Witam, mam 28 lat i przestaje sobie radzić emocjonalnie z obecną obecną sytuacją. W głównej mierze chodzi o stosunki z moim chłopakiem. Mam także często stresującą pracę, ale to nie ma takiego znaczenia, jeśli poza nią by się układało. Z M. jesteśmy dopiero kilka mies. razem, ale od początku to było coś innego niż dotychczas mieliśmy i wszystko szybko się toczyło. Było super, każdy widział i mówił, że widać jak strasznie Mu na mnie zależy itd. do czasu jak sytuacja Mu się skomplikowała. Nie dogadywał się z szefem więc pożegnał się. Popierałam Go w tej decyzji. Miał ustalony kierunek w czym chce pracować i tak było, ale trochę trwało zanim znalazł. Skomplikowała się Jego syt. materialna. Wszystko odwróciło się o 180 stopni – wcześniej był niezależny finansowo i nawet bardzo dobrze Mu się wiodło a tu wpadł w dołek finansowy. Chcąc Mu pomóc wzięłam pożyczkę na siebie, bo On nie dostał, bo bez umowy pracuje. Nikt o tym nie wie oprócz nas. Zaczął się przejmować, że musi znaleźć normalną pracę, oddać mi dług i wyszło jeszcze gorzej, bo z nerwów zaczął chorować. Dziennie myśli o swoich problemach, wstyd Mu, że się zadłużył, a z tego wszystkiego oddaliliśmy się od siebie. Obecnie nie widzieliśmy się 3 tyg. bo był znowu chory i chciał odpocząć od problemów. Twierdzi, że ciągle mam do Niego pretensje, ale nie wydaje mi się. Mam o to, że nie chce się widywać, a mi z tym bardzo źle i coraz bardziej to boli. Kiedyś widywaliśmy się prawie codziennie , a teraz nie umie się pozbierać. Staram się Go zrozumieć jak Mu ciężko, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego mnie odpycha skoro staram się Mu pomóc?i chyba jako jedyna osoba. Mówiąc Mu że wydaje mi się, że Mu już nie zależy odp, że gdyby nie chciał ze mną być to by mi powiedział. Stwierdził, że „by być ze mną szczęśliwy musi najpierw sam być szczęśliwy” i musi podnieść się z tego dna, by tego nie zepsuć, a że ja tego nie rozumiem. Rozumiem, tylko Jego odpychanie mnie strasznie boli i odbija się na związku; oddala nas od siebie. Nie dało nic jak powiedziałam, że czasem wystarczy, że ta 2 osoba jest i można się przytulić, że tego mi brakuje – Jego odp. że zbyt naciskam.... Nie spotykam się teraz z nikim z znajomych, bo chce unikać pyt. a co z M.? gdzie jest? czy wszystko w porządku? Lista wymówek mi się kończy i nie mam ochoty kłamać. Starczy, że w domu to robię i ciągle „świece” oczami, że wszystko w porządku. Nie chce kończyć tego związku, bo pojawiły się problemy, ale coraz trudniej sobie z tym radzę. Ciągle płacze, źle sypiam, brakuje mi Go by po prostu móc się przytulić.
2 2016-12-28 08:46:08 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-12-28 11:11:21)
dla mnie osobiście jako faceta, nic innego jak stereotypy
sorry za bezpośredniość
z jednej facet przygnieciony spełnianiem społecznej roli, "faceta", walczący ze sobą aby nie "przegrać"
co zabiera mu energię, na podtrzymywanie relacji,
z drugiej kobieta, która w nieumiejętny sposób próbuje "faceta" wesprzeć
w pewnym sensie, nie potrzebnie "tuszująca" prawdziwy obraz, ani to nie wnosi nic, a tym bardziej nie potrzebną energię zabiera
radziłbym szczerą rozmowę, taką w której, na bok poszły by oczekiwania otoczenia, w której o "miłości, bliskości, wsparciu, zrozumieniu" było by mówione
a nie tylko wymiana oczekiwań, jednemu źle bo cierpi, drugiemu tak samo
z tego można iść krok dalej, mimo krótkiego czasu znajomości, tu właśnie "fundament" się cementuje, warto zadbać aby był solidny
powodzenia
.... kobieta, która w nieumiejętny sposób próbuje "faceta" wesprzeć
w pewnym sensie, nie potrzebnie "tuszująca" prawdziwy obraz....
Nie do końca rozumiem co ma Pan na myśli, że nieumiejętnie próbuje wesprzeć partnera - co robię źle albo co zmienić?
Pozdrawiam
4 2016-12-28 11:37:05 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-12-28 11:39:24)
Amethis napisał/a:.... kobieta, która w nieumiejętny sposób próbuje "faceta" wesprzeć
w pewnym sensie, nie potrzebnie "tuszująca" prawdziwy obraz....
Nie do końca rozumiem co ma Pan na myśli, że nieumiejętnie próbuje wesprzeć partnera - co robię źle albo co zmienić?
Pozdrawiam
według mnie nie potrzebnie bierzesz bagaż emocjonalno-psychiczny, maskując to wszystko(znajomi, rodzina) rozumiem co Tobą kieruje
jeśli nikt nie pyta, nie musisz tego robić, czy masz obawy że tak będzie i sama wymijasz ewentualnie sytuacje, po co Ci to??, szkoda energii
w moim odczuciu, gość daje jasne komunikaty, pozostawiam to że normalnie powinno to być poza wpływem na relację(stara pracy, problemy finansowe) co jest jednym chyba w pierwszych powodów do "utraty męskości"
w konsekwencji wstyd, i różne dziwne blokady, myśli, izolacja na własne życzenie
wydaje mi się że w życiu(w związku) najprościej mówić o tym czego się oczekuje, konfrontować to z drugą stroną, jej możliwościami, oczekiwaniami,
działać!!!
jeśli coś się rozjeżdża, a jedynym warunkiem jest że druga strona coś zrobi/nie zrobi
to może warto spróbować zrobić to samemu ???
no to ładnie, już zostałem Panem
5 2016-12-28 14:50:49 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-28 14:51:20)
(...) był niezależny finansowo i nawet bardzo dobrze Mu się wiodło (...)
Był i przestał. Dla wielu mężczyzn utrata niezależności finansowej, zgodnie ze stereotypem według którego są wychowywani, to niezwykle poważny uszczerbek na poczuciu własnej wartości.
(...) Chcąc Mu pomóc wzięłam pożyczkę na siebie, bo On nie dostał, bo bez umowy pracuje. (...)
Świetny Twój gest. Jednak on dostał po raz kolejny w splot słoneczny. Nie dość, że ma kłopoty finansowe, nie dość, że nie dostał pożyczki, to jeszcze pożyczył pieniądze od kobiety. Nic to, że od partnerki. Stereotypy funkcjonują.
(...) Twierdzi, że ciągle mam do Niego pretensje, ale nie wydaje mi się. Mam o to, że nie chce się widywać, a mi z tym bardzo źle i coraz bardziej to boli. (...)
Czyli on ma rację. Masz do niego pretensje. Dla niego ich powód jest mniej istotny.
(...) Staram się Go zrozumieć jak Mu ciężko, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego mnie odpycha skoro staram się Mu pomóc?i chyba jako jedyna osoba. (...)
Rozumiem, że się starasz, tyle tylko, że z tego starania wychodzą kolejne problemy. Masz swój sposób na pomożenie mu, tymczasem on potrzebuje, także od Ciebie, czegoś innego. Powiedział zresztą wyraźnie, że:
(...) Stwierdził, że „by być ze mną szczęśliwy musi najpierw sam być szczęśliwy” i musi podnieść się z tego dna, by tego nie zepsuć, a że ja tego nie rozumiem. (...)
Tymczasem Ty, zamiast zrobić to, co jest jemu potrzebne i o czym powiedział wyraźnie, wiesz lepiej od niego i dolewasz oliwy do ognia. czym? Tym:
(...) Mówiąc Mu że wydaje mi się, że Mu już nie zależy odp, że gdyby nie chciał ze mną być to by mi powiedział. (...) Jego odpychanie mnie strasznie boli i odbija się na związku; oddala nas od siebie. (...)
By tego było mało, w ramach rozumienia jego i sytuacji, w której się znajduje, oczekujesz od niego:
(...) wystarczy, że ta 2 osoba jest i można się przytulić, że tego mi brakuje (...)
Jest takie powiedzenie: Z pustego i Salomon nie naleje.
(...)pojawiły się problemy, ale coraz trudniej sobie z tym radzę. Ciągle płacze, źle sypiam, brakuje mi Go by po prostu móc się przytulić.
Dlatego własnie nie chce się z Tobą kontaktować, bo do jego własnych problemów chcesz dołożyć mu swoje i bez znieczulenia przeprowadzić operację na otwartym sercu: "Popatrz, jak przez Ciebie cierpię."
Przytomności Tobie życzę.
Wielokropek ma w duzej czesci racje. Sam mam problemy finansowe, duze. Mam zone i dzici i tylki ja zarabiam. "Ego" dawno poszlo w odstawke, teraz najwazniejsze jest skupienie sie zeby zwiazac koniec z koncem. Jesli ktos pomigl mu wwfinansowo jakis sposob finansowo, odbieralem to jako zyczliwosc. Zamknolem sie troche w sobie, coz taka podswiadoma reakcja obronna. Relacje z zona tez niestety sie popsuly i jednym z elementów jak pisze Wielokropek, bylo obciazanie mnie przez zone dodatkiwymi maloistotnymi problemami. Bardzo mnie to obciazalo (i obciaza) i podswiadomie budowalo bariere.
Przy czym nie "ucielakem" od zony. Wrecz przeciwnie, potrzebowalem ciepla, bliskosci, nsmietnosci - czyli czegos czego w walce o utrztymanie finansowe rodziny nie ma, a co daje sile i motywacje. Potrzebowalem akceptacji, ze mimo ze jest ciezko,i nie na wszystko starcza to jednak akceptuje maje starania i mnie jako mezczyzne. Niestety, nie mialem i nie mam tego a pewnie by pomoglo.