatnio edytowany przez superelos (2017-03-22 00:03:42)

Temat: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Witam serdecznie wszystkich,

Chciałbym podzielić się moja historią i prosić was o wysłuchanie i ewentualnie o bezstronną radę...

Mam 27 lat. Od 2 lat jestem z żoną po ślubie.
Przed ślubem żona winiła mnie za zachowanie siostry. Ma ona (wg. mnie) problem z psychiką
Siostra potrafiła wrzeszczeć na wszystkich, wyzywać mamę , pozostałe siostry o byle co - trafiło i na moją żone...
Na początku lubiły się z żoną, rozmawiały, aż do pewnego momentu. Nie pamiętam dokładnie o co poszło, ale ciągnie się to od dziś.

Od tamtej pory żona mnie za to wini - że nie obroniłem jej przed tym, że nie potrafiłem tego zatrzymać.
Sam nie widzę tutaj swojej winy bo ostrzegałem ją, że moja siostra potrafi zajść za skórę i żeby unikała z nią bliskich relacji.

Przygotowania do ślubu niestety nie były łatwe dla nas - trochę ponad dwa lata przed ślubem zmarła moja mama.
Do dziś nie wiadomo co się dokładnie stało.

Po tym wszystkim ojciec się stopniowo rozpijał, aż sięgnął praktycznie dna (trafił do szpitala). Stracił ubezpieczanie zdrowotne (zona wypomina , że postarałem sie o nie podczas jego pobytu w szpitalu i do dzis wypomina mi to...)
Wyprowadziłem sie po kilku miesiącach do aktualnej zony.

Cały czas winiła mnie za to z jakiej jestem rodziny, mimo iż przed śmiercią mamy byliśmy normalną rodziną.

Po jej śmierci trafiłem do psychiatry (jeszcze przed jej śmiercią byłem nerwowy, nie potrafiłem do końca panować nad nerwami).
Po leczeniu mój stan psychiczny znacznie się poprawił.

Najgorsze zaczęło się po ślubie. Zaczęły się coraz częstsze wyzwiska, plucie w twarz, bicie, rzucanie przedmiotami.
Potrafiło to trwać nawet po kilka godzin w ciagu dnia.
Pracujemy wspólnie w domu firmę wysyłkową. 75% obowiazków z tym związanych jestem obarczony ja.
25% miała przejąć żona, jednak szybko się jej nudziło i zostawiała wszystko an mojej głowie.

Obowiązki typu gotowanie, zakupy, wyprowadzenie psa są na mojej głowie.
Jedynym obowiązkiem, który w 100% przejeła to płacenie rachunków...

Umawialiśmy sie na podział, lecz gdy zaczęła przez pewien czas je wykonywać (sprzątanie, mycie naczyn) oznajmiła, że chce z niej zrobić kurę domową i nie będzie tego robić.

Najgorsze są awantury. Potrafi zacząć od byle pierdoły, a później wychodzi wszystko co było kiedyś...
Wytrzymuję to kilka godzina na ogół po czym wychodzę z mieszkania. Czasami po prostu wychodzę, a czasami mimo, iż mówi, że mnie nienawidzi oraz nie chce widzieć stoi przed drzwiami i mnie zatrzymuje.
Nie raz dostałem po twarzy a gdy próbowałem ja zatrzymać od tego robiła sobie rany i mówiła mi, że to ja ja biję...
Do moich sióstr potrafiła pisać i mówić, że lubie podnieść rękę na kobiete (nigdy tego nie zrobiłem)

Raz wyrzuciła mnie z mieszkania i spędziłem noc poza mieszkaniem (ponda 100 telefonów przez cała noc...).
Ostatni zdarzyła mi się podobna sytuacja bo nie wytrzymałem tych obelg i wyszedłem do znajomych, na drugi dzień nie otworzyła mi drzwi do mieszkania...

Sytuacja zaczyna mnie przerażać i znowu zaczynam być nerwowy.
Nie wytrzymuję tego, próbuje sie uspokoić, ale zdarza mi sie ostatnio krzyczeć czy nawet wyzwać ja ...

Punkt kulminacyjny to poronienie .
Zona mnie za to obwinia. Mimo, iż gdy dowiedziałem się, ze jest w ciąży i źle się czuje zająłem sie wszystkimi obowiązkami.
Mogła leżeć w łóżku cały dzień.

Niestety nadeszła ta chwila i straciła ciążę.
Było łyżeczkowanie - po powrocie zaczęła od razu skakać mi do gardła. Prosiłem ja oczywiście jak zawsze by się uspokoiła po czym po kilku  godzinach wyszedłem z domu..
Po powrocie było to samo, a nawet straszyła mnie , że mnie zabije bo zabiłem jej dziecko...
Wymyśliła, że dosypałem jej tabletkę poronna do soku...

Dodam, że ona twierdzi, ze kobieta może wyzywać i bić faceta bo ma burzę hormonów. Ona nie musi mnie przepraszać za wyzwiska i te rzeczy.
Rozumiem to tak, ze nie mam prawa do szacunku z jej strony tylko znosić to co ona robi?


Proszę Was o radę jak ratować ten związek.


Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Nie wierzę, że ty to tak znosisz i jeszcze się pytasz jak to ratować. Jak ty, Autorze, musisz siebie nie lubić i nie szanować, żeby to, co was łączy nazywać małżeństwem. Przyznam, że włos zjeżył mi się na głowie...Ja tu nie widzę żadnej innej możliwości, niż zakończyć tę patologiczną relację. A jeszcze chcieliście żeby dziecko zaistniało w tym domu? Taki dom chcesz dla swojego dziecka? Serio? Jeżeli jest to prawda, co tu piszesz, i ty nic z tym nie robisz, tylko to znosisz, to jest to znęcanie psychiczne i fizyczne i nic więcej...jakiś terror i sadyzm...

3 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-03-22 10:26:02)

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Ratowac? Ale co? Chyba wlasny tylek bo tylko to Ci zostalo Autorze. Twoja zona ma problem z psychika i agresja. Dzis bedzie Cie okladac i wyzywac jutro jak uzna ze ma Cie dosc oskarzy Ciebie o pobicie i zalozy niebieska karte. Zamiast ratowac cos czego nie ma radze Ci dobrze bys zaczal dyskretnie nagrywac jej  napady agresji. Jestem pewna ze takie dowody beda Ci za chwile bardzo potrzebne bo ona juz zaczyna odwracac sytuacje przeciw Tobie. Przebolec porazke malzenstwa nie jest milo ale przebolec ja z niezasluzona  łatka damskiego boksera i rozwodem z orzeczeniem o Twojej winie bedzie jeszcze trudniej uwierz.

4 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-03-22 11:04:32)

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Znam ten typ osobowości. Też kobieta. Taka osoba nie potrafi budować poprawnych relacji z kimś, kogo w swoim mniemaniu nie musi szanować. Z jakiegoś powodu jesteś to Ty. Ale ma słaby punkt. Jedyne czego się boi, to tego, że jej prawdziwe oblicze ujrzy światło dzienne. Nagraj kilka takich awantur z wyzwiskami, z absurdalnymi oskarżeniami. I daj jej wybór, że albo odpowie za znęcanie się psychiczne nad Tobą albo w najlepszym razie dla niej ktoś się zajme oceną jej zdrowia psychicznego. Rozmawiaj z nią tylko racjonalnymi argumentami. Nie rozumiem  jak mogła nie wpuścić Cię do mieszkania. Nie pozwalaj sobie na takie akcje. Na coś takiego musisz reagować stanowczo i bez skrupułów. Jesteś tam zameldowany - trzeba  bylo wezwać Policję i wywarzyć przy niej drzwi. To, co piszę może wyda Ci się drastyczne, ale dotąd dopóki nie przeciwstawisz się temu w zdecydowany sposób ona nie zejdzie Ci z głowy. Albo coś do niej dotrze i zmieni swoje zachowanie albo będziesz musiał sie rozwieźć. Twoja bierność jest dla niej jak woda na młyn. Nie stawiasz żadnego oporu. Żadnego.
Czy w podobny sposób żona zachowywała się w stosunku do kogoś innego? Czy ktoś z jej najbliżej rodziny był z nią w konflikcie o podobne zachowania w stosunku do siebie?
Zadaj też sobie uczciwe pytanie - na ile Ty sam, swoim zachowaniem, być może podkręcasz jej reakcje? W jakich sposób przejawiała się wcześniej Twoja nerwowość?

5 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-03-22 15:56:39)

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

hej

miałem jakiś esej "trzepnąć" jednak co to da wink w czym pomoże

jeśli chcesz dojechać to do spodu, mówię o związku, ponieważ "małżeństwo" to raczej nie na miejscu słowo, w moich odczuciu

to tak,
zbieraj dowody, nagrywaj w ukryciu, może nawet w ukryciu nakręcaj żonę świadomie/nieświadomie do wybuchów, aby było co nagrać
aby było udowodnić komuś winę, a tym samym wybielić swój "tyłek" i tak w opłakanym stanie

ta droga, prowadzi do niskiego lotu zwycięstwa, i zaraz po, uświadomieniu sobie wielkiej przegranej big_smile

macie totalny konflikt, totalną walkę
wierzę głęboko i mam nadzieje, że robicie to z czystej nieświadomości, z braku zdrowych wzorców, może z czystego docierania, a docieracie się już konkretnie
braku intymności emocjonalnej, braku słuchania drugiej strony, braku poszanowania odmienności drugiej osoby
zarówno w materii, odmiennych planów, marzeń, wizji, itd itp

uwaga
to nie oznacza że trzeba się rozejść, to może być dobry moment do rozwinięcia skrzydeł

nie sądzę ze dasz sobie rady sam,
opisujesz sytuacje u siebie i ja widzę
powielanie schematu z domu, bez powodu nie masz partnerki o takiej osobowości
bez powodu Ty nie masz takich cech charakteru, jakie masz

w tej wojnie na kto ma racje, kto tym razem ustąpi, straciliście z oczu kierunek jaki powinno mieć małżeństwo, być może taki właśnie kierunek jest jedynym przez Was znanym, jako prawidłowy
tak naprawdę cały czas stoicie w miejscu

nie przykryje mi tego, firma, obowiązkowość, wyciąganie drugiej strony braków itd itp

gdzieś przebija mi się, ona to, ona tamto
oczekujesz szacunku, masz szacunek do siebie samego??

nie zrozum mnie błędnie, tu nie chodzi, o stereotyp faceta, "pięścią w stół"

tu chodzi o zawieszenie broni, wspólna rozmowa,
bez warunkowania, jeśli TY tak to ja wtedy tak
bo to spali na panewce w bardzo krótkim odcinku czasu

wiem co mówię, 2 lata temu, bylem w podobnym szambie, każdy miał swoje racje, swoje plany, swoje wizje

to w jaki sposób piszesz o pewnych sprawach, sorry
ale ja widzę że w wielu sprawach zostawiłeś żonę samą sobie

może warto się zastanowić, czy ta działalność, to nie za bardzo w prywatność, w związek wlazła
może żona ma całkiem inny pomysł na siebie??

zastanawia mnie tez co chowasz, pod drugim zdaniem, poniżej, z co tak boli Ciebie, nie przechodzi przez akceptacje  i pogodzenie się
bo w dalszej części jest przejrzysty obraz, komunikacji u Was, Ona oczekująca na swój sposób rozmowy, obecności,
a Ty delikatnie mówiąc, olewający, bez chęci do współpracy

superelos napisał/a:

Najgorsze są awantury. Potrafi zacząć od byle pierdoły, a później wychodzi wszystko co było kiedyś...
Wytrzymuję to kilka godzina na ogół po czym wychodzę z mieszkania. Czasami po prostu wychodzę, a czasami mimo, iż mówi, że mnie nienawidzi oraz nie chce widzieć stoi przed drzwiami i mnie zatrzymuje.

wyobrażam sobie jedynie, bo nie wiem przecież
że zarówno u Ciebie i u Niej
jedna wielka masa, nie "załatwionych spraw" kisi się już dłuższy czas

czasami po prostu, obecność i umożliwienie "rozładowania" się drugiej stronie pomaga
taka troszku dziecinna forma wygadania się

popełnisz błąd, natomiast broniąc swoich racji, i dając sobie przyzwolenie, które będzie wzrastało wraz z poczuciem "krzywdy"
na sprawy, które rzeczywiście na Blue Gifcie się zakończą

jest bardzo wiele możliwości, i nawet nie wiesz jak wielki wpływ masz na to co się dzieje


są nerwy, są granice, wszystko jest po coś, jeśli jest zdrowe
jeśli zdrowe nie jest, są ludzie od pomocy w takich sprawach

psycholog, psychoterapeuta, terapia par

broń Boże, szukanie wsparcia (siły) po bokach, w rodzinie big_smile

6

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Dziękuję za odpowiedzi.

Bardzo zależało mi na bezstronnej ocenie tej sutuacji.

Udało mi się co nieco wskórać ostatnio - żonazapisała się na terapię.
Mam nadzieję, że ktoś jej uświadomi to wszystko co robi źle.
Najgorsze jest to, że nie potrafi podejść krytycznie do oceny własnego zachowania.
Wśród znajomych zrobiła mi piękną reklamę - furiata - tyrana i ciężko mi sie pogodzić z tym, że wymyśla na mnie niestworzone rzeczy...

Osobiście nie czuje się bez winy, ale ostatnio doszło z jej strony znowu do rękoczynów, mam te sytuacje nagrane w razie gdyby chciała mnie posądzić nie uda jej się wygrac...

W jakich sposób przejawiała się wcześniej Twoja nerwowość?

Nie potrafiłem długo się kłócić - wpadałem w biała gorączkę po czym uciekałem do spokojnego miejsca by pobyć sam ze sobą...


Co do spokojnej rozmowy z nią to powiedzcie mi jak można próbować rozmawiać z kims kto wpiera Wam po kilkanaście razy cos co nie jest prawdą i mówi by się przyznać, ze tak jest chociaż to nieprawda?
Jeśli uda się pociągnac normalna rozmowe powiedzmy przez 30 minut i ona wymysli sobie jakaś sytuację - np. ostatnio stwierdziła, że jeżdżę na prostytutki w czasie gdy jej mówię , że jestem na siłowni (3x po 2h w tygodniu.)
Przez całą noc przyrzekała mi, że to prawda mimo iż nigdy w życiu taka sytuacja nie miała miejsca. Wymyśliła sobie, ze jej to powiedział mój znajomy.
Nie wiem już skąd biorą sie jej w głowie takie idiotyczne wyobrażenia.

Pozdrawiam

7 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-03-23 18:16:43)

Odp: Agrersja żony, wypalające się małżeństwo
superelos napisał/a:

Dziękuję za odpowiedzi.

Bardzo zależało mi na bezstronnej ocenie tej sutuacji.

Udało mi się co nieco wskórać ostatnio - żonazapisała się na terapię.
Mam nadzieję, że ktoś jej uświadomi to wszystko co robi źle.
Najgorsze jest to, że nie potrafi podejść krytycznie do oceny własnego zachowania.
Wśród znajomych zrobiła mi piękną reklamę - furiata - tyrana i ciężko mi sie pogodzić z tym, że wymyśla na mnie niestworzone rzeczy...

Osobiście nie czuje się bez winy, ale ostatnio doszło z jej strony znowu do rękoczynów, mam te sytuacje nagrane w razie gdyby chciała mnie posądzić nie uda jej się wygrac...

W jakich sposób przejawiała się wcześniej Twoja nerwowość?

Nie potrafiłem długo się kłócić - wpadałem w biała gorączkę po czym uciekałem do spokojnego miejsca by pobyć sam ze sobą...


Co do spokojnej rozmowy z nią to powiedzcie mi jak można próbować rozmawiać z kims kto wpiera Wam po kilkanaście razy cos co nie jest prawdą i mówi by się przyznać, ze tak jest chociaż to nieprawda?
Jeśli uda się pociągnac normalna rozmowe powiedzmy przez 30 minut i ona wymysli sobie jakaś sytuację - np. ostatnio stwierdziła, że jeżdżę na prostytutki w czasie gdy jej mówię , że jestem na siłowni (3x po 2h w tygodniu.)
Przez całą noc przyrzekała mi, że to prawda mimo iż nigdy w życiu taka sytuacja nie miała miejsca. Wymyśliła sobie, ze jej to powiedział mój znajomy.
Nie wiem już skąd biorą sie jej w głowie takie idiotyczne wyobrażenia.

Pozdrawiam

Odpowiadać logicznymi argumentami. Usmysłowić bzdurność tego, co mówi, że jest to absurdalne a przede wszystkim męczące. Mówić wprost. Mówisz to do mnie 30 raz. Nie jestem głuchy. Rozumiem, co do mnie mówisz. Wystarczy że powiesz raz. Wiecej nie trzeba.  I też odbić piłeczkę. Zapytać. Co w związku z tym zamierzasz zrobić? Skoro uważasz że tak właśnie jest jak mówisz? itp. Tak poprowadzić rozmowę żeby musiała racjonalnie wytłumaczyć dlaczego, w jakim celu chce tego "przyzania się do prawdy", co z tego będzie wynikać, jakie to ma mieć konsekwencje. Umniejszać wagę tych rozmów, tych zarzutów  i ich znaczenie dla zycia.
Nie możesz dać poznać po sobie, że Cię to drażni lub irytuje a jedynie przeszkadza w NORMALNYM życiu, w ważnych, zwykłych sprawach życia codziennego.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Agrersja żony, wypalające się małżeństwo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024