Ja wiem, że moja następczyni, która mnie wygryzała jak poj...ana teraz się z nim tłucze o wszystko. No ale to teraz jego żona, ma prawo Przynajmniej na razie o tyle "zdrowo", że to on obrywa i ma lima (patelnią, jak w dowcipach). Może i ona już załapała w twarz, nie wiem. Szczerze mówiąc to bardzo ciekawa para.
67 2016-07-27 00:09:02 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-27 00:10:18)
No, moja następczyni jest kolejna, bo po mnie była 2 żona, ale znacznie mądrzejsza ode mnie, bo zwiała po roku tzn. wcześniej była jeszcze inna, ale opamiętała się 2 dni po naszym rozwodzie
A potem -dziesiąt innych, aż w końcu trafił. Gdzieś już o tym pisałam. Dlatego mi Jej szkoda... inaczej - nie interesuję się tym na co dzień. Ale jak będzie potrzeba np. zeznawania na policji, gdyby mnie ktoś pytał, to to dla Niej zrobię nie wiem, czy to rozumiecie
W sensie, że "nowa" nie jest zupełnie świadoma, na kogo trafiła i w razie czego byś stanęła po jej stronie, bo kiedyś byłaś taka jak ona?
69 2016-07-27 00:14:49 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-27 00:15:33)
W sensie, że "nowa" nie jest zupełnie świadoma, na kogo trafiła i w razie czego byś stanęła po jej stronie, bo kiedyś byłaś taka jak ona?
Tak. Żeby było śmieszniej - ona jest nawet fizycznie do mnie podobna i w paru innych kwestiach
a ja nawet mam trochę wyrzutów sumienia, bo bym się cieszyła, jakby była nowa.
na pewno nie poświęcałby tyle czasu na mnie wtedy...
71 2016-07-27 00:24:35 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-27 00:27:44)
Byla_Narzeczona napisał/a:W sensie, że "nowa" nie jest zupełnie świadoma, na kogo trafiła i w razie czego byś stanęła po jej stronie, bo kiedyś byłaś taka jak ona?
Tak. Żeby było śmieszniej - ona jest nawet fizycznie do mnie podobna i w paru innych kwestiach
Rozumiem doskonale Moja pierwsza następczyni (jego kochanka z którą był później przez 8 miesięcy, nie żonka) też psychicznie była taka sama jak ja swojego czasu. Również ją chciałam ratować i jako tako uratowałam, bardzo brzydkim sposobem osobistym. Wiedziała jednak, że może na mnie liczyć w wypadku sądu. Dla żonki litości nie mam.
72 2016-07-27 00:24:56 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-27 00:28:23)
a ja nawet mam trochę wyrzutów sumienia, bo bym się cieszyła, jakby była nowa.
na pewno nie poświęcałby tyle czasu na mnie wtedy...
A to też rozumiem. Dlatego się cieszę ale nie zmienia to faktu, że szkoda, żeby przechodziła to samo
Ale to prawda - jak miał babę, nawet chwilowo, to ja miałam spokój. W przerwach - tragedia
Moja pierwsza następczyni (jego kochanka z którą był później przez 8 miesięcy, nie żonka) też psychicznie była taka sama jak ja swojego czasu. Również ją chciałam ratować i jako tako uratowałam, bardzo brzydkim sposobem osobistym. Wiedziała jednak, że może na mnie liczyć w wypadku sądu. Dla żonki jednak litości nie mam.
Żonki akurat nie lubiłam, ale dała sobie sama radę.Te kolejne też. Ta obecna mnie martwi nieco, zwłaszcza, że dała sobie zrobić dzieci (bliźniaki). Ponoć wpadka. Ale jak go znam, to to było zaplanowane, nie będę się w szczegóły wdawać... tylko że Ona w razie potrzeby ma teraz większy problem...
a ja nawet mam trochę wyrzutów sumienia, bo bym się cieszyła, jakby była nowa.
na pewno nie poświęcałby tyle czasu na mnie wtedy...
Nowa nie oznacza końca zainteresowania. Nowa dla której by Cię ostatecznie zostawił musiałaby spełniać szereg wymagań.
_v_ napisał/a:a ja nawet mam trochę wyrzutów sumienia, bo bym się cieszyła, jakby była nowa.
na pewno nie poświęcałby tyle czasu na mnie wtedy...
Nowa nie oznacza końca zainteresowania. Nowa dla której by Cię ostatecznie zostawił musiałaby spełniać szereg wymagań.
Musiałaby być podobna i dać sobie wejść na głowę przynajmniej na jakiś czas, taka prawda. Edytowałam zresztą mój post wyżej. Teraz mam spokój.
_v_ napisał/a:a ja nawet mam trochę wyrzutów sumienia, bo bym się cieszyła, jakby była nowa.
na pewno nie poświęcałby tyle czasu na mnie wtedy...
A to też rozumiem. Dlatego się cieszę ale nie zmienia to faktu, że szkoda, żeby przechodziła to samo
Ale to prawda - jak miał babę, nawet chwilowo, to ja miałam spokój. W przerwach - tragedia
Byla_Narzeczona napisał/a:Moja pierwsza następczyni (jego kochanka z którą był później przez 8 miesięcy, nie żonka) też psychicznie była taka sama jak ja swojego czasu. Również ją chciałam ratować i jako tako uratowałam, bardzo brzydkim sposobem osobistym. Wiedziała jednak, że może na mnie liczyć w wypadku sądu. Dla żonki jednak litości nie mam.
Żonki akurat nie lubiłam, ale dała sobie sama radę.Te kolejne też. Ta obecna mnie martwi nieco, zwłaszcza, że dała sobie zrobić dzieci (bliźniaki). Ponoć wpadka. Ale jak go znam, to to było zaplanowane, nie będę się w szczegóły wdawać... tylko że Ona w razie potrzeby ma teraz większy problem...
Jestem w stanie to zrozumieć. Mój były chciał zrobić dzieci każdej swojej nowej/byłej. To był jego cel. Ze mną chciał mieć dzieci po kilku miesiącach, z kochanką mu nie wyszło, bo zaszła w ciążę z innym i miała aborcję, żonka jest niezdolna raczej, tak samo jak on (5 lat starań). Potem się dowiedziałam, że przy końcówce ze mną starał się zrobić dziecko każdej swojej kochance. Cud, że nie mam żadnego syfa.
chryste... masakra... dziewczyno, to już przegiecie. moj ma piątke dzieci - pewnie ten sam schemat.
ja od razu powiedziałam, że zadnych dzieci. dodatkowo jeszcze sama sie zabezpieczalam, coby zadnego "przypadku" nie było.
Bo dziecko przywiązuje i uzależnia. Fizycznie - ciężej wziąć dziecko i się zwinąć, bo nie da się czasem do koleżanki czy przespać się w samochodzie, mentalnie - nie zabiorę dziecku ojca... a dwoje dzieci jeszcze bardziej...
Dlatego właśnie myślę, że znalazł kolejną ofiarę Bo on dzieci nie lubi ogólnie i wcale nie chciał. I jak będę mogła, to Jej pomogę
Piątkę? Knur rozpłodowy...
Ja z nim chciałam. Na początku byłam debilką i sądziłam, że jeśli chce mieć ze mną, to "coś znaczy". Potem poleciało w lata, staliśmy się narzeczeństwem, więc to "naturalne". Ale jak usłyszałam "Zróbmy sobie zawody z Goską [jego kochanko-dziewczyna], która pierwsza zajdzie ze mną w ciążę, ta wygrywa" to mi opadło już dosłownie wszystko.
wiem, wiem, że tak to działa.
że też takich psycholi ziemia nosi.
dlatego też mało mnie obchodzi jakie skutki swojej psychopatii odczuwa psychofag (narcyz czy nie narcyz) - dopóki z premedytacją krzywdzi innych w moich oczach nie zasluguje na rozczulanie sie nad nim.
Ale jak usłyszałam "Zróbmy sobie zawody z Goską [jego kochanko-dziewczyna], która pierwsza zajdzie ze mną w ciążę, ta wygrywa" to mi opadło już dosłownie wszystko.
błagam, powiedz, że żartujesz...
Byla_Narzeczona napisał/a:Ale jak usłyszałam "Zróbmy sobie zawody z Goską [jego kochanko-dziewczyna], która pierwsza zajdzie ze mną w ciążę, ta wygrywa" to mi opadło już dosłownie wszystko.
błagam, powiedz, że żartujesz...
Niestety nie. Powiem więcej, zamiast go po tym tekście wywalić bez prawa powrotu, to miałam nadzieję, że to będę ja
qźwa... jakbyśmy urzadzaly zawody na największego psychopate, to Twoj by wygrał bezsprzecznie...
83 2016-07-27 00:59:34 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-27 01:00:39)
W sumie nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Sorry, że czasami tak nudzę, ale mi się przy okazji rozmów przypomina. I jestem teraz wściekła
Zapoznajmy sobie naszych psycholi, dogadaliby się.
W sumie nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Sorry, że czasami tak nudzę, ale mi się przy okazji rozmów przypomina. I jestem teraz wściekła
Zapoznajmy sobie naszych psycholi, dogadaliby się.
Haha, dziewczyny, Wy to pewnie młode i ten mój to mógłby jeszcze tych Waszych czegoś nauczyć
Ja to sobie przypomniałam właśnie "ty jedna tylko wiesz, jaki ja naprawdę jestem" - i jak sobie teraz pomyślę, jaka byłam z tego dumna, to mam ochotę skoczyć z mostu, Ty idiotko, pietruszka, Ty
Byla_Narzeczona napisał/a:W sumie nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Sorry, że czasami tak nudzę, ale mi się przy okazji rozmów przypomina. I jestem teraz wściekła
Zapoznajmy sobie naszych psycholi, dogadaliby się.Haha, dziewczyny, Wy to pewnie młode i ten mój to mógłby jeszcze tych Waszych czegoś nauczyć
Ja to sobie przypomniałam właśnie "ty jedna tylko wiesz, jaki ja naprawdę jestem" - i jak sobie teraz pomyślę, jaka byłam z tego dumna, to mam ochotę skoczyć z mostu, Ty idiotko, pietruszka, Ty
Młode owszem... Na szczęście, bo gdyby dalej wpędził w lata, to daj spokój... Ja jeszcze jestem dwudziestką, ale już niedaleko. "Mój" ma 32. W sumie wszystko przed nim
86 2016-07-27 15:31:16 Ostatnio edytowany przez ósemka (2016-07-27 18:01:29)
summerka88 napisał/a:To nie jest sprawiedliwość, to jest chęć wyrównania rachunków i pragnienie cierpienia dla drugiego człowieka. Mimo, że wiesz, co jest źródłem narcyzmu i podobno masz wiedzę, jak i dlaczego "reaguje" narcyz, to przypisujesz jego działaniom świadomą intencjonalność i pragniesz dla niego cierpienia. Nie podobają mi się twoje intencje, bo pragnienie cierpienia i poczucia skrzywdzenia dla drugiego człowieka jest dla mnie nieludzkie.
Summer.
Narcyzm to wybór, mimo wszystko.
Tak, chcę sprawiedliwości, i uważam, że mam do tego prawo, więc nie rozumiem twojego zbulwersowania. Czy tak samo potępiłabyś zgwałconą kobietę, która
żądałaby kary dla swojego napastnika?? To, że nie ma paragrafów dla narcyzów (Jeszcze!) to nie znaczy, że to jest w porządku. Taki przykład: w XIX wieku kobieta nie istniała jako podmiot prawny, albo Czarni w USA, którzy nie byli uznawani za pełnoprawnych obywateli, więc można by się wtedy również bulwersować, że żądali sprawiedliwości, prawda? Teraz jest to dla wszystkich proste i oczywiste, ale wtedy takie nie było.Jeśli chodzi o to, w jakim jestem teraz miejscu, to zgadzam się z wami wszystkimi, że najlepiej zająć się sobą i ruszyć ze swoim życiem dalej.
Ale zrozumcie, że teraz taki akurat przechodzę etap, i mimo waszych najszczerszych chęci, to jest proces, który nie zakończy się z dnia na dzień. Ale nawet wtedy, kiedy będzie mi on już zupełnie obojętny, to i tak nigdy nie będę mu życzyć szczęścia, ani nie będzie mi obojętny żaden narcyz oraz to, co oni robią z ludźmi, tak jak nigdy nie będą mi obojętne inne niesprawiedliwości tego świata, sorry.
I nie zgadzam się z tobą Summer do końca, to nie jest tylko chęć zemsty z mojej strony, to jest również chęć zrozumienia tego zaburzenia dogłębnie i do końca, m.in. po to, żeby ruszyć dalej.Nie wiem dlaczego ja się tu ciągle muszę tłumaczyć ? Dlaczego każdy czuje tu potrzebę pomagania mi na siłę i krytykowania, nie znając całego obrazu. Tylko nieliczne wypowiedzi są właściwie na ten temat, o który pytałam na samym początku - za te nieliczne wypowiedzi na temat - dziękuję.
O skutkach narcyzmu rzeczywiście niewiele można przeczytać ponieważ ci ludzie nie są skłonni do zwierzeń, zresztą po co?, przecież oni nie mają problemu, tylko my.
Kalejdoskopko, wiem, że to Twój temat, jednak liczę na Twoją wyrozumiałość.
Też maglowałam ten temat aby zrozumieć i przetrwać, od dzieciństwa po starość – jak sobie z nimi radzić! (tak też trafiłam na Twój temat i po części Oliwi – starość z narcyzem) i zrozumiałam, że jestem manipulowana dla osiągnięcia ich celów przez co, stałam się inną osobą, nieufną wobec ludzi, wszędzie widziałam kłamstwo, manipulacje i chęć wykorzystania innych, jednak nie personalizowałam się z nimi.
Szukałam nie wiem czego i po co? Nie życzyłam im dobrze aż w końcu zrozumiałam, że to biedni i ubodzy ludzie, pomimo wysokiej pozycji w środowisku jaką pozyskali psim swędem są emocjonalnymi inwalidami.
I tak sobie myślę, że może oni skończą jak ten mityczny narcyz - umrą w samotności, nie mogąc zbliżyć się do drugiej osoby.
Narcyzm to żaden wybór, Ósemko. Żadne zaburzenie nie jest wyborem. To cholerstwo nawet chorobą nie jest. To najłatwiej powiedzieć rysa na charakterze, psychice. Wybór możesz zmienić, chorobę usprawiedliwić i nawet leczyć. A narcyzm? Nawet świadomie leczony nie zniknie. To chyba kobiety gubi - nadzieja na jakiś cud, uzdrowienie, bo ja dam radę, bo dla mnie. Tego paskudztwa jeszcze nikt nie wyleczył. Nikt.
Dobrze, że trzymacie się razem przy tematach Kalejdoskopki.
Narcyzm to żaden wybór, Ósemko. Żadne zaburzenie nie jest wyborem. To cholerstwo nawet chorobą nie jest. To najłatwiej powiedzieć rysa na charakterze, psychice. Wybór możesz zmienić, chorobę usprawiedliwić i nawet leczyć. A narcyzm? Nawet świadomie leczony nie zniknie. To chyba kobiety gubi - nadzieja na jakiś cud, uzdrowienie, bo ja dam radę, bo dla mnie. Tego paskudztwa jeszcze nikt nie wyleczył. Nikt.
Dobrze, że trzymacie się razem przy tematach Kalejdoskopki.
Zgadzam się z Tobą, o tym, że narcyzm to wybór - pisze Summer.
A to przepraszam za pomyłkę.
Słowo wybór sugeruje możliwość zmiany w takim osobniku. To przykra i niebezpieczna furtka do uczynienia siebie ofiarą.
Narcyzm sam w sobie nie jest wyborem, a przynajmniej nie swiadomym- jest zaburzeniem charakteru, które ksztaltuje się w człowieku w okresie dzieciństwa i dorastania. Wyborem natomiast jest zauważenie, ze cos jest nie tak i chec podjęcia leczenia.
Jakie sa skutki tego zaburzenia dla narcyza? Przeogromne. Taka czlowiek nigdy nie jest wstanie wyksztalcic głębokich wiezi z innymi ludzmi, ciagle zyje w paranoji, ze ktoś będzie od niego lepszy, popelnia ciagle te same bledy, których nie jest w stanie skorygować, bo musiałby krytycznie na siebie spojrzeć, i jak kilka osob tu napisalo, często gesto konczy jako zgorzknialy, samotny człowiek, który ma za sobą zniszczone malzenstwa, niespelniona karierę i dzieci, które go unikają.
91 2016-07-28 12:45:48 Ostatnio edytowany przez kaliope2016 (2016-07-28 12:46:39)
Czy są jakieś skutki dla narcyza, z powodu tego, że jest narcyzem? Nie..
Przecież jemu jego życie odpowiada, nie zauważa, że rani bliskich, jest mu wygodnie z jego zaburzeniami, których do końca nie jest świadomy. Przecież tu w dyskusjach pojawiają się narcyzi 30-latkowie, 40-latkowie i tacy 60+, czy oni czymś się różnią? Czy będąc w różnym wieku odczuwają jakiś dyskomfort w swoim życiu? Nie!
Całe swoje życie opierają na błyszczeniu, byciu w centrum uwagi i wysysaniu energii z nas! Jak jedna się zbuntuje to znajdzie inną i tak w kółko. O ile ma jedną a nie kilka na raz.
Chciałabym żeby narcyzi kiedyś odpokutowali wszystkie zło, które wyrządzili bliskim ale szczerze wątpię żeby to nastąpiło.
Nawet jak taki dziad jeden z drugim już będzie leżał na łożu śmierci to i tak pewnie ustawił się na tyle dobrze żeby sam w takiej chwili nie być.
Wklejam wypowiedź, którą zlazłam w sieci.
..”Sam leczę się z narcystycznego zaburzenia osobowości. Niestety wiem, jak bolesne, pełne cierpienia jest życie narcyza. Jaka nęka go ogromna tęsknota za uczuciami, za miłością, jak sam pragnie pokochać kogoś prawdziwie, choć czuje, że nie wie, jak się to robi.
Internet pełen jest przestróg przed takimi jak ja, sugestii by uciekać w siną dal, surowych ocen i komunikatów nie dających szansy narcyzowi na zwykłe życie u boku innych ludzi. To powoduje jeszcze głębsze poczucie izolacji. Ja naprawdę pragnę być taki jak Wy, zdrowi! Chcę się nauczyć prawdziwie kochać, chcę poznać smak empatii, oddania, życzliwości dla innych, akceptacji dla odrębności drugiego człowieka, ale też poczucia winy, prawdziwego smutku, czy zgody na to, że człowiek czasem w życiu cierpi. Chcę być zwykły, na przekór temu, co nakazuje mi głowa i moje zafałszowane uczucia! Chcę skosztować spontaniczności i przestać się w końcu dławić lękiem i agresją”.
bla bla bla
sorry, ale nijak mnie to nie przekonuje.
to kolejne robienie z siebie ofiary i żerowanie na ludzkiej empatii.
jak ktoś chce spędzać swoje życie z psychopata - jego broszka
ja jestem za izolacją.
ludzie, którzy nie mają w sobie empatii nie wzbudza jej przez żadną terapię czy inne leczenie.
"mój" borderline z rysem narcystycznym właśnie mnie wczoraj postraszyl, ze nigdy się od niego nie uwolnie i ze robi screeny wszystkiego, co ja robię w internecie.
jednoczesnie na swojej stronie na fb pisze jak to poszedl do mnie z miłością i zaoferował spotkanie na kawę , a ja niedobra wezwałam policję.
IZOLACJA
94 2016-08-03 21:41:28 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-08-03 21:43:06)
apologises napisał/a:Narcyzm to żaden wybór, Ósemko. Żadne zaburzenie nie jest wyborem. To cholerstwo nawet chorobą nie jest. To najłatwiej powiedzieć rysa na charakterze, psychice. Wybór możesz zmienić, chorobę usprawiedliwić i nawet leczyć. A narcyzm? Nawet świadomie leczony nie zniknie. To chyba kobiety gubi - nadzieja na jakiś cud, uzdrowienie, bo ja dam radę, bo dla mnie. Tego paskudztwa jeszcze nikt nie wyleczył. Nikt.
Dobrze, że trzymacie się razem przy tematach Kalejdoskopki.Zgadzam się z Tobą, o tym, że narcyzm to wybór - pisze Summer.
Za to ja się nie zgadzam z przypisywaniem mi słów, z którymi się nie utożsamiam, nie zgadzam i w które nie wierzę, bo są niezgodne z moją wiedzą, doświadczeniem i przekonaniami.
Kalejdoskopko, proszę zacytuj moją wypowiedź, w której twierdzę, że narcyzm to wybór, bo ja znalazłam tylko twoją, w której twierdzisz, że narcyzm to wybór, co słusznie podważył Apologises.
summerka88 napisał/a:To nie jest sprawiedliwość, to jest chęć wyrównania rachunków i pragnienie cierpienia dla drugiego człowieka. Mimo, że wiesz, co jest źródłem narcyzmu i podobno masz wiedzę, jak i dlaczego "reaguje" narcyz, to przypisujesz jego działaniom świadomą intencjonalność i pragniesz dla niego cierpienia. Nie podobają mi się twoje intencje, bo pragnienie cierpienia i poczucia skrzywdzenia dla drugiego człowieka jest dla mnie nieludzkie.
Summer.
Narcyzm to wybór, mimo wszystko.
95 2016-08-03 21:47:22 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-08-03 21:50:38)
bla bla bla
sorry, ale nijak mnie to nie przekonuje.
to kolejne robienie z siebie ofiary i żerowanie na ludzkiej empatii.jak ktoś chce spędzać swoje życie z psychopata - jego broszka
ja jestem za izolacją.
ludzie, którzy nie mają w sobie empatii nie wzbudza jej przez żadną terapię czy inne leczenie.
"mój" borderline z rysem narcystycznym właśnie mnie wczoraj postraszyl, ze nigdy się od niego nie uwolnie i ze robi screeny wszystkiego, co ja robię w internecie.
jednoczesnie na swojej stronie na fb pisze jak to poszedl do mnie z miłością i zaoferował spotkanie na kawę , a ja niedobra wezwałam policję.
IZOLACJA
A może zamiast izolować ludzi, którzy z uwagi na swoje doświadczenia z dzieciństwa zostali tak a nie inaczej ukształtowani i w ogóle skupiać się na kimś, kto jest już dla was niby tylko przeszłością, lepiej zastanowić się dziewczyny dlaczego weszłyście w związek z facetam, który na was żerował i pasożytował?
Takie podejście pomogłoby wam w przyszłości SKUTECZNIE(J) uniknąć podobnych "znajomości".
Ja tez się nie zgodzę to końca, że narcyzm to "wybór".
Chciałabym kogoś pokochać, mieć empatię - ale taką wynikającą z realnego wczucia się i zrozumienia w czyjeś położenie, co ktoś czuje.
Tymczasem mam tylko 'kognitywną', którą zawdzięczam latom pracy nad sobą i sile woli. A i tak nie zawsze się udaje.
Nie da się poczuć emocji 'siłą woli', bo tak trzeba czy wypada. Albo się czuje albo nie.
Kiedyś nie rozumiałam Ojca (narcyza), miałam żal i pretensje. A teraz, kiedy dorosłam i jestem w wielu aspektach taka sama, wiem, że tego się nie wybiera.
Jest czas za dzieciństwa, przez kilka lat żeby 'nauczyć się kochać', potem już jest po zabawie..Można co najwyżej nauczyć się "naśladować" pewnego pożądane zachowania i emocje, ale to by było na tyle.
Nie poczujesz czegoś, czego w Tobie nie ma.
Tak ja to widzę.
Ja tez się nie zgodzę to końca, że narcyzm to "wybór".
Chciałabym kogoś pokochać, mieć empatię - ale taką wynikającą z realnego wczucia się i zrozumienia w czyjeś położenie, co ktoś czuje.
Tymczasem mam tylko 'kognitywną', którą zawdzięczam latom pracy nad sobą i sile woli. A i tak nie zawsze się udaje.
Nie da się poczuć emocji 'siłą woli', bo tak trzeba czy wypada. Albo się czuje albo nie.Kiedyś nie rozumiałam Ojca (narcyza), miałam żal i pretensje. A teraz, kiedy dorosłam i jestem w wielu aspektach taka sama, wiem, że tego się nie wybiera.
Jest czas za dzieciństwa, przez kilka lat żeby 'nauczyć się kochać', potem już jest po zabawie..Można co najwyżej nauczyć się "naśladować" pewnego pożądane zachowania i emocje, ale to by było na tyle.
Nie poczujesz czegoś, czego w Tobie nie ma.Tak ja to widzę.
Elle, to, że twoja empatia nie ma charakteru afektywnego, to w mojej opinii, w większości sytuacji nie musi lub wręcz nie jest żadnym brakiem. Masz tego świadomość?
U ciebie widać jak na dłoni to, jak doskonale zastąpiłaś (pewnie jeszcze w bardzo młodym wieku) "ograniczenia" afektywne mocno rozbudowanymi zdolnościami poznawczymi. Można byłoby powiedzieć: COŚ ZA COŚ
Sammerko, to chyba ja namieszałam, rzeczywiście o tym, ze narcyzm to wybór pisze Kalejdoskopka - przepraszam.
ósemka napisał/a:apologises napisał/a:Narcyzm to żaden wybór, Ósemko. Żadne zaburzenie nie jest wyborem. To cholerstwo nawet chorobą nie jest. To najłatwiej powiedzieć rysa na charakterze, psychice. Wybór możesz zmienić, chorobę usprawiedliwić i nawet leczyć. A narcyzm? Nawet świadomie leczony nie zniknie. To chyba kobiety gubi - nadzieja na jakiś cud, uzdrowienie, bo ja dam radę, bo dla mnie. Tego paskudztwa jeszcze nikt nie wyleczył. Nikt.
Dobrze, że trzymacie się razem przy tematach Kalejdoskopki.Zgadzam się z Tobą, o tym, że narcyzm to wybór - pisze Summer.
Za to ja się nie zgadzam z przypisywaniem mi słów, z którymi się nie utożsamiam, nie zgadzam i w które nie wierzę, bo są niezgodne z moją wiedzą, doświadczeniem i przekonaniami.
Kalejdoskopko, proszę zacytuj moją wypowiedź, w której twierdzę, że narcyzm to wybór, bo ja znalazłam tylko twoją, w której twierdzisz, że narcyzm to wybór, co słusznie podważył Apologises.Kalejdoskopka napisał/a:summerka88 napisał/a:To nie jest sprawiedliwość, to jest chęć wyrównania rachunków i pragnienie cierpienia dla drugiego człowieka. Mimo, że wiesz, co jest źródłem narcyzmu i podobno masz wiedzę, jak i dlaczego "reaguje" narcyz, to przypisujesz jego działaniom świadomą intencjonalność i pragniesz dla niego cierpienia. Nie podobają mi się twoje intencje, bo pragnienie cierpienia i poczucia skrzywdzenia dla drugiego człowieka jest dla mnie nieludzkie.
Summer.
Narcyzm to wybór, mimo wszystko.
Lillka-15 napisał/a:Ja raczej mu teraz współczuję, niż wieszam na nim psy.
Lilka, bardzo idealistyczne myślenie, ale zapominasz że to narcyzi i psychopaci są przyczyną największego zła na świecie.
Bez normalnych, empatycznych ludzi posłusznym autorytetom, co leży w ich naturze konformisty charyzmatyczne jednostki o zaburzonych osobowościach nie mogłyby zrealizować swoich krwawych planów. Narcyzm stanowi najmniej szkodliwe dla otoczenia zaburzenie osobowości. Narcyz dąży do imponowania, żywi się "pozytywną energią" otoczenia, w najgorszym wypadku jest arogancki i deprecjonuje innych, rzuca chamskie uwagi i żarty (typowy janusz kierownik). Empatia ma niewiele wspólnego z tak zwaną moralnością, która wynika z logicznego wniosku, że nie ma sensu krzywdzić innych i inteligencji (inteligencja uczestniczy m.in. w zdolności do kontrolowania agresji). Polecam każdemu zapoznanie się z eksperymentem stanfordzkim dotyczącym roli empatii w społeczeństwie i poproszę moją złotą łopatę.
Platynową chyba a narcyzm wcale nie jest najmniej szkodliwym dla otoczenia zaburzeniem osobowości. Osoby po związkach z narcyzami bardzo długo dochodza do siebie (albo i nigdy). Poza tym narcyzów jest mnóstwo.
Skutki narcyzmu są destrukcyjne takze dla samego narcyza, bo problem otoczenia z nim predzej czy pozniej odbija sie takze na nim samym.
102 2019-08-08 13:40:03 Ostatnio edytowany przez wrobelkarolina (2019-08-08 14:23:43)
Byla_Narzeczona napisał/a:W sumie nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Sorry, że czasami tak nudzę, ale mi się przy okazji rozmów przypomina. I jestem teraz wściekła
Zapoznajmy sobie naszych psycholi, dogadaliby się.Haha, dziewczyny, Wy to pewnie młode i ten mój to mógłby jeszcze tych Waszych czegoś nauczyć
Ja to sobie przypomniałam właśnie "ty jedna tylko wiesz, jaki ja naprawdę jestem" - i jak sobie teraz pomyślę, jaka byłam z tego dumna, to mam ochotę skoczyć z mostu, Ty idiotko, pietruszka, Ty
To było chyba właśnie to co mnie trzymało przy moim - ta duma że jestem wybrancem, jestem unikalna, jak go ujarzmiłam... Jak najbardziej naiwna ale to dopiero teraz do mnie dochodzi
Kalejdoskopka napisał/a:cb napisał/a:Też pamiętam Kalejdoskopkę z tego wątku o narcyzie. Polecam Ci książkę "Narcyzm - zaklęte ja", napisał ją facet, który sam jest narcyzm wg psychologii. Tak sympatycznie to opisał, bez demonizowania. Może to Ci pozwoli zrozumieć, co on czuje. Ale powiem Ci, że na tyle co udało mi się zgłębić temat, to narcyz jak najbardziej odczuwa samotność, tylko zależy od stopnia zaburzenia. Jak ma lekkie, to wie o tym, a jak żyje w głębokim zaprzeczeniu, to zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem i nie umiałby nawet powiedzieć, czego mu brakuje.
Poza tym zwróć uwagę, że to jest tylko łatka, a każdy człowiek jest inny... To ułatwia takie powierzchowne zrozumienie, a na głębszym poziomie może to wyglądać inaczej.Witaj CB W tym wypadku, to jest przypadek nr 2: " zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem" - myślisz że nie umie powiedzieć czego mu brakuje?
Nie jestem tego pewna. Nie udało mi się nigdy wejść tak głęboko do głowy narcyza, chociaż mam ich w swoim otoczeniu w różnych wersjach i stopniach oraz łączą mnie z tymi osobami zupełnie różne relacje. Niektóre rzeczy rozumiem, a niektórych nawet nie przeczuwam .
Oni chyba robią tak, że nie dopuszczają blisko do siebie nikogo, a może nawet samych siebie... Jakby sami nie zaglądali do swojego serca, bojąc się tam znaleźć np. uczucia .
Ale jak to jest w tym konkretnym przypadku, tego nie powie Ci nikt oprócz samego zainteresowanego, o ile ma taki wgląd w siebie.
Potwierdzam mój narcyz kiedyś w kłótni tak chyba go trochę złamałam że na moje pytanie dlaczego dlaczego to robi (odsuwa się karze mnie cisza) wydusił z siebie prawie płacząc że boi się a ja czego czego się boisz ? On że boi się że się zaangażuje a się rozstaniemy (byliśmy razem pół roku). Rozumiem to tak że byliśmy razem ale on bał sie właśnie tych uczuć zawsze doprowadzał do tego żebym to ja za nim biegala on zawsze góra . Potrafił się znęcać psychicznie bylebym tylko ja była niżej od niego. Karanie cisza moje błaganie żeby tak się nie zachowywał Istna huśtawka
Oni nie angażują się emocjonalnie. Nie przywiązują się do nikogo i nie ma mowy żeby nawiązali z kimkolwiek więź emocjonalna więc dlatego nie czują straty kiedy się od nich odchodzi poza tym zawsze zabezpieczają sobie tyły zanim ty zdecydujesz o odejściu o już dawno tworzy kolejny związek najczęściej maja kilka związków równocześnie... Oni szybko się nudzą partnerką zeruje taki na tobie puki jesteś kiedy mu się znudziła da ci to odczuć zrobi wszystko żebyś to ty powiedziała dosyć koniec bo oni muszą ładnie wyglądać i muszą mieć możliwość powiedzieć to ona mnie zostawiła nie ja ją lepiej się z tym czują i mogą grać ofiarę przed znajomymi czy rodzina. Nie czują straty. Córka mojego narcyza powiedziała do mnie takie słowa on się szybko przywiązuje ale jeszcze szybciej się odwiazuje... No w końcu znała go obserwował jego związki i zachowanie jego kiedy się kończyły... Zero żalu, następna już była urabiana... Narcyz nie radzi sobie z samotnością dlatego przeskakuje z kwiatka na kwiatek.. Musi mieć zywiciela...
Dzien dobry.Jestem mężczyzną mam nadzieję że Panie mi wybacza, ale w kwestii narcyzmu płeć nie ma znaczenia, chciałbym dodać parę słów.Moze dla zakladajacej temat nie ma to już znaczenia, minęło kilka lat, ale może komuś innemu się przyda. Otóż czy narcyz cierpi - pewnie nie od razu, ale czytałem kiedyś artykuł cierpienia narcyza i na szczęście jego biologia też dotyka. Starość narcyza nie jest wesoła, przede wszystkim traci atrakcyjność fizyczna co jak same przyznacie jest u narcyzow częste. Przemijanie mocno ich dotyka, choć może nadal roztaczaja te swoja aurę to jaka by nie była grono potencjalnych ofiar znacznie się kurczy. Poza tym gdzieś ten bilans w jakiś sposób dopada. Porozwalane życie, brak kontaktu z dziećmi lub bardzo powierzchowne, brak przyjaciół, życie zawodowe też często w rozsypce. On oczywiście tego nie czuje, to dzieci są potworami itp Ale bilans zero jedynkowy nie jest korzystny i jeszcze silniej od tego ucieka, pętla się zaciska. Zawsze jeszcze pozostaje mieć nadzieję że po tamtej stronie zostanie rozliczony jakim był człowiekiem. A poza tym rzeczywiście najlepiej jak najszybciej zająć się swoim życiem, nie dając mu już żadnej pożywki, nawet w swoich myślach.
Druga kwestia do której chciałem się odnieść to ktoś tu powiedział że jest to najmniej szkodliwe zaburzenie. Większej bzdury nie słyszałem. To jakie jest największe? To psychopaci, zwyrodnialcy i potwory. Czego najlepszym dowodem jest dokument na Netflixie o potworze ktory zamordował swoja żonę i kilkuletnie dziewczynki bo poznał nową kobietę.wstrzasajace jest to że kamera pokazuje wszystko. Ta żona dokumentowala wszystko na fb do samego końca, zachowały się jej smsy do przyjaciółek, nagrania policyjne od samego początku policjanci mieli kamery na ramieniu, na Youtube jest jak to rozpracowywali.S...l najbardziej szlochal jak go rozgryzli, nad sobą. Drogie Panie, uświadomcie sobie że dla nich my jesteśmy jak torebka foliowa.Czy czujecie coś gdy wyrzucacie ja do śmieci? Tylko strach przed odpowiedzialnością karną i bilans zysków powstrzymuje ich przed mordowaniem, inaczej zrobiliby to bez mrugnięcia okiem.
Dobra mógłbym pisać jeszcze długo, bo temat narcyzow mam zglebiony przez moje związki i terapie. Ale i tak się rozpisalem.