Kochane/Kochani, czy ktoś z Was miał taką sytuację, że Jego własna matka niezadowolona z wyboru kandydata na męża nie pojawiła się na waszym ślubie w tak ważnym dniu? jak sobie z tym poradzić?
mam wspaniałego chłopaka, kocham Go, jesteśmy 3 lata razem, mamy prawie 30.lat, ale mama nienawidzi Jego rodziny, ponieważ ojciec przez 20 lat pił, terroryzował rodzinę no i żyli w nędzy, mają do trej pory kiepsko, bo jaki los może zgotować alkoholik?
ja na to nie patrzę, pokochałam Go, jest cudowny, ale mama nie chce poznać rodziców, jest anty, powiedziała że nie przyjdzie na ślub, że ma przeczucia złe a matka ma zawsze rację, nic nie pomaga. Została mi modlitwa, nawet w święta była awantura, serce mi pęka , jak własna matka może zniszczyć życie swojego dziecka, tłumacząc się troską i próbą ocalenia przed błędem życia.
Moj ojciec tez Nie lubi mojego chłopaka. Ma taką samą sytuację w domu jak Twój. Ale pamiętaj, to Twoje życie. Nawet jesli początkowo Twoja kochana mamusia będzie miala z tym problem, to trudno. Kiedyś zrozumie ze przez własną glupote moze stracić córkę. ja bardzo kocham swojego chłopaka i trudno, ze moj ojciec tego nie akceptuje. Wybralam miłość i jesli jestes pewna swojego chłopaka to tez tak zrob. Z rodzicami calego zycia nie spędzisz. A oni w koncu zrozumieja
Rodzice męża mojej kuzynki tak bardzo jej nie znosili i tak bardzo nie akceptowali jego wyboru - że nie dość, że nie przyszli na mszę i na uroczystość, to jeszcze zagrozili że przyjdą do kościoła i podczas składania przysięgi zgłoszą swój protest.
Moja kuzynka do tego stopnia stresowała się tym, że wynajęła ochroniarzy, którzy podczas ceremonii pilnowali wejścia do kościoła ...
Musiało minąć ponad 10 długich lat, żeby rodzice jej męża uznali swój błąd.
Nie wiem do końca co przekonało ich o tym, że małżeństwo ich syna z moją kuzynką jest szczęśliwe - ale któregoś dnia poprosili ją o wybaczenie.
Było to bardzo emocjonalne, dużo łez się polało z obu stron, ale wiem, że trudno jej do dzisiaj przejść nad tymi straconymi latami do porządku dziennego.
Natomiast szacun za niezłomną postawę jej męża. On trwał przy niej, przy swoim wyborze, choć wyobrażam sobie jak wiele go to kosztowało.
Kiedyś dawno temu spotykałem się przez kilka miesięcy z pewną dziewczyną.
Jak już akcja zaczęła się zagęszczać i pojawiały się pierwsze wzmianki o ewentualnym ślubie, dzieciach itd.
zostałem "zaproszony na obiad" do jej rodziców czyli mówiąc inaczej miałem dokonać autoprezentacji przed przyszłymi teściami.
W sumie poszło gładko i nic nie wskazywało na to co miało zaraz nastąpić, rano lakoniczny sms, że jednak nie będziemy więcej się spotykać...
Początkowo uznałem to za żart, ale pod koniec dnia już coś mnie tknęło. Napisałem - cisza. Zadzwoniłem - usłyszałem nie dzwoń i nie utrudniaj.
Myślę sobie co jest ku..a? Postanowiłem że już się pierwszy nie odezwę i poczekam aż jej przejdzie. Tak czekałem... dzień... dwa... tydzień... miesiąc...
W końcu po chyba czterech miesiącach wracając z pracy spotkałem ją przypadkiem na ulicy. Pogadaliśmy chwilę i sprawa się wyjaśniła.
Otóż okazało się, że po moim wyjściu matka tej dziewczyny kategorycznie od niej zażądała natychmiastowego zakończenia tego związku
oraz absolutne wybicie sobie z głowy jakiegokolwiek małżeństwa "z tym człowiekiem" albo ona jej własna matka wypiszę ją z rodziny.
A dlaczego tak? Ano dlatego, że 35 lat wcześniej ojciec tej dziewczyny oraz moja rodzona mamusia... przeżyli razem płomienny romans,
o którym ta jej matka się dowiedziała informując przy okazji o wszystkim mojego ojca. Jak tylko skojarzyła kto ja jestem poszedł jej dym uszami.
No i tak się kończy ta historia. Bez hepiendu niestety. Dziękuję mamusiu