Elle88 napisał/a:Ja myślę, że ona deep down wie, że popełniła masę błędów z nim, inna sprawa że nie musi o tym mówić głośno. Byle wnioski wyciągnęła - tego jej życzę.
No oby jej się udało, mimo wszystko. Choćby dla tych dzieci. W sumie gdyby moi rodzice się rozwiedli, może to też byłby wystarczający wstrząs dla matki, by się wziąć za siebie. Ale tego już się nie dowiemy.
Elle88 napisał/a:Tak jak mówię, pochodzę z dość zasobnego domu, gdzie nigdy nam na nic nie brakowało - no oprócz ciepła i Miłości swego czasu, ale to inna bajka
Nigdy nie ukrywałam, żę moja przygoda ze sponsoringiem to był czysty fun, nie miało to żadnego związku z koniecznością "zarabiania" na siebie. Dlatego to JA decydowałam, z kim pójdę do łóżka i to panowie starali się przekonać MNIE, nie odwrotnie.
Walduś i mu podobni kojarzą sponsoring z obrabianiem kiełbaski za 200zł brutto piłkarzom itp. , bo to jest jego świat i ja to rozumiem 
Moim targetem byli i są wyłącznie panowie, którzy pracują głównie GŁOWĄ i którzy traktują kobietę jak boginię.
No w takiej sytuacji, to się nie dziwię, że nie czułaś, by to Cię w jakiś sposób hańbiło, bo w sumie to było tak, jakbyś z kimś randkowała, tylko z kasą w tle, plus od razu wiadomo było, że to nic na dłużej. Każdy wiedział na co może liczyć.
Elle88 napisał/a:To tez nie jest tak, że ja chodziłam do łóżka TYLKO za kasę no proszę Cię 
Jeśli mam do wyboru - iść z facetem, który chce mnie bzyknąć bo to ja jemu się podobam, a on mi umiarkowanie, albo mu nie ufam z jakichś powodów - to oczywiście nie pójdę.
I tak samo, jeśli podrywa mnie gość super w moim typie wizualnie i z osobowości, to oboje sobie coś dajemy.
Kasa jest po to, jak facet chce iść trochę 'na skróty' i chce bzyknąć, ja jego też - ale on nie chce nic więcej na dany moment.
A w przyp. tego z zagramanicy przykładowo, to były rozmowy 'porozumienie dusz' i ogólnie dobra faza, więc spokojnie bez $$ się obeszło. Oczywiście były kolacje, prezenty, jakieś drobne zakupy - ale to wszystko JEGO inicjatywa.
Nie uważam żeby to było coś złego, czy żebym miała mieć jakieś wyrzuty sumienia. Uważam, że zasługuje na to wszystko 
Wiem, mówiłaś kiedyś, że miałaś kilku sponsorów, ale że bez kasy też to robiłaś. Zresztą właśnie, kojarzyłam, że z nim to nie było za kasę, tylko tak normalnie.
Mnie na przykład zawsze krępowały jakieś prezenty, szczególnie te większe, choć to też kwestia wychowania, bo mi powtarzano, że nie wypada niczego przyjmować i takie tam. Jednak uważam, że nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś CHCE nam dać prezent. Wiadomo, że nie wszystko musimy mieć ochotę przyjąć, każdy ma inny próg zanim stwierdzi, że to zbyt dużo, ale też nie ma co tego demonizować. Są ludzie, którzy lubią dawać i tyle. Tak samo jak są ci, którzy są dusigroszami i nie kupią głupiej czekolady, bo żal im 2 złote wydać.
Brzydzi mnie tylko, gdy ktoś udaje wielce zakochanego, a tak naprawdę jest z kimś tylko dla kasy. Takie pasożytnictwo to tragedia.
Elle88 napisał/a:A ja rozumiem i śmieję się z tego.
Śmieją się też panowie, którzy wiedza kto ma ból dupy i dlaczego
Tak jak mówiłam: mężczyźni bez kompleksów nie boją się kobiet z 'przeszłością', ba- nie wypytują w szczegółach o to.
Tylko faceci, którzy mają na tym punkcie jakieś kompleksy (bardzo często rzadko jakikolwiek kontakt z kobietami, poza obserwowaniem znajomych par itp.
) stosują zasadę "zgniłych winogron".
To tak jak biedak powie, że "nie cierpi jadać w drogich restauracjach", że tam same snoby.
Ale prawda jest taka, że to opinia wygłoszona po to aby osłodzić ból niemożności skorzystania z takiej opcji.
Co w przyp. Wuwu najlepszym przykładem był ten, który sam nieopatrznie podał - bardzo podobała mu się pewna kobieta, która - jak sam wydedukował, miała starszego sponsora. Potem przyznał otwarcie że nie miałby odwagi podejść do niej.
Jestem bardzo ciekawa czy do niej tez otwartym tekstem powiedziałby to co do mnie
To tylko taki przykład, jak działa hipokryzja.
W sensie, ja potrafię zrozumieć motywy ich działań, ale nie wiem po co to robić, tak po ludzku nie ogarniam. No ale na niektórych nie ma rady, muszą się jakoś dowartościować, czy tam podratować swoją nikłą wartość zanim spadnie poniżej zera, więc cisną innym.
Poza tym byłam kiedyś w TYM miejscu i się bardzo przejmowałam, ale wiem doskonale dlaczego - bo, jak mówisz, czułam się niepewnie. Chciałam chłopaka, który najlepiej jakby nie miał żadnej przede mną, bo... bo ja nie miałam doświadczenia, bo bałam się, że będzie mnie porównywał, różne takie głupoty. Tak miałam w przypadku pierwszego chłopaka. Teraz jak z kimś się poznaję, to ten temat ni to mnie grzeje, ni ziębi. Jedynie szybko eliminuję tych, co się ewidentnie puszczają 
santapietruszka napisał/a:Ano, tu masz rację, jeśli wcześniej byłaś ofiarą przemocy i widziałaś takie sytuacje, to możesz podchodzić do tego zupełnie inaczej 
Mnie nikt nigdy w życiu oprócz byłego męża nie uderzył
może dlatego tak śmiesznie reagowałam, bo musiałam się z tym ogarnąć. A i to nie do końca tak - jak na początku się poskarżyłam i oczekiwałam, że ktoś mnie obroni, to niestety moja Mama nie stanęła na wysokości zadania ani nikt inny. Kazali nam się "dotrzeć"
więc pewnie i stąd wynikały moje dziwne zachowania wtedy. Inna sprawa, że to było jakoś strasznie dawno i nikt nie słyszał o jakichś tam błękitnych liniach, ośrodkach interwencji i takie tam, co ja gadam, nawet komórek wtedy nie było, a najbliższy telefon miał sąsiad jakieś 200m obok, więc nie bardzo było jak nawet wezwać policję "na gorąco" - a być może by to coś dało
No, a potem zacisnęłam zęby i w końcu ten pozew o rozwód złożyłam
jak już miałam gdzie iść
i nie, nie do kochanka, jak sugerował mój były mąż, ale - NA SWOJE 
No ja swoje już mam za sobą, więc wiem, że jakby jakiś facet podniósł na mnie rękę, to nigdy więcej by mnie nie zobaczył. Przy czym jestem pewna, że gdyby mnie bito i prosiłabym o pomoc w domu, to bym usłyszała to samo, co Ty, bo dla mojej matki coś takiego najwyraźniej jest na swój chory sposób normalne. Wiem, bo mojej starszej siostrze wszyscy poza mną mówili, że ma zostać ze swoim burakiem, bo dokąd ona pójdzie z trójką dzieci...
Jednak czasy też wiele mają do rzeczy. Kiedyś się robiło tak, jak wychowano moją mamę. Wszystko pozostawało we własnych czterech ścianach. Dlatego często się mówi, że to były LEPSZE czasy, a prawda jest taka, że wtedy po prostu mało kto wiedział co się dzieje u innych. Wszyscy grali super szczęśliwych, a w domu nierzadko patologia. O moim ojcu do teraz wiele osób myśli, że jest taki super
Kiedyś jak w rozmowie z taką starą znajomą rodziny wypłynęło co nieco, to uznała, że kłamię, bo on na bank nie mógłby zrobić czegoś takiego 
A Tobie gratuluję, że udało Ci się wziąć w garść i odejść
Naprędce napisał/a:Pietruszkowa, ten wątek muli bo dziewczyny dają muzę "w obrazkach" zamiast w linkach (wiadomo- wzrokowcy;)
Dobranoc wszystkim.
Narzekasz
Dobranoc 