MAM TYLKO JEDNO PYTANIE, NA KTORE NIGDZIE NIE MOGE ZNALEZC ODPOWIEDZI: JAKIE SA SKUTKI NARCYZMU - DLA NARCYZA ??
Brak autentyczności, szczerości powoduje płytkie relacje z innymi, co w konsekwencji objawia się tym, że np. osoby bliskie odchodzą i zostaje się samemu .
3 2016-07-13 17:12:46 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-13 17:26:48)
Brak autentyczności, szczerości powoduje płytkie relacje z innymi, co w konsekwencji objawia się tym, że np. osoby bliskie odchodzą i zostaje się samemu .
To prawda, ale moze dla nich samotnosc wcale nie jest czyms strasznym, a wrecz wydaje sie, ze to ich naturalny stan do ktorego daza. Czy dla kazdego samotnosc jest czyms negatywnym?
Poza tym chyba nie odczuwaja oni utraty bliskich osob w taki sposob jak normalni ludzie, poniewaz bliskosc nie jest dla nich priorytetem, nie potrzebuja jej. Najwazniejsze dla nich to uznanie I sukces, a tego bliscy im nie daja, moga to dostac zazwyczaj od obcych osob.
To prawda, ale moze dla nich samotnosc wcale nie jest czyms strasznym, a wrecz wydaje sie, ze to ich naturalny stan do ktorego daza. Czy dla kazdego samotnosc jest czyms negatywnym?
Poza tym chyba nie odczuwaja oni utraty bliskich osob w taki sposob jak normalni ludzie, poniewaz bliskosc nie jest dla nich priorytetem, nie potrzebuja jej. Najwazniejsze dla nich to uznanie I sukces, a tego bliscy im nie daja, moga to dostac zazwyczaj od obcych osob.
Chyba nie rozumiesz na czym polega narcyzm.
To bardzo płytkie postrzeganie tego zaburzenia.
Kalejdoskopka, Ty jeszcze nie zapomiałaś o tym starym narcyzie?
Też pamiętam Kalejdoskopkę z tego wątku o narcyzie. Polecam Ci książkę "Narcyzm - zaklęte ja", napisał ją facet, który sam jest narcyzm wg psychologii. Tak sympatycznie to opisał, bez demonizowania. Może to Ci pozwoli zrozumieć, co on czuje. Ale powiem Ci, że na tyle co udało mi się zgłębić temat, to narcyz jak najbardziej odczuwa samotność, tylko zależy od stopnia zaburzenia. Jak ma lekkie, to wie o tym, a jak żyje w głębokim zaprzeczeniu, to zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem i nie umiałby nawet powiedzieć, czego mu brakuje.
Poza tym zwróć uwagę, że to jest tylko łatka, a każdy człowiek jest inny... To ułatwia takie powierzchowne zrozumienie, a na głębszym poziomie może to wyglądać inaczej.
Chyba nie rozumiesz na czym polega narcyzm.
To bardzo płytkie postrzeganie tego zaburzenia.
Lillka, mylisz się, dużo wiem o narcyzmie. Ale uważam, ze ocenia się to zjawisko przez pryzmat ludzi zdrowych.
A ja próbuję zrozumieć to, co oni czuja i jak funkcjonują. Stąd moje pytanie - jeśli znasz odpowiedz, to napisz, chętnie
się dowiem jak ty rozumiesz narcyzm.
Kalejdoskopka, Ty jeszcze nie zapomiałaś o tym starym narcyzie?
Ósemko, haha - nie zapomniałam, ale już nie tęsknię ani nie mam kontaktu, jeśli o to ci chodzi. Po prostu słyszę o nim czasem, i widzę że narcyz ma się świetnie
Zastanawiam się więc jakie są skutki takiego funkcjonowania, bo ja żadnych nie widzę, ani nie piszą o tym w książkach. Każda choroba czy zaburzenie ma jakieś skutki, inaczej nie byłoby to zaburzeniem, a jednak - skutków w tym wypadku nie widać. Szukam więc odpowiedzi, niejako po to żeby domknąć ten temat.
9 2016-07-13 22:02:45 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-13 22:06:03)
MAM TYLKO JEDNO PYTANIE, NA KTORE NIGDZIE NIE MOGE ZNALEZC ODPOWIEDZI: JAKIE SA SKUTKI NARCYZMU - DLA NARCYZA ??
Z narcyzami tak jest, że bardzo często oni sami funkcjonują przez całe swoje życie całkiem z siebie zadowoleni i niespecjalnie przejmują się tym, że zostawiają po sobie ból i zniszczenie. Nawet poczucie pustki i samotność potrafią oni tak skutecznie i wytrwale unikać, że nie "dotyka" ich ból związany z tymi uczuciami, przed którymi nieświadomie wciąż uciekają. Może się zatem okazać, że narcyzi nie odczują żadnych skutków narcyzmu, w przeciwieństwie do żywicieli, na których żerują. Osoby, które nie są dotknięte narcyzmem mogą postrzegać jako stratę i negatywne skutki narcyzmu, np. to, że narcyzi nigdy nie (po)czują głębi bliskiej relacji, albo ciągłą ucieczkę narcyzów od rzeczywistości w świat wielkiściowej iluzji ego itp itd, ale tak nie odczuje tego narcyz, bo on nawet nie wie, co traci.
Też pamiętam Kalejdoskopkę z tego wątku o narcyzie. Polecam Ci książkę "Narcyzm - zaklęte ja", napisał ją facet, który sam jest narcyzm wg psychologii. Tak sympatycznie to opisał, bez demonizowania. Może to Ci pozwoli zrozumieć, co on czuje. Ale powiem Ci, że na tyle co udało mi się zgłębić temat, to narcyz jak najbardziej odczuwa samotność, tylko zależy od stopnia zaburzenia. Jak ma lekkie, to wie o tym, a jak żyje w głębokim zaprzeczeniu, to zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem i nie umiałby nawet powiedzieć, czego mu brakuje.
Poza tym zwróć uwagę, że to jest tylko łatka, a każdy człowiek jest inny... To ułatwia takie powierzchowne zrozumienie, a na głębszym poziomie może to wyglądać inaczej.
Witaj CB W tym wypadku, to jest przypadek nr 2: " zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem" - myślisz że nie umie powiedzieć czego mu brakuje?
Kalejdoskopka napisał/a:MAM TYLKO JEDNO PYTANIE, NA KTORE NIGDZIE NIE MOGE ZNALEZC ODPOWIEDZI: JAKIE SA SKUTKI NARCYZMU - DLA NARCYZA ??
Z narcyzami tak jest, że bardzo często oni sami funkcjonują przez całe swoje życie całkiem z siebie zadowoleni i niespecjalnie przejmują się tym, że zostawiają po sobie ból i zniszczenie. Nawet poczucie pustki i samotność potrafią oni tak skutecznie i wytrwale unikać, że nie "dotyka" ich ból związany z tymi uczuciami, przed którymi nieświadomie wciąż uciekają. Może się zatem okazać, że narcyzi nie odczują żadnych skutków narcyzmu, w przeciwieństwie do żywicieli, na których żerują. Osoby, które nie są dotknięte narcyzmem mogą postrzegać jako stratę i negatywne skutki narcyzmu, np. to, że narcyzi nigdy nie (po)czują głębi bliskiej relacji, albo ciągłą ucieczkę od rzeczywistości w świat wielkiściowej iluzji ego itp itd, ale tak nie odczuje tego narcyz, bo on nawet nie wie, co traci.
No właśnie Summer, dobrze to ujęłaś! Też uważam, że oni nie mają świadomości, tego co tracą i chyba to jest tutaj najgorsze! Negatywne skutki u ludzi wokół nich są oczywiste. I dlatego to zjawisko mnie zastanawia - skoro jest to zaburzenie - jakie są negatywne skutki dla nich...? Czy jest więc tak, że nie ma żadnych?
summerka88 napisał/a:Kalejdoskopka napisał/a:MAM TYLKO JEDNO PYTANIE, NA KTORE NIGDZIE NIE MOGE ZNALEZC ODPOWIEDZI: JAKIE SA SKUTKI NARCYZMU - DLA NARCYZA ??
Z narcyzami tak jest, że bardzo często oni sami funkcjonują przez całe swoje życie całkiem z siebie zadowoleni i niespecjalnie przejmują się tym, że zostawiają po sobie ból i zniszczenie. Nawet poczucie pustki i samotność potrafią oni tak skutecznie i wytrwale unikać, że nie "dotyka" ich ból związany z tymi uczuciami, przed którymi nieświadomie wciąż uciekają. Może się zatem okazać, że narcyzi nie odczują żadnych skutków narcyzmu, w przeciwieństwie do żywicieli, na których żerują. Osoby, które nie są dotknięte narcyzmem mogą postrzegać jako stratę i negatywne skutki narcyzmu, np. to, że narcyzi nigdy nie (po)czują głębi bliskiej relacji, albo ciągłą ucieczkę od rzeczywistości w świat wielkiściowej iluzji ego itp itd, ale tak nie odczuje tego narcyz, bo on nawet nie wie, co traci.
No właśnie Summer, dobrze to ujęłaś! Też uważam, że oni nie mają świadomości, tego co tracą i chyba to jest tutaj najgorsze! Negatywne skutki u ludzi wokół nich są oczywiste. I dlatego to zjawisko mnie zastanawia - skoro jest to zaburzenie - jakie są negatywne skutki dla nich...? Czy jest więc tak, że nie ma żadnych?
Czasami nie ma żadnych skutków, a czasami są jakieś chwilowe "niedogodności", bo np. wykończony partner odchodzi zmęczony tym, że wciąż tylko dawał a nic nie otrzymywał w związku. Jednak narcyzi szybko potrafią tę chwilową "niedogodność" zniwelować, bo posiadają walory, które pozwalają im na szybką teleportację do nowego związku i nowego żywiciela.
Są skutki. Narcyz nie jest w stanie nic trwałego zbudować. To bardzo często są ludzie z rozwalonym życiem i to w każdym aspekcie, zawodowym, rodzinnym, relacji/związków z kobietami. Poza tym narcyz nie ma przyjaciół.
Bycie narcyzem to życiowy dramat.
Nie chcielibyście się znaleźć w skórze tych osób.
Zmęczeni, wycieńczeni często wpadają w rozpacz.
Te wasze opisy są opisami z zewnątrz, są próbą racjonalnego wytłumaczenia sobie ich postępowania i motywacji.
Można i tak .
cb napisał/a:Też pamiętam Kalejdoskopkę z tego wątku o narcyzie. Polecam Ci książkę "Narcyzm - zaklęte ja", napisał ją facet, który sam jest narcyzm wg psychologii. Tak sympatycznie to opisał, bez demonizowania. Może to Ci pozwoli zrozumieć, co on czuje. Ale powiem Ci, że na tyle co udało mi się zgłębić temat, to narcyz jak najbardziej odczuwa samotność, tylko zależy od stopnia zaburzenia. Jak ma lekkie, to wie o tym, a jak żyje w głębokim zaprzeczeniu, to zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem i nie umiałby nawet powiedzieć, czego mu brakuje.
Poza tym zwróć uwagę, że to jest tylko łatka, a każdy człowiek jest inny... To ułatwia takie powierzchowne zrozumienie, a na głębszym poziomie może to wyglądać inaczej.Witaj CB W tym wypadku, to jest przypadek nr 2: " zabija pustkę seksem/pracą/alkoholem" - myślisz że nie umie powiedzieć czego mu brakuje?
Nie jestem tego pewna. Nie udało mi się nigdy wejść tak głęboko do głowy narcyza, chociaż mam ich w swoim otoczeniu w różnych wersjach i stopniach oraz łączą mnie z tymi osobami zupełnie różne relacje. Niektóre rzeczy rozumiem, a niektórych nawet nie przeczuwam .
Oni chyba robią tak, że nie dopuszczają blisko do siebie nikogo, a może nawet samych siebie... Jakby sami nie zaglądali do swojego serca, bojąc się tam znaleźć np. uczucia .
Ale jak to jest w tym konkretnym przypadku, tego nie powie Ci nikt oprócz samego zainteresowanego, o ile ma taki wgląd w siebie.
16 2016-07-14 12:16:41 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-14 12:18:03)
Są skutki. Narcyz nie jest w stanie nic trwałego zbudować. To bardzo często są ludzie z rozwalonym życiem i to w każdym aspekcie, zawodowym, rodzinnym, relacji/związków z kobietami. Poza tym narcyz nie ma przyjaciół.
To prawda. A czy myslisz, ze jemu to doskwiera, ze sie tym przejmuje?
Swanen napisał/a:Są skutki. Narcyz nie jest w stanie nic trwałego zbudować. To bardzo często są ludzie z rozwalonym życiem i to w każdym aspekcie, zawodowym, rodzinnym, relacji/związków z kobietami. Poza tym narcyz nie ma przyjaciół.
To prawda. A czy myslisz, ze jemu to doskwiera, ze sie tym przejmuje?
Swanen patrzy z punktu widzenia osoby empatycznej, takiej, której kontakt z innymi i zdrowe relacje są potrzebne do dobrego życia.
Narcyz ma zupełnie inaczej.
Swanen patrzy z punktu widzenia osoby empatycznej, takiej, której kontakt z innymi i zdrowe relacje są potrzebne do dobrego życia.
Narcyz ma zupełnie inaczej.
No wlasnie! I o to mi chodzi! Bliskie relacje z innymi ludzmi nie sa na ich liscie priorytetow, wiec nie odczuwaja ich braku. Dla nich wazny jest podziw, uznanie, slawa, wladza itp.
I zawsze znajdzie sie ktos nowy, kto ulegnie ich czarowi, obdarzy ich podziwem, uznaniem, a oni znowu poczuja sie wyjatkowi - na jakis czas. Sukcesy zdobywaja, bo praca jest jednym z ich samouspokajaczy - wiec sila rzeczy - wypracowuja sobie pozycje.
Czy kiedykolwiek dochodzi u nich do przewartosciowania priorytrtow w zyciu? Jakos w to watpie - wiec nigdy nieudane relacje nie sa dla nich negatywnym skutkiem.
_v_ napisał/a:Swanen patrzy z punktu widzenia osoby empatycznej, takiej, której kontakt z innymi i zdrowe relacje są potrzebne do dobrego życia.
Narcyz ma zupełnie inaczej.No wlasnie! I o to mi chodzi! Bliskie relacje z innymi ludzmi nie sa na ich liscie priorytetow, wiec nie odczuwaja ich braku. Dla nich wazny jest podziw, uznanie, slawa, wladza itp.
I zawsze znajdzie sie ktos nowy, kto ulegnie ich czarowi, obdarzy ich podziwem, uznaniem, a oni znowu poczuja sie wyjatkowi - na jakis czas. Sukcesy zdobywaja, bo praca jest jednym z ich samouspokajaczy - wiec sila rzeczy - wypracowuja sobie pozycje.Czy kiedykolwiek dochodzi u nich do przewartosciowania priorytrtow w zyciu? Jakos w to watpie - wiec nigdy nieudane relacje nie sa dla nich negatywnym skutkiem.
Może naczytałaś się za dużo o psychopatach .
Poza tym zastanawiam się, po jakiego grzyba rozważasz jeszcze co czuje twój ex?
Tak szczerze? .
20 2016-07-14 15:35:44 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-14 15:39:49)
Może naczytałaś się za dużo o psychopatach . .
Przeciez twierdzilas wczesniej, ze niewiele wiem o narcyzach. To teraz wiem za duzo?
Poza tym zastanawiam się, po jakiego grzyba rozważasz jeszcze co czuje twój ex?
Tak szczerze? .
Nie rozumiem po co pytasz? To moja sprawa po co zadalam to pytanie.
Zadalam pytanie I temat do dyskusji, wiec jesli masz cos konkretnego do powiedzenia, to powiedz
ale nie zmieniaj tematu.
Przeciez twierdzilas wczesniej, ze niewiele wiem o narcyzach. To teraz wiem za duzo?
A zaburzenia narcystyczne to to samo co psychopatia? .
Nie rozumiem po co pytasz? To moja sprawa po co zadalam to pytanie.
Zadalam pytanie I temat do dyskusji, wiec jesli masz cos konkretnego do powiedzenia, to powiedz
ale nie zmieniaj tematu.
Właśnie ty zmieniasz temat, bo pytanie niewygodne.
Ponawiam zatem - po co wałkujesz jeszcze temat ex i jego uczuć? .
Bycie narcyzem to życiowy dramat.
Nie chcielibyście się znaleźć w skórze tych osób.
Zmęczeni, wycieńczeni często wpadają w rozpacz.Te wasze opisy są opisami z zewnątrz, są próbą racjonalnego wytłumaczenia sobie ich postępowania i motywacji.
Można i tak .
Widziałam jak narcyzm wpadał w rozpacz niszcząc życie innej osobie bo ta odważyła się odejść. Także tak - wpadają w rozpacz z niemocy ze tracą zywiciela.
Ale spoko, są coraz sprytniejsi i następny tak łatwo nie ucieknie.
Widziałam jak narcyzm wpadał w rozpacz niszcząc życie innej osobie bo ta odważyła się odejść. Także tak - wpadają w rozpacz z niemocy ze tracą zywiciela.
Ale spoko, są coraz sprytniejsi i następny tak łatwo nie ucieknie.
ano
Cierpi najczęściej wtedy, jeśli nic się wokół niego nie dzieje, potwornie się wtedy nudzi lub gdy coś z jego precyzyjnie budowanej fasady zaczyna pękać, coś się w życiu zaczyna psuć, np. traci stanowisko, zdrowie lub ma trudność z osiągnięciem swoich celów.
Jest wtedy nie do zniesienia i lepiej trzymać się od niego z daleka - arogancki, cyniczny wręcz chamski, jak widzi cierpienie innego człowieka, nie tylko nie ma dla niego współczucia, ale doznaje, z powodu cudzego cierpienia czy zadawania bólu innemu człowiekowi, przyjemności.
W kwestii dotyczących relacji, samotności czy braku bliskości z innymi ludźmi cierpienia raczej nie odczuwa, gdyż ich części mózgu odpowiedzialne za empatię po prostu nie funkcjonują.
25 2016-07-15 14:52:11 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 14:55:19)
Bycie narcyzem to życiowy dramat.
Nie chcielibyście się znaleźć w skórze tych osób.
Zmęczeni, wycieńczeni często wpadają w rozpacz.Te wasze opisy są opisami z zewnątrz, są próbą racjonalnego wytłumaczenia sobie ich postępowania i motywacji.
Można i tak .
Niestety Lilka, ale jesteś daleko daleko od prawdy.
Właśnie osoby "z zewnątrz" wiedzą, że za działaniami narcyza kryje się rozpacz, ale nie wie i nie czuje tego sam narcyz.
W tym tkwi sedno tego zaburzenia, że narcyzi uciekają od bólu i rozpaczy. Nie chcą czuć bólu. Narcyzm to w pewnym sensie, mówiąc eufemistycznie, strategia obronna przed bólem.
Gdy i jeśli narcyzi czują się zmęczeni i wykończeni ucieczką to znaczy, że zaczynają rozumieć, że noszą maskę, chroniącą ich przed czymś, czego najczęściej nie potrafią określić (wewnętrzną pustką) i to może być albo pierwszy krok aby spróbować wyjść z narcyzmu, co będzie bolało. A przecież w narcyzmie chodzi o to, żeby uniknąć bólu, więc najczęściej okopią się jeszcze bardziej w narcystycznym trybie unikania.
Na tym forum jest co najmniej kilka osób wyraźnie narcystycznych w trybie unikającym, którym często zdarza się jednak być w trybie racjonalnego dorosłego albo pouczającego rodzica - klasyka gatunku.
Gdy i jeśli narcyzi czują się zmęczeni i wykończeni ucieczką to znaczy, że zaczynają rozumieć, że noszą maskę, chroniącą ich przed czymś, czego najczęściej nie potrafią określić (wewnętrzną pustką) i to może być albo pierwszy krok aby spróbować wyjść z narcyzmu, co będzie bolało.
To w końcu czują coś czy nie czują? .
Potrafią coś ze sobą zrobić czy nie? .
Z jednym się zgodzę: są różne stopnie zaburzenia.
27 2016-07-15 16:37:05 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 16:48:39)
To w końcu czują coś czy nie czują? .
Potrafią coś ze sobą zrobić czy nie? .
Mylisz narcyzm z niezdolnością odczuwania bólu, czy co u licha?
Teraz to pojechałaś
Dodam, co może cię mocno zdziwić i zaskoczyć - narcyzi odczuwają nie tylko ból, ale i emocje.
To nie są OBCY
28 2016-07-15 16:50:06 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2016-07-15 16:50:36)
Mylisz narcyzm z niezdolnością odczuwania bólu, czy co u licha?
Wydawałaś mi się całkiem kumata, ale teraz to pojechałaśDodam więcej, co może cię mocno zdziwić i zaskoczyć - narcyzi odczuwają nie tylko ból, ale i emocje.
Niesamowite .
Summer, rozumiesz, że zgłębiłaś jakoś temat, ale twoje wypowiedzi są po prostu niespójne.
Wystarczy kilka podstawowych pytań i gubisz ciąg logiczny w opisywanym zagadnieniu.
Przeczytaj sobie jeszcze raz swoje wypowiedzi, raz stawiasz tezę, później ją podważasz (czują, nie czują, uciekają od bólu, nie uciekają itp.).
Rozumiem też, że miałaś do czynienia z narcyzem, ale czy byłaś przy terapii z nim, masz perspektywę terapeutyczną?
Brakuje mi tego tutaj, dlatego próbuję zwrócić na pewne kwestię uwagę (szersze i bardziej elastyczne rozumienie), co szalenie się nie podoba?
Ciekawe dlaczego? .
29 2016-07-15 16:58:03 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 17:03:32)
summerka88 napisał/a:Mylisz narcyzm z niezdolnością odczuwania bólu, czy co u licha?
Wydawałaś mi się całkiem kumata, ale teraz to pojechałaśDodam więcej, co może cię mocno zdziwić i zaskoczyć - narcyzi odczuwają nie tylko ból, ale i emocje.
Niesamowite .
Summer, rozumiesz, że zgłębiłaś jakoś temat, ale twoje wypowiedzi są po prostu niespójne.
Wystarczy kilka podstawowych pytań i gubisz ciąg logiczny w opisywanym zagadnieniu.
Przeczytaj sobie jeszcze raz swoje wypowiedzi, raz stawiasz tezę, później ją podważasz (czują, nie czują, uciekają od bólu, nie uciekają itp.).
Rozumiem też, że miałaś do czynienia z narcyzem, ale czy byłaś przy terapii z nim, masz perspektywę terapeutyczną?
Brakuje mi tego tutaj, dlatego próbuję zwrócić na pewne kwestię uwagę (szersze i bardziej elastyczne rozumienie), co szalenie się nie podoba?
Ciekawe dlaczego? .
Sądzę, że nie rozumiesz większości wypowiedzi, wypaczasz ich sens.
Pewne jest to, że jesteś w swych wypowiedziach (wystarczy tylko prześkedzić ten wątek) agresywna i oceniająca bardzo powierzchownie. Może w tym upatruj brak zrozumienia dla swoich teorii.
Rozumiem, że chcesz być uważana za eksperta z szerszymi horyzontami i bardziej elastycznym podejściem, ale nie jesteś. W mojej opinii masz podstawowe braki.
I tak, wspóluczestniczę w terapii narcyza, poznałam wielu narcyzów już świadomych swoich zaburzeń oraz ich partnerów, edukuję się z zakresu narcyzmu już pewien okres i sporo wiem o tym zaburzeniu, a moja wiedza ma charakter zarówno teoretyczny, jak i empiryczny. Jednak pewnie daleko mi do ciebie
Zatem powodzenia we współżyciu z narcyzem, mówię serio, wiem jakie to trudne.
Ja widzę u ciebie braki, również emocje, ty u mnie i jest ok.
Trzymaj się.
Wiem że nie wolno, ale może moderacja pozwoli bo jest to najlepszy tekst na powyższy temat jaki czytałam - warto się zapoznać! https://pracownia4.wordpress.com/2009/1 … ychopatii/
32 2016-07-15 18:10:39 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 18:14:27)
Zatem powodzenia we współżyciu z narcyzem, mówię serio, wiem jakie to trudne.
Ja widzę u ciebie braki, również emocje, ty u mnie i jest ok.
Trzymaj się.
Żłośliwa jesteś okropnie, jeszcze na koniec szpilkę wetkniesz a niby miło chciałabyś zakończyć.
Poczytam później twoje inne wątki/wypowiedzi to sobie szerszą perspektywę wyrobię, bo na razie widzę proste złośliwe komentarze, które faktycznie wywołują we mnie emocje: wesołość i politowanie. Trzymaj się <też protekcjonalne>
Wiem że nie wolno, ale może moderacja pozwoli bo jest to najlepszy tekst na powyższy temat jaki czytałam - warto się zapoznać! https://pracownia4.wordpress.com/2009/1 … ychopatii/
Tak, znam. Potwierdzam. Czytałam też Wolfa i Kohuta, na których powołuje się autor. A na pracownia4 jest jeszcze kilka ciekawych opracowań dotyczących narcyzmu.
Lilka_15 zgadzam się z opinią sammerka88 – uważam, że brak Ci podstawowej wiedzy nt. osobowości narcystycznej a w dyskusji jesteś bardziej roszczeniowa niż merytoryczna.
Tak gwoli rozjaśnienia - kim jest narcyz, narcyz pragnie idealnej miłości, a jednocześnie się jej boi. Zatem często odrzuca jej ideę nie wierząc w nią, wygłaszając sarkastyczne uwagi i traktuje ją użytkowo. Wszystko dlatego, że głęboko w środku boi się nowych zranień i woli się zabezpieczyć odrzucając partnera jako pierwszy, albo nawiązując mnóstwo nic nie znaczących znajomości, gdzie jest traktowany i sam traktuje kogoś użytkowo.
Relacje są dla niego czarno białe. Nieodporność na krytykę sprawia, że sam jest krytyczny.
Np. zawiodłaś mnie – nie ma cię i nie podlega to żadnej dyskusji i to do tego stopnia, że zapomni twojego imienia, ty przestajesz dla niego istnieć a jakiekolwiek próby pojednania są jemu obce.
Dlatego osoby narcystyczne często sięgają po autoerotyzm, co jest dla nich paradoksalną formą bezkonfliktowego związku idealnego z samym sobą. Oczywiście istnieje też wiele stopni pośrednich tj. płatny seks, kochanka mająca za zadanie bezwzględnie podziwiać i stanowiąca poprzez swą atrakcyjność ozdobę podwyższającą samoocenę, albo wiele przejściowych związków zakańczanych po fazie zdobycia i wówczas, kiedy zaczyna się kończyć idealizacja.
Lilka_15, czy znasz kogoś takiego?
34 2016-07-15 18:37:15 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2016-07-15 18:50:00)
Lilka_15, czy znasz kogoś takiego?
Znam. Żyłam z kimś takim 5 lat. Zdiagnozowanym, choć nie z taką patologią, np. seks, kochanki .
Wszystko co piszesz jest mi bardzo dobrze znane, znam ten mechanizm.
Jeśli wydaje się mało merytoryczna, jasne przyznaję się do błędu, nie będę się już wypowiadać. Niech robią to bardziej profesjonalne osoby.
Ja kiedyś żyłam i myślałam o tym zaburzeniu (przez pryzmat edukacji, terapii, warsztatów) dokładnie z takiej perspektywy, jak to tutaj opisujecie. Ale kiedy zajęłam się tak naprawdę sobą i w międzyczasie widziałam upadek narcyza (łącznie z "wysiadaniem" organizmu - fizycznie, bo nie mógł już dowiezc wszystkich swoich "wizerunków", ciało się fizycznie przepaliło, i zaczął się totalny upadek), dopiero wtedy zrozumiałam jak on cierpi. I widziałam też wtedy jego walkę o życie. Dosłownie. I zrozumiałam też, dlaczego weszłam w taki związek (to nie jest przypadkowe).
Jedyne co chcę powiedzieć na zakończenie od siebie w tej dyskusji, to żeby rozumieć dramaty tych osób.
Łatwo jest operować twierdzeniami, że to okropni ludzie bez emocji i manipulanci, totalni egoiści.
Pod tym jest człowiek, totalna pustka, ogromny lęk i przerażenie.
Rozumienie pozwala wybaczyć.
My też decydujemy, czy chcemy żyć z takimi ludźmi czy nie.
Ja raczej mu teraz współczuję, niż wieszam na nim psy.
Ja raczej mu teraz współczuję, niż wieszam na nim psy.
Lilka, bardzo idealistyczne myślenie, ale zapominasz że to narcyzi i psychopaci są przyczyną największego zła na świecie.
Lillka-15 napisał/a:Ja raczej mu teraz współczuję, niż wieszam na nim psy.
Lilka, bardzo idealistyczne myślenie, ale zapominasz że to narcyzi i psychopaci są przyczyną największego zła na świecie.
Może już jestem papieżem .
Przepraszam @pannapanna - ale jestem już na innym etapie.
Lilka-15 Możesz to rozwinąć? : „Dosłownie. I zrozumiałam też, dlaczego weszłam w taki związek (to nie jest przypadkowe)”.
watpie, zebym ja weszla na etap wspolczucia dla psychopatow.
Lilka-15 Możesz to rozwinąć? : „Dosłownie. I zrozumiałam też, dlaczego weszłam w taki związek (to nie jest przypadkowe)”.
Ósemka,
Wrzuć w przeglądarkę hasło: "koluzja narcystyczna", "narcystyczne tango" i dowiesz się sporo na ten temat.
Dzięki, sammerka88, literatury nt. narcyzmu przerobiłam przez ostatnie 10 lat o wiele więcej niż proponuje internet, dlatego zainteresował mnie indywidualny przypadek Lilki_15.
41 2016-07-15 20:48:50 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 20:50:11)
Dzięki, sammerka88, literatury nt. narcyzmu przerobiłam przez ostatnie 10 lat o wiele więcej niż proponuje internet, dlatego zainteresował mnie indywidualny przypadek Lilki_15.
Spodziewasz się czegoś innego niż standardowej koluzji?
Przeczytaj wątek Lillki, znajdziesz w nim wiele odpowiedzi.
Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...
43 2016-07-15 20:54:26 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 20:54:53)
Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...
Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".
44 2016-07-15 21:06:28 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-07-15 21:07:08)
pannapanna napisał/a:Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".
Summerka, ale jak możesz popierać Lilkę??
Słyszysz news o gwałcie na dziecku - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o jakiś mega odrażających zbrodniach - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o handlu kobietami - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
To tylko przykłady!
Normalnie człowiek nie może bezinteresownie robić zła i zadawać bólu, bo czuje część tego bólu - dlatego w ogóle ludzkość przetrwała!
Normalny człowiek ma EMPATĘ - psychopata/narcyz nie ma tego modułu w mózgu - może robić rzecz które w normalnym człowieku wywołują skrę jelit!
pannapanna napisał/a:Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".
Mówimy o skutkach a nie o przyczynach, bo w takim temacie zaczęłyśmy rozmowę na tym forum– gdyby to był mój watek chętnie rozwinęłabym temat.
46 2016-07-15 21:24:58 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-15 21:35:21)
Mówimy o skutkach a nie o przyczynach, bo w takim temacie zaczęłyśmy rozmowę na tym forum– gdyby to był mój watek chętnie rozwinęłabym temat.
Nie ma skutku bez przyczyny. Uważam, że trudno zrozumieć skutki narcyzmu nie rozumiejąc jego przyczyn, dlatego powyższa sugestia wydaje mi się niewłaściwa w tych okolicznościach.
summerka88 napisał/a:pannapanna napisał/a:Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".Summerka, ale jak możesz popierać Lilkę??
Słyszysz news o gwałcie na dziecku - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o jakiś mega odrażających zbrodniach - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o handlu kobietami - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
To tylko przykłady!
Normalnie człowiek nie może bezinteresownie robić zła i zadawać bólu, bo czuje część tego bólu - dlatego w ogóle ludzkość przetrwała!
Normalny człowiek ma EMPATĘ - psychopata/narcyz nie ma tego modułu w mózgu - może robić rzecz które w normalnym człowieku wywołują skrę jelit!
Przede wszystkim powinniśmy rozdzielić narcyzm od psychopatii. Zgodnie z literaturą na skali zaburzeń osobowości jako najmniej "szkodliwe" są zaburzenia narcystyczne (N), następnie zaburzenia borderline (B), a za najbardziej rujnujące uważa się zaburzenia psychopatyczne (P).
Ja i wydaje mi się, że Lillka również (głowy nie daję) pisałyśmy o narcyzach, którzy czynią spustoszenie emocjonalne i nie tylko u swoich ofiar, ale nie są sprawcami czynów, o których piszesz powyżej.
Edit: narcyzi mają poważne braki w empatii, ale nie są okrutni i nie czerpią satysfakcji z krzywdzenia ludzi, jak to ma miejsce w przypadku psychopatów/socjopatów.
Edit2: empatii nie posiadają także chorzy na autyzm i zespół aspergera, ale przeważnie nie potępiamy ich za to. Chociaż oni nieświadomie także często krzywdzą innych. Ostatnio czytałam jak pewien profesor jechał ze swoim autystycznym synkiem windą, w której jechała również matka z niemowlęciem. W pewnym momencie, gdy niemowlę zaczęło płakać, autystyczny chłopiec uderzył niemowlę z pięści w twarz... Słowem kluczem może być tutaj PREMEDYTACJA.
ósemka napisał/a:Mówimy o skutkach a nie o przyczynach, bo w takim temacie zaczęłyśmy rozmowę na tym forum– gdyby to był mój watek chętnie rozwinęłabym temat.
Nie ma skutku bez przyczyny. Uważam, że trudno zrozumieć skutki narcyzmu nie rozumiejąc jego przyczyn, dlatego powyższa sugestia wydaje mi się niewłaściwa w tych okolicznościach.
pannapanna napisał/a:summerka88 napisał/a:Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".Summerka, ale jak możesz popierać Lilkę??
Słyszysz news o gwałcie na dziecku - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o jakiś mega odrażających zbrodniach - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
Słyszysz o handlu kobietami - wiesz że musi chodzić o psychopatę/narcyza.
To tylko przykłady!
Normalnie człowiek nie może bezinteresownie robić zła i zadawać bólu, bo czuje część tego bólu - dlatego w ogóle ludzkość przetrwała!
Normalny człowiek ma EMPATĘ - psychopata/narcyz nie ma tego modułu w mózgu - może robić rzecz które w normalnym człowieku wywołują skrę jelit!Przede wszystkim powinniśmy rozdzielić narcyzm od psychopatii. Zgodnie z literaturą na skali zaburzeń osobowości jako najmniej "szkodliwe" są zaburzenia narcystyczne (N), następnie zaburzenia borderline (B), a za najbardziej rujnujące uważa się zaburzenia psychopatyczne (P).
Ja i wydaje mi się, że Lillka również (głowy nie daję) pisałyśmy o narcyzach, którzy czynią spustoszenie emocjonalne i nie tylko u swoich ofiar, ale nie są sprawcami czynów, o których piszesz powyżej.Edit: narcyzi mają poważne braki w empatii, ale nie są okrutni i nie czerpią satysfakcji z krzywdzenia ludzi, jak to ma miejsce w przypadku psychopatów/socjopatów.
Edit2: empatii nie posiadają także chorzy na autyzm i zespół aspergera, ale przeważnie nie potępiamy ich za to. Chociaż oni nieświadomie także często krzywdzą innych. Ostatnio czytałam jak pewien profesor jechał ze swoim autystycznym synkiem windą, w której jechała również matka z niemowlęciem. W pewnym momencie, gdy niemowlę zaczęło płakać, autystyczny chłopiec uderzył niemowlę z pięści w twarz... Słowem kluczem może być tutaj PREMEDYTACJA.
I tych okolicznościach proponuje wrócić do kalejdoskopki, która założyła ten watek i jej historii starość z narcyzem, to może coś Ci się w głowie rozjaśni.
I tych okolicznościach proponuje wrócić do kalejdoskopki, która założyła ten watek i jej historii starość z narcyzem, to może coś Ci się w głowie rozjaśni.
Cóż, wątku nie czytałam, ale zdaje się, że związek kalejdoskopki został zakończony a ona próbuje zrozumieć zachowania swojego byłego partnera, być może licząc na jego "nawrócenie". Mylę się?
O tym samym pomyślałam.
50 2016-07-16 14:18:34 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-16 14:20:58)
ósemka napisał/a:Lilka_15, czy znasz kogoś takiego?
Znam. Żyłam z kimś takim 5 lat. Zdiagnozowanym, choć nie z taką patologią, np. seks, kochanki .
Wszystko co piszesz jest mi bardzo dobrze znane, znam ten mechanizm.
Jeśli wydaje się mało merytoryczna, jasne przyznaję się do błędu, nie będę się już wypowiadać. Niech robią to bardziej profesjonalne osoby.
Ja kiedyś żyłam i myślałam o tym zaburzeniu (przez pryzmat edukacji, terapii, warsztatów) dokładnie z takiej perspektywy, jak to tutaj opisujecie. Ale kiedy zajęłam się tak naprawdę sobą i w międzyczasie widziałam upadek narcyza (łącznie z "wysiadaniem" organizmu - fizycznie, bo nie mógł już dowiezc wszystkich swoich "wizerunków", ciało się fizycznie przepaliło, i zaczął się totalny upadek), dopiero wtedy zrozumiałam jak on cierpi. I widziałam też wtedy jego walkę o życie. Dosłownie. I zrozumiałam też, dlaczego weszłam w taki związek (to nie jest przypadkowe).Jedyne co chcę powiedzieć na zakończenie od siebie w tej dyskusji, to żeby rozumieć dramaty tych osób.
Łatwo jest operować twierdzeniami, że to okropni ludzie bez emocji i manipulanci, totalni egoiści.
Pod tym jest człowiek, totalna pustka, ogromny lęk i przerażenie.
Rozumienie pozwala wybaczyć.
My też decydujemy, czy chcemy żyć z takimi ludźmi czy nie.
Ja raczej mu teraz współczuję, niż wieszam na nim psy.
Lilka - i o to mi właśnie m.in. chodziło, żeby zobaczyć to z ich strony, i dowiedzieć się, czy jednak coś czują. Czy taki system obronny jest czymś co trwa wiecznie, czy też kiedyś się rozsypuje. I chodzi mi tu o bezstronne przykłady, argumenty oraz opinie. Dzięki
Nie zgodzę się jednak z tym, że wszystko i każdemu trzeba wybaczać - a wręcz pewnych rzeczy się nie powinno. Owszem, iść dalej w swoim życiu - tak, ale wybaczać wszystko jest głupotą, a winni nie odczują wtedy już żadnych konsekwencji, a powinni.
51 2016-07-16 14:24:15 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-16 14:25:06)
pannapanna napisał/a:Kurcze, mnie też. Czytam Twoje posty Lilka i na ogól się z nimi zgadzam, ale tych wokół narcyzów/psychopatów - nie kumam.
Rozwiń proszę - co to za wiązek, skąd ta empatia?
Może masz syna narcyza bo takiej lojalności wobec partnera nie ogarniam...Zabawne jest to, że w kwestii empatii wobec narcyzów to ja dokładnie popieram Lillkę
Tutaj chodzi o zrozumienie SKĄD u narcyza wziął się narcyzm i DLACZEGO on tak postępuje.
Przeważnie ludzie skupiają się i zatrzymują na SKUTKACH zachowań narcystycznych, które wielokrotnie są druzgocące dla ich "ofiar".
A mnie interesują właśnie skutki DLA Narcyzów. Skąd się to bierze, można znaleźć w wielu źródłach.
I zgadzam się, że ludzie i książki skupiają się głównie na skutkach dla ich ofiar.
52 2016-07-16 14:38:28 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-16 14:39:07)
ósemka napisał/a:I tych okolicznościach proponuje wrócić do kalejdoskopki, która założyła ten watek i jej historii starość z narcyzem, to może coś Ci się w głowie rozjaśni.
Cóż, wątku nie czytałam, ale zdaje się, że związek kalejdoskopki został zakończony a ona próbuje zrozumieć zachowania swojego byłego partnera, być może licząc na jego "nawrócenie". Mylę się?
Summerko,
Absolutnie nie mam zamiaru wracać do Narcyza, ani absolutnie nie liczę na jego nawrócenie! Gdyby tak było, mój wątek poruszałby przyczyny narcyzmu.
Nie próbuję zrozumieć jego zachowania - bo już je rozumiem.
Słowem kluczem w moim przypadku jest: SPRAWIEDLIWOŚĆ. Jak już pisałam wcześniej, widzę że narcyz ma się dobrze, a ja patrząc wstecz widzę jak trudny był to rok dla mnie i że jeszcze nie pozbierałam się w całość. Oczywiście to, że byłam z kimś takim wynika głównie z moich osobistych problemów, które nadal leczę poprzez terapię, choć przecież również zdrowe i normalne kobiety mogą ulec manipulacjom i urokowi narcyza. Tak czy owak, bez względu na moją podatność - faktem są jego świadome i przeprowadzone z zimną krwią manipulacje - na mnie oraz na wielu innych kobietach.
Oprócz tego, cała ta historia wyzwoliła we mnie zainteresowania psychologią w ogóle. Więc moje pytania i drążenie tematu wynika również z tych zainteresowań. Badając to zaburzenie i zgłębiając temat zauważyłam po prostu, że o skutkach narcyzmu DLA narcyza praktycznie nie ma nic.
Kalejdoskopka napisał/a:Swanen napisał/a:Są skutki. Narcyz nie jest w stanie nic trwałego zbudować. To bardzo często są ludzie z rozwalonym życiem i to w każdym aspekcie, zawodowym, rodzinnym, relacji/związków z kobietami. Poza tym narcyz nie ma przyjaciół.
To prawda. A czy myslisz, ze jemu to doskwiera, ze sie tym przejmuje?
Swanen patrzy z punktu widzenia osoby empatycznej, takiej, której kontakt z innymi i zdrowe relacje są potrzebne do dobrego życia.
Narcyz ma zupełnie inaczej.
Narcyz może nie odczuwa tego w kategoriach uczuć wyższych ale odczuwa dolegliwości, np. jeśli ludzie unikają go, nie chcą się z nim spotykać - to przed kim ma zgrywać boga? Mam w rodzinie takiego, w tej chwili stary już człowiek, jego potrzeba by wiedzieć wszystko najlepiej, by być nieomylnym, by nie być krytykowanym jest tak wielka, że próbuje wymuszać to wszystko na otoczeniu. Jest w tym śmieszny i ludzie się śmieją, co powoduje jego wściekłość i nieracjonalne, jeszcze śmieszniejsze zachowania.
Inną metodą jest pomniejszanie innych - to też stały punkt programu. Brak autorytetów - wszak sam jest najlepszy - więc jego ludzie tez nie cenią. Nieistniejące poczucie odpowiedzialności - nie deficyt ale zero odpowiedzialności powoduje, że cały czas się ludziom naraża, bo rzadko kiedy czegoś dotrzymuje.
Z perspektywy długiego już życia można powiedzieć, że narcyzm ocierający się o psychopatię spowodował, że przegrał życie. Młody, zdolny, piękny kończy życie jako przegrany, bez sukcesu zawodowego, z rozwaloną rodziną, pogardą ludzi i wierzcie mi, to doskwiera. Natomiast nadal, jeśli kogoś spotyka po raz pierwszy, odgrywa komedię i większość ludzi na krótką metę się na jego gierki nabiera - na krótką metę.
,
Kalejdoskopka,
to my postrzegamy takie osoby jako bardzo pewne siebie, mające wysokie poczucie własnej wartości, zadowolone z życia, bo na zewnątrz pięknie się prezentują a tak naprawdę żyją w ciągłym strachu i wszechobecnej paranoi, podejrzewają wszystkich o wszystko a ma to ogromny wpływ na ich zdrowie psychiczne.
Nie mogą zaznać spokoju, bo cały czas muszą sobie i innym udowadniać swoją wyższość, inwestując w to całą swoją energię, każdego dnia się spalając i wyniszczając.
Dla nich każdy dzień to walka i chociaż usilnie dążą do osiągnięcia spokoju nie są w stanie tego osiągnąć, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie od niego lepszy, bogatszy, młodszy.
Taki człowiek nigdy nie przerwie tego wyścigu bo zdobywanie akceptacji otoczenia działa jak narkotyk - uzależnia, ale nie zaspokaja.
A na starość.. jak w opisie Swanen.
Uważam, że to dla nich jest tragedia, kiedyś usłyszałam od narcyza, że on sam dla siebie jest największym wrogiem i coś w tym jest.
55 2016-07-17 17:21:25 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-07-17 17:23:15)
Słowem kluczem w moim przypadku jest: SPRAWIEDLIWOŚĆ. Jak już pisałam wcześniej, widzę że narcyz ma się dobrze, a ja patrząc wstecz widzę jak trudny był to rok dla mnie i że jeszcze nie pozbierałam się w całość. Oczywiście to, że byłam z kimś takim wynika głównie z moich osobistych problemów, które nadal leczę poprzez terapię, choć przecież również zdrowe i normalne kobiety mogą ulec manipulacjom i urokowi narcyza. Tak czy owak, bez względu na moją podatność - faktem są jego świadome i przeprowadzone z zimną krwią manipulacje - na mnie oraz na wielu innych kobietach.
Oprócz tego, cała ta historia wyzwoliła we mnie zainteresowania psychologią w ogóle. Więc moje pytania i drążenie tematu wynika również z tych zainteresowań. Badając to zaburzenie i zgłębiając temat zauważyłam po prostu, że o skutkach narcyzmu DLA narcyza praktycznie nie ma nic.
Przeczysz sama sobie, Kalejdoskopko.
Ty nie chcesz sprawiedliwości, ale ZEMSTY za to, że czujesz się skrzywdzona. Chociaż piszesz, że zostałaś poniekąd skrzywdzona na własne życzenie, bo z uwagi na swoje problemy związałaś się z niewłaściwym mężczyzną, to chcesz, aby on TEŻ cierpiał. Do równowagi w cierpieniu sprowadza się twoja SPRAWIEDLIWOŚĆ?
To nie jest sprawiedliwość, to jest chęć wyrównania rachunków i pragnienie cierpienia dla drugiego człowieka. Mimo, że wiesz, co jest źródłem narcyzmu i podobno masz wiedzę, jak i dlaczego "reaguje" narcyz, to przypisujesz jego działaniom świadomą intencjonalność i pragniesz dla niego cierpienia.
Nie podobają mi się twoje intencje, bo pragnienie cierpienia i poczucia skrzywdzenia dla drugiego człowieka jest dla mnie nieludzkie.
"Pożegnanie się z pragnieniem wyrównania, uznanie, że dostało się tylko tyle, ile ten człowiek mógł dać, bywa jedną z najtrudniejszych rzeczy do przyjęcia".
W przypadku związku z narcyzem to można raczej mówić o wykorzystaniu. Pragnienie wyrównania nie jest niczym złym. Jeśli ktoś go potrzebuje, by zamknąć jakiś rozdział, to niech tego szuka.
Każda z Was ma rację.
Narcyz rzeczywiście aż się prosi, żeby pocierpiał i zobaczył jak to wygląda z innej strony niż jego własne ego.
Ale czy on to zrozumie?
Przecież on jak nikt inny potrafi sam przed sobą wszystko sobie wytłumaczyć.
A my? Jeśli pielęgnujemy urazy, to w nich tkwimy i tylko wtedy, gdy uda nam się przebaczyć, uwalniamy się od nich.
Mamy poczucie, że nosimy z sobą coś, co nie jest załatwione do końca.
Uraza, krzywda, zranienie, głębokie rozczarowanie, żal, które pozostają w nas i od których nie możemy się uwolnić, dają o sobie co jakiś czas znać i nie pozwalają, by nasze życie mogło osiągnąć harmonię.
Jeśli związane z nimi emocje - złość i chęć zemsty nie osłabną, pojawia się głęboki uraz.
Jednak trwając w takiej postawie, ułatwiamy złym uczuciom zagnieżdżenie się na stałe w naszej psychice i dopóki będą one istnieć w nas, nie będzie w nim miejsca na prawdziwe szczęście.
Takie negatywne emocje zabierają mnóstwo psychicznej energii.
Kalejdoskopko zostaw w końcu przeszłość w spokoju. Nie musisz lubić swojego wroga, ale nie powinnaś już więcej o nim myśleć. Spróbuj odciąć się od tego człowieka, który przestał cię interesować. Zrezygnuj z wyobrażenia o zadośćuczynieniu, rewanżu albo o tym, że to ty masz rację.
Świat nie jest sprawiedliwy i życie ma swoją cenę. Czasu nie da się cofnąć. Ale możesz zatroszczyć się o to, by Twoje życie nie wyrzuciło cię ze swych torów.
Czesto tak jest, że jak zapomnimy o krzywdzie jaką nam wyrządzono to wlasnie wtedy przychodzi sprawiedliwość ale nam wtedy jest to zupełnie obojętne i współczujemy, o czym pisze Lilka-15.
59 2016-07-25 22:41:02 Ostatnio edytowany przez Tula (2016-07-25 22:42:46)
Ósemko, bardzo mądra wypowiedź. Zgadzam sie z tobą w każdym calu.
Nie ma najmniejszego nawet sensu wyobrażać sobie, że narcyz nagle poczuje coś na kształt wyrzutów sumienia albo że w ogóle będzie snuł jakieś refleksje na temat swojego zachowania. Każda sytuację potrafi sobie taki człowiek idealnie zracjonalizowac, oczywiście na własną korzyść.
Dla normalnie myślącego człczłowie cos takiego jest abstrakcja, ale narcyz zawsze spada na cztery łapy, oczywiście w jego mniemaniu.
Trzeba sie po prostu odciąć od takiego człowieka jakby z góry zakładając że narcyz da sobie radę. Bo on da sobie radę.
Dla własnego zdrowia psychicznego nie należy interesować sie dalszym losem zaburzenca.
Bardzo mądrze to wszystko opisalas. Widać że bylas z kimś takim i od dawna już pozbylas sie wszelkich złudzeń odnośnie takich ludzi.
Ja mam tak samo.
Zdaje sie, ze pewne chińskie mądre przysłowie głosi, iż nie należy otwierać drzwi złu. I ja zgadzam sie z tym. Każdemu narcyzowi wiec krzyżyk na drogę i niech im ziemia lekką będzie. Cokolwiek innego nie ma żadnego sensu.
60 2016-07-26 22:43:43 Ostatnio edytowany przez Kalejdoskopka (2016-07-26 22:48:43)
To nie jest sprawiedliwość, to jest chęć wyrównania rachunków i pragnienie cierpienia dla drugiego człowieka. Mimo, że wiesz, co jest źródłem narcyzmu i podobno masz wiedzę, jak i dlaczego "reaguje" narcyz, to przypisujesz jego działaniom świadomą intencjonalność i pragniesz dla niego cierpienia. Nie podobają mi się twoje intencje, bo pragnienie cierpienia i poczucia skrzywdzenia dla drugiego człowieka jest dla mnie nieludzkie.
Summer.
Narcyzm to wybór, mimo wszystko.
Tak, chcę sprawiedliwości, i uważam, że mam do tego prawo, więc nie rozumiem twojego zbulwersowania. Czy tak samo potępiłabyś zgwałconą kobietę, która
żądałaby kary dla swojego napastnika?? To, że nie ma paragrafów dla narcyzów (Jeszcze!) to nie znaczy, że to jest w porządku. Taki przykład: w XIX wieku kobieta nie istniała jako podmiot prawny, albo Czarni w USA, którzy nie byli uznawani za pełnoprawnych obywateli, więc można by się wtedy również bulwersować, że żądali sprawiedliwości, prawda? Teraz jest to dla wszystkich proste i oczywiste, ale wtedy takie nie było.
Jeśli chodzi o to, w jakim jestem teraz miejscu, to zgadzam się z wami wszystkimi, że najlepiej zająć się sobą i ruszyć ze swoim życiem dalej.
Ale zrozumcie, że teraz taki akurat przechodzę etap, i mimo waszych najszczerszych chęci, to jest proces, który nie zakończy się z dnia na dzień. Ale nawet wtedy, kiedy będzie mi on już zupełnie obojętny, to i tak nigdy nie będę mu życzyć szczęścia, ani nie będzie mi obojętny żaden narcyz oraz to, co oni robią z ludźmi, tak jak nigdy nie będą mi obojętne inne niesprawiedliwości tego świata, sorry.
I nie zgadzam się z tobą Summer do końca, to nie jest tylko chęć zemsty z mojej strony, to jest również chęć zrozumienia tego zaburzenia dogłębnie i do końca, m.in. po to, żeby ruszyć dalej.
Nie wiem dlaczego ja się tu ciągle muszę tłumaczyć ? Dlaczego każdy czuje tu potrzebę pomagania mi na siłę i krytykowania, nie znając całego obrazu. Tylko nieliczne wypowiedzi są właściwie na ten temat, o który pytałam na samym początku - za te nieliczne wypowiedzi na temat - dziękuję.
MAM TYLKO JEDNO PYTANIE, NA KTORE NIGDZIE NIE MOGE ZNALEZC ODPOWIEDZI: JAKIE SA SKUTKI NARCYZMU - DLA NARCYZA ??
Skutków nie ma ŻADNYCH.
(żeby nie było, nie czytałam odpowiedzi prócz ostatniej, wszystko piszę ze swoich doświadczeń, z tzw. "głowy")
Tacy ludzie zawsze będą uważać, że to im się staje krzywda. Jeśli coś im się złego stanie, to nie jest to wina ich poczynań - jest to wina wszystkich innych. Nawet jeśli wiedzą, że to oni popełnili błąd, to najpierw oskarżą los o to, że wyszło na jaw. To są chwasty, a jak wiadomo chwasty się plenią i prędzej wyrwiesz różę, niż zakorzenione g... Zawsze znajdą nowych słuchaczy, którzy utwierdzą ich w przekonaniu, że są zaje...ści. Choćby jako alkoholicy siedzieli nocą na ławce w parku, to będą otoczeni żulami, którzy ich podziwiają. A oni będą przekonani, że ławka to nie ich wina. Większość jednak żyje jak pączki w maśle.
Co do ostatniego wpisu Kalejdoskopki:
Dlaczego odmawia nam się prawa do zemsty, do nienawiści? Mój były mnie zepsuł, zniszczył moje życie. Idę dalej, bo taka jest kolej rzeczy. Nie jest moją obsesją, nie myślę o nim non stop. Co nie znaczy, że go nie nienawidzę, bo nienawidzę go całym swoim sercem. Bardzo żałuję, że swojego czasu nie założyłam przeciw niemu sprawy o znęcanie się. Teraz już za późno, niby mam dowody, ale są one sprzed 2 lat (te, które jestem w stanie udowodnić bez świadków). Moim zdaniem pragnienie zemsty nie jest czymś dziwnym, nienaturalnym czy ośmieszającym. Ciągle mi mówili, żebym "byłam mądrzejsza i dała spokój" i jak na tym wyszłam? Mój były żyje jak król, mnie mają za przegraną. Powinnam niby "jako ta mądrzejsza" odwrócić się i odejść, żeby jego karma (dla psa) dosięgnęła. Tylko że NIC mi to nie da, bo jego karmusia nie dosięgnie, a ja dalej będę tą gorszą. Mogę z całą świadomością napisać, że czekam na dzień, w którym się dowiem, że stało mu się coś złego. Po to tylko, bym mogła się uśmiechnąć.
Dlaczego odmawia nam się prawa do zemsty, do nienawiści? Mój były mnie zepsuł, zniszczył moje życie. Idę dalej, bo taka jest kolej rzeczy. Nie jest moją obsesją, nie myślę o nim non stop. Co nie znaczy, że go nie nienawidzę, bo nienawidzę go całym swoim sercem. Bardzo żałuję, że swojego czasu nie założyłam przeciw niemu sprawy o znęcanie się. Teraz już za późno, niby mam dowody, ale są one sprzed 2 lat (te, które jestem w stanie udowodnić bez świadków). Moim zdaniem pragnienie zemsty nie jest czymś dziwnym, nienaturalnym czy ośmieszającym. Ciągle mi mówili, żebym "byłam mądrzejsza i dała spokój" i jak na tym wyszłam? Mój były żyje jak król, mnie mają za przegraną. Powinnam niby "jako ta mądrzejsza" odwrócić się i odejść, żeby jego karma (dla psa) dosięgnęła. Tylko że NIC mi to nie da, bo jego karmusia nie dosięgnie, a ja dalej będę tą gorszą. Mogę z całą świadomością napisać, że czekam na dzień, w którym się dowiem, że stało mu się coś złego. Po to tylko, bym mogła się uśmiechnąć.
Przytulam Cię wirtualnie, bo doskonale Cię rozumiem
Na pocieszenie dodam, że mój były mąż złamał sobie mostek i dwa żebra w dzień, w którym - jak się później okazało - chciał mnie pozwać do sądu, bo coś niby mu zrobiłam
Pozdrawiam
Byla_Narzeczona napisał/a:Dlaczego odmawia nam się prawa do zemsty, do nienawiści? Mój były mnie zepsuł, zniszczył moje życie. Idę dalej, bo taka jest kolej rzeczy. Nie jest moją obsesją, nie myślę o nim non stop. Co nie znaczy, że go nie nienawidzę, bo nienawidzę go całym swoim sercem. Bardzo żałuję, że swojego czasu nie założyłam przeciw niemu sprawy o znęcanie się. Teraz już za późno, niby mam dowody, ale są one sprzed 2 lat (te, które jestem w stanie udowodnić bez świadków). Moim zdaniem pragnienie zemsty nie jest czymś dziwnym, nienaturalnym czy ośmieszającym. Ciągle mi mówili, żebym "byłam mądrzejsza i dała spokój" i jak na tym wyszłam? Mój były żyje jak król, mnie mają za przegraną. Powinnam niby "jako ta mądrzejsza" odwrócić się i odejść, żeby jego karma (dla psa) dosięgnęła. Tylko że NIC mi to nie da, bo jego karmusia nie dosięgnie, a ja dalej będę tą gorszą. Mogę z całą świadomością napisać, że czekam na dzień, w którym się dowiem, że stało mu się coś złego. Po to tylko, bym mogła się uśmiechnąć.
Przytulam Cię wirtualnie, bo doskonale Cię rozumiem
Na pocieszenie dodam, że mój były mąż złamał sobie mostek i dwa żebra w dzień, w którym - jak się później okazało - chciał mnie pozwać do sądu, bo coś niby mu zrobiłam
Pozdrawiam
Ha! Ale bym się śmiała, gdybym była Tobą
Również przytulam i pozdrawiam
i ja się dołączam do wirtualnego tulenia, bo dobrze Was rozumiem
aczkolwiek ja nie nienawidzę "mojego" psychopaty, chciałabym tylko, żeby dał mi spokój.
i żeby nie kreowal się na ofiarę złej kobiety, która go wykorzystała (ja), bo to on stosował przemoc fizyczną, psychiczną, zdradzal, kłamał i oszukiwał.
wiem jednak,że na to nie ma szans. on chyba autentycznie wierzy, że to ja mu zrobiłam krzywdę, bo UWAGA nie dotrzymalam słowa i się z nim rozstalam.
tak więc nie nienawidzę,ale litości nie mam żadnej. i mieć nie będę. a jak kiedyś coś mu się stanie, to odetchne z ulgą, że już nigdy w moim życiu się nie pojawi.
65 2016-07-26 23:56:34 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-26 23:58:28)
i ja się dołączam do wirtualnego tulenia, bo dobrze Was rozumiem
aczkolwiek ja nie nienawidzę "mojego" psychopaty, chciałabym tylko, żeby dał mi spokój.
i żeby nie kreowal się na ofiarę złej kobiety, która go wykorzystała (ja), bo to on stosował przemoc fizyczną, psychiczną, zdradzal, kłamał i oszukiwał.
wiem jednak,że na to nie ma szans. on chyba autentycznie wierzy, że to ja mu zrobiłam krzywdę, bo UWAGA nie dotrzymalam słowa i się z nim rozstalam.
tak więc nie nienawidzę,ale litości nie mam żadnej. i mieć nie będę. a jak kiedyś coś mu się stanie, to odetchne z ulgą, że już nigdy w moim życiu się nie pojawi.
Skąd ja to znam Ciebie też przytulam, a na piwo to się kiedyś wszystkie umówimy
To nie była nienawiść w pełnym tego słowa znaczeniu, przynajmniej u mnie Nawet powiem, że starałam się nie nienawidzić. Ale stało się - i faktycznie, uśmiechnęłam się szeroko i z satysfakcją pomaga
Byla_Narzeczona - nawet z wrażenia pomyliłam. To był mostek, 2 kręgi i 4 żebra Ale dopiero później dowiedziałam się, że miał w planach ten pozew I nie wiem, czy nie ucieszyłam się bardziej po tej informacji, nie na zasadzie, że fajnie, bo nie będzie problemu, pozew i tak był bezpodstawny, więc to nie o to chodzi. Ale dziką satysfakcję sprawiło mi, że wreszcie nawet los jest po mojej stronie
A on (żeby nie było offtopu )- cóż. Do dzisiaj uważa, że to ja ta zła. Krzyżyk na drogę. Rodzina go w tym wspiera, dla nich też jestem ta zła. Tak pilnuję czasem z daleka tylko, czy krzywdy nie robi tej kolejnej mojej następczyni... widziałam ją parę razy i mam wrażenie, że złapał ofiarę... i on nadal ma się dobrze, i tylko mam nadzieję, że ona też