Zastanawiam się nad jedną sprawą. Może od początku, ostatnio zostawiła mnie (już) ex. Powodem rozstania było to, że kiedy u nas się źle działo, ktoś inny ją pocieszał. Nie doszło do zdrady fizycznej, co najwyżej emocjonalnej (choć również nie do końca). Żeby sprawa była jasna - ja nie chcę powrotu, nie po takim czymś.
Jednakże jak tak czytam sobie tutaj tematy, to strasznie często widzę, że ludzie, którzy zostawili/zdradzili drugą połówkę, chcą potem powrotu. Nie jest to kwestia dnia, czy dwóch, ale np. tygodnia, dwóch, trzech. Kiedy to się dzieje? Kiedy osoba porzucona doszła już do siebie po rozstaniu, a ex stał/stała się obojętny/obojętna.
I tego ni cholery zrozumieć nie mogę, gdyby płakali cały rok, to ex nie chcieliby wracać, natomiast, gdy już stajemy na nogi, nagle ex się budzą i chcą powrotu.. Wie ktoś może z czego to może wszystko wynikać? Czemu tak to się dzieje? Jakieś tajniki psychiki ludzkiej, czy coś?