ostatnie dni i refleksje skłoniły mnie do pewnych wniosków - przesadzałem 9 cholernych lat - miałem jakieś klapki na oczach - próbowałem sobie znaleźć jakąś wyidealizowaną, super prawie dziewicę - dziewczynę -zamiast posłuchać się kolegów i za przeproszeniem dymać co w lezie, a jak jakaś fajniejsza to wtedy ewentualnie zostawić na długo być może na zawsze - tkwiłem w tym jakiś fałszywym obrazie rzeczywistości - zamiast korzystać z życia
"dymać co wlezie" -- faaaatalne postrzeganie dziewczyn....
Na obozie studenckim wiele dziewczyn i chłopaków uprawiali seks... ktoś zaliczył jedną, potem drugą... część z tego to były przygodne zbliżenia, a inne zamieniły się w trwałem małżeństwa.
stary już ze mnie koń, nie jeden 16latek więcej miał.. mam 27 lat i do tej pory tkwiłem w jakiś chorych ideałach szukania partnerki na zawsze, o super kochającej rodzinie, a obok małżeństwa się rozpadają ... jaką ja mam pewność,że poznam w końcu tą idealną - a za 5 lat małżeństwa z dwójką dzieci odejdzie do innego? żadnej.. taki już jestem mam tendencje do myślenia w przyszłość - planowania, mam wszystko zaplanowane - to się przekłada bezpośrednio na moje życie osobiste i zawodowe, w pracy mówią,że nie ma osoby bardziej zorganizowanej niż ja- ale ja tego nie traktuje jak zalety - to mnie kurewsko męczy wręcz ..
Zachwycające jest, że potrafisz wyjść poza swoje ograniczenia umysłowe, czyli się rozwijasz. Dziewczyny sa ekstremalnie ważne, seks jest ekstremalnie ważny, rodzina i dzieci są ekstremalnie ważne. TWOJE zadanie polega na tym, aby dojść do TWOJEGO szczęścia. Mity w twojej głowie temu nie pomagają.
zaczynam nowe życie ! odegram się za te wszystkie stracone lata jak mało kto, dziękuje Wam za to
Brawo! Powodzenia!