Jako kilkulatka postanowiłam sobie że nigdy dziecka mieć nie będę, m.in. dlatego że świat nie jest dobrym miejscem. Zdanie nie zmieniłam, i już nie zmienię.
Pomijając jednak powody ideologiczne, to jestem tak czy siak zbyt wrażliwą, i niedporną osobą na to, żeby dziecko posiadać.
Mam za mocno rozwiniętą empatię, aby znieść to współodczuwanie z żywą istotą jaką jest dziecko. Z podobnych powodów nie zamierzam mieć już nigdy żadnego zwierzęcia (kiedyś miałam, ale wykańczał mnie nieustanny lęk o to że coś mu się stanie, że może źle się czuje). Nie mam siły patrzeć na czyjeś cierpienie (a ono niestety, przeważnie w życiu istoty żywej przeważa nad szczęściem które i tak stanowczo zbyt często bywa zmącone obawą o jego utratę), bo należę do osób które zdecydowanie za mocno odbierają 'nastroje' innych żywych istot/przejmują się ich samopoczuciem.
132 2016-10-18 20:37:37 Ostatnio edytowany przez authority (2016-10-18 20:47:13)
authority napisał/a:Mnie i mojej partnerski tez 500+ nie przekona do posiadania dzieci.
Paweło, nie o tym tu mowa.
Pudło nie jestem Paweł. Kto nie chce mieć dzieci nie będzie miał. Nie u każdej kobiety działa zegar biologiczny. Nie chcieliśmy by nasze dziecko żyło na takim paskudnym świecie. Gdzie na horyzoncie wisi upadek zmiana poprzedzona wojnami. Poza tym nie u każdej kobiety działa zegar biologiczny a i u tych co działa nie koniecznie przekłada się na chęć reprodukcji a założenia rodziny poczuciu bezpieczeństwa, stabilizacji.
Naturalnym instynktem każdego zwierzęcia na ziemi jest chęć przedłużenia swojego gatunku, przekazania swoich genów, a więc posiadanie potomstwa z możliwie jak najlepszym samcem/samicą. Tyle w sprawie biologii. Pytanie podstawowe brzmi: " Co u Was poszło nie tak,że nie chciecie przedłużyć własnego gatunku, przekazać swoich genów"???
Przeczytałam tylko niewielką część wypowiedzi, więc przepraszam że wskakuje tak w temat.
134 2016-10-18 20:50:01 Ostatnio edytowany przez authority (2016-10-18 21:01:04)
Proszę nie obrażać bezdzietnych rodzina prze wszystkim kobiet. To co przeczytasz a co nie niewielu nikogo poza tobą nie interesuje. Wystarczy popatrzeć na znanych ludzi ilu nie ma dzieci. Nie każdy myśli za przeproszeniem tylko przyrodzeniem. A to co potem to się zobaczy. Obecny bezduszny system emerytalny tylko czeka by się pożywić naszymi pieniędzmi by zapłacić tym co obecnie biorą emerytury. Przeciętny kowalski który teraz się urodzi moim zdaniem może zapomnieć o godziwej emeryturze z której wyżyje. Bez własnych oszczędności bądź pomocy bliskich najczęściej swoich dzieci czy wnuków. Tyle iż wszystko bierze w łeb gdy dzietność spada bądź i rośnie emigracja. W zamożnych państwach odpada drugi czynnik ale pierwszy jest na tyle poważny iż państwa te uciekają się do przyjęcia imigrantów co jak wiadomo prowadzi do protestów społecznych. Wracając do meritum dzietność to sprawa indywidualna żadna ideologia czy odgórny nakaz tego nie zmieni.
Nie każdy myśli za przeproszeniem tylko przyrodzeniem.
Daruj sobie
Nie wprowadzaj też wątków politycznych do tego.
A swoją drogą: ilu znanych ludzi nie ma/nie miało dzieci?
.
Ale kto mowi o robieniu czegos dla siebie? Czy męża? Można sie udzielać wolontaryjnie w ośrodku pomocy społecznej, schronisku dla zwierząt czy domu dziecka. Można zajmować sie bezdomnymi, można pomagać ofiarom kataklizmów. Można sponsorować super zdolne dzieci z biednych rodzin. Wiele rzeczy można i niekoniecznie oznaczają one robienie czegoś tylko i wyłącznie dla siebie.
Póki co mamy dużo zwierząt. smile
Mam takie wrażenie ,że w wielu przypadkach to są takie "czynności zastępcze". Takie nadawanie sensu życia, które w przypadku macierzyństwa jest obecne w sposób naturalny.
Mam takie pytanie do bezdzietnych: Czy macie obok siebie osobę dla której bez wahania poświęcilibyście swoje życie?
A co do ograniczeń w przypadku posiadania dziecka - polecam blog "Somos Dos" o kobiecie podróżującej po Ameryce Południowej z córką. Podróż zaczęła się, gdy dziewczynka miała dwa latka.
Proszę nie obrażać bezdzietnych rodzina prze wszystkim kobiet. To co przeczytasz a co nie niewielu nikogo poza tobą nie interesuje. Wystarczy popatrzeć na znanych ludzi ilu nie ma dzieci. Nie każdy myśli za przeproszeniem tylko przyrodzeniem. A to co potem to się zobaczy. Obecny bezduszny system emerytalny tylko czeka by się pożywić naszymi pieniędzmi by zapłacić tym co obecnie biorą emerytury. Przeciętny kowalski który teraz się urodzi moim zdaniem może zapomnieć o godziwej emeryturze z której wyżyje. Bez własnych oszczędności bądź pomocy bliskich najczęściej swoich dzieci czy wnuków. Tyle iż wszystko bierze w łeb gdy dzietność spada bądź i rośnie emigracja. W zamożnych państwach odpada drugi czynnik ale pierwszy jest na tyle poważny iż państwa te uciekają się do przyjęcia imigrantów co jak wiadomo prowadzi do protestów społecznych. Wracając do meritum dzietność to sprawa indywidualna żadna ideologia czy odgórny nakaz tego nie zmieni.
Tobie chyba bardzo źle w Polsce:)Skoro nie macie dzieci bo system emerytalny kaleczy to czemu nie wyjedziecie za granicę "gdzie żyje się lepiej"??:)
Bo za granicą, to dopiero trzeba się wziąć za robotę, nic samo nie przyjdzie...
to ja odbije pileczke: czy jedynym sensem zycia ma byc całkowite poswiecenie sie dla kogos? czy oddanie za kogos zycia?
ja nie czuje potrzeby poswiecania sie za kogos. ani oddawania za kogos zycia. nie potrzebuje tego, zeby uwazac sie za wartościowego człowieka.
odbije pileczke po raz drugi: czy dla tych co mowia ze dziecko jest ich sensem zycia - nie jest to czynnością zastępczą? za malo milosci w domu rodzinnym, za malo milosci w zwiazku, wiec trzeba urodzić sobie kogos, kto bedzie kochal bezwarunkowo? ktoś kto bedzie calkowicie zalezny od ciebie? i zdany tylko na ciebie? kogo bedziesz mogla ukształtowac od poczatku do konca wg swojego widzimisie?
140 2016-10-18 21:46:51 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-18 21:58:59)
Ja akurat zawsze chcialam miec dzieci i chce, ale tez rozumiem, ze ktos moze nie chciec dziwic. Nigdy nue uwazalam tych osob za dziwnych czy wygodnickich. Moim zdaniem podstawa, by miec dziecko to czuc, ze sie chce i da milosc jak jest u mnie (oczywiscie przy jednoczesnym zdawaniu sobie sprawy z odpowiedzialnosci), bo decydowanie sie bez checi jest zle i robi sie sobie i dziecku krzywde. Wtedy nie pomoze duza ilosc pieniedzy. Po prostu by dac mu to co trzeba to trzeba go chciec. A czlowiek moze realizowac sie inaczej jesli nie chce dziecka.
Jezeli jest pewny swojej decyzji to wcale nie musi jej zalowac. A nawet jesli to gorsze byloby posiadanie dziecka, bo moze jednak w trakcie cos sie poczuje. No i przyznaje spoleczenstwo nie jest zbyt tolerancyjne, takie mam wrazenie. Nawet mlodzi ludzie czasem dziwia sie czemu jakas para nue ma dziecka, tak jak ze slubem, ze zdziwienie jak ktos nie chce, jakby to bylo dziwne. Tak jakby uwazali wtedy jakis zwiazek za niepelny, jakby nie rozumieli, ze sa tez inne drogi. No ale tym ludziom tylko wspolczuc, bo jak dla mnue zyja stereotypami i potrafia zyc chyba tylko jak ich nauczono i nie potrafia sie wczuc w sytuacje innego czlowieka. Zapominaja, ze nie jestesmy stworzeni jak z kalki i to co daje szczescie jednej osobie drugiej nie musi i nie ma w tym nic zlego. Dlatego ciesze sie, ze ja tak ludzi nie oceniam, choc wiadomo kazdy tez na szczescie nie ocenia. Co tu oceniac, to jest zwykla decyzja. A co innego jak ktos chce dziecko i jakos dzieki temu zniesie trudy wychowania, a co innego jak nie chce i mialby ciagle czuc frustracje. A jak ma sie szerokie horyzonty to chyba widzi sie, ze ludzie sa rozni, nie musza postepowac tak samo, nie kazdy musi chciec miec dziecko i to normalne :-) No i smutne, ze ludzie zamiast zyc zwyczajnie, to czasem wtracaja sie w zycie innych.
Mowienie o biologii jest tutaj raczej bez sensu. Potrafimy w pewnym stopniu zapanowac nad biologia. Mamy swoje przekonania lub potrzeby. Dlatego mozeny wybrac czy chcemy czy nie chcemy miec dziecka. Jezeli sie nie chce, to nie znaczy, ze cos poszlo nie tak. To jakis stereotyp. Czy jak facet nie spi z wieloma kobietami to jest normalny? Na peeno powiecie, ze tak, a niby wedlug biologii "powinien" spac z wieloma. No a widzicie jednak to kwestia wyboru i co w tym zlego? Dlaczego niby mamy sie kierowac biologia, bo inaczej nienormalni. Maja sie zmuszac do posiadania dziecka? To bez sensu. Oceniajcie ludzi jako caloksztalt a nie w taki sposob.
Widzicie sama chce miec dziecko, ale chociaz nie uwazam osob, ktore nie chca za dziwne. Nic zkego o tym nie mysle. To czy chce sie miec dziecko to dla mnie w duzej mierze swiadoma decyzja. Podejme ja kiedys swiadomie, bo chce, a nie dlatego, ze wypada. Dlatego osoby, ktore nie chca miec dzieci warto choc sprobowac rozumiec. Taka presja spoleczna to nic fajnego ani madrego.
141 2016-10-18 21:58:17 Ostatnio edytowany przez Leila01 (2016-10-18 22:02:11)
Szczerze zazdroszczę wszystkim zdecydowanym zarówno na posiadanie jak i nieposiadanie dzieci.
Ja z jednej strony nie chcę, a drugiej boję się że ominie mnie coś ważnego.
A tak naprawdę zostało mi już tylko kilka lat by w miarę bezpiecznie urodzić dziecko.
Wciąż odwlekam decyzję, mąż po prostu szanuje moje zdanie, sam też nie jest zdecydowany, ma mieszane uczucia. Czasami mówi "skoczmy na głęboką wodę, poradzimy sobie", a czasami, zwłaszcza gdy widzi jak bardzo ograniczone życie mają znajomi posiadający dzieci, mówi "jak dobrze że nie mamy dzieci".Póki co mamy dużo zwierząt.
Czasami spotykam się z reakcjami "to niemożliwe że nie chcecie mieć dzieci, na pewno jesteście bezpłodni, tylko mydlicie ludziom oczy". Czasami chce mi się się z tego śmiać, czasami mi przykro. Nie wiem dlaczego ludzie zakładają że po pierwsze każdy chce mieć dziecko, a po drugie że zawsze seks musi prowadzić do wpadki. A jak nie ma wpadki to oznaka bezpłodności.
Dla mnie to po prostu oznaka naprawdę mądrego zabezpieczania się.
Mam kilka koleżanek takich naprawdę życiowych, takich z którymi konie można kraść. One mi od serca powiedziały że macierzyństwo w większości to udręka (gdy dziecko jest małe, bo potem robi się fajnie). Że zdarzało im się myśleć "po cholerę mi to było", że żaden tam uśmiech dziecka nie wynagradzał im braku snu, wizyt u lekarzy, łez i kłótni z mężem. Że to żadna sielanka z reklam. Że to horror. Że dopiero 3-latek robi się fajny, gdy można z nim pogadać, gdy wiadomo o co chodzi, gdy robi się samodzielny.
Jedna koleżanka powiedziała że kocha swoje dziecko, ale gdyby miała przechodzi przez to jeszcze raz - nie zdecydowałaby się.
Inna powiedziała wprost że żałuje że nie usunęła ciąży, bo dziecko zniszczyło jej życie, tylko w jej przypadku faktycznie była kiepska sytuacja, urodziła w wieku 15 lat, przerwała szkołę, nie miała wsparcia w rodzicach ani w chłopaku, jej życie naprawdę runęło. Nie jest więc tak, że każda kobieta na 100% pokocha swoje dziecko a jej życie stanie się bajką.
Chociaż wiadomo - oficjalnie kobietom NIE WOLNO mówić takich rzeczy. Oficjalnie one tego nie powiedzą. Grają kochające, szczęśliwe matki.
Oczywiście były też inne opinie - że życie stało się pełne, sensowne.Mam pytanie do tych, które są mamami.
Czy któraś z Was jest typem introwertyczki, która lubi ciszę, spokój, samotność?
Jak sobie poradziłyście w macierzyństwie? Bo przecież nagle życie się zmienia: lekarze, przedszkole, szkoła, wywiadówki, inni rodzice, hałas, chaos itd.
Nie czytałam wszystkich odpowiedzi ale odniosę się do tej.
Nie lubiłam dzieci, no... nie przepadałam za nimi. "Świadomie" nie zdecydowałabym się na dzieci że strachu przed odpowiedzialnością, wyrzeczeniami etc.
Stało się jak się stało (absolutnie nie żałuję i cieszę się, że tak wyszło) i zostałam mamą...trojaczków. Ot taki mały psikus natury.
Ogólnie jestem osobą zorganizowaną, pedantyczną, lubiącą ciszę i spokój.
Odkąd urodziły się dzieci "moje" życie zniknęło. Nie powiem, że jest źle ale tęsknię czasami za tą beztroskoscią, egoizmem, za ciszą. Rzucilabym to czasami w p...u i poszła spać! Cały dzień! A do spiochow nie należę:)
Moje dziewczyny są cudowne. Każdego dnia zastanawiam się co takiego uczyniłam, że zostałam obdarzona trojaczkami? Mają prawie dwa latka, uwielbiam je ale czasamu pękam I chce mi się wyć.
Poza tym jestem szczesliwa bo tylko jedna ciąża I taka brygada:)
Pozdrawiamy:)
P. S.
Czy ktoś chce mieć dzieci czy nie to guzik mnie obchodzi. Pamiętam tylko sytuacje mojej koleżanki i jej męża. Obydwoje nie chcieli mieć dzieci. Rodziny strasznie naciskaly, że kilka lat po ślubie a wnuka nie ma. Z tej bezsilności zaczęli na stole w salonie zostawiać czasopisma z artykułami o niepłodności....
To nie my kierujemy biologią, a ona nami. Bez niej nasz gatunek by nie istniał. Oczywiście nad niektórymi popędami można i powinno się zapanować, ale raczej nad tymi złymi, a do takowych moim zdaniem posiadanie dzieci nie należy. Nie jesteśmy na przykład w stanie zapanować nad tym, czy kogoś kochamy. Męzczyzna nie jest w stanie zapanować nad sobą, gdy widzi kobietę, która mu się spodoba ;-) itd.
Moim zdaniem osoby, które nie mają dzieci to takie, które nie mogą ich mieć, takie które nie trafiły na odpowiednieho partnera( miały pecha) i osoby egoistyczne- takie, które kochają tylko siebie, a nie potrafią dać miłości, zaopiekować się innymi. Nie chcę tu nikogo obrazić, generalizować. Po prostu piszę o swoich spostrzeżeniach, do których doszłam w moim dotychczasowym życiu.
Osobiście jestem matką trójki dzieci. Kiedyś dzieci były mi totalnie obojętne. Po jakimś czasie poczułam, ze to ten czas, aby zostać matką, a że miałam przy sobie dobrego kandydata, to plany zamieniły się w czyny i jestem jako kobieta w 100%spełniona. Nie jest łatwo, ale nikt i nic nie daje takiej satysfakcji i miłości, jak własne dziecko.
143 2016-10-18 22:17:39 Ostatnio edytowany przez luc (2016-10-18 22:20:21)
to ja odbije pileczke: czy jedynym sensem zycia ma byc całkowite poswiecenie sie dla kogos? czy oddanie za kogos zycia?
Ależ to nie jest sensem życia. Przynajmniej nie wyłącznie.
Mam wystarczająco dużo innych zajęć.
Ewentualne poświęcenie życia miało pokazać ogrom miłości.
nie potrzebuje tego, zeby uwazac sie za wartościowego człowieka.
Tego chyba nikt nie neguje.
W każdym razie ja nie stawiam tu znaku równości.
kogo bedziesz mogla ukształtowac od poczatku do konca wg swojego widzimisie?
Błąd. Normalny rodzic nie kształtuje dziecka wg własnego widzimisię. Pozwala mu na znalezienie własnej tożsamości.
Natomiast czym innym jest przekazywanie wyznawanych wartości.
Moim zdaniem osoby, które nie mają dzieci to takie, które nie mogą ich mieć, takie które nie trafiły na odpowiednieho partnera( miały pecha) i osoby egoistyczne- takie, które kochają tylko siebie, a nie potrafią dać miłości, zaopiekować się innymi.
A jednak generalizujesz. Jest również pełno matek, które nie potrafią ani dać miłości, ani zaopiekować się, są toksyczne. Wolą dać dziecku grę lub włączyć telewizor, niż sensownie spędzić z nim czas. Nie potrafią być konsekwentne w swoich wymaganiach i dawać dziecku poczucia bezpieczeństwa. Nie umieją/ nie chcą stworzyć zdrowego związku, a dziecko jest dla nich jakimś gwarantem, że jakby co, to nie zostaną same. I bynajmniej nie chodzi mi o rodziny typowo patologiczne, tylko o te w miarę zwyczajne, które widujemy na co dzień. Tak naprawdę mało jest dobrych matek, które nie zrobią krzywdy psychice dziecka. I osobiście uważam, że jeśli np. jest się osobą niestabilną emocjonalnie, humorzastą, ma się jakieś problemy ze sobą, to nie powinno się mieć dzieci, ponieważ to zbyt odpowiedzialne i wymagające zadanie. Mąż może uciec, a dziecko nie może, przynajmniej do pewnego wieku. Jasne, że nikomu nie zabronię zdecydowania się mimo wszystko i nawet średnio mnie to obchodzi, ale przecież to samo - egoizm - zarzuca się osobom, które nie chcą dziecka, jako coś złego. Zresztą w argumentach przemawiających za rozmnażaniem najczęściej pojawia się "ja ja ja": szklanka wody na starość, dziecko mnie nigdy nie opuści, będzie moim sensem życia, będzie mnie kochało bezwarunkowo, będę dla niego ważna itp. Toż to nie są altruistyczne powody.
Moim zdaniem osoby, które nie mają dzieci to takie, które nie mogą ich mieć, takie które nie trafiły na odpowiednieho partnera( miały pecha) i osoby egoistyczne- takie, które kochają tylko siebie, a nie potrafią dać miłości, zaopiekować się innymi. Nie chcę tu nikogo obrazić, generalizować. Po prostu piszę o swoich spostrzeżeniach, do których doszłam w moim dotychczasowym życiu.
Mój facet jest cudowny, ja nie jestem egoistką, wręcz mam bardzo silny instynkt opiekuńczy, a mimo to nie jest moim wielkim marzeniem zostanie matką... to że w moim wypadku są inne czynniki jak brak zdrowia to inna kwestia, nie umiem stwierdzić czy gdybym w tym momencie była zdrowa i miała warunki to zdecydowałabym się na dziecko.
Generalizujesz i obrażasz chociaż niby nie chcesz.
Przepraszam ale chyba rozmawiamy tu o osobach, które nie chcą mieć dzieci, a nie o tych, które są złymi rodzicami. To są dwa oddzielne tematy, a właściwie tematy- rzeka.
Małpa moim wielkim marzeniem też nigdy nie było bycie matką. Zawsze priotytetem była dla mnie nauka. Skończyłam świetne studia, miałam męża, w miarę stabilną sytuację materialną i w pewnym momencie zapragnęłam dziecka(uważam, że właśnie wtedy dojrzałam emocjonalnie i stałam się dorosła). To się właśnie nazywa instynkt i pytanie dlaczego u niektórych mimo sprzyjających warunków zarówno materialnych, zdrowotnych, jak i damsko-męskich ten instynkt się nie pojawia. Wg mnie jest to czysta biologia. Nic więcej.
Zresztą w argumentach przemawiających za rozmnażaniem najczęściej pojawia się "ja ja ja": szklanka wody na starość, dziecko mnie nigdy nie opuści, będzie moim sensem życia, będzie mnie kochało bezwarunkowo, będę dla niego ważna itp. Toż to nie są altruistyczne powody.
Smutne jest to, że w ten sposób dzieci już na starcie zostają tymi oczekiwaniami obciążone. Chyba jednak najgorszym i najbardziej egoistycznym argumentem przemawiającym za posiadaniem dzieci, który odkąd pamiętam zawsze wzbudzał u mnie niezrozumienie, jest wspomniane stwierdzenie "bo kto mi na starość poda szklankę wody". Niestety część z myślących w ten sposób osób nie zastanawia się nad tym, że posiadanie dziecka nie jest tego gwarantem. Na tę szklankę trzeba sobie solidnie zapracować budując z dzieckiem więź, nić zaufania i wzbudzając szacunek. O miłości nie wspominam, bo to wydaje mi się oczywiste.
Nie wiem, nie zarzekam się, bo może kiedyś mi się to zmieni, ale dziś nie mam tego typu oczekiwań, a jedyne czego chcę, to aby moje dziecko po prostu było szczęśliwe i dążę do tego, aby otrzymało ode mnie potencjał w postaci poczucia bezpieczeństwa, nauki odpowiedzialności i samodzielności, poczucia własnej wartości, wiary w swoje możliwości, a przy tym nie było egoistą, miało twarde zasady i umiało o siebie zawalczyć.
dziś jedyne czego chcę, to aby moje dziecko po prostu było szczęśliwe
I znów się zgadzamy.
To moje największe pragnienie dla moich dzieci. Nic więcej nie chcę. Owszem chciałabym żeby coś osiągnęły, ale ponieważ wiem, że to nie zawsze daje szczęscie, to po prostu chciałbym aby były szczęśliwe. Szczęśliwe po swojemu, bo wiem, że zapatrują się na życie trochę inaczej niż ja.
Szczęśliwe po swojemu, bo wiem, że zapatrują się na życie trochę inaczej niż ja.
No właśnie - po swojemu. To jest bardzo ważne, żeby nie realizować przy pomocy dzieci własnych ambicji ani nie przekładać swojego modelu życia na ich życie.
Mam takie wrażenie ,że w wielu przypadkach to są takie "czynności zastępcze". Takie nadawanie sensu życia, które w przypadku macierzyństwa jest obecne w sposób naturalny.
Można mieć wrażenie ze osoby posiadające dzieci nie miały po prostu innego pomysłu na życie wiec poszly niejako za większością
Mam takie pytanie do bezdzietnych: Czy macie obok siebie osobę dla której bez wahania poświęcilibyście swoje życie?
.
Co ma piernik do wiatraka?
Moim zdaniem osoby, które nie mają dzieci to takie, które nie mogą ich mieć, takie które nie trafiły na odpowiednieho partnera( miały pecha) i osoby egoistyczne- takie, które kochają tylko siebie, a nie potrafią dać miłości, zaopiekować się innymi. Nie chcę tu nikogo obrazić, generalizować. Po prostu piszę o swoich spostrzeżeniach, do których doszłam w moim dotychczasowym życiu.
Jesteś kolejna osoba która widocznie mało w życiu widziała. Mam świetnego partnera, mogę mieć dzieci a zdrowym egoizmem każdy powinien sie cechować. Brakuje ramki..?
Mimo świetnej pracy, ustabilizowanej sytuacji materialnej, męża i tych wszystkich rarytasów ja po prostu nie mam czasu na dzieci. Ani żadnej potrzeby ich posiadania. Tym sie różnimy od zwierząt ze nie zawsze potrzebujemy przekazywać geny. Nie jesteśmy wymierającym gatunkiem, nie trzeba sie martwić
151 2016-10-19 00:33:04 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-19 00:34:32)
Farmama, tak pod tym wzgledem to biologia, ale to nie znaczy, ze kazdy musi miec dziecko. Widzisz teraz i tak piszac masz jakies zrozumienie, ze czasem kobiety nie chca miec dzieci z roznych powodow, ale niestety Twoj pierwszy post, gdy pytalas co poszlo nie tak z nimi jest dosyc obrazliwy. Tak jakbys od razu uznawala, ze z nimi jest cos nie tak. Przykro sie to czyta po prostu. Ja chce miec dziecko, inna kobieta moze nie chciec. To normalne. Nie powinno to dziwic. Nie kazdy musi chciec rodzic dziecko i dzielic sie z nim miloscia. Moze dzielic sie z innymi. A to, ze cslady pisze o zlych matkach jest dobre, bo nie wystarczy urodzic.. No i oczywiscie nie sugerowalam, ze chec by miec dziecko jest zla i trzeba ja tlumic, a chyba tak ja zrozumialas.
Tylko zeby nie zmuszac sie jezeli dziecka sie nie chce. A i nie jest jak piszesz, ze facet nie powstrzyma sie jak kobieta mu sie podoba. Moze sie powstrzymac jak np jest w zwiazku. Wszystko kwestia naszej woli i zasad. A i to, ze Ty nie chcialas dziecka, a potem jednak chcialas to nie znaczy, ze kazda kobieta tak ma. Nie sadze tez bym po urodzeniu dziecka kiedys zaczela pisac jak Ty. No bo ja rozumiem, ze to co dla mnie jest szczesciem dla innych nie musi. No i nie musi to byc osoba egoistyczna. No czasem moze tak, ale tak samo sa tez matki, ktore tez w porzadku nie sa. No i tak samo fajne matki i fajne bez dzieci, ze tak powiem. Po tym nie powinno sie oceniac.
supremacjazla napisał/a:Wiec tak. Co do tematu. Nie chce dzieci ze względów na ograniczenie własnej swobody i zmiany własnego wyglądu. Możliwe ze przeszlabym ciążę idealnie, ale gwarancji mimo wylewania na siebie litrów specyfików nie ma, że nie będę miała rozstępów jak stąd do Kanady, że nie roztyje się jak szafa pancerna, że biustu nie będę szukała przy pępku. Jak dla mnie ryzyko zbyt wielkie. Nie chce go ponosić. Póki nie zniszczy mnie ząb czasu będę czuła się wybornie w swoim ciele. Antykoncepcja hormonalna i byle do menopauzy
Od razu podwiąż jajowody bo dziecko miałoby przekichane z taką matką.
Ukrywasz dochody, a pobierasz zasiłki socjalne, świadczenia pielęgnacyjne i 500 plus. W innym wątku twierdzisz, że nerwica matki ma wpływ na pojawienie się autyzmu u dziecka. I to ja winnam podwiazac jajowody?
Co do posiadania dzieci, jeśli ktoś ma taką potrzebę, warunki i środki finansowe może mieć potomstwa ile tylko sobie życzy. Dla mnie swoboda i perspektywa posiadania wymiernego wpływu na wygląd jest ważniejsza. Dla niektórych trywialne i powierzchowne, dla mnie istotne.
anicorek87 napisał/a:supremacjazla napisał/a:Wiec tak. Co do tematu. Nie chce dzieci ze względów na ograniczenie własnej swobody i zmiany własnego wyglądu. Możliwe ze przeszlabym ciążę idealnie, ale gwarancji mimo wylewania na siebie litrów specyfików nie ma, że nie będę miała rozstępów jak stąd do Kanady, że nie roztyje się jak szafa pancerna, że biustu nie będę szukała przy pępku. Jak dla mnie ryzyko zbyt wielkie. Nie chce go ponosić. Póki nie zniszczy mnie ząb czasu będę czuła się wybornie w swoim ciele. Antykoncepcja hormonalna i byle do menopauzy
Od razu podwiąż jajowody bo dziecko miałoby przekichane z taką matką.
Ukrywasz dochody, a pobierasz zasiłki socjalne, świadczenia pielęgnacyjne i 500 plus. W innym wątku twierdzisz, że nerwica matki ma wpływ na pojawienie się autyzmu u dziecka. I to ja winnam podwiazac jajowody?
Co do posiadania dzieci, jeśli ktoś ma taką potrzebę, warunki i środki finansowe może mieć potomstwa ile tylko sobie życzy. Dla mnie swoboda i perspektywa posiadania wymiernego wpływu na wygląd jest ważniejsza. Dla niektórych trywialne i powierzchowne, dla mnie istotne.
Co Cie to obchodzi jak kto żyje i za co żyje skoro nie o tym wątek.Tak samo to co twierdzę to jest tylko moje zdanie poparte różnymi informacjami.
Swoją wypowiedzią pokazałaś tylko egoizm z którym osoby bezdzietne walczą w tym wątku . Jeżeli miałabyś być taką matką jakie masz podejście do siebie i świata to dałam Ci dobrą radę i tyle.
154 2016-10-19 09:42:45 Ostatnio edytowany przez supremacjazla (2016-10-19 09:47:02)
Egoizm. To się nazywa samoświadomość. Wybierając siebie i swój rozwój a nie inwestując w innego małego człowieka dokonuje się świadomego wyboru.
I nie ma sensu się wybielac i twierdzić, że jest to działanie dla świata. Wybranie siebie i swoich potrzeb, swobody i wolności bez zobowiązań w postaci dzieci jest decyzja. Decyzja oparta o analizę własnych możliwości i potrzeb. I skoro wybiera się siebie to trudno nie mówić o egoizmie. Tylko ze posiadanie czy nieposiadanie dziecka to realizacja zawsze swoich potrzeb. Chce mieć dziecko,chce mieć rodzinę chce je wychować chęć posiadania nie jest egoistyczna? Potrzeba posiadania, potrzeba miłości ect podejmujesz decyzję żeby ich konsekwencje prowadziły do korzyści dla Ciebie. Dla jednych szczęście to maluch w wózku dla innych spontaniczny wyjazd nad morze w środku tygodnia.
to ja odbije pileczke: czy jedynym sensem zycia ma byc całkowite poswiecenie sie dla kogos? czy oddanie za kogos zycia?
ja nie czuje potrzeby poswiecania sie za kogos. ani oddawania za kogos zycia. nie potrzebuje tego, zeby uwazac sie za wartościowego człowieka.
Wartosciowy czlowiek, ktory ma poczucie spelnienia z checia chcialby zyc wiecznie - ale nie moze. Jedyna opcja jest wychowanie swojego "prawie klona" (corke/syna), ktory przejmie majatek (idee, usposobienie do swiata, pieniadze) i bedzie kontynuowac "imperium" rodzinne.
Wyglada na to, ze selekcja naturalna w cywilizowanych krajach zadziala tak, ze ludzie z ideami pozostana w przekazywaniu genow (zeby wychowac "spadkobierce"), a pozostali bada zyc w swoim gornym limicie wygody materialnej, ktora jest przemijalna.
tak se tłumacz
ja nie chcę żyć wiecznie
O, i znowu zaczyna się wartościowanie... po jednej stronie ludzie wartościowi, z ideami, a po drugiej materialiści i egoiści, którzy nie chcą dzieci. Wow.
Im dłużej śledzę tę dyskusję, tym bardziej wydaje mi się ona czcza i męcząca. Czy za posiadaniem lub nieposiadaniem dzieci musi stać jakaś idea, przekonanie czy cel? Ja nie mam dzieci, ponieważ nie poczułam nigdy potrzeby ich posiadania - tak, jak nie poczułam potrzeby posiadania żółwia czy przeprowadzenia się do Tajlandii. I co mam zrobić, jeśli nie mam w sobie takiej potrzeby? Zrobić sobie dziecko na siłę, bo przecież trzeba nadać życiu sens i myśleć o przyszłości? Po prostu jest to temat, o którym na co dzień w ogóle nie myślę. Być może jest to wbrew biologii, być może my - niechcący potomstwa - jesteśmy jakąś pomyłką natury, ale co z tego? Komu to przeszkadza, kogo krzywdzi?
Nie mówiąc już o tym, że nasz gatunek nie wyginie, jeśli jakieś 5 % przestanie się rozmnażać.
Wystarczy spojrzeć na świat: jest ponad 7 miliardów ludzi. Zdecydowana wiekszość żyje w ubóstwie lub głoduje i umiera. Umierają dorośli i dzieci. Z głodu, braku wody, z chorób, braku pieniędzy. My tutaj mamy szczeście, że żyjemy w miarę cywilizowanym kraju.
Powoli kończą się zasoby naturalne. Kurczą się zapasy wody pitnej.
Włoże kij w mrowisko i zapytam przewrotnie: czy nie jest egoizmem sprowadzanie na TAKI świat dziecka, tylko po to, żeby własne geny przetrwaly? przecież to egoizm w czystej postaci! JA! JA! JA! moje geny, moja przyszłość, moje przetrwanie, moje życie wieczne, ktoś przejmie MÓJ majątek, JA będę miała kogoś do kochania, ktoś będzie bezwarunkowo MNIE kochał, dziecko będzie zawsze przy MNIE.
Sorry, ale dla mnie to jest egoizm.
A mówienie, że normalny rodzić nie robi tego, albo robi to czy tamto.
Ale powiedzcie mi: ile znacie takich rodziców? Wystarczy nawet spojrzeć na to forum - ile ludzie zła wynieśli ze swoich rodzinnych domów, ile przemocy, kompleksów, ile braku miłości, manipulacji, szantaży emocjonalnych itp itd.
Żeby prowadzić samochód, trzeba przejść kurs, zdać egzamin państwowy. A żeby mieć i wychowywać dziecko trzeba tylko uprawiać seks. Niewiele jest osób, które naprawdę świadomie się do tego przygotowują i wcale nie mam na myśli tutaj łykania kwasu foliowego. Ludzie nie mają pojęcia jak rozmawiać w zwiazku, jak tworzyć związek, mają nierozwiazane problemy wyniesione z domu rodzinnego, a płodzą dzieci - i potem nie potrafią ich wychować.
To jest dla mnie egoizm.
Przede wszystkim nie widze potrzeby tlumaczenia sie, szczegolnie tym ktorzy czuja sie upowaznieni do oceniania mnie czy moich wyborow. Zdradzaja tym wlasne deficyty.
Nie mówiąc już o tym, że nasz gatunek nie wyginie, jeśli jakieś 5 % przestanie się rozmnażać.
Wystarczy spojrzeć na świat: jest ponad 7 miliardów ludzi. Zdecydowana wiekszość żyje w ubóstwie lub głoduje i umiera. Umierają dorośli i dzieci. Z głodu, braku wody, z chorób, braku pieniędzy. My tutaj mamy szczeście, że żyjemy w miarę cywilizowanym kraju.
Powoli kończą się zasoby naturalne. Kurczą się zapasy wody pitnej.Włoże kij w mrowisko i zapytam przewrotnie: czy nie jest egoizmem sprowadzanie na TAKI świat dziecka, tylko po to, żeby własne geny przetrwaly? przecież to egoizm w czystej postaci! JA! JA! JA! moje geny, moja przyszłość, moje przetrwanie, moje życie wieczne, ktoś przejmie MÓJ majątek, JA będę miała kogoś do kochania, ktoś będzie bezwarunkowo MNIE kochał, dziecko będzie zawsze przy MNIE.
Sorry, ale dla mnie to jest egoizm.
A mówienie, że normalny rodzić nie robi tego, albo robi to czy tamto.
Ale powiedzcie mi: ile znacie takich rodziców? Wystarczy nawet spojrzeć na to forum - ile ludzie zła wynieśli ze swoich rodzinnych domów, ile przemocy, kompleksów, ile braku miłości, manipulacji, szantaży emocjonalnych itp itd.
Żeby prowadzić samochód, trzeba przejść kurs, zdać egzamin państwowy. A żeby mieć i wychowywać dziecko trzeba tylko uprawiać seks. Niewiele jest osób, które naprawdę świadomie się do tego przygotowują i wcale nie mam na myśli tutaj łykania kwasu foliowego. Ludzie nie mają pojęcia jak rozmawiać w zwiazku, jak tworzyć związek, mają nierozwiazane problemy wyniesione z domu rodzinnego, a płodzą dzieci - i potem nie potrafią ich wychować.
To jest dla mnie egoizm.
Amen!!
Amen!!
Amen!!
Jaguar napisał/a:Ale skoro bezdzietni slysza ile to szczescia w zyciu traca to ja odwroce kota ogonem i zapytam ile szczescia dzieciaci traca i czy jest im tego szkoda
Szczęście w ogóle jest niemierzalne
Kilka osób już tu pisało o bezmiarze uczyć do dziecka i ja się mogę pod tym podpisać. Kocham mocno swojego Ojca (wcześniej Mamę), ogromnie mojego męża, a jednak miłość do dzieci przewyższa wszystko. Na tyle, że ewentualne straty (których nie widzę, bo udaje mi się zrealizować plany życiowe) byłyby zrekompensowane. Natomiast mogę stwierdzić, że paradoksalnie, przez (?) dzieci robiłam rzeczy, których zapewne nie robilibyśmy będąc we dwójkę. Np. sposób spędzania wolnego czasu, wakacji. Myślę, że wyjeżdżalibyśmy gdzieś bardzo daleko, a tak musieliśmy się ograniczyć (?) do Polski i dzięki temu zwiedziliśmy ją wszerz i wzdłuż i to w sposób bardzo różny: rowerowo, kajakowo, etc. Dalekie podróże realizujemy teraz, co jest chyba jeszcze fajniejsze, bo jeździmy z pewnym bagażem doświadczeń życiowych.
Posiadanie dzieci nie spowodowało, że żałowałam pewnych ograniczeń towarzyskich (bo oczywiście były), bo wyimprezowałam się wcześniej do woli![]()
Z pełną powagą i odpowiedzialnością za słowa, mogę stwierdzić, że są to jedyne osoby, za które byłabym w stanie poświęcić swoje życie.To wszystko nie oznacza, że jest jakaś sielanka
Dzieci mam bardzo charakterne, od małego. Bywały trudne chwile, zmartwienia (których nie byłoby gdybym dzieci nie miała). Bywałam okrutnie zmęczona, w ich dzieciństwie ciągle niewyspana (to chyba dokuczało mi wtedy najbardziej). Wiek nastoletni (zwłaszcza córki) przeszliśmy dość ciężko. W szkole syna ciągle były problemy (pozaedukacyjne). Tak, miewałam przejściowo dość. Co nie znaczy, że żałowałam.
Jednak posiadanie dzieci, to najlepsze - jeśli mogę się tak wyrazić - co mi się w życiu zdarzyłoWszystko inne przeminie. Kariera zawodowa, towarzystwo, pasje. Ja też. Dzieci zostaną, a później (mam nadzieję) ich dzieci. Dobre geny należy przekazywać - to tak żartobliwie
Właśnie pod tym się podpisuje. Osoby które dzieci nie mają nigdy tyg uczuć nie przeżyją i nigdy nie zrozumieją. Można nie lubić dzieci ale to są dzieci obce ..gdy ma się swoje jest zupełne inaczej. Chociaż nie twierdzę że zdarzają się wyjątki. I nie mówię tu o.jakis patologiach. I to co pisałam wcześniej to nie jest narzucanie zdania mojego czy przekonywania kogo gości do czegoś to tylko moje zdanie bo wiem jak było zanim dziecka nie miałam. A wiem co czuje gdy się moja córcia urodziła...
Mogę jeszcze napisać tak. Moje dziecko nigdy mnie nie ograniczyło towarzysko ani wyjazdowo. Może miałam szczęście ale córka długo spała od początku więc nie miałam pobudki o 6 rano tylko o 9 w ciągu dnia drzemki ułatwialy sprzątanie czy gotowanie chociaż ułatwialam sobie jak mogłam. Kamilem piersią więc ominęła mnie szykowne mleka itp. Obiadokolacja deserów że słoiczek więc nie było problemu z wyjściem o której chce i gdzie chce . Nie było problemu z chodzeniem po sklepach. Wyjzezdalismy na wyjazdy od samego początku nie ograniczalismy spotkań. A co najlepsze przez pierwsze pół roku mieszkaliśmy na kawalerce. Znajomi siedzieli u nas do nocy. Córka spała w tym.czasie . Nie trzeba było chodzić na paluszkach robiłam odkurzaczem jak spała i nic jej nie przeszkadzało. Do dziś śpi jak kamień i do dziś w weekendy do 12 w łóżku siedzimy. Sylwester u znajomych święta w różnych miejscach od początku bez ograniczeń i mi dziecko nie utrudnilo kontaktów towarzyskich . Niektórzy rodzice sami sobie utrudniają życie. Bo dziecko musi mieć cichutko bo trzeba wcześniej położyć bo boją się gdzieś iść bo zarazki bakterie hałas. My nie mieliśmy z tym nigdy problemu. Mała miała pol roku jeździliśmy na wyjazdy po 800km . Wszystko zależy od nas .
Przed ciąża byłam zgrabna nie miałam rozstępów miałam ładne piersi . Niestety ciążę miałam zagrożona z winy lekarza. Musiałam. Leżeć pół roku . Przytyłam 33 kg wyszły mi rozstępy karmilam ponad rok więc piersi niestety nie wyglądają jak kiedyś. Ale jak jest ta mała istotka jakie to ma znaczenie . Schudłam w 1.5 roku 30 kg rozstępy się rozjaśnily trochę smarowania i ładnie się zmniejszyły. Wiadomo przez zagrożona ciążę miałam uraz bo całe pół roku nerwów żeby się dziecko urodziło zdrowe ale poswidiclabym się jeszcze raz dla niej . Jest największym moim skarbem. I jeszcze raz powtórzę ten kto dzieci nie ma nigdy nie zrozumie
163 2016-10-19 11:52:12 Ostatnio edytowany przez Fahkir (2016-10-19 11:54:24)
Włoże kij w mrowisko i zapytam przewrotnie: czy nie jest egoizmem sprowadzanie na TAKI świat dziecka, tylko po to, żeby własne geny przetrwaly? przecież to egoizm w czystej postaci! JA! JA! JA! moje geny, moja przyszłość, moje przetrwanie, moje życie wieczne, ktoś przejmie MÓJ majątek, JA będę miała kogoś do kochania, ktoś będzie bezwarunkowo MNIE kochał, dziecko będzie zawsze przy MNIE.
Chec posiadania dziecka moze byc wynikiem egozimu, ale tak naprawde sam czyn nacechowany egoizmem nie jest. Daje sia spoleczenstwu nowa wartosc dodana, ktora odpowiednio poprowadzona, moze mu przyniesc wiele korzysci: od najmniejszej komorki jaka jest rodzina, poprzez coraz wieksze. Osoby decydujace sie swiadomie na brak dzieci to "gapowicze", ktorzy korzystaja na tym, ze inni jednak te dzieci maja. Nie dostrzegaja tego ze urodzili sie, wychowali i korzystaja dzieki dorobku spoleczenstwa, w ktorym zyja. W sytuacji, gdy decydujesz sie na brak potomstwa, decydujesz tez, ze najprawdopodobniej nic temu spoleczenstwu nie zostawisz.
Zapominasz, że ci, którzy się urodzili i nie mają dzieci, nie korzystają z tego społeczeństwa i jego dobrodziejstw za darmo.
Płacimy podatki, pracujemy, a co więcej nie korzystamy masowo ze zwolnień lekarskich, z urlopów wychowawczych, macierzyskich, z opieki zdrowotnej (policz sobie ile kosztuje opieka zdrowotna dziecka) - za to zrzucamy się na szkoły, przedszkola, żłobki i inne rzeczy, z których my nie korzystamy.
Nie mówiąc o dodatkach dla samotnych matek i innych świadczeniach, z których bezdzietni nie korzystają.
Więc sorry, ale nazywanie mnie "gapowiczką", a w domyśle "pasożytem" jest dla mnie obraźliwe.
Bo pasożytami to mogą być właśnie takie dzietne matki, które ciągną kasę od państwa, a same tak naprawdę nic nie dają, poza tym, że urodziły dziecko. Kolejnego Brajanka lub Dżesikę, którzy zamiast pracować, będą studiować do śmierci w Wyższej Szkole Pierdzenia w Stołek.
_v_ napisał/a:Włoże kij w mrowisko i zapytam przewrotnie: czy nie jest egoizmem sprowadzanie na TAKI świat dziecka, tylko po to, żeby własne geny przetrwaly? przecież to egoizm w czystej postaci! JA! JA! JA! moje geny, moja przyszłość, moje przetrwanie, moje życie wieczne, ktoś przejmie MÓJ majątek, JA będę miała kogoś do kochania, ktoś będzie bezwarunkowo MNIE kochał, dziecko będzie zawsze przy MNIE.
Chec posiadania dziecka moze byc wynikiem egozimu, ale tak naprawde sam czyn nacechowany egoizmem nie jest. Daje sia spoleczenstwu nowa wartosc dodana, ktora odpowiednio poprowadzona, moze mu przyniesc wiele korzysci: od najmniejszej komorki jaka jest rodzina, poprzez coraz wieksze. Osoby decydujace sie swiadomie na brak dzieci to "gapowicze", ktorzy korzystaja na tym, ze inni jednak te dzieci maja. Nie dostrzegaja tego ze urodzili sie, wychowali i korzystaja dzieki dorobku spoleczenstwa, w ktorym zyja. W sytuacji, gdy decydujesz sie na brak potomstwa, decydujesz tez, ze najprawdopodobniej nic temu spoleczenstwu nie zostawisz.
Fakhir, sorry, ale akurar najwiekszy rozwoj osiagaja te spoleczenstwa gdzie ludzie nie garną się zbytnio do rozmnażania
NIE MA na świecie państwa gdzie wysoki standard życia szedłby w parze z wysokim współczynnikiem urodzin. Miedzy innymi DZIĘKI temu, że nie kazdy czuje potrzebe posiadania dzieci ten wysoki poziom jest mozliwy.
Nie trzeba pozostawiac spoleczenstwu wlasnego dziecka - ludzie bezdzietni zazwyczaj sa bardziej wyksztalceni, a wiec pozostawiaja spoleczenstwu swoj dorobek intelektualny to jest rownie wazne jak 5. dziecko w rodzinie. A może nawet ważniejsze.
Zapominasz, że ci, którzy się urodzili i nie mają dzieci, nie korzystają z tego społeczeństwa i jego dobrodziejstw za darmo.
Z czyjego dorobku korzystasz, przekraczajac granice szkoly, granice przychodni, chodzac po chodniku, jezdzac po drogach publicznych? Przeciez nie ze swojego. Oczywiscie, ze w daninach publicznych za to placisz, ale to nie jest jedyna forma. Gdyby kazdy w ten sposob postepowal, spoleczenstwo by sie zawalilo, nie tylko na poziomie finansow publicznych.
I serio wisi mi to, czy ktos zdecyduje sie na dzieci, czy nie - ale mlody czlowiek ktory deklaruje, ze "nigdy ich nie bedzie posiadac" nie jest w moim odczuciu do konca powazny. Spoleczne potrzeby bedzie miec zawsze, a im blizej mu bedzie czterdziestki, tym czesciej bedzie dostrzegac, ze to inni nie maja dla niego czasu z powodu swojego zycia rodzinnego - co nie dziala na ich niekorzysc, tylko na jego. Bedzie sie ciagle zaprzyjazniac z dwudziestolatkami, zeby zaspokoic swoje potrzeby? Przeciez i oni kiedys dojrzeja do nowych rol. Czlowiek jest istota spoleczna, ludzie zawsze tworzyli grupy, wymieniali miedzy soba korzysci. Rodzina zas to podstawowa komorka spoleczna. Dlatego tez ta optyka zmienia sie u ludzi wraz z wiekiem. Bardzo ciezko byc az do tego stopnia asertywnym, by calkowicie odrzucac potrzeby spoleczne. To juz nawet wykracza poza pojecie asertywnosci.
167 2016-10-19 13:03:30 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-19 13:04:03)
Calkowicie zgadzam sie z v. Swiat jest przeludniony. Kto sie zdecyduje na dziecko to fajnie, a kto nie, to nie bedzie tragedii. Rozumiem mowienie o tym, ze dziecko nie musi ograniczac zycia, ze to tez kwestia organizacji, ale nadal nie kazdy chce miec dziecko i warto to zrozumiec. Nie kazdy koniecznie tez chce kogos po sobie zostawic, moze wystarczyc mu jego zycie, a cos dobrego tez mozs robic i tak samo jest to cos dobrego zrobionego dla swiata.
Ale powiedzcie mi: ile znacie takich rodziców? Wystarczy nawet spojrzeć na to forum - ile ludzie zła wynieśli ze swoich rodzinnych domów, ile przemocy, kompleksów, ile braku miłości, manipulacji, szantaży emocjonalnych itp itd.
Żeby prowadzić samochód, trzeba przejść kurs, zdać egzamin państwowy. A żeby mieć i wychowywać dziecko trzeba tylko uprawiać seks. Niewiele jest osób, które naprawdę świadomie się do tego przygotowują i wcale nie mam na myśli tutaj łykania kwasu foliowego. Ludzie nie mają pojęcia jak rozmawiać w zwiazku, jak tworzyć związek, mają nierozwiazane problemy wyniesione z domu rodzinnego, a płodzą dzieci - i potem nie potrafią ich wychować.
To jest dla mnie egoizm.
Nie sposób nie przyznać Ci racji. Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność, a jeśli ktoś nie radzi sobie sam ze sobą, z własnym życiem, nie potrafi przekazać dobrych wzorców, nie ma pojęcia z czym tak naprawdę wiąże się odpowiedzialne, zdrowe macierzyństwo/tacierzyństwo, to może zrobić swojemu dziecku wielką krzywdę.
Nie miałabym nic przeciwko temu, aby w szkołach średnich (to chyba najlepszy moment), na przykład w ramach wychowania do życia w rodzinie, były przeprowadzane kursy mądrze (!) i w miarę możliwości kompleksowo przygotowujące do tej roli. Powinny być spotkania z psychologiem, pedagogiem, innego typu specjalistami. Wiem, że to mało, ale dziś nie ma nawet tego, a w jaki sposób wspomniany przedmiot jest prowadzony - chyba nikt nie ma wielkiego złudzenia.
No i dla mnie jest motywacja, by miec dziecko to, ze chce dac mu milosc, dobrze wychowac na dobrego czlowieka i by bylo szczesliwe. No i sama czekam, bo chce byc na tyle odpowiedzialna, by moc mu to zapewnic. A wedlug mnie nie za dobra motywacja jest to, ze bedzie dziecko tak jak w wielu innych parach. To jest gorsze, bo robienie czegos by tylko sie dostosowac jest slabe.
nie zauważyłam, żeby ktoś nie miał dla mnie czasu.
żyję normalnie, nie alienuję się, mam znajomych, rzadko bywam w domu, bo caly czas jestem "na mieście" i coś z kimś robię.
ja odkąd pamiętam wolałam przebywać w towarzystwie ludzi starszych ode mnie i nigdy nie miałam problemów, żeby znaleźć znajomych w przedziale wiekowym 40-50 lat.
ba! poznałam bardzo wiele osób, które dzieci nie mają i mają mnóstwo czasu na to, żeby się spotykać w różnych grupach.
po drugie co ma bycie asertywnym do odrzucania potrzeb społecznych? jedno nie ma nic wspólnego z drugim przecież. bycie asertywnym nie oznacza odrzucania potrzeb społecznych.
_v_ napisał/a:Ale powiedzcie mi: ile znacie takich rodziców? Wystarczy nawet spojrzeć na to forum - ile ludzie zła wynieśli ze swoich rodzinnych domów, ile przemocy, kompleksów, ile braku miłości, manipulacji, szantaży emocjonalnych itp itd.
Żeby prowadzić samochód, trzeba przejść kurs, zdać egzamin państwowy. A żeby mieć i wychowywać dziecko trzeba tylko uprawiać seks. Niewiele jest osób, które naprawdę świadomie się do tego przygotowują i wcale nie mam na myśli tutaj łykania kwasu foliowego. Ludzie nie mają pojęcia jak rozmawiać w zwiazku, jak tworzyć związek, mają nierozwiazane problemy wyniesione z domu rodzinnego, a płodzą dzieci - i potem nie potrafią ich wychować.
To jest dla mnie egoizm.Nie sposób nie przyznać Ci racji. Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność, a jeśli ktoś nie radzi sobie sam ze sobą, z własnym życiem, nie potrafi przekazać dobrych wzorców, nie ma pojęcia z czym tak naprawdę wiąże się odpowiedzialne, zdrowe macierzyństwo/tacierzyństwo, to może zrobić swojemu dziecku wielką krzywdę.
Nie miałabym nic przeciwko temu, aby w szkołach średnich (to chyba najlepszy moment), na przykład w ramach wychowania do życia w rodzinie, były przeprowadzane kursy mądrze (!) i w miarę możliwości kompleksowo przygotowujące do tej roli. Powinny być spotkania z psychologiem, pedagogiem, innego typu specjalistami. Wiem, że to mało, ale dziś nie ma nawet tego, a w jaki sposób wspomniany przedmiot jest prowadzony - chyba nikt nie ma wielkiego złudzenia.
też by mi się to marzyło - takie poważne zajęcia interpersonalne, gdzie młodych ludzi uczono by rozmawiać, rozwiązywać konflikty, stawiać granice, respektować granice innych itp itd - czyli to wszystko, czego nam brakuje. ja dopiero od niedawna zaczęłam uczyć się takich rzeczy, bo z domu ich nie wyniosłam niestety.
ja chodzę na sporo różnych takich spotkań psychologicznych czy warsztatów i powiem wam, że jest tam naprawdę sporo osób. Ludzie właśnie uczą się jak rozmawiać w związku, jak być szczerym (z drugą stroną i ze sobą), jak definiować swoje potrzeby, jak odpowiadać na potrzeby innych, jak być asertywnym - stawiać granice, nie dawać się wykorzystywać i tak dalej, i tak dalej.
Tak naprawdę to można już zaczynać od przedszkola w końcu dzieci się wtedy zaczynają socjalizować - już można je uczyć jak rozwiązywać konflikty, czy na przykład jak przyjmować odmowę - co wcale nie jest takie proste - bo wiekszość ludzi dorosłych jak slyszy "nie", to od razu strzela focha lub zaczyna manipulować (zachowanie
kilkulatka - nigdy z tego nie wyszli - a moze nikt im nie pokazał, że można inaczej).
podsumowując nie uważam, że wszyscy rodzice to egoiści, bo zdecydowali się na dziecko. świat jest także piękny i warto to piękno pokazywać dzieciom, które się ma.
ale nie uważam też bezdzietnych za egoistów.
ja bym nawet powiedziała, że ja jestem mniej egoistyczna (jeśli już chcemy rozmawiać na tym poziomie), bo nie ma dla mnie znaczenia, czy moje geny przetrwają czy nie - nie muszę ich na siłę pchać w przyszłość
a mój majątek - jeśli zostawię takowy po sobie - przeznaczę na jakieś fundacje bądź inne organizacje - więc też się nie zmarnuje.
Osoby decydujace sie swiadomie na brak dzieci to "gapowicze", ktorzy korzystaja na tym, ze inni jednak te dzieci maja.
Prosze zebys mi wskazal konkretna sytuacje kiedy ja korzystam na fakcie ze Olinka ma dziecko?
Nie dostrzegaja tego ze urodzili sie, wychowali i korzystaja dzieki dorobku spoleczenstwa, w ktorym zyja.
Dorobku spoleczenstwa w sklad ktorego wchodza zarowno dzieciaci jak i bezdzietni. Wiec o co ci chodzi?
W sytuacji, gdy decydujesz sie na brak potomstwa, decydujesz tez, ze najprawdopodobniej nic temu spoleczenstwu nie zostawisz.
I co z tego? Wiele osob "nic spoleczenstwu z siebie nie daje". Osoba bezdzietna nie jest zadnym wyjatkiem. Wiec...?
Poza tym komu oceniac moj wklad w spoleczenstwo? Tobie? Dlaczego? Jakie masz do tego uprawnienia?
Swoją wypowiedzią pokazałaś tylko egoizm z którym osoby bezdzietne walczą w tym wątku . Jeżeli miałabyś być taką matką jakie masz podejście do siebie i świata to dałam Ci dobrą radę i tyle.
I mleko się rozlało.
Brak zdecydowania na dziecko to egoizm.
A że niby posiadanie dzieci to altruizm?
Znam wiele niedojrzałych egoistycznych posiadaczy dziecka - tak, posiadaczy a nie rodziców.
Więc sory, ale to nie dziecko sprawia czy ktoś jest egoistą czy nie.
Dla jednych wygoda jest ważniejsza jak potomstwo. I czemu ktoś miałby się tego wstydzić? Tu wychodzi ta ludzka złośliwość o której mówię - nie chcesz dziecka masz się z tym czuć jako gorsza osoba. Osoby, które tak myślą tez nie powinny się rozmnażać bo przekażą dzieciom nietolerancję i uprzedzenia.
174 2016-10-19 16:28:59 Ostatnio edytowany przez Fahkir (2016-10-19 16:48:57)
Prosze zebys mi wskazal konkretna sytuacje kiedy ja korzystam na fakcie ze Olinka ma dziecko?
No np. Twoja emerytura jest/bedzie oplacana z wplywow ludzi w wieku produkcyjnym. Tak to kumulujesz cyferki, aby za kilkanascie lat twoje wplywy zostaly proporcjonalnie wyplacone wzgledem innych pobierajacych, a wielkosc wyplaty bedzie uzalezniona od sytuacji panstwa za czasow Twojej emerytury.Jezeli stosunek liczbowy ludzi w wieku produkcyjnym do pobierajacych odpowiednio sie zblizy lub tez emerytow bedzie wiecej niz ludzi w wieku produkcyjnym, to dostaniesz tyle, ile tamte pokolenie bedzie w stanie wyprodukowac (oczywiscie proporcjonalnie wzgledem wszystkich emerytow). Duza grupa bezdzietnych przyczynia sie do tego, ze ich spoleczenstwo (i z ktorego korzystaja), w przyszlosci bedzie posiadalo zaburzona strukture wieku, skladajaca sie glownie z ludzi starszych, schorowanych i niewydajnych ekonomicznie, itp itd.
Ja np nie dożyje emerytury i mam w nosie składki na nią. Pomijam już że za takie pieniądze przy lekach które muszę brać i diecie jaką muszę stosować przeżyłabym po uregulowaniu opłat za mieszkanie może kilka dni
Swoją wypowiedzią pokazałaś tylko egoizm z którym osoby bezdzietne walczą w tym wątku . Jeżeli miałabyś być taką matką jakie masz podejście do siebie i świata to dałam Ci dobrą radę i tyle.
I mleko się rozlało.
Brak zdecydowania na dziecko to egoizm.
A że niby posiadanie dzieci to altruizm?Znam wiele niedojrzałych egoistycznych posiadaczy dziecka - tak, posiadaczy a nie rodziców.
Więc sory, ale to nie dziecko sprawia czy ktoś jest egoistą czy nie.Dla jednych wygoda jest ważniejsza jak potomstwo. I czemu ktoś miałby się tego wstydzić? Tu wychodzi ta ludzka złośliwość o której mówię - nie chcesz dziecka masz się z tym czuć jako gorsza osoba. Osoby, które tak myślą tez nie powinny się rozmnażać bo przekażą dzieciom nietolerancję i uprzedzenia.
A co wg Ciebie należy przekazywać dzieciom? podejście typu: mój wygląd , mój biznes i tylko ja się liczę i moje dobro. To ma być tolerowane? co w tym jest wartościowego?mało już jest dyskryminowanych i poniżanych dzieci?Nie lepiej uczyć empatii i uwrażliwiać na potrzeby drugiego człowieka ?Niech każdy żyje jak chce mnie to nie obchodzi ale nigdy bym dziecka nie uczyła podejścia typu:ja, ja, ja i tylko ja.
Jaguar napisał/a:Prosze zebys mi wskazal konkretna sytuacje kiedy ja korzystam na fakcie ze Olinka ma dziecko?
No np. Twoja emerytura jest/bedzie oplacana z wplywow ludzi w wieku produkcyjnym. Tak to kumulujesz cyferki, aby za kilkanascie lat twoje wplywy zostaly proporcjonalnie wyplacone wzgledem innych pobierajacych, a wielkosc wyplaty bedzie uzalezniona od sytuacji panstwa za czasow Twojej emerytury.Jezeli stosunek liczbowy ludzi w wieku produkcyjnym do pobierajacych odpowiednio sie zblizy lub tez emerytow bedzie wiecej niz ludzi w wieku produkcyjnym, to dostaniesz tyle, ile tamte pokolenie bedzie w stanie wyprodukowac (oczywiscie proporcjonalnie wzgledem wszystkich emerytow). Duza grupa bezdzietnych przyczynia sie do tego, ze ich spoleczenstwo (i z ktorego korzystaja), w przyszlosci bedzie posiadalo zaburzona strukture wieku, skladajaca sie glownie z ludzi starszych, schorowanych i niewydajnych ekonomicznie, itp itd.
Buhahahaha!! Zanim moje pokolenie przejdzie na emeryture to panstwa dawno zdaza zlikwidowac emerytury panstwowe i bedzie trzeba przezyc z tego co sie prywatnie zaoszczedzilo to raz.
Dwa dzieci czy to moje czy cudze wcale nie musza zostac w Polsce i tutaj pracowac. Moga wyjechac tak samo jak to sie dzieje obecnie i placic podatki za granica. Problemu z dzietnoscia by nie bylo gdyby wszyscy emigranci do kraju wrocili
Po trzecie dziecko czy to moje czy cudze moze urodzic sie niezdolne do pracy z przyczyn chorobowych. Co wtedy? Mam produkowac dzieci az do skutku?
anicorek oceniasz kogos za to jakie ma poglady, podczas gdy sama jestes zwyczajnie nieuczciwa. Oburzasz sie kiedy ci sie to wypomina. Wykazujesz sie po prostu podwojna moralnoscia. Jak Kali ukrasc krowe to dobrze ale jak Kalemu ukrasc to zle. Jesli chcesz krytykowac czyjes decyzje i oceniac charakter postaraj sie najpierw zeby do ciebie nie mozna sie bylo o nic przyczepic. Inaczej nie jestes w zaden sposob wiarygodna. Bo jak mozna brac powaznie cudze poglady jesli wiem ze ta osoba klamie i lawiruje? Dziecko tez uczysz ze klamstwo czasem uchodzi na sucho. Uwazasz ze dajesz swoim zachowaniem lepszy przyklad? Dziewczyna ktora decyduje sie nie miec dziecka zeby nie zrujnowac sobie figury jest przynajmniej uczciwa ze soba i z calym swiatem. Mozesz to samo powiedziec o sobie?
178 2016-10-19 18:17:04 Ostatnio edytowany przez authority (2016-10-19 18:37:27)
authority napisał/a:Proszę nie obrażać bezdzietnych rodzina prze wszystkim kobiet. To co przeczytasz a co nie niewielu nikogo poza tobą nie interesuje. Wystarczy popatrzeć na znanych ludzi ilu nie ma dzieci. Nie każdy myśli za przeproszeniem tylko przyrodzeniem. A to co potem to się zobaczy. Obecny bezduszny system emerytalny tylko czeka by się pożywić naszymi pieniędzmi by zapłacić tym co obecnie biorą emerytury. Przeciętny kowalski który teraz się urodzi moim zdaniem może zapomnieć o godziwej emeryturze z której wyżyje. Bez własnych oszczędności bądź pomocy bliskich najczęściej swoich dzieci czy wnuków. Tyle iż wszystko bierze w łeb gdy dzietność spada bądź i rośnie emigracja. W zamożnych państwach odpada drugi czynnik ale pierwszy jest na tyle poważny iż państwa te uciekają się do przyjęcia imigrantów co jak wiadomo prowadzi do protestów społecznych. Wracając do meritum dzietność to sprawa indywidualna żadna ideologia czy odgórny nakaz tego nie zmieni.
Tobie chyba bardzo źle w Polsce:)Skoro nie macie dzieci bo system emerytalny kaleczy to czemu nie wyjedziecie za granicę "gdzie żyje się lepiej"??
:)
Ja mam swój biznes pisze tylko o wyborze tych co nie stać na dzieci. Jak napisałem wszystko prowadzi do wielkiego konfliktu zbrojnego nie owijajmy w bawełnę wojny to jest nasz osobisty powód nie posiadania dziecka. Nie chcemy by nasze dziecko musiało cierpieć na tym.Poza tym polityka w stylu partyjniactwa mnie nie interesuje (jeden złodziej zastąpi drugiego złodzieja) w tym temacie a gospodarka i finanse obojętnie jaki rząd by to zrobił było by to złe ponieważ nie przekłada to się na dzietność a co najwyżej na wakacje dla rodzin wielodzietnych. Nie oszukujmy się żłobki są mniej spektakularnym ale bezpieczniejszym rozwiązaniem alternatywą były by specjalne bony na wszystko dla dziecka także usługi medyczne dla dziecka wyłączywszy ludzi o takiej dobrej sytuacji materialnej jak np ja to mój pomysł no ale to nie wszystkim by się spodobało ... Dlatego od czynnego angażowania się w politykę trzymam się daleko.
Fahkir napisał/a:Jaguar napisał/a:Prosze zebys mi wskazal konkretna sytuacje kiedy ja korzystam na fakcie ze Olinka ma dziecko?
No np. Twoja emerytura jest/bedzie oplacana z wplywow ludzi w wieku produkcyjnym. Tak to kumulujesz cyferki, aby za kilkanascie lat twoje wplywy zostaly proporcjonalnie wyplacone wzgledem innych pobierajacych, a wielkosc wyplaty bedzie uzalezniona od sytuacji panstwa za czasow Twojej emerytury.Jezeli stosunek liczbowy ludzi w wieku produkcyjnym do pobierajacych odpowiednio sie zblizy lub tez emerytow bedzie wiecej niz ludzi w wieku produkcyjnym, to dostaniesz tyle, ile tamte pokolenie bedzie w stanie wyprodukowac (oczywiscie proporcjonalnie wzgledem wszystkich emerytow). Duza grupa bezdzietnych przyczynia sie do tego, ze ich spoleczenstwo (i z ktorego korzystaja), w przyszlosci bedzie posiadalo zaburzona strukture wieku, skladajaca sie glownie z ludzi starszych, schorowanych i niewydajnych ekonomicznie, itp itd.
Buhahahaha!! Zanim moje pokolenie przejdzie na emeryture to panstwa dawno zdaza zlikwidowac emerytury panstwowe i bedzie trzeba przezyc z tego co sie prywatnie zaoszczedzilo to raz.
Dwa dzieci czy to moje czy cudze wcale nie musza zostac w Polsce i tutaj pracowac. Moga wyjechac tak samo jak to sie dzieje obecnie i placic podatki za granica. Problemu z dzietnoscia by nie bylo gdyby wszyscy emigranci do kraju wrocili
Po trzecie dziecko czy to moje czy cudze moze urodzic sie niezdolne do pracy z przyczyn chorobowych. Co wtedy? Mam produkowac dzieci az do skutku?anicorek oceniasz kogos za to jakie ma poglady, podczas gdy sama jestes zwyczajnie nieuczciwa. Oburzasz sie kiedy ci sie to wypomina. Wykazujesz sie po prostu podwojna moralnoscia. Jak Kali ukrasc krowe to dobrze ale jak Kalemu ukrasc to zle. Jesli chcesz krytykowac czyjes decyzje i oceniac charakter postaraj sie najpierw zeby do ciebie nie mozna sie bylo o nic przyczepic. Inaczej nie jestes w zaden sposob wiarygodna. Bo jak mozna brac powaznie cudze poglady jesli wiem ze ta osoba klamie i lawiruje? Dziecko tez uczysz ze klamstwo czasem uchodzi na sucho. Uwazasz ze dajesz swoim zachowaniem lepszy przyklad? Dziewczyna ktora decyduje sie nie miec dziecka zeby nie zrujnowac sobie figury jest przynajmniej uczciwa ze soba i z calym swiatem. Mozesz to samo powiedziec o sobie?
Jaguar doskonale mnie rozumiesz.
Jaguar w czym jestem nieuczciwa w tym ,że jak większość w Polsce chcę utrzymać rodzinę?Idź z dzieckiem niepełnosprawnym do pracy na etat po czym zwalniaj się ciągle z pracy do lekarzy bo nie dość ,że choruje jak każde dziecko to do specjalistów trzeba jeszcze biegać. To ,że dodatkowo coś robiłam(bo nie pracuje pół roku ale szukam)to też między innymi po to ,żeby nie zwariować i nie żyć tylko problemami.Jak pisałam wyżej dzieci to miłość ale też troski mimo to nie wyobrażam sobie ,żeby mojego dziecka teraz nie było.
Mimo tego że pobierasz świadczenie. Pracujesz i ukrywasz swój dochód. Wiec Jaguar ma rację mówiąc oszukujesz. A w dodatku jako usprawiedliwienie podajesz chorobę własnego dziecka. To ten wystawiany tutaj altruizm posiadaczy potomstwa? Każdy stara się utrzymać rodzinę, albo jeśli nie ma środków nie uwierzysz nie decyduje się na dziecko. Kretactwo i cwaniactwo..gratuluję postawy. Godna rodzica.
Wystarczy spojrzeć na świat: jest ponad 7 miliardów ludzi. Zdecydowana wiekszość żyje w ubóstwie lub głoduje i umiera. Umierają dorośli i dzieci. Z głodu, braku wody, z chorób, braku pieniędzy. My tutaj mamy szczeście, że żyjemy w miarę cywilizowanym kraju.
Powoli kończą się zasoby naturalne. Kurczą się zapasy wody pitnej.
Ha, ha i już wiem, że niewiele z takich ludzi będzie tzw. wartości dodanej dla społeczeństwa. To jest sposób myślenia, który nie stworzy nowego Einsteina i Edisona... Żarówki ani koła, to wy chyba nie wymyślicie, a przecież macie tyle wolnego czasu... Ja sprowadzając na ten świat dzieci myślałem nie o tym co wy tylko o tym, że jeśli ja już nie zobaczę człowieka na Marsie, to moje chłopaki na pewno. Nie mniej taką postawę jak najbardziej rozumiem, bo to przecież klasyczny objaw dekadencji i obżarstwa. Nie raz ćwiczony
Mimo tego że pobierasz świadczenie. Pracujesz i ukrywasz swój dochód. Wiec Jaguar ma rację mówiąc oszukujesz. A w dodatku jako usprawiedliwienie podajesz chorobę własnego dziecka. To ten wystawiany tutaj altruizm posiadaczy potomstwa? Każdy stara się utrzymać rodzinę, albo jeśli nie ma środków nie uwierzysz nie decyduje się na dziecko. Kretactwo i cwaniactwo..gratuluję postawy. Godna rodzica.
I kto tu kogo obraża. Chyba źle doczytałaś pracowałam czas przeszły dokonany , obecnie nie pracuje ale zmierzam. Dwa lata temu świadczenie wynosiło 520 zł także proponuje spróbować utrzymać się za te pieniądze lub iść do pracy i bez przerwy kombinować zwolnienia ,( to chyba też matactwo nie bo pracownik nie wywiązuje się z obowiązków )lub się zwolnić by biegać po urzędach i rehabilitacji.
Wcześniej dopóki nie wiedziałam ,że syn jest chory pracowałam na umowę o pracę i dalej do takiej umowy wrócę po studiach .
Nie decydowałam się na dziecko po prostu wpadłam jak nie jedna .
Nie obrażam Cie, jedynie reaguje na posty jakie wymieniłas z Cyngli gdzie napisałaś ze sprzatasz, zależnie od możliwości czasowych i ewentualnej dyspozycji syna. Stąd reakcja. Wpaść w XXI wieku trzeba być zdolnym. Niemniej jak widać może się najwyraźniej zdarzyć.
Nie decydowałam się na dziecko po prostu wpadłam jak nie jedna .
i tu jest clou wszystkiego
Nie obrażam Cie, jedynie reaguje na posty jakie wymieniłas z Cyngli gdzie napisałaś ze sprzatasz, zależnie od możliwości czasowych i ewentualnej dyspozycji syna. Stąd reakcja. Wpaść w XXI wieku trzeba być zdolnym. Niemniej jak widać może się najwyraźniej zdarzyć.
Wiesz w wieku 18 lat byłam młoda i głupia więc tu przyznaję Ci rację.
anicorek87 napisał/a:Nie decydowałam się na dziecko po prostu wpadłam jak nie jedna .
i tu jest clou wszystkiego
A co to ma do rzeczy teraz. Kocham własne dziecko mimo ,że jest jakie jest i nie chciałabym ,żeby go kiedykolwiek zabrakło.
Ruta napisał/a:Swoją wypowiedzią pokazałaś tylko egoizm z którym osoby bezdzietne walczą w tym wątku . Jeżeli miałabyś być taką matką jakie masz podejście do siebie i świata to dałam Ci dobrą radę i tyle.
I mleko się rozlało.
Brak zdecydowania na dziecko to egoizm.
A że niby posiadanie dzieci to altruizm?Znam wiele niedojrzałych egoistycznych posiadaczy dziecka - tak, posiadaczy a nie rodziców.
Więc sory, ale to nie dziecko sprawia czy ktoś jest egoistą czy nie.Dla jednych wygoda jest ważniejsza jak potomstwo. I czemu ktoś miałby się tego wstydzić? Tu wychodzi ta ludzka złośliwość o której mówię - nie chcesz dziecka masz się z tym czuć jako gorsza osoba. Osoby, które tak myślą tez nie powinny się rozmnażać bo przekażą dzieciom nietolerancję i uprzedzenia.
A co wg Ciebie należy przekazywać dzieciom? podejście typu: mój wygląd , mój biznes i tylko ja się liczę i moje dobro. To ma być tolerowane? co w tym jest wartościowego?mało już jest dyskryminowanych i poniżanych dzieci?Nie lepiej uczyć empatii i uwrażliwiać na potrzeby drugiego człowieka ?Niech każdy żyje jak chce mnie to nie obchodzi ale nigdy bym dziecka nie uczyła podejścia typu:ja, ja, ja i tylko ja.
Nie rozumiesz.
Mówiąc, że osoba nie decydująca się na dziecko jest egoistą sama nie popisujesz się empatią czy wrażliwością tylko uprzedzeniami. A takich cech moim zdaniem nie powinno się przekazywać dzieciom. Kto więc zasługuje (jeśli już idąc tym tokiem) na ostrzejszą ocenę, osoba, która daje dzieciom zły przykład osoby ograniczonej, czy osoba, która tych dzieci nie ma i ŻADNYCH przykładów więc dzieciom nie daje?
Jeśli uważasz, że tak ważne i DOBRE jest posiadanie dzieci i przekazywanie im dobrych nawyków to może zastanów się czy się do tego nadajesz, skoro oskarżasz kogoś o samolubstwo i powierzchowność TYLKO dlatego, że ktoś nie chce/nie ma dzieci i nie kryje motywów swojej decyzji.
Nie uważasz, że to hipokryzja z Twojej strony, zarzucać złe nawyki komuś samemu się nimi kierując?
188 2016-10-19 19:51:39 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2016-10-19 19:52:44)
Ruta ja nie kieruje się podejściem ,że świat ma się kręcić wokół mnie , mojego wyglądu, moim potrzeb i zainteresowań i takich wartości nie chce przekazywać dzieciom. Nie uważam ,że ktoś jest egoistą bo nie chce mieć dzieci tylko jest egoistą człowiek , który patrzy wyłącznie na swoje dobro a to jest już różnica. Nikt nie jest idealny i też nie jestem przykładem świętości ( daleko mi do tego)ale przez to ,że pracowałam a miałam świadczenia nie należy oceniać ,że jestem złą matką czy złym człowiekiem.
189 2016-10-19 20:16:54 Ostatnio edytowany przez Fahkir (2016-10-19 20:18:01)
Buhahahaha!! Zanim moje pokolenie przejdzie na emeryture to panstwa dawno zdaza zlikwidowac emerytury panstwowe i bedzie trzeba przezyc z tego co sie prywatnie zaoszczedzilo to raz.
Prawda jest taka, ze prawie w kazdym wysokorozwinietym kraju istnieje system emerytalny, mniej lub bardziej rozbudowany. Nawet jezeli takiego system praktycznie nie ma (Chiny), to ludzie w mlodym wieku i tak czesto podpisuja umowe z prywatnymi funduszami. Poza tym nie rozumiem, z czego sie tak cieszysz? Z tego ze za 20, 30 lat Polska bedzie krajem ludzi starszych i niezdolnych do pracy, ktorych mlodsza mniejszosc bedzie musiala utrzymywac?
bo nie ma dla mnie znaczenia, czy moje geny przetrwają czy nie - nie muszę ich na siłę pchać w przyszłość
A moze po prostu podswiadomie zdajesz sobie sprawe, ze "masz kiepskie geny, ktorych nie chcesz powielac. A nawet gdybys je powielila, to nie bylabys w stanie sie nimi odpowiednio zajac?"
niech mi ktos wyjasni dlaczego dbanie o swoje wlasne dobro jest zle?
dlaczego czlowiek, który dba o swoje dobro jest nazywany egoista?
czy jedynym sposobem, zeby nie byc postrzeganym jako egoista, jest urodzenie dziecka?
czy to sprawia, ze ktos przestaje byc egoista?
poza tym ktos, kto dba o swoje dobro moze również dbać o dobro innych. zapasy dobra sie nie wyczerpują - jeszcze nie slyszalam, zeby starczały tylko na jedna osobę.
podobnie jest z miloscia - nie wyczerpuje sie jak kochasz juz jedna osobę czy jedno dziecko.
kazdy ratownik Ci powie, ze zeby skutecznie ratowac innych musisz byc sama bezpieczna - jesli nie jestes bezpieczna - nie ratujesz innych. proste.
Ruta ja nie kieruje się podejściem ,że świat ma się kręcić wokół mnie , mojego wyglądu, moim potrzeb i zainteresowań i takich wartości nie chce przekazywać dzieciom. Nie uważam ,że ktoś jest egoistą bo nie chce mieć dzieci tylko jest egoistą człowiek , który patrzy wyłącznie na swoje dobro a to jest już różnica. Nikt nie jest idealny i też nie jestem przykładem świętości ( daleko mi do tego)ale przez to ,że pracowałam a miałam świadczenia nie należy oceniać ,że jestem złą matką czy złym człowiekiem.
No ale dlaczego zrównujesz osobę, która nie chce posiadać dzieci do osoby, która dba wyłącznie o siebie? Zagalopowałaś się.
Jest sporo osób nie posiadających dzieci a robiących wiele dla innych i nie patrzących tylko na siebie.
Jasne, że uważam, że będzie mi lepiej i wygodniej z wielu względów bez dziecka. Ale to nie oznacza w domyśle, że będę dbać tylko o powierzchowne sprawy i TYLKO siebie. W końcu każdy ma przyjaciół, rodzinę itd.
Fakt posiadania dziecka nie oznacza od razu, że NAGLE przestajemy patrzeć na swoje potrzeby bo inaczej bez niego bylibyśmy jak rozkapryszony bachor.
192 2016-10-19 20:41:51 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-19 20:52:38)
Dziewczyny mam nadzieje, ze nie przejmujecie sie tymi wypowiedziami? Smutny jest los czlowieka, ktory ocenia zero - jedynkowo i patrzy tak jednostronnie. Wybaczcie, ale nie zyjemy w swiecie, gdzie konieczne jest przedluzenie rodu. Moze jeszcze jak w jakiejs dynastii musi sie urodzic chlopiec?
Kazdy sam wie co mu daje szczescie. Nie powinno to byc powodem zartow. Przeciez to nadal tacy sami ludzie, po co tworzycie oboz my majacy dzieci i oni niemajacy. Czy to swiadczy od razu o wartosci czlowieka? Nie.
No i wiecie co innego wpadka, a co innego przemyslana decyzja. Jak jest wpadka, to ok i tak wiele matek dziecko pokocha, ale nie jest to i tak pozadana sytuacja. Trzeba czasu, by sie z tym oswoic. No i dziecko czasem wtedy nie zyje w dobrych warunkach, a jakis poziom zycia tez jest wazny, nie to ze bogactwo, ale jak jest bieda i starcza ledwo na jedzenie to kiepsko.
No i nigdy nie wiadomo moze urodzic sie niepelnosprawne dziecko. To na pewno wielkie wydatki.
Dziewczyny mam nadzieje, ze nie przejmujecie sie tymi wypowiedziami? Smutny jest los czlowieka, ktory ocenia zero - jedynkowo i patrzy tak jednostronnie. Wybaczcie, ale nie zyjemy w swiecie, gdzie konieczne jest przedluzenie rodu. Moze jeszcze jak w jakiejs dynastii musi sie urodzic chlopiec?
Kazdy sam wie co mu daje szczescie. Nie powinno to byc powodem zartow. Przeciez to nadal tacy sami ludzie, po co tworzycie oboz my majacy dzieci i oni niemajacy. Czy to swiadczy od razu o wartosci czlowieka? Nie.
No i wiecie co innego wpadka, a co innego przemyslana decyzja. Jak jest wpadka, to ok i tak wiele matek dziecko pokocha, ale nie jest to i tak pozadana sytuacja. Trzeba czasu, by sie z tym oswoic. No i dziecko czasem wtedy nie zyje w dobrych warunkach, a jakis poziom zycua tez jest wazny, nie to ze bogactwo, ale jak jest bieda i starcza ledwo na jedzenie to kiepsko.
Piszesz ,że nie wartościujesz a jednak dziecko z wpadki jest Twoim zdaniem źle wychowane, czy nie kochane niż to zaplanowane.
Czytasz zbyt dosłownie. I potem zdziwienie, że ktoś Ci zarzuca krytykanctwo.
195 2016-10-19 20:59:02 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-19 21:00:04)
Anicorek nie napisalam niczego takiego. Podaje bardziej przyklad ludzi, ktorzy mowia sobie "A Bog da" albo wpadaja a nie maja potem praktycznie co jest. Co innego jak z tego jakos wyjda, zaczna lepsza prace, cos zrobia, a co innego jak nadal w tym tkwia. Przy czym rozne takie przypadki sa i oczywiscie czasem dziecko z wpadki tez sa kochane, rodzice dbaja o nie. Nie wartosciuje. Uwazam, ze kazdy ma prawo wyboru.
A co do Waszej postawy, to mysle, ze troche ona bierze sie z tego, ze ludzie czasem nasladuja siebie, ida za tlumem. Tylko wiecie, teraz tyle wiemy o zyciu, ze nie trzeba tego robic i powinno sie rozumiec, ze ktos moze wybrac inaczej. Chce miec dziecko, ale ktos inny nie chce i nie jest gorszy. Nawet bym nigdy nie pomyslala, by stawiac sie wyzej, bo ja chce, a ktos nie. Gdyby wszyscy mieli miec dzieci, to na pewno ktos bylby nieszczesliwy, nie kazdy chce. No a zycie jednak nie powinno polegac na tym, ze decydujemy sie na dziecko, bo niby nie wypada inaczej, ze decydujemy sie, bo rodzina gada, bo inni maja dzieci. Wtedy co to za zycie, zero wlasnych decyzji tylko kierat i sluchanie sie innych zamiast siebie i swojego rozumu. Rozumiesz? :-)