Witam Was,
w sumie sama nie wiem jak rozpocząć ten temat, sytuacja jest dla mnie niezwykle przykra i jest mi po prostu smutno, ale lepiej będzie jak wyrzucę z siebie wszystko (przepraszam za chaotyczność)
Otóż...mam 173 cm i ważę jakieś 75-77 kg...wiem, dla wielu osób to waga wieloryba ,jednak - według opinii znajomych- wcale nie wyglądam na taką wagę. Owszem, mam spory biust i trochę tłuszczyku na udach i brzuchu, jednak potrafię to zamaskować i całkiem fajnie-MOIM ZDANIEM-wyglądać. Ogólnie czuje się dobrze z moją wagą, od wielu mężczyzn słyszałam wiele komplementów na temat swojego wyglądu, co uważam, czyni mnie atrakcyjną kobietą(dbam o skórę, paznokcie , ładne zęby i włosy, ogólnie o siebie jako kobietę), jednak moja matka potrafi obrócić w proch moje dobre samopoczucie, nazywając mnie po prostu grubą ;( Jest mi niezmiernie przykro, gdyż ona sama ma nadwagę i czasami mam wrażenie,iż swoje kompleksy przelewa na mnie, celowo chcąc zmniejszyć poczucie mojej własnej wartości. Dla przykładu - dziś na obiad było to,co akurat nie lubię, podziękowałam i powiedziałam że nie jestem głodna, na co ona zaczęła że wymyślam, że mam jeść jak wszyscy -odparłam iż nie mam na to ochoty i że nic mi się nie stanie jak nic nie zjem na obiad-na co ona z ironicznym uśmieszkiem odparła iż ''nic mi się nie stanie, bo całkiem dobrze sobie wyglądam''. To nie pierwszy przypadek, mam taką a nie inną budowę , ona często porównuje mnie z chudymi jak trzcinka koleżankami w stylu '' oo ta X to jak laleczka,nóżki jak patyczki, ty przy niej to kawał baby jesteś'', lub ''nooo przyjechałaś zza granicy ale widać dobrze tam jadłaś, bo nic nie schudłaś''.
Jeden raz pamiętam strasznie przykrą sytuację - przyszłam do matki do pracy (nie pamiętam o co dokładnie chodziło), tam też jej koleżanka zobaczyła mnie i rzuciła coś w stylu do mojej matki ;''O ,X, ta twoja córka to dobrze sobie wygląda, kawał baby z niej, dobrze ją karmisz hahahha jak mama'' [dodam że miałam jakieś 13 lat] na co odrzuciłam ;''pani mi jeść nie daję wiec o co chodzi?''. Moja matka dostała szału że jestem tak bezczelna i pyskata dla jej koleżanek -ja byłam winna, nie zwróciła koleżace uwagi by nie czyniła z mojego wyglądu obiektu drwin, wyżyła się na mnie gdyż jej zdaniem byłam pyskata dla starszych ;(
Próbowałam jej tłumaczyć,iż jest mi przykro i żeby tak o mnie nie mówiła, na co słyszę jej starą śpiewkę iż ''ona jest matką i ma prawo mówić to co myśli''....Jest mi niezmiernie przykro, nigdy nie usłyszałam że ładnie wyglądam czy że coś dobrze zrobiłam. Wyjezdzajac za granice staram się odizolować od niej bo wiem, że jest bardzo toksyczną osobą, jednak gdy pomyślę sobie o rodzicach moich koleżanek i o tym, jak oni są strasznie za swoimi dziećmi to naprawdę płakać mi się chce. Za granicą mam grono znajomych, zawsze słyszę o sobie dużo dobrego -czego w zasadzie nigdy od matki nie słyszałam.
Czy jest sens z nią walczyć ?
cieszę się że trafiłam na to forum, gdyż już nie pierwszy raz uzyskałam pomoc i poradę-za co niezmiernie dziękuję Wam.