Zniszczyłam sobie życie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zniszczyłam sobie życie

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 153 ]

66

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
Zorija napisał/a:

Ty Autorko myślisz trochę jak dziecko... macie pieniądze ze ślubu, 50 000, które, jak piszesz "wystarczyłyby na rok opłacania stancji".
Tylko co potem?
Nad tym już się nie zastanawiasz.
I masz pretensje do męża, który chce je dobrze spożytkować - na Wasz dom. I to właśnie teraz, kiedy nie masz jeszcze dzieci, powinniście to robić. Iść do pracy, zacisnąć pasa, przeczekać te 4-5 lat i wybudować dom.
Sama coś takiego przerobiłam, tyle, że w moim przypadku to nie był dom, tylko mieszkanie w bloku. Malutkie, dwupokojowe, ale własne. I bez kredytu.
A takie rzeczy robi się własnie na starcie - kiedy jeszcze nie ma dzieciaków.
No ale to trzeba myśleć odrobinę bardziej długoterminowo niż rok.

Może masz rację, JEŚLI ktoś marzy o konkretnym mieszkaniu. Ja już pisałam - nie chcę domu, chcę iść na stancję, na wynajem.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie mieszkania w jednym pokoju, za ścianą z mamusią, do 30, a mąż do 33 lat...
Nawet mąż nie ma jak zaprosić kolegów, skoro ledwo my się we 2 mieścimy.
To jest krępujące.

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

No właśnie myślałam o wyprowadzce, jak pisałam, do miasta wojewódzkiego. Od razu inaczej by patrzyli na mnie, bo wielu pracodawcom nie podobało się, że muszę dojeżdżać (teraz ciężko dostać się do centrum, wszędzie rozkopane i korki). Myślałam, że byłoby łatwiej, psychicznie bym odetchnęła i może być coś znalazła. Ja poważnie nie wiem,czemu dostaję negatywne odpowiedzi z rozmów o pracę... Zapraszają mnie, a potem "dziękujemy, wybraliśmy kogoś innego".
Ja mam 25 lat, i tylko 2 staże w CV...

Trzymajcie mnie, bo normalnie nie wytrzymam. Moja mama od 8 lat dojeżdża do stolicy 100 km i żadnemu pracodawcy to nigdy nie przeszkadzało, miał to w nosie jeśli dobrze wykonuje swoje obowiązki.   Aha, masz 25 lat, a doświadczenie mniejsze niż większość 18 latek i dziwisz się, że Cię nie chcą przyjąć. Nawet gdziekolwiek się nie chciało d... ruszyć.


Tylko tak. Najpierw piszecie, że mi się "nie chce iść do pracy", a potem, że "mam mniejsze doświadczenie niż 18latki". Może w tym sęk? Że mam małe doświadczenie i MARNE, dlatego nikt mnie nie przyjmuje? Tylko skąd wziąć to doświadczenie, jak nikt mnie nie chce zatrudnić? Koło się zamyka.

Jest bardzo wiele prac, gdzie nie trzeba mieć żadnego doświadczenia, w wolnym czasie można szlifować język i uczyć się umiejętności potrzebnych w lepszej pracy. Można też rozwinąć działalność na własną rękę. Tak, poradziłem sobie, bo wiedziałem, że nie mam wyjścia, ale uwierz że łatwo nie było. Tym bardziej teraz cenię takich ludzi, którzy nie siedzą i nie płaczą nad swoim losem tylko kombinują jak przetrwać.

68 Ostatnio edytowany przez niemadra.zona (2016-07-23 19:52:28)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:

Skrupulatnie ominęłaś mój post z konkretną radą, gdzie iść, co załatwić, co zrobić smile

Samo się w życiu nic nie dzieje, siedź sobie bezsensownie w internecie dalej i płacz, że Ci rodzice nic nie dali. Aha, i nie staraj się raczej o dziecko, bo za 25 lat ono tak tu będzie siedzieć i płakać smile

santapietruszka widziałam co napisałaś, ale ja nie miałam styczności z księgowością komputerową, NIE MAM POJĘCIA jak rozliczać firmę. Na studiach nie mieliśmy programów - tylko ręcznie.

69 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-23 19:55:09)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Jakie parę lat? Jak ona ma pieniądze tylko na rok mieszkania na tej swojej stancji? Ale za to już znalazła kilka ofert, nie to, co z pracą big_smile

Droga Autorko, każdy program posiada instrukcję. I ja tu, kochana, nie mówię o szubieniczkach, bo z tym sobie nie poradzisz, jeśli nie miałaś styczności, ale o prowadzeniu księgi przychodów i rozchodów. Jeśli nie wiesz, co to jest, to wygoogluj sobie rozporządzenie w tej sprawie. W ramach sensownego siedzenia w necie big_smile

70

Odp: Zniszczyłam sobie życie

W wakacje sporo szuka się też hostess, kelnerek oraz opiekunek do dzieci. Gdybyś naprawdę chciała znaleźć pracę, to już byś miała. Po kilku napisanych postach widać, że chodzi Ci w zasadzie tylko o ponarzekanie i użalanie się nad sobą. W ten sposób niczego nie zmienisz i nie znajdziesz pracy. Jesteś jeszcze młoda i gdybyś się teraz obudziła, to mogłabyś mieć fajne życie. Obawiam się jednak, że obudzisz się za kilka lat z ręką w nocniku albo nawet wcale. Twój wybór.

71

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Jakie parę lat? Jak ona ma pieniądze tylko na rok mieszkania na tej swojej stancji? Ale za to już znalazła kilka ofert, nie to, co z pracą big_smile

Miśka, ale to już nawet nie o pieniądze chodzi... Tylko wynajmowane mieszkanie z założenia nie należy do nas - nie zrobisz w nim NIC bez zgody właściciela. A do tego jak się skończy umowa, a on nie zechce jej przedłużyć, to się zostaje na lodzie. Jak można marzyć o mieszkaniu na stancji? Mnie by to nie dało ani odrobiny poczucia bezpieczeństwa.

72 Ostatnio edytowany przez niemadra.zona (2016-07-23 19:55:35)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:
Zorija napisał/a:

Ty Autorko myślisz trochę jak dziecko... macie pieniądze ze ślubu, 50 000, które, jak piszesz "wystarczyłyby na rok opłacania stancji".
Tylko co potem?
Nad tym już się nie zastanawiasz.
I masz pretensje do męża, który chce je dobrze spożytkować - na Wasz dom. I to właśnie teraz, kiedy nie masz jeszcze dzieci, powinniście to robić. Iść do pracy, zacisnąć pasa, przeczekać te 4-5 lat i wybudować dom.
Sama coś takiego przerobiłam, tyle, że w moim przypadku to nie był dom, tylko mieszkanie w bloku. Malutkie, dwupokojowe, ale własne. I bez kredytu.
A takie rzeczy robi się własnie na starcie - kiedy jeszcze nie ma dzieciaków.
No ale to trzeba myśleć odrobinę bardziej długoterminowo niż rok.

Może masz rację, JEŚLI ktoś marzy o konkretnym mieszkaniu. Ja już pisałam - nie chcę domu, chcę iść na stancję, na wynajem.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie mieszkania w jednym pokoju, za ścianą z mamusią, do 30, a mąż do 33 lat...
Nawet mąż nie ma jak zaprosić kolegów, skoro ledwo my się we 2 mieścimy.
To jest krępujące.

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Tak, myślałam.
Z czasem myślałam o takiej opcji -
1) wynająć mieszkanie, a kiedy finansowo oboje się odbijemy - kupić mieszkanie na kredyt i mieć swoje.
2) wielu moich sąsiadów buduje domy po 40 - aby wilk był syty i owca cała - po spłaceniu kredytu można by było myśleć o budowie, NA SPOKOJNIE, mając mieszkanie
3) mieszkanie potem wynająć komuś, z wynajmu spłacać kredyt na dom,a gdy dziecko dorośnie - oddać mu to mieszkanie, żeby MIAŁO COŚ w życiu na start

Uprzedzając pytania - rozmawiałam z mężem, ten plan też mu się nie podoba.

73

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Ciekawe jaka ta stancja ma być, że 50 tys. starczy tylko na rok wynajmu. Za 4166 zł mies. to jakich apartament w W - wie. big_smile

74

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Jakie parę lat? Jak ona ma pieniądze tylko na rok mieszkania na tej swojej stancji? Ale za to już znalazła kilka ofert, nie to, co z pracą big_smile

Droga Autorko, każdy program posiada instrukcję. I ja tu, kochana, nie mówię o szubieniczkach, bo z tym sobie nie poradzisz, jeśli nie miałaś styczności, ale o prowadzeniu księgi przychodów i rozchodów. Jeśli nie wiesz, co to jest, to wygoogluj sobie rozporządzenie w tej sprawie. W ramach sensownego siedzenia w necie big_smile

OK:)

75

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
Cyngli napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Może masz rację, JEŚLI ktoś marzy o konkretnym mieszkaniu. Ja już pisałam - nie chcę domu, chcę iść na stancję, na wynajem.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie mieszkania w jednym pokoju, za ścianą z mamusią, do 30, a mąż do 33 lat...
Nawet mąż nie ma jak zaprosić kolegów, skoro ledwo my się we 2 mieścimy.
To jest krępujące.

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Tak, myślałam.
Z czasem myślałam o takiej opcji -
1) wynająć mieszkanie, a kiedy finansowo oboje się odbijemy - kupić mieszkanie na kredyt i mieć swoje.
2) wielu moich sąsiadów buduje domy po 40 - aby wilk był syty i owca cała - po spłaceniu kredytu można by było myśleć o budowie, NA SPOKOJNIE, mając mieszkanie
3) mieszkanie potem wynająć komuś, z wynajmu spłacać kredyt na dom,a gdy dziecko dorośnie - oddać mu to mieszkanie, żeby MIAŁO COŚ w życiu na start

Uprzedzając pytania - rozmawiałam z mężem, ten plan też mu się nie podoba.

A Ty to wszystko chcesz zrobić za te 2 tysiące pensji męża? Wynająć mieszkanie i jednocześnie odłożyć na własne? Może jeszcze z dzieckiem albo lepiej dwójką?

76

Odp: Zniszczyłam sobie życie

A co się Twojemu mężowi podoba? Jest w ogóle coś, co mu się podoba?

77

Odp: Zniszczyłam sobie życie
diana-1971 napisał/a:

Ciekawe jaka ta stancja ma być, że 50 tys. starczy tylko na rok wynajmu. Za 4166 zł mies. to jakich apartament w W - wie. big_smile


Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...

78

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Do tego planu,potrzebna jest zdolność kredytowa.

79

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A co zrobisz, jak pójdziesz na tę swoją stancję, a parę lat później Ci właściciel mieszkania podziękuje i wystawi walizki za drzwi?
Myślałaś kiedyś o tym chociaż przez chwilę?

Tak, myślałam.
Z czasem myślałam o takiej opcji -
1) wynająć mieszkanie, a kiedy finansowo oboje się odbijemy - kupić mieszkanie na kredyt i mieć swoje.
2) wielu moich sąsiadów buduje domy po 40 - aby wilk był syty i owca cała - po spłaceniu kredytu można by było myśleć o budowie, NA SPOKOJNIE, mając mieszkanie
3) mieszkanie potem wynająć komuś, z wynajmu spłacać kredyt na dom,a gdy dziecko dorośnie - oddać mu to mieszkanie, żeby MIAŁO COŚ w życiu na start

Uprzedzając pytania - rozmawiałam z mężem, ten plan też mu się nie podoba.

A Ty to wszystko chcesz zrobić za te 2 tysiące pensji męża? Wynająć mieszkanie i jednocześnie odłożyć na własne? Może jeszcze z dzieckiem albo lepiej dwójką?

Przecież za 15 lat życie może się zmienić, myślę tylko na te 5 lat do przodu. Przecież wiecznie nie będę bezrobotna W KOŃCU sobie coś znajdę, i wtedy będzie łatwiej. Skąd mam wiedzieć czy za 20 lat nie będzie mnie stać na dom i mieszkanie i dzieci?

80

Odp: Zniszczyłam sobie życie

niemadra.zono, ponieważ każdą radę podważasz i odrzucasz, żadna nie spełnia Twych oczekiwań, to odwróćmy sytuację.

Wyobraź sobie, że...
Masz wraz z mężem spore dochody, pozwalające na godne życie, mieszkacie wraz z mężem w wymarzonym przez Ciebie i wybranym przez Ciebie mieszkaniu. Jak wygląda Twe życie? Co robisz? Pracujesz? Jeśli tak, to gdzie i jaki zawód wykonujesz? Jak wygląda wasze mieszkanie? Jak gospodarzycie się finansami (w jaki sposób je wydajecie, czy i jak uzgadniacie wydatki)? Jak spędzacie czas wolny? Czy utrzymujecie kontakt z waszymi rodzinami, a jeśli tak, to jak często i jaka jest między wami atmosfera?

Rozpuść wodze fantazji. smile

81 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-07-23 20:03:02)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
diana-1971 napisał/a:

Ciekawe jaka ta stancja ma być, że 50 tys. starczy tylko na rok wynajmu. Za 4166 zł mies. to jakich apartament w W - wie. big_smile


Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.

82

Odp: Zniszczyłam sobie życie
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:
diana-1971 napisał/a:

Ciekawe jaka ta stancja ma być, że 50 tys. starczy tylko na rok wynajmu. Za 4166 zł mies. to jakich apartament w W - wie. big_smile


Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.


wyżej napisałam "gdybym miała problemy ze znalezieniem [pracy]". Dlaczego czytacie tylko to, co chcecie zobaczyć?

83

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.


wyżej napisałam "gdybym miała problemy ze znalezieniem [pracy]". Dlaczego czytacie tylko to, co chcecie zobaczyć?

Z tego samego powodu, dla którego Ty nie masz pracy. TAK NAM WYGODNIEJ.

84

Odp: Zniszczyłam sobie życie
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:
diana-1971 napisał/a:

Ciekawe jaka ta stancja ma być, że 50 tys. starczy tylko na rok wynajmu. Za 4166 zł mies. to jakich apartament w W - wie. big_smile


Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.

Majka, łuna chce bobasa! Tak więc o zarabianiu na siebie nie ma mowy przecież tongue

85

Odp: Zniszczyłam sobie życie
On-WuWuA-83 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.

Majka, łuna chce bobasa! Tak więc o zarabianiu na siebie nie ma mowy przecież tongue

Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś marzy o dziecku. Jeden nie chce wcale, a inny ma trójkę i jest szczęśliwy. Jeśli macie się wyśmiewać, to śmiejcie się z mojej bezradności, ale nie wyśmiewajcie chęci posiadania dziecka. Jeden chce Ferrari, inny dziecko. Nie rozumiem, co w tym zabawnego.

86

Odp: Zniszczyłam sobie życie
On-WuWuA-83 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.

Majka, łuna chce bobasa! Tak więc o zarabianiu na siebie nie ma mowy przecież tongue

No to ja przecież jej nie bronię...niech ma.
Tylko niech przestanie stać jak..."widły w gnoju"...tylko niech działa tongue

87

Odp: Zniszczyłam sobie życie
On-WuWuA-83 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Dlaczego wy liczycie tak wszystko dosłownie? hmm Mamy 50 tys, i pisałam, że w razie W mamy rok życia, gdybym miała problemy ze znalezieniem. Jak tak już liczycie, to nawet na 2-3 lata by nam oszczędności starczyły + obecna pensja męża. Nie musimy WSZYSTKICH oszczędności wydawać przecież.
Ja tylko głośno myślę, nie liczyłam dokładnie, pisałam jak to wygląda...


Ty chyba chcesz zrobić wszystko,żeby tylko do tej pracy nie pójść.
Jakoś nie widzę założenia...plus moja pensja?
Z góry zakładasz,że tej pracy mieć nie będziesz.

Majka, łuna chce bobasa! Tak więc o zarabianiu na siebie nie ma mowy przecież tongue

A ten wredny mąż chce im dom budować, no... jak on tak może...

88

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:

Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś marzy o dziecku. Jeden nie chce wcale, a inny ma trójkę i jest szczęśliwy. Jeśli macie się wyśmiewać, to śmiejcie się z mojej bezradności, ale nie wyśmiewajcie chęci posiadania dziecka. Jeden chce Ferrari, inny dziecko. Nie rozumiem, co w tym zabawnego.

Nikt nie wyśmiewa Twojej chęci posiadania dziecka. Tylko Twój brak chęci do zapewnienia Twojemu dziecku normalnego życia.

89

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś marzy o dziecku. Jeden nie chce wcale, a inny ma trójkę i jest szczęśliwy. Jeśli macie się wyśmiewać, to śmiejcie się z mojej bezradności, ale nie wyśmiewajcie chęci posiadania dziecka. Jeden chce Ferrari, inny dziecko. Nie rozumiem, co w tym zabawnego.

Nikt nie wyśmiewa Twojej chęci posiadania dziecka. Tylko Twój brak chęci do zapewnienia Twojemu dziecku normalnego życia.

Odczułam to jako przytyk do macierzyństwa.

90

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:

Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś marzy o dziecku. Jeden nie chce wcale, a inny ma trójkę i jest szczęśliwy. Jeśli macie się wyśmiewać, to śmiejcie się z mojej bezradności, ale nie wyśmiewajcie chęci posiadania dziecka. Jeden chce Ferrari, inny dziecko. Nie rozumiem, co w tym zabawnego.

Nikt nie wyśmiewa Twojej chęci posiadania dziecka. Tylko Twój brak chęci do zapewnienia Twojemu dziecku normalnego życia.

Odczułam to jako przytyk do macierzyństwa.

Nie, to był przytyk do tego, że chcesz dziecko, a nie masz temu dziecku w tej chwili nic do zaoferowania. Twój mąż chce zadbać o Waszą przyszłość, a Ty płaczesz, że chcesz stancję i przewalić większość kasy, którą macie w tej chwili - zamiast zainwestować ją w coś, co będziecie mogli ofiarować swojemu dziecku. Żeby ono nie musiało w Twoim wieku siedzieć na forum i jęczeć, że rodzice mu nic nie dali, a innym dali domy...

91

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:

Majka, łuna chce bobasa! Tak więc o zarabianiu na siebie nie ma mowy przecież tongue

Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś marzy o dziecku. Jeden nie chce wcale, a inny ma trójkę i jest szczęśliwy. Jeśli macie się wyśmiewać, to śmiejcie się z mojej bezradności, ale nie wyśmiewajcie chęci posiadania dziecka. Jeden chce Ferrari, inny dziecko. Nie rozumiem, co w tym zabawnego.

Nikt nie wyśmiewa, pincet plus, też jest sposobem aby zarobić i się nie napracować.

Teraz nie masz doświadczenia zawodowego, na pewno je zdobędziesz, rodząc dzieci. Za kilka lat, pracodawcy będą się o Ciebie bić.

92 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-07-23 20:24:50)

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Jest jedyna rada wyjedz choć na miesiąc za granice i nie patrz na męża. Nie zostawiasz malutkich dzieci w domu wiec możesz jechać. Mąż to najmniejszy problem, wytrzyma. Masz już 50 tysięcy, to dołożysz kilka tysięcy do kupki. Wiele rodzin nie ma nawet tysiąca odłożonego wiec nie jesteś w takiej zlej sytuacji. Mąż pracuje wiec sobie bez ciebie poradzi spokojnie. Strasznie wszyscy tutaj na ciebie naskoczyli. Tak jak rozumiem, ze zle ci jest w tym małym pokoju, tak nie rozumiem marzenia o pójściu na stancje i wydania tych oszczędności.

93

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Ja nie jestem za braniem pierwszej lepszej roboty za te marne 1200-1500zł - za tyle to niech sobie wulgaryzm! szefowie firm, istny wyzysk. A sami jeżdżą najnowszymi furami, ale jak chcesz wynieść się od twoich rodziców to musisz pójść do jakiejkolwiek pracy i dołożyć się do wynajmu. Facet sam w tym układzie nie da rady. I na pewno nie możecie przepierdzielać na to kasy którą macie odłożoną.
Nie ma co płakać tylko trzeba szukać i jak w końcu znajdziesz to następnie szukać mieszkania. Podziękuj też rodzicom że przyjęli cię w swoje progi. Na razie o dziecku to lepiej zapomnij, nie ma takiej możliwości aby facet was utrzymał i jednocześnie wynajmował. Mój ojciec ciężko zapierdzielał 17lat na swoje mieszkanie i przez większą część tego czasu sam utrzymywał 2-6 osobową rodzinę tak więc widzisz, że to nie takie proste i szybkie jak pstryknięcie palcem.

94

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Ola_la napisał/a:

Jest jedyna rada wyjedz choć na miesiąc za granice i nie patrz na męża. Nie zostawiasz malutkich dzieci w domu wiec możesz jechać. Mąż to najmniejszy problem, wytrzyma. Masz już 50 tysięcy, to dołożysz kilka tysięcy do kupki. Wiele rodzin nie ma nawet tysiąca odłożonego wiec nie jesteś w takiej zlej sytuacji. Mąż pracuje wiec sobie bez ciebie poradzi spokojnie. Strasznie wszyscy tutaj na ciebie naskoczyli. Tak jak rozumiem, ze zle ci jest w tym małym pokoju, tak nie rozumiem marzenia o pójściu na stancje i wydania tych oszczędności.

A gdzie Ona za granicą pracę dostanie i jak da sobie, śama radę?

95

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Nie przylacze sie do choru mowiacego, ze maz ma racje, a autorka taka niewdzieczna.
Sama w tej sytuacji na pewno nie budowalabym domu z kilku powodow:
-za 50 tys - nie da sie. Mozna kupic do remontu, ale wowczasw  remont wlozyc trzeba i 150tys.
-autorka wcale nie chce mieszkac na wsi, wiec po co sie przywiazywac na zawsze do nielubianego miejsca
- ustalenia miedzy nia a mezem byly INNE- mowili o wynajmie

Tekst, ze maz mialby zabierac pensje autorki i odkladac ja na budowe- jest smieszny. Nikt nie ma prawa zabierac drugiej osobie pieniedzy.

W Polsce jest mnostwo pracy- obecnie najwiecej chyba w Katowicach i Warszawie. Znalazlabym prace w jakimkolwiek wiekszym miescie i wowczas rozmowa z mezem bylaby zupelnie inna: to jest moja praca, tyle mi zaoferowali, jade tam- albo wynajme pokoj albo jedziesz ze mna i wynajmiemy mieszkanie.
Pracodawcom nie mow, gdzie mieszkasz- mow, ze masz rodzine w miesjcu, gdzie jest praca i przeprowadzisz sie, jesli cie przyjma.

96 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-07-23 21:38:19)

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Autorko, ja mam pytanie:

- skoro Twój mąż pracuje, a Ty nie, to skąd biorą się Twoje problemy "z intymnością przy bezsensownym siedzeniu przy komputerze"? to Ty siedzisz przy nim całą dobę??

- po drugie - co Ci przeszkadza, że mąż zagląda przez ramię? siedzisz na portalach randkowych, czy jak??

- po trzecie - czy poza tym, że rozsyłasz aplikacje o pracę ruszyłaś tyłek i poszłaś do: sklepiku na rogu, fryzjera, przedszkola? bo wiesz, aplikacje to możesz wysyłać jak już będziesz miała na tyle duże doświadczenie zawodowe, że firmy będą się o Ciebie bić; nie tak się zaczyna, a na pewno nie tak szuka się jakiejkolwiek (wtedy, gdy od 2 lat nie ma się żadnej i mieszka z rodzicami na kupie) pracy

- po czwarte - Twój scenariusz to pobożne życzenia; czy wiesz jak się spłaca kredyt za mieszkanie? rata to 3000 - 5000 przez 15-20 lat; masz zamiar aż tak się dorobić, będą póki co bezrobotną? tymczasem dom wybudować łatwiej  -  raz, że macie już działkę, więc ogromne koszty odpadną (nie sądzę, by teściowie już teraz, natychmiast kazali Wam spłacać braci męża); poza tym - jeśli mąż na tylu braci, to mnóstwo rzeczy zrobią sami a to znacznie obniża koszty; i dodatkowo - można budowę rozłożyć na kilka lat; tak, pomęczysz się wówczas w klitce, ale trudno, coś za coś, na ulicy nie mieszkasz

- i ostatnie - dlaczego dziwisz się, że mąż che byś poszła do pracy i dołożyła swoją pensję do budowy? on chyba Cię za swoje zarobki na razie utrzymuje i tak jest dobrze?

97

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Niemądra.żona rozumiem Cie, że nie chcesz mieszkać w pokoiku u rodziców - to koszmar: zero prywatności, ciągle ludzie w domu, nie można się ruszyć bez pytania typu "gdzie idziesz" hmm. Wiesz ja to widzę tak: no nie masz wyjścia musisz najpierw podjąć pracę, żeby móc coś wynająć i pomóc mężowi. Wiesz ja jestem z lubelskiego i szukałam pracy kilka miesięcy, więc wiem jak jest trudno i jacy oszuści się trafiają. Pracy marzeń nie znalazłam, bo tak MARNĄ ZA JEDYNE 1500zł jakby tu niektórzy powiedzieli, no ale za coś żyć trzeba było i pracowałam do momentu zajścia w ciążę. Nie możesz się załamywać, znajdziesz w końcu pracę, bo kto nie wybrzydza i chce coś znajdzie w miarę sensownego, tylko się nie poddawaj! Wiem, że w Rossmanie można aplikować przez internet w każdym momencie, nawet jak rekrutacja nie jest prowadzona, bo oni co chwilę kogoś szukają. W ostateczności idź na staż - zawsze to 8 stów no i do ludzi wyjdziesz z tej klity. Wracając do tematu, jak już znajdziesz pracę i nie będziesz się musiała prosić męża o każdą złotówkę, musisz z nim porozmawiać. Sorry - mieszkacie u TWOICH rodziców, więc jeśli Ty sobie tego nie życzysz to się po prostu wyprowadzacie - on nie ma wyjścia idzie za Tobą. Nie macie nic swojego więc oczywiste jest że wynajmujecie póki co - nie ma ani u jego rodziców ani Twoich warunków do zamieszkania z nimi po prostu. I naprawdę nic w tym nie ma dziwnego, że chcesz zostać mamą, nie wiem skąd ten pojazd, przecież Ty tylko napisałaś że CHCESZ a nie że je sobie zrobisz. Więc nie przejmuj się takimi "radami". Najważniejsze jest teraz znalezienie pracy: potem po kolei można już coś zmieniać.. myślę, że jak wyjdziesz do ludzi, zaczniesz jakieś zajęcie to i to przygnębienie zniknie, będziesz miała więcej chęci i motywacji.

98

Odp: Zniszczyłam sobie życie
chomik9911 napisał/a:

Niemądra.żona rozumiem Cie, że nie chcesz mieszkać w pokoiku u rodziców - to koszmar: zero prywatności, ciągle ludzie w domu, nie można się ruszyć bez pytania typu "gdzie idziesz" hmm.

Naprawdę dorosłe dziecko nie ma obowiązku mieszkać u rodziców.

99

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:
chomik9911 napisał/a:

Niemądra.żona rozumiem Cie, że nie chcesz mieszkać w pokoiku u rodziców - to koszmar: zero prywatności, ciągle ludzie w domu, nie można się ruszyć bez pytania typu "gdzie idziesz" hmm.

Naprawdę dorosłe dziecko nie ma obowiązku mieszkać u rodziców.

Dokładnie. Dlatego mój dalszy post odnosi się do tego, by autorka znalazła pracę i się wyprowadziła smile W ogóle nie słyszałam jeszcze pozytywów w sytuacji gdy młodzi ludzie mieszkają z teściami/rodzicami. Każda rodzina powinna mieszkać sama, oddzielnie.

100

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Kredyt na mieszkanie 3 000-5 000 pln miesieczne? Chyba 100 metrów na gornym Mokotowie.
Moj brat wlasnie kupil kawalerke w stolicy- placi 1500zl raty kredytu miesiecznie (wzial na 95% wartosci nieruchomosci). Kolezanka na facebooku reklamuje kawalerke w Zawierciu na sprzedaz- 37tys za calosc. Rpznice w kosztach miedzy regionami Polski sa ogromne, ale ceny materialow budowlanych podobne- nie znam regionu, gdzie dom jest tanszy ni z male mieszkanie (chyba ze porownujemy dom na wsi na Wschodzie z duzym mieszkaniem w centrum Wroclawia).

Poza tym autorka NIE CHCE mieszkac na tej wsi. I ma do tego prawo, co maz powinien uszanowac.

101 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-23 22:05:31)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
migatka napisał/a:

Poza tym autorka NIE CHCE mieszkac na tej wsi. I ma do tego prawo, co maz powinien uszanowac.

A Jej mąż chce mieszkać na tej wsi. Tam ma pracę, z której obydwoje się utrzymują. Nie taką złą nawet, bo te 2 tysiące to i w innym miejscu Polski może oznaczać sporo. O rodzinie nie wspomnę, bo to akurat mniej ważne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałby rzucić to, co już ma i pojechać gdzieś w nieznane z bezrobotną żoną, nie mając gwarancji, że i on tam nie będzie bezrobotny. Bo mają pieniądze z wesela, za które mogą żyć? Bo żona ma zachciankę?
Sorry, ale z nich dwojga mąż wydaje mi się bardziej rozsądnym człowiekiem niż Autorka.

102

Odp: Zniszczyłam sobie życie
migatka napisał/a:

Kredyt na mieszkanie 3 000-5 000 pln miesieczne? Chyba 100 metrów na gornym Mokotowie.
Moj brat wlasnie kupil kawalerke w stolicy- placi 1500zl raty kredytu miesiecznie (wzial na 95% wartosci nieruchomosci). Kolezanka na facebooku reklamuje kawalerke w Zawierciu na sprzedaz- 37tys za calosc. Rpznice w kosztach miedzy regionami Polski sa ogromne, ale ceny materialow budowlanych podobne- nie znam regionu, gdzie dom jest tanszy ni z male mieszkanie (chyba ze porownujemy dom na wsi na Wschodzie z duzym mieszkaniem w centrum Wroclawia).

Poza tym autorka NIE CHCE mieszkac na tej wsi. I ma do tego prawo, co maz powinien uszanowac.

Autorka nigdzie nie wspomniała, że mieszka na wsi. A tym bardziej nie wspominała, że nie chce mieszkać w tej miejscowości (wsi czy mieście, obojętne) tylko, że nie chce mieszkać u rodziców. A najbardziej przeszkadza jej, że mąż chce budować dom, zamiast wynająć mieszkanie i przewalić pieniądze, które mają.

Wiem o jakim mieszkaniu piszesz - coś w stylu toy-toya...
i do tego dziecko??
Normalne mieszkanie - 2 malutkie pokoje - bardzo skromnie, ale na początek dla rodziny wystarczy, to kwota co najmniej 250 000 - 350 000
Czyli rocznie, bez odsetek 20 000. Czyli miesięcznie bez odsetek 2 000. A odsetki???

103 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2016-07-23 22:21:14)

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Koleżanka ma kredyt na mieszkanie 2 pokojowe - rata 1200zł, inna też 2 pokojowe rata - 800zł <- lubelskie.Jedna jedyna para jaką znam, która ma wysoką ratę 3500zł - Mokotów Warszawa tongue a  przyjaciółka we Wrocławiu kupiła teraz mieszkanie 43 m2 za ok 300 000 zł i ma kredyt 1500zł.
Jak ktoś chce wystawić chatę 150 m2  w najwyższym standardzie to wierzę, że taki dom będzie kosztował 300 - 400 tys i będzie miał ratę 3,4 tys. Ale jak ktoś chce mały domek , budowany własnymi siłami i z materiałów które nie są złotem- nie ma bata żeby tyle to kosztowało, a wiem bo mój tata buduje domy i wybudował już dwa siostrze. Zresztą Autorka domu nie chce, więc tę opcję należy odrzucić.

104 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-23 22:21:24)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
chomik9911 napisał/a:

Koleżanka ma kredyt na mieszkanie 2 pokojowe - rata 1200zł, inna też 2 pokojowe rata - 800zł. Jedna jedyna para jaką znam ma ratę 3500zł - Mokotów Warszawa tongue Jak ktoś chce wystawić chatę 150 m2  w najwyższym standardzie to wierzę, że taki dom będzie kosztował 300 - 400 tys i będzie miał ratę 3,4 tys. Ale jak ktoś chce mały domek , budowany własnymi siłami i z materiałów które nie są złotem- nie ma bata żeby tyle to kosztowało, a wiem bo mój tata buduje domy i wybudował już dwa siostrze. Zresztą Autorka domu nie chce, więc tę opcję należy odrzucić.

Ja mam ratę ok. 600zł (ok. bo we frankach tongue ) za dom 230m2. Tylko kredyt dawno wzięty, obecnych realiów nie znam, a dom budowany systemem gospodarczym. Czyli - kto może, to pomoże. I nie ze złota, złoto mi się nie podoba tongue

Tylko rata ratą, a który bank im da kredyt według Was? Z dochodem 2 tysiące na 2 osoby? i jeszcze np. na tej wymarzonej stancji, gdzie dojdą koszty wynajmu?

105 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2016-07-23 22:23:40)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
santapietruszka napisał/a:
chomik9911 napisał/a:

Koleżanka ma kredyt na mieszkanie 2 pokojowe - rata 1200zł, inna też 2 pokojowe rata - 800zł. Jedna jedyna para jaką znam ma ratę 3500zł - Mokotów Warszawa tongue Jak ktoś chce wystawić chatę 150 m2  w najwyższym standardzie to wierzę, że taki dom będzie kosztował 300 - 400 tys i będzie miał ratę 3,4 tys. Ale jak ktoś chce mały domek , budowany własnymi siłami i z materiałów które nie są złotem- nie ma bata żeby tyle to kosztowało, a wiem bo mój tata buduje domy i wybudował już dwa siostrze. Zresztą Autorka domu nie chce, więc tę opcję należy odrzucić.

Ja mam ratę ok. 600zł (ok. bo we frankach tongue ) za dom 230m2. Tylko kredyt dawno wzięty, obecnych realiów nie znam, a dom budowany systemem gospodarczym. Czyli - kto może, to pomoże. I nie ze złota, złoto mi się nie podoba tongue

Tylko rata ratą, a który bank im da kredyt według Was? Z dochodem 2 tysiące na 2 osoby? i jeszcze np. na tej wymarzonej stancji, gdzie dojdą koszty wynajmu?


No ja nie wiem z kolei jak to było kiedyś no, ale te raty czasem są niższe niż wynajem teraz. Masz rację, oni nie mają teraz zdolności kredytowej, dlatego priorytetem jest to by dwie osoby pracowały. Bo te kredyty i raty to tylko teoretyzowanie smile

106

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Zorija napisał/a:

Normalne mieszkanie - 2 malutkie pokoje - bardzo skromnie, ale na początek dla rodziny wystarczy, to kwota co najmniej 250 000 - 350 000
Czyli rocznie, bez odsetek 20 000. Czyli miesięcznie bez odsetek 2 000. A odsetki???

W małej miejscowości, małe dwupokojowe mieszkanie (z rynku wtórnego) można kupić już za około 180 tyś.
Autorka mieszka 20 km od miasta wojewódzkiego, nie wiem, czy tam także szukała pracy. Jest księgową, więc dochodzą wszystkie zakłady pracy, szkoły, urzędy itd, dojazd nie powinien być problemem (chyba, że wredni rodzice powinni kupić jej samochód)...a tymczasem cokolwiek, byle zarobić.
niemadra.zono, dziwi mnie to, że masz pretensje do rodziców, że nie kupili Ci mieszkania, nie zafundowali studiów w Krakowie, dziwi mnie to, że rozliczasz rodziców z ich życia.
Rozumiem, gdybyś pochodziła z patologii, a rodzice zgotowaliby Ci piekło na ziemi...tymczasem oni utrzymywali Cię na studiach, użyczyli Wam dachu nad głową.
Sama marzysz o dziecku nie mając pracy, mieszkania, wiedząc, że mąż nie zarabia kroci, więc jakie życie Ty chciałabyś zagwarantować swojemu dziecku?

107

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Autorka na razie nie jest ksiegowa- natomiast moglaby nia byc. Moim zdaniem decyzje typu "tu buduje dom, tu bede mieszkac przez nastepne 15-20 lat" podejmuje sie gdy jest sie osoba starsza, dojrzalsza, gdy sie wie czego chce, ma sie pomysl na zycie i zawod. Jak najbradziej zgadzam sie, ze powinna skupic sie na szukaniu pracy- w zawodzie, nie jako pracownik kwiaciarni. Jesli przeprowadzka do innego miasta (tego najblizszego albo jeszcze innego) przyblizy ja do znalezienia dobrej pracy- ja bym sie przeprowadzila.
O dziecku nie komentuje, bo to zaden czas na dzieci.

108

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Uważam, że nie takich rad autorka oczekuje. Chodziło o to, jak dobrze z ostrogi tego męża potraktować, bo się nie wyrabia. Znam, ten typ. Uwiesić się na kimś. No kochana autorko, chyba błędnie męża wytypowałaś.

109

Odp: Zniszczyłam sobie życie
diana-1971 napisał/a:

Taaa, w Biedrze nie potrzebują, ani na stacjach benzynowych, nie ma dla Ciebie pracy. Chciałabyś zarabiać, to poszłabyś do ludzi sprzątać byle mieć własny grosz.

To powiedz mi jak niby takich ludzi którzy tak chętnie płacą za sprzątanie u nich znaleźć. Bo ja szukam (chciałbym dorobić do pensji, a jestem asystentka zarządu, więc jak widać nie lenie się, co zarzucasz koleżance) i jakoś znaleźć nie mogę yikes osób prywatnych u nas na wschodzie raczej na to nie stać (ci, których stać już mają swoją panią Jedzie), a firmy żądają osób niepełnosprawnych. Więc powiedz mi jak, bardzo chętnie skorzystam z rady

110

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Malineczka00 napisał/a:
diana-1971 napisał/a:

Taaa, w Biedrze nie potrzebują, ani na stacjach benzynowych, nie ma dla Ciebie pracy. Chciałabyś zarabiać, to poszłabyś do ludzi sprzątać byle mieć własny grosz.

To powiedz mi jak niby takich ludzi którzy tak chętnie płacą za sprzątanie u nich znaleźć. Bo ja szukam (chciałbym dorobić do pensji, a jestem asystentka zarządu, więc jak widać nie lenie się, co zarzucasz koleżance) i jakoś znaleźć nie mogę yikes osób prywatnych u nas na wschodzie raczej na to nie stać (ci, których stać już mają swoją panią Jedzie), a firmy żądają osób niepełnosprawnych. Więc powiedz mi jak, bardzo chętnie skorzystam z rady

Ja zbierałam śmieci i psie gówna w parku.
To nie praca marzeń, ale na czynsz było.

111

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Gdy nie miałam pracy po studiach to dorabialam dawaniem korepetycji i praca w call center na ubezpieczeniach. Przynajmniej zdobylam nowe umiejetnosci. Nie przyszlo mi do glowy, aby wrocic w rodzinne strony (lubelskie, wiem jak tam nie ma pracy i jakie sa zarobki). Po pol roku znalazlam normalna prace w zawodzie.

Rozumiem inny punkt widzenia- ale moim zdaniem etat w biedronce to krok w tyl dla osoby, ktora ma jedynie 25 lat, skonczone dobre studia i cale zycie przed soba! Autorko- idz na staz za te 800 zl, ale nie do kwiaciarni. Szukaj praktyk np. w bankach ( bezplatnych, banki zazwyczaj nie placa ale czegis sie nauczysz), rob sobie kursy internetowe, szlifuj jezyk. Jesli nie prowadzilas nigdy ksiegowosci firmy- to sprobuj z "wymyslona" firma, byle sie tego nauczyc.

112

Odp: Zniszczyłam sobie życie
migatka napisał/a:

Gdy nie miałam pracy po studiach to dorabialam dawaniem korepetycji i praca w call center na ubezpieczeniach. Przynajmniej zdobylam nowe umiejetnosci. Nie przyszlo mi do glowy, aby wrocic w rodzinne strony (lubelskie, wiem jak tam nie ma pracy i jakie sa zarobki). Po pol roku znalazlam normalna prace w zawodzie.

Rozumiem inny punkt widzenia- ale moim zdaniem etat w biedronce to krok w tyl dla osoby, ktora ma jedynie 25 lat, skonczone dobre studia i cale zycie przed soba! Autorko- idz na staz za te 800 zl, ale nie do kwiaciarni. Szukaj praktyk np. w bankach ( bezplatnych, banki zazwyczaj nie placa ale czegis sie nauczysz), rob sobie kursy internetowe, szlifuj jezyk. Jesli nie prowadzilas nigdy ksiegowosci firmy- to sprobuj z "wymyslona" firma, byle sie tego nauczyc.

Wiesz, dlaczego tak uważasz? Bo prawdopodobnie nigdy nie byłaś w sytuacji podbramkowej, która wymagałaby od Ciebie podjęcia JAKIEJKOLWIEK pracy, byle zapłacić za czynsz i jedzenie.

113

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:
migatka napisał/a:

Gdy nie miałam pracy po studiach to dorabialam dawaniem korepetycji i praca w call center na ubezpieczeniach. Przynajmniej zdobylam nowe umiejetnosci. Nie przyszlo mi do glowy, aby wrocic w rodzinne strony (lubelskie, wiem jak tam nie ma pracy i jakie sa zarobki). Po pol roku znalazlam normalna prace w zawodzie.

Rozumiem inny punkt widzenia- ale moim zdaniem etat w biedronce to krok w tyl dla osoby, ktora ma jedynie 25 lat, skonczone dobre studia i cale zycie przed soba! Autorko- idz na staz za te 800 zl, ale nie do kwiaciarni. Szukaj praktyk np. w bankach ( bezplatnych, banki zazwyczaj nie placa ale czegis sie nauczysz), rob sobie kursy internetowe, szlifuj jezyk. Jesli nie prowadzilas nigdy ksiegowosci firmy- to sprobuj z "wymyslona" firma, byle sie tego nauczyc.

Wiesz, dlaczego tak uważasz? Bo prawdopodobnie nigdy nie byłaś w sytuacji podbramkowej, która wymagałaby od Ciebie podjęcia JAKIEJKOLWIEK pracy, byle zapłacić za czynsz i jedzenie.

Ja w podbramkowej sytuacji bywałem już kilka razy, ale istnieje praca, do której w życiu bym nie poszedł. Jest nią telemarketing. Wolałbym spać pod mostem i wyjadać resztki ze śmietników.

Z resztą opinii się zgadzam.

114

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:
migatka napisał/a:

Gdy nie miałam pracy po studiach to dorabialam dawaniem korepetycji i praca w call center na ubezpieczeniach. Przynajmniej zdobylam nowe umiejetnosci. Nie przyszlo mi do glowy, aby wrocic w rodzinne strony (lubelskie, wiem jak tam nie ma pracy i jakie sa zarobki). Po pol roku znalazlam normalna prace w zawodzie.

Rozumiem inny punkt widzenia- ale moim zdaniem etat w biedronce to krok w tyl dla osoby, ktora ma jedynie 25 lat, skonczone dobre studia i cale zycie przed soba! Autorko- idz na staz za te 800 zl, ale nie do kwiaciarni. Szukaj praktyk np. w bankach ( bezplatnych, banki zazwyczaj nie placa ale czegis sie nauczysz), rob sobie kursy internetowe, szlifuj jezyk. Jesli nie prowadzilas nigdy ksiegowosci firmy- to sprobuj z "wymyslona" firma, byle sie tego nauczyc.

Wiesz, dlaczego tak uważasz? Bo prawdopodobnie nigdy nie byłaś w sytuacji podbramkowej, która wymagałaby od Ciebie podjęcia JAKIEJKOLWIEK pracy, byle zapłacić za czynsz i jedzenie.

Dokładnie o tym samym pomyślałem patrząc na ten komentarz, patrzę a tu Cyngli już za mnie to napisała :-)   Czasem lepiej zrobić krok w tył, żeby później mieć możliwość zrobić trzy do przodu.

115

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Brainless napisał/a:
Cyngli napisał/a:
migatka napisał/a:

Gdy nie miałam pracy po studiach to dorabialam dawaniem korepetycji i praca w call center na ubezpieczeniach. Przynajmniej zdobylam nowe umiejetnosci. Nie przyszlo mi do glowy, aby wrocic w rodzinne strony (lubelskie, wiem jak tam nie ma pracy i jakie sa zarobki). Po pol roku znalazlam normalna prace w zawodzie.

Rozumiem inny punkt widzenia- ale moim zdaniem etat w biedronce to krok w tyl dla osoby, ktora ma jedynie 25 lat, skonczone dobre studia i cale zycie przed soba! Autorko- idz na staz za te 800 zl, ale nie do kwiaciarni. Szukaj praktyk np. w bankach ( bezplatnych, banki zazwyczaj nie placa ale czegis sie nauczysz), rob sobie kursy internetowe, szlifuj jezyk. Jesli nie prowadzilas nigdy ksiegowosci firmy- to sprobuj z "wymyslona" firma, byle sie tego nauczyc.

Wiesz, dlaczego tak uważasz? Bo prawdopodobnie nigdy nie byłaś w sytuacji podbramkowej, która wymagałaby od Ciebie podjęcia JAKIEJKOLWIEK pracy, byle zapłacić za czynsz i jedzenie.

Ja w podbramkowej sytuacji bywałem już kilka razy, ale istnieje praca, do której w życiu bym nie poszedł. Jest nią telemarketing. Wolałbym spać pod mostem i wyjadać resztki ze śmietników.

Z resztą opinii się zgadzam.

Tak szczerze, to wcale Ci nie wierzę ;-).
Jak grozi eksmisja, albo śmierć głodowa, to człowiek zmienia sposób myślenia.

Co do telemarketingu, nie każdy się nadaje, więc jestem w stanie to zrozumieć, choć... ja bym poszła, bo to praca jak każda inna.

Jacenty89 napisał/a:

Czasem lepiej zrobić krok w tył, żeby później mieć możliwość zrobić trzy do przodu.

Oj, jakie prawdziwe jest to zdanie...

116 Ostatnio edytowany przez Brainless (2016-07-24 12:35:57)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:

(...)
Co do telemarketingu, nie każdy się nadaje, więc jestem w stanie to zrozumieć, choć... ja bym poszła, bo to praca jak każda inna.

Nie bardzo. Praca generalnie polega na wykonywaniu jakiś towarów bądź usług w ramach zaspokojenia potrzeb społeczeństwa, albo ewentualnie na skutecznym nadzorowaniu prawidłowości dostarczania tychże usług bądź towarów.
Telemarketing - który rozumiem jako nagabywanie klienta niezamówionymi przez niego telefonami, wciskając często niepotrzebne, oszukańcze i niekorzystne umowy czy wyroby, żerując na osaczeniu czy braku asertywności nie ma nic wspólnego z normalnym zajęciem.
Jest to zwyczajne upodlenie (i to po obu stronach) za pieniądze, więc nie, nie jest to praca jak każda inna.

117

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Brainless napisał/a:
Cyngli napisał/a:

(...)
Co do telemarketingu, nie każdy się nadaje, więc jestem w stanie to zrozumieć, choć... ja bym poszła, bo to praca jak każda inna.

Nie bardzo. Praca generalnie polega na wykonywaniu jakiś towarów bądź usług w ramach zaspokojenia potrzeb społeczeństwa, albo ewentualnie na skutecznym nadzorowaniu prawidłowości dostarczania tychże usług bądź towarów.
Telemarketing - który rozumiem jako nagabywanie klienta niezamówionymi przez niego telefonami, wciskając często niepotrzebne, oszukańcze i niekorzystne umowy czy wyroby, żerując na osaczeniu czy braku asertywności nie ma nic wspólnego z normalnym zajęciem.
Jest to zwyczajne upodlenie za pieniądze, więc nie, nie jest to praca jak każda inna.

Nie widzę tego w ten sposób. Marketing sam w sobie jest sztuką manipulacji i częstym opakowywaniem gówna w kolorowy papierek.
Wszelkie promocje to tak naprawdę robienie ludzi w bambuko. Ktoś musi sprzedawać, by ktoś inny mógł kupić.

118

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Cyngli napisał/a:
Brainless napisał/a:
Cyngli napisał/a:

(...)
Co do telemarketingu, nie każdy się nadaje, więc jestem w stanie to zrozumieć, choć... ja bym poszła, bo to praca jak każda inna.

Nie bardzo. Praca generalnie polega na wykonywaniu jakiś towarów bądź usług w ramach zaspokojenia potrzeb społeczeństwa, albo ewentualnie na skutecznym nadzorowaniu prawidłowości dostarczania tychże usług bądź towarów.
Telemarketing - który rozumiem jako nagabywanie klienta niezamówionymi przez niego telefonami, wciskając często niepotrzebne, oszukańcze i niekorzystne umowy czy wyroby, żerując na osaczeniu czy braku asertywności nie ma nic wspólnego z normalnym zajęciem.
Jest to zwyczajne upodlenie za pieniądze, więc nie, nie jest to praca jak każda inna.

Nie widzę tego w ten sposób. Marketing sam w sobie jest sztuką manipulacji i częstym opakowywaniem gówna w kolorowy papierek.
Wszelkie promocje to tak naprawdę robienie ludzi w bambuko. Ktoś musi sprzedawać, by ktoś inny mógł kupić.

Cóż, nawet okradanie bogatych można nazwać "sprawiedliwą redystrybucją dóbr" big_smile Wszystko zależy od punktu widzenia smile
Osobiście zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o sedno sprawy - kiedy nie ma kasy, idzie się do pracy. Trzeba też przy tym mieć na uwadze, czy damy sobie w niej radę. Ja np. nie pcham się na chodnik do kopalni, ani do administrowania sieciami uniksowymi. Ale gdyby nie było wyjścia, ni innej pracy, zapewne złożyłbym CV do McDonald's albo Burger Kinga smile

119

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Praca w call center nie oznacza pracy w telemarketingu. W call center mozna tez np. przeprowadzac ankiety w celu badania rynku albo sluzyc jako helpdesk. Zreszta to byl tylko przyklad- ja tak pracowalam co nie oznacza, ze wszyscy musza.

Ciesze sie, ze sa tu bohaterki, ktore podejma sie kazdej pracy zeby zarobic na jedzenie- i, nie zrozumcie mnie zle- gdyby zabraklo mi na jedzenie to poszlabym sprzatac albo roznosic ulotki (zreszta sprzataniem tez sie paralam w czasie wakacyjnego wyjazdu za granice do pracy). Ale czy autorka jest w takiej sytuacji? Czy glod zaglada jej w oczy? Czy wyladowala pod mostem? Nie- ona ma meza i wsparcie rodziny. Praca rodzaju "sprzatanie", "biedronka" przynosi niewielka wyplate co miesiac ale nie przybliza ani troche do znalezieia zatrudnienia w finansach. Wrecz przeciwnie- autorka zapomni, czego nauczyla sie na studiach.

Czasem lepiej zrobic krok w tyl- tak, i niech tym krokiem w tyl bedzie staz za 800 zl, dodatkowy kurs doszkalajacy, szkola policealna z ksiegowosci, kurs angielskiego, bezplatna praktyka, proba zalozenia wlasnej dzialalnosci gospodarczej. Ale nie zgadzam sie z radami typu "idz rob cokolwiek- sprzataj psie kupy" (szanuje sprzataczy, po prostu uwazam,z e nie jest to dobra rady w sytuacji autorki watku).

120

Odp: Zniszczyłam sobie życie
niemadra.zona napisał/a:

Mam dużo żalu, wiele moich znajomych dostało mieszkania, a ja nie mam nic. Nawet rodzice dostali mieszkanie od babci, mama nas urodziła "bo chciała", i w sumie tyle. Widzę jak znajome dostają od rodziców pomoc finansową i mnie to boli.

Bez kitu...

121

Odp: Zniszczyłam sobie życie
migatka napisał/a:

Ale czy autorka jest w takiej sytuacji? Czy glod zaglada jej w oczy? Czy wyladowala pod mostem? Nie- ona ma meza i wsparcie rodziny. Praca rodzaju "sprzatanie", "biedronka" przynosi niewielka wyplate co miesiac ale nie przybliza ani troche do znalezieia zatrudnienia w finansach. Wrecz przeciwnie- autorka zapomni, czego nauczyla sie na studiach.

Czasem lepiej zrobic krok w tyl- tak, i niech tym krokiem w tyl bedzie staz za 800 zl, dodatkowy kurs doszkalajacy, szkola policealna z ksiegowosci, kurs angielskiego, bezplatna praktyka, proba zalozenia wlasnej dzialalnosci gospodarczej. Ale nie zgadzam sie z radami typu "idz rob cokolwiek- sprzataj psie kupy" (szanuje sprzataczy, po prostu uwazam,z e nie jest to dobra rady w sytuacji autorki watku).

Autorka ze studiów nie wiele wyniosła, nie zna podstaw np. rozliczenie firmy. Druga sprawa, kierunek finanse i bankowość, jest w gronie kierunków kształcących przyszłych bezrobotnych. Polska nie jest Szwajcarią, tutaj nie potrzeba rzeszy bankierów. Polski rynek pracy ich już nie wchłania.
Szczególnie trudno o pracę w zawodzie, w regionie Polski B, więc czego autorka się spodziewała, wybierając bankowość. Dyplom magistra od 25 l, nie jest przepustką do zatrudnienia. Już nie te czasy że, magister to był - KTOŚ.

Jak autorka nie chce ruszyć tyłka i robić cokolwiek aby móc dołożyć do domowego budżetu, na utrzymaniu męża będzie do usranej śmierci.
Niestety, czasami mając wygórowane ambicje zawodowe, ląduje się na garnuszku MOPS, bo lepiej brać zapomogę, niż zniżyć się do pracy nie zgodnej z wykształceniem.

122

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Nie bardzo rozumiem o co chodzi... też mieszkam z rodzicami, mamy do dyspozycji mały pokoik, siedzimy przy jednym biurku... mamie jestem wdzieczna za to ze pozwolila nam zostac u siebie, co prawda dokladamy sie do oplat, ale mama gotuje obiady dla wszystkich, wiec po prostu moim zdaniem wypada sie dolozyc, nie mam zalu do niewiadomo kogo o to ze nie mam mieszkania.

Studiow nie skonczylam, a prace mam i nie za minimalna krajowa, malo teo jestem przewlekle chora, jak ja to zrobilam? A no ruszylam tylek, zamiast uzalac sie nad soba.

Nie marudze nad tym czego nie mam, ciesze sie z tego co mam, mam wspaniala rodzine, cudownego meza i nasz malutki pokoik...

123 Ostatnio edytowany przez sandra.sandra (2016-07-25 07:41:34)

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Przeczytalam początek. ...
Nie chcesz domu budowac, choc Twoj maz chce cos dla Was zrobic, tyle ile potrafi.
Nie chcesz mu pomoc, dorzucajac chocby 800 zl.
Nie chcesz mieszkac u rodziców....

Idac na stancje wydasz duzo pieniedzy na wynajem...a wy potrzebujecie przeciez te pieniadze na budowe...
Maly domek nie kosztuje az tyle.
Mam wujka,który budowal sie etapami...i z 3 synow i zona mieszjal.w jednej czesci domu a resztę dobudowywal.

To powiedz....jakie wiedzisz wyjscie z tej sytuacji?

Nalezy Ci sie to....tamto....a maz ma sie zaryc...zebys ty sobie siedziala w domu.
Chcesz miec intymność a jednoczesnie chcesz dziecka....
Daj ogłoszenie. ..szukam sponsora.....

Bo z takim podejsciem to nie widze Cie w roli matki.

Idz do pracy choćby do baru czy Biedronki...nie mow, ze nie ma pracy bo non stop wiszs ogłoszenia.
Albo idz na staz....i pozwol mezowi bydowac dom, bo z nieba Ci nic nie spadnie...

Edit.
Doczytalam do konca....
Znalas swojego meza tyle czasu przed slubem...
Przeciez woesz jaki jest....ile mial pieniedzy....czy rodzice cos wam dadza czy nie.
Nie licz na nikogo...sama zapracuj.
Wynajmijac mieszkanie nie bedzie Cie stac na to by wziac kredyt na mieszkanie...
Twraz Cie nie stac....a na pewno jest to tansze niz wynajem....

A probowalas gdzoes w banku,w Skoku, w towarzystwie ubezpieczeniowym, w urzedzie skarbowym...
Idz na staz...zawsze poszerzasz swoje mozliwiaci...

124

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Przeczytałam post i kilka odpowiedzi, ale zastanawia mnie jedno.  Czy Ty przed ślubem nie rozmawiałam nigdy z mężem, a wtedy jeszcze narzeczonym, o waszym przyszłym wspólnym życiu?  Nie rozumiem tu czegoś. Brak jakichkolwiek rozmów.
I coś jeszcze. Życie to nie scenariusz. Nie można sobie powiedzieć: jak będę miała 23 lata wyjdę za mąż, a jak 26 urodze dziecko. Zastanów się czy nie z takiego myślenia wynika twoja frustracja.
Strasznie dziecinne to wszystko.
A jak miałaś zamiar wychowywać dziecko?  Takie miałaś plany. Z jednej pensji w wynajętym mieszkaniu?

125

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Nie wiem co jest gorsze siedzenie w domu czy sluchanie caly czas meza?
Moim zdaniem MALZENSTWO nie zobowiazuje Cie do 100% posluszenstwa drugiej osobie.
Musicie dojsc do kompromisu !
Siedzenie i patrzenie w sciane? a czy to ci pomoze znalezc prace? Moze by tak ruszyc 4 litery i poszukac prace? 800 zl ? Lepszy rydz niz nic ! Lepiej miec niz nie miec.
Rusze sie dziewczyno !

126 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-07-25 18:41:54)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Jacenty89 napisał/a:
niemadra.zona napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ale Ty narzekasz, że dała Ci tylko 7m pokój. I do niczego Cię to nie motywuje.

Nie mówię, że pensja męża wystarczy. Ale Ty się możesz wziąć do roboty i już będzie druga pensja. A Ty mówisz, że Wam starczy przecież oszczędności na rok życia na stancji. A co potem? Noclegownia?

I nadal mi nie wyjaśniłaś, jak wyobrażasz sobie utrzymanie na stancji za te męża 2 tysiące z dzieckiem.

A w "sytuacji choroby", dom można sprzedać. Nawet niedokończony.

No właśnie myślałam o wyprowadzce, jak pisałam, do miasta wojewódzkiego. Od razu inaczej by patrzyli na mnie, bo wielu pracodawcom nie podobało się, że muszę dojeżdżać (teraz ciężko dostać się do centrum, wszędzie rozkopane i korki). Myślałam, że byłoby łatwiej, psychicznie bym odetchnęła i może być coś znalazła. Ja poważnie nie wiem,czemu dostaję negatywne odpowiedzi z rozmów o pracę... Zapraszają mnie, a potem "dziękujemy, wybraliśmy kogoś innego".
Ja mam 25 lat, i tylko 2 staże w CV...

Trzymajcie mnie, bo normalnie nie wytrzymam. Moja mama od 8 lat dojeżdża do stolicy 100 km i żadnemu pracodawcy to nigdy nie przeszkadzało, miał to w nosie jeśli dobrze wykonuje swoje obowiązki.   Aha, masz 25 lat, a doświadczenie mniejsze niż większość 18 latek i dziwisz się, że Cię nie chcą przyjąć. Nawet gdziekolwiek się nie chciało d... ruszyć.

Nie każdy chce sobie marnować życie ucząc się i pracując. Pracodawcy chcą zawsze iść na łatwiznę poprzez rotację czyli najlepiej ściągać pracowników już gdzieś pracujących. Ja np skończyłem elitarne studia stacjonarne gdzie przetrwało jedynie 8 osób z mojej grupy studia techniczne. Już to wymagało poza wrodzoną inteligencją zdolnościami dużej pracy. Nie miałem zamiaru wyglądać na 40 lat w wieku 30 lat. Wyglądam za to na znacznie młodszego niż mam lat. Polscy pracodawcy w przeciwieństwie do np Niemieckich firm rodzinnych z tradycjami to cwaniaki chcące najszybciej się dorobić trochę poznałem to towarzystwo...
Innowacyjność to dla nich bzdeta lepiej niech 3 zapieprza na minimalnej i umowie o dzieło bez perspektyw niż jeden pracuje z nowoczesną technologią. Spytasz więc gdzie pracuję w filii zagranicznej firmy i dlatego jestem zadowolony a polskich pracodawców omijam z daleka. Także w staraniu się o stanowiska kierownicze.

127 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-07-25 19:03:04)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
migatka napisał/a:

Kredyt na mieszkanie 3 000-5 000 pln miesieczne? Chyba 100 metrów na gornym Mokotowie.
Moj brat wlasnie kupil kawalerke w stolicy- placi 1500zl raty kredytu miesiecznie (wzial na 95% wartosci nieruchomosci). Kolezanka na facebooku reklamuje kawalerke w Zawierciu na sprzedaz- 37tys za calosc. Rpznice w kosztach miedzy regionami Polski sa ogromne, ale ceny materialow budowlanych podobne- nie znam regionu, gdzie dom jest tanszy ni z male mieszkanie (chyba ze porownujemy dom na wsi na Wschodzie z duzym mieszkaniem w centrum Wroclawia).

Poza tym autorka NIE CHCE mieszkac na tej wsi. I ma do tego prawo, co maz powinien uszanowac.

Nie kazdy jest z Warszawy ja np z Wrocławia. W Warszawie jest bardzo drogo ale tez są i większe pensje i wręcz gwarantowana dobrze płatna praca(wiem bo trochę tam pracowałem) nie ma więc porównania. To są zupełnie inne światy tak to ujmę.

128 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-07-25 19:02:26)

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Brainless napisał/a:
Cyngli napisał/a:

(...)
Co do telemarketingu, nie każdy się nadaje, więc jestem w stanie to zrozumieć, choć... ja bym poszła, bo to praca jak każda inna.

Nie bardzo. Praca generalnie polega na wykonywaniu jakiś towarów bądź usług w ramach zaspokojenia potrzeb społeczeństwa, albo ewentualnie na skutecznym nadzorowaniu prawidłowości dostarczania tychże usług bądź towarów.
Telemarketing - który rozumiem jako nagabywanie klienta niezamówionymi przez niego telefonami, wciskając często niepotrzebne, oszukańcze i niekorzystne umowy czy wyroby, żerując na osaczeniu czy braku asertywności nie ma nic wspólnego z normalnym zajęciem.
Jest to zwyczajne upodlenie (i to po obu stronach) za pieniądze, więc nie, nie jest to praca jak każda inna.

Myślę identycznie i wręcz gardzę telemarketerami (wciskanie ofert promocji np sieci komórkowych, niższych rachunków za prąd, kredytów itp)dla mnie to jest równoznaczne z najgorsza zdradą małżeńską to nie tylko tolerowanie a także wspieranie systemu opartego na wyścigu szczurów.

129 Ostatnio edytowany przez aannaa (2016-07-25 19:29:57)

Odp: Zniszczyłam sobie życie

Edit

130

Odp: Zniszczyłam sobie życie
Paweło napisał/a:

Myślę identycznie i wręcz gardzę telemarketerami dla mnie to jest równoznaczne z najgorsza zdradą małżeńską.

Niby taki inteligent z Ciebie, po prestiżowych studiach.
Panie Inżynier, nie sraj Pan postami, tylko używaj funkcji - edytuj. Trudne do ogarnięcia, to nie jest.

A porównanie telemarketingu do zdrady małżeńskiej, hymmm, czy Ty masz choć gimnazjum ukończone, bo tylko idiota, może coś takiego stwierdzić.

Posty [ 66 do 130 z 153 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zniszczyłam sobie życie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024