Ile mam czekać? W nieskończoność? Czuję, że jest taki etap, że mógłbym wejść w inny związek i w pełni dzięki niemu zapomniec o byłej. Co mogę dać? Tyle samo ile dawałem w poprzednim związku. Na pewno będę kochał rozsądniej i w związku dążył do tego by istniały "MY" a nie tylko "ONA". Egoistą nie jestem, więc nie byłoby w tym związku "JA". Jestem wybredny, ale jak już na jakąś dziewczynę się zdecyduję, to ma jak w raju ;-) pytanie czy to docenia czy nie. Dlatego jeżeli chodzi o sprawy ja + inne kobiety, to czuję, że jestem już otwarty. Przełamałem się jakiś czas temu, zacząłem rozmowe z innymi dziewczynami w klubie, z zupełnie obcymi, to mi otworzyło oczy, że są też inne dziewczyny, z którymi przynajmniej można fajnie pogadać. Trochę żałuję, że bałem się nawet głupiej rozmowy z jakąś dziewczyną w klubie, zwykła rozmowa podkreślam, bo w głowie tylko moja dziewczyna i żadna inna się nie liczyła, chore na maksa to było. Dlatego więcej tego błędu nie popełnie, a jeżeli ktoś ma być cholernie zazdrosny o mnie to albo mi zaufa, albo żegnam taką osobę. Nie mam tendencji do zdrady, jestem wierny strasznie, ale nie ukrywam, że oczekuje tego samego od drugiej osoby. Czego niestety jak dotąd się nie przekonałem w 100%. Myślę, że następna dziewczyna tez poczuje miłość, a nie latanie pantofla, który biegnie z wywieszonym jęzorem, jak się potyka to wstaje i biegnie od razu dalej. Osobiście czuje się dojrzalszy jeżeli chodzi o związki, dlatego chciałbym to w końcu przetestować, a raczej wdrożyć w końcu w życie, bo testy zazwyczaj kończą się jakimś krótkim okresem, a ja nie szukam związku na rok, żeby się pobawić, tylko podchodzę powazniej, jak do wszystkiego czego się tykam, stąd moje udziały w mistrzostwach Polski w sporcie, ciągłe wyjazdy związane z moimi studiami. Dla żartów to można opowiedzieć kawał, a nie brać się za coś co wymaga powagi, a związek to jednak rzecz poważna, chyba że ktoś ma w dupie uczucia drugiej osoby, ja osobiście nie, dlatego takie podejście 
Jeszcze jedno, mam mega dużo pomysłow, jestem energiczny, z miliardem planów, ale do tego potrzebuję też osoby, która by z tego czerpała radość i chciała. Kajaki, wyjazd w góry, gdzie całe dnie spędze na chodzenie, wyjazdy na zwiedzanie wielu miejsc w Polsce, spanie w akademikach/u znajomych, podróż na Borholm żeby objechać całą wyspę na rowerach i spać w namiocie. Wyjazd do Norwegii na wakacje, popływać na jachcie. Wiele różnych, niestety jak dotąd spotkałem nudziare, która twierdziła, że jej się nie chce, że nie ma kasy, że musi sie bratem opiekować, koniec końców mi się odechciało większych planów, bo wiedziałem, że to i tak nie wypali i jeździłem ze znajomymi, już nie wspomnę o wyjezdzie nad jezioro na domek, nad jezioro. Byłem tam z 10 razy, w tym raz tylko z moją ex, bo tak to nie miała czasu, a bo okres, a to i tamto. Dlatego wybredny, bo wybredny, ale chcę w końcu czerpać szczęście z bycia w związku, a nie mieć kule u nogi, bez której nie mogę się ruszyć.