Do tej pory wydawało mi się, że odcięłam się od przeszłości. Mam 26 lat, jestem nieśmiała. Myślałam ,ze ten problem nie jest związany z niczym innym jak moją osobowością. Po prostu - jedni są nieśmiali , inni nie. Taki świat. Ostatnio spotkałam kogoś ważnego dla mnie. Jesteśmy razem dwa miesiące, znamy się prawie rok - pierwszy raz tak na prawdę odważyłam się być z kimś. Tak po prostu pokochać.Wierzcie - to nie było dla mnie łatwe bo mój tata pił jak byłam mała i dużo się napatrzyłam co to znaczy nieudane małżeństwo ... Dlatego gdy miałam 20 lat postanowiłam ,ze nigdy sie nie zakocham. Ale stało się i kocham ... Wszystko było pięknie. Ale w tamtym tygodniu stało sie coś co mnie załamało. Byliśmy z M. na weselu mojej kuzynki. Było wesoło, miło, niestety M. pzresadził z alkoholem. Upił się generalnie. Koszmar powrócił - rozbeczałam się tak totalnie ... bo nie widziałam wcześniej go pijanego i powrócił koszmar z dzieciństwa ... Wiem ,że każdemu się moze zdarzyć - ale ja po prostu nienawidzę pijaków. Choć M. w sumie upił się tylko raz ... Jestem taka zamotana. Po prostu z M. to coś ważnego,, tak mi się wydawało, ale gdy zobaczyłam go pijanym to coś we mnie umarło. Nie potrafię z nim być ... A jednocześnie go dalej kocham. Jednocześnie dowiedziałam się że ojciec M też miał swego czasu problem alkoholowy. Gdzieś na stronach poświęconych DDA przeczytałam ,ze dzieci pijaków prawie zawsze wychodzą za mąż za alkoholików ... I tak się tego wystraszyłam ,ze od 3 dni nie odzywam się do M. Nie odbieram jego esemesów, meili ... A jednocześnie tak bardzo za nim tęsknie i go kocham ... ((( Co robić ? Czy dać mu szanse ? Czy nie ? Co ja zrobię jeśli on znów mnie zawiedzie (((
Wyrastanie w domu gdzie jest problem alkoholizmu na pewno odbija się na psychice i często zostawia silny uraz. Nie jest to jednak powód by rezygnować z własnego życia, zwłaszcza, że widzę, że doskonale zdajesz sobie sprawę ze swojego problemu. Często jest to tak, że działa tutaj tak zwane samospełniające się proroctwo. To znaczy, oczekując porażki, podświadomie, czy też świadomie działamy tak, że rzeczywiście do tej porażki doprowadzamy. Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli. Jeśli będziesz zakładać, że Twój związek będzie nie udany z powodu alkoholu lub też bardziej radykalnie, wierzysz, że zwiążesz się z alkoholikiem, ponieważ w małżeństwie rodziców był problem alkoholowy, to rzeczywiście możesz robić kroki, które do tego właśnie będą prowadzić. A tak wcale być nie musi. Masz partnera na którym Ci zależy, kochasz go. A jeden alkoholowy wybryk jeszcze alkoholika nie czyni, tym bardziej, że mówisz, że było to na weselu, gdzie ludzie nierzadko się upijają. Przede wszystkim jednak sądzę, że powinnaś wykorzystać tę sytuację do tego, aby umocnić siebie i swój związek. Porozmawiaj z M. o swoim problemie, wyznaj mu jak się poczułaś, gdy się upił. Opowiedz mu jakie to zdarzenie ma konotacje i co w Tobie obudziło. Może właśnie takie jasne postawienie sprawy i przegadanie tego z partnerem pomoże Ci odbudować zaufanie do niego. Myślę, że M. mógłby tutaj stać się dla Ciebie wsparciem w radzeniu sobie z Twoimi obawami, a na pewno łatwiej przechodzić coś takiego razem. Porozmawiaj z nim, powiedz to co powiedziałaś tutaj. Izolacja i unikanie kontaktu na pewno nie przyniesie nic dobrego. Tobie to nie pomoże się uporać z problemem, a masz szansę stracić przy okazji coś, co piszesz, jest dla Ciebie ważne. Rozumiem, że jest Ci ciężko, ale warto ryzykować.. Powodzenia i głowa do góry. Co ty na to??
Uważam że Martyna ma rację i powinnaś szczerze porozmawiać ze swoim chłopakiem.Ja też jestem osobą która nie znosi widoku pijanych osób.Może w dzieciństwie wiele się na to napatrzyłam,chociaż żadne z moich rodziców nie było alkoholikiem jednak prawie każda impreza w której towarzyszył alkohol kończyła się hałasem. Jako dziecko bardzo to przeżywałam i uraz został już na całe życie.Mój mąż jednak lubi wypić i nie potrafi mnie zrozumieć.Kiedyś próbowałam szczerze z nim porozmawiać,opowiedzieć skąd się bierze we mnie ten lęk przed alkoholem jednak nie zrozumiał mnie.Jedynie co od niego usłyszałam to,co ja sobie wyobrażam że przez to że moi rodzice pili to teraz on nie może?Bolały te słowa ja chciałam się zwierzyć z czegoś bardzo osobistego a zostałam potraktowana w taki sposób.Ale i tak uważam że tylko szczera rozmowa może pomóc wyjaśnić ten problem.
Mój ojciec też jest alkoholikem, często w dzieciństwie spaliśmy przez niego u sąsiadów. Ale na szczęście nie zauważyłam u siebie żadnych lęków związanych z tym problemem. Nie wszyscy ludzie są tacy sami. Dobrze, że widziałaś swojego chłopaka po pijanemu. Ważne żeby zaobserwować jak się wtedy zachowuje. Mój idzie spać, nawet jak się zatacza to do łóżka zawsze bez problemu trafi:) Jeśli zauważyłaś u swojego jakąś agresję, to daj sobie z nim spokój, bo wtedy naprawdę koszmar powróci. Jeśli nie , to naprawdę nie masz się czym przejmować. No i faktycznie, porozmawiaj z nim. To zawsze najlepsze rozwiązanie. I głowa do góry:) Nie szukaj w mężczyznach obrazu własnego ojca.
Mój ojciec również jest alkoholikiem. Też bardzo długo wzbraniałam się przed uczuciem do mężczyzny, aż się stało i zakochałam się. Okazało się po jakimś czasie,że w jego rodzinie również jest problem alkoholowy. Jednak trzeba walczyć z tym. To, że przeżyliśmy nie miłe chwile w dzieciństwie nie znaczy wcale, że nasze dzieci też tak będą mieli. Ja jestm bardzo czujna i ostrożna. Zresztą picie dużej ilości alkoholu nigdy nie sprawiało mi przyjemniści.
Trzeba wierzyć, że coś takiego już się nam nie przytrafi
Mam 16 lat. Moja mama czesto przesadza z alkoholem, ale bardzo ja kocham. Jak jest trzezwa to mozna powiedziec ze jest najlepszym czlowiekiem na swiecie. W te wakacje byla na leczeniu alkoholowym na 2 miesiace. myslalam ze juz wszystko bedzie dobrze, ze nareszcie w naszej rodzinie bedzie dobrze. Ale nieudalo jej sie wytrzymac. Raz ktos ja tak bardzo zezloscil ze to bylo silniejsze od niej i wypila jedno piwo. Od tamtgo czasu pije dosyc duzo ale juz nie tak jak wczesiej. Mowi, że gdy chodzi na mitingi to jej pomaga i ze kazdy przesaje pic stopniowo. Bardzo duzo razy mnie za wszystko przeprasza. Ja widze ze ona chce sie zmienic tylko ktos musi jej w tym pomoc. Moj tata jest bardzo nerwowy na wszystko krzyczy wiele razu w domu byly bujki awantury a czasami nawet sie bili. Nigdy tego nie zapomne. Moj tata jest bardzo uparty nie troszczy sie o rdine zawsze jest przeciwko mamy i zawsze mu cos nie pasuje. Wydaje sie ze wszystko robi kazdemu na zlosc. Ja chyba nawet wole jak go nie am w domu. Czesto wyjezdzal na noc zeby nie ogladac mamy pijanej i zostawial nas, ale ja wolalam jak go nie bylo bo chociaz sie nie klucili Mieszkam na wsi i mam ok 2 km do sklepu a moja mama czasami jak pojdzie do sklepu to nie ma jej czasami kilka godzin , nawet czasami nie wroci na noc ale to juz bardzo zadko. moj tata czesciej chociaz nie jest alkohlikiem. Mam 2 lata mlodsza siostre i zawsze staramy sie pilnowac mamy chodzimy z nia do sklepu i w ogole tylko zeby nie kupila sobie za duzo piw. Boimy sie ze znow caly dzin bedzie stracony. Mama mowi ze gdyby byla z innym mezczyzna i mialaby wsparcie to by bylo lepiej w domu bo ze tata ja wykancza psychicznie. Mnie tez i to bardzo. Czasami nie moge na niego patrzec. Moja rodzina babcie dziadkowie zawsze obgaduje mame ze jest taka zla ze pije ze nas bije ale to nie prawda tylko czasami jak mniela wypite, ale to tylko lekko i nie za nic jak kazdy rodzic. Czesto odwiedza nas poicja, albo mama z tata wzywaja na siebie wzajenie i sie strasza. Mama mowi ze denerwuje ja to jak ja ciagle za nia chodze i ze nie pojde do kolezanki czy gdzie bo tez by chciala zostac sama ale ja sie boje ze jak bedzie miala wypite to z ejak ja ata zobaczy i jeszcze moze ja pobije i nie bedzie nwet mial ja kto obronic. Ja jestem za tym zeby wzieli rozwod bo oni kompletnie do siebie nie pasuje ale mja siostra nie chce nawet jak jej tlumacze ze tak bedzie lepiej dla wszystkich. Nie wiem co juz robic. Czasami mam ochoe wyjsc z domu i nie wrocic ale nie moge zostawic mojej mamy samej. Mysle ze mama by sie zmienila jak naprawde ze nie byla z tata pewnie mi nie wierzycie ale moja sytuacja w rodzinie na to wskazuje. Nie wiem co mam robic, bo w domu jest coraz gorzej, oni sie ciagle kluca, jestesmy w ciaglym stresie. Chcialabym miec szczesliwa rodzine..... Pomozcie mi. Doradzcie co moge zrobic. Prosze.
Dziecko kochane,wybacz ze tak mowie ale mam juz 49 lat i tez jastem dzieckiem mamy ktora pila .Duzo by pisac mozna o tym lecz jedno wiem dla mamy jedynym ratunkiem jest odwyk a to ze pije to nie jest wina taty tylko jej samej.Moja mama pila ponad 50 lat.Kiedys sie kryla potem na starosc juz przestalai wstydzilam sie mojej 70-letniej pijanej mamy gdy szla ulica od kraweznika do kraweznika.Umarla z butelka w rece zapila sie zasnela.Musicie ja zaszantazowac zeby poszla sie leczyc zeby chciala.Wielu ludzi wychodzi z tego,nigdy nie pilam,ale znam ludzi ktorzy sa w AA walcza z choroba bo chca miec rodzine,mama sama nie umie walczyc,boi sie ze nie poradzi sobie.Wiec gdy bedzie trzezwa powiedz jej ze jesli nie bedzie sie leczyc to zabiora jej dzieci do domu dziecka i zostanie sama.A dopuki jestescie razem to pomozecie jej musi isc do lekarza musi sie leczyc bo was straci.Moja kolezanka stracila dzieci wlasnie w ten sposob,nikt jej nie pomagal naprawic swojego zycia nawet jej mama.Potem umarla ,zapila sie na smierc.Bo byla sama nikt jej nie podal reki gdy jej bylo ciezko walczyc z choroba.Kazdy ja krytykowal.A tu trzeba isc do psychiatry i do szpitala i chodzic do AA na spotkania wsparcia.Druga moja znajoma stracila synka,mial 4 latka,trafil do domu dziecka Sabina poszla sie leczyc,do pracy po roku odzyskala synka a on mame sama poradzila sobie nikt jej nie pomogl.Dlugo plakala az pozbierala sie i pokonala sama siebie.
Powiedz mamie zeby poszla sie leczyc,to jest jedyne wyjscie sam rozwod niewiele zmieni.Mama jest alkoholiczka i musi to zrozumiec.Po rozwodzie mama znajdzie inne towarzystwo do picia.I wtedy oni beda winni ze mama pije kazdy alkoholik bedzie winil innych za swoja chorobe.Alkoholizm jest jak cukrzyca trzeba z tym zyc ,lecz nie wolno pic.Wiec jesli nie powiesz mamie tej prostej prawdy i sama tego nie zrozumiesz to skonczysz tak jak ja .Wyladowalam u psychiatry bo mam chorobe dzieci rodzicow alkocholkow depresja.Jesli nie chcesz stracic mamy to musisz byc silna albo ucieknijcie do babci jesli ktoras wam pomoze tata tez moglby sie leczyc tylko ze mezczyzni nie wierza w to ze oni sa ALKOHOLKAMI.Miedzy facetami mowi sie ze mezczyzna ktory nie pije to nie mezczyzna tylko kapec i ciamajda.Karolinko przetlumacz siostrze i walczcie o mame moze tata sie dolaczy?Zycze powodzenia,napisz co sie dzieje.jak idzie przekonywanie siostry porozmawiaj z babcia.
Czytam i sama w to nie wierzę ilu niewinnych ludzi cierpi przez alkohol, ja do tej pory sama próbowałam sobie pomóc, ale teraz już wiem ze to nie jest możliwe i zaczełam szukac pomocy u innych.Mój tatuś pił i się awanturował a także popełnił samobójstwo, moja mamusia piła i pije teraz moze już nie codzień ale zbyt często, jest bardzo chora bo po 2 zawałach i ma cukrzycę i wiele innych chorób ale nie potrafi sobie odmówić alkoholu mimo że ciągle bierze leki.Nie raz zamartwiałam się na śmierć jak spadłą ze schodów lub jak złamała dwie nogi i musiała leżeć przez trzy miesiące, ale plusem tego było to ze nie piła bo nikt jej wtedy nie kupował wódki.Mnie w życiu sie nie ułozyło i do dzisiaj szukam przyczyny tego byłam po ślubie 9 lat i rozeszliśmy się z męzem nie majac dzieci.On nie lubił wódki i wsydził się za swoją teściową wiecznie pijaną na której wogóle nie możnabyło polegać.Po dwóch latach poznałam fajnego chłopaka tak mi sie wtedy wydawało, był super młody przystojny i dowcipny.Mamusia bardzo go polubiła i dobrze sie wszyscy dogadywaliśmy aż pewnego razu dotarło do mnie ze pod moja nieobecnośc oni sobie razem piją.I tak wytrzymałam półtora roku w tym chorym związku aż doszło do tego ze tak sie spił ze chciał się powiesić u mnie w domu, nawet dwa razy tylko ja go uratowałam, żałuje tylko ze wtedy niewiedzac kompletnie co mam robić nie zadzwoniłam na policję lub pogotowie.Dowiedziałam śię ze pije od czterch lat i to tak bardzo ze jak zacznie to trzyma go nawet tydzień.Kolejny raz zmarnowałam sobie zycie i żyje w stresie bo teraz nie mam spokoju a on niechce sie odczepić i na dodatek mi ubliża.Powiedzcie mi czemu tak jest że zawsze cierpią niewinni.Nie nawidzę ludzi pijanych i nie mam dla nich litości.Proszę napiszcie co robić i jak z tym żyć normalnie.W pracy na całe szczęscie nikt kic nie wie ukrywam to. Basia
Jedynym wyjsciem jest wyjechac z tego domu.Wiem,zapytasz dokad, ale kazde miejsce jest dobre byle dalej od niej .Chyba ze chcesz sie poswiecic dla niej oddac ja na leczenie i opiekowac sie do konca zycia.Ona nie jest slaba kobieta,to sie nazywa kobieta bluszcz.Wiem to jest mama a gdzie jest Twoje zycie ,gdzie jestes Ty sama,pomysl o sobie odrobina egoizmu nie zaszkodzi ani tobie ani jej.nie musze sie zakladac mama znajdzie sobie kogos do opieki lecz musisz sie od niej wyprowadzic.Moze bedziesz czula zal do siebie o to ze ja zostawilas,lecz nie daj sie omamic uczuciu.Pomysl o sobie.To jest Twoje zycie.Czytajac moj poprzedni post dowiesz sie ze ja tak zrobilam,ucieklam.Mam zal do siebie ze ja zostawilam ale nie mialabym moich dzieci i tego zycia ktore mam teraz.Przyjezdzala do mnie do wnukow a ja moglam byc soba w swoim trzezwym domu.Nie patrz do tylu na swoje dawne zycie wymaz z pamieci to co bylo zyj swoim zyciem i UCIEKAJ OD BLUSZCZA.Takie jest moje zdanie,ja od mojego bluszcza ucieklam i mam to co mam.Nie jestem bogata finansowo ale mam rodzine z moja mama nie mialabym tego.Ja rowniez czuje wstret do kazdego pijaka,Mialam meza alkoholika i damskigo boksera lecz i tu sobie poradzilam ucieklam.Jestem wolna od mamy,od meza pjakaale mam dzieci,juz dorosle i nie pija udalo mi sie dokonac w zyciu cos dobrego moje dzieci nie sa alkoholikami i nie beda bo wpoilam im to ze picie pod kazda postacia alkoholu jest zabijaniem siebie po kawalku.Trzymam kciuki,napisz co myslisz o mojej propozycji i czy masz mozliwosci wyjazdu.Chyba ze ja oddasz na leczenie.
Napewno masz rację ale ja nie mogę się wyprowadzić chociażby dlatego ze ten dom jest mój i na mnie są wszystkie rachunki i jeśli mnie tu nie bedzie to kto bedzie płacił za to wszytsko a jest tego toche ponieważ mam ogrzewanie na gaz, a w dodoatku nie potrafie jej zostawić samej, masz racje że ona jest silą kobieta i to nawet barddziej niż ja i dlatego tak dobrze znosi ta mieszankę alkoholu z tabletkami.Mam dwie siostry i brata ale ich kompletnie nie interesuje co dzieje sie u mamy, wiec nie mam w nich oparcia a wręcz przeciwnie oni myslą ze ja przesadzam ale dlaczego ani jedno z nich nie zabierze mamusi do siebie.Podam przykład wczoraj była niedziela i siostra przyjechała po mamusie zeby ja zabrac do siebie na obiad,mnie juz nie zaprosiła a wiedziała ze siedze sama ale mniejsza z tym jak odwiozła mamusię koło 20 godz to ozywiscie pijana i tak jest własnie w naszej rodzinie.Zamiast posiedziec normalnie przy kawie z maa to nie bo odrazu mój szfagier z nia pije.Ja wiem ze nie wygram ze wszystkimi bo ja jestem sama a ich o wiele więcej.Cieszę się ze tobie się udało dokonać tego i że jestes taraz dumna ze swoich dzieci, ja pewnie nigdy nie będę ich miala, bo mam juz 34 lata i nie zanosi sie na to.Dzisiaj jak wróciłam z pracy tez była wypita troszkę odrazu wiedziałam tylko ją zobaczyłam, ale juz nawet nie komentowałam tego.Jakbym jeszcze miała mało problemów to mój były oczywiscie nadal pije ale mało tego wydzwania teraz do moich wszystkich znajomych po pijaku i tak starsznie im ubliża nawet nie napisze jak bo to jest starszne, następnie wszyscy potem mi mówią i dzwonią co i jak, a mnie jest wstyd ale nic nie mogę zrobić, jak wykasowac mu te numery które musiał odemnie z telefonu przepisać, skoro ja niechcę się nawet do niego zbliżać.Policja na to nic nie poradzi bo nie są nagrywane rozmowy.Moze wy mieliście podobną sytuację i wiecie jak się uporać z tym.Powiem szczerze że jestem załamana i boję się czy nie zadzwonił do szefa lub kierowniczki, ale jutro sie dowiem w pracy.On jest naprwdę chory i dobrze ze juz z nim nie jestem i że zobaczyłam jego drugie oblicze.
przez Twojego byłego, przemawia alkohol,a nie on,wiem,że to żadne wyjaśnienie, ale kiedy on sam upadnie na dno zrozumie co zrobił i wtedy przyjdzie czas skruchy i zacznie przepraszać, niech Ci nie będzie wstyd za to co robi człowiek słaby i bez godności, to nie Twoja wina. Sama kilka tygodni temu przeżyłam koszmar związany z alkoholem.
Mam 26 lat, za 4 miesiące wychodzę za mąż, życie pięknie mi się układa, po powrocie z zagranicy dostałam świetną pracę, ale było oczywiście za dobrze.......Mój ojciec jest alkoholikiem, przez 15 lat nie pił, nie wziął do ust nawet kropli szampana przez 15 sylwestrów i ina innych okazjach, więc wyobraźcie sobie moje zdziwienia jak parę tygodni temu zadzwoniła moja zapłakana mama i powiedziała, że ojciec ja pobił i że jest pijany.................świat mi się zawalił, nie wiedziałam co się dzieje......wzięłam taksówkę i pojechałam. Dobrze,że mam klucze od mieszkania rodziców, sama się wpuściłam i znalazłam mamę z posiniaczoną twarzą, zapłakaną z rozbitym nosem.....Boże myślałam, że go zabiję, płakałam i pakowałam ją, ojciec siedział w pokoju obok, nie wiedziałam co zrobić, w końcu nerwy wzięły górę, wbiegłam tam, ale za wiele nie pamiętam, zaczęłam go okładać na oślep, krzycząc, że takiego przykładu nie daje się córce, która za chwilę wychodzi za mąż....nie wiem nawet czy powiedział do mnie coś poza wybełkotanym "wyp...alaj". Zabrałam mamę do siebie, nie chodziłyśmy tam, nie dzwoniłyśmy, pałałam do niego niezmierną nienawiścią.......alkoholika trzeba zostawić samego, niech sam się stoczy, niech go zacznie boleć, niech nie śpi z bólu po nocach, niech wymiotuje co chwila, tylko wtedy dosięgnie dna i będzie chciał z tego wyjść, trwało to ok 3 tygodni, aż sam poprosił o pomoc, mama oczywiście mu pomogła chodzą na terapię, on się leczy.....ale ja mu już nie wierze, jako dzieciak umiałam wypchnąć z pamięci jego pijackie wpadki, teraz już się nie da....sam tego chciał, ja mu nie wybaczę, a na bank nie za szybko.....
a czy któraś z was chodziła na terapie grupowa czy indywidualna?
ja chodziłam na terapie,ale w całkiem innym celu, ojciec był tylko częścią tej układanki i o dziwo! bardzo małą
teraz mama proponowała mi chodzenie razem z nimi, ale jakoś na razie nie mam ochoty....
ja wiem o co czujesz bo też mój ojciec był alkoholikiem (zmarł) też czuje strach przed alkoholem, zawsze jak mój Misiek się opije to wpadam w szał i taką nerwice że mam mu ochote przywalić i go zabić. Nie lubie przechodzić koło pijanego człowieka na ulicy ,na dyskotece jak mnie pijany zaczepiał to wpadałam w dziwną furie i strach. Mój pije jaki normalny chłopa-chyba w sobote gdzieś wychodzimy zawsze to 2 piwka wypije, raz na 3 miesiące idziemy do takich znajomych gdzie się opija na maksa. ale mnie nawet drażni piwo w jego ręce. Chyba nie ma zasady że dzieci alkoholików łaczą się z alkoholikami. Miejmy nadzieje a swojego musisz przetestować,nie po jednym razie wyciągać wnioski. Chociaż moja mam zawsze wspomina że przez ten czas jak się spotykała z tatą moim to on nie pił a było to przez 5 miesięcy a potem weselicho, on się przed nią krył z alkoholem, ale słyszała od ludzi że tak jest ale nie wierzyła. dał jej wycisk dopiero po slubie.
Mieszkając z alkoholikiem człowiek samemu niszczy się od środka. Często nie chce odciąć się od pijących rodziców,bo przecież to są rodzice i jak można ich zostawić samemu. Oni nas kochają. Ale czy na pewno? Miłość to nie zapewnienie materialnych potrzeb, a pijący rodzic często mówi, że może pić, bo daje pieniądze na dom. Tylko co dziecko z tego ma tak naprawdę? Kto nauczy je kochać jeśli nie właśnie rodzice?
Podobno DDA są świetnymi pracownikami, bo w dzieciństwie nauczyli się sami sobie radzić i rozwiązywać problemy. Tylko ich poczucie wartości jest zaniżone i tego nie zauważają.
hmmm,jestem DDA i wydaje mi się że to dopiero teraz zaczyna ze mnie wychodzic od kiedy zaczęłam dorosłe życie.Mieszkam z chłopakiem niby jest ok ale nie czuję się szczęsliwa.Panicznicznie boję się małżeństwa,niechcę życ tak jak moja matka.Wspomnienia z dzieciństwa wracają,ojciec alkoholik ale jego jeszcze w miarę dobrze wspominam bo się nie awanturował tylko szedł spac,natomiast po rozwodzie moich rodziców pojawił się ojczym ten to mi dopiero zycie zgotował.Przez rok po jego wyprowadzce leczyłam się u psychologa,do tej pory boję się kiedy go spotkam na ulicy(na szczęscie mieszka daleko i żadko wraca do mojego miasta),ciągle pojawiaja się wspomnienia zapitego ryja i tresury i jego słowa "żresz to musisz na siebie zarobic".Nienawidzę tego człowieka z całego serca!!! Tak zmniejszył moje poczucie wartosci,ja nie umiem myslec pozytywnie zawsze się boję że mi się nie uda. Staram się życ dalej ale czasem nachodzą złe myśli............
doti dlaczego przerwałas terapię?
co do ślubu to ja ze swoim partnerem (tez dda)postanowiliśmy wziąść ślub cywilny ,a po jakimś tam czasie ślub kościelny.(my akurat wzielismy ślub kościelny po 4 latach )
Przerwałam terapię bo stwierdziłam że sama sobie z tym wszystkim poradzę nie wiem czy to był dobry pomysł,po za tym pochodzę z takiego miasta,że wszelkie wizyty u specjalistów"od psychiki" wzbudzają niezłą sensacje.Pani kurator,która zajmowała się sprawą mojego ojczyma próbowała stworzyc grupe DDA jednak wszyscy się boją,że ktoś się dowie i będzie wstyd.Bo jak to zwykle bywa teoria swoje a życie swoje.
Może Ci sie wydawać, że sobie poradziłaś, ale te wspomnienia są w Tobie.
I dlatego czujesz się tak jak napisałaś. Nie wiem jak wygląda taka terapia i czy pomaga. Niestety w Polsce tak jest, że jeśli ktoś chodzi do psychologa, to jest uważany za innego. Jeszcze daleko nam do krajów, gdzie wizyty u psychologa to norma.
Witam wszystkim. Mam 22 lata,mój ojciec jest alkoholikiem. Pamiętam, że gdy byłam małą dziewczynka to obiecywałam sobie, że nigdy nie będę z człowiekiem takim jak mój ojciec. Ciągle jeszcze pamiętam jak wracał do domu pijany i robił awantury, bił moją mamę. Pamiętam jak bardzo się wstydziłam, że mam takiego ojca przed koleżankami. One przecież miły taki normalny dom zawsze im tego zazdrościłam. A dziś jestem już dorosła i nie dotrzymałam danej samej sobie obietnicy. Jestem z alkoholikiem. Człowiekiem którego kocham a jednocześnie kiedy wraca do domu pijany nie nawiedzę. Pamiętam gdy go poznałam dwa lata temu był w moich oczach ideałem. I nagle 6 miesięcy temu nie wiem co mu się stało zaczął bardzo dużo pić. Za każdym razem mnie przeprasza i obiecuje, że to już nigdy się nie powtórzy a jednak to powtarza się. Zastanawiam się dlaczego tak mnie do niego ciągnie zawsze nie nawidziłam pijaków. Bardzo go kocham mimo to, że zawsze obiecuje sobie, że wyrzuce go z domu skończę z tym to i tak robię odwrotnie wybaczam mu a później jestem sama na siebie zła. Męczy mnie to przez cały czas boję się każdego jutrzejszego dnia, tego co przyniesie. Boję się, że gdy się z nim rozstanę to sobie nie poradzę bo przecież gdy nie pije jest tym dobrym i mądrym facetem którego poznałam. Tym który mi tak imponował we wszystkim. Wiem też, że popełniam błąd swojej matki która przez wiele lat nie potrafiła zostawić mojego ojca. Czuje, że popełniam jej błędy chociaż zawsze sobie obiecywałam, ze ja tak nie zrobię. Nie wiem czy któraś z was odpowie na moją wiadomość. Ja chyba po prostu chciałam to napisać, powiedzieć to komuś........
Muszka, jak widzę sama dobrze zdajesz sobie sprawę z tego co tu jest dobre, a co złe. Teraz pytanie: Chcesz tego? A jesli nie to, co Cię przed rozstaniem powstrzymuje? Strach przed samotnością? Napisałaś, że masz 22 lata. Jesteś młoda, całe życie przed sobą. Warto tkwic w tym miejscu?
Nie poradzisz sobie? Dlaczego tak myślisz? Jesteś w wieku w którym wszelkie decyzje o zmianach nie są najtrudniejsze, różne możliwości stoją przed nami. Jest wyjście, jest możliwość poradzenia sobie... Trzeba tylko ją dostrzec, trzeba jej poszukać.
"gdy nie pije jest tym dobrym i mądrym facetem którego poznałam" - tak, ale... gdy pije już taki nie jest... Wystarczy Ci ta połowa szczęścia, ta połowa w chwilach gdy jest trzeźwy?
Muszka, jak widzę sama dobrze zdajesz sobie sprawę z tego co tu jest dobre, a co złe. Teraz pytanie: Chcesz tego? A jesli nie to, co Cię przed rozstaniem powstrzymuje? Strach przed samotnością? Napisałaś, że masz 22 lata. Jesteś młoda, całe życie przed sobą. Warto tkwic w tym miejscu?
Nie poradzisz sobie? Dlaczego tak myślisz? Jesteś w wieku w którym wszelkie decyzje o zmianach nie są najtrudniejsze, różne możliwości stoją przed nami. Jest wyjście, jest możliwość poradzenia sobie... Trzeba tylko ją dostrzec, trzeba jej poszukać.
"gdy nie pije jest tym dobrym i mądrym facetem którego poznałam" - tak, ale... gdy pije już taki nie jest... Wystarczy Ci ta połowa szczęścia, ta połowa w chwilach gdy jest trzeźwy?
Masz rację nie wystarcza mi ta jedna połowa szczęścia......... Wiem, że jestem jeszcze młoda i, że wszystko w życiu jest przede mną. Tylko tak trudno podjąć tą decyzję. Tak bardzo ogarnia mnie strach....
Właściwie mam podobny problem... Mój ojciec pije. Widziałam często, że przesadza, że robi później awantury...
Doszłam przez to do wniosku, że w przyszłości nie chcę być z facetem, który będzie pił. I rzeczywiście szłam w tym kierunku. Może to głupie słowa z ust 18letniej dziewczyny, ale ja już mając 15 lat wiedziałam czego chcę i czego będę szukać. Miałam parę związków, które myślałam, że są ważne. Kończyły się jednak dlatego, że chłopaki mimo iż mówili, że nie piją dużo robili całkiem coś innego.
Nie chcę, by ktoś mnie źle zrozumiał. Nie mam nic przeciw temu, że chłopak pójdzie z kumplami na piwo czy dwa - bo wszystko jest dla ludzi w odpowiedniej ilości. Sama czasem wychodzę ze znajomymi na piwo, czy otwieram wino z koleżankami podczas plotek.
Ale nie będę tolerować upijania się. Może źle zrobiłam, ale mój partner jest o tym poinformowany. Wie, że ja nie będę z kimś kto pije... Ale wiem, że mój M. pić nie będzie. Sam miał ciężko w dzieciństwie... M. dużo jeździ samochodem i to go trzyma... Mam nadzieję, że tak będzie zawsze, bo nie chciałabym cierpieć ponownie z powodu alkoholu...
Za wiele krzywd już doznałam i nie pozwolę sobie na kolejne...
Bardzo dobrze, że masz taką zasadę. Wiesz jakie jest życie z alkoholikiem i nie musisz takiego mieć, bo to Ty decydujesz o sobie. Każdy zasługuje na szczęście i tego Ci życzę
ja tez jestem DDA , ale dopiero terz widze, mając 27 lat, jak bardzo odciska sie to na moim zyciu, jak to wplywa no moje decyzje, te złe i te dobre.... i na to dlaczego nie potrafię znaleźć a raczej utrzymać przyjaciela, na tym ,że muszę sie dowartościowywać poprzez opinie u innych a zwłaszcza u facetów..... na tym , że co chwile boję się ze cos mi nie wyjdzie, bo dlaczego mi by miało sie udać??duzo by wmieniać...
pisze pracę na temat DDA i zaczynam rozumieć , dlaczego taka jestem......
tez jestem DDA--mam... 37 lat..i emocjonalnie czuje sie czasem jak dziecko we mgle...nie marnujcie czasu tak ja to zrobilam--szukam terapii--do wrzesnia miejsca zajete..dzialajcie,pytajcie,szukajcie odnowienia..szukajcie drogi zrozumienia..terapia zdecydownie wazna,potebna--wiele osob o tym wspomina..a zycie takie krotkie-wlasnie to zrozumialam..im szybciej tym lepiej..ja czekalam 37 lat zeby zrozumiec ze bez tego w niczym nie pojde do przodu --bo zawsze bede stac w miejcu.
Wcale sie nie dziwie,ze masz uraz do alkocholu.opowiem wam historie mojej kolezanki.byly dwie dziewczyny.wychowywaly sie w domu gdzie na codzien byl alkochol.pila matka.gdy dorosly jedna calkowicie sie rozpila,druga przysiegla sobie ze alkocholu w jej domu nie bedzie.zalozyla,rodzine,urodzila dziecko.itp.pewnego razu maz przyszedl do domu pijanx.po wytrze9ifniu obiecal ,ze nigdy juz sie nie upije.obietnicy nie dotrzymal.rozeszli sie.przez pare lat byla sama.z corka.poznala kogos.zaufala.postanowili byc ze soba.pobrali sie.czy maz jej pije?na weselu corki.ma corke z pierwszegn malzenstwa.wypil lampke wina..gdy ida gdzies razem,na jakas uroczystosc,na grlla cala impreze potrafi przesiedziec,przy jednym piwie,czy lampce wina.Gdy idzie sie zas do nich do domu tam kropli alkocholu nie ma.kolezanka moja jest juz babcia.ale mimo uplywu lat ma przed oczami obraz pijanej matki,pijanego pierwszego meza..
Tak właśnie jest z dziećmi alkoholików. Jedne będą pić, a inne nie. Twoja koleżanka dobrze zrobiła odchodząć od męza. Gdyby z nim została, to miałaby w domu, to co w dzieciństwie przeżywała.
Myślę, że ja i moja siostra też jesteśmy DDA. Z dzieciństwa pamiętam awantury rodziców, bicie, strach przed pijanym tatą, wstyd, gdy musiałam go prowadzić przez ulice do domu, przeszukiwać mu kieszenie, by zabrać kasę na alkohol,zabierać butelki... Po 40 latach picia mój tato wyszedł z tego. Nie pije od 12 lat. Jest dziś dla mnie lepszym wsparciem niż mama. Moje dzieci nie wiedzą kto to jest alkoholik. Nie widziały pijanego ani dziadka, ani taty. Mój mąż nie pije. Moja siostra też związała się z facetem, który nie jest alkoholikiem. "Klątwa " nas ominęła. Tata do dziś chodzi na terapie AA. Nam pozostały koszmarne wspomnienia z dzieciństwa i niskie poczucie wartości, z którym różnie sobie radzimy.
Wiem jedno: alkoholik nie jest w stanie wyjść z nałogu, jeśli najpierw nie osiągnie jakiegoś swojego dna (najczęściej jest to jakieś totalne upokorzenie, albo zagrożenie), a potem nie podejmie się fachowej terapii.
Cuda się zdarzają. Życzę ich wszystkim współuzależnionym. Pozdrawiam
Dla mojego taty dnem było pobicie mojej siostry, dla męża koleżanki dnem nie okazała się śmierć synka, ani akcje policji, ale zagrożenie utraty pracy.
Alkoholik sam musi zdać sobie sprawę,że jest alkoholikiem i nie daje sobie z tym rady.Wszelkie działania typu: ściąganie do domu, wylewanie wódki,itp. przedłużają tylko wyjście z nałogu. Najgorsze jeszcze wtym wszystkim jest to, że trzeba pozwolić kochanej osobie osiągnąć dno dla jej dobra... znim się ją znienawidzi. To wszystko jest cholernie trudne.
i skad ja to znam. nie wiem jak wy, ale ja tez mam pociąg do alkoholu, czasem zbyt duży. i jak zaczynam się z kimś spotykać, okzauję się zwykle że ta osoba tez lubi sobie wypić... czy to przypadek...
na szczescie mój tata wygrał, nie pije od jakichs 10 lat. i dziękuje mu za to, on nawet nie wie jak bardzo. pamietam te wieczory, noce kiedy wracał pijany... a teraz ja to robie. na szczęście nie jest tak że nie mogę bez picia, tylko kiedy jest okazja to nie odmawiam...
tak czytam te wasze posty... i bardzo wam współczuje...mnie ten problem kiedys też w jakis sposób dotykał mimo ze mój ojczym nie jest alkoholikiem jak sobie wypił to był koszmar....wracał z pracy przynajmniej 2 razy w tygodniu pijany... ja moja siostra i mama bardzo sie bałysmy...robił awantury...i jak po trzezwemu nigdy sie nami nie interesował i nie rozmawiał z nami po pijaku zaczynał nas wychowywac...przeglądac zeszyty... dawac kary ...kiedys pamietam uderzył mame...pamietam jak siedziała w kuchni płakała i kazała nam isc do pokoju nie wychodzic i nie odywac się... ale on i tak nas tam znajdywał! pamiętam ten strach kiedy patrzyłam na zegarek i ojczym spózniał sie juz o pół godziny wiadomo ze wróci pijany... mama bała sie odezwac nigdy nie potrafiła sie sprzeciwic...tego w niej nienawidziłam!! zaczełysmy dorastac...pyskowac a nawet sie z nim szarpac! nie nawidziłam go! z całego serca nie nawidziłam! nie nawidziłam mamy za to ze pozwala na to zeby nas tak traktował...na szczescie zły czas miną...teraz obie z siostrą jestemy juz dorosłe...ojczym pije rzadko a jesli juz to idzie grzecznie spac i sie nie odzywa prawie.
Wreszcie nasza rodzina zaczeła normalnie funkcjonowac,
Mama nie boji sie juz sprzeciwiać...Ojczym zmienił się bardzo...zacza zartowac rozmawiac z nami i interesowac się naszym życiem.
Na szczęscie...Ale ja sie dalej alkoholu boję. przypominają mi się chwile kiedy chowałam się w kącie i chciałam poporstu zniknać.
Mój były facet lubił sobie wypic...walczyłam z tym..bez skutku... kiedys miałam wrazenie ze chciał mnie uderzyc...przeraziłam sie...na szczescie mój obecny facet nie pije prawie. Jesli juz sie zdazy to jest kochany potulny i prosi zebym połozyła go spac.
33 2009-05-22 09:40:03 Ostatnio edytowany przez marta_t (2009-05-22 09:43:44)
DDA- to ja. Nie jest to dla mnie ani powód do dumy ale też nie mam o to do nikogo pretensji... mój problem trwał stosunkowo krótko, bo tata zginął w wypadku samochodowym gdy miałam 7 lat...
Teraz, teraz u mnie problem polega na tym, że ja sama mam problem z alkoholem.... miewam. A to lampka wina po pracy... jedna, druga, trzecia i połowy butelki nie ma. Idziemy na piwo, jedno - kończy sie na 4... zaczynam nad sobą pracować... boję się, że kiedyś coś przez to zawalę. Ale lubowanie się w alkoholu mam chyba po tatusiu...
dziewczyno masz dopiero 26 lat zastanów się dobrze nad tym związkiem może po rozmowie z nim on się zmieni już więcej się nie upije , ale twoja historia jest identyczna jak moja mój mąż przed naszym ślubem się upił to obiecywał że to się nigdy nie powtóży i tak było ale za to po ślubie pił dość często i to trwa już 15 lat....
ja napisze o terapi -ja chodziłam bo mój maż sporo pił i po inerwencjach policji -dowiedziałam sie o osrodku do leczenia uzaleznień-poszłam tam -powiedziałam ze mam męza pijacego i ze awanturuje sie podnosi rece i wyzywa mnie i tp.ze juz zyc sie nie da i co mam robic.To było w tamtym roku .Najpierw była rozmowa z psychiatra -skierowała mnie na terapie dla osob współuzaleznionych -czyli zon lub dzieci lub matek osób pijacych .Miałam tez terapie indywidualna z psychologiem .Mój maz jednak nie dał sie namówic na terapie -na chodzenie na mityngi AA.W koncu odeszłam jak była juz totalna klapa-ale wiem ze zrobiłam wszystko co mogłam -terapia mi pomogła zrozumiec siebie i swoje problemy i ze to ze on pił nie bylo moja wina i ze to jak mnie traktował to nie mozna tak zyc -nie to ze ja nie wiedziałam o tym wszystkim -tylko utwierdziłam sie w swoim przekonaniu i pozbyłam sie wewnętrznego poczucia winy -i mogłam odejsc i zaczac wszystko od nowa-na razie nie mysle o nowym zwiazku -na razie jest za wczesnie i jescze zblizajacy sie rozwód ale wiem ze drugi raz w zyciu w takie bagno nie wejde ...
Cześć.Mam 18 lat, moi rodzice piją w szczególności mama..Właśnie trafiła na izbę wytrzeźwien a ja nie wiem co juz mam robić.Mogłabym się wyprowadzić od rodziców ponieważ miałabym gdzie mieszkać jednak mam 13 letnią i do tego niepełnosprawną siostre i boję sie ze pójdzie ona do domu dziecka,chociaż zapewne i tak tam trafi jak kurator sie dowie o mamy wyskoku ponieważ sytacja była bardzo napięta.Mama wróciła niedawno ze szpitala w Choroszczy.Wyprowadzić sie nie mogę bo od razu myślę co będzie z moją siostrą.Prosze doradźcie mi co mam zrobić,ponieważ sama nie moge sobie juz z tym poradzić.Myślę o samobójstwie ponieważ nie mam siły juz tak żyć
Yuuki myslac o samobojstwie nie pomozesz twojej siostrze , mozesz siostre zawsze odwiedzac a kto sie nia opiekuje jak mama pije albo jest w szpitalu? Ztego co piszesz wnioskuje,ze jest juz od dawna taka sytuacja gdy kurator wszystko nadzoruje. Jak jest tak zle to moze dom dziecka bykby lepszy jak koszmarna sytuacja w domu a moze ty moglabys sie zajac siostra jestes pelnoletnia chociaz pewnie sie uczysz. Nie mozesz sie zalamywac jesli chcesz pomc siostrze i sobie badz silna a co z tata czy on sie nie moze zaopiekowac corka? Zawsze jest wyscie z kazdej sytuacji mozesz sie tez zglosic o pomoc w AA w kazdym miescie jest taka organizacja POSZUKAJ W INTERNECIE.
Mam meza DDA.Niezwracalam do tej pory na te osoby.
Jednakze po kilku latach bycia razem,stwierdzam,ze zycie z DDA jest cholernie trudne i trzeba duzego samozaparcia aby zwiazek utrzymac.
Wczesniej myslalam,ze to wina charakteru,ale ostatnio czytalam artykul zwiazany z ciezkim dziecinstwem dzieci i pietnem na przyszlosc i wypisz wymaluj-moj maz.
Staram sie ,ale niewiem na ile starczy mi sil
yuuki Choroszcz? Jestes z okolic Białegostoku?? Słuchaj ja tez mam niepełnosprawnego brata ... na szczęście moi rodzice nie piją... jeśli chcesz z kimś pogadać to pisz chętnie Cie "wysłucham" i w miarę możliwości pomogę...
Ja też jestem DDA. Mam 22 lata i mój ojciec jest trzeżwym alkoholikiem. Moja historia wygląda troche inaczej niż wasze. Ojciec pił odkąd pamiętam, całe dzieciństwo uciekanie do babci, bo w domu ciągłe awantury. Mam starszego brata miałm w nim opracie zawsze dopóki mieszkał z nami, ale kiedy skończył 16 lat i poszedł do Liceum wyprowadził sie do babci i zostawił mnie samą. To były najgorsze trzy lata w moim życiu. Wiecie co było najgorsze, że ojciec przychodził piajny ale nie robił awantur przeważnie siadał w fotelu i zasypiał a moja matka robiła takie awantury biła go , krzyczała na cały blok, kiedyś polała go wrzątkiem, a on nigdy na niej ręki nie podniósł. Tak naprawde to większe mam pretensje do matki, zniszczyła mi całe dzieciństwo.Wogóle sie nami nie zajmowała wolała awantury.Do tej pory nie moge jej tego wybaczyć.Dzięki mojej ciotce która ruszyła cała sprawą, szkole która dużo pomagła pracodawcy ojcu który zagroził , że go zwolni poszedł na 2 miesięczny odwyk i dzięki temu od 9 lat nie miał alkoholu w ustach. Mam z nim bardzo dobry konatk, dużo spędzamy razem czasu, a moja matka ojciec nie pije a dalej robi awantury o byle co....Mimo, że to mineło nie potrafie o tym zapomnieć, nie umie o tym rozmawiać. Jestem zakompleksiona. Mam myśli samobójcze. Nie dawno straciłam prace, nowej jeszcze nie znalzałam. Miałam chłopaka zostawiłam Go , bo za dużo pił .Wogóle zawsze mi coś nie pasuje. Nie potrafie okazywać uczyć. Wszystko mi sie teraz wali na głowe i nie moge liczyć na nikogo innego tylko na ojca. Jestem na dużym zakręcie w swoim życiu....I nie widzę ,żadnego światełka w tunelu:(
Weszłam na te forum, bo dziś poczułam, że musze coś z tym zrobić, pomóc nie tyle mamie co sobie, czuje, że moja psychika siada. Czasami miewam nawet myśli samobójcze. Moja historia jest prosta jak stary świat. Moja mam odkąd pamiętam pije, po śmierci taty. Myślę, że nie umiała się z tym uporać i jej samej jest się do tego ciężko przyznaćA mam już 21 lat. Jak wpada w ciąg to nie wie nawet, kiedy przestać. Próbowałam walczyć, ale mi się nie udało. Błagam was o pomoc. Pomóżcie mi.
42 2009-06-12 21:03:56 Ostatnio edytowany przez CookieBitch (2009-06-12 21:10:55)
Nigdy nie zaglądałam do tego wątku. Może dlatego, że czasem nie chcę się sama sobie do tego przyznać a może dlatego, że w sumie 18 lat to jeszcze dziecko ale wiem, że dzięki doświadczeniom z dzieciństwa lepiej mi wybrać co dobre a co złe i lepiej mi jest zrozumieć innych. Niestety mimo, że odkąd pamiętam jest w domu źle nie uodporniło mnie to. Kiedyś trochę nie rozumiałam tego co się dzieje a teraz rozumiem. Moja siostra na to wszystko reaguje agresją. Ja płaczem. Czasem zachowuję się jak wariatka- dosłownie. Kiedyś cięłam sobie włosy jak w transie, wyrywałam kartki z zeszytów, pukałam głową w ścianę, cięłam się... teraz tylko płaczę i pytam sama siebie "dlaczego?".
W domu bywało różnie. najpierw było tak, że to matka dużo piła. Do dziś pamiętam ten czas, kiedy ojciec wyjechał do pracy w Niemczech a matka zamiast wydawać zarobione i wysłane przez ojca pieniądze na nas, wydawała na alkohol. Aż pewnego dnia odcięli nam prąd. To była zima a mieszkaliśmy wtedy w starej kamienicy, więc w domu była praktycznie taka sama temperatura co na dworze. Spałyśmy we trójkę w jednym łóżku by było cieplej. Ojciec wrócił, po jakimś czasie przeprowadziliśmy się do bloku ( dwa malutkie pokoje ). Mama poszła do pracy, ojciec łapał pracę to tu, to tam. Czasem pił. Były długie przerwy, później pił i tak w kółko. Później wywalili go z pracy za picie. Mama ciągle gadała mu żeby znalazł sobie pracę. Moją rocznicę komunii św. pamiętam tak: alkohol, pijani rodzice, kłótnia, ojciec uderzył matkę... poszłam do kościoła z tatą i siostrą. Po mszy długo ich szukałam. Znalazłam siostrę, potem doszedł ojciec. Nie wytrzymał całej mszy, poszedł się napić. Dopiero jak wróciłam do domu zauważyłam, że na wianku mam krew mamy. Mama poszła do nowej pracy. Ojciec zaczął się zadawać z menelami. Żeby się nie czepiała, że nic nie robi, zaczął zbierać puszki. Ale to był pretekst bo w ten sposób mógł się widywać z "kolegami". Kiedyś potrafił z tego co znajdzie przynieść do domu nawet 200 pln w ciągu jednego dnia. Dziś jak się uda 10 pln to cud. Resztę przepija. Pieniądze z zapomogi lądują w sklepie, albo na picie albo żeby zapłacić za dług tam zaciągnięty. Dom utrzymuje mama, która pracuje na kasie. Ona też nie jest w porządku. Jak tylko dostanie wypłatę i przy okazji jest dzień wolny to pije razem z ojcem, jakby już zapominała co mówiła o nim przez cały tydzień. Na wypłatę mamy siadł komornik, banki ciągle dzwonią bo raty za kredyty nie są zapłacone...
Najgorsze w tym wszystkim są obrazy, które widzę. Np. kiedyś kiedy matka nie chciała wpuścić do domu pijanego ojca ( a sama taka trzeźwa nie była ), ojciec obsrał się i umazał tym całe drzwi. Albo wracam do domu wieczorem zmęczona, marzę o gorącej kąpieli i pójściu spać ale nie mogę- łazienka albo jest zaszczana albo zasrana albo we krwi... nie cierpię zapachu krwi. Ojciec często nie zdąża do wc, sika na podłogę, sika do łóżka. Wywraca się, demoluje upadkami dom. Przy każdej większej awanturze matka dzwoni po policję. Nienawidzę tego. Muszę odpowiadać na ich pytania itd... Ojciec został oskarżony o znęcanie się psychiczne. Zaczęła do nas przychodzić pani psycholog, żadna od niej pomoc. Myślałam, że zmuszą ojca do leczenia... a tu tylko kara do zapłacenia. Moim największym marzeniem jest wyprowadzić się stąd ale póki co nie mam gdzie, więc grzęznę w tym bagnie. Warunków do nauki żadnych, po wakacjach matura. W całym moim życiu nauczyłam się tylko płakać. Płaczę z byle powodu. Dom, który powinien dawać mi poczucie bezpieczeństwa powoli mnie zabija. Ja na prawdę czasem mam ochotę upaść i już nie wstać.
Chyba dojrzałam do tego żeby tu napisać. Jeśli będę mogła tu się wyżalać czasem to bardzo dziękuję. Niby mam chłopaka i on mi pomaga, ale on chyba nie był w takiej sytuacji, nie do końca mnie rozumie. Kto inny mnie zrozumie jak nie Wy, którzy żyjecie lub żyliście w tym samym piekle co ja.
Nie znam się na prawie, ale jeśli Twój ojciec został oskarżony o znęcanie to dlaczego jeszcze z wami mieszka?
Twoja sytuacja jest inna niż moja chociaż mój ojciec też jest alkoholikiem. I też, ale już w mniejszym stopniu niż kiedyś mieszkanie z nim mnie niszczy. Ale jest już inaczej niż kiedyś, wydaje mi się, że jestem silniejsza trochę. Może to tylko takie pozorne wyobrażenie, ale pozwala mi się nie przejmować wieloma sprawami. Ale jakby nie było wiele cech DDA mnie nadal dotyczy. I wiem, że dopóki się nie wyprowadzę, to będę w tym trwać.
Ale np dziś się postawiłam, kiedy mój tata zaczął dręczyć mojego brata za oceny. Miał rację zwracając mu uwagę, ale on nie potrafi tego zrobić w normalny sposób. Powiedziałam mu, że jeśli zamierza się wydzierać, to żeby wyszedł z mojego pokoju i autentycznie był zaskoczony. Później normalnie już z bratem rozmawiał, ale jest spokojnie, bo jak go znam to gdyby nie zareagowała to poszedłby się kłócić z mamą.
Mój brat , tak jak Twoja siostra CookieBitch też reaguje agresywnie. Ostatnio się to nasiliło i często nie można normalnie z nim porozmawiać. Nie można nawet wspomnieć jego imienia, bo już się denerwuje. To też chyba po części jest wina gier komputerowych, ale wydaje mi się, że w największym stopniu powodem jest tata.
Cookie , najważniejsze byś nie powieliła drogi życia swych rodziców. Koniecznie zdaj maturę i pójdź na studia. Najlepiej do innego miasta. Rozumiem , że jest problem z pieniędzmi, więc rodzice nie będą w stanie łożyć dalej na twoją edukację. Gdy zdasz maturę , znajdź pracę, a następnie zapisz się na studia zaoczne w innym mieście niż twoje i wynajmij tam jakieś tanie mieszkanie. Zmienisz środowisko i z czasem zobaczysz , że można żyć inaczej. Mówi się, że biedę i patologię się dziedziczy. Zrób więc wszystko by nie być jak twój ojciec czy matka. Trzymaj się z daleka od ludzi dla których alkohol to nieodzowna część codzienności. Jest sporo facetów dla których alkohol mógłby nie istnieć i życzę ci by ktoś taki był tą drugą połówką z którą przejdziesz przez życie. Mroczną stronę życia już poznałaś, wiesz więc czego unikać. Reszta zależy od ciebie.
Mam nadzieję , że ci się uda. Czego ci życzę.
45 2009-06-13 20:22:10 Ostatnio edytowany przez CookieBitch (2009-06-13 20:22:35)
Ja wiem, że pić nałogowo nie będę. Raz się strułam wódką i więcej alkoholu prócz słabego wina czasem od okazji i piwa nie wypiję... wszędzie czuję wódkę i chce mi się od razu wymiotować. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie jestem jak mój brat. On przez to wszystko wydaje się być silniejszy psychicznie, ze mną jest odwrotnie... moja siła słabnie. Brat poradził mi żebym pojechała na studia poza nasze miasto i żebym ubiegała się o stypendium socjalne, bo mam do niego prawo. Wszystko ładnie pięknie, ale ja boje się życia w innym mieście... boję się samotności bo czasem mam kłopoty z nawiązywaniem znajomości. W sumie chyba od zawsze do tego dążyłam. Najpierw w gimnazjum jako jedyna wybrałam pewien profil by być sama w klasie ( niestety tak nie było ), teraz poszłam do liceum gdzie jestem w klasie sama i w szkole jest bardzo mało znajomych twarzy z wcześniejszych lat... wszystko po to by czuć się anonimowa... za dużo razy w życiu ktoś wyśmiewał się ze mnie przez poczynania rodziców. Ale to inna szkoła, z dala od domu... w jednym mieście co innego być poza miastem... boję się dorosłości.
DO MUSZKI CZYTAJĄC TWOJEGO POSTA PRZECIERAM OCZY BO TO JAKBY JOTA W JOTĘ MOJE ŻYCIE MÓJ MĄŻ TEŻ BYŁ WSPANIAŁY CZUŁY I KOCHANY JA BĘDĄC CÓRKĄ ALKOHOLIKA ZARZEKAŁAM SIE ŻE STWORZĘ SZCZĘŚLIWĄ RODZINĘ OKAZAŁO SIĘ ŻE MÓJ MĄŻ PIŁ POTAJEMNIE KIEDY SIĘ ZORIENTOWAŁAM ON JUŻ TKWIŁ W NAŁOGU PO CZUBEK GŁOWY NIENAWIDZĘ GO KOCHAM JEST PO UDARZE MÓZGU PIJE NADAL A JA JESTEM BEZSILNA ŻADNA SIŁA NIE WYRWIE GO Z NAŁOGU CHYBA TYLKO ŚMIERĆ......
U mnie dziś nawet w miarę. Ojciec jak na niego- na prawdę trzeźwy. Mama też. szkoda,że takie spokojne chwile trwają tylko czasami...
U mnie dziś nawet w miarę. Ojciec jak na niego- na prawdę trzeźwy. Mama też. szkoda,że takie spokojne chwile trwają tylko czasami...
cookie myslałam że mieszkasz tylko z matką, bo pisałas kiedys że dostaje alimenty od ojca na ciebie.
Mieszkam z mamą i z ojczymem, który kiedyś był wspaniałym człowiekiem i mnie wychował. Od ojca... właśnie dostaję tylko alimenty. To jest tatuś od pieniędzy. Nic nie włożył do mojego wychowania, widuję go od święta.
smutno smutno smutno smutno smutno.
początek wakacji zapowiada się nieźle kochany w pracy, pogoda lipna, koleżanka wyjechała... więc muszę siedzieć w domu, a tu co?... ojciec śpi w zaszczanym w nocy przez siebie łóżku, w sumie standard, jestem głodna, gotuję sobie makaron i sos. dzwoni domofon " agusia, zejdź" ... przepity głos matki.. ledwie powiedziała to zdanie. powiedziałam, że jak miała siłę pić to ma też siłę sama wejść. jest strasznie... ojca pijanego wytrzymam... w sumie jak nic nie gada tylko śpi to niech sobie śpi... ale jak do kompletu matka dołączy to tak strasznie mi sie chce płakać i pytam siebie " za co? kim ja takim złym byłam w poprzednim wcieleniu, że muszę żyć w tym piekle?! " bardzo mi źle.
już nawet nie mam jak drzwi do pokoju zamknąć bo matka mi klamke zepsuła i tak po prostu sobie poszła... nienawidzę jej.. zniszczyła mi całe życie, wszystko co wiem o życiu nauczyłam się sama, miesiączki , nie miesiączki, wszystkiego musiałam dowiedzieć się sama, dzięki niej wiem tylko co złe, jak ja jej nienawidzę. mam ochotę po prostu ją nawyzywać.... żaden szcunek dla matki... ale ona też mnie nie szanuje. nienawidzę jej.
kłócą się, ojciec uderzył ze dwa razy matkę, wywalają wszystko co po drodze spotkają, wyzwiska... od płaczu już mnie głowa boli. nie chcę już tu być. przepraszam że tyle tu piszę ale nie ma prócz was osoby, która by mnie zrozumiała.
Cooki!! Trzymaj się, wiem jak Ci ciężko bo sama przez to przechodizłam. Może pójdź to jakiejś kumpeli albo wyjdz z domu , żeby tylko tych awantur nie oglądać bo to jest najgorsze:(Młoda jeszcze jestesś więc nie możesz się z tego piekła wydostać, ale życze wytrwałości...I wiary w lepsze jutro!
Cookie bardzo Ci wspolczuje to straszne co przechodzisz.Moj dom był niby normalny z zewnatrz najblzsza rodzina nie wiele chyba wiedziala co przechodzimy z siastra.Chodz bylo w okolo tylu dorosłych nikt nas nie wspieral a jeszcze dowalał Owszem czesto tlumaczyli mamie zeby odeszla od ojca ulozyla sobie inne zycie ale wybrala czy poddala sie tej pelnej bolu i cierpienia drodze .To bardzo trudno zyc w ten sposob.Dobrze radzi Ci Zbysiu ale juz pomalautku musisz zaczac dbac o siebie nie wiem moze wsparcie psychologa- mysle ze powinnas .Ja jestem duzo starsza od Ciebie ale to z tamtych czasow zostalo we mnie i rzutuje sie na moje zycie wiec mysle ze powinnas znalesc chodz wsparcie terapeuty to wazne bo bedziesz cierpiec cale zycie.Bedzie sie ciągneło za tobą jak smrod Ja nie mailam do koca siwadomosci a przedwszytkim nie wiedzialam ze mam syndromy dziecka z rodziny alkoholowej Odkrylam to kilka lat temu i Cigle walcze o siebie i o swoj pion.Kiedys bedzie sie to rzutowac na Twoje zycie osobiste czlowiek nie jest czasem swiadom jak to wszytko sie powiela wydaje sie ze spotyka sie na drodze odpowedznich ludzi a potem okauje sie ze "swoj ciagnie do swojego".Przerzuca sie swoje strachy z dziecinstwa na swoje dzieci męza i sama siebie.Jestes madra ale tez bardzo młodziutka szkda czekac wiec poszukaj kogos jakies wsparcie moze grupe wsparcia...
Pojechałam do kochanego do pracy. siedziałam tam do 21.30 wróciłam do domu i od razu do łóżka spać. rano jak się obudziłam nie było nikogo. leżałam sobie tak po prostu. weszła matka do domu, otworzyła drzwi od pokoju... w okolicach ust ma siniaka... powiedziała, żebym zeszła na dół pomóc ojcu bo mu się worek z ziemniakami rozerwał. była już pijana... powiedziałam, żeby sobie sama poszła. juz od rana kochany po 24 godzinach pracy, teraz odsypia, nie pojadę do niego... koleżanek nie mam
Nie mozna tak zyc co na to Toj ukochany mieszka sam czy zrodzicami?
Mieszka z dziadkami. Cieszę się tyle, że są wakacje i zawsze mogę po prostu nie wrócić na noc i miec spokój chociaż chwilę.
Masz teraz wakacje wiec rozgladnij sie za jakims terapeuta piszesz wczesniej ze czujesz sie slaba i boisz sie doroslosci to mysle normalne w twojej sytuacji nawet dziecinstwa nie mialas wiec o czym tu mowic ale musisz nauczyc sie czym prędzej dbac o siebie jestes dojrzala i madra ale czasem trzeba obrac inna droge wlasnie ta doroasłą Podjac jakies kroki masz brata tez doczytalam jest starszy moze jakos Ci pomuc? Szukaj swojej drogi nie marnuj czasu .Mowisz ze czasem idziesz do chlopaka i zostajesz na noc aby miec troche spokoju,mysle ze powinnas do niego przychodzic jak najbardziej ale on nie ma byc ucieczka przed tym co Cie spotyka.Nie mowie ze tak bedzie ale czesto tak bywa ze zwiazki małzenstwa sa zapoczatkowane takimi "ucieczkami" a Wy macie byc soba dla siebie a nie z powodu tego co spotyka Cie w domu.Mysle jak znajdziesz profesjonalne wsparcie bedzie Ci dyzo lepiej
Popieram Shanie. Jesteś już pełnoletnie, poszukaj terapełty, napewno Ci pomoże. Pogadaj ze swoim chłopakiem, może razem znajdziecie jakieś rozwiązanie, a nie myślałaś, o tym żeby się do Niego wprowadzić?
Brat powiedział, że w razie czego mogę przyjechać do niego... ok 130 pln na dojazd bym musiała mieć. Krzyś nie jest ucieczką. kocham go i wiem, że koło niego nic mi nie będzie, nawet jak siedzimy u mnie w domu i jest on czuję się 100 razy szczęśliwsza. Zawsze gdzieś pójdziemy, na spacer, czy coś... czas mija.... wracam i po prostu idę spać. Nie jestem z nim tylko dlatego, że "organizuje" mi czas.
Nie wiem naprawde jak sie masz i na ile Cie stac moze znajdziesz dorywczą prace i zarobisz sobie te 130 zl.Wyjazd do brata bylby bardzo dobrym rozwiazaniem tymbardziej ze dal Ci taka propozycje.Działaj nie czekaj.Jesli chodzi o ukochanego nie mam na mysli ze "organiuzje " Ci czas ale musicie sie poznac rozwniez w normalnym ze tak powiem środowisku wiem ze to moze brzmi dziwnie i jest zapetlone bardzo dobrze ze masz kogos takiego jak On ja kiedys tez mialam kogos takiego w tych trudnych sytuacjach wiec wiem jak to jest:) i jest moim przyjacielem do teraz ,nie sugeruje nic nie narzucam ani tez nie doszukuje sie nie zrozum mnie zle bo widzisz czasem tak jest ze te straszne sytuacje daja nam dziwny obraz tego co na "zewnatrz"i wszytko jest piekne i fajniesze byle nie bylo takie jak w domu mam nadzieje ze mnie rozumiesz tzrymaj sie cieplo i naprawde cokolwiek zrobisz dla siebie bedzie jak najbardzie kroczkiem do doroslosci
Ojczym dostał nakaz sądowy na leczenie.
to dobrze Cookie-może to coś zmieni.. może i mama się zmieni?
Dziewczyno,az dostaje gesiej skorki.Jak mozesz zyc w takich warunkach.Tzn nie zyc a wegetowac.
Jestes pelnoletnia.Wiele teraz mozesz.Masz jakas ciocie czy wujka,babcie?Przeciez Ty nie mozesz w tym domu mieszkac.A moze zmusilabys Rodzicow do leczenia?Jakis szantaz np?
64 2009-07-01 23:20:05 Ostatnio edytowany przez CookieBitch (2009-07-01 23:20:46)
Czekam aż zdam maturę- wtedy będzie o wiele łatwiej. Jak mama chodzi do pracy to nie pije, przynajmniej bardzo rzadko. teraz jest na zwolnieniu lekarskim to ma okazje... Mon61.. masz rację ja nie żyję... odbębniam tylko każdy kolejny dzień by kiedyś dostać nagrodę - św spokój. w sumie w roku szkolnym każdy dzień wygląda tak samo... przez problemy w domu czasem zdarza mi się wagarować... wystarczy, że w domu wszystko przyprwia mnie o płacz, złość i strach... są wakacje... jakoś zleci. Niech one trwają wiecznie.
Co do rodziny... moja cała rodzina jest rozbita...jesteśmy sobie obcy. rodzina mamy mieszka 60 kkm od nas a taty... eh... nie lubieli mojej mamy, nie lubia i mnie.. mówią, że jestem jak ona...