dlaczego się nie zakochał ??? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego się nie zakochał ???

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 393 ]

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Hej smile
U mnie lepiej, choc sa jeszcze momenty krytyczne. Zaczynam myslec, a jak zaczne to nie umiem przestac. Ale juz coraz rzadziej...

A co u Was? Damariss odezwij sie koniecznie!

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Cześć kochane smile U mnie czarne pasmo finansowe w tym miesiącu, ale relacja z nowym kwitnie, więc pierwsze oficjalnie obśmiewam;)) Wierzę, że powoli wychodzicie na prostą, Girl widziałam, że postujesz w innym, podobnym do naszego wątku. To dobrze robi na serce i głowę, serio:) Cieszę się:) Kiedy planujesz zmienić kolor włosów, fryzurę, zrobić rebranding i wrócić na Tindera? wink) Wiosna tuż, tuż, zapachy i słońce rozpierają, nasza atrakcyjność podnosi się o z każdym dniem;)))

Rezolutna, Ty to się raczej trzymasz w ryzach prawda??

Damarisss, do raportu, naprawdę jesteśmy ciekawe co u Ciebie:)

A Tulipanek gdzie?

Ściskam Was,
flo

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Hej Flo! Az serce rosnie jak czytam, ze kwitnie milosc smile napelnia mnie to nadzieja. Hm, ze niby ja mam wrocic na tindera? Sama nie wiem big_smile
Gadam w innych watkach, bo was gdzies wywialo! smile
U mnie lepiej i moge powiedziec, ze odnioslam dzis sukces. Pomyslalam o moim bylym dopiero po poludniu! Dotychczas zaraz po przebudzeniu... wow, jestem z siebie dumna smile
Teraz reszta musi zdac raport wink
Czekam dziewczyny na odzew!

199 Ostatnio edytowany przez damarisss (2016-04-19 09:39:52)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Witam Was,
Wiem, że długo mnie nie było, ale nie miałam siły...

Co się działo? Otóż:

Zobaczyłam na fb, że zmarł bliski członek jego rodziny. Wiedziałam, ze na pewno bardzo to przeżywa. Musiałam zadzwonić. To było silniejsze ode mnie, nie liczyło się nic oprócz tego, że chciałam mu pomóc, wesprzeć go.
Zadzwoniłam i zapytałam czy chciałby, żebym przyjechała na pogrzeb. Zgodził się. Zapytałam go czy on będzie z kimś, czy ma kogoś( bo jak pamiętacie, ostatnio nabrałam takiej pewności). Powiedział (zdziwiony, że w ogóle tak pomyślałam), że nie ma nikogo i będzie sam, tzn z rodziną.

Na pogrzebie jego rodzice i bracia byli zachwyceni, ze przyjechałam, oni mnie uwielbiają wszyscy, a ja ich. Od pierwszego spotkania, które miało miejsce w wakacje. W skrócie mogę powiedzieć, że "noszą mnie na rękach". Mam ich pełną aprobatę i wsparcie. Pojechaliśmy potem na stypę, potem do domu rodzinnego i siedzieliśmy z rodzicami, spędzając bardzo miły i sympatyczny wieczór.
Usłyszałam mnóstwo ciepłych słów, było czułe pożegnanie, podziękowania i 100 zaproszeń, abym ponownie ich odwiedziła.

Pojechaliśmy do domu. On jeszcze wyszedł z bratem i kuzynem na miasto, aby wypić za zmarłego. Miał spać w swoim mieszkaniu. Ale zadzwonił, żebym po niego przyjechała.
Przyjechaliśmy do mnie. Mówił, że jestem najwspanialsza na świecie, że chce ze mną "wszystko" i tylko ze mną. Dziękował mi, że z nim byłam, że bardzo mu pomogłam.  Powiedział też, ze chce mieć ze mną dzieci - kochaliśmy się bez zabezpieczenia kilka razy. Następnego dnia jak był już trzeźwy, też się kochaliśmy, mówił, ze może los powinien za niego zadecydować...Spędziliśmy bardzo fajnie czas, było tak jakoś inaczej, lepiej, ale tylko pozornie ...

Kolejnego dnia - jego tekst - "wiesz, no sam nie wiem, bo jak tak będziemy robić, to w końcu zrobimy to dziecko" - załamałam się.

Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia. I w kółko rozmowa o tym samym, ze on nie wie, że to nie takie proste. Ta rozmowa miała miejsce rano, spieszyliśmy się do pracy. Wyszłam od niego zdenerwowana, z płaczem. Napisał mi wieczorem, że wie, że jestem na niego zła, on sam siebie nie rozumie.

Na następny dzień wysłałam mu maila, w którym dokładnie opisałam to, co myślę, że on ucieka przed prawdziwym  życiem, związkiem, zajmując sobie każdą minutę sportem, hobby. Pisałam o tym, żeby pozbył się blokady z przeszłości, że możemy razem stworzyć coś pięknego, żeby się po prostu na mnie otworzył itp. itd.

Następnego dnia on napisał mi sms z prośbą o spotkanie. Pojechaliśmy do kawiarni na neutralny grunt. Powiedział, że niestety głównym problemem jest to, że on nic do mnie nie czuje. Nie zakochał się. I to się nie zmieni. Serce mi pękło po raz kolejny, bo  miałam nadzieję, ze porozmawiamy i może coś jeszcze z tego będzie. Powiedział, że nie odzywał się ostatnio do mnie dlatego, żeby dać mi szansę na ułożenie sobie życia ...
Pożegnaliśmy się ładnie i w zgodzie.

Dziewczyny, nie mam siły dalej opisywać tego co czułam i czuję. Nie widze nawet tego, co piszę, bo łzy mi zasłaniają. Żyć mi się nie chce. Ja na prawdę go kocham i tak strasznie tęsknię, że nie mogę już wytrzymać. Posiadanie z nim dziecka - to było marzenie za które oddałabym wszystko co mam. Bez zastanowienia. Zrobił mi ogromną nadzieję... a potem rzucił o ziemię. 

Mam takie ogromne wyrzuty sumienia. O te nasze początki. Wtedy była szansa, żeby się zakochał, a ja zawaliłam. Jak sobie przypomnę jak to wszystko wyglądało, ja wtedy jeszcze nie byłam pewna, nie zależało mi za bardzo, podchodziłam z dużym dystansem, u mnie to dojrzewało, i po 2 miesiącach byłam zakochana po uszy, ale wtedy już było za późno, bo on się nie zakochał...

Dzisiaj z trudem wstaję z łóżka, moje życie straciło sens. Zmuszam się, żeby iść do pracy. Po pracy nie chcę wracać do domu, bo nic mnie nie czeka. Nie mam żadnych planów na po poludnie ani na dalsze życie. Płaczę całymi dniami. Nic mnie nie cieszy. Nie mam żadnej wizji przyszłości. Żadnej. Napiszecie, że poznam kogoś - nie - aż mi się niedobrze robi na samą myśl. Nie chcę nikogo innego, nikt nie będzie taki jak on. Nie idealizuję go na siłę. Uważałam go od dawna za mój ideał, dlatego tak bardzo mi zależało ...

200

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
damarisss napisał/a:

Witam Was,
Wiem, że długo mnie nie było, ale nie miałam siły...

Co się działo? Otóż:

Zobaczyłam na fb, że zmarł bliski członek jego rodziny. Wiedziałam, ze na pewno bardzo to przeżywa. Musiałam zadzwonić. To było silniejsze ode mnie, nie liczyło się nic oprócz tego, że chciałam mu pomóc, wesprzeć go.
Zadzwoniłam i zapytałam czy chciałby, żebym przyjechała na pogrzeb. Zgodził się. Zapytałam go czy on będzie z kimś, czy ma kogoś( bo jak pamiętacie, ostatnio nabrałam takiej pewności). Powiedział (zdziwiony, że w ogóle tak pomyślałam), że nie ma nikogo i będzie sam, tzn z rodziną.

Na pogrzebie jego rodzice i bracia byli zachwyceni, ze przyjechałam, oni mnie uwielbiają wszyscy, a ja ich. Od pierwszego spotkania, które miało miejsce w wakacje. W skrócie mogę powiedzieć, że "noszą mnie na rękach". Mam ich pełną aprobatę i wsparcie. Pojechaliśmy potem na stypę, potem do domu rodzinnego i siedzieliśmy z rodzicami, spędzając bardzo miły i sympatyczny wieczór.
Usłyszałam mnóstwo ciepłych słów, było czułe pożegnanie, podziękowania i 100 zaproszeń, abym ponownie ich odwiedziła.

Pojechaliśmy do domu. On jeszcze wyszedł z bratem i kuzynem na miasto, aby wypić za zmarłego. Miał spać w swoim mieszkaniu. Ale zadzwonił, żebym po niego przyjechała.
Przyjechaliśmy do mnie. Mówił, że jestem najwspanialsza na świecie, że chce ze mną "wszystko" i tylko ze mną. Dziękował mi, że z nim byłam, że bardzo mu pomogłam.  Powiedział też, ze chce mieć ze mną dzieci - kochaliśmy się bez zabezpieczenia kilka razy. Następnego dnia jak był już trzeźwy, też się kochaliśmy, mówił, ze może los powinien za niego zadecydować...Spędziliśmy bardzo fajnie czas, było tak jakoś inaczej, lepiej, ale tylko pozornie ...

Kolejnego dnia - jego tekst - "wiesz, no sam nie wiem, bo jak tak będziemy robić, to w końcu zrobimy to dziecko" - załamałam się.

Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia. I w kółko rozmowa o tym samym, ze on nie wie, że to nie takie proste. Ta rozmowa miała miejsce rano, spieszyliśmy się do pracy. Wyszłam od niego zdenerwowana, z płaczem. Napisał mi wieczorem, że wie, że jestem na niego zła, on sam siebie nie rozumie.

Na następny dzień wysłałam mu maila, w którym dokładnie opisałam to, co myślę, że on ucieka przed prawdziwym  życiem, związkiem, zajmując sobie każdą minutę sportem, hobby. Pisałam o tym, żeby pozbył się blokady z przeszłości, że możemy razem stworzyć coś pięknego, żeby się po prostu na mnie otworzył itp. itd.

Następnego dnia on napisał mi sms z prośbą o spotkanie. Pojechaliśmy do kawiarni na neutralny grunt. Powiedział, że niestety głównym problemem jest to, że on nic do mnie nie czuje. Nie zakochał się. I to się nie zmieni. Serce mi pękło po raz kolejny, bo  miałam nadzieję, ze porozmawiamy i może coś jeszcze z tego będzie. Powiedział, że nie odzywał się ostatnio do mnie dlatego, żeby dać mi szansę na ułożenie sobie życia ...
Pożegnaliśmy się ładnie i w zgodzie.

Dziewczyny, nie mam siły dalej opisywać tego co czułam i czuję. Nie widze nawet tego, co piszę, bo łzy mi zasłaniają. Żyć mi się nie chce. Ja na prawdę go kocham i tak strasznie tęsknię, że nie mogę już wytrzymać. Posiadanie z nim dziecka - to było marzenie za które oddałabym wszystko co mam. Bez zastanowienia. Zrobił mi ogromną nadzieję... a potem rzucił o ziemię. 

Mam takie ogromne wyrzuty sumienia. O te nasze początki. Wtedy była szansa, żeby się zakochał, a ja zawaliłam. Jak sobie przypomnę jak to wszystko wyglądało, ja wtedy jeszcze nie byłam pewna, nie zależało mi za bardzo, podchodziłam z dużym dystansem, u mnie to dojrzewało, i po 2 miesiącach byłam zakochana po uszy, ale wtedy już było za późno, bo on się nie zakochał...

Dzisiaj z trudem wstaję z łóżka, moje życie straciło sens. Zmuszam się, żeby iść do pracy. Po pracy nie chcę wracać do domu, bo nic mnie nie czeka. Nie mam żadnych planów na po poludnie ani na dalsze życie. Płaczę całymi dniami. Nic mnie nie cieszy. Nie mam żadnej wizji przyszłości. Żadnej. Napiszecie, że poznam kogoś - nie - aż mi się niedobrze robi na samą myśl. Nie chcę nikogo innego, nikt nie będzie taki jak on. Nie idealizuję go na siłę. Uważałam go od dawna za mój ideał, dlatego tak bardzo mi zależało ...

Tak szczerze to czytałam dwie pierwsze strony Twojego wątku, aż nagle natrafiłam teraz na Twój dzisiejszy wpis i szczerze za przeproszeniem uważam, że jesteś głupia.
Ja rozumiem Twoje emocje, Twój stan zakochania, to, że w takich momentach nie  myśli się racjonalnie i brnie się w swojej desperacji, ale kurna Ty nawet mnie przebiłaś w tej swojej desperacji a uwierz ja to "master level "w te klocki, chociaż nie ,Ty mnie przebiłaś. Od teraz to Ty jesteś "master level" w desperacji.

Czasami się zastanawiałam czy jakbym znała to forum wcześniej i gdybym się zdecydowała opisać swoją historię czy bym została "master level" desperacji czy też pomogłoby mi to forum w nie zostaniu mistrzem desperacji, ale znając siebie ( nie przepadam robić to co mi Ludzie mówią, że mam zrobić no chyba, że potrafią mnie przekonać) i czytając Twój dzisiejszy wpis podejrzewam, że jednak nic by mi nie pomogło to forum tak jak i Tobie nie pomogło.

Dziewczyno tak szczerze już nie jest mi Ciebie żal, ani nie sądzę, że Facet Cię wykorzystał.
Pomimo, że nie pochwalam to co On zrobił to Go rozumiem, jakaś Babka "na chama" pcha się Mu do łóżka, to czemu ma nie skorzystać? Idiota by nie skorzystał.

A to, że uprawiasz sex bez zabezpieczeń to już jest "mistrzostwo głupoty" no chyba, że za parę miesięcy chcesz nowy wątek założyć o samotnym macierzyństwie.

Głupota i tragedia tak można tylko skomentować Twój wpis.

201

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Damarisss, kochana, strasznie mi przykro :-( No niestety nie można nikogo zmusić do kochania. Szkoda, że znowu dał Ci nadzieję i znowu nic z tego nie wyszło. I to w takich okolicznościach... Okropne. Nie dziwię się, że po czymś takim czujesz się fatalnie. Nie wmawiaj sobie jednak, że to Twoja wina. Proszę! Gdyby miał się zakochać, to by się zakochał. Szczerze wątpię czy miałaś na to jakikolwiek wpływ. TO NIE TWOJA WINA. Miłość przychodzi, albo nie. Tak to już bywa. Straszne jest to, że on, aby się znowu przekonać o tym co czuje, zrobił Ci coś takiego! Po cholerę to łóżko i te teksty. :-( Wykazał się totalną niedojrzałością. Bardzo Ci współczuję. Może chciałabyś pójść do psychologa? Obawiam się, że samej trudno Ci będzie się z tego podnieść. Jeśli jesteś z Warszawy mogę Ci kogoś polecić. Trzymaj się.

202

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Krejzolka, nie kop leżącej. Fakt, nie powinna była się z nim kontaktować, mimo trudnych okoliczności. Ale do łóżka to zaciągnął on ją sam. Zadzwonił, sprowadził ją do siebie, opowiadał dyrdymały. Dziwisz się, że na to poleciała? Jak Ci facet mówi, że chce z Tobą dziecko, to chyba każdej rozum by odjęło. Zakładam, że on sam jest zagubiony i nie wie co czuje, że jest bardzo emocjonalnie niedojrzały, skoro robi takie rzeczy. Bo chyba aż tak wyrachowany by nie był. Potworna sytuacja.

203 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-04-19 20:26:44)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
rezolutna napisał/a:

Damarisss, kochana, strasznie mi przykro :-( No niestety nie można nikogo zmusić do kochania. Szkoda, że znowu dał Ci nadzieję i znowu nic z tego nie wyszło. I to w takich okolicznościach... Okropne. Nie dziwię się, że po czymś takim czujesz się fatalnie. Nie wmawiaj sobie jednak, że to Twoja wina. Proszę! Gdyby miał się zakochać, to by się zakochał. Szczerze wątpię czy miałaś na to jakikolwiek wpływ. TO NIE TWOJA WINA. Miłość przychodzi, albo nie. Tak to już bywa. Straszne jest to, że on, aby się znowu przekonać o tym co czuje, zrobił Ci coś takiego! Po cholerę to łóżko i te teksty. :-( Wykazał się totalną niedojrzałością. Bardzo Ci współczuję. Może chciałabyś pójść do psychologa? Obawiam się, że samej trudno Ci będzie się z tego podnieść. Jeśli jesteś z Warszawy mogę Ci kogoś polecić. Trzymaj się.


Przepraszam Cię bardzo, ale pisanie Autorce, że to nie jest Jej wina, wcale Jej nie pomoże a może i nawet zaszkodzi, bo za jakiś czas znowu Jej desperacja może dać znać o sobie.

W tym momencie to jest Jej wina i to Ona okazała swoją niedojrzałość znowu uprawiając z Nim sex, sex bez zabezpieczeń.

Rezolutna ale ja Jej "nie kopię" ja chcę, żeby wreszcie oprzytomniała.
Nie pomogły Autorce nasze miłe, krzepiące wpisy to może takie brutalne acz prawdziwe wpisy Jej pomogą.

204

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
rezolutna napisał/a:

Krejzolka, nie kop leżącej. Fakt, nie powinna była się z nim kontaktować, mimo trudnych okoliczności. Ale do łóżka to zaciągnął on ją sam. Zadzwonił, sprowadził ją do siebie, opowiadał dyrdymały. Dziwisz się, że na to poleciała? Jak Ci facet mówi, że chce z Tobą dziecko, to chyba każdej rozum by odjęło. Zakładam, że on sam jest zagubiony i nie wie co czuje, że jest bardzo emocjonalnie niedojrzały, skoro robi takie rzeczy. Bo chyba aż tak wyrachowany by nie był. Potworna sytuacja.


Krejzolka powiedziała to może dobitnie ale miała dużo racji.

Za swoje życie i wszystko co się w nim dzieje autorka jest odpowiedzialna sama.

205

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
JuliaKaa napisał/a:
rezolutna napisał/a:

Krejzolka, nie kop leżącej. Fakt, nie powinna była się z nim kontaktować, mimo trudnych okoliczności. Ale do łóżka to zaciągnął on ją sam. Zadzwonił, sprowadził ją do siebie, opowiadał dyrdymały. Dziwisz się, że na to poleciała? Jak Ci facet mówi, że chce z Tobą dziecko, to chyba każdej rozum by odjęło. Zakładam, że on sam jest zagubiony i nie wie co czuje, że jest bardzo emocjonalnie niedojrzały, skoro robi takie rzeczy. Bo chyba aż tak wyrachowany by nie był. Potworna sytuacja.


Krejzolka powiedziała to może dobitnie ale miała dużo racji.

Za swoje życie i wszystko co się w nim dzieje autorka jest odpowiedzialna sama.

Oczywiście. Nie zapominajcie jednak, że facet znowu narobił jej nadziei. Ogromna szkoda, że znowu doszło do kontaktu. Niepotrzebnie damarisss się do niego zgłosiła. Gdyby chciał pocieszenia w obliczu nieszczęścia rodzinnego, to sam by się do niej odezwał. Wyszło jak wyszło. :-(

A propos przywiązania do facetów, którzy nas nie chcą. Przeczytałam pewien artykuł, w którym autor fajnie pokazuje mechanizm dlaczego tak trudno nam z takich związków zrezygnować. Pozwolę sobie zacytować poniżej. To fragment z Wysokich Obcasów, artykuł 'A co masz do stracenia? Trwanie w sytuacji, która nas unieszczęśliwia prowadzi do choroby, a nawet do śmierci'.

'Kiedyś współpracowałem z młodą, zdolną prawniczką, którą szef, właściciel kancelarii, traktował okropnie: krytykował, skupiał się wyłącznie na jej błędach, był dla niej opryskliwy i ogólnie nastawiony na "nie". Ona to dzielnie i długo znosiła, bo po pierwsze, miała nadzieję, że on w końcu spojrzy na nią łaskawie. Po drugie, łudziła się, że doceni jej pracowitość i weźmie ją na wspólniczkę. Nie odchodziła, mimo że było coraz gorzej.
To też efekt utopionych kosztów?

Tak, plus coś jeszcze, co jest charakterystyczne dla naszego umysłu w sytuacjach beznadziejnych - przykład na "eskalację zaangażowania". Im gorszy on był dla niej, im wyraźniej wszystko wskazywało, że nic tego nie zmieni, tym ona bardziej się starała.

Bez sensu.

Nasz umysł często przyjmuje taką strategię w sytuacjach, które nie rokują powodzenia - wspinamy się na wyżyny naszych możliwości, mimo że jest to pozbawione sensu. A gdyby jeszcze się okazało, że ten szef raz na tysiąc uwag powiedział jej coś miłego, to jej odejście z kancelarii byłoby prawie niemożliwe. Bo nic tak nie karmi wytrwałości jak "wzmacnianie sporadyczne".

To mi się kojarzy ze szczurami

I słusznie. Słynny eksperyment profesora Skinnera pokazał, na czym polega to zjawisko. Trzy szczury umieszczono w osobnych klatkach wyposażonych w dźwignie. W pierwszej szczur naciskał dźwignię i za każdym razem dostawał karmę. W drugiej naciskał i nic nie dostawał, więc szybko zrezygnował i sam zaczął szukać jedzenia. W trzeciej klatce szczur naciskał dźwignię i raz dostawał pokarm, raz nie. Nigdy nie wiedział, kiedy to nastąpi. Był zdezorientowany, sfrustrowany, ale warował przy dźwigni dzień i noc.

Ten mechanizm często ma miejsce w związkach, w których ktoś jest źle traktowany przez partnera czy partnerkę. Wystarczy, że ta osoba raz zachowa się inaczej, i już dajemy jej kolejną szansę. I kolejną. I kolejną. Jeśli chciałaby pani kogoś silnie ze sobą związać, to jest to przepis idealny - w ten sposób wyhoduje się wiernego niewolnika.'

206

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Wiesz, w ten sposób każdą sytuację można by wytłumaczyć. A chodzi o wzięcie odpowiedzialności za własne życie w swoje ręce.

Nie narobił nadziei a pozwoliła jemu na to.

Zadzwoniła, zabrała do samochodu, zawiozła do domu i tak dalej.....

Od osoby wobec. której człowiek czuje się szczególnie uzależnionym trzeba zawsze trzymać się z daleka dopóki nie wykształci się wystarczającej samokontroli.

207

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
JuliaKaa napisał/a:

chodzi o wzięcie odpowiedzialności za własne życie w swoje ręce.



Od osoby wobec. której człowiek czuje się szczególnie uzależnionym trzeba zawsze trzymać się z daleka dopóki nie wykształci się wystarczającej samokontroli.

Nie da się tego lepiej ująć. Co nie zmienia faktu, że mi damarisss szkoda.

208

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Nie tylko Tobie, droga dochodzenia do pewnych mądrości życiowych jest czasem bolesna ale warto by nie popełniać tego samego błędu ;-)

209

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

ak sobie przypomnę jak to wszystko wyglądało, ja wtedy jeszcze nie byłam pewna, nie zależało mi za bardzo, podchodziłam z dużym dystansem, u mnie to dojrzewało, i po 2 miesiącach byłam zakochana po uszy, ale wtedy już było za późno, bo on się nie zakochał...

Wszystko Ci już napisano, więc skomentuję tylko to co napisałaś o zakochaniu, że rzekomo mogłaś na to wpłynąć "dobrym sprawowaniem się" , a w praktyce pokochaniem go wzorowo i odrazu, na zawołanie wręcz a tak to on się niby obraził..taaaaa wink Łatwiej w to wierzyć niż w fakt, że niezależnie co byś nie robiła i jak "grzeczna" nie była, na 6 z + to nie masz cech osobowości ani charakteru, których on podświadomie szuka, prawda?
Lepiej wierzyć w to, że gdybyś się dobrze wygięła, a potem wyciągnęła nogi za głowę i zawiązała na supeł, to to by było to!

Nie, Kochana, tak to nie działa..

Nie ma w tym Twojej winy. Po prostu nie masz cech, których on szuka by się zakochać. Nawet gdyby Ci dokładnie rozpisał co i jak masz robić to by to nie wyszło.
Wiesz czemu? Bo byłoby nienaturalne, nie wyszło od Ciebie..a wtedy to nie smakuje tak samo, nie jest autentyczne.

Z czasem zrozumiesz, że to nie mogło wypalić.

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Skarbie bardzo mi przykro, ze znow Cie skrzywdzil.
Mialas na to nie pozwolic nigdy wiecej, ale nie wyszlo...
Jak sie tak dlugo nie odzywalas, to wiedzialam, ze cos sie stalo. Bylam pewna, ze to on znow pojawil sie w twoim zyciu.
Martwie sie o Ciebie sad prosze, poszukaj jakiejs pomocy, bo na kilometry czuje ten twoj straszliwy smutek. Prosze Cie kochana!

Rezolutna, bardzo trafny tekst. Jest w tym duzo sensu...

211

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Chyba muszę coś wyjaśnić, Autorko to nie jest Twoja wina, że się w Tobie nie zakochał, tak naprawdę to nie jest też i Jego wina.

Chodziło mi, że jesteś winna tego co się wydarzyło ostatnio między Wami.

212

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Girl_full_of_dreams napisał/a:

Skarbie bardzo mi przykro, ze znow Cie skrzywdzil.

"...widzisz i nie grzmisz" .
Śmiech na sali jak czyta się takie posty. Obserwuję wątek chyba od początku i uśmieszek wita na mej gębie od jakiegoś czasu xD. Autorkę nie ma co pocieszać ani wspierać bo sama produkuje bat na swój tyłek. I to duuży bat! Krejzolka zanotowała bardzo dobry post. Nic nie pomoże, tylko chyba terapia szokowa albo dobry psycholog lub nawet psychiatra.
Facet mówi jasno i wyraźnie że z tej mąki chleba nie będzie. Lubi spędzić kilka chwil raz na jakiś czas z autorką i tyle ale ona nie odpuszcza a jeszcze wytwarza taką sytuację aby za kilka miechów zainicjować na forum dramatyczny wątek pt. "samotna matka". Nawet jak wygniesz się w chińskie osiem to ten facet i tak nie będzie twój. Nie ma takiej szansy bo jak miało by tak być  to byś to osiągnęła już dawno.

213

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Girl_full_of_dreams napisał/a:

Skarbie bardzo mi przykro, ze znow Cie skrzywdzil.
Mialas na to nie pozwolic nigdy wiecej, ale nie wyszlo...
Jak sie tak dlugo nie odzywalas, to wiedzialam, ze cos sie stalo. Bylam pewna, ze to on znow pojawil sie w twoim zyciu.
Martwie sie o Ciebie sad prosze, poszukaj jakiejs pomocy, bo na kilometry czuje ten twoj straszliwy smutek. Prosze Cie kochana!

Rezolutna, bardzo trafny tekst. Jest w tym duzo sensu...

Helo, helo, jakie skrzywdzil??? Przeciez sama do niego zadzwonila, sama się zaprosila, sama do mieszkania zawiozła i sama do lozka wlazła. I nie pisze to, żeby Autorce dokopać, ale uzmyslowic jej, ze cierpi na własne zyczenie. Jakby trzymala się z daleka od niego, nic by jej się nie stało.

Facet jest tutaj szczery i wprost od początku powiedział, ze nie kocha. Nie jest to wina Autorki, bo jak tu dobrze napisano, milosc to nie jest konkurs w którym jak ktoś się super zachowuje, to dostaje nagrodę. Po prostu tak już jest, ze w jednych ludziach się zakochujemy, a inni chociaż sa super, to w nas takich uczuc nie wzbudzają. Moglabym na peczki wymienić facetow, których lubiłam, spedzalo mi się dobrze z nimi czas, podobali mi się i seks był czad, ale miety do nich nie poczułam. Nie wiem dlaczego- po prostu "nie było motylkow".

Najlepsza rada, to uciac kontakt, przeplakac, pocierpieć i zacząć zycie od nowa smile

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
On-WuWuA-83 napisał/a:
Girl_full_of_dreams napisał/a:

Skarbie bardzo mi przykro, ze znow Cie skrzywdzil.

"...widzisz i nie grzmisz" .
Śmiech na sali jak czyta się takie posty. Obserwuję wątek chyba od początku i uśmieszek wita na mej gębie od jakiegoś czasu xD. Autorkę nie ma co pocieszać ani wspierać bo sama produkuje bat na swój tyłek. I to duuży bat! Krejzolka zanotowała bardzo dobry post. Nic nie pomoże, tylko chyba terapia szokowa albo dobry psycholog lub nawet psychiatra.
Facet mówi jasno i wyraźnie że z tej mąki chleba nie będzie. Lubi spędzić kilka chwil raz na jakiś czas z autorką i tyle ale ona nie odpuszcza a jeszcze wytwarza taką sytuację aby za kilka miechów zainicjować na forum dramatyczny wątek pt. "samotna matka". Nawet jak wygniesz się w chińskie osiem to ten facet i tak nie będzie twój. Nie ma takiej szansy bo jak miało by tak być  to byś to osiągnęła już dawno.

Wez sie odczep, co? Troche empatii by Ci sie przydalo. Wiesz, co to? Zawsze wspolczuje takim ludziom.

215

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Girl_full_of_dreams napisał/a:

Wez sie odczep, co? Troche empatii by Ci sie przydalo. Wiesz, co to? Zawsze wspolczuje takim ludziom.

Tylko, ze on akurat prawde pisze.

Ja rozumiem zakochanie się i te sprawy, ale trzeba mieć tez choć trochę instynktu samozachowawczego. A Autorka pcha się tam, gdzie wiadomo, ze baty dostanie. Na własne zyczenie.

216

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Girl_full_of_dreams napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:
Girl_full_of_dreams napisał/a:

Skarbie bardzo mi przykro, ze znow Cie skrzywdzil.

"...widzisz i nie grzmisz" .
Śmiech na sali jak czyta się takie posty. Obserwuję wątek chyba od początku i uśmieszek wita na mej gębie od jakiegoś czasu xD. Autorkę nie ma co pocieszać ani wspierać bo sama produkuje bat na swój tyłek. I to duuży bat! Krejzolka zanotowała bardzo dobry post. Nic nie pomoże, tylko chyba terapia szokowa albo dobry psycholog lub nawet psychiatra.
Facet mówi jasno i wyraźnie że z tej mąki chleba nie będzie. Lubi spędzić kilka chwil raz na jakiś czas z autorką i tyle ale ona nie odpuszcza a jeszcze wytwarza taką sytuację aby za kilka miechów zainicjować na forum dramatyczny wątek pt. "samotna matka". Nawet jak wygniesz się w chińskie osiem to ten facet i tak nie będzie twój. Nie ma takiej szansy bo jak miało by tak być  to byś to osiągnęła już dawno.

Wez sie odczep, co? Troche empatii by Ci sie przydalo. Wiesz, co to? Zawsze wspolczuje takim ludziom.

Piszesz o empatii a sama nie potrafisz się zachować.

Zrozum, robicie cholerną krzywdę Autorce pisząc Jej takie posty!!!
Jeżeli Autorka zdecydowała się dalej pisać tutaj to trzeba jakoś do Niej dotrzeć, nie potrafiliśmy dotrzeć miłymi, krzepiącymi postami to trzeba napisać Jej wprost, że Jej zachowanie jest głupie i niedorzeczne.

217

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Damarisss,

Kochana, bardzo mi przykro i współczuję Cię naprawdę szczerze. Wiem, co przeżywasz. Pozwoliłaś po raz kolejny się skrzywdzić. Z nadzieją, że teraz to już będzie hurra fascynująco. Jak się boleśnie przekonałaś, po raz kolejny, to nie jest mężczyzna dla Ciebie. Nie wiem jakie miał wobec Ciebie tym razem zamiary. Być może wydawało mu się przez chwilę, że będzie potrafił stworzyć z Tobą relację, ale szybko otrzeźwiał. Czy Cię wykorzystał? Ja uważam, że tak. Wie przecież to co do niego czułaś. Jeśli nie był pewien swoich uczuć, tego, że chce spróbować pomimo tego, że nic nie czuje, nie powinien iść z Tobą do łóżka. Zachował się nieodpowiedzialnie, bezmyślnie i potraktował Cię jak tester w myśl: "a może teraz zaskoczy". Nie zaskoczyło, więc powiedział Ci do widzenia. I ma pozamiatane a na Ciebie lecą gromy. Czytam komentarze pod Twoim postem i czuję zażenowanie. To jest to samo jak racjonalizowanie gwałtu:"nie dziw się, że Cię zgwałcił skoro byłaś TAK wyzywająco ubrana" (nieważne, że mówiła wyraźnie: NIE...). "Nie dziw się, że poszedł z Tobą do łóżka, skoro sama tego chciałaś" (nieważne, że wiedział, że go kochasz i da Ci tym kolejną nadzieję...). Jaka jest różnica? Oczywiście różnica kalibru, ale mechanizm ten sam. Twoją winą jest to, że nie dałaś sobie szansy na uporanie się ze sobą, na dojście do ładu po zawodzie miłosnym. Drążyłaś temat w swojej głowie - po co wchodziłaś na jego profil? Powoli wychodziłaś na prostą, ale widać jeszcze mało skutecznie. Dostałaś kolejny strzał i teraz robisz to co trzeba. To nie są dobre rady, tylko masz to w końcu zrobić: odciąć się zupełnie. Skasować jego numer telefonu (najlepiej jeszcze wcześniej napisać, żeby do Ciebie nie dzwonił i nie pisał - zaręczam Ci, że się na to zgodzi bez problemów), wyrzucić go ze znajomych z fejsa i wszystkie rzeczy, które Ci przypominają ten czas. Jesteś osobą, która bez tego nie wyjdzie na prostą szybko, tylko mozolnie będziesz się w tym babrać aż w końcu on sobie kogoś znajdzie a Ty wpadniesz w depresję. Nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina. Zakochałaś się w nieodpowiedniej osobie i żadnej winy nikogo w tym nie ma. Ważne jest teraz to, żeby się otrzepać i żyć dalej. Wiem, że jest Ci bardzo źle i bardzo chciałabym Ci w tym ulżyć, ale uwierz mi, odcięcie całkowite i czas zrobią swoje.

Na koniec trzy ważne banały:

1. nie masz i nie miałaś żadnego wpływu na to, że on się w Tobie nie zakochał;
2. to nie jest Twój ideał, nikt nie jest idealny, nie jesteś w stanie go teraz ocenić obiektywnie, co jest zrozumiałe;
3. znajdziesz partnera, który będzie Cię kochał i Ty jego, odwzajemnione uczucie - jedyne słuszne, będzie Twoim udziałem pomimo tego, że temu teraz zaprzeczasz, co też jest zrozumiałe.

Nie bierz do siebie komentarzy, w których dowiadujesz się, że jesteś sama sobie winna. Zakładam, że wszystkie pisane są w dobrej wierze, żeby Cię otrzeźwić i postawić do pionu. Niestety to tak nie działa, bo każdy z nas ma inną psychikę. Niektórym wystarczy jeden kubeł zimnej wody na głowę i ucieknie gdzie pieprz rośnie a nazajutrz będzie już gotowy na nowe życiowe doświadczenia a inny (jak Ty, jak ja, jak wiele innych ludzi) będzie potrzebował tych kubłów 5, 10, 100. Niektórzy w ogóle nie będą w stanie się podnieść samemu. Dlaczego jedni popadają w depresję a inni nie? Przysłowiowe "trzaskanie po ryju" i mówienie "weź się w garść" to nie są złote środki tylko bardzo szkodliwe działania. I nie chodzi o utwierdzanie kogoś w słuszności jego poczynań, tylko o akceptację tego, że to nam służy i pomaga niekoniecznie zadziała u innych. Lepiej nic nie mówić niż przejeżdżać po kimś walcem z przekonaniem, że teraz to on wstanie i się na nowo uformuje tym razem ze spiżu.. Upadłaś znowu, cierpisz pewnie jeszcze bardziej niż wcześniej, nie dokładaj sobie już więcej. To minie, uwierz mi, ale musisz podjąć wysiłek. Zacząć pracę nad sobą, chcieć się od tego uwolnić. Nie czekaj, nic Cię nie spotka ważnego ze strony tego mężczyzny. Musisz to sobie powtarzać, aż w końcu sobie uświadomisz, że nie było warto. Musisz się wypłakać, przeżyć, przecierpieć, sama, z koleżankami, z bliskimi, wyrzygać złe emocje, zapić, wybiegać, wypisać, zapomnieć. Przede wszystkim ODCIĄĆ SIĘ TOTALNIE. I być może faktycznie szukać pomocy specjalisty. Chociaż wydaje mi się, że sobie poradzisz sama. Dostałaś kopa w brzuch i instynktownie trzeci raz na to nie pozwolisz (masz instynkt samozachowawczy, masz). Po prostu klasycznie dałaś się ponieść emocjom. Niejedna i niejeden z nas tak miało. Nie grzeb już w tej ranie. Jak Ci źle, to pisz tu na forum. Myślimy tu o Tobie na pewno z Rezolutną, Girl i Tulipani. I nie poddawaj się, pomimo tego poważnego potknięcia. SCZYŚĆ TEGO GOŚCIA! Ściskam.

218

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Floavril, święte słowa. Wszystkie wiemy jak potwornie to trudne, ale tak jak radzi Flo - Damarisss, odetnij się od niego całkowicie. Wykasuj wszelkie dane kontaktowe, wszystkie sms-y, historie rozmów, żebyś nie miała czym karmić wspomnień. Musisz przyjąć wreszcie do wiadomości, że tego faceta w Twoim życiu już nie będzie. Inaczej nie ruszysz z miejsca. Szkoda życia na kogoś, kto Cię nie chce. Wiem, że na samą myśl nie możesz oddychać, ale to minie. Naprawdę. Musisz podjąć decyzję, że od dziś zgadzasz się na przyszłość bez niego.

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Bardzo ciezko jest przyjac to do wiadomosci, ale ja jestem przykladem na to, ze tylko zupelne odciecie sie od niego i czas moga tutaj pomoc. Nie ma innej drogi, nie ma innego lekarstwa. Flo, podpisuje sie pod twoim postem rekami i nogami!

220

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Może wieź pod uwagę, że to może być facet, który wcale nie chce stałego związku?
Np chce się pobujać do czterdziestki, a później to się zobaczy. Takie podejście wcale teraz nie jest takie rzadkie.
Jemu zegar biologiczny nie tyka, a zewsząd głosi się, że 40-stka to nic. Gorzej z dziewczynami takich panów:(
Zostaw go i poszukaj kogoś konkretnego. Moim zdaniem ten facet nie rokuje obecnie na żaden związek.
Może jak się na maksa zakocha, będzie wielka chemia....lub dziewczyna zajdzie w ciążę, to będzie chciał
lub "musiał się" ustatkować.

221

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Dziewczyny (te które znają moją historię), dla rozluźnienia atmosfery: przedwczoraj zadzwonił do mnie to mój eks czub, co tez się nie zakochał. W grudniu wykasowałam jego numer i nie pamiętałam więc teraz odbieram połączenie i pytam: kto tam ?? Ten coś tam żartuje a ja dalej nic.. Po jakichś dwóch minutach jarzę dopiero kto dzwoni... I on niby żartem, ale urażony, jak mogłam wykasować jego numer, on mój zachował... No jaśniepan. Pytał czy mi się układa, odparłam, że owszem, ale w ogóle nie chciałam wchodzić w żadne szczegóły. Widziałam też na fejsie, że ta panna, która zajęła moje miejsce właściwie na zakładkę już nie jest wśród jego znajomych, 3 miesiące... Współczuję kobiecie... On podobno jest z tą, która go tak emocjonalnie zniszczyła, podobno wrócili do siebie, tylko po co do mnie dzwonił w takim razie, bo mi się wydaje, że po jedno....
Dobrego Dnia dziewczynki:)
PS
z nowym układa się, układa! smile

222 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-04-20 14:59:52)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Przestałam się udzielać w tym wątku i w ogóle go czytać, jak pojawiłyście się Wy, bo normalna netkafejka się zrobiła z "och, kochana, ach" co mi nie pasowało, więc się przestałam udzielać, ale to, że stworzyłyście kółko wzajemnej adoracji i uważacie, że Wasze rady, posty są lepsze od naszych a na dodatek zaczynacie obrażać Innych to już jest lekka przesada.
Pragnę zauważyć, że nie pomogły Autorce miłe, krzepiące posty a wręcz uważam, że zaszkodziły bo powtarzam Autorka jest winna tego co się stało ostatnio.
Mam propozycję chcecie sobie "dziubkować, achować" to po prostu piszcie sobie prywatnie, albo załóżcie netkafejkę i obiecuję, że mnie tam "nie zobaczycie".


Edycja: jestem zniesmaczona użytkowniczką Floavril porównującą niektóre posty do postów o zgodę? na gwałt. Co to w ogóle ma być???!!!!!!

P.S. Nie czytając dokładnie Waszych postów (teraz doczytałam to zdanie  "... Myślimy tu o Tobie na pewno z Rezolutną, Girl i Tulipani.") doskonale ujęłam wcześniej o kółku wzajemnej adoracji... big_smile big_smile big_smile

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Flo, fajnie, ze sie uklada! smile
No coz, twoj ex niech sie babra w tym swoim bajorze, Ty juz jestes ponad to.
I tego wszystkim nam zycze. Zawsze smile

224

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Krejzolka82 napisał/a:

Przestałam się udzielać w tym wątku i w ogóle go czytać, jak pojawiłyście się Wy, bo normalna netkafejka się zrobiła z "och, kochana, ach" co mi nie pasowało, więc się przestałam udzielać, ale to, że stworzyłyście kółko wzajemnej adoracji i uważacie, że Wasze rady, posty są lepsze od naszych a na dodatek zaczynacie obrażać Innych to już jest lekka przesada.
Pragnę zauważyć, że nie pomogły Autorce miłe, krzepiące posty a wręcz uważam, że zaszkodziły bo powtarzam Autorka jest winna tego co się stało ostatnio.
Mam propozycję chcecie sobie "dziubkować, achować" to po prostu piszcie sobie prywatnie, albo załóżcie netkafejkę i obiecuję, że mnie tam "nie zobaczycie".


Edycja: jestem zniesmaczona użytkowniczką Floavril porównującą niektóre posty do postów o zgodę? na gwałt. Co to w ogóle ma być???!!!!!!

P.S. Nie czytając dokładnie Waszych postów (teraz doczytałam to zdanie  "... Myślimy tu o Tobie na pewno z Rezolutną, Girl i Tulipani.") doskonale ujęłam wcześniej o kółku wzajemnej adoracji... big_smile big_smile big_smile

Krejzolka82,

Nie zakładałam tu z nikim kółka wzajemnej adoracji i myślę, że żadna z dziewczyn, które zaliczyłaś do tego kółka tak o tym nie myśli. Zwrot "kochana" nie jest dla mnie zwrotem, który miałby oznaczać wyjątkowe traktowanie kogokolwiek. Dla mnie oznacza po prostu trochę większą sympatię dla osoby, do której kieruję słowa. Wynika to z tego, że akurat przeczytałam i zapamiętałam historie tych właśnie dziewczyn, Tulipani, Damarisss, Girl i Rezolutnej. Może dlatego, że te historie są łudząco podobne do mojej, którą przeżyłam niedawno i przez którą zajrzałam na to forum? Doświadczenia zbliżają, nawet w sieci. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet bardziej niż w rzeczywistości. Ludzie są bardziej skłonni do uzewnętrzniania się przed obcymi ludźmi. Nie neguję doświadczeń innych udzielających się tu osób, w tym Twoich. Po prostu z tymi dziewczynami wymieniłam tu najwięcej postów. To tyle w temacie kółka wzajemnej adoracji.
Jeśli chodzi o porównanie do gwałtu, to przyznaję, że przesadziłam z dosadnością. Nie było to fortunne porównanie. Wnerwiło mnie to oskarżanie dziewczyny, której winą jest tylko to, że się nieszczęśliwie zakochała i uwierzyła facetowi, który bawi się jej uczuciem, bo tu nie ma w moim odczuciu pola do polemiki. Problemem jest to, że ona nie chce się z tego wyrwać, za bardzo emocjonalnie w tym siedzi, ale to nie oznacza, że jemu wolno testować ją, czy aby może coś do niej poczuje tym razem czy jednak nie i nie wolno mu traktować jej jak breloczka u spodni. Nawet jeśli ona się na to godzi. Czy to ona sobie sama wymyśliła, że on chce mieć z nią dziecko? Czy to on jej tak powiedział w poniedziałek a w środę mówi, że nic z tego nie będzie? To jakie to jest zachowanie? To jest w porządku? Bo ona mu uwierzyła? Bo chciała w to wierzyć, pewnie dalej chce, ale to nie daje mu mandatu, żeby to wykorzystywać. Dla mnie ta sprawa jest jasna jak słońce. Powinien był po tym pogrzebie jej podziękować za obecność i cześć. A nie smęcić o wspólnych dzieciach. Kto tu komu mydli oczy?
I a propos rad, które są tu dawane. Nie uważam, żeby moje były lepsze od innych. Po prostu widzę, że dziewczyna nie potrafi sobie z tym poradzić jak psychicznie silniejsi od niej. Gdyby tak było, nie potrzebowałaby tego forum, bo pewnie po pierwszym tekście z serii: nie kocham Cie, dałaby nogę i skreśliła faceta na wieki. A ona go idealizuje i uważam cały czas, że odcięcie się od niego pozwoli jej zająć się sobą w czasie teraźniejszym a nie przeszłym. I wyraziłam to w swoich postach, w tym w ostatnim. Nie napisałam, że rady innych są do bani. Napisałam tylko, żeby nie brała do siebie komentarzy o swojej winie i wzięciu się garść, bo wciąż uważam, że nie ma jej winy w tym, że zakochała się w nieodpowiedniej dla siebie osobie. A tekst o wzięciu się w garść nic nie daje i takie jest moje zdanie. Uważam, że nie pomaga nikomu. To jest moje zdanie i mogę je wyrazić. Tym bardziej, że nie piętnuję osób, które to piszą, tylko tą metodę rzekomej pomocy.
Jeśli chodzi o obrażanie forumowiczów - patrz wyżej. Wyraziłam swoje zdanie i w mojej ocenie nikogo nie obraziłam. Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony to przepraszam. Celowo nie cytowałam nikogo, bo nie zgadzam się z prezentowanym podejściem i nie chciałam tu nikogo piętnować, bo każdy swoje zdanie tu może wyrazić. Specjalnie dodałam też, że zakładam (wciąż), że to są rady w dobrej wierze. Tylko psychika człowieka nie jest prosta jak budowa cepa. A odczucie zażenowania miałam - bo dziewczyna pisze, że zalewa się łzami a czyta: "uważam, że sobie na to zasłużyłaś i wcale ci nie współczuję". No kaman, po co ona tu jest na tym forum? To miało jej w czymkolwiek pomóc?
Czytałam tu wiele wątków i wiele rad różnych ludzi dawanych w różny sposób, bardzo dosadny i bardzo często przykry. Nierzadko nie bez racji, ale jednak w formie bardzo ostrej. Po jednych to spłynie a po innych nie. Nie lubię dokładania ludziom, dlatego staram się zrozumieć Damarisss i jeśli kolejne razy da się nabrać na głodne kawałki, to wciąż będę jej współczuć i pisać, żeby wstawała i dawała radę, szła do przodu i nie będzie to oznaczać, że akceptuję jej zachowania. Po prosto jeden dojdzie na szczyt najkrótszą pionową drogą a drugi ścieżką dookoła góry.

225

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
floavril napisał/a:

Krejzolka82,

Nie zakładałam tu z nikim kółka wzajemnej adoracji i myślę, że żadna z dziewczyn, które zaliczyłaś do tego kółka tak o tym nie myśli. Zwrot "kochana" nie jest dla mnie zwrotem, który miałby oznaczać wyjątkowe traktowanie kogokolwiek. Dla mnie oznacza po prostu trochę większą sympatię dla osoby, do której kieruję słowa. Wynika to z tego, że akurat przeczytałam i zapamiętałam historie tych właśnie dziewczyn, Tulipani, Damarisss, Girl i Rezolutnej. Może dlatego, że te historie są łudząco podobne do mojej, którą przeżyłam niedawno i przez którą zajrzałam na to forum? Doświadczenia zbliżają, nawet w sieci. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet bardziej niż w rzeczywistości. Ludzie są bardziej skłonni do uzewnętrzniania się przed obcymi ludźmi. Nie neguję doświadczeń innych udzielających się tu osób, w tym Twoich. Po prostu z tymi dziewczynami wymieniłam tu najwięcej postów. To tyle w temacie kółka wzajemnej adoracji.
Jeśli chodzi o porównanie do gwałtu, to przyznaję, że przesadziłam z dosadnością. Nie było to fortunne porównanie. Wnerwiło mnie to oskarżanie dziewczyny, której winą jest tylko to, że się nieszczęśliwie zakochała i uwierzyła facetowi, który bawi się jej uczuciem, bo tu nie ma w moim odczuciu pola do polemiki. Problemem jest to, że ona nie chce się z tego wyrwać, za bardzo emocjonalnie w tym siedzi, ale to nie oznacza, że jemu wolno testować ją, czy aby może coś do niej poczuje tym razem czy jednak nie i nie wolno mu traktować jej jak breloczka u spodni. Nawet jeśli ona się na to godzi. Czy to ona sobie sama wymyśliła, że on chce mieć z nią dziecko? Czy to on jej tak powiedział w poniedziałek a w środę mówi, że nic z tego nie będzie? To jakie to jest zachowanie? To jest w porządku? Bo ona mu uwierzyła? Bo chciała w to wierzyć, pewnie dalej chce, ale to nie daje mu mandatu, żeby to wykorzystywać. Dla mnie ta sprawa jest jasna jak słońce. Powinien był po tym pogrzebie jej podziękować za obecność i cześć. A nie smęcić o wspólnych dzieciach. Kto tu komu mydli oczy?
I a propos rad, które są tu dawane. Nie uważam, żeby moje były lepsze od innych. Po prostu widzę, że dziewczyna nie potrafi sobie z tym poradzić jak psychicznie silniejsi od niej. Gdyby tak było, nie potrzebowałaby tego forum, bo pewnie po pierwszym tekście z serii: nie kocham Cie, dałaby nogę i skreśliła faceta na wieki. A ona go idealizuje i uważam cały czas, że odcięcie się od niego pozwoli jej zająć się sobą w czasie teraźniejszym a nie przeszłym. I wyraziłam to w swoich postach, w tym w ostatnim. Nie napisałam, że rady innych są do bani. Napisałam tylko, żeby nie brała do siebie komentarzy o swojej winie i wzięciu się garść, bo wciąż uważam, że nie ma jej winy w tym, że zakochała się w nieodpowiedniej dla siebie osobie. A tekst o wzięciu się w garść nic nie daje i takie jest moje zdanie. Uważam, że nie pomaga nikomu. To jest moje zdanie i mogę je wyrazić. Tym bardziej, że nie piętnuję osób, które to piszą, tylko tą metodę rzekomej pomocy.
Jeśli chodzi o obrażanie forumowiczów - patrz wyżej. Wyraziłam swoje zdanie i w mojej ocenie nikogo nie obraziłam. Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony to przepraszam. Celowo nie cytowałam nikogo, bo nie zgadzam się z prezentowanym podejściem i nie chciałam tu nikogo piętnować, bo każdy swoje zdanie tu może wyrazić. Specjalnie dodałam też, że zakładam (wciąż), że to są rady w dobrej wierze. Tylko psychika człowieka nie jest prosta jak budowa cepa. A odczucie zażenowania miałam - bo dziewczyna pisze, że zalewa się łzami a czyta: "uważam, że sobie na to zasłużyłaś i wcale ci nie współczuję". No kaman, po co ona tu jest na tym forum? To miało jej w czymkolwiek pomóc?
Czytałam tu wiele wątków i wiele rad różnych ludzi dawanych w różny sposób, bardzo dosadny i bardzo często przykry. Nierzadko nie bez racji, ale jednak w formie bardzo ostrej. Po jednych to spłynie a po innych nie. Nie lubię dokładania ludziom, dlatego staram się zrozumieć Damarisss i jeśli kolejne razy da się nabrać na głodne kawałki, to wciąż będę jej współczuć i pisać, żeby wstawała i dawała radę, szła do przodu i nie będzie to oznaczać, że akceptuję jej zachowania. Po prosto jeden dojdzie na szczyt najkrótszą pionową drogą a drugi ścieżką dookoła góry.

Floavril ,
Prośba przeczytaj Wasze posty i porównaj jak się w nich do siebie zwracacie, a jak piszecie o Innych.
Ale dobra, zostawmy to.

Nikt, albo przynajmniej ja nie pamiętam, żeby Ktoś winił Autorkę za to, że się zakochała, ba wszyscy Jej tego współczują.

Oczywiście, że nie może Autorki tak traktować jak traktuje, ale Autorka pozwala sobie na to.
Przepraszam to jest DOROSŁA Kobieta.
Ja naprawdę Ją rozumiem, bo jak sama napisałam też byłam kiedyś głupią desperatką i do tej pory jest mi wstyd, ale ja się czegoś nauczyłam przynajmniej się staram a Ona znajduję sobie byle pretekst, żeby za przeproszenie pójść z Nim do łóżka.
Sorki, ale jak przeczytałam, że postanowiła się do Niego odezwać na fejsie od razu przyszło mi na myśl, będzie sex i się nie myliłam.
Więc jeżeli ja osoba, nie znająca Autorki ani tego Faceta od razu skojarzyłam to z sexem, to wiadomo, że Ona jak i On to samo pomyśleli.
Z tymi dziećmi przegiął, ale Autorce powinno "zapalić się zielone światełko" i pomyśleć, że może On tak gada bo gada, a na pewno nie powinna kochać się z Nim bez zabezpieczenia kilka razy!!

Wiadomo,że to ja pisałam o winie Autorki itp. więc bez problemu mogłaś mnie zacytować, nie mam z tym problemu.
Wyjaśnię jeszcze raz czemu tak napisałam.
Napisałam tak, żeby Autorka zaczęła myśleć, zaczęła się zastanawiać dlaczego znowu poszła z Nim do łóżka, gdzie wielce zakończyła tą znajomość.
Pozytywne posty, broniące Autorkę, krytykujące Faceta nic a nic nie pomogły, więc może takie dosadne posty coś Jej uzmysłowią.
Nie znamy się z forum, ale uwierz jestem jedną z tych babek na forum, które nie przepadają pisać w takim tonie w jakim napisałam do Autorki, bo uważam tak samo jak Ty, że trzeba delikatnie pisać do ludzi, ale delikatne pisanie Autorce nic nie pomogło, więc trzeba było dosadnie.
Pewnie Autorka się wkurzy i ma do tego prawo, ale może teraz zrozumie, że jak inni widzą to jak Ona desperacko wręcz idiotycznie się zachowuje to może zrozumie, że coś w tym jest i że może warto naprawdę, ale to naprawdę wywalić Jego namiary i zacząć zapominać o tym Człowieku, a nie pod byle pretekstem odzywać się do Niego (żeby nie było pogrzeb to nie jest byle jaki pretekst dla mnie).
Nie wiadomo, jaki pretekst za jakiś czas wymyśli, żeby się z Nim spotkać.
Do czego nie może doprowadzić.

Droga Autorko, wkurzaj się na mnie, nawet może poprzeklinać, ale proszę Cię nie bądź desperatką "master level"!!!

226

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

A ona go idealizuje i uważam cały czas, że odcięcie się od niego pozwoli jej zająć się sobą w czasie teraźniejszym a nie przeszłym.

wciąż uważam, że nie ma jej winy w tym, że zakochała się w nieodpowiedniej dla siebie osobie

Moim zdaniem, tego, co przeżywa Damarisss, nie można nazwać zakochaniem ani zauroczeniem. To raczej gigantyczne uzależnienie emocjonalne, które będzie ciężko zerwać. Dlatego dziewczyna nie może ani nie chce się od niego odciąć.

227

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Krejzolka. Ja się z Tobą zgadzam co do meritum i właściwie też co do tego, że jak po dobroci się nie da, to może da radę jak się krzyknie i tupnie na kogoś, aby przejrzal na oczy. Tylko wydaje mi się, że to nie do Damariss:( Piszesz, że sama przezylas podobna historie, ja też przeżyłam i też byłam w stanach, że jakby się gość odezwał to bym wlazla w to z powrotem. Tylko ja nie wchodzilam na jego profil, bo to mnie niszczylo. Ale do tego doszłam po jakimś czasie dopiero. Wiesz jakie to jest trudne czasem. Pamiętam jak w chwilach słabości pisałam do niego neutralne wiadomości z serii "co tam jak tam". Potem zwierzalam się bliskim dziewczynom z tych drobnych upodlen i zadna nie przyklaskiwala tym slabosciom, ale od żadnej nie usłyszałam, że to desperackie i głupie. Po prostu mówiły: "cóż, nie rób tego więcej, daj sobie spokój, zajmij się soba, mi pomogło to i to". Może dlatego, że w gruncie rzeczy wie się, że człowiek zachowal się idiotycznie w danej sytuacji i nie trzeba tego wzmacniać dodatkowo. Niemniej, mam nadzieję, że Damariss to silna jednostka i da radę się otrząsnąć. Chyba, że jest tak, jak wyżej napisała któraś z dziewczyn, że jest emocjonalnie toksycznie z nim związana. To wtedy będzie dużo trudniej:(
Krejzolka, życzę Cię dobrej nocy:) i wszystkim czytajacym tego wieczoru:))

228

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
floavril napisał/a:

Krejzolka. Ja się z Tobą zgadzam co do meritum i właściwie też co do tego, że jak po dobroci się nie da, to może da radę jak się krzyknie i tupnie na kogoś, aby przejrzal na oczy. Tylko wydaje mi się, że to nie do Damariss:( Piszesz, że sama przezylas podobna historie, ja też przeżyłam i też byłam w stanach, że jakby się gość odezwał to bym wlazla w to z powrotem. Tylko ja nie wchodzilam na jego profil, bo to mnie niszczylo. Ale do tego doszłam po jakimś czasie dopiero. Wiesz jakie to jest trudne czasem. Pamiętam jak w chwilach słabości pisałam do niego neutralne wiadomości z serii "co tam jak tam". Potem zwierzalam się bliskim dziewczynom z tych drobnych upodlen i zadna nie przyklaskiwala tym slabosciom, ale od żadnej nie usłyszałam, że to desperackie i głupie. Po prostu mówiły: "cóż, nie rób tego więcej, daj sobie spokój, zajmij się soba, mi pomogło to i to". Może dlatego, że w gruncie rzeczy wie się, że człowiek zachowal się idiotycznie w danej sytuacji i nie trzeba tego wzmacniać dodatkowo. Niemniej, mam nadzieję, że Damariss to silna jednostka i da radę się otrząsnąć. Chyba, że jest tak, jak wyżej napisała któraś z dziewczyn, że jest emocjonalnie toksycznie z nim związana. To wtedy będzie dużo trudniej:(
Krejzolka, życzę Cię dobrej nocy:) i wszystkim czytajacym tego wieczoru:))

Ja też mam nadzieję, że Autorka tak naprawdę jest silna i prędzej czy później otrząśnie się z tego.
Tego Jej życzę!!!:)))
Dobrej nocki, Floavril smile

229

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Manzanita napisał/a:

A ona go idealizuje i uważam cały czas, że odcięcie się od niego pozwoli jej zająć się sobą w czasie teraźniejszym a nie przeszłym.

wciąż uważam, że nie ma jej winy w tym, że zakochała się w nieodpowiedniej dla siebie osobie

Moim zdaniem, tego, co przeżywa Damarisss, nie można nazwać zakochaniem ani zauroczeniem. To raczej gigantyczne uzależnienie emocjonalne, które będzie ciężko zerwać. Dlatego dziewczyna nie może ani nie chce się od niego odciąć.

Masz rację. Ja też myślę, że w pewnym momencie to przestaje mieć coś wspólnego z miłością czy zakochaniem, a jest własnie niczym innym jak jakimś fatalnym uzależnieniem emocjonalnym. Dlatego przykład ze szczurem, który sfrustrowany czatuje pod dźwignią z jedzeniem, cytowany w moim poście wyżej, wydaje mi się bardzo trafny. I dlatego też wspomniałam o wizycie u psychologa. Można męczyć się samemu, a można skorzystać z profesjonalnej pomocy i skrócić sobie cierpienie.

230

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Moje Drogie,

Dziękuję Wam wszystkim. Tym, które zawsze mają cierpliwość i w delikatny sposób wskazują właściwą drogę oraz tym, które mają tej cierpliwości mniej i piszą bardziej dosadnie, to co myślą.

Przez te ostatnie kilka dni, choć nie pisałam nic na forum, to oczywiście czytałam Wasze wypowiedzi.

Po pracy, spędzałam popołudnia sama ze sobą. Jeździłam za miasto, na łono przyrody i rozmyślałam, a przy okazji robiłam mały shopping, który zawsze poprawia humor smile Popracowałam troszkę nad sobą. Chyba faktycznie sięgnęłam dna, bo jakoś tak poczułam, ze muszę się odbić, albo zostanę na tym dnie na długo. Jestem w trakcie wypływania na powierzchnię tego bagienka smile

Myślałam o tym co się stało, o tym co pisałyście ..., no i doszłam do następujących wniosków:
- przyznaję, mam to na własne życzenie, bo jak tylko on powiedział, że "to nie to" powinnam wiać gdzie pieprz rośnie
- nie mam do niego żadnych pretensji, ale taka mała uwaga - mógł tego nie wykorzystywać, bo doskonale wiedział, co ja czuję, i że chciałabym, zeby coś z tego było
- trudno stało się jak się stało, czasu nie cofniemy
- podczas spotkania on przyznał, że to było bardzo nieuczciwe wobec mnie i mnie przeprosił
- rozstaliśmy się "bardzo ładnie", w zgodzie - i z tego się cieszę
- cieszę się, ze już nie mam żadnych nadziei, na nic nie czekam - w związku z tym z każdym dniem jestem do przodu
- w ciąży nie jestem
- mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej, te pierwszy tydzień jest najgorszy, ale właściwie już za mną
- nie nazwałabym jednak pomimo wszystko moich uczuć do niego "gigantycznym uzależnieniem emocjonalnym", tylko miłością
- moje kochane Floavril, Girl, Rezolutna - dzięki za wsparcie i słowa otuchy - w ogóle bardzo trafnie to wszytko ujmujecie, trafiacie w punkt, uwielbiam Was czytać, no i dziękuję, że mnie wspieracie i bronicie!
- Krejzolka82 - Ciebie też lubię, wcale się nie wkurzyłam na Ciebie - dzięki za ostre posty - dały mi do myślenia, nawet wstyd mi sie zrobiło - a to chyba dobry objaw - powracania rozumu do głowy smile
- numer tel usunęłam już zaraz po spotkaniu, a z fb nie będę go wywalać - dam radę. Nie wchodzę i nie wchodziłam na jego profil, widzę tylko jego ewentualną aktywność na portalu, która jest znikoma - więc spoko
- żeby była jasność - nie zamierzam do niego pisać, ani szukać jakichkolwiek pretekstów do kontaktu
- schowałam wszystkie rzeczy, które mi go przypominały, pamiątki, jakieś prezenty
- przyjęłam do wiadomości, że już go nie ma i nie będzie w moim życiu
- nauczyłam się dzięki niemu parę rzeczy - i z tego też się cieszę
- mam gorsze momenty i te bardzo złe, ale zdarzają się też pozytywne myśli
- mam w planach (ponieważ jest wiosna i piękna pogoda nadchodzi) robić sobie małe wycieczki - takie codzienne, to mnie relaksuje, sprawia, że zapominam o tym, a przy okazji troszkę pozwiedzam, no i przede wszystkim nie siedzę w pustym mieszkaniu i nie rozmyślam o nim
- myślę, że dam sobie radę sama, bez psychologa

To tak na razie tyle - wypunktowałam te najważniejsze rzeczy, sorry, że w takiej formie "krótko, zwięźle i na temat", ale to dlatego, ze mam też ostatnio sporo pracy - celowo, żeby się czymś zająć...

231 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-04-22 00:33:10)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
damarisss napisał/a:

Moje Drogie,

Dziękuję Wam wszystkim. Tym, które zawsze mają cierpliwość i w delikatny sposób wskazują właściwą drogę oraz tym, które mają tej cierpliwości mniej i piszą bardziej dosadnie, to co myślą.

Przez te ostatnie kilka dni, choć nie pisałam nic na forum, to oczywiście czytałam Wasze wypowiedzi.

Po pracy, spędzałam popołudnia sama ze sobą. Jeździłam za miasto, na łono przyrody i rozmyślałam, a przy okazji robiłam mały shopping, który zawsze poprawia humor smile Popracowałam troszkę nad sobą. Chyba faktycznie sięgnęłam dna, bo jakoś tak poczułam, ze muszę się odbić, albo zostanę na tym dnie na długo. Jestem w trakcie wypływania na powierzchnię tego bagienka smile

Myślałam o tym co się stało, o tym co pisałyście ..., no i doszłam do następujących wniosków:
- przyznaję, mam to na własne życzenie, bo jak tylko on powiedział, że "to nie to" powinnam wiać gdzie pieprz rośnie
- nie mam do niego żadnych pretensji, ale taka mała uwaga - mógł tego nie wykorzystywać, bo doskonale wiedział, co ja czuję, i że chciałabym, zeby coś z tego było
- trudno stało się jak się stało, czasu nie cofniemy
- podczas spotkania on przyznał, że to było bardzo nieuczciwe wobec mnie i mnie przeprosił
- rozstaliśmy się "bardzo ładnie", w zgodzie - i z tego się cieszę
- cieszę się, ze już nie mam żadnych nadziei, na nic nie czekam - w związku z tym z każdym dniem jestem do przodu
- w ciąży nie jestem
- mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej, te pierwszy tydzień jest najgorszy, ale właściwie już za mną
- nie nazwałabym jednak pomimo wszystko moich uczuć do niego "gigantycznym uzależnieniem emocjonalnym", tylko miłością
- moje kochane Floavril, Girl, Rezolutna - dzięki za wsparcie i słowa otuchy - w ogóle bardzo trafnie to wszytko ujmujecie, trafiacie w punkt, uwielbiam Was czytać, no i dziękuję, że mnie wspieracie i bronicie!
- Krejzolka82 - Ciebie też lubię, wcale się nie wkurzyłam na Ciebie - dzięki za ostre posty - dały mi do myślenia, nawet wstyd mi sie zrobiło - a to chyba dobry objaw - powracania rozumu do głowy smile
- numer tel usunęłam już zaraz po spotkaniu, a z fb nie będę go wywalać - dam radę. Nie wchodzę i nie wchodziłam na jego profil, widzę tylko jego ewentualną aktywność na portalu, która jest znikoma - więc spoko
- żeby była jasność - nie zamierzam do niego pisać, ani szukać jakichkolwiek pretekstów do kontaktu
- schowałam wszystkie rzeczy, które mi go przypominały, pamiątki, jakieś prezenty
- przyjęłam do wiadomości, że już go nie ma i nie będzie w moim życiu
- nauczyłam się dzięki niemu parę rzeczy - i z tego też się cieszę
- mam gorsze momenty i te bardzo złe, ale zdarzają się też pozytywne myśli
- mam w planach (ponieważ jest wiosna i piękna pogoda nadchodzi) robić sobie małe wycieczki - takie codzienne, to mnie relaksuje, sprawia, że zapominam o tym, a przy okazji troszkę pozwiedzam, no i przede wszystkim nie siedzę w pustym mieszkaniu i nie rozmyślam o nim
- myślę, że dam sobie radę sama, bez psychologa

To tak na razie tyle - wypunktowałam te najważniejsze rzeczy, sorry, że w takiej formie "krótko, zwięźle i na temat", ale to dlatego, ze mam też ostatnio sporo pracy - celowo, żeby się czymś zająć...

Tym razem nie będę się rozpisywać.
Napiszę tylko tyle, szczerze dziękuję Ci za ten post.
Jest pełen nadziei.
Nadziei na lepsze życie!!! smile smile smile
Pamiętaj, że w razie jakbyś miała gorszy dzień to pisz tutaj, zawsze Cię "wysłuchamy", "podtrzymamy na duchu" nawet ja smile, albo troszeczkę dla Twojego dobra "pokrzyczymy":)

Powodzenia!!! smile smile smile

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Brawo! Wierzylam w Ciebie! Teraz bedzie juz tylko lepiej. Nie bedzie latwo i przyjemnie, ale to jest do zrobienia, do wygrania. Dobrze, ze masz swiadomosc, ze trzeba odbic sie od dna i plynac do gory, zeby znow zaczerpnac powietrza.
Tak jak Krejzolka napisala, pisz tu do nas, kiedy tylko zechcesz. My tutaj bedziemy dla Ciebie smile

233

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Ja bym go jednak usunęła i z Facebooka. Żeby nie korcilo. Całkowita abstynencja to jedyna droga, innej nie ma. Trzymam kciuki. Pisz jak Ci będzie źle.

234

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Ja też bym usunęła, ale ja po prostu nie potrafiłam się powstrzymać przed włażeniem, dlatego ja muszę palić mosty, oni zresztą jak chcą to się potem materializują z niczego:)

Damarisss, jesteś silną kobietą, pamiętaj o tym, dasz radę, każda z nas dała. Wydrukuj sobie swój post i czytaj go często. Dużo fajnych rzeczy napisałaś i mądrych, trzymaj się tego. Do niego nie mamy żalu, niech sobie życia układa po swojemu, zobaczysz, że będzie tego żałował, ale Ty już będziesz ponadto. Tak to w życiu jest:)

Rezolutna, Girl, Krejzolka - pozdrawiam przy "piątuniu" i życzę dobrego weekendu a Damarisss --> spokojnego przede wszystkim.

smile

235

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
floavril napisał/a:

oni zresztą jak chcą to się potem materializują z niczego:)



smile

Hahaha, uśmiałam się :-) Tak, faktycznie. Pod warunkiem, że chcą. ;-)

Dobrego weekendu,  Dziewczyny. Skupiajmy się na szczegółach, na liściach i kwiatach, słońcu. Nie myślmy już o tych, którzy nie zasługują, by marnować na nich energię. Poczucie szczęścia to podobno naprawdę kwestia decyzji! Więc życzę wszystkim dobrych decyzji.

236

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Również życzę Wam i sobie udanego i spokojnego weekendu.
Mam pewne obawy,weekeny zawsze są najgorsze,no ale muszę dac radę. Na razie nastawienie mam dobre. Oby mi się to utrzymało...
Pozdrowienia dla wszystkich :)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Weekendy sa najgorsze ale to mija z czasem. Zdecydowanie mija.
Ja mialam weekend naprawde udany i mam nadzieje, ze wy tez! smile

238

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

U mnie weekend był zajęty - w sensie, miałam gości, musiałam się nimi zajmować, pojechaliśmy na wycieczkę. Było ok.

Jednak myśli miałam smutne, bardzo smutne. Już w piątek wieczorem dopadł mnie dół.

Myślałam o nim niestety, ale już inaczej. Już dotarło do mnie, że to koniec, już nie wyczekuję na nic - spokojnie.

To był bardziej taki żal do losu, takie wyrzuty ogóle - dlaczego tak się musiało stać, dlaczego ja mam zawsze takiego pecha, że jak ja się już w kimś zakocham, to zawsze coś musi być nie tak ... Takie użalanie się nad sobą.
Nie chcę marnować na to czasu, chcę iść do przodu, chcę w końcu żyć, ale może za szybko chcę przeskoczyć te etapy po rozstaniu, a tak się chyba nie da.  Już sama nie wiem ...

Poza tym ta samotność (chodzi mi w sensie partnerskim) - taka codzienna - jak Wy sobie dziewczyny z tym radzicie - kiedy wiadomo,  że nie ma nikogo bliskiego, nie ma się z kim podzielić radością czy smutkiem, nie ma z kim obejrzeć filmu, czy pójść na spacer.

Ehh, widok zakochanych par na ulicy mnie dobija - to jest coś w czym ja chyba nigdy nie będę uczestniczyć ...

Jest wiosna, zbliża się lato można tyle fajnych rzeczy robić, podróżować... nie chcę tego robić sama, mam dość życia samemu, albo zabiegania(zwłaszcza bezsensownego:)) o kogoś

Te myśli wzbudzają we mnie straszną frustrację ...:(

239 Ostatnio edytowany przez Girl_full_of_dreams (2016-04-25 11:46:35)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Moja droga, z czasem bedzie coraz lepiej. Na razie pewnie jeszcze jest za wczesnie. Tak jak mowisz, nie da sie przeskoczyc tych pewnych etapow po rozstaniu. A moze po prostu taka jestes (jak ja) i troche dluzej Ci schodzi z poradzeniem sobie, aczkolwiek uwazam, ze swietnie Ci idzie! smile najwazniejsze, ze chcesz isc do przodu, chcesz byc szczesliwa, nie zamierzasz siedziec i plakac. Masz wole, zeby zostawic za soba to, co boli. To juz naprawde wiele. To, ze masz kryzysowe momenty jest zupelnie normalne. Ale z kazdym dniem bedzie ich coraz mniej, zapewniam Cie.
Tez mialam zal do losu, moze nawet dalej mam i jeszcze czasem nasuwa mi sie to jedno, proste pytanie: dlaczego. Rozumiem Cie doskonale. Tez zawsze mam, czy tez mialam do tej pory pecha w milosci, a moze raczej zle lokowalam swoje uczucia, chociaz chyba nie da sie tego przewidziec, trzeba probowac, choc czasem pozniej bardzo boli, ale chyba nie ma innej drogi.
Jak ja sobie radze z samotnoscia? Sama nie wiem. Smutno czasem faktycznie patrzec na te wszystkie pary jesli nie tak dawno bylo sie tak samo szczesliwym. Ale nie bede z nikim na sile. Trzeba zajac sie soba, rozwijaniem swoich pasji i rozpieszczaniem siebie samej. Tak mysle i wlasciwie tak robie i jest lepiej.

Moj ex dal o sobie znac. Nie wiem po co, ale widocznie o mnie myslal, bo cos mi podeslal. Boze, gdyby nie fakt, ze postanowilam ignorowac jego proby kontaktu wszelkiego ze mna, chyba bym teraz plakala w poduszke. A nie placze smile

Edit: Masz przyjaciol i znajomych, prawda? Po co Ci facet? Na razie daj sobie czas, zeby sie wyleczyc z tej milosci i zeby stanac na nogi. A jak sobie wszystko poukladasz, przypuszczam, ze ktos pojawi sie na twojej drodze smile

240

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Wczoraj napisała do mnie jego bratowa. Bardzo się polubiłyśmy i od dawna była mowa, ze powinnyśmy się spotkać na małe ploteczki.
No i wczoraj napisała i zaprosiła mnie do siebie (na piątek) na babski wieczór.
Nie wiedziała, że się nie spotykamy. Powiedziałam jej o tym, że sprawa jest zamknięta,  że porozmawialiśmy, wszystko sobie wyjaśniliśmy i się ostatecznie rozstaliśmy.

Stwierdziła, że mimo wszystko ona chętnie się ze mną spotka. Ja wyjeżdzam na weekend ze znajomymi, wiec się z nią nie spotkam

Będzie to trochę rozdrapywanie ran więc chyba jednak w ogóle się nie spotkam. Odpisałam jej neutralnie, że "spiszemy się jeszcze" ...

241

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Kiepskie w tych historiach jest niestety to, że często ma się wspólnych znajomych. Trudno od tego czasem uciec. Ale na chwilę obecną chyba trzymanie się z daleka od wszystkiego, co jest z nim związane to dobry pomysł. Pewnie na spotkaniu gadałybyscie znowu o nim, o tym związku, który nie wypalił. Bez sensu. Ty teraz musisz oczyszczać swoje myśli. Oczywiście nic na siłę, ale intuicja dobrze Co podpowiada, żeby teraz odmówić sobie tego spotkania.
Co do poprzedniego postu nie będę się rozpisywać, ale bardzo Ci polecam lekturę książki Katarzyny Miller  "Chcę być kochana tak jak chcę". Tam znajdziesz odpowiedź :-) Daj znać jak przeczytasz.
Trzymaj się!

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Wiecie co, czasem mysle, ze takie uczucie, ktore trafia nas jak grom z jasnego nieba, kiedy fruwamy trzy metry nad ziemia i kiedy jest tak cudownie i niesamowicie, to sie pozniej zle konczy. Nagle bajka dobiega konca i jest koszmar. Trzeba zaplacic wysoka cene za takie ogromne szczescie. Sama juz nie wiem...

Rezolutna ma racje, trzeba sie zupelnie odciac. Zrobic taki detoks. U mnie to dalo efekt.

Tez chce dorwac ta ksiazke smile

243

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Damarisss jesteś niesamowita!!! smile
Bardzo dobrze postąpiłaś z Jego Bratową, ponieważ doskonale wiesz jaki by był temat przewodni tego spotkania.
A Tobie ten temat nie pasuje i już!

A co do do Twojego wcześniejszego posta, Twój stan, Twoje rozmyślenia naprawdę są w tej sytuacji normalne, zrozumiałe.
Więc je po prostu miej, one z czasem zanikną i zmienią się w pozytywy.

A na Twoje pytanie to tylko znam jedną odpowiedź, co sama praktykuję, po prostu żyję i cieszę się z życia z pierdółek.
Prędzej czy później też do tego dojdziesz! smile

244

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

damarisss, dla ciebie byłoby dobre zrobić takie ćwiczenie, bo nie umiesz rozpoznawać uczuć. Spotykaj się z kimś, nawet może to być kilku chłopaków jednocześnie, ale z góry powiedz im że to będzie miało charakter koleżeński. Na pewno znajda się chętni. Nawet jak ci się jakiś facet spodoba i ty jemu, masz dalej utrzymywać charakter koleżeński bo chodzi o to że twoje przekonanie że jest OK jest mylne. Potrzebujesz więcej czasu żeby się przekonać czy jest OK. To ma być dla ciebie ćwiczenie utrzymywania relacji z chłopakiem bo w ogóle tego nie potrafisz.

245

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Muszę do Was napisać, bo chyba oszaleję.
Końcówka kwietnia upłynęła pod znakiem intensywnej pracy, która miała ograniczyć rozmyślanie do minimum.
Postanowiłam też odnowić obecność na portalu randkowym, poumawiać się trochę, żeby odwrócić sobie uwagę, a przy okazji może poznać kogoś wartościowego. Zacisnęłam zęby i na siłę próbowałam iść do przodu, skończyć w końcu z tym umartwianiem się. Przez ostatni czas spotkałam się kilka razy, miło się rozmawiało, ale z góry wiedziałam, że nie chcę drugiego spotkania.
Na weekend majowy miałam zaplanowany wyjazd ze znajomymi nad morze. 2 dni przed wyjazdem napisał do mnie pewien facet na portalu. Wymieniliśmy kilka wiadomości, nr tel, porozmawialiśmy i umówiliśmy się na spotkanie. To było w dniu mojego wyjazdu nad morze.
Okazało się, że to świetny chłopak, fajnie nam się rozmawiało. Wydaje się być taki normalny, ciepły, mądry – w ogóle jak na razie wszystko jest na tak. No i przede wszystkim nawet mi się podoba smile
Podczas mojego pobytu nad morzem cały czas do mnie pisał, wymienialiśmy się zdjęciami itd. Gdy przyjechałam we wtorek – przyjechał do mnie po południu, zrobiliśmy sobie małą wycieczkę, dużo rozmawialiśmy, spędziłam bardzo miłe popołudnie i wieczór.
On wydaje się być mną zachwycony, próbował mnie objąć, pocałować (ale wszystko oczywiście z wielkim taktem) – co akurat mi się podoba, bo nie lubię takich „ciapków”, co to boją się kobiety i nie wiedzą jak się za nią zabrać – a z takimi też miałam do czynienia smile
Zaprosił mnie na wesele swojego przyjaciela, które ma być za 2 tygodnie.
Nadal pisze, dzwoni, zabiega o kontakt, czyli można by powiedzieć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
ALE…
- Ja nadal myślę o tamtym, dzisiaj miałam mega kryzysowy dzień,
- być może los dał mi szansę na szczęście, pokazuje mi jak mogłoby być , pytanie tylko czy ja jestem zdolna do tego, żeby się w to zaangażować
- to chyba za wcześnie i muszę mu o tym powiedzieć
- chciałabym rozwijać znajomość z nim, bo wydaje się być wartościowym człowiekiem i chcę dać sobie szansę na poznanie go bliżej
- boję się, że nie będę umiała zakochać się, pokochać
- boję się, że nie będę umiała zapomnieć o tamtym
- wiem, ze to wszystko jest wytworem mojego umysłu i muszę zwalczyć to zafiksowanie na byłego, ale jak?
- bo przecież nie da się nic na siłę, a nie chcę się zrazić do „nowego”, ani jego do mnie
- całe szczęście coś tam nieśmiało mnie do niego ciągnie, ale czuję takie wypalenie, pustkę, brak miejsca na kogoś nowego, bo cały czas jest we mnie były : (
- mam totalny mętlik w głowie

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

No hej kochana! O kurcze... Ale sie porobilo! Nie wierze w przypadki, wszystko dzieje sie po cos, wiec... uwazam, ze jesli on sprawia dobre wrazenie, ciagnie Cie do niego, to powinnas dac mu szanse ALE faktycznie potrzebujesz na to jeszcze czasu. Niby klin klinem podobno, ale nie wiem, czy to w porzadku wobec tej osoby, zeby ona byla tym naszym lekarstwem, bo nie zawsze sie udaje i co wtedy? Mozna ta osobe skrzywdzic (ja zostalam tak potraktowana...)
Ogolnie, to wg mnie powinnas z nim porozmawiac szczerze. I powolutku, spokojnie... Ja trzymam kciuki juz od teraz! Jesli mu zalezy, to podejdzie do sprawy dojrzale. Bedzie wiedzial, co robic. Taka mam nadzieje smile
Jestes pelna takich obaw jak ja, ale wierze w Ciebie, wiesz? Ze potrafisz pokochac i zaufac. Jesli Ty to zrobisz, jest nadzieja i dla mnie.
Nie martw sie, tez mam kryzysowe dni jesli chodzi o mojego ex ale musimy ich w koncu poslac tam, gdzie pieprz rosnie. I wierze, ze sie uda smile

247

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
damarisss napisał/a:

- Ja nadal myślę o tamtym, dzisiaj miałam mega kryzysowy dzień,
- być może los dał mi szansę na szczęście, pokazuje mi jak mogłoby być , pytanie tylko czy ja jestem zdolna do tego, żeby się w to zaangażować
- to chyba za wcześnie i muszę mu o tym powiedzieć
- chciałabym rozwijać znajomość z nim, bo wydaje się być wartościowym człowiekiem i chcę dać sobie szansę na poznanie go bliżej
- boję się, że nie będę umiała zakochać się, pokochać
- boję się, że nie będę umiała zapomnieć o tamtym
- wiem, ze to wszystko jest wytworem mojego umysłu i muszę zwalczyć to zafiksowanie na byłego, ale jak?
- bo przecież nie da się nic na siłę, a nie chcę się zrazić do „nowego”, ani jego do mnie
- całe szczęście coś tam nieśmiało mnie do niego ciągnie, ale czuję takie wypalenie, pustkę, brak miejsca na kogoś nowego, bo cały czas jest we mnie były : (
- mam totalny mętlik w głowie

Damarisss, bardzo się cieszę! Uważaj tylko, bo jest tak jak pisała wyżej GIRL - klin klinem to nie jest dobry sposób, chociaż Ty jesteś już bardzo uważna na początku znajomości, wydaje mi się więc, że nie pozwolisz sobie na to. Tylko żebyś nie przedobrzyła w drugą stronę.. Daj wam szansę, szczególnie, że nowy Ci się podoba i ciągnie Cię do niego. Tamten poprzedni wywietrzeje Ci z głowy na pewno! Tylko musisz tego chcieć naprawdę. Czy nie wchodzisz przypadkiem za często na jego profil??? Spróbuj zaangażować się w nową znajomość, pomyśl ile dobrego może Cię tam czeka (z poprzednim - OKRĄGŁE ZERO jeśli chodzi o szanse na powodzenie, to już sama się dwukrotnie o tym boleśnie przekonałaś). Nie wiem czy mówiłabym nowemu o poprzednim związku w sensie, że siedzi Ci w głowie eks.. To dość ryzykowne na tym etapie, ale up tu you... Trzymam mocno kciuki! Jestem przykładem, że się da. U mnie z nowym jest wciąż kolorowo!

248

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Co u Was Dziewczyny? Trzymacie się?

249 Ostatnio edytowany przez Esthere (2016-05-29 09:49:31)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Czytałam tę historię i śledziłam od początku, choć się nie udzielałam. Bardzo mi to wszystko przypomina mój niedawny "układ" z facetem, zerwałam to na dniach ostatnio, w dużej mierze dzięki temu forum. Jestem teraz w punkcie, w którym jesteś Ty- nadal  o nim myślę, choć na horyzoncie pojawia się ktoś nowy, wiem, jakie to wszystko cięzkie.

Po krótce: faceta poznałam na portalu, umówiliśmy się, poczuliśmy niesamowitą chemię od początku. Sprawy potoczyły się szybko i spotykaliśmy się regularnie od stycznia. Wypełniał moją potrzebę bliskości, czułości w 100 %. Jednak na bliższe relacje, poważny związek nie czuł się gotowy i wprost mi o tym mówił. Byly rózne sprzeczne komunikaty. Z jednej strony, że jestem wyjątkowa, że na taką osobę się czeka całe życie, dla takiej wszystko się chce zmienić, że nikt nie był mu tak bliski fizycznie i mentalnie, - wszystko okraszone jego czułością, troską, adoracją ( choć w trakcie też wychodził czasem jego mały egoizm i materializm )...ja się wkręcałam coraz bardziej. Można powiedzieć, że oboje się zakochaliśmy w sobie, ale on i tak trzymał mnie w jakimś sensie na dystans. Wizja tworzenia poważnej, odpowiedzialnej relacji przerażała go. Potrzebował z jednej strony stałości, ale był tez nieufny, niezdolny do dokonania zmiany, czegoś się bał. Jednocześnie starał się jakoś do mnie dostosować, coś tam niby rozważał, ja mu cierpliwie tłumaczyłam, próbowałam rozbić te jego wątpliwości, przekonać. W pewnym momencie zrobiło mi się jednak okrutnie źle z tym, że ja go musze przekonywać do siebie, i po jakiejś tam długiej rozmowie, gdzie znów musiałam borykać się z jego watpliwościami, lękami- powiedziałam: dosyć, to za dużo mnie kosztuje, to zabiera zbyt wiele energii.
Zrozumiałam w końcu to, co mi chciał powiedzieć ( i w zasadzie mówił ) od samego początku: że nie jest gotowy. Sama pamiętam, jak czasami byłam w zyciu do czegoś nie gotowa, np masę czasu zajęło mi wykonanie kroku w kierunku rozwodu...- wtedy na tę niegotowośc nie było lekarstwa. Nie ważne co kto mówił, radził, miałam blokadę i już. Brak odwagi. Brak pewności. Słabośc psychiki. Neumiejętnośc zrobienia czegoś i wzięcia za to odpowiedzialności. To mi pomogło zrozumieć tego faceta, nie naciskać już więcej. Rozstając się z nim ( to była moja decyzja) powiedziałam, że wiem, w jakim jest punkcie życia, ile czasu zajęłaby mu zmiana, i wiem, w jakim jestem ja, i że nie są to punkty styczne. Że go KOCHAM - a jak się kogoś kocha to się nie zmusza , żeby coś zrobił gdy czuje, że nie może, nie potrafi. Podziękowałam mu z serca za wszystkie chwile dobre, za gościnnośc, za bliskośc. Nie rozstałam się z nim licząc jakoś wybitnie na to, że on zrozumie coś i zawalczy- wiedziałam, że nie jest zdolny do zmiany i ta zmiana go na tyle przeraża, że nie zawalczy. Wprawdzie po mojej stanowczej deklaracji, że nie chce już tej relacji on coś tam próbował jeszcze proponować, ale...chyba moja pewnośc o tym, jak naprawdę jest, moja świadomość, że on naprawdę NIE POTRAFI, a tylko się do mnie nagina, pozwoliła mi już w to dalej nie brnąć.

Droga Damarisss...tym, co mi najbardziej pomogła wyjśc z tej matni było REALNE zrozumienie, czego ja chcę. Zobaczyłam siebie jako kobietę, która przez kolejny rok, dwa lub nawet trzy wisi na tym niepewnym układzie, czeka na coś, co może nigdy nie nadejść. Mam 35 lat, nie mogę sobie pozwolić na to, żeby czekac nie wiadomo na co do 40...Jak się uwieszę na niepewnym samego siebie i mnie facecie, to będę do tyłu kilka lat, ewidentnie, na własne życzenie. Po drugie- pomogło mi to, paradoksalnie, że go KOCHAM, i nie wyobrażam sobie, że on się tak nadal miota, nie mająć żadej gotowości, a tylko coś tam mgliście deklarując, z obawy, że mnie straci na dobre, albo tylko po to, żebym ja była kontent na chwilę....To takie obustronne naginanie się. Bylibyśmy oboje nieszczęsliwi. Powiedziałam mu, że kocham, ale nie postawię tego uczucia nad swoim własnym samopoczuciem, realnymi potrzebami. Bo czułam się w tym coraz gorzej. Miałam potrzebę bycia priorytetem. Cierpiałam, bo wiedziałam, że sama siebie okłamuję. To było najgorsze. Nie jego wahania, ale fakt, że ja dobrze wiem jak jest, a się łudzę, robię coś przeciwko sobie, unieszczęśliwiam się i zawieszam swoje życie na wieszaku w przedpokoju na bankiecie jego życia.

Moja historia jest bardzo świeża, i też cierpię.

Chciałam Ci tylko powiedzieć, że są rózne etapy przeżywania straty i to widać po Twoich postach. Raz czujesz się ok, pogodzona ze wszystkim, racjonalna, silna, a innym razem wszystko spada w dół, możesz czuć wielkie rozczarowanie, zdradę, ból i cierpienie. To naturalne. Przychodzą i mieszają się ze sobą rózne fazy- akceptacji, zaprzeczenia, złości...One są naturalne dla nas wszystkich, przeżywających stratę. Ja wczoraj przez cały dzień czułam się fajnie, a wieczorem na poduszce dopadł mnie taki ból i szloch, że nie mogłam sobie poradzić.

Najlepsze, co możesz zrobić, to nie uciekać od tych emocji. Trzeba je przezyc, przetrawic w sobie, pozowlic sobie na nie. Wypierne emocje wracają ze zdwojoną siłą, zaakceptowane i przeżyte - słabną. To bardzo ważne!!!

Jestem teraz w punkcie, w którym i Ty jesteś, ktoś odezwał się do mnie na portalu..I to bardzo miły, ciepły człowiek, na pewno chce poważnej relacji, mówi, że jest po rozwodzie 4 lata, i czuje się absolutnie gotowy - mentalnie, emocjonalnie, życiowo na przyjęcie kogoś do swojego życia.
Tylko czy ja jestem gotowa??? Też czuję to co Ty- czy tamto nie będzie wracać? Czy nie będę tęsknić?

Widzimy się z tym nowym za miesiąc, on mieszka za granicą. To super, bo teraz nie byłabym zdolna do randki. Wierzę mocno, że przez miesiąc moje emocje się uleżą, że się pogodzę ze stratą, że nadejdzie nowe, lepsze.

Wszystko jest PO COŚ. I idę w kierunku mojej nowej znajomości, bo tak jak poprzednia , jestem głęboko przekonana, że kryje ona dla mnie jakąś ważną wiadomośc. A po poprzedniej relacji jestem tak zmęczona, że Bogu dziękować! Bo już nie wpakuję się w nic skomlikowanego, niejasnego. Zwyczajnie nie mam na to siły!!! :-) Więc przewidywany kierunek w moim zyciu jest już tylko pozytywny. Tak będzie i u Ciebie!!! To nie obietnica, to fakty! Wiesz już, czego byś chciała, i wiesz, z czym Ci nie po drodze. Będzie jeszcze przepięknie - tego nam obu z serca życzę!

Wszystkiego Dobrego Damarisss! Przytulam ciepło.

Esthere.

250

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

--> Esthere

Fajny post i bardzo prawdziwy. Nie tylko dla Damariss, ale dla wszystkich, którzy przeżywają/przeżyli podobne doświadczenie. Sęk tkwi w tym, żeby sobie zadać pytanie dlaczego chcemy być z ludźmi, którzy nie są dla nas i pogodzić się z tym, że dla nas są inni, i tych innych szukać:) Dużo szczęścia Esthere:)

--> Rezolutna

Nie wiem jak u reszty, u mnie natomiast spokojnie, kolorowo i do przodu. Docieramy się, uczymy siebie z nowym i pracujemy nad sobą i związkiem:) Jak u Ciebie?

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Esthere, jakbym czytala o sobie samej... Bardzo Ci dziekuje za tego posta. Kazdego dnia dociera do mnie cos nowego, innego a minelo od rozstania ponad 4 miesiace. Myslalam, ze mi przeszlo, ale jednak gdzies w srodku to we mnie siedzi...
Dziewczynki, co u was?
Ja wrocilam do miejsca, z ktorego ucieklam, zwiazanego z ex. Stawiam czola wspomnieniom.

252 Ostatnio edytowany przez Tulipani (2016-05-30 21:23:26)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Hej Dziewczyny!

Witam Was wszystkie po długiej przerwie:) Zaglądam do naszego wątku regularnie, ale nie miałam odwagi by w nim znowu napisać, ponieważ było mi najzwyczajniej w świecie głupio.
Widzę jak ruszacie z miejsca, spotykacie osoby, z którymi chcecie się spotykać/ związać i którym na Was zależy.
U mnie jest inaczej.

Popełniam te same błędy, przyciągam ten sam typ mężczyzn, mam jakiś cholerny radar na osoby którym na mnie nie zależy.

Poznałam kogoś jakiś czas temu.
Schemat ten sam - rozmowy do rana, śmiech, spacery, zwierzanie się, chemia i poczucie, że być może wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Podobne doświadczenia - pokręcone związki rodzinne, ciężkie rozstanie, szukanie własnego miejsca w świecie.

I znów usłyszałam po jakimś czasie słowa: "jesteś świetna, ale ja nie umiem się zaangażować. Ważniejsze dla mnie są moje pasje i temu chcę się poświęcić".

Dziewczyny, nie mam siły już na to wszystko.
Poddałam się.


Boję się związków, nie chcę już nikogo poznawać  - mówiąc brzydko - zbiera mi się na wymioty, gdy myślę nad schematem w który wdepnęłam.

Mam dosyć.

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Tulipani, nam zawsze wszystko mozesz powiedziec/napisac, pamietaj o tym. Dlaczego Ci glupio? Bo chcialas kogos po prostu pokochac, sprobowac? Skad moglas przewidziec, ze tak sie to potoczy.
Ja tam az takiego postepu nie zrobilam. Tzn jak napisalam wyzej, nadal nie do konca sie uleczylam z ex, ale jest o niebo lepiej. Zyje i mam sie... dobrze? Aczkolwiek nie ma innych facetow. Nie chce, nie jestem gotowa. Przeraza mnie to?
Ale wlasciwie to wiesz co... ja tez przyciagam chyba tylko takich niedojrzalych... wiec wiem, o czym mowisz.
Ale moja droga, ilez mozna? W koncu i nam sie uda! Trzeba tylko uwierzyc i przestac sie bac. A to nie takie proste ale mozliwe smile

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Esthere dokładnie opisała sytuację, w której ja aktualnie się znajduję.  Jest to mega trudne. Czasem naprawdę zastanawiam się, czy niektóre z nas nie opisują tego samego faceta...;)

Ja też się pożegnałam z tym moim, który " się nie zakochał". Zrywaliśmy ten układ, relację tysiąc razy chyba.  To było takie neverending story. Rozstania, powroty, moje nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Bywało, ale chwilowo.

Postanowiłam zakończyć relację. W zeszłą niedzielę. On...nawet nie zareagował. Milczy... i oby jak najdłużej! Ta znajomość wykańczała mnie psychicznie, dostawałam obłędu.  Może uda mi się zapomnieć...

255

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Cóż, łatwo nie jest. W przypadku przeze mnie opisywanym huśtawka, raz już całkiem dobrze, raz rozpacz. Trudno się dziwić, w końcu to było kilka lat. Trzeba te emocje przeżyć, wypłakac, wyrzucić z siebie. W końcu będzie lepiej.

256

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Tulipani napisał/a:

Popełniam te same błędy, przyciągam ten sam typ mężczyzn, mam jakiś cholerny radar na osoby którym na mnie nie zależy.

Tulipani, pytam serio, myślałaś o terapii? Piszesz, że przyciągasz określony typ mężczyzn - może nie przyciągasz, ale podświadomie sama do takich lgniesz, być może z powodów, które tkwią w Tobie, np. braków emocjonalnych z dzieciństwa? Nie znam się na tym i nie chcę się wymądrzać, ale może warto, być spróbowała dać sobie pomóc sprawdzonemu specjaliście? Pomóc uświadomić dlaczego tak się dzieje? Nie poddawaj się, przykro mi jak piszesz, że masz dość  i nie chcesz się więcej angażować. Rozumiem Twoje rozgoryczenie i dlatego może trzeba sobie pomóc, bo nie ze wszystkim damy sobie radę sami. Trzymaj się i pisz zawsze tutaj jak Ci źle, bez krygowania się. Ściskam mocno.

257

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Esthere dokładnie opisała sytuację, w której ja aktualnie się znajduję.  Jest to mega trudne. Czasem naprawdę zastanawiam się, czy niektóre z nas nie opisują tego samego faceta...;)

Ja też się pożegnałam z tym moim, który " się nie zakochał". Zrywaliśmy ten układ, relację tysiąc razy chyba.  To było takie neverending story. Rozstania, powroty, moje nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Bywało, ale chwilowo.

Postanowiłam zakończyć relację. W zeszłą niedzielę. On...nawet nie zareagował. Milczy... i oby jak najdłużej! Ta znajomość wykańczała mnie psychicznie, dostawałam obłędu.  Może uda mi się zapomnieć...


Właśnie tego chciałam uniknąc. Czuję bardo wyraźnie, że to byłby w moim przypadku taki własnie kołowrotek. Nie mam na to psychicznie siły, wycofałam się. On mi jednak tego nie ułatwia. Po tygodniu ciszy wczoraj dał pierwszy znak swojej obecności- odesłał mi mój żakiet. Boże, to takie dziwne, trzymanie znów w ręce tego, co pachnie jego domem, szafą....Prosiłam go żeby nie odsyłał niczego, żeby wyrzucił....- to nie, musiał to zrobić. Odczytałam to dwojako- 1. manifestacja faktu, że odeszłam i coś w stylu " nie będę po tobie płakał, chciałaś, to idź", ale z drugiej strony - 2. Chcę z tobą kontaktu, jakiegokolwiek, odezwij się.
Jednak ja się nie odezwałam. Dziś z rana jego sms- " Brakuje mi Ciebie Kochanie". Nie odpisałam. Po dwóch godzinach- kolejny - że on mnie przeprasza za poprzedni sms, że zwyczajnie nie wytrzymał, że on tak nie potrafi! I że dobrze, że nie odpisałam, on już nie będzie...

On taki jest, wysyła notorycznie oba komunikaty: zostań i odejdź. To, jak bardzo się w tym czułam niestabilnie, niebezpiecznie- umęczyło mnie do granic. Strasznie mi go jednak szkoda. Kocham go nadal. Ale nie będę tkwiła w takim czymś. Po prostu NIE.

A, i jeszcze coś...
Wysłał mi zdjęcie.,.ławki na Starówce. Z podpisem- " ławka, na której ostatni raz byliśmy szczęśliwi".

Poryczałam się.

Ja wiem, że nie wrócę. Próbuję to poukładać, przeżyć żałobę, ale on mi nie pozwala na to.

258

Odp: dlaczego się nie zakochał ???
Esthere napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Esthere dokładnie opisała sytuację, w której ja aktualnie się znajduję.  Jest to mega trudne. Czasem naprawdę zastanawiam się, czy niektóre z nas nie opisują tego samego faceta...;)

Ja też się pożegnałam z tym moim, który " się nie zakochał". Zrywaliśmy ten układ, relację tysiąc razy chyba.  To było takie neverending story. Rozstania, powroty, moje nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Bywało, ale chwilowo.

Postanowiłam zakończyć relację. W zeszłą niedzielę. On...nawet nie zareagował. Milczy... i oby jak najdłużej! Ta znajomość wykańczała mnie psychicznie, dostawałam obłędu.  Może uda mi się zapomnieć...


Właśnie tego chciałam uniknąc. Czuję bardo wyraźnie, że to byłby w moim przypadku taki własnie kołowrotek. Nie mam na to psychicznie siły, wycofałam się. On mi jednak tego nie ułatwia. Po tygodniu ciszy wczoraj dał pierwszy znak swojej obecności- odesłał mi mój żakiet. Boże, to takie dziwne, trzymanie znów w ręce tego, co pachnie jego domem, szafą....Prosiłam go żeby nie odsyłał niczego, żeby wyrzucił....- to nie, musiał to zrobić. Odczytałam to dwojako- 1. manifestacja faktu, że odeszłam i coś w stylu " nie będę po tobie płakał, chciałaś, to idź", ale z drugiej strony - 2. Chcę z tobą kontaktu, jakiegokolwiek, odezwij się.
Jednak ja się nie odezwałam. Dziś z rana jego sms- " Brakuje mi Ciebie Kochanie". Nie odpisałam. Po dwóch godzinach- kolejny - że on mnie przeprasza za poprzedni sms, że zwyczajnie nie wytrzymał, że on tak nie potrafi! I że dobrze, że nie odpisałam, on już nie będzie...

On taki jest, wysyła notorycznie oba komunikaty: zostań i odejdź. To, jak bardzo się w tym czułam niestabilnie, niebezpiecznie- umęczyło mnie do granic. Strasznie mi go jednak szkoda. Kocham go nadal. Ale nie będę tkwiła w takim czymś. Po prostu NIE.

A, i jeszcze coś...
Wysłał mi zdjęcie.,.ławki na Starówce. Z podpisem- " ławka, na której ostatni raz byliśmy szczęśliwi".

Poryczałam się.

Ja wiem, że nie wrócę. Próbuję to poukładać, przeżyć żałobę, ale on mi nie pozwala na to.

Jeżeli jesteś pewna, że On się nigdy nie zmieni, dalej będzie między Wami taka "huśtawka", to bardzo mocno trzymam kciuki, żebyś była konsekwentna w swoim działaniu i postanowieniu!!!

Powodzenia!!! smile  smile  smile

259

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Witam Was po dość długiej przerwie.

Zaglądałam tu oczywiście regularnie, ale nie miałam odwagi napisać co u mnie ...

Otóż - ostatnio pisalam Wam, że poznałam faceta i i chce mu dac szansę, bo uważam, że jest tego warty.
Nie dałam rady. Bardzo szybko przekonałam się, że to nie jest to. Zaprosił mnie na wesele, poszłam z nim i tam ostatecznie się przekonałam, że należy to skończyć. Nie mogłam tam wytrzymac ....

to była połowa maja, dni mijały jeden za drugim, podobne do siebie. Cały czas myślałam o moim panu "nie chcę Cię" ... ale nie odzywałam się do niego.
Pod koniec maja ponownie napisała do mnie jego bratowa. Zaprosiła na kawę na miescie. Poszłam. Oczywiście mozecie się domyślić jaki był temat przewodni tego spotkania... Mówiła mi, żebym jeszcze dała mu szansę, żebym coś zrobiła, żebym się nie poddawała. ja jej wytłumaczyłam, ze on wyraźnie powiedział mi, że to koniec i nie mogę robić z siebie idiotki.
No ale zbliżały sie jego urodziny. Okrągłe z resztą.
Wymyśliłyśmy, ze zrobimy imprezę niespodziankę, zaprosimy jego najblizszych przyjaciól i jakoś to może będzie.
Wspominałam chyba, ze jego rodzina bardzo mnie polubiła - z wzajemnością więc wszyscy się zapalili do tego pomysłu. On rodzicom nie powiedział, ze sie już nie spotykamy - jak się jego mama dowiedziała od jego bratowej, to strasznie się zdenerwowała i postanowiłą nie mówić ojcu, przynajmniej do czasu urodzin, żeby ten nie zrobił mu gigantycznej awantury.
Zaczęłyśmy wszystko planować, ustalać, zapraszać gości. Ja postanowiłam zrobić taką prezentację multimedialną ze zdj o nim - wiecie takie wspomnienia i cechy go charakteryzujące, potrzebne mi były zdjecia wiec cała rodzina mi je dostarczała no i wszelkiej pomocy też.
Jako prezent - wymyśliłam, że zarezerwuje miejsca na weekendowej wyprwie - on takie rzeczy bardzo lubi, no i oczywiście pomyślałam, że to będzie dla nas okazja, żeby znów spędzić czas razem.

Nadszedł dzień imprezy - wszystko udało się idealnie. Zgodnie z planem. Był bardzo zaskoczony. Bawił się świetnie. Wszyscy podziwiali moja prezentację. Po imprezie zostałam u niego. Seksu nie było. Rano jak się obudzilismy było nawet fajnie, poopowiadaliśmy sobie co tam słychać, co nowego i w ogóle. Powieziałam mu, zeby wcześniej wrócił z pracy, to pojedziemy do jego rodziców zawieźć tort i w ogóle. Zgodził się bez problemu. Zgodził się też na wyjazd na tą wyprawę - planowaliśmy jak o będzie.
U rodziców było jak zwykle super, cieszyłam się, że mogę ich zobaczyć, oni byli bardzo, badzo zadowoleni i pełni nadziei, że może się uda. Domyślacie się pewnie jaką ja sobie zrobiłam nadzieję .... Sama na własne życzenie ...

No i czar prysł następnego poranka. Powiedział mi, że od ostatniej rozmowy nic się nie zmieniło i nie zmieni. Zebym sobie nie robiła nadziei, że sama  sobie robię krzywdę. Ze on już powiedział co miał powiedzieć i nie będzie się powtarzać.
Dziękuje mi za imprezę i całą niespodziankę, ale nic nie osiągnę i żebym przestała samą siebie krzywdzi. A ten wyjazd to nie jest dobry pomysł. Bo to nic nie da. Tylko przedłuży moje cierpienie.

Pożegnałam się wiec ładnie i poszłam.

Nie wiem co mi na to napiszecie. Nie wiem czy nawet warto to komentować ....

260 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-10 01:33:57)

Odp: dlaczego się nie zakochał ???

Chwila. Pomalutku, bo może czegoś nie zajarzyłam..

Wyprawiasz urodziny gościowi, dla którego byłaś laską na zabicie nudy, bo.. porozmawiałaś z jego bratową i ona wymyśliła, że napompujecie balony i puścicie mu płytę z jego (!) zdjęciami , Ty będziesz robić za dj`a i zrobisz prezentację <wtf> i on z wdzięczności padnie na kolana i wyzna Ci miłość?
Tak to miało być, prawda?

http://memesvault.com/wp-content/uploads/Wait-What-Meme-11.jpg


Dla jasności - pytanie brzmiało: "Dlaczego on się nie zakochał?"
No to teraz już wiesz.

<leżę>

Posty [ 196 do 260 z 393 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dlaczego się nie zakochał ???

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024