No to nie marudź, nie ma nic gorszego niż wiecznie niezadowolony, nadąsany facet. Z bujaniem w obłokach też nie za często, Dyzio marzyciel też nie ma brania:). Duuużo pracy przed Tobą, tylko się nie poddawaj bo na efekty będziesz musiał trochę poczekać.
A niby czemu niedosłysząca osoba ma być tą drugiej kategorii ?. W ogóle nie rozumiem takiego pojmowania przez niektóre osoby. Mój mąż ma problemy ze słuchem i nigdy nie patrzyłam na niego przez ten pryzmat choć oczywiście wiadomo że nie jest to niezauważalne. Prawdą jest też że wiele takich osób po prostu się tego wstydzi i zamyka na ludzi. Niestety.
Zdaje sobie sprawę, że dużo pracy przede mną a efekty nie przyjdą z dnia na dzień. Ja swoje ciągle robię, nawet przed chwilą skończyłem ćwiczyć. Jestem zmotywowany i wytrwały, zobaczymy co uda mi się zdziałać np. za pół roku.
Lidka, to nie jest tak, że ja sobie któregoś dnia usiadłem przed lustrem spojrzałem na siebie i powiedziałem "aha skoro jestem niedosłyszący to pewno jestem również człowiekiem drugiej kategori".
Ja przeżyłem 22 lata na tej planecie i czasami odnoszę takie wrażenie, że często jestem traktowany inaczej niż normalni zdrowi ludzie, zwłaszcza inaczej traktują mnie kobiety, mam wrażenie, że one widzą we mnie kalekę, z którym trzeba rozmawiać innym językiem.
Jeżeli ja przez 22 lata nigdy nie byłem w stanie nawiązać nawet to koleżeńskiej relacji z jakąkolwiek kobietą to chyba o czymś to świadczy prawda?
Ciągle myślałem, że jest to spowodowane przez mój niedosłuch więc zacząłem szperać po internecie gdzie znalazłem podobne tematy do mojego i kobiety jasno się wypowiadały w sposób "poznałam chłopaka co nosi aparat bo słabo słyszy, jak myślicie odpuścić sobie?" albo "nigdy nie miałam do czynienia z taką (z niedosłyszącym) osobą i szczerze nie chciałabym mieć ".
Chociaż jak czytam te Wasze odpowiedzi, że znacie kogoś kto na problemy ze słuchem i to nie przeszkadzało mu w utworzeniu rodziny, to zaczynam odnosić wrażenie, że to chyba jest coś nie tak ze mną i nie koniecznie musi być to wina słabego słuchu, już nic nie wiem.
Witam ponownie
Stwierdziłem, że w tym temacie będę co kilka miesięcy pisał o postępach zrealizowanych i tych niezrealizowanych, posłuży mi to przede wszystkim jako kilku czy też kilkunastoletni pamiętnik do którego z czasem będę wracał i sobie wspominał mój żywot Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to interesowało albo po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do roboty
Tak więc dzisiaj mając 22 lata
Mija 0,5 roku od momentu założenia tego tematu.
Ogólnie to przeczytałem sobie wszystkie wypowiedzi wyżej jeszcze raz aby sobie co nieco przypomnieć by czegoś nie ominąć.
Co do problemu niedosłuchu to istnieje on nadal i nie da rady go wyleczyć w jakikolwiek sposób, mogę jedynie sobie zmienić aparat słuchowy, który może trochę polepszyć sytuacje lecz nie zniweluje kłopotu całkowicie. Dlatego w niedalekiej przyszłości zamierzam zmienić swój aparat na jakiś lepszy, nowszy model.
Jeżeli zaś chodzi o wadę wymowy to bywa różnie i zależy to przede wszystkim od dnia, czasami mam taki dzień, że nie mogę wypowiedzieć ani jednego zdania normalnie a czasami mam takie dni gdzie mówię dosłownie bezbłędnie. Jeżeli miałbym wyciągnąć z tego jakąś ,,średnią” to jej wyniki nie będą zadowalające. Ogólnie rzecz biorąc dalej wychodzę na człowieka, który może wydawać się lekko upośledzony umysłowo (a może tak jest? Chociaż skoro przez tyle lat mi tego nie napisali w papierach...) Mam wrażenie, że wysławiam się lepiej niż np. 1 rok temu, widzę pewną różnicę na plus
Zarejestrowałem się też na portalu dla niepełnosprawnych IPON w celu poszukiwania drugiej połówki znalazłem w wyszukiwarce tylko jedną kobietę z wadą słuchu, która wiekowo i lokalnie pasowałaby do mojej osoby lecz od bardzo długiego czasu nie logowała się na tej stronce dlatego nic nie wypaliło.
No cóż… gdzie jest sedno tej sprawy? Gdzie jest wisienka na tym całym torcie?
Podstawowym problemem jest mój niedosłuch i wada wymowy przez co nie udaje mi się z kobietami, dlatego też temat nazywa się: ,,Czy niedosłyszący chłopak to dla Was osoba drugiej kategori?”
Tak więc kolejnym problemem powstałym z pierwszego problemu jest sam fakt utrudnionych relacji z kobietami, który to nie pozwala mi zasnąć. Mogę to podzielić na kontakty przez internet i kontakty w rzeczywistości (a mianowicie co się zmieniło?)
Zacznę pierw od kontaktów przez internet.
Ostatnimi czasy więcej rozmawiam z kobietami przez internet, głównie za pomocą e-mail albo czatów lecz nic z tego raczej nie przechodzi do życia realnego. Wcześniej poznałem przez internet jedną kobietę taką jak ja – czyli niedosłyszącą lecz po miesiącu przestała mi odpisywać na e-maile, myślałem, że coś się jej stało skoro mi nie odpisuje ale okazało się, że ma mnie po prostu gdzieś skoro ma czas na wrzucanie zdjęć do internetu a nie chce jej się poświęcić 5 minut miesięcznie na odpisanie do mnie
jest mi z tego powodu bardzo smutno bo to była jedyna osoba niedosłysząca, z którą miałem jakikolwiek kontakt w całym swoim życiu, źle mi z tego powodu, że już nie chce ze mną utrzymywać kontaktu.
Kontakty realne (czyli to o co naprawdę chodzi w życiu bo jak wiadomo życie to nie komputer i kable w ścianie)
Jeżeli chodzi o kontakty koleżeńskie, przyjaźnie z kobietami itp.
Raczej nic się nie zmieniło, dalej uda mi się porozmawiać z jakąś dziewczyną na uczelni raz na miesiąc przez 5 minut, gdzie rozmowa zawsze jest jak zwykle o to samo czyli o sprawy związane z uczelnią.
No i to są całkowite realne kontakty z dziewczynami – czyli 5 minutowy kontakt przez cały miesiąc, tak więc wnioski nasuwają się same.
Jeżeli zaś chodzi o kontakty typu związki, miłość lub jakiekolwiek kontakty cielesne:
Zero absolutne.
Wcześniej myślałem też dużo o płatnych randkach, już zacząłem szukać odpowiedniej kobiety abym mógł się z nią przejść na spacer. Na początek jedna chciała zaliczkę 150zł tak więc od razu zapaliła się lampka w głowie ,,ktoś tu chce mnie oszukać ” a druga nie chciała kompletnie wysłać swojego zdjęcia oraz podać wieku – a tak w ciemno to na pewno nie pójdę.
Po tych próbach zaniechałem ale w wakacje po ukończonych studiach na pewno się za to zabiorę. Niektórzy mnie pytali: ,,co to zmieni w Twoim życiu? Te spotkania za pieniądze”
Właśnie chodzi o to, że nic nie mają zmienić, ja tylko raz na dwie dekady chcę wiedzieć jak to jest spędzić sam na sam z kobietą – to wszystko, czy to naprawdę aż tak wiele?
70 2016-02-18 23:40:12 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-02-18 23:52:46)
Witam ponownie
Stwierdziłem, że w tym temacie będę co kilka miesięcy pisał o postępach zrealizowanych i tych niezrealizowanych, posłuży mi to przede wszystkim jako kilku czy też kilkunastoletni pamiętnik do którego z czasem będę wracał i sobie wspominał mój żywot
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to interesowało albo po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do roboty
Tak więc dzisiaj mając 22 lata
Mija 0,5 roku od momentu założenia tego tematu.
Ogólnie to przeczytałem sobie wszystkie wypowiedzi wyżej jeszcze raz aby sobie co nieco przypomnieć by czegoś nie ominąć.
Co do problemu niedosłuchu to istnieje on nadal i nie da rady go wyleczyć w jakikolwiek sposób, mogę jedynie sobie zmienić aparat słuchowy, który może trochę polepszyć sytuacje lecz nie zniweluje kłopotu całkowicie. Dlatego w niedalekiej przyszłości zamierzam zmienić swój aparat na jakiś lepszy, nowszy model.
Jeżeli zaś chodzi o wadę wymowy to bywa różnie i zależy to przede wszystkim od dnia, czasami mam taki dzień, że nie mogę wypowiedzieć ani jednego zdania normalnie a czasami mam takie dni gdzie mówię dosłownie bezbłędnie. Jeżeli miałbym wyciągnąć z tego jakąś ,,średnią” to jej wyniki nie będą zadowalające. Ogólnie rzecz biorąc dalej wychodzę na człowieka, który może wydawać się lekko upośledzony umysłowo (a może tak jest? Chociaż skoro przez tyle lat mi tego nie napisali w papierach...) Mam wrażenie, że wysławiam się lepiej niż np. 1 rok temu, widzę pewną różnicę na plusZarejestrowałem się też na portalu dla niepełnosprawnych IPON w celu poszukiwania drugiej połówki
znalazłem w wyszukiwarce tylko jedną kobietę z wadą słuchu, która wiekowo i lokalnie pasowałaby do mojej osoby lecz od bardzo długiego czasu nie logowała się na tej stronce dlatego nic nie wypaliło.
No cóż… gdzie jest sedno tej sprawy? Gdzie jest wisienka na tym całym torcie?
Podstawowym problemem jest mój niedosłuch i wada wymowy przez co nie udaje mi się z kobietami, dlatego też temat nazywa się: ,,Czy niedosłyszący chłopak to dla Was osoba drugiej kategori?”
Tak więc kolejnym problemem powstałym z pierwszego problemu jest sam fakt utrudnionych relacji z kobietami, który to nie pozwala mi zasnąć. Mogę to podzielić na kontakty przez internet i kontakty w rzeczywistości (a mianowicie co się zmieniło?)
Zacznę pierw od kontaktów przez internet.
Ostatnimi czasy więcej rozmawiam z kobietami przez internet, głównie za pomocą e-mail albo czatów
lecz nic z tego raczej nie przechodzi do życia realnego. Wcześniej poznałem przez internet jedną kobietę taką jak ja – czyli niedosłyszącą lecz po miesiącu przestała mi odpisywać na e-maile, myślałem, że coś się jej stało skoro mi nie odpisuje ale okazało się, że ma mnie po prostu gdzieś skoro ma czas na wrzucanie zdjęć do internetu a nie chce jej się poświęcić 5 minut miesięcznie na odpisanie do mnie
jest mi z tego powodu bardzo smutno bo to była jedyna osoba niedosłysząca, z którą miałem jakikolwiek kontakt w całym swoim życiu, źle mi z tego powodu, że już nie chce ze mną utrzymywać kontaktu.
Kontakty realne (czyli to o co naprawdę chodzi w życiu bo jak wiadomo życie to nie komputer i kable w ścianie)
Jeżeli chodzi o kontakty koleżeńskie, przyjaźnie z kobietami itp.
Raczej nic się nie zmieniło, dalej uda mi się porozmawiać z jakąś dziewczyną na uczelni raz na miesiąc przez 5 minut, gdzie rozmowa zawsze jest jak zwykle o to samo czyli o sprawy związane z uczelnią.
No i to są całkowite realne kontakty z dziewczynami – czyli 5 minutowy kontakt przez cały miesiąc, tak więc wnioski nasuwają się same.Jeżeli zaś chodzi o kontakty typu związki, miłość lub jakiekolwiek kontakty cielesne:
Zero absolutne.Wcześniej myślałem też dużo o płatnych randkach, już zacząłem szukać odpowiedniej kobiety abym mógł się z nią przejść na spacer. Na początek jedna chciała zaliczkę 150zł tak więc od razu zapaliła się lampka w głowie ,,ktoś tu chce mnie oszukać
” a druga nie chciała kompletnie wysłać swojego zdjęcia oraz podać wieku – a tak w ciemno to na pewno nie pójdę.
Po tych próbach zaniechałem ale w wakacje po ukończonych studiach na pewno się za to zabiorę. Niektórzy mnie pytali: ,,co to zmieni w Twoim życiu? Te spotkania za pieniądze”Właśnie chodzi o to, że nic nie mają zmienić, ja tylko raz na dwie dekady chcę wiedzieć jak to jest spędzić sam na sam z kobietą – to wszystko, czy to naprawdę aż tak wiele?
Cześć:)
Fajnie, że się odezwałeś:)
Czytałam Twój wątek od początku, ale nie miałam odwagi się wypowiedzieć pisemnie, bo nie wiedziałam co mam Ci napisać.
Wiesz co mi przyszło do głowy, że tak naprawdę nie powinieneś zadawać tego pytania (chodzi o brak dziewczyny), bo szczerze nikt Ci na niego nie odpowie, ponieważ na takie pytanie nie ma dobrych odpowiedzi, ponieważ jesteś tutaj anonimowy, nikt Cię nie słyszy a po za tym co to zmieni w Twoim życiu? Aha i pytanie się czy jest się człowiekiem drugiej kategorii, to jest przegięcie, dlatego że normalny człowiek nigdy nie pomyśli o drugim człowieku, że on jest człowiekiem drugiej kategorii.
Masz wadę słuchu i wadę wymowy i nie oszukujmy się to może odstraszać, ale nie mając tych wad też nie wiadomo czy byłbyś w związku. Wystarczy poczytać sobie inne wątki, gdzie normalni Faceci bez żadnej wady fizycznej są sami, są prawiczkami.
Był tu kiedyś wątek niepełnosprawnej Kobiety, zakochanej, szczęśliwej.
Więc nie ma reguły, dlaczego ktoś jest w związku a ktoś inny nie.
Ot życie.
Ja znałam przed laty, Ludzi, którzy byli niesłyszący lub niedosłyszący (tego już nie pamiętam) i doczekali się dwóch Córek, które słyszą i mówią normalnie.
Ja mam wadę wymowy a byłam w związkach.
Ale nie ukrywam, że niektórym Facetom przeszkadzała moja wada i co, zrozumiałam to, miała prawo im przeszkadzać moja wada.
Musisz po prostu zaakceptować siebie, to jest podstawa.
Powodzenia!!!
Mi sie lekko jakajacy ludzie wydaja uroczy
72 2016-02-19 21:28:02 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-02-19 21:29:39)
Nie czytałem wszystkiego, tylko kilka pierwszych postów, więc jeżeli się będę powtarzać to sorry.
bardzo się staram nie jąkać dlatego czasami w połowie zdania przerywam i szukam zamiennych słów, które będę mógł wypowiedzieć bez zająkania się ale czasami przez to właśnie składam zdania jak 5letnie dziecko...
Wprawdzie wyglądasz na inteligentnego gościa, więc co za tym idzie moja rada może być bezużyteczna... ale starasz się w jakiś konkretny sposób nieustannie poszerzać swoje słownictwo? Tak by mieć zawsze na podorędziu jak najwięcej takich "zamienników" ?
Teraz pytanie jak miałbym to robić z tym ujawnieniem się na początku?"
Zgadzam się z Volver. Jak ? Koszulka, bluza z nadrukiem: 'Mów do mnie głośniej/wyraźnie"? (to przykład)
Najlepiej jakiś tekst "z jajem" oczywiście, który od razu nastawia do Ciebie pozytywnie.
Kwestia poznania kogoś... znałem w liceum gościa niedosłyszącego, czasem trochę sobie z niego żartowaliśmy, (zwłaszcza kiedy podtykał osobie, z którą rozmawiał swoje ucho prawie pod nos haha- tego nie zapomnę) ale podchodził do tego na luzie, ogólnie sympatyczny gość, to że miał problemy ze słuchem szybko stało się dla nas drugorzędne. Dzisiaj żonaty, dzieci.
Forum - http://forum.niepelnosprawni.pl/forum_show.pl nie wygląda na wymarłe. Zakładam, ze jest ich więcej tylko ich nie znalazłeś (skoro nie znalazłeś tego powyżej).
Czytałam Twój wątek od początku, ale nie miałam odwagi się wypowiedzieć pisemnie, bo nie wiedziałam co mam Ci napisać.
Szczerze mówiąc to ja też tak czasami mam, że przykładowo czytam jakiś temat i stwierdzam u siebie brak jakiegokolwiek pomysłu na odpowiedź Często chcę pomóc jakiemuś użytkownikowi w jakimś problemie ale kompletnie nie potrafię.
Sądząc po ilości wyświetleń w moim temacie mogę przypuszczać, że takowych osób jest więcej Czasami warto przełamać pierwsze lody.
pytanie się czy jest się człowiekiem drugiej kategorii, to jest przegięcie, dlatego że normalny człowiek nigdy nie pomyśli o drugim człowieku, że on jest człowiekiem drugiej kategorii.
Masz wadę słuchu i wadę wymowy i nie oszukujmy się to może odstraszać, ale nie mając tych wad też nie wiadomo czy byłbyś w związku. Wystarczy poczytać sobie inne wątki, gdzie normalni Faceci bez żadnej wady fizycznej są sami, są prawiczkami.
No cóż, ja rozmawiając z kobietami mam wrażenie, że niektóre z nich od razu kwalifikują mnie do tej ,,drugiej" kategorii i mam tutaj na myśli związki, przyjaźnie itp.
Kto wie? może nie mając tych wad już miałbym nawet i żonę? tego nie wiadomo! a może i tak nic by się nie zmieniło jakbym był w 100% zdrowy? tego też nie wiadomo no ale jeżeli weźmiemy to wszystko w rachunek prawdopodobieńśtwa no to miałbym te ,,50%" (jako człowiek) szans więcej, że będąc całkowicie zdrowym moja sytuacja byłaby lepsza
Osobiście daję sobie czas do 25 r.ż. z tym tematem, jeżeli mając 25 lat nie uda mi się KOMPLETNIE NIC zdziałać z płcią przeciwną to wtedy niestety ale chyba odwiedzę agencję (i nie mam tutaj na myśli ubezpieczeń) Nie może być tak, że ja przeżyję ok. połowę swojego życia nie znając w ogóle przeciwnej płci, tak być nie może. Lecz na dzień dzisiejszy staram się myśleć pozytywnie
Ja mam wadę wymowy a byłam w związkach.
Ale nie ukrywam, że niektórym Facetom przeszkadzała moja wada i co, zrozumiałam to, miała prawo im przeszkadzać moja wada.Musisz po prostu zaakceptować siebie, to jest podstawa.
Powodzenia!!!
Wydaje mi się, że kobieta z wadą jest bardziej akceptowalna przez płeć przeciwną niż mężczyzna z wadą, w końcu faceci to ta ,,silniejsza" płeć, prawda? Przykład można podać chociażby na wzroście, jak facet będzie miał 160cm wzrostu to raczej ciężko mu będzie znaleźć swoją połówkę, lecz kobiecie z takim samym wzrostem nie będzie to w oóle przeszkadzało.
Powodzenia się przydadzą, ja brnę dalej, zobaczymy co wyjdzie
Mi sie lekko jakajacy ludzie wydaja uroczy
No cóż, ja też chciałbym się lekko jąkać
Wprawdzie wyglądasz na inteligentnego gościa, więc co za tym idzie moja rada może być bezużyteczna... ale starasz się w jakiś konkretny sposób nieustannie poszerzać swoje słownictwo? Tak by mieć zawsze na podorędziu jak najwięcej takich "zamienników" ?
Chyba dziesiątki kobiet mi mówiło/pisało, że jestem mega inteligentny i ogólnie fajny ze mnie taki mądry chłopak, szkoda tylko, że z tego ,,fajnego chłopaka" w koleżeńskim ujęciu definicyjnym nie udało się nigdy awansować na ,,fajnego chłopaka" jako partnera
Co do mojego słownictwa - ciągle je poszerzam, nawet niektóre osoby mi mówiły, że czasami muszę przechodzić katuszę podczas moich wypowiedzi bo na siłę staram się wyszukiwać jakichś wysublimowanych treści.
Czasami fajnie to wygląda, rozmawiam z kimś w 4 oczy, nagle chcę wypowiedzieć jakieś słowo ale wiem, że się zająknę 4 razy przez co robię ,,pauzę" w mojej wypowiedzi aby wyszukać inne słowo a sam fakt istnienia takiej sytuacji przystwarza mi lekkiego stresa.
Zgadzam się z Volver. Jak ? Koszulka, bluza z nadrukiem: 'Mów do mnie głośniej/wyraźnie"? (to przykład)
Najlepiej jakiś tekst "z jajem" oczywiście, który od razu nastawia do Ciebie pozytywnie.
Ja wiem, że te pomysły fajnie brzmią ale na naprawdę wstydziłbym się w czymś takim chodzić (nawet jakby było jajcarskie) a podczas zakładania takiego odzienia robiłbym się smutny, po prostu
Forum nie wygląda na wymarłe. Zakładam, ze jest ich więcej tylko ich nie znalazłeś (skoro nie znalazłeś tego powyżej).
Na pewno sprawdzę, dzięki!
74 2016-02-20 19:02:43 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-02-20 19:08:41)
Chyba dziesiątki kobiet mi mówiło/pisało, że jestem mega inteligentny i ogólnie fajny ze mnie taki mądry chłopak, szkoda tylko, że z tego ,,fajnego chłopaka" w koleżeńskim ujęciu definicyjnym nie udało się nigdy awansować na ,,fajnego chłopaka" jako partnera
Ten problem jest na tym forum poruszany w nieskończoność. Znawcy zapewne podsumowaliby to w skrócie tak: "jesteś nudny i nie dostarczasz kobiecie emocji". Może spróbuj traktować je trochę bardziej jak kobiety właśnie a nie tylko jak osoby czy jakies bezpłciowe istoty? Albo zacznij obracać się w towarzystwie facetów, którzy swobodnie czują się w ich towarzystwie, obserwuj jak ci z nimi rozmwawiają i o czym.
Twoj feler w tej sytuacji nawet Ci pomoże- nie uczestnicząc z wiadomego powodu w takich interakcjach będzie łatwiej będzie Ci zaobserwować o co chodzi...
Co do mojego słownictwa - ciągle je poszerzam, nawet niektóre osoby mi mówiły, że czasami muszę przechodzić katuszę podczas moich wypowiedzi bo na siłę staram się wyszukiwać jakichś wysublimowanych treści.
Czasami fajnie to wygląda, rozmawiam z kimś w 4 oczy, nagle chcę wypowiedzieć jakieś słowo ale wiem, że się zająknę 4 razy przez co robię ,,pauzę" w mojej wypowiedzi aby wyszukać inne słowo a sam fakt istnienia takiej sytuacji przystwarza mi lekkiego stresa.
Hmm, miałem na myśli coś innego ale wygląda na to, że ty jesteś wręcz "zbyt inteligentny", a ściślej rzecz biorąc trochę zbyt schematyczny.
W tym sensie schematyczny, że niezależnie od sytuacji i rozmówcy starasz się wysławiać w ten sam "uczony" sposób. Podczas gdy uwierz mi- na codzień, w prozaicznych sytuacjach nikt raczej tego nie wymaga. Wręcz może pogarszać odbiór Twojej osoby w oczach rozmówcy- stajesz się dla niego/niej nienaturalny/ sztuczny.
Z ciekawości- znasz jakiś język obcy? Jeśli tak, to jak Ci idzie rozmowa w nim (na żywo)?
Ja wiem, że te pomysły fajnie brzmią ale na naprawdę wstydziłbym się w czymś takim chodzić (nawet jakby było jajcarskie) a podczas zakładania takiego odzienia robiłbym się smutny, po prostu
Dobra, powiedzmy że rozumiem. Z drugiej strony napisałeś, że chodzisz z aparatem, a skoro tak to ludzie widząc go logicznie rzecz biorąc powinni automatycznie dostroić się do Ciebie względem głośności rozmowy z Tobą, tak?.
Więc wybacz lekką kpinę (bo trochę sie tu sam "wystawiłeś"), ale jak duży mógłby być ten napis żebyś go zaakceptował i nie czuł "smutny"? Wielkości tego aparatu? Bez urazy- mam nadzieję, że potrafisz śmiać się z samego siebie
Przypomniał mi się pewien wywiad w TV śniadaniowej. Analogia być może odległa, ale może wyciągniesz z tego przykładu coś dla siebie. Otóż wywiad był z pewnym gejem, który dokonał coming-outu.
Tenże najpierw długo opowiadał o polskiej ksenofobii, niezrozumieniu gejów przez społeczeństwo, pogardzie dla nich, dyskryminacji itp itd.
W końcu redaktor prowadzący spytał go- "A jak to było w w pana wypadku, doznał pan jakichś przykrości po tym jak ujawnił pan swoją orientację seksualną ?"
Odpowiedź - <pauza> "O dziwo, nie. Z niczym takim się nie spotkałem"
Ten problem jest na tym forum poruszany w nieskończoność. Znawcy zapewne podsumowaliby to w skrócie tak: "jesteś nudny i nie dostarczasz kobiecie emocji". Może spróbuj traktować je trochę bardziej jak kobiety właśnie a nie tylko jak osoby czy jakies bezpłciowe istoty? Albo zacznij obracać się w towarzystwie facetów, którzy swobodnie czują się w ich towarzystwie, obserwuj jak ci z nimi rozmwawiają i o czym.
Twoj feler w tej sytuacji nawet Ci pomoże- nie uczestnicząc z wiadomego powodu w takich interakcjach będzie łatwiej będzie Ci zaobserwować o co chodzi...
Problem w tym, że ja jestem osobą raczej siedzącą w domu więc nie mam, że tak powiem dostępu do towarzystwa, które to swobodnie obchodziłoby się z kobietami
Jeżeli już dochodzi do jakiejś rozmowy z dziewczyną w 4 oczy to przeważnie jest to konwersacja tylko o sprawach związanych z uczelnią i to wszystko. Jak ja mam inaczej z nimi rozmawiać? z tym zawsze był problem.
Hmm, miałem na myśli coś innego ale wygląda na to, że ty jesteś wręcz "zbyt inteligentny", a ściślej rzecz biorąc trochę zbyt schematyczny.
W tym sensie schematyczny, że niezależnie od sytuacji i rozmówcy starasz się wysławiać w ten sam "uczony" sposób. Podczas gdy uwierz mi- na codzień, w prozaicznych sytuacjach nikt raczej tego nie wymaga. Wręcz może pogarszać odbiór Twojej osoby w oczach rozmówcy- stajesz się dla niego/niej nienaturalny/ sztuczny
Z ciekawości- znasz jakiś język obcy? Jeśli tak, to jak Ci idzie rozmowa w nim (na żywo)?.
Też tak właśnie ostatnio myślałem, że niektóre osoby mogą spostrzegać moją gatkę jako mocno schematyczną albo jakąś profesorską Dlatego od pewnego czasu staram się rozmawiać normalnie czyli ,,na luzaku" i nawet mi to jakoś wychodzi
Co do j. obcych to znam angielski na poziomie komunikatywnym w pisaniu/czytaniu i rozmowie/słuchu. Jestem w stanie dogadać się z kimś w tym języku np. za granicą. Znam też inne języki ale tylko w ok. 10 - 20 słowach ale za to perfekt, lepsze to niż nic np. rosyjski, rumuński, serbski itp. Chciałbym się nauczyć rumuńskiego kiedyś.
Dobra, powiedzmy że rozumiem. Z drugiej strony napisałeś, że chodzisz z aparatem, a skoro tak to ludzie widząc go logicznie rzecz biorąc powinni automatycznie dostroić się do Ciebie względem głośności rozmowy z Tobą, tak?.
Więc wybacz lekką kpinę (bo trochę sie tu sam "wystawiłeś"), ale jak duży mógłby być ten napis żebyś go zaakceptował i nie czuł "smutny"? Wielkości tego aparatu? Bez urazy- mam nadzieję, że potrafisz śmiać się z samego siebie![]()
Przypomniał mi się pewien wywiad w TV śniadaniowej. Analogia być może odległa, ale może wyciągniesz z tego przykładu coś dla siebie. Otóż wywiad był z pewnym gejem, który dokonał coming-outu.
Tenże najpierw długo opowiadał o polskiej ksenofobii, niezrozumieniu gejów przez społeczeństwo, pogardzie dla nich, dyskryminacji itp itd.
W końcu redaktor prowadzący spytał go- "A jak to było w w pana wypadku, doznał pan jakichś przykrości po tym jak ujawnił pan swoją orientację seksualną ?"
Odpowiedź - <pauza> "O dziwo, nie. Z niczym takim się nie spotkałem"
Tylko zauważ, że ten aparat, który mam na uchu jest dosyć widoczny jest on co prawda mały ale jak na ucho to nawet rzuca się w oczy. Zamiast koszulki z napisem ,,mów do mnie głośniej" - albo coś w tym stylu to mógłbym np. się golić na łyso a aparat pokolorować na jakiś jaskrawy kolor - wtedy byłby dobrze widoczny. Zauważ też, że musiałbym mieć z kilka takich koszulek jakby miały zawierać podobny napis bo przecież w jednej bym nie mógł chodzić całe życie
Chyba nie chcę nosić takich koszulek: ,,hej! jestem niepełnosprawny", ,,mój do mnie głośniej bo nie słyszę za dobrze" - itp. wydaje mi się, że wtedy to już w ogóle bym kobiety nie znalazł
Szczerze mówiąc to ja też tak czasami mam, że przykładowo czytam jakiś temat i stwierdzam u siebie brak jakiegokolwiek pomysłu na odpowiedź
Często chcę pomóc jakiemuś użytkownikowi w jakimś problemie ale kompletnie nie potrafię.
Sądząc po ilości wyświetleń w moim temacie mogę przypuszczać, że takowych osób jest więcejCzasami warto przełamać pierwsze lody.
Tylko, że mi chodziło o to, żeby Cię nie pocieszać a coś naprawdę konstruktywnego napisać.
No cóż, ja rozmawiając z kobietami mam wrażenie, że niektóre z nich od razu kwalifikują mnie do tej ,,drugiej" kategorii i mam tutaj na myśli związki, przyjaźnie itp.
Kto wie? może nie mając tych wad już miałbym nawet i żonę?tego nie wiadomo! a może i tak nic by się nie zmieniło jakbym był w 100% zdrowy? tego też nie wiadomo no ale jeżeli weźmiemy to wszystko w rachunek prawdopodobieńśtwa no to miałbym te ,,50%" (jako człowiek) szans więcej, że będąc całkowicie zdrowym moja sytuacja byłaby lepsza
Dokładnie, nie wolno zastanawiać się co by było, gdybyś był pełnosprawny, ponieważ wtedy to nawet nie byłbyś Ty, którego teraz znasz.
Nie wiesz jakim byłbyś człowiekiem bez swoich wad.
Powtarzam Ci jest dużo ludzi samotnych i to są pełnosprawni, jak i niepełnosprawni.
Osobiście daję sobie czas do 25 r.ż. z tym tematem, jeżeli mając 25 lat nie uda mi się KOMPLETNIE NIC zdziałać z płcią przeciwną to wtedy niestety ale chyba odwiedzę agencję (i nie mam tutaj na myśli ubezpieczeń) Nie może być tak, że ja przeżyję ok. połowę swojego życia nie znając w ogóle przeciwnej płci, tak być nie może. Lecz na dzień dzisiejszy staram się myśleć pozytywnie
Zrobisz co dla Ciebie będzie najlepsze w danym momencie. Pamiętaj to jest Twoje życie i Ty decydujesz.
Pozytywne myślenie jest w cenie
Wydaje mi się, że kobieta z wadą jest bardziej akceptowalna przez płeć przeciwną niż mężczyzna z wadą, w końcu faceci to ta ,,silniejsza" płeć, prawda?
Przykład można podać chociażby na wzroście, jak facet będzie miał 160cm wzrostu to raczej ciężko mu będzie znaleźć swoją połówkę, lecz kobiecie z takim samym wzrostem nie będzie to w oóle przeszkadzało.
Powodzenia się przydadzą, ja brnę dalej, zobaczymy co wyjdzie
Polemizowałabym i wady wymowy nie porównywałabym do niskiego wzrostu.
To ja dalej trzymam kciuki!!!
77 2016-02-22 22:25:10 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-02-22 22:26:09)
Bujam, faktycznie jesteś dość "ciężkim przypadkiem"... Najlepiej byś sie chyba sprawdzał jako naukowiec, szczególnie na etapie wstępnego obalania własnych teorii. Bo sprawiasz (jak zresztą zauważyło kilku przedmówców) ogólne wrażenie: "jestem na nie".
Cięzko mi się kompletnie odnieść do wszystkiego co piszesz, więc będzie wybiórczo.
Pytasz: "z czym mam z nimi (dziewczynami) rozmawiać?
No a z tymi z czatów o czym rozmawiasz ? O fizyce kwantowej?
Ktoś ci tu wskazał na IPON. Tamto forum też nie jest "wymarłe", organizują nawet zloty.
Olałeś to po jednej nieudanej próbie?
W profilu masz wymienionych kilka hobby. Nawet w tej dziurze, w której mieszkam jest dość pręzny i liczny klub foto-amatorów. A co dopiero w dużych miastach. analogicznie - pozostałe Twoje zainteresowania- dobra baza do poznawania nowych ludzi- tym lepszy pomysł, że bazuje na czymś na czym się znasz i dobrze z tym czujesz- mniejszy stres podczas rozmów i mniejsza presja (o ile do każdej laski nie będziesz podchodził jak do potencjalnej żony)
Masz też moim skromnym zdaniem lekki egocentryczny odchył. Pochyl się bardziej nad ludźmi, posłuchaj co oni mają Tobie do powiedzenia; starsza pani w parku, szatniarz na uczelni, kierowca taksówki itp. itd obserwuj co się dokoła Ciebie dzieje i wykorzystuj każdy pretekst do rozmowy (zwłaszcza jeśli masz problem z wymową), czasem wbrew pozorom możesz się czegoś ciekawego o życiu nauczyć nawet od żula pod sklepem...
Moja rada co do wkręcenie się w jakieś mniej oderwane od rzeczywistości towarzystwo- no nie masz takich znajomych... ok, ale co ? to już ? temat zamknięty z Twojej strony? A jakichś mężczyzn w rodzinie masz? Ojciec, stryj/wuj, kuzyni, dziadek nawet. Od tego jest m.in rodzina, żeby się czegoś od nich uczyć
Trochę kreatywności tak ogólnie, nikt tu ani gdzie indziej nie da Ci idealnie spersonalizowanej dla Ciebie rady- musisz je do siebie dopasowywać i modyfikować...
apropo j. obcego - miałem na mysli właściwie to czy też się jąkasz tak samo jak w ojczystym.
No i chyba powinieneś- jak Ci tu chyba osoba od wielu lat w temacie napisała; cały czas nawijać na głos (gazety, książki, to co tu na forum czytasz itp)
Dokładnie, nie wolno zastanawiać się co by było, gdybyś był pełnosprawny, ponieważ wtedy to nawet nie byłbyś Ty, którego teraz znasz.
Nie wiesz jakim byłbyś człowiekiem bez swoich wad.
Powtarzam Ci jest dużo ludzi samotnych i to są pełnosprawni, jak i niepełnosprawni.
No właśnie może i faktycznie moje życie byłoby identyczne jak jest teraz gdybym był w 100% pełnosprawny? Tego nikt nie wie więc nie ma co się aż tak zamartwiać.
Dzisiaj rozmyślałem tylko o tym: ,,ile ludzi, którzy obecnie są pełnosprawni i którzy jednocześnie są w wspaniałych związkach, byłoby w identycznym położeniu co ja gdyby im dolegał ten sam problem?" Założę się, że jakiś % ludzi miałoby ,,odmienione" życie - tak więc zawsze pozostaje to ziarenko żalu do wszechświata, że może byłbym inny gdyby nie ta niepełnosprawność
Polemizowałabym i wady wymowy nie porównywałabym do niskiego wzrostu.
To ja dalej trzymam kciuki!!!
W sumie masz racje, źle zrobiłem to porównanie. Wszyscy wiedzą, że wada wymowy jest o wiele gorsza niż np. wzrost
Bujam, faktycznie jesteś dość "ciężkim przypadkiem"... Najlepiej byś sie chyba sprawdzał jako naukowiec, szczególnie na etapie wstępnego obalania własnych teorii. Bo sprawiasz (jak zresztą zauważyło kilku przedmówców) ogólne wrażenie: "jestem na nie".
Bo ja już nie wiem co mam więcej robić by było możliwe do zrobienia na własne siły
1. Będę wymieniał aparat dzięki czemu lepiej będą przebiegały rozmowy (np. z kobietami)
2. Więcej ćwiczę nad własnym ciałem by nabrać pewności siebie
3. Szukam po stronach, np. IPON albo wszelkie fora dla niepełnosprawnych aby przybliżyć się z kimś o takim samym problemie jak ja
4. Staram się więcej mówić aby zniwelować jąkanie się, nawet mówię wolniej przez co moja moja jest bardziej wyraźna od ostatniego roku.
no ale i tak jestem na nie
Pytasz: "z czym mam z nimi (dziewczynami) rozmawiać?
No a z tymi z czatów o czym rozmawiasz ? O fizyce kwantowej?
Rozmowa z kobietą na czacie jest zupełnie inna niż rozmowa w 4 oczy. Zresztą to na czacie nie można nazwać ROZMOWĄ a tylko wymianą zdań. Rozmowa to coś więcej niż pykanie w klawiaturkę Na czacie z reguły się pisze o takich sprawach podstawowych jak miejsce zamieszkania wiek itd. Lecz jak na uczelni się widuje jakąś kobietę codziennie na zajęciach to nie podejdę do niej i się nie zapytam gdzie mieszkasz, ile masz lat itp. prawda?
Ktoś ci tu wskazał na IPON. Tamto forum też nie jest "wymarłe", organizują nawet zloty.
Olałeś to po jednej nieudanej próbie?
Jak już pisałem, szukam ludzi z taką samą niepełnosprawnością co ja - czyli niedosłuch. Takich ludzi w moim przedziale wiekowym na IPON'ie jest tyle co kot napłakał.
W profilu masz wymienionych kilka hobby. Nawet w tej dziurze, w której mieszkam jest dość pręzny i liczny klub foto-amatorów. A co dopiero w dużych miastach. analogicznie - pozostałe Twoje zainteresowania- dobra baza do poznawania nowych ludzi- tym lepszy pomysł, że bazuje na czymś na czym się znasz i dobrze z tym czujesz- mniejszy stres podczas rozmów i mniejsza presja (o ile do każdej laski nie będziesz podchodził jak do potencjalnej żony)
Hmm szczerze mówiąc jeszcze nie rozmawiałem z kobietami odnośnie moich hobby a w sumie szkoda, chociaż nie wiem czy to by je w ogóle zainteresowało ale kiedyś z nimi o tym porozmawiam i dam znać jak mi poszło, tylko nie wiem jak zbytnio to wszystko zacząć. Podejdę, przedstawię się i mam odrazu zacząć nawijać o swoich zainteresowaniach? przecież kobieta pomyśli sobie, że coś jest ze mną nie tak
jakoś podczas rozmowy temat musiałby się nasunąć - będę wyłapywał okazji.
Masz też moim skromnym zdaniem lekki egocentryczny odchył. Pochyl się bardziej nad ludźmi, posłuchaj co oni mają Tobie do powiedzenia; starsza pani w parku, szatniarz na uczelni, kierowca taksówki itp. itd obserwuj co się dokoła Ciebie dzieje i wykorzystuj każdy pretekst do rozmowy (zwłaszcza jeśli masz problem z wymową), czasem wbrew pozorom możesz się czegoś ciekawego o życiu nauczyć nawet od żula pod sklepem...
Oj co jak co ale ja egocentrykiem nie jestem uwierz mi, że akceptuje chyba wszystkie poglądy u ludzi na tym świecie.
Nawet z reguły rozmowa ze mną wygląda tak, że Ty dajesz jakiś temat czegoś a ja to kontynuuję, wypytuję o dalsze szczegóły ew. czasami sam dodam coś od siebie. Lecz jeżeli Ty wysuwasz jakiś temat to wtedy przeważnie jestem nim mocno zainteresowany.
Moja rada co do wkręcenie się w jakieś mniej oderwane od rzeczywistości towarzystwo- no nie masz takich znajomych... ok, ale co ? to już ? temat zamknięty z Twojej strony? A jakichś mężczyzn w rodzinie masz? Ojciec, stryj/wuj, kuzyni, dziadek nawet. Od tego jest m.in rodzina, żeby się czegoś od nich uczyć
Trochę kreatywności tak ogólnie, nikt tu ani gdzie indziej nie da Ci idealnie spersonalizowanej dla Ciebie rady- musisz je do siebie dopasowywać i modyfikować...apropo j. obcego - miałem na mysli właściwie to czy też się jąkasz tak samo jak w ojczystym.
No i chyba powinieneś- jak Ci tu chyba osoba od wielu lat w temacie napisała; cały czas nawijać na głos (gazety, książki, to co tu na forum czytasz itp)
Moja rodzina jest rozsiana po całym kraju, jedynie to mam ojca w domu ale nie mam z nim za dobrych kontaktów.
Ciężko mi się utrzymuje kontakty z facetami, z reguły znam dwóch czy trzech gości, z którymi się dobrze dogaduje ale nie widujemy się zbyt często.
Język obcy czy ojczysty niczego nie zmienia. Czasami po angielsku mówię płynnie jak rdzenny Londyńczyk a czasami nie mogę wypowiedzieć jednego zdania normalnie
No i ostatnimi czasy zacząłem sobie śpiewać pod nosem może to mi poprawi wadę wymowy, kto wie
Czołem.
Jestem rok starszy od Ciebie, mam głęboki niedosłuch obustronny (niepełnosprawność 2. stopnia). Nosiłem niegdyś aparaty, niestety nie są one dla mnie pomocne. Miałem mieć operację implantacji, nie doszła do skutku. Mam dokładnie takie same problemy jak Ty z komunikacją z innymi. Mam dużo dystansu do siebie, ale jestem też nieco cyniczny i dlatego nie wszyscy za mną przepadają - trudno. Część osób mi współczuje - czego nie znoszę, inna część - uznaje za gbura - trudno
Wracając do Twojego merituum - jestem po kilku związkach z kobietami. Odpowiadając - nie, kobietom nie przeszkadza to aż tak bardzo (na świadomym poziomie, podświadomie problem istnieje, zwłaszcza w momentach wymagających zaradności). Spotkania z rodzicami dziewczyny - wiadomo, jest sztywno, jednak spotykałem się głównie z akceptacją (chociaż nieraz wychodziły głupie sytuacje). Poznawanie nowych dziewczyn nie jest aż takie trudne, no ale jako że niewielu osobom mówię z samego początku, że jestem niedosłyszący, to domyślam się, że efekty miałbym lepsze z normalnym słuchem
Psycholog bywa pomocny, sam zacząłem chodzić do jednego. Jeśli masz jakieś pytania - pisz, albo tutaj albo via priv, chętnie wymienię się doświadczeniem.
Czołem.
Jestem rok starszy od Ciebie, mam głęboki niedosłuch obustronny (niepełnosprawność 2. stopnia). Nosiłem niegdyś aparaty, niestety nie są one dla mnie pomocne. Miałem mieć operację implantacji, nie doszła do skutku. Mam dokładnie takie same problemy jak Ty z komunikacją z innymi. Mam dużo dystansu do siebie, ale jestem też nieco cyniczny i dlatego nie wszyscy za mną przepadają - trudno. Część osób mi współczuje - czego nie znoszę, inna część - uznaje za gbura - trudno
Wracając do Twojego merituum - jestem po kilku związkach z kobietami. Odpowiadając - nie, kobietom nie przeszkadza to aż tak bardzo (na świadomym poziomie, podświadomie problem istnieje, zwłaszcza w momentach wymagających zaradności). Spotkania z rodzicami dziewczyny - wiadomo, jest sztywno, jednak spotykałem się głównie z akceptacją (chociaż nieraz wychodziły głupie sytuacje). Poznawanie nowych dziewczyn nie jest aż takie trudne, no ale jako że niewielu osobom mówię z samego początku, że jestem niedosłyszący, to domyślam się, że efekty miałbym lepsze z normalnym słuchem
Psycholog bywa pomocny, sam zacząłem chodzić do jednego. Jeśli masz jakieś pytania - pisz, albo tutaj albo via priv, chętnie wymienię się doświadczeniem.
Czytam Twój post i widzę, że naprawdę mam do czynienia z kimś niedosłyszącym Napiszę e-mail żeby nie robić spamu na forum
Czytam Twój post i widzę, że naprawdę mam do czynienia z kimś niedosłyszącym
Mam nadzieję, że chodzi o treść, a nie o formę
Napiszę e-mail żeby nie robić spamu na forum
Ok, wg preferencji - czekam.
Dzięki Bogu, że praktyk przejmuje kolegę.
bujamwoblokach napisał/a:Czytam Twój post i widzę, że naprawdę mam do czynienia z kimś niedosłyszącym
Mam nadzieję, że chodzi o treść, a nie o formę
No o treść o treść
bujamwoblokach napisał/a:Napiszę e-mail żeby nie robić spamu na forum
Ok, wg preferencji - czekam.
Zaraz się biorę zapisanie.
Dzięki Bogu, że praktyk przejmuje kolegę.
Oh aż tak wycieńczam psychicznie ludzi? nie bój się bo za ok. 0,5 roku zdam kolejny raport więc znowu się pojawię na forum
Oh aż tak wycieńczam psychicznie ludzi?
nie bój się bo za ok. 0,5 roku zdam kolejny raport więc znowu się pojawię na forum
Sądzę, że Naprędce (Naprędce, popraw mnie, jeśli się mylę ) chodziło raczej o to, że dobrze, że pojawił się ktoś, kto Twój problem zna od podszewki, dzięki czemu doskonale rozumie z czym na co dzień musisz się mierzyć. Gdy ktoś temat zna z autopsji, to może udzielić takich rad i podsunąć takie podpowiedzi, które wydają się o wiele cenniejsze niż suche teoretyzowanie
.
A czy znasz Nicka Vujicic - faceta, który urodził się bez rąk i bez nóg a obecnie ma mądrą, śliczną żonę i dziecko
albo Stephena Hawking, który pomimo choroby był dwukrotnie żonaty? obejrzyj sobie film o nim
Olinka- zgadza się, to był taki skrót myslowy. Zresztą Bujam tylko tak się droczy, wiedziałem że domysli się o co chodzi
87 2016-02-26 11:40:25 Ostatnio edytowany przez heisenburger001 (2016-02-26 11:44:38)
A czy znasz Nicka Vujicic - faceta, który urodził się bez rąk i bez nóg a obecnie ma mądrą, śliczną żonę i dziecko
albo Stephena Hawking, który pomimo choroby był dwukrotnie żonaty? obejrzyj sobie film o nim
Nie ma co porównywać jednych ułomności z innymi, nikt nie będzie nigdy w stanie całkowicie wejść w skórę kogoś innego, a rady typu "inni mają gorzej" niczego nie zmieniają.
Problem z głębokim niedosłuchem mogę przybliżyć w skrócie w taki sposób - niemoc wyrażania siebie w towarzystwie.
Nie możesz przekazać tego co myślisz, tego kim jesteś, reagować w sposób, który jest zgodny z Twoją psychiką, etc. I tak, to bardzo przeszkadza. Sam siebie uznaję za człowieka wartego poznania (z wręcz ekstrawertyczną osobowością), a rzadko mam szansę to przekazać, zanim ktoś mnie zaszufladkuje jako "gbur" (bo na szeptanie podczas wykładu wzruszyc tylko ramionami mogę), albo jako "inwalida, któremu trzeba współczuć", jeśli już ktoś o tym wie. A uwierzcie mi, nie ma nic gorszego niż współczucie, zwłaszcza od kobiety, która Ci się podoba - osobiście moja męska duma jest w tym momencie urażona
Osobiście, a znam wiele osób, które moje zdanie podziela, wolałbym nie mieć jednej nogi niż mieć głęboki niedosłuch
Olinka- zgadza się, to był taki skrót myslowy. Zresztą Bujam tylko tak się droczy, wiedziałem że domysli się o co chodzi
Wiem, wiem, a właściwie przypuszczam, że tylko się droczy . Przy czym moim zdaniem w kontaktach towarzyskich to jest bardzo na plus, bo świadczy o inteligentnym poczuciu humoru oraz sporym dystansie do siebie.
Osobiście, a znam wiele osób, które moje zdanie podziela, wolałbym nie mieć jednej nogi niż mieć głęboki niedosłuch
Obawiam się, że piszesz w ten sposób, bo nigdy nie doświadczyłeś przeszkód i barier, na jakie napotyka człowiek bez nogi. Osobiście, gdybym musiała wybierać, wolałabym jednak mieć niedosłuch niż być pozbawiona możliwości samodzielnego, w pełni swobodnego poruszania się.
Wspomniałeś też o współczuciu - domyślam się, że to musi być paskudne uczucie, ale zapewniam, że są takie kobiety, które - jeśli im na to pozwolić - nie zauważają tego rodzaju "niedostatków". Oczywiście, że jest trudniej, bo coś komuś trzeba udowodnić i inne walory muszą przeważyć nad trudnościami, ale nie każda z nas ma tendencję do litowania się i matkowania, zwłaszcza kiedy widzimy, że jest to absolutnie zbędne. Są też kobiety, jest ich zresztą ogromna ilość, dla których osoba niedosłysząca jest pełnowartościowym partnerem, tyle że z pewnymi ograniczeniami, a te można przecież pokonać. Mało tego, pokonywanie ich może wręcz imponować.
Nie wiem, czy twierdzenie, że wolałbyś nie mieć nogi, niż mieć głęboki niedosłuch jest tym, czego naprawdę byś chciał. Jestem z kobietą, która ma głęboki niedosłuch i problemy z jedną nogą. Noga ta jest dość sztywna, bo jak była mała, naciągnięto jej ścięgna. Uwierz, nie chciałbyś nawet takiego życia w zamian za opcję słyszenia. Byłbyś w wielu sytuacjach zależny od pomocy innych, a Ci ludzie by okazywali współczucie. Duże. Nie wejdziesz normalnie do autobusu, czy tramwaju, będziesz miał problem z dostaniem się do wielu budynków, a raczej miałbyś. Pewnie nie raz miałbyś przygodę z lądowaniem na posadzkach, czy spadaniem ze schodów/potykaniem się. Mam wrażenie, że takie życie byłoby równie, a może nawet bardziej uciążliwe. Właśnie dlatego, że utraciłbyś resztki samodzielności.
To prawda, ona nie może się wyrazić dobrze w grupie, ale nie dla każdego to jest bardzo ważne. Poznałem ją, podjąłem trud zrozumienia jej słów i jej sposobu wyłapywania tego co mówię, a nawet poznałem podstawy języka migowego, by w razie np. podróży tramwajem móc jej coś powiedzieć. Jak idziemy ulicą i jest głośno, mamy własny sposób na komunikację przez dotyk. Dlatego mam wrażenie, że posiadając odpowiednią osobę przy sobie, głęboki niedosłuch wcale nie jest dużym ograniczeniem. Rodzimy się ze swoimi wadami i ułomnościami i to od nas zależy jak je potraktujemy. Czy będziemy żyć w taki sposób, jakby one wpływały na wszystko i stanowiły barierę w dostępie do normalności, czy zostaną wykorzystane do tego, by tę normalność pod samego siebie zbudować.
To prawda, ona nie może się wyrazić dobrze w grupie, ale nie dla każdego to jest bardzo ważne.
Miałam o tym wspomnieć, ale ostatecznie zapomniałam . Zgadzam się, że nie każdy z nas ma równie silną potrzebę przebywania w dużych grupach. Osobiście wychodzę zresztą z założenia, że lepiej mieć wokół siebie mniejsze grono sprawdzonych, życzliwych osób, które rozumieją problem niż pchać się tam, gdzie niekoniecznie będziemy czuć się dobrze.
Sądzę, że Naprędce (Naprędce, popraw mnie, jeśli się mylę
) chodziło raczej o to, że dobrze, że pojawił się ktoś, kto Twój problem zna od podszewki, dzięki czemu doskonale rozumie z czym na co dzień musisz się mierzyć. Gdy ktoś temat zna z autopsji, to może udzielić takich rad i podsunąć takie podpowiedzi, które wydają się o wiele cenniejsze niż suche teoretyzowanie
.
Musicie mi wybaczyć ale od ok. 3 tyg. mam mocno zlasowany mózg - nie mogę się na niczym skoncentrować. Pan Naprędce napisał ,,Praktyk" a ja jakimś dziwnym cudem przeczytałem ,,PraktykĘ" - nie wiem jak zauważyłem literkę ,,ę" w tym słowie i myślałem, że Naprędce chodziło o przejęcie praktyki, którą jest dyskusja ze mną. No ale już wszystko doczytałem i nie ma problemu, mój błąd
ostatnimi czasy potrafię napisać w pracy licencjackiej słowo ,,godzina" przez ,,ch" i nie widzieć w tym problemu muszę zacząć coś brać na koncentrację...
A czy znasz Nicka Vujicic - faceta, który urodził się bez rąk i bez nóg a obecnie ma mądrą, śliczną żonę i dziecko
Trochę dziwne porównanie chcę zaznaczyć, że owy Pan potrafi świetnie usłyszeć osoby w jego otoczeniu - ja nie. Dlatego brak nóg, palców czy rąk nie ma tutaj w ogóle znaczenia
Problem z głębokim niedosłuchem mogę przybliżyć w skrócie w taki sposób - niemoc wyrażania siebie w towarzystwie.
Nie możesz przekazać tego co myślisz, tego kim jesteś, reagować w sposób, który jest zgodny z Twoją psychiką, etc. I tak, to bardzo przeszkadza. Sam siebie uznaję za człowieka wartego poznania (z wręcz ekstrawertyczną osobowością), a rzadko mam szansę to przekazać, zanim ktoś mnie zaszufladkuje jako "gbur" (bo na szeptanie podczas wykładu wzruszyc tylko ramionami mogę)
Podsumowanie całego tematu (problemu) - nic dodać, nic ująć. Można wydrukować i powiesić na ścianie ;D
Ostatnio mi się przypomniała sytuacja jak na ćwiczeniach kiedyś prezentowałem slajdy i na koniec dziewczyna coś się mnie spytała - no a ja nie słysząc spakowałem się i usiadłem na swoje miejsce.
na 100% wszyscy mnie zakwalifikowali jako gbura podczas gdy ja sam nie byłem nawet ŚWIADOM całej sytuacji
- to trzeba przeżyć(czego nikomu nie życze) żeby zrozumieć, więc porównywanie braku jakiejś kończyny do braku jakiegoś zmysłu jest niezbyt ok
Naprędce napisał/a:Olinka- zgadza się, to był taki skrót myslowy. Zresztą Bujam tylko tak się droczy, wiedziałem że domysli się o co chodzi
Wiem, wiem, a właściwie przypuszczam, że tylko się droczy
. Przy czym moim zdaniem w kontaktach towarzyskich to jest bardzo na plus, bo świadczy o inteligentnym poczuciu humoru oraz sporym dystansie do siebie.
No cóż - własnie musiałem przeczytać drugi raz ponieważ nie potrafię czasami przeczytać poprawnie danego słowa, tak więc nie jest to o tyle inteligentne z mojej strony co wręcz przeciwnie
Czemu dziwne porównanie? Chciałam Ci pokazać, że ludzie z większymi problemami znajdują sobie kogoś. Ty teraz mając tylko niedosłuch zastanawiasz się czy jesteś w stanie sobie kogoś znaleźć, co byś myślał na ich miejscu? Uważam, że nie jesteś aż w tak strasznej sytuacji jak to sobie wmawiasz. Rozumiem, że jest Ci trudno, każdemu by było, ale zobacz są przykłady ludzi którym udało się osiągnąć to co chcieli pomimo choroby czy jakiejś niepełnosprawności. Oni nie mieli łatwiej niż Ty, pooglądaj sobie filmiki Nicka albo przeczytaj jego książkę (Bez rąk, bez nóg, bez granic).
Czemu dziwne porównanie? Chciałam Ci pokazać, że ludzie z większymi problemami znajdują sobie kogoś. Ty teraz mając tylko niedosłuch zastanawiasz się czy jesteś w stanie sobie kogoś znaleźć, co byś myślał na ich miejscu? Uważam, że nie jesteś aż w tak strasznej sytuacji jak to sobie wmawiasz. Rozumiem, że jest Ci trudno, każdemu by było, ale zobacz są przykłady ludzi którym udało się osiągnąć to co chcieli pomimo choroby czy jakiejś niepełnosprawności. Oni nie mieli łatwiej niż Ty, pooglądaj sobie filmiki Nicka albo przeczytaj jego książkę (Bez rąk, bez nóg, bez granic).
To, że jakaś wada X jest poważniejsza od wady Y to nie oznacza zaraz, że z wadą X wszystko inne musi być gorsze w stosunku do wady Y (np. stosunki międzyludzkie)
Ludzie z wiekszymi problemami znajdują sobie kogoś - no właśnie! teraz pytanie z jakimi problemami. Czy te większe problemy mocniej oddziaływują na inne sfery życia? nie koniecznie.
Dla przykładu - stara 2 palców (małego i serdecznego) w rzeczy samej jest gorszym zdarzeniem niż strata 1 palca (kciuka) ale większy problem nastanie gdy zabraknie nam właśnie tego 1 kciuka niż 2 czy nawet 3! pozostałych palców palców - bez 1 kciuka będziemy mieli gorsze zdolności manualne niż np. bez 2 palców (mały i serdeczny).
Dlatego porównywanie kogoś bez rąk do osoby niedosłyszącej mija się z celem. Żeby się nie rozpisywać zbytnio postaram się to ująć wmiarę krótko.
Ktoś bez ręki będzie mieć większe problemy MANUALNE niż osoba niedosłysząca - przykładowo praworęczny człowiek bez prawej ręki będzie mieć mega problem podczas pisania zaś niedosłyszący z wszystkimi kończynami nie będzie miał tego problemu. Tak samo z gotowaniem, masz racje, człowiek bez rąk nie będzie w stanie raczej gotować zaś niedosłyszący spokojnie upichci obiadek
Ktoś z niedosłuchem będzie mieć większe problemy KOMUNIKACYJNE niż osoba bez kończyny - przykładowo człowiek niedosłyszący mając wszystkie ręce i nogi będzie mieć problem by dogadać się z kimś ze względu na to, że jego niedosłuch będzie mu w tym przeszkadzał, zaś osoba nawet bez nóg będzie mogła spokojnie dogadać się z tym człowiekiem, ponieważ brak kończyn nie wpływa na sprawność aparatu mowy i słuchu.
Pytasz się nas tutaj czy masz szansę poznać jakąś dziewczynę, więc Ci pokazuję na przykładach, że ludzie z większymi defektami sobie kogoś znaleźli i to nie byle kogo (oni też mogli postawić pytanie czy ktoś ich zechce w takiej sytuacji?)
Poza tym, widać, że się nie zaznajomiłeś z historią Hawkinga, bo on poznał swoją drugą żonę gdy nie był w stanie mówić.
A i jeszcze jedna kwestia. Mówisz o problemach komunikacyjnych i rozumiem, że przy użyciu mowy jest Ci trudniej się komunikować, ale zobacz piszesz z nami to też jest komunikacja. To nie jest tak, że ta druga osoba nie ma możliwości Cię poznać. W dzisiejszym świecie jest wiele możliwości, trzeba je tylko dojrzeć i z nich skorzystać. Poza tym medycyna się tak rozwija, że za chwilę będzie sposób aby całkowicie zaradzić Twojemu problemowi. Na Twoim miejscu poszukałabym informacji na anglojęzycznych stronach dotyczących nowoczesnych aparatów.
Nikogo nie można dzielić na lepszych i gorszych.
Każdy z nas jest równy.
Jeśli masz problem z niedosłuchem,może warto
zaopatrzyć się w aparat,który może pomóc.
Może wtedy będzie Ci łatwiej.
Ale najważniejsze to umieć pogodzić się z tym co jest
i nie przejmować opinią innych,a Ci którzy nie
rozumieją Twojego problemu,to sami mają problem.
Nikt z nas nie jest idealny,ale każdy z nas jest człowiekiem,
który powinien być akceptowany.
96 2016-08-18 23:05:48 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-08-19 00:23:58)
Witam ponownie
Przed wstępem wspomnę tylko, że zmieniłem nick z ,,bujamwoblokach" na ten, który mam obecnie.
Przy tworzeniu tego tematu założyłem sobie, że co pół roku będę pisał o swoich postępach zrealizowanych jak i tych niezrealizowanych. Jest to dla mnie jako pewnego rodzaju długoterminowy pamiętnik, do którego będę wracał i sprawdzał jak szły mi te sprawy w określonym wieku mojego żywota
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to troche interesowało albo... po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do roboty
Tak więc dzisiaj mając 22,5 roku
Mija 1 rok od momentu założenia tego tematu.
Wcześniej wspominałem o ew. zmianie aparatu słuchowego na lepszy model - i tak też się stało. Obecnie mam nowy/lepszy aparat, dzięki któremu słyszy mi się o wiele lepiej - jeżeli mowa jest o jakości dźwięku
Pół roku temu też pisałem o swojej wadzie wymowy a mianowicie o jąkaniu - wspomniałem wtedy, że mój postęp w wysławianiu się jest trochę lepszy niż rok wcześniej. Na dzień dzisiejszy muszę wspomnieć, że z moją wymową jest o niebo lepiej. W końcowej fazie swoich studiów praktycznie w ogóle się nie jąkałem, nawet miałem parę prezentacji do zrealizowania, które przedstawiałem wręcz książkowo, bez jakiegokolwiek jąkania
Na dzień dzisiejszy już tylko trochę się jąkam, są dni gdzie nie występuje to w ogóle. Nawet potrafię przeprowadzić normalną krótką rozmowę z nieznajomym na ulicy bez zacinania się - kiedyś było to nawet nie do pomyślenia
Jak wiadomo nazwa mojego tematu to: ,,Czy niedosłyszący chłopak to dla Was osoba drugiej kategori?" - został on skierowany głównie do kobiet - tak więc jak się sprawa ma właśnie z nimi?
Kiedyś przez internet konwersowałem z pewną też niedosłyszącą dziewczyną. Było mi bardzo miło, że mogłem się wymienić poglądami z kimś podobnym do mnie lecz z czasem przestała mi w ogóle odpisywać, nie wiem dlaczego tak się stało i jest mi z tego powodu nie za fajnie.
Później przez czat poznałem pewną koleżankę. Chciała wiele razy wyciagnąć mnie na spotkanie ale ja byłem trochę nieśmiały wobec niej (zwłaszcza, że jest kilka lat starsza) ale w końcu się udało i nawet razem poszliśmy wspólnie do kina później też mnie chciała wyciągnąć kilka razy.
Jako iż już skończyłem edukację to teraz praktycznie w ogóle nie mam kontaktu z rówieśniczkami płci przeciwnej.
Jeżeli chodzi o moje ,,sprawy sercowe" - to nic się w tym kierunku nie zmieniło i raczej się nie zmieni przez najbliższy czas. Jeżeli nie udaje mi się nawet tak poprowadzić rozmowy z kobietą na czacie by móc ją potem gdzieś zaprosić to co tutaj dopiero mówić o jakichś tam związkach?
Ogólnie myślałem o tych tematach bardzo dużo i stwierdziłem, że aby dowiedzieć się jak to jest być z kobietą to pójdę na swój pierwszy raz do dziewczyny, która oferuje swoje usługi towarzyskie za pieniądze. Zrobię to tylko po to aby w ogóle poznać to uczucie jak to jest się złączyć z kobietą. Zrobię kiedyś o tym inny temat bo na dzień dzisiejszy mam inne sprawy na głowie
--------------
Z uwagi na to, że zgodnie z 10 punktem Regulaminu Forum użycie w poście kolorowej czcionki stanowi naruszenie naszych zasad, Twój post zmuszona byłam edytować.
Z pozdrowieniami, Olinka
Witam ponownie
Przed wstępem wspomnę tylko, że zmieniłem nick z ,,bujamwoblokach" na ten, który mam obecnie.
Przy tworzeniu tego tematu założyłem sobie, że co pół roku będę pisał o swoich postępach zrealizowanych jak i tych niezrealizowanych. Jest to dla mnie jako pewnego rodzaju długoterminowy pamiętnik, do którego będę wracał i sprawdzał jak szły mi te sprawy w określonym wieku mojego żywota
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to troche interesowało albo... po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do robotyTak więc dzisiaj mając 22,5 roku
Mija 1 rok od momentu założenia tego tematu.
Wcześniej wspominałem o ew. zmianie aparatu słuchowego na lepszy model - i tak też się stało. Obecnie mam nowy/lepszy aparat, dzięki któremu słyszy mi się o wiele lepiej - jeżeli mowa jest o jakości dźwięku
Pół roku temu też pisałem o swojej wadzie wymowy a mianowicie o jąkaniu - wspomniałem wtedy, że mój postęp w wysławianiu się jest trochę lepszy niż rok wcześniej. Na dzień dzisiejszy muszę wspomnieć, że z moją wymową jest o niebo lepiej. W końcowej fazie swoich studiów praktycznie w ogóle się nie jąkałem, nawet miałem parę prezentacji do zrealizowania, które przedstawiałem wręcz książkowo, bez jakiegokolwiek jąkania
Na dzień dzisiejszy już tylko trochę się jąkam, są dni gdzie nie występuje to w ogóle. Nawet potrafię przeprowadzić normalną krótką rozmowę z nieznajomym na ulicy bez zacinania się - kiedyś było to nawet nie do pomyśleniaJak wiadomo nazwa mojego tematu to: ,,Czy niedosłyszący chłopak to dla Was osoba drugiej kategori?" - został on skierowany głównie do kobiet - tak więc jak się sprawa ma właśnie z nimi?
Kiedyś przez internet konwersowałem z pewną też niedosłyszącą dziewczyną. Było mi bardzo miło, że mogłem się wymienić poglądami z kimś podobnym do mnie lecz z czasem przestała mi w ogóle odpisywać, nie wiem dlaczego tak się stało i jest mi z tego powodu nie za fajnie.
Później przez czat poznałem pewną koleżankę. Chciała wiele razy wyciagnąć mnie na spotkanie ale ja byłem trochę nieśmiały wobec niej (zwłaszcza, że jest kilka lat starsza) ale w końcu się udało i nawet razem poszliśmy wspólnie do kinapóźniej też mnie chciała wyciągnąć kilka razy.
Jako iż już skończyłem edukację to teraz praktycznie w ogóle nie mam kontaktu z rówieśniczkami płci przeciwnej.
Jeżeli chodzi o moje ,,sprawy sercowe" - to nic się w tym kierunku nie zmieniło i raczej się nie zmieni przez najbliższy czas. Jeżeli nie udaje mi się nawet tak poprowadzić rozmowy z kobietą na czacie by móc ją potem gdzieś zaprosić to co tutaj dopiero mówić o jakichś tam związkach?
Ogólnie myślałem o tych tematach bardzo dużo i stwierdziłem, że aby dowiedzieć się jak to jest być z kobietą to pójdę na swój pierwszy raz do dziewczyny, która oferuje swoje usługi towarzyskie za pieniądze. Zrobię to tylko po to aby w ogóle poznać to uczucie jak to jest się złączyć z kobietą. Zrobię kiedyś o tym inny temat bo na dzień dzisiejszy mam inne sprawy na głowie
Cześć:)
To bardzo miłe, że co jakiś czas dajesz znać co u Ciebie.
Fajnie, że jest lepiej!
A ta Koleżanka to nie może być kimś więcej?
Witam ponownie
Przed wstępem wspomnę tylko, że zmieniłem nick z ,,bujamwoblokach" na ten, który mam obecnie.
Przy tworzeniu tego tematu założyłem sobie, że co pół roku będę pisał o swoich postępach zrealizowanych jak i tych niezrealizowanych. Jest to dla mnie jako pewnego rodzaju długoterminowy pamiętnik, do którego będę wracał i sprawdzał jak szły mi te sprawy w określonym wieku mojego żywota
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to troche interesowało albo... po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do robotyTak więc dzisiaj mając 22,5 roku
Mija 1 rok od momentu założenia tego tematu.
Wcześniej wspominałem o ew. zmianie aparatu słuchowego na lepszy model - i tak też się stało. Obecnie mam nowy/lepszy aparat, dzięki któremu słyszy mi się o wiele lepiej - jeżeli mowa jest o jakości dźwięku
Pół roku temu też pisałem o swojej wadzie wymowy a mianowicie o jąkaniu - wspomniałem wtedy, że mój postęp w wysławianiu się jest trochę lepszy niż rok wcześniej. Na dzień dzisiejszy muszę wspomnieć, że z moją wymową jest o niebo lepiej. W końcowej fazie swoich studiów praktycznie w ogóle się nie jąkałem, nawet miałem parę prezentacji do zrealizowania, które przedstawiałem wręcz książkowo, bez jakiegokolwiek jąkania
Na dzień dzisiejszy już tylko trochę się jąkam, są dni gdzie nie występuje to w ogóle. Nawet potrafię przeprowadzić normalną krótką rozmowę z nieznajomym na ulicy bez zacinania się - kiedyś było to nawet nie do pomyśleniaJak wiadomo nazwa mojego tematu to: ,,Czy niedosłyszący chłopak to dla Was osoba drugiej kategori?" - został on skierowany głównie do kobiet - tak więc jak się sprawa ma właśnie z nimi?
Kiedyś przez internet konwersowałem z pewną też niedosłyszącą dziewczyną. Było mi bardzo miło, że mogłem się wymienić poglądami z kimś podobnym do mnie lecz z czasem przestała mi w ogóle odpisywać, nie wiem dlaczego tak się stało i jest mi z tego powodu nie za fajnie.
Później przez czat poznałem pewną koleżankę. Chciała wiele razy wyciagnąć mnie na spotkanie ale ja byłem trochę nieśmiały wobec niej (zwłaszcza, że jest kilka lat starsza) ale w końcu się udało i nawet razem poszliśmy wspólnie do kinapóźniej też mnie chciała wyciągnąć kilka razy.
Jako iż już skończyłem edukację to teraz praktycznie w ogóle nie mam kontaktu z rówieśniczkami płci przeciwnej.
Jeżeli chodzi o moje ,,sprawy sercowe" - to nic się w tym kierunku nie zmieniło i raczej się nie zmieni przez najbliższy czas. Jeżeli nie udaje mi się nawet tak poprowadzić rozmowy z kobietą na czacie by móc ją potem gdzieś zaprosić to co tutaj dopiero mówić o jakichś tam związkach?
Ogólnie myślałem o tych tematach bardzo dużo i stwierdziłem, że aby dowiedzieć się jak to jest być z kobietą to pójdę na swój pierwszy raz do dziewczyny, która oferuje swoje usługi towarzyskie za pieniądze. Zrobię to tylko po to aby w ogóle poznać to uczucie jak to jest się złączyć z kobietą. Zrobię kiedyś o tym inny temat bo na dzień dzisiejszy mam inne sprawy na głowie
Tak dobrze Ci idzie, a chcesz pójść na usługi towarzyskie? -To niepotrzbne moim zdaniem. Skoro tyle już osiągnąłes po co poddawać się w ostatnim temacie?
Cieszę się i gratuluję, że idziesz do przodu usuwając spod stóp kolejne przeszkody, ale zgadzam się z poprzedniczkami, że korzystanie z usług agencji, to nie jest w Twojej sytuacji dobry pomysł. Ta wizyta niczego tak naprawdę nie zmieni, prawdopodobnie ani nie poczujesz się z tym lepiej, ani nie poznasz tego, co najważniejsze w relacji z kobietą. To będzie tylko namiastka. Naprawdę chcesz zadowalać się namiastkami?
Za to muszę dodać, że Twoja postawa oraz fakt, że zamiast siedzieć i użalać się nad sobą, tak o siebie i jakość swojego życia walczysz - może być wzorem dla tych osób, których ulubionym stwierdzeniem jest "nie da się".
Brawo:-). Fajnie, że tyle się u Ciebie dzieje. Pomyśl ile może wydarzyć się w ciągu kolejnego roku... Nie bądź tylko taki nieśmiały;-p. Powodzenia.
Co do tej koleżanki to raczej blado to widzę by mogłaby być ,,kimś więcej". Chodzi o to, że jest ode mnie kilka lat starsza oraz dodatkowo z bardzo sporym bagażem życiowym, a ja... jestem niczym zielony szczypior. Zresztą musiałbym się mocno rozpisać na ten temat by lepiej przedstawić sytuację z nią, a tego nie chcę za bardzo robić Po prostu w skrócie mówiąc raczej nie ma wizji by coś mogło się więcej urodzić z tej znajomości. Zresztą sam fakt, że komunikuję się z kobietą tyle czasu z dobrym rezultatem można uznać za sukces w moim przypadku
Co do korzystania z usług towarzyskich to nie jest tak, że ja chcę tym cokolwiek zmienić. Taka wizyta ma służyć tylko i wyłącznie temu, aby dowiedzieć się jak to jest się złączyć z kobietą. Jakie to uczucie panuje gdy jest się sam na sam z dziewczyną - to mnie właśnie bardzo ciekawi i w założeniu nie ma to niczego zmieniać.
Zdaję sobie sprawę, że taka 1h wizyta będzie tylko namiastką tego wszystkiego. Chodzi o to, że mi się nie udaje załatwić sprawy w ,,normalny" sposób - i nie mam tutaj na myśli tylko doświadczeń fizycznych. Problem w tym, że po prostu nie potrafię tak poprowadzić rozmowy z kobietą aby wyszedł z tego związek, ja nawet nie wiem co trzeba zrobić by być w związku z kobietą - dlatego celuje w namiastkę. W tym roku będę kończył 23 lata i wydaje mi się, że żeby mieć dziewczynę to trzeba zapytać się wprost ,,czy chcesz ze mną być?" - a z tego co wiem to tak nie robią 20-paro letni ludzie, tylko dzieci ze szkoły podstawowej
Mam nadzieję, że z roku na rok będzie lepiej z moim zdrowiem (wymowa/jąkanie) i będą postępy takie, które są do tej pory Staram się nie być nieśmiałym chłopcem i chyba mi się to nawet trochę udaje. Dzisiaj na ulicy przeprowadziłem rozmowę z nieznajomym bez większych problemów więc naprawdę jest już sukces
Problem w tym, co zresztą samo życie i nasze forum pokazuje, że ta jedna wizyta (o ile na jednej się skończy) w przyszłości może Ci nieźle namieszać. Mnóstwo kobiet bowiem nie akceptuje, a na pewno ma z tym spory problem, kontaktu swojego partnera z prostytutkami. I niby teoretycznie to co działo się przed związkiem, nie powinno mieć znaczenia, a jednak okazuje się, że często ma i to całkiem spore. Zresztą analogicznie - mężczyźni miewają ogromny problem ze świadomością, że nie są pierwszymi, a dziewczyna nie jest dziewicą. Takie rzeczy naprawdę potrafią położyć się cieniem nawet na dobrze zapowiadającej się relacji, dlatego dobrze byłoby, abyś podejmując swoją decyzję wziął to pod uwagę, tym bardziej, że chodzi Ci głównie o zaspokojenie ciekawości. Jasne, że w razie czego nie musisz się przecież do niczego przyznawać, ale to chyba nie o to chodzi, żeby - jeśli już padnie takie pytanie - kłamać.
103 2016-08-21 20:12:38 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2016-08-21 20:13:54)
Problem w tym, co zresztą samo życie i nasze forum pokazuje, że ta jedna wizyta (o ile na jednej się skończy) w przyszłości może Ci nieźle namieszać.
Z tym się mogę zgodzić, że taka wizyta u prostytutki może przyczynić się do jakichś zmian w moim życiu - nie koniecznie na lepsze. Lecz nie od dzisiaj słyszymy o mężczyznach, którzy mają po 30, 40 a nawet 50(!) lat i dalej są prawiczkami - a ja tak nie chcę ,,skończyć". Można powiedzieć do mnie ,,jesteś jeszcze młody więc nie ma co zakładać, ze tak też będzie w twoim przypadku" - Trzeba zauważyć, że lata lecą strasznie szybko i nawet się nie obejrzę a już będę miał 3 dychy na karku
Mnóstwo kobiet bowiem nie akceptuje, a na pewno ma z tym spory problem, kontaktu swojego partnera z prostytutkami. I niby teoretycznie to co działo się przed związkiem, nie powinno mieć znaczenia, a jednak okazuje się, że często ma i to całkiem spore. Zresztą analogicznie - mężczyźni miewają ogromny problem ze świadomością, że nie są pierwszymi, a dziewczyna nie jest dziewicą. Takie rzeczy naprawdę potrafią położyć się cieniem nawet na dobrze zapowiadającej się relacji, dlatego dobrze byłoby, abyś podejmując swoją decyzję wziął to pod uwagę, tym bardziej, że chodzi Ci głównie o zaspokojenie ciekawości. Jasne, że w razie czego nie musisz się przecież do niczego przyznawać, ale to chyba nie o to chodzi, żeby - jeśli już padnie takie pytanie - kłamać.
Czyli rozumiem, że to działa w taki sposób iż jakbym spotkał swoją miłość życia kiedyś i ona miałaby na koncie nawet 10 partnerów to ja nie mógłbym jej nic zarzucić no bo przecież była młoda czy tam przeżywała zauroczenie itp. a jeżeli ja miałbym tylko jeden wybryk z prostytutką to już automatycznie jestem skreślony do końca życia, no bo jak to można się umawiać z takim facetem?
Oczywiście chciałbym załatwić sprawę w inny sposób niż prostytutka ale jak do tej pory mi się to nie udaje. Daje sobie czas do pewnego wieku i jeżeli dalej moje doświadczenia w tym temacie będą zerowe to już wtedy pójdę na ww. opcję.
Czyli rozumiem, że to działa w taki sposób iż jakbym spotkał swoją miłość życia kiedyś i ona miałaby na koncie nawet 10 partnerów to ja nie mógłbym jej nic zarzucić no bo przecież była młoda czy tam przeżywała zauroczenie itp. a jeżeli ja miałbym tylko jeden wybryk z prostytutką to już automatycznie jestem skreślony do końca życia, no bo jak to można się umawiać z takim facetem?
Nie napisałam, że to tak działa, ale że może się zdarzyć. Wystarczy uważnie poczytać nasze forum, aby wiedzieć, że ogromna ilość kobiet o ile akceptuje poprzednie związki, o tyle wizyt u prostytutki już nie. Motywy takiego podejścia są zapewne różne, ale liczy się fakt i to, że wiele osób nie jest w stanie tego przeskoczyć. Zresztą mężczyźni mają podobnie - sam może być po kilku związkach, ale oczekuje, że dziewczyna będzie "czysta". Czasem nawet świadomie decyduje się związać z "niedziewicą", a potem okazuje się, że nie potrafi być z nią szczęśliwy. Zaczynają się wyrzuty, zazdrość, kłótnie i związek się rozpada. Takich historii też mamy tutaj sporo.
105 2016-08-22 21:16:59 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2016-08-22 21:19:28)
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Czyli rozumiem, że to działa w taki sposób iż jakbym spotkał swoją miłość życia kiedyś i ona miałaby na koncie nawet 10 partnerów to ja nie mógłbym jej nic zarzucić no bo przecież była młoda czy tam przeżywała zauroczenie itp. a jeżeli ja miałbym tylko jeden wybryk z prostytutką to już automatycznie jestem skreślony do końca życia, no bo jak to można się umawiać z takim facetem?
Nie napisałam, że to tak działa, ale że może się zdarzyć. Wystarczy uważnie poczytać nasze forum, aby wiedzieć, że ogromna ilość kobiet o ile akceptuje poprzednie związki, o tyle wizyt u prostytutki już nie. Motywy takiego podejścia są zapewne różne, ale liczy się fakt i to, że wiele osób nie jest w stanie tego przeskoczyć. Zresztą mężczyźni mają podobnie - sam może być po kilku związkach, ale oczekuje, że dziewczyna będzie "czysta". Czasem nawet świadomie decyduje się związać z "niedziewicą", a potem okazuje się, że nie potrafi być z nią szczęśliwy. Zaczynają się wyrzuty, zazdrość, kłótnie i związek się rozpada. Takich historii też mamy tutaj sporo.
Ogólnie to zgadzam się z tym co piszesz na ten temat. Zresztą nawet sam kiedyś czytałem wypowiedzi na forum, które właśnie pokazują jakie problemy może wyrządzić pójście do prostytutki.
Sprawa ma się w taki sposób, że w tym roku będę kończył 23 lata i nigdy nie miałem dziewczyny - tak więc rzecz biorąc dobrze by było jakbym poszukał sobie jakiejś kobiety, która ma podobne doświadczenia do moich, czyli ich całkowity brak. Niestety rówieśniczki, które spotykałem w swoim życiu już dawno mają za sobą kilka związków (nie mówiąc o utracie dziewictwa, iż znam takie, które to przeżycie mają za sobą już od czasów gimnazjalnych).
Mi jest bardzo ciężko znaleźć drugą połówkę, a jakbym miał jeszcze szukać dziewczyny, która w moim wieku byłaby dziewicą to chyba musiałbym już kompletnie odpuścić temat.
Z roku na rok jednak zauważam, że mój brak doświadczeń wywołuje lekkie zdziwienie, no bo jak to? w tym wieku i nic? Jedna kobieta mnie poinformowała wprost, że facet, który nigdy nie miał kobiety a ma trochę lat na karku raczej nie jest dobrym kandydatem do stworzenia związku.
Pomysł pójścia do prostytutki nie zrodził się w tamtym tygodniu. Są to moje przemyślenia już od paru ładnych lat i daję sobie jeszcze trochę aby stworzyć normalny związek - jeżeli tak się nie stanie to wtedy nie będę miał już innego wyjścia. Zwłaszcza, że nie chcę być 30 letnim prawiczkiem - po prostu.
Ogólnie rozumiem Twoje motywy, chodziło mi raczej o to, żebyś wziął pod uwagę ryzyko, jakie możesz ponieść w związku z taką decyzją. Niemniej na pewno nie mam zamiaru Cię od niej odwodzić, to jest Twoje życie i to Ty wiesz najlepiej czego od niego oczekujesz.
Natomiast patrząc z perspektywy czasu uważam, że 23 lata to nie jest wcale tak dużo. Znam zresztą osoby, które swoje pierwsze razy przeżywały sporo później i chyba na tym nie straciły. Rzeczywiście informacja, że ktoś, kto ma za sobą trzy dekady, a wciąż jest prawiczkiem, może budzić pewne podejrzenia, ale z drugiej strony jeśli trafisz na dojrzałą, wartościową osobę (inne nie są dobrymi kandydatami na partnera/partnerkę), to wszystko można sobie wyjaśnić. Najważniejsze, aby być w zgodzie z sobą samym i nie podejmować żadnych działań pod wpływem presji, w tym przypadku z obawy przypięcia łatki "późny prawiczek".
Witam ponownie któryś raz
Przy tworzeniu tego tematu założyłem sobie, że równo co pół roku(chociaż teraz spóźniłem się o 3 dni ) będę pisał o swoich postępach zrealizowanych jak i tych niezrealizowanych. Jest to dla mnie jako pewnego rodzaju długoterminowy pamiętnik, do którego będę wracał i sprawdzał jak szły mi te sprawy w określonym wieku mojego żywota
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to trochę interesowało albo... po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do roboty
Tak więc dzisiaj mając 23 lata
Mija 1,5 roku od momentu założenia tego tematu.
Jeżeli chodzi o moje jąkanie się to już praktycznie w ogóle ono nie występuje, przykładowo ostatnimi czasy bardzo często różni nieznajomi ludzie mnie zaczepiają (ulica, sklep itp.) w celu otrzymania jakiejś porady, udzielam ją bez jakiegokolwiek zająknięcia się czy też przycinania. Jakiś czas temu byłoby to kompletnie nie możliwe a dzisiaj wręcz rozmowa z ludźmi (wszystkimi) nie sprawia mi żadnego kłopotu
Jakiś czas temu poznałem przez internet pewną dziewczynę, co prawa jest ode mnie 7 lat młodsza ale świetnie dogadujemy się oraz mamy spotkania raz w tygodniu, można by rzec, że ,,randkujemy", tak więc obeszło się bez płatnych randek, o których kiedyś pisałem Być może coś więcej z tego wyniknie - czas pokaże.
Po prostu przeszedłem z trybu ,,użalanie się nad sobą i nad całym światem" w tryb: ,,chcesz coś mieć - to wstań i działaj", jak na razie się sprawdza, polecam
Studia już skończone, także kilka miesięcy temu zacząłem pracę w swoim zawodzie. Dużo kobiet pracuje w moim dziale więc to na pewno jakoś pomaga mi przełamać swoją nieśmiałość.
Tak czytam swój poprzedni wpis i miałem tam napisane m.in: ,,Jeżeli nie udaje mi się nawet tak poprowadzić rozmowy z kobietą na czacie by móc ją potem gdzieś zaprosić to co tutaj dopiero mówić o jakichś tam związkach?" - i automatycznie pojawił mi się uśmiech na twarzy - ponieważ w tym temacie się polepszyło, jestem w stanie zaprosić gdzieś dziewczynę itp.
Nie wiem co mam jeszcze napisać do tego, zastanawiam się czy komuś będzie chciało się na to rzucić okiem, a jak nie to najwyżej będzie to miało funkcję ww. pamiętnika.
To chyba tyle na dzisiaj, lepiej krótko a treściwie
Można ? Można !
Świetne wieści. Przez 1,5 roku taki progres... wow Cieszę się bardzo, że podjąłeś ten wysiłek pracy nad sobą ... bo mam świadomość, że lekko nie było... Znaczy się "charakterny" z Ciebie chłopak. Dzisiaj takich osób coraz mniej...
Brawo żołnierzu:) Z uśmiechem przeczytałam Twój post, idziesz do przodu jak burza:) Trzymam kciuki za ,,więcej'' w Twoim życiu.
Ja się nie udzielałam w wątku, ale jak czytam o Twoich postępach, to się bardzo cieszę. Super, oby Ci się dalej wiodło jak najlepiej
Może kogoś z wcześniej wypowiadających się będzie to trochę interesowało albo... po prostu ktoś wpadnie na ten temat przy porannej kawie nie mając nic lepszego do roboty
Nie wiem jak innych, ale mnie interesuje i na pewno będę chętnie zaglądać - choćby po to, żeby mieć dowód na to, że zamiast narzekać na wszystko i wszystkich dookoła, można o siebie zawalczyć, a kiedy z zaangażowaniem wykona się pierwszy krok, a potem następny i następny, to przecież muszą przyjść jakieś pozytywne efekty. Brawo!
A to zdanie...
Po prostu przeszedłem z trybu ,,użalanie się nad sobą i nad całym światem" w tryb: ,,chcesz coś mieć - to wstań i działaj", jak na razie się sprawdza, polecam
... powinni wydrukować sobie i powiesić na lodówce wszyscy ci, którzy z uporem maniaka twierdzą, że "się nie da" .
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi
Jak widać można, tylko trzeba chcieć no dobra, szczerze mówiąc to nie trzeba 'tylko' chcieć, trzeba jeszcze działać by coś z tego było i wtedy jest prawdopodobieństwo, że może się o dziwo udać
Jak patrzę na ten czas, który minął a dokładnie 1.5 roku to faktycznie zanotowałem pewne zmiany, jak czytam swoje starsze wpisy to widzę pewnego rodzaju progres, z którego jestem dumny, mam nadzieję, że na tym nie poprzestanę i z biegiem czasu efekty będą jeszcze bardziej owocne niż dotychczas.
Jak już było wspomniane wcześniej najgorsze to tylko usiąść i narzekać na cały świat, najgorszy jest właśnie ten pierwszy krok, jak szedłem na pierwszą randkę w swoim życiu to przebudziłem się o 5 rano z tak ogromnym atakiem paniki, że chciałem wyskoczyć przez okno cały się trząsłem, serce biło mi jak nigdy wcześniej i miałem największy stan depresyjny niż kiedykolwiek w przeszłości (taki miałem stres), potem zasnąłem na 2h i o 7:00 się obudziłem ale już w lepszym stanie, chociaż dalej miałem depresję, znowu zasnąłem i wtedy już wstałem o 9 z dobrym nastawieniem do wszystkiego
a jak poszedłem na randkę i z niej wróciłem to powiedziałem sobie: ,,kurde.... jakie to jest banalnie proste
" Wtedy człowiek sobie uświadamia, że największe lęki tworzymy my sami w naszych umysłach i często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Moją największą motywacją do działania była pewna osoba z mojej rodziny, która przeżyła praktycznie wszystko (z dwiema wojnami światowymi włącznie ) po prostu powiedziała do mnie: ,,<tutaj moje imie> jak nie spróbujesz... to się nie dowiesz jak to jest
"
Nie wiem czemu ale to jedno zdanie wypowiedziane przez człowieka, który przeżył wszystko dało mi takiego kopa motywacyjnego jak wszystkie materiały ,,motywacyjne" z internetu razem wzięte
Ja również życzę Wam wszystkim postępów w waszych przyziemnych sprawach.
Wtedy człowiek sobie uświadamia, że największe lęki tworzymy my sami w naszych umysłach i często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Bo dokładnie tak jest. Czasem największym swoim wrogiem jesteśmy my sami, a dokładnie to, co urodzi nam się w głowie . Za to zdobywane doświadczenie pozwala nie tylko zdobyć większą pewność siebie, ale też oswoić się z nowymi sytuacjami, które kiedy przestają być nowe, to budzą coraz mniejszy lęk.
Nie wiem czemu ale to jedno zdanie wypowiedziane przez człowieka, który przeżył wszystko dało mi takiego kopa motywacyjnego jak wszystkie materiały ,,motywacyjne" z internetu razem wzięte
Może właśnie dlatego, że przeżył wszystko, a przez to był autentyczny. Być może jest też dla Ciebie dużym autorytetem.
Wiesz co mi pomaga w sytuacjach, które wywołują jakiś podświadomy stres, a z którymi muszę/chcę się zmierzyć? Wtedy powtarzam sobie, że cokolwiek się stanie, to kiedyś przecież się skończy . Ta myśl, że za godzinę czy dwie będzie już po wszystkim, cokolwiek by to nie było, pozwala nabrać całkiem niezłego dystansu. Poza tym mnie dane wydarzenie najbardziej stresuje zanim zacznie się dziać, a jak już się zacznie, to bez względu na efekt, stres zaczyna opadać. Jednym słowem tak widocznie działa lęk przed niewiadomą.
Wiesz co mi pomaga w sytuacjach, które wywołują jakiś podświadomy stres, a z którymi muszę/chcę się zmierzyć? Wtedy powtarzam sobie, że cokolwiek się stanie, to kiedyś przecież się skończy
. Ta myśl, że za godzinę czy dwie będzie już po wszystkim, cokolwiek by to nie było, pozwala nabrać całkiem niezłego dystansu. Poza tym mnie dane wydarzenie najbardziej stresuje zanim zacznie się dziać, a jak już się zacznie, to bez względu na efekt, stres zaczyna opadać. Jednym słowem tak widocznie działa lęk przed niewiadomą.
Powiem Ci, że mam identycznie z tym nastawieniem do stresu. Jak przychodzi jakiś dzień, w którym to muszę się zmierzyć z pewnym wydarzeniem to powtarzam sobie z rana, że nie ważne co będzie - i tak nastanie w tym dniu wieczór, w którym to położę się do łóżka i będę mógł o wszystkim zapomnieć
Najlepiej jednak jest gdy np. człowiek się czymś stresuje a po wszystkim jednak okazuje się, że to nie było wcale takie trudne, to jest piękne uczucie
Najlepiej jednak jest gdy np. człowiek się czymś stresuje a po wszystkim jednak okazuje się, że to nie było wcale takie trudne, to jest piękne uczucie
Prawda? Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie najczęściej okazuje się, że strach miał tylko wielkie oczy
.
Z drugiej strony pomaga mi też nastawienie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby się udało (cokolwiek to jest), ale jak się nie uda, to przecież świat się nie zawali. Niestety nie na wszystko mamy wpływ, dlatego jeśli na coś nie mamy, to najrozsądniej jest po prostu się z tym pogodzić.
Hmm dla mnie nie, ale róznie reagują
Już miałam zapytać co u Ciebie, Rumunski_Zolnierzu, aktualnie słychać, po czym uświadomiłam sobie, że to jeszcze nie ten czas, bo pewnie pojawisz się dopiero w lipcu .
Temat już zapomniany, a myślę, że całkiem ciekawy. Myślę, że jeśli chłopak wprost powiedziałby że ma wadę słuchu, nie przejęłabym się tym. Sama mam problemy ze słuchem i nierzadko muszę spytać drugiej osoby parę razy, co mówiła. Nie jest to jednak na tyle poważna wada, aby mieć aprat słuchowy. Mówiąc szczerze, chyba bym się ucieszyła z takiej możliwości. Wiadomo, że to kłopot, bo trzeba w nim wymieniać baterie, ale jednak gdybym tylko mogła lepiej słyszeć... Nie wahałabym się. Ja jednak nie odczuwam, żeby to był problem w moich relacjach z innymi, oczywiście muszą się powtarzać, ale chyba niespecjalnie to im przeszkadza. Nigdy moje kłopoty ze słuchem nie zostały negatywnie skomentowane. Także moim zdaniem nie ma się czym przejmować.
Nigdy moje kłopoty ze słuchem nie zostały negatywnie skomentowane.
Wyraźnie obracasz się w towarzystwie osób na poziomie, które nie czerpią dziwnie pojętej przyjemności z wyśmiewania niedoskonałości innych ludzi ani nie mają tendencji do poprawiania własnego samopoczucia czyimś kosztem.
Nigdy tak nie myślałam, zresztą to nie jest Twoja wina, ważne jaki jesteś. Dla mnie to nie byłby żaden problem
121 2018-07-20 19:23:49 Ostatnio edytowany przez shqiptare (2018-07-20 19:24:54)
Nigdy! Nawet ja też jestem osobą słabosłyszącą, mój partner to samo. Mam wielu przyjaciół, którzy są również niedosłyszący.
Wychowywałam się w świecie osób słyszących, dzięki czemu mogłam nauczyć się szybciej mówić poprawnie i dorosnąć. Miewam czasem takie momenty, w których osoby, które dowiadują się, że jestem słabosłyszącą osobą, nagle zmieniają wyraz twarzy. Często przejmuję się tym faktem, ale tłumaczę sobie, że ja po prostu nie mam wpływu na takie sytuacje.
Do innych osób słabosłyszących, z chęcią nawiążę kontakt i porozmawiam o wszystkim związane z niedosłuchem
Miewam czasem takie momenty, w których osoby, które dowiadują się, że jestem słabosłyszącą osobą, nagle zmieniają wyraz twarzy. Często przejmuję się tym faktem, ale tłumaczę sobie, że ja po prostu nie mam wpływu na takie sytuacje.
Wiesz, to nie musi wynikać ze złej woli czy jakichś uprzedzeń tych osób - to może być po prostu zaskoczenie i człowiekowi nagle zacinają się trybiki: o, jesu, ona niedosłyszy, to może ja powinienem teraz mówić głośniej... Coś w stylu: żartujesz sobie z sąsiadem, którego znasz od wieków, bo zawsze siedzi na ławeczce przed blokiem i mówisz mu: to może pójdziemy wieczorem pobiegać? a on na to: dziękuję, ale nie dam rady - i nagle zauważasz, ze obok stoją kule, na które nigdy nie zwracałeś uwagi... To mija - przynajmniej u normalnych ludzi - ale faktycznie wyraz twarzy można mieć w pierwszym momencie dziwny i ja rozumiem, że to nie jest zbyt dla Ciebie czy innych osób przyjemne
Pewnie nekromacja tematu, chociaż ja się zgodzę z autorem.
Taka osoba, to przeważnie jest człowiek drugiej kategorii czy w szkole, czy na Uniwersytecie lub Politechnice, a co dopiero jak szuka pracy. Można, przynajmniej ja mogę powiedzieć na ten temat bardzo bardzo dużo. Nieważne, ile książek się umie, w ilu językach obcych się czyta, że było się prymusem w szkole.
Zawsze pogarda.
A podejście dziewczyn/kobiet?
To już lepiej niż u pracodawcy, że jesteś mniej niż zero.
I nie trolluje tylko na swoim 30 letnim doświadczeniu mam takie a nie inne doświadczenia.
shqiptare napisał/a:Miewam czasem takie momenty, w których osoby, które dowiadują się, że jestem słabosłyszącą osobą, nagle zmieniają wyraz twarzy. Często przejmuję się tym faktem, ale tłumaczę sobie, że ja po prostu nie mam wpływu na takie sytuacje.
Wiesz, to nie musi wynikać ze złej woli czy jakichś uprzedzeń tych osób - to może być po prostu zaskoczenie i człowiekowi nagle zacinają się trybiki: o, jesu, ona niedosłyszy, to może ja powinienem teraz mówić głośniej... Coś w stylu: żartujesz sobie z sąsiadem, którego znasz od wieków, bo zawsze siedzi na ławeczce przed blokiem i mówisz mu: to może pójdziemy wieczorem pobiegać? a on na to: dziękuję, ale nie dam rady - i nagle zauważasz, ze obok stoją kule, na które nigdy nie zwracałeś uwagi... To mija - przynajmniej u normalnych ludzi - ale faktycznie wyraz twarzy można mieć w pierwszym momencie dziwny i ja rozumiem, że to nie jest zbyt dla Ciebie czy innych osób przyjemne
Bardzo dziękuję za wyjaśnienie i pokazałaś mi swoją perspektywę - zrozumiałam
Choć nie mam dobrych wspomnień związanych z niedosłuchem, to staram się myśleć pozytywnie - ludzie są różni, zatem ciężko mi jest ich zrozumieć czasem. Praca to praca, zazwyczaj miałam gorsze dni niż lepsze - dałam pracownikom znać, że jestem osobą słabosłyszącą i tłumaczyłam im, jak mogą zachowywać się przy mnie - naturalnie, ja wszystko łapię, tylko dodałam, że kiedy jestem za daleko albo słyszę za cicho, to wypada powiedzieć głośniej. Koleżanki nie miały żadnego problemu, tylko że potem stały się takie chłodne dla mnie. No, cóż, byłam załamana, ale to nie był mój interes, czy koleżanki lubią mnie, czy nie. Nawet byłam nieraz obgadywana.
. Praca to praca, zazwyczaj miałam gorsze dni niż lepsze - dałam pracownikom znać, że jestem osobą słabosłyszącą i tłumaczyłam im, jak mogą zachowywać się przy mnie - naturalnie, ja wszystko łapię, tylko dodałam, że kiedy jestem za daleko albo słyszę za cicho, to wypada powiedzieć głośniej. Koleżanki nie miały żadnego problemu, tylko że potem stały się takie chłodne dla mnie. No, cóż, byłam załamana, ale to nie był mój interes, czy koleżanki lubią mnie, czy nie. Nawet byłam nieraz obgadywana.
To jest niestety standardowe postępowanie "zdrowych" ludzi. Celowa ignorancja i izolacja ludzi niepełnosprawnych w celu ich wyrzucenia za nawias społeczeństwa by później twierdzić, że jesteśmy rozczeniowi gdy chcemy być tacy jak inni a nie zadowolić się ochłapami ze stołu. Dobitnie to pokazał protest w Warszawie, no ale eutanazja jest passe więc mamy umrzeć samotni w 4 ścianach...
Brutalne ale prawdziwe.
shqiptare napisał/a:. Praca to praca, zazwyczaj miałam gorsze dni niż lepsze - dałam pracownikom znać, że jestem osobą słabosłyszącą i tłumaczyłam im, jak mogą zachowywać się przy mnie - naturalnie, ja wszystko łapię, tylko dodałam, że kiedy jestem za daleko albo słyszę za cicho, to wypada powiedzieć głośniej. Koleżanki nie miały żadnego problemu, tylko że potem stały się takie chłodne dla mnie. No, cóż, byłam załamana, ale to nie był mój interes, czy koleżanki lubią mnie, czy nie. Nawet byłam nieraz obgadywana.
To jest niestety standardowe postępowanie "zdrowych" ludzi. Celowa ignorancja i izolacja ludzi niepełnosprawnych w celu ich wyrzucenia za nawias społeczeństwa by później twierdzić, że jesteśmy rozczeniowi gdy chcemy być tacy jak inni a nie zadowolić się ochłapami ze stołu. Dobitnie to pokazał protest w Warszawie, no ale eutanazja jest passe więc mamy umrzeć samotni w 4 ścianach...
Brutalne ale prawdziwe.
Nie generalizowałabym. Bo to faktycznie odstręcza.
SmutnyPuchacz88 napisał/a:shqiptare napisał/a:. Praca to praca, zazwyczaj miałam gorsze dni niż lepsze - dałam pracownikom znać, że jestem osobą słabosłyszącą i tłumaczyłam im, jak mogą zachowywać się przy mnie - naturalnie, ja wszystko łapię, tylko dodałam, że kiedy jestem za daleko albo słyszę za cicho, to wypada powiedzieć głośniej. Koleżanki nie miały żadnego problemu, tylko że potem stały się takie chłodne dla mnie. No, cóż, byłam załamana, ale to nie był mój interes, czy koleżanki lubią mnie, czy nie. Nawet byłam nieraz obgadywana.
To jest niestety standardowe postępowanie "zdrowych" ludzi. Celowa ignorancja i izolacja ludzi niepełnosprawnych w celu ich wyrzucenia za nawias społeczeństwa by później twierdzić, że jesteśmy rozczeniowi gdy chcemy być tacy jak inni a nie zadowolić się ochłapami ze stołu. Dobitnie to pokazał protest w Warszawie, no ale eutanazja jest passe więc mamy umrzeć samotni w 4 ścianach...
Brutalne ale prawdziwe.
Nie generalizowałabym. Bo to faktycznie odstręcza.
Akurat moje poglądy są wynikiem moich doświadczeń. Wiem, że jest różnie, ale u mnie jest jak jest.
A To co było w sejmie wtedy to była hańba. Zwłaszcza wypowiedzi w internecie czy niektórych osób publicznych, że niepełnosprawni za dobrze się ubrali. Może mamy nosić worki po ziemniakach by społeczeństwo było szczęśliwe swoim udanym mirażem na Instagramie??? ( To przecież prosta droga do getta dla wykluczonych...).
Uwierz mi, że gdyby przyszedł do mnie Szatan i zaproponował cyrograf, za 1 randkę z dziewczyną która by naprawdę mnie chciała to bym podpisał zgodę nawet na upadek asteroidy na następny dzień i koniec świata. Czasem żałuję, że nie mam wózka bo wtedy bym mógł się pogodzić, że nie mam prawa do szczęścia i miłości. A bardzo tego pragnę...
A To co było w sejmie wtedy to była hańba. Zwłaszcza wypowiedzi w internecie czy niektórych osób publicznych, że niepełnosprawni za dobrze się ubrali. Może mamy nosić worki po ziemniakach by społeczeństwo było szczęśliwe swoim udanym mirażem na Instagramie??? ( To przecież prosta droga do getta dla wykluczonych...).
Wiele osób też wtedy protestowało razem z Wami albo w inny sposób wspierało, więc powtórzę - nie ładuj wszystkich do jednego worka. Tym do siebie nie zachęcisz, wprost przeciwnie...
SmutnyPuchacz88 napisał/a:A To co było w sejmie wtedy to była hańba. Zwłaszcza wypowiedzi w internecie czy niektórych osób publicznych, że niepełnosprawni za dobrze się ubrali. Może mamy nosić worki po ziemniakach by społeczeństwo było szczęśliwe swoim udanym mirażem na Instagramie??? ( To przecież prosta droga do getta dla wykluczonych...).
Wiele osób też wtedy protestowało razem z Wami albo w inny sposób wspierało, więc powtórzę - nie ładuj wszystkich do jednego worka. Tym do siebie nie zachęcisz, wprost przeciwnie...
To pokaż mi taką, która umówi się na randkę?
Która nie odrzuci takiej osoby i jest stanu wolnego.
Poważnie.
130 2018-07-21 21:04:40 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-07-21 21:13:50)
santapietruszka napisał/a:SmutnyPuchacz88 napisał/a:A To co było w sejmie wtedy to była hańba. Zwłaszcza wypowiedzi w internecie czy niektórych osób publicznych, że niepełnosprawni za dobrze się ubrali. Może mamy nosić worki po ziemniakach by społeczeństwo było szczęśliwe swoim udanym mirażem na Instagramie??? ( To przecież prosta droga do getta dla wykluczonych...).
Wiele osób też wtedy protestowało razem z Wami albo w inny sposób wspierało, więc powtórzę - nie ładuj wszystkich do jednego worka. Tym do siebie nie zachęcisz, wprost przeciwnie...
To pokaż mi taką, która umówi się na randkę?
Która nie odrzuci takiej osoby i jest stanu wolnego.Poważnie.
A czy ja Ci wyglądam na biuro matrymonialne? Już Ci w innym wątku napisałyśmy - smęcisz. Przemyśl to, może dlatego żadna się nie chce umówić na randkę.
Swoją drogą, znam dwóch niewidomych facetów, jeden w szczęśliwym związku, drugi żonaty dwukrotnie i ma dwójkę dzieci z drugą żoną. Aaa, i pracowałam kiedyś z żoną niewidomego faceta, też mieli dwójkę dzieci. Aaa, i do szkoły ze mną chodził syn dwóch niesłyszących osób. Aaa - mój kolega na wózku też miał wspaniałe góralskie wesele i żyją długo i szczęśliwie. Aaa - i pewnie, jakbym pomyślała, to znalazłabym ze 100 innych przykładów. Da się? Da. Ale nie znajdziesz kobiety, która ma ochotę spędzić życie z jojczącym na wszystko facetem.