Czy portale randkowe, to dobra opcja? - Netkobiety.pl
Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...
@Happi, hihi to dzisiaj wiekopomna chwila - gadam o uczuciach do faceta no i synchronizacja w "piciu na smutno" z Tobą
Tak, wiem, że był słaby choć bardzo chciał mi się pokazać jako taki samiec Alfa, czym mnie czasem rozczulał, jak zderzyłam to z jego opowieściami o dzieciństwie (to naprawdę hardcory były, więc wyszedł na ludzi - jak mój Ojciec. Bardzo BARDZO mi to imponowało w nim). Ale też za każdym razem jak pojawił się jakiś delikatniejszy temat i widać było, że jest taki bezbronny to na koniec musiał być dziki seks, bo on tak jakby "oddawał wdzięczność" za wysłuchanie go. W ogóle miał ogromny problem z braniem. W seksie też.. zaskakujące to było. Bardzo dużo dawał, a niewiele chciał 'w zamian', wystarczyła mu satysfakcja drugiej strony, choć myślę, że to jakiś grubszy problem był.
Wiem teraz, że parę razy mógł poczuć się odepchnięty, ale tak jak mówisz - nie było otwartej komunikacji w takich sprawach.
Z tym seksem z inną kobietą to była od początku jego fantazja, żebyśmy oboje ją zdominowali. Z tymże ja nie jestem bi, a patrzeć na to jak on jej coś robi nie bardzo chciałam.. Jeszcze co innego gdyby ona jemu tylko, dobra, bez szczegółów
Myślę, że bardzo potrzebował sprawdzać się i dowartościować z kobietami. Nie wiem dlaczego bo naprawdę dobry był w tej sferze. Zawsze mu było mało. Pewnie nie dałoby rady tego długo w takiej formie pociągnąć nawet bez tamtej akcji. Zbyt intensywne to wszystko było.
--- Tak wiem, ten tez pewnie temperament ma, ma coś w oczach. ale tamten był nie do podrobienia, taką osobowość spotyka się raz na wiele lat -był bardzo specyficzny. Pewnie dlatego tak to zagrało z początku..
@Cichy, no to miałeś fajną przygodę na sam koniec! Nawet jeśli była to bardzo młoda przygoda, haha, to jednak była Lubię tak sobie z ludźmi czasem pogadać na mieście, bez względu na wiek i płeć
Owszem, to jest szok, ale dobry szok! Lubię Cię poznawać z tej strony
To już wiadomo skąd jego "mały" problem. Pod pewnymi względami się wygrzebał, pod innymi nie. Tak jak zawsze wszystkim powtarzam. Psychika to bardzo delikatne ustrojstwo. Czasem wystarczy, że raz dasz się złamać i po Tobie.
No ja też uważam, że to był problem. Na pewno sedno tkwi w jego dzieciństwie, tak został wychowany. Podejrzewam, że nie miał najlepszych rodziców. Może oni mu wmówili, że on nie jest godzien niczego, a wiadomo jak z dziećmi bywa, gdy są nieakceptowane przez rodziców. Robią wszystko, by ci rodzice jednak zaakceptowali. Potem podobnie działają w miłości.
Komunikacja to podstawa. Więc nic go nie usprawiedliwiało. Skoro ja jako totalna gówniara i też po przejściach, mogę mówić ludziom wprost co czuję, to dlaczego miałby tego nie robić dorosły mężczyzna?
Pokręcony gość. Wiesz, moim zdaniem wyszło Ci na dobre, że go już nie ma. Zawsze wychodziłam z założenia, że miłość, związek i te wszystkie sprawy powinny wyciągać z nas to, co najlepsze. W przeciwnym wypadku są toksyczne i szkodliwe. Sądzę, że gdybyś się w nim zakochała, on działałby na Ciebie właśnie w ten negatywny sposób. Może nawet po troszku, małymi kroczkami, przesuwałby Twoje granice, żebyś się jednak na jego fantazje godziła. Niestety gdy w gre wchodzą uczucia, często nieświadomie dajemy się zmanipulować. Nawet jeśli jesteśmy na ogół bardzo inteligentni.
Ogólnie słabo to wyglądało z tego, co piszesz.
Wiesz, jakby tak spojrzeć bardzo szeroko, to każdy jest specyficzny. Tamten miał niestety kilka cech, które mi by nie pasowały i nie dałabym błogosławieństwa Haha A tak poważnie - znajdzie się lepszy. Taki, co może i będzie miał odrobinę słabszy temperament, ale za to bardziej poukładane w głowie. Myślę, że to się bardziej liczy na dłuższą metę
Cichy Facet, fajna przygoda Nawet jeżeli dziewczyna taka młoda, to i tak chociaż fajnie Wam się rozmawiało
Elle zgadzam się z Happi, dobrze, że o tym piszesz. Każdy z nas ma uczucia. No i wiesz, oczywiście, że jesteś inteligentna, potrzebujesz podobnego mężczyzny i ogólnie takiego, który sporo od siebie da, ale i takiego da się znaleźć. Wierzę, że Ci się uda. Tak jak pisałaś na pewno jest sporo nudnych facetów, ale nie tylko. Nie każdy zamyka się w schematach i różni są ludzie.
Musiało coś nie do końca grać bo zakładam, że nie tylko chłodym rozumem się kierowałaś.
Nie byłam bi .. to mi nie pasowało
Wspominaj co dobre.
Słodko - gorzkie są ale dobre
Poza tym on sam ze sobą ma problemy. Może ta skrzydłowa była też jego strachem przed zaangażowaniem się. Wtedy zachowuje odpowiednią równowagę.
Wiem, oboje to robiliśmy. Tylko mi by wystarczył on, przeczuwałam to. Jego podniecały różne konfiguracje i gadżety
@Happi, jako dziecko Ojciec go lał, była duża bieda - tak w skrócie. Wyrwał się z tego, potem było Marines, potem kariera zawodowa już w korporacji i teraz miał to wszystko rzucić i przejść na swoje tak ja ja.
To nie był zły facet. Mimo wszystko.. Chciał mi pomagać, ja nigdy go o nic nie prosiłam i nie przyjmowałam pomocy w moich sprawach. Wiem, że to była dobra trzeźwa decyzja. Nie chciałam się w żaden sposób od niego uzależniać. Jedno co mi się w nim nie podobało, a raczej zaniepokoiło to jak któregoś razu wypalił, a często to powtarzał ale tym razem to było w innym kontekście jakoś, czy ja wiem, że on chce żebym się w nim zakochała? Bo wtedy zabierze mnie ...tu i tu, będę z nim to i to.. i poczułam jakby chodziło o jakiś rodzaj uzależnienia mnie od siebie. Zrozumiałam, że dla niego 'miłość' to dominacja, kontrola i uzależnienie. To daje mu poczucie bezpieczeństwa.
To chyba mnie odpychało podświadomie od niego.
Trochę martwi mnie to, że jeszcze kilka m-cy temu przecież zaledwie , że ciągnie mnie w takie klimaty.. jak ja mogę myśleć o 'ustatkowaniu się'? Musze to kurna w końcu przerobić raz i do końca..
To wszystko już mi się klaruje. Ja przez mojego ojca też mam mocno spaczone spojrzenie na ludzi, bliskość. Rozumiem go. Chociaż oczywiście MOŻNA z tego wyjść, trzeba tylko próbować. No i widzieć problem, a nie jest pewne, czy on go dostrzegał.
Podejrzewam, że przez biedę nie miał też zbytnio znajomych, ludzie się odsuwają niestety często, jak nie masz wielkich hajsów. Więc mógł myśleć, że kupi Cię kasą, że wtedy nie będzie sam. Do tego te problemy spowodowane przez ojca i wyszła mieszanka wybuchowa. Jednak dobrze myślałaś, że on tak właśnie widział miłość.
Przerabiaj choćby tu i teraz! Ja jestem cały czas, więc mów wszystko, co Ci leży na serduchu
Co masz na myśli? Też lubisz takich facetów czy.. jesteś do niego podobna? ;>
Z tego by nic nie wyszło na dłuższą metę. On był świadomy siebie, co nim kieruje, szukał?
Tak czułam, że nie. Za dużo w nim było lęku przed odrzuceniem.
Był bardzo świadomy siebie seksualnie. Swoich 'przywar' jeśli o charakter chodzi. Często powtarzał , że wiele zrozumiał (tak z dupy to wyznania były, takie znikąd ) i że zawsze będzie przy mnie, że nigdzie się nie wybiera.. nie wiem, może sam siebie chciał przekonać? Nigdy o takie kwestie nie pytałam. Co nim kieruje.. myślę, że tutaj miał nikłe pojęcie. Szukał ..mnie kogoś kto myśli podobnie do mnie na pewno, ale jest bi i gotowy na więcej niż ja.
A tak bardziej metafizycznie, to chyba chciał być kochany i akceptowany po prostu. Na początku pewnie czuł to ode mnie, ale potem sie odsuwałam, bo te fantazje mnie przerastały. On to widział, mówił z żalem, że to się dzieje i że mu brakuje, a potem zrobił co zrobił. Nie wytrzymał ciśnienia jak to się mówi
Mam ogromną słabość do takich typów, płynie w nas ta sama krew ale są to niestety toksyczne układy.
Ale podoba mi się bardzo aaaaaaaa
Jak chcesz mieć zdrową relację (jaka to właściwie jest?), to musisz to przepracować.
Edit: Jestem podobna i lubię takich ( nie wierzę że to tutaj napisałam ). Słabość moja Tak byśmy sobie dawali i brali, aż oddychać byśmy nie mogli. I skończyło by się wszystko jak u Was.
Miłość jako kontrola, dominacja dająca poczucie bezpieczeństwa, z czasem to dusi. Taka zaknięta droga w jedną stronę.
To wszystko już mi się klaruje. Ja przez mojego ojca też mam mocno spaczone spojrzenie na ludzi, bliskość. Rozumiem go. Chociaż oczywiście MOŻNA z tego wyjść, trzeba tylko próbować. No i widzieć problem, a nie jest pewne, czy on go dostrzegał.
Dużo rzeczy dostrzegał. Jak opowiadał o tym to wydawał się bardzo świadomy. Ale wybaczył Ojcu, mówiliśmy też o tym. Pytał też mnie skąd moja potrzeba dominacji, chciał zrozumieć. To nie były jednostronne monologi. Po takich zwierzeniach zapadała cisza i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, głupio było siąść i płakać więc kochaliśmy się. A potem nikt nie pamiętał o czym była rozmowa, ale to było fajne.
Podejrzewam, że przez biedę nie miał też zbytnio znajomych, ludzie się odsuwają niestety często, jak nie masz wielkich hajsów. Więc mógł myśleć, że kupi Cię kasą, że wtedy nie będzie sam. Do tego te problemy spowodowane przez ojca i wyszła mieszanka wybuchowa. Jednak dobrze myślałaś, że on tak właśnie widział miłość.
On prawie w ogóle nie miał bliskich znajomych, tylko z pracy korpo ludki czasem przychodziły na kolacje. Nikomu nie ufał i nikogo nie dopuszczał blisko. Mówił, że z żadna nawet swoją kobieta nie rozmawiał tak szczerze i otwarcie jak ze mną i nigdy nie czuł się tak akceptowany. Co za paradoks. Niestety ze wszystkim nie dałam rady zaakceptować, bo zrobiłabym to kosztem siebie. Pamiętam taką rozmowę jak mi kiedyś powiedział, że mnie potrzebuje.. i czy będę jego, czy chcę chociaż spróbować.
Ależ byłam wtedy niedelikatna
Przerabiaj choćby tu i teraz! Ja jestem cały czas, więc mów wszystko, co Ci leży na serduchu
Mam ogromną słabość do takich typów, płynie w nas ta sama krew ale są to niestety toksyczne układy.
Ale podoba mi się bardzo aaaaaaaa
Jak chcesz mieć zdrową relację (jaka to właściwie jest?), to musisz to przepracować.
Edit: Jestem podobna i lubię takich ( nie wierzę że to tutaj napisałam ). Słabość moja Tak byśmy sobie dawali i brali, aż oddychać byśmy nie mogli. I skończyło by się wszystko jak u Was.
No, to wiesz, że to nie ma się z czego cieszyć za bardzo, bo obie mamy problem JA mam przerobione to do momentu, że dostrzegam sygnały i nie wejdę w to. Świadoma jestem i decyduję. Czuję się bezpieczna z tym, ale.. czasem mnie rozrywa taka tęsknota za takim "rzuceniem się" i niech się dzieje ..ale wiem co byłoby potem i jak bardzo byśmy oboje cierpieli. Przy tak intensywnych i skrajnych emocjach to nie jest materiał na nic więcej niż romans.
Dużo rzeczy dostrzegał. Jak opowiadał o tym to wydawał się bardzo świadomy. Ale wybaczył Ojcu, mówiliśmy też o tym. Pytał też mnie skąd moja potrzeba dominacji, chciał zrozumieć. To nie były jednostronne monologi. Po takich zwierzeniach zapadała cisza i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, głupio było siąść i płakać więc kochaliśmy się. A potem nikt nie pamiętał o czym była rozmowa, ale to było fajne.
To się nie dziwię, że Cię trafiło. Miałaś fajny seks, faceta, który chciał Cię poznać, nie tylko poprzez łóżko. To przywiązuje. Szkoda w sumie, że miał taki problem, moglibyście stworzyć fajną parę, gdyby nie to.
Elle88 napisał/a:
On prawie w ogóle nie miał bliskich znajomych, tylko z pracy korpo ludki czasem przychodziły na kolacje. Nikomu nie ufał i nikogo nie dopuszczał blisko. Mówił, że z żadna nawet swoją kobieta nie rozmawiał tak szczerze i otwarcie jak ze mną i nigdy nie czuł się tak akceptowany. Co za paradoks. Niestety ze wszystkim nie dałam rady zaakceptować, bo zrobiłabym to kosztem siebie. Pamiętam taką rozmowę jak mi kiedyś powiedział, że mnie potrzebuje.. i czy będę jego, czy chcę chociaż spróbować.
Ależ byłam wtedy niedelikatna
Czyli tak jak podejrzewałam. Nauczył się, że jak nie masz kasy, to nie masz znajomych. Więc później już nie szukał, bo nie wiedział, czy ktoś będzie z nim dla kasy, czy dla niego. Moja mama miała podobnie. Też nigdy nie miała bliskich znajomych, bo za dzieciaka wszyscy ją w końcu odsuwali od siebie. Dla mnie to jest bardzo dobrze znany motyw. Więc go rozumiem. Ale tak jak mówiłam, człowiek może albo zaryzykować i dopuścić kogoś do siebie, albo go odsuwać, aż tę osobę straci. Różnica jest taka, że jak wybierze to drugie, to zrealizuje swój najczarniejszy scenariusz na własną rękę. Widzisz, niby z Tobą nieco zmienił własne zasady, nagiął je, ale też nie do końca. Podejrzewam, że zbyt długo żył w taki sposób, że niezupełnie wiedział jak się odnaleźć w takiej relacji. Chciał jej, ale nie umiał jej utrzymać, poprowadzić odpowiednio. A jak panikował, to uciekał do tego, co znał najlepiej. I znów wraca słowo na S.
Ja ze świadomością wchodziłam w takie związki (wiedziałam że nie powinnam), nie koniecznie byłam świadoma wszystkich konsekwencji. A uciekałam nie żegnając się
Nie cieszę się Biorę wiele rzeczy pół żartem pół serio, więc nie jestem w stanie permanentnego cierpienia
Z takimi mężczyznami jak on łapię odrazu kontakt, chore jednostki zawsze się odnajdą.
Jak żyć. Hamuję się bo z wiekiem cenię sobie święty spokój, teraz jestem na totalnym detoxie ale sądzę, że to tylko wyciszenie.
Nie wiem czy ja mam iść na jakąś terapię? Czego ja się tam jeszcze dowiem? Od życia w domku z ogródkiem mam ochotę uciec z krzykiem, chyba że będzie to mój domek i nie będzie tam mężczyzny.
To się nie dziwię, że Cię trafiło. Miałaś fajny seks, faceta, który chciał Cię poznać, nie tylko poprzez łóżko. To przywiązuje. Szkoda w sumie, że miał taki problem, moglibyście stworzyć fajną parę, gdyby nie to.
Tak, gdyby nie to wiem, że mogłabym się w nim zakochać. Na szczęście udało mi się to kontrolować.
Elle88 napisał/a:
Czyli tak jak podejrzewałam. Nauczył się, że jak nie masz kasy, to nie masz znajomych. Więc później już nie szukał, bo nie wiedział, czy ktoś będzie z nim dla kasy, czy dla niego. Moja mama miała podobnie. Też nigdy nie miała bliskich znajomych, bo za dzieciaka wszyscy ją w końcu odsuwali od siebie. Dla mnie to jest bardzo dobrze znany motyw. Więc go rozumiem.
Z kasą to były jakieś kosmosy. Raz miał wypadek to bardziej przejął się rowerem za kilkadziesiąt tysięcy niż sobą i że coś mogło się stać (!!) i ogólnie kasa kasa.. taaak, dokładnie jak mój Ojciec. Kurva, jednak w wielu aspektach byli podobni oprócz czułości, i takiego "przylepstwa" i namiętności oczywiście Mój Ojciec jest na zewnątrz zimny jak lód chociaż wiem, że mnie bardzo kocha. JA też jestem takim 'zimnym sk...' dopóki ktoś mnie nie złapie za ..;)
Ale tak jak mówiłam, człowiek może albo zaryzykować i dopuścić kogoś do siebie, albo go odsuwać, aż tę osobę straci. Różnica jest taka, że jak wybierze to drugie, to zrealizuje swój najczarniejszy scenariusz na własną rękę. Widzisz, niby z Tobą nieco zmienił własne zasady, nagiął je, ale też nie do końca.
Wiem, ja też się bałam. Rozumiem go i nie obwiniam o to. Tylko nie musiał mi chcieć potem opowiadać o fikołkach z tą babka Chociaż pewnie musiał, na ten moment nic lepszego nie mógł wymyślić przecież
Podejrzewam, że zbyt długo żył w taki sposób, że niezupełnie wiedział jak się odnaleźć w takiej relacji. Chciał jej, ale nie umiał jej utrzymać, poprowadzić odpowiednio. A jak panikował, to uciekał do tego, co znał najlepiej. I znów wraca słowo na S.
To było strasznie dziwne i niepodobne do niego. Ta cała sytuacja. Najpierw mi opowiadał o niej, że się do niego dostawia, że go podrywa że on nie chce, bo "co powiedzą koledzy z pracy , co z Elle :>" itp. Tak jakby próbował mnie sprowokować, że co ja na to, <lol łamane przez żal.pl> a ja mu na to: No to dlaczego się z nią prześpisz? On: Bo ona pewnie szuka chłopaka a on jest 'zajęty' przecież.. i tu niedwuznaczna pauza. Zapytałam czy potrzebuje mojego pozwolenia. I tu się wkurvił lekko Zaprzeczył oczywiście. Wtedy nie zajarzyłam o co chodziło jeszcze. Potem straciliśmy kontakt na całe 2 dni. Potem zaczął rozmowę od tego jak bardzo tęskni, że mu brakuje tego wszystkiego i że szaleje i ma powoli tego dość.. Nie zajarzyłam o co z tym "szaleństwem" chodzi odrazu, ale miałam złe przeczucia. Minęła chwila zanim doprecyzował.. no a finał znacie
A co wtedy powiedziałaś?
Wtedy powiedziałam, że nie wiem i czy on wie czy jemu jedna osoba wystarczy żeby czuć się spełnionym? Bo pytał "czy pomogę mu być spełnionym" (coś w tym stylu) i ogólnie jakoś tak zareagowałam nerwowo trochę, bo miałam w głowie te fantazje jego. I jakoś olałam temat nie chciałam tego ciągnąć. Od tamtej pory było trochę inaczej.. potem mniej już mówił o nas bardziej o seksie. Albo tak dobrze grał, albo mi coś umknęło. Potem dopiero w tej głupiej rozmowie o tej lasce się znowu 'wysypał' trochę emocjonalnie.
Trudno się w tym połapać. historia z gatunku "niedomkniętych" i zawieszonych w czasoprzestrzeni
Podejrzewam, że zbyt długo żył w taki sposób, że niezupełnie wiedział jak się odnaleźć w takiej relacji. Chciał jej, ale nie umiał jej utrzymać, poprowadzić odpowiednio. A jak panikował, to uciekał do tego, co znał najlepiej.
Obstawiam że on zwyczjnie nie wie jak żyć inaczej, tak jak ja ( choć u mnie są spore postępy)
Brak wzorców, świadomości, wracanie to schematów można tak przeżyć całe życie.
To było strasznie dziwne i niepodobne do niego. Ta cała sytuacja. Najpierw mi opowiadał o niej, że się do niego dostawia, że go podrywa że on nie chce, bo "co powiedzą koledzy z pracy , co z Elle :>" itp. Tak jakby próbował mnie sprowokować, że co ja na to, <lol łamane przez żal.pl> a ja mu na to: No to dlaczego się z nią prześpisz? On: Bo ona pewnie szuka chłopaka a on jest 'zajęty' przecież.. i tu niedwuznaczna pauza. Zapytałam czy potrzebuje mojego pozwolenia. I tu się wkurvił lekko Zaprzeczył oczywiście. Wtedy nie zajarzyłam o co chodziło jeszcze. Potem straciliśmy kontakt na całe 2 dni. Potem zaczął rozmowę od tego jak bardzo tęskni, że mu brakuje tego wszystkiego i że szaleje i ma powoli tego dość.. Nie zajarzyłam o co z tym "szaleństwem" chodzi odrazu, ale miałam złe przeczucia. Minęła chwila zanim doprecyzował.. no a finał znacie
Rzuciłabym go, może nie odrazu powiedziała ale jednak.
Wiesz może pragnął żebyś chciała go tylko na wyłączność.
Mógł też blefować.
Toksyczne zabawy.
To pisz Happi, ja jeszcze muszę post edytować, więc jestem
Tak, gdyby nie to wiem, że mogłabym się w nim zakochać. Na szczęście udało mi się to kontrolować.
Tyle dobrze dla Ciebie. Chociaż podejrzewam, że czasem wolałabyś móc się tak wyłączyć, przestać analizować i popłynąć. Żeby zobaczyć na własnej skórze co to znaczy stracić dla kogoś głowę.
Elle88 napisał/a:
Z kasą to były jakieś kosmosy. Raz miał wypadek to bardziej przejął się rowerem za kilkadziesiąt tysięcy niż sobą i że coś mogło się stać (!!) i ogólnie kasa kasa.. taaak, dokładnie jak mój Ojciec. Kurva, jednak w wielu aspektach byli podobni oprócz czułości, i takiego "przylepstwa" i namiętności oczywiście Mój Ojciec jest na zewnątrz zimny jak lód chociaż wiem, że mnie bardzo kocha. JA też jestem takim 'zimnym sk...' dopóki ktoś mnie nie złapie za ..;)
A to akurat moja mama takiej fazy na kasę nie ma, chociaż za dzieciaka na przykład nie miała prawie w ogóle ubrań, a teraz ma tyle, że w szafach jej się nie mieści. Potrafiła nawet po kryjomu kupować, udawać potem, że to już stare jest, jakby się bała, że ktoś jej za to coś zrobi. Więc no, jak widać, takie braki nieźle dają w łeb niektórym. Myślisz, że szukasz w partnerze ojca? W sensie, że kogoś podobnego do niego.
Elle88 napisał/a:
Wiem, ja też się bałam. Rozumiem go i nie obwiniam o to. Tylko nie musiał mi chcieć potem opowiadać o fikołkach z tą babka Chociaż pewnie musiał, na ten moment nic lepszego nie mógł wymyślić przecież
Dla niego to był jedyny znany sposób, by coś ugrać. Niektórzy tak mają.
Elle88 napisał/a:
To było strasznie dziwne i niepodobne do niego. Ta cała sytuacja. Najpierw mi opowiadał o niej, że się do niego dostawia, że go podrywa że on nie chce, bo "co powiedzą koledzy z pracy , co z Elle :>" itp. Tak jakby próbował mnie sprowokować, że co ja na to, <lol łamane przez żal.pl> a ja mu na to: No to dlaczego się z nią prześpisz? On: Bo ona pewnie szuka chłopaka a on jest 'zajęty' przecież.. i tu niedwuznaczna pauza. Zapytałam czy potrzebuje mojego pozwolenia. I tu się wkurvił lekko Zaprzeczył oczywiście. Wtedy nie zajarzyłam o co chodziło jeszcze. Potem straciliśmy kontakt na całe 2 dni. Potem zaczął rozmowę od tego jak bardzo tęskni, że mu brakuje tego wszystkiego i że szaleje i ma powoli tego dość.. Nie zajarzyłam o co z tym "szaleństwem" chodzi odrazu, ale miałam złe przeczucia. Minęła chwila zanim doprecyzował.. no a finał znacie
Masakra, to faktycznie dziwnie to wyszło. Ale widać OD RAZU, że on chciał, byś mu zabroniła. Chciał być Twój, jakkolwiek to zabrzmi. Nie zareagowałaś tak, jak chciał, to się zbuntował i poszedł do niej. Smutne, ale co zrobić.
Elle88 napisał/a:
Wtedy powiedziałam, że nie wiem i czy on wie czy jemu jedna osoba wystarczy żeby czuć się spełnionym? Bo pytał "czy pomogę mu być spełnionym" (coś w tym stylu) i ogólnie jakoś tak zareagowałam nerwowo trochę, bo miałam w głowie te fantazje jego. I jakoś olałam temat nie chciałam tego ciągnąć. Od tamtej pory było trochę inaczej.. potem mniej już mówił o nas bardziej o seksie. Albo tak dobrze grał, albo mi coś umknęło. Potem dopiero w tej głupiej rozmowie o tej lasce się znowu 'wysypał' trochę emocjonalnie.
Trudno się w tym połapać. historia z gatunku "niedomkniętych" i zawieszonych w czasoprzestrzeni
Może myślał, że tym seksem Cię przekona? Sama nie wiem. Dziwny gość.
Widzisz, niby ludzi da się rozgryźć, ale... tylko do pewnego stopnia. Potem to już można jedynie snuć domysły, ale prawdę zna tylko ta osoba. Dlatego ja stawiam na rozmowę. Nawet jeśli się głupio wsypuję i obnażam z własnymi uczuciami, czy pragnieniami. Mam to gdzieś, poważnie. Kiedyś się strasznie przejmowałam, teraz walę prosto z mostu i przynajmniej nie mam niedomkniętych spraw. Wiadomo, zdarzało się, że ktoś kompletnie olał i nic nie powiedział na przykład, tylko zniknął. Ale to tam. Bez znaczenia dla mnie. Ucieczka była wystarczającą odpowiedzią.
Więc nie bójcie się rozmawiać, serio! Mówi Wam to trochę dzieciuch, podlotek, ale to mega wyzwalające i wbrew pozorom najlepsze rozwiązanie.
Elle88 napisał/a:
Idę spać Dziewczynki, będziem kontynuować :*
Dobranoc! :* <3
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:
Obstawiam że on zwyczjnie nie wie jak żyć inaczej, tak jak ja ( choć u mnie są spore postępy)
Brak wzorców, świadomości, wracanie to schematów można tak przeżyć całe życie.
To pisz Happi, ja jeszcze muszę post edytować, więc jestem
A Ty sama to jakoś przepracowujesz, czy chodzisz na terapię?
Chyba na dzisiaj Wam już daruję. A w sumie tylko Tobie, bo reszta raczej poszła spać Pójdę niedługo też, rano jak wstanę, to pewnie będzie mi znów źle, bo bez wiadomości od niego. Wtedy to uderzy najsilniej. Głupie to, naprawdę, jak bardzo można się do kogoś w tak krótkim czasie przywiązać.
Happi szybko się przywiązałaś, to nie trwało długo. Do końca miesiąca będzie lepiej.
Wprowadź jakiś inny poranny rytuał. Nie będzie luki, zajmiesz się czymś nowym.
Gdzieś w wątku jest dziewczyna co opłakuje przed laty straconą szansę na miłość, inna opłakuje bo on się w niej nie zakochał i jest coraz gorzej, bo się same nakręcają. Potęga umysłu. Nie idź tą drogą.
Ja w tej chwili korzystam z naszego forum
To nie jest głupie. Widocznie tego potrzebowałaś teraz, z nim złapałaś kontakt i poplynęłaś.
Aha i nie musisz szanować go za to, że Cię nie wykorzystał (było kilka stron wcześniej). Nie zaniżaj poziomu
Wiem, że nie trwało długo, ale naprawdę było intensywne. To mnie właśnie zgubiło. Jego zresztą też.
Muszę sobie znaleźć coś takiego, co mnie będę trzymało w ryzach. Na wieczór zajęcie już sobie znalazłam, zresztą wtedy mogę też pogadać z Wami. A w dzień, też coś się znajdzie. Chociaż to i tak boli i podejrzewam, że dużo wody upłynie nim przestanę dziwnie reagować na mój wibrujący telefon. Wiesz, po prostu głównie z nim gadałam na telefonie, więc jak tylko ktoś pisze lub dzwoni, to ja mam wrażenie, że to on.
Nie no, ja nie jestem z takich osób, co kogoś opłakują latami. Wiem, że go zapamiętam na długo, ale dam radę otworzyć się kiedyś na kogoś innego. Tylko potrzebuję czasu, potrzebuję to z siebie wyrzucić. Te niespełna dwa lata temu nie miałam gdzie tego wyrzucać, więc to siedziało we mnie i przez to trwało potem dłużej. Liczę, że tym razem będzie lepiej.
To jest dobra droga! Mówię z autopsji. Mi bardzo pomogło
Dzwonków nie mam nigdy włączonych. A coś tam muszę jednak mieć, w razie, gdyby świat chciał się ze mną skontaktować. Poza tym nie chcę od tego uciekać. Chcę przyzwyczaić się do tego, że te wibracje to nie on. Że rano nie dostanę od niego wiadomości. Że nie zadzwoni, żeby mnie obudzić i powiedzieć, że nie miał serca dzwonić wcześniej, bo chciał, żebym się wyspała, ale już zaczynał tęsknić. Że nie zadzwoni kilka razy w ciągu dnia, by mnie usłyszeć. Że nie napisze mi, że jestem piękna, że ciągle o mnie myśli. Że nie będę mogła powiedzieć mu o wszystkim i w każdej chwili, nawet jeśli byłoby to wzięte kompletnie z niczego, takie wyrwane z kontekstu. ZAWSZE rozumiał, co mam na myśli i ZAWSZE pociągnął wtedy temat. Nikt przedtem tego nie robił.
Wiesz, to trochę głupie w tej sytuacji, ale on od poniedziałku zaczyna praktyki i pierwsze, o czym zaczęłam myśleć, jak przestaliśmy pisać, to kto go będzie rano budził, hahaha. Bo to jest straszny śpioch. Dlatego jak potrzebował gdzieś wstać, to zawsze dzwoniłam do niego i go budziłam. Mówił wtedy, żebym go budziła jeszcze wcześniej, żeby mógł ze mną porozmawiać. Nigdy nikogo tak nie budziłam, nawet nie rozmawiałam z nikim tyle przez telefon, ani tak często. Z nim tak. Nie potrafiliśmy się sobą nacieszyć.
Takie małe rzeczy, ale naprawdę utkwiły mi w głowie.
Wiesz, myślę, że gdyby nie fakt, że się SKOŃCZYŁO, tempo nie miałoby znaczenia. Po prostu dalej byśmy w to brnęli tak samo jak teraz. Nie przeszkadzało mi to, że to było szybko. Przeszkadzało tylko to, że nie wyszło.
Dziękuję za radę i za wysłuchanie moich nocnych żali.
Tobie też miłego dnia! Dobranoc :*
I ode mnie też piosenka. Uwielbiam sposób, w jaki mnie uspokaja. Trochę przegadana na początku, ale cudowna
Witam z rana Doczytalam Wasze wczorajsze rozmowy i tak: @ Elle wiem ze to co napisze moze zabrzmi banalnie ale ja w ten banał wierze. Gdyby to bylo "TO" to ani Ty ani on nie doprowadzilibyscie do tej sytuacji. Ty wczesniej zwerbalizowalabys swoje zaangazowanie/ oczekiwania/przemyslenia wzgledem niego a on nie poprowadzilby tej relacji nad krawedz za ktora byla juz tylko czarna przepasc. Takze widocznie tak mialo byc. Bywa tak ze spotykamy ludzi ktorzy nas w jakis sposob "zachwycaja" ale czujemy gdzies pod skora ze na dluzsza mete nie sa tymi wlasciwymi bo zeby z nimi byc musielibysmy nagiac jakies swoje elementarne zasady...czyli nie byc soba, a to przeciez bez sensu. @Happi pisz co Ci na sercu lezy, to sa Twoje uczucia, nie wstydz sie ich i nie probuj na sile tlamsic bo i tak wyleza jak pryszcz spod pudru. Musisz przezyc swoja "zalobe" zeby moglo byc znowu dobrze...i bedzie na pewno Pozwol plynac myslom i emocjom, zobaczysz ze z czasem natezenie tych negatywnych bedzie stopniowo mniejsze az dojdziesz do momentu gdy stwierdzisz ze no coz..szkoda ze nie wyszlo ale to nie jest koniec swiata ani jedyny kompatybilny z Toba mezczyzna
Happi, dobrze że idziesz do tej pracy, dzięki niej będziesz mogła przestać tak dużo o tym mysleć, tzn. to może Ci pomóc, jeśli praca będzie dostatecznie absorbująca, a Ty zechcesz się w nią maksymalnie "wkręcić". Póki co może postaraj znaleźć sobie coś co zajmie Ci troche głowę, coś co miałaś zrobić a nie miałaś czasu na to wcześniej itp? A ja pozdrawiam wszystkich ale najbardziej tych wczoraj pijących i lecę do roboty sprawdzić stare powiedzenie: "na kaca najlepsza jest ciężka praca" :p
@Happi pisz co Ci na sercu lezy, to sa Twoje uczucia, nie wstydz sie ich i nie probuj na sile tlamsic bo i tak wyleza jak pryszcz spod pudru. Musisz przezyc swoja "zalobe" zeby moglo byc znowu dobrze...i bedzie na pewno Pozwol plynac myslom i emocjom, zobaczysz ze z czasem natezenie tych negatywnych bedzie stopniowo mniejsze az dojdziesz do momentu gdy stwierdzisz ze no coz..szkoda ze nie wyszlo ale to nie jest koniec swiata ani jedyny kompatybilny z Toba mezczyzna
Nie wstydzę się uczuć. Prawda, trochę wstydzę się tego, że aż tak popłynęłam, ale to dlatego, że ja tak normalnie nie mam. Potrafię się zauroczyć kimś, jak tym poprzednim chłopakiem, jednak nie jest to tak silne jak teraz. Teraz to mnie totalnie pokręciło, sama jestem w szoku. Nawet doba nie minęła odkąd z nim rozmawiałam ostatni raz, a mi już jest pusto. Czasem przez chwilę o tym nie myślę, ale jak zostaję sama choć na moment, to od razu pojawiają się różne myśli. Ciężko mi to pojąć, że miesiąc z kimś tak na mnie wpłynął.
Odkąd jestem singielką, poznałam dziesiątki chłopaków. Na ulicy, w szkole, w internecie. Z niektórymi się spotykałam przez jakiś czas. Żaden nie wywołał we mnie głębszych uczuć. Łatwo mi było przejść nad ich zniknięciem do porządku dziennego. Tylko z nim jakoś nie potrafię. I oczywiście nie chcę tego idealizować, wiem, że uczucia pojawiają się w naszym życiu nieustannie, że kiedyś jeszcze do kogoś poczuję coś wyjątkowego. Ale na tę chwilę ogromnie mi żal tej znajomości. Nie spodziewałam się, że będziemy się aż tak dogadywać, aż tak rozumieć. Wyszło też, że jednak w środku dobrze czułam, co się z nim dzieje, że on tego sam nie ogarnia. Nie pomyliłam się z niczym. Od początku jakoś intuicyjnie wyczuwałam, co on myśli, co czuje. Dziwnie jest stracić kogoś takiego. Tym bardziej, że w moim życiu brakuje takich właśnie ludzi.
Poza tym, wiesz, ja nie mam w sobie jako takich negatywnych emocji. Ewentualnie ten żal i smutek, ale nie jestem zła na niego, na siebie też nie, bo na dłuższą metę wiem, że warto było spróbować. Czasem tu piszę, że jestem głupia albo żałosna, ale to dlatego, że ja mam problemy z wyrażaniem takich uczuć bezpośrednio. Często obracam je w żart, choć tak naprawdę chce mi się wyć jak dziecko. Szokiem jest, że w ogóle tutaj to piszę. U mnie w domu o niczym nie wiedzą, zresztą nigdy im nie mówię, ani nie pokazuję takich rzeczy. Boję się tylko momentu, gdy zaczną mnie wypytywać, kiedy znowu się z nim widzę, szczególnie moja siostra, bo widziała coś we mnie, widziała jaka wracam po tych spotkaniach.
Tęczowa pani napisał/a:
Masakra ...piszesz całe noce Co jest ważniejsze ?Życie i zdrowie czy pisanie wciąż pierdoł bez końca? Chyba ,że masz Końskie zdrowie ..
Już któryś raz piszesz coś takiego, a ja nadal nie wiem do kogo, ani w jakim celu pijesz...
Lucjusz69 napisał/a:
Hej, jak zamieścić film z YT, bo nie ogarniam.
Dzięki zgóry za opdpowiedź!
Cześć, film zamieszczasz wrzucając link w kwadratowych nawiasach, zamiast np. quote pisząc youtube
Proszę bardzo
Naprędce napisał/a:
Happi, dobrze że idziesz do tej pracy, dzięki niej będziesz mogła przestać tak dużo o tym mysleć, tzn. to może Ci pomóc, jeśli praca będzie dostatecznie absorbująca, a Ty zechcesz się w nią maksymalnie "wkręcić". Póki co może postaraj znaleźć sobie coś co zajmie Ci troche głowę, coś co miałaś zrobić a nie miałaś czasu na to wcześniej itp? A ja pozdrawiam wszystkich ale najbardziej tych wczoraj pijących i lecę do roboty sprawdzić stare powiedzenie: "na kaca najlepsza jest ciężka praca"
Wiesz, z jednej strony dobrze, z drugiej sama nie wiem. Mnie naprawdę przeraża przebywanie wśród ludzi, gdy jestem w takim stanie, bo potrafię nagle coś sobie przypomnieć i jest po mnie. Ta praca nie jest aż tak absorbująca, bo jest strasznie monotonna. Na początku łatwiej się wkręcić, później to już tylko powtarzanie tych samych ruchów. No ale kasa zawsze się przyda, więc choć tyle dobrego z tego.
Będę się też uczyła. Muszę sporo ogarnąć przez wakacje, więc nudzić się nie będę. Tylko pierwsze dni będą ciężkie, tego jestem pewna. Cieszę się, że na razie jeszcze mam wolne, bo teraz jestem do niczego kompletnie.
Mnie naprawdę przeraża przebywanie wśród ludzi, gdy jestem w takim stanie, bo potrafię nagle coś sobie przypomnieć i jest po mnie. Ta praca nie jest aż tak absorbująca, bo jest strasznie monotonna. Na początku łatwiej się wkręcić, później to już tylko powtarzanie tych samych ruchów. No ale kasa zawsze się przyda, więc choć tyle dobrego z tego.
Będę się też uczyła. Muszę sporo ogarnąć przez wakacje, więc nudzić się nie będę. Tylko pierwsze dni będą ciężkie, tego jestem pewna. Cieszę się, że na razie jeszcze mam wolne, bo teraz jestem do niczego kompletnie.
Ano, rozumiem, jak to jest. Mam ten komfort w pracy, że siedzę sama w pokoju. Jeden jedyny raz w całym życiu byłam tak rozwalona emocjonalnie, że dostałam kilkugodzinego ataku płaczu, niestety - w robocie. Trudno opisać wstyd, jakiego się najadłam, gdy parę osób zobaczyło w mnie w takim stanie. Ostatecznie powiedziałam sobie, że lepiej, że widzieli mnie w miejscu pracy płaczącą niż np. kompletnie narąbaną
Ano, rozumiem, jak to jest. Mam ten komfort w pracy, że siedzę sama w pokoju. Jeden jedyny raz w całym życiu byłam tak rozwalona emocjonalnie, że dostałam kilkugodzinego ataku płaczu, niestety - w robocie. Trudno opisać wstyd, jakiego się najadłam, gdy parę osób zobaczyło w mnie w takim stanie. Ostatecznie powiedziałam sobie, że lepiej, że widzieli mnie w miejscu pracy płaczącą niż np. kompletnie narąbaną
To prawda, tyle, że ja pracuję z rodziną. To firma mojego szwagra. Niby lepiej powinno mi być z tą myślą, ale wiedzą tu już chyba wszyscy jakie ja mam nastawienie co do okazywania uczuć przy mojej rodzinie.
Nigdy taki atak płaczu mi się nie zdarzył przy kimś, ale to dlatego, że ja się potrafię mocno hamować. Chociaż też nie miałam zbytnio okazji tego testować, bo zazwyczaj w te najgorsze okresy mojego życia byłam w domu. W styczniu zeszłego roku, jak ostatecznie zakończyłam znajomość z toksykiem, byłam jak przerzuta i wypluta. Dosłownie. Jednak miałam wtedy też okres egzaminów semestralnych w szkole i musiałam, po prostu MUSIAŁAM wziąć się do pracy. Z ludźmi nie byłam w stanie przebywać, ale z książkami tak. No i w ten sposób całe dnie poświęcałam nauce. Tylko wtedy uciekałam od uczuć do naprawdę złej, toksycznej osoby, która mnie systematycznie raniła. Zresztą nie rozumiałam jeszcze, że od uczuć nie powinno się uciekać, tylko stawić im czoło, żeby nas nie prześladowały później nie wiadomo ile czasu. Teraz chcę to zrobić jak należy.
I współczuję. Domyślam się, że to musiało być straszne. Szczególnie jak się nie przywykło do wylewania łez przy ludziach. Ja bym się bała komukolwiek potem na oczy pokazać.
Krejzolka82 napisał/a:
Happi, w którym poście (numer) ta Pani Tęczowa napisała?
Jak się czujesz?
#913 Na samej górze 25 strony Ale serio nie ogarniam o co jej chodzi...
Zmęczona, bo nie mogę normalnie spać póki co. Zresztą siostra mnie z rana obudziła, żeby mnie powiadomić jak bardzo ją poruszyło to, że te ulewy zalały Trójmiasto. Pokazywała jakieś informacje, filmiki. Masakra. Ale w ciągu dnia się zdrzemnę najwyżej.
Poza tym to sama nie wiem. Przez zmęczenie emocje aż tak do mnie nie docierają, bo i myśli płyną wolniej. Chociaż jak rano siostra zaczęła mówić z bratem o wiadomo kim, że ciekawe czy u niego też tak pozalewało, to mnie ścisnęło w środku aż.
On-WuWuA-83 napisał/a:
Happi, kiedy idziesz do pracy? Jak pójdziesz to zapomnisz bo nie będziesz miała czasu na pierdoły
Idę od poniedziałku. Wiesz, chciałabym, żeby to było takie proste. Zajęcia potrafią zagłuszyć uczucia, spowolnić napływ myśli, ale one są. Jak człowiek zostaje sam, na przykład w nocy, to wtedy wyłażą. Przerabiałam to już niestety. Ale co nas nie zabije...
#913 Na samej górze 25 strony Ale serio nie ogarniam o co jej chodzi...
Zmęczona, bo nie mogę normalnie spać póki co. Zresztą siostra mnie z rana obudziła, żeby mnie powiadomić jak bardzo ją poruszyło to, że te ulewy zalały Trójmiasto. Pokazywała jakieś informacje, filmiki. Masakra. Ale w ciągu dnia się zdrzemnę najwyżej.
Poza tym to sama nie wiem. Przez zmęczenie emocje aż tak do mnie nie docierają, bo i myśli płyną wolniej. Chociaż jak rano siostra zaczęła mówić z bratem o wiadomo kim, że ciekawe czy u niego też tak pozalewało, to mnie ścisnęło w środku aż.
Dzięki. Ten post czytałam, myślałam, że znowu napisała wczoraj. Też nie mam pojęcia i może niech tak zostanie
To poinformuj Rodzeństwo, żeby o Nim przy Tobie nie rozmawiali. Zaznacz od razu, że nie chcesz o tym gadać i tyle.
Pisz, pisz tutaj cały czas. Jak komuś nie będzie to pasowało, to nie musi tego czytać!
Nooo to wczoraj porządziłyśmy Happi Dziś pewnie powtórka, bo mam tylko 2 sprawy (2 klientów) , potem dosłownie LECĘ po jakieś piwo, bo mam straszną ochotę i smutów c.d. hahahaha
Cześć Krejzi
feniks35 napisał/a:
@ Elle wiem ze to co napisze moze zabrzmi banalnie ale ja w ten banał wierze. Gdyby to bylo "TO" to ani Ty ani on nie doprowadzilibyscie do tej sytuacji. Ty wczesniej zwerbalizowalabys swoje zaangazowanie/ oczekiwania/przemyslenia wzgledem niego a on nie poprowadzilby tej relacji nad krawedz za ktora byla juz tylko czarna przepasc. Takze widocznie tak mialo byc. Bywa tak ze spotykamy ludzi ktorzy nas w jakis sposob "zachwycaja" ale czujemy gdzies pod skora ze na dluzsza mete nie sa tymi wlasciwymi bo zeby z nimi byc musielibysmy nagiac jakies swoje elementarne zasady...czyli nie byc soba, a to przeciez bez sensu
Nic do dać nic ująć. Ja to wszystko wiem, ale i tak dobrze to było przeczytać. Zawsze to ja wiem i mówię co zrobić Oboje to sabotowaliśmy jak było zbyt emocjonalnie blisko.
Jedno mnie tylko czasem zastanawia, ale na to też mam odpowiedź. Bo ja też wychodziłam z innymi facetami nie z każdym był seks wiadomo i nie było ich tuzin, tylko kilku -w końcu jeszcze tutaj nie mieszkał ani nie byliśmy parą. Zawsze po takim wyjściu pytał jak było, raz dążył do szczegółów w seksie - ale bardziej pod kątem czy tamten mnie zaspokoił czy byłam zadowolona. I znowu.. słodko - gorzkie wrażenie ;/ Z jednej strony facet, który chce być z kobietą nie klaska uszami, gdy zaspokaja ją inny, z drugiej - podobało mi się, że nie jest dzieckiem jak większość facetów i egoistą w tych kwestiach. Skoro sam nie mógł nie chciał ode mnie poświęcenia. Tak to odebrałam wtedy. Ale równie dobrze mógł mieć wyjebane tylko , że rozmowa nam siadała po takich wyznaniach jakoś , czyli jednak nie do końca mu to pasowało chyba, ale nie miał odwagi żeby powiedzieć (?)
Mam nauczkę, że głupie są takie układy, jeśli w grę wchodzę emocje obustronne.
Tak mi się coś nie zgadzało bo przecież mówiłaś że mieszkasz w małym miasteczku
A tak się dopytałem bo wczoraj mój tak jeden mędowaty ^^ koleżka wpadł do mnie pogadać tak na 2h i mówi że są bilety lotnicze po 9zł!!!!! rotfl w sumie od nas do Gdańska No że trzeba się pakować na grubo w samolot i lecim na imprezkę do Sopotu albo inne takie atrakcje tam na miejscu
Bosz.. Abdul, czy ty w wieku 30 lat potrafisz powiedzieć, że masz ochotę się spotkać z dziewczyną, która Ci się podoba, bo będzie okazja? Czy wszystko jak dziecko opakowujesz w aluzje? Bezjajeczność level master
W ogóle jak byście się mieli w tym Trójmieście znaleźć jak ty masz taki problem z konkretami. Pewnie wszystko na barkach biednej Happi. I jeszcze "koleżka", pewnie podobnie rozgarnięty i bystry do kompletu.
Nooo to wczoraj porządziłyśmy Happi Dziś pewnie powtórka, bo mam tylko 2 sprawy (2 klientów) , potem dosłownie LECĘ po jakieś piwo, bo mam straszną ochotę i smutów c.d. hahahaha
Hahaha, niezłe z nas wariatki jednak, ale co tam Przynajmniej przetrawimy co trzeba i będziemy miały z głowy
Oczywiście ja czekam na kontynuację! A póki co siedzę, słucham muzyki, która idealnie pasuje do mojego nastroju i nucę coś tam pod nosem, bo to mnie uspokaja. Tak z innych spraw, niezwiązkowych, to tata mi właśnie robi coś do jedzenia, szok. Ten sam, który tyle lat mnie bił jak psa, gdy mu coś nie przypasowało. Oczywiście to nie pierwszy taki raz, gdy coś dla mnie robi, ale to nie przestaje mnie zaskakiwać, naprawdę. To już będą zaraz 3 lata jak nie podniósł na mnie ręki. Czasem się pokłócimy, wiadomo, ale już od dawna się hamuje.
Elle88 napisał/a:
Mam nauczkę, że głupie są takie układy, jeśli w grę wchodzę emocje obustronne.
No układy, gdzie są uczucia, a nie ma zobowiązań, są straszne. Ja bym tak nie dała rady, tego jestem pewna. A on serio był dziwny. Działał jakby sam wbrew sobie. Tak to wygląda.
Troszkę ich już było, do porannej kawy lektura jak znalazł Albo popołudniowego piwka...
On-WuWuA-83 napisał/a:
Tak mi się coś nie zgadzało bo przecież mówiłaś że mieszkasz w małym miasteczku
A tak się dopytałem bo wczoraj mój tak jeden mędowaty ^^ koleżka wpadł do mnie pogadać tak na 2h i mówi że są bilety lotnicze po 9zł!!!!! rotfl w sumie od nas do Gdańska No że trzeba się pakować na grubo w samolot i lecim na imprezkę do Sopotu albo inne takie atrakcje tam na miejscu
No teraz to możecie przylecieć na kajaki Popływać sobie środkiem miasta...
Elle88 napisał/a:
Bosz.. Abdul, czy ty w wieku 30 lat potrafisz powiedzieć, że masz ochotę się spotkać z dziewczyną, która Ci się podoba, bo będzie okazja? Czy wszystko jak dziecko opakowujesz w aluzje? Bezjajeczność level master
W ogóle jak byście się mieli w tym Trójmieście znaleźć jak ty masz taki problem z konkretami. Pewnie wszystko na barkach biednej Happi. I jeszcze "koleżka", pewnie podobnie rozgarnięty i bystry do kompletu.
Hahahaha, może to nie powinno mnie bawić, ale nie mogę serio, jak się na niego czasem wkurzasz <3
Elle Elle, nie jestem koniem żebyś na mnie siedziała. Zejdź w końcu na ziemię!
U nas same ogarnięte chłopaki jak potrzeba . A ten koleżka właśnie co był to w moim wieku, no 4 miechy starszy i ma taką dziołchę w wieku Happi ( na prawdę) niestety straszny toksyk i ten wiek zaczyna mi się z tym kojarzyć
Konie są z reguły dostojne, także wybierz inne zwierzątko raczej..
"Koleżkowiec" spotyka się z dziewczyną w wieku Happi? I mimo takiej różnicy wieku, ona go intelektualnie przerasta (ale emocjonalnie nie dojrzała do rozstania) - pewnie są kłótnie o to. Dlaczego mnie to nie dziwi
Happi, spuszczaj psy, Pan Japa jedzie do Trójmiasta!!!!
Bosz.. Abdul, czy ty w wieku 30 lat potrafisz powiedzieć, że masz ochotę się spotkać z dziewczyną, która Ci się podoba, bo będzie okazja? Czy wszystko jak dziecko opakowujesz w aluzje? Bezjajeczność level master
W ogóle jak byście się mieli w tym Trójmieście znaleźć jak ty masz taki problem z konkretami. Pewnie wszystko na barkach biednej Happi. I jeszcze "koleżka", pewnie podobnie rozgarnięty i bystry do kompletu.
Hahahahahaha dla takich tekstów wpadam na ten temat :-D Szaro za oknem, a tu takie piękne kolorowe kwiatki ;-) Ellcia love <3
Hahaha, mnie by różnica wieku przerażała w sumie... I to nie mentalnie, o dziwo, a fizycznie. Wiem, dziwna jestem. Musiałby się gość naprawdę dobrze trzymać jak na swój wiek, bo inaczej kompletnie by mnie nie zainteresował. Chociaż mam sporo koleżanek, co są w takich związkach. Niedawno właśnie gadałam w autobusie z koleżanką, co jest rok młodsza ode mnie, a ma faceta 12 lat starszego. Co prawda, on się nieźle trzyma, ale sam fakt. A u nich to już poważne sprawy, bo się jej planuje oświadczyć w tym roku Zresztą niedawno dwie moje koleżanki wyszły za mąż. Jedna rok starsza, druga w moim wieku!!! Szok!
Elle, na prawdę przestań dopowiadać te swoje "prawdy" bo w twoim przypadku to jest o tak - " Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda"
A kolega jest normalny z wyglądu, trochę wyższy ode mnie, z niedużym wystającym brzuszkiem Moja siostra też ma starszego faceta - jakieś 9lat różnicy
Tylko wiesz, do mnie piszą nastolatkowie, bo myślą, że mam tyle lat, co oni. Nawet gdy mam makijaż, to mi więcej niż 18 nie dają. Ostatnio na mieście mnie zaczepiał taki dzieciak rok starszy od mojej młodszej siostry i myślał właśnie, że mam góra 18. Nie chciał uwierzyć, że więcej. Hahaha. I usłyszałam od takiego dzieciaka, że chyba jestem nieśmiała A ja po prostu byłam zażenowana faktem, że ZNOWU zainteresował się mną chłopiec...
Przy takim normalnie starzejącym się trzydziestolatku wyglądałabym jak młodsza siostra co najwyżej Zresztą mi się rzadko podobają tacy starsi o więcej niż parę lat. Czasem na ulicy jakiś zwróci moją uwagę, ale wiem, że nie zagada tak czy siak
Walduś, ja wiem, że istnieją pary z taką różnicą wieku i mają się dobrze. Ja też preferuję starszych facetów, ale nie chodzi bynajmniej o ten brzuszek wystający, tylko o to co między uszami. Nie, nie wixa z koleżkamy i plucie wodą.
Mówię Ci Happi, uważaj, bo się Walduś zasadza na Ciebie. aż mnie ciarki przeszły A co się wstydu najesz przy tej okazji to Twoje..
" jest to dużo fajnych kobiet a ja wybrałem Ciebie ....Twój uśmiech zadziałał jest bardzo ładny .....chciałbym się też tak do Ciebie uśmiechnąć. ...Pozdrawiam (...)"
" jest to dużo fajnych kobiet a ja wybrałem Ciebie ....Twój uśmiech zadziałał jest bardzo ładny .....chciałbym się też tak do Ciebie uśmiechnąć. ...Pozdrawiam (...)"
Elle ta sytuacja ktora opisalas tzn wyjscia z facetami i jego dopytywanie co bylo i jak bylo kojarzy mi sie z pewnym filmem. "Przelamujac fale". Nie wiem czy ogladalas bo to staroc. Ja ogladalam jako dzieciak(wtedy zdecydowanie bylam na to za smarkata.:p) W skrocie sparalizowany po wypadku maz prosi mloda zone by sypiala z innymi mezczyznami i opowiadala mu o tym po fakcie. Tak samo jak Ty zastanawiajam sie nad jego motywacja czyli na ile robil to z milosci wiedzac ze sam nie moze jej tego dac a na ile rzadzila nim jakas perwersja i srednio go obchodzilo co ona z kim robi i wrecz czerpal z tego (a konkretnie z jej opisow ) jakas forme zaspokojenia swoich potrzeb. Edit sorry za bledy ale stukam na tel
Generalnie ja raczej nie płaczę a nawet jak trochę smutno jest to staram się aby o czymś innym myśleć. I masz rację, najlepiej umówić się ze znajomymi na takim karaoke czy czymś podobnym na mieście. Wtedy szybko się zapomina i to tak jak by wziąć przeciwbólowy proch