Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Strony Poprzednia 1 88 89 90 91 92 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,786 do 5,850 z 8,665 ]

5,786

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dzięki, pachnący podróżniku za link smile

Zobacz podobne tematy :

5,787

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Enona napisał/a:

Dzięki, pachnący podróżniku za link smile

Polecam też ksiązki tego samego autora. Obie, choć pierwsza jest lepsza moim zdaniem.
Przy okazji, jak będziesz miała szansę spotkać Jacka W. na żywo przy okazji jakiegoś wykładu - szczerze polecam.

5,788

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Właśnie sobie googlam, odkrywając po drodze dużo ciekawego.

5,789

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej,Kiv,dzieki za pamięć.W górach sobie poradziłam,wędrowałam samotnie,chłonęłam piękne widoki,zmęczyłam się niemiłosiernie w tym śniegu ale dało mi to dużo radości i satysfakcji.Łzy pojawiały się jak zahaczyłam o miejsce gdzie jeszcze w zeszłym roku byliśmy razem.Przede wszystkim udowodniłam sobie,że dam radę sama,zajełam głowę organizacją tego i samą wyprawą.Takie oderwanie.Ale,nie oszukujmy się,on i tak mi prawie cały czas towarzyszył w myślach.Tylko taki "przytłumiony":).Ale przezwyciężyłam jakiś swój wewnętrzny opór,bo wcześniej raczej nie odważyłabym się na taką wycieczkę sama.Brakuje mi bliskich osób,znajomych.Wszystkich zaniedbałam,a teraz nie chcę się narzucać,ludzie mają swoje życie,a ja i tak teraz nie za dużo mam do zaoferowania.Poza tym i tak mam wrażenie,że oni nie rozumieją.Tylko ktoś kto usłyszał od najbliższej osoby"nie kocham cię już" zrozumie.I to ich zdziwienie,że "jeszcze" mnie trzyma.Bo powinnam od razu zostać królową życia i się ogarnąć.A ja wiem,że to dopiero początek.Miesiące,długie miesiące zanim się z tego wyrwę.A tak naprawdę to boję sie,że ten człowiek mnie pokaleczył na zawsze.

5,790

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

fluoxetyna przeczytałem wszystkie Twoje posty. Wiem co czujesz. Dziwny ten świat naprawdę. Ma luba postąpiła prawie tak samo jak Twój luby. Absolutnie bez wyraźnego powodu, nie potrafiłem tego (i się) ogarnąć. Gdzie wyczytałaś, że wzór na czas odbycia żałoby to dugość związku dzielona na pół? Uśmiecham się jak to czytam, bo to trochę ironicznie-zabawne.
<westchnienie>

5,791

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
fluoxetyna napisał/a:

Hej,Kiv,dzieki za pamięć.W górach sobie poradziłam,wędrowałam samotnie,chłonęłam piękne widoki,zmęczyłam się niemiłosiernie w tym śniegu ale dało mi to dużo radości i satysfakcji.Łzy pojawiały się jak zahaczyłam o miejsce gdzie jeszcze w zeszłym roku byliśmy razem.Przede wszystkim udowodniłam sobie,że dam radę sama,zajełam głowę organizacją tego i samą wyprawą.Takie oderwanie.Ale,nie oszukujmy się,on i tak mi prawie cały czas towarzyszył w myślach.Tylko taki "przytłumiony"smile.Ale przezwyciężyłam jakiś swój wewnętrzny opór,bo wcześniej raczej nie odważyłabym się na taką wycieczkę sama.Brakuje mi bliskich osób,znajomych.Wszystkich zaniedbałam,a teraz nie chcę się narzucać,ludzie mają swoje życie,a ja i tak teraz nie za dużo mam do zaoferowania.Poza tym i tak mam wrażenie,że oni nie rozumieją.Tylko ktoś kto usłyszał od najbliższej osoby"nie kocham cię już" zrozumie.I to ich zdziwienie,że "jeszcze" mnie trzyma.Bo powinnam od razu zostać królową życia i się ogarnąć.A ja wiem,że to dopiero początek.Miesiące,długie miesiące zanim się z tego wyrwę.A tak naprawdę to boję sie,że ten człowiek mnie pokaleczył na zawsze.

No to fajnie, gratuluje:) Przed nami jeszcze pewnie sporo miejsc/sytuacji, które trzeba przeżyć na nowo - samemu lub z kimś innym.
Ja niedługo zamierzam "odczarować" Amsterdam. Kiedyś byliśmy tam razem i pamiętam, że po wizycie w jednym z shopów coś źle się wkręciła i przez 2 dni musiałem zajmować się nią jak małą dziewczynką - z atakami paniki itd. Ehh. Zawsze mogła na mnie liczyć - nawet już na końcu kiedy byłem daleko a ona żaliła się przez skype, że jest chora, smutno jej i chce się przytulić. No ale już mnie wtedy ponoć nie kochała a tydzień później znalazła nową wielką miłość a mnie totalnie odcięła.. czuję się jak zużyta szmata sad

Ale ok nie chciałem się żalić. Fluoxetyna - nie pamiętam już - czy Ty byłaś po pomoc u psychologa? Jeśli boisz się, że to mogło Cię pokaleczyć na zawsze to może warto iść po poradę/terapię. U mnie minęło już kilka miesięcy i nie widzę za bardzo poprawy
- chwytam się różnych rzeczy żeby tylko nie rozmyślać - kocham psy niestety mojego nie mam tu przy sobie więc w wolne weekendy postanowiłem pomagać jako wolontariusz w miejscowym schronisku - w ogóle kontakt ze zwierzętami pomaga. Dam sobie jeszcze kolejne pół roku i postaram się nie poddać - jeśli po tym czasie nic nie zelżeje to pomyślę o powrocie i jakiejś sensownej pomocy psychologicznej "w domu". Ale na razie staram się zakładać pozytywny scenariusz (tak naprawdę to sam siebie staram się przekonać do tego pozytywnego..).

pachnacypodroznik napisał/a:

Też na wyspie smile

Ja na południowym brzegu wink Ale właśnie planuję przenieść się do Londynu - tam mam przynajmniej starego znajomego a tutaj zupełnie nikogo. Poza tym może szum większego miasta, szybkie życie jakoś pomoże? W każdym razie staram się żyć, podejmować jakieś kroki, rozwinąć się przynajmniej na polu zawodowym.


pachnacypodroznik napisał/a:

Gdzie wyczytałaś, że wzór na czas odbycia żałoby to dugość związku dzielona na pół? Uśmiecham się jak to czytam, bo to trochę ironicznie-zabawne.

Proszę nieee

5,792

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
pachnacypodroznik napisał/a:

Gdzie wyczytałaś, że wzór na czas odbycia żałoby to dugość związku dzielona na pół? Uśmiecham się jak to czytam, bo to trochę ironicznie-zabawne.
<westchnienie>

Nie pamietam gdzie to było,ktoś w jakimś innym wątku zasugerował,że jest podobno taka zależność.Na szczęście już nigdzie indziej nie widziałam takiego stwierdzenia.Zabawne to jest,owszem, bo przeciez nie da się stworzyć takiej uniwersalnej zależności na to jak długo ktoś zdrowieje po rozstaniu.Z resztą,kiedy jest się już całkiem zdrowym?Dla mnie wydaje się niemożliwością to,żeby nadeszła kiedyś ta  słynna obojętność.

Kiv,nie byłam u psychologa.Nie wykluczam.Na razie daję sobie czas,trochę strugam kozaka,że dam radę,ale w końcu będę musiała chyba.Tylko to też będzie wymagało ode mnie przełamanie bariery,bo ja nikomu o tym nie mówię,nie umiem.Tylko takie powierzchowne rozmowy,gdy ktoś zapyta co jest nie tak.Bo czasem się zawieszam,bo mimo usmiechów,biegania do kina,na siłownię,mam chyba te oczy,o których gdzieś pisał Glosator:spojrzenie porzuconej suki ze szczeniakami".Zapadło mi w pamięć ponieważ bardzo kocham zwierzęta i zawsze te psie oczy mnie rozczulają;)
Tez myślałam o wolontariacie w szchronisku,tylko,że muszę trochę najpierw "stwardnieć",bo jak ostatnio tam byłam to łzy mi się cisnęły do oczu i póżniej to odchorowałam trochę.Jestem przewrażliwiona(albo delikatniej-nadwrażliwa)pod tym względem.I nie tylko pod tym.Kurde,na ślubie mieliśmy ,zamiast kwiatów,robić zbiórkę dla schroniska.On też kochał zwierzęta,a to jak je traktował to wzór faceta dla mnie.Wielki chłop a kotek mały go rozczulał.Zgarnął z ulicy praktycznie kotkę,nasze pierwsze zwierzątko.A na spacerze znależliśmy chorego psiaka,który po podleczeniu został już z nami.Tak cholernie za nimi tęsknię.Myślałam,że bedę je odwiedzać,przywozić coś dobrego od czasu do czasu.Ale nie mogłabym.
No i znowu mi się jakaś dygresja o dawnym życiu wkradła;)i tak na każdym kroku..

5,793

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

I tak  w was wierzę , i zaczynam w siebie. Uszy do góry!!!!

Byle  do przodu,  czas  analizy  całkowitej minął,  i chwil  co by było gdyby.... 
wkręcanie sie w " iluzje związku " i "doskonalenie naszych ex "  nie przynosi nam ukojenia !!!!!
wręcz odwrotnie ,  ból smutek rozpacz...wspomnienia "tere fere  "........
Ja dalej czytam to forum, jak mam  doła wracam po ileś razy do wypowiedzi( ELLE I  ICE- MAN i innych cudownych ludzi z energią !!!! ) 
Czytam inne ciekawostki  które czasem Elle  zapodawała  lub inni... ale  codziennie poświęcam godzinkę na taka autorefleksje
by nie dać sie złapać w takie gówno ponownie...

http://mojedwieglowy.blogspot.com/p/fragmenty-dla-zachety.html


i fakt faktem 
Zmiany  Ludzie zmiany  od nas samych ,  nowe hobby?  Ja zaczęłam biegać chociaż całe życie myślałam ,że padną mi kostki nie wiedzieć czemu
jest super.... 
Oglądam tylko komedie, i chwilowo nie romantyczne... wink

też miałam chwile zwątpienia , zadzwoniłam i co mi to dało ??? KOMPLETNIE NIC , HUŚTAWKĘ EMOCJI STRESU ....

ludzie  jest weekend od jutra prawie wiosennie wiec  uśmiechu wiecej

5,794

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
fluoxetyna napisał/a:
pachnacypodroznik napisał/a:

Gdzie wyczytałaś, że wzór na czas odbycia żałoby to dugość związku dzielona na pół? Uśmiecham się jak to czytam...

Nie pamietam gdzie to było,ktoś w jakimś innym wątku zasugerował,że jest podobno taka zależność.Na szczęście już nigdzie indziej nie widziałam takiego stwierdzenia.Zabawne to jest,owszem, bo przeciez nie da się stworzyć takiej uniwersalnej zależności na to jak długo ktoś zdrowieje po rozstaniu.Z resztą,kiedy jest się już całkiem zdrowym?Dla mnie wydaje się niemożliwością to,żeby nadeszła kiedyś ta  słynna obojętność.

Bez względu na to, ile czasu ma upłynąć, chyba nie pozostaje nam nic innego jak przeżyć ten czas najlepiej jak potrafimy.
Też staram się być zajętym. Jak wspomniałem wcześniej weekendy są najgorsze. Nie ma gdzie się podziać.
Tak przeczytałem o tym, że myśleliście o zachaczeniu się w schroniskach dla zwierzaków. Ja myślałem o tym podczas tygodnia, bo znalazłem ogłoszenie z pewnego miejsca gdzie ratują zwierzaki i szukają nowych ludzi. Wydaje mi sie, że na obecną chwilę nie dałbym rady.

Bycie całkiem zdrowym, to chyba wtedy gdy myśląc o byłej-ukochanej osobie nie będziesz odczuwać bólu, tylko będziesz pamiętać te przyjemne chwile. Tak myślę.

kiv napisał/a:
pachnacypodroznik napisał/a:

Też na wyspie smile

Ja na południowym brzegu wink Ale właśnie planuję przenieść się do Londynu - tam mam przynajmniej starego znajomego a tutaj zupełnie nikogo. Poza tym może szum większego miasta, szybkie życie jakoś pomoże? W każdym razie staram się żyć, podejmować jakieś kroki, rozwinąć się przynajmniej na polu zawodowym.

To rozwijanie się wydaje mi się być dobrym pomysłem.
W większym mieście większe szanse na poznanie większej ilości nowych ludzi, ale trzeba wyjść z domu.
Dziś jest koncert Przemyk i Bartosiewicz. Przemknęła mi taka myśl żeby się wybrać, ale nie dałem rady.
Narazie nie potrafię się socjalizować w pojedynkę.
Dziś będąc na zakupach pewna blond niewiasta była do złudzenia podobna do mojej lubej, że aż przystanąłem.
To taakie dziwne uczucie widzieć znaną osobę w innych.

5,795

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Witajcie, choć nie wiem czy jeszcze tu zaglądacie - może nie i może nie macie potrzeby, to też dobrze. Temat nieco podupadł. Jak sobie radzicie, jak wam czas mija? Czy już lepiej?
U mnie za chwilę minie 6 tygodni. Nie ma jakichś rewelacyjnych zmian. Obserwuję jedynie jak zmieniają się moje poszczególne odczucia. Przeszłam już przez etap obwiniania siebie, rozpacz, poprzez pustkę i myśli, że jednak tak musiało być i dobrze, żal, kolejno przez złość na niego. Gdzieś nawet po drodze chyba zaakceptowałam rzeczywistość. Przestałam zadawać sobie pytania i analizować każdą chwilę i słowo. I nie jest dobrze. Tęsknię. Tęsknie, ale już inaczej. Przestaję mieć pretensje o przeszłość. Przestałam odczuwać ciężar. Nachodzą mnie momenty, kiedy miałabym ochotę zadzwonić i powiedzieć "daj już spokój, wróćmy do siebie", ale bez obaw, oczywiście tego nie zrobię. Niegdyś mnie irytował i nie wierzyłam w żadne słowo, teraz znów zaczynam zaczynam mieć poczucie szczerości mimo że prawie nie rozmawiamy.
Przestałam liczyć na cud, choć bardzo bym chciała żeby inaczej się to potoczyło.
Jakoś mi nie wychodzi to życie.

5,796

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
goshh napisał/a:

Witajcie, choć nie wiem czy jeszcze tu zaglądacie - może nie i może nie macie potrzeby, to też dobrze. Temat nieco podupadł. Jak sobie radzicie, jak wam czas mija? Czy już lepiej?
U mnie za chwilę minie 6 tygodni. Nie ma jakichś rewelacyjnych zmian. Obserwuję jedynie jak zmieniają się moje poszczególne odczucia. Przeszłam już przez etap obwiniania siebie, rozpacz, poprzez pustkę i myśli, że jednak tak musiało być i dobrze, żal, kolejno przez złość na niego. Gdzieś nawet po drodze chyba zaakceptowałam rzeczywistość. Przestałam zadawać sobie pytania i analizować każdą chwilę i słowo. I nie jest dobrze. Tęsknię. Tęsknie, ale już inaczej. Przestaję mieć pretensje o przeszłość. Przestałam odczuwać ciężar. Nachodzą mnie momenty, kiedy miałabym ochotę zadzwonić i powiedzieć "daj już spokój, wróćmy do siebie", ale bez obaw, oczywiście tego nie zrobię. Niegdyś mnie irytował i nie wierzyłam w żadne słowo, teraz znów zaczynam zaczynam mieć poczucie szczerości mimo że prawie nie rozmawiamy.
Przestałam liczyć na cud, choć bardzo bym chciała żeby inaczej się to potoczyło.
Jakoś mi nie wychodzi to życie.

Zaglądam tu cały czas.rozumiem Cię doskonale.dzis jest wyjątkowo ciezko.tyle wspomnien,podsumowan,dół od rana.teraz jestem ze znajomymi,troche to zagluszam,ale nie wiem czy mi się nie pogorszy.walcze jak moge,naprawde,ale już nie oszukuje siebie,ze szybko się ogarne.czasem jest lepiej,ale jak pomyślę o przyszłości czuje lek.wiem,ze bardzo dużo zależy ode mnie,ale ja jestem tu najsłabszym ogniwem. Psychika mi siada.moge nie dać rady.

5,797

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
goshh napisał/a:

Witajcie, choć nie wiem czy jeszcze tu zaglądacie - może nie i może nie macie potrzeby, to też dobrze. Temat nieco podupadł. Jak sobie radzicie, jak wam czas mija? Czy już lepiej?
U mnie za chwilę minie 6 tygodni. Nie ma jakichś rewelacyjnych zmian. Obserwuję jedynie jak zmieniają się moje poszczególne odczucia. Przeszłam już przez etap obwiniania siebie, rozpacz, poprzez pustkę i myśli, że jednak tak musiało być i dobrze, żal, kolejno przez złość na niego. Gdzieś nawet po drodze chyba zaakceptowałam rzeczywistość. Przestałam zadawać sobie pytania i analizować każdą chwilę i słowo. I nie jest dobrze. Tęsknię. Tęsknie, ale już inaczej. Przestaję mieć pretensje o przeszłość. Przestałam odczuwać ciężar. Nachodzą mnie momenty, kiedy miałabym ochotę zadzwonić i powiedzieć "daj już spokój, wróćmy do siebie", ale bez obaw, oczywiście tego nie zrobię. Niegdyś mnie irytował i nie wierzyłam w żadne słowo, teraz znów zaczynam zaczynam mieć poczucie szczerości mimo że prawie nie rozmawiamy.
Przestałam liczyć na cud, choć bardzo bym chciała żeby inaczej się to potoczyło.
Jakoś mi nie wychodzi to życie.

No to czas się odezwać...Od kilku tygodni jestem na forum, czytam, czytam...Moje mysli- ile tu mądrych kobiet, ile cennych wypowiedzi, ile dobrych rad z których skorzystam...I co? D...   Potem myśli    - no nie, mnie to nie dotyczy, maja rację, ale mój przypadek jest inny, wyjątkowy.....
Ale wcale taki nie jest, jest taki sam jak Wasz, dokładnie.
Decyzję o rozstaniu podjęłam dwa i pół miesiąca temu, ile to tygodni?10? I pozwoliłam na kontakt...
Rozwala mnie to, ale sama siebie nie rozumiem..Nie chcę wracać, za dużo złego dla mnie się wydarzyło, ale w podświadomości jest, żeby było jak księżniczka z księciem....
Idiotyczne pragnienie, żeby zrozumiał? żałował? czuł się ukarany?
Totalny bezsens, wściekłość, że zniszczył coś w co inwestowałam, nie odwzajemnił..To też wyczytałam na forum, wzajemność w związku, ja jej nie miałam...
Ale główny problem - chłodne rozstanie...Słyszę od kogoś - nie odbieraj tel, nie odpisuj na mail, ale ta głupota - wytłumaczę mu, żeby zrozumiał, i zaraz widzę, że ja się wypruwam, a on uśmiechy z nią na fb wymienia....
proszę, niech mi nikt nie mówi o mojej głupocie, nie po to się wreszcie wywnętrzyłam, proszę o ciepło...

5,798

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Kochana, niestety nie wytłumaczysz mu. I nikt mu nie jest w stanie wytłumaczyć, dopóki on sam do czegoś nie dojdzie. Więc marne wysiłki. A inni mogą sobie mówić, mnie też wszyscy w kółko powtarzają no olej, po co mu odpisujesz. Ale to nie działa, i uwierz że wszyscy jedziemy na jednym wózku, każde z nas odpisuje... Niestety życie to nie komedia romantyczna. Możemy zapomnieć o tym, że on nagle przyjedzie do nas z bukietem kwiatów lub że spotkamy się na drodze i rzucimy się w sobie ramiona. To się zdarza tylko w filmach i naprawdę zastanawiam się skąd wziął się ten pomysł, bo życie nie pisze takich scenariuszy.

5,799

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

goshh
ale ja bym tak chciała, na białym koniu, z mieczem u pasa, z bukietem róż, pada na kolana, w tle zachodzi słońce, gra muzyka, coś duszaszczypatielnoje, a ja mówię ---spadaj padalcu, a potem żyli długo i szczęśliwie...
jest do d...
ale można to po prostu zagłuszyć - na moment - czerwonym winem

5,800

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dziś trafiłam na to forum. Jestem zaskoczona, że tyle ludzi przeżywa swoje wewnętrzne dramaty. Myślałam, że jestem sama, że to głupie, że przecież jak mówią wszyscy wystarczy zapomnieć i już. Łatwo się mówi. Jestem, no staram się być, rearealistka. Tak, ktoś kto odszedł nie wróci.  Nie ma szansy wiem o tym. Wiem również, że nadzieja umiera ostatnia. Ale kiedy to nastąpi zaczyna się życie i praca, ciężka praca nad sobą. Byłam 15 lat mężatką, mąż mnie zdradził więc kazalam mu się spakować i w ciągu tygodnia wyprowadzić. Próbował negocjować ale byłam twarda. I poszedł sobie. Rozpaczalam, zastanawiałam co dalej. Te wszystkie komplikacje prawne, cały dom na mojej głowie. Minął miesiąc, może dwa i... Nic. Nie pojawił się z bukietem, nie błagal, nie przepraszal. Ja doskonale odnalazłam się w nowej rzeczywistości. Przyszedł czas odreagowanie.  Imprezy, wyjścia ze znajomymi, spełnianie drobnych zachcianek. Było super, ale był też brak tego jedynego.  Po roku umówiłam się zupełnie przypadkowo z facetem duuuzo młodszym. Ot tak pogadać, może mu coś.doradzić jako ta starsza i bardziej w końcu doświadczona. I tak jedno miłe spotkanie. Potem drugie. Bardzo miłe, wszędzie świece, płatki kwiatów. Nie znałam tego. Potem kolejne, kolejne niespodzianki, wiersze i proza również wychwalajaca oczywiście ma urodę i inteligencję także.  Boże inteliinteligencjo gdzieś ty wtedy była?! Wspólny wyjazd, fantastyczny sex. Bo mam ciało nastolatki, duszę romantyczki,  inteligencję ponad przeciętna. Cóż ósmy cud  świata jednym słowem. Już wtedy chyba byłam ugotowana ale jeszcze się trzymałem. Jeszcze tylko miesiąc dwa i kończę to. I skończyłam,  ale okazało się że on chce mnie tylko wspierać w czasie między byłym a przyszłym. Hmmm? Brzmi rozsądnie, niech będzie. I tak minął kolejny rok. Znów kwiaty, świece, masaże i...kocham Ci,  jesteś wyjątkowa, to wręcz niespotykane taka miłość nie istnieje na świecie. Cholera sama powinnam o tym wiedzieć.  Zaczęły się również jego depresje i stany kiedy musi być sam, musi cierpieć.  Nie przprzestając mnie kochać oczywiście. I tak minął kolejny rok, przecież jest młodszy więc muszę go wspierać, być przy nim. Przecież to dopiero przy mnie poznał co to miłość. W końcu coś we mnie pękło,ja chce normalnego życia. Nie bawią mnie ukradkiem spotkania, weekendy kiedy córką wyjechała.  I rozstalismy się w wielkiej przyjaźni. Pozbieralam się i...bach ma tragedię rodzinną. No i jak tu nie pomóc?  No kto jeśli ma tylko mnie? Więc jestem wspieram. I znów depresje, gdzie mam zniknąć na jakiś czas,bo musi być sam. Przyznaję byłam już okrutnie zakochana. I takvkolejny rok. I w końcu on stwierdził, że jednak marnuje mi życie. Że zasługuje na kogoś lepszego, innego, kto da mi więcej niż on. Nawet logicznie to brzmi, więc się rozstrozstajemy. I nadal mnie będzie wspierał w tym trudnym dla nas czasie. I znów staje na nogi. Tylko ciągle słyszę, że byłam tą jedną jedyną. Tylko, że już był w łóżku z koleżanką. Ale cóż to za beznadziejny sex i zrobił to tylko dlatego, żeby myśli o mnie i innym zniknęły. Potem kolejne spotkania i znów jak to mu źle jak to nie ma nikogo przed kim może się otworzyć. I znów ten sex tylko ze mną. Postanowiłam to studzic i hamować. I...zobaczyłam przypadkiem jego zdjęcie z tą samą koleżanką w objęciach. Zerwałam kontakt. Niestety nie wytrztmalam. Odezwałam się i znów wiersze i znów jaka to jestem idealna i wyjątkowa, ale niestety on jest z inną. O znów romantyczne noce, bo przecież jestem taka nieziemska a już szczególnie w tym łóżku. Może powinnam na tym zarabiać ;-) Ma inną to fakt, jest kiepsko, nie kocha jej ale cóż zrobić skoro to ja byłam tym ideałem. Nie wytrztmalam i padło - to bądźmy razem. No i odpowiedź - nie. Znów zerwalam kontakt. Przewylam, odcierpialam swoje, sstanęłam lekko, bardzo jeszcze chwiejenie na nogach i znów potrzebuje pomocy. I znów dałam się wciągnąć, na szczęście na krótko. I w taki oto sposób dziś po ponad półrocznym czasie kiedy nie jesteśmy razem ja jestem na początku drogi. No może przesadzam, ale blisko początku. Nadzieja już umarła. Dzięki Bogu. Dziś jestem ciut mądrzejsza. Dziś, wiem że nie odpowiem na wiadomość. Nie ma sensu.  Taka zabawa w kotka i myszkę jest bardzo wyczerpującą. Szczególnie dla myszki.  Dziś uczę się żyć od nowa. Nie umiem jeszcze spojrzeć przychylnie na żadnego faceta. Ale już nie wyje w poduszkę.  Nie wierzyłam, że to minie. Ale czas naprawdę leczy rany. Trzeba mu tylko na to pozwolić. Pewnie jeszcze muszę to z siebie nie raz wyrzucić, ale dziś wierzę że w końcu się uda

5,801 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-03-21 10:32:32)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Witam
Minal prawie miesiac od mojego poprzedniego wpisu i...................................................niestety bez zmian hmm
Wciąż boli, wciąż pamiętam, wciąż jestem zakochany. Są okresy, gdzie troche mniej podchodze do tego emocjonalnie, potrafie tydzien codziennie chodzic na silownie + inne zajecia...raz, ze czuje sie wtedy o niebo lepiej fizycznie a dwa ze po prostu o tym wszystkim mysle mniej intensywnie ( jednak wciaz mysle )...a przychodzi taki dzien, ze nagle wszystkiego sie odechciewa. Wchodze do domu po pracy, rzucam ciało na łóżko i wracają wspomnienia, patrze na jakieś zdjęcia, w pokoju na półce leży prezent dla niej, który mi zwróciła i pomimo ze jest piekny nie wyobrazazm sobie go sprzedac lub dac komus innemu. Wlasnie mam taki gorszy okres w tym momencie...od jakiegos poltora tygodnia. Codzienne całodzienne zastanawianie się na temat tego wszystkiego, na temat swojej przyszlosci. Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, ze czlowiek ma jakas tam swiadomosc, ze moglby kogos poznac, jednak nie dopuszcza do siebie mysli ze ten ktos moglby byc lepszy od osoby ktora sie kocha. Wczoraj wieczorem nie moglem spac. Wzialem auto, kupilem papierosy ( gdzie ostatnio już na szczescie pale duzo mniej, czasami nawet 2 tyg bez papierosa ) i pojechalem po prostu bezcelowo pojezdzic po miescie. Oczywiscie przejechalem kolo starego domu...byla w nim, zapewne z nowym facetem. Pojawil sie stos mysli, wspomnien na temat okresu 2 lat spedzonych w tym "wspolnym" domu, na temat wspolnych przezyc, wyjazdow, pieknych miejsc na 2 koncu swiata, ktore wspolnie razem odkrywalismy cieszac sie jak male dzieci, a po chwili wkurwienie ze za ta cienka sciana szkla w oknach moja milosc poswieca swoje uczucie komus innemu. Szczerze to juz mnie meczy ten caly stan udawania przed znajomymi, rodzina czlowieka bez problemu. Nie jestem szczesliwy ani troche....i tak od pół roku. CZasami wydaje mi sie, ze tkwie w tym stanie na wlasne zyczenie, jednak nie potrafie zrobic czegokolwiek ku polepszeniu tego stanu.....wydaje mi sie, ze wciaz zyje jakas nadzieja, ze los w jakis sposob znowu sprowadzi nas na wspolny tor. W ogole co jest najglupsze to to, ze tak jakby ja wciaz jestem jej wierny i oddany, pomimo tego co zrobila.

no nic....pozdrawiam i udanego weekendu.

p.s. znalazlem dzisiaj dosyc ciekawy artykuł :

http://manufaktura-radosci.blogspot.com/2015/03/5-typow-toksycznych-ludzi-na-ktorych.html

Niestety na obecna chwile podpadam pod punkty 2 oraz 5. Kiedys jednak tak nie bylo. Mam nadzieje, ze to sie kiedys zmieni.

5,802

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dantezg,

nie znam Twej historii, jak znajdę troche czasu to przeczytam. Z tego co rozumiem zostales porzucony. Piszesz o losie. Ze może jeszcze was ze sobą spiknie. Naprawde chcialbys tego? Chciałbys znów z nią zyc wiedząc ze sypiala z innym, z nim spedzala czas, przy nim sie budzila? Uważam, ze nie dalbys rady. W większości przypadki takie powroty sie nie udają.
Ogromnie mi przykro gdy czytam, ze ludzie po upływie x czasu nadal nie mogą sie pozbierać. Masz wsparcie rodziny, przyjaciol? Jesli mieszkacie w malej miejscowości to może warto sie przeprowadzić aby uniknąć widywania jej? I żeby nie kusilo cie do jeżdżenia pod "wasze" mieszkanko?
Tez bylam w podobnej sytuacji, z tym ze jestem ze stolicy, nie mieszkamy blisko siebie i raczej niewielkie szanse na przypadkowe spotkanie. Jesli bym miała go widywać, a szczególnie w towarzystwie nowej pani jego serca, to z pewnością bym się wyprowadziła dla własnego dobra.

Wiosna idzie! smile Ludzie, wiem ze to mega ciężkie, ale obudzmy sie do zycia! smile)

5,803 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-03-21 11:59:45)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Monique....czy bym tego chciał ? Ciężko odpowiedzieć. Minął mi ten okres najwiekszego szoku, gdzie oddałbym wszystko, żeby z nią być. Pisałem chyba już w tym wątku, tylko dużo wcześniej, że w moim przypadku takie myślenie chyba wiąże się z tym, że w swoim życiu miałem już jeden powrót po podobnej sytuacji i było wszystko OK, tylko okres rozstania to 2,5 roku i rozstalismy sie ponownie z całkiem innych powodów ( nie mam na myśli niedogadywania się ). Do mojej ostatniej ex po prostu wciaz tetni we mnie uczucie, stad byc moze trzymam się mysli, ze byłbym w stanie jeszcze sprobowac ( byc moze mam na to nadzieje ). Po prostu bylem bardzo szczesliwy w tym zwiazku, naprawde zrobilem postep przy niej z samym soba plus mnostwo nowych doznan ( w wieku 30-32lat ).
Czy mam wsparcie rodziny i przyjaciol ? Miałem...już nie, ponieważ jak pisałem we wczesniejszym poscie " Szczerze to juz mnie meczy ten caly stan udawania przed znajomymi, rodzina czlowieka bez problemu " . Po prostu podczas spotkań "zakładam maskę" człowieka, który stara sie o tym nie myslec. Jesli ktos z mojego najblizszego otoczenia pyta o to to mowie krotko " nic sie nie zmienilo, nie mamy zadnego kontaktu ze soba ". Po prostu zaczynalo to juz ludzi chyba meczyc, a moja rodzina po sposobie naszego rozstania doslownie z uwielbienia mojej ex przeszla do stanu mocnej odrazy, bo dowiedzieli sie od mojej kolezanki calej prawdy.
Mieszkam w stosunkowo malej miejscowosci. Ok 150 000 mieszkancow. Nie widzialem jej ani razu od pol roku i raczej nie spodziewam sie przypadkowego spotkania o ile ktores z nas nie bedzie chcialo tego "przypadku". Mam możliwość przeniesienia się do wg mnie jednego z najluzniejszych i najbardziej pozytywnych  państw świata, jednak trzyma mnie tutaj na dupie pare spraw, jak np sprawy kupna domu itd.
Wiosna idzie - fakt, ale poza tym ze pogoda sie polepsza, to ciezko w codziennosci znalezc jakiekolwiek pozytywy ( niestety )

pozdrawiam

5,804 Ostatnio edytowany przez Wronka87 (2015-03-21 20:30:25)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

danzeg, dlaczego pozwalasz sobie na takie 'zawieszenie'? Na tkwienie w przeszłości ?

Po co na widoku i  w ogóle trzymasz sentymentalne gadżety po niej?
Oszukujesz się. Ty chyba nie chcesz zrobić tak naprawdę drastycznego 'C I A C H'
Tkwisz w matni szczęśliwych wspomnień, nie tworzysz dalej swoich. Sam sobie przedłużasz na własne życzenie agonię po 'eks'
Bo brak Ci wiary, że kiedyś w przyszłości będzie lepiej ?

5,805

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej, widzę, że jakoś tak każdy samotnie zatapia się swoim cierpieniu - mniejszym lub większym okresowo, ale jednak. Czy wam już też, tak jak mnie, brakuje sił na pisanie tutaj każdego dnia o tym jak parszywe jest życie?

dantezg, wiem o czym mówisz. Ja też każdego dnia udaję, że jest wszystko cacy, bo po co mówić prawdę, skoro usłyszę tylko że mam się wreszcie ocknąć, albo to wielkie zdziwienie, że jeszcze mi nie przeszło. Więc w ukryciu czekam aż mi przejdzie.
Zapewne mamy tysiące powodów do tego, żeby znienawidzić swoich ex. Więc dlaczego tego nie zrobimy? Dlaczego ciągle gdzieś w środku mamy nadzieję, nawet uciszoną i przygaszoną, ale jednak...
Wsparcie? Mam, ale nie w rodzinie. Oni nie rozumieją tego do końca, więc etap kiedy mogłam na nich liczyć już minął. Podobnie jak u Ciebie, moja rodzina nie ma już najlepszego zdania o moim ex, także... Nawet mi nie życzą żebyśmy się zeszli.

U mnie sprawy mają się nijak. Ostatnimi czasy trochę się wyciszyłam wewnętrznie, humor też nieco się poprawił. Chociaż jazda jest mocna. Częściej rozmawialiśmy, inicjował kontakty, dążył do spotkania, no i spotkaliśmy się. Ku mojemu zdziwieniu to spotkanie wcale mnie nie rozbiło i wyprowadziło z równowagi emocjonalnej mimo, że to nie było neutralne spotkanie przy kawie w kawiarni. Przyznam, że nawet trochę się postarał.
To co jednak nie daje mi spokoju to ta trzecia. Nie miałam żadnego dowodu na jej istnienie/obecność, ale wiem że jest - i w zasadzie nie wiem kim jest i jakie ma znaczenie w jego życiu, ale sam fakt jest drażniący. Dzisiaj popełniłam po tak długom czasie popełniłam jeden z podstawowych błędów i z czystej ciekawości sprawdziłam jedną rzecz, która potwierdziła mi że te moje podejrzenia wszystkie nie były bezpodstawne.
I tu zaczyna się znowu gmatwanina myśli o co w tym wszystkim chodzi. Od totalnej niechęci do mojej osoby przeszło do wielkiej chęci spotkania i nie tylko. A ona?
Nie dobija mnie fakt spotkania oraz wszystkiego co z tym związane, tylko właśnie to że ktoś jednak jest w to zamieszany. A ja głupia zaczynałam już myśleć, że może niesłusznie go oskarżyłam. Słusznie. A to znów rozrywa moje serce, pomimo tego, że wcale nie nastawiłam się na happy end.

Monique123, wiosna jakoś wcale nie pobudza mnie do życie, wręcz przeciwnie - drażni mnie.

5,806 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-03-21 21:12:49)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Wronka87 napisał/a:

danzeg, dlaczego pozwalasz sobie na takie 'zawieszenie'? Na tkwienie w przeszłości ?

Po co na widoku i  w ogóle trzymasz sentymentalne gadżety po niej?
Oszukujesz się. Ty chyba nie chcesz zrobić tak naprawdę drastycznego 'C I A C H'
Tkwisz w matni szczęśliwych wspomnień, nie tworzysz dalej swoich. Sam sobie przedłużasz na własne życzenie agonię po 'eks'
Bo brak Ci wiary, że kiedyś w przyszłości będzie lepiej ?

Troche wczesniej wlasnie pisalem ( nie mowie o dzisiejszych postach ), ze obawiam sie/nie chce/boje sie zrobic tego drastycznego C I A C H, bo byc moze zyje jeszcze jakimis nadziejami. Wiem ze to chore, nie musisz mi mowic, jednak to jest chyba troche ponad moimi mozliwosciami działania. Jak dzisiaj pisalem, czasami jest lepiej i w ogole o tym nie mysle, jednak przychodza okresy gdzie jest ...moze nei tyle ze ciezko, co po prostu brak usmiechu na twarzy i rozdrapywanie ran.

goshh napisał/a:

Hej, widzę, że jakoś tak każdy samotnie zatapia się swoim cierpieniu - mniejszym lub większym okresowo, ale jednak. Czy wam już też, tak jak mnie, brakuje sił na pisanie tutaj każdego dnia o tym jak parszywe jest życie?

hehe dokladnie, dlatego graniczylem sie do ok raz na 3-4 tyg smile

5,807

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

danzeg, ja rozumiem, że każdy może mieć chwile zwątpienia, każdy może mieć zwyczajnie dość.
Pisanie, że to jest ponad Twoje możliwości to czysta bzdura... wierz mi. Ty tego nie chcesz, oszukujesz się bo masz nadzieję, ze ona się opamięta i skolmącza wróci do Ciebie... a wtedy Ty może lepiej się poczujesz. Masz żal, że w tak brutalny sposób wyrwała z Ciebie chwile szczęścia, dlatego się ich tak kurczowo trzymasz.
Nie potrafisz być sam ale nie samotny?
To nie jest chore... Ty sie boisz utracić ułudnego poczucia bezpieczeństwa i bezsensownej nadziei na to że WASZE szczęście może zrobić wieeelki come back . Ale nie zrobi wierz mi.
Nie oszukuj znajomych, rodzinę... ale nie męcz ich też swoim bólem i poczuciem straty. Gdy mnie się ktoś pyta, czy u mnie jest ok, to nie kłamię dla świętego spokoju, taak jest okeej, tylko prosto odpowiadam NIE, i zmieniam temat nie drążąc przyczynę swojego stanu. Bo to mi nic nie da. Przyjmuję do wiadomości zły humor, samopoczucie, ale go nie kontempluję.

5,808 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-03-22 00:57:03)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
Wronka87 napisał/a:

Pisanie, że to jest ponad Twoje możliwości to czysta bzdura... wierz mi. Ty tego nie chcesz, oszukujesz się bo masz nadzieję, ze ona się opamięta i skolmącza wróci do Ciebie... a wtedy Ty może lepiej się poczujesz. Masz żal, że w tak brutalny sposób wyrwała z Ciebie chwile szczęścia, dlatego się ich tak kurczowo trzymasz.

Nie mogę się z Toba tutaj nie zgodzić, jednak chyba jest to troche bardziej złożone nić moja chęć by poczuć się lepiej.

Wronka87 napisał/a:

Nie potrafisz być sam ale nie samotny?

Kiedyś byłem sam i nie przeszkadzało mi takie zycie. Bylem w kilku zwiazkach, jednak po tym ostatnim wydaje mi sie, ze co mialem najlepszego w zyciu przezyc w sferze relacji kobieta - mezczyzna, przezylem wlasnie z ostatnia. Tamte "zwiazki" to naprawde smiech na sali,  teraz jak patrze jak wygladaly. Ani nie mieszkalismy razem z poprzednimi, ani nie bylo jakiejs takiej wiekszej więzi. Z ostatnią czulem się doslownie jak "rodzina", ktora tworzylismy. Przeszedlem juz w zyciu w ten etap, ze chcialbym zalozyc rodzine. Bardzo chcialbym miec dzieci, zaczalem ogarniac sprawy domu itd. Z nia wszystko szło pieknie do przodu az nagle ...

Wronka87 napisał/a:

Ty sie boisz utracić ułudnego poczucia bezpieczeństwa i bezsensownej nadziei na to że WASZE szczęście może zrobić wieeelki come back . Ale nie zrobi wierz mi.

Pomimo ze wiem, że zapewne masz racje to jak to mowia " nadzieja umiera ostatnia ". Sam nie wiem, dlaczego się jeszcze łudzę, tzn dlaczego chcę się łudzić...może to ogromna tęsknota ?

Wronka87 napisał/a:

Nie oszukuj znajomych, rodzinę... ale nie męcz ich też swoim bólem i poczuciem straty. Gdy mnie się ktoś pyta, czy u mnie jest ok, to nie kłamię dla świętego spokoju, taak jest okeej, tylko prosto odpowiadam NIE, i zmieniam temat nie drążąc przyczynę swojego stanu. Bo to mi nic nie da. Przyjmuję do wiadomości zły humor, samopoczucie, ale go nie kontempluję.

No to tutaj mam inaczej. Po prostu wole to chyba juz po okresie pół roku trzymać w sobie i nie wyrzucać na zewnątrz, ewentualnie napisać tutaj na forum.


Dodam jeszcze, ze naprawde teraz nie panikuje, nie przebieram nóżkami czy płacze, bardzo się smucę. Po prostu o tym myślę bardzo często, jest to gdzieś z boku mnie cały czas, boli....to fakt...i nie pozwala być szczerze szczęśliwym. Rozumiem, ze moje podejscie jest troche "masochistyczne", jednak to wywodzi się chyba z mojego podejścia do tych spraw. Po prostu jak kocham to na amen, a tą kocham szczerze.

5,809

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

No właśnie...
I teraz kluczowe pytanie: jak pozbyć się nadziei?
Od czasu rozstania zrobiłam kilka kroków. Nie jestem już w tym punkcie, co na początku. Coraz częściej zdarza mi się spać spokojnie, nie śni mi się po nocach, jem i uwolniłam się od środków uspokajających. Jestem w stanie względnie normalnie funkcjonować. Mam lepsze i gorsze dni, czasem płaczę, ale już nie codziennie. Jak naprawdę ruszyć do przodu? Czasem chyba t nadzieja jest jedynym co mnie trzyma, z drugiej strony nie jestem w stanie się odciąć. Za dużo też się wydarzyło i potem ciągle myśli krążą po głowie.

5,810

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Gosh! smile powoli osiągasz równowagę psychiczną:) super.
Zobaczysz będzie tylko lepiej, o ile sama w to uwierzysz. Tak będzie.
Pozwól sobie na łzy, pozwól sobie na gorszy dzień... ale nie dni i tygodnie bo to nie jest już dobre.
Rozwijaj siebie, rób to co Tobie sprawia przyjemność. Jeżeli czujesz, w trakcie realizacji jakiegoś hobby, że to nie to... to spróbuj się 'zmusić' do działania, a jak nie pomaga to zostaw i zacznij coś innego. Jest tyle możliwości smile

Myśli, myśli... za dużo myślenia to nie zdrowo. Spróbuj je wypierać, nie analizować jak tylko się pojawią, zastępuj je innymi, pozytywniejszymi a nawet głupimi. Ale nie rób takiego baczka w głowie który się tylko co raz bardziej nakręca myśleniem o ex.
Jak się pozbyć nadziei... fakt, nie nie jest proste. Zwyczajnie szczerze, zastanów się czy chciałabyś spędzić życie z człowiekiem który doprowadził do tego, że zażywasz tabletki uspokajające? że funkcjonujesz jak lunatyk? że każda myśl o nim sprawia fizyczny ból,który ciężko zagłuszyć ? Szmacimy swoją psychikę przez ex. Co? mam czekać aż wróci ? Mieć nadzieję, ze będzie jak dawniej? NIGDY NIE BĘDZIE JAK DAWNIEJ. Nawet jeżeli ex do Nas wrócą. Nigdy nie będzie tak samo.
A reszta to tylko nasza wyobraźnia wizja sielanki która wcale nie musi się spełnić.
Jeżeli ja w tej chwili nie będę siebie szanować to nikt mnie nie będzie szanował.

5,811

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
goshh napisał/a:

No właśnie...
I teraz kluczowe pytanie: jak pozbyć się nadziei?
Od czasu rozstania zrobiłam kilka kroków. Nie jestem już w tym punkcie, co na początku. Coraz częściej zdarza mi się spać spokojnie, nie śni mi się po nocach, jem i uwolniłam się od środków uspokajających. Jestem w stanie względnie normalnie funkcjonować. Mam lepsze i gorsze dni, czasem płaczę, ale już nie codziennie. Jak naprawdę ruszyć do przodu? Czasem chyba t nadzieja jest jedynym co mnie trzyma, z drugiej strony nie jestem w stanie się odciąć. Za dużo też się wydarzyło i potem ciągle myśli krążą po głowie.

Właśnie jestem na etapie ostatecznego dobijania tego cholerstwa...nadziei.W ogóle się dziwię,że ona się jeszcze pojawia,bo już naprawdę zaszło to za daleko i nie ma powrotu.No ale ciężko przestawić sposób myślenia o kimś kogo kochałam tyle lat.Jak tylko pojawia się jakis strzępek irracjonalnej nadziei mówię sobie STOP.Tego juz nie ma,to jest inny człowiek,który mnie okłamał,skrzywdził,poniżył.Nie zasłużyłam na takie traktowanie i nie pozwolę,żeby mnie dalej niszczył.szkoda mi każdego dnia straconego na tę żałobę,nie chcę już być taką kupką nieszczęścia i żeby ludzie mnie tak postrzegali.Tak jak gdzieś Elle napisała:człowiek,który kocha nigdy Cię świadomie nie skrzywdzi,sama wizualizacja Twoich łez go powstrzyma.
Proste.A jednak umysł na początku nie chce tego przyjąć,znajduje wszelkie wytłumaczenia:jego depresja,moja beznadziejność i błędy,jego pogubienie,jej wtargnięcie w nasze życie.I moje osobiste "ulubione"kłamstwo jakim się karmiłam przez ostatnie tygodnie,które mi dawało motywację i kopa do działania:niech zobaczy jak sobie świetnie radzę,wyglądam,jakie bogate zycie prowadzę,czego się nauczyłam,jak zmieniłam na lepsze,a zrozumie co stracił i będzie żałował.
Nie,nie,nie!Jego to w zupełności nie interesuje.Bo prawda jest prosta.

5,812

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Właśnie Fluoxetyna. Nikt kto nas kocha, świadomie nie krzywdzi.
Oni nie żyją nadzieją. Gdy my jojczymy, cierpimy, analizujemy.... oni są szczęśliwi, ułudnie ale są. A my?

5,813

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Goshh, pamiętam Cię sprzed dwóch lat (byłam pod innym nickiem) i wtedy wspólnie pisałyśmy w jednym wątku. Pamiętam Twoje pierwsze rozstanie. Wiesz co jest najsmutniejsze? Znowu tu jesteśmy...ja i Ty znowu przez te same osoby.

Dziewczyny, pomimo tego, że u mnie minęły prawie dwa lata od rozstania, czuję to co wtedy i to co Wy teraz. Ot błahostka, nawiązał ze mną kontakt a ja cofnęłam się do samego początku.

Podczytuję Was. I pewnie w którymś momencie napiszę coś od siebie.

5,814

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

To jest właśnie najtragiczniejsze, że jesteśmy tu przez te same osoby. Hmm, mailowałyśmy może?
Dobre chwile przeminęły w mgnieniu oka i znów jestem w bagnie. Znów odliczanie czasu. 7 tygodni. 3 dni od od ostatniego spotkania (pierwszego po rozstaniu).
Od wczoraj znów na samiuteńkim dnie. Nie z powodu spotkania. Całokształt. A chyba najbardziej z powodu nadziei, która nieco odżyła. Ale on milczy...

Najgorsze jest to, że wiem doskonale jakim on jest beznadziejnym człowiekiem. Nie.. jest potworem, który wyniszczał mnie od tylu lat. Jak można kogoś takiego kochać?
Dla mnie nie ma już ani nadziei, ani ratunku.
Dziś poddaję się zupełnie. Łzy płyną mimo woli.

5,815

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

cześć smile
i co ja mam Wam kochani napisać..., życie pędzi do przodu....wszystko mi się układa - z dnia na dzień biorę się z nim za bary i idę do przodu smile.
Zdałem teraz na patent jachtowego sternika morskiego, następnie będzie motorowodny, w kwietniu zaczynam robić prawo jazdy i pomyślę o kupnie samochodu....
Czyli co?....realizuję się na maxa i jest mi naprawdę dobrze... Kocham nadal swoja ex...., ale Wiem że już z nią nie będę, ale jestem dumny z tego uczucia, i nie będę temu zaprzeczać...co było dobre w moim życiu nie należy deptać a wspominać smile - ale na tym koniec wink.
Jesteście naprawdę wyjątkowi:)

5,816

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Głowa do góry ludziska smile
Wracam, aby coś bąknąć o sobie. Sprawa o separację odbyła się już prawie dwa miesiące temu. Od tego czasu nie mamy już kontaktu. Sąd pozew żony oddalił, zeznała że mnie kocha. Co za absurd, pisze pozew, a zeznaje inaczej. No cóż, ja powiedziałem co o tym myślę i zeznałem o naszym nieudanym związku. Obraziła się po sprawie i tyle ją widziałem. Za dwa miesiące wyprowadza się z powrotem do swojego miasta. Wówczas ja złożę pozew, ale już rozwodowy.
Zrozumiałem, że to nie ma sensu, do lutego się jeszcze łudziłem, choć coraz mniej. Dziś jest mi już znacznie łatwiej, staram się nie myśleć, choć bywało różnie, każdy kolejny tydzień bez niej powoduje, że czuję się coraz bardziej sobą i nic nie muszę. Odnoszę wrażenie, że wygrałem sam ze sobą i swoją do niej słabością. Ba, czasem myślę, jak bardzo ona straciła, ale wybrała i niech będzie szczęśliwa, sama, czy z kimś nowym. Dużo dobrego. Tyle, ostatnie dwa miesiące jeszcze niedaleko, a potem zniknie i ślad po niej zaginie. A ja, no cóż mogę wreszcie pomyśleć o budowie własnego domu, tak by wreszcie zrealizować własne marzenia, a że obecnie sam, no cóż takie jest życie. Przyjdzie czas na zmiany, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem gotów. Zbyt świeże moje rozstanie, aby tak łatwo zapomnieć. Ale wierzcie mi, nie jest źle smile:):):)

5,817

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Fajnie, że chociaż wy macie się lepiej.
Ja to właściwie jak nie stoję w miejscu, to cofam się do tyłu. Między mną a eks relacje są różne. Tak naprawdę cały problem tkwi w tym, że zaczęliśmy się spotykać, ale ani tego relacją czysto koleżeńską nazwać nie można, ani tym że do siebie wróciliśmy bo za dużo jeszcze brakuje. Czasem wygląda jakby mu zależało, a czasem jakbym w ogóle nie istniała. Jednym słowem jest ......

5,818

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej goshh, pamiętasz mnie sprzed dwóch lat, z pewnych dwóch popularnych wówczas wątków? Nie jesteś sama, u mnie też czas zatoczył koło i jestem w tym samym punkcie, co wtedy. Dokonałam wtedy niemożliwego i teraz też mam nadzieję na to samo, choć sytuacja równie beznadziejna i znów nikt nie wierzy...

5,819

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej Matrix, a pamiętam bardzo dokładnie. Ja już potem coraz rzadziej wchodziłam na forum i już nie pamiętam czy doczytałam jak potoczyła się twoja historia i czy jeszcze o tym pisałaś. No, ale po powyższym poście domniemam, że zakończyła się - wówczas - pozytywnie, jak i moja. Choć niestety obie znów tutaj jesteśmy i to mniej więcej po tym samym czasie.
Tak, dokonałyśmy niemożliwego i znów obie mamy nadzieję na to samo. Czy moja sytuacja jest równie beznadziejna.. a może trochę mniej, a może jednak nieco bardziej.. Nie wiem. Chyba nie potrafię mieć już tak trzeźwego oglądu na sprawę jak wtedy. Jedna reguła jednak jest niezmienna: zasada braku kontaktu. Nie odzywasz się to on i tak się odezwie. Skutkuje prawie zawsze. Szkoda opcja e-mail coś się skiepściła na forum.

5,820

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wtedy miałaś naprawdę trzeźwy osąd, to fakt. Ale skoro wtedy się udało, to i teraz musi. Odblokowałam opcję maila, jeśli chcesz,  to napisz smile

5,821

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Może właśnie w tym problem, że znowu liczymy na ten sam cud...

P.S. Mail poszedł wink

5,822

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Moi drodzy...dawno się nie odzywałem. U mnie bez większych zmian. Ponad pół roku juz stuknęło. Gdyby wszystko było po mojej mysli byłbym 2-3 dni po zaręczynach. Troche to u mnie wyzwoliło emocji po dłuższym czasie. Ogolnie jak to mowia...jest chu***o ale stabilnie.

5,823

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
dantezg napisał/a:

Ogolnie jak to mowia...jest chu***o ale stabilnie.

Dawno tego nie slyszalem, az sie zasmialem big_smile
Dzieki za chwilowa poprawie humoru.

5,824 Ostatnio edytowany przez Meteor (2015-05-07 01:11:54)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Powiem krótko, jest w sumie nieźle smile
Sam składam niebawem pozew o rozwód i walczcie o siebie kochani smile Świat staje otworem, nie przychodzi to łatwo, ale z czasem jest naprawdę coraz lepiej, każdy dzień przynosi poczucie niesamowitego wyzwolenia smile
Trzymajcie się wszyscy smile

5,825

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Cześć dobrzy ludzie, wybaczcie mi że odgrzebuję ten temat, ale nie wiedziałem gdzie napisać. gdyby ten post przeczytał kolega jestemsam to bardzo bym prosił o kontakt na maila.
Z góry dzięki i pozdrawiam.

5,826

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dołączam się do tego tasiemca wink
W przyszłym tyg mam rozprawę chyba pierwszą i ostatnią.
Wizji nowego lepszego życia na razie brak, codzienność wymieszana z samotnością dobija na każdym kroku. Na brak zajęć nie narzekam cały dzień dzień zawalony pracą, obowiązkami w domu i opieką nad córką. Z racji miejsca gdzie pracuję i tego że z żoną praktycznie spędzaliśmy 100% czasu razem to teraz widzę, że nie mam do kogo nawet się odezwać. Przyjaciele powyjeżdżali kontakty się pourywały człowiek zostaje w takim momencie sam ze sobą.
To forum bardzo mi pomogło nie wiem jak bym dzisiaj wyglądał bez Waszego wsparcia.

5,827

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Przeczytałem cały wątek, na raty, zajęło w sumie koło dwóch miesięcy. Podziwiam Elle, Meteora, IceMana i Życzliwego, z którym się najsilniej utożsamiam, z racji że jestem na studiach, obecnie drugiego stopnia. Inni uczestnicy forum również byli inspirujący. Wydawało mi się że wyszedłem ze swojej pokręconej historii, czytając tyle mądrych myśli i posiadając możliwość wyciągania wniosków z Waszych przeżyć.
Ciężko mi się zmotywować i ze szczegółami opisać co u mnie, ale postaram się. Otóż zauroczyłem się w studentce swojego kierunku, można powiedzieć że przykuła uwagę od pierwszego jej zauważenia. Kierunek typowo techniczny, mało dziewczyn, a wśród studentów ona, typowa, choć może ładna, niczym się nie wyróżniająca dziewczyna. Jakie ma zainteresowania, jakie wyznaje wartości, że zdecydowała się zgłębiać wiedzę tutaj?
Z czasem będąc w grupach uczelnianych zacząłem słuchać tego co mówi, wspólne lektoraty, wspólne wykłady, dużo rozmów i kilka wyjść towarzyskich utwierdzało mnie coraz bardziej jak niesamowita to jest dziewczyna. Ubierająca się skromnie, bez makijażu, z bogatym wnętrzem i ciekawym charakterem. Zacząłem coraz bardziej się wtapiać..
W pewnym momencie dowiedziałem się że ma chłopaka. Niby nic takiego, bo przecież to tylko koleżanka. Z czasem jednak uświadomiłem sobie że to chyba coś więcej. Bijąc się z myślami, postanowiłem że warto żyć w zgodzie ze sobą i jej powiedzieć prawdę. Przyjęła to ze spokojem, przyznała że mnie lubi i ta sytuacja jest dla niej nietypowa, bo już kogoś ma. Dalej funkcjonowaliśmy na podobnych zasadach, co mnie tylko utwierdziło jak w porządku ona jest i ceniłem sobie tą znajomość. Okazyjne czysto koleżeńskie wypady na miasto pozwalały nam poruszać tematy jej związku, mojego, przyszłości, naszym karierom i ewentualnej znajomości po skończeniu studiów. Chociaż jej chłopak był zazdrosny o nasze spotkania, to mieliśmy świadomość że nie mają one szczególnego podtekstu. Z jej opowieści wynikało że to ona jest głową związku, on raczej pełnił rolę pantofla. Wiedziałem że nie warto się narzucać dalej ze swoimi uczuciami, choć podświadomie bardzo ją lubiłem.
Zbierałem się wewnątrz do uporządkowania swojego życia, spotykałem się na randki z innymi dziewczynami, powolutku wygaszałem to silne i platoniczne do niej uczucie. Platoniczne, gdyż jak wytłumaczyć ciągłe myślenie o dziewczynie, motylki w brzuchu na jej widok, kiedy nie było między nami ani seksu, ani pocałunków?
Sprawa wydawała się rozwiązywać naturalnie, w końcu za człowiek jest za młody a dziewczyn za wiele, aby się kurczowo trzymać tej jednej, nawet jeśli była wyjątkowa.
Pod koniec studiów jednak nastąpił zgrzyt, wykorzystując drobną sprzeczkę między nami (sprzeczka przez sms na temat organizacyjny po którym napisałem że jest mi przykro i może kiedyś się odezwę ale teraz nie mam ochoty z nią pisać) postanowiła całkowicie zerwać kontakt, łącznie z blokadą na portalu społecznościowym. Dla mnie to był szok, nie spodziewałem się takiego obrotu. Jak taka przyczyna może przynieść taki skutek?  Po zajściu obwiniałem siebie za ten konflikt, przeprosiłem, próbowałem kilkukrotnie nawiązać kontakt. Spotkałem się z olewaniem, oprócz tego że ją wkurzyłem, nasłuchałem przykrych słów, które tkwią w świadomości do tej pory.
Teraz wiem że zwykła drobna sprzeczka była pretekstem. Wykorzystała okazję, miała do tego prawo, chociaż mam do niej pretensje i żal. Pół roku po zajściu nadal ciężko mi się odnaleźć, być sobą, nawiązywać nowe znajomości. Poczucie wartości drastycznie spadło, tak samo jak motywacja do czegokolwiek, mam wyrzuty że po zerwaniu dałem sobą pomiatać prosząc o kontakt, żałuję że dałem się tak wpuścić w maliny. Momentami jednocześnie ją uwielbiam i nienawidzę, chociaż kontakt zerowy to nadal często rozmyślam o przeszłości, wyobrażam jak twórczy bym był teraz i ile pomysłów przegapiłem przez te pół roku będąc zdołowanym i bojaźliwym.
Chętnie wysłucham komentarzy i porad smile

5,828

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Widzę że wątek umarł. Faceci którzy mają podobne problemy, zapraszam na priv. Znam męski odpowiednik tego typu forum, z podejściem nieco innym i moim zdaniem pozwalającym lepiej poznać kobiecą naturę.

5,829

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
enlikkufri napisał/a:

Widzę że wątek umarł. Faceci którzy mają podobne problemy, zapraszam na priv.

Pewnie dlatego watek kuleje, że większość przeszła na priv... Ale Powinieneś wiedzieć, że forum ma zablokowane wysyłanie maili. Jeśli ktokolwiek ma do Ciebie dotrzeć, musisz w ustawieniach zaznaczyć, że ma być widoczny adres... 

enlikkufri napisał/a:

Znam męski odpowiednik tego typu forum, z podejściem nieco innym i moim zdaniem pozwalającym lepiej poznać kobiecą naturę.

Chyba nie chodzi Ci o czerwone forum ze zdradzonymi w nazwie?

5,830

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
starr napisał/a:
enlikkufri napisał/a:

Znam męski odpowiednik tego typu forum, z podejściem nieco innym i moim zdaniem pozwalającym lepiej poznać kobiecą naturę.

Chyba nie chodzi Ci o czerwone forum ze zdradzonymi w nazwie?

Nie, nie ma w nazwie. Ustawiłem, myślę że dobrze smile

5,831

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.
enlikkufri napisał/a:
starr napisał/a:
enlikkufri napisał/a:

Znam męski odpowiednik tego typu forum, z podejściem nieco innym i moim zdaniem pozwalającym lepiej poznać kobiecą naturę.

Chyba nie chodzi Ci o czerwone forum ze zdradzonymi w nazwie?

Nie, nie ma w nazwie. Ustawiłem, myślę że dobrze smile

Teraz Twój adres jest widoczny i można na niego wysyłać maile. Mój też jest widoczny. Możesz zapodać na maila namiary na tamto forum?

5,832

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Jakbym widziała siebie.

Wszystkie etapy przerabiam krok po kroku. Nawet z rowerem smile
Wieczory i noce to mój wróg, a dni ... no cóż to różnie bywa.

I nawet Pandy w zoo się zgadzają. smile

Tylko czemu to tak cholernie boli się pytam ?

Siły, siły, siły nam potrzeba.

I nowej miłości ... wink



iceman napisał/a:
robingirl napisał/a:

Cóż, szkoda trochę zainwestowanego czasu,  szkoda tych emocji, szkoda energii życiowej, którą teraz tracisz na gniew. Ale ja wierzę, że inteligentny, otwarty człowiek z takich sytuacji wychodzi silniejszy i z większą wiedzą życiową. I nie pastwiłabym się za bardzo nad swoim zachowaniem w przeszłości, bo uważam, że robi się tak, jak w danej sytuacji pozwalają nam wiedza i okoliczności. Gdybyś wiedział to, co teraz, pewnie niektóre rzeczy poprowadziłbyś inaczej. Ale wtedy nie wiedziałeś i najważniejsze, żebyś był w stanie wyciągnąć konstruktywne wioski na przyszłość. A to Ci chyba mimo gniewu nieźle idzie.

Hej
Dzięki za dobre słowo smile staram się o tym myśleć pozytywnie. Pierwsza moja myśl wypowiedziana brzmiała mniej więcej tak: odebrałaś mi pięć lat. To błąd, to było bardzo fajne pięć lat, mam całą masę zdjęć i wspólnych pamiątek. W pierwszej chwili miałem to wszystko usunąć z mojego otoczenia. Kolejny raz popełniłbym błąd, bo to nie przeszłość, zdjęcia i gadżety są takie dołujące. Kolejny raz figla płata mózg.

Co prawda czas leci szybko i mija już kolejny dzień od momentu podjęcia decyzji, ale jak wszyscy w podobnej sytuacji wiedzą - nie da tego się ot tak wymazać pamięci.
Co będzie działo się dalej i jak postaram się z tym walczyć? Mam już doświadczenie w tej dziedzinie życia bo to drugie moje rozstanie w podobnych klimatach.
Mam nadzieję że przyda się wszystkim tym, którzy są w takiej sytuacji pierwszy raz.

Noc - zdecydowanie mój przeciwnik, zasnąć jest ciężko i jeszcze ciężej spać. Sny to odzwierciedlenie duszy, wierzę w to bo w snach powraca do mnie obraz szczęśliwych chwil by chwilę potem je rozdeptać. To i tak lepsze niż piękny sen z pięknym zakończeniem, zdarza Wam się śnić o czymś pięknym i obudzić się tylko po to żeby zobaczyć że to tylko złudzenie? Bywa i tak, wolę koszmary.

Pierwszy świt - pobudka. Budzę się dużo wcześniej niż zwykle, przespałem znów 4 godziny. Mój mózg to sadysta, znęca się. Trzeba odbić piłeczkę. Pierwsza rzecz jaką robię po przebudzeniu to wpieranie myśli, na siłę do oporu - jestem świetny, myślę tylko o tym jak świetnym człowiekiem jestem. Myślę tylko o tym, powtarzam to do znudzenia. W tej chwili zaczynam czuć się lepiej, bardziej obojętnie. Trzeba zjeść śniadanie, wiem że zdarzają się desperaci, którzy nie mają apetytu w takich sytuacjach.
Bzdura, pomyślcie co lubicie najbardziej? Jedzcie to co sprawia Wam przyjemność, nie musi być zdrowe. Olać to, przyjdzie czas wziąć się za siebie. Teraz jestem egoistą, liczę się tylko ja i moje zachcianki.

Prysznic, praca. Dziś ładna pogoda więc pojadę na rowerze. Znowu mój mózg atakuje mnie bezwładną plątaniną myśli,ale chwila! Czy ja nie mam ważniejszych rzeczy na głowie? Co zrobić w pracy i jak ułożyć dzień? To jest teraźniejszość i przecież tym żyję w danej chwili. Tu i teraz. Na koniec standardowo odbijam piłeczkę - jestem świetny, jestem świetnym człowiekiem.

Praca, standardowo-nuda. Piszę swoje przemyślenia, właśnie w tym momencie. Cholera, ależ mi to pomaga.

Nareszcie wiosna. Ależ to kiepski czas na rozstania, za to idealny żeby się zakochać. Jeszcze nie teraz, jestem rozważnym człowiekiem, jeszcze jestem jak jeż, mogę tylko sprawiać innym ból, ale to tylko kwestia czasu bo z każdym dniem rodzę w sobie siłę.

Pozytywy? WOW, są. Pojawiają się - na chwilę wrócę do mojego związku (tak miałem o nim nie myśleć) co zrobiłbym rok temu? Hmm, wróciłbym do domu, zjadł obiad i wywalił się na kanapie z nią u boku. Jak pandy w zoo. Sweet Jesus, ale moje życie było nudne. Trzeba będzie spotkać się z kumplem, obgadać sytuację na Ukrainie i zastanowić się co zrobiłby Piłsudski. Siłownia? Taaaak, mam karnet, poza powolnym procesem nabywania kontroli nad moim cholernym mózgiem mam zamiar pozbyć się trochę złych toksyn z organizmu.
Tak to dobry plan, nie można żyć bez planu, więc:

Obmyślam nowy plan

Do potem big_smile

5,833 Ostatnio edytowany przez Tamarka81 (2015-07-06 12:41:56)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Miś Panda - kiedyś, nieprzespane noce - dziś. Wszystko jest tak jak u mnie. Jakbym o sobie czytała.


Idealnie . smile


Tylko jedna różnica - muszę ruszyć dupke za mojego ex i złożyć pozew, bo na początku on chciał rozwodu, krzyczał w niebo głosy ,, mogę wyjść stąd w samych skarpetkach " ,, chce rozwodu " , a teraz jak dzwonie do Sądu ,, czy Pan ex złożył pozew " ? to się kobiety już ze mnie śmieją, że nie , jeszcze nie.

5,834

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Po co się wiązać, żeby potem cierpieć z powodu rozwodów? Coraz częściej dochodzę do wniosku że nie bardzo być z kimś na stałe. Byłem na kilkudziesięciu randkach, które się kończyły albo po 5 minutach, albo w łóżku tego samego dnia.

Po każdej randce się dowiaduję czegoś więcej na temat kobiet, odkrywam je na nowo. Jak dotąd nie spotkałem dziewczyny, dla której mógłbym trwać w zaufaniu i relacji z myślą o życiu razem do końca dni.

5,835

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

enlikkufri po co się żenić smile

Może po to, że ja mój mąż wymyślił sobie, że on sobie już pójdzie to jednak nieee. Musiał ze mną usiąść na kanapie i posłuchać co mam do powiedzenia. Do teraz chcąc nie chcąc musi słuchać.

Odejść jest najłatwiej, powalczyć to sztuka.

Sztuka nieosiągalna dla wszystkich.

To się nazywa małżeństwo.

5,836

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej.
Widzę, że cisza? Wakacje? smile

5,837

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Wakacje wakacjami, ale w moim przypadku nawet nie wiem co wiecej tutaj pisac. Przestałem przezywac moje rozstanie, ale nei znaczy to, ze przestalem tesknic czy myslec o ex. W dodatku CHYBA planuje slub z nowym typem, po pol roku zwiazku. Jakas taka wewnetrzna pustka ogarnia kazdego dnia, ale staram sie przec do przodu. Prawie rok to juz trwa, kobiety zadnej nie mialem ani nie mam...stagnacja.

5,838

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

cisza cisza, wątek trup smile

5,839

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

enlikkufri smile może to i dobrze, że wątek umarł? Być może większość z użytkowników (albo wszyscy) są zwyczajnie szczęśliwi i nie jest im już potrzebna wymiana poglądów w tym temacie?

Mam nadzieję, że temat nie zostanie usunięty, wielu znajomych kierowałam tutaj w chwilach załamania, zdrady etc.
Większość z nich otrzymała porządnego kopa .
Żyją dla siebie a nie dla tej drugiej/ tego drugiego.

5,840

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Mój wątek, napisany w zeszłym roku, nadal mi siedzi w środku. Nie potrafię się pozbierać, podejrzewam że mnie depresja dopadła bo jest coraz gorzej z motywacją, efektywnością i działaniem z czymkolwiek.
Czy można samemu z tego wyjść? Jestem za granicą i ciężko tutaj się zapisać do psychologa, sam nie wiem już co robić. Zmęczony jestem sobą.

5,841 Ostatnio edytowany przez kuknoyel (2016-08-14 19:50:44)

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Coś niesamowitego... Przeczytałem pierwsze 3 strony i przeżycia, ciąg zdarzeń, podejście, wnioski autora... Wszystko jak 1 do 0,9 zgadza się z moją historią... Tyle że moja nie zdradziła fizycznie, za krótka, zbyt bojaźliwa była... Bez zbędnego gadania, jedno pytanie. Iceman, pokochaleś kogoś jak dawniej? Marzę o tym, z drugiej strony nie potrafię się zaangażować, mimo powodzenia. Zwyczajnie w świecie podświadomość mówi cały czas NIE.

5,842

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Odświeżam!!! Ludziska kochani czytam was od dawna i bardzo mi pomogliście w podjęciu najcięższej decyzji mojego życia..
Odeszłam od mężczyzny,którego kocham całą sobą ale nic z tego nie bedzie...
Proszę o wsparcie,o inne osoby z porzucone,którym zwyczajnie jest cieżko aby motywowały się w tym cudownym temacie nawzajem!
Bardzo tego potrzebuje!

5,843

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej, little.owl. Jak się trzymasz? Jak sobie radzisz? U mnie to również świeży temat.
Wiem jak jest Ci ciężko. Juz zrobiłaś ogromny krok do przodu, że zakończyłaś niesatysfakcjonującą Cię relację, niedługo będzie z górki smile

5,844

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Hej Autre!
Fajnie,że się odezwałaś smile
Najgorsze są poranki,budzę się ze świadomością,że już go nie ma. Staram się cały czas coś robić,dużo czytam forum to bardzo mi pomaga.
Czy mam z górki Hmmm oby..
Boje się,że za dzień czy dwa on się odezwie i bedzie próbował mnie złamać bo to niestety jest taki typ.
Napisz jak masz ochotę co u Ciebie.
Pozdrawiam!

5,845

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Witam Was wszystkich. Bede wdzieczny jesli ktos wytlumaczy mi moj obecny stan. Ponad dwu letni zwiazek zakonczony miesiac temu. Wina jak zawsze po obu stronach, jednak to ja go zakonczylem dochodzac do wniosku ze mnie zdradza. Gdy jej obtym powiedzialem oczywiscie zaprzeczyla komunikujac ze potrzebuje przerwy na poskladanie mysli. Oczywiwcie kazdy z nas wie co oznacza takie haslo, wiec podziekowalem za wspolny czas zyczylem powodzenia i wyszedlem proszac aby oszczedzila mi bolu i nie komunikowala sie ze mna wiecej.
Tyle histori, teraz pytanie o terazniejszosc i moj stan. Czemu gdy bylem z nia w zwiazku nie zalezalo mi, olewalem, myslalem czesto o rozstaniu, intuicja i znajomi ciagle powtarzali ze to nie jest partnerka dla mnie. A teraz gdy faktycznie sie rozstalismy, od mieisaca czuje fizyczny bol przeszywajacy moje serce, idealizuje ja, czuje ogromna pustke, bardzo duzo o niej mysle (mimo ze staram sie tego nie robic)? Rozwazam dwie opcje: 1sza Doceniamy cos dopiero gdy to stracimy 2ga: Lek przed samotnoscia, przyzwyczajenie, urazona meska duma, ego, brak kogos komu na mnie zalezy poteguja dzialanie podswoadomosci i emocje ktore mna teraz targaja. Probuje sobie z tym radzic najlepjej jak potrafie (silownia, spotkania ze znajomymi, basen, praca, wmawiam sobie ze najlepsze przede mna i na pewno jeszcze poznam ta jedyna - mimo 34 lat...) jednak ona ciagle siedzi w mojej glowie. Mysli ciagle wracaja i wierca dziure. Widze lekka poprawe ale to ciagle kilometry od stanu ktory nazwalbym stabilnym. Z gory dziekuje za odpowiedz i ocene sytuacji z boku lub konstruktywna zjebke jesli to bedzie potrzebne.

5,846

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dodam jeszcze tylko ze pierwszy rok zwiazku bajka. Problemy zaczely sie potem. Inne systemy wartosci , inne podjescie di zycia. Jej czeste kontakty z innymi facetami (ponoc kolegami), ktore zburzyly moje zaufanie do niej.

5,847

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Little.owl, u mnie historia częściowo zbieżna, częściowo nie. Jeśli to ma jakieś znaczenie, to jestem kobietą i chodzi o drugą kobietę. Spotykałyśmy się prawie rok, lada chwila minie rocznica. Było fajne, cudownie, zabawnie do momentu, gdy ona zaczęła się otwierać przed koleżanką z pracy (hetero i mężatka). Ze mną kontakt był stopniowo ograniczany. Przyzwyczajona do komunikowania co jest nie tak w związku, najpierw delikatnie sugerowałam, potem odważniej dopominałam się wspólnego czasu aż dochodziło do kłótni. Nie szanowała mojego czasu, potrafiła coś obiecać i tego nie dotrzymać. Mimo wszystko, trwałam. Jeszcze trzy tygodnie temu było słodko i miło. Potem u nas obu się posypało - trudna sytuacja rodzinna, natłok pracy, brak czasu. I ona oddaliła się zupełnie. Miała pretensje, że dzwonię, piszę, szukam kontaktu. Stwierdziła wtedy, że ona już nie patrzy na mnie jak na kobietę. Dałam jej czas. Przyjechałam po dwóch tygodniach. Stwierdziła to samo, ale powiedziała tez, że chce podjąć decyzję na spokojnie, bez presji czasu. Umówiłyśmy się na kolejne dwa tygodnie, które miną lada chwila. Obecnie nie mamy ze sobą kontaktu, nawet nie zapyta co u mnie. Mnie z kolei boli jej obojętność, o czym ona wie. Nie nastawiam się na happy end, tęczę i jednorożce, a jednak troch przykro, bo bardzo się przed nią otworzyłam

Też czytam forum w miare możliwosci, bo czasu mało, ale staram się być. Myslę pozytywnie, wiem, że lepiej, że rozpadło się wcześniej niż po kilku latach. Mimo wszystko, w przeddzień urlopu, który miałysmy spędzić wspólnie, jakoś dziś tak mało optymistycznie mi się myśli.

camaro81, tak na ogól jest po rozstaniu, że idealizujemy tę drugą osobę. Łapiesz doła i zastanawiasz się czy kogoś poznasz, czy ułożysz sobie zycie. To normalne. Potrzeba czasu, żeby to sobie poukładac w głowie. Dobrze, że starasz sie zapełnic sobie dzień. Pamietaj, że emocje, które odczuwasz to tylko emocje. Spróbuj złapac się na ich odczuwaniu, nazwac je i próbować przekształcić w myslenie pozytywne, np. myslisz "dlaczego ona mi to zrobiła" i odbijasz piłeczkę "dobrze, że tak się stało, wreszcie mam czas na..." albo "jej strata, nie doceniła jaki jestem fajny". W ten sposób podnosisz sobie poczucie własnej wartości, które bardzo kuleje po rozstaniu i uczysz się niekoncentrowania na dołku

Pytasz dlaczego o niej myślisz? Bo budziła w Tobie pozytywne uczucia. Nie da się pstryknąć palcami i tego wyeliminować. Była częścią Twojego dnia, codziennie. To jak nawyk, jak powiedzmy picie kawy. Przyzwyczaiłeś się do niej, do jej obecnosci. Teraz czas dla Ciebie na naukę nowych nawyków i zaprzestanie myslenia o jej zyciu. Ona sobie poradzi, uwierz. Ty masz walczyc o siebie, bo teraz Ty jesteś ważny. Zjebki nie będzie, nie tym razem wink

5,848

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Autre dla mnie nie ma znaczenia czy chodzi o kobietę czy mężczyznę,boli tak samo.
U mnie było kiepsko od jakiegoś czasu,kilka dni super następne dni kłótnia i cisza. Te sinusoidy mnie wykańczały...teraz od rozstania jest u mnie spokój,jak to mówią "chujowo ale stabilnie" czyli bez skoków ciśnienia wink
Trochę teraz jesteś na "bombie" bo nie wiesz co będzie,może sie dogadacie a może nie. Najgorsze chyba to czekanie...
Dziś złapałam się na tym,że nie czekam na wiadomość od niego,że bedzie próbował itd. Wiem,że gdybym na ekranie zobaczyła jego imię to by mnie sparaliżowało.
Co do Twojej partnerki myśle,że ona celowo sie nie odzywa,żebyś tęskniła.
Mam nadzieje,że będziemy dopingować się wspólnie i bedzie nam łatwiej. smile

Camaro81 witaj!
Fajnie,że jesteś!
Wiesz,tak jak napisała Autre idealizujemy partnerów po ich stracie czy nawet odejściu.
Ja obserwuje myśli dotyczące mojego ex przeglądam się im ale nie poddaje się emocji. Staram się wizualizować sobie inne rzeczy w których jego nie ma smile
Czasem złapie się na tym,że myśle o nim co robi ale za chwile przepedzam tą myśl i zamieniam na inna związana ze mną.
Myśle sobie,co Cię to interesuje? Tego człowieka już nie ma w twoim zyciu i jakoś pomaga.
Jak pisałam najgorsze są poranki,pózniej już jest tylko lepiej. Dziś jadąc do pracy cieszyłam się,że swieci słońce. Koncentruje się na drobiazgach i sobie.
Pytałeś czy doceniamy kogoś po stracie? Bywa,że tak jest tylko czy ona zdradzając Ciebie jest osoba którą można docenic po stracie ?

5,849

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Tak stwierdziłam, bo jednak jak czytam forum, to raczej dominują tu związki heteroseksualne.

Brawo! Radzisz sobie, cieszę się z tego smile Na wiadomośc od niego nie czekaj. To taka próba na przeczekanie kiedy zmiękniesz. Tym bardziej, że dotąd byłas miękka. Nie ma co ukrywac, ale nie martw sie, to nie wada. Po prostu jestes czuła i kochająca. To on tego nie docenia, ale nie martw się, doceni i wtedy zrozumie kogo stracił. Ale Ty już będziesz na takim etapie, ze nie będziesz go chciała więcej w swoim życiu, bo zrozumiesz, że naruszył Twoje granice i Cię zranił.

Co do mnie - wątpię czy to taka próba. Jesli ktoś twierdzi, że nie widzi juz w Tobie kobiety, zachowuje sie jak gdybys była jego koleżanką (mimo, że miesiac wcześniej było inaczej), to raczej nie mam złudzeń. Nie sądzę, żeby sie odezwała. Po prostu trudno jej zerwać, bo wie, że obciążyłaby sie odpowiedzialnością za rozstanie. Nie wiem czy nie przyjdzie taki czas, że w końcu ja nie wytrzymam i się odezwę, choćby po to, żeby rozjaśnic sytuację.

U Ciebie najgorsze są poranki, a u mnie trudno przewidzieć. Od trzech dni się trzymam, sporadycznie myslę, ale juz nie płaczę a dzisiaj po południu się rozkleiłam. Powód? Sama nie wiem, moze własnie to, że na ten urlop miałysmy jechać razem...

Przez ten czas, kiedy jestem sama, stwierdziłam, że trzeba pomyśleć o sobie i sobie dogadzać. Nie w kierunku egoizmu, ale takiego zdrowego podejścia. Dać sobie tą milośc, zainteresowanie, być dla siebie najlepszym partnerem. Spróbować docenić siebie. Powiedzieć: ja byłam w porzadku, popełniłam błędy, ale również usprawiedliwić siebie. Nie obwiniać się, nie dołować. I stosować afirmacje. Jak się jutro zastanowię, to coś dopiszę fajnego czym tu siebie karmić, żeby było latwiej smile

5,850

Odp: Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Dzieki za odpowiedz i dzieki ze moge sie tu z Wami podzielic tym co czuje. Robie dokladnie to co pisalyscie. Walcze z myslami jak Golota z Tysonem. Szanse marne ale wola walki jest. Ktos kiedys tu madrze napisal. Brakuje nam kogos bo ten ktos uzupelnial braki w naszym charakterze. To przez pryzmat tej drugiej osoby ocenialismy siebie. A to bardzo zle. Moja samoocena spadla, zle czuje sie sam z soba,uzalezniam swoje dobre samopoczucie od innych. Ale mam swidomosc ze tak byc nie powinno byc. Rozstanie z moja ex uswiadomilo mi ze tak naprawde to co dzieje sie w moim zyciu jest wypadkowa tego jak ja czuje sie sam z soba. Zamierzam to zmienic. Zamierzam kswoic sie z samotnoscia,zaakceptowac siebie takiego jakim jestem. Odzyslac siebie sprzed kilku lat.

Posty [ 5,786 do 5,850 z 8,665 ]

Strony Poprzednia 1 88 89 90 91 92 134 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024