Rozstanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: Rozstanie

Dobry wieczór, wybaczcie że facet wtargnął na Wasze forum, ale potrzebuje obiektywnego spojrzenia na moją sytuację. Chodzi o rozstanie z dziewczyną. Spotykałem się z nią od prawie dwóch lat (mamy po dwadzieścia kilka lat). Był to mój pierwszy tak poważny związek, ona wcześniej miała już za sobą jedno rozstanie – po kilku latach o którym wspomnę później. Jeszcze niedawno mówiła, że chciałaby żebyśmy byli ze sobą już do końca, natomiast kilka dni temu oświadczyła, że nie ma już czego ratować.

Wszystko zaczęło się na dwa tygodnie przed rozstaniem. Przyjechałem do niej na weekendzie i jak zazwyczaj spędzaliśmy wolny czas przed telewizorem. W pewnym momencie powiedziała, że czuje się już śpiąca. Miałem nawet wrócić do domu, ale też mnie złapała senność i ustaliliśmy, że położę się u niej. Kiedy już prawie zacząłem zasypiać ona powiedziała, że zejdzie z łóżka poczytać jeszcze książkę – oczywiście nie była to książka, a jakaś rozmowa poprzez sms czy inne fejsbuki. Poczułem się zazdrosny, ale nie chciałem wiele o tym gadać. Kiedy widzieliśmy się następnym razem to też jakoś o tym nie wspominałem. W końcu przyszedł poniedziałek i trzeba było wracać do pracy. Wypadły takie zmiany, że nie widzieliśmy się przez cały tydzień, a ja ciągle trzymając tamtą sytuację w głowie niewiele pisałem. W sobotę byłem pewien, że znów się zobaczymy, ale nikt z nas nie zaproponował spotkania. Dopiero następnego dnia wieczorem wreszcie zapytałem o co chodzi i „czy nie poznała czasem kogoś”. Zaczęła mijać się z odpowiedzią, ale kiedy powtórzyłem pytanie przyznała, że tak. Podłamałem się, nie potrafiłem powiedzieć ani słowa. Oczywiście zaraz się spotkaliśmy i zaczęła tłumaczyć, że to było tylko pisanie (jak się dowiedziałem to od kilku miesięcy) i że tu chodzi tylko o nas. Mówiła, że chociaż wie, że ją kocham to nie okazywałem jej tego. Że w ogóle się nie starałem, nie byłem nawet nigdy zazdrosny i według niej od pół roku wszystko zaczęło się psuć. Mieliśmy także wspólnie wyjechać za granicę w najbliższych tygodniach to powiedziała, że chodzi mi tylko kasę, a ona chciałaby pomyśleć o zalożeniu rodziny (za co, jak nie mielismy zadnych oszczednosci?). Wiem, że raz ją zraniłem kiedy w nerwach powiedziałem, że nie chcę mieć dzieci, ale kiedy zobaczyłem że zaczęła płakać zaraz zacząłem ją przepraszać, tłumaczac że to tylko tak w złości. Dodatkowo poprzez połączenie studiów zaocznych z pracą miałem wiele nerwowych sytuacji jednak nigdy się na niej nie wyżywałem.  Miewałem po prostu doły i ona spotykając się w akurat takie dni ze mną, musiała je znosić. Mówię tu o dniach kiedy nie wiele miałem do powiedzenia, ale cały czas zwracałem się do niej z szacunkiem.

W każdym razie tak ta sytuacja została tamtego dnia przedstawiona i nawet w to uwierzyłem. Starałem się uratować jeszcze ten związek. Następnego dnia kupiłem kwiaty, wypisałem kilkanaście smsów w stylu „że zawsze tylko Ty”. Zrobiłem z siebie debila jednym słowem, ale przynajmniej jeszcze raz mogłem z nią porozmawiać i stanęło na tym, że potrzebuje czasu. Dodała też, że w jej sercu jest poważna szrama cały czas zwracając się o miłości do mnie w czasie przeszłym (nie mówiła kocham, a tylko kochałam). Jednak najbardziej zabolało mnie to, że powiedziała iż już raz wybaczyła swojemu byłemu chłopakowi i nie wie czy chce popełnić ten błąd po raz drugi. Dodam, że nie znałem go, ale z tego co opowiadała to prześladował ją, był strasznie zazdrosny i zaborczy, a nawet potrafił ją uderzyć. Nie wiem jak mogła mnie z nim porównać, kiedy ja nie potrafiłbym jej skrzywdzić?

Po tamtej rozmowie nie przestałem walczyć. Pisałem „dzień dobry, dobranoc, jak się czujesz” byle tylko podtrzymać jakiś kontakt, którego ona ewidentnie nie chciała. Przyjechałem do niej także 2 razy, ale to na nic się nie zdało. Ona odpisywała tylko zdawkowo, niekiedy w ogóle nic nie odesłała. Cały czas twierdziła, że nie ma czasu, a siedziała akurat na urlopie. Mimo to zapewniałem o swojej miłości, chciałem nawet pozostać w kraju chociaż na ten wyjazd czekałem dłużej niż ją znam. Wreszcie kazałem się jej określić i na następny dzień zerwała twierdząc, że tu już nie ma czego ratować. Że co ku*wa? Że po niecałych 2 latach nie ma czego ratować? I takie pytanie do Was drogie Panie. Jestem w nią zapatrzony i może przez to nie zauważyłem jak ona być może w pewnym momencie zakochała się w innym chłopaku. Ale już raz ją o niego zapytałem i wtedy odpowiedziała, że to nie przez niego ze mną zrywa. No więc czy przez wyżej wymienione powody mogłaby zerwać? Opisałem je w miare obiektywnie, nic nie kolorując.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie

Nie, nie uważam, że przez takie błahostki ktoś zakochany w Tobie zakończyłby związek ...
Jak dla mnie młody człowiek, który pracuje i do tego studiuje zaocznie, a nadto wykazuje sporą dozę odpowiedzialności i realistycznego podejścia do życia - zasługuje na szacunek, a nie na mędzenie, że nie pokazujesz, że ją kochasz.
Właśnie poprzez to wszystko - również poprzez planowanie wyjazdu, który miał być przecież inwestycją w Waszą wspólną przyszłość - pokazywałeś jej, że ją kochasz, że ważne jest dla Ciebie stworzenie zdrowych podstaw pod Wasze dalsze wspólne życie.

Moim zdaniem gadanie o czasie jest typowym bełkotem w takiej sytuacji.
Jej jest czas potrzebny na to, żeby się przekonać czy wyjdzie jej z nowo poznanym chłopakiem.
Jeśli wyjdzie - to ok, związek z Tobą zakończyła nie przyznając się de facto do fascynacji kimś innym.
Jeśli im nie wyjdzie - to uwierz, że ona wróci do Ciebie i oznajmi, że wielka szrama na jej serduszku jednak się zagoiła.
Moim zdaniem ona boi się definitywnie zamknąć Wasz związek i zostawia sobie uchyloną furtkę na wypadek niepowodzenia relacji z nowym chłopakiem.

Jeśli mogę Ci coś doradzić, to absolutnie nie rezygnuj z wyjazdu.
To będzie w obecnej sytuacji podwójnie trudne dla Ciebie i będzie Cię kosztowało wiele w sensie uczuciowym i emocjonalnym.
Ale w efekcie ten wyjazd może się okazać leczniczy dla Ciebie, wręcz terapeutyczny.

3

Odp: Rozstanie

Nie wiem, czy chcesz postów mężczyzn, ale spróbujmy.

Wygląda na to, że Twoja była luba przede wszystkim leci na bobo. Ma być, i ma być szybko. Nie deklarujesz, że chcesz zrobić już, teraz, natychmiast? to spływaj. Nie ma generalnie w tym nic złego, większość kobiet chce, ale Ty masz prawo nie chcieć (lub nie chcieć JUŻ TERAZ NATYCHMIAST), i nie masz za co przepraszać. Jeśli chcecie czego innego, to powinniście siąść i porozmawiać, spróbować wypracować kompromis (względnie rozstać się, jeśli żadna ze stron nie chce ustąpić) -> tutaj natomiast od razu zaczyna się jakieś wymuszanie płaczem, fochy (!?). Dziecinada.

Raz już podjęła próby wymiany Cię na lepszy model (byka rozpłodowego?), ale okazało się to nieskuteczne, więc wróciła do Ciebie. Teraz podejmuje kolejną próbę, zdaje się, że jest już dość pewna nowego misia, bo "dała Ci kosza". Jak nie wyjdzie, to nagle zapała chęcią naprawiania związku wink

Jeśli lubisz być oszukiwany i wykorzystywany, to możesz próbować dalej się przed nią poniżać, ale najlepszą opcją byłoby skutecznie wyrzucić ją z głowy.

Odp: Rozstanie

Dziękuje za odpowiedzi.

WaltonSimons napisał/a:

Wygląda na to, że Twoja była luba przede wszystkim leci na bobo. Ma być, i ma być szybko. Nie deklarujesz, że chcesz zrobić już, teraz, natychmiast? to spływaj. Nie ma generalnie w tym nic złego, większość kobiet chce, ale Ty masz prawo nie chcieć (lub nie chcieć JUŻ TERAZ NATYCHMIAST), i nie masz za co przepraszać. Jeśli chcecie czego innego, to powinniście siąść i porozmawiać, spróbować wypracować kompromis (względnie rozstać się, jeśli żadna ze stron nie chce ustąpić) -> tutaj natomiast od razu zaczyna się jakieś wymuszanie płaczem, fochy (!?). Dziecinada.

Tak to prawda i też o tym myślałem. Ale mówiła, że tak za 3 lata chciałaby już zostać matką, więc dla mnie sprawa była zamknięta, bo po takim czasie gdzie wspólnie byśmy zamieszkali, itd. pewnie i mnie dopadłby instynkt rodzicielski. Do tego mówiłem jej, że oświadczę się tylko pod warunkiem kiedy będę już pewny, że chce dziecka przez co godząc się na wspólną przyszłość ze mną na pewno spełni swoje marzenia. Oczywiście zabrakło z mojej strony konkretów kiedy oraz czy na pewno do tego dojdzie, a ona chciała konkretniejszych deklaracji. Po prostu miałem nadzieję, że mnie zrozumie, że najpierw powinniśmy się odkuć i odłożyć trochę pieniędzy, zwłaszcza że mam w rodzinie osobę, która ledwo wiąże koniec z końcem, a w drodze mają już drugie dziecko.

WaltonSimons napisał/a:

Raz już podjęła próby wymiany Cię na lepszy model (byka rozpłodowego?), ale okazało się to nieskuteczne, więc wróciła do Ciebie. Teraz podejmuje kolejną próbę, zdaje się, że jest już dość pewna nowego misia, bo "dała Ci kosza". Jak nie wyjdzie, to nagle zapała chęcią naprawiania związku wink

Może się źle wyraziłem, albo Ty błędnie odczytałeś, ale to pierwsza taka akcja. Przez cały ten czas była mi oddana i nie mogę temu zaprzeczyć. Dopiero na 2 tygodnie przed rozstaniem zauważyłem, że z kimś pisze i od tamtej pory do mnie nie wróciła po czym znów dała kosza, a cały czas tylko się oddalała dążąc do zerwania.

WaltonSimons napisał/a:

Jeśli lubisz być oszukiwany i wykorzystywany, to możesz próbować dalej się przed nią poniżać, ale najlepszą opcją byłoby skutecznie wyrzucić ją z głowy.

To prawda, poniżyłem się, ale też wiem, że gdybym tego nie zrobił to bym żałował i myślał sobie "co by było gdyby". Jednak moje wchodzenie jej w pupę nic nie dało, więc kazałem wreszcie się określić i zerwała. Z mojej strony już nic więcej nie zdziałam, więc pozostaje tylko się z tym wszystkim pogodzić.

IsaBella77 napisał/a:

Moim zdaniem gadanie o czasie jest typowym bełkotem w takiej sytuacji.
Jej jest czas potrzebny na to, żeby się przekonać czy wyjdzie jej z nowo poznanym chłopakiem.
Jeśli wyjdzie - to ok, związek z Tobą zakończyła nie przyznając się de facto do fascynacji kimś innym.
Jeśli im nie wyjdzie - to uwierz, że ona wróci do Ciebie i oznajmi, że wielka szrama na jej serduszku jednak się zagoiła.
Moim zdaniem ona boi się definitywnie zamknąć Wasz związek i zostawia sobie uchyloną furtkę na wypadek niepowodzenia relacji z nowym chłopakiem.

Właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze, że pomimo iż mnie odrzuciła, być może nawet oszukała i znalazła innego chłopaka to nie wiem co bym zrobił gdyby kiedyś nawet za parę tygodni znów do mnie napisała. Moim zdaniem jednak jest małe prawdopodobieństwo żeby w ogóle do tego doszło. Ale muszę się czymś zająć, przestać tak dużo myśleć, a kiedy już wyjadę będę miał nowe problemy, które pozwolą mi to wszystko zamknąć. smile

Odp: Rozstanie

Witam jeszcze raz. Niech mój post będzie przestrogą dla wszystkich ślepo wierzących facetów w uczciwość swoich partnerek. Sytuacja rozwiązała się sama dosłownie trzy dni po rozstaniu. Na jednym z portali społecznościowych na którym osobiście sam nie mam konta, moja była wrzuciła zdjęcie na którym wraz ze swoim nowym misiem trzyma się za rękę. Oczywiście dowiedziałem się od osób trzecich. Co za wstyd, zwłaszcza że nie chciałem wierzyć w żadne zdrady. Wszystkim wkoło mówiłem, że to moja wina, że doprowadziłem ją raz do płaczu i nie do końca byłem w porządku. Jak tłumaczyli mi to samo co Wy, ja ciągnąłem dalej swoje. Głupi codziennie się zadręczałem, bo to przecież była tak wspaniała kobieta. Nie wiem jak człowiek może być tak ślepy. I jak po takim czasie widywania się dzień w dzień można mu tak podziękować . Na pewno teraz trochę szybciej się z niej wyleczę, ale nie wiem czy jeszcze kiedyś zaufam komuś tak bardzo. Ona już wie, że się dowiedziałem, a nawet nie czuje potrzeby żeby choćby wysłać głupie przepraszam. W sumie walić to.

6 Ostatnio edytowany przez Kociks (2017-02-10 20:31:34)

Odp: Rozstanie

Czytam i zastanawiam sie dlaczego ludzie zachowują sie tak niepoważnie. Nie potrafia podejść do sprawy uczciwie  i szczerze wyjaśnić sytuacji.  Życie w niepewności i zostawianie sobie otwarych furtek typu 'dam znać, czas pokaże' to wyraz jawnego braku szacunku dla drugiej osoby! Rozumiem ze jest to dyktowane strachem ale zrobila Ci wielka krzywdę, a dodatkowo wyszła jej jakas zdrada na boku.
Nie obwiniaj sie tylko!! Nic nie mogles zrobic. Na niektórze rzeczy nie mamy wpływu. Zrobiłeś wszytsko co mogles, nic dziwnego ze próbowałeś. Kazdy by próbował. Malo kto przyjmuje na klate wszytsko ze spokojem i niech sie dzieje.
Teraz musisz pocierpiec, taka jest kolej rzeczy. Musisz to przeżyć, przepracować, minie kilka miesiecy i bedzie lepiej. Oczywiście ze zaufasz i poznasz kogos odpowiedniego dla siebie. Wiem ze teraz wydaje sie to nierealne i nawet nie masz na to ochoty ale bedzie dobrze. I ty tez to wiesz.

7 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-02-10 23:40:04)

Odp: Rozstanie

Jest mi smutno gdy czytam takie historie.
Smutno, bo te osoby które zdradziły i odeszły - nie chcą powiedzieć prawdy, tylko podają dziwaczne, zamglone powody.
Wydaje mi się, że gdyby spotkała mnie taka sytuacja, że zakochałabym się w kimś innym i chciałabym odejść od partnera, to wzięłabym to na klatę i powiedziałabym prawdę, zamiast pieprzyć głupoty.
Jak ja nienawidzę kłamstw...

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024