Więc zalogowałem się dziś na stronkę i widzę, że mój wątek odżył
Czytam, czytam i widzę dużo krytycznych komentarzy.
Czy naprawdę dla wszystkich ludzi najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka? Zostawić, skreślić kilka lat życia? Na pewno nasz związek nie jest na tym etapie.
Kłótnia i ciche dni które opisałem powyżej ostatecznie trwały chyba ok. tygodnia. Skończyło się tak, że to ona doprowadziła do konfrontacji, ale nie powiedziałem jej nic na temat seksu. Powiedziałem, że jestem wkurzony, że gdy chciałem z nią porozmawiać ona to zlekceważyła, i nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Tak jak mówiłem, nie chciałem z nią się kłócić przed wakacjami.
A jeśli chodzi o wakacje to razem stwierdziliśmy, że był to nasz najlepszy urlop w życiu. Oboje byliśmy zmęczeni natłokiem życia codziennego jak nigdy wcześniej chyba. Dwa tygodnie ucieczki gdzie nie trzeba sprzątać, gotować, prać, robić zakupów, chodzić do pracy, ogólnie nie martwić się co trzeba zrobić jutro zrobiło nam naprawdę dobrze.
I sytuacja z wakacji. Siedzimy sobie w południe przy barze w hotelu i nagle ona stwierdza, że musi iść do pokoju bo czegoś zapomniała. Za parę minut dostaję sms-a od niej, żebym przyszedł do pokoju. Odpisałem dlaczego, coś się stało? Odpowiedziała tylko po prostu przyjdź. Już czułem, że coś się święci. Zapukałem do drzwi, a gdy je otworzyła, zobaczyłem ją ubraną w sexy czarny gorset, stringi, podkolanówki, szpilki i powiedziała, że mogę z nią zrobić co tylko chce. Było naprawdę gorąco.
Tak samo po wakacjach jak już wróciliśmy w pewien weekend pojechaliśmy na zakupy, w sklepie wybierała dla siebie jakąś bieliznę bo były promocje, ja dostrzegłem jakiś komplet który mi się bardzo spodobał i tak tylko powiedziałem, że powinna mieć taki, ku mojemu zdziwieniu powiedziała, że jeśli chce to przymierzy. Po powrocie do domu robiłem coś w kuchni, a ona weszła ubrana tylko w tą bieliznę, wzięła szklankę wody i poszła do sypialni uśmiechając się do mnie. Dalej co było możecie sami się domyślić. W między czasie było jeszcze kilka szybkich numerków i innych takich sytuacji, ale te dwie mi zapadły w głowie najbardziej.
Tak właśnie sytuacja się odmieniła po wakacjach. "I bądź tu człowieku mądry?"
Nie odbyłem z nią kompletnie żadnej rozmowy na ten temat. Powiedziałem sobie, że porozmawiam z nią o tym po powrocie i chyba dobrze, że ugryzłem się w język i się powstrzymałem. Chciałbym, żeby taka sytuacja się utrzymała, ale zobaczymy co będzie dalej. Przyjąłem też inną taktykę, i zamiast marudzić jej w sposób, no właśnie, że "chciałbym, aby tak było częściej" to obracam to w inny sposób i mówię "rozpieszczasz mnie ostatnimi czasy".
Tak, i pewnie jeszcze z przyzwyczajenia oraz żebyś jej szybko nie pogonił, bo przecież ona taka dobra, dbająca, ciepła, kochająca. Jakby przestała robić te wszystkie rzeczy, wtedy łatwiej byłoby Ci podjąć właściwą decyzję. A tak - jak z tak "błahego" powodu odejść od tak troskliwej i dbającej kobiety? (sarkazm - to jest manipulacja z jej strony, zeby mogła jeszcze trochę poudawać, że miedzy Wami wszystko ok).
I jeszcze to przykuło mocno moją uwagę. Wiem, że sam sobie zdałem pytanie, że może dba o mnie z poczucia obowiązku, ale z drugiej strony jeżeli twierdzicie, że ona mnie nie kocha, chciało by się jej w ogóle poświęcać swój czas i energię na dbanie o mnie? Znam pary gdzie nie ma miłości, a przyzwyczajenie i tam jest tylko " dziś na obiad mamy mrożoną pizzę", a ja jestem jedyną osobą w pracy która jak otwiera pudełko z jedzeniem inni się patrzą co znowu mam dobrego i że wygląda zajebiście. I mam na prawdę dużo takich przykładów.