Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 14 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 913 ]

651

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:
kachna66 napisał/a:

Zmierzch, ani nie udaje, ani nie twierdzę, że w związku gdzie jest dobrze pojawia się zdrada.Stwierdzam natomiast, że można nie widzieć tego, że jest źle. Jeżeli ja jestem ok (w szerokim tego sowa znaczeniu) i partner mówi że jest ok, czuję się doceniana, kochana i częst mam powytarzane, że jestem  "naj", to nie widzę że jest źle. A przecież jest  źle, skoro pojawia się zdrada. Ale czy ja mam tu szukać winy w moim postępowaniu? OK jestem winna,  bo ufałam oczustowi.  Czytasz to Zmierzch? WINNA BO UFAłAM. Przecierz to jakiś absurd. Dorosły człowiek ma problem to mówi, jak go ukrywa, okłamuje to konsekwencje tego też bierze na siebie.
Co do wyboru świadomego zdrady to myślę,że 90% zdrad by nie było jak zdradzacz, choć przez chwilę zdał sonbie sprawę z tego ,że kierdyś to wyjdzie na jaw i tyleż samo nie łączy swojego skoku w bok z krzywdą czy zamachem na związek. Co absolutnie nikogo nie usprawieliwia, bo nawet jak tego nie robi bo boi się konsekwencji a nie dla tego że nie chce, to co to zs pociecha.
A i wcale nie jest łatwiej zajmować się zdradą, najgorszemu wrogowi nie życzę i kiedyś warto przestać. Ale nie jest też dobre wcale się nią>nie zajmować ,bo takie chowanie gó....na pod dywan nie rokuje dobrze.

Dlaczego kachna tak usilnie dążysz do przypisania komukolwiek WINY.
Czy tobie w czymś to pomaga?

Nie mówię o wnie, ale o świadomości, że zdrada nie bierze się znikąd i jest skutkiem problemów w związku, który z zasady tworzą dwie osoby. Daleka jestem od przypisywania winy, to twoje słowa.

Najpierw piszesz o wyborze, a później wycofujesz się z tego twierdząc, że 90% zdradzaczy nie myśli o konsekwencjach. To są świadomi wyborów, czy nie?

Ja nic usilnie, ja nie mam wątpliwości kto jest winny.
I owszem pomaga, coodziennie przecież w lustro petrzę.
Owszem zdrada nie bierze sie znikąd ,  ale nie zgadzam się że jest skutkiem zachowań dwóch osób, jest wyborem jednej osoby.
Zniczego się nie wycofuję , zdradził bo chciał, a czy świadomie ? To już nie do mnie pytanie.

Zobacz podobne tematy :

652 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2015-10-06 11:51:39)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

GIA, dzisiaj w Biedronce sa podobno promocje workow pokutnych, fajne modele. Kolor "gleba po deszczu", rozmiary od XS do 4XL, z napisem "zupa byla za slona, dlatego zdradzil". Lec i kupuj, bo podobno straszne kolejki zdradzonych kobiet stoja przed wszystkimi punktami po ten hit sezonu.

Gdyby wor nic Ci nie pomogl i nie rozswietlil w glowie, to maja wejsc niedlugo do kolekcji jesienno-zimowej takie samobiczujace pejczyki czy miotelki, wykonane bodajze z jakiegos utwardzonego tworzywa sztucznego, wysadzane gesto krysztalkami Swarowskiego, dosc sporymi dla odczucia glebszej samorefleksji.

653

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
zmierzch napisał/a:
kachna66 napisał/a:

Zmierzch, ani nie udaje, ani nie twierdzę, że w związku gdzie jest dobrze pojawia się zdrada.Stwierdzam natomiast, że można nie widzieć tego, że jest źle. Jeżeli ja jestem ok (w szerokim tego sowa znaczeniu) i partner mówi że jest ok, czuję się doceniana, kochana i częst mam powytarzane, że jestem  "naj", to nie widzę że jest źle. A przecież jest  źle, skoro pojawia się zdrada. Ale czy ja mam tu szukać winy w moim postępowaniu? OK jestem winna,  bo ufałam oczustowi.  Czytasz to Zmierzch? WINNA BO UFAłAM. Przecierz to jakiś absurd. Dorosły człowiek ma problem to mówi, jak go ukrywa, okłamuje to konsekwencje tego też bierze na siebie.
Co do wyboru świadomego zdrady to myślę,że 90% zdrad by nie było jak zdradzacz, choć przez chwilę zdał sonbie sprawę z tego ,że kierdyś to wyjdzie na jaw i tyleż samo nie łączy swojego skoku w bok z krzywdą czy zamachem na związek. Co absolutnie nikogo nie usprawieliwia, bo nawet jak tego nie robi bo boi się konsekwencji a nie dla tego że nie chce, to co to zs pociecha.
A i wcale nie jest łatwiej zajmować się zdradą, najgorszemu wrogowi nie życzę i kiedyś warto przestać. Ale nie jest też dobre wcale się nią>nie zajmować ,bo takie chowanie gó....na pod dywan nie rokuje dobrze.

Dlaczego kachna tak usilnie dążysz do przypisania komukolwiek WINY.
Czy tobie w czymś to pomaga?

Nie mówię o wnie, ale o świadomości, że zdrada nie bierze się znikąd i jest skutkiem problemów w związku, który z zasady tworzą dwie osoby. Daleka jestem od przypisywania winy, to twoje słowa.

Najpierw piszesz o wyborze, a później wycofujesz się z tego twierdząc, że 90% zdradzaczy nie myśli o konsekwencjach. To są świadomi wyborów, czy nie?

Ja nic usilnie, ja nie mam wątpliwości kto jest winny.
I owszem pomaga, coodziennie przecież w lustro petrzę.
Owszem zdrada nie bierze sie znikąd ,  ale nie zgadzam się że jest skutkiem zachowań dwóch osób, jest wyborem jednej osoby.
Zniczego się nie wycofuję , zdradził bo chciał, a czy świadomie ? To już nie do mnie pytanie.

Ja też nie mam wątpliwości co do winy zdradzacza. Napisałam to zresztą wyprzedzając takie głosy we wczorajszym poście smile

654 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2015-10-06 11:44:27)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Nie zamierzałam nikogo obrazić. Dzielę się swoją opinią.
Czy użyłam obraźliwych słów? Możesz mi naświetlić kontekst mojego obraźliwego zachowania?

Jak najbardziej. Zarzuciłaś Gii powierzchowność i obłudę. To mocne i obraźliwe słowa. A teraz ja chciałabym się dowiedzieć, najchętniej z cytatami z wpisów Gii, na podstawie czego wyciągnęłaś tak daleko idące o niej wnioski.
Ja jej wątek czytam od początku i uważam, że jest jedną z bardziej szczerych osób. Ale może coś przeoczyłam.

Ja już napisałam na jakiej podstawie mam taką opinię na temat postępowania Gii po zdradzie (nie oceniam jej jako osoby) i nie mam ochoty się powtarzać.
Dla ciebie GIA może być szczera a dla mnie racjonalizuje na swoje potrzeby przyczyny zdrady i uprawia samooszukiwanie. Dla mnie szczera tutaj jest np.  Zorija

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

EDYCJA:
Doprecyzuję. Wtrórna wiktymizacja to wtedy, kiedy osoba RAZ została skrzywdzona przez pierwotnego zło-czyńcę, a DRUGI RAZ jest krzywdzona, kiedy musi tłumaczyć otoczeniu, że nie jest wielbłądem.

655 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-10-06 11:46:49)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

656

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Tarantella,
ale przecież taką samorefleksję robi się dla siebie, a nie dla zdrajcy.
Dla siebie trzeba się zastanowić nad przyczynami tego, co nas spotkało
i mieć pełną tego swiadomość.
No bo jak inaczej?

657

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Nie mogę sobie odmówić smile
Ale wiesz czym jest piekło wybrukowane?

658

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Nie mogę sobie odmówić smile
Ale wiesz czym jest piekło wybrukowane?

Zbyt dobrze wiem ;P

659

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Tak, mam emocjonalną potrzebę, żeby dziewczyny po takich przejściach nie musiały czytać, że:

- brak bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady, I KTÓREJ NIE ONE SIĘ DOPUŚCIŁY.
- problemy w związku, (...), KTÓRE NIE BYŁY IM W ŻADEN SPOSÓB SYGNALIZOWANE, A WRĘCZ DOSTAWAŁY MIŁOSNĄ MGŁĘ DLA ZMYLENIA.
- kryzys w związku, KTÓRY ZDRADZAJĄCY WYMYŚLA SOBIE NA PRĘDCE DLA USPRAWIEDLIWIENIA SWOICH DZIAŁAŃ

że do tego wszystkiego się przyłożyły i same sobie są winne. A do tego powierzchowne i obłudne.

660

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
horses napisał/a:

Tarantella,
ale przecież taką samorefleksję robi się dla siebie, a nie dla zdrajcy.
Dla siebie trzeba się zastanowić nad przyczynami tego, co nas spotkało
i mieć pełną tego swiadomość.
No bo jak inaczej?

Cytuję "Głowa to takie miejsce, gdzie niebo może zamienić się w piekło a piekło w niebo"
------------------------------------"Raj Utracony"
I widzisz HORSE chodzi o to aby  to ta druga wersja zaistniała, a nie pierwsza

661

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
horses napisał/a:

Tarantella,
ale przecież taką samorefleksję robi się dla siebie, a nie dla zdrajcy.
Dla siebie trzeba się zastanowić nad przyczynami tego, co nas spotkało
i mieć pełną tego swiadomość.
No bo jak inaczej?

Nic innego nie twierdzę smile Ale jest taki moment, w całej tej sytuacji, kiedy kobieta jest do tego stopnia zdezorientowana, że w zasadzie nie wie, co tu się wydarzyło. I jesli jej się wówczas wjedzie z przekazem, że sama se spaprała, to zostanie odrzucona o lata świetlne w procesie emocjonalnego wychodzenia na prostą. To jest nawet ze szkodą dla związku, który miałby podlegać działaniom naprawczym, bo im dłużej kobieta sama dla siebie nie nazwie pewnych spraw po imieniu, dopóty tkwi w miejscu.

662

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Gdy mój mąż odchodził ode mnie powiedział w zasadzie tylko jedno zdanie: "chcę teraz inaczej pożyć, to mój wybór, NIE OBWINIAJ SIĘ ZA NIC"...
Zwolnił mnie z winy i odpowiedzialności.

Ok. Nie byłam winna. Ale jakaś przyczyna tego co się stało musiała być, prawda? Zastanawiałam się nad tym dniami i nocami.
I w wielkim bólu zrozumiałam - on już mnie nie kochał. Może od jakiegoś czasu... a może nigdy?
A uwierzcie, że do ostatniej chwili, do ostatniego dnia razem był bardzo dobrym mężem! Czułym, opiekuńczym! Mieliśmy niezły seks. Szanowaliśmy się (nie było awantur, kłótni, wyzwisk). Bardzo się o mnie troszczył. Ja dbałam o rodzinę bardziej, niż inna przeciętna kobieta (przynajmniej tak mi się wydaje). I co z tego? Skoro się "odkochał"?

Dziewczyny, wg mnie prawda jest taka, że taki facet ma pochrzanione w głowie. On nie kocha - bo nie potrafi kochać. Nie wierzę, że ma jakieś wielkie szanse na to, żeby zbudować nowy związek, albo zacząć od nowa z nami - bo on NIGDY SIĘ NIE ZMIENI. Myśli tylko o sobie, szuka tylko dla siebie (tam mi nie wyszło, nie było mi już tam dobrze, to nie było to - to poszukam gdzieś indziej).

Ale my MAMY SZANSĘ! - pod jednym warunkiem... że przemyślimy to, przeanalizujemy i wyciągniemy wnioski.
Bo my, jako te porzucone, pokrzywdzone, zdradzone - nagle zaczynamy się budzić...
cholera... jest zupełnie na odwrót niż pozornie się wydaje...
pozornie to on (facet) chciał coś zmienić - ale qur...wa mać... on nie zmienia nic..
a my, te którym było dobrze, które nie miały (nie wiedziały) problemu - zaczynamy nad sobą pracować... inaczej patrzeć na świat... na siebie... na swoje relacje... zmieniamy w swoich głowach WSZYSTKO!
Ja przynajmniej przeszłam taki proces.

Do swojego zdradzacza nigdy już bym nie wróciła. Nie potrafiłabym już z nim żyć. I to nie ze względu na to co on zrobił, na zdradę. Tylko ze względu na to, że TO JA SIĘ ZMIENIŁAM... TO JA JESTEM TYM INNYM CZŁOWIEKIEM (którym tak bardzo chciał być on...).
Być może za jakiś czas dowiem się od swojego ex, że jednak się pomylił... bo kocha mnie nadal i to ja jestem dla niego najważniejsza...
Prawdę mówiąc to już zaczynam od niego dostawać takie sygnały...
I powiem Wam - że kiedyś, na początku - rzuciłabym się w to bez żadnych refleksji... od razu i w całości tongue
Teraz już mam to głęboko w dupie. Chcę już tylko, żeby dał mi święty spokój. Nie czuję nawet żadnej satysfakcji pod tytułem "dobrze Ci tak... masz za swoje...". NIC

Teraz tak się zastanawiam...
On mnie porzucił, zrobił to, jednocześnie wziął na siebie cały ten bajzel - bo już mu ze mną "nie odpowiadało".
Tymczasem ja, niby - teoretycznie (i praktycznie też, przynajmniej na początku) taka pokrzywdzona... zraniona tak bardzo, że o mało co nie zwariowałam z bólu... otarłam się o piekło... - wygrałam na tym - bo ja też w tym związku nie miałam już tego, co chciałam mieć! Kurcze, nie wiem, czy rozumiecie? On to rozwalił, ale uwolnił także i mnie...

Wątek Kasi80 mnie przeraża. Nigdy nie potrafiłabym podjąć się takiej pracy - nad sobą TAK, nad kimś innym - nie... Zniszczyłoby mnie to.

ps. tak na marginesie... wczoraj pożegnałam się z moim psychoterapeutą... sad wkurzyłam się i wyszłam od niego z hukiem... no i teraz walczę już sama... cholera, boję się... będzie ciężko... no ale cóż, zdarza się... chyba sobie to wybaczę smile i będę musiała dać radę smile

663

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Tak, mam emocjonalną potrzebę, żeby dziewczyny po takich przejściach nie musiały czytać, że:

- brak bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady, I KTÓREJ NIE ONE SIĘ DOPUŚCIŁY.
- problemy w związku, (...), KTÓRE NIE BYŁY IM W ŻADEN SPOSÓB SYGNALIZOWANE, A WRĘCZ DOSTAWAŁY MIŁOSNĄ MGŁĘ DLA ZMYLENIA.
- kryzys w związku, KTÓRY ZDRADZAJĄCY WYMYŚLA SOBIE NA PRĘDCE DLA USPRAWIEDLIWIENIA SWOICH DZIAŁAŃ

że do tego wszystkiego się przyłożyły i same sobie są winne. A do tego powierzchowne i obłudne.

Pozwól, źe nie będę odnosiła sie w merytoryczny sposób na tę niewybredną prowokację.

664

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Zorija napisał/a:

Nigdy nie potrafiłabym podjąć się takiej pracy - nad sobą TAK, nad kimś innym - nie...

+10

665 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-10-06 12:14:09)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zorija
Tak, zdrada jest najgorszą, tchórzliwą i ostateczną metodą kończenia pewnego rozdziału w życiu. Kończenia związku.
Można się rozstać w bardziej przyjaznej atmosferze, nie krzywdząc partnera, i czasami tak bywa, ale na to stać tylko dojrzałych, świadomych ludzi. Reszcie pozostaje zdrada.

Na forum czytałam wypowiedż pewnego mężczyzny, który pisał, że po zdradzie zdradzony zyskuje nową perspektywę, większą świadomość, a zdradzający, dalej są ciemni jak tabaka w rogu. Ty jesteś tego świetnym przykładem. Poszukam ten post.

666 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2015-10-06 12:12:10)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:
zmierzch napisał/a:
Tarantella napisał/a:

To czym się zajmujesz, zmierzch, ma swoją nazwę. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Osoby poniżone zdradą i kłamstwami (często długofalowymi i wyniszczającymi) oczekują od zdradzającego partnera, otoczenia, społeczeństwa jednej jedynej rzeczy, że to co się wydarzyło zostanie nazwane po imieniu. Bez zbędnego relatywizowania, racjonalizowania, liberalizmu, poprawności politycznej, zbędnego filozofowania wreszcie.

Wmawianie osobie zdradzonej, że przyłożyła rękę do cudzej nieuczciwości jest oburzające. Jeśli cię okradli – było założyć alarm, jeśli zgwałcili – było się po nocy nie szlajać w mini, szef mobber – mogłaś się nie podkładać i siedzieć cicho. Itd. Itd.

To szczególnie dobrze działa na kobiety, które kulturowo chętnie biorą na siebie poczucie winy.

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Tak, mam emocjonalną potrzebę, żeby dziewczyny po takich przejściach nie musiały czytać, że:

- brak bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady, I KTÓREJ NIE ONE SIĘ DOPUŚCIŁY.
- problemy w związku, (...), KTÓRE NIE BYŁY IM W ŻADEN SPOSÓB SYGNALIZOWANE, A WRĘCZ DOSTAWAŁY MIŁOSNĄ MGŁĘ DLA ZMYLENIA.
- kryzys w związku, KTÓRY ZDRADZAJĄCY WYMYŚLA SOBIE NA PRĘDCE DLA USPRAWIEDLIWIENIA SWOICH DZIAŁAŃ

że do tego wszystkiego się przyłożyły i same sobie są winne. A do tego powierzchowne i obłudne.

I ktore to wszystkie powyzsze problemy rzeczony, uciemiezony na codzien tymi zaniedbaniami ze strony ukochanej malzonki, maz, nie potrafil w zaden inny i cywilizowany sposob zaczac z nia wspolnie rozwiazywac jak tylko za pomoca swojego rozhustanego penisa w dowolnej przestrzeni miedzyplanetarnej (czytaj w tzw. czarnej dziurze). No fakt, jak sa problemy w zwiazku albo bliskosci zabraknie, to jak nic trzeba sobie kogos przygruchac i wy... ,zachowujac oczywiscie wszystko w tajemnicy, bo jednak trzeba dbac w dalszym ciagu o pozory "milosci i bliskosci i obopolnego poszanowania". Cos jeszcze madrego tu wyczytam dzisiaj?

Jedyna autorefleksja, jaka powinna sie teraz GII nasunac, to ta z gatunku: co ja jeszcze z tym ch..kiem robie? Na reszte szkoda czasu i atlasu. Kazde takie samobiczowania prowadza do tego, ze panowie coraz czesciej siegaja wlasnie po takie remedium na "problemy w zwiazku". Bo wiedza, ze trafia na glupie baby, ktore i tak wine wezma na siebie. No zyc, nie umierac w takiej galaktyce.

667

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

A tak już bardziej serio, to nie wydaje mi się aby dobrym pomysłem było naprawianie związku po zdradzie.  Bo przepraszam co to ma być? Panu M nie pasowało to i tamto i jeszcze inne gó..no i teraz co ? No no naprawiamy . żona ma zmienić, bo nie Pan M, bo to nie ONA  zdradziła czyli jej pasowało, to On zdradził to jemu nie pasowało . Kurde kończę bo do biedronki muszę. smile
Jedyną szansę jaką ja widzę to zbudowanie związku od nowa ,od podstaw, ale do tego trzeba rozliczyć się z przeszłością, czytaj zdradą.

668

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:

Pozwól, źe nie będę odnosiła sie w merytoryczny sposób na tę niewybredną prowokację.

Pozwalam.

669

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Mimo podobnych mechanizmów, zupełnie inne sposoby radzenia sobie ze stratą, sposoby życia, sposoby wychodzenia z traumy. Trudno porównać sytuację zdradzonej fizycznie, w okropnych okolicznościach, z sytuacją zdradzonej emocjonalnie, sytuacji zdradzonej, gdy mąż odchodzi od tej, z którą mąż chce zostać, etc. Różne też ludzie mają zdolności, doświadczenia. Wybaczenie nie zawsze można sobie wypracować, to dar. Jeden potrafi inny nie i to wcale tych osób nie wartościuje. Gia poszukiwała przyczyn u siebie, nie znalazła, bo może nie było takich, a jeżeli było coś to tak małe, że trudno na tym czymś koncentrować uwagę. Może przecież tak być, że przyczyną jest jedynie dysfunkcja sprawcy.  I tak, jak Kachna 66 pisze, nie wszyscy w danym momencie zdają sobie sprawę z konsekwencji. Z jakichś przyczyn dają sobie prawo do „chwileczki zapomnienia”, do „swojego życia”, dopiero po fakcie (i dobrze, że w ogóle) rozumieją co się stało. Pisanie, że mieli świadomość, że robili to z premedytacją, można między bajki włożyć. Tak, powinni mieć świadomość, ale z przyczyn leżących w nich samych, nie mieli. Nie wiem, czy są osoby, które mogą powiedzieć, że nie zdarzyła się im w życiu sytuacja, gdy ze zdziwieniem dowiedzieli się, że jakieś ich słowa czy czyny zraniły, dotknęły inną osobę. Mniejszy kaliber ale mechanizm podobny i reakcja w próbie usprawiedliwienia siebie. Zdradzacz jest tchórzem? Czy faktycznie każdy? Ten, który zwiewa z relacji w ten sposób, obwinia opuszczonego małżonka, pewnie tak. A ten, który uznaje zło, którego się dopuścił, przyjmuje konsekwencje? Czy łatwo przyznać się wszem i wobec jakim się jest skończonym draniem? Czy tchórzostwem jest wzięcie odpowiedzialności, podejmowanie prób zadośćuczynienia, w sytuacji, gdy tak naprawdę nie można zadośćuczynić, mierzenie się z tym dzień po dniu?
Nie usprawiedliwiam zdrad i uważam, że mają niebywałą siłę niszczenia wielu ludzi. Współczuję wszystkim, którzy musieli się zmierzyć z byciem zdradzonym i radzą sobie z tym, tak jak potrafią. Nie wrzucałabym jednak wszystkich, którzy zdradzili do jednego worka. Nie każdemu w życiu dany jest dar świadomości, umiejętność przewidywania konsekwencji, czy dojrzałość w związku, niestety. Niektórzy jednak, po wykonaniu ogromnej pracy nad sobą są w stanie żyć tak, by nie krzywdzić. Osoba skrzywdzona nie ma żadnego obowiązku, by „dawać szansę”. Musi jednak wykonać również ogromną pracę nad sobą, poznać siebie w kontekście podejmowania decyzji i wybaczenia. I bez względu na to, czy da szansę, czy też nie, czy sprawca będzie w ogóle chciał tej szansy, czy też nie, Dla Siebie, powinna uporać się z poczuciem krzywdy i zranienia. Smutne jest to, jak wypowiadają się osoby zdradzone, które mimo upływającego czasu ranom zabliźnić się nie pozwalają, które nawet nie zauważają jak te rany je zmieniły, jak przestały się same lubić, jak przestały widzieć, słyszeć i czuć.
GIA, mam dwie koleżanki, które dały szansę. Jedna, nawet nie usłyszała przepraszam, ale nie żałuje. Mąż daje jej tyle wsparcia, miłości, ona do tematu nie wraca. Druga, po czasie, dusi się zbyt dużą bliskością, zaczęła uciekać, przy każdej okazji wraca do tematu, dziecko skłamało, no to oczywiście powie mężowi, że uczyło się od najlepszych, ona żałuje, ale nie wie co ma zrobić, no bo przecież mąż jest wręcz idealny, dzieci zachwycone a oni oboje załamani. Żaden z tych facetów nie ponowił zdrady. Pierwsza podjęła decyzję w zgodzie z sobą, druga – nie.
Życzę Ci umiejętności podejmowania spójnych, własnych decyzji, i odwagi.

670

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
złata napisał/a:

Mimo podobnych mechanizmów, zupełnie inne sposoby radzenia sobie ze stratą, sposoby życia, sposoby wychodzenia z traumy. Trudno porównać sytuację zdradzonej fizycznie, w okropnych okolicznościach, z sytuacją zdradzonej emocjonalnie, sytuacji zdradzonej, gdy mąż odchodzi od tej, z którą mąż chce zostać, etc. Różne też ludzie mają zdolności, doświadczenia. Wybaczenie nie zawsze można sobie wypracować, to dar. Jeden potrafi inny nie i to wcale tych osób nie wartościuje. Gia poszukiwała przyczyn u siebie, nie znalazła, bo może nie było takich, a jeżeli było coś to tak małe, że trudno na tym czymś koncentrować uwagę. Może przecież tak być, że przyczyną jest jedynie dysfunkcja sprawcy.  I tak, jak Kachna 66 pisze, nie wszyscy w danym momencie zdają sobie sprawę z konsekwencji. Z jakichś przyczyn dają sobie prawo do „chwileczki zapomnienia”, do „swojego życia”, dopiero po fakcie (i dobrze, że w ogóle) rozumieją co się stało. Pisanie, że mieli świadomość, że robili to z premedytacją, można między bajki włożyć. Tak, powinni mieć świadomość, ale z przyczyn leżących w nich samych, nie mieli. Nie wiem, czy są osoby, które mogą powiedzieć, że nie zdarzyła się im w życiu sytuacja, gdy ze zdziwieniem dowiedzieli się, że jakieś ich słowa czy czyny zraniły, dotknęły inną osobę. Mniejszy kaliber ale mechanizm podobny i reakcja w próbie usprawiedliwienia siebie. Zdradzacz jest tchórzem? Czy faktycznie każdy? Ten, który zwiewa z relacji w ten sposób, obwinia opuszczonego małżonka, pewnie tak. A ten, który uznaje zło, którego się dopuścił, przyjmuje konsekwencje? Czy łatwo przyznać się wszem i wobec jakim się jest skończonym draniem? Czy tchórzostwem jest wzięcie odpowiedzialności, podejmowanie prób zadośćuczynienia, w sytuacji, gdy tak naprawdę nie można zadośćuczynić, mierzenie się z tym dzień po dniu?
Nie usprawiedliwiam zdrad i uważam, że mają niebywałą siłę niszczenia wielu ludzi. Współczuję wszystkim, którzy musieli się zmierzyć z byciem zdradzonym i radzą sobie z tym, tak jak potrafią. Nie wrzucałabym jednak wszystkich, którzy zdradzili do jednego worka. Nie każdemu w życiu dany jest dar świadomości, umiejętność przewidywania konsekwencji, czy dojrzałość w związku, niestety. Niektórzy jednak, po wykonaniu ogromnej pracy nad sobą są w stanie żyć tak, by nie krzywdzić. Osoba skrzywdzona nie ma żadnego obowiązku, by „dawać szansę”. Musi jednak wykonać również ogromną pracę nad sobą, poznać siebie w kontekście podejmowania decyzji i wybaczenia. I bez względu na to, czy da szansę, czy też nie, czy sprawca będzie w ogóle chciał tej szansy, czy też nie, Dla Siebie, powinna uporać się z poczuciem krzywdy i zranienia. Smutne jest to, jak wypowiadają się osoby zdradzone, które mimo upływającego czasu ranom zabliźnić się nie pozwalają, które nawet nie zauważają jak te rany je zmieniły, jak przestały się same lubić, jak przestały widzieć, słyszeć i czuć.
GIA, mam dwie koleżanki, które dały szansę. Jedna, nawet nie usłyszała przepraszam, ale nie żałuje. Mąż daje jej tyle wsparcia, miłości, ona do tematu nie wraca. Druga, po czasie, dusi się zbyt dużą bliskością, zaczęła uciekać, przy każdej okazji wraca do tematu, dziecko skłamało, no to oczywiście powie mężowi, że uczyło się od najlepszych, ona żałuje, ale nie wie co ma zrobić, no bo przecież mąż jest wręcz idealny, dzieci zachwycone a oni oboje załamani. Żaden z tych facetów nie ponowił zdrady. Pierwsza podjęła decyzję w zgodzie z sobą, druga – nie.
Życzę Ci umiejętności podejmowania spójnych, własnych decyzji, i odwagi.

ZLATA skąd tyś się wzięła?
I czemu dopiero teraz?
Kobieto kocham tkie posty.

671

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:
Tarantella napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Odbiorca kształtuje komunikat i ty Tarantello właśnie moje wypowiedzi przekształciłaś pod swoje emocjonalne potrzeby, zarzucając coś, co jest bzdurą, jeśli zna się moje prawdziwe intencje.
A jakie są moje intencje?

W żadnym punkcie nie skupiam się na akcie zdrady, o której po raz kolejny piszę, że jest skutkiem wyboru zdradzacza i jego rachunek win obciąża.

Ja piszę o braku bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady.
Ja piszę o problemach w związku, których skutkiem jest zdrada.
Ja piszę o kryzysie w związku, którego nawet po zdradzie nie dostrzega zdradzający i zdradzany.

Ja NIE piszę o zdradzie, nie odnoszę się do zdrady. Zatem nie imputuj mi nie moich intencji

Tak, mam emocjonalną potrzebę, żeby dziewczyny po takich przejściach nie musiały czytać, że:

- brak bliskości w związku, w którym dochodzi do zdrady, I KTÓREJ NIE ONE SIĘ DOPUŚCIŁY.
- problemy w związku, (...), KTÓRE NIE BYŁY IM W ŻADEN SPOSÓB SYGNALIZOWANE, A WRĘCZ DOSTAWAŁY MIŁOSNĄ MGŁĘ DLA ZMYLENIA.
- kryzys w związku, KTÓRY ZDRADZAJĄCY WYMYŚLA SOBIE NA PRĘDCE DLA USPRAWIEDLIWIENIA SWOICH DZIAŁAŃ

że do tego wszystkiego się przyłożyły i same sobie są winne. A do tego powierzchowne i obłudne.

I ktore to wszystkie powyzsze problemy rzeczony, uciemiezony na codzien tymi zaniedbaniami ze strony ukochanej malzonki, maz, nie potrafil w zaden inny i cywilizowany sposob zaczac z nia wspolnie rozwiazywac jak tylko za pomoca swojego rozhustanego penisa w dowolnej przestrzeni miedzyplanetarnej (czytaj w tzw. czarnej dziurze). No fakt, jak sa problemy w zwiazku albo bliskosci zabraknie, to jak nic trzeba sobie kogos przygruchac i wy... ,zachowujac oczywiscie wszystko w tajemnicy, bo jednak trzeba dbac w dalszym ciagu o pozory "milosci i bliskosci i obopolnego poszanowania". Cos jeszcze madrego tu wyczytam dzisiaj?

Jedyna autorefleksja, jaka powinna sie teraz GII nasunac, to ta z gatunku: co ja jeszcze z tym ch..kiem robie? Na reszte szkoda czasu i atlasu. Kazde takie samobiczowania prowadza do tego, ze panowie coraz czesciej siegaja wlasnie po takie remedium na "problemy w zwiazku". Bo wiedza, ze trafia na glupie baby, ktore i tak wine wezma na siebie. No zyc, nie umierac w takiej galaktyce.

Dokładnie tak!
A skoro dochodzimy do takiej refleksji, że to chuj..ek...
to czemu jeszcze z nim jesteśmy?
dlaczego nie pogoniłyśmy chuj..ka w diabły i nie zajęłyśmy się sobą?

O tym własnie pisze Zmierzch.
Tkwimy w związku po zdradzie, cały czas WIEDZĄC, będąc przekonanym, że to on jest chuj...kiem, winnym, gnojkiem i dupkiem...
a my - te zawsze kochające szczerze i gorąco, a na koniec pokrzywdzone... -
Owszem, jesteśmy mega pokrzywdzone. Bo zostałyśmy zdradzone.
Nasza krzywda wynika z tego, jak nasz mąż postanowił zakończyć związek. W jaki sposób - haniebny, niegodny, poniżający nas do szpiku kości...
Tego wybaczyć nie da się nigdy - nawet wtedy, gdy do siebie wrócimy. Bo to jest rzecz niewybaczalna.

Wybaczamy coś innego. Wybaczamy sobie i jemu przyczyny tego, co się między nami stało. A najpierw trzeba je znaleźć.
Albo i nie wybaczamy (co nie zwalnia nas z obowiązku pracy nad sobą). Wtedy się rozstajemy. Bo uznajemy, że nie ma już czego budować... czy raczej odbudowywać.

Tu nie chodzi o samooskarżanie. Samobiczowanie. Ani tym bardziej o usprawiedliwianie zdrady.
Tylko o próbę zrozumienia, co i dlaczego było nie tak. Po co? No bo chcemy być szczęśliwe, prawda? Chcemy czuć się wspaniale, cieszyć się życiem, wierzyć i ufać... tak na 100%... do końca... Ja przynajmniej tak chcę...
A żeby tak było, trzeba pozbyć się tych wszystkich demonów z przeszłości. Zanim SOBIE wybaczymy trzeba najpierw zrobić rachunek sumienia... potem puścić to wszystko co tam się uzbierało.... wypuścić to... wybaczyć to sobie... a potem zacząć od nowa.

672

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Znalazłam wypowiedź, o której wcześniej wspominałam.
Polecam:
http://www.netkobiety.pl/p2341295.html#p2341295

673

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Zorija napisał/a:

A żeby tak było, trzeba pozbyć się tych wszystkich demonów z przeszłości. Zanim SOBIE wybaczymy trzeba najpierw zrobić rachunek sumienia... potem puścić to wszystko co tam się uzbierało.... wypuścić to... wybaczyć to sobie... a potem zacząć od nowa.

AMEN

674 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-06 12:33:52)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Ok, dotarłam do Was i widzę dyskusje. Hm..

Zmierzch
Odpowiem,  ponieważ w ten sposób oderwę się trochę od moich problemów teraz – więc jest plus.

Na jakiej podstawie ta powierzchowność, obłuda ? Na podstawie moich prawie 200 postów ?
Napisałam, że jest mi przykro, że takie słowa padły ( ponieważ źle się z tym poczułam ) – ty znowu ujęłaś to jako manipulacja. Echh ręce opadają. .
Szczerość nazywasz manipulacją. Naprawdę ?
Naprawdę sądzisz, że nic nie analizuje. Że przez rok nie zadawałam sobie pytania: dlaczego ???

Ale po roku właśnie WIEM i nie dam sobie wmówić, że mogłam temu zapobiec. Popatrz, będę też niereformowalna gdy jeszcze raz napiszę, że nie było żadnego kryzysu i nie przyczyniłam się do tego aby mój m tak ze mną postąpił.
Mogłabym Tobie napisać:
„czasem na niego krzyknęłam”
Mogłabym napisać:
„po 8 miesiącach wybuchłam bo nie wkręcił żarówki”

Ale zrozum, że musiałabym się namęczyć aby czegoś doszukać się w związku co naprawdę KULAŁO.
Więc przez 10 lat kiedy dostawałam komunikaty, że mój m tak mnie kocha i pragnie oraz iż tak ważna jest dla niego każda chwila którą ze mną spędza, gdzie mam zobaczyć te dziury które były w moim związku ??
Przez te 10 lat w których w moim kręgu znajomych KAŻDY, podkreślę Tobie KAŻDY definiował nas jako parę zapatrzonych w siebie ludzi – gdzie miałam zobaczyć ten kryzys ???

Czy Ty naprawdę nie możesz przyjąć, że to po prostu mogło się wydarzyć ponieważ to w nim zachodziły zmiany. . Bo firma padła, bo sam z sobą chyba już wcześniej nie czuł się do końca dobrze.
Ponieważ głównym problemem może być on sam i jego niskie poczucie wartości. I tym samym inną cichodajką udowadnia może sobie że taki jestem super macho men ?;) I nie ma tutaj wielkiego rozkminiania ??? Bo może nie ma?? Po prostu sprawy wymknęły się spod kontroli a mój m okazało się nie ma takiego kręgosłupa moralnego jak ja ?

Dlaczego zatem skoro byłby ten kryzys i mój m zdradził bo nie kocha, po jakiego grzyba jest nadal ze mną ? Dlaczego w żadnym przypadku nie poszedł do tej cichodajki skoro nie kocha, były kryzysy? Dlaczego naraża się teraz na patrzenie w moje nieraz smutne oczy, w oczy i twarze moich rodziców ? dlaczego zdobył się na to aby ich przeprosić że tak skrzywdził im córkę? dlaczego nie raz płacze i chodzi za mną krok w krok ?. Dlaczego chodzi do psychologa, ale też pytając jak pomóc mnie? Po co to robi ? Bo nie ma – jak Ty to piszesz – love.

A ja chcę wierzyć, że jest. Chcę w to wierzyć, również dla własnego dobra.

Rozczaruje Cię jeszcze bardziej, mimo moich wielu nocy przepłakanych, mimo tego że wyglądam teraz jak skóra i kości, mimo tabletek uspakajających, bólu klatki piersiowej etc etc ŻAŁUJE tego właśnie, że tak długo pochylam się nad tą zdradą tak długo i nie potrafię przestać. Żałuje że nie potrafię iść do przodu i właśnie NIE rozstrząsać tego.

Chciałabym tutaj nie wchodzić, nie pisać do Was teraz i nie ryczeć. Rozumiesz zmierzch ??? JA NIE CHCĘ już o tym myśleć.

Marzę o tym żeby iść z córą na zakupy i nie myśleć, że obecnie czuje się jak szmata bo tak mnie potraktował ??? Marzę, żeby podnieść głowę ! Rozumiesz ? I nie będę czuła się jeszcze gorzej rozstrząsając czy ja mogłam się przyczynić do jakiegoś kryzysu..Ponieważ nie przyczyniłam się. The end.
I w ogóle nie musisz odpowiadać – przynajmniej się „wywnętrzyłam” – dzięki 

675

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zmierzch, super - ten gość napisał dokładnie to co ja myślę. Co nawet wyżej próbowałam napisać. Ale nie umiem tak ładnie jak on sad chlip...

676

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Dziewczyny,
mi chodzi o to, ze dla siebie trzeba zastanowić się nad przyczynami.
Ale to nie oznacza, że po tym zastanowieniu uznamy, że byłysmy nie dość dobre.
Nie dość dobry był związek i trzeba mieć tego swiadomość.
I tu jest następna kwestia. Związek to dwoje ludzi. Kto ten związek zaniedbał, co się stało.
Odpowiedzi moga byc rózne. Np, ze odpusciłam sobie , jako żona,
że on odpuścił sobie, jako mąż i teraz poprawia zdradą sobie humor, a sam zaniedbał,
ze to nieodpowiedzialny gnojek,
że to......
Przeciez wtedy rzeczywiście można znaleźć odpowiedź na pytania, czy warto walczyć, zostać,
czy najlepiej odejść.

Zorijo,
wierzę, że facetowi odbiło, bo teraz takich facetów cała masa, a i chętnych kobiet też nie mało.
Gia,
nie uwazam, że to Twoja wina itp, ale skoro zostałaś z nim to chyba musisz zastanowić się brutalnie,
co nie grało, bo nie grało ...... może ogólnie nie grało, albo on nie grał.
Innych historii nie znam.

677

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:

GIA, dzisiaj w Biedronce sa podobno promocje workow pokutnych, fajne modele. Kolor "gleba po deszczu", rozmiary od XS do 4XL, z napisem "zupa byla za slona, dlatego zdradzil". Lec i kupuj, bo podobno straszne kolejki zdradzonych kobiet stoja przed wszystkimi punktami po ten hit sezonu.

Gdyby wor nic Ci nie pomogl i nie rozswietlil w glowie, to maja wejsc niedlugo do kolekcji jesienno-zimowej takie samobiczujace pejczyki czy miotelki, wykonane bodajze z jakiegos utwardzonego tworzywa sztucznego, wysadzane gesto krysztalkami Swarowskiego, dosc sporymi dla odczucia glebszej samorefleksji.

Mussuka smile Jak tu jesteś to przy okazji GRATULACJE i duuużo szczęścia życzę smile


hehe odnośnie pejczyka mam i to nie jeden, smagam się i dumam nad swym wrednym charakterkiem wink buźka !
Zawsze mnie rozweselisz. Dzięki.

678

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
horses napisał/a:

Dziewczyny,
mi chodzi o to, ze dla siebie trzeba zastanowić się nad przyczynami.
Ale to nie oznacza, że po tym zastanowieniu uznamy, że byłysmy nie dość dobre.
Nie dość dobry był związek i trzeba mieć tego swiadomość.
I tu jest następna kwestia. Związek to dwoje ludzi. Kto ten związek zaniedbał, co się stało.
Odpowiedzi moga byc rózne. Np, ze odpusciłam sobie , jako żona,
że on odpuścił sobie, jako mąż i teraz poprawia zdradą sobie humor, a sam zaniedbał,
ze to nieodpowiedzialny gnojek,
że to......
Przeciez wtedy rzeczywiście można znaleźć odpowiedź na pytania, czy warto walczyć, zostać,
czy najlepiej odejść.

Dokładnie horses
Dorzuciłabym jeszcze, że gdy już nawet uwierzy się na słowo zdradzaczowi, źe on już wszystko zrozumiał, że widzi swoją winę i więcej tego nie powtórzy, wypadałoby zastanowić się, dlaczego było się "ślepym" na problemy partnera.

679

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

GIA
Zmieniam zdanie.
To nie samooszukiwanie i w konsekwencji obłuda.
To nieświadomość trzyma cię w miejscu, ale masz tu wsparcie dziewczyn, które pokazują tobie dobrą drogę. Tylko czemu ich nie chcesz słuchać i trzymasz się jak rzep psiego ogona kłamcy, zdrajcy to nie wiem.

680

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Ok, dotarłam do Was i widzę dyskusje. Hm..

Zmierzch
Odpowiem,  ponieważ w ten sposób oderwę się trochę od moich problemów teraz – więc jest plus.

Na jakiej podstawie ta powierzchowność, obłuda ? Na podstawie moich prawie 200 postów ?
Napisałam, że jest mi przykro, że takie słowa padły ( ponieważ źle się z tym poczułam ) – ty znowu ujęłaś to jako manipulacja. Echh ręce opadają. .
Szczerość nazywasz manipulacją. Naprawdę ?
Naprawdę sądzisz, że nic nie analizuje. Że przez rok nie zadawałam sobie pytania: dlaczego ???

Ale po roku właśnie WIEM i nie dam sobie wmówić, że mogłam temu zapobiec. Popatrz, będę też niereformowalna gdy jeszcze raz napiszę, że nie było żadnego kryzysu i nie przyczyniłam się do tego aby mój m tak ze mną postąpił.
Mogłabym Tobie napisać:
„czasem na niego krzyknęłam”
Mogłabym napisać:
„po 8 miesiącach wybuchłam bo nie wkręcił żarówki”

Ale zrozum, że musiałabym się namęczyć aby czegoś doszukać się w związku co naprawdę KULAŁO.
Więc przez 10 lat kiedy dostawałam komunikaty, że mój m tak mnie kocha i pragnie oraz iż tak ważna jest dla niego każda chwila którą ze mną spędza, gdzie mam zobaczyć te dziury które były w moim związku ??
Przez te 10 lat w których w moim kręgu znajomych KAŻDY, podkreślę Tobie KAŻDY definiował nas jako parę zapatrzonych w siebie ludzi – gdzie miałam zobaczyć ten kryzys ???

Czy Ty naprawdę nie możesz przyjąć, że to po prostu mogło się wydarzyć ponieważ to w nim zachodziły zmiany. . Bo firma padła, bo sam z sobą chyba już wcześniej nie czuł się do końca dobrze.
Ponieważ głównym problemem może być on sam i jego niskie poczucie wartości. I tym samym inną cichodajką udowadnia może sobie że taki jestem super macho men ?;) I nie ma tutaj wielkiego rozkminiania ??? Bo może nie ma?? Po prostu sprawy wymknęły się spod kontroli a mój m okazało się nie ma takiego kręgosłupa moralnego jak ja ?

Dlaczego zatem skoro byłby ten kryzys i mój m zdradził bo nie kocha, po jakiego grzyba jest nadal ze mną ? Dlaczego w żadnym przypadku nie poszedł do tej cichodajki skoro nie kocha, były kryzysy? Dlaczego naraża się teraz na patrzenie w moje nieraz smutne oczy, w oczy i twarze moich rodziców ? dlaczego zdobył się na to aby ich przeprosić że tak skrzywdził im córkę? dlaczego nie raz płacze i chodzi za mną krok w krok ?. Dlaczego chodzi do psychologa, ale też pytając jak pomóc mnie? Po co to robi ? Bo nie ma – jak Ty to piszesz – love.

A ja chcę wierzyć, że jest. Chcę w to wierzyć, również dla własnego dobra.

Rozczaruje Cię jeszcze bardziej, mimo moich wielu nocy przepłakanych, mimo tego że wyglądam teraz jak skóra i kości, mimo tabletek uspakajających, bólu klatki piersiowej etc etc ŻAŁUJE tego właśnie, że tak długo pochylam się nad tą zdradą tak długo i nie potrafię przestać. Żałuje że nie potrafię iść do przodu i właśnie NIE rozstrząsać tego.

Chciałabym tutaj nie wchodzić, nie pisać do Was teraz i nie ryczeć. Rozumiesz zmierzch ??? JA NIE CHCĘ już o tym myśleć.

Marzę o tym żeby iść z córą na zakupy i nie myśleć, że obecnie czuje się jak szmata bo tak mnie potraktował ??? Marzę, żeby podnieść głowę ! Rozumiesz ? I nie będę czuła się jeszcze gorzej rozstrząsając czy ja mogłam się przyczynić do jakiegoś kryzysu..Ponieważ nie przyczyniłam się. The end.
I w ogóle nie musisz odpowiadać – przynajmniej się „wywnętrzyłam” – dzięki 

GIA, oczywiście, że nie było żadnego spektakularnego kryzysu...
a dla ludzi z zewnątrz byliście idealnym związkiem - po prostu do naśladowania (skąd ja to znam! hehehe)

Oczywiście, że potraktował Cię jak szmatę i cała odpowiedzialność za to spada na niego. Nie jesteś winna zdrady!

Tylko GIA... popatrz...
żyjesz teraz w stresie... ciągłym smutku... smutne oczy... płacz po nocach...
jak długo chcesz to jeszcze ciągnąć?
i w imię czego?

Nigdy sie od tego nie uwolnisz, dopóki:
1. od niego nie odejdziesz i nie dokonasz zmian w sobie - to Ty musisz przebudować całą siebie, ale już nie w oparciu o doznane krzywdy... one są i będą, ale są już przeszłością... pora przestać się nimi zajmować; musisz zwyczajnie stworzyć nową "ja"

2. jeśli chcesz z nim zostać, to musisz także stworzyć nową "ja"... cholera... tu wiele nie doradzę, bo nie mam pojęcia... wiem tylko, że użalanie się nad sobą i ciągłe obciążanie męża winą nie może być bazą dla tej odbudowy...

681

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

GIA JESTEś WIELKA.
Chcę ci powiedzieć że tak naorawdę nie bolą nas czyny innych ludzi, ale to co o nich myślimy. Wyobraź sobie że na ulicy jakieś dziecko mowi ci 'jakie brzydkie włosy", co czujesz? Bo mnie by to rozbawiło. A CO jak powie to znajoma ? A jak M? A to wciąż te same słowa.
Może warto przemyśleć z kogo on zrobił szmatę?

682

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
zmierzch napisał/a:

GIA
Zmieniam zdanie.
To nie samooszukiwanie i w konsekwencji obłuda.
To nieświadomość trzyma cię w miejscu, ale masz tu wsparcie dziewczyn, które pokazują tobie dobrą drogę. Tylko czemu ich nie chcesz słuchać i trzymasz się jak rzep psiego ogona kłamcy, zdrajcy to nie wiem.

zmierzch ja Tobie prosto odpowiem:
ponieważ mam za sobą 10 cudownych lat życia.

I ze względu właśnie na nie, ze względu na to, że moja miłość, nawet po takich czynach nie jest w stanie ot tak wyparować, daje mu szansę.

Ale nie wiem co się ze mną stanie po kilku miesiącach, nie wiem czy przeważy krzywda czy jednak zdołam się odbić, spojrzeć na niego inaczej, ale jednak nie przez pryzmat zdrady..
Na takim jestem etapie.

683

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zorija, Zmierzch, horse, szanuję wasze zdanie, ale ja ,gdybym nie bała się zbanowania, to bym napisała gdzie mam jego ukryte problemy.
Aniołem nie jestem [choć..........], jasnowidzem tym bardziej...

684

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
zmierzch napisał/a:

GIA
Zmieniam zdanie.
To nie samooszukiwanie i w konsekwencji obłuda.
To nieświadomość trzyma cię w miejscu, ale masz tu wsparcie dziewczyn, które pokazują tobie dobrą drogę. Tylko czemu ich nie chcesz słuchać i trzymasz się jak rzep psiego ogona kłamcy, zdrajcy to nie wiem.

zmierzch ja Tobie prosto odpowiem:
ponieważ mam za sobą 10 cudownych lat życia.

I ze względu właśnie na nie, ze względu na to, że moja miłość, nawet po takich czynach nie jest w stanie ot tak wyparować, daje mu szansę.

Ale nie wiem co się ze mną stanie po kilku miesiącach, nie wiem czy przeważy krzywda czy jednak zdołam się odbić, spojrzeć na niego inaczej, ale jednak nie przez pryzmat zdrady..
Na takim jestem etapie.

GIA,
A może ty bardzo chcesz świadomie uwierzyć, ale podświadomie nie wierzysz, że twój mąż się "naprawił"?
Bo co takiego się wydarzyło, że on miałby się zmienić i już nie kłamać i nie zdradzać?

685

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
zmierzch napisał/a:

GIA
Zmieniam zdanie.
To nie samooszukiwanie i w konsekwencji obłuda.
To nieświadomość trzyma cię w miejscu, ale masz tu wsparcie dziewczyn, które pokazują tobie dobrą drogę. Tylko czemu ich nie chcesz słuchać i trzymasz się jak rzep psiego ogona kłamcy, zdrajcy to nie wiem.

zmierzch ja Tobie prosto odpowiem:
ponieważ mam za sobą 10 cudownych lat życia.

I ze względu właśnie na nie, ze względu na to, że moja miłość, nawet po takich czynach nie jest w stanie ot tak wyparować, daje mu szansę.

Ale nie wiem co się ze mną stanie po kilku miesiącach, nie wiem czy przeważy krzywda czy jednak zdołam się odbić, spojrzeć na niego inaczej, ale jednak nie przez pryzmat zdrady..
Na takim jestem etapie.

GIA, ja się na tym nie znam...
ale jak dla mnie:

danie mu szansy = zapominam o swojej krzywdzie (zapominam od tego momentu... czyli już do tego nie wracam)

nie można jednocześnie i dawać komuś szansy i cały czas pamiętać i rozpamiętywać tego, co mi zrobił... być z tego powodu smutnym... rozpaczać i płakać po nocach... bo jaka to szansa? i dla kogo?

GIA, skoro masz tak głębokie przekonanie o swojej i jego miłości, a zdradę traktujesz jako wynik przeżywanego przez niego załamania (praca itd.) to dlaczego tak długo w tym tkwisz? Czy nie powinnaś go zrozumieć i już mu odpuścić?
A może jednak jest tak, że ta zdrada spowodowała w Tobie zwątpienie w jego uczucia? Nie wierzysz już mu tak naprawdę w tą jego miłość? I stąd te Twoje ciągłe rozterki...
I wcale Ci się nie dziwię. Widzę tylko, że rzeczywiście sama się oszukujesz...
I albo - tak jak pisze Zmierzch - zmierzysz się z tym co się między Wami stało, dlaczego on przestał Cię kochać... (bo tak jest! sorki)
Albo nie będziesz chciała w ogóle tego analizować (bo masz takie święte prawo!) i rzucisz to wszystko z nim na czele w diabły.

686

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
kachna66 napisał/a:

Zorija, Zmierzch, horse, szanuję wasze zdanie, ale ja ,gdybym nie bała się zbanowania, to bym napisała gdzie mam jego ukryte problemy.
Aniołem nie jestem [choć..........], jasnowidzem tym bardziej...

Ależ Kachna, ja myślę dokładnie tak samo jak Ty.
Ja też nie podjęłam się roli "świętej Teresy" tongue
Mam jego i jego "powody" gdzieś...

Tylko zobacz - ja się uwolniłam... bo zajęłam się sobą... a GIA wciąż w tym tkwi... i nie dość, że cierpi, to jeszcze tkwi w miejscu i za cholerę nie idzie do przodu...

687

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
horses napisał/a:

Dziewczyny,
mi chodzi o to, ze dla siebie trzeba zastanowić się nad przyczynami.
Ale to nie oznacza, że po tym zastanowieniu uznamy, że byłysmy nie dość dobre.
Nie dość dobry był związek i trzeba mieć tego swiadomość.
I tu jest następna kwestia. Związek to dwoje ludzi. Kto ten związek zaniedbał, co się stało.
Odpowiedzi moga byc rózne. Np, ze odpusciłam sobie , jako żona,
że on odpuścił sobie, jako mąż i teraz poprawia zdradą sobie humor, a sam zaniedbał,
ze to nieodpowiedzialny gnojek,
że to......
Przeciez wtedy rzeczywiście można znaleźć odpowiedź na pytania, czy warto walczyć, zostać,
czy najlepiej odejść.

Zorijo,
wierzę, że facetowi odbiło, bo teraz takich facetów cała masa, a i chętnych kobiet też nie mało.
Gia,
nie uwazam, że to Twoja wina itp, ale skoro zostałaś z nim to chyba musisz zastanowić się brutalnie,
co nie grało, bo nie grało ...... może ogólnie nie grało, albo on nie grał.
Innych historii nie znam.

no cos Ty nie znasz? A ja tak. Znam historie, gdzie facetowi zona z przeproszeniem zadek miodem kazdego dnia okladala, zeby mu sie odciski nie porobily, dbala o siebie (zeby sie nie znudzic), o dom, o rodzine, o dzieci, o niego, o ich wolny czas, o seks i wszelkie duperele z malzenstwem i udanym pozyciem zwiazane. I maz to docenial, chwalil, wynagradzal, mowil jak kocha, kochal ja i sie z nia tak jak na poczatku malzenstwa. No bajka dla doroslych. I co? I nagle, po paru kielonkach na konferencyjce w innym miescie dostrzega pare zgrabnych nozek i jedrnych cyckow i juz nie pamieta, ze gdzies tam za 7-ma gorami, 7-ma rzekami i zimnym Morzem Baltyckim czeka jego - uwaga, pozor! nadal ukochana i jedyna i cudowna, najlepsza zona. Bo caly widok przeslaniaja mu te mlode i ponetne cycki. Koniec wymyslania problemow malzenskich. Jego jedyny problem w zwiazku ma okolo okolo 10cm w stanie spoczynku i dwie uczepione sakwy. Jak juz problem sie zrelaksuje, to odpowiednio szybko zniknie i problemem przestaje byc. Do nastepnej "problematycznej" konferencyjki badz wyjazdu sluzbowego.

I gdzie ta zona ma sie doszukac glebszej glebi tego, ze jej przysiegajacy wiernosc malzenska, zrobil sobie aneks do ich umowy i jej o tym nie powiadomil?

GIA - love to moze byla, ale sie zmyla. W tej wlasnie chwili kiedy jego problem spotkal sie z jej rozwiazaniem.

688

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

To dziewczyny popchnijcie mnie trochę wink chociaż wystarczy silniejszy wiatr i pewnie gdzieś tam by mnie zabrał wink

Ale poważnie: Zorija
Widzisz ciężko tak o wszystkim napisać, ciężko bo nie zawsze można coś precyzyjnie ująć.

Pytasz czy ja wierzę w jego miłość ? Czy zwątpiłam po zdradzie ?
No właśnie o to chodzi. To jest clou mojego samopoczucia teraz.
Część mnie wierzy, że właśnie to jak się zachowuje teraz, ten żal, ból, prośba o szanse etc etc to co pisałam we wcześniejszej wypowiedzi dzisiaj do Zmierzch - to dowodzi, że mnie kocha..

Jednak część mnie, ta "stara" część ciągle wiwatuje transparentem:
"nie istniałaś dla niego jak Cię zdradzał. Jak mógłby fundować Ci takie cierpienie skoro tak kocha ?"

Wiesz co powiedział psycholog ? Że on to oddzielił. Na dwa równoległe pasma. I myślał, że nawet skoro zdradza to jego rodzina jest bezpieczna, bo nic nie wie...


Piszesz, daje szanse = zapominam. Ale ile tu kobiet męczy się z tym i właśnie zapomnieć nie potrafi.
Wiesz ja nie robię wymówek codziennie, miałam jak już pisałam udane lato, jakąś szanse w sercu na to że będzie dobrze.
I gruchnęłam znowu przez ten miesiąc, zbliżającą się rocznicę.
Gruchnęłam. Mam udawać przed Wami, że to mnie nie boli..?

689

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Zorija napisał/a:

.. a GIA wciąż w tym tkwi... i nie dość, że cierpi, to jeszcze tkwi w miejscu i za cholerę nie idzie do przodu...

I tu się nie zgadzam

690

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Mussuko,
nie znam historii innych piszących tu kobiet.
Inne historie znam z zycia.

691 Ostatnio edytowany przez Zorija (2015-10-06 13:48:49)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Ale ile tu kobiet męczy się z tym i właśnie zapomnieć nie potrafi.

No bo przyjęły taka postawę - męczennicy!
Zobacz GIA, że tak jest wygodniej!
Nie za specjalnie trzeba wtedy coś więcej robić. Wystarczy pogrążyć się w swoim żalu i już niech nikt niczego ode mnie nie wymaga...
I można - podejrzewam - przeżyć tak życie... rozpamiętując, analizując, szlochając i użalając się...

Co wcale nie znaczy, że się zapomina i że to nie boli. Boli jak cholera. Wiele miesięcy a pewnie i lat (u mnie dopiero pół roku, więc o tym mogę pisać).

Ale czy warto tak i tym żyć?
Może trzeba wypłakać się na tym forum... pojechać ile wlezie po kochance tongue
a potem zabrać się za siebie?

edit: co to była za książka? o takiej starej, zgorzkniałej kobiecie... która przeżyła całe swoje życie zamknięta w sobie, pogrążona w swoim smutku, nieprzyjemna dla otoczenia, nie zauważała życia, słońca, dzieci, radości - wszystko ją tylko denerwowało i ona była okropna dla otoczenia --> a wszystko to z powodu zawiedzionej miłości z jej młodości...
żyła tak kilkadziesiąt lat...
a obudziła się dopiero jako stara kobieta...
nie pamiętam tytułu, ale to znana książka...

692

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Mussuka napisał/a:

no cos Ty nie znasz? A ja tak. Znam historie, gdzie facetowi zona z przeproszeniem zadek miodem kazdego dnia okladala, zeby mu sie odciski nie porobily, dbala o siebie (zeby sie nie znudzic), o dom, o rodzine, o dzieci, o niego, o ich wolny czas, o seks i wszelkie duperele z malzenstwem i udanym pozyciem zwiazane. I maz to docenial, chwalil, wynagradzal, mowil jak kocha, kochal ja i sie z nia tak jak na poczatku malzenstwa. No bajka dla doroslych. I co? I nagle, po paru kielonkach na konferencyjce w innym miescie dostrzega pare zgrabnych nozek i jedrnych cyckow i juz nie pamieta, ze gdzies tam za 7-ma gorami, 7-ma rzekami i zimnym Morzem Baltyckim czeka jego - uwaga, pozor! nadal ukochana i jedyna i cudowna, najlepsza zona. Bo caly widok przeslaniaja mu te mlode i ponetne cycki. Koniec wymyslania problemow malzenskich. Jego jedyny problem w zwiazku ma okolo okolo 10cm w stanie spoczynku i dwie uczepione sakwy. Jak juz problem sie zrelaksuje, to odpowiednio szybko zniknie i problemem przestaje byc. Do nastepnej "problematycznej" konferencyjki badz wyjazdu sluzbowego.

I gdzie ta zona ma sie doszukac glebszej glebi tego, ze jej przysiegajacy wiernosc malzenska, zrobil sobie aneks do ich umowy i jej o tym nie powiadomil?

GIA - love to moze byla, ale sie zmyla. W tej wlasnie chwili kiedy jego problem spotkal sie z jej rozwiazaniem.

hehe Mussuka ja przez 10 lat świeczki zapachowe w sypialni, gorseciki i inne akcesoria - rany cudowanie wink  Cóż tez baaardzo doceniał.

Ale właśnie o tym chciałam też napisać, o tym czasem braku wielkich powodów, kryzysów etc etc
Tak naprawdę niezłą robotę ma psycholog, wszystko przecież można nazwać PROBLEMEM. Mężowi przeszkadzał Twój dres ? Problem.
Nie pochwaliłaś mężusia wystarczająco ? Oj to dopiero problem. itd. itd. itd.

Lubię jak piszesz Mussuka bo mi moje "dawne" myślenie przypominasz smile

693 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-06 13:51:42)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Zorija napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Ale ile tu kobiet męczy się z tym i właśnie zapomnieć nie potrafi.

No bo przyjęły taka postawę - męczennicy!
Zobacz GIA, że tak jest wygodniej!
Nie za specjalnie trzeba wtedy coś więcej robić. Wystarczy pogrążyć się w swoim żalu i już niech nikt niczego ode mnie nie wymaga...
I można - podejrzewam - przeżyć tak życie... rozpamiętując, analizując, szlochając i użalając się...

Co wcale nie znaczy, że się zapomina i że to nie boli. Boli jak cholera. Wiele miesięcy a pewnie i lat (u mnie dopiero pół roku, więc o tym mogę pisać).

Ale czy warto tak i tym żyć?
Może trzeba wypłakać się na tym forum... pojechać ile wlezie po kochance tongue
a potem zabrać się za siebie?


Zorija ale ja tak absolutnie nie chcę żyć ! Chyba już gdzieś tu pisałam, że jeśli taki stan u mnie będzie trwał dłużej to będę musiała jakieś radykalne kroki poczynić
Wierz mi, że ja już na siebie taką patrzeć nie potrafię.
A jest to spowodowane też tym, że raczej nie należę do osób umartwiających się i z noskiem na kwintę;)

TO mnie tez męczy wiesz ? taki stan zdołowania. Wczoraj mówiłam przyjaciółce "to nie jest warte tego żeby tak gasnąć .."
Zorija ja się z tego odbije. Tylko jeszcze nie wiem w jakim kierunku.

694

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Mussuka napisał/a:

GIA - love to moze byla, ale sie zmyla. W tej wlasnie chwili kiedy jego problem spotkal sie z jej rozwiazaniem.

hehe Mussuka ja przez 10 lat świeczki zapachowe w sypialni, gorseciki i inne akcesoria - rany cudowanie wink  Cóż tez baaardzo doceniał.

Ale właśnie o tym chciałam też napisać, o tym czasem braku wielkich powodów, kryzysów etc etc
Tak naprawdę niezłą robotę ma psycholog, wszystko przecież można nazwać PROBLEMEM. Mężowi przeszkadzał Twój dres ? Problem.
Nie pochwaliłaś mężusia wystarczająco ? Oj to dopiero problem. itd. itd. itd.

Nie ma przyczyny = nie ma problemu smile
Ciekawe, co następnym razem wymyśli?

695

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
Zorija napisał/a:
GIA_79 napisał/a:

Ale ile tu kobiet męczy się z tym i właśnie zapomnieć nie potrafi.

No bo przyjęły taka postawę - męczennicy!
Zobacz GIA, że tak jest wygodniej!
Nie za specjalnie trzeba wtedy coś więcej robić. Wystarczy pogrążyć się w swoim żalu i już niech nikt niczego ode mnie nie wymaga...
I można - podejrzewam - przeżyć tak życie... rozpamiętując, analizując, szlochając i użalając się...

Co wcale nie znaczy, że się zapomina i że to nie boli. Boli jak cholera. Wiele miesięcy a pewnie i lat (u mnie dopiero pół roku, więc o tym mogę pisać).

Ale czy warto tak i tym żyć?
Może trzeba wypłakać się na tym forum... pojechać ile wlezie po kochance tongue
a potem zabrać się za siebie?


Zorija ale ja tak absolutnie nie chcę żyć ! Chyba już gdzieś tu pisałam, że jeśli taki stan u mnie będzie trwał dłużej to będę musiała jakieś radykalne kroki poczynić
Wierz mi, że ja już na siebie taką patrzeć nie potrafię.
A jest to spowodowane też tym, że raczej nie należę do osób umartwiających się i z noskiem na kwintę;)

TO mnie tez męczy wiesz ? taki stan zdołowania. Wczoraj mówiłam przyjaciółce "to nie jest warte tego żebym tak gasnąć .."
Zorija ja się z tego odbije. Tylko jeszcze nie wiem w jakim kierunku.

Dobrze GIA! smile Bardzo dobrze.
Trzymam Cię za słowo smile

Przypomniałam sobie  - "Cudzoziemka"... czytałaś?

696

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Nie czytałam. Ale nie wiem czy chcę wink

Kurde fajne z Was kobitki, mogłybyście tak na kawe do mnie wszystkie wpaść :)Choć mój m wtedy chyba uciekłby gdzie pierz rośnie hehehe wink

697 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-10-06 14:01:06)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zmowa pierwszych żon
wink pamiętacie taki film był
ależ panowie dostali w nim w kość
smile

698 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2015-10-06 14:06:33)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Gia jak ty w tej chwili odbierasz" starania" meza ?? Jako w dalszym ciagu zadouczynie za krzywdy czy jednak jako " prawdziwą " troskę meza o zone -nie zależnie co zrobił w przeszłości.

699 Ostatnio edytowany przez moniaCo (2015-10-06 14:05:30)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Cały "dowcip" polega na tym, ze nie da się zapomnieć.
Wybaczenie nie równa się zapomnienie. Wybaczenie to akceptacja, tego co się wydarzyło, albo raczej pogodzenie się z tym faktem.

Wiecie, tak sobie czytam o tych całych terapiach, na które to zdradzone żony ciągną swoich niewiernych. Próbują doszukać się na nich drugiego, piątego, dziesiątego dna, dlaczego zdradził? A być może miał ciężkie dzieciństwo, mamusia po łapkach linijka biła, tatuś nie za często głaskał po główce. To kurcze ściska mnie złość, bo sama swego czasu na podobną terapię mojego eks niewiernego ciągałam.
Próbowałam się doszukać cholera wie czego na tych terapiach.
A faktem było, że poszedł na lewiznę bo chciał, bo mu zanęciło młode, nowe mięsko. I nie ma co się rozmieniać na drobne, dlaczego, po co....

i gdybym mogła cofnąć czas, to zaoszczędziłabym parę setek, wydanych niepotrzebnie na jakieś tam terapie, a co ważniejsze, rok życia nikt mi nie zwróci. Bo o rok za długo pozwoliłam na stanie w rozkroku szanownemu panu.

700

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Nie czytałam. Ale nie wiem czy chcę wink

Kurde fajne z Was kobitki, mogłybyście tak na kawe do mnie wszystkie wpaść :)Choć mój m wtedy chyba uciekłby gdzie pierz rośnie hehehe wink

Przeczytaj, warto.

I pamiętaj GIA - cokolwiek zrobisz, to wygrasz, wiesz dlaczego? Bo to będzie wymagało od Ciebie pracy nad sobą. I wyjdziesz z tego jako zupełnie nowa osoba. Zrozumiesz błędy... i postarasz się, żeby się więcej nie powtórzyły.

Dopóki jednak czegoś z tym nie zrobisz (w lewo albo w prawo) i będziesz uważała, że nie było powodu... wszystko było perfekt... to nie ruszysz z miejsca.
Dlatego właśnie to my - te zdradzone i pokrzywdzone - mamy OGROMNĄ szansę wyjść z tego zwycięskie.
Nie ten, który zdradził - bo on w gówniany sposób szukał rozwiązania swoich problemów i niczego się w ten sposób nie nauczył. A dodatkowo musiał jeszcze (głęboko w  swojej podświadomości być może) stracić szacunek sam do siebie.

A my na odwrót - dostałyśmy po łbie - ale podnosimy się... świadomie to wszystko oglądamy... i decydujemy co dalej - jak dalej żyć? wink co zmienić? od czego zacząć? jak teraz myśleć i jak postępować.

On ma wielkie szanse na powtórkę z rozrywki.
My już niekoniecznie. Samotnie czy z kimś innym - odkrywamy niesamowite rzeczy, których o sobie do tej pory nie wiedziałyśmy. I zaczyna sie dla nas LEPSZE życie. Mówię Ci GIA tongue

701

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Glosator napisał/a:

ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.

sad sukces wymaga czujności i ogromnej intuicji przy wyborze partnera, przyciąga wielu, również tych niewłaściwych
chciałabym żeby ktoś mnie chciał kiedy jestem na dnie, kiedy jestem nikim, nie wtedy kiedy się wygrzebię

702 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-10-06 15:02:35)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
toorank napisał/a:
Glosator napisał/a:

ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.

sad sukces wymaga czujności i ogromnej intuicji przy wyborze partnera, przyciąga wielu, również tych niewłaściwych
chciałabym żeby ktoś mnie chciał kiedy jestem na dnie, kiedy jestem nikim, nie wtedy kiedy się wygrzebię

Ale wtedy, gdy jesteś przysłowiowym NIKIM, to nie zachwycasz i nie imponujesz, nie budzisz fascynacji, nie powodujesz, że moje myśli krążą wokół ciebie i sama się nakręcam na ciebie tongue
Chyba, że jestem w roli ratownika z wspomnianego przez Tarantellę trójkąta dramatycznego Karpmana i szukam kogoś, kto potrzebuje wybawiciela, aby zrealizować swój wzorzec.

703

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
toorank napisał/a:
Glosator napisał/a:

ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.

sad sukces wymaga czujności i ogromnej intuicji przy wyborze partnera, przyciąga wielu, również tych niewłaściwych
chciałabym żeby ktoś mnie chciał kiedy jestem na dnie, kiedy jestem nikim, nie wtedy kiedy się wygrzebię

Tak Toorank to jest tylko w bajce o Kopciuszku.
A i tam nie do końca.
Bo najpierw pojawiła się wróżka i wyczarowała tam te wszystkie pierdołki... no wiesz... suknię ze złota, szklane pantofelki i karocę.

704 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2015-10-06 15:27:02)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Zorija napisał/a:
kachna66 napisał/a:

Zorija, Zmierzch, horse, szanuję wasze zdanie, ale ja ,gdybym nie bała się zbanowania, to bym napisała gdzie mam jego ukryte problemy.
Aniołem nie jestem [choć..........], jasnowidzem tym bardziej...

Ależ Kachna, ja myślę dokładnie tak samo jak Ty.
Ja też nie podjęłam się roli "świętej Teresy" tongue
Mam jego i jego "powody" gdzieś...

Dziewczyny, no skoro TAM macie ich problemy, to rzeczywiście trudno się Wam nad nimi POCHYLIĆ. big_smile big_smile Takie coś to tylko kobieta-guma potrafi. Wniosek - nie ma co robić wygibasów tam, gdzie sprawy są OCZYWISTE.

Najgorsze jest niestety to, że kiedy kobieta po takiej historii powinna całą moc skoncentrować na doprowadzeniu się do stanu używalności, to jest obciążana podwójnie i wymaga się od niej tej gumowatości. Imputuje się jej (albo od niej oczekuje), że równolegle ma zajmować się i związkiem i zrytym beretem kogoś, kto o jej beret w ogóle nie dbał. To się zwyczajnie moralnie kupy nie trzyma. W takich sytuacjach kobieta ma pełne prawo zająć się sobą i tylko sobą, bo tylko wtedy ma możliwość uzyskania jak najszybszego wglądu w siebie i w swoje potrzeby związane z ciągiem dalszym. Bez rozpraszania się. I tu, Zorija, masz całkowitą rację. To wyśmienity moment mobilizujący do pracy samorozwojowej nad sobą. Nieco wymuszony sytuacją ale zawsze.


Gia, a czy Twój mąż ma jakieś konkretne propozycje jakichś istotnych zmian czy tylko Ty masz być ich dostawcą? (napisałaś, że on Cię o to pyta)
Bo wiesz, on w tym równoległym świecie to może nie zdaje sobie sprawy, że tu konkretna robota po jego stronie jest do zrobienia.

705 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-07 11:23:54)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
ryba81 napisał/a:

Gia jak ty w tej chwili odbierasz" starania" meza ?? Jako w dalszym ciagu zadouczynie za krzywdy czy jednak jako " prawdziwą " troskę meza o zone -nie zależnie co zrobił w przeszłości.

Ryba81 - ja czuję, że m się stara. Ale czuję to bardzo tak "przez mgłę". Nie wiem jak Ci to wyjaśnić. Dostaję ale nie potrafię tego przyjąć...

W ogóle czuje się zamknięta jak w jakiejś klatce, czuję że idę do pracy, pracuje, piszę z Wami, odbieram córę, pomagam jej w zadaniach, bawię się z naszym psem,
rejestruje to że m gdzieś tam krąży, normalnie z nim rozmawiam, mogę się śmiać, żartować,  planuje, jadę na zakupy
Ale to wszystko jakby się działo POZA MNĄ...
Nigdy nie miałam takiego stanu, tak jakbym nie była tu i teraz..

Dlaczego ? Przerosło mnie to wszystko ? To już za wiele ? Nie udźwignęłam ?

706 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-07 11:25:23)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

..kurde o co tu chodzi ! Teraz mam jakąś Wróżkę Bajuszkę, a chciałam Słodką Czarodziejką pozostać ! Buuuuuu
jest tu jakiś administrator ?;))

707 Ostatnio edytowany przez lifrinat (2015-10-07 11:46:39)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Ryba81 - ja czuję, że m się stara. Ale czuję to bardzo tak "przez mgłę". Nie wiem jak Ci to wyjaśnić. Dostaję ale nie potrafię tego przyjąć...

W ogóle czuje się zamknięta jak w jakiejś klatce, czuję że idę do pracy, pracuje, piszę z Wami, odbieram córę, pomagam jej w zadaniach, bawię się z naszym psem,
rejestruje to że m gdzieś tam krąży, normalnie z nim rozmawiam, mogę się śmiać, żartować,  planuje, jadę na zakupy
Ale to wszystko jakby się działo POZA MNĄ...
Nigdy nie miałam takiego stanu, tak jakbym nie była tu i teraz..

Dlaczego ? Przerosło mnie to wszystko ? To już za wiele ? Nie udźwignęłam ?

Kilka dni temu End_aluzja pisała dokładnie o tym samym...

End_aluzja napisał/a:

teraz jest tak dziwnie - pełna troska, opieka, starania o mnie, zapewnianie o uczuciach...
ale ja tak trochę czuję... że to wydarzenie wypaliło we mnie szacunek do tego naszego wspólnego zycia. nie wiem, jak to opisać... dzisiaj mi się nie chcę
moge przyjmowac to, co daje... ale czuję, jakbym powoli zamykała kolejne drzwi

Nie ma dobrego związku po zdradzie, bez akceptacji tego, co się wydarzyło. Inaczej jest trwanie przy kimś, z kim de facto nie chce się już żyć.. (a jeśli tak jest, to trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie odchodzę, co mnie trzyma, bo przecież nie miłość...).

708

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Gia jak ty w tej chwili odbierasz" starania" meza ?? Jako w dalszym ciagu zadouczynie za krzywdy czy jednak jako " prawdziwą " troskę meza o zone -nie zależnie co zrobił w przeszłości.

Ryba81 - ja czuję, że m się stara. Ale czuję to bardzo tak "przez mgłę". Nie wiem jak Ci to wyjaśnić. Dostaję ale nie potrafię tego przyjąć...

W ogóle czuje się zamknięta jak w

jakiejś klatce, czuję że idę do pracy, pracuje, piszę z Wami, odbieram córę, pomagam jej w zadaniach, bawię się z naszym psem,
rejestruje to że m gdzieś tam krąży, normalnie z nim rozmawiam, mogę się śmiać, żartować,  planuje, jadę na zakupy
Ale to wszystko jakby się działo POZA MNĄ...
Nigdy nie miałam takiego stanu, tak jakbym nie była tu i teraz..

Dlaczego ? Przerosło mnie to wszystko ? To już za wiele ? Nie udźwignęłam ?

Miałam bardzo podobnie ale przez pierwsze pól roku. Działałam na automacie. Byłam jakby w moim ciele ale nie żyłam . Co z tego ze on sie starał. Jak ja każde starania odbierałam jako " stara sie bo w takiej sytuacji musi " musi odkupić swoje winy . Każde jego starania kojarzyłam ze zdrada. W pewnym momencie juz miałam " dosyć"  tych starań bo to przypominało mi to zdradę a ja przeciez chce zapomniec . Teraz po długim czasie on tez sie stara, dba , troszczy ale nie dlatego ze zdradził ale dlatego ze tak poprostu dba maz o zone ( i na odwrót )
Nie wiem czy Ci tym pomogłam.

Ja w pewnym momencie odrzuciłam zdradę z centrum mojego zycia . Ja nie zawiniłam wiec dlaczego to moje zycie , moje samopoczucie ma na tym cierpieć ??? Przeszłości nie zmienię ale moge zbudować lepsza przyszłość z nim ( czy do końca zycia ??? ;)zobaczymy )

709

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
ryba81 napisał/a:

Ja w pewnym momencie odrzuciłam zdradę z centrum mojego zycia . Ja nie zawiniłam wiec dlaczego to moje zycie , moje samopoczucie ma na tym cierpieć ??? Przeszłości nie zmienię ale moge zbudować lepsza przyszłość z nim ( czy do końca zycia ??? ;)zobaczymy )

ryba81 - czyli zaakceptowałaś smile.

710

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
Tarantella napisał/a:
Zorija napisał/a:
kachna66 napisał/a:

Zorija, Zmierzch, horse, szanuję wasze zdanie, ale ja ,gdybym nie bała się zbanowania, to bym napisała gdzie mam jego ukryte problemy.
Aniołem nie jestem [choć..........], jasnowidzem tym bardziej...

Ależ Kachna, ja myślę dokładnie tak samo jak Ty.
Ja też nie podjęłam się roli "świętej Teresy" tongue
Mam jego i jego "powody" gdzieś...

Dziewczyny, no skoro TAM macie ich problemy, to rzeczywiście trudno się Wam nad nimi POCHYLIĆ. big_smile big_smile Takie coś to tylko kobieta-guma potrafi. Wniosek - nie ma co robić wygibasów tam, gdzie sprawy są OCZYWISTE.

Najgorsze jest niestety to, że kiedy kobieta po takiej historii powinna całą moc skoncentrować na doprowadzeniu się do stanu używalności, to jest obciążana podwójnie i wymaga się od niej tej gumowatości. Imputuje się jej (albo od niej oczekuje), że równolegle ma zajmować się i związkiem i zrytym beretem kogoś, kto o jej beret w ogóle nie dbał. To się zwyczajnie moralnie kupy nie trzyma. W takich sytuacjach kobieta ma pełne prawo zająć się sobą i tylko sobą, bo tylko wtedy ma możliwość uzyskania jak najszybszego wglądu w siebie i w swoje potrzeby związane z ciągiem dalszym. Bez rozpraszania się. I tu, Zorija, masz całkowitą rację. To wyśmienity moment mobilizujący do pracy samorozwojowej nad sobą. Nieco wymuszony sytuacją ale zawsze.


Gia, a czy Twój mąż ma jakieś konkretne propozycje jakichś istotnych zmian czy tylko Ty masz być ich dostawcą? (napisałaś, że on Cię o to pyta)
Bo wiesz, on w tym równoległym świecie to może nie zdaje sobie sprawy, że tu konkretna robota po jego stronie jest do zrobienia.

Długo trwałam w wyjaśnianiu : dlaczego ? po co? co on powiedział ? co ona odpowiedziała ? dlaczego tak napisała ? dlaczego to dlaczego tamto.
To mnie zmęczyło. Ja nawet pamiętam, chyba Ty to napisałaś, żebym na bary nie brała wszystkiego.
Bo nie udźwignę. I racja. Nie poradziłam sobie.

Do tej pory nie wiem wszystkiego i pewnie nigdy się nie dowiem. Do tej pory jednak czasem mnie ta nieświadomość boli, a czasem aż we mnie wrze, że właśnie za dużo wiem.

Kiedyś przeczytałam, że po zdradzie zdradzony najpierw chce znać wszystkie szczegóły, a tym samym to go zżera. I odziera z intymności związek jeśli miałby pozostać..
A ja wiem...wiem za dużo.

Tarantella napisał/a:

.

Gia, a czy Twój mąż ma jakieś konkretne propozycje jakichś istotnych zmian czy tylko Ty masz być ich dostawcą? (napisałaś, że on Cię o to pyta)
Bo wiesz, on w tym równoległym świecie to może nie zdaje sobie sprawy, że tu konkretna robota po jego stronie jest do zrobienia.

Tarantella konkretne zmiany mojego m...Hm..
Cóż sam załatwił mi dostęp do wszystkiego ( bilingi, poczta, etc etc ) Choć wierz mi, że jak mam wejść na jego biling to brzuch mnie boli zatem oszczędzam sobie tego stresu.
A racjonalnie - nie byłby chyba takim debilem, żeby jeszcze po takich akcjach dzwonić do kolejnej czy tej samej nie zmieniając telefonu !
Zatem wszystko można obejść..ale nie kracze.

Poszedł do psychologa
Rozmawia ze mną na ten temat jak mam taką potrzebę, jeśli nie, to raczej stara się do tego nie wracać.
Ogólnie dba o mnie,
Czasem denerwują mnie teksty:
" zrobiłem błąd. Nie byłem sobą, teraz już jestem..."

Błąd...błąd to jest przejście na czerwonym świetle..

Co jeszcze mógłby zrobić ? I co jeśli Ci napiszę, że to dla mnie jakoś niewystarczające ?
Ponieważ nie wiem co by wystarczyło ?

Wiem, wiem teraz mi napiszecie:  Zgodziłaś się z nim być, on z siebie wiele daje więc czemu nie docenisz ? nie przeskoczysz ?
Ale zanim tak będzie chciałam Wam napisać, że u mnie wszystko działo się stopniowo, stopniowo dostawałam informacje, stopniowo tez dowiadywałam się prawdy.
To wszystko opóźniło.
I te rozciąganie w czasie powoduje chyba moją nieumiejętność podjęcia decyzji..i rozczesywanie tego dalej..

711

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
lifrinat napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Ja w pewnym momencie odrzuciłam zdradę z centrum mojego zycia . Ja nie zawiniłam wiec dlaczego to moje zycie , moje samopoczucie ma na tym cierpieć ??? Przeszłości nie zmienię ale moge zbudować lepsza przyszłość z nim ( czy do końca zycia ??? ;)zobaczymy )

ryba81 - czyli zaakceptowałaś smile.

Raczej pogodziłam sie z przeszłością ktorej nie zmienię .

712 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-07 12:08:50)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
ryba81 napisał/a:
lifrinat napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Ja w pewnym momencie odrzuciłam zdradę z centrum mojego zycia . Ja nie zawiniłam wiec dlaczego to moje zycie , moje samopoczucie ma na tym cierpieć ??? Przeszłości nie zmienię ale moge zbudować lepsza przyszłość z nim ( czy do końca zycia ??? ;)zobaczymy )

ryba81 - czyli zaakceptowałaś smile.

Raczej pogodziłam sie z przeszłością ktorej nie zmienię .

Wiesz ryba81, ze jak ja mam takie "silniejsze" momenty to też tak myślę. Myślę, żeby nie robić ze zdrady epicentrum własnego życia. Przecież ani on ani ta sucz nie są warci tego aby tak temat przeżywać i mielić. I wmawiam to sobie czasem, no... aż się potknę sad

713

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Ja nie wiem... może ja jestem nienormalna GIA, ale mam jakieś nieodparte uczucie, że zasługujesz na coś więcej od życia...
że takie to nasze życie jest krótkie i tak szybko przemija, że każdy dzień ma znaczenie
szkoda każdego dnia sad

714 Ostatnio edytowany przez GIA_79 (2015-10-07 13:18:36)

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
toorank napisał/a:

Ja nie wiem... może ja jestem nienormalna GIA, ale mam jakieś nieodparte uczucie, że zasługujesz na coś więcej od życia...
że takie to nasze życie jest krótkie i tak szybko przemija, że każdy dzień ma znaczenie
szkoda każdego dnia sad


toorank a Ty myślisz, że ja czasem o sobie nie myślę że nienormalna jestem ? Myślę. Serio to piszę.
Myślę, bo kiedyś potrząsnęłabym taką pacjentką i jeszcze przygwoździła, że nie ma do siebie szacunku.

Wiesz ja mam znajomą - nazwijmy ją R.  R była zdradzana, przez lata zresztą ( małżeństwo jej trwało z 13 bodajże lat ) . Odeszła, zresztą tamten też chciał innego życia ( po czasie panna dla której ześwirował kopnęła go w tyłek ..ale to inna historia ) 
Zatem R. poznała gościa, spotykają się ze 2 lata może, bardzo się zaangażowała, do czasu aż dobrnęła do dowodów że facet mami kolejne lale w necie i pisze smsy do nich w stylu "spotkaj się ze mną a twoje życie się zmieni" Płakała, bardzo...kilka dni temu szlochała mi tak w słuchawkę że nie mogłam tego znieść. Sama w tych problemach tez się poryczałam..

co powiedziałam R ?
Że kiedyś miałabym prawo. Teraz nie mam prawa potrząsania nią, mówienia jak to sobie poradzi, jak to powinna się szanować i gościa OLAĆ.
Nie mam prawa bo sama tak postępowałam tak, a nie inaczej..

Bo sama mimo bólu jaki mi zadał nie potrafiłam zaryglować zamków.

Toorank nie chcę się umartwiać. Ja wiem, że z boku to tak wygląda.
Ale ja bardzo chcę się z tego wybić. Bardzo.

715

Odp: Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?
GIA_79 napisał/a:

Myślę, bo kiedyś potrząsnęłabym taką pacjentką i jeszcze przygwoździła, że nie ma do siebie szacunku.

...
Toorank nie chcę się umartwiać. Ja wiem, że z boku to tak wygląda.
Ale ja bardzo chcę się z tego wybić. Bardzo.

Tu nawet nie chodzi o to, że obiektywnie wydajesz się "za dobra" dla niego jeśli można rozpatrywać człowieka w kategoriach jakości...
bije od Ciebie coś takiego...
wydaje się, że masz dużo do zaoferowania tzn. jesteś typem człowieka, który potrafi być szczęśliwy (nie każdy potrafi i nie każdy może być w życiu szczęśliwy, nie każdemu jest to dane)
ale gdyby to co masz trafiło na podatny grunt, gdyby trafiło na kogoś kto ma równie obfitą ofertę co Ty to mógłby być odlot
tego szkoda, tej możliwości, tego wyboru, który nie wszyscy mamy

wiesz ja rozumiem to zawieszenie i poczucie niemocy dokonania zmian, sama nie potrafię od roku... ale u mnie to nie jest kwestia szczęścia, a może jedynie mniejszego zła dla mnie dla innych
a Tobie najzwyczajniej zazdroszczę tego, że jeśli tylko byś chciała mogłabyś być szczęśliwa

Posty [ 651 do 715 z 913 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 14 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Bajka się skończyła. JAK DALEJ żyć ? Jak się na nowo odnaleźć ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024