No kotłuje sie i to niesamowicie. Wlasnie to jest najgorsze, ze po tym co sie stalo, powinienem skreslic ja totalnie, odprawic jakies modły czy woodo wbijajac szpilki w kolana, a ja wciaz mam jakies dziwne loty, przemyslenia, rozkminy czy jeszcze cos sie stanie na naszej drodze...i za cholere pomimo czasu nie bylo jednego dnia od rozstania, zebym o tym nie myslal. Slucham wszystkich rad ludzi tutaj, jednak po prostu sie nie da. Co z tego, ze slucham " zajmij sie soba" i zajmuje, bo wypelniam czas jakimis rzeczami, spotkaniami itd, jak dalej to wszystko we mnie siedzi. Brakuje mi jej głosu, dotyku, zapachu, po prostu wszystkiego.
5,656 2015-02-12 16:43:48
5,657 2015-02-12 16:54:16
No kotłuje sie i to niesamowicie. Wlasnie to jest najgorsze, ze po tym co sie stalo, powinienem skreslic ja totalnie, odprawic jakies modły czy woodo wbijajac szpilki w kolana... Slucham wszystkich rad ludzi tutaj, jednak po prostu sie nie da. Co z tego, ze slucham " zajmij sie soba" i zajmuje, bo wypelniam czas jakimis rzeczami, spotkaniami itd, jak dalej to wszystko we mnie siedzi. Brakuje mi jej głosu, dotyku, zapachu, po prostu wszystkiego.
Ja po 4 miesiacach nadal mam to samo. Z tym ze juz nie codziennie, zdarza sie kilka lepszych dni - po czym przychodzi dzien zalamania - jak dzis.
Ale ogolnie to wszystko staje sie juz coraz odleglejsze, ona, nasze wspolne zycie. Jak tylko wracaja jakies wspomnienia i zaczyna mi "nas" brakowac - staram sie przestawic i pomyslec o jej "nowej wersji" czyli o tym jak sie zachowala na koncu - troche pomaga.
W kazdym razie zaczynam wierzyc, ze czas leczy..
5,658 2015-02-12 17:08:29
dantezg - no to niedobrze, z poprzednich postów odniosłem - być może mylne - wrażenie, że jednak wyleczyłeś się z byłej, masz tylko (zrozumiały) sentyment do tego co było i ogólnie złe samopoczucie psychiczne po ciężkim rozstaniu. Widzę jednak, że Tobie ciągle jej brakuje, no nie jest ciężko wywnioskować to z Twojej ostatniej wiadomości. Ale zastanów się sam - na pewno Ci jej brakuje? Czy brakuje Ci jej wyidealizowanej wersji, którą sam stworzyłeś przez lata związku? Bo ona teraz to już nie ta dziewczyna, co kiedyś, tylko ta, która potraktowała Cię tak a nie inaczej przy rozstaniu, zdradziła, itd.; serio Ci kogoś takiego brakuje? Ja sobie tłumaczę, że tej mojej ex, którą kochałem, już po prostu nie ma. Nie istnieje. Bo one naprawdę już nie istnieją, z tej czy z innej przyczyny, za czym więc tu tęsknić? Za osobami, które teraz "podszywają się" pod nie?
kiv - a tak swoją drogą, dla mnie to jest też cholernie ciekawy temat, czy te "nowe wersje" naszych ex to naprawdę nowe wersje, powstające pod wpływem jakichś nowych bodźców (może powinienem napisać - bolców ), czy naprawdę byliśmy aż tak zaślepieni, że nie widzieliśmy symptomów ich prawdziwych charakterów, pojawiających się gdzieś na co dzień w takim codziennym przebywaniu z nimi... W sumie ciekawa kwestia od strony psychologicznej
5,659 2015-02-12 17:14:46 Ostatnio edytowany przez dantezg (2015-02-12 17:34:43)
dantezg - no to niedobrze, z poprzednich postów odniosłem - być może mylne - wrażenie, że jednak wyleczyłeś się z byłej, masz tylko (zrozumiały) sentyment do tego co było i ogólnie złe samopoczucie psychiczne po ciężkim rozstaniu. Widzę jednak, że Tobie ciągle jej brakuje, no nie jest ciężko wywnioskować to z Twojej ostatniej wiadomości. Ale zastanów się sam - na pewno Ci jej brakuje? Czy brakuje Ci jej wyidealizowanej wersji, którą sam stworzyłeś przez lata związku? Bo ona teraz to już nie ta dziewczyna, co kiedyś, tylko ta, która potraktowała Cię tak a nie inaczej przy rozstaniu, zdradziła, itd.; serio Ci kogoś takiego brakuje? Ja sobie tłumaczę, że tej mojej ex, którą kochałem, już po prostu nie ma. Nie istnieje. Bo one naprawdę już nie istnieją, z tej czy z innej przyczyny, za czym więc tu tęsknić? Za osobami, które teraz "podszywają się" pod nie?
Wiesz...u mnie tez jest raz lepiej raz gorzej. Poczatek Stycznia mialem "przebojowy". Poleciałem w wir imprez, jakiejs odskoczni, ale bardzo szybko doszedlem do wniosku, ze to nie jest " to ", co chce robic caly czas. Wtedy owszem, byly jakies nowe znajomisci, alkohol, znajomi, zabawa, nie myslalo sie tak o tym...jednak na dluzsza mete to nie zycie. CZy to w lepszych czy gorszych dniach ZAWSZE sa mysli o ex i tych mysli jest wiele. Nie rozpaczam w ten sposob, ze płacze po kątach, ale myśle dużo.
Ktoś mi pisał kiedyś tutaj na forum o miłości do jej wyimaginowanego obrazu z okresu jak było między nami dobrze. OK to racja, jednak pomimo tego ze majac swiadomosc tego wszystkiego, czytajac wpisy ludzi tutaj, oddajac sie w rece czasu, czlowiekowi brakuje jej/jej wyidealizowanego obrazu. Jestem na tym etapie, ze naprawde sam nie wiem jak bym sie zachowal, gdyby sie teraz nagle odezwała, gdzie niby mam swiadomosc, ze powinienem jej zasadzic kopniaka w dupniaka Moge tutaj na forum przed Wami zgrywac kozaka, ze NIE, ale po co ? Naprawde nie wiem, co bym zrobił.
Gdyby mozna bylo gdzies dostac takie urzadzonko:
http://cdn.screenrant.com/wp-content/uploads/Men-in-Black-Neuralizer-570x320.jpg
ehh;)
5,660 2015-02-12 17:49:22
Ooo tak, myślę że większość użytkowników tej części forum byłaby gotowa sporo zapłacić za takie urządzonko, hehe. A potem znowu byśmy popełnili te same błędy i trafili w to samo miejsce
Mhm... to teraz bardziej rozumiem. No masz rację, nie ma co zgrywać kozaka na siłę, skoro doskonale wiesz, że to by była jedna wielka ściema z Twojej strony. Ale doskonale rozumiem, że brakuje Ci tej wyidealizowanej istoty z Twojej przeszłości bo co tu dużo ściemniać - mam tak samo, a przynajmniej podobnie. Niemniej jednak - ja jestem pewien, że niezależnie od wszystkiego dałbym jej kopa w d... bo staram się jednak chociaż minimalnie uczyć na swoich błędach ale każdy do pewnych wniosków musi dojść swoją drogą, jeden szybciej, drugi wolniej, normalka. I tak nie oszukuję się, że jestem cudownie uleczony po tym związku, bo jak dotąd nie było godziny żebym nie pomyślał o ex, choć bardziej w klimacie: "jak ona mogła tak się zachować, z kim ja byłem", niż "cholera, utraciłem miłość życia". I co raz bardziej upewniam się w tym, że choć myślę o tych wspólnie spędzonych chwilach, to jednak nie brakuje mi tego - brakuje mi tylko tego ludzkiego zakończenia spraw, prawdy powiedzianej w cztery oczy i jakiegoś odcięcia wszystkiego grubą krechą. No ale tego nie było i nie będzie bo - jak sam wiesz - "przecież ona wszystko mi już wytłumaczyła"
W każdym razie - gdyby jednak doszło do sytuacji, że była się do Ciebie odezwie (choć nie oszukujmy się, sytuacja to mocno wątpliwa)... przemyśl to najpierw solidnie. I wejdź na to forum przede wszystkim.
5,661 2015-02-12 18:06:02
W sumie ciekawa kwestia od strony psychologicznej
Nie wiem, moze sa tez takie sytuacje - przez krotszy okres czasu moze ktos moze byc 'zauroczony' albo partnerka 'udawac', ale w moim przypadku 13 lat - poznalismy sie przez te lata dobrze - w roznych sytuacjach. Widocznie ludzie sie zmieniaja. Ale az tak? Taka zmiana w wyznawanych wartosciach? Nie wiem.
Wydawalo mi sie, ze to co sie stalo to jej nieprzemyslane dzialanie, zagubienie, blad - moze pod wplywem zwatpienia (moze miala jakies watpliwosci- ale nie dala nam szansy, nie porozmawiala ze mna), stresu (w pracy + ja wyjechalem - chociaz twierdzi ze dobrze sie stalo ze wyjechalem i tego chciala), moze sie przestraszyla wspolnie planowanego wyjazdu (plany planami ale teraz stanelismy przed realna szansa).
Z tym, ze w takim wypadku po kilku miesiacach powinna ochlanac, przemyslec wszystko, porozmawiac - ale nic takiego sie nie stalo. Ja poczatkowo probowalem, odczekalem, ale mysle ze juz czas minal i trzeba isc dalej. Jesli uwaza, ze to jest dla niej dobre i bedzie teraz szczesliwa.
W kazdym razie sam niechcialbym byc z ta "nowa" osoba. Tesknie za 'moja' narzeczona.
Ja sobie tłumaczę, że tej mojej ex, którą kochałem, już po prostu nie ma. Nie istnieje. Bo one naprawdę już nie istnieją,
No nie istnieja. Ale czy lepiej bys sie czul gdyby Twoja ex umarla - np. zginela w wypadku - i w ten sposob bys ja stracil? Chyba nie, bol i zaloba podobna.
Przy smierci moze troche latwiej - bo nie trzymasz sie tej pocztkowej nadziei na powrot..
5,662 2015-02-12 18:25:32
No właśnie, ale zauważ - takie sytuacje najczęściej zdarzają się przy wieloletnich związkach i to na ogół tych, w trakcie których nie dzieje się nic złego. Przynajmniej przez 90% związku, bo pod koniec zaczynają się dziać różne ciekawe rzeczy. Widocznie ludzie faktycznie aż tak się zmieniają, choć też dziwi mnie, że zmieniają przy tym wyznawane wartości, o czym wspominałeś. Aż wstyd mi porównywać mój związek do Twojego, choćby ze względu na czasy ich trwania, ale widzisz - moja ex przeszła od "nie rozumiem par, które się rozstają, przecież wszystko można przegadać - no, oprócz zdrady" do laski, która przy pierwszym lepszym kryzysie zawinęła się w gruncie rzeczy bez słowa wyjaśnienia i prawdopodobnie sama w ten czy inny sposób zdradziła, więc... Dla mnie kompletnie niezrozumiałe bo ja trzymam się pewnego katalogu wartości od małolata i nawet gdybym zdradził, to bym tego nie ukrywał.
Nie, oczywiście że nie byłoby mi łatwiej, gdyby moja ex zginęła będąc ze mną. To chyba najgorsze co może spotkać człowieka, gdy kogoś kocha. Nie zmienia to jednak faktu, że tak czy inaczej - osoby, którą kochałem, po prostu nie ma, więc cieżko przejść nad tym do porządku dziennego z dnia na dzień.
W ogóle nieźle nam się ten wątek rozwija i najwięcej postów tluczemy tu chyba my, czyli Panowie masakra...
5,663 2015-02-12 23:58:39
Miło, że są tu panowie, teraz chyba w większości;) a jeszcze milej wiedzieć że istnieją faceci tacy jak Wy właśnie, potrafiący czuć, i nie wstydzić się swoich uczuć:)
z tą wizytą u psychologa, znam kilka ludzi co chodzą/chodzili, ale jeżeli ktoś naprawdę chce się wyleczyć z problemu to wiem że sam psycholog nie wystarczy. Psychiatra mus mieć tu swój udział. Ja w grudniu, w trakcie tej pierwszej naszej przerwy/rozstania brałam jakieś śmieciowe leki na uspokojenie typu nerwomix po kilka dniach wogóle przestały na mnie działać i miałam zamiar pójść do psychiatry po "prawdziwe" leki. Cóż, wtedy on się odezwał i wrócilismy do siebie, więc wizyta nie miała jednak miejsca. Teraz myśle że dobrze się stało, wiem że jestem silna i poradze sobie bez tego, więc i Tobie cb życzę żeby też jednak obyło się bez tego.
Kanibal9 - moje poczucie wartosci zaczęło spadać przez niego, głównie przez to co mówił, robił, uważa się na pana idealnego, ciągle mówi że ja nie bede potrafila prowadzic firmy, nie jestem tak inteligentna jak on (zabawne:)), do tego dziwne teksty o dziewczynach, że sobie zatrudni 18letnia sekretareczke itp, itd, już tymi tekstami wymiotowałam, ile można , więc zaczęłam myśleć że może coś ze mną nie tak - ale ludzie którzy mnie otaczają uświadamiają mi że wszystko ze mną w jak najlepszym porządku, więc z każdym dniem budze się już prawie tą dziewczyną z kiedyś, kiedy jeszcze byłam z nim szczęśliwa.
5,664 2015-02-13 00:50:46
Ja o psychologu też myślałam. Ale głównie z tej przyczyny, żeby ktoś po prostu wyrwał z mojego serca te korzenie, pozwolił zrozumieć dlaczego mimo tylu krzywd ciągle tak bardzo jestem do niego przywiązana. Odpuściłam jednak...
Ja też tęsknie, bardzo... Chociaż patrząc na ostatnie miesiące to raczej nie mam za czym i w tym tkwi cały fenomen, dlaczego tęsknię? Szansy szansami itp. Świadomość to jego. Każde z nas bardzo dobrze wie, patrząc na całokształt swojego związku, co było nie tak i doskonale widzimy dlaczego nie powinniśmy już nimi być. Czy macie w sobie na tyle siły żeby w razie czego odrzucić to wszystko? Ja nie będę kłamać - nie wiem. Naprawdę nie wiem czy zdołałabym go odrzucić mimo tych krzywd i wylanych łez - przecież potrafiliśmy kochać siebie zupełnie tak czystko, bezwarunkowo...
Tak w ogóle, dziś mój ex odezwał się do mnie.. Nie powiem, serce zabiło mi troszkę mocniej, niemniej - odłożyłam telefon, pozwoliłam sobie ochłonąć i podejść z zimną krwią. Wymiana dosłownie kilku sms. Nie biło od niego zadowoleniem, radością, ulgą, szczęściem ect. Ja natomiast stawiałam siebie w świetle powiedzmy, pod tytułem "zwykły dzień, jest ok".
Muszę przyznać - absolutnie nie spodziewałam się kontaktu z jego strony w tym tygodniu.
5,665 2015-02-13 01:09:30
kamcia89
nie no u mnie to już dawno jakieś ciężkie klimaty minęły. po miesiącu się ustabilizowało, czyli już dawno temu naprawde nie wierzę w żadne psychotropy. myślałam o psychologu jako o osobie, która pomaga zmienić się na lepsze.
teksty o 18tkach... niezle... on juz nie wiedzial co powiedziec, jesli Ty masz 25 lat... sama jestes mlodziutka, to juz nie widzial co wymyslac, zeby Cie zdolowac.
jakbys miala 18 to by mowil ze zatrudni inteligetna 12letnią niunię?
goshh
do tej samej rzeki nie wchodzi się podobno. ja bym nie weszła, jakby woda była ta sama, ale jakbyśmy oboje się zmienili... tylko to musiałoby być chyba po kilku latach.
5,666 2015-02-13 01:34:02
cb
inteligentna 12 myślę że w jego wieku, tj 28 lat (ale tylko rocznikowo) ta 12 i tak mi najbardziej pasuje;P ahh te i inne podobne teksty były często na porządku dziennym, tak jakby budował swoje ego mówiąc mi takie "żarciki", a jak się wkurzałam to podsumowywał, że nie rozumiem jego humoru...humoru 12 latka. moja siostra ma tyle lat i dużo inteligentniejsze poczucie humoru;)
goshh
czuję podobnie, my nie odzywamy się od poniedziałku kiedy wyszłam od iego i powiedziałam , że może sobie od teraz układać życie beze mnie. i tak czytam to forum od jego pierwszych stron, bardzo mi pokazali Ci wszyscy ludzie jak żyć w takich momentach jak ten. ale cholera myślę ciągke czy on odezwie się pierwszy, może lepiej żeby narazie milczał, ale jeżeli to co/??? z jednej strony jest ta właśnie jeszcze nadzieja że może się zmieni, ale chyba sobie już nie wierzę. myśle czy tesknię, tęsknie za nim sprzed kilku miesięcy, ale czy to wystarczy żebym jak będzie chciał wrocic - wrocila, zaczeła od nowa poraz kolejny?? serce i rozum mówią cos innego..moze warto trzymac się jednak tej jednej decyzji, ze nie damy sie, coby nie bylo, tzn szanse dac im zawsze mozna, tylko bez wpadania im w raiona jak sie tylko pojawia...choc to trudne, czytalam m.in. na tym forum, ze jest mozliwe, a po tym przychodzi juz tylko spokoj;)
5,667 2015-02-13 01:45:00
czuję podobnie, my nie odzywamy się od poniedziałku kiedy wyszłam od iego i powiedziałam , że może sobie od teraz układać życie beze mnie. i tak czytam to forum od jego pierwszych stron, bardzo mi pokazali Ci wszyscy ludzie jak żyć w takich momentach jak ten. ale cholera myślę ciągke czy on odezwie się pierwszy, może lepiej żeby narazie milczał, ale jeżeli to co/??? z jednej strony jest ta właśnie jeszcze nadzieja że może się zmieni, ale chyba sobie już nie wierzę. myśle czy tesknię, tęsknie za nim sprzed kilku miesięcy, ale czy to wystarczy żebym jak będzie chciał wrocic - wrocila, zaczeła od nowa poraz kolejny?? serce i rozum mówią cos innego..moze warto trzymac się jednak tej jednej decyzji, ze nie damy sie, coby nie bylo, tzn szanse dac im zawsze mozna, tylko bez wpadania im w raiona jak sie tylko pojawia...choc to trudne, czytalam m.in. na tym forum, ze jest mozliwe, a po tym przychodzi juz tylko spokoj;)
Ja szczerze zastanawiam sie kazdego dnia, co czuje druga strona. Juz slyszalem tutaj opinie na forum " ma innego, wiec zafascynowana ma ciebie w dupie ". Pewnie tak, tylko ze caly tydzien jest praktycznie sama. Czy wraca myslami do zwiazku ze mna, czy sa chwile ze chce sie odezwac ? To mnie najbardziej wkurza. Ze szukam odpowiedzi na pytania, ktorych nie dostane. Ze czekam na cos, co moze sie w zyciu nie wydarzyc....
5,668 2015-02-13 11:01:13
kamcia89 - no nie wiem, mam wrażenie że każdy z nas wolałby jednak nie być tak uczuciowym, żeby potem nie musieć się wypowiadać w takich tematach no ale co zrobić, charakteru nie wygramy na loterii, możemy nad nim jedynie pracować. Jeśli chodzi o teksty Twojego ex i Twoją samoocenę - ok, teraz rozumiem... Choć nie rozumiem po co w ogóle rzucać takimi tekścikami. Tzn. ten o sekretarce jeszcze zrozumiem, męska psychika też niekiedy pracuje w dość pokrętny sposób i kolesiowi mogło po prostu chodzić o wzbudzenie Twojej zazdrości, no ale jeśli chodzi o resztę, to nie skomentuję.
goshh - nie ma się tu czemu dziwić, tęsknisz za tym co było, gdy było dobrze i za tym co mogłoby być, gdyby dalej było dobrze. Taki sielankowy obraz, który tworzy się gdzieś głęboko w naszej podświadomości, gdy zaczynamy układać sobie jakąś wizję przyszłości z tą jedną konkretną osobą. Potem w zderzeniu z rzeczywistością obraz ten ujawnia się w pełnej krasie. Najlepsze, że każdy sobie zdaje sprawę z pewnych kwestii, rozum mówi jedno, ale kurna "serce" musi swoje.
dantezg - jak zwykle, mam tak samo też zastanawiam się, czy to rozstanie choć trochę ją trafiło, czy wraca czasem myślami do tego czy dobrze zrobiła i czy ciągnie ją czasem żeby się odezwać. Zastanawiam się nad tym, choć nie powinienem, bo po 1 - nie ma już nas, po 2 - nie pozwoliłbym już sobie na jakikolwiek kontakt z nią, 3 - gdzieś w głębi znam odpowiedź na te pytania... i nie jest taka, jaką chciałbym ją widzieć. Zresztą, odpowiedzi tych i tak nie dostaniemy, gdybyśmy mieli je poznać to już byśmy poznali.
5,669 2015-02-13 11:20:18
To ta nasza podświadomość jest taka wstrętna i wysyła nam jakieś głupie myśli, nikomu już i tak do szczęścia nie potrzebne. Trzeba je przegonić jak wstrętne szpaki z drzewa zjadające słodziutkie czereśnie, bo te myśli zjadają nam tych lepszych nas, i tak jak ogrodnik wymyśla różne sposoby, żeby je gonić, tak my też ciągle musimy się starać żeby je wyprosić z głowy. A już bym chciała nie musieć się starać, już bym chciała być w tym stanie że już nie analizuje nie myśle co by było gdyby...ale to praca, ciężka praca nad sobą samym. To samo jednak nie przychodzi, trzeba sie tego nauczyć.
P.s. nie wiem czy trafne jest porównanie nas do czereśni, ale naszych ex do szpaków - chyba się zgodzicie że pasuje To chyba tak przez te słońce za oknem nasuwają mi sie jakieś bzdury..ale lepsze to niż wiecie co
5,670 2015-02-13 15:14:23
Spoko, porównanie z czereśniami może być Postaram się je wykorzystać
5,671 2015-02-13 19:26:31
posłuchajcie " Jeden Osiem L -Jak Zapomnieć "-piosenka na you tube - gość pewnie przechodził to samo co my, jak się dobrze wsłuchać w tekst piosenki.
5,672 2015-02-13 23:20:28
"...bo chce nie myśleć o tym już, zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz..." słuchałam kiedyś;)
5,673 2015-02-13 23:50:22
Ładne, ale smutne.
To może coś optymistycznego? "Zaninm zrozumiesz" Varius Manx
5,674 2015-02-14 00:42:06
mała dygresja: zaraz wiosna- trzeba rozejrzeć się za kupnem rolek i wyruszyć na park Chorzowski na trasę dla rolkarzy . Czyli czerpać radość z życia pełnymi garściami
.
Dziś mnie dopadł chwilowy dołek na pół dnia, nawet nie mam pojęcia dlaczego(ale jak się pojawił tak i znikł- wywaliłem go ze swej głowy)....i przeszło .
5,675 2015-02-14 11:53:52
Właśnie , padło tu pytanie 'jak czuje się druga strona po rozstaniu". czy też mysli o tym co było, czeka na sms który nie przyjdzie. Czy tęskni. I pytanie do panów dlaczego padają słowa kocham , chcę z Tobą być na zawsze, jesteś cudowna a za jakiś czas mimo że kochaa nadal i mówi jesteś dla mnie ważna to podejmuje decyzję że odchodzi bo boi się że to się kiedyś wypali. Tego nie mogę zrozumieć.
5,676 2015-02-14 12:07:39 Ostatnio edytowany przez cb (2015-02-14 12:22:09)
Bo nie kocha. Tekst o tym, że kiedyś nie wypali znam. Tekst kocham cie, ale nie mogę z toba być też znam. Może ja w ogóle wydam zbiór tekstów, mówionych przez osoby, które nie kochają, ale kłamały i teraz nie chcą wyjść na drani albo chcą sobie zostawić otwarte drzwi.
Oni to mówią z wiarą i przekonaniem, aż można się nabrać, bo sami w to chcą wierzyć.
Rozumiem to:
1) chcą mieć czyste sumienie. Jeśli w naszych oczach uzyskają przebaczenie, to już ich to nigdy nie będzie męczyło. To ludzkie.
2) chcą sobie zostawić wolną drogę do powrotu, bo w sumie aż szkoda zostawić ładną i fajną laskę innym facetom.
Powyższe dotyczy również kobiet.
5,677 2015-02-14 12:15:51
To mnie najbardziej wkurza. Ze szukam odpowiedzi na pytania, ktorych nie dostane. Ze czekam na cos, co moze sie w zyciu nie wydarzyc....
Mam to samo.. chyba nie miałam jeszcze dnia żeby nie zdać sobie choć jednego z pytań, na które nigdy nikt mi nie odpowie.. czy on w ogólece coś czuje? czy wraca myślami i tęskni? Ale potem dochodzę do wniosku, że chyba nie.. bo skoro gdyby cierpiał tak jak ja, to byłby przecież obok.. A on pewnie pocieszenie ma gdzie indziej...
tylko bez wpadania im w raiona jak sie tylko pojawia...choc to trudne
Absolutnie. I nawet by mi to przez myśl nie przeszło (już nie). To nie jest tak, że tylko oni mogą zadecydować jak ma być. Bo łaskawie się namyślił i 'oto jestem, teraz tańcz'. Życie to nie film, gdzie pary po burzy spotykają się gdzieś na drodze i nagle rzucają się w sobie ramiona, a potem żyli długo i szczęśliwie. Niestety. Ja mam wrażenie czasem, że to wszystko jakaś psychologiczna gra uczuć.. Więc czym kurde jest miłość..?
Mnie też nachodzą takie momenty sentymentalne.. Z jednej strony nie powinniśmy się dołować takimi piosenkami. Z drugiej strony to pomaga trochę dać upust żalowi, przynajmniej mnie. Ja sobie słuchałam ostatnio Marty Urlik - Nie wie nikt.
"nie zagłuszy ciszy wina smak, nie pomniejszy żalu pusta butelka..." - niestety prawda.. wiem, że to nie sposób, ale wczoraj topiłam smutki. Nie jest mi dziś lżej na sercu. Jak sobie pomyślę ile żalu wczoraj wydobył ze mnie alkohol to aż mi wstyd, że ktoś tego słuchał.
"Ja nie mówię, że to ma sens, ja nie twierdzę też, że to na nic. Tylko życie tak trudne jest..."
5,678 2015-02-14 12:17:36
Nie wydaje mi się żeby nie kochał. Okazywał mi to, nie tylko mówił. Robił dla mnie wiele rzeczy choć wcale nie musiał. tak sam z siebie. Zresztą przy rozstaniu też powiedział że kocha. Ale boi się że kiedyś przez to będzie płakał jak już kiedyś. Tylko dlaczego taki facet rozkochuje w sobie kobietę? Może dopóki nie zapomni o przeszłości nie powinien szukać sobie kogoś nowego.
5,679 2015-02-14 12:24:05 Ostatnio edytowany przez cb (2015-02-14 12:35:09)
edit
5,680 2015-02-14 12:36:18
No ja też nie rozumiem bo skoro mówi że kocha to myślałam że zapomniał o przeszłości i nie będzie to mieć aż tak dużego wpływu. a tu jednak nie do konca. Ja też jestem po pewnych nieprzyjemnych przejściach, bałam się na nowo zaangażowac ale zaryzykowałam i nie przenosiłam uprzedzeń. Nie myślałam o tym że mnie ktos potraktuje kolejny raz tak samo . A jednak stało się. Pomimo zapewnień.
Czy wróci ? nie wiem. Chyba za bardzo boi się tego wypalenia które może kiedys nastąpić i że to będzie boleć. Egoista. Nieważne że ja teraz cierpię.
5,681 2015-02-14 14:20:00
metronom - 18L to już klasyka, ja od siebie polecam jeszcze Zeus "Hipotermia" albo Bones "Limited Edition" (z jakże wymownym refrenem "I see you in my dreams, bitch") dołujące kawałki ale w ten "zdrowy" sposób
A jeśli chodzi o to co napisała grabella - "Właśnie , padło tu pytanie 'jak czuje się druga strona po rozstaniu". czy też mysli o tym co było, czeka na sms który nie przyjdzie. Czy tęskni. I pytanie do panów dlaczego padają słowa kocham , chcę z Tobą być na zawsze, jesteś cudowna a za jakiś czas mimo że kochaa nadal i mówi jesteś dla mnie ważna to podejmuje decyzję że odchodzi bo boi się że to się kiedyś wypali. Tego nie mogę zrozumieć."
Wiesz, to działa w dwie strony niestety. Jak poczytasz posty moje czy dantezga to sama zauważysz w jak podobnych sytuacjach wszyscy jesteśmy. To nie kwestia płci, to kwestia dojrzałości. Czy kochali tak naprawdę? Wątpliwe, raczej to było długotrwałe zauroczenie, znudzili się to to zakończyli i tyle. Też usłyszałem, że "prędzej czy później to by się i tak skończyło w ten sposób". Taa... dzięki za łaskę, o Pani, że kończysz to teraz, bo później to by jeszcze mnie bardziej zabolało... Szkoda gadać.
Swoją drogą - jak tam wszyscy się trzymacie w tym jakże wyjątkowym dniu? U mnie ostatnie dni to totalna sinusoida, od doła takiego, że nawet wstanie z łóżka wymagało ode mnie nadludzkiego wysiłku, do euforii wczorajszego wieczora i dziś rano (spotkanie z kumplem, z którym niestety rzadko mogę się widywać dużo mi pomogło). No i nieustannie wracające pytanie - czy już spędza z kimś innym ten dzień...?
5,682 2015-02-14 14:49:05
Grabella pytasz jak to jest z naszą miłością, powiem ci jak to jest z moją miłością. Jak czasami myślę o niej - nachodzi mnie smutek, kocham ją nadal i mimo że nie jesteśmy razem uczucie to szybko nie wygaśnie.
Kiedyś wcześniej miałem inną kobietę, czyli dwa poważne związki i nadal kocham obydwie i życzę im jak najlepiej. Mimo że dostałem nieźle od życia po serduchu, nie mam do nikogo pretensji.
Każdy ma prawo do swego życia, wyboru: być lub też nie być z kimś....byleby druga strona była uczciwa z nami od początku i nie robiła nam wody z mózgu.
A nie że padają słowa kocham, a potem prask jak bańka mydlana nie ma miłości: to nie była miłość!! tylko zauroczenie. A to że ktoś jest niedojrzały emocjonalnie i nie potrafi razem zwalczać przeszkód w życiu, to już musi się udać po fachową pomoc.
5,683 2015-02-14 16:02:55 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-14 16:04:21)
Swoją drogą - jak tam wszyscy się trzymacie w tym jakże wyjątkowym dniu?
U mnie ostatnie dni to totalna sinusoida, od doła takiego, że nawet wstanie z łóżka wymagało ode mnie nadludzkiego wysiłku, do euforii wczorajszego wieczora i dziś rano (spotkanie z kumplem, z którym niestety rzadko mogę się widywać dużo mi pomogło). No i nieustannie wracające pytanie - czy już spędza z kimś innym ten dzień...?
Ano.. to samo mi dzisiaj przez głowę przechodzi...
U mnie dziś znacznie gorzej niż w ostatnio minione dni. A miałam się nawet całkiem nieźle, jakoś tak nagle pewnego razu poczułam wewnątrz siebie jakiś spokój, potem on się do mnie odezwał, ale i tak nic z tego nie wynikało, wczoraj była u mnie koleżanka z którą rzadko się spotykam, pogadałyśmy, opiłyśmy się trochę winem. Ale dzisiaj mam znaczne pogorszenie formy, znowu czuję ten ścisk w sercu i w gardle. Zewsząd słyszę ciągle "walentynki! walentynki!" i nie potrafię być obojętna.
W głowie mi przelatują ciągle jakieś obrazy, raz mam jakieś urojenia że może dziś się do mnie odezwie, że będzie chciał się spotkać, albo w ogóle do mnie przyjedzie, za chwilę wyobrażam sobie że może właśnie świetnie się bawi z inną... Po prostu to doprowadza mnie do obłędu. I tak resztę dnia i cały wieczór spędzę tutaj, na forum.
A przede mną w zasadzie o wiele gorsze dni niż ten dzisiejszy, ale powiedzmy że tym będę się martwić i przeżywać jak te dni już nadejdą. Dzisiejszy dzień jest już wystarczająco depresyjny.
A nie że padają słowa kocham, a potem prask jak bańka mydlana nie ma miłości: to nie była miłość!! tylko zauroczenie. A to że ktoś jest niedojrzały emocjonalnie i nie potrafi razem zwalczać przeszkód w życiu, to już musi się udać po fachową pomoc.
Amen.
5,684 2015-02-14 16:26:26
Piszecie, to nie była miłość tylko zauroczenie. Ok. może i tak . To w takim razie poco mówią KOCHAM CIĘ i składają inne deklaracje. Moje zdanie jest takie że lepiej jest się wstrzymać z tak wzniosłymi słowami na początku relacji/związku by powiedzieć to gdy to uczucie już jest nprawdę. Ja zazwyczaj wstrzymywałam się z takimi deklaracjami przez pierwsze miesiące znajomości to później się dowiedziałam że mi nie zależy, że się nie angażuję. że to ja jestem ta "be". I nieważne były czyny i okazywanie uczuć.
Chyba mam dość związków, bo po co cierpieć i tęsknić i myśleć i patrzeć na telefon. Eh.
5,685 2015-02-14 16:29:44
Mądre słowa metronom... Tak sobie dzisiaj nawet myślałem - abstrahując od tego czy kogoś sobie znalazła czy nie - że skoro do naszego rozstania doszło poniekąd z takich błahych powodów, to dobrze że to skończyło się teraz, bo co by to było gdyby pojawiły się prawdziwe problemy na drodze, choćby jakieś wspólne kredyty itd.; choć i tak niespecjalnie mi to jakoś poprawia humor.
Goshh - no to podobnie jak u mnie, też po spotkaniu z kumplem i wspólnym piciu było lepiej, ale teraz niestety znów wszystko wróciło do normy i nachodzą mnie podobne myśli co Ciebie, choć ja o jakichś powrotach nawet nie myślę. Ktoś słusznie zauważył, że powroty to zdarzają się w filmach - ja mam za sobą 5 czy 6 związków i nigdy po rozstaniu nie było żadnych prób naprawienia zniszczonych relacji ze strony tej drugiej osoby, więc jak ktoś na to liczy to marne szanse. Ja się tylko boję jakiegoś przypadkowego spotkania na mieście, z wiadomych przyczyn...
5,686 2015-02-14 16:32:02
slowa nic nie znacza, kiedy sie nauczycie ?
zbyt czesto wchodzimy w zwiazki ktore od poczatku nam nie pasuja bo ludzie mowia ladnymi slowkami a czynami nie pokazuja ze chca dogodzic albo pokazuja czasami jak sie wymusi na nich to
albo gdy czegos chca(np seksu)
czemu oni to robia nie ma po co sie zastanawiac
5,687 2015-02-14 18:56:55
grabella, ja już się nad tym nie zastanawiam, za dużo już przeszłam żeby skupiać się na słowach. Patrzę na całokształt i wtedy można samemu sobie dobrać odpowiednie do sytuacji słowa. Słowa, które słyszysz być może często są tylko takie jakie chcesz usłyszeć... ?
Kanibal9, ja też mam za sobą kilka nieudanych "znajomości". Mój aktualny ex jest jedyną osobą, z którą próbowaliśmy coś składać mimo złych "chwil" jakie nas nękały. Ja nie mówię, że powroty są niemożliwe. Tak, są trudne, głównie ze względu na wspomnienia, doznaną krzywdę i po prostu uprzedzenia, ale nie niemożliwe. Ile z tych związków potem naprawdę przetrwa to inna sprawa. W ogóle... zawsze wszystko można, jeśli tylko obie strony są do tego tak samo chętne i zaangażowane.
5,688 2015-02-14 20:08:10
Goshh - no właśnie, sedno - "W ogóle... zawsze wszystko można, jeśli tylko obie strony są do tego tak samo chętne i zaangażowane". Wiesz, gdyby obydwie strony były tak samo zaangażowane, to związek by się nie rozpadł. Smutne, gdy sobie to uświadomimy, ale tak jest. Powiem Ci szczerze, że w moim otoczeniu nigdy nie było żadnego powrotu po rozstaniu. Tak, jest to możliwe, tylko jak często się zdarza? Przede wszystkim osoba, która rzeczywiście doprowadziła do zerwania musiałaby się zreflektować, że popełniła błąd - a jak już ustaliliśmy, takie osoby podejmują swoje decyzje jednak świadomie, nie dlatego że są zagubione. One doskonale wiedzą czemu to robią, nawet jeśli ich powody dla nas są bez sensu. Aha i jeszcze jedna rzecz - ktoś to chyba już zauważył nawet. Jeśli do rozstania doszło z inicjatywy faceta, to powroty zdarzają się zdecydowanie częściej. Jeśli z inicjatywy kobiety - prawie nigdy, bo większość z Was utrwala sobie w psychice wizję faceta z tych ostatnich kiepskich tygodni/miesięcy, a nie z całego związku.
5,689 2015-02-14 20:28:23
Jeśli do rozstania doszło z inicjatywy faceta, to powroty zdarzają się zdecydowanie częściej. Jeśli z inicjatywy kobiety - prawie nigdy, bo większość z Was utrwala sobie w psychice wizję faceta z tych ostatnich kiepskich tygodni/miesięcy, a nie z całego związku.
A nie przypadkiem dlatego, że urażone męskie ego nie pozwala?
Mój ex ma przerośnięte ego, dlatego sytuacja jest taka beznadziejna. Ja pamiętam wszystko i te dobre i złe chwile. I właśnie te dobre momenty zacierają obraz złego. Ale sytuacja jest fatalna. Jakby nie patrzeć - dla niego zawsze to rozstanie będzie z mojej inicjatywy. Bo ja postąpiłam tak, a nie inaczej. I nigdy nie będzie liczyło się to, że to ja przyjechałam i to ja wyciągnęłam pierwsza rękę i chciałam żebyśmy się pogodzili. Usłyszałam po prostu 'NIE', dlaczego skoro mój krok tak go zabolał? Nagle w mgnieniu oka stwierdził, że już nie potrafimy ze sobą być itd. itd. Ale teraz i tak zawsze to ja będę tą złą, bo ośmieliłam się zadecydować o czymś, o czym tylko on może decydować i to wszystko brzmiało dla mnie jak "teraz to się wypchaj".
Rozpadam się.
5,690 2015-02-14 20:37:04
gosh,
bedzie dobrze! wyjdz gdzies ze znajomymi, na pewno pomoze
5,691 2015-02-14 21:01:25 Ostatnio edytowany przez Kanibal9 (2015-02-14 21:02:03)
Goshh - wiesz co, nie jest tak źle z tym naszym męskim ego chyba to jednak faceci głównie inicjują powroty, a samo to jest oznaką posypania głowy popiołem. A jeśli chodzi Ci o to, że gdy kobieta zerwała to nasze ego nie pozwala nam na dopuszczenie myśli o powrocie, to nie tak. Po prostu z Waszej strony rzadko zdarzają się tego typu refleksje, że chcecie wrócić. Gdy kobieta zrywa to w 95% przypadków jest to decyzja nieodwołalna, niezależnie od tego z jakich pobudek została podjęta. A poza tym - spójrz na to forum, ilu facetów prosi o Waszą pomoc na babskim forum
Ale tak ogólnie to wiadomo, każdy człowiek to jednostkowy przypadek, niemniej jednak - zauważyłem taką prawidłowość.
Na "pocieszenie" powiem Ci, że mimo że wszystko sobie w głowie poukładałem odnośnie siebie, mojego ostatniego związku i jego zakończenia, to jest mi tylko troszeczkę łatwiej. Generalnie to jestem w dupie, czuję się tak po prostu po ludzku źle. I to bardzo. Ale co... trzeba walczyć. W ogóle mam wrażenie, że obydwoje zaczynamy dominować ten wątek
5,692 2015-02-14 21:03:08 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-14 21:08:39)
Pomoże, ale nie dziś.
Dziś nie ma dokąd wyjść i właśnie dziś znowu nachodzi mnie rozmyślanie mimo, że na parę chwil już przestałam. Chce mi się płakać.. Nie będę Was oszukiwać, ani siebie. Liczyłam, że może dziś coś.. Ale teraz zastanawiam się czy nie siedzi z inną choć guzik powinno mnie to już interesować.
Czasem czuję pustkę i obojętność, ale gdzieś coś w środku, jakaś nienazwana część mnie nie chce i potrafi zaakceptować tego stanu rzeczy. Czuję się, jakby to wcale nie była zakończona sprawa, ale na co tu niby czekać.
Kanibal9, tak trzeba walczyć. Ale dzis chyba nie mam na to kompletnie sił. To co sobie zbudowałam przez ostatnie dni po prostu mi się rozsypało znowu...
No.. być może zaczynamy dominować, ale mam nadzieję, że stworzymy tutaj obraz tego jak powoli z całej tej miazgi można powstać i stać się znów silnym człowiekiem, jak całą tę drogę pokonać.
5,693 2015-02-14 21:26:47
"Czasem czuję pustkę i obojętność, ale gdzieś coś w środku, jakaś nienazwana część mnie nie chce i potrafi zaakceptować tego stanu rzeczy. Czuję się, jakby to wcale nie była zakończona sprawa, ale na co tu niby czekać." - no właśnie nie ma na co, naprawdę... Też to przeżywam, serio. A mamy tak, bo z naszej strony to nie była zakończona sprawa, gdy to się kończyło. Nawet w momencie rozstania myśleliśmy, że to chwilowe, dla naprawy naszego związku, czy cholera wie co. A tu dupa, bo naszymi ex nie targały żadne wątpliwości i dla nich to po prostu koniec. Kropka. Finito. A dziś pewnie świetnie się bawią (sami lub z kimś), a my dalej analizujemy...
"mam nadzieję, że stworzymy tutaj obraz tego jak powoli z całej tej miazgi można powstać i stać się znów silnym człowiekiem, jak całą tę drogę pokonać." - też mam taką nadzieję. Szkoda, że nie udziela się tu już stara ekipa z początków tego tematu, ale z drugiej strony zobacz sama - oni już się tu nie udzielają bo nie mają takiej potrzeby. Bo poprzez pisanie w tym temacie udało im się wyleczyć do końca ze swoich ex i przejść do kolejnego etapu życia. I tego się trzymajmy
A dzisiejszy dzień fakt, jest straszny. Ale niedługo się kończy. A ja skutecznie zagłuszam go kolejnymi browarami, więc jakoś mi zleci nie zostało Ci jakieś wino z wczoraj? Wiem wiem, alkohol to nie rozwiązanie, ale na krótką metę jednak daje radę, co by nie mówić.
5,694 2015-02-14 22:18:52
No zostało mi, ale.. "nie zagłuszy ciszy wina smak, nie pomniejszy żalu pusta butelka..."
Mam nadzieję, że moje dno jest już blisko.
5,695 2015-02-14 22:27:16
U mnie dość skutecznie zagłusza serio, jak piję piwo to na te kilka-kilkanaście godzin wracam do tego, jaki jestem naprawdę. Dziwne uczucie mieć taką świadomość, ale teraz tylko po alkoholu jestem tym samym kolesiem co kiedyś - pewnym siebie, roześmianym, nie zaprzątającym sobie głowy problemami. No ale wiadomo - nie będę codziennie pił, bo nie o to chodzi i na dłuższą metę nic dobrego by z tego nie było.
Wiesz co, na dnie to ja myślę że my już jesteśmy. Teraz może być już tylko lepiej, choć jesteśmy w takim stanie, że na pewno z dnia na dzień się to nie zmieni. Wkurza mnie to tym bardziej, że jak czytam to forum i słucham niektórych historii moich znajomych, to te moje problemy wydają mi się jakieś takie... błahe.
5,696 2015-02-14 22:40:14
Wiesz no niby tak, ale to jednak jest nasza osobista tragedia i to co czujemy świadczy chyba tylko o tym, że jeszcze mamy żywe serce, a nie kamień.. Wiem, marne to pocieszenie, bo chyba faktycznie wolałabym być teraz kamieniem.
Ja jeszcze nie jestem na dnie, najgorsze dni dopiero przede mną, tak jak już wspominałam wcześniej. Więc zakładam, że oj ale wyleję tu jeszcze trochę goryczy. No chyba że stanie się jakiś cud i po prostu totalnie zobojętnieję na to wszystko.
5,697 2015-02-14 22:57:55
No nie da się ukryć, ale my odczuwamy to aż za bardzo, mam takie wrażenie... Dlatego czasem trzeba się jakoś znieczulić. Bo generalnie to kurde, my nie mamy do tego powodów do aż tak intensywnego odczuwania, no bo zobacz: rozpadło się, bo popełnialiśmy jakieś błędy, bo mamy jakieś wady? no każdy ma jakieś wady i popełnia jakieś błędy, poza tym sami w tych związkach nie byliśmy jak słusznie zauważyłaś. Nie próbowaliśmy tego ratować? Próbowaliśmy. Ex nas odrzucili? No odrzucili. Czy powody były naprawdę tak poważne, by to się skończyło? No nie były. Jaki z tego morał? Są niedojrzali, nie dorośli do związków, może kogoś sobie znaleźli, a już na pewno - nie traktowali tego tak poważnie jak my i co więcej - odrzucili nas przy pierwszych lepszych kryzysach, potraktowali nas jak zepsute zabawki. I my przez takich ludzi teraz się jeszcze dołujemy? Wkurza mnie to, że tak nieracjonalnie postępujemy...
A jesteś pewna, że te najgorsze dni dopiero przed Tobą, czy tylko tak Ci się wydaje? Bo ja wiem, że najgorszym momentem dla mnie będzie spotkanie z ex na żywo, być może nawet z nowym partnerem. Co lepsze - wiem nawet konkretnie kiedy będzie ten dzień, chyba że coś w międzyczasie wyskoczy. I też mam nadzieję, że do tego czasu wydarzy się jakiś cud i zobojętnieję na to wszystko.
5,698 2015-02-14 22:58:43
metronom "Każdy ma prawo do swego życia, wyboru: być lub też nie być z kimś....byleby druga strona była uczciwa z nami od początku i nie robiła nam wody z mózgu." Zgadzam sie w 100 %, moj od listopada zmienial zdanie tak co okolo 2 tygodnie, nie wie czy kocah, zaraz za tydz w lozku mowi ze kocha, w polowie grudnia zrywa, chce przerwy bo chyba nie kocha, po tyg wraca ze kocha i wszystko dla mnie zrobi, i znow niedawno pyta po co ja z nim jestem, ja mowie ze wiec moze sobie ukladac zycie beze mnie, i co - cisza, wiec chyba nie kocha. sam nie wie czego chce, raz sie okreslil psem ogrodnika...jakze w moim pojeciu trafnie.
goshh "raz mam jakieś urojenia że może dziś się do mnie odezwie, że będzie chciał się spotkać, albo w ogóle do mnie przyjedzie". Mam to samo, czulam ze sie nie odezwie, moze on czeka az zrobie to ja, bo ja powiedzialam ostatnie slowo...ale w glebi serca mialam nadzieje (zludna..) ze bedzie chcial sie spotkac, przyjedzie z roza, przeprosi....ale to nie bajka, brak tu na te chwile szczesliwego zakonczenia.
Walantynki..juz kiedys jak sie z nim poklocilam w ten dzien stwierdzilam ze to beznadziejne swieto - i to podtrzymuje. Osoby, ktore sie kochaja powinny sprawiac sobie przyjemnosc na codzien,, bez okazji, wtedy jest to naprawde prawdziwe i szczere zachowanie:) Ale i tak złapałam doła, aa taki mialłam dobry tydz, bez płaczu, i dzisiaj "DESZCZ"..ale powiem wam ze po tym jakos dziwnie sie uspokoilam, kiedys tu ktos pisal ze nie powinno sie ukrywac emocji i udawac ze jest dobrze, jak tak naprawde nie jest. I chyba to najlepsze wyjscie..zyc chwila, chcemy plakac, placzmy, chcemy sie smiac, smiejmy, smiechu nigdy za wiele, a lzy wkoncu leciec przestana:)
5,699 2015-02-14 23:04:23
a co do tej starej, poczatkowej ekipy, chyba im sie ulozylo ze juz tu ich nie ma ' pocieszajace to bardzo, i mam nadzieje, wierze w to mocno ze nas tu obecnych za jakis czas ten nie bedzie, albo bedziemy sie dzielic, ale juz swoim szczesciem i dobrymi radami dla innych:) teraz mozna powiedziec jest czas na nasza ekipe wsparcia;)
5,700 2015-02-14 23:17:47
kamcia89, ja też już ostatnio miałma się lepiej, nie płakałam, a dziś znowu coś pękło. Bajki nie było. Zero kontaktu. A liczyłam na to.. właściwie przez to, że kilka dni wcześniej odezwał się do mnie. Ale jednak nie tym razem...
Kanibal9, wiem że najgorsze dni dopiero będą, nie chcę o tym pisać tu tak oficjalnie z obawy, że ktoś może na to trafić i mnie zidentyfikować, bo jest to dość znaczący fakt. (Chciałam Ci napisać o tym maila, żebyś wiedział o co chodzi, ale niestety masz zablokowaną opcję.). Z drugiej strony mam świadomość, że ten moment będzie przełomowy... Być może i raczej najprawdopodobniej pogrzebie resztki nadziei.
5,701 2015-02-14 23:31:22
kamcia89 - wiesz, ja też fanem walentynek nie jestem, ale wiadomo jak to jest To nie jest tak, że my mamy jakieś super wspomnienia związane z tym dniem i dlatego nam jest trudno, tylko o to chodzi, że cały czas jesteśmy bombardowani informacjami: "halooo, dziś walentynki, a Ty lamusie siedzisz sam w domu na dupie?"
no i poza tym wiadomo, jeśli nie świadomie to podświadomie rozkminiamy co tam się dzieje u naszych ex...
goshh - ok, rozumiem. Porzucenie resztek nadziei może nie przynieść Ci żadnej poprawy wbrew pozorom - wiem po sobie - ale to i tak będzie ważny krok na drodze ku ozdrowieniu. A co do maila - wiesz co, sprawdzałem w ustawieniach i mam odblokowaną opcję wysyłania mi maili, więc nie wiem co jest... Ew. spróbuj jeszcze raz, choć gdybym dziś już nie odpisał, to przepraszam, ale piwo poprawia mi humor co raz bardziej
5,702 2015-02-14 23:58:03 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-14 23:59:04)
Ja się przyznaję, że rozmyślam nad tym całkiem świadomie, ale mimo mojej woli.. To jest po prostu silniejsze ode mnie.
Kanibal9, niestety dalej problem ten sam. Ciekawe dlaczego.
Tymczasem mam dość. Dlatego kładę się i będę usiłowała spać..
5,703 2015-02-15 00:06:59
No niestety, gdybyśmy tak zajebiście potrafili kontrolować emocje i myśli, to by nas tu nie było...
Wiesz co, sprawdziłem i... rzeczywiście, masz rację, nie wiem o co chodzi. Ale sprawdziłem i Tobie też nie można wysłać maila. Może przez to, że mamy zablokowane pokazywanie adresu e-mail, hmm... A prywatnej wiadomości chyba nie da się tu wysłać?
No ja jeszcze trochę powalczę z browarami ale Tobie życzę miłych i przede wszystkim - spokojnych, snów
5,704 2015-02-15 02:50:00
Probowalem odblokowywac te emaile, ale moze cos z witryna jest nie tak. Do niektorych moge wysylac msg, a do innych blokada. Dlatego tez wczesniej podalem swoj email.
Ciekawi mnie jak na was wplynal ten artykul, ktory zapodalem. Jest zaraz 2 w nocy, wiec pisze bez znakow miekkich , lenistwo i zmeczenie.
Robcie cos ze swoim zyciem, macie siebie - macie facebooka, podajcie swoje dane przez email - kontaktujcie sie z soba jak jestescie jednakowo skrzywdzeni.
Rozmowa przez fb naprawde pomaga lub przez innego gadulca.
Ide spac, chyba za bardzo zmeczony jednak jestem-dobranoc
5,705 2015-02-15 10:18:24
posłuchajcie " Jeden Osiem L -Jak Zapomnieć "-piosenka na you tube - gość pewnie przechodził to samo co my, jak się dobrze wsłuchać w tekst piosenki.
taa.Pamietam jak na pierwszym roku studiów to był hit,kojarzy mi się z naszymi wspólnymi wieczorami raz na dwa tygodnie.Smialiśmy sie,że ludzie sobie nawzajem dedykują tę piosenkę jak wyznanie miłości..Jakoś też mi się ona ostatnio przypomniała.Szczególnie "muszę wszystko pozmieniać tak jak czas wszystko zmienia".
5,706 2015-02-15 10:29:46 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-15 13:01:31)
Co za koszmar. Czuję się jakby mnie coś przemieliło. Ciągle się kręciłam, chyba z tysiąc razy tej nocy się przebudziłam - a wiecie co to znaczy przebudzenie... Boże. Znów jestem na początku tej drogi. Czuję się jak w jakiejś cholernej grze, przesuwasz się powolutku do przodu, walczysz i nagle wchodzisz na pole "WRACASZ NA START".
Pustka jaka miałam znów zapełniła się uczuciem, które tak boli, które mnie wręcz pali od wewnątrz. Mam ochotę krzyczeć z rozpaczy. Znów nasuwa mi się milion pytań rozpoczynających się od 'dlaczego'. Znów czuję nóż w sercu.
Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego liczyłam na wczorajszy dzień. Chyba po tym ostatnim incydencie kiedy do mnie napisał.. ale to nie była normalna rozmowa. Ja widziałam, że z nim nie jest dobrze i miałam wrażenie jakby nie chciał ze mną rozmawiać kiedy zobaczył, że mimo wszystko ja mam się lepiej od niego. Nie chciałam czekać, ale czekałam.. I co on do cholery robił wczoraj? Czy naprawdę już nic nie czuje?
Zresztą... znowu za dużo analizuję.
metronom, tak, pisanie tutaj pomaga, rozmawianie ze sobą prywatnie też pomaga. Przede wszystkim uświadamia, że nie jest się jedynym na świecie, niemniej każdy z nas musi tę drogę jakoś pokonać.. Co do artykułu czytałam. Ale chce przeczytać jeszcze raz na spokojnie i potem się odezwę.
Z tymi mailami to dziwna sprawa. Bo ja zawsze miałam odblokowaną tę opcję i nie zmieniałam tego. Niestety innej opcji prywatnego kontaktu nie widzę.
5,707 2015-02-15 10:43:06 Ostatnio edytowany przez Ecru (2015-02-15 15:32:34)
.
5,708 2015-02-15 11:32:51
U mnie dzisiaj wyjątkowo spokojna noc, ale to nic dziwnego bo po kilku piwach mógłbym usnąć nawet przy ostrzale artyleryjskim. Ale rano sobie uświadomiłem, że... i tak mi się śniła. Znowu. Cholera. W każdym razie - póki co czuję się dziwnie spokojny i silny, jakbym mógł stawić czoła każdej przeciwności losu. Zapewne to tylko chwilowe i w najmniej spodziewanym momencie trafi mnie znów jakieś wspomnienie, przez co wrócę do punktu wyjścia, ale... dobre i te parę godzin spokoju.
Goshh - no bo to właśnie tak jest, jeden krok w przód, dwa kroki w tył... Fajnie by było móc chociaż iść w tempie: dwa kroki w przód, jeden w tył Co do walentynek - ja akurat nie liczyłem na kontakt w ten dzień. Tzn. w ogóle nie liczę na kontakt i go nie chcę, bo po co mi to teraz, ale wiem że nawet gdyby się miała odezwać, to nie w ten dzień. Niemniej jednak, dobrze że już minął. I tylko taka myśl kiełkuje, że kiedyś spędzilibyśmy go razem, a teraz pewnie spędziła go z kimś innym...
Aha, mail zaraz idzie. W najbliższym czasie moja aktywność tutaj będzie znacznie mniejsza bo wracam do pracy ale i tak niewątpliwie będę się tu wpisywał regularnie.
5,709 2015-02-15 12:25:47 Ostatnio edytowany przez fluoxetyna (2015-02-15 14:07:41)
Jesteś bardzo wrażliwą osobą,podobnie jak ja.Wiem,że lepiej naprawdę być twardym i posiadać umiejętność manipulowania ludżmi.A tymczasem byłam ufna(naiwna),nic złego mnie w zyciu nie spotkało tak naprawdę i nie oczekiwałam tego po najbliższej osobie.Etap"jak on się pogubił,miał kryzys po prostu"chyba mam już za sobą.Powrace rozsądek(?)Ze dwa dni temu całkiem logicznie potrafiłam wymienić jego wady,symptomy tego,że już nie było tak dobrze jak mi się wydawało.A dziś znów jakiegoś pierdolca dostaję,myślę o naszych wspólnych niedzielach,czy jemu tez ich brakuje,przecież to były nasze rytuały juz od tylu lat.I niby rozumiem,że może tak naprawdę tęsknię za tymi rytuałami właśnie,moim wyobrażeniem o
nim,a nie za tym konkretnym człowiekiem,który okazał się kimś innym niż myślałam.Po prostu czuję jak by mnie ktoś siłą wyrwał z miejsca,które znam,jest bezpieczne i rzucił gdzieś w cholerę samą,pokaleczył na dodatek i zostawił.Zagubienie totalne.Są lepsze dni,gdy rozumiem,że nie jest tak żle,to nie jest koniec świata.To "tylko" zupełna jego zmiana,z którą trzeba się pogodzić i iść dalej,może po drodze jeszcze coś dobrego mnie spotka.Czytam wątek"prawo przyciągania":).Tylko czy można się tak naprawdę zmienić?Zewnętrznie,nie ma sprawy,już nad tym działam intensywnie.Ale charakter?To juz ciężka sprawa.Z resztą mam teraz taki mętlik w głowie,że nie wiem do końca co warto zmienić,czego nie,jaka ja naprawdę jestem.Jakie cechy,poglądy sa całkiem moje,a które przejęte od niego.To mnie naprawdę dołuje,bo czuję momentami,że zniknełam,zawsze juz będzie taka pustka.A może to kwestia czasu.Za dużo od siebie wymagam?
5,710 2015-02-15 13:12:16
Kanibal super, życzę aby ta moc pozostała z Tobą jak najdłużej. Ja muszę znów to sobie zbudować od początku. Ja miałam może 2-3 spokojne noce, dobrze że chociaż tyle...
fluoxetyna, wiem jak to jest.. też to strasznie przeżywam. Zawsze ta świadomość, że jest niedziela, że pobędziemy razem itd. A teraz.. po prostu pustka, nie wiem co mam ze sobą zrobić. I najgorsze to myślenie, co on teraz robi w tym czasie, który był od tylu lat wspólny? Zmiana przyjdzie sama jak już sobie w głowie trochę to poukładasz. Sama dostrzeżesz co zrobiłaś źle, a co on tylko Ci wmówił że robiłaś źle. Tym się nie martw. Ważna świadomość wszystkiego co się wydarzyło i rzeczywisty obraz tego jak było, a potem akceptacja tego stanu. To drugie jest najgorsze, bo ja wewnętrznie nie chcę się z tym pogodzić i wiem że to utrudnia zrobienie kroku w przód.
P.S. Mogę Cię prosić o wykasowanie mojego maila z postu? Możesz go sobie zapisać , czy napisac maila jak masz ochotę, ale wolałabym żeby tu nie widniał
5,711 2015-02-15 14:09:03
Ok,pokasowałam,przepraszam,że zeszło ale musiałam na trochę odejść od komputera:)
5,712 2015-02-15 23:31:46
Spokojnej nocy ludzie.
Mam nadzieję, że kolejne dni będą dla nas lepsze.
Kiedyś muszą być.
5,713 2015-02-16 14:14:53
Kanibal, pisales cos wczesniej o powrotach. Ze jezeli kobieta jest strona zrywajaca to praktycznie nigdy sie nie przytrafiaja. Mi osobiscie sie przytrafiło. Trwało to dosyc krótko i sie rozpadło, jednak z całkiem innych powodów niż za pierwszym razem oraz nie z powodów " bo to juz nie było to ".
Stad tez byc może jezeli mam z tym jakieś doświadczenie to być może przez to zyje w takim zawieszeniu z myslami o mojej ostatniej ex.
5,714 2015-02-16 14:25:28
Być może to co będzie niżej będzie przemawiało raczej za tym, że mam 13 a nie na 31 lat. Trudno!
Ale mój ex mąż mi zalajkował posta na FB. Ogólnie mam go w znajomych jako "unfollow", nie obserwuje go, nie zaglądam, nie dociekam. Ale ten like mnie doprowadził do szału. Czy on myśli, że my się kumplujemy??? Zmarnował mi wiele lat, z mojego życia uczynił groteskę, żart, zrujnował mnie emocjonalnie, zniszczył kobiecość, a teraz mi lajkuje posta!!!!
5,715 2015-02-16 16:29:48
dantezg,
zdradzisz jakies szczegoly drugiego rozstania?
5,716 2015-02-16 16:42:53
dantezg,
zdradzisz jakies szczegoly drugiego rozstania?
Było to na przestrzeni ok 2,5 roku ( przerwa ). Ona w tym czasie urodziła córke, lecz z ojcem córki się rozeszła z różnych przyczyn. Ja jeszcze byłem w wieku, ze nie potrafiłem ( nie wiem, czy w tym momencie byłoby to dla mnie takie swobodne ) sie przyzwyczaić do nieswojego dziecka. W ex się zakochałem na nowo, wyglądało że ona to odwzajemniała i szczerze była bardziej dojrzała, jednak zbyt dużo rzeczy było na nie jeżeli chodzi o wspólne życie. W zgodzie się rozstaliśmy drugi raz po jakimś czasie. Kontakt rzadki, bo rzadki ale mam do dzisiaj, a bylo to juz dosyc dawno temu.
5,717 2015-02-16 17:01:19
Marmolada.....nie będę komentować, sama to zrobiłaś za siebie-tak, masz rację - wygląda to na wpis dziecka a nie dorosłej dojrzałej osoby.
Ok, ale ja nie o tym chciałem pisać. Zamieszczę coś co może Wam pomoże:
JAK RADZIĆ SOBIE Z UCZUCIAMI?
Kluczem do radzenia sobie z uczuciami niezależnie od warunków zewnętrznych jest akceptacja sytuacji, w których się znaleźliśmy. Uczucia są ulotne, prędzej czy później same odchodzą. Jedną z dobrych technik jest świadome przeżycie emocji, które się pojawiają. W tym celu dobrze jest znaleźć intymne miejsce, które pozwoli na wyciszenie. Możesz zamknąć oczy tak, żeby otoczenie Cię nie rozpraszało. Pomocna może być np. relaksująca muzyka lub otoczenie natury. Zamknij oczy. Rozluźnij ciało, poczuj jak oddycha przepona. Obserwuj myśli takimi jakie są, starając się nie oceniać ich. Zauważ uczucie, które się pojawia. W tej sytuacji może to być np. tęsknotą, smutek, strach, złość na sytuację. Poczuj je w ciele ? jak drży szczęka, łzy napływają do oczu czy jak napinają się barki. Pobądź w tych uczuciach. Możesz np. powoli policzyć do stu.
Jednego dnia będzie to głębokie, intensywne przeżycie, innego uczucia przeminą szybciej. Ćwiczenie zwiększa percepcje, otwiera na odczuwanie, przez co stajemy się bardziej ludzcy. Regularna praktyka pozwala na obserwację swojej materialnej reprezentacji jakby z boku, dzięki czemu stajemy się bardziej niezależni od uczuć i wolni w decydowaniu o sobie
Autor: Marek Samól, 13 lutego 2015
5,718 2015-02-16 17:09:59
Marmolada.....nie będę komentować, sama to zrobiłaś za siebie-tak, masz rację - wygląda to na wpis dziecka a nie dorosłej dojrzałej osoby.
Ok, ale ja nie o tym chciałem pisać. Zamieszczę coś co może Wam pomoże:JAK RADZIĆ SOBIE Z UCZUCIAMI?
Kluczem do radzenia sobie z uczuciami niezależnie od warunków zewnętrznych jest akceptacja sytuacji, w których się znaleźliśmy. Uczucia są ulotne, prędzej czy później same odchodzą. Jedną z dobrych technik jest świadome przeżycie emocji, które się pojawiają. W tym celu dobrze jest znaleźć intymne miejsce, które pozwoli na wyciszenie. Możesz zamknąć oczy tak, żeby otoczenie Cię nie rozpraszało. Pomocna może być np. relaksująca muzyka lub otoczenie natury. Zamknij oczy. Rozluźnij ciało, poczuj jak oddycha przepona. Obserwuj myśli takimi jakie są, starając się nie oceniać ich. Zauważ uczucie, które się pojawia. W tej sytuacji może to być np. tęsknotą, smutek, strach, złość na sytuację. Poczuj je w ciele ? jak drży szczęka, łzy napływają do oczu czy jak napinają się barki. Pobądź w tych uczuciach. Możesz np. powoli policzyć do stu.
Jednego dnia będzie to głębokie, intensywne przeżycie, innego uczucia przeminą szybciej. Ćwiczenie zwiększa percepcje, otwiera na odczuwanie, przez co stajemy się bardziej ludzcy. Regularna praktyka pozwala na obserwację swojej materialnej reprezentacji jakby z boku, dzięki czemu stajemy się bardziej niezależni od uczuć i wolni w decydowaniu o sobie
Autor: Marek Samól, 13 lutego 2015
Napisałam i mi ulżyło
Do wszelkich technik behawioralnych nie mam zaufania, kojarzą mi się z tresowaniem samego siebie. W sensie z tresurą jako taką. Coś powtarzamy, a później jest to nawyk...
5,719 2015-02-16 19:26:00
I mi ten pomysł bardzo się podoba.
Uczucia trzeba przeżyć. A niestety my większości z tych uczuć, które nas aktualnie dręczą nawet nie dopuszczamy do siebie. Bo to wiąże się totalną rozsypką.. Może właśnie powinniśmy na to pozwolić na ten jeden moment...?
5,720 2015-02-16 19:52:42
dantezg - tak, pisałem że jeżeli kobieta jest stroną zrywającą to praktycznie powroty się nie przytrafiają. Twój przypadek to - moim zdaniem - wyjątek potwierdzający regułę. I co by nie mówić - dobrze świadczy o Twojej ex, zresztą sam fakt, że utrzymujecie sporadyczny kontakt też coś mówi. Tu po prostu doszło do obustronnej niezgodności życiowych celów i niezgodności charakterów, a że trafiła się dwójka ludzi na poziomie to doszło do rozstania na poziomie. Takie rozstania są najlepsze, niestety zdarzają się rzadko. Ale masz rację - pewnie przez to właśnie żyjesz w takim zawieszeniu, bo czego byś nie robił, to pamiętając o tamtym przypadku tli się w Tobie iskra nadziei. Z drugiej strony - obawiam się, że ja podświadomie też chyba czekam na jakiś kontakt ze strony ex, sam nie wiem czemu, więc widocznie tak już jest...
marmolada84 - widzisz, takie czasy, kiedy ten pieprzony fb kontroluje emocje ludzi, a nie ludzie jego. Ja w ogóle uważam, że w dużym stopniu spłycenie relacji międzyludzkich zawdzięczamy właśnie fejsowi itp. miejscom, gdzie wszystko jest takie łatwe, można kogoś zalajkować albo skomentować jego zdjęcie,jak nam się podoba, wysyłać zaczepki, a jak zagada nowy rycerz/księżniczka na białym koniu, to bez namysłu zmienić status i brać się za nowy lepszy model. No ale to temat na dłuższą dyskusję.
goshh - wiesz co, ja mam wrażenie, że my akurat za bardzo dopuszczamy do siebie wszystkie te uczucia, które w nas są i analizujemy je aż za bardzo, więc może dajmy sobie spokój z dodatkową chwilką na przemyślenia aczkolwiek pomysł dla niektórych może być całkiem dobry, techniki behawioralne to ogólnie świetna sprawa jeśli człowiek umie się nimi posługiwać