Dziewczyny potrzebuję rady lub po prostu zdania osoby trzeciej czy już nie przesadzam...
Półtora roku temu wzięłam ślub i mieszkam w domu męża (dom trzypiętrowy z oddzielną klatką schodową). Zajmujemy parter czyli w sumie piwnicę, która ma ledwo 2,05m wysokości, teściowie 1 piętro, a 2 piętro młodszy brat męża. 4 lata temu odszykowaliśmy sobie wszystko, kuchnię, 2 pokoje, łazienkę. Młodszy brat męża, zawsze uchodził za imprezowicza, wolnego strzelca, miał spore problemy z prawem, ogólnie od kilku lat jest w dużym sporze z teściem przez jego postępowanie i nie rozmawiają (za to teściowa synka wychwala pod niebiosa, pielęgnuje i wszystko za niego robi - sprząta, pierze, gotuje - mimo, że on ma prawie 28 lat). Kiedy szykowaliśmy sobie wszystko, brat męża zaznaczał, że on tu mieszkać długo nie planuje, na pewno się wyprowadzi, bo pod jednym dachem z ojcem nie wytrzyma. Na naszym weselu poznał moją koleżankę i teraz półtora roku są razem. Ona taka zakochana przychodzi do niego dzień w dzień, a ja z nią kontaktu wcale nie mam bo sama nie wychodziła nigdy z inicjatywą żeby napisać, spotkać się czy choćby jak tak przychodzi ciągle - zajść do mnie w odwiedziny. Niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży, aktualnie 4 miesiąc. I w tym momencie nagle brat męża postanowił, że zostaje w tym domu na stałe i zaczynają remont - będą robić sobie kuchnię i urządzać pokoje, po czym ona się wprowadzi. Zawiodłam się bardzo, bo wiadomo, że nikt go z domu nie wypędzał, ale zawsze mówił, że się wyprowadzi, a my wtedy będziemy mogli szykować to jego piętro na pokoje dla dzieci. A w tym momencie zostajemy w dwóch małych, niskich i ciemnych pokojach. Wiadomo, że przez pierwsze lata dziecko będzie przy nas i nie potrzebuje własnego pokoju, ale kiedy będziemy planować drugie? Szkoda, że parę lat temu szwagier nie miał takich planów.... Wtedy zamiast inwestować tyle pieniędzy na kuchnię i łazienkę, to odłożylibyśmy te pieniądze i kupili małe mieszkanie na kredyt i tam szykowali, bo mieszkanie się w razie czego wynajmie, a tu? Pieniądze wyrzucone w błoto jeśli za jakiś czas będziemy musieli przenieść się w inne miejsce...
Powiedzcie mi dziewczyny, czy to już hormony mi buzują, czy mam rację, że trochę się zawiodłam... Dodatkowo wkurza mnie, że teściowa lata nad szwagrem i jego dziewczyną, śniadanka obiadki kolacje podaje dosłownie pod nos, a ja jestem w ciąży i ma mnie i męża głęboko gdzieś... Jak się czuję, czy daję radę sprzątać, gotować, czy nie potrzebuję pomocy... A czuję się fatalnie, jestem na zwolnieniu i nie jestem w stanie nic zrobić w domu od 2 miesięcy, bo ciągle wymiotuję i mam bóle brzucha... Dodatkowo brakuje mi jeszcze remontu, wiercenia i kurzu w domu...
Dziewczyny potrzebuję rady lub po prostu zdania osoby trzeciej czy już nie przesadzam...
Półtora roku temu wzięłam ślub i mieszkam w domu męża (dom trzypiętrowy z oddzielną klatką schodową). Zajmujemy parter czyli w sumie piwnicę, która ma ledwo 2,05m wysokości, teściowie 1 piętro, a 2 piętro młodszy brat męża. 4 lata temu odszykowaliśmy sobie wszystko, kuchnię, 2 pokoje, łazienkę. Młodszy brat męża, zawsze uchodził za imprezowicza, wolnego strzelca, miał spore problemy z prawem, ogólnie od kilku lat jest w dużym sporze z teściem przez jego postępowanie i nie rozmawiają (za to teściowa synka wychwala pod niebiosa, pielęgnuje i wszystko za niego robi - sprząta, pierze, gotuje - mimo, że on ma prawie 28 lat). Kiedy szykowaliśmy sobie wszystko, brat męża zaznaczał, że on tu mieszkać długo nie planuje, na pewno się wyprowadzi, bo pod jednym dachem z ojcem nie wytrzyma. Na naszym weselu poznał moją koleżankę i teraz półtora roku są razem. Ona taka zakochana przychodzi do niego dzień w dzień, a ja z nią kontaktu wcale nie mam bo sama nie wychodziła nigdy z inicjatywą żeby napisać, spotkać się czy choćby jak tak przychodzi ciągle - zajść do mnie w odwiedziny. Niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży, aktualnie 4 miesiąc. I w tym momencie nagle brat męża postanowił, że zostaje w tym domu na stałe i zaczynają remont - będą robić sobie kuchnię i urządzać pokoje, po czym ona się wprowadzi. Zawiodłam się bardzo, bo wiadomo, że nikt go z domu nie wypędzał, ale zawsze mówił, że się wyprowadzi, a my wtedy będziemy mogli szykować to jego piętro na pokoje dla dzieci. A w tym momencie zostajemy w dwóch małych, niskich i ciemnych pokojach. Wiadomo, że przez pierwsze lata dziecko będzie przy nas i nie potrzebuje własnego pokoju, ale kiedy będziemy planować drugie? Szkoda, że parę lat temu szwagier nie miał takich planów.... Wtedy zamiast inwestować tyle pieniędzy na kuchnię i łazienkę, to odłożylibyśmy te pieniądze i kupili małe mieszkanie na kredyt i tam szykowali, bo mieszkanie się w razie czego wynajmie, a tu? Pieniądze wyrzucone w błoto jeśli za jakiś czas będziemy musieli przenieść się w inne miejsce...
Powiedzcie mi dziewczyny, czy to już hormony mi buzują, czy mam rację, że trochę się zawiodłam... Dodatkowo wkurza mnie, że teściowa lata nad szwagrem i jego dziewczyną, śniadanka obiadki kolacje podaje dosłownie pod nos, a ja jestem w ciąży i ma mnie i męża głęboko gdzieś... Jak się czuję, czy daję radę sprzątać, gotować, czy nie potrzebuję pomocy... A czuję się fatalnie, jestem na zwolnieniu i nie jestem w stanie nic zrobić w domu od 2 miesięcy, bo ciągle wymiotuję i mam bóle brzucha... Dodatkowo brakuje mi jeszcze remontu, wiercenia i kurzu w domu...
Autorko, przecież nikt was chyba na razie nie wyrzuca.
To była wasza decyzja odszykować sobie tę piwnicę, wpakować tam wasze pieniądze.
I pozostaje wam mieszkać tam dalej i jednocześnie oszczędzać na mieszkanie gdzie indziej, wziąć kredyt. I dopiero potem powiększać rodzinę.
Jak sądzę nie macie prawa własności do tego mieszkania więc nie możecie go nikomu wynająć.
I tak nie macie źle bo macie osobną kondygnację z osobnym wejściem.
A, że brat męża ma lepiej, twoja koleżanka będzie miała lepiej to musisz się z tym pogodzić bo tego nie zmienisz.
I nie wiń go za to, że zmienił plany, miał takie prawo.
Mogło być gorzej gdybyście zaczęli adaptację tego piętra brata wierząc święcie, że on się wyprowadzi a on tam by pozostał i miał gotowe gniazdko za wasze pieniądze.
Na razie masz 2 pokoje, masz pewnie możliwość przebywania w ogrodzie przy tym domu, dziecko będzie miało się gdzie bawić, będziesz widziała je z okna.
Nie jest tak całkiem źle.
Daisy.. wybacz, ale jak dla mnie Twoja postawa jest roszczeniowa. Dostaliście cały parter w domu - dzięki temu nie musicie wynajmować klity za kosmiczne pieniądze. Masz podwórko na pewno co dla dziecka będzie zbawieniem, zawsze będziesz mogła choć na chwilę zostawić dziecko żeby samej móc coś załatwić - nie mówię o podrzucaniu do wychowania, tylko np . wyjście do urzędu. Wierz mi - my z mężem sami zajmujemy się naszym synem i wszędzie musimy go ciągać ze sobą gdzie samej zajęłoby mi to godzinę.. Poza tym brat męża ma prawo mieszkać U SIEBIE. I cóż w tym dziwnego, że jego ukochana do niego dołączy? Ty też przyszłaś do swojego męża. Także myślę, że ta zazdrość i panika jest nieuzasadniona. Razem podjęliście decyzję , że inwestujecie w ten dom i mieszkacie. Jak Wam nie pasuje - możecie się wyprowadzić, ale na pewno nie oczekiwać że brat się wyniesie dla Was.. tak swoją drogą dwa pokoje to wystarczający metraż. Kiedyś jak będziecie mieć kolejne dziecko, jak deklarujesz chociaż najpierw proponuję urodzić to jedno
, to będziecie kombinować.
Niestety, ale zgadzam się z dziewczynami - masz prawo czuć się zawiedziona, ale nie ma w tym żadnych obiektywnych podstaw. Możesz emocjonalnie czuć się zwiedzona, bo sobie coś wymyśliliście, planowaliście, nawet zaczęliście to realizować - finansując remont, a rzeczywistość okazała się inna. Problem w tym, że te plany dotyczył nie waszej własności, czasem trudno uchwycić tę delikatną granicę między własnością rodziców, a tym co należy <--> będzie należeć do dzieci. Majątek rodziców to ich dom, i ich wola, co z nim zrobią, kto będzie w nim mieszkać, (nawet jeśli będziesz uważać, że niesprawiedliwie traktują swoje dzieci). W przypadku tego, co do ciebie należy - sprawa jest prostsza zajrzyj sobie do portfela, na konto, rozejrzyj się po pokoju - to jest twoje, a to co być może będzie twoje, za ~20 lat, gdy umrą teściowie... wtedy być może twoje dzieci będą dzielić twój majątek.
Wyprowadźcie się. Mieszkanie z rodziną ma swoje plusy, ale wchodzisz w pewien układ, w którym musisz zaakceptować stanowisko tej drugiej strony.
Daisy- a jak sprawa domu wygląda notarialnie?
Jeśli planowaliście górę domu zaanektować na swoje potrzeby to rozumiem,że mąż spłacił część domu bratu?
Właśnie dlatego nie inwestuję w nic, co na papierze nie jest moje. Słowa to tylko słowa. Zawsze niestety mozna się z nich wycofać.
To dom teściowej i może robić z nim co chce, a Ty masz to szczęście, że nie musisz płacić odstępnego na wynajem, a możesz odkładać sobie na wkład własny.
Twoja postawa jest strasznie roszczeniowa. "A w tym momencie zostajemy w dwóch małych, niskich i ciemnych pokojach. Wiadomo, że przez pierwsze lata dziecko będzie przy nas i nie potrzebuje własnego pokoju, ale kiedy będziemy planować drugie?" Wiesz ilu ludzi żyje w 2 pokojach? Ja też przez dwa lata mieszkałam z 2 dzieci w 2 pokojach i przeżyłam.
Twoja teściowa nie ma obowiązku zapewniać ci dachu nad głową i powinnaś być wdzięczna, za to co masz.
Owszem, zgadzam sie z Wami, chcialam uslyszec opinie osoby z zewnatrz i troche dzieki temu ochlonelam. Ale tez troche za bardzo z gory uznalyscie moja postawe za roszczeniowa doslownie tak jakbym sie czula pania na wlosciach i zarzadzala domem swoich tesciow bezprawnie bo sie tu wprowadzilam. Nie. Ja naprawde jestem im wdzieczna, ze mamy te cztery katy i mamy w ogole gdzie mieszkac i zdaje sobie sprawe ze 90% ludzi w naszym wieku tak zaczyna. Ale uwierzcie mi, mielismy wybor gdzie chcemy mieszkac, bo ja tez kilka ulic dalej mieszkalam w duzym, pietrowym domu ze swoja mama, babcia i siostra ktora ma coreczke, a po smierci naszego taty dom zostal rozdzielony na czesci sadownie. Ze wzgledu na to, ze szwagier od poczatku mial gdzies tesciow (tak jak zaznaczalam - spore problemy z prawem, chec wyjechania na druga strone Polski a nawet Europy, ogolnie brak poszanowania dla swoich rodzicow a bynajmniej ojca skutkujacy tym, ze od ponad 2 lat nie zamienili ze soba slowa) podjeta zostala decyzja, ze nie zostawimy ich w duzym domu i to tu bedziemy mieszkac z nimi i z naszymi dziecmi. Srednio mi odpowiadaly warunki, bo jak wspomnialam - pietro jest niskie, a tez musze Was zaskoczyc ale podworko jest wylacznie kawalkiem wjazdu zajetym przez samochody bo jestesmy domem z tylu za sasiadami - ale ze wzgledu wlasnie na tesciow podjelismy decyzje, ze bedziemy z nimi mieszkac aby na starosc nie zostali sami, bo na szwagra nie maja co liczyc. A z moja mama zostala siostra i siostrzenica i nasza babcia. Ale w moim domu mielibysmy duzo wiecej miejsca i pomocy. Dlatego nie dziwcie sie, ze czuje sie zawiedziona, ze nagle nasze plany runely a zainwestowane ponad 35tys na odszykowanie pietra (kuchni, lazienki i dodatkowo mebli na wymiar ze wzgledu wlasnie na wysokosc pomieszczenia) na kilka lat zainwestowalibysmy albo w odszykowanie juz pewnego miejsca zamieszkania albo chocby w lokate. Kazdy ma jakies wyobrazenia jak bedzie wygladal jego dom i wnetrze i chce je udoskonalic jak tylko moze zeby miec na lata. A ja w tym momencie jestem miedzy mlotem a kowadlem, bo gdzie indziej moglabym moze teraz szykowac chocby pokoik dla dziecka a tu nie wiem czy za 5 lat nie bedziemy musieli przenosic sie gdzie indziej. A dodam jeszcze, ze szlag mnie trafia bo ewidentnie szwagier i jego dziewczyna (a dawna moja kolezanka) robia teraz ten remont po zlosci i zeby 'zajac teren' bo ona ma zapisane duze mieszkanie po swojej babci, do ktorego jeszcze za czasow kiedy mialysmy kontakt miala w planach sie wprowadzic tylko nie miala za co co go szykowac. Wiec dziwie sie ze nagle zostaja tutaj tak jakby robili to nam na specjalnie. Ale oczywiscie macie racje bo jest to dom tesciow i to oni powiedza ostatnie slowo. A ja mam nauczke tak jak jedna z Was napisala, ze bez sensu jest inwestowac nie w swoje.
2 pokoje to w sam raz dla małżeństwa z dzieckiem. Nie musicie od razu planować kolejnego potomstwa.
Moim zdaniem jesteś roszczeniowa i niewdzięczna, nie zdajesz sobie sprawy ile par chciałoby mieć własne dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.
Zawsze możecie się wyprowadzić.
2 pokoje to marzenie nie jednego młodego małżeństwa.. zawsze możecie się wyprowadzić, nie wiem dlaczego na siłę mieszkacie na kupie skoro widać Wam to przeszkadza. U Ciebie z babcią, siostrą z dzieckiem, babcią też raj to by nie był moim zdaniem..ale co kto lubi. Wierzyć mi się nie chce że ktoś "na złość Wam" wydaje kupę kasy na remont.. raczej myślę, że oni wynajmą tamto mieszkanie koleżanki i będą mieli z tego dodatkową pensję, jednocześnie oszczędzając mieszkając u brata. Takie ich prawo. Ona tak samo tam poszła , jak i Ty - to nie jest w sumie ani jej ani Twoje.
10 2017-02-26 22:04:51 Ostatnio edytowany przez daisy20 (2017-02-26 22:07:20)
2 pokoje to w sam raz dla małżeństwa z dzieckiem. Nie musicie od razu planować kolejnego potomstwa.
Moim zdaniem jesteś roszczeniowa i niewdzięczna, nie zdajesz sobie sprawy ile par chciałoby mieć własne dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.Zawsze możecie się wyprowadzić.
Wiesz, to troche okrutne oceniac kogos od razu jako 'niewdziecznego i roszczeniowego' bez zrozumienia jego sytuacji w jakiej sie znajduje. Kazdy jest kowalem swojego losu. Mialam 16 lat kiedy zostalam bez mojego taty. Skonczylam szkole i poszlam od razu do pracy i na studia zaoczne i pracuje do tej pory. Nigdy niczego od nikogo nie zadalam, a rente, ktora dostawalam oddawalam mojej mamie bo uwazalam, ze to nie sa moje pieniadze tylko srodki, ktore sa za prace mojego taty. Moj maz tez od ukonczenia liceum pracuje i to ciezko. Do tego zaznaczylam (troche na swoje usprawiedliwienie), ze buzuja mi hormony ze wzgledu na ciaze. Dlatego wybacz ale po ocenie mnie, ze jestem 'roszczeniowa i niewdzieczna' tylko dlatego, ze nie chce mieszkac w 2 pokojach uznaje troche za obraze bo nigdy nic mi z nieba samo nie spadalo a za wyszykowanie wnetrza musialam kilka lat pracowac i wiele sobie odmawiac i tak samo tesciom dokladamy sie do rachunkow. Zapytalam o zdanie osob trzecich nie po to zeby ktos ocenial mnie jako takiego czlowieka, liczylam na troche wiecej zrozumienia...
A ja rozumiem, że trochę się zawiodłaś... ale powiedz, czy te plany zajęcia piętra, jak szwagier się wyprowadzi w ogóle uzgadnialiście z teściami?
12 2017-02-26 22:15:32 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-02-26 22:16:10)
Cyngli napisał/a:2 pokoje to w sam raz dla małżeństwa z dzieckiem. Nie musicie od razu planować kolejnego potomstwa.
Moim zdaniem jesteś roszczeniowa i niewdzięczna, nie zdajesz sobie sprawy ile par chciałoby mieć własne dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.Zawsze możecie się wyprowadzić.
Wiesz, to troche okrutne oceniac kogos od razu jako 'niewdziecznego i roszczeniowego' bez zrozumienia jego sytuacji w jakiej sie znajduje. Kazdy jest kowalem swojego losu. Mialam 16 lat kiedy zostalam bez mojego taty. Skonczylam szkole i poszlam od razu do pracy i na studia zaoczne i pracuje do tej pory. Nigdy niczego od nikogo nie zadalam, a rente, ktora dostawalam oddawalam mojej mamie bo uwazalam, ze to nie sa moje pieniadze tylko srodki, ktore sa za prace mojego taty. Moj maz tez od ukonczenia liceum pracuje i to ciezko. Do tego zaznaczylam (troche na swoje usprawiedliwienie), ze buzuja mi hormony ze wzgledu na ciaze. Dlatego wybacz ale po ocenie mnie, ze jestem 'roszczeniowa i niewdzieczna' tylko dlatego, ze nie chce mieszkac w 2 pokojach uznaje troche za obraze bo nigdy nic mi z nieba samo nie spadalo a za wyszykowanie wnetrza musialam kilka lat pracowac i wiele sobie odmawiac i tak samo tesciom dokladamy sie do rachunkow. Zapytalam o zdanie osob trzecich nie po to zeby ktos ocenial mnie jako takiego czlowieka, liczylam na troche wiecej zrozumienia...
Kochanie, ja znam rodzinę, która mieszka z trójką dzieci na 2 pokojach. Mogliby narzekać, ale tego nie robią.
Skoro jesteś nauczona samodzielności, to wynajmij mieszkanie, spakuj manatki i wtedy sobie narzekaj. Rodzice dali bezinteresownie dach nad głową, ale Wam jest wciąż źle.
Wyprowadziłam sie z domu w wieku lat 18, mieszkałam za granicą i będąc w klasie maturalnej musiałam poszukać sobie lokum i pracy, by się utrzymać. Dało się? Dało.
Na chwilę obecną mieszkam z mężem i synkiem u teściów. Nie mamy swojego piętra i korzystamy z jednej kuchni. Czasem bywa ciężko, ale do głowy by mi nie przyszło narzekać, czy nosem kręcić, zwłaszcza, że teściów mam naprawdę dobrych.
P.S Ciąża nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem. Prosisz o opinię - dostajesz ją.
A ja rozumiem, że trochę się zawiodłaś... ale powiedz, czy te plany zajęcia piętra, jak szwagier się wyprowadzi w ogóle uzgadnialiście z teściami?
Oczywiscie, ze tak. Tylko, ze teraz tesc wsciekly sie nie odzywa i nie komentuje tego a tesciowa szczesliwa jest bo szwagier zawsze byl kochanym syneczkiem i najchetniej nas by stad pognala aby tylko jej kochany synek zostal. Chora postawa bo moj maz by zawsze rzucil wszystko i jej pomogl a tamten mial przez wiele lat matke gdzies i nerwy bo imprezy narkotyki kradzieze ale coz... Matczyna milosc nie zna wytlumaczenia.
santapietruszka napisał/a:A ja rozumiem, że trochę się zawiodłaś... ale powiedz, czy te plany zajęcia piętra, jak szwagier się wyprowadzi w ogóle uzgadnialiście z teściami?
Matczyna milosc nie zna wytlumaczenia.
Dowiesz się, gdy sama zostaniesz matką.
A tak szczerze i bez złośliwości - gdyby mi zależało na tym, by moje dziecko nie wychowywało się w piwnicy, to przed zajściem w ciążę wyprowadziłabym się gdzie indziej.
Znasz te wszystkie dowcipy o teściowych? One nie biorą się z niczego, im więcej ludzi, tym więcej interesów i więcej tarć między ludźmi.
Masz dwie opcje do wyboru - użalać się nad sobą, jak bardzo zostałaś skrzywdzona przez życie, teściów, szwagra, i cały świat, jak świat ci się zawalił, bo dziecko, a kupa kasy wydana na dom teściów, ... itd
albo - zacząć nowy rozdział, niezależnie od tego, czy ktokolwiek cokolwiek wam da, ot to co sami zarobicie, to będziecie mieli - na własność, będziecie mogli o tym w pełni decydować, planować, a jeśli wam się trafi jakaś scheda po rodzicach, teściach, to wtedy dodatkowy bonus dla was.
santapietruszka napisał/a:A ja rozumiem, że trochę się zawiodłaś... ale powiedz, czy te plany zajęcia piętra, jak szwagier się wyprowadzi w ogóle uzgadnialiście z teściami?
Oczywiscie, ze tak. Tylko, ze teraz tesc wsciekly sie nie odzywa i nie komentuje tego a tesciowa szczesliwa jest bo szwagier zawsze byl kochanym syneczkiem i najchetniej nas by stad pognala aby tylko jej kochany synek zostal. Chora postawa bo moj maz by zawsze rzucil wszystko i jej pomogl a tamten mial przez wiele lat matke gdzies i nerwy bo imprezy narkotyki kradzieze ale coz... Matczyna milosc nie zna wytlumaczenia.
Czyli nie jesteś w zbyt dobrych stosunkach z teściową?
Kochanie, ja znam rodzinę, która mieszka z trójką dzieci na 2 pokojach. Mogliby narzekać, ale tego nie robią.
Skoro jesteś nauczona samodzielności, to wynajmij mieszkanie, spakuj manatki i wtedy sobie narzekaj. Rodzice dali bezinteresownie dach nad głową, ale Wam jest wciąż źle.
Wyprowadziłam sie z domu w wieku lat 18, mieszkałam za granicą i będąc w klasie maturalnej musiałam poszukać sobie lokum i pracy, by się utrzymać. Dało się? Dało.Na chwilę obecną mieszkam z mężem i synkiem u teściów. Nie mamy swojego piętra i korzystamy z jednej kuchni. Czasem bywa ciężko, ale do głowy by mi nie przyszło narzekać, czy nosem kręcić, zwłaszcza, że teściów mam naprawdę dobrych.
P.S Ciąża nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem. Prosisz o opinię - dostajesz ją.
Ale tak jak napisalam - kazdy jest kowalem swojego losu. Sa i rodziny, ktorym pasuje mieszkanie w 2 katach z 5 dzieci - nic mi do tego jesli im to odpowiada. Wiec komentarze w stylu, ze 2 pokoje to luksus i powinnam sie cieszyc albo od razu pakowac manatki jest troche nie na miejscu. Internet i fora to miejsca gdzie mozna sie poradzic ale tez wyzalic a niektorzy umieja tylko rzucic chamskim komentarzem 'ciesz sie ze cos masz'. Uslyszalam, ze jestem niewdzieczna bo powinnam na rekach tesciow nosic za to ze mnie biedna sierote przyjeli laskawie pod swoj dach? Rodzice w wiekszosci przypadkow wspieraja dzieci, a dzieci potem na starosc wspieraja rodzicow, tego zostalam nauczona. My sobie wszystko wyszykowalismy sami a przez te lata placilismy rowno z nimi rachunki a nie zerowalismy na ich dobroci. W zamian za to obiecywano nam miejsce gdzie bedziemy mogli spokojnie i wygodnie mieszkac do starosci a na koniec sie na nas wypieli - stad moje rozgoryczenie. Moze Tobie odpowiada mieszkanie z tesciami, jednak sa osoby, ktore chca sie rozwijac i chca czasem czegos wiecej, bo maja do tego prawo bo ciezko pracuja i sa samodzielni. A czasem wystarczy slowo wsparcia a nie tylko 'szczera opinia' wraz z krytyka.
Cyngli napisał/a:Kochanie, ja znam rodzinę, która mieszka z trójką dzieci na 2 pokojach. Mogliby narzekać, ale tego nie robią.
Skoro jesteś nauczona samodzielności, to wynajmij mieszkanie, spakuj manatki i wtedy sobie narzekaj. Rodzice dali bezinteresownie dach nad głową, ale Wam jest wciąż źle.
Wyprowadziłam sie z domu w wieku lat 18, mieszkałam za granicą i będąc w klasie maturalnej musiałam poszukać sobie lokum i pracy, by się utrzymać. Dało się? Dało.Na chwilę obecną mieszkam z mężem i synkiem u teściów. Nie mamy swojego piętra i korzystamy z jednej kuchni. Czasem bywa ciężko, ale do głowy by mi nie przyszło narzekać, czy nosem kręcić, zwłaszcza, że teściów mam naprawdę dobrych.
P.S Ciąża nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem. Prosisz o opinię - dostajesz ją.
Ale tak jak napisalam - kazdy jest kowalem swojego losu. Sa i rodziny, ktorym pasuje mieszkanie w 2 katach z 5 dzieci - nic mi do tego jesli im to odpowiada. Wiec komentarze w stylu, ze 2 pokoje to luksus i powinnam sie cieszyc albo od razu pakowac manatki jest troche nie na miejscu. Internet i fora to miejsca gdzie mozna sie poradzic ale tez wyzalic a niektorzy umieja tylko rzucic chamskim komentarzem 'ciesz sie ze cos masz'. Uslyszalam, ze jestem niewdzieczna bo powinnam na rekach tesciow nosic za to ze mnie biedna sierote przyjeli laskawie pod swoj dach? Rodzice w wiekszosci przypadkow wspieraja dzieci, a dzieci potem na starosc wspieraja rodzicow, tego zostalam nauczona. My sobie wszystko wyszykowalismy sami a przez te lata placilismy rowno z nimi rachunki a nie zerowalismy na ich dobroci. W zamian za to obiecywano nam miejsce gdzie bedziemy mogli spokojnie i wygodnie mieszkac do starosci a na koniec sie na nas wypieli - stad moje rozgoryczenie. Moze Tobie odpowiada mieszkanie z tesciami, jednak sa osoby, ktore chca sie rozwijac i chca czasem czegos wiecej, bo maja do tego prawo bo ciezko pracuja i sa samodzielni. A czasem wystarczy slowo wsparcia a nie tylko 'szczera opinia' wraz z krytyka.
Tak, mnie odpowiada mieszkanie z teściami i nie wstydzę się do tego przyznać.
Tobie też odpowiadało, dopóki miałaś obiecane dodatkowe drugie piętro w ich domu.
Chcesz się rozwijać i mieć coś wiecej? Droga wolna przecież i właśnie o tym cały czas piszę. Nie pasuje mieszkanie u teściów, to wynajmijcie z mężem mieszkanie.
19 2017-02-26 22:57:31 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-26 22:58:15)
Moze Tobie odpowiada mieszkanie z tesciami, jednak sa osoby, ktore chca sie rozwijac i chca czasem czegos wiecej, bo maja do tego prawo bo ciezko pracuja i sa samodzielni.
No, ale to czemu się chcesz rozwijać u teściów? Oni mają dwóch synów i prawo do rozporządzania swoim majątkiem. Więc jeśli chcecie czegoś więcej i jesteście samodzielni - to w czym problem?
Dowiesz się, gdy sama zostaniesz matką.
A tak szczerze i bez złośliwości - gdyby mi zależało na tym, by moje dziecko nie wychowywało się w piwnicy, to przed zajściem w ciążę wyprowadziłabym się gdzie indziej.
Ale sytuacja te 4 lata temu zmusila nas po trochu do tego. Nie chcielismy zeby tesciowie na starosc zostali sami w duzym domu bo szwagier nie mial planow tu byc. A wyszlo inaczej. Mieszkanie w piwnicy mozesz mi wierzyc ale srednio mi pasowalo. Ale swiadomosc, ze to nie wynajem a mozliwosc juz inwestowania 'w swoje' zadecydowala i ze ta gora bedzie przeznaczona dla nas na pozniej. Dlatego stwierdzilam, ze jakos dam rade.
21 2017-02-26 23:02:26 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-02-26 23:04:44)
Autorka, jak mniemam, nie docenia zupełnie tego, co w dzisiejszych czasach oznacza dach nad głową, jak wiele osób marzy o stabilnym domu, cieple i poczuciu bezpieczeństwa.
Wyremontowaliscie piętro? Ok. Pomalowaliście ściany, polozyliscie podlogi? Ok. Ale to nie należy do Was, mury ktoś inny postawił, działka do kogoś innego należy. I tym osobom należy się wdzięczność i szacunek, że możecie z tego wszystkiego korzystać, a nie pretensje, że to mało. To nie jest mało.
-------
Autorko, no właśnie, sytuacja uległa zmianie. Pozostaje Wam dostosować się do niej i tyle.
Znasz te wszystkie dowcipy o teściowych? One nie biorą się z niczego, im więcej ludzi, tym więcej interesów i więcej tarć między ludźmi.
Masz dwie opcje do wyboru - użalać się nad sobą, jak bardzo zostałaś skrzywdzona przez życie, teściów, szwagra, i cały świat, jak świat ci się zawalił, bo dziecko, a kupa kasy wydana na dom teściów, ... itd
albo - zacząć nowy rozdział, niezależnie od tego, czy ktokolwiek cokolwiek wam da, ot to co sami zarobicie, to będziecie mieli - na własność, będziecie mogli o tym w pełni decydować, planować, a jeśli wam się trafi jakaś scheda po rodzicach, teściach, to wtedy dodatkowy bonus dla was.
Wiem, dlatego stoje miedzy mlotem a kowadlem. Tyle lat kierowalam sie dobrem innych - mamy, tesciow, zeby nie byli sami za pare lat, troche wlasnej wygody wiadomo, ze tez bo na swoje bylby konieczny kredyt a teraz ciezko wybrac. Gdyby bylo 4 lata temu cofnelabym sie w czasie i na kredyt kupila jakis segment albo mieszkanie i jakos to by bylo, grunt ze wlasne. Ale czlowiek zawsze chcial jakos wspomagac rodzine. A tak jak tesciowa - na koniec sie wypiela i woli wspierac syneczka, ktory malo do grobu jej nie wpedzil przez swoje zachowanie. Chociaz z drugiej strony tez liczy, ze milosc go troche odmieni...
23 2017-02-26 23:11:57 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2017-02-26 23:15:08)
Cyngli napisał/a:2 pokoje to w sam raz dla małżeństwa z dzieckiem. Nie musicie od razu planować kolejnego potomstwa.
Moim zdaniem jesteś roszczeniowa i niewdzięczna, nie zdajesz sobie sprawy ile par chciałoby mieć własne dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.Zawsze możecie się wyprowadzić.
Wiesz, to troche okrutne oceniac kogos od razu jako 'niewdziecznego i roszczeniowego' bez zrozumienia jego sytuacji w jakiej sie znajduje. Kazdy jest kowalem swojego losu. Mialam 16 lat kiedy zostalam bez mojego taty. Skonczylam szkole i poszlam od razu do pracy i na studia zaoczne i pracuje do tej pory. Nigdy niczego od nikogo nie zadalam, a rente, ktora dostawalam oddawalam mojej mamie bo uwazalam, ze to nie sa moje pieniadze tylko srodki, ktore sa za prace mojego taty. Moj maz tez od ukonczenia liceum pracuje i to ciezko. Do tego zaznaczylam (troche na swoje usprawiedliwienie), ze buzuja mi hormony ze wzgledu na ciaze. Dlatego wybacz ale po ocenie mnie, ze jestem 'roszczeniowa i niewdzieczna' tylko dlatego, ze nie chce mieszkac w 2 pokojach uznaje troche za obraze bo nigdy nic mi z nieba samo nie spadalo a za wyszykowanie wnetrza musialam kilka lat pracowac i wiele sobie odmawiac i tak samo tesciom dokladamy sie do rachunkow. Zapytalam o zdanie osob trzecich nie po to zeby ktos ocenial mnie jako takiego czlowieka, liczylam na troche wiecej zrozumienia...
Daisy mówiąc o Twojej postawie roszczeniowej mamy na myśli tę konkretną sytuację, którą opisałaś. Nikt nie umniejsza Twojej pracy, zaradności czy innych walorów. Odnosimy się tu do tego mieszkania. I w ocenie osób postronnych wygląda to właśnie tak, że nie macie prawa (formalnie i nieformalnie) zbytnio narzekać, bo to nie jest Wasz dom. Teściowie są uprzejmi, że pozwalają dorosłym dzieciom mieszkać z ich żonami/dziewczynami w ich domu. Myślisz, że im jest miło w takiej kupie? Nie sądzę. Ale są świadomi tego, że dzisiaj jest bardzo trudno młodym ludziom mieć coś swojego. Tak więc naprawdę macie wiele, ale jeśli to za mało i chcesz się rozwijać super, Twoje prawo, ale nie kosztem i zazdrością wobec szwagra. Zawsze możecie się wyprowadzić.. No i tak łatwo nie oceniaj relacji teściowej z jej drugim synem - to ich sprawa, Tobie nic do tego, a jak sama zostaniesz matką to dopiero poznasz co to miłość do dziecka i zrozumiesz, że nie da się tak po prostu wyrzucić dziecka. Może Twoja teściowa woli mieć syna naoku, w nadziei, że nie popełni więcej błędów? że się nie stoczy? tego nie wiemy.
Dziewczyny Wy naprawde zle mnie rozumiecie!!! Jestem naprawde im wdzieczna za to, ze nam dali cos od siebie bo nie kazdy ma mozliwosci. Ale zaznaczam - moglismy tez mieszkac w moim domu rodzinnym (wiem, ze na pewno zgrzyty by tez byly bo to nieuniknione w zadnej rodzince) i to bylaby juz moja pelnoprawna wlasnosc. Z moja mama z reszta dogadujemy sie super. Ale tesciowie jak wchodzila w gre przeprowadzka zrobili krzywe miny, ze po co im taki duzy dom, ze mysleli, ze beda w nim wnuki biegaly, ze ktos z nimi zostanie. Dlatego podjelismy decyzje - remontujemy i zostajemy z nimi bo im procz nas i 'syna marnotrawnego' nikt nie zostanie. A moja mama ma 3 corki, w tym siostra jak wspomnialam mieszka z nia dalej (ale zajmuje male poddasze i jej to pasuje a dla nas byloby duzo wiecej miejsca) wiec zawsze jej razniej. Zeby uszczesliwic po czesci tesciow zostalismt tutaj chociaz jak zaznaczam piwnica srednie miejsce do mieszkania. Ale dobra, fajnie na poczatek. Potem wszyscy planowali jak gore rozporzadzic ze sa 3 pomieszczenia na 2 pietrze to nawet jak szwagier zostanie 2 beda dla nas. A teraz szwagier zmienil zdanie mimo,ze jego zachowanie nadal zostaje karygodne pod wieloma wzgledami i bedzie sobie wil gniazdko. Stad moje rozgoryczenie. Uwierzcie mi, ze jestem osoba ambitna i gdybym wiedziala jak bedzie po latach i ze teraz tesciom bedzie obojetne czy tu zostaniemy czy sie wyniesiemy to bym sie wyniosla dawno ale teraz szkoda zainwestowanej kasy no i przykre teraz kiedy powinnam robic wyprawke dla dziecka to mysle o wynajmie albo kupnie nowego mieszkania. Tylko o to mam zal ale to wcale nie oznaka niewdziecznosci
No dobrze, no ale co zamierzacie? w ogóle dlaczego nie możecie zamieszkać po prostu sami? rodzice mają po 80-90 lat, są zniedołężniali i wymagają stałej opieki? dla mnie to bez sensu mieszkać z kimś tylko dlatego, że za 30 lat będzie potrzebował pomocy. Dzieci powinny żyć swoim życiem, same, a pomóc rodzicom w razie potrzeby oczywiście.
daisy20 napisał/a:Cyngli napisał/a:2 pokoje to w sam raz dla małżeństwa z dzieckiem. Nie musicie od razu planować kolejnego potomstwa.
Moim zdaniem jesteś roszczeniowa i niewdzięczna, nie zdajesz sobie sprawy ile par chciałoby mieć własne dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.Zawsze możecie się wyprowadzić.
Wiesz, to troche okrutne oceniac kogos od razu jako 'niewdziecznego i roszczeniowego' bez zrozumienia jego sytuacji w jakiej sie znajduje. Kazdy jest kowalem swojego losu. Mialam 16 lat kiedy zostalam bez mojego taty. Skonczylam szkole i poszlam od razu do pracy i na studia zaoczne i pracuje do tej pory. Nigdy niczego od nikogo nie zadalam, a rente, ktora dostawalam oddawalam mojej mamie bo uwazalam, ze to nie sa moje pieniadze tylko srodki, ktore sa za prace mojego taty. Moj maz tez od ukonczenia liceum pracuje i to ciezko. Do tego zaznaczylam (troche na swoje usprawiedliwienie), ze buzuja mi hormony ze wzgledu na ciaze. Dlatego wybacz ale po ocenie mnie, ze jestem 'roszczeniowa i niewdzieczna' tylko dlatego, ze nie chce mieszkac w 2 pokojach uznaje troche za obraze bo nigdy nic mi z nieba samo nie spadalo a za wyszykowanie wnetrza musialam kilka lat pracowac i wiele sobie odmawiac i tak samo tesciom dokladamy sie do rachunkow. Zapytalam o zdanie osob trzecich nie po to zeby ktos ocenial mnie jako takiego czlowieka, liczylam na troche wiecej zrozumienia...
Daisy mówiąc o Twojej postawie roszczeniowej mamy na myśli tę konkretną sytuację, którą opisałaś. Nikt nie umniejsza Twojej pracy, zaradności czy innych walorów. Odnosimy się tu do tego mieszkania. I w ocenie osób postronnych wygląda to właśnie tak, że nie macie prawa (formalnie i nieformalnie) zbytnio narzekać, bo to nie jest Wasz dom. Teściowie są uprzejmi, że pozwalają dorosłym dzieciom mieszkać z ich żonami/dziewczynami w ich domu. Myślisz, że im jest miło w takiej kupie? Nie sądzę. Ale są świadomi tego, że dzisiaj jest bardzo trudno młodym ludziom mieć coś swojego. Tak więc naprawdę macie wiele, ale jeśli to za mało i chcesz się rozwijać super, Twoje prawo, ale nie kosztem i zazdrością wobec szwagra. Zawsze możecie się wyprowadzić.. No i tak łatwo nie oceniaj relacji teściowej z jej drugim synem - to ich sprawa, Tobie nic do tego, a jak sama zostaniesz matką to dopiero poznasz co to miłość do dziecka i zrozumiesz, że nie da się tak po prostu wyrzucić dziecka. Może Twoja teściowa woli mieć syna naoku, w nadziei, że nie popełni więcej błędów? że się nie stoczy? tego nie wiemy.
I taka postawa i odpowiedz daje mi duzo do myslenia. Dziekuje po prostu uwierzcie mi, ze przykro mi sie zrobilo tym bardziej jak uslyszalam cos pokroju 'nie doceniasz co dostalas niewdzieczna'. Patrze jak znajomi pare lat temu pokupowali na kredyt mieszkania, jakies segmenty z dala od rodzinnych domow a ja po naglej smierci taty slyszalam w kolko od mamy, ze jako najmlodsza corka powinnam z nia zostac i mieszkac zeby nie zostala sama na starosc. Stalo sie jak stalo, ze siostrze w malzenstwie nie wyszlo i zostala w domu dlatego nauczona takiej postawy wobec rodziny czulam sie po czesci zobowiazana zostac z tesciami zeby za pare lat na emeryturze nie musieli liczyc kazdego grosza i oplacac w 2/3 pusty dom. A naprawde moglibysmy od poczatku inwestowac w swoje i nie patrzec ani na moja mame i na tesciow i dalibysmy rade. A cale zycie bylam w duzym domu wiec ciezko mi po prostu byloby pozbawic tego luksusu wlasnego dziecka. Niemniej jednak dzieki za wszystkie rady i sugestie, na pewno wezme je do serca zanim podejme z mezem decyzje co dalej. Bo poki co jest gdzie mieszkac, ale na dluzsza mete kazdy ma jakies plany i marzenia i chcialby je jak najszybciej realizowac. Dobrej nocy zycze wszystkim.
27 2017-02-26 23:44:28 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2017-02-26 23:46:13)
Nie ma sprawy Rozumiem.. to przykre w sumie, że narzucono Wam i wpojono do głowy przymus zostania. Bo to, że trzeba pomóc rodzicom w potrzebie, chorobie czy na starość - to oczywiste. Natomiast takie uwiązanie, bo "jesteś najmłodszym dzieckiem" to egoistyczne ze strony rodziców.. dzieci muszą żyć po swojemu, należy wpajać im wartości, ale nie mówić gdzie mają mieszkać i co robić - współczuję Ci. W Polsce właśnie obserwuję to przywiązanie do murów (domu), gdzie normalnie można by sprzedać po prostu dom i przenieść się na starość do mieszkania gdzie jest po prostu taniej, wygodniej, cieplej.. ale wiem, że "starych drzew się nie przesadza".. tak czy siak realizujcie swoje marzenia i plany, naprawdę. Życie ma się jedno, a rodziców w potrzebie na pewno nie zostawicie. Niemniej to nie jest jeszcze chyba ten czas i potrzeba, żeby o tym myśleć. Póki co sami zostaniecie rodzicami i na tym się skupcie
powodzenia!
Nie ma sprawy
Rozumiem.. to przykre w sumie, że narzucono Wam i wpojono do głowy przymus zostania. Bo to, że trzeba pomóc rodzicom w potrzebie, chorobie czy na starość - to oczywiste. Natomiast takie uwiązanie, bo "jesteś najmłodszym dzieckiem" to egoistyczne ze strony rodziców.. dzieci muszą żyć po swojemu, należy wpajać im wartości, ale nie mówić gdzie mają mieszkać i co robić - współczuję Ci. W Polsce właśnie obserwuję to przywiązanie do murów (domu), gdzie normalnie można by sprzedać po prostu dom i przenieść się na starość do mieszkania gdzie jest po prostu taniej, wygodniej, cieplej.. ale wiem, że "starych drzew się nie przesadza".. tak czy siak realizujcie swoje marzenia i plany, naprawdę. Życie ma się jedno, a rodziców w potrzebie na pewno nie zostawicie. Niemniej to nie jest jeszcze chyba ten czas i potrzeba, żeby o tym myśleć. Póki co sami zostaniecie rodzicami i na tym się skupcie
powodzenia!
Mialam isc juz spac ale oczywiscie jeszcze dodam 3 grosze dokladnie jest tak jak opisalas, np moja mama moglaby sprzedac dom kupic mieszkanie i bylaby spokojniejsza no ale swiadomosc, ze dom byl budowany przez dziadka i tate potem 35 lat w nim mieszkala to juz za bardzo ja przerasta. A ja zawsze bylam uczona,ze trzeba myslec o innych w pierwszej kolejnosci... Widze np tez moja 'kolezanke' z pracy. Ma corke w moim wieku, rok po porodzie rozstala sie z mezem, fakt faktem to jej decyzja, ze wolala poswiecic sie corce i z nikim sie nie zwiazala 25 lat... A corka studiowala tlumaczenia specjalistyczne, czesto wyjezdzala zagranice na wymiany, praktyki, poznala chlopaka Anglika i teraz sie wyprowadzila do Krakowa (mieszkamy pod Warszawa) bo tam miala lepsze perspektywy pracy. A nie wiadomo gdzie swiat ja jeszcze poniesie tym bardziej z chlopakiem obcokrajowcem. A ja widze ze ta jej matka jest dumna ogromnie ale bardzo cierpi bedac tu sama. Ma 50 lat i nie jest niedolezna ale sam fakt, ze zostala tu sama, jeszcze pol roku temu pochowala swoja matke, z ktora mieszkala. Az serce sie kraje. Ale moze wlasnie tak trzeba, zyc swoim zyciem, myslec o sobie i odciac sie od wszystkiego.
Teraz to na pewno dobranoc
Ale moze wlasnie tak trzeba, zyc swoim zyciem, myslec o sobie i odciac sie od wszystkiego.
To nie tak. Nie trzeba się odcinać Ale myśleć o sobie i żyć swoim życiem jak najbardziej
Nie masz gwarancji, że gdybyście mieszkali u Twojej Mamy, byłoby wszystko ok. Na pewno szkoda, że jednak nie zainwestowaliście te parę lat temu w coś swojego... zawsze w razie nagłej potrzeby stałej opieki nad rodzicami można by było wynająć i przenieść się do nich... no, ale kto nie popełnia błędów, ten nie żyje naprawdę Młodzi jesteście, wszystko przed Wami
Jest z tego taka jedna "nauczka" dla Ciebie i męża: zaniedługo urodzi Wam się dziecko. Nie wymagajcie od niego, żeby w pierwszej kolejności myślało o Was
Nauczka z tego jest taka - zanim kolejny raz wpakujesz w cos pieniadze, pamietaj że obietnica nie wystarczy - liczy się to, co na piśmie
35 tys. to sporo jak na mlode malzenstwo, ale jeszcze nie katastrofa.
Rozumiem twoje rozgoryczenie, bo swego czasu moja bliska kolezanka znalazla sie w podobnej sytuacji
31 2017-02-27 00:47:10 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-02-27 00:48:08)
Nie ma sprawy
Rozumiem.. to przykre w sumie, że narzucono Wam i wpojono do głowy przymus zostania. Bo to, że trzeba pomóc rodzicom w potrzebie, chorobie czy na starość - to oczywiste. !
no wlasnie, pomoc rodzicom nie jest tozsama z przymusem mieszkania z nimi. Nie zamieszkaliscie z nimi tylko dlatego, ze "oj, biedni rodzice, nie mozemy ich zstawic, zamieszkajmy z nimi", tylko dlatego ze duuuuzo tanszym kosztem mielibyscie swoje metry i te korzysci przewazyly. Nie zaslaniaj sie takim czystym altruizmem ... .p Wasza decyzja byla bledna, straaciliscie 35kafli. SA ludzie, ktorzy traca pol miliona przez blad ksiegowej. Sa tez tacy, ktorzy nie moga miec dzieci. Nie pekaj. Glowa do gory. Masz dobra sytuacje, chcesz miec lepsza, i ja zmienicie w przyszlosci. Jak juz poprzednicy pisali;
- nie ufaj nikomu w to co gada, liczy sie to co na pismie
- twoje jest naprawde tylko to, co se sama kupisz. Nawet jak cos dostaniesz od kogos, bedziesz do konca zycia tego wsyluchiwac lub splacac to w naturze,p Co gorsza, nigdy nie poczujesz, ze to naprawde twoje
- jestes w ciazy, pielegnuj pozytywne emocje, to wazne! Gratuluje ;)i powodzenia. Ja pierwsze dziecko urodzilam w robotniczym hotelu dla cudzoziemcow (dobra, kupilismy dom trzy miesiace pozniej, ale nie bylo latwo)
Od siebie dodalabym : nigdy, ale to przzenigdy, nie mieszkaj z wlasnymi rodzicami lub tesciami... Pani domu ma byc jedna i masz nia byc ty.
Ok, ochłonęłam ;P i dziękuję Wam wszystkim za rady i za przedstawienie wszystkiego z innej strony. Fakt jest faktem, że mam nauczkę na przyszłość, a na razie zobaczymy co przyniosą najbliższe miesiące i lata. Póki co zostajemy tutaj gdzie jesteśmy i zajmiemy się oczekiwaniem na maluszka a czas pokaże czy postępowanie teściowej się nieco zmieni w naszym stosunku. Na pewno nie będę już patrzeć na wszystkich innych przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji, a jak nadarzy się jakakolwiek okazja żeby przeprowadzić się (na swoje!) to ją wykorzystamy
Pozdrawiam
No i super, powodzenia A tak przy okazji: Daisy zapraszam do nas na wątek Mamy w 2017 w dziale ciążowym