co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

1

Temat: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Hej! Tak jak w temacie ,zastanawiam sie co robic zeby jakos poukladac sobie zycie na nowo ,czym sie zajac zeby jakos odwrocic swoja uwage od tego co sie stalo ... co wy robicie I jak wam sie to udaje?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Songoku (2015-01-30 11:47:15)

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Pamiętam jak miałem swój taki pierwszy poważny związek i dziewczyna mnie rzuciła dla innego nawet zemna jeszcze nie zerwała a juz miała kogoś.Mega to mnie bolało nienawidziłem jej za to w zasadzie to z czasem ból mijał ale wtedy się właśnie bardzo rozpiłem jak mnie rzuciła dla innego i teraz zapomniałem o niej nawet bym nigdy już do niej nie wrocił. No i w sumie wtedy zaczełem pić tak zapominałem o niej

3

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Ja akurat teraz przechodze taki okres i sam chcialbym znalezc na to recepte. Na szczescie jej nie widzialem od 2 miesiecy i staram sie wypelniac dzien jak tylko sie da. Wczoraj szedlem do sklepu i na wejsciu zamarlem...zobaczylem przez szybe jakas kobiete, ktora do zludzenia przypominala mi moja ex, serce skoczylo az do gardla. Po prostu probuje unikac miejsc, gdzie moge ja spotkac, bo wiem ze z pewnoscia zaboli. Jednak z glowy i serca nie potrafie wyrzucic, pojsc dalej itd...ciezkie takie tematy sa. Wczoraj rozmawialem z kolega wieczorem i on nie jest ze swoja byla kobieta juz 4 lata, a mowil ze zobaczyl ja kilka dni temu ( ona juz po slubie i z dzieckiem ) i 2 dni nie mogl spac i wszystko w glowie wrocilo. Mowi, ze dalej jest w tym stanie, ze nie wie jak by sie zachowal i pewnie by do niej wrocil jakby jej w zyciu nie wyszlo a to minelo juz 4 lata....boje sie tego samego w swoim przypadku sad

4

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Moj maz odszedl dopiero kilka tygodni temu do kochanki z ktora mial romans przez 10 lat ... I tez nie wiem jak sie pozbierac bo tak naprawde byl dla mnie dobrym mezem. Choc trudno pewnie Wam w to uwierzyc. Robie co moge znajduje sobie rozne zajecia duzo pracuje, spotykam sie z kolezanmami , ale i tak wszystko na nic... Cale noce potrafie plakac, bo zwyczajnie tesknie za nim . Pocieszam sie tylko faktem ze czas goi rany, ze to jest tak samo jak ktos bliski Ci umiera. Najpierw nie chce sie zyc, ale z czasem jest coraz lzej az w koncu zycie uklada sie na nowo. I taka musimy miec nadzieje, chociaz i tak chcialabym zeby wrócił. ...

5

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Jedyna różnica, która często powoduje, że leczenie trwa dłużej niż żałoba to fakt, że ta osoba żyje i ma się świetnie... Często jest w innym związku i to chyba wydłuża okres żałoby. Do tego dochodzi złudna nadzieja, że może wróci, a przy śmierci tego nie ma. Jako tako chyba nie ma sposoby trzeba się jakoś trzymać i tyle. Dużo o tym rozmawiać, stawiać małe kroczki i przede wszystkim czekać...

6

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Masz w zupelnosci racje. Bardzo trafnie ujelas roznice miedzy smiercia a odejsciem ... Ja tez chociaz wiem ze jest z inna bardzo szczesliwy to ludze sie nadzieja ze moze wroci ...

7

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Milllka kochana .... on nie był dla Ciebie dobrym mężem, bo Cię zdradzał ...

8

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Wiatjcie;-)
Kochane jest mi bardzo przykro, że musicie się zmierzyc z takim problemem;-( I przezyciem.
Po pierwsze trzeba dać sobie czas...na ból. Czas na wypłakanie sie. Na smutek. A pózniej na złość. Na te wszystkie złe emocje , które teraz wami targają. Dlatego właśnie jest to takie ważne , ponieważ działa na zasadzie oczyszczenia .
różnie to trwa. Warto sobie na to pozwolic do miesiąca. Jest Wam to potrzebne.
Druga sprawa jest może i wydająca sie dziecinną sprawą, ale uwierzcie mi,że pomaga- napisanie do tej osoby szczerego listu. Zamieście w nim to co wydaje się wam najistotniejsze, to co ws boli. radości, smutki, żale, pretensje, a i nawet tesknotę .
Listu nie wysyłajcie. Ale spalcie razem ze wszystkimi rzeczami, które sa jego. ( wiadomo te które spalic można  bo jeśli mieszka z wami Jego pies to......błagam tego nie róbcie;-) ) .Wykasujcie nr w telefonie, usuncie ze znajomych na FB itp. to bedzie takie symboliczne wyrzucenie Go z Waszego zycia.
Kolejną sprawą taką by sobie poradzić to czas na przebaczenie. Może to potrfać zanim się uda. Ale wybaczając - poczujecie wielką ulgę. Wybaczyć możecie nawet za 4-5 lat. A może już i za 2-5 miesięcy. Wybaczając - nie pielęgnujecie w sobie urazy. A uraza w sercu tli się- więc on nadal w tym sercu będzie. Wybaczając bozbędziecie sie i UWOLNICIE raz na zawsze od niego.

Warto w tym czasie zrobic coś tylko dla siebie. Wir pracy jest jakimś rozwiązaniem ale może lepiej zacząć zyc tak jak do tej pory sie nie żyło. Nowe ubrania, nowa fryzura jest dobrym początkiem. A nastepnie warto zapisac sie na jakies kursy( jest wiele darmowych) samorealizacji bądz kursy, które zawsze chciałyscie zrobić ale brakowało odwagi, czasu. Zrobić po prostu cos dla siebie i tylko dla siebie. A smutne wieczory? Wychodzcie ! ze znajomymi, nie zamykajcie sie na ludzi;-) albo samemu do kina np ;-) A i nawet spędzajcie wieczory te smutne na tym Forum, pisząc na tematy lekkie i ciekawe ;-)
życze powodzenia ;-)

9

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

dantezg , przepraszam nie zauwżyłam,że pisze tu tez mężczyzna;-P Oczywiście rady, których udzieliłam są i dla kobiet i dla mężczyzn, wystarczy sobie odwrócic płeć w mojej wypowiedzi ;-) hihihihhi;-)

10

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Ja wiem ze trudno Wam w to uwierzyc ale byl. Dbal o dzieci dom i o mnie tez. Niczego nam nie brakowalo, jezdzilismy na wspolne wyjazdy i weekendy, spotykalismy sie ze znajomymi ... Jedyne czego mi odmawial przez cale ostatnie lata to kolejne dziecko. Ja tak bardzo mazylam o coreczce , a on nie chcial sie zgodzic i nie zgodzil sie ... :-(

11

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Odnośnie córeczki chyba lepiej, że nie zgodził się na kolejne dziecko skoro układał sobie życie z inną. Może czekał z odejściem, aż dzieciaki podrosną ciężko mi stwierdzić jakim był człowiekiem. I jak nie czujesz do niego żalu i złości to nie próbuj na siłę wzbudzić tych uczuć. Mógł być wspaniałym człowiekiem dla Ciebie, ale trzeba powolutku przyjmować do siebie myśl, że był i już go nie ma. Wspaniale spędzone lata zapewne, każdy ma miłe wspomnienia nawet po najgorszym związku. Każdą chwilę sobie przypomnij jak odgonienie myśli jest niemożliwe i przeanalizuj nawet jak Cię to boli to jak znowu do Ciebie wróci będzie już przepracowana i nie wywrze na Tobie takiego "wrażenia" bo już przecież to rozpamiętywałaś. Aż w końcu wspomnienia zaczną się zacierać a te co zostaną już będziesz miała wszystkie wewnętrznie przeżyte:)

12

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Wybacz, ale nie umiem tego odnieść do 10 letniego romansu .... Jest między tym co piszesz a między faktami taki dysonans, że nie potrafię odnieść dobrej rodziny do 10 letniej relacji z inną kobietą i jeszcze wszystko działo się w tym samym czasie ...
Coś jednak było nieprawdziwe ...

13

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

No tak ... Tylko chcialabym wiedziec co bylo nieprawda ?

14

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Duzo bym dala zeby to wiedziec ....

15

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Myślę, że teraz i tak nic nie da jak byś wiedziała co było prawdziwe a co nie. I tak będziesz cierpieć i tak. Utrzymujecie kontakt? Jak on się zachowuje wobec Ciebie i dzieci?

16

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Blanka333 napisał/a:

dantezg , przepraszam nie zauwżyłam,że pisze tu tez mężczyzna;-P Oczywiście rady, których udzieliłam są i dla kobiet i dla mężczyzn, wystarczy sobie odwrócic płeć w mojej wypowiedzi ;-) hihihihhi;-)

Nie ma problemu. Przeprosiny przyjete smile

Odnosnie listu to takowy spisałem...lecz zrobiłem wielki błąd...i go wysłałem ;/
Portale typu FB....nie bawie sie w dziecinady i jej z tego nie usuwam...szczerze za czesto na FB w ogole nei zagladam. Na szczescie ona sie nie panoszy z nowym amantem.

17

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

A jeśli wysłałeś i nawet jeśli jej nawrzucałes w nim to...i tak dobrze ! Bo sie z tego oczyściłeś ! ;-) Przerzuciłeś swoje żale na nią. I napewno czujesz lekka ulgę ;-)

18 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-01-30 15:56:11)

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Blanka333 napisał/a:

A jeśli wysłałeś i nawet jeśli jej nawrzucałes w nim to...i tak dobrze ! Bo sie z tego oczyściłeś ! ;-) Przerzuciłeś swoje żale na nią. I napewno czujesz lekka ulgę ;-)

Nie do konca. Wlasnie o to chodzi, ze nawet po tym co zrobila nie potrafilem/nie chcialem jej nawrzucac. Ten list byl forma proby rozmowy, bo do momentu wyslania nie bylem swiadomy tego, co tak naprawde sie stalo ( prawdziwy powod rozstania - zdrada oraz odejscie do innego ) i probowalem to " ratowac " i spotkac sie na rozmowe. Takiej mozliwosci nie "wyprosilem " ( wiem, glupi bylem, ze w ogole probowalem ), wiec postanowilem przelac wszystko na papier, czym tylko sie pograzylem i zblaznilem...

19

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
lilianna90 napisał/a:

Jedyna różnica, która często powoduje, że leczenie trwa dłużej niż żałoba to fakt, że ta osoba żyje i ma się świetnie... Często jest w innym związku i to chyba wydłuża okres żałoby. Do tego dochodzi złudna nadzieja, że może wróci, a przy śmierci tego nie ma. Jako tako chyba nie ma sposoby trzeba się jakoś trzymać i tyle. Dużo o tym rozmawiać, stawiać małe kroczki i przede wszystkim czekać...

BARDZO mądre słowa! wyjąwszy OWO czekanie... bo nie sprecyzowano NA CO czekać... jak na jego powrót to o kant tyłka potłuc TO czekanie. Można "przegapić" inne, fascynujące znajomości będąc uwiązaną do kogoś kto okazał sie tego nie godny wink
PO CO samemu sobie "wiązać" tę bardzo ważną sferę życia?
Mnie pomogły studia - odpowiadając na pytanie tytułowe big_smile

20

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Jest w pozadku w stosunku do nas. Nawet twierdzi ze jezeli bede potrzebowala pomocy to moge na niego liczyc. Jak to powiedzial , zdaje sobie sprawe ze mnie skzywdzil. Ale jednoczesnie widac ze jest szczesliwy z tamta malpa ... Jak go o nia Na spokojnie zapytalam to powiedzial ze ja kocha i to bardzo. I bardzo ja tez szanuje bo oona  jedna przez tyle lat kochala go zawsze i bezinteresownie. I zadna inna nie czekala by tak dlugo na niego zwlaszcza ze jest taka ladna i duzo mlodsza .
Tak jak ja bym go nie kochala ...

21

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

DANTEZG no nie do końca sie zgodzę,że sie zbłażniłeś ponieważ chciałeś ratować związek. Kierowała Toba miłość. Nie stałeś , nie wyczekiwałes pod jej domem, nie sledziłeś jej. Wysłałeś jej szczery list, wyznałeś  uczucia. Nie możesz tego żałować. Natomiast napewno byłes wtedy w pierwszym etapie po zdradzie, kiedy człowiek chwyta sie wszystkiego co tylko może by ta osoba wróciła. To jest po prostu bezradnosc. Pozniej ona odchodzi. maleje ;-)

22

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

No właśnie też bym chciała wiedzieć jak sobie radzić z tym wszystkim? Z bólem, złością, żalem?

23

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Chyba trzeba przecierpiec , jesli nadal kocha sie osobe ktora od nas odeszla...

24

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Anhedonia napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

Jedyna różnica, która często powoduje, że leczenie trwa dłużej niż żałoba to fakt, że ta osoba żyje i ma się świetnie... Często jest w innym związku i to chyba wydłuża okres żałoby. Do tego dochodzi złudna nadzieja, że może wróci, a przy śmierci tego nie ma. Jako tako chyba nie ma sposoby trzeba się jakoś trzymać i tyle. Dużo o tym rozmawiać, stawiać małe kroczki i przede wszystkim czekać...

BARDZO mądre słowa! wyjąwszy OWO czekanie... bo nie sprecyzowano NA CO czekać... jak na jego powrót to o kant tyłka potłuc TO czekanie. Można "przegapić" inne, fascynujące znajomości będąc uwiązaną do kogoś kto okazał sie tego nie godny wink
PO CO samemu sobie "wiązać" tę bardzo ważną sferę życia?
Mnie pomogły studia - odpowiadając na pytanie tytułowe big_smile

Czekać, aż się zapomni i wyleczy z tego okropnego "choróbska", absolutnie nie czekać na jego powrót! Tym bardziej jestem pewna w Twoim przypadku, że nie wróci skoro to trwa już 10lat to znaczy, że był pewny swojej decyzji już dawno tylko czekał na odpowiedni moment tak jak pisałam wcześniej może jak dzieciaki podrosną. Teraz trzeba nauczyć się żyć w pojedynkę, skupić na dzieciach i na sobie. Każdy dzień to będzie walka, ale będzie wygrana:)

25

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Millka
ale tak swoją drogą, to bardzo cierpliwa kochanka.

26

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Z mojego punktu widzenia,absolutnie nie warto przyjmowac kogos po zdradzie.Ta osoba,ktora zdradzila ,zazwyczaj niczego nie chce sklejac.Martwi sie,stara,nadwyreza...ta druga,zdradzona osoba.I to jest absurd tej sytuacji.Pzdr.

27

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
stokrotka1978 napisał/a:

Millka
ale tak swoją drogą, to bardzo cierpliwa kochanka.

Niestety tak, a on najwyraźniej bardzo to sobie docenił ... :-(

28

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
distraught napisał/a:

No właśnie też bym chciała wiedzieć jak sobie radzić z tym wszystkim? Z bólem, złością, żalem?

Jak najwięcej o tym mówić. Czujesz żal zadzwoń do przyjaciółki albo napisz na forum posta ze wszystkimi uczuciami. Że tęsknisz, że go kochasz albo jednak nie, nienawidzisz go itd. Wyrzucaj to z siebie ile się tylko da. Przychodzą wspomnienia nie uciekaj przed nimi tylko je przyjmij. Za pierwszym razem zaboli, ale za drugim nie zrobi już na Tobie wrażenia. Jak już te najgorsze momenty miną i znajdzie się siła żeby ruszyć z miejsca to ćwicz!!!! Nienawidziłam sportu a teraz na siłowni jestem kilka razy w tygodniu. Przez te dwie godziny skupiam się tylko na wysiłku. Oglądaj filmy!!! Komedie, horrory, sensacje to co lubisz! Od czasu do czasu idź sama na spacer zmierz się z myślami. Porozmawiaj sama ze sobą- będziesz przygnębiona, ale prędzej czy później i tak trzeba samemu ze sobą omówić cała sytuację. Nie czytaj tylko smutnych wątków, ale też z happy endem. Że komuś się udało, że się ponownie zakochał, że nauczył się być szczęśliwym w pojedynkę. Jest masa takich artykułów na necie. To dodaje wiary, że nam też się uda z tym uporać skoro innym się udało:)

29

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Dziekuje za to co piszecie ,jedyne czego nie zrobie to nie mam zamiaru zaczac pic ;-) ,ale przyznaje ze chcialam sie pociac ,dlatego mam piekne tatuaze na nadgarstkach zebym tego nie zrobila ale zebym pamietala...ja tez staram sie robic co moge zeby zajac mysli (dobrze ze dzieci daja popalic wiec mam zajecie) ... moja styuacja jest o tyle gorsza ze nadal mieszkamy w tym samym domu mimo ze nawet nie odzywamy sie do siebie to I tak jego obecnosc mnie czasem wykancza...

a co do zaloby po stracie kogos kto umarl to to juz przerabiam bo w tym roku moj synek mialby 7 latek I jesli mam byc szczera to bol jest inny ale po jakims czasie ta odchlan w sercu staje sie jakby mniejsza

zdrady meza jednak nic nie zaleczy I to wiem tylko mam nadzieje ze bede potrafila jakos stworzyc dom moim dzieciom...

30 Ostatnio edytowany przez Glosator (2015-01-31 12:26:29)

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

To może ja napiszę parę słów. Od zdrady juz mojej byłej żony minęło - niech policze -  15 lat. Pamietam ten okres, przechodzi to pewnie kazdy zdradzony współmałżonek. Najpierw niewiara, potem wścieklosc, potem żałosne żebranie o Milosc, ponizanie sie, wycie... Potem apatia, wscieklosc, złość na siebie, na niego/nią. Potem niemożność odnalezienia sie w nowej rzeczywistosci. Najbardziej durne to czekanie, ze moze jednak warto walczyc, a moze wróci a potem odkrycie, ze to bezsensowne. I bezsensowne jest to patrzenie jak sie byłemu współmałżonkowi wiedzie.. "Ja cierpię on sie bawi".

To wszystko to stracony czas. Stracone energię, pieniadze, czysta głupota jaką robi człowiek zdradzony by ratować coś, co umarło na długo przed odkryciem zdrady. Te łzy. Ta wscieklosc, złość, chec zemsty to cos bezsensownego - niby ma poprawić humor, ale nie daje tego. Tak jak zemsta, nie daje satysfakcji.
Ale podobno ten bol i szarpanina jest konieczna, by zrozumiec, w koncu, po iluś tam latach, ze kochaliśmy nie tę osobę co trzeba i że ich zdrada, wyrządzony nam bol to bolesna lekcja, w ktorej odkrywamy, ze po prostu bylismy lepsi, mielismy dar milosci, kochaliśmy źle i ze trzeba sie na bledach uczyć. I dostaliśmy pomimo śmierci zwiazku kokejną szansę od losu.

To ja odkryłem patrzac z perspektywy 15 lat.

Po pierwsze, zdrada to dar dla tych, ktorzy pobrali sie z niewłaściwą osobą albo na niewłaściwym etapie swojego zycia. Po drugie: zdrada czyni nas mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi. Na zdradzie możemy sie nauczyc tego, czego nie wolno nam robic. Jesli poświęcimy czas nie na lanie śloz i tycie smile to mozemy odkryc, czemu dokonujemy złych wyborów, oraz cźemu popełniamy tak szalone błędy, powodujące, ze ludzie, ktorzy z nami sa, od nas odchodzą. Po trzecie: zdrada, to zakończenie jednego zwiazku, a otwarcie mozliwosci na lepszy zwiazek, juz z kims nowym, z kimś kogo wybieramy dojrzałej, mądrzej bogatsi o swoje doswiadczenia poprzednie. Dlatego drugi zwiazek prawie zawsze jest lepszy od poprzedniego - oczywiscie, jesli wyciągamy właściwe wnioski, Ja uwazam, ze zdrada jest destrukcją pozytywną - coś jest niszczone, by coś innego na jego gruzach, lepszego zbudować. Nawet jesli to nasze bledy doprowadzimy kogos, ze nas zdradził (tak czesto jest) to ucząc sie na bledach minimalizujemy szanse, ze nastepny zwiazek bedzie gorszy.

Moje drugie małżeństwo jest o niebo lepsze od pierwszego wlasnie dlatego. Dzisiaj pragnę podziękować tutaj, w tym miejscu mojej byłej małżonce, ktorej twarz juz mi sie w pamieci zatarła, ze gdy ja ciezko pracowałem, to ona sobie ubarwiała zycie z 20-latkiem smile Dziekuję jej z całego serca, ze mnie zostawiła i poszła siebie w cholere. Fakt, bolało, ale sie pozbierałem. Wsciekłość przelałem w aktywność zawodowa. Zamiast rozpamiętywać, badałem kobiety, chciałem zrozumiec jak dzialaja, jak mysla, czego oczekuja (panie moga to samo robic z panami) i czego sie mozna po nich spodziewać. Tak, eksperymentowałem na sobie ucząc sie od innych, Dzieki temu, dzisiaj moja  obecna żona wie, ze ja wiem co mysli, co jej dolega. Jak ma handrę, jak ma dola, jak ma zespol przedmiesiączkowy, jak jest rozdrażniona, wiem czego oczekuje. Nienpopelniam bledow durnego samca...
Wiem co mozna a czego nie wolno. Poznałem kobiety i w koncu ktoregos dnia spotkałem sie z moją żoną i zyje w burzliwym, ciekawym zwiazku od wielu lat. Za to dziekuje mojej byłej, i jej kochankowi. Mścić sie nie trzeba. Całkiem inaczej jest, kiedy zdradzający na poczatku ma różowe lata, ale potem odkrywa, ze kochanek/kochanka tak naprawde robi te same a nawet gorsze problemy niz były współmałżonek. Bardzo czesto ich zycie jest wcale nie najlepsze - bo zdradzając, bo żyjąc w nowym zwiazku, nie maja rozkminione, jakie bledy i co było nie tak, by były zwiazek zakonczyc zdrada. My zdradzeni mamy to juz w tym czasie rozkminione, jestesmy mądrzejsi, lepsi, bardziej dbamy o swoje zycie, psychiczna higienę po rozpadzie starego zwiazku. Oni wtedy zaczynaja cierpiec, frustrują, sa zgorzkniali i stają sie jeszcze gorsi...

Zas Ci co nas zdradzili w nowych swoich związkach z kochankami czy kochankiem, jeszcze nic nie wiedza. Są jak tabaka w rogu! Cos czuja, tak piąte przez dziesiąte cos kumają, ale z czasem odkrywają, ze nic nie wiedza. Jak głupi byli, tak głupimi są! Dlatego ich nowe zwiazki po okresie fascynacji, zachwytem może młodszym i ładniejszym od naszego ciałem, wchodza w wiekszą zażyłość w nowej dla nich relacji i czesto odkrywają, ze z nowym partnerem jest tak samo a nawet gorzej niż z tym, ktorego zdradzali. Jesli zdradzający był winnym rozpadu zwiazku (i nie chodzi tu o wyrok sadu ale o działanie w poprźednim zwiazku, ktore doprowadziło do zdrady) to w nowym zwiazku te same błędy sa powielane! No bo jak zdradzający ktory krzywdził zone i odszedł do innej, ma w nowym zwiazku byc lepszy? No nie da sie. On został taki sam i w nowym zwiazku, gdy jego nowa ofiara odkrywa jakim jest, to co? Bedzie inny? No nie. To my jako "ofiary" dzieki temu ze dojrzeliśmy, odkryliśmy powody rozpadu zwiazku jestesmy lepsi, ale współmałżonek tego czasu nie miał. Dlatego tacy cżesto po odkryciu, ze stary zwiazek był lepszy od nowego, chca wrocic. Jesli dobrze wykorzystaliśmy ten czas bolu nierozważań, wywalimy niewiernego współmałżonka za drzwi z kopem i głośnym trzasnieciem drzwiami, tak jak zrobił to mój przyjaciel, gdy jego żona stanęła z walizkami pod furtka jego domu, gdy odkryła, ze jej kochanek pieknie ja puka, ale do zycia we dwoje, w parze, w zwiazku. sie nie nadaje, bo nie jest tak zaradny (mój kolega w tym czasie zalozyl firme i kupił dom) i jest totalnie nieodpowiedzialny.

I ostatnie - bol, cierpienie ta słabość, to jest błogosławieństwo - w słabości człowiek sie doskonali.
Ten czas pozwla na zagojenie ran, oraz na przemyślenie i ustawienie sobie listy rzeczy do zrobienia.
Nie marnujcie tego na zemstę, na patrzenie, czy mojej/mojemu byłemu dobrze sie wiedzie, czy cierpi z kochankiem/kochanka. Szkoda czasu, zdrowia, energii, pieniedzy na to. Na poczatku im bedzie cudownie, tobie bedzie tragicznie źle - i to jest prawidłowość. Z czasem, to u nich bedzie tragicznie źle a u ciebie bedzie bosko!

Wywalcie swoich współmałżonków z zycia, zupełnie. Usuńcie ich zdjęcia z albumów, z pamieci. Nauczcie sie kochac siebie, bo nie da sie kochac innych, jesli nie umiemy kochac siebie. Zadbajmy o siebie, rzućmy nałogi, zróbcie karierę, zmieńcie prace na lepsza. Zacznijcie energię przelewać w poprawę własnego ciała, zdrowia, zycia, w poprawę zycia waszych dzieci i bliskich, zmieniajcie środowiska w ktorym żyjecie, mieszkacie. Zmieńcie wszystko na lepsze i wtedy poczujecie, to co ja: ze zdrada nie jest zadna tragedia, ze to cos normalnego i jest darem dla losu dla tych, co dokonali złych wyborów i byli jeszcze niedojrzali w umiejętności bycia z kimkolwiek.

I gdy to wszystko zrobicie - w waszych oczach zniknie wzrok porzuconej suki ze szczeniętami, czy zbitego psa, a zagości w waszych oczach uśmiech. Te śmiejące sie oczy beda przyciągać druga płeć,  uczynią was atrakcyjniejszymi, ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.
Im dluzej bedziesz sie umartwiać, cierpiec, zawodzić i wyć - bezmyślnie odsuwasz czas radosci i milosci w przyszlosc.

Wiec rusz dupę i do dzieła!

smile

31

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

I zaś pozostaje mi się podpisać pod postem. Też do mnie dotarło, że po co żyć życiem kogoś kto zranił i pewnie się teraz bawi na całego. Wyciągnąć wnioski , odciąć póki co wspomnienia i ruszyc z miejsca,  reszta pewnie się wtedy szybciej ułoży.
Trochę mi zajęło dochodzenie do tego ale lepiej późno niż wcale.

32

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Asnika napisał/a:

I zaś pozostaje mi się podpisać pod postem. Też do mnie dotarło, że po co żyć życiem kogoś kto zranił i pewnie się teraz bawi na całego. Wyciągnąć wnioski , odciąć póki co wspomnienia i ruszyc z miejsca,  reszta pewnie się wtedy szybciej ułoży.
Trochę mi zajęło dochodzenie do tego ale lepiej późno niż wcale.

Asnika, ja to wszystko doskonale wiem. Ale sama wiedza nie wystarcza jak na razie. Dzisiaj znowu obudziłam sie smutna i roztrzęsiona. Znowu mi się śnił a na to już nie mam żadnego wpływu niestety sad

33

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Eh no tak sny potrafią dobić.  Ja ostatnio mam coraz rzadziej koszmary ale za to jak mam to tak dobitnie realne że aż boli.
Ale to sen,zły sen. Musisz zacząć świadomie kierować swoją uwagę na inne tory albo chociaż zaprosić koleżankę na kawę,  wywalić cały ból w 10 min a potem pogadać o zwykłym życiu. Pamiętaj nic nie trwa wiecznie, nawet ból.  Będzie lepiej a Ty będziesz mocniejsza. Wiesz zapomniałam Ci wczoraj powiedzieć - sswego czasu zmuszałam się do zauważenia dobrych rzeczy każdego dnia.  Po jakimś czasie zauważyłam, że już się nie zmuszam. Będzie naprawdę lepiej,  zwłaszcza teraz gdy już postanowiłaś co dalej :-)

34

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Glosator ile u Ciebie trwał czas " życia zdradą, byłą żoną itd"? Bardzo mnie ciekawi ile czasu u Ciebie trwało zamknięcie tego rozdziału. Mnie przeraża czasem fakt, że nie wiadomo jak długo będę z tego wychodzić...Mimo, że cholernie się staram.

35

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Glosator,tak właśnie wygląda mój plan.Chcę zmienić tą żałosną wegetację w udane życie.Tylko osobie mało pewnej siebie,nieśmiałej,ciężko jest się przełamać.Swiadomość tego,że marnuję mój czas na to rozpamiętywanie,nadzieję,tęsknotę sprawia,że jestem na siebie wściekła,czuję się słaba i beznadziejna.To jest straszne i egoistyczne,ale naprawdę łatwiej by mi było przeżywać żałobę po nim.Bez zniszczenia poczucia własnej wartości.Jak je odbudować?
Codziennie biorę się w garść,walczę,robię dla siebie dużo dobrego,wyżywam się fizycznie i to trochę zagłusza ten ból,ale on ciągle jest.Ile to ma trwać?Kiedy będę zdrowa?miotam się jak nienormalna.

36

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
fluoxetyna napisał/a:

Glosator,tak właśnie wygląda mój plan.Chcę zmienić tą żałosną wegetację w udane życie.Tylko osobie mało pewnej siebie,nieśmiałej,ciężko jest się przełamać.Swiadomość tego,że marnuję mój czas na to rozpamiętywanie,nadzieję,tęsknotę sprawia,że jestem na siebie wściekła,czuję się słaba i beznadziejna.To jest straszne i egoistyczne,ale naprawdę łatwiej by mi było przeżywać żałobę po nim.Bez zniszczenia poczucia własnej wartości.Jak je odbudować?
Codziennie biorę się w garść,walczę,robię dla siebie dużo dobrego,wyżywam się fizycznie i to trochę zagłusza ten ból,ale on ciągle jest.Ile to ma trwać?Kiedy będę zdrowa?miotam się jak nienormalna.

To witaj w klubie. Też jestem osobą nieśmiałą i mało pewną siebie i mam fobię społeczną sad
Do codziennych zwykłych czynności zmuszam się niestety. Nic mi się nie chce. Nic nie cieszy

37

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Niestety to wszystko wymaga czasu. I mimo, że chcemy jak najszybciej zapomnieć i ułożyć sobie życie to się tak nie da:/ Też tęsknie za czułością, osobą która wspiera, martwi się i na którą mogę zawsze liczyć, ale to się niestety skończyło i teraz trzeba nauczyć się żyć samemu. Chociaż to bardzo trudne...

38

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Bardzo trudne.Na każdym kroku mi go brakuje.Tym bardziej,że byliśmy ze sobą,,od zawsze"Ja nie znam innego życia.Boże,jak bym chciała być inna,zmienić się w kogoś pewnego siebie,kto wie czego chce.Zmienić wszystko na lepsze.Poznać fajnych ludzi,żyć pełnią życia.Marzę o tym codziennie.Ale pózniej nadchodzi znów cholerna szara rzeczywistość,w której boję się cokolwiek zmieniać z obawy,że zmienię na gorsze.Moje małe kroczki są tak maleńkie,muszę się przełamywać w najprostszych sprawach.Chyba tylko w pracy czuję się w miare pewnie.

39

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
fluoxetyna napisał/a:

Bardzo trudne.Na każdym kroku mi go brakuje.Tym bardziej,że byliśmy ze sobą,,od zawsze"Ja nie znam innego życia.

No właśnie. Ponad pół życia razem i dlatego teraz tak ciężko sad

40

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Ciesze sie ze nadzieja na normalne ,lepsze zycie istnieje! dobrze ze tutaj sa ludzie ktorzy pomagaja sobie w takich sytuacjach.

41

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Mam kryzys... pewnie alkohol go pogłębił. Tęsknie za człowiekiem, który zniszczył mi życie. Tęsknie za moim oprawcą i wybawcą w jednym.  Nienawidzę sama siebie, że jestem tak słaba:(

42 Ostatnio edytowany przez Glosator (2015-02-01 12:32:15)

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
lilianna90 napisał/a:

Glosator ile u Ciebie trwał czas " życia zdradą, byłą żoną itd"? Bardzo mnie ciekawi ile czasu u Ciebie trwało zamknięcie tego rozdziału. Mnie przeraża czasem fakt, że nie wiadomo jak długo będę z tego wychodzić...Mimo, że cholernie się staram.

Miałem wtedy 38 lat, wiec byłem jeszcze głupi smile Wiec sama zdradę przeżywałem z dwa-tezy tygodnie. Samo zamknięcie rozdziału odwlekało sie w czasie, bo moja była zaszła z kochankiem. Ciągnęło sie to troche, bo jakmkazdy zdradzony człowiek głupieje. Ale po roku miałem juz jej serdecznie dosyc i nie mogłem na nia patrzec. Niestety człowiek głupi był przerażliwie, jak o tym pisze, to śmieje sie sam z siebie. Ale odkrycie, ze moja była zrobiła mi wielki prezent z tego, ze sie puszczala, odkryłem po 4-5 miesiacach.
Potem miałem wiele prób zalozenia zwiazku i z kazda proba odkrywałem coraz wiecej. - w sobie, w kobietach.
Poznałem kobiety majace w sobie wiele dobra, ale i takie, ktore miały mocno zrypane czerepy i tak pokaleczone przez facetow, ze niektore rozstania powodowały, ze z czasem to nawet sie śmiałem, jak jakas pani mowila mil ze "do siebie nie pasujemy" albo "ze one nie pasuja do mnie". Wiec bol rozstania juz za chyba drugim czy trzecim razem przestane wogole ruszać. Nie musisz sie martwic - wszystko zalezy ile sobie uświadomisz.
Prawda nas wyzwala - ta biblijna prawda naprawde pozwla na określenie jak długo bedziesz wychodzić ze swojego stanu. Jesli jestes typem "męczennicy" kobiety, ktora kocha sie uzalac. - tym nad soba Nie czuje wstydu, ze budzi u ludzi współczucie, oczekuje ciagłego pociesżania, to taki stan moze trwać wieczność. Jesli zrozumiesz to co napisałem wyzej, pocierpisz kilka dni, tygodni i po chwili zakończysz czas żałoby nad byłym związkiem, bo trzeba żuć, bo trzeba wyjsc z tego chorego układu i zaczac zycie od nowa z podniesionym czołem.

Tak wiec jak napiszesz mi kiedy info sie stało, jaka jestes i co jest dla ciebie teraz najwazniejse, bowiem ci ile Cie jeszcze bedzie telepać. Nie uzalac sie nad soba, a szybko ci przejdzie. Zapewniam Cie, ze za jakis czas, bedziesz sie wstydzić swoich stanie depresji i uśmiechniesz sie do siebie myśląc, jaka byłaś głupia, ze sie przejmowałaś zdradą...
Wiem, ze nie uwierzycie, ale tak bedzie smile i to od was zalezy jak szybko do tego stanu dojdziecie.

Paniom ktore po zdradzie maja niskie poczucie wartosci odpowiem, ze to odczucie jest takim "kałem" jaki pozostawia w nas były współmałżonek. Moja byka ciagle ironicznie sie śmiała, ze bede zawsze sam, ze majac trzydzieści pare lat, zadna nie bedzie mnie chciała, etc. Naprawde uwierzyłem w te jej kłamstwa. Dzisiaj z perspektywy czasu wiem, ze zdradzający robia to celowo. Dzieki temu, wprawiają nas w stan tępoty, robia z nas takie miernoty doprowadzajac ofiary do stanu mimikry, takiego potulnego robienia tego czego one chca.
To manipulacja mająca na celu wymuszanie na nas takich rzeczy, jakie im pozwalają wyjsc z lepszej pozycji.

Jak sie wyzwolić z tego poczucia bycia zbitym psem czy suką? Najlepszym rozwiazaniem na manipulacje jest uzmysłowienie sobie, ze to jest manipulacja. Ja pamietam, jak słuchając, jak to mnie "zadna baba nie zechce" po prostu ruszyłem i rozpocząłem ożywcze zycie towarzyskie. Na poczatku odkryłem, ze poprzez poczucie niskiej wartosci staje sie sztuczny, chce byc lubiany przez wszystkich. Byłem takim typkiem wiążącym w dupę wszystkim, byleby mnie lubiono. To był mój blad. Człowiek szukał akceptacji bo wierzył. Ze jest głupi, niechciany, brzydki, i będac soba nikt go nie bedzie lubił. Ja trafiłem na madra kolezanke, ktora mnie znała i powiedziała, że powinienem zawsze byc soba, bo chcac byc lubiany przez wszystkich wychodze sztucznie i odstraszać ludzi. To ina mi powiedziała : "bać chlopie sobą, bo pewnie czesc ludzi Cie nie polubi, ale czesc bedzie szaleć za Toba"
To był taki kubeł zimnej wody, i posłuchałem jej. W koncu dosyc szybko, poznałem fajna koleżankę, bardzo atrakcyjną i tak naprawde to ona szybko uzmysłowiła mi, ze moja była wbiła mnie w kompleksy.
I pamietam dzien, w ktorym sie z tych kompleksów wyleczyłem. Musiałem sie spotkac z byłą. Cos musiałem jej dac, czy zabrac. Moja kolezanka podrzuciła mnie samochodem, ale zrobiła to tak: podjechaliśmy pod restauracje, moja byka siedziała tam ze swoim kochasiem, ja wyszedłem z samochodu, a moja kumpela wysiadła ze mna, by sie pożegnac. Była bardzo atrakcyjna, ładna, zgrabna, kochała obcisłe ciuchy i bieliznę intimissimi smile zbyło ciepło, wiec prawie była rozebrana. Podskoczyła uwięsila mi sie na szyji, namiętnie pocałowała tak, ze kika osob oderwało sie od kawy smile i wsiadła do samochodu i sobie pojechała. Ja jeszcze z szminka na ustach podszedłem do byłej (na twarzy miała tonę zazdrości) i usłyszałem: " Wow, ile ona ma lat?" Wtedy sie wyleczyłem smile
Stan w jakim jestescie jest stanem z ktorego mozecie wyjsc. Trzeba tylko ruszyć. Wiekszosci z Was niewiele trzeba. Wystarczy kupic sobie pare ciuchów, wyjechać nantydzien do spa i poderwać sobie jakies "ciacho" smile
Jesli wierzycie w kłamstwo, musicie sie z tęgi same wyrwać,

43

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Glostar - strasznie mi się podoba twój opis i argumentacja smile
Jeśli pozwolisz zacytuję go - podając autora i źródło, jako odpowiedź na blogu - w dyskusji na temat samoudręczania i trwania w cierpieniu> MOGĘ?

44

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Glosator napisał/a:

To może ja napiszę parę słów. Od zdrady juz mojej byłej żony minęło - niech policze -  15 lat. Pamietam ten okres, przechodzi to pewnie kazdy zdradzony współmałżonek. Najpierw niewiara, potem wścieklosc, potem żałosne żebranie o Milosc, ponizanie sie, wycie... Potem apatia, wscieklosc, złość na siebie, na niego/nią. Potem niemożność odnalezienia sie w nowej rzeczywistosci. Najbardziej durne to czekanie, ze moze jednak warto walczyc, a moze wróci a potem odkrycie, ze to bezsensowne. I bezsensowne jest to patrzenie jak sie byłemu współmałżonkowi wiedzie.. "Ja cierpię on sie bawi".

To wszystko to stracony czas. Stracone energię, pieniadze, czysta głupota jaką robi człowiek zdradzony by ratować coś, co umarło na długo przed odkryciem zdrady. Te łzy. Ta wscieklosc, złość, chec zemsty to cos bezsensownego - niby ma poprawić humor, ale nie daje tego. Tak jak zemsta, nie daje satysfakcji.
Ale podobno ten bol i szarpanina jest konieczna, by zrozumiec, w koncu, po iluś tam latach, ze kochaliśmy nie tę osobę co trzeba i że ich zdrada, wyrządzony nam bol to bolesna lekcja, w ktorej odkrywamy, ze po prostu bylismy lepsi, mielismy dar milosci, kochaliśmy źle i ze trzeba sie na bledach uczyć. I dostaliśmy pomimo śmierci zwiazku kokejną szansę od losu.

To ja odkryłem patrzac z perspektywy 15 lat.

Po pierwsze, zdrada to dar dla tych, ktorzy pobrali sie z niewłaściwą osobą albo na niewłaściwym etapie swojego zycia. Po drugie: zdrada czyni nas mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi. Na zdradzie możemy sie nauczyc tego, czego nie wolno nam robic. Jesli poświęcimy czas nie na lanie śloz i tycie smile to mozemy odkryc, czemu dokonujemy złych wyborów, oraz cźemu popełniamy tak szalone błędy, powodujące, ze ludzie, ktorzy z nami sa, od nas odchodzą. Po trzecie: zdrada, to zakończenie jednego zwiazku, a otwarcie mozliwosci na lepszy zwiazek, juz z kims nowym, z kimś kogo wybieramy dojrzałej, mądrzej bogatsi o swoje doswiadczenia poprzednie. Dlatego drugi zwiazek prawie zawsze jest lepszy od poprzedniego - oczywiscie, jesli wyciągamy właściwe wnioski, Ja uwazam, ze zdrada jest destrukcją pozytywną - coś jest niszczone, by coś innego na jego gruzach, lepszego zbudować. Nawet jesli to nasze bledy doprowadzimy kogos, ze nas zdradził (tak czesto jest) to ucząc sie na bledach minimalizujemy szanse, ze nastepny zwiazek bedzie gorszy.

Moje drugie małżeństwo jest o niebo lepsze od pierwszego wlasnie dlatego. Dzisiaj pragnę podziękować tutaj, w tym miejscu mojej byłej małżonce, ktorej twarz juz mi sie w pamieci zatarła, ze gdy ja ciezko pracowałem, to ona sobie ubarwiała zycie z 20-latkiem smile Dziekuję jej z całego serca, ze mnie zostawiła i poszła siebie w cholere. Fakt, bolało, ale sie pozbierałem. Wsciekłość przelałem w aktywność zawodowa. Zamiast rozpamiętywać, badałem kobiety, chciałem zrozumiec jak dzialaja, jak mysla, czego oczekuja (panie moga to samo robic z panami) i czego sie mozna po nich spodziewać. Tak, eksperymentowałem na sobie ucząc sie od innych, Dzieki temu, dzisiaj moja  obecna żona wie, ze ja wiem co mysli, co jej dolega. Jak ma handrę, jak ma dola, jak ma zespol przedmiesiączkowy, jak jest rozdrażniona, wiem czego oczekuje. Nienpopelniam bledow durnego samca...
Wiem co mozna a czego nie wolno. Poznałem kobiety i w koncu ktoregos dnia spotkałem sie z moją żoną i zyje w burzliwym, ciekawym zwiazku od wielu lat. Za to dziekuje mojej byłej, i jej kochankowi. Mścić sie nie trzeba. Całkiem inaczej jest, kiedy zdradzający na poczatku ma różowe lata, ale potem odkrywa, ze kochanek/kochanka tak naprawde robi te same a nawet gorsze problemy niz były współmałżonek. Bardzo czesto ich zycie jest wcale nie najlepsze - bo zdradzając, bo żyjąc w nowym zwiazku, nie maja rozkminione, jakie bledy i co było nie tak, by były zwiazek zakonczyc zdrada. My zdradzeni mamy to juz w tym czasie rozkminione, jestesmy mądrzejsi, lepsi, bardziej dbamy o swoje zycie, psychiczna higienę po rozpadzie starego zwiazku. Oni wtedy zaczynaja cierpiec, frustrują, sa zgorzkniali i stają sie jeszcze gorsi...

Zas Ci co nas zdradzili w nowych swoich związkach z kochankami czy kochankiem, jeszcze nic nie wiedza. Są jak tabaka w rogu! Cos czuja, tak piąte przez dziesiąte cos kumają, ale z czasem odkrywają, ze nic nie wiedza. Jak głupi byli, tak głupimi są! Dlatego ich nowe zwiazki po okresie fascynacji, zachwytem może młodszym i ładniejszym od naszego ciałem, wchodza w wiekszą zażyłość w nowej dla nich relacji i czesto odkrywają, ze z nowym partnerem jest tak samo a nawet gorzej niż z tym, ktorego zdradzali. Jesli zdradzający był winnym rozpadu zwiazku (i nie chodzi tu o wyrok sadu ale o działanie w poprźednim zwiazku, ktore doprowadziło do zdrady) to w nowym zwiazku te same błędy sa powielane! No bo jak zdradzający ktory krzywdził zone i odszedł do innej, ma w nowym zwiazku byc lepszy? No nie da sie. On został taki sam i w nowym zwiazku, gdy jego nowa ofiara odkrywa jakim jest, to co? Bedzie inny? No nie. To my jako "ofiary" dzieki temu ze dojrzeliśmy, odkryliśmy powody rozpadu zwiazku jestesmy lepsi, ale współmałżonek tego czasu nie miał. Dlatego tacy cżesto po odkryciu, ze stary zwiazek był lepszy od nowego, chca wrocic. Jesli dobrze wykorzystaliśmy ten czas bolu nierozważań, wywalimy niewiernego współmałżonka za drzwi z kopem i głośnym trzasnieciem drzwiami, tak jak zrobił to mój przyjaciel, gdy jego żona stanęła z walizkami pod furtka jego domu, gdy odkryła, ze jej kochanek pieknie ja puka, ale do zycia we dwoje, w parze, w zwiazku. sie nie nadaje, bo nie jest tak zaradny (mój kolega w tym czasie zalozyl firme i kupił dom) i jest totalnie nieodpowiedzialny.

I ostatnie - bol, cierpienie ta słabość, to jest błogosławieństwo - w słabości człowiek sie doskonali.
Ten czas pozwla na zagojenie ran, oraz na przemyślenie i ustawienie sobie listy rzeczy do zrobienia.
Nie marnujcie tego na zemstę, na patrzenie, czy mojej/mojemu byłemu dobrze sie wiedzie, czy cierpi z kochankiem/kochanka. Szkoda czasu, zdrowia, energii, pieniedzy na to. Na poczatku im bedzie cudownie, tobie bedzie tragicznie źle - i to jest prawidłowość. Z czasem, to u nich bedzie tragicznie źle a u ciebie bedzie bosko!

Wywalcie swoich współmałżonków z zycia, zupełnie. Usuńcie ich zdjęcia z albumów, z pamieci. Nauczcie sie kochac siebie, bo nie da sie kochac innych, jesli nie umiemy kochac siebie. Zadbajmy o siebie, rzućmy nałogi, zróbcie karierę, zmieńcie prace na lepsza. Zacznijcie energię przelewać w poprawę własnego ciała, zdrowia, zycia, w poprawę zycia waszych dzieci i bliskich, zmieniajcie środowiska w ktorym żyjecie, mieszkacie. Zmieńcie wszystko na lepsze i wtedy poczujecie, to co ja: ze zdrada nie jest zadna tragedia, ze to cos normalnego i jest darem dla losu dla tych, co dokonali złych wyborów i byli jeszcze niedojrzali w umiejętności bycia z kimkolwiek.

I gdy to wszystko zrobicie - w waszych oczach zniknie wzrok porzuconej suki ze szczeniętami, czy zbitego psa, a zagości w waszych oczach uśmiech. Te śmiejące sie oczy beda przyciągać druga płeć,  uczynią was atrakcyjniejszymi, ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.
Im dluzej bedziesz sie umartwiać, cierpiec, zawodzić i wyć - bezmyślnie odsuwasz czas radosci i milosci w przyszlosc.

Wiec rusz dupę i do dzieła!:)

Glosator bardzo dziekuje Tobie za ten madry post ! napawa mnie nadzieja i daje mi wiare ze dam sobie rade smile

bo przez ostatnie tygodnie mialam sie dokladnie tak:

fluoxetyna napisał/a:

Glosator,tak właśnie wygląda mój plan.Chcę zmienić tą żałosną wegetację w udane życie.Tylko osobie mało pewnej siebie,nieśmiałej,ciężko jest się przełamać.Swiadomość tego,że marnuję mój czas na to rozpamiętywanie,nadzieję,tęsknotę sprawia,że jestem na siebie wściekła,czuję się słaba i beznadziejna.To jest straszne i egoistyczne,ale naprawdę łatwiej by mi było przeżywać żałobę po nim.Bez zniszczenia poczucia własnej wartości.Jak je odbudować?
Codziennie biorę się w garść,walczę,robię dla siebie dużo dobrego,wyżywam się fizycznie i to trochę zagłusza ten ból,ale on ciągle jest.Ile to ma trwać?Kiedy będę zdrowa?miotam się jak nienormalna.

Fluoxetyna musimy przejsc przez ten bol by dojrzec do tego o czym pisze Glosator, nie jest latwo ale musimy dac rade bo inaczej pogrzebiemy same siebie...

45

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
lilianna90 napisał/a:

Mam kryzys... pewnie alkohol go pogłębił. Tęsknie za człowiekiem, który zniszczył mi życie. Tęsknie za moim oprawcą i wybawcą w jednym.  Nienawidzę sama siebie, że jestem tak słaba:(

Lilianna nie samobiczuj się bo to jeszcze tylko pogarsza sytuację. To normalne, że tęsknisz itd. Wszystkie musimy przez to przejść niestety. Ja obecnie jestem na etapie powtarzania sobie ciągle: to nie Twoja wina, to nie Ty tracisz a on, nie jest Ciebie wart itd. To mi bardzo pomaga

46

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Ninka, strasznie podoba mi się ten Twój tekst: "Prawdziwe kobiety nie są zazdrosne, gdy widzą swoich ex  z nową panią, bo nauczyły się w dzieciństwie, aby dać swoje używane zabawki tym co miały mniej szczęścia."

47

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

No miałam chwilowy kryzys, ale już lepiej byłam ze znajomymi na imprezie i po powrocie puściło mi wszystko. Ale takie dni chyba też są nieuniknione.

"Tak wiec jak napiszesz mi kiedy info sie stało, jaka jestes i co jest dla ciebie teraz najwazniejse, bowiem ci ile Cie jeszcze bedzie telepać. Nie uzalac sie nad soba, a szybko ci przejdzie. Zapewniam Cie, ze za jakis czas, bedziesz sie wstydzić swoich stanie depresji i uśmiechniesz sie do siebie myśląc, jaka byłaś głupia, ze sie przejmowałaś zdradą...
Wiem, ze nie uwierzycie, ale tak bedzie smile i to od was zalezy jak szybko do tego stanu dojdziecie."

Cała sytuacja zaczęła się na początku grudnia a od drugiej połowy nie jesteśmy razem. Ostatni raz widziałam się z nim na początku stycznia omówić sprawy formalne(wspólne mieszkanie, meble itd.). Jestem typem społeczniary, lubię pomagać innym, zawsze uważałam się za silną i w sumie z trudnymi sytuacjami sobie radzę dość dobrze tylko On był moją piętą achillesową. Nigdy wcześniej nikt tak na mnie nie działał. Teraz najważniejsze jest dla mnie osiągnąć spokój i szczęście jak chyba u każdego:)

Staram się nie użalać i nie rozdrapywać ran. Czasem mnie to bierze z zaskoczenia, zanim jeszcze pojmę co mój umysł właśnie planuje już jest za późno:D Niestety nie wiem jak się zabrać do analizy tego związku bo to niesie za sobą konieczność wyciągania wspomnień, których unikam:/

48 Ostatnio edytowany przez Glosator (2015-02-01 18:59:23)

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Anhedonia napisał/a:

Glostar - strasznie mi się podoba twój opis i argumentacja smile
Jeśli pozwolisz zacytuję go - podając autora i źródło, jako odpowiedź na blogu - w dyskusji na temat samoudręczania i trwania w cierpieniu> MOGĘ?

Pewnie, masz moją zgode smile

Drogie Panie, zawsze pamiętajcie o jednym. To co teraz czujecie z powodu rozpadu zwiazku jest końcem Waszej udręki, ktora trwała znacznie dluzej, a w ktorej zdrada była tylko ujawnieniem, ze Wasz zwiazek sie zakończył.
I po prostu zawsze powtarzajcie co i tak odkryjecie same - To co było nie skonczylo sie. Znowu sie niedługo zakochacie, pewnie nie raz bedzie to pomyłka, a za którymś razem poczujecie, ze ktos znowu Was kocha, znowu za wami szaleje, bedzie chcial byc razem a wy juz bedziecie wiedziały czego nie robic, by tym razem nie skonczło sie to co poczujecie. Jeszcze sie zakochacie i wielu ludzi bedzie wam zazdrościć tej radosci zycia.

Cos sie zakończyło, by cos nowego zupełnie mogło sie zaczac smile

49

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Glosator napisał/a:

Znowu sie niedługo zakochacie, pewnie nie raz bedzie to pomyłka, a za którymś razem poczujecie, ze ktos znowu Was kocha, znowu za wami szaleje, bedzie chcial byc razem a wy juz bedziecie wiedziały czego nie robic, by tym razem nie skonczło sie to co poczujecie.

Uogólniasz i sugerujesz, że zdradzani są sami sobie winni bo jakieś tam błędy w związku popełnili

50

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
distraught napisał/a:
Glosator napisał/a:

Znowu sie niedługo zakochacie, pewnie nie raz bedzie to pomyłka, a za którymś razem poczujecie, ze ktos znowu Was kocha, znowu za wami szaleje, bedzie chcial byc razem a wy juz bedziecie wiedziały czego nie robic, by tym razem nie skonczło sie to co poczujecie.

Uogólniasz i sugerujesz, że zdradzani są sami sobie winni bo jakieś tam błędy w związku popełnili

No to ty uszczegóławiając co napiszesz? Jaki jest poziom ogólności wypowiedzi, takie jest uogólnianie.
Natomiast za rozpad kazdego zwiazku zawsze odpowiadają obie strony, czasami w roznych proporcjach, czasami w rożny sposob, jak np. Ślepota na sygnały, ktore wysyła druga strona. Jesli myslisz, ze za rozpad zwiazku odpowiada tylko jedna strona, to uzasadnij to.

51

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

chcialabym uwierzyc ze bedzie w koncu I w moim zyciu to dobre zakonczenie... juz nie moge wiecej plakac bo co raz to cos na mnie spada ,albo kogos trace...

52

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Po prostu kochajcie,
wszystkich
bez znaczenia czy nas kochają.
Jeśli to wam się uda, napiszcie do mnie

53

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
distraught napisał/a:

Ninka, strasznie podoba mi się ten Twój tekst: "Prawdziwe kobiety nie są zazdrosne, gdy widzą swoich ex  z nową panią, bo nauczyły się w dzieciństwie, aby dać swoje używane zabawki tym co miały mniej szczęścia."

Taaa, znam to big_smile
Ale tak serio, nie ma jednego sposobu... Zalezy też od sytuacji, łatwiej zapomnieć jeden wybryk niż romans... Chcoiaż tego się wcale nie zapomina, można wybaczyć, ale nic już nie jest takie samo. Ważne to pamiętać, ze to nie obniza twojej wartości! To on jest słaby, nie TY.

54

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Glosator napisał/a:

To może ja napiszę parę słów. Od zdrady juz mojej byłej żony minęło - niech policze -  15 lat. Pamietam ten okres, przechodzi to pewnie kazdy zdradzony współmałżonek. Najpierw niewiara, potem wścieklosc, potem żałosne żebranie o Milosc, ponizanie sie, wycie... Potem apatia, wscieklosc, złość na siebie, na niego/nią. Potem niemożność odnalezienia sie w nowej rzeczywistosci. Najbardziej durne to czekanie, ze moze jednak warto walczyc, a moze wróci a potem odkrycie, ze to bezsensowne. I bezsensowne jest to patrzenie jak sie byłemu współmałżonkowi wiedzie.. "Ja cierpię on sie bawi".

To wszystko to stracony czas. Stracone energię, pieniadze, czysta głupota jaką robi człowiek zdradzony by ratować coś, co umarło na długo przed odkryciem zdrady. Te łzy. Ta wscieklosc, złość, chec zemsty to cos bezsensownego - niby ma poprawić humor, ale nie daje tego. Tak jak zemsta, nie daje satysfakcji.
Ale podobno ten bol i szarpanina jest konieczna, by zrozumiec, w koncu, po iluś tam latach, ze kochaliśmy nie tę osobę co trzeba i że ich zdrada, wyrządzony nam bol to bolesna lekcja, w ktorej odkrywamy, ze po prostu bylismy lepsi, mielismy dar milosci, kochaliśmy źle i ze trzeba sie na bledach uczyć. I dostaliśmy pomimo śmierci zwiazku kokejną szansę od losu.

To ja odkryłem patrzac z perspektywy 15 lat.

Po pierwsze, zdrada to dar dla tych, ktorzy pobrali sie z niewłaściwą osobą albo na niewłaściwym etapie swojego zycia. Po drugie: zdrada czyni nas mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi. Na zdradzie możemy sie nauczyc tego, czego nie wolno nam robic. Jesli poświęcimy czas nie na lanie śloz i tycie smile to mozemy odkryc, czemu dokonujemy złych wyborów, oraz cźemu popełniamy tak szalone błędy, powodujące, ze ludzie, ktorzy z nami sa, od nas odchodzą. Po trzecie: zdrada, to zakończenie jednego zwiazku, a otwarcie mozliwosci na lepszy zwiazek, juz z kims nowym, z kimś kogo wybieramy dojrzałej, mądrzej bogatsi o swoje doswiadczenia poprzednie. Dlatego drugi zwiazek prawie zawsze jest lepszy od poprzedniego - oczywiscie, jesli wyciągamy właściwe wnioski, Ja uwazam, ze zdrada jest destrukcją pozytywną - coś jest niszczone, by coś innego na jego gruzach, lepszego zbudować. Nawet jesli to nasze bledy doprowadzimy kogos, ze nas zdradził (tak czesto jest) to ucząc sie na bledach minimalizujemy szanse, ze nastepny zwiazek bedzie gorszy.

Moje drugie małżeństwo jest o niebo lepsze od pierwszego wlasnie dlatego. Dzisiaj pragnę podziękować tutaj, w tym miejscu mojej byłej małżonce, ktorej twarz juz mi sie w pamieci zatarła, ze gdy ja ciezko pracowałem, to ona sobie ubarwiała zycie z 20-latkiem smile Dziekuję jej z całego serca, ze mnie zostawiła i poszła siebie w cholere. Fakt, bolało, ale sie pozbierałem. Wsciekłość przelałem w aktywność zawodowa. Zamiast rozpamiętywać, badałem kobiety, chciałem zrozumiec jak dzialaja, jak mysla, czego oczekuja (panie moga to samo robic z panami) i czego sie mozna po nich spodziewać. Tak, eksperymentowałem na sobie ucząc sie od innych, Dzieki temu, dzisiaj moja  obecna żona wie, ze ja wiem co mysli, co jej dolega. Jak ma handrę, jak ma dola, jak ma zespol przedmiesiączkowy, jak jest rozdrażniona, wiem czego oczekuje. Nienpopelniam bledow durnego samca...
Wiem co mozna a czego nie wolno. Poznałem kobiety i w koncu ktoregos dnia spotkałem sie z moją żoną i zyje w burzliwym, ciekawym zwiazku od wielu lat. Za to dziekuje mojej byłej, i jej kochankowi. Mścić sie nie trzeba. Całkiem inaczej jest, kiedy zdradzający na poczatku ma różowe lata, ale potem odkrywa, ze kochanek/kochanka tak naprawde robi te same a nawet gorsze problemy niz były współmałżonek. Bardzo czesto ich zycie jest wcale nie najlepsze - bo zdradzając, bo żyjąc w nowym zwiazku, nie maja rozkminione, jakie bledy i co było nie tak, by były zwiazek zakonczyc zdrada. My zdradzeni mamy to juz w tym czasie rozkminione, jestesmy mądrzejsi, lepsi, bardziej dbamy o swoje zycie, psychiczna higienę po rozpadzie starego zwiazku. Oni wtedy zaczynaja cierpiec, frustrują, sa zgorzkniali i stają sie jeszcze gorsi...

Zas Ci co nas zdradzili w nowych swoich związkach z kochankami czy kochankiem, jeszcze nic nie wiedza. Są jak tabaka w rogu! Cos czuja, tak piąte przez dziesiąte cos kumają, ale z czasem odkrywają, ze nic nie wiedza. Jak głupi byli, tak głupimi są! Dlatego ich nowe zwiazki po okresie fascynacji, zachwytem może młodszym i ładniejszym od naszego ciałem, wchodza w wiekszą zażyłość w nowej dla nich relacji i czesto odkrywają, ze z nowym partnerem jest tak samo a nawet gorzej niż z tym, ktorego zdradzali. Jesli zdradzający był winnym rozpadu zwiazku (i nie chodzi tu o wyrok sadu ale o działanie w poprźednim zwiazku, ktore doprowadziło do zdrady) to w nowym zwiazku te same błędy sa powielane! No bo jak zdradzający ktory krzywdził zone i odszedł do innej, ma w nowym zwiazku byc lepszy? No nie da sie. On został taki sam i w nowym zwiazku, gdy jego nowa ofiara odkrywa jakim jest, to co? Bedzie inny? No nie. To my jako "ofiary" dzieki temu ze dojrzeliśmy, odkryliśmy powody rozpadu zwiazku jestesmy lepsi, ale współmałżonek tego czasu nie miał. Dlatego tacy cżesto po odkryciu, ze stary zwiazek był lepszy od nowego, chca wrocic. Jesli dobrze wykorzystaliśmy ten czas bolu nierozważań, wywalimy niewiernego współmałżonka za drzwi z kopem i głośnym trzasnieciem drzwiami, tak jak zrobił to mój przyjaciel, gdy jego żona stanęła z walizkami pod furtka jego domu, gdy odkryła, ze jej kochanek pieknie ja puka, ale do zycia we dwoje, w parze, w zwiazku. sie nie nadaje, bo nie jest tak zaradny (mój kolega w tym czasie zalozyl firme i kupił dom) i jest totalnie nieodpowiedzialny.

I ostatnie - bol, cierpienie ta słabość, to jest błogosławieństwo - w słabości człowiek sie doskonali.
Ten czas pozwla na zagojenie ran, oraz na przemyślenie i ustawienie sobie listy rzeczy do zrobienia.
Nie marnujcie tego na zemstę, na patrzenie, czy mojej/mojemu byłemu dobrze sie wiedzie, czy cierpi z kochankiem/kochanka. Szkoda czasu, zdrowia, energii, pieniedzy na to. Na poczatku im bedzie cudownie, tobie bedzie tragicznie źle - i to jest prawidłowość. Z czasem, to u nich bedzie tragicznie źle a u ciebie bedzie bosko!

Wywalcie swoich współmałżonków z zycia, zupełnie. Usuńcie ich zdjęcia z albumów, z pamieci. Nauczcie sie kochac siebie, bo nie da sie kochac innych, jesli nie umiemy kochac siebie. Zadbajmy o siebie, rzućmy nałogi, zróbcie karierę, zmieńcie prace na lepsza. Zacznijcie energię przelewać w poprawę własnego ciała, zdrowia, zycia, w poprawę zycia waszych dzieci i bliskich, zmieniajcie środowiska w ktorym żyjecie, mieszkacie. Zmieńcie wszystko na lepsze i wtedy poczujecie, to co ja: ze zdrada nie jest zadna tragedia, ze to cos normalnego i jest darem dla losu dla tych, co dokonali złych wyborów i byli jeszcze niedojrzali w umiejętności bycia z kimkolwiek.

I gdy to wszystko zrobicie - w waszych oczach zniknie wzrok porzuconej suki ze szczeniętami, czy zbitego psa, a zagości w waszych oczach uśmiech. Te śmiejące sie oczy beda przyciągać druga płeć,  uczynią was atrakcyjniejszymi, ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.
Im dluzej bedziesz sie umartwiać, cierpiec, zawodzić i wyć - bezmyślnie odsuwasz czas radosci i milosci w przyszlosc.

Wiec rusz dupę i do dzieła!

smile

Nie wiem, czy tu jeszcze zaglądasz, ale dziękuję DZIĘKUJĘ smile
Ten tekst powinien być przyklejony gdzieś w bardzo widocznym miejscu na forum, naprawdę niejednemu i niejednej uratował by życie.
Polecam to uwadze administratorom.

55

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Blanka333 napisał/a:

Wiatjcie;-)
Kochane jest mi bardzo przykro, że musicie się zmierzyc z takim problemem;-( I przezyciem.
Po pierwsze trzeba dać sobie czas...na ból. Czas na wypłakanie sie. Na smutek. A pózniej na złość. Na te wszystkie złe emocje , które teraz wami targają. Dlatego właśnie jest to takie ważne , ponieważ działa na zasadzie oczyszczenia .
różnie to trwa. Warto sobie na to pozwolic do miesiąca. Jest Wam to potrzebne.
Druga sprawa jest może i wydająca sie dziecinną sprawą, ale uwierzcie mi,że pomaga- napisanie do tej osoby szczerego listu. Zamieście w nim to co wydaje się wam najistotniejsze, to co ws boli. radości, smutki, żale, pretensje, a i nawet tesknotę .
Listu nie wysyłajcie. Ale spalcie razem ze wszystkimi rzeczami, które sa jego. ( wiadomo te które spalic można  bo jeśli mieszka z wami Jego pies to......błagam tego nie róbcie;-) ) .Wykasujcie nr w telefonie, usuncie ze znajomych na FB itp. to bedzie takie symboliczne wyrzucenie Go z Waszego zycia.
Kolejną sprawą taką by sobie poradzić to czas na przebaczenie. Może to potrfać zanim się uda. Ale wybaczając - poczujecie wielką ulgę. Wybaczyć możecie nawet za 4-5 lat. A może już i za 2-5 miesięcy. Wybaczając - nie pielęgnujecie w sobie urazy. A uraza w sercu tli się- więc on nadal w tym sercu będzie. Wybaczając bozbędziecie sie i UWOLNICIE raz na zawsze od niego.

Warto w tym czasie zrobic coś tylko dla siebie. Wir pracy jest jakimś rozwiązaniem ale może lepiej zacząć zyc tak jak do tej pory sie nie żyło. Nowe ubrania, nowa fryzura jest dobrym początkiem. A nastepnie warto zapisac sie na jakies kursy( jest wiele darmowych) samorealizacji bądz kursy, które zawsze chciałyscie zrobić ale brakowało odwagi, czasu. Zrobić po prostu cos dla siebie i tylko dla siebie. A smutne wieczory? Wychodzcie ! ze znajomymi, nie zamykajcie sie na ludzi;-)


albo samemu do kina np ;-) A i nawet spędzajcie wieczory te smutne na tym Forum, pisząc na tematy lekkie i ciekawe ;-)
życze powodzenia ;-)

Wszystko swietnie tylko jak usunac nr tel do czlowieka z ktorym bylo sie ponad 20 lat, ma sie wspolne 3 dzieci , znajomych itd?. nie dla wszystkich te porady ;-))

56

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Ja co prawda żony nie miałem ( i raczej mieć nie będę), ale zdradziła mnie dziewczyna... było to straszne jak gwałt na mej duszy, nie mogłem spać, jeść, chodziłem wnerwiony. Ale do sedna co robiłem... SPORT!!! Siłownia, bieganie, basen. Dzięki temu nie dość że schudłem to jeszcze ostro odreagowałem dzięki temu. Żadna wóda narkotyki lub inne panienki. Po prostu zająć się sobą i formą.

57

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Pozwolę sobie odkopać ten wątek i jakże piękne wypowiedzi Glosatora

58

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Glosator napisał/a:

To może ja napiszę parę słów. Od zdrady juz mojej byłej żony minęło - niech policze -  15 lat. Pamietam ten okres, przechodzi to pewnie kazdy zdradzony współmałżonek. Najpierw niewiara, potem wścieklosc, potem żałosne żebranie o Milosc, ponizanie sie, wycie... Potem apatia, wscieklosc, złość na siebie, na niego/nią. Potem niemożność odnalezienia sie w nowej rzeczywistosci. Najbardziej durne to czekanie, ze moze jednak warto walczyc, a moze wróci a potem odkrycie, ze to bezsensowne. I bezsensowne jest to patrzenie jak sie byłemu współmałżonkowi wiedzie.. "Ja cierpię on sie bawi".

To wszystko to stracony czas. Stracone energię, pieniadze, czysta głupota jaką robi człowiek zdradzony by ratować coś, co umarło na długo przed odkryciem zdrady. Te łzy. Ta wscieklosc, złość, chec zemsty to cos bezsensownego - niby ma poprawić humor, ale nie daje tego. Tak jak zemsta, nie daje satysfakcji.
Ale podobno ten bol i szarpanina jest konieczna, by zrozumiec, w koncu, po iluś tam latach, ze kochaliśmy nie tę osobę co trzeba i że ich zdrada, wyrządzony nam bol to bolesna lekcja, w ktorej odkrywamy, ze po prostu bylismy lepsi, mielismy dar milosci, kochaliśmy źle i ze trzeba sie na bledach uczyć. I dostaliśmy pomimo śmierci zwiazku kokejną szansę od losu.

To ja odkryłem patrzac z perspektywy 15 lat.

Po pierwsze, zdrada to dar dla tych, ktorzy pobrali sie z niewłaściwą osobą albo na niewłaściwym etapie swojego zycia. Po drugie: zdrada czyni nas mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi. Na zdradzie możemy sie nauczyc tego, czego nie wolno nam robic. Jesli poświęcimy czas nie na lanie śloz i tycie smile to mozemy odkryc, czemu dokonujemy złych wyborów, oraz cźemu popełniamy tak szalone błędy, powodujące, ze ludzie, ktorzy z nami sa, od nas odchodzą. Po trzecie: zdrada, to zakończenie jednego zwiazku, a otwarcie mozliwosci na lepszy zwiazek, juz z kims nowym, z kimś kogo wybieramy dojrzałej, mądrzej bogatsi o swoje doswiadczenia poprzednie. Dlatego drugi zwiazek prawie zawsze jest lepszy od poprzedniego - oczywiscie, jesli wyciągamy właściwe wnioski, Ja uwazam, ze zdrada jest destrukcją pozytywną - coś jest niszczone, by coś innego na jego gruzach, lepszego zbudować. Nawet jesli to nasze bledy doprowadzimy kogos, ze nas zdradził (tak czesto jest) to ucząc sie na bledach minimalizujemy szanse, ze nastepny zwiazek bedzie gorszy.

Moje drugie małżeństwo jest o niebo lepsze od pierwszego wlasnie dlatego. Dzisiaj pragnę podziękować tutaj, w tym miejscu mojej byłej małżonce, ktorej twarz juz mi sie w pamieci zatarła, ze gdy ja ciezko pracowałem, to ona sobie ubarwiała zycie z 20-latkiem smile Dziekuję jej z całego serca, ze mnie zostawiła i poszła siebie w cholere. Fakt, bolało, ale sie pozbierałem. Wsciekłość przelałem w aktywność zawodowa. Zamiast rozpamiętywać, badałem kobiety, chciałem zrozumiec jak dzialaja, jak mysla, czego oczekuja (panie moga to samo robic z panami) i czego sie mozna po nich spodziewać. Tak, eksperymentowałem na sobie ucząc sie od innych, Dzieki temu, dzisiaj moja  obecna żona wie, ze ja wiem co mysli, co jej dolega. Jak ma handrę, jak ma dola, jak ma zespol przedmiesiączkowy, jak jest rozdrażniona, wiem czego oczekuje. Nienpopelniam bledow durnego samca...
Wiem co mozna a czego nie wolno. Poznałem kobiety i w koncu ktoregos dnia spotkałem sie z moją żoną i zyje w burzliwym, ciekawym zwiazku od wielu lat. Za to dziekuje mojej byłej, i jej kochankowi. Mścić sie nie trzeba. Całkiem inaczej jest, kiedy zdradzający na poczatku ma różowe lata, ale potem odkrywa, ze kochanek/kochanka tak naprawde robi te same a nawet gorsze problemy niz były współmałżonek. Bardzo czesto ich zycie jest wcale nie najlepsze - bo zdradzając, bo żyjąc w nowym zwiazku, nie maja rozkminione, jakie bledy i co było nie tak, by były zwiazek zakonczyc zdrada. My zdradzeni mamy to juz w tym czasie rozkminione, jestesmy mądrzejsi, lepsi, bardziej dbamy o swoje zycie, psychiczna higienę po rozpadzie starego zwiazku. Oni wtedy zaczynaja cierpiec, frustrują, sa zgorzkniali i stają sie jeszcze gorsi...

Zas Ci co nas zdradzili w nowych swoich związkach z kochankami czy kochankiem, jeszcze nic nie wiedza. Są jak tabaka w rogu! Cos czuja, tak piąte przez dziesiąte cos kumają, ale z czasem odkrywają, ze nic nie wiedza. Jak głupi byli, tak głupimi są! Dlatego ich nowe zwiazki po okresie fascynacji, zachwytem może młodszym i ładniejszym od naszego ciałem, wchodza w wiekszą zażyłość w nowej dla nich relacji i czesto odkrywają, ze z nowym partnerem jest tak samo a nawet gorzej niż z tym, ktorego zdradzali. Jesli zdradzający był winnym rozpadu zwiazku (i nie chodzi tu o wyrok sadu ale o działanie w poprźednim zwiazku, ktore doprowadziło do zdrady) to w nowym zwiazku te same błędy sa powielane! No bo jak zdradzający ktory krzywdził zone i odszedł do innej, ma w nowym zwiazku byc lepszy? No nie da sie. On został taki sam i w nowym zwiazku, gdy jego nowa ofiara odkrywa jakim jest, to co? Bedzie inny? No nie. To my jako "ofiary" dzieki temu ze dojrzeliśmy, odkryliśmy powody rozpadu zwiazku jestesmy lepsi, ale współmałżonek tego czasu nie miał. Dlatego tacy cżesto po odkryciu, ze stary zwiazek był lepszy od nowego, chca wrocic. Jesli dobrze wykorzystaliśmy ten czas bolu nierozważań, wywalimy niewiernego współmałżonka za drzwi z kopem i głośnym trzasnieciem drzwiami, tak jak zrobił to mój przyjaciel, gdy jego żona stanęła z walizkami pod furtka jego domu, gdy odkryła, ze jej kochanek pieknie ja puka, ale do zycia we dwoje, w parze, w zwiazku. sie nie nadaje, bo nie jest tak zaradny (mój kolega w tym czasie zalozyl firme i kupił dom) i jest totalnie nieodpowiedzialny.

I ostatnie - bol, cierpienie ta słabość, to jest błogosławieństwo - w słabości człowiek sie doskonali.
Ten czas pozwla na zagojenie ran, oraz na przemyślenie i ustawienie sobie listy rzeczy do zrobienia.
Nie marnujcie tego na zemstę, na patrzenie, czy mojej/mojemu byłemu dobrze sie wiedzie, czy cierpi z kochankiem/kochanka. Szkoda czasu, zdrowia, energii, pieniedzy na to. Na poczatku im bedzie cudownie, tobie bedzie tragicznie źle - i to jest prawidłowość. Z czasem, to u nich bedzie tragicznie źle a u ciebie bedzie bosko!

Wywalcie swoich współmałżonków z zycia, zupełnie. Usuńcie ich zdjęcia z albumów, z pamieci. Nauczcie sie kochac siebie, bo nie da sie kochac innych, jesli nie umiemy kochac siebie. Zadbajmy o siebie, rzućmy nałogi, zróbcie karierę, zmieńcie prace na lepsza. Zacznijcie energię przelewać w poprawę własnego ciała, zdrowia, zycia, w poprawę zycia waszych dzieci i bliskich, zmieniajcie środowiska w ktorym żyjecie, mieszkacie. Zmieńcie wszystko na lepsze i wtedy poczujecie, to co ja: ze zdrada nie jest zadna tragedia, ze to cos normalnego i jest darem dla losu dla tych, co dokonali złych wyborów i byli jeszcze niedojrzali w umiejętności bycia z kimkolwiek.

I gdy to wszystko zrobicie - w waszych oczach zniknie wzrok porzuconej suki ze szczeniętami, czy zbitego psa, a zagości w waszych oczach uśmiech. Te śmiejące sie oczy beda przyciągać druga płeć,  uczynią was atrakcyjniejszymi, ci chudszy panowie i panie, mieszkający w lepszych mieszkaniach czy domach, lepiej ubrani, madrzejsi od innych, na wyższych stanowiskach, przyciągają jak swiatlo w nocy.
Im dluzej bedziesz sie umartwiać, cierpiec, zawodzić i wyć - bezmyślnie odsuwasz czas radosci i milosci w przyszlosc.

Wiec rusz dupę i do dzieła!

smile


Dzieki Tobie i temu wpisowi znowu chce mi sie zyc. Dziekuje:)

59

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
weronka44 napisał/a:

Pozwolę sobie odkopać ten wątek i jakże piękne wypowiedzi Glosatora

Niestety, jego piękne wypowiedzi skończyły się w taki sposób. Szkoda, że go już tu nie będzie... Dobrze, że ktoś o nim pamięta

Glosator napisał/a:

Poniewaz okazuje sie, ze sposob mojego wysławiania sie uraził Modeatorke a ja jakos niestety nie potrafie nie byc soba, okazuje sie, ze to ja niby prowokuje do konfliktów, upokarzam i wyrażam sie pogardliwie -
Tu cytat : "wypowiedzi pełne pogardy, naszpikowane podwórkowym słownictwem Jako przykład - Twoje ostatnie posty w tym wątku:" nie zgadzaja sie z taką subiektywna ocena tego co pisze, chciałbym sie grzecznie pożegnać i życzyć wszystkim miłego pobytu w serdecznej atmosferze,
Szczegolnie serdecznie żegnam te osoby, z ktorymi miło mi sie rozmawiało.
Wszystkiego dobrego Wam życzę.

60

Odp: co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?
Glosator napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

Glosator ile u Ciebie trwał czas " życia zdradą, byłą żoną itd"? Bardzo mnie ciekawi ile czasu u Ciebie trwało zamknięcie tego rozdziału. Mnie przeraża czasem fakt, że nie wiadomo jak długo będę z tego wychodzić...Mimo, że cholernie się staram.

Miałem wtedy 38 lat, wiec byłem jeszcze głupi smile Wiec sama zdradę przeżywałem z dwa-tezy tygodnie. Samo zamknięcie rozdziału odwlekało sie w czasie, bo moja była zaszła z kochankiem. Ciągnęło sie to troche, bo jakmkazdy zdradzony człowiek głupieje. Ale po roku miałem juz jej serdecznie dosyc i nie mogłem na nia patrzec. Niestety człowiek głupi był przerażliwie, jak o tym pisze, to śmieje sie sam z siebie. Ale odkrycie, ze moja była zrobiła mi wielki prezent z tego, ze sie puszczala, odkryłem po 4-5 miesiacach.
Potem miałem wiele prób zalozenia zwiazku i z kazda proba odkrywałem coraz wiecej. - w sobie, w kobietach.
Poznałem kobiety majace w sobie wiele dobra, ale i takie, ktore miały mocno zrypane czerepy i tak pokaleczone przez facetow, ze niektore rozstania powodowały, ze z czasem to nawet sie śmiałem, jak jakas pani mowila mil ze "do siebie nie pasujemy" albo "ze one nie pasuja do mnie". Wiec bol rozstania juz za chyba drugim czy trzecim razem przestane wogole ruszać. Nie musisz sie martwic - wszystko zalezy ile sobie uświadomisz.
Prawda nas wyzwala - ta biblijna prawda naprawde pozwla na określenie jak długo bedziesz wychodzić ze swojego stanu. Jesli jestes typem "męczennicy" kobiety, ktora kocha sie uzalac. - tym nad soba Nie czuje wstydu, ze budzi u ludzi współczucie, oczekuje ciagłego pociesżania, to taki stan moze trwać wieczność. Jesli zrozumiesz to co napisałem wyzej, pocierpisz kilka dni, tygodni i po chwili zakończysz czas żałoby nad byłym związkiem, bo trzeba żuć, bo trzeba wyjsc z tego chorego układu i zaczac zycie od nowa z podniesionym czołem.

Tak wiec jak napiszesz mi kiedy info sie stało, jaka jestes i co jest dla ciebie teraz najwazniejse, bowiem ci ile Cie jeszcze bedzie telepać. Nie uzalac sie nad soba, a szybko ci przejdzie. Zapewniam Cie, ze za jakis czas, bedziesz sie wstydzić swoich stanie depresji i uśmiechniesz sie do siebie myśląc, jaka byłaś głupia, ze sie przejmowałaś zdradą...
Wiem, ze nie uwierzycie, ale tak bedzie smile i to od was zalezy jak szybko do tego stanu dojdziecie.

Paniom ktore po zdradzie maja niskie poczucie wartosci odpowiem, ze to odczucie jest takim "kałem" jaki pozostawia w nas były współmałżonek. Moja byka ciagle ironicznie sie śmiała, ze bede zawsze sam, ze majac trzydzieści pare lat, zadna nie bedzie mnie chciała, etc. Naprawde uwierzyłem w te jej kłamstwa. Dzisiaj z perspektywy czasu wiem, ze zdradzający robia to celowo. Dzieki temu, wprawiają nas w stan tępoty, robia z nas takie miernoty doprowadzajac ofiary do stanu mimikry, takiego potulnego robienia tego czego one chca.
To manipulacja mająca na celu wymuszanie na nas takich rzeczy, jakie im pozwalają wyjsc z lepszej pozycji.

Jak sie wyzwolić z tego poczucia bycia zbitym psem czy suką? Najlepszym rozwiazaniem na manipulacje jest uzmysłowienie sobie, ze to jest manipulacja. Ja pamietam, jak słuchając, jak to mnie "zadna baba nie zechce" po prostu ruszyłem i rozpocząłem ożywcze zycie towarzyskie. Na poczatku odkryłem, ze poprzez poczucie niskiej wartosci staje sie sztuczny, chce byc lubiany przez wszystkich. Byłem takim typkiem wiążącym w dupę wszystkim, byleby mnie lubiono. To był mój blad. Człowiek szukał akceptacji bo wierzył. Ze jest głupi, niechciany, brzydki, i będac soba nikt go nie bedzie lubił. Ja trafiłem na madra kolezanke, ktora mnie znała i powiedziała, że powinienem zawsze byc soba, bo chcac byc lubiany przez wszystkich wychodze sztucznie i odstraszać ludzi. To ina mi powiedziała : "bać chlopie sobą, bo pewnie czesc ludzi Cie nie polubi, ale czesc bedzie szaleć za Toba"
To był taki kubeł zimnej wody, i posłuchałem jej. W koncu dosyc szybko, poznałem fajna koleżankę, bardzo atrakcyjną i tak naprawde to ona szybko uzmysłowiła mi, ze moja była wbiła mnie w kompleksy.
I pamietam dzien, w ktorym sie z tych kompleksów wyleczyłem. Musiałem sie spotkac z byłą. Cos musiałem jej dac, czy zabrac. Moja kolezanka podrzuciła mnie samochodem, ale zrobiła to tak: podjechaliśmy pod restauracje, moja byka siedziała tam ze swoim kochasiem, ja wyszedłem z samochodu, a moja kumpela wysiadła ze mna, by sie pożegnac. Była bardzo atrakcyjna, ładna, zgrabna, kochała obcisłe ciuchy i bieliznę intimissimi smile zbyło ciepło, wiec prawie była rozebrana. Podskoczyła uwięsila mi sie na szyji, namiętnie pocałowała tak, ze kika osob oderwało sie od kawy smile i wsiadła do samochodu i sobie pojechała. Ja jeszcze z szminka na ustach podszedłem do byłej (na twarzy miała tonę zazdrości) i usłyszałem: " Wow, ile ona ma lat?" Wtedy sie wyleczyłem smile
Stan w jakim jestescie jest stanem z ktorego mozecie wyjsc. Trzeba tylko ruszyć. Wiekszosci z Was niewiele trzeba. Wystarczy kupic sobie pare ciuchów, wyjechać nantydzien do spa i poderwać sobie jakies "ciacho" smile
Jesli wierzycie w kłamstwo, musicie sie z tęgi same wyrwać,


Inaczej mowiac zeby wyleczyc sie z tego niskiego samopoczucia trzeba miec kogos? sad to sie pomecze...

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » co robicie zeby poskladac siebie po zdradzie meza/zony?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024