Jestem ciężarem dla mojego partnera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem ciężarem dla mojego partnera

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 260 ]

196 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-09-02 18:39:44)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A w wolności słowa chodzi o to, ze każdy może mówić, co chce i liczą się argumenty a nie emocjonalne zagrywki, mające przykryć fakty.

Ale wolność słowa to nie anarchia. Trzeba też brać za swoje slowa odpowiedzialność.

Khe khe khe  oj Jacenty Jacenty big_smile

zapraszam na specjalny serwer stworzony w ramach magla na Discord - Stowarzyszenie Łowców Trolli
Bystrzaki,cwaniaki i dowcipnisie,spryciarze mile widziani big_smile

https://discord.gg/MMm4pvyj

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
paslawek napisał/a:

Khe khe khe  oj Jacenty Jacenty big_smile

Też kekłem. wink

198 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-02 14:09:09)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:

Do niczego specjalnego. Bo fajnie się gada teoretycznie, ale jak Ritka faktycznie popełni samobójstwo i jakiś młody prorok bedzie się chciał wykazać, to automatycznie to, co się tutaj dzieje można podciągnąć pod mowę nienawiści czy inną nowomowę tego pokroju.

Podążając za Stuartem Millem to jedynym ograniczeniem, jedynym przypadkiem, w którym można ograniczyć wolność słowa jest sytuacja, w której ktoś znajdując się pod domem handlarza zbożem mówi do zdenerwowanego tłumu, że handlarze zbożem to złodzieje. Tylko w tym przypadku można ograniczyć jego wolność słowa. A tak np. zrobił Trump po przegranych wyborach.
Ja w ogóle uważam, że nikt poza mną nie zarządza moimi odczuciami i moimi czynami. Inni są tylko wyzwalaczami. Ty jesteś z tej grupy, która uważa, że ludzie są marionetkami w rękach innych ludzi? Nasze odczucia nie są wg Ciebie pochodną naszego wnętrza, naszej percepcji? Nie masz żadnej sprawczości nad swoimi poczynaniami i inni za to odpowiadają?

199

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
paslawek napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A w wolności słowa chodzi o to, ze każdy może mówić, co chce i liczą się argumenty a nie emocjonalne zagrywki, mające przykryć fakty.

Ale wolność słowa to nie anarchia. Trzeba też brać za swoje slowa odpowiedzialność.

Khe khe khe  oj Jacenty Jacenty big_smile

Nie wymagajmy zbyt wiele od człowieka bez honoru. Bo jeszcze sobie krzywdę zrobi kiedy będzie musiał zachować się jak facet z jajami big_smile.

200

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
paslawek napisał/a:

zapraszam na specjalny serwer stworzony w ramach magla na Discord - Stowarzyszenie Łowców Trolli
Bystrzaki,cwaniaki i dowcipnisie,spryciarze mile widziani big_smile

https://discord.gg/TufaYxuq

Trolle będą tropić trolle? big_smile Jesteś geniuszem! big_smile

201

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Panna de Jones napisał/a:
paslawek napisał/a:

zapraszam na specjalny serwer stworzony w ramach magla na Discord - Stowarzyszenie Łowców Trolli
Bystrzaki,cwaniaki i dowcipnisie,spryciarze mile widziani big_smile

https://discord.gg/TufaYxuq

Trolle będą tropić trolle? big_smile Jesteś geniuszem! big_smile

cicho wiem big_smile

dopracowuje szczegóły jak ktoś się nie może dostać cierpliwości
nie leci tam na razie pilot a zaraz obiad  dadzą  więc potem sjesta będzie i nieczynne

202 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-02 16:08:56)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SaraS napisał/a:

Pewność siebie oparta na tym, że jest się lepszym od partnera? Jakieś to obrzydliwe. Wiązałabym to raczej z niska samooceną, również w momencie poczucia tej pewności siebie wynikającej z bycia lepszym.

Jedna z najbardziej fundamentalnych cech rzeczywistosci jest relatywnosc.
Jedynym racjonalnym fundamentem do przekonania, ze jestes w czyms dobra jest tylko i wylacznie swiadomosc, ze istnieje wiele osob gorszych od Ciebie.
Gdybys byla lepsza w szachy od Magnusa ale jednoczesnie wszyscy byliby jeszcze lepsi od Ciebie to bylabys przekonana, ze jestes slaba - i taka bys byla.
Bo znowu - relatywnosc.

Jesli dodasz do tego ekonomiczny koncept niekompletnej informacji to stanie sie ewidentne - dla Ciebie tak jak dla mnie - ze przekonania na temat wlasnych umiejetnosci nie budujemy na podstawie porownania z wszystkimi ludzmi na ziemi a jedynie na podstawie porownania z osobami, z ktorymi mamy najwiekszy kontakt.
Kiedys czytalem (w popularnej ksiazce "Ego to twoj wrog" Holiday'a) rade - ktora z uwagi na powyzsze uwazam za czesciowo sluszna - ze czlowiek powinien miec w swoim zyciu przynajmniej trzy osoby:
1. Kogos o nizszym poziomie umiejetnosci - komu moze pomagac i jednoczesnie widziec, ze jest dobry
2. Kogos o podobnym poziomie umiejetnosci - aby czul motywacje do dalszego rozwoju
3. Kogos o wyzszym poziomie umiejetnosci - aby mogl sie od niego uczyc i nie wydawalo mu sie, ze pozjadal wszystkie rozumy.

Oczywiscie od powyzszego wyjatkiem sa pewne zaburzenia.
Np. na tym forum Jack jest jedna z najmniej inteligentnych osob - i 99% uzytkownikow mogloby byc dla niego tymi od ktorych moglby sie uczyc - a mimo tego wydaje mu sie, ze te same osoby sa tymi, ktorzy powinni uczyc sie od niego.

Natomiast w przypadku tradwife - ta musi miec czeste kontakty z innymi osobami od ktorych jest lepsza w istotnych dla niej kwestiach, lub miec meza, ktory jest wystarczajaco silny aby nie musiec probowac udawac silnego w kazdej waznej dziedzinie i pozwolic sobie w czesci z nich (ale nie malo waznej czesci) byc slabszym aby jego zona miala miejsce na wykazanie sie, rozkwit i budowe wlasnego poczucia bycia wazna i potrzebna w oparciu o racjonalny fundament w rzeczywistosci.
W innym wypadku - czyli w sytuacji, w ktorej jedna osoba wydaje sie lepsza we wszystkim za co sie zabierze - druga osoba nie ma miejsca i sensu by rozposcierac skrzydla i zostaje jej pozostanie w komfortowym pudelku, ktore zostalo dla niej zaprojektowane wiednac i szukajac potwierdzenia wlasnej wartosci we wlasnej glowie i wyobrazeniach - przczyniajac sie do schizofrenii.

SaraS napisał/a:

Jesli jeden z partnerow radzi sobie ze wszystkim sam to trudno aby druga osoba potrafila znalezc spelnienie w tym zwiazku i solidne podstawy do poczucia bycia potrzebna -> i co za tym idzie bezpieczna.

Jak wyżej. Jeżeli ktoś musi się czuć potrzebny - tak dosłownie, do konkretnych rzeczy - żeby czuć się bezpiecznie w związku, to to raczej wygląda jak potrzeba uzależnienia od siebie drugiej strony, żeby ta nie mogła odejść.

W powyzszym nie skupiasz sie na istocie koceptu wzajemnej zaleznosci.
Skupiasz sie na jednej (negatywnej) intencji, z ktora ktos moze chciec budowac wzajemna zaleznosc.

Wzajemna zaleznosc jest konieczna do specjalizacji i wyzszej efektywnosci w kazdej organizacji skladajacej sie z wiecej niz jednej osoby.
Kapitalizm opiera sie na wzajemnej zaleznosci (nie siejesz sobie marchewki tylko polegasz, ze ktos inny - wyspecjalizowany w tym - zrobi to lepiej lub taniej na wieksza skale a Ty zajmujesz sie swoim zawodem i za to mozesz ja kupic mogac pozwolic sobie na wiecej).
Kazda firma opiera sie na wzajemnej zaleznosci poszczegolnych osob wyspecjalizowanych w innych umiejetnosciach.
Dlaczego firmy nie skladaja sie z setek osob, ktore sa niezalezne i wykonuja kazda czynnosc? - wlasnie dlatego - specjalizacja = wyzsza wydajnosc.

Tak samo mozna zbudowac lepszy zwiazek, w ktorym zyje sie latwiej gdy ludzie sa wyspecjalizowani (a co z tego wynika - zalezni od siebie).

Zwracasz uwage na mozliwosc wykorzystania tej sytuacji do szkodliwych zamiarow - zgadzam sie, jest taka mozliwosc.
Ale to nie jest jedyna intencja, z ktora ludzie celowo buduja wzajemna zaleznosc - i osobiscie uwazam, ze ryzyko jest kompletnie nieproporcjonalne w stosunku do potencjalnych zyskow (zyski sa znacznie wyzsze).

A fakt, ze maz i zona w zwiazku sa od siebie zalezni - przez co koszt rozstania jest wysoki - jest zaleta a nie wada (jedynie z wyjatkiem specyficznej sytuacji, o ktorej wspomnialas - gdy jedna z osob ma szkodliwe zamiary).
No chyba, ze lubisz zmieniac partnera co max 3 lata lub uwazasz, ze "uczucia same sie obronia" bo mimo, ze uczucia sa - z definicji - zmienne, Ty jestes taka wyjatkowa, ze zaginasz prawa biologii tongue

203

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

https://discord.gg/MMm4pvyj

204

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Taka ciekawa dyskusja a ja cały dzień z dzieciakami przed nowym rokiem szkolnym smile Tak jak pisałam, nie jestem Ritą ale laska mnie szalenie zainteresowała. Przeczytałam kilkadziesiąt jej postów. Z jednej strony piszę o oddaniu i miłości bliźniego (Johnny, jesteś fajny! w tym też, ja zgadzam się z Tobą) z drugiej strony pisze o polaczkach którzy zapierdalają miesiąc na jedno wyjście. Taki dysonans mam względem niej. Myslę, że dziewczyna wciąż choruje i jedno jest chorobowe a drugie nie. Pytanie, które jest czyje? Ja byłam na forum 3-4 lata temu, magdalena1111 mi się coś kojarzy ale mogę mylić. Ale zadziwia mnie ile czasu poświęcanie osobie, która według was nie istnieje, trolluje was. Nie łatwiej ominąć? Niech sobie laska choruje, tworzy chore treści, nie powinniśmy być ponad to? Mnie zawsze tata uczył bronić słabszych dlatego weszłam w rolę jej obrończyni. bardzo podobały mi się jej posty w tym wątku, w wątku o uciążliwym psie. A potem trafiłam na "zapierdalającego polaczka" i takie WTF. Z tego co zrozumiałam, to Rita jest niepracująca. Ja sama zachodząc w ciążę w wieku 22 i 23 lat nie pracowałam kończyłam studia. Po prostu miałam zespół policystycznych jajników i lekarz powiedział, że albo teraz albo nigdy z ciążami więc zaszłam w dwie. Nie pracowałam. Mój mąż i teściowie nas utrzymywali. Jeśli Rita jest chora to powinniście się cieszyć, że ma mężczyznę, który się poczuł do odpowiedzialności opieki nad nią. Tak jak pisałam- miałam dwóch schizofreników w rodzinie- oboje nie żyją. Ta choroba to najcięższa choroba psychiczna, ludzie. nie możesz ufać samemu sobie. Jest sens ją gnębić? Jack Sparrow coś tam napisał o samobójstwie, ja też o tym pisałąm. Tacy ludzie nie myślą jak my. Inaczej spostrzegają rzeczywistość. Pisze, że macierzyńsywo jej wychodzi i jest w tym świetna. Może ta "trad wife" to jej droga skoro nie radzi sobie z życiem? Ładnie napisała- nie wybierała choroby a musi się odnaleźć. Ja jej współczuje. I jak pisałam- mój tata mnie tego uczył, ja uczę tego moje dzieciaki- trzeba być wrażliwym na czyjeś cierpienie, nie wiemy co kto za sobą nosi.

205

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

Taka ciekawa dyskusja a ja cały dzień z dzieciakami przed nowym rokiem szkolnym smile Tak jak pisałam, nie jestem Ritą ale laska mnie szalenie zainteresowała. Przeczytałam kilkadziesiąt jej postów. Z jednej strony piszę o oddaniu i miłości bliźniego (Johnny, jesteś fajny! w tym też, ja zgadzam się z Tobą) z drugiej strony pisze o polaczkach którzy zapierdalają miesiąc na jedno wyjście. Taki dysonans mam względem niej. Myslę, że dziewczyna wciąż choruje i jedno jest chorobowe a drugie nie. Pytanie, które jest czyje? Ja byłam na forum 3-4 lata temu, magdalena1111 mi się coś kojarzy ale mogę mylić. Ale zadziwia mnie ile czasu poświęcanie osobie, która według was nie istnieje, trolluje was. Nie łatwiej ominąć? Niech sobie laska choruje, tworzy chore treści, nie powinniśmy być ponad to? Mnie zawsze tata uczył bronić słabszych dlatego weszłam w rolę jej obrończyni. bardzo podobały mi się jej posty w tym wątku, w wątku o uciążliwym psie. A potem trafiłam na "zapierdalającego polaczka" i takie WTF. Z tego co zrozumiałam, to Rita jest niepracująca. Ja sama zachodząc w ciążę w wieku 22 i 23 lat nie pracowałam kończyłam studia. Po prostu miałam zespół policystycznych jajników i lekarz powiedział, że albo teraz albo nigdy z ciążami więc zaszłam w dwie. Nie pracowałam. Mój mąż i teściowie nas utrzymywali. Jeśli Rita jest chora to powinniście się cieszyć, że ma mężczyznę, który się poczuł do odpowiedzialności opieki nad nią. Tak jak pisałam- miałam dwóch schizofreników w rodzinie- oboje nie żyją. Ta choroba to najcięższa choroba psychiczna, ludzie. nie możesz ufać samemu sobie. Jest sens ją gnębić? Jack Sparrow coś tam napisał o samobójstwie, ja też o tym pisałąm. Tacy ludzie nie myślą jak my. Inaczej spostrzegają rzeczywistość. Pisze, że macierzyńsywo jej wychodzi i jest w tym świetna. Może ta "trad wife" to jej droga skoro nie radzi sobie z życiem? Ładnie napisała- nie wybierała choroby a musi się odnaleźć. Ja jej współczuje. I jak pisałam- mój tata mnie tego uczył, ja uczę tego moje dzieciaki- trzeba być wrażliwym na czyjeś cierpienie, nie wiemy co kto za sobą nosi.

Ja tez wspolczuje chorym osobom

206

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

. nie możesz ufać samemu sobie. (...)Tacy ludzie nie myślą jak my. Inaczej spostrzegają rzeczywistość.

Istnieją artykuły na temat poczytalności osób w remisji chorób psychicznych, w tym schizofrenii, więc nieprawdą jest, że te osoby myślą inaczej niż zdrowa osoba, gdy nie ma ataku choroby. Tak jak napisała Magdalena1111, to nie choroba przemawia przez R_itę, tylko podłe cechy jej charakteru.

207

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Ja jestem zwolenniczką twierdzenia, że "To co inni myslą o twojej osobie, dużo mówi o nich, ale nic o Tobie". Według mnie jej treści są chorobowe. Nawet w tym wątku napisałą, że ma równie pochyłą bo choroba wróciła.

208

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Noble napisał/a:
Saeco napisał/a:

. nie możesz ufać samemu sobie. (...)Tacy ludzie nie myślą jak my. Inaczej spostrzegają rzeczywistość.

Istnieją artykuły na temat poczytalności osób w remisji chorób psychicznych, w tym schizofrenii, więc nieprawdą jest, że te osoby myślą inaczej niż zdrowa osoba, gdy nie ma ataku choroby. Tak jak napisała Magdalena1111, to nie choroba przemawia przez R_itę, tylko podłe cechy jej charakteru.

To tez racja,bo schizofrenik nie ma objawow choroby 24 na dobe przez caly rok, tak naprawde tez sa epizody zdrowia, ktore moga trwac nawet kilka miesiecy-moja ciotka raz byla pol roku bez schizofrenii objawow to kazdy myslal, ze wyzdrowiala, a nagle znow objawy wrocily.

209

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JuliaUK33 napisał/a:
Noble napisał/a:
Saeco napisał/a:

. nie możesz ufać samemu sobie. (...)Tacy ludzie nie myślą jak my. Inaczej spostrzegają rzeczywistość.

Istnieją artykuły na temat poczytalności osób w remisji chorób psychicznych, w tym schizofrenii, więc nieprawdą jest, że te osoby myślą inaczej niż zdrowa osoba, gdy nie ma ataku choroby. Tak jak napisała Magdalena1111, to nie choroba przemawia przez R_itę, tylko podłe cechy jej charakteru.

To tez racja,bo schizofrenik nie ma objawow choroby 24 na dobe przez caly rok, tak naprawde tez sa epizody zdrowia, ktore moga trwac nawet kilka miesiecy-moja ciotka raz byla pol roku bez schizofrenii objawow to kazdy myslal, ze wyzdrowiala, a nagle znow objawy wrocily.

To prawda. Cały czas była atakowana przez niemal całe forum, zaczeła sama atakować.

210

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Noble napisał/a:

Istnieją artykuły na temat poczytalności osób w remisji chorób psychicznych, w tym schizofrenii, więc nieprawdą jest, że te osoby myślą inaczej niż zdrowa osoba, gdy nie ma ataku choroby. Tak jak napisała Magdalena1111, to nie choroba przemawia przez R_itę, tylko podłe cechy jej charakteru.

To tez racja,bo schizofrenik nie ma objawow choroby 24 na dobe przez caly rok, tak naprawde tez sa epizody zdrowia, ktore moga trwac nawet kilka miesiecy-moja ciotka raz byla pol roku bez schizofrenii objawow to kazdy myslal, ze wyzdrowiala, a nagle znow objawy wrocily.

To prawda. Cały czas była atakowana przez niemal całe forum, zaczeła sama atakować.

Niewiem moze to bylo przez chorobe, a moze przez zwykly odwet za ataki na nia,moze taki ma charakter-trudno powiedziec

211 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-09-02 22:11:54)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Smutna to chyba autorka użyła słów, że partner jest skryty i tylko w kłótni się odkrywa, nie ja. Nie umie w spokojnej rozmowie nazwać uczuć.
Czemu nie odniosłaś się do definicji miłości i narracji współczesnego świata? Pochwalasz go?

Rita prosiłóas żebym się odniosła do definicji. Zastanawiałam się co napisać. Ze masz meza muzumanina, a sama piszesz wypowiedzi przepełnione retoryką zblizona do tej ktora jest obecna na rekolekcjach w kosciele katolickim. Ze piszesz ze masz wlasne poglady a to brzmi jak kalka z kazania? Poswiecenie w milosci. co ty jestes jan pawe II? Moge napsac ze w islamie malzenstwo nie jest swietoscia i ateizm czy innowierstwo zony to dobry powod do jego uniewaznienia, a prawa szariatu nawet reguluja co ma robic wdowa/rozwodnik jak dzielic majatek itp... Mogłabym cie orac logiką i mocnymi argumentami ale po co? i tak nie zmienisz pogladow, ani nawet nie poddasz ich refleksji. to nie sa nawet twoje prawdziwe poglady. 99% uzytkowników na tym forum podobnie jak ty nie ma żadnych poglądow. uprawia jedyne mocny cope.
Babki które mają doba prace, odchowane dzieci i stabilna sytuacje cisna po autorce tematu bo jest pasozytem. One wyznają niezaleznosc, samodzielnosc.
Wykształcone młode dziewczyny przecierają oczy ze zdziwienia, bo jak tak mozna całymi dniami zbijać bąki i czekać co facetowi skapnie. one wierzą we własne siły i nie rozumieją.
faceci ktorych na to stać rozpływają się jak to dobrze mieć niepracująca zone i jakie to daje spełnienie w życiu. co za różnica i tak im standard życia od bezrobotnej żony sie nie obnizy
faceci ktorych na to nie stać ganią kobiety ze oczekuja od nich kasy, ktorej nie mają i nie chcą spojrzec na nich jak na człowieka. może i są konserwatywni, a może nie to nie ma znaczenia, ich i tak nie stac na utrzymanie partnerki ktora bedzie tylko siedziec w domu, wiec to opcja nie dla nich.
rodzice ktorzy wypruwaja sobie zyly ganią złych rodziców na forum, takich którzy nie chcą się poświęcać dla dzieci. ci co mają odchowane dzieci i już nie pamiętają jak to jest sie poswiecac pukają się w głowe na sama sugestie zeby cos podpozadkowac dzieciom.
bezrobotni wysmiewaja pracowitych, pracowici bezrobotnych siedzacych na zasilku.

ty też akurat przypadkiem, droga dedukcji i dlugich samotnych kontemplacji doszłaś do wniosku że najlepsza jest taka forma miłości która pokrywa się z twoim stylem życia.

kazdy przypadkiem nie ma zadnego dysonansu miedzy swoim swiatopogladem a stylem zycia. wszyscy mają 100% sprawczość i żyją zgodnie z przekonaniami. teoretyczny model zycia uzeczywistnil sie na jawie.  No chyba że jest odwrotnie i to wszystko jedynie COPE(ja do tej wersji sie skłaniam) i ludzie tu jedynie bronią swojego ego, zeby nie wpasc w dysonans za duzy.
Nie ma na tym forum ani jednego użytkownika, który umie spojrzec dalej niz czubek swojego nosa i doradzić jak odnaleźć się w innym stylu życia niż ten który sam uprawia. prawie każdy promuje tutaj jedynie swój styl życia. pod pozorami rozwazan ogolnych o zyciu i niby to zainteresowania stylem życia i poznaniem innych ludzi. pod pozorem pomagania i dawania porad... zawsze wychodzi szydło z worka i każdy ostatecznie jest oredownikiem tego co sam sobą reprezentuje.
No może na początku kassja próbowała doradzić autorce jak w jej sytuacji troche zabezpieczyc sie finansowo, bez rugania jej i nazywania pasozytem czy innymi epitetami, co potem i tak zrobiła w stosunku do ciebie.
po kilku dniach bez forum to jednak dochodze do wniosku że wyloguje się z tych wojenek lifestylowych.

W tym wątku ty Rita, mimo że autorka pisała, że jej partner kłóci się z nią że nie daje już rady, zamist postąpić jak empatyczna osoba(no chyba jak jesteś wierząca katoliczką i udzielasz sie w hospicjium to empatia cie nie powinna przerastać) i doradzić no nie wiem.. jakiekolwiek dostosowanie się do tego co komuś mówi jego własny partner albo wybadanie dalsze co czuje ten partner i co czuje ta kobieta proponujesz opcje "dawaj więcej poswięcenia. musi sie gość poświęcić. na tym polega miłość". kojarzysz tego mema z czarnobyla "reaktor wytrzyma"? to dla mnie jesteś ty w tym wątku....

212 Ostatnio edytowany przez Saeco (2023-09-02 21:46:12)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

W końcu jakiś konkretny, sensowny post traktujący o ograniczeniu komentujących. Każdy widzi tylko swoje, jako jedyną objawioną prawdę. Żałosne.

213 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-09-02 22:11:16)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

W końcu jakiś konkretny, sensowny post traktujący o ograniczeniu komentujących. Każdy widzi tylko swoje, jako jedyną objawioną prawdę. Żałosne.

tak. nie wiem czy zalosne. ludzki mozg ma ograniczenia, ktorych niewiele osob jest swiadomych. specjalne mechanizmy powodujace zeby jak najmniej sie wysilac. jak najmniej myslec i jak najszybciej wyciagac wnioski. plastycznosc mozgo zmienia sie z wiekiem. podobnie sposob metabolizowania sobstancji odzywczych.

ale na forum gdzie jakby powinno sie starac byc empatycznym, no nie wiem.... moze warto czasem wysilić sie zeby pobudzic mozg do pracy i spojrzec na zycie z innej perspektywy?
ja pisalam sobie tutaj czasem rozrywkowo na autopilocie, czasem skupiałam sie zeby rozgryzc jakie ktos ma wartosci i dostosowac wypowiedz do niego. bardziej mnie meczylo to dostosowanie sie i empatyzowanie. pewnie inni maja tak samo.

Nasz mozg dziala w identyczny sposob gdy mamy lat 5 jak i 50.

Nic bardziej mylnego.

214 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-02 22:35:38)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nie ma na tym forum ani jednego użytkownika, który umie spojrzec dalej niz czubek swojego nosa i doradzić jak odnaleźć się w innym stylu życia niż ten który sam uprawia. prawie każdy promuje tutaj jedynie swój styl życia. pod pozorami rozwazan ogolnych o zyciu i niby to zainteresowania stylem życia i poznaniem innych ludzi. pod pozorem pomagania i dawania porad... zawsze wychodzi szydło z worka i każdy ostatecznie jest oredownikiem tego co sam sobą reprezentuje.

No to prawda, ze opinie uzytkownikow o tym co jest sluszne sa takie jak wybory ktorych sami dokonali.
Bo wybory, ktorych sami dokonali sa wynikiem... ich opinii o tym co jest sluszne.
To jest oczywiste i normalne.

Sugerujesz, ze ludzie powinni dokonywac innych wyborow niz te, w ktorych slusznosc sami wierza?

Jedziemy dalej...

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

moze warto czasem wysilić sie zeby pobudzic mozg do pracy i spojrzec na zycie z innej perspektywy?

Ok, zobaczmy jaki Ty dajesz przyklad w tym samym poscie, w ktorym krytykujesz innych:

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nasz mozg dziala w identyczny sposob gdy mamy lat 5 jak i 50.

Nic bardziej mylnego.

Automatyczna negacja i zero argumentow.
Gdzie to pobudzanie mozgu do pracy i spogladanie z innej perspektywy?

Tyle w temacie.

215 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-09-02 22:48:36)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

moze warto czasem wysilić sie zeby pobudzic mozg do pracy i spojrzec na zycie z innej perspektywy?

Ok, zobaczmy jaki Ty dajesz przyklad w tym samym poscie, w ktorym krytykujesz innych:

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nasz mozg dziala w identyczny sposob gdy mamy lat 5 jak i 50.

Nic bardziej mylnego.

Tyle w temacie. Automatyczna negacja i zero argumentow.

nie wiem czy wiesz, ale można dostosowac poziom rozmowy do rozmówcy. dla mnie ty masz poprzeczkę dośc nisko, bo masz kiepski stylk pisania i kiepsko się ciebie czyta.  nie chce sie wdawac z toba w dyskusje bo potem musialabym przeczytac twoja odpowiedz, co jest dość nudne. co nie znaczy że innym bede odowiadac tak samo. dla porownania odpisalam dość długi post Ricie, bo mnie o to poprosiła, obiecałam ze to zrobie jak bede miala czas i jest dosc dobrym rozmowca(jest bardzo zywiolowa, pisze tak "z serca", nie obraza nikogo, nie uzywa wulgaryzmow itp itd).
nie odpowiedzialam ci tez automatycznie jesli chcesz wiedziec, wrecz przeciwnie. celowo, umyślnie i z premedytacją ucielam wypowiedz z dziedziny na ktorej sie znam bo byla adresowana do ciebie.
automatycznie =/= lakonicznie. moja wypowiedz jest umyslnie lakoniczna i zwiezla. do innych osob umyslnie kieruje czasem wypowiedzi rozbudowane pelne empatii i zainteresowania.

coś jeszcze johny? cos jeszcze potrzebujesz żeby ci objaśnić?
napisalam tez wcześniej ze czasem pisze na autopilocie, a czasem empatycznie. wiec jedynie dales przyklad tego do czego sama sie przyznalam w poprzednim poście. bez odbioru

216

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

celowo, umyślnie i z premedytacją ucielam wypowiedz z dziedziny na ktorej sie znam bo byla adresowana do ciebie.

Aaaa no tak... Masz argumenty tylko nie jestem godzien ich uslyszec... xD
Skad ja to znam... xD

217 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-09-02 22:55:26)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

celowo, umyślnie i z premedytacją ucielam wypowiedz z dziedziny na ktorej sie znam bo byla adresowana do ciebie.

Aaaa no tak... Masz argumenty tylko nie jestem godzien ich uslyszec... xD
Skad ja to znam... xD

ale ja już w poprzednim poście napisałam ze czasem pisze na autopilocie. także szach mat. próba zdemaskowania mojej hipokryzji zakończyła się jedynie tym że zdemaskowałeś... ze nie chce mi się z toba rozmawiać XD


serio nie rozumiesz koncepcji zarzadzania wlasnym czasem? myslisz ze kazdej osobie z neta bede pisac poemat na 3 strony tylko dlatego bo ONA tak chce(a ja nie chce)?

JohnyBravo777 napisał/a:

Skad ja to znam... xD

a może znasz to stąd ze jesteś meczacym rozmowca i nie każdy ma ochote kopać się z koniem?

218 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-02 22:53:50)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

myslisz ze kazdej osobie z neta bede pisac poemat na 3 strony tylko dlatego bo ONA tak chce(a ja nie chce)?

Aaa no tak... Masz argumenty tylko nie masz czasu ich przedstawic xD
Skad ja to znam... xD

219 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-09-02 23:03:35)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Skad ja to znam... xD

nie wiem. i nie chce wiedzieć. bez odbioru.

220

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Ty jesteś z tej grupy, która uważa, że ludzie są marionetkami w rękach innych ludzi? Nasze odczucia nie są wg Ciebie pochodną naszego wnętrza, naszej percepcji? Nie masz żadnej sprawczości nad swoimi poczynaniami i inni za to odpowiadają?

Masz sprawczość, ale ograniczoną. Są różne socjotechniki manipulacji, z którymi mamy do czynienia każdego dnia i większość nie ma o tym bladego pojęcia.

Prosty przykład - moda.

Kolejny - wypiekanie pieczywa w sklepach wielkopowierzchniowych.

Techniki sprzedaży bezpośredniej, merchandising, wzornictwo (w tym przemysłowe).

To tylko przykłady pierwsze z brzegu.


Myślisz, ze czemu reklamy o charakterze podprogowym są zakazane w UE? Czemu jest taki problem z kryptoreklamami i product placement'em?


Znasz eksperyment więzienny? Kontrowersyjny, z błędami, ale w różnych formach potwierdzany wielokrotnie (np przez "Rhythm 0" Mariny Abramović).

A strajk żółtych kamizelek we Francji? Przecież dość szybko się okazało, że to były zamieszki powiązane i inspirowane przez rosyjskie fermy trolli. Setki (jak nie tysiące) kont w social mediach poblokowali w związku z tym.

221 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 09:10:31)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:

Masz sprawczość, ale ograniczoną. Są różne socjotechniki manipulacji, z którymi mamy do czynienia każdego dnia i większość nie ma o tym bladego pojęcia.

To wcale nie znaczy, że nie jestem twórcą własnych odczuć i sprawcą własnych zachowań, ale, że ulegam różnorakim wpływom. Wystarczy wiedza i snop światła samoświadomości, żeby być panem swoich czynów i nie obciążać innych winą za własne odczucia i zachowania. Bo znowu się okazuje, że to >>moja<< niewiedza o technikach manipulacji i moja niechęć do patrzenia na siebie z pozycji obserwatora powoduje, że ulegam wpływom.

222

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Masz sprawczość, ale ograniczoną. Są różne socjotechniki manipulacji, z którymi mamy do czynienia każdego dnia i większość nie ma o tym bladego pojęcia.

To wcale nie znaczy, że nie jestem twórcą własnych odczuć i sprawcą własnych zachowań, ale, że ulegam różnorakim wpływom. Wystarczy wiedza i snop światła samoświadomości, żeby być panem swoich czynów i nie obciążać innych winą za własne odczucia i zachowania. Bo znowu się okazuje, że to >>moja<< niewiedza o technikach manipulacji i moja niechęć do patrzenia na siebie z pozycji obserwatora powoduje, że ulegam wpływom.

I tak i nie. Zdania na ten temat są podzielone wink W tym w zakresie prawa, bo podżeganie do łamania prawa też jest karalne.

Uczucia bowiem zawsze są twoje. Ale to ja mogę decydować, które z nich wzbudzać. Oczywiście, pole manewru jest ograniczone, ale jest. Zbyt oczywista manipulacja będzie łatwo zauważona. Ale ta bardziej wyrafinowana będzie jak z gotowaniem żaby od zimnej wody. Tak działają sekty, religie czy.....polityka. Ale też tak działa randkowanie. Tylko w ten sport wdajemy się dobrowolnie.

223 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 09:40:13)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:

Uczucia bowiem zawsze są twoje. Ale to ja mogę decydować, które z nich wzbudzać. Oczywiście, pole manewru jest ograniczone, ale jest. Zbyt oczywista manipulacja będzie łatwo zauważona. Ale ta bardziej wyrafinowana będzie jak z gotowaniem żaby od zimnej wody. Tak działają sekty, religie czy.....polityka. Ale też tak działa randkowanie. Tylko w ten sport wdajemy się dobrowolnie.

Błąd. Możesz próbować wzbudzać wzbudzać we mnie odczucia, a nie decydować, które we mnie wzbudzisz.
Tym właśnie różni się jazda na autopilocie, że nie zastanawiasz się, tylko pozwalasz się kierować z zewnątrz, poprzez wzbudzanie w Tobie emocji, odczuć i indukowanie zachowań. Od bycie samoświadomym i decydowaniu o sobie.
Oczywiście nie da się wciąż i ciągle być w trybie online, wystarczy się uaktywniać tam, gdzie wiemy, że lepiej być czujnym, no i przecież dlatego nie jesteśmy wciąż w trybie samoświadomości. To się ćwiczy jak mięsień.

Jack, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowiła, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania ludzi odpowiedzialnością za odczucia i zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-) uzmysłowienie sobie własnych motywów daje człowiekowi WOLNOŚĆ decydowania, bo człowiekiem nie kieruje zamiast niego coś, czego nie rozumie. Dlatego nie wolno bać się swoich głębokich emocji. Trzeba je znać, a najlepiej polubić. I robić mimo wszystko swoje.

224 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 12:11:53)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Nie zalezy mi aby wtracac sie w wasza debate.
Ponizsze jest tylko do moich notatek - bo pozniej sobie zrzucam takie fragmenty jako ciekawe tematy do badan / ksiazki.

---

MagdaLena1111 napisał/a:

Jack, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowiła, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania ludzi odpowiedzialnością za odczucia i zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-)

Ciekawa, zdrowa dyskusja moze byc tylko w oparciu o precyzyjne argumenty (majace zrodlo w konkretnym doswiadczeniu lub typie doswiadczen), ktore pozwalaja drugiej osobie spojrzec na temat z innego punktu widzenia (na podstawie przytoczonych doswiadczen) i w prosty sposob wskazac blad w naszych argumentach jesli tylko taki istnieje.

Powysze to popularna w psychoterapii przemocowa i wyzszosciowa manipulacja.

Rownie dobrze Jack moglby napisac:

Magdalena, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowił, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-)

Konstrukcja: "zastanow sie skad u Ciebie..." + opis dyspozycji drugiej osoby + ukryte zalozenie, ze ta dyspozycja jest bledna.
Oznacza: "uwazam, ze moja dyspozycja jest jedyna sluszna, nie mam zadnych argumentow na poparcie tego (lub boje sie, ze sa slabe), wiec konstruuje wypowiedz w taki sposob jakby twoja dyspozycja byla "ewidentnie" bledna (mimo, ze jej blad jest jedynie moja opinia)"
Powodem, dla ktorego ta manipulacja dziala jest to, ze:
1. Nadawca komunikatu przekierowuje uwage odbiorcy z badania prawdziwosci opinii nadawcy na podprogowa jej akceptacje i skupieniu mysli na czyms innym.
2. To na co nadawca przekierowuje uwage odbiorcy jest absurdem, ktory sluzy "zapetleniu" odbiorcy i wywolaniu w nim takiego stresu aby ulegl opinii nadawcy.
3. W tym przypadku absurd polega na tym, ze istota powyzszego zdania jest: "zastanow sie dlaczego zachowujesz sie zgodnie z wlasnymi przekonaniami".

Przyklad: jesli jestem opinii, ze manipulacja jest mozliwa (czego sila dowodowa w nauce jest niezaprzeczalna) i uznaje pewne zachowania drugiej osoby lub heurystyki dotyczace wlasnego samopoczucia (np. czuje sie przy tej konkretnej osobie gorszy, zestresowany, czuje potrzebe jej akceptacji) za manipulacje to z logiki wychodzi, ze to ta osoba wywiera na mnie taki wplyw lub celowo manipuluje (bo nie wszyscy maja na mnie taki wplyw).
Pytanie "dlaczego latwo przychodzi wyciaganie wnioskow, ktore sa zbierzne z twoimi opiniami" jest manipulacja - absurdem, ktory nie ma odpowiedzi - i wypowiedziane z duza pewnoscia siebie ma potencjal sprawienia, ze odbiorca zwatpi w swoje opinie (mimo, braku argumentow nadawcy - ktory z duzym prawdopodobienstwem bardzo krzywdzi teraz odbiorce komunikatu) i w ucieczce przed stresem zwiazanym ze sztucznie wywolanym dysonansem poznawczym podda sie sugestii, ze bledna jest albo jego opinia albo logiczne wnioski, ktore z niej wyciagnal.

+ tutaj moze wchodzic tez w gre duze wzburzenie u odbiorcy (tutaj Magdaleny) gdy inne osoby z pewnoscia siebie glosza przekonanie, w ktore odbiorca sam wczesniej wierzyl.
To wzburzenie to nerwica, ktora wynika z faktu posiadania opinii, za ktora nie ma zadnych silnych argumentow.
Bo dana opinia zostala wprowadzona w odbiorce droga manipulacji, nie droga dialektyki.

Zatem gdy odbiorca slyszy przekonanie, w ktore sam wczesniej wierzyl to brakuje mu argumentow aby udowodnic innym, ze to przekonanie jest bledne - ale rowniez nie chce wrocic do poprzedniego przekonania bo te polaczone jest w jego doswiadczeniu z duzym stresem.
Wiec odbiorca w poczuciu bezsilnosci decyduje sie uzyc tej samej manipulacji, ktorej wczesniej uzyl na nim ktos inny aby uzyskac ulge z tego, ze druga osoba rowniez zmienila przekonanie na to za ktorym nie ma mocnych argumentow (swiadomosc, ze ktos mial inna opinie od nas ale zmienil ja na zbiezna utwierdza nas w poczuciu posiadania racji niezaleznie od posiadanych argumentow za sama opinia).
Z reguly odbiorca nie ma kontekstu ani umiejetnosci rownie korzystnych do manipulacji (jak osoba, ktora zmanipulowala jego) i nie udaje mu sie uzyskac zamierzonego efektu co prowadzi do dalszej akumulacji wrogosci.

225 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 12:32:57)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Johny napisał/a:

Nie zalezy mi aby wtracac sie w wasza debate.
Ponizsze jest tylko do moich notatek - bo pozniej sobie zrzucam takie fragmenty jako ciekawe tematy do badan / ksiazki.

Dobrze, pogadajmy :-)

Magda napisał/a:

Jack, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowiła, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania ludzi odpowiedzialnością za odczucia i zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-)

Johny napisał/a:

Ciekawa, zdrowa dyskusja moze byc tylko w oparciu o precyzyjne argumenty (majace zrodlo w konkretnym doswiadczeniu lub typie doswiadczen), ktore pozwalaja drugiej osobie spojrzec na temat z innego punktu widzenia (na podstawie przytoczonych doswiadczen) i w prosty sposob wskazac blad w naszych argumentach jesli tylko taki istnieje.
Powysze to popularna w psychoterapii przemocowa i wyzszosciowa manipulacja.

Jakby nie patrzeć, to we wcześniejszych wpisach przedstawiłam szereg argumentów, które uzasadniają mój punkt widzenia. Można sobie wziąć dowolnie wybrany fragment czyjejś wypowiedzi bez uwzględnienia kontekstu oraz wcześniejszej wymiany argumentów i polemizować z własną tezą do woli ;-)
To nie jest też tak, że sama sobie wymyśliłam to, że Jack lubi przerzucać na innych odpowiedzialność za cudze odczucia i zachowania. Bo nie w tym wątku pojawiło się to po raz pierwszy. Przypomnę choćby wątek o facecie zakochanym w koleżance, na którą Jack chętnie przerzucał konieczność zajęcia się zakochanym.

A już ostatecznie to myślę, że lepiej rzucić komuś temat do przemyśleń jako postawę wyższościową niż pisać mu, że 99% userów forum jest od tego kogoś inteligentniejsza :-P

Johny napisał/a:

Rownie dobrze Jack moglby napisac:

Magdalena, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowił, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-)

Poprawnie to powinno brzmieć: „Magdalena, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za swoje zachowania. Nie tutaj, tak sama z sobą pogadaj ;-)”
Bo postuluję o to, żeby każdy brał odpowiedzialność za siebie, swoje odczucia, swoje zachowanie i właśnie nie chcę przyjmować odpowiedzialności za odczucia i zachowania randomowej kłamczuchy z forum, manipulującej innymi, żeby się nad nią litowali :-P

Zatem najpewniej najpierw zastanowiłabym się, czy to nad czym twierdzisz, że mam się zastanowić ma jakieś pokrycie w faktach. Tu: nie ma. A potem, jeśliby miało to pokrycie w rzeczywistości, to chętnie bym się nad tym pochyliła. Bo tak się składa, że zawdzięczam różnym ludziom, także z tego forum, którzy zwrócili moją uwagę na jakiś aspekt mnie samej większą znajomość siebie. To dla mnie wartość dodana. Nie uważam się za produkt skończony i idealny ;-)

Johny, wszyscy sobą manipulujemy, każdy człowiek na tym świecie w ten czy inny sposób manipuluje. Ważne są jednak także intencje oraz to, jak daleko i jak głęboko sięga manipulacja oraz cała masa innych zmiennych. Oczywiście ja mam swoją teorię, co siedzi za tym, że Jack oddaje innym sporo odpowiedzialności za cudze zachowania, ale wydaje mi się, że bardziej wartościowe są wnioski o sobie, do których sami dochodzimy.

Resztę Twojego wywodu pomijam, bo zupełnie tego nie czuję. Miejscami wydaje mi się to tak absurdalne, że zwyczajnie nie chcę tego legitymizować, jakoś się do tego odnosząc.

226 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 12:38:32)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Poprawnie to powinno brzmieć: „Magdalena, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za swoje zachowania. Nie tutaj, tak sama z sobą pogadaj ;-)”
Bo postuluję o to...

... A Jack postuluje o przeciwne, wiec poprawnie to brzmi: "Magdalena, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowił, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sama z sobą pogadaj ;-)"

Swoja droga,
Na Twoim miejscu to ja bym sie zastanowil, skad u Ciebie taka latwosc manipulowania innymi uzywajac takich konstrukcji zdan i potrzeba udowodnienia, ze kazdy jest za siebie odpowiedzialny. Nie tutaj, tak sama ze soba pogadaj  ;-)

227 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 12:56:45)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Poprawnie to powinno brzmieć: „Magdalena, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania siebie odpowiedzialnością za swoje zachowania. Nie tutaj, tak sama z sobą pogadaj ;-)”
Bo postuluję o to...

... A Jack postuluje o przeciwne,


Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

PS. Mam nadzieję, że nie uciekasz od prośby, tylko musiałeś sobie zrobić przerwę na zastanowienie się, bo liczę na cd.

228 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 13:09:37)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

O to ze jestes obrzydliwie nietolerancyjna i wyzszosciowa sugerujac, ze ludzie, ktorzy maja nizsze umiejetnosci obrony przed manipulacja od Ciebie sa sami temu winni.
Pomijajac hipokryzje bo twoje umiejetnosci obrony przed manipulacja sa... badzmy powazni.

Musisz byc tragiczna matka, ktora odpowiedzialnosc za wlasne bledy wychowania wlasnych dzieci zrzuca na ich "osobista odpowiedzialnosc".

A wszystko to dlatego, ze nie rozumiesz konceptu "odpowiedzialnosci".
Odpowiedzialnym za cos mozna byc tylko majac mozliwosci.
Jesli cos jest dla nas niemozliwe w danym momencie to jak mozemy byc za to odpowiedzialni? To jest kompletny absurd.

Dlatego historycznie odpowiedzialnosc zawsze wyznaczala wektor odpowiedzialnosci.
Matka jest odpowiedzialna za dziecko, maz za zone, rzad za dobrobyt i porzadek w kraju - zawsze ten silniejszy (ktory ma wieksze mozliwosci) jest odpowiedzialny tego slabszego.

Koncept odpowiedzialnosci za wlasnego siebie jest tak glupi, ze dalac sie zrobic jak 3 letnie dziecko dajac sobie to wkrecic.

Ja odpowiedzialem na twoje pytanie.
Teraz Ty odpowiedz na moje:
Skad u Ciebie taka potrzeba udowodnienia, ze kazdy jest za siebie odpowiedzialny?

229 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 13:20:06)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

O to ze jestes obrzydliwie nietolerancyjna i wyzszosciowa sugerujac, ze ludzie, ktorzy maja nizsze umiejetnosci obrony przed manipulacja od Ciebie sa sami temu winni.
Pomijajac hipokryzje bo twoje umiejetnosci obrony przed manipulacja sa... badzmy powazni.

Musisz byc tragiczna matka, ktora odpowiedzialnosc za wlasne bledy wychowania wlasnych dzieci zrzuca na ich "osobista odpowiedzialnosc".

A wszystko to dlatego, ze nie rozumiesz konceptu "odpowiedzialnosci".
Odpowiedzialnym za cos mozna byc tylko majac mozliwosci.
Jesli cos jest dla nas niemozliwe w danym momencie to jak mozemy byc za to odpowiedzialni? To jest kompletny absurd.

Dlatego historycznie odpowiedzialnosc zawsze wyznaczala wektor odpowiedzialnosci.
Matka jest odpowiedzialna za dziecko, maz za zone, rzad za dobrobyt i porzadek w kraju - zawsze ten silniejszy (ktory ma wieksze mozliwosci) jest odpowiedzialny tego slabszego.

Koncept odpowiedzialnosci za wlasnego siebie jest tak glupi, ze dalac sie zrobic jak 3 letnie dziecko dajac sobie to wkrecic.

Wow!
Nie jestem jeszcze matką, ale będę, a my nie mówimy tutaj o relacji rodzic-dziecko, ale dorosły-dorosły.

Nie wiem, czemu uważasz, że jedna dorosła osoba jest odpowiedzialna za to, co robi druga dorosła osoba?
Nie wiem, dlaczego, jak ja się czegoś nauczyłam dla własnego dobra i w kontekście własnych doświadczeń, to uważasz, że inni ludzie nie mogą się tego samego nauczyć dla własnego dobra?

Właśnie czuję głęboką odpowiedzialność za siebie i dlatego właśnie nie zrzucam winy za to, co czuję i robię na innych, nie obarczam ich odpowiedzialnością za to, na co finalnie i tak nie mają wpływu.


Wracając do przykładu naszego trolla ritki.
Czyli ja obca baba z netu mam się auto cenzurować i dbać o samopoczucie anonimowego trolla, którego uważam za ordynarną kłamczuchę? W imię czego? W imię jej wyimaginowanego konceptu siebie, który ona próbuje tu narzucić, a którego ja nie kupuję?
Dbać to ja mogę o swojego męża oraz o nne bliskie mi osoby, które znam, bo mam w swoim umyśle wystarczającą ilość wiarygodnych informacji na ich temat, żeby je łączyć w całość i w ten sposób tworzyć sobie modele umysłów tych osób, po to, żeby mieć możliwość przewidywania ich zachowań, a więc w swoim zachowaniu wobec nich uwzględniać i kierować się wiedzą o nich.

Sorry, ale nic mnie nie obchodzi, co w realu zrobi anonimowa kłamczucha, która z nudów daje na publicznym forum upust swoim życzeniom i marzeniom i nie chce być wybijana ze światka, który sobie tu stworzyła, więc manipuluje emocjami i odrzuca niewygodne fakty. Tym bardziej, że jej obraz, który widzę w obliczu faktów nijak się ma do chorej sierotki na krawędzi decyzji o samobójstwie, który ona tworzy, ale bliżej mu do wspominanej znudzonej kłamczuchy i manipulantki, o czym świadczą wcześniej zaprezentowane przeze mnie argumenty.
Cytując paslawka, nikt z nas nie jest świętym, a ja nawet nie mam ambicji, aby aspirować do roli świętej, więc nie zamierzam w imię wyimaginowanej i oderwanej od faktów hipotezy o biednej sierotce, ograniczać swoją wolność wypowiedzi. Nie zmienią tego żadne kaznodziejskie kazania o poświęceniu. Dotarlo?

230

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

O to ze jestes obrzydliwie nietolerancyjna i wyzszosciowa sugerujac, ze ludzie, ktorzy maja nizsze umiejetnosci obrony przed manipulacja od Ciebie sa sami temu winni.
Pomijajac hipokryzje bo twoje umiejetnosci obrony przed manipulacja sa... badzmy powazni.

Musisz byc tragiczna matka, ktora odpowiedzialnosc za wlasne bledy wychowania wlasnych dzieci zrzuca na ich "osobista odpowiedzialnosc".

A wszystko to dlatego, ze nie rozumiesz konceptu "odpowiedzialnosci".
Odpowiedzialnym za cos mozna byc tylko majac mozliwosci.
Jesli cos jest dla nas niemozliwe w danym momencie to jak mozemy byc za to odpowiedzialni? To jest kompletny absurd.

Dlatego historycznie odpowiedzialnosc zawsze wyznaczala wektor odpowiedzialnosci.
Matka jest odpowiedzialna za dziecko, maz za zone, rzad za dobrobyt i porzadek w kraju - zawsze ten silniejszy (ktory ma wieksze mozliwosci) jest odpowiedzialny tego slabszego.

Koncept odpowiedzialnosci za wlasnego siebie jest tak glupi, ze dalac sie zrobic jak 3 letnie dziecko dajac sobie to wkrecic.

Wow!
Nie jestem jeszcze matką, ale będę, a my nie mówimy tutaj o relacji rodzic-dziecko, ale dorosły-dorosły.

Nie wiem, czemu uważasz, że jedna dorosła osoba jest odpowiedzialna za to, co robi druga dorosła osoba?
Nie wiem, dlaczego, jak ja się czegoś nauczyłam dla własnego dobra i w kontekście własnych doświadczeń, to uważasz, że inni ludzie nie mogą się tego samego nauczyć dla własnego dobra?

Właśnie czuję głęboką odpowiedzialność za siebie i dlatego właśnie nie zrzucam winy za to, co czuję i robię na innych, nie obarczam ich odpowiedzialnością za to, na co finalnie i tak nie mają wpływu.


Wracając do przykładu naszego trolla ritki.
Czyli ja obca baba z netu mam się auto cenzurować i dbać o samopoczucie anonimowego trolla, którego uważam za ordynarną kłamczuchę? W imię czego? W imię jej wyimaginowanego konceptu siebie, który ona próbuje tu narzucić, a którego ja nie kupuję?
Dbać to ja mogę o swojego męża oraz o nne bliskie mi osoby, które znam, bo mam w swoim umyśle wystarczającą ilość wiarygodnych informacji na ich temat, żeby je łączyć w całość i w ten sposób tworzyć sobie modele umysłów tych osób, po to, żeby mieć możliwość przewidywania ich zachowań, a więc w swoim zachowaniu wobec nich uwzględniać i kierować się wiedzą o nich.

Sorry, ale nic mnie nie obchodzi, co w realu zrobi anonimowa kłamczucha, która z nudów daje na publicznym forum upust swoim życzeniom i marzeniom i nie chce być wybijana ze światka, który sobie tu stworzyła, więc manipuluje emocjami i odrzuca niewygodne fakty. Tym bardziej, że jej obraz, który widzę w obliczu faktów nijak się ma do chorej sierotki na krawędzi decyzji o samobójstwie, który ona tworzy, ale bliżej mu do wspominanej znudzonej kłamczuchy i manipulantki, o czym świadczą wcześniej zaprezentowane przeze mnie argumenty.
Cytując paslawka, nikt z nas nie jest świętym, a ja nawet nie mam ambicji, aby aspirować do roli świętej, więc nie zamierzam w imię wyimaginowanej i oderwanej od faktów hipotezy o biednej sierotce, ograniczać swoją wolność wypowiedzi. Nie zmienią tego żadne kaznodziejskie kazania o poświęceniu. Dotarlo?

To prawda kazdy dorosly jest za siebie odpowiedzialny

231

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

O to ze jestes obrzydliwie nietolerancyjna i wyzszosciowa sugerujac, ze ludzie, ktorzy maja nizsze umiejetnosci obrony przed manipulacja od Ciebie sa sami temu winni.
Pomijajac hipokryzje bo twoje umiejetnosci obrony przed manipulacja sa... badzmy powazni.

Musisz byc tragiczna matka, ktora odpowiedzialnosc za wlasne bledy wychowania wlasnych dzieci zrzuca na ich "osobista odpowiedzialnosc".

A wszystko to dlatego, ze nie rozumiesz konceptu "odpowiedzialnosci".
Odpowiedzialnym za cos mozna byc tylko majac mozliwosci.
Jesli cos jest dla nas niemozliwe w danym momencie to jak mozemy byc za to odpowiedzialni? To jest kompletny absurd.

Dlatego historycznie odpowiedzialnosc zawsze wyznaczala wektor odpowiedzialnosci.
Matka jest odpowiedzialna za dziecko, maz za zone, rzad za dobrobyt i porzadek w kraju - zawsze ten silniejszy (ktory ma wieksze mozliwosci) jest odpowiedzialny tego slabszego.

Koncept odpowiedzialnosci za wlasnego siebie jest tak glupi, ze dalac sie zrobic jak 3 letnie dziecko dajac sobie to wkrecic.

Ja odpowiedzialem na twoje pytanie.
Teraz Ty odpowiedz na moje:
Skad u Ciebie taka potrzeba udowodnienia, ze kazdy jest za siebie odpowiedzialny?

Co to wogole sa za farmazony,ze maz jest odpowiedzialny za zone,skoro ona jest dorosla, a mnie od malego mowili cos takiego rodzice "jak bedziesz pelnoletnia to sobie rob co chcesz,bo nikt za ciebie odpowiadal nie bedzie" to tylko za osoby nieletnie dorosli sa odpowiedzialni pozniej to juz nawet wg prawa kazda pelnoletnia osoba odpowiada za siebie i swoje czyny

232 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 13:54:41)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.

Natomiast czesc uzytkownikow ma niebywala motywacje aby prowadzic krucjaty w tym temacie i wpychac ludziom ten absurd jak psu do pyska dopychajac go trzesaca sie w fanatyzmie noga.

Wiec usmiecham sie gdy ktos pisze, ze to chodzi o pomoc innym.
Raczej desperackie podrygi osob, ktore sfrustrowane zyciem, niemal na kolanach placza i prosza aby ktos zdjal czesc odpowiedzialnosci z ich barkow.

JuliaUK napisał/a:

juz nawet wg prawa kazda pelnoletnia osoba odpowiada za siebie i swoje czyny

No pewnie zrodlo czesciowo lezy w prawie, ktore jest dogmatyczna nauka probujaca strywializowac rzeczywistosc aby dalo sie w niej wprowadzic nienaturalny porzadek promujacy interesy bogatych kosztem ograniczenia mozliwosci ludzi, ktorzy potrzebuja pomocy najbardziej.

Jak to Chomsky pisze w "Requirem for American Dream" - glowna rzecz, ktora zawsze udawala sie bogatym to przekonanie biednych, ze sa gorsi, ze sa sami odpowiedzialni za swoja biede i nie zasluguja na rowne traktowanie.

233 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-09-03 14:07:11)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.

Natomiast czesc uzytkownikow ma niebywala motywacje aby prowadzic krucjaty w tym temacie i wpychac ludziom ten absurd jak psu do pyska dopychajac go trzesaca sie w fanatyzmie noga.

Wiec usmiecham sie gdy ktos pisze, ze to chodzi o pomoc innym.
Raczej desperackie podrygi osob, ktore sfrustrowane zyciem, niemal na kolanach placza i prosza aby ktos zdjal czesc odpowiedzialnosci z ich barkow.

JuliaUK napisał/a:

juz nawet wg prawa kazda pelnoletnia osoba odpowiada za siebie i swoje czyny

No pewnie zrodlo czesciowo lezy w prawie, ktore jest dogmatyczna nauka probujaca strywializowac rzeczywistosc aby dalo sie w niej wprowadzic nienaturalny porzadek promujacy interesy bogatych kosztem ograniczenia mozliwosci ludzi, ktorzy potrzebuja pomocy najbardziej.

Jak to Chomsky pisze w "Requirem for American Dream" - glowna rzecz, ktora zawsze udawala sie bogatym to przekonanie biednych, ze sa gorsi, ze sa sami odpowiedzialni za swoja biede i nie zasluguja na rowne traktowanie.

Akurat bieda zalezy od sytuacji,jest bieda od nas niezalezna np firma,w ktorej ktos pracowal upada albo ciezka choroba,a moze byc zwykle lenistwo. Ja tez jestem bezrobotna z wyboru,ale wiem,ze jakbym byla biedna to nie bedzie to nikogo wina tylko moja,dlatego tez mam plany, zeby zalozyc swoja dzialalnosc,bo zwykla praca odpada bo zwyczajnie mnie sie nie chce pracowac na etat

234

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.


Inaczej, absurdem jest przekonywanie innych, że są odpowiedzialni za randomowe osoby, odczucia randomowych osób, zachowania randomowych osób, ale już odpowiedzialność za siebie staje się jakimś abstrakcyjnym konceptem :-P

235

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.


Inaczej, absurdem jest przekonywanie innych, że są odpowiedzialni za randomowe osoby, odczucia randomowych osób, zachowania randomowych osób, ale już odpowiedzialność za siebie staje się jakimś abstrakcyjnym konceptem :-P

Tez mnie to zastanawia

236 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 14:40:05)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.

Inaczej, absurdem jest przekonywanie innych, że są odpowiedzialni za randomowe osoby, odczucia randomowych osób, zachowania randomowych osób, ale już odpowiedzialność za siebie staje się jakimś abstrakcyjnym konceptem :-P

Bo jestesmy odpowiedzialni za siebie wzajemnie a nie za samych siebie.
Nie jest to oczywiste dla Ciebie?
Dla Einsteina bylo - ale pewnie random z internetu jak Ty jest madrzejszy.

---

To w jaki sposob napisalem powyzsze jest celowe.
Rzeczywiscie Einstein uwazal, ze wszyscy jestesmy od siebie zalezni i tym samym - odpowiedzialni za siebie wzajemnie.
Ale moglem to napisac z szacunkiem (zamiast z pogarda) przez co by to nie mialo potencjalu wyprowadzenia Ciebie z rownowagi - a Ty nie musialabys wykonac zadnego wysilku aby sie nie dac z niej wyprowadzic.

Jesli chcemy aby na forum bylo milo, aby dawalo nam wsparcie, intelektualna wartosc i podnosilo na duchu to kazdy z nas musi wlozyc troche wiecej wysilku aby pozostac dla siebie tolerancyjnymi, wykazac sie empatia, nie uzywac twierdzen bez argumentow (aby nie budowac watpliwosci tylko zrozumienie) i nie manipulowac.

Ale ten wysilek we wszystkie te dzialania wkladamy dla innych.
To od mojego wysilku zalezy czy Tobie bedzie tutaj przyjemniej.
Od twojego zalezy czy przyjemniej bedzie mi.

Co pokazuje, ze nie jestesmy tyle odpowiedzialni za siebie co za innych.
A inni sa odpowiedzialni za ich wplyw na nas.

I ta odpowiedzialnosc nigdy nie zamyka sie w jedna strone.
Bo destrukcyjne zachowanie jednej osoby nie szkodzi tylko jej a innym.
Wiec to naszym wspolnym zadaniem jest tak organizowac nasza spolecznosc aby nikt nie czul motywacji do destrukcyjnych zachowan.

Ale wielu z nas odcina sie od wlasnego poczucia odpowiedzialnosci za pomoc innym bo ich to przerasta.
I skupiaja sie na sobie.
Skupiaja sie na przetrwaniu.
Odcinajac sie od sensu zycia.

Czesc z nich wymysla sobie przekonania, ze oni staraja sie dla rodziny a nie dla "randomow".
Ale ich dzieci - ktore widza jak jest w rzeczywistosci - maja inne zdanie bo widza, ze tak samo jak z "randomami" ich rodzice uwazaja, ze wytlumaczyli juz wszystko dziecku.
I w poczuciu bezsilnosci, ze dziecko nadal zachowuje sie inaczej - wracaja do swojej mantry, ze to byl wybor dziecka, za ktore tylko ono jest odpowiedzialne.
A pozniej snuja teorie o buncie mlodzienczym i ze to "taki etap" - zakodowany w DNA xD

237

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Nie znam ani jednej dyskusji o tym absurdzie (odpowiedzialnosci za siebie) na tym forum, ktora by nie byla jalowa.

Inaczej, absurdem jest przekonywanie innych, że są odpowiedzialni za randomowe osoby, odczucia randomowych osób, zachowania randomowych osób, ale już odpowiedzialność za siebie staje się jakimś abstrakcyjnym konceptem :-P

Bo jestesmy odpowiedzialni za siebie wzajemnie a nie za samych siebie.
Nie jest to oczywiste dla Ciebie?
Dla Einsteina bylo - ale pewnie random z internetu jak Ty jest madrzejszy.

---

To w jaki sposob napisalem powyzsze jest celowe.
Rzeczywiscie Einstein uwazal, ze wszyscy jestesmy od siebie zalezni i tym samym - odpowiedzialni za siebie wzajemnie.
Ale moglem to napisac z szacunkiem (zamiast z pogarda) przez co by to nie mialo potencjalu wyprowadzenia Ciebie z rownowagi - a Ty nie musialabys wykonac zadnego wysilku aby sie nie dac z niej wyprowadzic.

Jesli chcemy aby na forum bylo milo, aby dawalo nam wsparcie, intelektualna wartosc i podnosilo na duchu to kazdy z nas musi wlozyc troche wiecej wysilku aby pozostac dla siebie tolerancyjnymi, wykazac sie empatia, nie uzywac twierdzen bez argumentow (aby nie budowac watpliwosci tylko zrozumienie) i nie manipulowac.

Ale ten wysilek we wszystkie te dzialania wkladamy dla innych.
To od mojego wysilku zalezy czy Tobie bedzie tutaj przyjemniej.
Od twojego zalezy czy przyjemniej bedzie mi.

Co pokazuje, ze nie jestesmy tyle odpowiedzialni za siebie co za innych.
A inni sa odpowiedzialni za ich wplyw na nas.


Powinieneś wiele swoich uwag, które kierujesz do innych wziąć sobie głęboko do serca i sam je stosować, jak chcesz, żeby było miło.

Bo mnie np. nie zależy na tym, żeby było miło. I ja tez nie jestem tu po to, żeby pomagać innym, tak na marginesie. Ale czasami próbuję komuś pomóc, bo uważam, że tak jest sprawiedliwie, tj. coś daję i coś biorę. A co biorę? Pamiętam, jak niedługo po tym, jak się tu zarejestrowałam, Olinka założyła w dziale na samej górze watek o tym, za co cenimy forum. Napisałam wtedy coś w stylu, że rozszerza moją perspektywę, dorzuca ono do mojego obrazu świata takie elementy, które nie dane byłyby mi w realu. Niewiele się od tego czasu zmieniło w moim podejściu do forum, ale coraz mniej już tu rzeczy, które mnie zaskakują, uczą i dorzucają wartość dodaną dla mnie.


Wiesz co Johny, w mojej ocenie wzajemna zależność, którą Ty promujesz, to uwikłanie i uzależnienie. To jest jeden z tych obrazków, który sobie dorzucam do spektrum, ale osobiście wolę relacje oparte na rozumieniu siebie i uzupełnianiu się. Czekam jeszcze, co Ci Sara napisze na tę Twoją koncepcję wzajemnej zależności vel uwikłania, bo tam to bardziej rozpisałeś na nuty ;-)

238 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 15:02:36)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz co Johny, w mojej ocenie wzajemna zależność, którą Ty promujesz, to uwikłanie i uzależnienie.

Jesli chcesz nazywac cos co zarowno Einstein jak i Darwin uwazali za ludzka nature jakimis negatywnie nacechowanymi (przez swojego psycho"terapeute") konceptami to zgadnij jakie beda tego konsekwencje?

Samotni, niepewni, przeintelektualizowani ludzie - zarowno z mojego doswiadczenia jak i w literaturze (np. "Mdlosci" Sartre - jego pamietniki) - maja te same opinie.
I niestety sa niemal calkowicie zbiezne z twoimi.

Bo te opinie maja prawdopodobnie zrodlo w Sartre - ktory byl wysmiany przez ludzi nauki ale zyskal ogromna popularnosc wsrod niewyedukowanych ludzi, ktorzy szukali drogi do zrozumienia na skroty (chociazby droga miala prowadzic przez przepasc ;P)

The Descent of Man - Darwin napisał/a:

Sukces plemienia w wojnach międzyplemiennych zależał od zarządzania życiem wewnątrz społeczności plemiennych poprzez dostosowania inne niż bezpośrednia konkurencja - zwłaszcza współpracę i własne poświęcenie.
...
Niektórzy ludzie są skłonni do wykorzystywania innych w najbardziej współpracujących grupach oszukując. Dlatego grupy musiały wywierać silne kontrole społeczne wobec tego zagrożenia.
...
Człowiek spogląda w przód i w tył, porównuje swoje różne uczucia, pragnienia i wspomnienia. Następnie odkrywa, zgodnie z opinią wszystkich najmądrzejszych ludzi, że najwyższa satysfakcja pochodzi z podążania za pewnymi impulsami, a mianowicie instynktami społecznymi. Jeśli działa na rzecz dobra innych, zdobędzie aprobatę swoich bliźnich i zyska miłość tych, z którymi żyje; a ten ostatni zysk niewątpliwie jest najwyższą przyjemnością na tej ziemi.

239

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz co Johny, w mojej ocenie wzajemna zależność, którą Ty promujesz, to uwikłanie i uzależnienie.

Jesli chcesz nazywac cos co zarowno Einstein jak i Darwin uwazali za ludzka nature jakimis negatywnie nacechowanymi (przez swojego psycho"terapeute") konceptami to zgadnij jakie beda tego konsekwencje?

Nie odnoszę się do teorii Einsteina ani Darwina, ale Twojej :-)
A generalnie to uważam, że ludzie mają w sobie wszystko, tj. są potencjałem, który może rozwijać się w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych w różnorakich kierunkach. Kultury nas regulują i tłumią egoizm na różne sposoby.

240 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 15:20:02)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Jestem ciekaw co myslisz zwlaszcza o trzecim (ostatnim) przytoczonym wyzej cytacie Darwina.
Bo dla mnie zamyka calkowicie dyskusje.

MagdaLena1111 napisał/a:

A generalnie to uważam, że ludzie mają w sobie wszystko, tj. są potencjałem, który może rozwijać się w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych w różnorakich kierunkach. Kultury nas regulują i tłumią egoizm na różne sposoby.

Ja uwazam, ze potrafisz utrzymac te przekonania tylko ze wzgledu na brak ich podstawowej analizy.
Np. piszesz o "rozwoju w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych".
Ignorujac bardzo wazna mozliwosc "skrzywienia / wyniszczenia / zaburzenia / 'cofniecia w rozwoju' w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych".

Piszesz o tym, ze kultury nas reguluja i tlumia egoizm.
Ignorujac bardzo wazna mozliwosc, ze kultury moga nas destabilizowac i napedzac egoizm.

Wybierasz jedynie strone, ktora chcesz widziec kompletnie ignorujac, ze wszystko co ma potencjal zmiany w jednym kierunku moze powodowac zmiane w przeciwnym.
Po czym kompletnie absurdalne przekonania wydaja Ci sie ewidentne - nie wymagajace nawet zastanawiania sie nad nimi i argumentacji.

241

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:

Jestem ciekaw co myslisz zwlaszcza o trzecim (ostatnim) przytoczonym wyzej cytacie Darwina.
Bo dla mnie zamyka calkowicie dyskusje.

Przeciez darwin byl glupszy od malpy

242

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JuliaUK33 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Jestem ciekaw co myslisz zwlaszcza o trzecim (ostatnim) przytoczonym wyzej cytacie Darwina.
Bo dla mnie zamyka calkowicie dyskusje.

Przeciez darwin byl glupszy od malpy

No to czekamy teraz na twoja konkretna krytyke jego tworczosci - bo na pewno takiej dokonalas w drodze do uznania ze jest glupkiem wink

243 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-09-03 15:28:07)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Jestem ciekaw co myslisz zwlaszcza o trzecim (ostatnim) przytoczonym wyzej cytacie Darwina.
Bo dla mnie zamyka calkowicie dyskusje.

Przeciez darwin byl glupszy od malpy

No to czekamy teraz na twoja konkretna krytyke jego tworczosci - bo na pewno takiej dokonalas w drodze do uznania ze jest glupkiem wink

Ależ to banalnie proste big_smile. Darwin, jako człowiek, w procesie ewolucji utracił wszelkie zdolności i zmysły niezbędne człowiekowi do doskonalenia sprawności intelektualnej, bowiem cywilizacja ograniczyła konieczność ich używania i tym samym stał się głupszy od małpy tongue wink.

244

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Panna de Jones napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Przeciez darwin byl glupszy od malpy

No to czekamy teraz na twoja konkretna krytyke jego tworczosci - bo na pewno takiej dokonalas w drodze do uznania ze jest glupkiem wink

Ależ to banalnie proste big_smile. Darwin, jako człowiek, w procesie ewolucji utracił wszelkie zdolności i zmysły niezbędne człowiekowi do doskonalenia sprawności intelektualnej, bowiem cywilizacja ograniczyła konieczność ich używania i tym samym stał się głupszy od małpy tongue wink.

O wlasnie dobra odpowiedz bo mnie sie rozpisywac nie chce

245 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-03 16:05:32)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:

Jestem ciekaw co myslisz zwlaszcza o trzecim (ostatnim) przytoczonym wyzej cytacie Darwina.
Bo dla mnie zamyka calkowicie dyskusje.

Pisałam już przecież, że da się na podstawie dowolnie wybranego fragmentu z pominięciem kontekstu, budować własne tezy i z nimi dyskutować. Tylko po co?
Przecież ogólnie teorie Darwina można można podsumować jako "przetrwanie najodpowiedniejszego osobnika w walce o istnienie". Ta teoria staje się nieaktualna w nowszej biologii, w której ewolucja jest oparta na współpracy.
Darwin i jego teorie w ogólności to dla mnie opis relacji niemowlaka albo nawet jeszcze płodu do matki „bez Ciebie umrę”. Wtedy to jest ok, ale jak tak mówi dorosły do dorosłego, to trąci patologią i może przez chwilę połechta to czyjeś ego, ale na dłuższą metę jest nie do wytrzymania.
Bardziej do mnie przemawia drugi cytat, bo popatrz, mamy tu trolla, który nas wykorzystuje do podtrzymywania swoich schiz, żerując na naszym czasie i uwadze, a ja jestem „kontrolą społeczną wobec tego zagrożenia” :-D

JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A generalnie to uważam, że ludzie mają w sobie wszystko, tj. są potencjałem, który może rozwijać się w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych w różnorakich kierunkach. Kultury nas regulują i tłumią egoizm na różne sposoby.

Ja uwazam, ze potrafisz utrzymac te przekonania tylko ze wzgledu na brak ich podstawowej analizy.
Np. piszesz o "rozwoju w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych".
Ignorujac bardzo wazna mozliwosc "skrzywienia / wyniszczenia / zaburzenia / 'cofniecia w rozwoju' w zależności od czynników wewnętrznych i zewnętrznych".

Piszesz o tym, ze kultury nas reguluja i tlumia egoizm.
Ignorujac bardzo wazna mozliwosc, ze kultury moga nas destabilizowac i napedzac egoizm.

Wybierasz jedynie strone, ktora chcesz widziec kompletnie ignorujac, ze wszystko co ma potencjal zmiany w jednym kierunku moze powodowac zmiane w przeciwnym.
Po czym kompletnie absurdalne przekonania wydaja Ci sie ewidentne - nie wymagajace nawet zastanawiania sie nad nimi i argumentacji.

W ogóle składam się z braków :-D Taka już jestem idealnie nieidealna, cóż począć, ale to, że czegoś nie napisałam, nie rozwinęłam, nie uwzględniłam w jednym zdaniu, wcale nie musi oznaczać, ze się z tym nie liczę.

A jak coś nas kształtuje i na nas wpływa, to znaczy, że mogą to być dobre, jak i złe wpływy. Dlatego wracając do paru postu wstecz, dobrze wiedzieć, jakie są nasze motywy.

246

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Jack, na Twoim miejscu to ja bym się zastanowiła, skąd u Ciebie taka łatwość obarczania ludzi odpowiedzialnością za odczucia i zachowania innych ludzi. Nie tutaj, tak sam z sobą pogadaj ;-) uzmysłowienie sobie własnych motywów daje człowiekowi WOLNOŚĆ decydowania, bo człowiekiem nie kieruje zamiast niego coś, czego nie rozumie. Dlatego nie wolno bać się swoich głębokich emocji. Trzeba je znać, a najlepiej polubić. I robić mimo wszystko swoje.


Bo byłem uczony jak się to robi np w sprzedaży i obsłudze klienta. Bo miałem też szkolenia z zakresu kontrwywiadu (szumna nazwa dla 'ochrony informacji niejawnej'), gdzie były opisywane przykładowe manipulacje mające na celu wyciągnięcie od nas informacji itd. Bo na tym opierają się szkolenia z autoprezentacji, gdzie za sprawą postawy ciała, gestykulacji i ubioru wzmacnia się i uwiarygadnia przekaz.

To nie jest też tak, że sama sobie wymyśliłam to, że Jack lubi przerzucać na innych odpowiedzialność za cudze odczucia i zachowania. Bo nie w tym wątku pojawiło się to po raz pierwszy. Przypomnę choćby wątek o facecie zakochanym w koleżance, na którą Jack chętnie przerzucał konieczność zajęcia się zakochanym.

yyyy.....co?

To chyba nie zrozumiałaś. Nie przerzucałem na nikogo konieczność zajęcia się zakochanym, ale jedynie wyczulałem na poszanowanie cudzych uczyć i nie bawienie się nimi dla własnych korzyści. Żeby nie trzymać na orbicie jeśli ma takie podejrzenie, a wie, że z jej strony nic nie będzie. Aby nie dawać złudnej nadziei. To nie jest przerzucanie odpowiedzialności - to jest zwykły szacunek do drugiej osoby.

247

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś rozwinął, o co dokładnie Jack wg Ciebie postuluje, to będę wdzięczna :-)

O to ze jestes obrzydliwie nietolerancyjna i wyzszosciowa sugerujac, ze ludzie, ktorzy maja nizsze umiejetnosci obrony przed manipulacja od Ciebie sa sami temu winni.
Pomijajac hipokryzje bo twoje umiejetnosci obrony przed manipulacja sa... badzmy powazni.

Musisz byc tragiczna matka, ktora odpowiedzialnosc za wlasne bledy wychowania wlasnych dzieci zrzuca na ich "osobista odpowiedzialnosc".

A wszystko to dlatego, ze nie rozumiesz konceptu "odpowiedzialnosci".
Odpowiedzialnym za cos mozna byc tylko majac mozliwosci.
Jesli cos jest dla nas niemozliwe w danym momencie to jak mozemy byc za to odpowiedzialni? To jest kompletny absurd.

Dlatego historycznie odpowiedzialnosc zawsze wyznaczala wektor odpowiedzialnosci.
Matka jest odpowiedzialna za dziecko, maz za zone, rzad za dobrobyt i porzadek w kraju - zawsze ten silniejszy (ktory ma wieksze mozliwosci) jest odpowiedzialny tego slabszego.

Koncept odpowiedzialnosci za wlasnego siebie jest tak glupi, ze dalac sie zrobic jak 3 letnie dziecko dajac sobie to wkrecic.

Ja odpowiedzialem na twoje pytanie.
Teraz Ty odpowiedz na moje:
Skad u Ciebie taka potrzeba udowodnienia, ze kazdy jest za siebie odpowiedzialny?


LOOOOOOL.

Nie.

Jack o to nie postuluje.

Ty i TYLKO ty jesteś odpowiedzialny za siebie. ALE osoba, która tobą manipuluje jest współodpowiedzialna twoich występków. Dlatego podżeganie do przestępstwa jest w naszym prawie karalne praktycznie na równi z samym przestępstwem. Nie zwalnia to odpowiedzialności z ciebie.

248

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Teraz będzie autorski wyklad o prawie karnym big_smile. Idę po popcorn big_smile.

249

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Panna de Jones napisał/a:

Teraz będzie autorski wyklad o prawie karnym big_smile. Idę po popcorn big_smile.

Autorski? Nie.....przecież ja tylko potrafię linki wklejać.


https://www.infor.pl/prawo/kodeks-karny … rnego.html

250 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-09-03 18:53:48)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:
Panna de Jones napisał/a:

Teraz będzie autorski wyklad o prawie karnym big_smile. Idę po popcorn big_smile.

Autorski? Nie.....przecież ja tylko potrafię linki wklejać.


https://www.infor.pl/prawo/kodeks-karny … rnego.html

Ty jednak nie jesteś zbyt bystry big_smile.

Lubię to forum, bo dzięki takim miejscom mogą zaistnieć tacy ludzie jak Ty, specjaliści począwszy od psychiatrii i psychologii, poprzez znajomość kobiecego nietrzymania moczu oraz funkcjonowania kanalizacji skończywszy na prawie karnym. Można poczytać, pośmiać się big_smile.

251

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Panna de Jones napisał/a:

Lubię to forum,


W końcu to twoje jedyne życie. Jedyne okno na świat.


Ucz się.


Chłoń.


Bo nie wiele czasu ci już zostało.....peselek się zaraz zacznie upominać.

252 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-09-03 18:57:55)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:
Panna de Jones napisał/a:

Lubię to forum,


W końcu to twoje jedyne życie. Jedyne okno na świat.


Ucz się.


Chłoń.


Bo nie wiele czasu ci już zostało.....peselek się zaraz zacznie upominać.


Przyganiał kocioł garnkowi big_smile. A sam tu smoli od 13 lat big_smile. Nieprzerwanie robiąc wykłady i wklejając linki big_smile.

253

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Panna de Jones napisał/a:

Przyganiał kocioł garnkowi big_smile. A sam tu smoli od 13 lat big_smile.

~2,8 tyś postów przez 13 lat.

~830 postów w miesiąc z raptem jednego z kilku kont.


No faktycznie jest co porównywać.

254 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-09-03 19:08:04)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:
Panna de Jones napisał/a:

Przyganiał kocioł garnkowi big_smile. A sam tu smoli od 13 lat big_smile.

~2,8 tyś postów przez 13 lat.

~830 postów w miesiąc z raptem jednego z kilku kont.


No faktycznie jest co porównywać.

Nie, ja się do Ciebie nie porównuję big_smile. Zwracam jedynie uwagę że Ty też tu jesteś mimo, że udajesz, że Cię tu wcale nie ma a są tylko inni big_smile. I idę o zakład, że jak tu wrócę za kolejne 13 lat pod innym nickiem tudzież nickami to Ty nadal tu będziesz wklejał linki big_smile. Bo każdy robi to co umie najlepiej big_smile tongue.

255

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Tak. Udaję. I dlatego piszę z jednego i tego samego konta od 13stu lat.

Logiczne.

Które to już twoje wcielenie? Naste co najmniej. I w każdym klepiesz po kilkadziesiąt postów dzień za dniem. Od X lat. I próbujesz przekonywać, że masz jakieś życie realne.

Dobrze ci to idzie.

Załóż kolejny wątek o mnie. Żal się. Skarż. Offtopuj.

Pisz, pisz.

I powtarzaj za mną "mam prawdziwe życie".

256 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-09-03 19:14:48)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Jack Sparrow napisał/a:

Tak. Udaję. I dlatego piszę z jednego i tego samego konta od 13stu lat.

Logiczne.

Które to już twoje wcielenie? Naste co najmniej. I w każdym klepiesz po kilkadziesiąt postów dzień za dniem. Od X lat. I próbujesz przekonywać, że masz jakieś życie realne.

Dobrze ci to idzie.

Załóż kolejny wątek o mnie. Żal się. Skarż. Offtopuj.

Pisz, pisz.

I powtarzaj za mną "mam prawdziwe życie".


Ty serio musisz mieć słabe nerwy skoro musisz wyzywać nieznane Ci osoby tylko dlatego że edytowały swoją wypowiedź big_smile. Odważnie, że komuś takiemu realnie dali w wojsku broń do ręki.

Szacunek za jedno konto na babskim forum big_smile. No osiągnięcie życiowe że aż mi kapcie z nóg spadły z wrażenia big_smile.

257

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
ulle napisał/a:

Rozumiem i nie ma sprawy.
Między Johnnym a mną chodzi chyba o to, że ja dałam się tu poznać jako znawczyni zaburzencow, a szczególnie narcyziw, nawet paslawek ostatnio napisał, że taka znawczyni ekspertka od nich dała się tak podejść ...
Johnny natomiast uważa się za znawcę narcyzów i w każdym autorze widzi właśnie narcyza, czasem birdeline albo psychopatę iostanio napadł zwykłego _on.

Ale Ty masz w tym lbie nayebane... az ciezko uwierzyc.

Moja relacja z ulle w skrocie:
1) Ulle napisala ze jest matka i "małe dzieci bardziej mnie irytują, niż rozczulają".
2) Ja odpisalem, ze widocznie dzieci jej robia konkurencje bo sa tak samo egoistyczne i narcystyczne jak ona
3) Ulle odpisala, ze nie jest egoistyczna ale jest bardzo egocentryczna... xD
Przyznala, ze jest narcystyczna i pare innych opinii zgorzknialych osob typu "nie ma co priorytetyzowac kogokolwiek oprocz siebie, bo nikt inny by mnie nie postawil na pierwszym miejscu"
4) Ja jej wskazalem bledy logiczne w tych przekonaniach i przedstawilem skrot mojej teorii dotyczacy tego, ze jestesmy krzywdzeni nie dlatego, ze ludzie sa zli tylko dlatego, ze brak precyzji naszych przekonan nie pozwala nam widziec zagrozen tam gdzie wystepuja i byc spokojnym gdy nie wystepuja a wine za nasze bledne przekonania, ktore doprowadzily do blednych oczekiwan, ktore zweryfikowala rzeczywistosc zrzucamy na "zle zachowanie" innych ludzi.
5) Ulle mnie skomplementowala, wydawalo sie, ze cos z tego wyniosla i bylaby gitara
(Temat: https://www.netkobiety.pl/p3915913.html#p3915913)

Jej relacja ze mna sie popsula w temacie, ktory zalozyla jako inny uzytkownik (Aprazmo - https://www.netkobiety.pl/t129439.html).
Ulle podzielila sie tam swoja prawdziwa historia ale widac nie chciala tego robic pod nickiem ulle.

Ja tego nieswiadomy napisalem autorce co mysle o danej sytuacji - o kompletnym wyjebaniu na wlasne dzieci chcac je zamordowac popelniajac rozszerzone samobojstwo - tylko dlatego, ze po tym jak zostala wymieniona na nowszy model (wczesniej grajac wielka pania) bylaby posmiewiskiem kolezanek (ktorych opinia madrej i pelnej sukcesu damy jest dla niej bardzo wazna - co jest typowe u narcyzow).

Bylem przekonany, ze dostane racjonalizacje i atak ze strony autorki - bo co do jej narcyzmu nie bylo absolutnie zadnej watpliwosci - jeden z najsilniejszych przypadkow jakie widzialem.
Natomiast ku mojemu zaskoczeniu autorka odpowiadala spokojnie a ta "narcystyczna furia" (koncept, ktory ulle sobie wymyslila albo wziela z jakiegos bravo girl dla pseudo-psychologow) i atak nastepowal z konta "ulle".
I tak raz za razem.
Zajelo mi pare wiadomosci zanim sobie uswiadomilem, ze "narcystyczna furia" idzie z konta "ulle" bo mimo, ze moje posty skierowane sa by wzbudzic watpliwosci w "Aprazmo", efekt moich akcji, ktory jest w przypadku narcyzow bardzo przewidywalny, co prawda nadchodzil - ale z innego konta.
I to w tamtym temacie zaczelo sie cale zaprzeczenie ulle i projekcje swoich zaburzen na mnie okupione tekstami w stylu: "Myślę, że sam jesteś naczelnym narcyzem w naszym kraju".

Zaczela tez tworzyc kolejne nowe fikcyjne konta (agagumi) aby mi doyebac "z ukrycia" bedac oczywista jak dziecko, ktore upaprane w czekoladzie zaprzecza, ze nie wie co sie z nia stalo.
Pozniej Evergreen do mnie napisala (obiecala mi podeslac liste ksiazek o tym jak miec "lepsze", terapeutyczne podejscie) i sugerujac po tym, ze jej email wyglada "evergreen.forumkobiet@" nie zdziwilbym sie gdyby ulle miala "ulle.forumkobiet@", Aprazmo "aprazmo.forumkobiet@" itd.

Ever mi napisala: "Akurat, jeśli chodzi o zaburzenia, to nie będę ukrywać, że jest to trochę moje hobby i akurat na temat psychopatów przekopałam się przez morze książek i tych naukowych i tych pisanych przez ofiary psychopatów"
I wiele innych faktow wskazuje na to, ze to jest inne konto ulle choc nie dam sobie za to uciac reki.
To, ze Aprazmo to ulle nie ulega zadnej watpliwosci.

Pozniej jeszcze ulle probowala mnie atakowac pod innymi jej multi-kontami np. w temacie "Bijcie mu brawo", w ktorym zostala zjechana za to co robi (https://www.netkobiety.pl/t129570.html).

Zastanawialem sie przez jakis czas czy ulle jest chora na schizofrenie i stad te wszystkie konta - a te ktore wypisalem to pewnie tylko wierzcholek gory.
Ten sam schemat co w watku z Aprazmo powtarza sie w wielu innych tematach -> autor narcyz, ulle mu zaczyna "pomagac", niby zaczyna pisac z nim na mailach itp.
Ciekawe czy pisze sama ze soba na tym mailu czy tylko tutaj udaje aby zrobic z siebie bohaterke.

No i od tamtego czasu ma spora obsesje na moim punkcie i widoczne kompleksy, ktore objawiaja sie chociazby w krytyce slownictwa jakie uzywam bo jest "trudne" xD

Ja w przeciwienstwie do ulle nie uwazam sie za zadnego znawce niczego (w tym narcyzow).
Zwyczajnie raza po oczach tym samym, utartym schematem - "czesc, mam gotowa narracje i szukam potwierdzenia / argumentow za tym, ze moja narracja jest sluszna - partner/ka robi cos zle, we mnie nie ma zadnej winy, jesli widzisz we mnie wine to nie zrozumiales mnie albo jestes hejterem i to sa tylko twoje urojenia bo zostales skrzywdzony/a a prawde mowia Ci co sie zgadzaja z moja narracja wiec sie nie wypowiadaj nara... a i nie wazne, ze ja chce porzucic swoja zone bo cos powiedziala nie tak - Ty jestes ode mnie gorszy i glupszy bo przeklinasz... a mondre osoby nie przeklinaja".

Ps. ulle wytlumacz nam czemu Ty caly czas klamiesz, ubarwiasz i naginasz fakty w tak absurdalny sposob, ze moj post:

JohnyBravo777 napisał/a:
ulle napisał/a:

Johnny poucz nas, jak należy reagować na wybuch narcystycznej furii?

Zapytaj sie imbecyla mewci nastepnym razem jak bedziesz mu czyscila serek pod stulejka.
Masz u niego spore szanse bo slyszalem, ze lubuje sie w prostytutkach tongue

Zrecenzowalas jako:

JohnyBravo777 napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Kasssja - widzisz... ulle pisze tylko:

ulle napisał/a:

On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.

I dodaje swoja wersje:

ulle napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Zamiast podlinkowac temat lub zacytowac jak bylo w rzeczywistosci.
Rzeczywistosc nie pasuje do jej pragnien wiec ja zmienia / wymysla we wlasnej glowie.

Tak samo jak pisze:

ulle napisał/a:

Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd


To musi dodac:

ulle napisał/a:

( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała)

Bo wyjasnieniami by sie tylko osmieszyla - bo fakt, ze trudno jej zrozumiec co pisze (choc wielu uzytkownikow nie ma podobnego problemu) swiadczy o jej inteligencji i narcyzmie - ja mam uproscic przekaz do niej zamiast ona sie doksztalcic.

Ulle to 100% twierdzen bez zadnych argumentow.
Ale ja jej za to nie winie - kazdy z nas moze znalezc sie w sytuacji, w ktorej jest tak zestresowany, ze skladanie spojnych opinii staje sie niemozliwe.

Jakoś tak ostatnio nie miałam motywacji, aby udzielać się na forum ze względu na najazdy z Kafeterii i trollowisko na multikontach, ale ty Johnny przebiłeś wszystko. Ośmieszasz się takimi wywodami na mój i Ulle temat jak mało kto. A cytowanie fragmentów PRYWATNEJ korespondencji oraz podawanie prywatnych adresów mailowych na PUBLICZNYM forum uważam za szczyt tej bezczelności! Dyskredytujesz się w ten sposób nie tylko w oczach współrozmówców, ale i też na całym forum.
Nawet nie będę komentować tej bredni, którą sobie wymyśliłeś, ale doskonale wiem dlaczego masz na naszym (moim i Ulle) punkcie psychozę. Pozwól, że się nie podzielę tym wnioskiem, ale sądzę, że Ulle może mieć podobne zdanie na ten temat. Nie omieszkam tego omówić z nią na priv, bo owszem, od dłuższego czasu ze sobą korespondujemy, ale niestety obawiam się, że temat Twojej osoby nie pojawił się tam ani razu - jakoś nie byłeś jeszcze aż tak ciekawym przypadkiem.

Narcyzuj dalej, kolego, będę miała niezmiennie ubaw smile

258 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-03 23:06:55)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Ever (czy tam Ulle)...
Jeczysz jak stara baba.
... no tak, zapomnialem, ze nia jestes.
(Takze wszystko w normie, jecz dalej tongue)

Jedna z bardzo wyraznych i bardzo dla Ciebie ulle idiosynkratycznych cech sa twoje obawy o to jak Cie widza inni ludzie.
Zarowno jako Aprazmo - opinia kolezanek byla dla Ciebie tak wazna, ze zastanawialas sie nad rozszerzonym samobojstwem.
Jako ulle pisalas mi, ze mam zmienic slownictwo bo inaczej uzytkownicy przestana mnie czytac.
Jako ever piszesz o tym, ze dzielac sie tym co mi napisalas na mailu zdyskredytowalem sie "w oczach calego forum".

Ty nie potrafisz pojac, ze dla kogos innego opinia o nim moze nie miec znaczenia.
Ja tutaj jestem po to aby poczuc problemy innych, czasami sprobowac je rozwiazac jednostkowo tutaj, czasami byc zainspirowanym do proby ich spolecznego rozwiazania.
Czasami wejsc z kims w napyerdalanke i stac sie psychicznie odporniejszy widzac, ze niezaleznie od jej rezultatu nic wielkiego sie nie dzieje.

Gdybym skupial sie na unikaniu bycia "zdyskredytowanym", aby mnie ktos nie przestal czytac albo nie uwazal za idiote to bym musial ograniczyc wartosc, ktora czerpie i wnosze poprzez powyzsze punkty.
Wiec dyskredytuj mnie dalej, wpisuj na czarne listy, ignoruj i jecz dalej, ze jestem soba a nie kims kim Ty chcialabys abym byl xD

259

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Smutna to chyba autorka użyła słów, że partner jest skryty i tylko w kłótni się odkrywa, nie ja. Nie umie w spokojnej rozmowie nazwać uczuć.
Czemu nie odniosłaś się do definicji miłości i narracji współczesnego świata? Pochwalasz go?

Rita prosiłóas żebym się odniosła do definicji. Zastanawiałam się co napisać. Ze masz meza muzumanina, a sama piszesz wypowiedzi przepełnione retoryką zblizona do tej ktora jest obecna na rekolekcjach w kosciele katolickim. Ze piszesz ze masz wlasne poglady a to brzmi jak kalka z kazania? Poswiecenie w milosci. co ty jestes jan pawe II? Moge napsac ze w islamie malzenstwo nie jest swietoscia i ateizm czy innowierstwo zony to dobry powod do jego uniewaznienia, a prawa szariatu nawet reguluja co ma robic wdowa/rozwodnik jak dzielic majatek itp... Mogłabym cie orac logiką i mocnymi argumentami ale po co? i tak nie zmienisz pogladow, ani nawet nie poddasz ich refleksji. to nie sa nawet twoje prawdziwe poglady. 99% uzytkowników na tym forum podobnie jak ty nie ma żadnych poglądow. uprawia jedyne mocny cope.
Babki które mają doba prace, odchowane dzieci i stabilna sytuacje cisna po autorce tematu bo jest pasozytem. One wyznają niezaleznosc, samodzielnosc.
Wykształcone młode dziewczyny przecierają oczy ze zdziwienia, bo jak tak mozna całymi dniami zbijać bąki i czekać co facetowi skapnie. one wierzą we własne siły i nie rozumieją.
faceci ktorych na to stać rozpływają się jak to dobrze mieć niepracująca zone i jakie to daje spełnienie w życiu. co za różnica i tak im standard życia od bezrobotnej żony sie nie obnizy
faceci ktorych na to nie stać ganią kobiety ze oczekuja od nich kasy, ktorej nie mają i nie chcą spojrzec na nich jak na człowieka. może i są konserwatywni, a może nie to nie ma znaczenia, ich i tak nie stac na utrzymanie partnerki ktora bedzie tylko siedziec w domu, wiec to opcja nie dla nich.
rodzice ktorzy wypruwaja sobie zyly ganią złych rodziców na forum, takich którzy nie chcą się poświęcać dla dzieci. ci co mają odchowane dzieci i już nie pamiętają jak to jest sie poswiecac pukają się w głowe na sama sugestie zeby cos podpozadkowac dzieciom.
bezrobotni wysmiewaja pracowitych, pracowici bezrobotnych siedzacych na zasilku.

ty też akurat przypadkiem, droga dedukcji i dlugich samotnych kontemplacji doszłaś do wniosku że najlepsza jest taka forma miłości która pokrywa się z twoim stylem życia.

kazdy przypadkiem nie ma zadnego dysonansu miedzy swoim swiatopogladem a stylem zycia. wszyscy mają 100% sprawczość i żyją zgodnie z przekonaniami. teoretyczny model zycia uzeczywistnil sie na jawie.  No chyba że jest odwrotnie i to wszystko jedynie COPE(ja do tej wersji sie skłaniam) i ludzie tu jedynie bronią swojego ego, zeby nie wpasc w dysonans za duzy.
Nie ma na tym forum ani jednego użytkownika, który umie spojrzec dalej niz czubek swojego nosa i doradzić jak odnaleźć się w innym stylu życia niż ten który sam uprawia. prawie każdy promuje tutaj jedynie swój styl życia. pod pozorami rozwazan ogolnych o zyciu i niby to zainteresowania stylem życia i poznaniem innych ludzi. pod pozorem pomagania i dawania porad... zawsze wychodzi szydło z worka i każdy ostatecznie jest oredownikiem tego co sam sobą reprezentuje.
No może na początku kassja próbowała doradzić autorce jak w jej sytuacji troche zabezpieczyc sie finansowo, bez rugania jej i nazywania pasozytem czy innymi epitetami, co potem i tak zrobiła w stosunku do ciebie.
po kilku dniach bez forum to jednak dochodze do wniosku że wyloguje się z tych wojenek lifestylowych.

W tym wątku ty Rita, mimo że autorka pisała, że jej partner kłóci się z nią że nie daje już rady, zamist postąpić jak empatyczna osoba(no chyba jak jesteś wierząca katoliczką i udzielasz sie w hospicjium to empatia cie nie powinna przerastać) i doradzić no nie wiem.. jakiekolwiek dostosowanie się do tego co komuś mówi jego własny partner albo wybadanie dalsze co czuje ten partner i co czuje ta kobieta proponujesz opcje "dawaj więcej poswięcenia. musi sie gość poświęcić. na tym polega miłość". kojarzysz tego mema z czarnobyla "reaktor wytrzyma"? to dla mnie jesteś ty w tym wątku....


Myslałam nad tym postem długo. Wybaczcie, że dopiero teraz, ale początek września, dzieciaki do szkoły.
Po 3-4 letniej przerwie jestem na forum od paru dni. Przeczytałam tę nieszczęsną "trad wife" i dla mnei ten wątek był uosobieniem jadu i ataku na R_ita2. Dziewczyna jest chora, zagubiona, nei wie czego chce i na co może sobie pozwolić a tam czysty jad, czysty hejt, wyśmiewanie, umniejszanie. To tam była demonstracja nietolerancji. "nałożnica" "pasożytnica" "chora" "hahahaha z niej". Ja podziwiam, że R_ita2 ma takie podejsćie do miłości. Wszyscy chcemy czuć się bezpiecznie. A czy czujemy się bezpiecznie skoro nasze związki trwają do "pierwszego zgrzytu", pierwszego kryzysu, pierwszej kłótni, pierwszych problemów. R_ita2 wierzy w miłość ponad poświecenie i to jest piękne. Myślę, że chciała dać autorce nadzieję na to, że nie wszystko stracone, że jest dla nich jeszcze szansa. mam taką parę w otoczeniu, kobieta choruje, dość ciężko, aktualnie porusza się na wózku inwalidzkim, on ma świadczenie pielęgnacyjne na nią, zajmuje się ją. Co tydzień pcha ten wózek na rynek, na zakupy, do kościoła, wyrzekł się wszelkiego dobra w imię miłości.  TO nie jest piękne? Czy R_ita2 nie hołduje pięknej, oddanej miłości ponad wszystko? Wszyscy możemy zachorować. Wszyscy możemy zniszczyć swoje życie. Ale chcemy wiedzieć, mieć śiwadomośc że przy naszym boku jest ktoś kto mimo wszystko.... mimo wszystko!!!! ludzie, mimo wszystko przy nas będzie. Dla mnie jej wpisy są piękne. I mam gdzieś, czy uważacie, że nią jestem. Dla was mogę być świętym tureckim i wszystkimi świętymi. Forum do tego sprzed 3-4 lat się nie umywa. Nie ma tolerancji, otwartości, zrozumienia. Jest szyderstwo, wyśmiewanie, kłotnie. Żałosne.

260

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

  TO nie jest piękne?

Nie.

Piękne to by było, jakby faktycznie pracował zapewniając jak najlepsze warunki leczenia i rehabilitacji, a nie jadąc na minimalistycznym socjalu, który pozwala jedynie na wegetację.

Forum do tego sprzed 3-4 lat się nie umywa. Nie ma tolerancji, otwartości, zrozumienia. Jest szyderstwo, wyśmiewanie, kłotnie. Żałosne.

To akurat też widzę. Te 13ście lat temu można było porozmawiać normalnie pomimo odmiennych światopoglądów. A dziś święte oburzenie.



W tradwife nie ma nic złego. A 'jad' jest jedynie za bajkową formę, wyrachowanie i kłamstwa, bo w wielu miejscach historia się rozjeżdża.

Posty [ 196 do 260 z 260 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem ciężarem dla mojego partnera

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024