Rozstanie po 6 latach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 6 latach

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

1 Ostatnio edytowany przez doktorski (2017-02-06 16:27:23)

Temat: Rozstanie po 6 latach

Cześć, chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Ze swoją partnerką A. byliśmy razem przez 6 lat. Było cudownie dużo wspólnie spędzanego czasu, wspólne wyjazdy, dużo wspólnych znajomych - jednym słowem piękna miłość. Miałem wspaniały kontakt z jej rodzicami, z jej bliskimi. Bardzo często ich odwiedzałem. Tak samo wyglądała sytuacja z mojej strony. A. była w pełni akceptowana przez moją rodzinę, wszyscy widzieli w nas idealną i spełnioną parę. Wszystko trwało w pięknej sielance 3 lata, kiedy nastąpił pierwszy kryzys. A. wyjechała na wyjazd z projektu do Litwy, poznała tam nowych znajomych i kogoś jeszcze o którym wspomnę dalej. Po przyjeździe do Polski wyczułem, że coś jest nie tak - nastąpiło oziębienie naszych relacji, a ja dowiedziałem się, że poznała tam chłopaka w którym w jakiś sposób się zauroczyła. Po tym wszystkim nie mogłem sobie z cała tą sytuacją poradzić i zaczęły się rozmowy (z jej strony), że w naszym związku czegoś brakuje, że jesteśmy wypaleni, a ona nie czuję się do końca szczęśliwie. Nie mogłem w to uwierzyć, i strasznie to przeżyłem, w końcu stwierdziła, że to nie to i się rozstaliśmy. Wytrzymała 2-3 dni, po czym spotkaliśmy się wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu byliśmy szczęśliwi. Wszystko wróciło do normy, znowu kochaliśmy się w pełni - tak w każdym bądź razie mi się wydawało. Darzyłem ją znowu wielkim uczuciem, a cała sytuacja która się wydarzyła uległa zapomnieniu.
Zaczęły się kolejne wyjazdy, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy kiedy po dwóch latach od tamtego wydarzenia w czerwcu ubiegłego roku zamieszkaliśmy razem. Było cudownie, czułem się wspaniale, mieliśmy dużo czasu dla siebie, a w zasadzie to każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Od listopada ubiegłego roku, zaczęło dziać się znowu coś dziwnego - odsuwaliśmy się od siebie, nie było sexu, zaczęły pojawiać się kłótnie, w końcu nie potrafiliśmy się do siebie przytulić. Jednym słowem relacja się oziębiła, mimo wszystko bardzo ją kochałem i starałem się jej zawsze to pokazać. W styczniu tego roku wydarzyło się coś co całkowicie mnie załamało. A. pojawiła się po pobycie w rodzinnym domu, u nas w mieszkaniu. Jak to zwykle w miałem w zwyczaju chciałem się przywitać buziakiem kiedy weszła do domu, ale A. odwróciła głowę i weszła do pokoju. Padły słowa: "Musimy porozmawiać", już wiedziałem, że szykuję się najgorsze. A. oznajmiła, że to koniec, że jest nieszczęśliwa i trwała w tym stanie już od jakiegoś czasu (domyślam się, że od listopada). Nie mogłem zrozumieć tego co mi zakomunikowała, kompletnie się rozsypałem, nie wierzyłem w to co mówi, i zacząłem płakać. A. opuściła mieszkanie zabierają kilka rzeczy i przeniosła się tego wieczoru do koleżanki. Starałem się bez zrozumienia, przez cały tydzień zrozumieć co się stało, dlaczego się to stało itp.. Tydzień po tych wydarzeniach wyjechałem służbowo do Holandii na tydzień, w czasie którego A. zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Tydzień w Holandii był najgorszy, nie mogłem się znowu pogodzić z całą sytuacją. Nadmienię dodatkowo, że przed wyjazdem, napisałem do A. list w którym napisałem jej, że bardzo ją kocham, że wierzę w to, że możemy być razem i że nie wyobrażam sobie bez niej życia.  Po powrocie z wyjazdu, zastałem pokój pusty, nie było jej rzeczy i to po raz kolejny mnie zdołowało. Po około tygodniu zaproponowałem A. spotkanie, chciałem się dowiedzieć co było powodem jej decyzji, co spowodowało, że tak się zachowało. Spotkaliśmy się..., mieliśmy iść na kawę i porozmawiać, A. strasznie schudła, wiedziałem, że też to przeżywa. Zaczęliśmy rozmawiać w samochodzie i wtedy wydarzyło się coś co spowodowało, że załamałem się po raz kolejny - dowiedziałem się, że się z kimś spotyka. Stwierdziła, że nie ma to żadnego związku z nami, i poznała go po naszym rozstaniu. Znowu wprowadziłem się w stan w którym nie mogłem sobie z tym poradzić, byłem totalnie bezradny, chciałem krzyczeć, płakać i kochać ją znowu w jednym. Nie mogłem tego znieść i chciałem usunąć wszelki kontakt z A., usunąłem wszystko co mi się z nią kojarzyło, usunąłem kontakt z Facebooka, dodatkowo poprosiłem ją o usunięcie wszystkich naszych wspólnych zdjęć - zrobiła to. Na samym końcu powiedziała mi, że jestem dobrym człowiekiem i życzy mi szczęścia w życiu. Kompletnie tego nie rozumiałem i zachowałem się trochę jak niedojrzały nastolatek i napisałem jej: "Mam to głęboko, zraniłaś mnie, nie chce Cię znać, i nie chcę z Tobą żadnego kontaktu". Napisałem to oczywiście pod wpływem emocji i wiem, że tak nie jest bo ją cały czas kocham. Mam też inny problem, bo ciągle mimo usunięcia kontaktu sprawdzam co dzieje się na jej Facebooku, widziałem serduszka od tego "nowego" itp. - to mnie znowu dobiło. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i nie wiem co mam robić, serce dalej kocha, i bardzo bym chciał, żeby A. do mnie wróciła....

Chciałem Was prosić o porady, co robić, czy ciągle się łudzić, że wróci?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie po 6 latach
doktorski napisał/a:

Chciałem Was prosić o porady, co robić, czy ciągle się łudzić, że wróci?

może i wróci, jak nie wyjdzie z typem od serduszek, ale przy kolejnym zauroczeniu będzie powtórka z rozrywki. I tak do oporu.

Odpuść.

3

Odp: Rozstanie po 6 latach

Eh, gdyby to wszystko było takie proste. Pięć lat i ciągłe wspominanie tego co było dobre, powoduje, że ciągle mam ją w sercu.

4

Odp: Rozstanie po 6 latach

Podziekuj temu "nowemu" że dał Ci okazję poznać ta dziewczynę, zanim był ślub, kredyt, dzieci.
Obojętnie co do kolejnosci.,

Wyślij mu dobra butelczyne w podziekowaniu.

Teraz poboli, poboli aż w końcu przestanie, później byłoby znacznie gorzej.

Ale, bądź konsekwentny - odetnij się, nie kontroluj jej FB choćby nie wiem jak Cie ręką swierzbila, nie pisz, ni dzwoń, nie odpowiadaj na zaczepki, pytania.

Chyba że lubisz być jeleniem...

5 Ostatnio edytowany przez netkobietka83 (2017-02-06 19:49:53)

Odp: Rozstanie po 6 latach

Nawet jeśli wróci...to myślę, że tylko na chwilę. Ty Ją kochasz na prawdę, a Jej mimo wszystko ciągle czegoś brakuje w tym związku. Ty cierpisz za każdym razem, a Ona szuka lepszego. Jak tego nie znajdzie to wraca znów do Ciebie. Tracisz tylko swój czas. Dlaczego nie powie wprost czego Jej brakuje? Czemu czuje się nieszczęśliwa? Tylko za każdym razem odchodzi i nie wiadomo co było przyczyną. Chcesz być całe życie taką rezerwą? Jak inny nie okaże się lepszy to wraca "do domu"?

6 Ostatnio edytowany przez doktorski (2017-02-06 21:48:51)

Odp: Rozstanie po 6 latach
netkobietka83 napisał/a:

Dlaczego nie powie wprost czego Jej brakuje? Czemu czuje się nieszczęśliwa? Tylko za każdym razem odchodzi i nie wiadomo co było przyczyną. Chcesz być całe życie taką rezerwą? Jak inny nie okaże się lepszy to wraca "do domu"?

Właśnie nigdy tego nie potrafiła powiedzieć wprost, próbowałem, pytałem czego jej brakuje, i nigdy nie było jednoznacznej odpowiedzi. Miała wszystko, nigdy jej niczego nie zabraniałem, ufałem w 100% nawet mimo tej pierwszej sytuacji o której pisałem. Oczywiście, że nie chcę być "rezerwą", czuje pewnego rodzaju złość i dziwię się, że tak szybko potrafiła o nas zapomnieć i zaczęła spotykać się z kimś innym. Co do tego "innego" czuję, że to może być jej "odskocznia" i próba zapomnienia o tym co było...

Naprawdę nie mam pojęcia co jest w jej głowie i dlaczego tak postąpiła...

7

Odp: Rozstanie po 6 latach
doktorski napisał/a:

Właśnie nigdy tego nie potrafiła powiedzieć wprost, próbowałem, pytałem czego jej brakuje, i nigdy nie było jednoznacznej odpowiedzi. Miała wszystko, nigdy jej niczego nie zabraniałem, ufałem w 100% nawet mimo tej pierwszej sytuacji o której pisałem. Oczywiście, że nie chcę być "rezerwą", czuje pewnego rodzaju złość i dziwię się, że tak szybko potrafiła o nas zapomnieć i zaczęła spotykać się z kimś innym. Co do tego "innego" czuję, że to może być jej "odskocznia" i próba zapomnienia o tym co było...

Naprawdę nie mam pojęcia co jest w jej głowie i dlaczego tak postąpiła...



Widzisz bracie kiedy czytałem Twoją historię to znalazłem mnóstwo analogii do mojej. W Twoim przypadku masz jednak prawo mówić o dużej ilości szczęścia bo nie jesteś żonaty.   Nie można ufać nikomu do końca i zawsze warto mieć choć minimalny dystans i furtke bezpieczeństwa. Ten pierwszy związek właśnie tego mnie nauczył. Można kochać na 100% ale trzeba być w związku trochę egoistą. Mieć też swoje życie, swoje zainteresowania i być na tyle niezależny i silny, żeby powiedzieć "OK kocham Cię ale jeśli nie chcesz ze mną być to nie traćmy swojego czasu. Jesteś piekną kobietą ale swoimi czynami udowodniłaś, że TO TY NIE ZASŁUGUJESZ NA MNIE" - tak, nie bój się powiedzieć tego, że to ona na Ciebie nie zasłużyła, że masz swoją wartośc, godność i jesteś silnym facetem. Jeśli potrafisz w takiej chwili odmówić swojej kobiecie, to prawdopodobnie potrafisz też odmówić każdej innej... odmówić wszystkiego co każda inna może Ci dać. Rozumiesz? Każdą kobietę kręci to, kiedy facet jest silny psychicznie i trzyma swoje życie za rogi. Żadna nie lubi ciap użalających się nad tym jaki to piękny związek kiedyś tworzyli.


Często wypowiedziane z rozbrajającą szczerością takie zdanie powoduje takiego kręćka w głowie drugiej osoby, że zaczyna się ona zastanawiać czy na pewno dobrze robi. Zamiast mieć kontrolę nad związkiem, traci ją bo jej odejście wcale nie robi na Tobie wrażenia. Wiem, że to łatwo się mówi... ale cierpieć można w domu, chlać z rozpaczy można z kumplami a ryczeć można w samotności. Ale za nic w świecie nie okazywałbym głębszych emocji, nie pokazywał że mi zależy i że uzależniłem się od tej relacji. Nie chcesz - to nie. Bez Ciebie będzie na pewno łatwiej, lepiej i ciekawiej. trzeba mieć na prawdę swporo siły w sobie i być cholernie pewnym siebie żeby rozmawiać z takiej pozycji z drugą osobą, ale gwarantuję Ci że nawet jeśli z Twojego związku nie ma już co zbierać, to ona jeszcze długo będzie leczyła moralniaka z tego powodu.

8

Odp: Rozstanie po 6 latach
kojot26 napisał/a:

Nie można ufać nikomu do końca i zawsze warto mieć choć minimalny dystans i furtke bezpieczeństwa. Ten pierwszy związek właśnie tego mnie nauczył. Można kochać na 100% ale trzeba być w związku trochę egoistą. Mieć też swoje życie, swoje zainteresowania i być na tyle niezależny i silny, żeby powiedzieć "OK kocham Cię ale jeśli nie chcesz ze mną być to nie traćmy swojego czasu. Jesteś piekną kobietą ale swoimi czynami udowodniłaś, że TO TY NIE ZASŁUGUJESZ NA MNIE" - tak, nie bój się powiedzieć tego, że to ona na Ciebie nie zasłużyła, że masz swoją wartośc, godność i jesteś silnym facetem. Jeśli potrafisz w takiej chwili odmówić swojej kobiecie, to prawdopodobnie potrafisz też odmówić każdej innej... odmówić wszystkiego co każda inna może Ci dać. Rozumiesz? Każdą kobietę kręci to, kiedy facet jest silny psychicznie i trzyma swoje życie za rogi. Żadna nie lubi ciap użalających się nad tym jaki to piękny związek kiedyś tworzyli.

Właśnie to zaniedbałem, przez to że byłem oddany tylko jej, zaniedbałem kontakty z znajomymi. Nie rozwijałem swoich zainteresowań, praktycznie chciałem spędzać z nią każdą wolną chwilę...

kojot26 napisał/a:

Często wypowiedziane z rozbrajającą szczerością takie zdanie powoduje takiego kręćka w głowie drugiej osoby, że zaczyna się ona zastanawiać czy na pewno dobrze robi. Zamiast mieć kontrolę nad związkiem, traci ją bo jej odejście wcale nie robi na Tobie wrażenia. Wiem, że to łatwo się mówi... ale cierpieć można w domu, chlać z rozpaczy można z kumplami a ryczeć można w samotności. Ale za nic w świecie nie okazywałbym głębszych emocji, nie pokazywał że mi zależy i że uzależniłem się od tej relacji. Nie chcesz - to nie. Bez Ciebie będzie na pewno łatwiej, lepiej i ciekawiej. trzeba mieć na prawdę swporo siły w sobie i być cholernie pewnym siebie żeby rozmawiać z takiej pozycji z drugą osobą,

Tego właśnie nie potrafię zrobić, przekonać samego siebie, że tak musi być i koniec. Wiem, że to niepotrzebnie nakręca moje emocje i powoduje, że nie mogę się od tego uwolnić. Oczywiście staram się nie pokazywać swojego cierpienia na zewnątrz, chociaż na samym początku bombardowałem A. wiadomościami typu "dlaczego?", "nie potrafię sobię bez Ciebie poradzić." itp.. Mimo wszystko teraz do niej już nie piszę, nie żalę się. Powiem szczerze, że nawet nie chcę z nią rozmawiać, bo boje się, że wprowadzę się w jeszcze gorszy stan, a wszystko co się wydarzyło obudzi się w mnie z zdwojoną siłą i będę cierpiał mocniej.

kojot26 napisał/a:

ale gwarantuję Ci że nawet jeśli z Twojego związku nie ma już co zbierać, to ona jeszcze długo będzie leczyła moralniaka z tego powodu.

Co do tego właśnie nie jestem pewien, mam wrażenie, że czuje się teraz szczęśliwa, ale czy tak jest naprawdę? Tego nie wiem...

9

Odp: Rozstanie po 6 latach

Ło kurde, ma kobieta tempo ambitne.
Doktorski, Ty wyjechałeś służbowo na tydzień, a ona w tym czasie zdążyła już przeprowadzkę uskutecznić, odkochać się na amen, zakochać w innym, zacząć się z nim już na serio prowadzać i serduszka na fejsie wklejać ?
To jej tydzień jest jakoś znacznie dłuższy niż normalny tydzień, czy jak ?

Bujać to my Autorze, ale nie nas.
Mam uwierzyć, że to się wszystko wydarzyło i rozegrało w ciągu raptem kilku dni ?
Dobre sobie, że tak powiem ...

10

Odp: Rozstanie po 6 latach
IsaBella77 napisał/a:

Ło kurde, ma kobieta tempo ambitne.
Doktorski, Ty wyjechałeś służbowo na tydzień, a ona w tym czasie zdążyła już przeprowadzkę uskutecznić, odkochać się na amen, zakochać w innym, zacząć się z nim już na serio prowadzać i serduszka na fejsie wklejać ?
To jej tydzień jest jakoś znacznie dłuższy niż normalny tydzień, czy jak ?

Bujać to my Autorze, ale nie nas.
Mam uwierzyć, że to się wszystko wydarzyło i rozegrało w ciągu raptem kilku dni ?
Dobre sobie, że tak powiem ...


Uwierz mi na prawdę jest to możliwe bo analogii mogę szukać u siebie. Moja jeszcze formalnie żona miesiąc po rozstaniu poznała kogoś, a trzy tygodnie później mieszkała z Tą osobą i w dalszej konsekwencji (2 miesiące od poznania (!) ) poznała już jego rodzinę, dzielą obowiązki rodzinne to zupełnie jak kiedyś ze mną.  Ta mała różnica , a jednak sprawia że my się dobrze znaliśmy a swojego obecnego partnera nie zna wcale. Taki typ kobiety, która swoja niedojrzałością emocjonalną będzie zabijać każdy kolejny związek.

doktorski napisał/a:

Co do tego właśnie nie jestem pewien, mam wrażenie, że czuje się teraz szczęśliwa, ale czy tak jest naprawdę? Tego nie wiem...

Teraz ma ten związek gdzieś bo ma kontrolę nad nim i nad Tobą... ale jeśli odbijesz piłeczkę i pokażesz że jej czyny i słowa spływają po Tobie jak po kaczce, to zacznie snuć domysły "ooo, co sie stało że nagle mu nie zależy? Jak to możliwe że mógł się odkochać tak nagle? Może sobie kogoś znalazł? Ale jak to, tak szybko? To znaczy, że wcale mnie tak bardzo nie kochał skoro sobie tak szybko poradził ze stratą..." - rozumiesz doktorancki? Tak to działa. Wiem że łatwo się pisze, ale uwierz mi, że Twoja wartość wzrośnie kiedy będziesz na tyle silny, ze spokojnie, bez emocji i z rozbrajającym uśmiechem powiesz jej to prosto w oczy.

Za jakiś czas poczujesz się lepiej, zajmij się czymś. Znajdź w sobie nową pasję którą będziesz mógł się zająć tak by jak na mniej o niej myśleć. Pisz tutaj , jeśli będziesz źle się czuł. To forum mi bardzo pomogło przejść przez najgorszy okres. Usypiam już. Trzymaj się.

11 Ostatnio edytowany przez doktorski (2017-02-07 10:04:19)

Odp: Rozstanie po 6 latach
IsaBella77 napisał/a:

Ło kurde, ma kobieta tempo ambitne.
Doktorski, Ty wyjechałeś służbowo na tydzień, a ona w tym czasie zdążyła już przeprowadzkę uskutecznić, odkochać się na amen, zakochać w innym, zacząć się z nim już na serio prowadzać i serduszka na fejsie wklejać ?
To jej tydzień jest jakoś znacznie dłuższy niż normalny tydzień, czy jak ?

Bujać to my Autorze, ale nie nas.
Mam uwierzyć, że to się wszystko wydarzyło i rozegrało w ciągu raptem kilku dni ?
Dobre sobie, że tak powiem ...

Nie widzę sensu, żeby w tym temacie coś przeinaczać, czy oszukiwać, piszę po prostu jak było i opisałem całą sytuację najwierniej jak potrafiłem. Niestety A. zrobiła to wszystko bardzo szybko na przestrzeni 2 tygodni...

kojot26 napisał/a:

Tak to działa. Wiem że łatwo się pisze, ale uwierz mi, że Twoja wartość wzrośnie kiedy będziesz na tyle silny, ze spokojnie, bez emocji i z rozbrajającym uśmiechem powiesz jej to prosto w oczy.
Za jakiś czas poczujesz się lepiej, zajmij się czymś. Znajdź w sobie nową pasję którą będziesz mógł się zająć tak by jak na mniej o niej myśleć. Pisz tutaj , jeśli będziesz źle się czuł. To forum mi bardzo pomogło przejść przez najgorszy okres. Usypiam już. Trzymaj się.

Wiem, że tu całą sprawę załatwia czas. Powiem Ci nawet szczerze, że po naszym ostatnim spotkaniu, gdzie chciałem z nią pogadać i o tym co się dowiedziałem, czułem ogromną złość i trochę zażenowanie, że tak szybko postawiła na kogoś innego. Oczywiście nic mi do tego, w końcu jest wolna i może robić co chcę. Ale odczułem w tym trochę, jakiejś niestabilności emocjonalnej z jej strony... Nie wierzę, że można tak szybko kogoś sobie znaleźć, nie przetrawić emocji i żyć tak jakby nic się nie stało... Co do rozmowy z nią, myślę, że nie mam ochoty na to, nie chcę z swojej strony organizować tego. Oczywiście jeżeli kiedyś będzie chciała, może dam się przekonać, ale boję się, że taka rozmowa/spotkanie tylko rozdrapie gojące się rany i będę znowu czuł się okropnie.

Po to założyłem tutaj konto, i opisałem swoją historię, bo chciałem poszukać wsparcia i jakiś rad. W jakimś sensie mi to pomaga, że mogę się z kimś tym podzielić, i posłuchać rad osób, które wiedzą o życiu coś więcej i mogą dać jakieś wskazówki... Dzięki Kojot

12

Odp: Rozstanie po 6 latach

Nie staraj się rozumieć kobiet. Je trzeba kochać a nie rozumieć. Idea jest prosta - jeśli któraś z nich sprawia Ci ból - unikasz. Unikasz tak długo, aż ból przejdzie. Dzwonisz. Jej głos boli? Unikasz tak długo aż przejdzie. Dzwonisz. Jest lepiej? Brawo - postęp. Ona dzwoni? Nie odbieraj. Oddzwoń za 2-3 godziny. Przeproś, byłeś W TOWARZYSTWIE. Nieważne w jakim. Zero detali. Nie jesteście razem, nie musisz się jej spowiadać a jakiekolwiek kłamanie i chwalenie się ona w mig wyczuje. Grzecznie i spokojnie zapytaj jak możesz pomóc. Jesli czujesz, że ona się rozkręca przez telefon i zaczyna jęczeć że jej źle, grzecznie powiedz że chętnie byś z nią pogadał dłużej ale jesteś umówiony. Pamiętaj - ona juz nie jest dla Ciebie numerem jeden. Nie musisz odgarniać wszystkich innych kobiet tylko dlatego że dzwoni ona. Jesteś zajęty i tyle. Nie musisz jej mówić czym. Możesz ten czas spędzić oglądając mecz, grając w Wiedźmina, leżąc w wannie albo chlejąc i rozpaczając. Ona musi wiedzieć, że nie będziesz jej spowiednikiem i przyjacielem. Straciła Cię więc straciła Twój czas, zaangażowanie i ramię do wypłakania się. Nie daj się wciągnąć w friendzone bo będziesz wysłuchiwał jak bardzo jej się układa i nie układa w związkach... włącznie ze szczegółami. A to Cię zrujnuje. Pisałem Ci w poprzednich postach - to ona popełniła błąd i to ona musi to poczuć. Nie każę Ci totalnie urwać kontakt ale oddzwaniać i odzywać się wtedy, keidy będziesz czuł się na siłach aby bez emocji i spokojnie z nią gadać. Możesz rozmawiając prze telefon urwać rozmowę w połowie, przeprosić ją i powiedzieć, że własnie masz niespodziewanych gości i że oddzwonisz innym razem.



Jeśli to dla Ciebie za mało, to odwróc sytuację - wyobraź sobie, że to Ty zdradziłeś. Jak ona by się zachowała? Co by mówiła? Co by robiła? Jak się do Ciebie odnosiła, jak by Cię traktowała? Na pewno nie tak, jak Ty ją.

13

Odp: Rozstanie po 6 latach

Dzięki Kojot, tak też zrobię, muszę się od tego odciąć i nie pokazywać na zewnątrz, a zwłaszcza jej mojej słabości.
Dodam jeszcze, że mam wrażenie, że ona się w tej nowej sytuacji odnajduje i w ogóle nie szuka ze mną w tej chwili kontaktu. Mam wrażenie, że teraz jest szczęśliwa. Tak jak mówisz, dopóki nie zrobi ona kroku z swojej strony, nie będę podnosił próby nawiązania kontaktu, a jeżeli zdarzy się kiedyś, że ona wyjdzie z taką inicjatywą, będę musiał trochę grać, że powoli sobie radzę. (być może później to już nie będzie gra, tylko rzeczywiście tak będzie).

Pozdrawiam

14

Odp: Rozstanie po 6 latach

Byliście długi czas za sobą , więc na pewno zatęskni za Tobą.  Teraz nawet nie musi bo ostatnio cały czas przypominałeś jej o swoim istnieniu. Musisz zagrać jej na emocjach a sam przez ten czas rób wszystko by o Niej zapomnieć.  Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz szczęśliwy i jeśli nie z Nią to z inną Kobietą.  Ja wróciłem do swojej ex kiedy mieliśmy po 20-21 lat,  dziś tego bardzo żałuje bo chciałem zbudować związek/małżeństwo na kimś kto zawsze będzie szukał czegoś innego.  Powrót? Tylko wtedy jeśli to Ona będzie nalegała na niego od początku aż do końca.  Nie spartacz tego.  Pozdrawiam.

15

Odp: Rozstanie po 6 latach

Znowu łapię kryzys i gryzę się z myślami co by było gdyby? czy wróci? czy tęskni? czy może o mnie myśli? Gorzej za dwa dni walentynki, pierwsze od 5 lat, które spędzę sam, a ona z tym nowym. Boli niesamowicie.

16

Odp: Rozstanie po 6 latach
doktorski napisał/a:

Eh, gdyby to wszystko było takie proste. Pięć lat i ciągłe wspominanie tego co było dobre, powoduje, że ciągle mam ją w sercu.

Jesteś kolejnym z przykładów powtarzającego się schematu biologii u człowieka. Euforia i zakochanie 3-4 lata, potem spadek emocjonalny i kryzys. Mija zauroczenie i człowiek przestaje miarkować słowa. A tak naprawdę chodzi o to, że gdy mija euforia ludzie albo zostają razem, jeśli sobie odpowiadają na wystarczającym poziomie, albo się rozstają i szukają kolejnego obiektu. Problem w tym, że ona już szuka, a Ty żyjesz przeszłością. Wszystko co czujesz jest w Twojej głowie. Jedna część chce z nią być i jakiś czas będzie tak dalej. Musisz przekonać te podejmującą decyzję, że to nie ma sensu wink Ale nic straconego, biologia z czasem spowoduje, że zaczniesz cieszyć się z rozstania z powodu jej wad. Wiedząc o tym możesz sobie pomóc. Ale na razie będzie to przypominało palenie papierosów. Wiem, że mi szkodzi, ale dalej to robię.
Jest to niestety rodzaj uzależnienia, z którym trzeba się uporać samemu. Pewnie wiesz, że tak naprawdę nikogo Twój problem nie obchodzi poza Tobą. Jeśli nie możesz powstrzymać się od zaglądania na jej profil, może spróbuj nie zaglądać przez jakiś czas na fb. wink To jak ze słodyczami. Nie możesz się powstrzymać przed jedzeniem, nie trzymaj ich w domu. W każdym razie powodzenia. Na pewno przejdzie, ale nie wiadomo jak szybko.

17

Odp: Rozstanie po 6 latach

Cześć Wszystkim,
Piszę, żeby podzielić się z Wami, tym co od ostatniego wpisu się wydarzyło. Parę dni temu naprawdę poczułem, że zaczynam się z tego wszystkiego wyrywać, że zaczynam w końcu żyć. Jeszcze kilka, kilkanaście dni temu nie chciało mi się wierzyć, że się da. Kompletny brak ochoty na cokolwiek. Ale zmusiłem się poszedłem pierwszy raz od rozstania na siłownię, tego było mi trzeba, z perspektywy czasu żałuję, że tak późno się zorientowałem, że to rzeczywiście pomaga. Przebywam w końcu z ludźmi, mimo, że mogę pracować zdalnie, chętnie chodzę do biura. Z chłopakami z pracy zorganizowaliśmy co czwartkowe wyjście na siatkówkę. Dla tych, którzy ciągle rozpaczają i nie mogą się pogodzić zacznijcie jak najszybciej robić coś dla SIEBIE - naprawdę pomaga!

Pozdrawiam
Doktorski ;-)

18

Odp: Rozstanie po 6 latach
doktorski napisał/a:

Cześć Wszystkim,
Piszę, żeby podzielić się z Wami, tym co od ostatniego wpisu się wydarzyło. Parę dni temu naprawdę poczułem, że zaczynam się z tego wszystkiego wyrywać, że zaczynam w końcu żyć. Jeszcze kilka, kilkanaście dni temu nie chciało mi się wierzyć, że się da. Kompletny brak ochoty na cokolwiek. Ale zmusiłem się poszedłem pierwszy raz od rozstania na siłownię, tego było mi trzeba, z perspektywy czasu żałuję, że tak późno się zorientowałem, że to rzeczywiście pomaga. Przebywam w końcu z ludźmi, mimo, że mogę pracować zdalnie, chętnie chodzę do biura. Z chłopakami z pracy zorganizowaliśmy co czwartkowe wyjście na siatkówkę. Dla tych, którzy ciągle rozpaczają i nie mogą się pogodzić zacznijcie jak najszybciej robić coś dla SIEBIE - naprawdę pomaga!

Pozdrawiam
Doktorski ;-)

Rozstanie to idealny czas aby coś zmienić w życiu dla siebie. Żal, ból, smutek idealny motywator aby na siłowni dać z siebie 1000%. Skup się na sobie i będzie jeszcze lepiej. Każdy musi swoje przejść aby było lepiej. Powodzenia

19 Ostatnio edytowany przez addam24 (2017-02-22 23:30:38)

Odp: Rozstanie po 6 latach

Cześć, chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Ze swoją partnerką A. byliśmy razem przez 6 lat. Było cudownie DUZO WSPOLNIE SPEDZONEGO CZASU, wspólne wyjazdy, dużo wspólnych znajomych - jednym słowem piękna miłość. Miałem wspaniały kontakt z jej rodzicami, z jej bliskimi. Bardzo często ich odwiedzałem. Tak samo wyglądała sytuacja z mojej strony. A. była w pełni akceptowana przez moją rodzinę, wszyscy widzieli w nas idealną i spełnioną parę. Wszystko trwało w pięknej sielance 3 lata, kiedy nastąpił pierwszy kryzys. A. wyjechała na wyjazd z projektu do Litwy, poznała tam nowych znajomych i kogoś jeszcze o którym wspomnę dalej. Po przyjeździe do Polski wyczułem, że coś jest nie tak - nastąpiło oziębienie naszych relacji, a ja dowiedziałem się, że poznała tam chłopaka w którym w jakiś sposób się zauroczyła. Po tym wszystkim NIE MOGLEM SOBIE Z CALA TA SYTUACJA PORADZIC i zaczęły się rozmowy (z jej strony), że w naszym związku czegoś brakuje, że jesteśmy wypaleni, a ona nie czuję się do końca szczęśliwie. Nie mogłem w to uwierzyć, i strasznie to przeżyłem, w końcu stwierdziła, że to nie to i się rozstaliśmy. Wytrzymała 2-3 dni, po czym spotkaliśmy się wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu byliśmy szczęśliwi. Wszystko wróciło do normy, znowu kochaliśmy się w pełni - tak w każdym bądź razie mi się wydawało.DARZYLEM JA ZNOWY WIELKIM UCZUCIEM, a cała sytuacja która się wydarzyła uległa zapomnieniu.
Zaczęły się kolejne wyjazdy, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy kiedy po dwóch latach od tamtego wydarzenia w czerwcu ubiegłego roku zamieszkaliśmy razem. Było cudownie, czułem się wspaniale, mieliśmy dużo czasu dla siebie, a w zasadzie to KAZDA WOLNA CHWILE SPEDZALISMY RAZEM. Od listopada ubiegłego roku, zaczęło dziać się znowu coś dziwnego - odsuwaliśmy się od siebie, nie było sexu, zaczęły pojawiać się kłótnie, w końcu nie potrafiliśmy się do siebie przytulić. Jednym słowem relacja się oziębiła, mimo wszystko bardzo ją kochałem i starałem się jej ZAWSZE TO POKAZAC. W styczniu tego roku wydarzyło się coś co całkowicie mnie załamało. A. pojawiła się po pobycie w rodzinnym domu, u nas w mieszkaniu. Jak to zwykle w miałem w zwyczaju chciałem się przywitać buziakiem kiedy weszła do domu, ale A. odwróciła głowę i weszła do pokoju. Padły słowa: "Musimy porozmawiać", już wiedziałem, że szykuję się najgorsze. A. oznajmiła, że to koniec, że jest nieszczęśliwa i trwała w tym stanie już od jakiegoś czasu (domyślam się, że od listopada). Nie mogłem zrozumieć tego co mi zakomunikowała, KOMPLETNIE SIE ROZSYPALEM, nie wierzyłem w to co mówi, i ZACZALEM PLAKAC. A. opuściła mieszkanie zabierają kilka rzeczy i przeniosła się tego wieczoru do koleżanki. Starałem się bez zrozumienia, przez cały tydzień zrozumieć co się stało, dlaczego się to stało itp.. Tydzień po tych wydarzeniach wyjechałem służbowo do Holandii na tydzień, w czasie którego A. zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Tydzień w Holandii był najgorszy, NIE MOGLEM SIE ZNOWY POGODZIC Z TA SYTUACJA. Nadmienię dodatkowo, że przed wyjazdem, napisałem do A. list w którym napisałem jej, ZE BARDZO JA KOCHAM, że wierzę w to, że możemy być razem I ZE NIE WYOBRAZAM SOBIE BEZ NIEJ ZYCIA.  Po powrocie z wyjazdu, zastałem pokój pusty, nie było jej rzeczy i to po raz kolejny mnie zdołowało. Po około tygodniu ZAPROPONOWALEM A. spotkanie, chciałem się dowiedzieć co było powodem jej decyzji, co spowodowało, że tak się zachowało-(TO CALE ZDANIE TEZ BLAD). Spotkaliśmy się..., mieliśmy iść na kawę i porozmawiać, A. strasznie schudła, wiedziałem, że też to przeżywa. Zaczęliśmy rozmawiać w samochodzie i wtedy wydarzyło się coś co spowodowało, ZE ZALAMALEM SIE PO RAZ KOLEJNY - dowiedziałem się, że się z kimś spotyka. Stwierdziła, że nie ma to żadnego związku z nami, i poznała go po naszym rozstaniu. Znowu wprowadziłem się w stan w którym nie mogłem sobie z tym poradzić, byłem totalnie bezradny, chciałem krzyczeć, płakać i kochać ją znowu w jednym-(TU TEZ WSZYSTKO ZLE). Nie mogłem tego znieść i chciałem usunąć wszelki kontakt z A., usunąłem wszystko co mi się z nią kojarzyło, usunąłem kontakt z Facebooka, dodatkowo poprosiłem ją o usunięcie wszystkich naszych wspólnych zdjęć - zrobiła to-NO POKAZALES ZE JEST TWOIM CALY ZYCIEM-ALE WCZESNIEJ TEZ ROBILES TEN BLAD) Na samym końcu powiedziała mi, że jestem dobrym człowiekiem i życzy mi szczęścia w życiu. Kompletnie tego nie rozumiałem i zachowałem się trochę jak niedojrzały nastolatek i napisałem jej: "Mam to głęboko, zraniłaś mnie, nie chce Cię znać, i nie chcę z Tobą żadnego kontaktu". Napisałem to oczywiście pod wpływem emocji i wiem, że tak nie jest bo ją cały czas kocham. Mam też inny problem, bo ciągle mimo usunięcia kontaktu SPRAWDZAM co dzieje się na jej Facebooku, widziałem serduszka od tego "nowego" itp. - TO  MNIE ZNOWY DOBILO. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i nie wiem co mam robić, serce dalej kocha, i bardzo bym chciał, żeby A. do mnie wróciła....-(ZLE NASTAWIENIE-MASZ POKAZAC JEJ ZE JUZ SIE POGODZILES Z TYM ROZSTANIEM I NIE WYWOLUJE TO W TOBIE DUZYCH EMOCJI-I PO POROSTU SIE NIGDY DO NIEJ NIE ODZYWAJ PIERWSZY-ZOBACZYSZ ZE PO MAX-2-3 MIESIACACH SAMA NAPISZE PIERWSZA-NO ALE TY WTEDY ZNOWU WSZYSTKO ZEPSUJESZ BO NIE WIESZ JAK TO ROZEGRAC POPRAWNIE(A NIE CHCE MI SIE TLUMACZYC WSZYSTKIEGO)
Chciałem Was prosić o porady, co robić, czy ciągle się łudzić, że wróci?-TO NAJGORSZE CO MOZESZ ZROBIC-BO JAK ONA ZAUWAZY ZE TY SIE CIAGLE LUDZISZ TO NA MILON PROCENT NIE WROCI-MASZ ZROBIC ODWROTNIE POKAZAC JEJ ZE TA SYTUACJA NIE ROBI JUZ NA TOBIE WRAZENIA I POGODZILES SIE Z JEJ UTRATA I NIE MASZ DO NIEJ O TO ZADNEJ PRETENSJI.-RESZTY NIE ZDRADZE (: nO DOBRA TROCHE JESZCZE CI ZDRADZE-NAJLEPSZA METODA NA ODZYSKANIE PARTNERA JEST.NO WLASNIE CO JEST???NIE ODZYSKIWANIE GO-PROSTE CO??DUZO CI POMOGLEM,ALE I TAK POLEGNIESZ BO NIE ZNASZ CALEGO PLANU DZIALANIA.PZDR

A,poprawilem Ci twoje bledy piszac duzymi literami,zrob na odwrot i staniesz sie atrakcyjnym facetem.A napewno atrakcyjniejszym

20

Odp: Rozstanie po 6 latach
addam24 napisał/a:

Cześć, chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Ze swoją partnerką A. byliśmy razem przez 6 lat. Było cudownie DUZO WSPOLNIE SPEDZONEGO CZASU, wspólne wyjazdy, dużo wspólnych znajomych - jednym słowem piękna miłość. Miałem wspaniały kontakt z jej rodzicami, z jej bliskimi. Bardzo często ich odwiedzałem. Tak samo wyglądała sytuacja z mojej strony. A. była w pełni akceptowana przez moją rodzinę, wszyscy widzieli w nas idealną i spełnioną parę. Wszystko trwało w pięknej sielance 3 lata, kiedy nastąpił pierwszy kryzys. A. wyjechała na wyjazd z projektu do Litwy, poznała tam nowych znajomych i kogoś jeszcze o którym wspomnę dalej. Po przyjeździe do Polski wyczułem, że coś jest nie tak - nastąpiło oziębienie naszych relacji, a ja dowiedziałem się, że poznała tam chłopaka w którym w jakiś sposób się zauroczyła. Po tym wszystkim NIE MOGLEM SOBIE Z CALA TA SYTUACJA PORADZIC i zaczęły się rozmowy (z jej strony), że w naszym związku czegoś brakuje, że jesteśmy wypaleni, a ona nie czuję się do końca szczęśliwie. Nie mogłem w to uwierzyć, i strasznie to przeżyłem, w końcu stwierdziła, że to nie to i się rozstaliśmy. Wytrzymała 2-3 dni, po czym spotkaliśmy się wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu byliśmy szczęśliwi. Wszystko wróciło do normy, znowu kochaliśmy się w pełni - tak w każdym bądź razie mi się wydawało.DARZYLEM JA ZNOWY WIELKIM UCZUCIEM, a cała sytuacja która się wydarzyła uległa zapomnieniu.
Zaczęły się kolejne wyjazdy, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy kiedy po dwóch latach od tamtego wydarzenia w czerwcu ubiegłego roku zamieszkaliśmy razem. Było cudownie, czułem się wspaniale, mieliśmy dużo czasu dla siebie, a w zasadzie to KAZDA WOLNA CHWILE SPEDZALISMY RAZEM. Od listopada ubiegłego roku, zaczęło dziać się znowu coś dziwnego - odsuwaliśmy się od siebie, nie było sexu, zaczęły pojawiać się kłótnie, w końcu nie potrafiliśmy się do siebie przytulić. Jednym słowem relacja się oziębiła, mimo wszystko bardzo ją kochałem i starałem się jej ZAWSZE TO POKAZAC. W styczniu tego roku wydarzyło się coś co całkowicie mnie załamało. A. pojawiła się po pobycie w rodzinnym domu, u nas w mieszkaniu. Jak to zwykle w miałem w zwyczaju chciałem się przywitać buziakiem kiedy weszła do domu, ale A. odwróciła głowę i weszła do pokoju. Padły słowa: "Musimy porozmawiać", już wiedziałem, że szykuję się najgorsze. A. oznajmiła, że to koniec, że jest nieszczęśliwa i trwała w tym stanie już od jakiegoś czasu (domyślam się, że od listopada). Nie mogłem zrozumieć tego co mi zakomunikowała, KOMPLETNIE SIE ROZSYPALEM, nie wierzyłem w to co mówi, i ZACZALEM PLAKAC. A. opuściła mieszkanie zabierają kilka rzeczy i przeniosła się tego wieczoru do koleżanki. Starałem się bez zrozumienia, przez cały tydzień zrozumieć co się stało, dlaczego się to stało itp.. Tydzień po tych wydarzeniach wyjechałem służbowo do Holandii na tydzień, w czasie którego A. zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Tydzień w Holandii był najgorszy, NIE MOGLEM SIE ZNOWY POGODZIC Z TA SYTUACJA. Nadmienię dodatkowo, że przed wyjazdem, napisałem do A. list w którym napisałem jej, ZE BARDZO JA KOCHAM, że wierzę w to, że możemy być razem I ZE NIE WYOBRAZAM SOBIE BEZ NIEJ ZYCIA.  Po powrocie z wyjazdu, zastałem pokój pusty, nie było jej rzeczy i to po raz kolejny mnie zdołowało. Po około tygodniu ZAPROPONOWALEM A. spotkanie, chciałem się dowiedzieć co było powodem jej decyzji, co spowodowało, że tak się zachowało-(TO CALE ZDANIE TEZ BLAD). Spotkaliśmy się..., mieliśmy iść na kawę i porozmawiać, A. strasznie schudła, wiedziałem, że też to przeżywa. Zaczęliśmy rozmawiać w samochodzie i wtedy wydarzyło się coś co spowodowało, ZE ZALAMALEM SIE PO RAZ KOLEJNY - dowiedziałem się, że się z kimś spotyka. Stwierdziła, że nie ma to żadnego związku z nami, i poznała go po naszym rozstaniu. Znowu wprowadziłem się w stan w którym nie mogłem sobie z tym poradzić, byłem totalnie bezradny, chciałem krzyczeć, płakać i kochać ją znowu w jednym-(TU TEZ WSZYSTKO ZLE). Nie mogłem tego znieść i chciałem usunąć wszelki kontakt z A., usunąłem wszystko co mi się z nią kojarzyło, usunąłem kontakt z Facebooka, dodatkowo poprosiłem ją o usunięcie wszystkich naszych wspólnych zdjęć - zrobiła to-NO POKAZALES ZE JEST TWOIM CALY ZYCIEM-ALE WCZESNIEJ TEZ ROBILES TEN BLAD) Na samym końcu powiedziała mi, że jestem dobrym człowiekiem i życzy mi szczęścia w życiu. Kompletnie tego nie rozumiałem i zachowałem się trochę jak niedojrzały nastolatek i napisałem jej: "Mam to głęboko, zraniłaś mnie, nie chce Cię znać, i nie chcę z Tobą żadnego kontaktu". Napisałem to oczywiście pod wpływem emocji i wiem, że tak nie jest bo ją cały czas kocham. Mam też inny problem, bo ciągle mimo usunięcia kontaktu SPRAWDZAM co dzieje się na jej Facebooku, widziałem serduszka od tego "nowego" itp. - TO  MNIE ZNOWY DOBILO. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i nie wiem co mam robić, serce dalej kocha, i bardzo bym chciał, żeby A. do mnie wróciła....-(ZLE NASTAWIENIE-MASZ POKAZAC JEJ ZE JUZ SIE POGODZILES Z TYM ROZSTANIEM I NIE WYWOLUJE TO W TOBIE DUZYCH EMOCJI-I PO POROSTU SIE NIGDY DO NIEJ NIE ODZYWAJ PIERWSZY-ZOBACZYSZ ZE PO MAX-2-3 MIESIACACH SAMA NAPISZE PIERWSZA-NO ALE TY WTEDY ZNOWU WSZYSTKO ZEPSUJESZ BO NIE WIESZ JAK TO ROZEGRAC POPRAWNIE(A NIE CHCE MI SIE TLUMACZYC WSZYSTKIEGO)
Chciałem Was prosić o porady, co robić, czy ciągle się łudzić, że wróci?-TO NAJGORSZE CO MOZESZ ZROBIC-BO JAK ONA ZAUWAZY ZE TY SIE CIAGLE LUDZISZ TO NA MILON PROCENT NIE WROCI-MASZ ZROBIC ODWROTNIE POKAZAC JEJ ZE TA SYTUACJA NIE ROBI JUZ NA TOBIE WRAZENIA I POGODZILES SIE Z JEJ UTRATA I NIE MASZ DO NIEJ O TO ZADNEJ PRETENSJI.-RESZTY NIE ZDRADZE (: nO DOBRA TROCHE JESZCZE CI ZDRADZE-NAJLEPSZA METODA NA ODZYSKANIE PARTNERA JEST.NO WLASNIE CO JEST???NIE ODZYSKIWANIE GO-PROSTE CO??DUZO CI POMOGLEM,ALE I TAK POLEGNIESZ BO NIE ZNASZ CALEGO PLANU DZIALANIA.PZDR

A,poprawilem Ci twoje bledy piszac duzymi literami,zrob na odwrot i staniesz sie atrakcyjnym facetem.A napewno atrakcyjniejszym



Genialne w swojej prostocie.Dodam jeszcze jednak inaczej troche. Nie ma "pokazywac" ze mu nie zalezy tylko ma mu niezalezec, ma nad tym pracowac.nad wyjsciem ze zwiazku nad akceptacja zastalej sytuacji.W innym przypadku bedzie ciagle zafiksowany na jej punkcie. ma przeanalizowac i isc dalej...Jesli bedzie myslal wogole o odzyskiwaniu(nawet w ten sposob) to nic z tego nie bedzie nawet jak sie zejda.

21

Odp: Rozstanie po 6 latach
The Andrzej napisał/a:
addam24 napisał/a:

Cześć, chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Ze swoją partnerką A. byliśmy razem przez 6 lat. Było cudownie DUZO WSPOLNIE SPEDZONEGO CZASU, wspólne wyjazdy, dużo wspólnych znajomych - jednym słowem piękna miłość. Miałem wspaniały kontakt z jej rodzicami, z jej bliskimi. Bardzo często ich odwiedzałem. Tak samo wyglądała sytuacja z mojej strony. A. była w pełni akceptowana przez moją rodzinę, wszyscy widzieli w nas idealną i spełnioną parę. Wszystko trwało w pięknej sielance 3 lata, kiedy nastąpił pierwszy kryzys. A. wyjechała na wyjazd z projektu do Litwy, poznała tam nowych znajomych i kogoś jeszcze o którym wspomnę dalej. Po przyjeździe do Polski wyczułem, że coś jest nie tak - nastąpiło oziębienie naszych relacji, a ja dowiedziałem się, że poznała tam chłopaka w którym w jakiś sposób się zauroczyła. Po tym wszystkim NIE MOGLEM SOBIE Z CALA TA SYTUACJA PORADZIC i zaczęły się rozmowy (z jej strony), że w naszym związku czegoś brakuje, że jesteśmy wypaleni, a ona nie czuję się do końca szczęśliwie. Nie mogłem w to uwierzyć, i strasznie to przeżyłem, w końcu stwierdziła, że to nie to i się rozstaliśmy. Wytrzymała 2-3 dni, po czym spotkaliśmy się wszystko sobie wyjaśniliśmy i znowu byliśmy szczęśliwi. Wszystko wróciło do normy, znowu kochaliśmy się w pełni - tak w każdym bądź razie mi się wydawało.DARZYLEM JA ZNOWY WIELKIM UCZUCIEM, a cała sytuacja która się wydarzyła uległa zapomnieniu.
Zaczęły się kolejne wyjazdy, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy kiedy po dwóch latach od tamtego wydarzenia w czerwcu ubiegłego roku zamieszkaliśmy razem. Było cudownie, czułem się wspaniale, mieliśmy dużo czasu dla siebie, a w zasadzie to KAZDA WOLNA CHWILE SPEDZALISMY RAZEM. Od listopada ubiegłego roku, zaczęło dziać się znowu coś dziwnego - odsuwaliśmy się od siebie, nie było sexu, zaczęły pojawiać się kłótnie, w końcu nie potrafiliśmy się do siebie przytulić. Jednym słowem relacja się oziębiła, mimo wszystko bardzo ją kochałem i starałem się jej ZAWSZE TO POKAZAC. W styczniu tego roku wydarzyło się coś co całkowicie mnie załamało. A. pojawiła się po pobycie w rodzinnym domu, u nas w mieszkaniu. Jak to zwykle w miałem w zwyczaju chciałem się przywitać buziakiem kiedy weszła do domu, ale A. odwróciła głowę i weszła do pokoju. Padły słowa: "Musimy porozmawiać", już wiedziałem, że szykuję się najgorsze. A. oznajmiła, że to koniec, że jest nieszczęśliwa i trwała w tym stanie już od jakiegoś czasu (domyślam się, że od listopada). Nie mogłem zrozumieć tego co mi zakomunikowała, KOMPLETNIE SIE ROZSYPALEM, nie wierzyłem w to co mówi, i ZACZALEM PLAKAC. A. opuściła mieszkanie zabierają kilka rzeczy i przeniosła się tego wieczoru do koleżanki. Starałem się bez zrozumienia, przez cały tydzień zrozumieć co się stało, dlaczego się to stało itp.. Tydzień po tych wydarzeniach wyjechałem służbowo do Holandii na tydzień, w czasie którego A. zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Tydzień w Holandii był najgorszy, NIE MOGLEM SIE ZNOWY POGODZIC Z TA SYTUACJA. Nadmienię dodatkowo, że przed wyjazdem, napisałem do A. list w którym napisałem jej, ZE BARDZO JA KOCHAM, że wierzę w to, że możemy być razem I ZE NIE WYOBRAZAM SOBIE BEZ NIEJ ZYCIA.  Po powrocie z wyjazdu, zastałem pokój pusty, nie było jej rzeczy i to po raz kolejny mnie zdołowało. Po około tygodniu ZAPROPONOWALEM A. spotkanie, chciałem się dowiedzieć co było powodem jej decyzji, co spowodowało, że tak się zachowało-(TO CALE ZDANIE TEZ BLAD). Spotkaliśmy się..., mieliśmy iść na kawę i porozmawiać, A. strasznie schudła, wiedziałem, że też to przeżywa. Zaczęliśmy rozmawiać w samochodzie i wtedy wydarzyło się coś co spowodowało, ZE ZALAMALEM SIE PO RAZ KOLEJNY - dowiedziałem się, że się z kimś spotyka. Stwierdziła, że nie ma to żadnego związku z nami, i poznała go po naszym rozstaniu. Znowu wprowadziłem się w stan w którym nie mogłem sobie z tym poradzić, byłem totalnie bezradny, chciałem krzyczeć, płakać i kochać ją znowu w jednym-(TU TEZ WSZYSTKO ZLE). Nie mogłem tego znieść i chciałem usunąć wszelki kontakt z A., usunąłem wszystko co mi się z nią kojarzyło, usunąłem kontakt z Facebooka, dodatkowo poprosiłem ją o usunięcie wszystkich naszych wspólnych zdjęć - zrobiła to-NO POKAZALES ZE JEST TWOIM CALY ZYCIEM-ALE WCZESNIEJ TEZ ROBILES TEN BLAD) Na samym końcu powiedziała mi, że jestem dobrym człowiekiem i życzy mi szczęścia w życiu. Kompletnie tego nie rozumiałem i zachowałem się trochę jak niedojrzały nastolatek i napisałem jej: "Mam to głęboko, zraniłaś mnie, nie chce Cię znać, i nie chcę z Tobą żadnego kontaktu". Napisałem to oczywiście pod wpływem emocji i wiem, że tak nie jest bo ją cały czas kocham. Mam też inny problem, bo ciągle mimo usunięcia kontaktu SPRAWDZAM co dzieje się na jej Facebooku, widziałem serduszka od tego "nowego" itp. - TO  MNIE ZNOWY DOBILO. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i nie wiem co mam robić, serce dalej kocha, i bardzo bym chciał, żeby A. do mnie wróciła....-(ZLE NASTAWIENIE-MASZ POKAZAC JEJ ZE JUZ SIE POGODZILES Z TYM ROZSTANIEM I NIE WYWOLUJE TO W TOBIE DUZYCH EMOCJI-I PO POROSTU SIE NIGDY DO NIEJ NIE ODZYWAJ PIERWSZY-ZOBACZYSZ ZE PO MAX-2-3 MIESIACACH SAMA NAPISZE PIERWSZA-NO ALE TY WTEDY ZNOWU WSZYSTKO ZEPSUJESZ BO NIE WIESZ JAK TO ROZEGRAC POPRAWNIE(A NIE CHCE MI SIE TLUMACZYC WSZYSTKIEGO)
Chciałem Was prosić o porady, co robić, czy ciągle się łudzić, że wróci?-TO NAJGORSZE CO MOZESZ ZROBIC-BO JAK ONA ZAUWAZY ZE TY SIE CIAGLE LUDZISZ TO NA MILON PROCENT NIE WROCI-MASZ ZROBIC ODWROTNIE POKAZAC JEJ ZE TA SYTUACJA NIE ROBI JUZ NA TOBIE WRAZENIA I POGODZILES SIE Z JEJ UTRATA I NIE MASZ DO NIEJ O TO ZADNEJ PRETENSJI.-RESZTY NIE ZDRADZE (: nO DOBRA TROCHE JESZCZE CI ZDRADZE-NAJLEPSZA METODA NA ODZYSKANIE PARTNERA JEST.NO WLASNIE CO JEST???NIE ODZYSKIWANIE GO-PROSTE CO??DUZO CI POMOGLEM,ALE I TAK POLEGNIESZ BO NIE ZNASZ CALEGO PLANU DZIALANIA.PZDR

A,poprawilem Ci twoje bledy piszac duzymi literami,zrob na odwrot i staniesz sie atrakcyjnym facetem.A napewno atrakcyjniejszym



Genialne w swojej prostocie.Dodam jeszcze jednak inaczej troche. Nie ma "pokazywac" ze mu nie zalezy tylko ma mu niezalezec, ma nad tym pracowac.nad wyjsciem ze zwiazku nad akceptacja zastalej sytuacji.W innym przypadku bedzie ciagle zafiksowany na jej punkcie. ma przeanalizowac i isc dalej...Jesli bedzie myslal wogole o odzyskiwaniu(nawet w ten sposob) to nic z tego nie bedzie nawet jak sie zejda.

Wiesz, to działa trochę jak "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" wink Jak człowiek nie potrafi się odciąć, to i udawanie jest jakimś wyjściem na początek. Uszy do góry, Tobie też się uda smile

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 6 latach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024