Nie chcemy dzieci - czy na pewno? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » CIĄŻA I PORÓD » Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 316 ]

66

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Snake napisał/a:
Ruta napisał/a:

Serio kocham Waszą pewność tego co czuje/myśli inna osoba. Skąd w Was tyle arogancji?
Wątek poruszam z kompletnie innych powodów - takich, że jestem na etapie diagnozowania choroby, która powoduje niepłodność. I są poruszane rozmowy różne z lekarzem. Stąd ta refleksja. Czy ktoś z Was doświadczał dylematów.

To nie chcesz mieć dzieci czy nie możesz? A może nie chcesz ale był to twój wybór, a jak pojawia się fizyczna niemożność posiadania dzieci, to nagle pojawia się z tyłu głowy małe wkurzenie co? Mała refleksja a propos wspólnych decyzji w parze o nieposiadaniu dzieci. Facet młody, który mówi, że nie chce mieć dzieci "teraz i nigdy" doskonale sobie zdaje sprawę, że kiedy będzie miał już 40-50 lat i mu się odmieni na dzieci, to sobie znajdzie młodą dupeczkę, która mu dziecko urodzi. Jemu czas nie tyka smile a przynajmniej trochę inaczej. Parafrazując Marsellusa Wallace'a: "Na świecie jest wiele kobiet myślących, że ich dupa zestarzeje się jak wino. Jeśli myślisz, że skwaśnieje, to dobrze myślisz. Jeśli myślisz, że z wiekiem szlachetnieje – to źle myślisz."
To oczywiście nie w kontekście tego, że dziecko coś kompensuje ale właśnie tych wspólnych wyborów.

Kwestia jest bardziej złożona - nigdy nie czułam "pasji" do posiadania dziecka. Nawet jako smarka denerwowały mnie inne dzieci - wiecznie rozwydrzone i pyskate. Ale nie deklarowałam się w żadną stronę.
Potem kiedy wyszłam już z okresu bycia nastolatką wiedziałam, że nie planuję dzieci. Wiedziałam też, że GDYBYM zmieniła zdanie to mogłyby się pojawić pewne komplikacje zdrowotne. Ale się by dało.
Potem poznałam swojego partnera - okazało się, że ma niski procent szans na zapłodnienie komórki jajowej - ok. 10%. Rozmawialiśmy o ewentualnościach. Ogólnie o tym czy w ogóle byśmy myśleli i co jeśli okaże się, że byśmy chcieli a byśmy nie mogli mieć. Padła adopcja.
Ale mówiliśmy o tym, bo stawialiśmy na trwały związek i chcieliśmy o tak ważnych sprawach mówić wcześniej, niż potem przełykać rozczarowanie, bo on chce a ja nie. Okazało się, że obojgu nam nie zależy na byciu rodzicem.
Potem przyszło moje diagnozowanie i okazało się, że muszę podjąć terapię. I tak ją przejdę. Bo chodzi o ogólne zdrowie a nie tylko możliwość zajścia w ciążę.
Więc póki co nawet można powiedzieć, że niepłodność moja i jego jest naszym sprzymierzeńcem.
Ale wątek chciałam poruszyć, bo wiem, że ludzie do niego podchodzą bardzo osobiście i będzie cieszył się zainteresowaniem.
Plus to, że myślałam o tym, tak jak wcześniej napisałam, ponieważ poruszałam ten temat ze swoim lekarzem. I oczywiście zgadzam się, że lepiej mieć możliwość zajść w ciążę, jak nie i cierpieć.

Natomiast cała sprawa ma drugie dno - tego jak społeczeństwo podchodzi do niechęci do dzieci czy ich posiadania. Zwykle traktuje się nas (tych co nie chcą jak głupców, naiwnych czy też niedojrzałych, którzy muszą dorosnąć. To nie zawsze jest kwestia dojrzałości. Mam naturę introwertyczną i zanim piszę o swoich odczuciach bardzo długo je analizuję. Więc zawsze rozpatruję za i przeciw. Oczywiście gdyby jakimś cudem zdarzyła się wpadka, to bym utrzymała ciążę - przecież to człowiek. Ale świadomie nie podjęłabym decyzji o ciąży.
Może kiedyś zmienię zdanie. Nigdy nie mów nigdy - w końcu.
Ale zapewniam, że tak się da żyć i wcale za tym nie kryją się jakieś większe motywy.

Ludzie niestety maja manierę umoralniać. I wiedzieć co czuje ktoś inny. Moim zdaniem absurd.

Co do kwestii wychowania - jestem poganką żyjącą w kraju katolickim, do tego mam lewicowe poglądy i wspieram myśl feministyczną. Ja się często z nietolerancją zderzam. Co dopiero dziecko żyjące w rodzinie osób niekonwencjonalnych i różnych od najbliższego otoczenia?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
beniaban napisał/a:

Swoją drogą jakby już tak się czepiać wszystkiego to samo skonstruowanie pytania w temacie przez autorkę nasuwa wniosek , ze autorka pewna nie jest czy aby na pewno nie chce mieć dzieci........to tak na marginesie:):)

Pytanie tak celowo postawiłam.
Nie chodziło mi o nas - mój związek. Ale o nas - rasę ludzką. I tak wiedziałam, że będzie to zinterpretowane na niekorzyść moją, więc nie traciłam czasu na opisywanie tego, bo znajdzie się ktoś MONDRY i napisze, że zmyślam.

68

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ruta z tą nietolerancją to bym nie przesadzała, myślę że styka się z nią każdy, niezależnie od wyznania, poglądów etc, bo zawsze znajdą się ludzie myślący inaczej, kluczem jest nauczyć dziecko radzić sobie z tym problemem, bo uniknąć tego to się chyba nie da. Zawsze coś komuś będzie nie pasować.

69

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Ruta napisał/a:

Natomiast cała sprawa ma drugie dno - tego jak społeczeństwo podchodzi do niechęci do dzieci czy ich posiadania. Zwykle traktuje się nas (tych co nie chcą jak głupców, naiwnych czy też niedojrzałych, którzy muszą dorosnąć.

Tu bym nie przesadzała wink
Chyba nie jest aż tak źle. Prędzej chyba w rodzinach można się natknąć na negatywny (jak zwał, tak zwał) odbiór.

70

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ruta nigdy nie pomyślałam o osobach bezdzietnych, że są niemądre i nie dojrzałe...przecież równie dobrze ja mogłabym nie chcieć mieć dzieci....
natomiast spotkałam się ze strony kobiet bezdzietnych ze złosliwością, wręcz jakąś zawiścią..przynajmniej w moim odczuciu...jakby wkurzało je to że ja jestem szczęśliwa...

Temat sprecyzowałaś w ten sposób no i nie dziw się , ze każdy to odbiera w ten a nie inny sposób
A robienie podchodów nie ma sensu..tutaj trzeba pisać wprost

71

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
beniaban napisał/a:

Ruta nigdy nie pomyślałam o osobach bezdzietnych, że są niemądre i nie dojrzałe...przecież równie dobrze ja mogłabym nie chcieć mieć dzieci....
natomiast spotkałam się ze strony kobiet bezdzietnych ze złosliwością, wręcz jakąś zawiścią..przynajmniej w moim odczuciu...jakby wkurzało je to że ja jestem szczęśliwa...

Temat sprecyzowałaś w ten sposób no i nie dziw się , ze każdy to odbiera w ten a nie inny sposób
A robienie podchodów nie ma sensu..tutaj trzeba pisać wprost

Szkoda mi czasu -  mogłabym napisać elaborat a i tak ktoś będzie szukać spisku.
Już się z tym tu spotkałam. Napisałam wprost co sądzę, a i tak mi napisano, że myślę inaczej.

Jesli ktoś decyduje się na dzieci - to ja mu zycze powodzenia i gratuluję. Nie mam z tym problemu.
Jednak wkurza mnie gdy ktos wie i zna moje motywy lepiej jak ja sama. BO JEST matką.

72

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Bycie matką oznacza, że ta kobieta zna stan z nie bycia matką i z bycia. Siłą rzeczy musi mieć lepsze rozeznanie :-)

73

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Ruta napisał/a:
beniaban napisał/a:

Ruta nigdy nie pomyślałam o osobach bezdzietnych, że są niemądre i nie dojrzałe...przecież równie dobrze ja mogłabym nie chcieć mieć dzieci....
natomiast spotkałam się ze strony kobiet bezdzietnych ze złosliwością, wręcz jakąś zawiścią..przynajmniej w moim odczuciu...jakby wkurzało je to że ja jestem szczęśliwa...

Temat sprecyzowałaś w ten sposób no i nie dziw się , ze każdy to odbiera w ten a nie inny sposób
A robienie podchodów nie ma sensu..tutaj trzeba pisać wprost

Szkoda mi czasu -  mogłabym napisać elaborat a i tak ktoś będzie szukać spisku.
Już się z tym tu spotkałam. Napisałam wprost co sądzę, a i tak mi napisano, że myślę inaczej.

Jesli ktoś decyduje się na dzieci - to ja mu zycze powodzenia i gratuluję. Nie mam z tym problemu.
Jednak wkurza mnie gdy ktos wie i zna moje motywy lepiej jak ja sama. BO JEST matką.

"
Zapewne....ale mimo wszystko jakby Ci się "chciało" sprecyzować dobrze zdanie to nie byłoby wielu niepotrzebnych komentarzy i nikt by Ci niczego nie wmawiał....no może nie nikt, ale mniej osób:):)

74

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Snake napisał/a:

Bycie matką oznacza, że ta kobieta zna stan z nie bycia matką i z bycia. Siłą rzeczy musi mieć lepsze rozeznanie :-)

i ma lepsze rozeznanie,ale tylko w jednej kwestii - siebie - SWOJEGO stanu sprzed dziecka i SWOJEGO stanu po urodzeniu.

nie ma zadnego rozeznania jesli chodzi o inne, odrębne jednostki, ktore mają inne zycie, inne marzenia, inne motywy, inne możliwości.

75

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
_v_ napisał/a:
Snake napisał/a:

Bycie matką oznacza, że ta kobieta zna stan z nie bycia matką i z bycia. Siłą rzeczy musi mieć lepsze rozeznanie :-)

i ma lepsze rozeznanie,ale tylko w jednej kwestii - siebie - SWOJEGO stanu sprzed dziecka i SWOJEGO stanu po urodzeniu.

nie ma zadnego rozeznania jesli chodzi o inne, odrębne jednostki, ktore mają inne zycie, inne marzenia, inne motywy, inne możliwości.


Jeśli źle zrozumiałam to mnie popraw.
Ale co masz na myśli pisząc inne marzenia, motywy itp??
bo ja rozumiem to w ten sposób , ze kobiety decydujące się na potomstwo rezygnują z pasji, pracy, marzeń na rzecz dziecka i stają się typową matką polką, kurą domową itp

Przecież jest wiele kobiet, które nie rezygnują z marzeń , a to , ze decydują się na dzieci i chwilową przerwę nie oznacza , ze są to kobiety gorsze lub bez ambicji, możliwości itp

Snake ma trochę racji...kobieta , która zdecydowała się na dzieci ma większe rozeznanie, porównanie bo wie jak jest przed i wie jak jest po

Natomiast nie należy dyskredytowac kobiet które nie chcą mieć dzieci...to jest indywidualna decyzja
Najgorsze jest zmusić kogoś do posiadania dzieci, bo największą krzywdę ponoszą właśnie te dzieci

76

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Nie chciałam mieć dzieci.
Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy mój kuzyn - lat wtedy około 4, przebiegł obok mnie rzucając po drodze kamieniami, które "przez pomyłkę" trafiły w moją twarz. Poczułam się źle, byłam wręcz zła. Bo jak to tak - dziecko, które na dobrą sprawę nie wie co jest złe, a co dobre może mnie tak po prostu walić kamieniami?
Bałam się je brać na ręce, kiedy ktoś mnie prosił. Nie lubiłam z nimi przebywać, to był dramat. Czułam się jakbym rozmawiała ze ścianą, musiałam się wygłupiać.

Poznałam mojego niemęża, no i stało się. Jakoś specjalnie nie przeraziłam się tym faktem. Z początku pomyslałam nawet.. a, nie będę mówić. Nie byłam przygotowana - studia, nie mam matki, która mogłaby mi pomóc, a w dodatku dziecko? Przecież ich nie lubię. Jednak postanowiłam, że urodzę. I jak będzie źle, to oddam do adopcji.
Wszystko zmieniło się o 59054 stopni w momencie, kiedy usłyszałam po raz pierwszy jego serduszko. Wiem, że to był instynkt, ale poczułam się.. no niesamowicie. Pomyślałam, że może to nie jest takie złe, jak wszyscy mówią? Dodatkowo.. nie mam mamy, która była dla mnie bliska. A kim dla mnie będzie to dziecko? Czy będę je kochać? Będę złą matką?
Dużo przeżyłam w czasie ciąży. Była zagrożona, leżałam dość długo, aby nie poronić. Znosiłam nawet zastrzyki w pupkę, gdzie ja nawet do dentysty nie chodzę ze względu na strach przed wiertełkiem.

Poród, tragiczny. Krwotok, bobas się zaklinował, myślałam że umrę i ja i on. Ale udało się, sztucznie, ale udało. A kiedy go zobaczyłam, wiedziałam już, że to dlatego kobiety rodzą te dzieci tongue
Miałam depresję poporodową, nie karmiłam piersią. Cycki z rozmiaru E w 3 dni spadły do A, więc możecie sobie wyobrazić, jak wyglądają mimo mojego młodego wieku.
Na początku były chwile, kiedy nie chciałam go. "Nie dam rady na studiach, będę siedziała przy garach. A jak on mnie nie pokocha?".
Dwa miesiące po porodzie.. kolejny "wstrząs" emocjonalny. Słyszałam, jak powoli oddycha przez sen i uświadomiłam sobie, że teraz i ja i on będziemy już na zawsze związani ze sobą. Jeżeli będę normalną matką (chociaż mam fiu-bździu w głowie) - będę dla niego wsparciem, a on moim oczkiem w głowie.

Obecnie nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci. Mi się trafił i to nie w momencie, który był dla mnie odpowiedni, ale definicja miłości przybrała dla mnie inne znaczenie. Oczywiście - rozróżniam tę, pomiędzy partnerami, rodzicami, a dzieckiem.
Ale właśnie ta ostatnia miłość jest moim zdaniem najpiękniejsza. Jak tylko widzę tę buzię, która na mój widok robi przepiękny, bezzębny uśmiech i kiedy potrafię sprawić, że Bobas zwija się ze śmiechu z powodu "pierdziawek" w brzuszek, czy żeberka.. to nie wyobrażam sobie, żeby tego nie było. Tego nie można porównać absolutnie do niczego. Miłość do psa, kota czy innego zwierzaka jest nieporównywalna (podaję ten przykład, bo czasami mam wrażenie, że mój bobas to taki trochę zwierzak, kot, wszystko strąca swoimi tłustymi łapskami).

A, może i w moim życiu jest trochę mniej czasu, ale zamiast grać od rana do nocy, chodzę na studia i około 20'stej siadam do swoich ulubionych gier.. a poza tym, że na samą myśl o bobasie czuję rozlewające się ciepło w sercu, to nic się nie zmieniło c:

I też wychodzę z założenia, że lepiej coś zrobić i tego żałować, niż nie zrobić i żałować, że się tego nie zrobiło. Trochę uprzedmiotowywuje to mojego bobasa, ale to taka przenośnia.
Mam koleżankę, obecnie dobija 40'stki. I jak wiele dziewcząt tu pisało - mimo tego, że żyje sobie ona w Szwajcarii, na dobrą sprawę nie pracuje, bo ma mnóstwo pieniędzy i robi co chce - nie ma ona po co i dla kogo się starać. Nie krytykuję nikogo, ale mówię jak ja to widzę i jak ja to przeżyłam c:

77

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ruta - w twoim tekście chyba nie tylko chodzi o dziecko, chyba chodzi o to, że los zadecydował za was.
Ja nie rozklejałam się na widok dziecka, ale zawsze wyobrażałam sobie, że jeżeli spotkam właściwą osobę, to będę miała troje dzieci i to w małym odstępie czasowym, jedno po drugim. Mój M. zadecydował po pierwszym dziecku, że nie chce więcej. Myślę, że bardzo wpłynęło na naszą relację. Teraz kiedy syn ma 16 lat, to tym bardziej żałuję, że nie mam więcej dzieci (cała uwaga koncentruje się na nim), że on nie ma rodzeństwa (nie będzie mógł zadzwonić do brata/siostry, by w czymś mu pomógł, pogadać o życiu przy jakiś rodzinnych spotkania).
To jest trochę tak, że tak długo jeśli jest to nasza decyzja, to można ją zmienić, można przy niej trwać, ale jeśli taką decyzję podejmuje druga osoba, albo los, to zostaje poczucie, że coś nam zabrano

78

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Averyl, mogę zapytać z ciekawości - a syn żałuje, że nie ma rodzeństwa?

79

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Bycie matką oznacza, że ta kobieta zna stan z nie bycia matką i z bycia. Siłą rzeczy musi mieć lepsze rozeznanie :-)

Może mieć lepsze rozeznanie, ale nie w tym co czuję. Wypraszam sobie.
I na litość - nikt Was nie prosił o moją psychoanalizę.

"
Zapewne....ale mimo wszystko jakby Ci się "chciało" sprecyzować dobrze zdanie to nie byłoby wielu niepotrzebnych komentarzy i nikt by Ci niczego nie wmawiał....no może nie nikt, ale mniej osób:):)

Ale ja nie prosiłam nigdzie o ocenę MOJEJ sytuacji. zauważ, że istnieje też mój pierwszy post, w którym wszystko wyjaśniłam. Jesli ktoś nie umie czytać ze zrozumieniem to niech wróci do podstawówki.

80

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
luc napisał/a:

Adiaphora - to zazdroszczę wink
Moje ani w dzieciństwie, ani obecnie, nie miały nic wspólnego z aniołkami. Może poza wyglądem wink

Możemy podać sobie rękę wink, choć u nas nawet z wyglądu daleko było do aniołka, bo znacznie bliżej do łobuziaka cool. Mniej więcej do trzeciego roku życia zdążyłam zapomnieć jak to jest przespać przy dziecku całą noc, a moje maleństwo w ciągu dnia też miało wiele innych, znacznie ciekawszych rzeczy do zrobienia big_smile. Dla zobrazowania sytuacji dodam, że kiedy na przykład od czasu do czasu zdarzało nam się sprzedać bąbla dziadkom, to moja mama podobno pół kolejnego dnia musiała po takiej wizycie swojego ukochanego wnusia odpoczywać wink, a mnie z kolei pytano jak ja to robię, że daję radę i jeszcze mam siłę oraz czas na milion innych rzeczy. Jakoś miałam, bo to wszystko da się pogodzić, trzeba tylko bardzo chcieć.

Iceni napisał/a:

I jeszcze jedno dopisze SWOJE dziecko a CUDZE dziecko to są dwa rozne zagadnienia. Dwa odrębne wszechswiaty zaangazowania big_smile

Zgadzam się w dwustu procentach wink.

Osobiście nigdy nie byłam pasjonatką cudzych dzieci, ale siebie zawsze gdzieś tam w przyszłości widziałam w roli matki, przy czym bardzo długo w jakimś bliżej nieokreślonym czasie. Moje dziecko nie było planowane, zaliczyłam wpadkę, co prawda małżeńską, ale jednak wpadkę. Od zawsze aż po dziś dzień kocham je miłością bezwarunkową, ale na cudze to się wcale nie przełożyło - tu już wszystko zależne jest od konkretnego egzemplarza (przepraszam za określenie), a nie "bo dzieci są taaaakie fajne!". W każdym razie miłość do dziecka jest czymś niezwykłym, czego na pewno nie chciałabym nie przeżyć, a im jestem starsza, tym bardziej to do mnie dociera. 

Niemniej w końcu dochodzę do głównego tematu - mój brat ani jego żona nigdy dzieci mieć nie chcieli, sądzę, że z wygody, zwłaszcza ona, bo to takie wieczne, duże dziecko wokół którego cały świat musi się kręcić. Tak się jednak nieszczęśliwie zdarzyło, że w ubiegłym roku mój brat bardzo poważnie zachorował, wszyscy byliśmy w szoku, ale im dosłownie z dnia na dzień przestawiły się wszystkie priorytety, w tym widać było, że szczerze żałują, że w ich domu brakuje dzieci. Mało tego, planowali, że kiedy to wszystko się skończy, a stan zdrowia będzie już na to pozwalał, to - dopóki nie jest jeszcze za późno (oboje ok. czterdziestki), będą robić wszystko, aby zostać rodzicami. Prawdę mówiąc do dziś nieco nie rozumiem skąd tak nagła odmiana, ale wyraźnie można było odczuć, że błyskawicznie dojrzeli do tego, że ich życie, tak bardzo skupione na sobie, było bardzo niepełne.
Było to ogromnie zaskakujące, ale daje do myślenia.

81 Ostatnio edytowany przez Swanen (2016-10-18 11:02:31)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ja nie mam i nie bede miala dzieci.  Nigdy nie czulam takiej potrzeby. Jestem dosc asertywna, by poradzic sobie z presja rodziny czy otoczenia, natomiast irytuje mnie protekcjonalne traktowanie nas, wodoczne zreszta i tutaj. Kazdy czuje sie zobowiazany do analizy takiego przypadku,  a to dziwna, a to nie znalazla odpowiedniego faceta,  a to zgorzkniala, a to zechciala ale za pozno... wszystkie mozliwe teorie tylko nie autonomiczna swiadoma decyzja kobiety, bo 'przeciez dzidzius to najwiekszy skarb kobiety i takie tam a zycie kobiety bez dziecka jest smutne...' Otoz jesli czujesz potrzebe udowadniania takich tez to twoje zycie widac nie jest pelne i zazdroscisz.

Mozna poweidziec, ze podejmujemy takie decyzje z wygody. Mamy do tego prawo i nikt nie ma prawa nas oceniac.

82

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Nigdy nie chcialam miec dzieci i teraz pod czterdziestke tez nie chce. Dzieci najzwyczajniej nie lubie i nie mam zadnej potrzeby rozmnazania sie. Dla mnie latanie za malym szczeniakiem bylo wyzwaniem, a to w sumie trwalo tylko kilka miesiecy hmm Takze absolutnie nie wyobrazam sobie lat podcierania nosa, tylka, tlumaczenia oczywistych rzeczy, znoszenia irracjonalnych napadow gniewu na srodku supermarketu- to zupelnie nie dla mnie.

Tez mnie wkurza jak ludzie mi mowia, ze mi przejdzie. No, dziwne, ale nie przeszlo mi odkad pamietam, czyli przez jakies 24 lata.

83

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Dziecko to największy dar. Największe szczęście..największa miłość jakiej nie można poczuć do nikogo innego
Kiedy patrzysz jak zasypia jak się uśmiecha jak czuje się przy tobie bezpieczne.. to wszystko jest nie pojęte przez osoby które tego nie doświadczyly.  I ten kto dzieci nie ma właśnie napisze bla bla bla ... i nigdy nie zrozumie uczuć rodzica . Miłość do faceta czy do rodziców czy do kogokolwiek nigdy nie będzie miłością do dzieci.
Można mieć pieniądze lubić wygodne życie zakupy podróże.  Ale myśl że jest ktoś na świcie kto cię kocha bezgranicznie jest dużo więcej warta.
Mam kuzynke 35 lat 8 lat po ślubie ona nie chce dzieci jej świat to zakupy... restauracje itp patrząc na jej życie a fb dziękuję Bogu za moje:)

84

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

I ma prawo żyć jak chce, nie wiem czemu niektórym się wydaje że ich koncepcja na życie jest jedyną słuszną.

85

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Tez mnie zadziwia jak ludzie strasznie chca narzucac wlasne widzenia swiata innym.

Ja dzieci nie chce, ale czy usiluje przekonac kazda kobiete, ze moj styl zycia jest najlepszy? Jest najlepszy, ale tylko DLA MNIE. Dla kogos innego szczytem szczescia bedzie mienie potomstwa. Ludzie sa roznii wkladanie wszystkich kobiet do jednego worka jest smieszne.

86

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

też się podłączam pod to

87

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Iceni napisał/a:

Druga rzecz - zauwazyłam, że bardzo często z dzieci chcą zrezygnować dwa typy kobiet - albo te bardzo rozpieszczane i wychowane przez nadopiekunczych rodzicow, albo takie, ktore robią to pod wplywem mężczyzny.

Tylko te dwa powody? Wydaje mi sie ze mnalo w takim razie widzialas smile

88

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

No ja ani nie byłam rozpieszczana, ani nie zrobiłam tego pod wpływem mężczyzn, bo już w wieku 15 lat wiedziałam, że dzieci mieć nie chcę - a z mężczyznami aż do 21 roku życia do czynienia nie miałam wink

89

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Czekaj _v_ zaraz sie dowiesz ze nie wiesz o czym mowisz bo nie maszx rozeznania, bylas rozpieszczana tylko no tym nie wiesz i twoj pierwszy chlopak podswiadomie wplynal na twoja przyszla decyzje o braku potomstwa.

exshop napisał/a:

Dziecko to największy dar. Największe szczęście..największa miłość jakiej nie można poczuć do nikogo innego

Tak? A gdzie to napisano?

90

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ani nie bylam rozpieszczana ani zaden facet na mnie nie wplynal. Dziecinstwo mialam raczej ciezkie, a z chlopakami dwoma w zyciu zerwalam, poniewaz oni chcieli miec dzieci, a ja nie i jako, ze tu nie ma kompromisu, nie widzialam sensu ciagniecia tych zwiazkow. Takze chyba dobrze wiem czego w zyciu chce smile

91

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Nosz kurcze, a jestes pewna? Bo wiesz...nie masz rozeznania smile

92

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

no jasne, nie rodziłyśmy, to nie wiemy wink
powinnyśmy urodzić, to wtedy się dowiemy, czy chcemy mieć dzieci, czy nie wink

Ja też bardzo jasno mówiłam wszystkim partnerom od samiuśkiego początku, że dzieci mieć nie zamierzam.

93

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Małpa69 napisał/a:

I ma prawo żyć jak chce, nie wiem czemu niektórym się wydaje że ich koncepcja na życie jest jedyną słuszną.

Prawda? Żyjmy po swojemu i dajmy innym żyć. Każdy sam wie najlepiej z czym mu dobrze, a czego na pewno nie chce. Być może to jest coś za coś, ale to jest czyjeś "coś za coś", kwestia własnych priorytetów i wynikających z nich wyborów.

exshop napisał/a:

Mam kuzynke 35 lat 8 lat po ślubie ona nie chce dzieci jej świat to zakupy... restauracje itp patrząc na jej życie a fb

I w czym problem, czyżby krzywdziła kogoś w ten sposób?
Nikt za nikogo życia nie przeżyje, jeśli ktoś zdecyduje się na coś, czego nie jest w stanie zaakceptować z dobrodziejstwem inwentarza, na co nie jest przygotowany albo cezgo po prostu nie chce, to sam poniesie tego konsekwencje. Zdecydowanie odpowiedzialniej jest pomyśleć o tym wcześniej.

94

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ja sie z kolei zastanawiam ile matek tak szczerze mowiac nie zaluje w zadnym stopniu ani momencie decyzji o posiadaniu potomstwa? Ale tak z reka na sercu...
Bo ja zawsze zadawalam pytanie ze w obliczu 20 lub wiecej lat poswiecenia dla dziecka/dzieci patrzac w przeszlosc i zdajac sobie z prawe z tego ze pewnych rzeczy sie nie zrobilo bo dziecko, pewnych rzeczy sie nie doswiadczylo bo rodzina i pewnych rzeczy sie nie uniknelo ile w matkach jest jednak zalu za straconymi mozliwosciami/okazjami? Czy ta milosc do dziecka napewno rekompensuje wszystkie chwile ktore moznaby przezyc inaczej byc moze lepiej? Czy tez w obliczu takiej straty lepiej sobie wmowic ze dziecko to najwiekszy dar i w ogole miod malina zeby niejako poczuc sie lepiej i byc moze pogodzic z nieodwracalna badz co badz strata?

95

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ja nie znoszę dzieci ogólnie. Cudze omijam szerokim łukiem i denerwują mnie.
Ale swoje to swoje. Mam do niego zupełnie inne podejście i kilogramy cierpliwości.

Ale rozumiem osoby, które nie chcą mieć dzieci - sprawę przemyślały i decyzję podjęły - mają do tego prawo.

96

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

Ja sie z kolei zastanawiam ile matek tak szczerze mowiac nie zaluje w zadnym stopniu ani momencie decyzji o posiadaniu potomstwa? Ale tak z reka na sercu...

Ale jak można żałować, jeśli kocha się dziecko?

97

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

myślę, że nawet jeśli jakieś matki żałują, to w życiu się nie przyznają, bo w naszym kraju, gdzie kult matki-Polski jest silny, nie miałyby życia.
Zostałyby wyklęte i pogrzebane za życia, jako te wyrodne.

98 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-18 15:31:15)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
cslady napisał/a:
Jaguar napisał/a:

Ja sie z kolei zastanawiam ile matek tak szczerze mowiac nie zaluje w zadnym stopniu ani momencie decyzji o posiadaniu potomstwa? Ale tak z reka na sercu...

Ale jak można żałować, jeśli kocha się dziecko?

Myślę, że każda matka, mimo, że kocha dziecko, w chwilach załamania chociaż raz pomyślała ''żałuję, że urodziłam''.
Mnie się to zdarzyło, choć nie jestem z tego dumna. Pierwszy raz już podczas porodu.

Wychowanie dziecka to ciężka praca.

Choćby człowiek to zaplanował najlepiej, jak się tylko da - to pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, jak np. w przypadku mojego syna, Zespół Aspergera.
Byłam załamana, jak dostałam diagnozę. Nie spodziewałam się tego i miałam poczucie niesprawiedliwości. Ale teraz już jest dobrze.

99

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Moje koleżanki około 50 tki, które nie maja dzieci trochę żałują.  Ich  mężowie również czasem żałują.
Czasami sami podejmują taki temat, że szkoda, że jednak nie. Ale nie są moim zdaniem z tego powodu sfrustrowani.
Znajdują radość w czymś innym.

100

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
cslady napisał/a:
Jaguar napisał/a:

Ja sie z kolei zastanawiam ile matek tak szczerze mowiac nie zaluje w zadnym stopniu ani momencie decyzji o posiadaniu potomstwa? Ale tak z reka na sercu...

Ale jak można żałować, jeśli kocha się dziecko?

Jedno nie wyklucza drugiego. Mozna kochac dziecko i zdawac sobie sprawe ze ominely nas rzeczy ktore juz nie wroca.
Pytanie na ile ta milosc do dziecka rzeczywiscie rekomp0ensuje strate a na ile jest to tylko "wyswiechtany" tekst zeby tylko sie nie przyznac do zalu za utraconym czasem.

101

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
_v_ napisał/a:

myślę, że nawet jeśli jakieś matki żałują, to w życiu się nie przyznają, bo w naszym kraju, gdzie kult matki-Polski jest silny, nie miałyby życia.
Zostałyby wyklęte i pogrzebane za życia, jako te wyrodne.

No wlasnie.
A przeciez to normalne ze kazdy czegos tam w zyciu zaluje. Pytanie czy lepiej zalowac tych rzeczy ktore sie zrobilo czy tych ktorych sie nie zrobilo...

102

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ja zawsze wiedziałam że chcę mieć dzieci i mam - także jestem szczęśliwa. Dla mnie to największe możliwe szczęście kochać i być kochana przez moje dzieci. Widzę że są szczęśliwe i to daje mi szczęście. Już się nie mogę doczekać Bożego Narodzenia, bo nasze święta zawsze są cudowne. ale to ja - ja nie miałam wątpliwości.
Miałam wiele dołów, bo ciężko, sama z nimi, bez pieniędzy, bez wakacji, bez mieszkania, bez niczego itd..... to wszystko nie ma dla mnie znaczenia do kocham moje dzieci.
czy wychowuję je dla siebie? nie - życzę im żeby poszły w świat i robiły to co będzie ich pasją i były szczęśliwe ze swoimi rodzinami.
Mam z kolei znajomych, którzy tak jak ja chcieli mieć dzieci, ale okazali się bezpłodni. szczerze? nie mogę ich słuchać i unikam jak mogę! od 20 (sic!) lat nie sa w stanie rozmawiać o niczym innym! nie mają pasji, zainteresowań, tylko terapie i terapie... ona wydaje się już psychicznie chora a on ucieka w pracę. on bierze wszelkie delegacje jakie są możliwe... myślę że on juz jej nienawidzi ale przyzwoitość karze mu to znosić.... - to nie jest dla mnie normalne. skoro biologia robi wielkie STOP i mino dziesiątek tysięcy wydanych i pracy dzieciątek lekarzy w kraju i za granica nic z tego - to może nie tędy droga....

z drugiej strony miałam kilka znajomych, które mówiły kategoryczne nie - aż do czasu, dziś mają dzieci i chyba nie cierpią z tego powodu, przynajmniej nie wiedać tego po ich rodzinach.

no i moja kuzynka.... wzięła ślub z gościem, zdecydowali się, że nie chcą mieć dzieci - z wygody. po 15 latach ona faktycznie nie ma dzieci, ale on jak najbardziej - ze swoją nową żoną.... kuzynka ma już grubo ponad 4 dychy także tak czy siak już mieć nie będzie. czy żałuje? baaardzo.... okupiła to depresją.

żeby nie było - jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, to go nie zachęcam! to cudowne że nie ma przymusu - na świecie jest wystarczająco dużo patologii i biednych, cierpiących dzieci niekochających je matek!
Niech dzieci ma ten, co wie że to wyrzeczenie i kto jest świadomy, że chce poświecić swoja wygodę, pieniądze, czas....
żeby mieć agresywnego psa trzeba mieć pozwolenie - a dziecko urodzić może każda..... nawet patologia, pijacy, menele, a potem te dzieci latają głodne bez butów.

103

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

Ja sie z kolei zastanawiam ile matek tak szczerze mowiac nie zaluje w zadnym stopniu ani momencie decyzji o posiadaniu potomstwa? Ale tak z reka na sercu...
Bo ja zawsze zadawalam pytanie ze w obliczu 20 lub wiecej lat poswiecenia dla dziecka/dzieci patrzac w przeszlosc i zdajac sobie z prawe z tego ze pewnych rzeczy sie nie zrobilo bo dziecko, pewnych rzeczy sie nie doswiadczylo bo rodzina i pewnych rzeczy sie nie uniknelo ile w matkach jest jednak zalu za straconymi mozliwosciami/okazjami? Czy ta milosc do dziecka napewno rekompensuje wszystkie chwile ktore moznaby przezyc inaczej byc moze lepiej? Czy tez w obliczu takiej straty lepiej sobie wmowic ze dziecko to najwiekszy dar i w ogole miod malina zeby niejako poczuc sie lepiej i byc moze pogodzic z nieodwracalna badz co badz strata?

Cóż,ja już sporo straciłam zachodząc w ciążę-bo straciłam fajną pracę.Potem też trochę.
Jednak nie wmawiam sobie,że dziecko to miód i malina-bo nigdy tak nie uważałam.Ale cieszę się,że je mam choć moja córka wchodzi w wiek nastoletni i chwilami mam ochotę krzyczeć albo skoczyć przez okno smile
Sądzisz,żę te mamy,które tak mówią powinny oddać dziecko,żeby naprawdę poczuć się lepiej? Bo może takie wmawianie odbić się na ich zdrowiu psychicznym? big_smile

104

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Cyngli napisał/a:

Myślę, że każda matka, mimo, że kocha dziecko, w chwilach załamania chociaż raz pomyślała ''żałuję, że urodziłam''.
Mnie się to zdarzyło, choć nie jestem z tego dumna. Pierwszy raz już podczas porodu.

W takim razie być może błędnie zinterpretowałam to pytanie. Rozumiem, że każdy może mieć chwile zwątpienia i coś tam sobie pomyśleć z bezsilności oraz zmęczenia, ale czy to rzeczywiście jest prawdziwy żal? W różnych życiowych sytuacjach zdarzało mi się pomyśleć, że byłoby mi łatwiej lub przyjemniej, gdybym czegoś nie zrobiła, jednak to nie był żal, bo nawet w tej chwili słabości nie pomyślałam sobie, że gdybym mogła, to najchętniej cofnęłabym czas. Czy każdej matce zdarza się pomyśleć w jakiejś trudniejszej chwili, że gdyby mogła, to cofnęłaby czas? Dla mnie to dość mocne stwierdzenie.  Tym bardziej, jeśli zestawiamy je z żalem kobiet, które nie zdecydowały się na dziecko, gdy jeszcze mogły. One na pewno chciałyby cofnąć czas i podjąć inne decyzje. Jednak nie zamierzam sprzeczać się w tej kwestii, ponieważ jestem jeszcze teoretykiem. To tylko moje luźne przemyślenia.

105

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Nie mam jeszcze dzieci - nie czuję się gotowa, być może nigdy nie będę czuła, że jest właściwy moment, aby powołać do życia nowego człowieka.
Gdzieś podświadomie czuję, że pojawiamy się na świecie tylko na chwilę i dziecko jest przedłużeniem naszego istnienia, nawet jak my już istnieć nie będziemy, ale z drugiej strony chyba jestem za bardzo egoistyczna, bo jeśli jestem swoim jedynym życiem to chciałabym je przeżyć w pełni, nie tracić nic ze swojej niezależności, wolności. Wiadomo, że dziecko w początkowym okresie swojego życia wymaga podporządkowaniu pod nie swojego świata, a i po tym wczesnym okresie jeszcze przez długie lata jest wymagające. Jednocześnie widzę satysfakcję koleżanek i kolegów oraz osób z rodziny, którzy mają dzieci jak obok wysiłków i zaangażowania, które dają od siebie także otrzymują od swoich dzieci satysfakcję i chyba takie "poczucie sensu". Mam wrażenie, że posiadanie dzieci, ich wychowywanie daje im poczucie, że ich życie jest jakby bardziej wartościowe, pełniejsze. Sama nie wiem jak to nazwać.
Podsumowując, jestem jeszcze na tak bardzo egoistycznym poziomie rozwoju, że nie widzę możliwości, aby rezygnować nawet odrobinę z siebie i swojej niezależności na rzecz satysfakcji i nadania swojemu życiu pełniejszego wymiaru.

106

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Dziecko nie jest pępkiem ani końcem świata i jeśli się o to postaramy, to niczego nam nie musi odbierać. Jasne, że czasem pojawia się zmęczenie (ale ono pojawia się także w wyniku zupełnie innych czynników), jasne, że czasem nas ogranicza (w życiu mamy mnóstwo innych ograniczeń także), jasne, że trzeba mu poświęcić sporo czasu, ale... tak, jego fakt istnienia rekompensuje to wszystko, jest to jednak kwestią własnych priorytetów.

Tak szczerze? Były w moim życiu takie momenty, kiedy właśnie z powodu dziecka chciało mi się rano wstać i żyć i to wcale nie z powodu poczucia odpowiedzialności za nie, a dlatego, że po prostu było.

Znam sporo matek, które pomimo posiadania potomstwa realizują się, spełniają, podróżują i robią kariery, dziecko to wszystko już tylko (i aż) dopełnia. Jeśli jednak ktoś chce znaleźć sobie winnego swojej niemocy, braku determinacji, chęci do działania, to je sobie znajdzie, a jakże.

107

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
gojka102 napisał/a:

Sądzisz,żę te mamy,które tak mówią powinny oddać dziecko,żeby naprawdę poczuć się lepiej? Bo może takie wmawianie odbić się na ich zdrowiu psychicznym? big_smile

Skad ci takie cos do glowy przyszlo? Bo ja nigdzie o czyms takim nie wspomnialam z prostego powodu ze w zyciu o czyms takim bym nie pomyslala.


cslady napisał/a:

Jednak nie zamierzam sprzeczać się w tej kwestii, ponieważ jestem jeszcze teoretykiem. To tylko moje luźne przemyślenia.

Ja tez sie na luzno zastanawiam... W koncu nie musimy sie zgadzac czy sprzeczac by moc dyskutowac smile

A to czy zal jest prawdziwy czy nie to juz kazdy sam sobie niech odpowie. Ale skoro bezdzietni slysza ile to szczescia w zyciu traca to ja odwroce kota ogonem i zapytam ile szczescia dzieciaci traca i czy jest im tego szkoda smile

108 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-18 17:00:17)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

skoro bezdzietni slysza ile to szczescia w zyciu traca to ja odwroce kota ogonem i zapytam ile szczescia dzieciaci traca i czy jest im tego szkoda smile

Napiszę szczerze, że ja praktycznie nic nie straciłam.
Dalej mam to, czego potrzebuję, udany seks, poczucie bezpieczeństwa, miłość.
Zarobki też mam, mam dalej znajomych, z którymi się spotykam, dalej mogę wyjechać na tydzień, jeśli będę chciała (z dzieckiem lub bez).

Jedyne, co się zmieniło, to fakt, że teraz myślę o trzech osobach, a nie dwóch, jak było wcześniej. Gotuję dla trzech, kupuję dla trzech. Gdy coś planuję, pojawia się myśl ''dziecko''.
Mam też więcej prania i sprzątania, oraz obowiązkowo minimum jedno wyjście na plac zabaw dziennie - wcześniej mi się nie chciało wychodzić. Mam też czasem nieprzespaną noc, bo syn akurat ma katar ;-))

109

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

W takim razie nie powinno sie tez wychodzic za mąż, bo przecież tyle okazji mozna stracic...

110 Ostatnio edytowany przez Jaguar (2016-10-18 17:11:38)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Iceni napisał/a:

W takim razie nie powinno sie tez wychodzic za mąż, bo przecież tyle okazji mozna stracic...

Sa tacy co tak uwazaja. Ale skoro mowa o posiadaniu dzieci to skupmy sie na posiadaniu dzieci.
Zalozymy sobie inny temamt pt "Czy warto wychodzic za maz" w innym dziale.

111

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

Ale skoro bezdzietni slysza ile to szczescia w zyciu traca to ja odwroce kota ogonem i zapytam ile szczescia dzieciaci traca i czy jest im tego szkoda smile

Szczęście w ogóle jest niemierzalne wink
Kilka osób już tu pisało o bezmiarze uczyć do dziecka i ja się mogę pod tym podpisać. Kocham mocno swojego Ojca (wcześniej Mamę), ogromnie mojego męża, a jednak miłość do dzieci przewyższa wszystko. Na tyle, że ewentualne straty (których nie widzę, bo udaje mi się zrealizować plany życiowe) byłyby zrekompensowane. Natomiast mogę stwierdzić, że paradoksalnie, przez (?) dzieci robiłam rzeczy, których zapewne nie robilibyśmy będąc we dwójkę. Np. sposób spędzania wolnego czasu, wakacji. Myślę, że wyjeżdżalibyśmy gdzieś bardzo daleko, a tak musieliśmy się ograniczyć (?) do Polski i dzięki temu zwiedziliśmy ją wszerz i wzdłuż i to w sposób bardzo różny: rowerowo, kajakowo, etc. Dalekie podróże realizujemy teraz, co jest chyba jeszcze fajniejsze, bo jeździmy z pewnym bagażem doświadczeń życiowych.
Posiadanie dzieci nie spowodowało, że żałowałam pewnych ograniczeń towarzyskich (bo oczywiście były), bo wyimprezowałam się wcześniej do woli wink
Z pełną powagą i odpowiedzialnością za słowa, mogę stwierdzić, że są to jedyne osoby, za które byłabym w stanie poświęcić swoje życie.

To wszystko nie oznacza, że jest jakaś sielanka wink
Dzieci mam bardzo charakterne, od małego. Bywały trudne chwile, zmartwienia (których nie byłoby gdybym dzieci nie miała). Bywałam okrutnie zmęczona, w ich dzieciństwie ciągle niewyspana (to chyba dokuczało mi wtedy najbardziej). Wiek nastoletni (zwłaszcza córki) przeszliśmy dość ciężko. W szkole syna ciągle były problemy (pozaedukacyjne). Tak, miewałam przejściowo dość. Co nie znaczy, że żałowałam.
Jednak posiadanie dzieci, to najlepsze - jeśli mogę się tak wyrazić - co mi się w życiu zdarzyło smile Wszystko inne przeminie. Kariera zawodowa, towarzystwo, pasje. Ja też. Dzieci zostaną, a później (mam nadzieję) ich dzieci. Dobre geny należy przekazywać - to tak żartobliwie smile

112

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Ja też mam dziecko i bardzo je kocham ale nie uważam ,że nic nie straciłam być może dlatego ,że nie mieszkam z rodzicami i nie ma mi kto pomóc w razie choroby .
Sytuacja z przed tygodnia :Szukam pracy, telefony dzwonią po czym trach.....odbieram dziecko ze szkoły z skręconą nogą i tydzień jestem uziemiona. Partner pracuje w delegacji więc zjechać nie może i cóż zamiast do pracy to trzeba być z dzieckiem. Oczywiście ,że zaraz będę szukać znowu z tym ,że za dwa tyg pewnie będzie grypa lub inne kwiatki. Jakby komuś przyszło do głowy napisać " że są opiekunki itp"to opiekunka dużo więcej bierze pieniędzy za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem niż zwykłym lub ciężko kogoś takiego znaleźć , kto w ogóle podejmie się opieki.
Praca w moim wypadku też jest ograniczona bo w godz , w których syn chodzi do szkoły.
Absolutnie nie będę przekonywać kogoś ,że bycie matką to tylko miód malina i bezdzietni nie wiedzą co tracą bo faktycznie jest miej obowiązków samemu, swobodniejsze ,życie, nie ma ograniczeń ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

113

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

To co w takim razie sprawia ze dzieciaci uwazaja (nie wszyscy zeby nie bylo) ze bezdzietni nie robia zadnej z tych rzeczy? Ze nie zwiedzaja Polski na rowerach czy stopem? Ze nie maja trudnosci? Owszem dziecka ze skrecona noga ze szkoly bnie odbiore co nie oznacza ze sama tej nogi skrecic nie moge.

anicorek87 napisał/a:

....ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

A bezdzietny nie wie po co zyje? Nie ma ccelu w zyciu? Nie ma komu "fortuny" zostawic?
Nie wie co i dla kogo robi?
Nie czepiam sie, pytam...

114

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

qrde, ja też wiem, po co żyję smile
i może większość nie uwierzy: mam cel w życiu big_smile

115

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

To co w takim razie sprawia ze dzieciaci uwazaja (nie wszyscy zeby nie bylo) ze bezdzietni nie robia zadnej z tych rzeczy? Ze nie zwiedzaja Polski na rowerach czy stopem? Ze nie maja trudnosci? Owszem dziecka ze skrecona noga ze szkoly bnie odbiore co nie oznacza ze sama tej nogi skrecic nie moge.

A czy ja twierdzę, że bezdzietni tego nie robią? wink
Pisałam z własnej perspektywy.

116 Ostatnio edytowany przez authority (2016-10-18 18:18:50)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Mnie i mojej partnerski tez 500+ nie przekona do posiadania dzieci.

117 Ostatnio edytowany przez luc (2016-10-18 18:25:02)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
authority napisał/a:

Mnie i mojej partnerski tez 500+ nie przekona do posiadania dzieci.

Paweło, nie o tym tu mowa.

118

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:

To co w takim razie sprawia ze dzieciaci uwazaja (nie wszyscy zeby nie bylo) ze bezdzietni nie robia zadnej z tych rzeczy? Ze nie zwiedzaja Polski na rowerach czy stopem? Ze nie maja trudnosci? Owszem dziecka ze skrecona noga ze szkoly bnie odbiore co nie oznacza ze sama tej nogi skrecic nie moge.

anicorek87 napisał/a:

....ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

A bezdzietny nie wie po co zyje? Nie ma ccelu w zyciu? Nie ma komu "fortuny" zostawic?
Nie wie co i dla kogo robi?
Nie czepiam sie, pytam...

Dla mnie robienie coś dla siebie  celem nie jest ani dla męża dlatego ,że dziecko jest zawsze moje a mąż nie koniecznie.Nie znaczy to ,że nie dbam o siebie czy mąż chodzi goły i wesoły tylko chodzi mi o sam fakt ,że staram się o coś dla kogoś . Jak nie ma mojego dziecka bo jest u babci to czuję pustkę i bardzo tęsknię.
Odnośnie skręcenia nogi nie chodzi tylko o ten przypadek tylko zaczyna się wrzesień i tak do kwietnia następnego roku zawsze jest coś jak nie choroby to inne zdarzenia po czym muszę zostać w domu z synem i niestety praca idzie w odstawkę .

119

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

To bardzo delikatna sprawa i każdy ma prawo podchodzić do tego inaczej. Ale przyznaje, ze sama znam osoby, które nie mają dzieci i teraz żałują. Niektóre nawet jeśli miałyby wychowywać samotnie.

120

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
anicorek87 napisał/a:

Ja też mam dziecko i bardzo je kocham ale nie uważam ,że nic nie straciłam być może dlatego ,że nie mieszkam z rodzicami i nie ma mi kto pomóc w razie choroby .
Sytuacja z przed tygodnia :Szukam pracy, telefony dzwonią po czym trach.....odbieram dziecko ze szkoły z skręconą nogą i tydzień jestem uziemiona. Partner pracuje w delegacji więc zjechać nie może i cóż zamiast do pracy to trzeba być z dzieckiem. Oczywiście ,że zaraz będę szukać znowu z tym ,że za dwa tyg pewnie będzie grypa lub inne kwiatki. Jakby komuś przyszło do głowy napisać " że są opiekunki itp"to opiekunka dużo więcej bierze pieniędzy za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem niż zwykłym lub ciężko kogoś takiego znaleźć , kto w ogóle podejmie się opieki.
Praca w moim wypadku też jest ograniczona bo w godz , w których syn chodzi do szkoły.
Absolutnie nie będę przekonywać kogoś ,że bycie matką to tylko miód malina i bezdzietni nie wiedzą co tracą bo faktycznie jest miej obowiązków samemu, swobodniejsze ,życie, nie ma ograniczeń ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

Wydawało mi się zawsze, że jak się pobiera świadczenie pielęgnacyjne, to nie wolno pracować?
Jak to jest?

121

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Cyngli napisał/a:
anicorek87 napisał/a:

Ja też mam dziecko i bardzo je kocham ale nie uważam ,że nic nie straciłam być może dlatego ,że nie mieszkam z rodzicami i nie ma mi kto pomóc w razie choroby .
Sytuacja z przed tygodnia :Szukam pracy, telefony dzwonią po czym trach.....odbieram dziecko ze szkoły z skręconą nogą i tydzień jestem uziemiona. Partner pracuje w delegacji więc zjechać nie może i cóż zamiast do pracy to trzeba być z dzieckiem. Oczywiście ,że zaraz będę szukać znowu z tym ,że za dwa tyg pewnie będzie grypa lub inne kwiatki. Jakby komuś przyszło do głowy napisać " że są opiekunki itp"to opiekunka dużo więcej bierze pieniędzy za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem niż zwykłym lub ciężko kogoś takiego znaleźć , kto w ogóle podejmie się opieki.
Praca w moim wypadku też jest ograniczona bo w godz , w których syn chodzi do szkoły.
Absolutnie nie będę przekonywać kogoś ,że bycie matką to tylko miód malina i bezdzietni nie wiedzą co tracą bo faktycznie jest miej obowiązków samemu, swobodniejsze ,życie, nie ma ograniczeń ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

Wydawało mi się zawsze, że jak się pobiera świadczenie pielęgnacyjne, to nie wolno pracować?
Jak to jest?

Dorabiałam sobie na sprzątaniu po domach nie legalnie bo tylko tam bez problemu mogłam zadzwonić z dnia na dzień czy rano i nie przyjechać jak dziecko było chore poza tym ustalałam sprzątanie zawsze tak jak młody był w szkole a po szkole jechaliśmy na zajęcia. Co do pytania zgodzę się z Tobą , nie można legalnie przepracować dnia nawet na umowę zlecenie.

122

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
anicorek87 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
anicorek87 napisał/a:

Ja też mam dziecko i bardzo je kocham ale nie uważam ,że nic nie straciłam być może dlatego ,że nie mieszkam z rodzicami i nie ma mi kto pomóc w razie choroby .
Sytuacja z przed tygodnia :Szukam pracy, telefony dzwonią po czym trach.....odbieram dziecko ze szkoły z skręconą nogą i tydzień jestem uziemiona. Partner pracuje w delegacji więc zjechać nie może i cóż zamiast do pracy to trzeba być z dzieckiem. Oczywiście ,że zaraz będę szukać znowu z tym ,że za dwa tyg pewnie będzie grypa lub inne kwiatki. Jakby komuś przyszło do głowy napisać " że są opiekunki itp"to opiekunka dużo więcej bierze pieniędzy za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem niż zwykłym lub ciężko kogoś takiego znaleźć , kto w ogóle podejmie się opieki.
Praca w moim wypadku też jest ograniczona bo w godz , w których syn chodzi do szkoły.
Absolutnie nie będę przekonywać kogoś ,że bycie matką to tylko miód malina i bezdzietni nie wiedzą co tracą bo faktycznie jest miej obowiązków samemu, swobodniejsze ,życie, nie ma ograniczeń ale mając dziecko wiem po co żyję i dla kogo.Mam cel w życiu bo co jak już zrobię karierę dorobię się kasy jak umierając i tak ją muszę zostawić . W tym wypadku jak się czegoś dorobię to wiem dla kogo to robię.

Wydawało mi się zawsze, że jak się pobiera świadczenie pielęgnacyjne, to nie wolno pracować?
Jak to jest?

Dorabiałam sobie na sprzątaniu po domach nie legalnie bo tylko tam bez problemu mogłam zadzwonić z dnia na dzień czy rano i nie przyjechać jak dziecko było chore poza tym ustalałam sprzątanie zawsze tak jak młody był w szkole a po szkole jechaliśmy na zajęcia. Co do pytania zgodzę się z Tobą , nie można legalnie przepracować dnia nawet na umowę zlecenie.

Acha, ok... bo zaczęłam przez chwilę żałować, że się nie odwołałam - a zależało mi, by móc normalnie pracować. Ok, dzięki, rozjaśniłaś mi.

123 Ostatnio edytowany przez supremacjazla (2016-10-18 18:58:49)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Wiec tak. Co do tematu. Nie chce dzieci ze względów na ograniczenie własnej swobody i zmiany własnego wyglądu. Możliwe ze przeszlabym ciążę idealnie, ale gwarancji mimo wylewania na siebie litrów specyfików nie ma, że nie będę miała rozstępów jak stąd do Kanady, że nie roztyje się jak szafa pancerna, że biustu nie będę szukała przy pępku. Jak dla mnie ryzyko zbyt wielkie. Nie chce go ponosić. Póki nie zniszczy mnie ząb czasu będę czuła się wybornie w swoim ciele. Antykoncepcja hormonalna i byle do menopauzy

124 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-10-18 19:00:40)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Szczerze zazdroszczę wszystkim zdecydowanym zarówno na posiadanie jak i nieposiadanie dzieci.
Ja z jednej strony nie chcę, a drugiej boję się że ominie mnie coś ważnego.
A tak naprawdę zostało mi już tylko kilka lat by w miarę bezpiecznie urodzić dziecko.
Wciąż odwlekam decyzję, mąż po prostu szanuje moje zdanie, sam też nie jest zdecydowany, ma mieszane uczucia. Czasami mówi "skoczmy na głęboką wodę, poradzimy sobie", a czasami, zwłaszcza gdy widzi jak bardzo ograniczone życie mają znajomi posiadający dzieci, mówi "jak dobrze że nie mamy dzieci".

Póki co mamy dużo zwierząt. smile

Czasami spotykam się z reakcjami "to niemożliwe że nie chcecie mieć dzieci, na pewno jesteście bezpłodni, tylko mydlicie ludziom oczy". Czasami chce mi się się z tego śmiać, czasami mi przykro. Nie wiem dlaczego ludzie zakładają że po pierwsze każdy chce mieć dziecko, a po drugie że zawsze seks musi prowadzić do wpadki. A jak nie ma wpadki to oznaka bezpłodności. big_smile Dla mnie to po prostu oznaka naprawdę mądrego zabezpieczania się.

Mam kilka koleżanek takich naprawdę życiowych, takich z którymi konie można kraść. One mi od serca powiedziały że macierzyństwo w większości to udręka (gdy dziecko jest małe, bo potem robi się fajnie). Że zdarzało im się myśleć "po cholerę mi to było", że żaden tam uśmiech dziecka nie wynagradzał im braku snu, wizyt u lekarzy, łez i kłótni z mężem. Że to żadna sielanka z reklam. Że to horror. Że dopiero 3-latek robi się fajny, gdy można z nim pogadać, gdy wiadomo o co chodzi, gdy robi się samodzielny.
Jedna koleżanka powiedziała że kocha swoje dziecko, ale gdyby miała przechodzi przez to jeszcze raz - nie zdecydowałaby się.
Inna powiedziała wprost że żałuje że nie usunęła ciąży, bo dziecko zniszczyło jej życie, tylko w jej przypadku faktycznie była kiepska sytuacja, urodziła w wieku 15 lat, przerwała szkołę, nie miała wsparcia w rodzicach ani w chłopaku, jej życie  naprawdę runęło. Nie jest więc tak, że każda kobieta na 100% pokocha swoje dziecko a jej życie stanie się bajką.
Chociaż wiadomo - oficjalnie kobietom NIE WOLNO mówić takich rzeczy. Oficjalnie one tego nie powiedzą. Grają kochające, szczęśliwe matki.
Oczywiście były też inne opinie - że życie stało się pełne, sensowne.

Mam pytanie do tych, które są mamami.
Czy któraś z Was jest typem introwertyczki, która lubi ciszę, spokój, samotność?
Jak sobie poradziłyście w macierzyństwie? Bo przecież nagle życie się zmienia: lekarze, przedszkole, szkoła, wywiadówki, inni rodzice, hałas, chaos itd.

125

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
supremacjazla napisał/a:

Wiec tak. Co do tematu. Nie chce dzieci ze względów na ograniczenie własnej swobody i zmiany własnego wyglądu. Możliwe ze przeszlabym ciążę idealnie, ale gwarancji mimo wylewania na siebie litrów specyfików nie ma, że nie będę miała rozstępów jak stąd do Kanady, że nie roztyje się jak szafa pancerna, że biustu nie będę szukała przy pępku. Jak dla mnie ryzyko zbyt wielkie. Nie chce go ponosić. Póki nie zniszczy mnie ząb czasu będę czuła się wybornie w swoim ciele. Antykoncepcja hormonalna i byle do menopauzy

Od razu podwiąż jajowody bo dziecko miałoby przekichane z taką matką.

126

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
anicorek87 napisał/a:

Dla mnie robienie coś dla siebie  celem nie jest ani dla męża dlatego ,że dziecko jest zawsze moje a mąż nie koniecznie.Nie znaczy to ,że nie dbam o siebie czy mąż chodzi goły i wesoły tylko chodzi mi o sam fakt ,że staram się o coś dla kogoś . Jak nie ma mojego dziecka bo jest u babci to czuję pustkę i bardzo tęsknię.
Odnośnie skręcenia nogi nie chodzi tylko o ten przypadek tylko zaczyna się wrzesień i tak do kwietnia następnego roku zawsze jest coś jak nie choroby to inne zdarzenia po czym muszę zostać w domu z synem i niestety praca idzie w odstawkę .

Ale kto mowi o robieniu czegos dla siebie? Czy męża? Można sie udzielać wolontaryjnie w ośrodku pomocy społecznej, schronisku dla zwierząt czy domu dziecka. Można zajmować sie bezdomnymi, można pomagać ofiarom kataklizmów. Można sponsorować super zdolne dzieci z biednych rodzin. Wiele rzeczy można i niekoniecznie oznaczają one robienie czegoś tylko i wyłącznie dla siebie.
Mnie sie zawsze wydawało ze dzieci nie należą do nikogo. To sa odrębne jednostki ludzkie i nie musza być przedłużeniem swoich rodziców. Mąż tez nie wiadro zeby do kogoś należał smile

127

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
madoja napisał/a:

Czy któraś z Was jest typem introwertyczki, która lubi ciszę, spokój, samotność?

Nie jestem introwertyczką, ale czasem lubię pobyć sama z sobą. Wtedy mój mąż zabierał dzieci i jechał do dziadków, a ja zostawałam na weekend sama.

madoja napisał/a:

Jak sobie poradziłyście w macierzyństwie? Bo przecież nagle życie się zmienia: lekarze, przedszkole, szkoła, wywiadówki, inni rodzice, hałas, chaos itd.

Podstawową kwestią w tej materii jest ojciec dziecka. Jeżeli aktywnie we wszystkim uczestniczy, wszystko jest do ogarnięcia. Mój mąż był na urlopie wychowawczym przy pierwszym dziecku (myślał, że przy okazji będzie miał więcej czasu do pisania doktoratu lol) żebym ja mogła pójść do pracy.
Hałas? Zwłaszcza jak zwalały się do domu tabuny kolegów i koleżanek dzieci. To było fajne.
Chaos? Jestem dość zorganizowana, a nadmiar pracy działa na mnie mobilizująco. Serio. Im więcej mam zajęć, tym lepiej wszystko ogarniam. Jak przychodziły wakacje i nie musiałam dzieci wozić do szkoły, to nigdzie nie mogłam zdążyć wink

128 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-18 19:18:59)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
madoja napisał/a:

Mam pytanie do tych, które są mamami.
Czy któraś z Was jest typem introwertyczki, która lubi ciszę, spokój, samotność?
Jak sobie poradziłyście w macierzyństwie? Bo przecież nagle życie się zmienia: lekarze, przedszkole, szkoła, wywiadówki, inni rodzice, hałas, chaos itd.

Nie jestem introwertyczką, ale mam zaburzenia depresyjno-lękowe (właśnie zaczęłam leczenie), które objawiają się niepokojem, strachem i wahaniami nastrojów. Owszem, niełatwo jest jeździć i załatwiać (zwłaszcza, że mam dziecko niepełnosprawne), ale wiedza, że robię to dla dziecka zawsze zwycięża.
Potrafię przemówić sobie do rozsądku w takich sytuacjach, dla syna muszę być silna. I jakoś mi się to udaje. Choć bywa trudno.

Nauczyłam się wszystko organizować odpowiednio, planować wcześniej. Da się.

129 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2016-10-18 19:24:51)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?
Jaguar napisał/a:
anicorek87 napisał/a:

Dla mnie robienie coś dla siebie  celem nie jest ani dla męża dlatego ,że dziecko jest zawsze moje a mąż nie koniecznie.Nie znaczy to ,że nie dbam o siebie czy mąż chodzi goły i wesoły tylko chodzi mi o sam fakt ,że staram się o coś dla kogoś . Jak nie ma mojego dziecka bo jest u babci to czuję pustkę i bardzo tęsknię.
Odnośnie skręcenia nogi nie chodzi tylko o ten przypadek tylko zaczyna się wrzesień i tak do kwietnia następnego roku zawsze jest coś jak nie choroby to inne zdarzenia po czym muszę zostać w domu z synem i niestety praca idzie w odstawkę .

Ale kto mowi o robieniu czegos dla siebie? Czy męża? Można sie udzielać wolontaryjnie w ośrodku pomocy społecznej, schronisku dla zwierząt czy domu dziecka. Można zajmować sie bezdomnymi, można pomagać ofiarom kataklizmów. Można sponsorować super zdolne dzieci z biednych rodzin. Wiele rzeczy można i niekoniecznie oznaczają one robienie czegoś tylko i wyłącznie dla siebie.
Mnie sie zawsze wydawało ze dzieci nie należą do nikogo. To sa odrębne jednostki ludzkie i nie musza być przedłużeniem swoich rodziców. Mąż tez nie wiadro zeby do kogoś należał smile

Bardzo piękne i pożyteczne są zajęcia , które opisujesz ,równie dobrze mogę je robić jako matka i wiele matek udziela się społecznie . Dla mnie najpiękniejsza jest jednak pomoc, współpraca i zaangażowanie w relacje z najbliższymi a przede wszystkim z dzieckiem. To są najbliższe dla mnie osoby i najbardziej zależy mi na ich dobru. Dla kogoś będzie najważniejszy pies czy kot dla mnie dziecko .
PS:Określiłam syna jako " moje" dlatego ,że ze mnie powstał nie chciałam go uprzedmiotowić jak tak to zrozumiałaś.

130 Ostatnio edytowany przez kareninka (2016-10-18 20:16:00)

Odp: Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Moja siostra nie chciała mieć dzieci. Wpadli z partnerem, urodziła, kilka lat później sama zaczęła marzyć o następnym. Starali się przez rok i mają drugie. Teraz nas nagabuje do rozmnażania się. Jest wniebowzięta, kiedy zajmuje się siostrzeńcami. Totalnie jej się odmieniło, bo przed porodem nie lubiła dzieci.

Ja też ich nie lubię, nie lubię się bawić, nie lubię tego, że są takie zajmujące, ale naprawdę chciałabym mieć dziecko. Inaczej gdy zajmujesz sie swoim, a inaczej gdy cudzym.

Posty [ 66 do 130 z 316 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » CIĄŻA I PORÓD » Nie chcemy dzieci - czy na pewno?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024