lilly25 napisał/a:Co do miłości to są różne jej rodzaje, i taka bezwzględnie akceptująca, bezinteresowna (w sensie - nie żądająca nic w zamian, wyjaśniam to, bo słowo bezinteresowny, rozumieć można także jako - bezcelowy), i obejmująca wszystkie istoty także istnieje, ale jej odczuwanie wymaga pewnego hmm zaawansowania duchowego.
Jest miłość romantyczna która zależy od posiadania przez obiekt pewnych cech, a polega m.in. na zachwycie, wrażeniu że druga istota została stworzona jako nasze dopełnienie (istnieje ona w wersjach - pozbawiona pierwiastka erotycznego, i niepozbawiona).
Jest miłość rozumiana jako współczucie.
Jest miłość czysto zmysłowa (epithymia)
Jest matczyna (ta akurat to prawie jak pierwsza o której wspomniałam, czyli wszechobejmująca, z tą różnicą, że żywiona do jednej-kilku istot, dzieci bądź zwierząt)
Jest ojcowska (tę można utracić, ale także uzyskać odpowiednimi staraniami, w przeciwieństwie do matczynej, która albo jest i wtedy obdarzana nią istota kochana jest niezależnie od swoich czynów, albo jej nie ma, i istota nie może uczynić nic aby ją uzyskać)
Jest miłość polegająca na tęsknocie odczuwanej do boga/absolutu.
itd. itp.
Ludzie używając tych samych słów często mają na myśli całkiem inne rzeczy, stąd nieporozumienia, które zaobserwować można w tematach o miłości/nienawiści, dlatego polecam precyzowanie 
Miłość to w dużym zaokrągleniu, dwa autonomiczne osobniki, połączone więzią która nie powinna uzależniać, w sensie toksyczności
Co do miłości do Boga, hmm w moim odczuciu, mówisz o symbiotycznej relacji,
W mojej opinii tęsknota o której piszesz to miłość=Bóg, Absolut, Urzeczywistnienie, itd itp
Co do obrazu miłości ojca, się niestety nie zgodzę
Jest być może realnym obrazem tego co jest w wielu przypadkach, jednak to nie jest według mnie zdrowe, a tym bardziej tego typu zestawienie
Każde z rodziców powinno swoją własną miłością obdarzać, samo różnicowanie jest już chorym zajęciem, i to jest częste " no kto kocha misia najbardziej, mama
"
Używanie słowa duchowość w kontekście takiego tematu uważam za ryzykowne, w większości można udowodnić "narcyzm" czyli egoistyczno-egocentryczno wersje "kocham cię"
Inna rolę ma kobieta inna mężczyzna, poprawną postawa obydwojga w jakimś sensie zapewnić ma prawidłowy rozwój osobowości malucha
Ze w większości przypadków są to w jakimś sensie, procencie ułomne wersje, efekty jak słychać i widać są różne
Przekazujesz obraz miłości ojcowskiej jako każącej relacji, a to nie jest obiektywne stanowisko 
Skądś znam, teksty w stylu , za dobre wynagradza, za złe karze, a to jest ściema 
A efekty, odczuć, poszukiwań, sensu miłości widać, chociażby w wycieczkach w różnego rodzaju substytuty, jako alternatywa tegoż darmowego daru 
substytutem jest dla mnie też, mylne wyobrażenie